Domek Sagi
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Re: Domek Sagi
Gdyby wiedziały, że nie łączą ich więzy krwi, życie byłoby o wiele prostsze. Związek, który obie uważały za społecznie i moralnie zakazany, byłby po prostu czymś nienaturalnym, ale jednak do przyjęcia. W końcu wzajemna miłość dwóch kobiet nie razi aż tak, jak romans dwóch sióstr, prawda? A wystarczyłoby, żeby którakolwiek z nich zauważyła tak nikłą różnicę w dacie urodzin i zaczęła się zastanawiać tak, jak Saga robiła to od dwóch lat. Aż dziw, że zwróciła na to uwagę dopiero po śmierci ukochanej.
Widziała spojrzenie ojca, skupione, analizujące, jakby chciał z jej oczu wyczytać boleść duszy. Zdawała sobie sprawę, że w pewnym stopniu wie, jak bardzo kochała jasnowłosą, w końcu sam jej to powiedział. Gdy jednak wtrącił coś o rozmowie z Tensą, zamiast przejść bezpośrednio do historii, którą miał zdradzić, zmarszczyła nieco brwi. Przynajmniej do pewnego momentu. "O was, o tym, co was łączy". Zwłaszcza trzy ostatnie słowa sprawiły, że posłała szybkie spojrzenie na matkę, ta jednak chyba nie dosłyszała, albo po prostu już wcześniej wiedziała. Druga opcja była raczej mało prawdopodobna, w końcu to Rin. Gdyby znała prawdę, nie wahałaby się z wyrażeniem własnej opinii na ten temat. Saga odetchnęła lekko, wracając spojrzeniem do rodziciela, który chyba chciał się wytłumaczyć, dlaczego jednak po jej powrocie o niczym nie wspomniał. Śmierć Tensy najzwyczajniej w świecie odebrała sens podobnej rozmowie, przynajmniej w tamtym czasie. Dziś jednak nadeszła chwila, by tajemnica przestała być tajemnicą.
W końcu zaczęła się historia Yukino, przyjaciółki z dzieciństwa ojca, a także człowieka nazwanego ojcem jasnowłosej - Yagiego. Słuchała uważnie, nie chcąc przerywać Tsuyoshiemu w pół zdania, a ewentualne pytania zostawiła na sam koniec. Chłonęła opowieść o kobiecie zakochanej w przestępcy, który zniknął bez śladu, zostawiając ciężarną samej sobie. O wsparciu, jakie oboje z Rin dawali przyszłej matce w tych trudnych dla niej chwilach, a także o komplikacjach przy porodzie i śmierci w połogu. W momencie, gdy ojciec oznajmiał ich decyzję o zaopiekowaniu się noworodkiem, płomiennowłosa odwróciła wzrok. Zdała sobie sprawę, że w dniu narodzin Tensa nie miała właściwie nikogo, tracąc oboje rodziców. Ojciec zniknął już wcześniej, matki miała nigdy nie poznać... Ryujin miał przynajmniej tego jednego rodzica, czego nie zamierzała mu nigdy odbierać.
Tsuyoshi wspomniał jeszcze, że już spodziewali się z Rin własnej pociechy, mimo wszystko adoptując Tensę i wychowując obie córki równo, by żadna nie czuła się pokrzywdzona. Z jednej strony podjęli dobrą decyzję, z drugiej zaś ta niewiedza przysporzyła dziewczynom wielu trosk, których można było uniknąć rozmową podobną do tej. Gdyby tylko fiołkowooka wiedziała wcześniej...
- Ta rozmowa z Tensą... - zaczęła trochę niepewnie, wciąż unikając kontaktu wzrokowego z którymkolwiek z rodziców. - Nie wiedziałam, co dokładnie ci powiedziała, ale domyśliłam się, że już wcześniej coś wiedziałeś. Tamtego dnia, gdy chcieliście swatać ją z Kazuo...
na jej ustach pojawił się nikły półuśmiech. Siostra tamtego dnia rozmawiała z ojcem, zdradziła mu swoją orientację, choć brunet nie miał prawa wiedzieć, że dziewczyną, do której fiołkowooka żywiła głębsze uczucia, jest sama Saga. Letni dzień, ostatni z tych przyjemnych, bo kolejnego Tensa spotkała się z tropicielem, a później... Później doszło do poważnej sprzeczki między dziewczynami, po której Saga miała dość właściwie wszystkiego, co związane było z planowanym związkiem Tensy i Kazuo, więc po prostu uciekła. A po kilku dniach tułaczki spotkała Motoko, zakosztowała pierwszego alkoholu, została zdradzona i sprzedana oprawcy, który ją torturował i zgwałcił, a wszystko z powodu jasnowłosej i uczucia łączącego siostry.
- W sumie nie pamiętam, w którym momencie z mojej strony coś się zmieniło - stwierdziła, w końcu opierając się lekko plecami o ścianę. - Z początku odczuwałam po prostu potrzebę bycia gdzieś blisko niej, spędzania z nią jak największej ilości czasu. Samo to, że była w pobliżu, w zupełności wystarczało. Byłyśmy niemal nierozłączne.
Zaśmiała się krótko, choć do oczu zaczęły podchodzić jej łzy. Wzięła głębszy oddech, na moment przymykając powieki, po czym kontynuowała.
- Wczesną zimą, tuż przed akcją z porwaniem i całą tą otoczką, powiedziałam jej, co czuję. Spodziewałam się, że jak zwykle potraktuje mnie jak swoją młodszą siostrę, co przekreśli wszystko, zrobiła jednak coś innego. I może to się wyda śmieszne, ale słysząc z jej ust, że czuje dokładnie to samo co ja... byłam po prostu szczęśliwa, a cała reszta przestała mieć znaczenie. Byłam też naiwna, a Tensa... ona podeszła do sprawy dojrzalej, co zrozumiałam po czasie.
Spojrzała na ojca, z pewnością zaskoczoną i nic nie rozumiejącą matkę, uśmiechając się gorzko. Pamiętała tamten ból i chętnie znów by go poczuła, gdyby tylko miał zastąpić ten obecny. Zniosłaby odrzucenie, gdyby mogła choć raz znów spojrzeć na ukochaną, zobaczyć jej uśmiech. Chociaż ten jeden raz. To jednak było niemożliwe, a zarazem cholernie bolesne w tej świadomości.
- Zawsze mnie chroniła - szepnęła lekko drżącym głosem. - Starała się trzymać mnie z dala od niebezpieczeństwa, samej się narażając. I nawet jeśli wystawiała na próbę budowane przez lata zaufanie, nawet gdy nazywała siebie demonem, choć była moim światełkiem w mroku... Nawet wtedy nie potrafiłam przestać jej kochać...
Pierwsze łzy same zaczęły skapywać spod jej powiek, ale nie zwracała na nie uwagi. Nie potrafiła też pohamować drżenia warg, gdy wyciągała z kabury kunai przewiązany kawałkiem zakrwawionego bandaża. Wzrok utkwiła w powoli matowiejącym metalu.
- Ilekroć staję przed jej grobem, wyciągam ostrze, którym próbowała się wtedy zabić i zastanawiam się, czy do niej nie dołączyć - szepnęła, przygryzając wargę. Jeszcze przez chwilę wpatrywała się w narzędzie, po czym opuściła dłoń, patrząc z żałością na rodziców. - Ale niezależnie od bólu i tęsknoty nie mogę tego zrobić. Nie mogę pozbawić Ryujina matki. Nigdy nie będzie miał ojca, ma więc tylko mnie... i dwójkę cudownych dziadków. Żałuję tylko, że nie dane mu będzie poznać ciotki...
Zacisnęła wargi, starając się zahamować narastający szloch. Może i Tensa nie była z nią spokrewniona, zawsze jednak była i będzie jej siostrą, bo to nie krew a łączące ludzi więzi decydowały. Może i miała żal o to, że dowiaduje się o wszystkim tak późno, ale jasnowłosa nie dostała tej szansy. Umierała w przeświadczeniu, że ich wzajemna miłość jest zakazana. A Saga w tej chwili, po poznaniu i przetrawieniu faktów, potrzebowała po prostu zrzucić z siebie ten ciężar. Skoro bowiem tajemnica pochodzenia Tensy została ujawniona, nie było już sensu ukrywać przed tym maleńkim fragmentem świata, co tak naprawdę czuły względem siebie siostry, które ostatecznie siostrami były tylko z nazwy, nie z krwi. Teraz wyleje z siebie ten ból i żal nagromadzone w ciągu ostatnich przeszło dwóch lat, a potem wróci do bycia zlodowaciałą wersją siebie. Bo wesoła i optymistyczna Sagisa, którą była dawniej, umarła tamtej wiosny w hanamurskim ryokanie wraz z fiołkowooką. I nic nie mogło już tego zmienić.
0 x

Re: Domek Sagi
INTERWENCJA
Żadne z nich nie patrzyło sobie w tej chwili w oczy. Chwile szczerości bywały na tyle niezręczne, że nie dało się powiedzieć prawdy prosto w oczy. Nawet Rin, która zazwyczaj dyrygowała całym domem i zapewne chciałaby wszystkimi jego członkami, teraz usunęła się na bok, zostawiając tą trudną rozmowę na barkach męża. Sądziła, że to tylko oni coś ukrywają, ale w jakim była błędzie.. Cała rodzina pełna była tajemnic, które rozrywały je od środka, a nie o wszystkich miała jakieś pojęcie. Najbardziej zorientowany w tym wszystkim był Tsuyoshi i w sumie chyba do tej pory tylko on rozumiał całą skalę pomyłek i złych decyzji, które doprowadziły do tego wszystkiego, zaczynając od swatania Tensy z Kazuo i uczuć między siostrami.
Po ich części opowieści nadeszła chwila, w której to dziewczyna musiała opowiedzieć swoją część historii. Części mężczyzna zapewne się domyślał, ale miał tylko ogólne pojęcie, przede wszystkim jednak była to nowość dla Rin, która w końcu odwróciła się od okna i podeszła do nich. Kobieta marszczyła brwi, nie rozumiejąc o czym dokładnie córka mówi. Gdyby mówiła o kimkolwiek innym niż Tensa, to wniosek nie mógłby być inny jak tylko to, że się zakochała, ale przecież.. Jej umysł odrzucał logiczną możliwość rozwiązania tej zagadki, dlatego patrzyła raz na Sagę, raz na męża nierozumiejąco.
Kiedy w końcu to do niej opadło, osunęła się na kanapę w szoku, bez słowa patrząc na córkę. Tsuyoshi patrzył nawet na nią z obawą.. Nie wiadomo czy bał się tego, że zemdleje czy tego, że zabije go za to, że ukrywał przed nią prawdę. Kobieta jednak nie zwracała na niego uwagi, potrzebowała dłuższej chwili by to przetrawić. Po tym czasie Rin chyba sobie coś uświadomiła i spojrzała na męża gniewnie i karcąco, aż się lekko skulił w sobie. Już on sam wiedział co to oznacza i sam sobie na to zasłużył, przez ten cały czas ukrywając przed nią takie informacje. Ile razy powiedziała coś przykrego nawet o tym nie wiedząc, tylko dlatego, że nie znała prawdy? Nikt nie wiedział na ile mogło to zmienić jej zachowanie, ale pewnym było, że mężczyzna zapewne solidnie tego pożałuje.
Kiedy młoda Uchiha wyciągnęła kunai, uwaga obojga z rodziców została ponownie przykuta do niej. Czekali w napięciu na jej słowa, zwłaszcza po jej pierwszym zdaniu zesztywnieli. Takie deklaracje nie padały za często, choć oczywiście wiedzieli w jakiej depresji jest pogrążona dziewczyna od dłuższego czasu. Jednak to jej ostatnie zdanie sprawiło, że w oczach jej rodziców zakręciły się łzy. Matka zerwała się z miejsca i przytuliła mocno córkę, samej wybuchając płaczem. Nad tymi tajemnicami, tragediami, dramatami, które się wydarzyły przez te ostatnie nieszczęsne lata, ich jedynym promykiem szczęście pozostał Ryujin. Nawet Tsuyoshi zasłonił dłońmi twarz, po której spływały pojedyncze łzy.
Chyba wszyscy potrzebowali takiego oczyszczenia, wspólnego wyznania tajemnic, rozjaśnienia sytuacji, która pogrążyła dom w ciemności. Oczywiście nikt nie oczekiwał, że teraz wszystko magicznie się naprawi, nic nie cofnie słów i wydarzeń które padły w przeszłości, ale może przynajmniej będzie mniej podejrzeń, ukradkowych spojrzeń, domyślania się? Dla wszystkich będzie tak lepiej.. Może poza głową rodziny, który mógł tylko oczekiwać kiedy spadnie na niego grom w postaci złości żony za ukrywanie tego wszystkiego.
0 x
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Re: Domek Sagi
Z początku miała po prostu wysłuchać tego, co mieli jej do przekazania rodzice, a raczej ojciec, gdyż matka jemu pozostawiła wyjaśnienie, dlaczego przez tyle lat milczeli. Dlaczego żadne z nich nie raczyło choćby napomknąć, że siostry w rzeczywistości siostrami nie są i nigdy nie były. Wyjaśnienia były proste, choć po części również krzywdzące. Gdyby znały prawdę, wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej, a jasnowłosa być może wciąż byłaby wśród nich.
Tajemnica rodziców została ujawniona, czy był więc sens utrzymywania własnej w sekrecie, gdy nie było już nikogo do protestów? Może dlatego właśnie sama zaczęła mówić, starając się dojść do ładu z własnymi myślami, a może po prostu chciała potwierdzić domysły ojca i samej po prostu się wygadać. Niezależnie od głównej przyczyny słowa same wychodziły z jej ust, uzmysławiając powoli obojgu rodzicom, jaka zażyłość łączyła młode Uchiha. Począwszy od tamtego zimowego wyznania pod drzewem, przez perypetie z Kazuo i porwanie, na samej śmierci fiołkowookiej kończąc - Saga ciągnęła swoją opowieść, patrząc, jak wyraz twarzy matki powoli ulega zmianie. Zdawała sobie sprawę, że Rin posądzi męża o ukrywanie prawdy, sama jednak wiedziała, że ojciec wiele razy próbował z nią na ten temat rozmawiać, a przynajmniej wyznać jej jakoś orientację starszej z córek. Kobieta jednak jak zawsze pozostawała nieugięta, chcąc postawić na swoim, i najzwyczajniej w świecie nie dawała mu szans ku temu.
W końcu wyciągnęła ten nieszczęsny kunai, wyznając już ostatnią rzecz - pragnienie dołączenia do siostry. Choć wiele razy stawała przed wyborem życia i śmierci, zawsze jednak wybierała to pierwsze, miała bowiem na uwadze dobro nie tylko własne, ale i synka, którego musiała wychować. Co prawda samotnie a nie z Tensą wedle jej ostatniej obietnicy, jednak miała ten obowiązek. Kończąc już, próbowała zahamować szloch, czego wcale nie ułatwiały okalające ją ramiona matki. Saga wtuliła się w nie i pozwoliła sobie na żałobę. Żałobę, którą niosła w sercu od tamtego dnia, a której w końcu powinna dać odejść. Rozpłakała się już zupełnie, choć w tej chwili było to najmniej istotne. Nawet własna obietnica nieokazywania tych emocji w jakimkolwiek towarzystwie zeszła gdzieś na dalszy plan. Ten jeden raz, w tej jednej chwili mogła odpuścić, wylać z siebie skumulowany żal i dopiero potem wrócić do normy.
Trwało to dobrych kilka minut, w trakcie których była z matką bliżej niż chyba kiedykolwiek, czas ten jednak musiał kiedyś się zakończyć. Łzy się skończyły, pozostawiając tylko delikatne pociągnięcia nosem i wciąż mocne uściski. Płomiennowłosa trwała tak jeszcze moment, potem zaś odchrząknęła delikatnie, starając się uwolnić z matczynych objęć. Przetarła zawilgocone powieki, patrząc na rodzicielkę wciąż nieco zaszklonymi oczyma, potem zaś przeniosła spojrzenie na ojca.
- Mamo, nie wiń proszę ojca - zaczęła nieco zachrypniętym głosem, znów patrząc na Rin. - On nie wiedział wszystkiego. Znał tylko perspektywę nee-san i... wiem, że już próbował ci powiedzieć, przynajmniej jeszcze przed jej spotkaniem z Kazuo. Wtedy jednak byłaś zbyt uparta, by go wysłuchać...
Spojrzała znów na Tsuyoshiego, uśmiechając się półgębkiem jakby w pocieszeniu. Zdawała sobie sprawę, że rodzice przedyskutują między sobą całą dzisiejszą rozmowę i wszelkie nowe informacje, nie chciała jednak, by brunet skazany był na tyradę spod znaku "dlaczego nic mi nie powiedziałeś?!" i właśnie dlatego stanęła po jego stronie.
- Wiem, że to, co dziś powiedziałam, może szokować, ale... ja naprawdę ją kochałam, nadal kocham. Dlatego zdaję sobie sprawę, jak trudno było ojcu powiedzieć to, co miał powiedzieć. Bo przecież nie palnąłby czegoś w stylu: "kochanie, nasze córki są w sobie zakochane", prawda? To bardzo delikatna sprawa. A to wszystko... świadomość, że nigdy nie była moją siostrą z krwi... Muszę to sobie poukładać, przemyśleć... przyswoić. Dlatego lepiej wrócę na górę i chociaż spróbuję zasnąć. Sprawdzę też, czy przypadkiem Ryujin się nie obudził.
Uścisnęła lekko matkę, by zaraz podejść do ojca i jego również przytulić. Ta noc pełna była odkrywania skrywanych przez lata tajemnic, ale i oczyszczenia. Żal uleciał ze łzami, których ślady już zdążyły niemal całkowicie wyschnąć, ale to pozwalało oczyścić umysł i serce, przynajmniej w pewnym stopniu. Pożegnawszy się jeszcze krótkim "dobranoc, kocham was", Saga wróciła na piętro. Jeszcze będąc na schodach wzięła głęboki wdech, a moment później jej spojrzenie wróciło do swego ostrego, nieco chłodnego wyrazu. Wyrzuciła z siebie przeszłość, powinna zatem ruszyć naprzód, przyjmując piętno przeżytych zdarzeń z pokorą. Bo dawna Sagisa umarła już dawno, a jedyną iskrą radości obecnej był mały chłopczyk śpiący na łóżku obok - jej syn.
0 x

- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Re: Domek Sagi
Antidota i trucizny - poziom prostyO dziwo zasnęła, choć dopiero wtulona w synka, budząc się wraz z pierwszymi promieniami zimowego poranka. Dni w prawdzie stawały się coraz dłuższe, zwiastując nadejście wiosny, śnieg jednak wciąż zalegał na tarasie i w ogrodzie, a nikt w ostatnim czasie nie miał ani sił ani ochoty, by się go pozbyć. Ryujin wciąż jeszcze spał zakopany po sam nos w pościeli, mimo wszystko zauważyła rumieńce na jego policzkach. Pochyliła się nad nim, sprawdzając temperaturę, i już wiedziała. Był wręcz rozpalony. Najwyraźniej nocne wyjście na mróz nie było w jego przypadku zbyt dobrym pomysłem. Zbytnio się wychłodził, a to z kolei zapoczątkowało przeziębienie. Saga wygrzebała się z łóżka, szybko ogarnęła, a następnie wzięła opatulonego w pościel małego na ręce i zeszła na dół.
- Mamo, Ryujin ma gorączkę, jak ją zbić? - spytała, jak tylko zauważyła Rin w salonie.
- Przygotuję mu letnią kąpiel, powinna nieco mu ulżyć - stwierdziła nieco zaniepokojona, zamiast jednak skierować się do łazienki, zdjęła z jednej z półek jakąś książkę, kładąc ją na stole. - Poszukaj ziół przydatnych w zwalczaniu gorączki i bólu to wstąpię na targ. Jeśli się przeziębił, trzeba szybko go podleczyć, by nie wynikło z tego coś większego.
Płomiennowłosa przytaknęła, siadając z małym na kanapie, podczas gdy babcia zajęła się przygotowywaniem wody na kąpiel. Ułożyła Ryujina obok siebie, opatulając szczelnie (na szczęście się nie obudził), i sięgnęła po książkę, której tytuł głosił: "Zioła i specyfiki na każdą okazję". Zauważyła gdzieniegdzie zakładki z krótkimi notkami typu "katar", "kaszel", czy właśnie "gorączka". Odszukała te najbardziej interesujące i zagłębiła się w lekturze.
Pierwsza zaznaczona strona dotyczyła właściwości lipy, a dokładniej jej kwiatostanu, z którego napar skutecznie obniża gorączkę w stosunkowo krótkim czasie, zarówno w formie herbatki, jak i dodatku do kąpieli. Był również sposób przygotowywania takiego naparu, więc Saga szybko wyciągnęła z kieszeni notes i zanotowała najważniejsze informacje. Kolejna strona opisywała właściwości dzikiej róży, która okazywała się lekiem uniwersalnym. Wspomagała ona bowiem cały organizm w walce z chorobą, wzmacniała, a także dostarczała potrzebnych składników odżywczych. Ponadto ekstrakt z nasion miał właściwości odżywcze dla skóry i włosów. Kolejne notatki zostały zapisane, a ona przejrzała jeszcze kilka innych pozycji, do nich również zapisując kilka uwag.
- Oka-chan... - jęknął w którymś momencie brunecik. - Zimno mi... bardzo...
Stalowooka odłożyła książkę, od razu przytulając wciąż rozpalonego synka. Opatuliła go dodatkowym kocem, czując, jak bardzo się trzęsie z powodu narastających dreszczy. Ten właśnie moment wybrała sobie babcia na wkroczenie.
- Woda prawie gotowa, zostało mi trochę lipy, więc dorzucę do kąpieli - oznajmiła, od razu przechodząc do kuchni, i wstawiła wodę. - Sprawdziłaś te zioła?
- Tak, zrobiłam listę tych najpotrzebniejszych - stwierdziła dziewczyna, wyrywając z notesu kartkę i podając ją matce. Ta przejrzała notatki córki, przytakując lekko. Oczywiście zauważyła również notes na stole, na moment zawieszając na nim spojrzenie, nie odezwała się jednak. Wiedziała, do kogo należał, wszak oprawa była dość charakterystyczna.
Nie marnując więcej czasu, Rin przygotowała napar, który dolała do kąpieli dla Ryujina, oznajmiając następnie, że wychodzi na targ w celu zakupienia potrzebnych ziół. Saga w tym czasie przygotowała synka, zanurzając go w ciepłej wodzie z naparem. Pilnowała, by mały przypadkiem nie wślizgnął się pod powierzchnię i nie utopił, nie wyglądał bowiem zbyt dobrze. Był blady, choć miał rumiane od gorączki policzki, poza tym słaby i drżący, a w takim stanie łatwo nawet o omdlenie. Czuwała zatem nad nim, mając nadzieję, że objawy szybko miną, a sam Ryujin wróci do zdrowia.
0 x

- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Domek Sagi
The pilgrim-world turns page in the Yinzin Night.
Where are we flying and what will meet us there?
"Life is too short," the lying dogs sings,
Your Earth's aglow in the dawn and lion's cold stare.![]()
Przez większość drogi Hayami rozmawiał z Airą całkiem spokojnie - jeżeli miała jakieś pytania, to jej na nie odpowiadał, pokazywał cierpliwie punkty orientacyjne i oswajał z nimi ich psy. Potrafił się przy nich zatrzymywać na dość długo, by młoda Inuzuka mogła im się przyjrzeć i zapamiętać. Był przy tym bardzo cierpliwy, aż dziwne było, że dawniej tak porywczego i wybuchowego chłopaka było teraz na to stać. Ale zmieniło się w nim tak wiele, że Hayami Akodo obecnie potrafił nie tylko to.
- To tutaj - oznajmił, gdy, przebywszy potrzebną drogę, stanęli przed drzwiami domu Sagisy. Wyglądał on dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy młody samuraj odwiedził go po raz ostatni: piętrowy, duży, z tarasem, otoczony ogrodem (teraz niewidocznym pod warstwą śniegu), zbudowany z cegły wymieszanej z drewnem. Taki ładny, swojski domek na skraju dzielnicy klanowej, w którym każdy chciałby dożyć końca swoich dni u boku ukochanych osób, gromady dzieci, psów, kotów i czego jeszcze bogowie sobie mogli zażyczyć. Wszystko było takie samo, a jednak inne - i Hayami w wyraźny sposób to odczuwał, stojąc i wpatrując się przez chwilę z namysłem w drzwi.
Nie było tu już Tensy, nie było wielu innych Uchiha, którzy wcześniej zamieszkiwali ten dom. Nie było Shijimy, nie było Shinjiego, Kazuo też już bodajże nie żył - ale pozostało tylko dwoje bohaterów tej historii: on, odmieniony, mroczny samuraj, przepełniony lodowatym honorem i zmarzniętą jak skrzydła ptaka dumą, i ona - płomiennowłosa Uchiha, z dzieckiem na ręku i z raz na zawsze zmienioną, spaloną po śmierci Tensy przeszłością. Każde z nich poszło w kompletnie innym kierunku życia: on wybrał walkę, siłę i dalszy rozwój, ona połączyła jedno i drugie z rodziną. No cóż, taki już los.
Zapukał czterokrotnie: dwa razy szybko, dwa razy wolno. Przymrużył na chwilę oczy. Poprawił kasztanowe kosmyki, wpadające mu bez przerwy w oczy - rozpuszczenie włosów miało swoje zalety i wady - i czekał. Itachi poszczekiwał u jego stóp, usiłując z zawziętym uporem dobrać się do ogona Yuuki, czego suczka zapewne nie przyjmowała ze stoickim spokojem godnym kaigańskiego filozofa.
Czekał. I był ciekawy, czy otrzyma odpowiedź. Nie chciał wchodzić ot tak sobie, z dupy, bez zapowiedzi, tadaima po tamtym spotkaniu i po wydarzeniach z przeszłości wydało mu się niestosowne - po prostu nie był to już raczej jego dom. Nie po tym, co się stało. Chyba, że zwyczajnie nadinterpretował za dużo? Lew z Yinzin dopiero musiał ocenić, co było prawdą, a co jedynie wynikiem rzeczywistości.
I nie była to łatwa ocena.
Można by było się spodziewać, że mimo wszystko okaże jakieś emocje, jakieś zażenowanie, niepokój, coś w tym stylu - ale bogowie zrządzili inaczej. Jeżeli Hayami czuł cokolwiek poza zwykłą życzliwością odbitą w lekkim, ale i uprzejmie przyjaznym uśmiechu oraz chłodnym, wyrafinowanym spokojem, widocznym tym razem w spojrzeniu jasnozłotych oczu, nie okazywał takich emocji. To nie był ten sam radosny, głośny chłopak; wizualnie wprawdzie się prawie nie zmienił (blizny pozostały te same, włosy, oczy, budowa ciała też - no, może odrobinę utył i urósł o jakieś pół centymetra, ubrania jednak miał te, co zawsze - wyprane i porządne), ale coś w jego postawie i zachowaniu mogło zwiastować rodzinie Uchiha, która znała go o wiele lepiej niż Sagisa, zmianę.
Ale czy na lepsze?
0 x
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Re: Domek Sagi
Ciepła kąpiel polepszyła ogólny stan Ryujina. Chłopiec wygrzał się na tyle, że nie odczuwał już dreszczy, a i temperatura nieznacznie mu spadła. Saga po kąpieli ubrała go w ciepłe ubrania i owinęła kocem, by mimo wszystko wciąż się wygrzewał.
- Teraz musisz odpoczywać w ciepłym, dobrze? - poleciła, całując jego blade czoło. - Babcia niedługo wróci z lekarstwami i wszystko będzie dobrze. Zrobię ci herbatki, zaczekaj tu grzecznie.
Brunecik tylko przytaknął, wstała więc i skierowała swe kroki do kuchni, od razu wstawiając wodę na herbatę. Przyszykowała kubek do zalania i czekała, pogrążając się we własnych myślach. Ryujin rozchorował się przez nią, w końcu to ona wychodziła nocą na taras i to za nią wyszedł mały. Zdawała sobie sprawę, że nie uniknie podobnych sytuacji zwłaszcza, gdy będzie poza domem, jak więc miała chronić syna? W dodatku wciąż kołatało jej w głowie ostatnie spotkanie z Hideo... Co z tego, że był stryjem Ryujina? Dobrze wiedział, co jego kochany braciszek zrobił i czym to skutkowało, a nawet się nie zainteresował. Po śmierci Kazuo jego rodzina miała raczej pretensje do niej i Tensy, że go zabiły, nikt nie wspominał wtedy o torturach i gwałcie, jakich ten bydlak się dopuścił. Żadne z nich nie zainteresowało się ciężarną nastolatką, czy noworodkiem przywiezionym z Kantai, dopiero pół roku temu przed drzwiami jej domu pojawił się właśnie Hideo, żądając spotkania z bratankiem. Gdzie było jego zainteresowanie w dniu pogrzebu Tensy, w którym notabene nie brał nawet udziału? Czemu nie chciał go widzieć, gdy malec był jeszcze w pieluszkach?
Może i miał swoje powody, ale i ona je miała, dlatego za każdym razem kategorycznie odmawiała jakiegokolwiek kontaktu z małym. Tylko jak długo mogła go izolować? Jak długo będzie musiała czuwać nad jego bezpieczeństwem, aż w końcu uzna, że nic mu nie zagraża? Dopiero teraz tak naprawdę rozumiała motywy Tensy i jej nieustanne próby trzymania jej z dala od niebezpieczeństw. Tylko że ona była i jest shinobi, potrafi o siebie zadbać, brunecik zaś wciąż był jeszcze niedorostkiem, którego obiecała sobie trzymać z dala od fachu własnego i dziadka Yoshiego. Przynajmniej na tyle, na ile to było możliwe.
Ryujin siedział cały czas na kanapie, pilnując, by przypadkiem nie zsunął się z niego koc. Mama była zajęta i dziwnie cicha, on zaś nie chciał dokładać jej zmartwień. Wiedział, że ciężko sypia, czego świadkiem był ostatnio, widział też, jak bardzo starała się być silna mimo wszystko. Przesunął się nieco bliżej stołu, na którym porozkładane było kilka książek, a właściwie książka i notatnik, z którym mama właściwie się nie rozstawała. W prawdzie nie umiał jeszcze czytać i liczyć, nic jednak nie stało na przeszkodzie, by pooglądać rysunki roślinek. Wtedy jednak usłyszał stukanie, wpierw szybkie, a zaraz potem wolniejsze. Spojrzał w stronę kuchni, płomiennowłosa jednak chyba szukała czegoś w szafce na górze i zdawała się nawet nie słyszeć pukania do drzwi. Ale przecież nie wypadało tak nie otworzyć, prawda?
Mały zsunął się z kanapy, poprawił na sobie koc i szurając nim cicho po podłodze, poszedł w stronę wejścia do domu. Zszedł ostrożnie po niewielkim stopniu, stając ostatecznie przed drzwiami, i wychylił się w stronę klamki, otwierając nieco przejście. Hayami mógł zauważyć brzdąca sięgającego mu ledwie do pół uda, owiniętego kocem i przyglądającego się mu swoimi dwukolorowymi oczyma, które przesłaniała nieco przydługa ciemna grzywka.
- Oka-chan, jakiś pan psysed - zawołał mały, lekko sepleniąc i uwidaczniając tym samym wciąż niepełne choć zadbane uzębienie.
Sagisa słysząc głos syna, momentalnie zdrętwiała, czując przechodzący wzdłuż kręgosłupa dreszcz niepokoju. Wystarczyło jedno spojrzenie na salon, by upewnić się, że małego nie ma na kanapie, co znaczyło, że jednak stał teraz przy drzwiach. Czarne łezki zakręciły się w jej oczach, gdy sekundę później była już na przedpokoju.
- Ryujin, do salonu, już - poleciła ostro, a brunecik wręcz zerwał się z miejsca, bez sprzeciwu wykonując polecenie. Mama była zła, co poznać można było po samym wyrazie twarzy, ale też postawie, z jaką przemierzała kolejne metry korytarza. Chłopiec schował się za ścianką i z bezpiecznej odległości obserwował, co się wydarzy.
- Hideo, mówiłam ci, że nie-...
Drzwi gwałtownie zostały otwarte na całą szerokość, w nich zaś pojawiła się rozzłoszczona płomiennowłosa. Nasączone jadem zdanie urwało się w połowie, gdy zamiast nieproszonego bruneta jej wzrok napotkał złote oczy. Przystanęła w progu, zamrugała kilka razy, a czerwień ustąpiła naturalnej szarości tęczówek. Saga stała tak jeszcze przez chwilę ze zdziwieniem zmieszanym z szokiem odmalowującymi się na jej twarzy. Ewidentnie spodziewała się zobaczyć na jego miejscu kogoś zupełnie innego.
- Hayami... - wypaliła w końcu, co chyba nieco ją otrzeźwiło, bo zaraz odchrząknęła. - Przepraszam za... znaczy... dawno się nie widzieliśmy...
Wyglądała na nieco zmieszaną zaistniałą sytuacją, a raczej własnym wybuchem, którego adresata nie było na miejscu. Raczej kiepski sposób na witanie dawno niewidzianych gości. I kiepskie pierwsze wrażenie dla tych nieznanych gości, zważywszy towarzyszącą samurajowi dziewczynę.
- Oka-chan, kto to jest? - nieśmiałe pytanie chłopca sprawiło, że na moment oderwała spojrzenie od nieznajomej, skupiając je na małym.
- To samuraj Akodo Hayami, mój wieloletni przyjaciel i... - znów spojrzała za plecy Lwa - jego znajoma.
- Wielo...letni... - powtórzył Ryujin, jakby pierwszy raz słyszał to słowo, zaraz jednak przytaknął na znak, że zrozumiał. Mniej więcej.
- Wejdźcie, proszę - rzuciła oficjalnym tonem, robiąc krok w tył i tym samym odsłaniając przejście, dłonią zaś zasygnalizowała, że droga wolna. - A ty wracaj na kanapę, masz się wygrzewać do powrotu babci - dodała jeszcze w stronę syna.
- Hai, oka-chan! - zawołał, a następnie skłonił się lekko gościom. Zaraz potem obrócił się na pięcie i pobiegł do salonu, zajmując swoje miejsce na kanapie. Sagisa zaś w dalszym ciągu stała z ręką na drzwiach, czekając, aż goście wejdą do środka i będzie mogła zamknąć dopływ chłodnego, zimowego powietrza.
Dopiero teraz samuraj mógł dostrzec tak naprawdę niewielkie cienie pod jej oczami i pewien chłód w jej spojrzeniu. Stalowe tęczówki zawsze wydawały się chłodne, teraz jednak było to wyraźniejsze. Jej oblicze również zdawało się poważniejsze, a z pewnością doroślejsze. Nie była wszak już tamtą rozhukaną dziewczyną lubiącą psoty, a młodą kobietą i matką. Wszystko bowiem z czasem się zmienia - nawet ludzie.
0 x

Re: Domek Sagi
Od momentu wyjścia z hotelu, młoda Inuzuka bardziej skupiała się znowu na otoczeniu niż osobie samuraia. Sama w zasadzie nie wiedziała co chciała znaleźć. Chyba w pierwszej kolejności próbowała wypatrzeć jakieś miejsca w które będzie można się udać w wolnej chwili. Podróż mijała im w ciszy. Z każdym dniem narastała ilość pytań które chciałaby zadać, ale brakuje jej odwagi i dogodnej sytuacji. Nie mogła przecież teraz zacząć wypytywać o niewygodne sprawy. W końcu zmierzali na miłe spotkanie ze starą znajomą Hayamiego, nie wypadało tego psuć.
Zatrzymali się pod drzwiami jednego z niewyróżniających się domów. Według Hayamiego byli na miejscu. Aira na chwilę przykucnęła i chwyciła Yuukę, biorąc ją delikatnie na ręce. Ufała suczce ale nigdy nie mogła być pewna co się może wydarzyć. Minęła chwila nim usłyszeć się dało jakiś ruch po drugiej stronie drewna. Drzwi uchyliły się, ale dziewczyna potrzebowała paru sekund by ujrzeć osobę która znalazła się na progu. Łatwo się było domyślić, że to dla kogoś innego tu przybyli. Inuzuka wzdrygnęła się słysząc kobiecy głos. Ton dał jej do myślenia: nie była zadowolona z niezapowiedzianej wizyty. Odruchowo przysunęła się bliżej samuraia, połowicznie chowając za jego plecami, ściskając trochę mocniej suczkę. Drzwi otworzyły się na oścież pojawiła się w nich kobieta o długich czerwonych włosach. Nie rozumiała tylko dlaczego, jej oczy również po chwili zmieniły kolor. Yuuki chciała zawarczeć na jej widok. Aira natomiast uspokoiła ją głaszcząc po główce. Atmosfera ostudziła się gdy czerwono-włosa ujrzała Hayamiego. Można było odetchnąć z ulgą, kiedy całe zajście okazało się pomyłką. W końcu mogła wychylić się za pleców Hayamiego i zgrabnym ukłonem przedstawić: Inuzuka Aira, przepraszamy za najście - wycedziła prostując i jeszcze raz przyjrzeć się kobiecie od góry do dołu. Chyba była starsza od młodej Airy, ale nie dało się odmówić unikatowego wyglądu. Na ulicy na pewno by ją poznała, pomimo bardzo krótkiej znajomości.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Domek Sagi
New life runs like a spring brook
New life got into shops, into night and dawns, and the morning
New life, let sit and be silent about nothing...
New life never will come - without payment.![]()
Widok małego, sepleniącego chłopczyka sprawił, że Hayami z jednej strony poczuł trudną do wytłumaczenia nostalgię, a z drugiej...pewnego rodzaju ulgę. Nie analizował jednak tych uczuć, a jedynie uśmiechnął się ciepło do Ryuujina (bo to on najprawdopodobniej był tym małym bąbelkiem). Potwierdzenie owego podejrzenia ziściło się jednak po chwili w obrazie Sagisy, która szorstko poleciła synowi wycofać się do salonu. W jej oczach, pod którymi widniały cienie, płonął teraz inny ogień - ogień zimnego zdecydowania, opiekuńczości, oddania swoim ponad wszystko. Cóż, była matką, a to dziecko było jej synem, normalna rzecz...Młody samuraj wszedł więc szybkim, zdecydowanym krokiem do środka, i odgarnął włosy z czoła, rozglądając się uważnie po domu. Nic się tu nie zmieniło, odkąd przyjechał tu chyba te dwa lata (?) temu po obie siostry - albo zmieniło się wszystko, tyle że Hayamiego to już nie obchodziło? Być może.
W Lwie z Yinzin było teraz coś innego, coś nieuchwytnego. Coś, czego nie było wcześniej, a pojawiło się w nim, wykształciło wraz ze śmiercią Shijimy i wszelkimi innymi zdarzeniami w jego życiu od tamtego czasu. Ukryty ogień, niezłomna wola i twarda duma...ten płomień, który jarzył się do tej pory w niedojrzałym dzieciaczku z samurajskiego rodu, poszukującym swojej drogi, przekształcił się teraz w ognisko oświetlające drogę silnego i świadomego swojej wartości mężczyzny. Kasztanowa, długa grzywa opadała mu na bladą, ostrą nieco twarz, w złotych oczach lśnił przez chwilę trudny do określenia blask. Czy to było zimne wyrachowanie, czy zwykła sympatia? Chyba to drugie, zważywszy na fakt, że Hayami Akodo - jak wielu innych z jego pokolenia - nie urodził się potworem.
Jedynie pionkiem na szachownicy życia - i to od niego zależało, czy da mata królowej, czy pozwoli się jej zbić, tracąc zarazem wszystko i nic.
- Zgadza się, to moja przyjaciółka, Aira Inuzuka - przedstawił ją z ciepłym uśmiechem, patrząc w oczy najpierw Airze, a potem Sagisie; dokładnie taka była kolejność, no cóż, takie życie. - Spędziłem u niej parę miesięcy w Okami-den, a teraz oboje jedziemy zwiedzać świat. Przynajmniej ja jadę, nie wiem, jak ty...
Uśmiechnął się do Airy przyjacielsko, życzliwie, ale już bez nuty dawnej zadziorności. To właśnie był ten akcent, którego zabrakło w młodym samuraju; jego dawna wybuchowość, porywczość, furia zniknęły bez śladu. Hayami nie biegł już przez życie jak niszczycielski płomień z rykiem głodnego lwiątka, które matka musi tłuc po łbie ogonem, by raczyło zwolnić; teraz szedł z zimną godnością, gotowy do zadania morderczego ciosu lub przegryzienia gardła, i było w nim coś, co mówiło innym, że rywale kasztanowowłosego powinni zachować szczególną ostrożność w jego atakowaniu. A jednak był miły wobec Sagi, na jej konwencjonalność i banały odpowiadał banałami i życzliwą uprzejmością. Dokonawszy koniecznej prezentacji, gwizdnął cicho, a Itachi, który już biegł do drzwi, zawrócił i usiadł przy nodze pana. Przede wszystkim kontrola? Raczej uszanowanie życzenia gospodyni.
- Ryuujin...Jest już całkiem spory. Ale brzmiał mi na chorego. Nie chciałabyś, bym skoczył do miasta później coś mu kupić? - zaproponował z lekkim uśmiechem. - Rzeczywiście, minęło dużo czasu, odkąd się rozstaliśmy...w skomplikowanych okolicznościach.
W jego oczach znów coś błysnęło.
- Ten przystojniak, którego widziałaś przed chwilą, to Ryuujin Uchiha, syn Sagisy - wyjaśnił oględnie Akodo, po czym pochylił się do ucha Airy i mruknął:
- Później ci wytłumaczę szczegóły i porozmawiamy. Widziałem to po twoich oczach, że chcesz pogadać. Nie przejmuj się. W najgorszym razie po prostu pójdziemy do herbaciarni, a potem na pole treningowe.
Ścisnął lekko dłoń przyjaciółki i uśmiechnął się do niej życzliwie.
- Gdzie wujek Yoshi i ciocia Rin? - spytał, żeby podtrzymać rozmowę. - Miło widzieć, że nic się tu nie zmieniło...To dobrze.
Poruszał się inaczej, wyglądał trochę inaczej dzięki włosom, broni i tej...aurze, nawet mówił inaczej - dość długi pobyt w Okami-den sprawił, że chwilami pobrzmiewał jak rodowity mieszkaniec Yinzin: nieprzyjemnie, nosowo, niezbyt płynnie, a chwilami płynniej i bardziej zrozumiale. Miesiące pobytu z dala od domu wpływały na niego, zmieniały życie i tożsamość młodego wojownika; choć nie zapomniał, skąd pochodzi i kim jest, potrafił dostosować się do nowej rzeczywistości.
Jak ona.
Jeżeli Saga pozwoliła im przejść do salonu, to Hayami się tam udał, wskazując szarmancko Airze drogę; obie panie traktował tak samo przyjaźnie i po rycersku, żadnej nie wyróżniał w widoczny sposób, a jednak...bliżej mu było do Airy, co też wykazał, siadając obok niej. Itachi - jeżeli pozwolono mu wejść razem z Yuuki do owego pomieszczenia - zajął się obwąchiwaniem mebli, ogólnie wszystkiego, co dało się obwąchać, a potem podszedł do Ryuujina, jego też obwąchał i w dodatku sympatycznie obszczekał, merdając zawzięcie ogonem.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości