Pomimo iż skończyłem produkcję swojego naparu postanowiłem jeszcze nie składać wszystkich moich sprzętów, ani nie zagaszać ogniska. Było mi w tym miejscu bardzo przyjemnie, z dala od cywilizacji i ludzi, którzy potrafią sprawiać problemy. Dlatego też postanowiłem przebimbać tutaj jakiś czas i wybrałem się na małą wędrówką wzdłuż jeziora. Spędziłem sporą cześć swojego życia wędrując ucząc się przy tym wielu przydatnych rzeczy. Między innymi tego że zwierzęta także odczuwają pragnienie i jeśli jakieś chce się upolować to najłatwiej jest na nie się zasadzi przy wodopoju. Dlatego też wcale nie minęło dużo czasu, gdy podczas mojej wędrówki udało mi się zauważyć zwierzę pijące wodę z jeziora, a zwierzęciem tym był lis. Byłem jeszcze daleko, gdy rudy zwierz podniósł swój ryjek dostrzegając mnie w oddali idącego w jego kierunku. Lisy były jednymi z trudniejszych do upolowania zwierząt, bardziej niż inne trzymały się na dystans i były sprytniejsze, a zwinności im nie brakowało. Całe szczęście ten był na drugim brzegu i widząc że dzieli nas jezioro nie uciekł. Spoglądał na mnie nie ufnie, ale nadal próbował zaspokoić swoje pragnienie, a ja postanowiłem to wykorzystać. W mgnieniu oka wyciągnąłem z kabury parę shurikenów i cisnąłem nimi w zwierza. Oczywiście lis zdołał się poderwać do ucieczki, ale okazał się nie być wystarczająco szybki i jedno z ostrzy wbiło się w jego ciało. Udało mu się przebiec parę metrów po których bardzo zwolnił i powoli padł na ziemię. Chciałem się na jeść, a nie patrzeć na cierpienie umierającego zwierzęcia, więc widząc to szybko go dobiłem. Niestety za duży to on nie był, ale byłem przekonany że nie przejem mięsa na raz i spokojnie będę mógł zostać na biwaku jeszcze jeden dzień skupiając się na sobie. Przerzuciłem sobie truchło przez plecy i pogwizdując sobie zacząłem wracać do ogniska po drodze zbierając jeszcze nieco chrustu. Co prawda gdy wróciłem ognisko już zagasło, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Wyciągnąłem jeden z kunai zacząłem oprawiać mięso, zaczynając od odcięcia głowy i wrzucenia jej do jeziora żeby żyjące w nim stworzenia również mogły się posilić. Później pozbyłem się skóry i futra na koniec zostawiając zajęcie się wnętrznościami z którymi było chyba najwięcej roboty. Gotowe mięso umyłem w rzecze i zostawiłem na kamieniu blisko moich rzeczy by żadne dzikie zwierze mi go nie porwało, ani nie spróbowało zakosztować go przede mną. Pozostałą część dnia postanowiłem ponownie poświecić na ulepszaniu moich zdolności i oddaliłem się nieco tak jak podczas nauki poprzedniej techniki. Teren dookoła był naznaczony wyraźnymi śladami tego co wcześniej robiłem, więc nie chciałem go powiększać. Technika której zamierzałem się nauczyć była bardzo podobna do poprzedniej, można by nawet powiedzieć że była po prostu jej wariacją.
Ukryty tekst
Zadowolony z siebie wyprostowałem się i rozejrzałem się dookoła, widząc że krajobraz otaczający mnie zmienił się w małe pobojowisko. -
Dzięki temu nie powinienem już być dla nikogo ciężarem, a może nawet będę w stanie się do czegoś przydać.-Powiedziałem spoglądając na moje pięści, ubrania oraz buty, które dawały jasno do zrozumienia że ostatnio sporo trenowałem. Choć ten trening zajął mi znacznie mniej czasu niż poprzedni to i tak było to parę ładnych godzin, a słońce powoli zaczynało chować się za horyzontem. Zaś mój żołądek jasno dawał mi do zrozumienia że pora, aby niezwłocznie wrzucić coś na ząb, a ciało mówiło że potrzebuję trochę odpoczynku. Oczywiście jako medyk nie zamierzałem bagatelizować tych objawów i zastosowałem się do podpowiedzi, które wysyłał mi mój własny organizm. Dlatego też szybko zabrałem się za ponowne rozpalanie ogniska by przygotować na kolację mięso lisa. Tym razem jednak byłem sprytniejszy i dla smaku postanowiłem wykorzystać parę ziół z mojego małego zbioru ziół.