"Ī tabemono" Ryokan
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
-Bardzo możliwe, przynajmniej takie mam plany. A co się wydarzy to... ciężko powiedzieć - rzucił do Etsu mając w głowie to, że przecież zawsze mógł się pojawić jakiś zagubiony karczmarz, który potrzebuje pomocy i jakoś dziwnym trafem zostanie wplątany w jakieś jeszcze dziwniejsze wydarzenia. Kuroi jakoś nigdy nie planował za bardzo wprzód. Ostatnim razem, gdy zaplanował coś na dłużej, pojawił się pewien jegomość i zaproponował mu coś ciekawego. Udział w rebelii... walce o wolność, która w sumie była niczym więcej jak kolejną masakrą. Niby władza się zmieniła, lecz sprowadzało się to do wybrania po prostu mniejszego zła. Wolność kosztem ludzkiego życia. Chociaż ile w ten sposób uratowali? Tego nikt nie potrafił zliczyć -Dobrej i spokojnej nocy - dodał po chwili, gdy tamten ruszył na górę, do ciepłego i wygodnego przynajmniej jak na standardu Kumy łóżka. Został on i mała gaduła pożerająca wszystko, co w ogóle istniało w obrębie wzroku.
-Nigdy nie wiesz. Z resztą tyle mi wystarczy, to bardziej z łakomstwa, niżeli z chęci do jedzenia - chociaż misiek nie zaniechał swoich działań tylko zabrał jedną kulkę z patyczka, by zaraz skryć się za plecami Kumy. Ten tylko wzruszył ramionami, nie miał przecież wpływu na działania swojego piasku, prawda? A skoro już maluszek zabrał jedną kulkę, to szkoda byłoby jej nie spróbować. Wziął więc ją do ręki, poklepał miśka po główce, po czym z powrotem posłał go do gurdy. Sam zrobił minę zupełnie niewinną, jakby nie chciał robić tego, co robi i po prostu szamnął kradziony smakołyk.
-Z czystej ciekawości, jak to się skończyło ostatnio? - zapytał nim jeszcze przełknął, więc nie do końca było to piękne, ale jak najbardziej zrozumiałe.
-Może nie sparing, bo ciężko coś takiego zrobić w mieście. Ale jest pewne miejsce - w miarę spokojne, gdzie nikt nie będzie przeszkadzać. A o moje kości się nie martw, są ciągle na chodzie - uniósł się z miejsca, zapiął gurdę na plecy i skierował się w stronę wyjścia. Machnął jeszcze do dziewczęcia, żeby podążała za nim. Jeszcze miał trochę dnia, więc godzinka czy dwie go nie zbawią. Ciekawiło go co młoda Kaguya potrafi i czy walczy tak samo, jak jej pobratymcy. Brutalnie, bez żadnych barier. Najgroźniejsi byli Ci, którzy nie mieli nic do stracenia, a tak właśnie można było krótko opisać ten barbarzyński styl walki.
z/t x2
-Nigdy nie wiesz. Z resztą tyle mi wystarczy, to bardziej z łakomstwa, niżeli z chęci do jedzenia - chociaż misiek nie zaniechał swoich działań tylko zabrał jedną kulkę z patyczka, by zaraz skryć się za plecami Kumy. Ten tylko wzruszył ramionami, nie miał przecież wpływu na działania swojego piasku, prawda? A skoro już maluszek zabrał jedną kulkę, to szkoda byłoby jej nie spróbować. Wziął więc ją do ręki, poklepał miśka po główce, po czym z powrotem posłał go do gurdy. Sam zrobił minę zupełnie niewinną, jakby nie chciał robić tego, co robi i po prostu szamnął kradziony smakołyk.
-Z czystej ciekawości, jak to się skończyło ostatnio? - zapytał nim jeszcze przełknął, więc nie do końca było to piękne, ale jak najbardziej zrozumiałe.
-Może nie sparing, bo ciężko coś takiego zrobić w mieście. Ale jest pewne miejsce - w miarę spokojne, gdzie nikt nie będzie przeszkadzać. A o moje kości się nie martw, są ciągle na chodzie - uniósł się z miejsca, zapiął gurdę na plecy i skierował się w stronę wyjścia. Machnął jeszcze do dziewczęcia, żeby podążała za nim. Jeszcze miał trochę dnia, więc godzinka czy dwie go nie zbawią. Ciekawiło go co młoda Kaguya potrafi i czy walczy tak samo, jak jej pobratymcy. Brutalnie, bez żadnych barier. Najgroźniejsi byli Ci, którzy nie mieli nic do stracenia, a tak właśnie można było krótko opisać ten barbarzyński styl walki.
z/t x2
0 x
- Etsuya
- Gracz nieobecny
- Posty: 347
- Rejestracja: 3 lis 2018, o 14:33
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Tora
- Krótki wygląd: jasne włosy | bursztynowe oczy | średniego wzrostu | zamyślony
- Widoczny ekwipunek: plecak | namiot | kabura na broń [prawe udo] | kabura na broń [lewe udo] | torba na biodro
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6604
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Etsuya obudził się wyspany następnego dnia rano, jednakże zanim jeszcze podniósł się leniwie z łóżka dał sobie kilkadziesiąt minut na bezproduktywne leżenie i odpoczynek. Było to coś, czego brakowało mu przez tyle upierdliwych nocy, w których to musiał uważać na czyhające z zewnątrz niebiezpieczeństwa. Przez okno mógł zobaczyć, że słońce widnieje już wysoko na niebie, jednakże wcale mu to nie przeszkadzało. Po tym jak udało mu się już zwlec i ogarnąć całego siebie, upewnił się, że Harumi śpi sobie w swoim wyrku, a następnie schował bezpiecznie swój ekwipunek pod własne łóżko. Miał plan przejść się dzisiaj trochę po Shigashi w samotności, a następnie udać się nieco za miasto, aby odbyć niezbędny trening, które ostatnimi czasy trochę zaniedbywał.
[z.t]
[z.t]
0 x
- Etsuya
- Gracz nieobecny
- Posty: 347
- Rejestracja: 3 lis 2018, o 14:33
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Tora
- Krótki wygląd: jasne włosy | bursztynowe oczy | średniego wzrostu | zamyślony
- Widoczny ekwipunek: plecak | namiot | kabura na broń [prawe udo] | kabura na broń [lewe udo] | torba na biodro
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6604
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Seria niebywale męczących treningów i darmowy nocleg w restauracji I tabemono zaowocował tym, że młodzieniec wspólnie z białowłosą zatrzymali się w Shigashi na dłużej. Nie ulegało wątpliwości, że w pewnym momencie będą musieli się wynieść od właściciela Ryokanu, jednakże Etsuya postanowił zabawić tutaj jeszcze parę dni. Nie przepadał za byciem od kogokolwiek zależnym, toteż o wiele bardziej komfortowo czułby się wynajmując mieszkanie na własny rachunek. Życie w centrum kupieckim było niezwykle absorbujące i nijak miało się do zwyczajnych osad, które młody podróżnik poznawał na swojej drodze. Tutaj wszystko to sprawiało wrażenie bardziej... cywilizowanego. Pomimo mafii walczącej o wpływy w mieście i niemalże zerowym odsetku ludzi pochodzących z wysp, czuł się tutaj dobrze. Kultura pieniądza i brak uprzedzeń sprzyjały charakterystyce najemnego shinobi z dalekich stron, a w najbliższej okolicy chłopak stawał się nawet rozpoznawalny, nie tylko poprzez swój nietypowy wygląd czy akcent, ale i pomoc mieszkańcom. Interesowną, ale nadal pomoc.
Wyjście do sali głównej na posiłek stało się już niemalże rytuałem, dzięki któremu Etsuya mógł zregenerować siły przeznaczone na treningi. Stacjonarne życie sprzyjało rozwojowi jego umiejętności, gdyż miał na nie znacznie więcej czasu niż na szlaku. Podróżując tygodniami przez palącą pustynię trzeba było oszczędzać siły, dbać o swoje rezerwy konsumpcyjne jak i przeć bez ustanku do przodu. Pomijając już kwestię praktyczne, pośrednio poprzez agresywną dla jego ciała pogodę najzwyczajniej mu się nie chciało, a przecież najgorszym co można było zrobić ćwicząc regularnie to wypaść z rutyny. Powrót wymagał od Nakiriego niemało samozaparcia, jednakże w środowisku, gdzie łatwo było zostać pozbawionym sakiewki lub nawet zdrowia, wysoka forma zarówno fizyczna jak i intelektualna była wysoce wskazana.
Etsuya nie chciał się zapychać niczym ciężkim, aby strawa nie bulgotała mu w brzuchu przez najbliższych kilka godzin. Przegryzał sobie warzywa z ryżem, aby uzupełnić węglowodany, które dodawały mu energii i poprawiały ogólne samopoczucie. Od piwska zrobił sobie dłuższą przerwę, przerzucając się z powrotem na wodę, do której zresztą dawno już przywykł. Racząc się leniwie posiłkiem zerkał od czasu do czasu na Harumi, która również zeszła wrzucić coś na ruszt. Nawet Etsuya raz na sto lat odczuwał potrzebę otwarcia do kogoś gęby, koniec końców ludzie byli zwierzyną stadną. Już zamierzał ją o coś spytać, aby zainicjować rozmowę, kiedy to obok nich jak gdyby znikąd wyrosła miła w aparycji kobieta, swoim wyważeniem i elegancją jasno dająca do zrozumienia, że nie przyszła żebrać o drobne.
W głowie Nakiriego szybko zapaliła się czerwona lampka, kiedy do jego uszu dotarło wytłumaczenie w jakiej sprawie się tutaj pojawiła. Wzmożona uwaga i badający wzrok szybko określiły potencjalne zagrożenie z jej strony, a ponadto młodzieniec nie żałował chakry ku temu, aby aktywować na wszelki wypadek swoje sensoryczne zdolności i zostać wcześniej zaalarmowanym, że nieznajoma zaczyna mieszać chakrę. Mimo swoich podejrzeń Etsuya nie odezwał się ani słowem. W gruncie rzeczy nie była to jego sprawa i mimo, że białowłosa spędzała z nim sporo czasu to nie była przecież od niego zależna. Podróżnik bardzo cenił sobie niezależność, toteż szanował też innych, starając się nie wchodzić z nosem w cudze sprawy. Jedna z niewielu sytuacji, kiedy jego lakonizm, czy lepiej by powiedzieć wydmizm, był mile widziany. W końcu mógł siedzieć cicho i nikt nie zarzucał mu lenistwa.
Nakiri obserwował całe zajście, co jakiś czas spuszczając wzrok z kobiety, aby zbadać reakcje Harumi czy chce w ogóle podejmować konwersacje. Po tym jak nieznajoma wyjęła rodzinny sygnet, jej słowa zaczynały mieć podstawy i odzwierciedlenie w rzeczywistości. O ile wcześniej Etsuya odradziłby dziewczynie ufać komuś przychodzącemu z taką sprawą, tak teraz stawał się nieco bardziej spokojny o jej życie. Rzecz jasna dalej pojawiały się pewne wątpliwości i tak jak to białowłosa zauważyła, kwestia kopii, które mogły zostać wykonane przez jakiegoś oszusta, jednakże chwilę później przyszły tłumaczenia nieznajomej. Nakiri napił się wody, lustrując jej oblicze podczas wypowiadanych przez nią słów, jednakże nie usatysfakcjonowały go one w wystarczającym stopniu.
Dopiero w tym momencie Etsuya zdecydował się wspomóc towarzyszkę w rozwianiu jej wątpliwości i po krótkiej chwili ciszy nachylił się flegmatycznie do jej prawego ucha i wyszeptał słowa na tyle cicho, aby trzecia strona rozmowy ich nie usłyszała - Spytaj ją o coś, co może wiedzieć ktoś bliski rodzinie - Jeżeli miało to w jakikolwiek sposób zweryfikować prawdomówność nieznajomej to warto było spróbować. Odchylił się ku swojej wyjściowej pozycji, nie zwracając kompletnie uwagi na to, czy kobieta uznała to za niegrzeczność, a następnie skierował swój wzrok ku jedzeniu i kontynuował w milczeniu posiłek, wsłuchując się w dalsza konwersację.
Wyjście do sali głównej na posiłek stało się już niemalże rytuałem, dzięki któremu Etsuya mógł zregenerować siły przeznaczone na treningi. Stacjonarne życie sprzyjało rozwojowi jego umiejętności, gdyż miał na nie znacznie więcej czasu niż na szlaku. Podróżując tygodniami przez palącą pustynię trzeba było oszczędzać siły, dbać o swoje rezerwy konsumpcyjne jak i przeć bez ustanku do przodu. Pomijając już kwestię praktyczne, pośrednio poprzez agresywną dla jego ciała pogodę najzwyczajniej mu się nie chciało, a przecież najgorszym co można było zrobić ćwicząc regularnie to wypaść z rutyny. Powrót wymagał od Nakiriego niemało samozaparcia, jednakże w środowisku, gdzie łatwo było zostać pozbawionym sakiewki lub nawet zdrowia, wysoka forma zarówno fizyczna jak i intelektualna była wysoce wskazana.
Etsuya nie chciał się zapychać niczym ciężkim, aby strawa nie bulgotała mu w brzuchu przez najbliższych kilka godzin. Przegryzał sobie warzywa z ryżem, aby uzupełnić węglowodany, które dodawały mu energii i poprawiały ogólne samopoczucie. Od piwska zrobił sobie dłuższą przerwę, przerzucając się z powrotem na wodę, do której zresztą dawno już przywykł. Racząc się leniwie posiłkiem zerkał od czasu do czasu na Harumi, która również zeszła wrzucić coś na ruszt. Nawet Etsuya raz na sto lat odczuwał potrzebę otwarcia do kogoś gęby, koniec końców ludzie byli zwierzyną stadną. Już zamierzał ją o coś spytać, aby zainicjować rozmowę, kiedy to obok nich jak gdyby znikąd wyrosła miła w aparycji kobieta, swoim wyważeniem i elegancją jasno dająca do zrozumienia, że nie przyszła żebrać o drobne.
W głowie Nakiriego szybko zapaliła się czerwona lampka, kiedy do jego uszu dotarło wytłumaczenie w jakiej sprawie się tutaj pojawiła. Wzmożona uwaga i badający wzrok szybko określiły potencjalne zagrożenie z jej strony, a ponadto młodzieniec nie żałował chakry ku temu, aby aktywować na wszelki wypadek swoje sensoryczne zdolności i zostać wcześniej zaalarmowanym, że nieznajoma zaczyna mieszać chakrę. Mimo swoich podejrzeń Etsuya nie odezwał się ani słowem. W gruncie rzeczy nie była to jego sprawa i mimo, że białowłosa spędzała z nim sporo czasu to nie była przecież od niego zależna. Podróżnik bardzo cenił sobie niezależność, toteż szanował też innych, starając się nie wchodzić z nosem w cudze sprawy. Jedna z niewielu sytuacji, kiedy jego lakonizm, czy lepiej by powiedzieć wydmizm, był mile widziany. W końcu mógł siedzieć cicho i nikt nie zarzucał mu lenistwa.
Nakiri obserwował całe zajście, co jakiś czas spuszczając wzrok z kobiety, aby zbadać reakcje Harumi czy chce w ogóle podejmować konwersacje. Po tym jak nieznajoma wyjęła rodzinny sygnet, jej słowa zaczynały mieć podstawy i odzwierciedlenie w rzeczywistości. O ile wcześniej Etsuya odradziłby dziewczynie ufać komuś przychodzącemu z taką sprawą, tak teraz stawał się nieco bardziej spokojny o jej życie. Rzecz jasna dalej pojawiały się pewne wątpliwości i tak jak to białowłosa zauważyła, kwestia kopii, które mogły zostać wykonane przez jakiegoś oszusta, jednakże chwilę później przyszły tłumaczenia nieznajomej. Nakiri napił się wody, lustrując jej oblicze podczas wypowiadanych przez nią słów, jednakże nie usatysfakcjonowały go one w wystarczającym stopniu.
Dopiero w tym momencie Etsuya zdecydował się wspomóc towarzyszkę w rozwianiu jej wątpliwości i po krótkiej chwili ciszy nachylił się flegmatycznie do jej prawego ucha i wyszeptał słowa na tyle cicho, aby trzecia strona rozmowy ich nie usłyszała - Spytaj ją o coś, co może wiedzieć ktoś bliski rodzinie - Jeżeli miało to w jakikolwiek sposób zweryfikować prawdomówność nieznajomej to warto było spróbować. Odchylił się ku swojej wyjściowej pozycji, nie zwracając kompletnie uwagi na to, czy kobieta uznała to za niegrzeczność, a następnie skierował swój wzrok ku jedzeniu i kontynuował w milczeniu posiłek, wsłuchując się w dalsza konwersację.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
-Polecam się[/b - dodał na koniec, gdy dotarli już do karczmy, a Harambe poszła swoją drogą. Usiadł przy jednym ze stolików wcześniej odpinając gurdę. Spojrzał na swoje dłonie zupełnie tak, jakby były cudze, jakby nie należały do niego samego. Od dawna toczy ze sobą walkę co tak naprawdę jest słuszne, co powinien robić w sytuacjach bez wyjścia. Z jednej strony coś mówiło mu, by robić to co nie powoduje dla kogoś szkody. Z drugiej zaś zdawał sobie sprawę z tego, że najbardziej musi się martwić o swoje życie, dopiero później powinny iść kolejne. Było w tym wiele egoizmu, nie ma co temu zaprzeczać, ale... życie masz tylko jedno i najlepiej przeżyć je jak tylko długo się da. A będąc shinobim to niezwykle trudne. Czasami zaskakiwał sam siebie, jak przy tym jeziorku. Czemu nie zareagował na ten przejaw agresji ze strony dziewczyny? Niegdyś pewnie by się nie zawahał, zrobiłby swoje i odszedł w siną dal nie patrząc na innych. Miał pewne wątpliwości co do moralności jako takiej. Wszystko jednak sprowadzało się do jednego - nie poznasz tajników życia, gdy będziesz martwy.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Nie było wiele rzeczy, które przekonywały staruszka od razu. Nigdy nie był zbyt ufny przy pierwszym spotkaniu, wolał utrzymywać dystans przez pewien czas i stopniowo próbować na ile może sobie pozwolić. Trochę jak dziecko, które próbuje ustalić swoją pozycję w towarzystwie i dlatego czasem psoci. Podobnie było i w tym wypadku. W Ryokanie jednak czuł się już dosyć swobodnie, bowiem hej, jakby nie patrzeć to stał dzisiaj tylko dzięki pomocy sławetnej trójki i jakiegoś randoma! Oczywiście Kuma skorzystał z propozycji, bowiem nigdy nie odmawiał darmowej wyżerki (przynajmniej wtedy, gdy był pewien, że jedzenie nie jest zatrute). Zaczął ucztę, chociaż nie jak poprzednio łykając co popadnie, tylko powoli, na spokojnie. Nigdzie się nie spieszył, nie miał nic do zrobienia, a że miał jeszcze zapewniony nocleg w razie potrzeby, to gdzie miał tak pędzić? Alkohol jednak sobie odpuścił, staruszek bowiem o ile nie wylewał za kołnierz, to nie lubił pić w samotności, a że ludzi było mało, godzina wczesna, to trzeba było sobie niestety odpuścić tak prymitywne zachcianki. Zerkał sobie jednak na kelnerkę i jej kimono, które wyglądało zupełnie jak zaproszenie. Skąd to nagłe zainteresowanie?
-Nie nie, wszystko mam pod ręką, w razie czego będę wołać kochaniutka - rzucił do niej i wychylił się zerkając jak uchylają się drzwi i wchodzi mała istotka. Przekrzywił głowę i zastanawiał się czy to nie przypadkiem córka czy wnuczka któregoś z właścicieli.
-Jak Ci na imię? - dodał jednak po chwili do kelnerki odrywając wzrok od szkraba, który poruszał się pomiędzy stolikami. Tajemnica przekradającego się dziecka musiała chwilę poczekać, z resztą w końcu będzie musiało wyjść spod tego stolika, albo wślizgnąć się do jakiegoś pokoju. Może nawet karczmarz przyłapie dzieciaczka na buszowaniu po jego lokalu?
-Nie nie, wszystko mam pod ręką, w razie czego będę wołać kochaniutka - rzucił do niej i wychylił się zerkając jak uchylają się drzwi i wchodzi mała istotka. Przekrzywił głowę i zastanawiał się czy to nie przypadkiem córka czy wnuczka któregoś z właścicieli.
-Jak Ci na imię? - dodał jednak po chwili do kelnerki odrywając wzrok od szkraba, który poruszał się pomiędzy stolikami. Tajemnica przekradającego się dziecka musiała chwilę poczekać, z resztą w końcu będzie musiało wyjść spod tego stolika, albo wślizgnąć się do jakiegoś pokoju. Może nawet karczmarz przyłapie dzieciaczka na buszowaniu po jego lokalu?
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
-Kaori... - powtórzył to imię bezwiednie, kiwnął kilka razy głową z uśmiechem zadowolenia na tej przystojnej jak pole minowe facjacie, po czym odprowadził ja wzrokiem, gdy oddalała się na zaplecze. Oczarowany wdziękiem dziewczyny przez chwilę wyobraził sobie jakby to było, gdyby po prostu pewnego dnia zasiadł w jednym miejscu i nie musiał już więcej wędrować, tylko wieść spokojne życie. Za stary się na to robisz, wiesz? Wziąłbyś się w końcu w garść - dodał mały głosik w jego głowie, który pogroził mu paluszkiem, gdy tylko zaczął się rozwodzić na tym jakby mogło być. Z tej konsternacji wyciągnęła go jednak mała głowa, która przemieszczała się pomiędzy stolikami. Kuma nachylił się, ułożył ramiona na stoliku i złożył przed sobą. Pokręcił głową śmiejąc się pod nosem, bo w sumie taki bąbel był nawet zabawny w tej swojej nieporadności.
Wejście smoka odwróciło jego uwagę, od razu odwrócił wzrok ku drzwiom upewniając się, że jednak opryszkom, którzy uprzednio "wygrali" karczmę nie zachciało się próbować dochodzić swoich racji. Jednak zamiast trójki chłopaczków zobaczył tam kobietę w słusznym już wieku. Miał już unosić rękę, by zgłosić, że brzdąc chodzi sobie po karczmie i w sumie to lepiej, by znalazł się pod opieką matki, ale zrezygnował, gdy dzieciaczek go uciszył. Nie ma co, kilkulatka pokonała staruszka jednym gestem. Nie będzie przecież świnia i nie zrobiłby czegoś takiego. Musiał jednak coś z tym zrobić i odwrócił wzrok w kierunku zaplecza, czy gdziekolwiek znajdowała się teraz kelnerka.
-Kaori, może jednak bym się skusił na ten ramen? - rzucił próbując zachowywać się jakby wzywał po prostu kelnerkę. Zero podejrzeń, zachowuj się normalnie i udawaj, że tego dzieciaka tak naprawdę tam nie ma. Chyba że ktoś cię wkopie, wtedy po prostu udawaj staruszka i że nie zauważyłeś uśmiechu tego bombelka
Wejście smoka odwróciło jego uwagę, od razu odwrócił wzrok ku drzwiom upewniając się, że jednak opryszkom, którzy uprzednio "wygrali" karczmę nie zachciało się próbować dochodzić swoich racji. Jednak zamiast trójki chłopaczków zobaczył tam kobietę w słusznym już wieku. Miał już unosić rękę, by zgłosić, że brzdąc chodzi sobie po karczmie i w sumie to lepiej, by znalazł się pod opieką matki, ale zrezygnował, gdy dzieciaczek go uciszył. Nie ma co, kilkulatka pokonała staruszka jednym gestem. Nie będzie przecież świnia i nie zrobiłby czegoś takiego. Musiał jednak coś z tym zrobić i odwrócił wzrok w kierunku zaplecza, czy gdziekolwiek znajdowała się teraz kelnerka.
-Kaori, może jednak bym się skusił na ten ramen? - rzucił próbując zachowywać się jakby wzywał po prostu kelnerkę. Zero podejrzeń, zachowuj się normalnie i udawaj, że tego dzieciaka tak naprawdę tam nie ma. Chyba że ktoś cię wkopie, wtedy po prostu udawaj staruszka i że nie zauważyłeś uśmiechu tego bombelka
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości