"Ī tabemono" Ryokan
- Etsuya
- Gracz nieobecny
- Posty: 347
- Rejestracja: 3 lis 2018, o 14:33
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Tora
- Krótki wygląd: jasne włosy | bursztynowe oczy | średniego wzrostu | zamyślony
- Widoczny ekwipunek: plecak | namiot | kabura na broń [prawe udo] | kabura na broń [lewe udo] | torba na biodro
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6604
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Wymijająca odpowiedź dotycząca możliwości piachu nie zaspokoiła w pełni ciekawości Etsuyi. Najchętniej sprawdziłby jego maksymalne możliwości podczas walki, ale aktualnie nie miał ku temu ani warunków, ani energii. Nie chcąc być wścibski, odpuścił temat i przysłuchał się rozmowie na temat wojny pomiędzy dwoma klanami. Przy okazji dowiedział się też, że Harumi pochodzi od Kaguya, o co nigdy wcześniej jakoś nie miał sposobności podpytać. Wojna nigdy nie była niczym łatwym, a w przypadku Nakiriego, zawsze wiązała się z tym, że jego ojciec opuszczał dom na dłuższy okres czasu, aby zarobić jako najemnik. Jeszcze podczas batalii pomiędzy Hozuki oraz Yuki przed powstaniem Cesarstwa, chłopakowi zdarzało się odwiedzać posterunki i podpatrywać z ukrycia innych shinobi. Mógł sobie jedynie wyobrażać okrucieństwo pustynnych wojen, a nawet w Hyuo był w pewien sposób zdystansowany od krwawych potyczek zwierzchniego rodu. Co by nie mówić, nie dotyczyły one bezpośrednio jego własnej rodziny, w przeciwieństwie do Kumy i Harumi. Jakby się nad tym zastanowić, byli oni wyżej urodzeni, będąc naturalnie obdarzonymi unikalnymi zdolnościami. W pewien sposób Etsuya im zazdrościł, ale wzmagało to jedynie ambicję w nim samym, która podjudzana była też przez uwielbienie do rywalizacji.
Przyjrzał kątem oka się niewielkiej spince, którą białowłosa miętoliła w rękach, aby chwilę później pokazać ją Kumie. Nie wiedział jak bardzo sprawa ta jest dla niej ważna, ale faktem było, iż dochodzenie po czymś tak drobnym, tak jak mężczyzna wspomniał, było niczym szukanie igły w stogu siana. Coś jednak udało się ustalić, gdyż wskazanie klanu Ayatsuri było już jakimś kierunkiem w dochodzeniu. Kierunkiem prowadzącym prosto do prowincji, z której złotooka została wygnana i z której przybyli po tygodniach męczącej drogi. Co za ironia losu - pomyślał, raczej niechętnie podchodząc do potencjalnego pomysłu, aby tam wracać. Etsuya wzruszył jedynie ramionami i rozwalił się na krześle ze splecionymi na brzuchu rękoma. Nie mając jak włączyć się w dyskusję, zwyczajnie oddał się relaksowi, od czasu do czasu, kiedy było trzeba, podnosząc kolejny raz czarkę. Najedzone, popite... powiedziałoby się teraz jeszcze "do spania", ale do nocy jeszcze było trochę czasu. Chociaż na upartego... - pomyślał, wnioskując że Harumi też niebawem zrobi się śpiąca - Poszukałbym noclegu - rzucił na głos sam do siebie, nie ruszając się jednak z miejsca.
Przyjrzał kątem oka się niewielkiej spince, którą białowłosa miętoliła w rękach, aby chwilę później pokazać ją Kumie. Nie wiedział jak bardzo sprawa ta jest dla niej ważna, ale faktem było, iż dochodzenie po czymś tak drobnym, tak jak mężczyzna wspomniał, było niczym szukanie igły w stogu siana. Coś jednak udało się ustalić, gdyż wskazanie klanu Ayatsuri było już jakimś kierunkiem w dochodzeniu. Kierunkiem prowadzącym prosto do prowincji, z której złotooka została wygnana i z której przybyli po tygodniach męczącej drogi. Co za ironia losu - pomyślał, raczej niechętnie podchodząc do potencjalnego pomysłu, aby tam wracać. Etsuya wzruszył jedynie ramionami i rozwalił się na krześle ze splecionymi na brzuchu rękoma. Nie mając jak włączyć się w dyskusję, zwyczajnie oddał się relaksowi, od czasu do czasu, kiedy było trzeba, podnosząc kolejny raz czarkę. Najedzone, popite... powiedziałoby się teraz jeszcze "do spania", ale do nocy jeszcze było trochę czasu. Chociaż na upartego... - pomyślał, wnioskując że Harumi też niebawem zrobi się śpiąca - Poszukałbym noclegu - rzucił na głos sam do siebie, nie ruszając się jednak z miejsca.
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
-Noc jeszcze długa, chociaż nikogo nie zatrzymuje na siłę - rzucił do Etsuyi, chociaż połowicznie sądził nawet, że to nie był taki zły pomysł. Po większym posiłku zawsze przychodziła mu ochota rozłożyć się na wygodnym wyrku, dać odpocząć ciału po całym dniu. Z drugiej strony jednak było jeszcze w miarę wcześnie, nocleg zawsze znajdzie się jakiś, a że sam Kuma do wygodnickich nie należał to nigdy nie stanowiło to dla niego problemu.
-W sumie to każda walka tak wygląda, więc się nie dziw. Czasami ludzie po prostu mają za mało problemów i doszukują się ich w innych. A inni po prostu lubią przelewać krew, ot takie hobby. - wzruszył ramionami źle czując się z tym, że nie może jej pomóc. Wolał nie wypytywać o co chodzi, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że cóż... ich klany nie za bardzo się lubiły. Czy uczestniczyła w wojnie czy też nie - pewnie nigdy się tego nie dowie, bo dla niego temat skończył się już dawno temu. Zerknął na Etsuyę i ciekaw był ile wie na ten temat i czy sam może nie był w niego zaplątany.
Pojawienie się deseru trochę wybiło go z rytmu rozmowy, spojrzał to na deser, to na właściciela i znowu na deser, na Etsuyę, na dziewczynę, na właściciela i potaknął widząc, że chyba ktoś tutaj ma niecne zamiary. Był tylko jeden problem, bowiem... Kuma średnio przepadał za słodyczami. Po prostu mu nie smakowało i dlatego też niestety, ale musiał zrezygnować z deseru podanego przez karczmarza. Spodziewał się jednak, że dziewczyna będzie pierwsza do zjedzenia deseru i jeszcze weźmie ich porcje. W sumie ten gest był przygotowany dla niej, więc coś było na rzeczy.
-Cóż, no to się zmarnuje - odsunął talerzyk od siebie i wychylił nalane sake, które niestety powolutku się kończyło. Pojawienie się nowego człowieka w sumie nawet nie odwróciło uwagi Kuroia. Byli w miejscu publicznym, gdzie można dobrze zjeść, wypić, więc normalnym było, że co i rusz przychodził ktoś o własnych nogach lub trochę mniej. Sam nie raz wtaczał się do baru po następną kolejkę, więc po prostu zerknął w tamtą stronę widząc coś ciekawszego i zaraz wrócił do tej dwójki. Na niezbyt długo, bo hałas i uderzenie łbem w stolik należało już do ciekawszych rzeczy.
-Szkoda talerza - skomentował i zerknął na właściciela oczekując jakiejś nieco bardziej żywej reakcji na to, co się przed chwilą wydarzyło. Ten jednak chyba nie robił sobie nic z tego, więc nie było potrzeby, by Kuma się tym przejął. Słysząc pytanie Harumi przez chwilę przeszło mu przez głowę, czy także jest skierowane do niego samego, jednak kilka kieliszków, które pozwoliły mu się już nieco rozluźnić zrobiło swoje - kiwnął potakująco głową i przepuścił zaczął iść, by otworzyć im drzwi.
-W sumie to każda walka tak wygląda, więc się nie dziw. Czasami ludzie po prostu mają za mało problemów i doszukują się ich w innych. A inni po prostu lubią przelewać krew, ot takie hobby. - wzruszył ramionami źle czując się z tym, że nie może jej pomóc. Wolał nie wypytywać o co chodzi, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że cóż... ich klany nie za bardzo się lubiły. Czy uczestniczyła w wojnie czy też nie - pewnie nigdy się tego nie dowie, bo dla niego temat skończył się już dawno temu. Zerknął na Etsuyę i ciekaw był ile wie na ten temat i czy sam może nie był w niego zaplątany.
Pojawienie się deseru trochę wybiło go z rytmu rozmowy, spojrzał to na deser, to na właściciela i znowu na deser, na Etsuyę, na dziewczynę, na właściciela i potaknął widząc, że chyba ktoś tutaj ma niecne zamiary. Był tylko jeden problem, bowiem... Kuma średnio przepadał za słodyczami. Po prostu mu nie smakowało i dlatego też niestety, ale musiał zrezygnować z deseru podanego przez karczmarza. Spodziewał się jednak, że dziewczyna będzie pierwsza do zjedzenia deseru i jeszcze weźmie ich porcje. W sumie ten gest był przygotowany dla niej, więc coś było na rzeczy.
-Cóż, no to się zmarnuje - odsunął talerzyk od siebie i wychylił nalane sake, które niestety powolutku się kończyło. Pojawienie się nowego człowieka w sumie nawet nie odwróciło uwagi Kuroia. Byli w miejscu publicznym, gdzie można dobrze zjeść, wypić, więc normalnym było, że co i rusz przychodził ktoś o własnych nogach lub trochę mniej. Sam nie raz wtaczał się do baru po następną kolejkę, więc po prostu zerknął w tamtą stronę widząc coś ciekawszego i zaraz wrócił do tej dwójki. Na niezbyt długo, bo hałas i uderzenie łbem w stolik należało już do ciekawszych rzeczy.
-Szkoda talerza - skomentował i zerknął na właściciela oczekując jakiejś nieco bardziej żywej reakcji na to, co się przed chwilą wydarzyło. Ten jednak chyba nie robił sobie nic z tego, więc nie było potrzeby, by Kuma się tym przejął. Słysząc pytanie Harumi przez chwilę przeszło mu przez głowę, czy także jest skierowane do niego samego, jednak kilka kieliszków, które pozwoliły mu się już nieco rozluźnić zrobiło swoje - kiwnął potakująco głową i przepuścił zaczął iść, by otworzyć im drzwi.
0 x
- Etsuya
- Gracz nieobecny
- Posty: 347
- Rejestracja: 3 lis 2018, o 14:33
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Tora
- Krótki wygląd: jasne włosy | bursztynowe oczy | średniego wzrostu | zamyślony
- Widoczny ekwipunek: plecak | namiot | kabura na broń [prawe udo] | kabura na broń [lewe udo] | torba na biodro
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6604
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Trwał w bezruchu, beznamiętnie wlepiając swoje oczy na bok i kompletnie wyłączając się od świata. Obudził się dopiero kilka sekund po tym, jak Kuma skończył mówić w jego kierunku. Ocknął się momentalnie, zdezorientowanym wzrokiem badając jego mowę ciała i starając się odgadnąć o co mu dokładnie chodziło. Ahh - doszedł po chwili do jakiejś konkluzji, przypominając sobie z trudem poszczególnie słowa z wypowiedzianego zdania. Wzruszył charakterystycznie ramionami, jakby sam jeszcze nie podjął decyzji, po czym powrócił raz jeszcze do swojego stanu. Mieli za sobą drakońsko długą drogę i przyjemnym byłoby walnięcie się do miękkiej pościeli, ale Nakiriemu nie zależało na tym aż tak bardzo, aby napierać już w tej chwili na nocleg. Zazwyczaj w takich momentach zwyczajnie czekał, aż ktoś inny przechyli szalę na którąś ze stron i dopiero wtedy zapadnie bezwzględna decyzja. Tymczasem... nie było mu aż tak niewygodnie.
O ile sprawa spinki nie pobudziła wystarczająco zmysłów zasypiającego z każdą chwilą Etsuyi, tak Harumi wcinająca ze smakiem jego posiłek już go zaskoczyła. Albo tak jak i on doszła do wniosku, że pomoże to w walce organizmu z alkoholem, albo zwyczajnie jej posmakowało. Na szczęście zarówno dla niego jak i białowłosej porcja była dosyć spora, więc oboje mogli się najeść. Nie lubiąc paplać o duperelach przemilczał też i tę kwestię, a następnie odchylając głowę do tyłu zamknął oczy, aby oddać się na kolejną chwilę samemu sobie. Alkohol pomógł jego mięśniom w pełni się zrelaksować, a umysł mógł na przynajmniej tych kilka chwil odciąć się od otaczających go bodźców. Zdolności Nakiriego były zarówno błogosławieństwem jak i przekleństwem, wobec czego momentami ciężko było w pełni skupić się na rzeczy innej, niż ciągłe czuwanie na niebezpieczeństwo. Alkohol działał na niego na dwa sposoby, co uzależnione było od warunków jego przyjęcia. Etsuya albo w pełni się odprężał, siłą rzeczy stając się senny, albo tryskał energią i chciał robić wiele rzeczy, których nie robił nigdy wcześniej. Wlazł kotek na płotek... - mamrotał sam do siebie w głowie, poruszając przy tym nieznacznie własnymi ustami.
Z letargu wybudził go dopiero dźwięk talerza uderzanego przez obsługę o blat stolika. Młodzieniec otworzył jedno oko przyglądając się całemu incydentowi i szybko skierował je pierw na Harumi, następnie ku potencjalnemu dobrodziejowi, a na sam koniec na własną porcję ciastka. Utrzymał go tam w zadumie przez kilka sekund, jednakże przez jego głowę nie przebiegały żadne konkretne myśli. Bardziej porównać można było to do powolnego szacowania własnego apetytu, który zapewne nie opuściłby go, gdyby przed chwilą nie został zaspokojony przez ciężkie danie. Na szczęście rozterki chłopaka nie trwały zbyt długo, gdyż uwagę wszystkich przykuła zupełnie inna rzecz, a raczej osobnik bez pardonu wpadający do knajpy z pianą na ustach. Etsuya wydał z siebie zaciekawiony dźwięk, nieznacznie przesuwając głowę na bok i ułatwiając sobie tym samym obserwację. Jeżeli była rzecz, która nie nudziła mu się prawie wcale, to stanowiła ją obserwacja dziwnie zachowujących się ludzi. W jego mniemaniu było w tym coś na swój sposób fascynującego, nie pozwalającego odwrócić wzroku od przeróżnych incyndentów.
Mężczyzna mimo robienia hałasu i lekkiego rozpierdolu w restauracji, nie sprawiał wrażenia niebezpiecznego. Mimo to, Nakiri przyjrzał się uważniej zarówno jemu jak i właścicielowi restauracji. Pomiędzy nimi wyraźnie była jakaś nietypowa relacja, którą ciężko było teraz jakoś sklasyfikować. W głowie Etsuyi pojawiało się wiele domysłów, ale z serii dywagacji wybiła go Harumi, najwyraźniej ostatecznie przekonana o tym, aby lokal opuścić. Wzruszył obojętnie ramionami i powoli zaczął zbierać się z siedzenia, zabierając bez słowa własne rzeczy. Owinął w chusteczkę ciastko, aby mieć coś na zapas, a następnie ziewnął, zakrywając sobie przy tym usta i ruszając w kierunku drzwi. Interesy pomiędzy dwoma nieznanymi im osobnikami kompletnie ich nie dotyczyły, toteż angażowanie się w te kwestie, było zarówno w jego odczuciu jak i według ogólnie przyjętych zasad niewskazane - Znasz jakieś noclegownie w Shigashi? - spytał ospale Kumy, przechodząc przez próg.
O ile sprawa spinki nie pobudziła wystarczająco zmysłów zasypiającego z każdą chwilą Etsuyi, tak Harumi wcinająca ze smakiem jego posiłek już go zaskoczyła. Albo tak jak i on doszła do wniosku, że pomoże to w walce organizmu z alkoholem, albo zwyczajnie jej posmakowało. Na szczęście zarówno dla niego jak i białowłosej porcja była dosyć spora, więc oboje mogli się najeść. Nie lubiąc paplać o duperelach przemilczał też i tę kwestię, a następnie odchylając głowę do tyłu zamknął oczy, aby oddać się na kolejną chwilę samemu sobie. Alkohol pomógł jego mięśniom w pełni się zrelaksować, a umysł mógł na przynajmniej tych kilka chwil odciąć się od otaczających go bodźców. Zdolności Nakiriego były zarówno błogosławieństwem jak i przekleństwem, wobec czego momentami ciężko było w pełni skupić się na rzeczy innej, niż ciągłe czuwanie na niebezpieczeństwo. Alkohol działał na niego na dwa sposoby, co uzależnione było od warunków jego przyjęcia. Etsuya albo w pełni się odprężał, siłą rzeczy stając się senny, albo tryskał energią i chciał robić wiele rzeczy, których nie robił nigdy wcześniej. Wlazł kotek na płotek... - mamrotał sam do siebie w głowie, poruszając przy tym nieznacznie własnymi ustami.
Z letargu wybudził go dopiero dźwięk talerza uderzanego przez obsługę o blat stolika. Młodzieniec otworzył jedno oko przyglądając się całemu incydentowi i szybko skierował je pierw na Harumi, następnie ku potencjalnemu dobrodziejowi, a na sam koniec na własną porcję ciastka. Utrzymał go tam w zadumie przez kilka sekund, jednakże przez jego głowę nie przebiegały żadne konkretne myśli. Bardziej porównać można było to do powolnego szacowania własnego apetytu, który zapewne nie opuściłby go, gdyby przed chwilą nie został zaspokojony przez ciężkie danie. Na szczęście rozterki chłopaka nie trwały zbyt długo, gdyż uwagę wszystkich przykuła zupełnie inna rzecz, a raczej osobnik bez pardonu wpadający do knajpy z pianą na ustach. Etsuya wydał z siebie zaciekawiony dźwięk, nieznacznie przesuwając głowę na bok i ułatwiając sobie tym samym obserwację. Jeżeli była rzecz, która nie nudziła mu się prawie wcale, to stanowiła ją obserwacja dziwnie zachowujących się ludzi. W jego mniemaniu było w tym coś na swój sposób fascynującego, nie pozwalającego odwrócić wzroku od przeróżnych incyndentów.
Mężczyzna mimo robienia hałasu i lekkiego rozpierdolu w restauracji, nie sprawiał wrażenia niebezpiecznego. Mimo to, Nakiri przyjrzał się uważniej zarówno jemu jak i właścicielowi restauracji. Pomiędzy nimi wyraźnie była jakaś nietypowa relacja, którą ciężko było teraz jakoś sklasyfikować. W głowie Etsuyi pojawiało się wiele domysłów, ale z serii dywagacji wybiła go Harumi, najwyraźniej ostatecznie przekonana o tym, aby lokal opuścić. Wzruszył obojętnie ramionami i powoli zaczął zbierać się z siedzenia, zabierając bez słowa własne rzeczy. Owinął w chusteczkę ciastko, aby mieć coś na zapas, a następnie ziewnął, zakrywając sobie przy tym usta i ruszając w kierunku drzwi. Interesy pomiędzy dwoma nieznanymi im osobnikami kompletnie ich nie dotyczyły, toteż angażowanie się w te kwestie, było zarówno w jego odczuciu jak i według ogólnie przyjętych zasad niewskazane - Znasz jakieś noclegownie w Shigashi? - spytał ospale Kumy, przechodząc przez próg.
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
-Bo to jedno? To miasto kupieckie, na co drugim rogu jest jakieś zakwaterowanie - odpowiedział mu po chwili, bowiem nad tym nie trzeba było się zastanawiać. To miasto tętniło życiem w dzień czy w nocy, tam gdzie kupcy, tam zawsze działo się coś ciekawego i można było wiele zobaczyć. Jeżeli chciało się dostać coś niekoniecznie legalnego, było to chyba najlepsze miejsce i pierwsze w kolejce do odwiedzenia. Co przypomniało mu, że najwyższy czas napełnić czymś fajkę, dlatego też następnego dnia będzie musiał trochę się rozejrzeć po targowisku.
Będąc już przy drzwiach, gdy tylko pociągnął za klamkę, a te otworzyły się z zaskakującą łatwością zrobił krok w tył, bo po prostu nie chciał nimi dostać. Dwójka mężczyzn - klienci? - zastanawiał się Kuma, jednak ich miny nie wyglądały na takich, którzy przyszli do przyjaznej knajpki, by odpocząć, napić się po ciężkim dniu i zjeść coś dobrego. Jeden z nich chyba stwierdził, że idealnie wpasuje się w przejście i to będzie jego miejsca na świecie. Gdyby nie to, że udają się na zewnątrz właśnie dlatego, by uniknąć problemów, to Kuma by się po prostu przepchał pomiędzy nimi. Ten jednak po prostu odszedł to pół kroku do tyłu nie chcąc przeszkadzać skrzeczącemu kolesiowi w jego tyradzie, odwrócił wzrok w stronę pozostałej dwójki i wzruszył ramionami. Byłoby smutno, gdyby coś innego wywaliłoby ciebie na zewnątrz - dodał sobie w myślach i zerkając na kolosa. Sam tego jednak nie chciał zrobić, bo straż pewnie natychmiastowo by się tym zainteresowała. Zawsze byli, gdy ich nie potrzeba, lecz nigdy nie pojawiali się tam, gdzie akurat byli potrzebni najbardziej. Popatrzył na właściciela i (jak się okazało) jego brata i współczuł im całym sercem, że wdali się w jakieś szemrane interesy.
Będąc już przy drzwiach, gdy tylko pociągnął za klamkę, a te otworzyły się z zaskakującą łatwością zrobił krok w tył, bo po prostu nie chciał nimi dostać. Dwójka mężczyzn - klienci? - zastanawiał się Kuma, jednak ich miny nie wyglądały na takich, którzy przyszli do przyjaznej knajpki, by odpocząć, napić się po ciężkim dniu i zjeść coś dobrego. Jeden z nich chyba stwierdził, że idealnie wpasuje się w przejście i to będzie jego miejsca na świecie. Gdyby nie to, że udają się na zewnątrz właśnie dlatego, by uniknąć problemów, to Kuma by się po prostu przepchał pomiędzy nimi. Ten jednak po prostu odszedł to pół kroku do tyłu nie chcąc przeszkadzać skrzeczącemu kolesiowi w jego tyradzie, odwrócił wzrok w stronę pozostałej dwójki i wzruszył ramionami. Byłoby smutno, gdyby coś innego wywaliłoby ciebie na zewnątrz - dodał sobie w myślach i zerkając na kolosa. Sam tego jednak nie chciał zrobić, bo straż pewnie natychmiastowo by się tym zainteresowała. Zawsze byli, gdy ich nie potrzeba, lecz nigdy nie pojawiali się tam, gdzie akurat byli potrzebni najbardziej. Popatrzył na właściciela i (jak się okazało) jego brata i współczuł im całym sercem, że wdali się w jakieś szemrane interesy.
0 x
- Etsuya
- Gracz nieobecny
- Posty: 347
- Rejestracja: 3 lis 2018, o 14:33
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Tora
- Krótki wygląd: jasne włosy | bursztynowe oczy | średniego wzrostu | zamyślony
- Widoczny ekwipunek: plecak | namiot | kabura na broń [prawe udo] | kabura na broń [lewe udo] | torba na biodro
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6604
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Etsuya z pustym wzrokiem brnął przed siebie w kierunku drzwi, nie odnosząc się w żaden sposób do odpowiedzi Kumy. O ile był świadomym istnienia wielu miejsc do spania, chodziło mu raczej o jakiś polecany przybytek. O wiele bardziej preferował noc pod własnym namiotem w dziczy, niż sen w pościeli pełnej pluskiew czy innego robactwa. Tak czy inaczej księżyc był jeszcze nisko więc młodzieniec był pewien, że znajdą coś odpowiedniego.
Już mieli opuszczać lokal, gdy w drzwiach zrobił się zator, który nie był zupełnie przypadkowy jak młodzieńcowi się z początku wydawało. Podniósł wzrok, wyostrzając go nieco i przyjrzał się całemu przedstawieniu, marszcząc przy tym brwi. Z początku większość uwagi Nakiriego przykuły tatuaże na całym ciele ogromnego mężczyzny i jego nieprzyjazna postawa, torująca przejście przez próg. Tego typu rzeczy działały na niego niczym płachta na byka, a alkohol wcale nie pomagał w opanowaniu nerwów. Wręcz działał w zupełnie druga stronę, odpalając swój tryb numer dwa. Chyba im się coś pojebało... - doszedł do wniosku.
Zrobił krok do przodu, aby wyprzedzić Kume i samemu utorować sobie drogę, ale szybko zatrzymany został przez nieprzyjemny dźwięk, który dotarł do jego uszu. Obrócił głowę, z ciekawością upatrując autora tej symfonii spierdolenia. Etsuya miał gdzieś tutejsze vendetty tak długo, aż nie wywęszył możliwości zarobku, jednakże kiedy ktoś zabraniał mu przemieścić się z punktu A do punktu B, sprawa stawała się osobista. Mając w sobie silne poczucie niezależności, wolałby wyłapać parę guzów w karczemnej bijatyce, niż dać komuś za wygraną.
Nakiri spojrzał w kierunku swoich towarzyszy, prędko wyłapując ich bierność, po czym raz jeszcze zerknął na stojącego im na przejściu goryla. Co jest... - pomyślał, orientując się od razu co ten widział oczyma swojej wyobraźni. Wraz z chwilą, w której impuls dotarł do głowy Etsuyi, jakiekolwiek szanse na pokojowe załatwienie sprawy legły w gruzach. Oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej, a serce podskoczyło mu do gardła. Adrenalina pobudziła go w dosłownie kilka sekund, a po klatce piersiowej zaczęła sunąć fala gniewu, szukająca ujścia - Przyjaciół szukasz kundlu? - wycedził przez zęby łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Jeżeli będzie trzeba stanie w tym celu przed Harumi, aby odebrać dryblasowi przyjemność pożerania jej wzrokiem. Opanowując z trudem nerwy, Nakiri przygotował się do ewentualnej reakcji, kładąc dłoń na kaburze z kunaiami na wypadek eskalacji konfliktu. Nie zamierzał zaatakować jako pierwszy, ale wypowiedziane przez niego słowa miały jasno dać do zrozumienia, że nie są byle bydłem do kopania.
Już mieli opuszczać lokal, gdy w drzwiach zrobił się zator, który nie był zupełnie przypadkowy jak młodzieńcowi się z początku wydawało. Podniósł wzrok, wyostrzając go nieco i przyjrzał się całemu przedstawieniu, marszcząc przy tym brwi. Z początku większość uwagi Nakiriego przykuły tatuaże na całym ciele ogromnego mężczyzny i jego nieprzyjazna postawa, torująca przejście przez próg. Tego typu rzeczy działały na niego niczym płachta na byka, a alkohol wcale nie pomagał w opanowaniu nerwów. Wręcz działał w zupełnie druga stronę, odpalając swój tryb numer dwa. Chyba im się coś pojebało... - doszedł do wniosku.
Zrobił krok do przodu, aby wyprzedzić Kume i samemu utorować sobie drogę, ale szybko zatrzymany został przez nieprzyjemny dźwięk, który dotarł do jego uszu. Obrócił głowę, z ciekawością upatrując autora tej symfonii spierdolenia. Etsuya miał gdzieś tutejsze vendetty tak długo, aż nie wywęszył możliwości zarobku, jednakże kiedy ktoś zabraniał mu przemieścić się z punktu A do punktu B, sprawa stawała się osobista. Mając w sobie silne poczucie niezależności, wolałby wyłapać parę guzów w karczemnej bijatyce, niż dać komuś za wygraną.
Nakiri spojrzał w kierunku swoich towarzyszy, prędko wyłapując ich bierność, po czym raz jeszcze zerknął na stojącego im na przejściu goryla. Co jest... - pomyślał, orientując się od razu co ten widział oczyma swojej wyobraźni. Wraz z chwilą, w której impuls dotarł do głowy Etsuyi, jakiekolwiek szanse na pokojowe załatwienie sprawy legły w gruzach. Oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej, a serce podskoczyło mu do gardła. Adrenalina pobudziła go w dosłownie kilka sekund, a po klatce piersiowej zaczęła sunąć fala gniewu, szukająca ujścia - Przyjaciół szukasz kundlu? - wycedził przez zęby łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Jeżeli będzie trzeba stanie w tym celu przed Harumi, aby odebrać dryblasowi przyjemność pożerania jej wzrokiem. Opanowując z trudem nerwy, Nakiri przygotował się do ewentualnej reakcji, kładąc dłoń na kaburze z kunaiami na wypadek eskalacji konfliktu. Nie zamierzał zaatakować jako pierwszy, ale wypowiedziane przez niego słowa miały jasno dać do zrozumienia, że nie są byle bydłem do kopania.
Ukryty tekst
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
- Etsuya
- Gracz nieobecny
- Posty: 347
- Rejestracja: 3 lis 2018, o 14:33
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Tora
- Krótki wygląd: jasne włosy | bursztynowe oczy | średniego wzrostu | zamyślony
- Widoczny ekwipunek: plecak | namiot | kabura na broń [prawe udo] | kabura na broń [lewe udo] | torba na biodro
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=6604
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Wpatrywał się prosto w olbrzyma z szeroko rozwartymi oczami i niepodważalną chęcią mordu. Czuł narastające z każdą sekundą napięcie, ale nie ruszył się nawet o milimetr do tyłu. Gość był większy, a dzieląca ich odległość była niebezpiecznie mała, lecz logika stanowiła któryś z kolei priorytet, będąc zastąpioną przez dumę oraz pogardę. Do niektórych ludzi nie przemawiały słowa, a jedyną szansą na wyperswadowanie im swoich racji była siła. Etsuya po kilku karczemnych burdach szybko doszedł do wniosku, że jeżeli przemoc nie rozwiązała problemu, to znaczy że użyto jej za mało.
- Słyszałeś, Gotai. Spokój - warknął raz jeszcze w jego kierunku wtórując za facetem dzierżącym katanę. Nie zamierzał odpuścić, ale jak dotąd nie wykonał żadnego ruchu sygnalizującego chęć agresji. Następne słowa wypluwane przez dryblasa były wymierzone po to, aby go sprowokować, lecz Nakiri znał podobnego rodzaju sztuczki. Miał nawet opracowany szablon zachowania, niezawodny w swojej skuteczności. Odwzajemnił paskudny uśmiech, szeroko rozwierając mięśnie twarzy, a buzująca w nim agresja zatrzymała się na jednym poziomie, dając mu możliwość bardziej taktycznego podejścia do sprawy.
Po słowach wypowiedzianych przez bossa grupki, doszedł do wniosku, że jemu również nie jest na rękę walka w środku restauracji, więc postanowił nie wszczynać burdy. Oczywistym było dla Etsuyi to, że na pewno nie odpuści wypowiedzianych przez kupę mięsa słów i miał świadomość tego, że ten dobrze o tym wie. Jedyne pytanie brzmiało czy zrobi to za kilka minut na uliczkach Shigashi no Kibu narażając się na kłopoty ze strony straży, czy odczeka do jutra, wcześniej wypoczywając i wiedząc doskonale gdzie grupka mafiosów się pojawi.
Jeżeli banda opuści lokal bez dalszych ekscesów, dopiero wtedy Nakiri rozluźni napięte mięśnie i skieruje wzrok gdziekolwiek indziej niż na potencjalnych rywali. Serce cały czas dudniło w klatce piersiowej, a ręce świerzbiły do tego, aby po amerykańsku (tzn. kantaisku) zaprowadzić pokój na świecie. Wziął głęboki wdech, odgarniając do tyłu włosy i kątem oka wychwycił chowającego się za nimi właściciela restauracji. A Etsuya? Etsuya właśnie kombinował jak ugrać swoje i przy okazji na tym zarobić - Sypniesz groszem i pozbędę się twojego problemu - zwrócił się do przerażonego mężczyzny. Mówił zdecydowanie szybciej niż zazwyczaj, a w jego tonie dało się wyczuć bezwzględność - Będę jutro obserwować okolicę, prześpię się nieopodal - poinformuje, jeśli kucharz okaże choć odrobinę zainteresowania jego propozycją. W tym wszystkim pominął kwestię swoich towarzyszy i ich własnych potrzeb, ale cóż... kiedy konflikt zaczynał przybierać tak osobistą formę, wszystko inne przestawało mieć dla niego większe znaczenie. Od zawsze był indywidualistą i od zawsze pracował sam, zarabiając w ten sposób na życie.
- Słyszałeś, Gotai. Spokój - warknął raz jeszcze w jego kierunku wtórując za facetem dzierżącym katanę. Nie zamierzał odpuścić, ale jak dotąd nie wykonał żadnego ruchu sygnalizującego chęć agresji. Następne słowa wypluwane przez dryblasa były wymierzone po to, aby go sprowokować, lecz Nakiri znał podobnego rodzaju sztuczki. Miał nawet opracowany szablon zachowania, niezawodny w swojej skuteczności. Odwzajemnił paskudny uśmiech, szeroko rozwierając mięśnie twarzy, a buzująca w nim agresja zatrzymała się na jednym poziomie, dając mu możliwość bardziej taktycznego podejścia do sprawy.
Po słowach wypowiedzianych przez bossa grupki, doszedł do wniosku, że jemu również nie jest na rękę walka w środku restauracji, więc postanowił nie wszczynać burdy. Oczywistym było dla Etsuyi to, że na pewno nie odpuści wypowiedzianych przez kupę mięsa słów i miał świadomość tego, że ten dobrze o tym wie. Jedyne pytanie brzmiało czy zrobi to za kilka minut na uliczkach Shigashi no Kibu narażając się na kłopoty ze strony straży, czy odczeka do jutra, wcześniej wypoczywając i wiedząc doskonale gdzie grupka mafiosów się pojawi.
Jeżeli banda opuści lokal bez dalszych ekscesów, dopiero wtedy Nakiri rozluźni napięte mięśnie i skieruje wzrok gdziekolwiek indziej niż na potencjalnych rywali. Serce cały czas dudniło w klatce piersiowej, a ręce świerzbiły do tego, aby po amerykańsku (tzn. kantaisku) zaprowadzić pokój na świecie. Wziął głęboki wdech, odgarniając do tyłu włosy i kątem oka wychwycił chowającego się za nimi właściciela restauracji. A Etsuya? Etsuya właśnie kombinował jak ugrać swoje i przy okazji na tym zarobić - Sypniesz groszem i pozbędę się twojego problemu - zwrócił się do przerażonego mężczyzny. Mówił zdecydowanie szybciej niż zazwyczaj, a w jego tonie dało się wyczuć bezwzględność - Będę jutro obserwować okolicę, prześpię się nieopodal - poinformuje, jeśli kucharz okaże choć odrobinę zainteresowania jego propozycją. W tym wszystkim pominął kwestię swoich towarzyszy i ich własnych potrzeb, ale cóż... kiedy konflikt zaczynał przybierać tak osobistą formę, wszystko inne przestawało mieć dla niego większe znaczenie. Od zawsze był indywidualistą i od zawsze pracował sam, zarabiając w ten sposób na życie.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: "Ī tabemono" Ryokan
Puścił jej oko, było minęło, wojna się skończyła, ale przyjdzie kolejna i kolejna, i kolejna aż wyginą wszyscy. Albo się z tym pogodzisz, albo dalej będziesz się wściekać i ciskać piorunami w tych, których do tego ciągnie. Kuma jednak doszedł do wniosku, że trzeba być ponad to, że nie będzie przykładał ręki do bezsensownego rozlewu krwi. Chyba to najbardziej skłoniło go do dołączenia do grupy mającej zająć się liderem i jego poplecznikami. To tam powinni być najbardziej posłuszni Naohiro, który swoją drogą do grzecznych baranków nie należał. Rozpatrywanie przeszłości było dla niego zbędną stratą czasu. Uczył się na błędach, które popełniał, nie lubił przeżywać tych samych sytuacji w kółko i w kółko szukając co takiego mu umyka. Przyjmował rzeczywistość taką, jaka jest i po prostu żył.
Kiedy Kuma przyglądał się tylko temu wszystkiemu chcąc po prostu przeczekać burzę i po prostu ruszyć dalej z prądem zobaczył jak wyprzedza go Etsuya. Wiedział już co się szykuje i że chłopak zapewne zechce się zabawić w rycerza, który broni swojej damy. Staruszek spoglądał na goryla, który aż kipiał nie mogąc powstrzymać swojej chęci do walki - tej jednak u Kuroia nie było, wolał unikać niepotrzebnych bitek, a ta na takową wyglądała. Pocieszyła go jednak reakcja szermierza, bowiem miał chyba najwięcej rozumu z z całej tej przeklętej szajki. Zauważył że ten jednak też jest gotowy na rozwalenie tej knajpki. Kuroi powstrzymywał się, by nie wypuścić piasku z gurdy, by po prostu nie zasypać ich masą piachu, usunąć z przejścia i iść się położyć. Czuł, że w innym wypadku po prostu wypuściłby piaskową mackę w kierunku grupki i zacisnął na ich mordach. Kierowało nim lenistwo i zwyczajna niechęć do takich sytuacji, więc wolał rozwiązanie nieco spokojniejsze. W przeciwieństwie do Etuyi, którego podejście było całkowicie przeciwne. Uderzyły go jednak słowa, które nastąpiły po wyjściu grupki.
-Czy byli zwykli goście czy coś więcej? - zapytał właściciela, bo to mogło wiele zmienić. Obawiał się, że ktoś tu zadarł najprościej w świecie z mafią i wtedy problemy stawały się bardziej skomplikowane. Jeżeli zadrzesz z niewłaściwymi ludźmi to lepiej zdawać sobie z tego sprawę.
Kiedy Kuma przyglądał się tylko temu wszystkiemu chcąc po prostu przeczekać burzę i po prostu ruszyć dalej z prądem zobaczył jak wyprzedza go Etsuya. Wiedział już co się szykuje i że chłopak zapewne zechce się zabawić w rycerza, który broni swojej damy. Staruszek spoglądał na goryla, który aż kipiał nie mogąc powstrzymać swojej chęci do walki - tej jednak u Kuroia nie było, wolał unikać niepotrzebnych bitek, a ta na takową wyglądała. Pocieszyła go jednak reakcja szermierza, bowiem miał chyba najwięcej rozumu z z całej tej przeklętej szajki. Zauważył że ten jednak też jest gotowy na rozwalenie tej knajpki. Kuroi powstrzymywał się, by nie wypuścić piasku z gurdy, by po prostu nie zasypać ich masą piachu, usunąć z przejścia i iść się położyć. Czuł, że w innym wypadku po prostu wypuściłby piaskową mackę w kierunku grupki i zacisnął na ich mordach. Kierowało nim lenistwo i zwyczajna niechęć do takich sytuacji, więc wolał rozwiązanie nieco spokojniejsze. W przeciwieństwie do Etuyi, którego podejście było całkowicie przeciwne. Uderzyły go jednak słowa, które nastąpiły po wyjściu grupki.
-Czy byli zwykli goście czy coś więcej? - zapytał właściciela, bo to mogło wiele zmienić. Obawiał się, że ktoś tu zadarł najprościej w świecie z mafią i wtedy problemy stawały się bardziej skomplikowane. Jeżeli zadrzesz z niewłaściwymi ludźmi to lepiej zdawać sobie z tego sprawę.
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości