Siedziba władzy

[Masashi]

Nieco się zirytował ponieważ czuł pewnego rodzaju ignorancję oraz swoistą wyższość ze strony otaczających go osób. Nie był nigdy na wojnie więc nie wiedział „z czym to się je”. Procedury wojskowe też były mu nieco obce a jedyne co posiadał to podstawowe szkolenie ninja.
- Pale, jakie chcecie. Mam całkiem sporą kontrolę nad sposobem ich tworzenia. Budowniczym niestety nie jestem. Nie posiadam oficjalnego tytułu ale tak jak mówię... Pojedyncze budynki jestem w stanie wytworzyć gdy będzie trzeba i surowca dostarczyć. Możecie sobie zapisać i najwyżej później po mnie poślecie. - powiedział obserwując stolik, na którym przerzucane były różnego rodzaju papiery. Kiedy jednak usłyszał śmiech za plecami odwrócił się i westchnął głośno.
- Śmiejcie się ile chcecie. Kiedy wojna będzie trawiła to miasto i zabraknie wam jedzenia to będziecie mnie błagać żebym stworzył wam krzaczek z owocami, żebym stworzył wam domostwo, w którym będziecie mogli skryć swoje rodziny. Wtedy ja się zaśmieję. - powiedział pełen nerwów po czym ponownie odwrócił się do obcych ludzi plecami. Zapamiętał facjatę tego jednego strażnika, który z niego drwił. Masashi był baaardzo pamiętliwy w takich sytuacjach. Nie znosił kiedy ktoś drwił z niego i jego umiejętności. To tak jakby wyśmiewać cały jego klan a na to nie mógł pozwolić.

[Ai]

Zlecenie D - Senju w gościach [Masashi - Zlecenie Specjalne]
4/7

-Dobrze, Panie Senju. Mam tu dla... - I przerwał, kiedy Masashi się odwrócił i pozwolił sobie na, nazwijmy to delikatnie, komentarz względem śmiejącego się strażnika. Urzędnik pokręcił z niezadowoleniem głową. Coś pomarudził pod nosem, ale nasz bohater nie był w stanie za bardzo tego zrozumieć w czasie swojej małej tyrady. Strażnikowi wyraźnie nie spodobały się słowa młodzieńca, takie rzeczy mówić w JEGO domu?! Kto wie, czy nie zamierzałby wtrącić obywatela Shinrin do jakiegoś lochu, by tam sczeznął, kiedy faktycznie wojna miałaby trawić Kotei. Albo za jego słowa, albo za bycie Senju. Oba te czynniki zdawały się być równie istotne, choć obecne czasy rządziły się swoimi prawami. Kiedy strażnik postawił krok w kierunku Masashiego, urzędnik podniósł rękę. -To co robimy, to co będzie Pan robić, Panie Senju. Wszystko jest po to, aby wojna nie dotarł do miasta. Aby nie dotarła nigdzie dalej niż pola przed Kotei. Prastary Las jest niedaleko, jeżeli wojna strawiłaby nas, pójdzie dalej. To jest pewne. Dzicy nie zawdzięczają swojej nazwy temu, że lubują się w dziczyźnie. - Cóż, nie jest też jednoznacznie powiedziane, że zawdzięczają ją swojej nieludzkiej chęci mordu, ale ludzie o nich słyszeli różne legendy. Zwłaszcza żyjąc dalej od Muru. Fakt faktem, że region, w którym znajduje się prowincja należąca do Senju, jest niedaleko. Bliżej są ziemie klanu Nara, ale do użytkowników Mokutonu, faktycznie nie była daleka droga. -A Ty, pomożesz w tym, by rozbili się o nasze mury jak fale uderzając o falochrony. Tu masz instrukcję gdzie się udać, tam poznasz szczegóły. - Urzędnik podał mu list, w którym było napisane gdzie miał się udać. -Zajmiesz się stawianiem zasieków. Jakieś pytania? - I uciął temat wszelkich konfliktów. Jednocześnie gestem rozkazał strażnikowi się nieco oddalić, aby czasem więcej nie prowokował gościa z Senju, antypatie antypatiami, ale jednak chciał pomóc. I po zadaniu pytania, bądź przy ich braku, mógł ruszać we wskazane miejsce.

Z/T tutaj

Strażnik
Urzędnik