Karczma "Ō no Shi"

Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Kaiho »

Sogen. Wypizdowo dolne naniesione na mapę Wietrznych Równin. Weź spróbuj tak powiedzieć samym Sogeńczykom, to przecież wpadną w święte oburzenie, wezwą samą Amaterasu i spalą cię żywcem, a potem wskrzeszą, żeby móc to zrobić znowu. Czy coś. A na pewno napieklą się tyle, że w ogóle będziesz żałował, że się odzywałeś. Nie zmieniało to faktu, że mówiąc kolokwialnie... albo nie, nie powiem tego kolokwialnie, bo to zdecydowanie za brzydko. Ale nawiąże - zdecydowanie wiało tutaj (...). Resztę możesz sobie dopisać, Drogi Czytelniku, wedle uznania. No ale w Wietrznych Równinach czy innych wyżynach musi wiać! Skądś ta nazwa się wzięła! Aha. I musi też pizgać złem i śniegiem, ponieważ jeden bogu napisał tak na jednej stronie. Świetna sprawa. Co zrobisz, co zrobisz... Nic nie zrobisz. Możesz się tylko godzić na to, jaką wielką niesprawiedliwością odznaczał się ten świat, że przez takie tereny w ogóle trzeba przejeżdżać!
W sumie - chyba nie trzeba. Skoro już to było wypizdowo... dolne..? No nie bardzo, bardziej górne. Mieściło się na północy tego świata (jeśli ufać mapom, a to pewnie zależy od tego, ile kartograf przed jej namalowaniem popił), chyba że sobie obrócisz mapę w rękach do góry nogami. Niestety Kaiho potrafił czytać - taki argument więc odpadał, że mu się mapa w rękach poprzekręcała i już nic z tego nie wyszło. Tym nie mniej narzekanie narzekaniem, oblubowanie do sportowego dręczenia sogeńczyków swoją drogą, a to, że właściwie bywały tutaj całkiem przyjemne zakamarki - inną. Miałeś, drogi Kaiho, za bardzo niewyparzony język, żeby darować sobie przejazd przez ukochane Sogen bez chociaż jednego wstrętnego komentarza czy dwóch. Zastanawiasz się więc, Czytelniku, skąd ta przecięta warga i piękna śliwa na poliku? No, teraz już możesz się domyślić. Dodać dwa do dwóch. Bywały takie miejsca, gdzie nie chadzało się z nożem. A niby każdy ninja ma na wyprawkę przynajmniej jednego kunaia...
Karczma O no Shi nie była przybytkiem, w którym Kaiho witałby często, ale to nie dlatego, że go nie lubił - po prostu rzadko bywał w Sogen. Zazwyczaj nie miał po co tutaj być. Ale JEŚLI był (chociażby przejazdem) to to miejsce lubił. Po prostu. Nie było szczytem możliwości tego, co to miasto miało do zaoferowania, ale też nie było kompletnym dnem. Kaiho lubił standard pomiędzy. O ile musiał trochę przydusić grosza w sakiewce, bo nieukrywając poużywał sobie BARDZO na gorącej pustyni i teraz trochę bida świszczała. Czasem miewasz i takie tygodnie, kiedy żadnej roboty nie sposób złapać. Główną zaletą jednak tego miejsca były drzwi. Tak, drzwi. Na tyle duże, że wielki tyłek białego ninkena mierzącego 130cm w kłębie (i ważącego na pewno SPORO) się w tej framudze mieścił. Więc Kaiho zatrzymał się przed nimi, otworzył pannie (starej) drzwi i teatralnym gestem, z miną wskazującą na bolączkę tego świata, zaprosił ją do środka. Wielka, biała wilczyca wkroczyła z pełną gracją, strzepując jeszcze z futra resztki śniegu. Jej jasne, miodowe oczy rozejrzały się po wnętrzu.
Za nią zaś koordynator tego zamieszania. Bardzo drobniutki mężczyzna (chyba mężczyzna? Miał taką posturę, że można go było gładko pomylić z kobietą) o kobiecej, delikatnej twarzy. Zsunął z głowy kaptur, odsłaniając ją, jak i swoje zaplecione w warkoczyki w pojedynczych miejscach włosy. Na ramionach miał podróżny płaszcz - ciemna zieleń wyszywana ledwo widocznymi wzorami prezentującymi chyba jakieś kwiaty. Ciężko było dojrzeć. Pojawienie się Inuzuki w tych okolicach raczej nie było wielką sensacją. A nawet jeśli była, to oto kolejny plus tego przybytku - spokój od nadmiaru wścibskich spojrzeń.
- Nie lubię śniegu! - Pełen frustracji głos został ukoronowany zdenerwowanym kopnięciem w róg ściany. - Dostaje się wszędzie!
Wielka wilczyca tylko pokręciła ze zrezygnowaniem łbem. Może nawet zażenowaniem i wstydem na pysku. Zadziwiające, ile wyrazić może pysk inuzuka, co nie? Magia dodatkowych zmarszczek mimicznych. Czy coś.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Atasuke
Gracz nieobecny
Posty: 126
Rejestracja: 24 kwie 2021, o 15:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
GG/Discord: Hiroto#8938

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Atasuke »

Pojawienie się nowego gościa wywołało wielkie zainteresowanie, w tym również samego Atasuke, który od razu zaczął przyglądać się postaci. Dokładniej to dwóm, gdyż zanim pojawił się jakikolwiek człowiek, to do karczmy wszedł ogromny wilk albo pies. Kagawa nie posiadał wystarczającej wiedzy, by z pewnością stwierdzić, która opcja była poprawna. Za to był prawie w stu procentach pewien, że ktoś będzie robił problem z powodu obecności zwierzęcia. Chyba, że gość był stałym klientem i nie było to nic nowego dla zgromadzonej gawiedzi. Na pewno była to nowość dla chłopaka, który zaczął przyglądać się dokładnie zwierzęciu. Wręcz gapił się na niego ordynarnie. Jego wzrok dopiero przeniósł się na właścicielkę, która pojawiła się chwilę potem, krzycząc na całą karczmę. Chociaż płci właściciela również nie był do końca pewien. Wszystko wskazywało na to, że jest to kobieta, jednak Atasuke miał niewyjaśnione przeczucie, że może to być jednak mężczyzna. Złapał się na tym, że wpatruje się teraz w tego człowieka tak samo nachalnie jak jeszcze przed chwilą na zwierzę. Uśmiechnął się więc lekko i skinął głową na znak powitania, po czym zaczął obserwować stół i analizować dokładnie wszystkie rysy, zabrudzenia i inne niepożądane rzeczy, które niszczyły ten zacny mebel. Zorientował się, że palcem wolnej ręki zaczął rysować jakieś wzory, które pewnie układały się w coś interesującego, jednak rysował jedynie w powietrzu, które nie było najlepszym medium na uwiecznianie sztuki.
Zamówił jeszcze jeden napój oraz zestaw przekąsek, dając znak kelnerce poprzez uniesienie ręki wysoko. Chyba spędzi tu jednak trochę więcej czasu niż planował. Jedzenie było nienajgorsze, a ciepło nie puszczało ze swoich objęć, szczególnie po tym jak kilka chłodnych podmuchów dostało się do środka karczmy.
0 x
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Kaiho »

- No co! - Kłopoty. Tak, zdecydowanie. Osobistości takie jak Itazura Kaiho bardzo często oznaczały kłopoty. Wybuchowe osobowości miały to do siebie, że zazwyczaj nie można było się spodziewać, co im strzeli do głowy. Nawet jeśli się spodziewasz, to niekoniecznie musi mieć to rozmiar, jaki podejrzewałeś. I takim sposobem kręciła się ta karuzela. Jakiejś... niepewności. Teraz jednak złość chłopaka przestała być skierowana w śnieg, przestała być też przelewana na ścianę i skoncentrowała się na ninkenie. Zacisnął drobne dłonie w pięści, garbiąc się nieco, gdy zniżył głowę w dół i patrzył spod byka na śnieżnobiałą sukę. Heh, bo wiecie, śnieg...
- Nic nie mówię. - Kyo, jak też miała na imię ninken, poczekała moment... i takim sposobem, kiedy jej ślepia wodziły po otoczeniu, zatrzymały się na tych, które się w nią wpatrywały. Nie przesuwały po jej ciele, to spojrzenie było lustrujące, przeszywające i sprawiające, że nie dało się go pominąć.
- Nie musisz niczego mówić! - Wyrzucił ręce nieco w górę, szybko opadły w dół. Zrobił kilka kroków, żeby zrównać się ze swoim ninkenem, po drodze ściągając płaszcz. Ubrany był w cieplejsze ubranie podróżne, więc i nie zachwycało ono tak, jak zazwyczaj Kaiho swoim ubiorem i biżuterią zachwycać próbował. Ewidentnie chłopak chciał kontynuować. I miał jeszcze wiele do powiedzenia i do napyskowania swojej opiekunce... kiedy jego wzrok powędrował w punkt, w który wpatrywała się Kyo. Z tym, że o ile Kyo była całkowicie spokojna i może nawet odwzajemniła zainteresowanie, o tyle Kaiho... Kaiho... cóż. Kaiho zrobił dokładnie to, co potrafił najlepiej. - No co?! Śnieg jest straszny! Tak ciężko to zrozumieć?! - Skierował swoje słowa do Atasuke, nawiązując z nim kontakt wzrokowy. Jego wyprostowane ręce pokazały miejsce przed sobą, a potem za siebie, jakby chciał wskazać, że tutaj było w porządku, bo sucho (wcale nie, goście nanieśli błota na butach i wody) a tam to było źle. ZŁO! Oczywiście ciągle trzymał w rękach płaszcz. W finale płaszcz ten się rozwinął i przesunął się po tym podłogowym syfie, wywołując sykliwe przekleństwo spomiędzy zarumienionych warg długowłosego Inuzuki. Jedno przynajmniej rozwiewało wątpliwości - jego głos. Był świetnym przykładem tego, kiedy mutacja przychodzi zbyt wcześnie, a natura z ciebie kpiła i nie dawała ci boskiego ciała samca alfa.
- No i ufajdałem wszystkooo... - Odezwał się niemal płaczliwym tonem (ale przesadzonym, nie zbierało mu się naprawdę na płacz, spokojnie), rozwijając odzienie i unosząc je w powietrzu, żeby spojrzeć na plamy. W sumie chyba i tak nie mogło być WIELE gorzej... po tylu dniach podroży.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Atasuke
Gracz nieobecny
Posty: 126
Rejestracja: 24 kwie 2021, o 15:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
GG/Discord: Hiroto#8938

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Atasuke »

Chłopak był zszokowany, kiedy zauważył, że nowoprzybyły rozmawia z zwierzęciem jak gdyby nigdy nic. Nie był do końca pewien, czy czworonożny towarzysz mu odpowiada i czy gość jest w stanie go zrozumieć. Tak czy siak, nie przeszkadzało mu to w prowadzeniu wymiany zdań. Zwierzę wydawało się być inteligentne i przez chwilę przyglądało się Atasuke tak samo ciekawie, jak on jemu. Potem do tego wtrącił się właściciel, który rozpoczął swoje narzekanie, zakończone popisowym piskiem, kiedy zorientował się, że płaszcz jest w opłakanym stanie.
-Zima jest najgorsza po prostu - odparł z uśmiechem na twarzy Kagawa, przegryzając przekąskę, która przed chwilą została mu przyniesiona. - Może się dołączysz i ponarzekamy sobie razem?
Chłopak nie miał pojęcia czemu zaproponował tej osobie dołączenie się do stolika. Nie miał za dużo czasu, ani też specjalnie potrzeby, by z kimś porozmawiać. Coś jednak w nowym kliencie karczmy sprawiało, że Atasuke miał ochotę zamienić z nim chociaż kilka słów. Poczuł też ulgę, że w ostatnim zdaniu gość zdradził swoją płeć. Przynajmniej jedna okazja mniej, by palnąć jakieś głupstwo i zniechęcić do siebie nową osobę. Kagawa liczył, że nieznajomy przysiądzie się do niego i zaspokoi jego ciekawość. Większość stolików była pozajmowana i niewiele miejsc zostało, więc dzielenie całego mebla tylko z jedną osobą mogło być kuszące dla podróżnika. Miejsca dla psa też by się znalazło.
- Kagawa Atasuke - przedstawił się chłopak, jeśli gość postanowił się dosiąść do niego. - Długa podróż za tobą? - Pytanie miało zabrzmieć naturalnie, nie wścibsko. I wybrany temat w miarę neutralny. W końcu karczma znajdowała się niedaleko szlaku, więc spora część klientów pewnie również była podróżnikami. Przecież sam Kagawa nie mieszkał tutaj w osadzie.
0 x
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Kaiho »

Ależ Atasuke mógł zrozumieć każde słówko, jakie padało z wilczego pyska! Ponieważ, tak się składa, był to pies gadający. W pełni. Co prawda były to tylko dwa króciutkie słówka, po których wilczyca zamilkła. Nie musiała niczego mówić. Jej towarzysz mówił za nich dwoje.
- Jest! - Przytulił do swojej piersi ten biedny, strudzony podróżą płaszcz jak własne dziecko, jakby tutaj trwała właśnie największa tragedia, jaką ludzkość mogła poznać. Ale tak nie było. Jego reakcja nie była powodowana tym, że rzeczywiście taki straszny był śnieg czy odrobina brudu - bez brudu nie ma przygody! Widział to ktoś kiedyś nieufajdanego poszukiwacza przygód?! Ninje, który rusza na misję i wraz z niej nieskalany? Ja nie! Tak i Kaiho, mimo tego, że był dość naiwny, to nie na tyle, żeby mieć co do tego jakiekolwiek złudzenia. Jesteś ubabrany? Więc na pewno będziesz miał co wspomianć! Źle czy dobrze - cóż, życie nie składało się przecież z samych pozytywów, a ktoś niemądrze mówił, że nie było usłane różami... Ano było. Właśnie było. Tymi ślicznymi, karminowymi płatkami i tymi cholernymi kolcami, które wbijały się w stopę przy każdym kroku.
To jedno zdanie sprawiło, że złość Kaiho nieco stopniała. Jak śnieg. Jak płatki, które wsiąkały wolno w materiał i futro, skapywały na podłogę do reszty brudu, jaki został tutaj naniesiony. Nie żeby tutaj panował syf! Ewidentnie dbano o porządek. Ale, niestety, taka pogoda nie sprzyjała sterylności podłóg. Zamiast złości pojawiło się zainteresowanie, kiedy młody shinobi przyjrzał się temu, z kim ma do czynienia, robiąc kilka kroków w jego stronę. Z bliska łatwo było dojrzeć ciemną karnację Kaiho, śniadą wręcz, a teraz jeszcze dodatkowo opaloną - mimo zimy! Ale przede wszystkim można było dojrzeć jego jadowicie zielone oczy przypominające oczy żmii - z miodowym zabarwieniem przy pionowych źrenicach. - Zawsze wiedziałem, że wy, Sogeńczycy, kochacie narzekać, ale żeby aż tak? - Kąciki ust Kaiho nieznacznie uniosły się do góry. Właściwie był całkowicie zaskoczony takim obrotem sprawy. - Właściwie to wcale nie wyglądasz jak Sogeńczyk. - Właśnie. Palnąć najpierw coś... a po chwili przerwy refleksja. Karczmy miały to do siebie, że zazwyczaj zbierały podróżnych. Białe włosy... w jego stronach było sporo jasnowłosych postaci, zresztą jego najlepszy przyjaciel był białowłosy, ale ten tutaj nie wyglądał jak Antaiczyk. Z drugiej strony Kaiho powiedziałby o każdym, kto nie ma ciemnej karnacji i nie jest właśnie w Antai, że nie wygląda jak Antaiczyk.
- Pozwoli pan, że odmówię. Chcę odpocząć. Kaiho, proszę. - Biała suka mówiła całkowicie płynnie, przyjemnym dla ucha, kobiecym głosem. Miękkim.
- Tak, tak... Chwilka! - Przerzucił swój płaszcz przez oparcie krzesła i przeszedł w kierunku karczmarza razem z białą wilczycą, żeby szybko załatwić pokój. I rzeczywiście na moment zniknął w drugiej części przybytku, żeby tam kluczem otworzyć wilczycy drzwi i też zostawić wszystkie swoje podróżne klamoty - plecak, cały sprzęt podróżny... ale szybko wrócił do swojego nowego jeszcze-nieznajomego. I zgadza się - przysiadł się. Bez żadnego skrępowania. Pomijając wszystkie obowiązujące w Sogen formułki grzecznościowe, pokłony... jak na te standardy - niegrzecznie po prostu.
- Itazura Kaiho! Nawet bardzo długa! Wyobraź sobie, że wracam z krainy, w której wszystko jest pokryte piaskiem! I mimo zimy są tam teraz prawdziwe upały. Ze dwa tygodnie podróży z kawałkiem, ale naprawdę warto. Pełno barw i kolorów... - Kaiho przesuwał rękoma przed sobą, jakby chciał właśnie przed Atasuke wymalować cały obraz tamtejszych terenów. Pokazać podróż, jaką odbył. Nie mógł, rzecz jasna. Mógł co najwyżej próbować o tym opowiedzieć.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Atasuke
Gracz nieobecny
Posty: 126
Rejestracja: 24 kwie 2021, o 15:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
GG/Discord: Hiroto#8938

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Atasuke »

Chłopak zdołał jedynie zareagować skinięciem głowy, kiedy usłyszał bardzo grzeczną odmowę ze strony psa. Intonacja, zwroty grzecznościowe, to zwierzę idealnie pasowało do tutejszych mieszkańców. Po prostu jakby jakiegoś urzędnika zamieniono w psa i kazano mu tak spędzić resztę życia, ten i tak nie zapomni o odpowiednich manierach i chłodnym dystansie. Kagawa obserwował jak podróżnik wykupuje pokój i zostawia tam zwierzę wraz ze wszystkimi rzeczami.
Na pierwszy rzut oka Kaiho, jeśli to było jego prawdziwe imię, był całkowitym przeciwieństwem swojego pupila. Wygadany, radosny, po prostu osoba, z która chce się rozmawiać, a nie dyskutant, który zachowuje się jakby go kołem mieli łamać, jeśli nie będzie kontynuował rozmowy. Atasuke też czuł się czasem ograniczony przez takie formalne zwroty i sztywne ramy dyskursu, jednak żył w tych okolicach, tu się wychował i przychodziło mu to łatwiej niż przyjezdnym. Dziwił się jednak sobie, że to on zainicjował konwersację. Był raczej osobą stojącą na uboczu. Jednak dwa dni spędzone w wiosce, która była kwintesencją sogeńskiego charakteru, sprawiły, że potrzebował czegoś nowego, czegoś spontanicznego. I tu na ratunek przychodził Kaiho.
- Niestety muszę sobie tylko wyobrazić, gdyż nigdy jeszcze nie opuściłem terenów Sogen - zaczął Atasuke, wcześniej podjadając kolejny kęs dania. - I tak jestem rodowitym Sogeńczykiem, a to narzekanie było pretekstem, by pana zwabić do stolika. - Nawyki były jednak czasem ciężkie do wyplenienia, nawet jeśli stara się celowo ujarzmić, i zwrot grzecznościowy wkradł się do zdania Kagawy. - Odnoszę wrażenie, że jesteś osobą, którą warto poznać, nawet jeśli mielibyśmy tylko spędzić jeden wieczór przy jakimś trunku. Wracając do podróży. Skoro wszystko jest pokryte piaskiem, to czy krajobraz nie jest raczej monotonny właśnie? Tak wyobrażam sobie taką pustynię jako ocean piasku, który aż męczy oczy od ciągłego patrzenia. Ja chyba chętniej wybrałbym się w jakieś góry. Widoki muszą tam być piękne.
Atasuke z ciekawością oczekiwał na odpowiedź Kaiho. Zaczął się zastanawiać nad tym, czy sam kiedyś opuści Sogen i uda się na jakąś wyprawę poza rodzimą krainę. Możliwości było wiele i ta myśl sprawiła, że chłopak widział swoją przyszłość w pozytywnych kolorach. Wtedy przypomniał sobie o gadającym psie, który odpoczywał w pokoju kilkanaście metrów stąd.
- Gdzie można znaleźć takie gadające zwierzę? Wydaje się idealnym kompanem do podróży.
0 x
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Kaiho »

Zabawna sprawa. Wiesz, że jesteś kolejną osobą, która mówi, że Kaiho pomagał? I nie chodziło właśnie o taką czysto fizyczną pomoc. Od niej chłopaczyna nie stronił, to ten dobry chłopiec-sąsiad, co zawsze dzień dobry w ogródku powie, pani spod trójki chlebek przyniesie świeży, a babcie przeprowadzi przez ulice i zatrzyma szybko jadący powóz. Jasne, nie ma sprawy - bierę wszystko! Wszystkie idealne zadania dla ninja, który może się popisać swymi niebanalnymi zdolnościami! Te Kaiho nie były takie niebanalne. Odznaka Doko z rodu, któremu służył, pałętała się aktualnie na torbie, a ta została na łóżku w pokoju. Po krótkiej wymianie zdań posprzątam później i odpowiedzi od Kyo nigdy nie sprzątasz. Jego mentorka już była tak oswojona z niektórymi jego paskudnymi nawykami i przyzwyczajeniami, że najzwyczajniej w świecie przestała walczyć z wiatrakami. Niech nam żyje wolność, wolność i swoboda! Zabawa i dziewczyny młode też niech żyją długo, bo to bardzo umilało czas na tym padole. Może taki też był dar Itazury Kaiho, że działał na ludzi dobrze. Z całą swoją energią, jaką wokół roztaczał i pomimo żmijowatych ślepi, które wielu kojarzyły się raczej z niebezpieczeństwem niż z przyjacielską duszą. A takową niewątpliwie osobnik siedzący właśnie przy Atasuke miał. Ale to dobrze. Trzeba być w życiu dobrym, a Kaiho ciągle miał poczucie, że jemu wychodzi jedno wielkie nic. Chyba oprócz tego. Naprawdę lubił sprawiać ludziom przyjemności i naprawdę lubił, kiedy się uśmiechali. Wtedy sam uśmiechał się dłużej. I zbierał energię na to, żeby iść dalej i mieć okazję poznać kolejnej osobistości.
Jeśli potrafisz zaskoczyć samego siebie w pozytywny sposób - to dobrze. To znak, że się rozwijasz i znak, że wciąż pozostają zakamarki twojego własnego umysłu do eksploracji. Albo to jakaś potrzeba do tego, żeby przerwać ciszę nakazało zaprosić tego dziewczęcego chłopca do twojego stolika? Czasem po prostu coś robimy - nie zastanawiamy się, dlaczego. Czy to potrzeba zaspokojenia ciekawości czy nuda, a może cokolwiek innego. Ważne, żeby w efekcie końcowym być zadowolonym. Żeby nie kręcić potem nosem i nie żałować. Z drugiej zaś strony, nawet jeśli niezadowolenie z podjętej decyzji się pojawiało, to przynajmniej nie mogłeś sobie wyrzucić nie spróbowałem. Kaiho nigdy nie chciał mieć takiego żalu w życiu, że nie spróbował czegoś, bo się bał. A już na pewno nie kiedy przychodziło do poznawania ludzi.
- Naprawdęęę? - Brunet otworzył szerzej oczy, spoglądając na Atasuke ze zdziwieniem. I ewidentnie lustrując go teraz od góry do dołu, próbując ocenić jego wiek, postawę, jego... wszystko, co mogło wpłynąć na to, że siedział właśnie tutaj, w tym zakichanym, śmierdzącym Sogen! Żartuję, Kaiho aż takiej urazy nie żywił do tej prowincji. Ale jednak! - Po pierwsze: żaden "panie" - pogroził ostrzegawczo palcem, ale w bardzo żartobliwym tonie. Zresztą jego oczy się śmiały, tak uśmiechał się on i tak śmiech słychać było w jego głosie - bo się czuję jak mój wuj w oficjalnej delegacji. A po drugie - pewnie słyszałeś to tysiące razy - oryginalna uroda jak na Sogeńczyka. Piękne włosy. - Kaiho uśmiechnął się słodko, opierając podbródek na splecionych palcach. Patrzył prosto w oczy swojego rozmówcy. Nie chciał już powtarzać kolejnego "naprawdę?!", ale akurat... dał się zdziwić, że Atasuke jest Sogeńczykiem. Była w tym pewna głupotka i zdawał sobie sprawę, ale pierwszy moment zaskoczenia zawsze był.
- Heh... - Jeden kącik ust Kaiho został wyciągnięty do góry. Chłopak rozsiadł się na krześle, opierając o oparcie, jakby był u siebie. Całkowicie niegrzecznie (no może w 50% niegrzecznie, bo do 100% bał się dotrzeć), wyluzowany, pan i władca wszechświata. Nieco zjechał plecami z oparcia i wyciągnął pod stołem nogi. - W moich stronach by tego nie powiedzieli. Ale! Jesteśmy we wspaniałym Sogen, tutaj wszystko jest inne. - Rozłożył ręce na boki, pokazując właściwie nie tę karczmę samą w sobie, a właśnie ziemię, na której przebywali. Ziemia Uchiha. Święta, ważna, ich własna. Większość rodów było bardzo dumna ze swoich terenów. Czemu? Ja nie wiem. Za to wiem, że przez Kaiho przemówił cynizm. - Jeest. Krajobraz jest ciągle taki sam. Piaski. Wydmy... trochę takie jak są nad morzem, ale jednak inne. O takie. - Tutaj nastąpił oczywiście pokaz dłonią jak to wygląda. Jak zapewne zauważyliście - Kaiho bardzo dużo machał łapskami. - Miasta za to... jakie oni mają tam miasta! I wyobraź sobie, że mają też tam wodę... dobra, wiadomo, że muszą mieć, bo tam żyją... ale mają tam wodę i nad nią rosną palmy. PALMY! Takie drzewa dzikie, wielkieee - o takie wielkie! - z takimi liśćmi. A na nich rosną DAKTYLE. Chcesz daktyla? - Kaiho sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej szmateczkę, którą odwinął pokazując kilka przemyconych daktyli. OSTATNICH! Więcej ich nie miał!
- Takie gadające zwierzę to można dostać w Yusetsu... karczmarz! Butelka sake i dwie czarki! - Kaiho obrócił się w stronę karczmarza i pokazał palcem "2". Jakby dało się go nie dosłyszeć... ten mały potworek - a Kaiho był niski, może koło 165cm wzrostu - był naprawdę głośny. - Z tym, że to nie zwierzę, - obrócił się znów do Atasuke - nie tak do końca. To ninken. Posiadają chakrę i inteligencję czasem nawet lepszą niż u niektórych ninja.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Atasuke
Gracz nieobecny
Posty: 126
Rejestracja: 24 kwie 2021, o 15:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
GG/Discord: Hiroto#8938

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Atasuke »

Chłopakowi prowadziło się rozmowę z Kaiho nadzwyczaj luźno. Nie posiadał jakiś problemów z elokwencją czy był nadmiernie wstydliwy, ale zawsze potrzebował trochę czasu, by z nowo poznaną osobą rozmawiać o bardziej poważnych bądź prywatnych tematach. Zaczęło go to zastanawiać. Czy była to kwestia jego charakteru, czy też może wpływ zachowania i tradycji mieszkających tu ludzi? Czy gdyby przyszło mieszkać mu gdzie indziej, to sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej? Te pytania musiał jednak odsunąć na razie na bok, gdyż nie wypadało tak wyłączać się z rozmowy, szczególnie jeśli to Atasuke był tym, który ją rozpoczął.
- Dziękuję za komplement - odparł Kagawa, przejeżdżając otwartą dłonią po czuprynie. Komentarz rozmówcy sprawił, że Atasuke zaczął się zastanawiać. Niby powiedział, że jest rodowitym Sogeńczykiem, ale nigdy nie pytał skąd pochodzi matka lub ojciec. Oni też nigdy o tym nie wspominali. Może wcale nie był kolejnym pokoleniem, które tu mieszka, a dopiero pierwszym. Kolejne pytania pojawiały się w głowie chłopaka. Ta rozmowa miała być czymś relaksującym i niezobowiązującym, a zapowiadało się na to, że będzie miał po niej tematów do przemyślenia przez następnych kilka dni. - Choć jeśli chodzi o oryginalność, to twoje oczy zdecydowanie górują nad moimi włosami.
Atasuke ponownie skupił się na wysłuchiwaniu słów podróżnika, starając sobie wyobrazić to wszystko. Już wiedział co będzie tematem jego kolejnego obrazu. Nie był tylko pewien czy starczy mu żółtej farby. Nie był to często używany kolor.
-Z chęcią się poczęstuję - powiedział chłopak, sięgając po przekąskę. Dokładnie się jej przyglądnął, po czym lekko nadgryzł, starając się dobrze wyczuć smak tej nowości. Po chwili spożył resztę, nie biorąc pod uwagę tego, że jedzenie mogło być zatrute. Nie było to może zbyt rozważne, ale chciał spróbować czegoś nowego. - Przepyszne.
Atasuke od razu nalał trunek do czarek, kiedy ten tylko pojawił się na stole i podniósł jedną z nich do góry, wznosząc symboliczny toast, po czym wypił całą zawartość na raz wraz z nowym kompanem.
-Yusetsu, Yusetsu... To nie tak daleko stąd. Stamtąd pochodzisz? Może kiedyś się tam wybiorę, by zobaczyć więcej takich ninkenów. Ale to musi być widok. Osada pełna ludzi i psów rozmawiających ze sobą nawzajem. - Atasuke zanotował sobie, by lepiej z takim psem nie zadzierać ani go nie denerwować. - I wszystkie są takie poważne i wychowane jak twój towarzysz?
0 x
Awatar użytkownika
Yasuo
Posty: 1481
Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj
Widoczny ekwipunek: ---
- Wakizashi ze Stali Kantańskiej (imię tego miecza to Nikushi ( ニキシー ) co oznacza "Rusałkę".) (znajdujące się w pochwie przy pasie po lewej stronie)
- Torba #1 (przypięta do pasa, w okolicach lewego pośladka).
- Worek Mikołaja (przewieszony przez ramię, znajdujący się na plecach).
- Zbroja (ubrana) - opis w KP. Wizualizacja Zbroi: https://i.pinimg.com/564x/5c/f8/84/5cf8 ... cb17a6.jpg
- Opaska na głowę z różkami jelonka, działa jak ochraniacz na czoło (na czole)
- Namiot (na plecach, pod Workiem Mikołaja)
- Płaszcz (ubrany)
- Rękawiczki z blaszkami (na dłoniach)
GG/Discord: .iwaru
Multikonta: Tenshi

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Yasuo »

Kolorki:
Mowa Ito Mowa nijakiej Mariko Mowa kobiety z Hordy - Chizuru Mowa kusznika - Hidekiego Mowa zabójcy - Takeo Mowa "niebieskiego" bruneta Mowa "czerwonego" bruneta Mowa "dziwnego" kolesia Mowa Tsubaki Mowa Kijina Mowa Momijiego
0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -

Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
[/list][/fieldset]
Plotki i Ciekawostki
  • Brak - brak
[/quote][/code]
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2722
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Tsukune »

Na pochwałę Kijina co do odpowiedzi wzruszyłem tylko lekko ramionami. Czy odpowiedziałem dobrze czy nie, to wielkiego znaczenia tak naprawdę nie miało. Od po prostu odpowiedziałem co uznałem za stosowne i tyle.
-Jest wiele powiedzmy "rodzajów" śpiewania. Jedna metoda "śpiewania" nawet polega po prostu na recytowaniu tekstu. To zależałoby od wielu czynników. Czy byłbym w humorze, czy chciałbym być wredny i przerwałem uśmiechając się szeroko i perfidnie z widoczną złośliwością i zarazem żartem-byłbyś ładną kobietą po czym napisałem kilka propozycji w zależności od "poziomu" tekstu. Taki sobie ze 100ryo. Normalny/średni z 200-300 ryo a idealny od 400 ryo w górę. Jeżeli chodziło o idealny tekst to była swego rodzaju cena "początkowa" a jaka cena by była ostateczna...to by tylko zależało od osoby która by ten tekst chciała zakupić. Oczywiście poza napisaniem kwoty jeszcze sobie na tej kartce lekko porysowałem by wyglądało jakbym nie był zdecydowany i trudno było odgadnąć jaką kwotę wpisałem [nie znaczy to że nie da się odczytać. Po prostu zrobiłem tak że po napisaniu kwoty zrobiłem kilka bohomazów aby wyglądało że to zamazuję, piszę inną kwotę aby zmylić...od tak]
-Zapisałem tak jak sam uważam. Czy to dużo czy mało? Nie wiem. Uznałem, że takie mogą być. Jak wspomniałem wcześniej granice mogą być elastyczne w zależności od humoru itp itd etc dodałem składając kartkę i oddając ją Kijinowi.
-Nie wiem co za leki dajesz swoim ochroniarzom ale lepiej niech biorą połowę bo są zbytnio nadpobudliwi stwierdziłem spokojnie patrząc w stronę Ito -Zamiast wyskakiwać z bronią lepiej wytłumaczyć...bo zdążą was zabić nim coś zrobicie stwierdziłem z ciężkim westchnieniem i skierowałem się w ich stronę. Położyłem dłonie na ramionach ochroniarzy i ścisnąłem je tak aby poczuli ból -Spokojnie. Waszym zadaniem jest ochrona Ito. To jest wasz priorytet. Więc zajmijcie się TYM zadaniem. warknąłem po czym przyjrzałem się dwóm osobą które wlazły do karczmy z buta
-Pozwolicie że coś zrobię? Jak boicie się że to będzie technika to nie macie czym się przejmować. Wyglądacie mi znajomo i chcę "posmakować" energii powiedziałem spokojnie robiąc cudzysłów przy słowie "posmakować" Następnie złożyłem prawą ręką połowę Szczura i przymknąłem oczy drugą ręką stukałem lekko palcami o bok od tak jakbym grał melodię. Po chwili otworzyłem oczy i uderzyłem pięścią w otwartą dłoń
-Nadal sądzicie że shinobi szukający innych shinobi chce dokonać zamachu? zapytałem pokazując swoje zębiska w wrednym uśmiechu.
-Dzięki za tą radę dotyczącą tej knajpy. Przydała się. Znalazłem to co było potrzebne chociaż nie bez problemów. Zgaduję po takim wejściu, że wasza misja się powiodła ale ze sporymi problemami co zapytałem a spod mojego kapelusza wyłoniła się głowa pandy patrząca się na dwóch brunetów
-Pamiętasz jak wspominałem Tobie Kijin o możliwych 2 osobach do pomocy, które może się pojawią? To właśnie tą dwójkę miałem na myśli powiedziałem ze spokojem. -Spodziewam się, że jesteście padnięci i zapewne wkurwieni ale moglibyście poczekać z przerwałem na chwilkę zerkając przez ramię patrząc się na Ito, Kijina i pozostałych -jakieś 10 max 30 minut? Aktualnie trwają tu interesy...ale skoro CHCECIE POMÓC w pewnej sprawie o której ROZMAWIALIŚMY nim udaliście się na misję to jako, że jesteście częścią zespołu to będziecie mogli spokojnie się napić i najeść bo pozostali najemnicy też przyjdą. zacząłem mówić spokojnie podkreślając specjalnie niektóre wyrazy w taki sposób, że nawet ktoś mało ogarnięty domyśli się o co mogło chodzić
-No chyba, że nie macie na to ochoty to dam wam po 150ryo byście udali się do innej karczmy. Wolicie trochę poczekać i zaoszczędzić pieniądza a może nawet dodatkowo w prosty sposób dorobić czy zyskać jeszcze łatwiej kasę po prostu za udanie się do innej karczmy? Wasz wybór. wypowiedziałem te słowa dając im swego rodzaju handlową? w sumie można to tak uznać "propozycję". W tym momencie stałem tak że lewa stopa skierowana była w lewo, zaś prawa stopa dotykała piętą pięty lewej a palce skierowane były w stronę braci. Obie moje ręce były rozpostarte lekko na boki na wysokości bioder wnętrzem dłoni skierowanym w stronę 2 nieproszonych gości.

[jako wizualizacja sposobu jaki stoję oczywiście nie zamierzam ich atakować. Ot taki dziwny gest kupiecki wskazujący dwa wyjścia
Obrazek
]
0 x
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Kaiho »

Lubił ludzi. Zaraz - lubił ludzi? Hmph. Lubił pięknych ludzi. Nie chodziło nawet o to, że lubił ich pod względami charakteru - bo przecież to, że jesteś piękny na zewnątrz wcale nie oznaczało, że jesteś też piękny w środku. Jego wysoka wrażliwość i trochę szalejąca empatia sprawiała, że był wręcz przeczulony na wahania nastroju drugiej strony - niezłe przekleństwo kiedy było się tak ekspresyjnym jak on. Człowiek był najpiękniejszy nie wtedy, kiedy powalał urodą, a wtedy, kiedy powalał swoim wnętrzem. Oczywiście nie dało się oszukać, że pierwsze wrażenie zazwyczaj było powalająco ważne. Brunet nie miał w zwyczaju omijać ludzi - jego naburmuszenie i łatwość w sięganiu po pięści sprawiały, że raczej był pierwszy do tego, żeby tych ludzi przesuwać w drugim kierunku - ze swojej drogi na bok. Nie na odwrót. Ale włosy Atasuke były naprawdę ładne. I jego całe pierwsze wrażenie było ładne. Takich ludzi po prostu nie dało się nie lubić. Nie zaprezentował się ze swojej zamkniętej strony, raczej przeciwnie, ale od razu dał się poznać od tej nieco bardziej milczącej. Atasuke w oczach Kaiho jawił się jak mgła. Mleczna mgła - zupełnie jak jego włosy - która była przyjemna na skórze i pozostawiała na niej bardzo łagodny dotyk. Mogłeś w niej pływać i nie myśleć o tym, że, o zgrozo! To może być zamach! Jedzenie zatrute! A przecież byli ninja. Dwójką ninja z przeciwnych klanów, takie było ich prawo, żeby czuć do siebie wzajemny respekt i wrażenie. Człowiek, zwierzę stadne, bardzo łatwo przesiąkał wrażeniem otoczenia. Reakcje na to przesiąkanie były przeróżne, ale tutaj chyba musiało wszystko po prostu dobrze zadziałać.
Uniosłeś nieco dłoń w kierunku twarzy, ale zatrzymałeś ją w połowie na słowa o oczach. Oj tak, to zdecydowanie nie były bardzo spotykane oczy. Choć zależy, gdzie. Było to Yusetsu... tam ci, którzy byli połączeni z ninkenami... ach. niektórzy po prostu tak mieli. Opuszczasz rękę, przybierasz na usta tylko uśmiech - taki o sobie. Nie był on wesoły, zupełnie tak, jakbyś nie potraktował tego jak komplementu. Zastanawiałeś się, czy to rzeczywiście komplement miał być, bo to użyte słowo mogło oznaczać wszystko, ale nie to. Nawet lekko przymrużyłeś to oczy, nawet je opuściłeś na dół, poprawiłeś włosy... ach! No właśnie! A czy nie wypadałoby się ogarnąć po podróży? Dopiero w sumie teraz odczułeś całą tą podróż na swoich ramionach i konieczność wypoczęcia. Między opowieściami i kiedy przyszło wziąć spokojny wdech, że już jest cieplutko i nie będzie żadnych problemów i zagrożeń na drodze. A Kaiho (ze swoim wątłym ciałem) czuł się zagrożony z bardzo wielu stron. I wcale nie miał zaufania do swoich zdolności klanowych na tyle, żeby się w pełni na nich oprzeć.
- Mówiłem, że dobre. - Uśmiechnął się szeroko i ciepło. Mówił? W sumie nie był pewien, czy mówił - ale teraz powiedział! No i nowemu znajomemu też ewidentnie pasowały. Pokręcił przecząco głową na nowe pytanie. - Moja mama była z Yusetsu. Wspaniała kobieta i bardzo zdolna kunoichi. Ja mieszkam w Antai. Stamtąd pochodził mój ojciec, tam zostałem, z resztą rodziny. - Nie czuł się komfortowo, kiedy pułap rozmów zaczynał wkraczać na te bardziej prywatne tory, ale nie zamierzał dać się zabić pogorszeniu nastroju - bo to chyba chciało go zaatakować. Po prostu... trzeba było troszkę ostrożniejsze kroczki robić. - Yusetsu nie jest takie znowu pełne ninkenów. W zasadzie to Ookami-den jest zadziwiająco puste jeśli chodzi o ninja z ninkenami. Większość z nich to indywidualiści. Wiesz, jak koty. - O, tutaj już Kaiho się wyszczerzył. I pokazał te swoje długie kiełki. - Psikus od losu - towarzyszą ci psy, ale masz kocią naturę. Przypilnuj karczmarza z sake, ja pójdę się przebrać, bo w sumie... czuję na sobie całą podróż. - Tak złapał za swoje szaty i je uniósł palcami, jakby chciał pokazać, że to to się do niczego już nie nadaje. A przynajmniej nie w tej chwili.
Takim sposobem Itazura Kaiho znów zniknął z głównej sali karczemnej na kilka (dłuższych chwil). Poprosił po drodze o misę z wodą, żeby się umyć i przebrać. Przede wszystkim - ułożyć włosy. Rozczesać je. Wsunąć kilka złotych kwiatów, które jako ozdoby w nich doskonale komponowały się z miodową odrobiną w jego oczach. Zostawił je rozpuszczone, spływające na swoje ramiona. Założył ciemno-zielony bezrękawnik zdobiony złotawą nicią w pojedynczych miejscach, uzupełniając swoje przedramiona złotem bransoletek. Na dworze panował mróz, ale w środku, przy buzującym kominku... a jeszcze planował napić się sake - i to wcale sobie nie żałować! Wręcz przeciwnie. Kiedy wyszedł z tego swojego pokoju, zostawiając śpiącą Kyo, wyglądał jak nowy człowiek. I zdecydowanie - jeszcze bardziej kobiecy przy pociągnięciu oczu brązem i złotem. Rozejrzał się krótko po karczmie i podszedł jeszcze do blatu, żeby poprosić karczmarza o posiłek - ciepły - i jakikolwiek! Byle szybko! Bo mu w brzuchu burczało. A też takie jedzenie na pusty żołądek niczego dobrego nie wróżyło.
- Przepraszam, że tak długo. Ale, na Susanoo, miałem na sobie chyba jeszcze kilogramy pustynnego pyłu... a jak tak mówiliśmy o oryginalności... mogę zapytać, skąd taki kolor? To twój naturalny? - Położył przedramiona na blacie - również mało elegancko. - Czym się w życiu w ogóle zajmujesz? Nie wyglądasz mi na osobę, która biegałaby przy orce na polu, więęc, czekaaaj... niech zgadnęęę... - Przymrużył żmijowate oczy i przez moment przyglądał się twarzy towarzystwa, zanim wskazał na niego palcem po pstryknięciu. Ale nadal nie było słów. Przeciągająca się cisza... po czym śmiech Kaiho, który opuścił rękę. - Nie, jednak nie zgadnę. Nie mam pojęcia.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Ryuujin
Martwa postać
Posty: 361
Rejestracja: 29 kwie 2021, o 14:42
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie czarne włosy częściowo spięte w kucyk, reszta puszczona luzem
przez co jeden kosmyk zasłania lekko lewą część twarzy. Spore płatki uszu w
których znajdują się duże, okrągłe czarne kolczyki. Ubiera się w stylu buddyjskich mnichów.
GG/Discord: Aogiri#3463
Multikonta: Zenin Toji

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Ryuujin »

0 x
Obrazek
Słowa|BattleTheme | +18 | Theme|Myśli
Jeśli to czytasz to chciałbym Ci życzyć cudownego dnia! ❤️
Lepiej tu nie zaglądać.
BabyRyuujin
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Kaiho »

Podzielność uwagi była błogosławieństwem. Pozwalała ludziom dokonywać prawdziwych cudów. Na przykład - mieszać dwie herbaty na raz i to w przeciwnym kierunku. No czy to nie jest cud? Jeszcze inni potrafili dokonywać bardziej szalonych i niesamowitych rzeczy - i pomijamy w tym wyliczaniu wszystkie sztuki ninja. Walka z podzielnością uwagi, oglądanie się dookoła siebie, chociaż teoretycznie niczego nie widzisz, oczy dookoła głowy. Taka sytuacja. Jeśli istniał jakiś atrybut, który Kaiho wyróżniał na tle wszystkich tych wspaniałych wojowników, w którym był lepszy to właśnie była to ta uwaga. Rozwinięta percepcja, która pozwalała mu o wiele dokładniej badać świat wokół niego. Ani to nie było straszne, ani postawne, ani... ach. Natomiast chociażby chciał to nie mógłby powiedzieć, że miał oczy dookoła głowy. Nie miał. Jego oczy, te żmijowate, pociągnięte makijażem, o długich rzęsach, nie wałęsały się po całej karczmie, kiedy padały z uwagą na białowłosego, spokojnego towarzysza. O dziwo, mimo białych włosów, wcale nie wyróżniającego się z tłumu - i to był komplement, nie obelga. Jego aura tak gładko wtapiała się w to miejsce, chociaż też nie był wcale typem spod ciemnej gwiazdy. No dalej, powiedzmy to sobie szczerze - nie pasował tu! Pasowałby do osłonecznionego, wiosennego rynku Sogen, albo... do zimowego obrazu zamarzniętych ogrodów. Ale tu? Dobrze, że sala byłaby przestronna, bo Kaiho pomyślałby, że właściwie Atasuke mógłby się tutaj zagubić. Właśnie pomiędzy tym troglodytą, który najpierw bije a potem pyta a tymi zakapturzonymi postaciami, które najpierw dźgały w plecy, a potem nie pytały. No bo o co niby można pytać trupa? Dokąd nocą tupta jeż? Nie sądzę. Tak i oczy bruneta nie padły na drzwi, kiedy kolejny gość w nich stanął, wpuszczając zimne powietrza do sali. Wybrany przez Atasuke stolik był idealny! Z jego perspektywy można było obserwować całą salę, ale do tej całej sali Kaiho siedział właściwie plecami, pochylony nad blatem w kierunku swojego rozmówcy. Dać mu trochę wyższe krzesło i mógłby na nim, gdyby tylko usiadł głęboko, machać sobie nogami. Nie czuł potrzeby oglądania się za siebie. Przecież to karczma, co złego może się stać. Tak go Haruko opisała, tak? Naiwny. Oj wiedział, że w karczmach mogą się dziać różne rzeczy i może niekoniecznie te przyjemne. Chociaż akurat Kaiho nawet wszelakie bójki kojarzył całkiem dobrze. Tak z perspektywy upływającego czasu, rzecz jasna. Bo kiedy dostajesz w mordę to nie jest tak miło.
Podzielność uwagi to jedno błogosławieństwo. Ale jeszcze lepszym błogosławieństwem była orientacja w terenie, co, panie Ryuujinie?
Długowłosy sięgnął po sake, ciągle ciepłą, nie tak dawno temu doniesioną do stolika i nalał ją tak sobie jak i swojemu towarzyszowi. Właściwie nie pytając nawet, czy pije. Ktoś tu nie pił sake? Jeśli tak to znaczy, że musiał być chory, albo... chory. Albo... chorszy. Innego wytłumaczenia na to nie było. Sake była wspaniała w każdym wydaniu. Łatwo wchodziła na język, nie była tak gorzka i cierpka. Przede wszystkim - wspaniale rozgrzewała. Ta prosta czynność jak uniesienie jej do ust, przechylenie, żeby wypić w całości zwróciło jego uwagę na własne dłonie - długie palce i paznokcie wymagające zdecydowanie zadbania. Wszystko to jednak po powrocie do domu, a do domu możesz wrócić dopiero wtedy, kiedy zaczerpniesz tchu, odpoczniesz i nabierzesz sił, żeby iść dalej. Niby tak daleko, a tak blisko. Niby tak po sąsiedzku, a jednak wciąż był kawał drogi do przejścia. Mile do zrobienia. Lubił podróżować, ale kiedy jesteś już tygodnie w podróży, bo w sumie tyle był jeśli liczyć też drogę na pustynie, to zaczynasz być zmęczony. Chcesz się położyć, wyciągnąć nogi, ręce. Nie zaglądać w kiesę i nie zastanawiać się, czy na pewno wystarczy na wszystko. Czy nie trzeba czasem załapać się na jakąś robotę, żeby żyć na poziomie. Bo życie na dnie? To zdecydowanie nie było dla niego. Łatwo przyzwyczaić się do luksusów, ale naprawdę trudno przyzwyczaić się do trudnych warunków. Zresztą - bezdomny shinobi? Tatsuo tu nie widzieli, więc nie było takiego. To tylko mit.
Odstawił charkę sake i podniósł się, kiedy usłyszał głos karczmarza wołający w jego kierunku. Na blacie przesunęło się jedzenie w jego kierunku, sam Kaiho uśmiechnął się ciepło w kierunku mężczyzny w niemym podziękowaniu. I wtedy zobaczył nowy przybytek tej karczmy. Przybytek, który sprawił, że uśmiech zniknął jak nożem odjął, a sam Inuzuka zamarł w bezruchu jakby go zmroziło. Widzicie, pisałam przecież, że Kaiho naprawdę lubił ładnych ludzi. Ale najbardziej lubił ludzi powodujących bezdech. Robili to na różne sposoby, bo niektórzy ludzie mieli szczególne dary, które rozwijali chyba przez wszystkie wcielenia, które przyszło im przyjąć na tym łez padole. Łał. Czasem trudno było o elokwentny komentarz.
Nie wiem, ile trwał bezruch. Na pewno niewystarczająco długo. Również niewystarczająco krótko.
Brunet dokończył w końcu swój krok w trochę upośledzony sposób, orientując się, że w sumie to wcale nie tkwił w komfortowej i wygodnej pozycji, co doprowadziło do zmarszczenia brwi we frustracji samym sobą i przygładzenia koszuli. Podszedł do blatu i spojrzał bez pardonu na napitek, którym raczył się Ryuujin. W żmijowatych ślepiach, w tym jednym przeciętym blizną, widoczna była ciekawość. I uwagę. Szacował ryzyko, bo prawdzie mówiąc, jeśli już mówiliśmy o tych typach spod ciemnej gwiazdy, to Ryuujin wydał się ich kwintesencją. Tego zakapturzonego z nożem jak i tego, co najpierw wali, potem pyta. No, może bez tego pytania. Bo to wymagało tego pięknego braku polotu i inteligencji, a takie oskarżenie w głowie bruneta nie padło.
- Jakbyś planował się przerzucić z herbaty na sake to zapraszamy do stolika. - I bum, czar pryskał, kiedy tylko Kaiho się odzywał i kiedy człowiek doznawał szoku poznawczego między niskim, mrukliwym, męskim głosem, a wyglądem samego shinobi. Kaiho uśmiechnął się przy tym nieco złośliwe, pokazując kciukiem za siebie, na stolik swój i Atasuke. I porwał jedzonko na tacy, zadowolony z siebie z błyskotliwie zarzuconej sieci i wrócił do białowłosego.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Ryuujin
Martwa postać
Posty: 361
Rejestracja: 29 kwie 2021, o 14:42
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie czarne włosy częściowo spięte w kucyk, reszta puszczona luzem
przez co jeden kosmyk zasłania lekko lewą część twarzy. Spore płatki uszu w
których znajdują się duże, okrągłe czarne kolczyki. Ubiera się w stylu buddyjskich mnichów.
GG/Discord: Aogiri#3463
Multikonta: Zenin Toji

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Ryuujin »

0 x
Obrazek
Słowa|BattleTheme | +18 | Theme|Myśli
Jeśli to czytasz to chciałbym Ci życzyć cudownego dnia! ❤️
Lepiej tu nie zaglądać.
BabyRyuujin
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Karczma "Ō no Shi"

Post autor: Kaiho »

Och tak, specyficzne uczucie. Jedno z takim, którym wielu nie przydarza się wcale. Lecz hej, szukajmy pozytywów w tej sytuacji! Przynajmniej nie stałeś się jednym z tych nieszczęśników, którzy popili troszkę za dużo i potem klepnęli takiego w poślady, myląc go z nadobną niewiastą. Znam takich, nie są najbardziej szczęśliwymi osobami z tym bagażem na ramionach. O krok za daleko. Granica komfortu często była strefą bardzo twardą, ciężką do poruszenia. Różne granice poruszające przeróżne tematy różniły się od siebie - kiedy jedną przesuwałeś i uginałeś, inna mogła zrywać się całkowicie. Jeszcze inna była twardym głazem - górą, której nie poruszysz. Ale możesz ją skruszyć. A już na pewno mogły ją kruszyć osoby z zewnątrz. Itazura też taką miał. Na szczęście (albo i nie?) nie dotyczyła ona problemu z klepaniem kogoś po tyłku tak długo, jak długo nie pomylił świeżej krwi ze starcem bezzębnym, który potem będzie się śnił koszmarami po nocach. Skoro już popisywał się w tym Sogen takim absolutnym brakiem kultury to niby (w temacie tych granic) przesunięcie jej o kolejne centymetry nie mogło być aż takim problemem...
Sogen stawało się nagle całkowicie przystępnym miejscem. Przyjemnym i przyjaznym. Takim, w którym przebywać chcesz, bo cię zaskakuje - a tak długo, jak długo coś zaskakiwało cię pozytywnie, tak długo nachodziło na czerpanie korzyści. Niematerialnych, jasne, ale tych mentalnych - jak najbardziej. Odkrywanie nowych światów i ludzi, którzy je tworzyli nie należało raczej do ulubionych rozrywek Kaiho. Kiedy jednak już ktoś już skrzyżował z nim drogę i nie został przestawiony na bok to rodził w głowie tylko pozytywne nadzieje na doświadczenia, jakie można było z tego wyciągnąć. Przepiękna Haruko, która sama w sobie była dziełem sztuki i zamieniała swoje ciało w płótno była tego doskonałym przykładem. Albo czerwono włosy Tatsuo. A teraz... Smok. Ten Smok nie miał jednak grzywy pełnej płomieni, a całkowicie czarną, gładką i uczesaną. Czerń miała w sobie coś ponurego. Chyba dlatego, że kojarzyła się głównie z niebezpieczeństwem. Czarna była bezgwiezdna noc i czarne były czeluści piwnicy, do której nie zniosłeś świecy. Powodowała dreszcze na karku i stałe poczucie zagrożenia. Nie wiesz, dokąd idziesz, a strach przed nieznanym sprawiał, że zaczynałeś oddycha mocniej i się pocić. Strach przed nieznanym - oto, co powstrzymywało człowieka i hamowało go przed doświadczaniem. Tak i Kaiho wcale nie był pewien, czy zapraszanie tego wysokiego (w perspektywie Kaiho wszyscy byli wysocy) mężczyzny było dobrym pomysłem czy nie było, ale jego problem polegał na tym, że strach go nie blokował. Kiedy głos w jego głowie podpowiadał, że lepiej zawrócić, wolał zrobić chociaż kilka kroków w przód. Wszystko, byle odczuwać jak najmocniej i najintensywniej. Jakby miało nie być jutra. Ciekawe, dlaczego jakikolwiek ninja mógłby chcieć żyć inaczej? Przecież tak łatwo było wam, żołnierzom, zginąć. Przy byle podróży. Byle wydarzeniu.
- Jak najbardziej. - Kaiho wyciągnął nogi pod stołem, przełykając ryż przed odezwaniem się. - O ile twoje Yang nie ma nic przeciwko. - Ciężko było mu się pozbyć cynizmu. Nawet nie próbował. To był chyba główny powód, dla którego po ludzku wkurwiał większość osób, która próbowała podejść bliżej. Chociaż to tutaj to był zwykły żarcik. Ot - coś, co się natychmiast rzucało w oczy, kiedy tylko Ryujin stanął przy Atasuke, łapiąc za oparcie krzesła, żeby sobie je odsunąć. - Itazura Kaiho. - Przedstawił się za siebie i odłożył pałeczki, żeby wyciągnąć w kierunku Ryujina dłoń. Całkowicie i absolutnie ciekaw, jaki ma uścisk. Czy należy do tych osób, które zawsze mają zimne dłonie? Czy może ciepłe? Dajcie bogowie - ciepłe! Ciepłe dłonie zawsze były najlepsze. Można się było o nie ogrzewać. Kaiho zdecydowanie nie był przyzwyczajony do aż tak niskich temperatur, a natura zmarzlucha wszystko potęgowała. W Raigeki było przecież zawsze ciepło. Na pustyni zaś, z której właśnie wracał - jeszcze cieplej.
Spojrzenie, jakie odwzajemniałeś od tego znajomego-nieznajomego wiele osób odebrałoby wręcz za wyzywające. Ale to chyba kwestia kolorystyki. Pionowych źrenic, chociaż w tych półcieniach i tak były bardziej okrągłe niż w pełnym blasku słońca. Ciekawość zabiła kota. To zdanie tłukło się po jego głowie za każdym razem, kiedy wydawało mu się, że robi coś głupiego. A nie był samobójcą. Tak i nie wytrzymywał za długo spojrzenia Smoka - uciekał własnym na bok. Było jakieś ciężkie. Sprawiało takie wrażenie, jakby Ryujin przenikal swoimi oczami na wskroś i znał każdą myśl. Naprawdę - przeciwieństwo Atasuke. Aż chciałoby się ich razem namalować - przemknęło przez jego głowę. Biel i czerń. Wspaniałe połączenie.
- He? - Kaiho wytrzeszczył oczy na Ryujina, uniósł szeroko brwi, a pałeczki to mu prawie wypadły spomiędzy palców. Rozejrzał się po knajpce... dla pewności jeszcze tymi pałeczkami wskazał to na lewo to na prawo, nakreślając przestrzeń widzianą przez ich trójkę. - Ciągle mówimy o tej samej karczmie czy jednak jakimś innym miejscu? - To pytanie było takie niespodziewane, że absolutnie go zawiesiło. Nie był to wielki wyznacznik powodowania szoku - wiele rzeczy go zawieszało. Uśmiech na twarzy Kaiho, lekko niedowierzający, na szczęście nie pozostawiał wątpliwości co do tego, że ta odpowiedź na zaczepkę nie ma na celu urażnia tutaj kogokolwiek. Chociaż wcale nie powiedzał tego cicho. A takie teksty, dla stałych bywalców, potrafiły być wręcz potwarzą. Karczmarz chyba nie słyszał. Albo udawał, że nie słyszy. - Kto chciałby regularnie przebywać w tym grajdole... - Zreflektował się nieco, zwracając do Atasuke. Przecież meli tutaj Sogeńczyka. - Przepraszam, uczyniłem już z narzekania na Sogen osobisty sport. Za zimno i za deszczowo tu dla mnie. - Obrócił się w stronę Ryujina. - Masz kiepskie sposoby zagajania rozmowy. Jeszcze moment i uslyszę od ciebie "ale ładna dziś pogoda". Musiałbym znowu powiedzieć, że nie lubię śniegu, bo wszędzie włazi. - Parsknął śmiechem, unosząc czarkę sake. W międzyczasie machnął na karczmarza, żeby im do stolika trzecią przyniósł. I nalał z buteleczka. - Na zdrowie, Herbaciarzu. Nie żałuj sobie.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kōtei (Osada Rodu Uchiha)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość