Strona 1 z 3
Zakład stolarski
: 20 maja 2019, o 00:15
autor: Papyrus
Prosty domek położony niedaleko jednej z bram osady, gdzie dostęp do surowca jest najlepszy. Zakład ten jest w zasadzie także domem mieszkalnym, jedynie niewielka jego część poświęcona jest sztuce obróbki drewna. Dom zamieszkuje rodzina Ryokushi, parająca się drewnem z dziada pradziada. Rodzinny interes aktualnie obejmuje trzy pokolenia. Najstarszy w rodzinie jest Hazumi, liczący sobie około osiemdziesiąt wiosen, wciąż jednak krzepki i skory do ciężkiej fizycznej pracy. Jego dwaj synowie - Ryoto i Mukushi - wykonują najcięższe prace i są pełnoprawnymi mistrzami sztuki stolarstwa. Syn Mukushiego - Kaisei - także postanowił obrać drogę ojca i robi za jego asystenta. Sam budynek jest stosunkowo duży, musi wszak pomieścić nieco osób. Praktycznie w całości wykonany z drewna i będący żywym świadectwem wyższości umiejętności rodziny Ryokushi w tej dziedzinie. Został on bowiem od zera postawiony przez najstarszego w rodzie, czyli Hazumiego właśnie.
Re: Zakład stolarski
: 20 maja 2019, o 00:52
autor: Murai
Upadek
Misja rangi D dla Harruchi i Uchiha Masako
13/22+
Grupa ostatecznie zdecydowała się na pomoc, zgadzając się na warunki ich uczestnictwa. Proste zadanie, ale jakże ważne. Przed wszystkim, co ważne, karczmarz zaopatrzył ich w fragment z przeżartej przez robaki deski. Ciężko było chwycić to i nie poczuć niewielkich wyżłobień. Dla niektórych takie dość bezpośrednie obcowanie z naturą mogło wydawać się obrzydliwe, dlatego tez właściciel przybytku był w stanie owinąć to w jakąś prostą torbę z płótna. Dla ochrony cywili i samych noszących przed gorszącymi widokami.
Szybko opuścili lokal i skierowali się prosto do zakładu. Adres był jasny, wystarczyło faktycznie kilkanaście minut marszu pomiędzy tymi największymi uliczkami, żeby zobaczyć warsztat. Ten nie był aż tak widoczny na pierwszy rzut oka, wyglądał jak zwykły dom. No, może trochę większy niż normalnie. Dopiero wejście na posesję i dokładniejsza inspekcja ujawniła niewielkie, acz subtelne rzeczy. Zapach farb unoszący się w powietrzu. Trociny ukrywające się pomiędzy trawą. Dźwięk piłowanego drewna dochodzący z drugiej strony domu. Sam budynek też wydawał się w całości wręcz stworzony z drewna. Czy faktycznie był to twór ludzi tutaj pracujących? Jeśli tak i stworzyli wszystko od podstaw, to trzeba było im pogratulować. Prezentował się świetnie, i nie za sprawą tego że musiał mieć swoje lata i wcale nie było tego po nim widać. Nawet całkowity ignorant w zakresie obróbki drewna mógł docenić ten widok.
Duet mógł chcieć pójść na drugą stronę domu, żeby zobaczyć źródło dźwięku. Faktycznie piłowano tam drewno. Dwóch krzepkich chłopa trzymało ogromną piłę, każdy z jednej strony. Rytmicznymi, szybkimi ruchami przesuwali ją raz za razem, to w jedną to drugą. Nad wszystkim czuwał stary mężczyzna, który był chyba nawet większym gorylem niż dwaj pozostali. Czujnym okiem doglądał prac, pilnując prostego kąta cięcia. Grube drewniane pasmo, przypominające nieco prostokątny słup, było właśnie przecinane na mniejsze fragmenty. Na osobnym miejscu, pod niewielką przybudówką i dołączonym do nim daszkiem, znajdowało się sporo surowca. Belki, kłody i już pocięte mniejsze fragmenty. Ewidentnie fragmenty czegoś większego.
Starzec machnął ręką na swoich podwładnych, którzy zatrzymali pracę. Dodatkowo nieco zakrzyknął, żeby mogli to usłyszeć pomimo odgłosu piłowanego drewna, rozchodzącego się daleko i nieco wwiercającego w uszy. Dziadek nie miał praktycznie żadnych włosów na twarzy. Brak włosów zręcznie ukrywał pod szeroką, czerwoną chustą. Nie żeby jakoś próbował. Twarz pociągła i nieco wychudzona, jak gdyby lada chwila miał wykitować. Ale nie, trzymał się bardzo stabilnie i chyba mu się do grobu nie śpieszyło. Jego małe, czarne oczka, omiatały dwójkę z zawrotną wręcz prędkością. Przybliżył się do nich na odległość która pozwalałaby na zasadzenie porządnego kuksańca w głowę. Jego ręka mimowolnie skierowała się w stronę masywnego młotka zatkniętego za pas.
- Witaj. Czgochcecie, hmhm? Klinci cy kto? - burczał mężczyzna pod nosem. Ciężko w zasadzie było go zrozumieć, ale chyba o coś pytał. Jakby był pod wpływem alkoholu, ale bez żadnego ze znaków o tym świadczących.
Re: Zakład stolarski
: 22 maja 2019, o 03:12
autor: Uchiha Masako
- Wiem, już mi o tym kuzynka wspominała kilkukrotnie. Ale co zrobić, lubię smak dymu tytoniowego, a innych używek nie stosuję, więc liczę, że jakoś to się wszystko zbalansuje. Najwyżej jakiś uzdrowiciel potem na mnie zarobi. O - wzruszyła ramionami Masako na sugestię Harruchiego. Doceniła, że się o nią martwi, ale jej sprawą było to, co robi ze swoim zdrowiem. I tak podejrzewała, że prędzej umrze od kunaia w trzewiach, aniżeli od jakichś powikłań jej palenia.
Tymczasem jednak spacerem dotarli do siedziby stolarza i nawet niewyuczone oko Masako musiało przyznać, że warsztat oraz dom mieszkalny prezentował się solidnie. Tym bardziej ciężko było uwierzyć, że osoba znająca się najwyraźniej doskonale na stolarce mogłaby doprowadzić nieumyślnie do takiego stanu karczmy. A jeśli było to celowe, to jaki miałaby mieć motyw? Pytania te obijały się Masako po głowie, kiedy wraz z Harruchim przemieścili się dalej, gdzie pracowali sami stolarze.
- Dzień dobry panu... tak, można poniekąd powiedzieć, że klienci. A w sumie to w imieniu jednego, dokładniej - właściciela karczmy "Ō no Shi". Czy moglibyśmy chwilę porozmawiać z osobami, które są odpowiedzialne za jej renowację? - spytała pogodnie, kiedy podszedł do nich starszy osobnik.
Re: Zakład stolarski
: 22 maja 2019, o 11:22
autor: Harruchi
- Może się okazać, że uzdrowiciel sobie nie poradzi z tym, jak tytoń wyniszczy twój organizm. W gruncie rzeczy to jednak nie moja sprawa, jeśli chcesz skracać sobie życie. Nie przejmuj się jednak tym, że podczas swojego pierwszego dnia w Kotei, zawaliła się pode mną podłoga. Wiem, że przestępstwa i kryminaliści są wszędzie. Mówi się, że na Karmazynowych Szczytach mniej, jednak nie sądzę, aby między nami a resztą świata była jakaś wielka różnica. - odpowiadam Masako.
Stolarz nie wygląda na przyjaznego typa. Cóż, karczmarz ostrzegał, że jest nietypową osobą, więc chyba nie ma co się temu wszystkiemu dziwić. Wygląda jednak, że gdy mu zależy, to potrafi wykonać kawał naprawdę dobrej roboty, ponieważ ten dom wygląda naprawdę dobrze. Szkoda, że tego samego nie można powiedzieć o podłodze w karczmie.
Widząc, że Masako rozpoczęła rozmowę, spokojnie stoję milcząc i wsłuchuję się w to co mówi starzec.
Re: Zakład stolarski
: 23 maja 2019, o 21:10
autor: Murai
Upadek
Misja rangi D dla Harruchi i Uchiha Masako
16/22+
Dotarli, cóż tutaj więcej powiedzieć. Na pierwszy rzut oka nie wyglądało, żeby okolica była zarażona kornikową plagą, zresztą kto jak kto ale doświadczony stolarz powinien wiedzieć o czymś takim. I rozpoznać, pewnie samo wygięcie drewna w palcach albo przystawienie ucha mogło już dać informacje o zarażeniu. Doświadczenie płynące z lat nauki w zawodzie na pewno by się przydało.
- A, wydniego przychodzicie. Zwyklto on sam wpadał. No t'ja byłem i Ryto, jakmiesiac temu. A co? - kolejny raz burknął facet. Może miał uszkodzenie języka? Niektórych części słów nie dało się jakkolwiek usłyszeć, młwił też bardzo płynnie. To znaczy "płynnie" - niektóre słowa zlewały mu się w jedno. Pewnie odpowiednio wyszkolony medyk po oględzinach jego twarzy byłby w stanie stwierdzić jakąś wadę, może nawet chorobę.
Do starca podszedł jeden z dwóch, pracujących w tle mężczyzn. Pewnie jego syn, słysząc swoje imię, zdecydował sie podejść. Krzepki chłop w podkoszulku. Z twarzy podobny do starca, oczywiście poza kolorem włosów i wszędobylskimi zmarszczkami. I całkowicie wyprostowany, w kontraście do nieco przygarbionej postery dziadziusia. Długie czarne włosy, sprytnie zwinięte w niewielkiego koka z tyłu głowy. Jeszcze wplątałyby się w ostrze piły albo były czynnikiem w jeszcze innym śmiertelnym wypadku. Zresztą jego twarz nie była znowu taka nieskalana i gładka. Liczne blizny na twarzy i dłoniach mówiły same za siebie, szczególnie jedna ogromna, przechodząca przez całą długość prawej dłoni. W milczeniu obserwował przebieg rozmowy.
Re: Zakład stolarski
: 24 maja 2019, o 12:16
autor: Harruchi
Jakby mało było starca analfabety, który nawet nie potrafi poprawnie mówić, to teraz dołączył do niego synalek, zapewne operujący podobnym językiem. Coś czuję, że wygodniej byłoby zostać w karczmie i pomóc gospodarzowi w posprzątaniu oraz naprawie podłogi. Życie shinobiego nie powinno jednak być wygodne. Wygoda zachęca do zaniedbywania swojego rozwoju i prowadzi do słabości, tak mówią wszelkie podręczniki. Tym bardziej, że karczmarz sam będzie w stanie zadbać o swoją posiadłość. Tropienie winnych za to powinno właśnie być zadaniem shinobich, jako tych, którzy ostatecznie pilnują prawa i porządku na świecie.
- On sam teraz jest zajęty zajmowaniem się dziurą w swojej podłodze. Wiecie coś może na ten temat? Bo wygląda to tam, jakby ktoś celowo spartaczył robotę. - mówię na razie postanawiając nie wspominać o kornikach.
Re: Zakład stolarski
: 25 maja 2019, o 16:39
autor: Uchiha Masako
Och, dziadunia ciężko było zrozumieć. Masako nie była pewna czy to kwestia akcentu, czy wady wymowy, ale prędzej chyba tego drugiego, bo przecież ona sama nie miała problemów zazwyczaj w rozumieniu kogokolwiek w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od Kotei. Przy okazji, do rozmowy dołączył niejaki Ryto, najwyraźniej syn i pomocnik starszego stolarza. Na swój sposób miły dla oka, pomimo paru blizn. Ciekawe, jak zarobił tę dużą, przez nieuwagę? Czy może w jakiejś karczemnej bójce?
Odepchnęła myśli na bok, skupiając się na reakcji Harruchiego. Zaatakował słownie stolarza, a przynajmniej tak ona to odebrała, niewkluczone też, że i sam ich rozmówca. Obserwowała z wyczekiwaniem w oczach i uprzejmym uśmiechem starca, ciekawa odpowiedzi i gotowa w razie czego interweniować, by nie eskalować od razu sytuacji, ale dać fachowcom szansę na wytłumaczenie czemu mieliby przegapić usterki.
Re: Zakład stolarski
: 29 maja 2019, o 12:02
autor: Murai
Upadek
Misja rangi D dla Harruchi i Uchiha Masako
19/22+
Duet miarował informacje. Dawał niewielki fragment rzeczywistości zamiast całości. Możliwe że nawet o tym nie wiedzieli i nie byli tego świadomi, ale to była całkiem zgrabna psychologiczna zagrywka. Podzielenie wymusza większą ilość reakcji u rozmówcy, interakcję. Dzięki temu mogli dowiedzieć się czegoś, czego przy wyjawieniu całości nie sposób byłoby się dowiedzieć.
W tym konkretnym przypadku Harruchi powiedział tylko o dziurze. Tylko i wyłącznie o jednym miejscu w którym deski się zawaliły. Nie było mowy o robakach w drewnie. Reakcja starego stolarza była nadzwyczaj spokojna - podrapał się po podbródku, a na twarzy pojawił się wyraz pewnej euforii, wręcz satysfakcji z wygranej.
- A mówiłem sknerze - nie szczędź na materiały bo się ten dupny bar zawali. No wiedział wiedział o tym że drewno już nie trzyma. Pod kontuarem jest belka nośna to jeszcze znosi dobrze ciężar ale pod piecem na przykład... no nie ma zmiłuj. Nawet z chłopakami pieca nie przeniesiemy, to kilku rosłych chłopa trzeba. On o tym wie i niech nie pierdoli, nie wysyła ludzi. - odpowiedział. Mówił? Podobno mówił. Co prawda ciężko w jego opinii szukać jakiejś konsekwencji czy utrzymania tematu, pomimo tego że chyba wyjął z buzi co to przeszkadzało mu w mówieniu. Ale akcent nadal nietutejszy, nie pomagał. To chyba nie im decydować o wpływie belek nośnych podłogi na jakość drewna pod piecami, a cieślom zaprawionym w swoim zawodzie.
- Dobrze tatko gada. Byliśmy tam to chciał żeby wymienić co nie pasowało, ale po kosztach. Kilka miejsc na parterze i nowe dwa stoliki zamówił. I komplet krzeseł. Też po kosztach, pewnie już się ktoś na nich wyjebał. - odpowiedział jeden z synów, ten który owego dnia poszedł ze starym cieślą do karczmy. Ten który teraz stał obok swojego tatka.
Re: Zakład stolarski
: 30 maja 2019, o 19:27
autor: Harruchi
Główni podejrzani zrzucają winę na ofiarę. Jakże typowe. Czytałem kiedyś, zdaje się, o takim zachowaniu w jakiejś książce o kryminologii. No cóż, całe zachowanie stolarza i jego syna utwierdza mnie w przekonaniu, że to oni są wszystkiemu winni. Całe szczęście prawo jednak tak nie działa. Wydawanie wyroków na podstawie przeczuć i przekonań prowadzi świat do oczywistych nadużyć i anarchii. Niezależnie więc od tego, co myślę, muszę przeprowadzić to śledztwo, a więc i to przesłuchanie porządnie, a nie na skróty.
- No tak, wszystko po kosztach. Taki klient, to dla was musi być katorga. Najpierw domaga się szybkiej, uczciwej i taniej pracy, a na koniec i tak dorzuca do własnego drewna korników i sabotuje swój własny lokal. Macie racje, skaranie boskie z takimi. Niech Tenjin nas od takich strzeże. - mówię nieco sarkastycznym tonem.
Re: Zakład stolarski
: 30 maja 2019, o 21:10
autor: Uchiha Masako
- Właśnie, bo jak to jest? Korniki to dość poważna sprawa, prawda? Na pewno powiedzielibyście właścicielowi, gdybyście takie zauważyli? Które miejsca ostatnio sprawdzaliście? - spytała Masako. W przeciwieństwie do Harruchiego, jej ton nie nosił w sobie ani trochę sarkazmu, był raczej niewinnie brzmiącym pytaniem, a przynajmniej tak starała się je zadać. W sumie to dalej nie mogła sobie wyobrazić, czemu stolarze mieliby sabotować celowo swojego klienta, ale... cóż, ojciec jej powtarzał, że dla zysku ludzie robią dziwne rzeczy. Może po prostu stwierdzili, że karczmarz za mało im płaci i postanowili się odkuć, żerując na jego naiwności?
Gdzieś "z tyłu głowy" martwiło ją także, że chyba podobny akcent gdzieś już słyszała i nieco desperacko próbowała sobie przypomnieć, gdzie. Któryś z kupców się nim posługiwał? A może któryś z marynarzy? Jej ojciec w sumie czasami też przyjmował jakichś zagranicznych gości, więc może to któryś z nich tak mówił? A może tylko jej się zdawało?
Re: Zakład stolarski
: 1 cze 2019, o 23:48
autor: Murai
Upadek
Misja rangi D dla Harruchi i Uchiha Masako
22/22+
Ciężko było nie odnieść wrażenia, że coś się nie zgadza. Przynajmniej zakładając, że każdy musi być uprzejmy i akceptować słowo każdego za pewnik. Rodzina stolarzy jednak została uznana za kłamców już od samego początku. Powodów mogło być do tego multum. Zwalanie winy na klienta dla przykładu, to najłatwiejsze rozwiązanie problemu. Wątpliwości były w pełni uzasadnione, ale skoro naprawy i serwisy są regularne, to dlaczego teraz postanowili sabotować interes?
- No dkładnie. Klient nasz Pan, a jak po kosztach chceo niech po kosztach będzie. - odpowiedział stary stolarz, potakując głową. Chyba nie usłyszał sarkazmu, chyba nie chciał przyjąć do wiadomości informacji o kornikach w deskach. Syn natomiast usłyszał. Przymrużył oczy, a na jego czole pojawiła się niewielka żyłka.
- Bo najlepsi w mieście mają jakikolwiek powód żeby sabotować swoich klientów, posłuchajcie sami siebie. Jakbyśmy takie maniany klientom odpierdalali, to byśmy z torbami poszli.
- Racj-ja. A korniki to ten, nie było ich na pewno zeszłym razem. Salę sprawdz i okolice kuchni. I te, belki nośne. Tutaj Proszę ja was, Ryoto robił salę, ja reszt. - powiedział starzec. Jego syn, owy Ryoto, wyglądał jak gdyby miał ochotę przyłożyć głową w coś ciężkiego i twardego, ale jego postawa pozostała niewzruszona. Zresztą co oni będą się przejmować jakimiś najemnikami od klienta? Nie wiadomo nawet było, czy to aby na pewno prawda. Każdy mógł sobie przyjść i powiedzieć co tylko chciał.
- Jeśli to wszystko, to możecie sobie pójść. Przeszkadzacie w pracy.
Re: Zakład stolarski
: 5 cze 2019, o 00:17
autor: Uchiha Masako
- Nie było? To ciekawe, bo zdążyły przeżreć deski w głównej sali. I to tak, że od góry niby wszystko wyglądało w porządku, ale wystarczyło, żeby dwójka shinobi - ja i mój towarzysz - zasiadła przy stoliku nad nimi, a całość się zawaliła. A zdarzenie wykurzyło klientów. Także wygląda na to, że albo obaj, albo jeden z was kręci... albo twój syn nie jest nawet w jednej dziesiątej tak kompetentny, jak ty sam zdajesz się być. - odpowiedziała Masako ostatnie zdanie naturalnie kierując do starszego mężczyzny. Każde kolejne jej słowo było wypowiadane z coraz chłodniejszym i coraz bardziej gniewnym tonem, trochę jakby spomiędzy kłębów dymu jej fajki nagle zaczęło się wyłaniać ukrywane do tej pory oblicze dziewczyny. Chwyciła torbę, w której nieśli tutaj dowód w sprawie, po czym wytargała z niego kawałek deski, która niedawno się pod nią i Harruchim zerwała, a następnie rzuciła pod nogi obu stolarzy. - Proszę! - warknęła - Spójrzcie i powiedzcie, jak doświadczony stolarz byłby w stanie coś takiego przeoczyć? -
Trzeba było przyznać, że Masako już uznała jeśli nie obu, to przynajmniej Ryoto za kłamcę. Może był leniwy i zapomniał sprawdzić ten kawałek podłogi? A może liczył na to, że w ten sposób reputacja ojca jakoś się załamie i on sam przejmie rodzinną schedę? A może po prostu chciał wydębić na przyszłość więcej ryo od karczmarza?
Niezależnie od powodu, dziewczyna teraz ewidentnie była zirytowana i groźnie patrzyła na rozmówców, oparłszy pięści na biodrach w oczekiwaniu odpowiedzi oraz ewentualnego komentarza jej towarzysza.
Re: Zakład stolarski
: 6 cze 2019, o 13:01
autor: Harruchi
Coś strasznie nerwowi są ci nasi potencjalni podejrzani. To tylko utwierdza mnie w fakcie, aby właśnie tak ich traktować. Przyszliśmy tu w końcu tylko po to, aby dowiedzieć się co się stało. Byli naszymi świadkami, czy też biegłymi. Ich zachowanie oraz parę innych poszlak sugeruje jednak, że lepiej traktować ich jako podejrzanych. Szczególnie ten młody. Stary chyba ma już lekką demencję i średnio rozumie sytuację. Po za tym mówi jak uczciwy rzemieślnik. Młody za to wygląda jakby coś kombinował. W dodatku coś zbyt szybko chce zakończyć rozmowę. Zupełnie, jakby się bał, że gdy podrążymy temat, to jego wina wyjdzie na jaw.
- Właśnie sugerowałeś, że karczmarz sam zniszczył swoją karczmę. To ma mniej sensu, niż to, że wy podłożyliście korniki. Wierzę, że korników wcześniej nie było. Teraz jednak są. Ty młodzieńcze za to byłeś ostatnim, który miał do czynienia z zainfekowanymi deskami. Oczywistym jest, że będziemy się ciebie o to dopytywać. - mówię nie ruszając się o krok z miejsca.
Re: Zakład stolarski
: 8 cze 2019, o 01:26
autor: Papyrus
Upadek
Misja rangi D dla Harruchi i Uchiha Masako
25/22+
Dowód ostateczny, karta-pułapka. Argument przeważający. Właściwie to mogli zacząć od tego i mieć spokój kilka sekund dyskusji wcześniej, ale najwidoczniej mieli powód ku takiemu rozdysponowaniu środków. Na deskę, którą zresztą młody stolarz złapał, ten zareagował jedynie prychnięciem. Oczywiście jak już zobaczył robactwo w drewnie.
- Co za bzdura, mogli wziąć tą deskę z dowolnej podłogi i powiedzieć, że to z karczmy...
- Cich, daj to. - powiedział staruszek zaskakująco ostro. Syn podał mu deskę, a ten zaczął ją oglądać. Obrócił ją kilkukrotnie i poskrobał po nieprzeżartej przez korniki części. Zastukał. I odrzucił w stronę Masako, pudłując zresztą straszliwie. Wylądowała na ziemi pod jej stopami.
- Taa, to deska z ich podłogi. Rację mają skurczybki i prawdę mówią jak ni. - jego deklaracja była jak szok dla syna mu towarzyszącego. Jakby zrzucił mu tą deskę na stopę. I jakby warzyła dodatkowe kilkadziesiąt kilogramów. Sam stolarz-senior ugiął kark w kierunku dwójki posłów. Głęboko ukłonił się, na tyle na ile pozwalała jego starcza sprawność i kręgosłup.
- Bior pełną odpowiedzść za to. Powiedzcie mu, że przyjdę do niego jak tylko bdę w stanie i naprawię mój błąd. Na koszt firmy. I że przeprszam za moe niedopatrzenie. - mężczyzna nawet nie patrzył na duet podczas mówienia tego. Wlepiał wzrok w ziemię jak gdyby akceptując swoją porażkę w tej walce o dobre słowo, reputację i prawdę. Przegrał i teraz nie miał żadnego wyjaśnienia. Niby mógł powiedzieć, że to nie jest ta deska. Wyprzeć się, jak swój syn. Ale mimo wszystko poniósł odpowiedzialność za swoje czyny. Albo swojego syna, kto tam ich wie.
Re: Zakład stolarski
: 8 cze 2019, o 21:21
autor: Uchiha Masako
Masako skinęła głową akceptując odpowiedź stolarza i jego przeprosiny. Ucieszyła się w duchu, że przynajmniej on okazał się być uczciwym rzemieślnikiem, a nie kombinatorem czy też dyletantem jak jego syn. Zapewne mogliby deskę pokazać wcześniej, ale ona sama zawsze wolała najpierw spróbować dowiedzieć się szczegółów zanim przedstawi dowody. Harruchi najwyraźniej podobnie, skoro nie wziął od niej kawałka drewna wcześniej.
- W porządku... damy znać właścicielowi karczmy. - rzuciła, udobruchana trochę. - Cieszę się, że nie musieliśmy wyciągać żadnych poważniejszych konsekwencji. Ciebie o to nie posądzam, ale ty... - zwróciła się do syna - ...następnym razem zastanów się nad konsekwencjami swojego dyletanctwa. My jakoś nie ucierpieliśmy bardzo, ale jakby tam akurat jakiś dzieciak się trafił? Mogła ucierpieć nie tylko czyjaś duma. -
Zerknęła na Harruchiego, czekając czy coś jeszcze doda, po czym ruszyła w drogą powrotną, aby poinformować karczmarza o pomyślnym rozwiązaniu sprawy. Ciekawe, jak daleko się to cholerstwo rozlazło.