Cmentarz rodu Uchiha

Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Cmentarz rodu Uchiha

Post autor: Kakita Asagi »

Widząc spore... zmieszanie Kyoushi'ego, jakie wywołała informacja o władaniu przez Chise taką ilością żelastwa niebieskooki dał mu chwilę, by to sobie poukładał. Sam najpewniej nie uwierzyłby, gdyby mu ktoś powiedział, że tak w ogóle można walczyć - w swojej pełnej postawie bojowej Uchiha-hime wyglądała jak wielki, poruszający się nadzwyczaj szybko jeż. Różnica miedzy tym słodkim zwierzakiem, a Chise była jednak zasadnicza - jeże zwijały się w kulkę by się bronić i przeczekać atak, natomiast najeżona ostrzami kunoichi nadzwyczaj szybko i sprawnie zbliżała się do przeciwnika w celu nabicia go na ostrza. Wspomnienie tego, że w zasadzie nie nadążał wzrokiem za jej ruchami był miłym wspomnieniem jej kunsztu, prawdą było, że pojedynek wygrał nieco po omacku i na czuja...
Słysząc dalsze słowa dotyczące opisu straszliwego starcia z demonem, niebieskooki pogładził brodę. Słyszał o Krawym Pokoleniu, jak każdy - poznał nawet dwóch członków tej elitarnej grupy, jednego miał nawet jako towarzysza broni, jednakże fakt, że jeden z nich, tajemniczy "Murai" zginął również w starciu z bestią oznaczał, jak potworną i niewyobrażalną mocą dysponował demon. To było niepokojące. Kakita zaczął coraz bardziej dochodzić do wniosku, że nadmierna izolacja, jaką wyznawali samurajowie sprawiała, że byli zbyt odcięci od nowinek z kontynentu i najpewniej nie zdawali sobie sprawy z tego, że te wielkie potwory powróciły, chyba, że Seinaru zdał obszerny raport. Tutaj, jednak, każda nowa informacja budziła nowe pytanie - wiadomo było kto zginął, wiadomo było kto przeżył, ale...
- Uchiha-san, jak pokonaliście Bijuu? - zapytał niebieskooki niejako odruchowo kierując się swoim wrodzonym, śledczym umysłem. Dla samuraja jasne było, że skoro po opisanych przez Kyoushi'ego wydarzeniach doszło do wojny między klanami Nara i Aburame, to demon nie był głównym zmartwieniem, tak więc, w jakiś sposób udało się go okiełznać, a może i zabić? To byłoby dosyć logiczne, prawda?

Z drugiej strony pozostawała jeszcze kwestia udziału tajemniczego małżeństwa w śmierci Chise. Tutaj, umysł samuraja wyłapywał wszelkie informacje. Używane przez białowłosego słowa jasno wskazywały, że... tajemniczy mężczyzna, za którym w pościg ruszyli Seinaru-senpai i Asahi-dono zaatakował Chise. "Domniemany atak" - to było bardzo jednoznaczne. Przy tym wszystkim Kyoushi zachowywał bardzo elegancką manierę niewydawania sądów bez poznania wszystkich faktów, Kakita, który był na co dzień śledczym również podzielał tą filozofię. Emocje i uczucia na bok, kiedy odkrywamy prawdę, możliwe, że z jakiegoś powodu tajemnicze "mroczne małżeństwo" miało powód, by zaatakować Chise i tego Shige, a może po prostu był to zwykły wypadek w czasie starcia z demonem? Wszystko wskazywało na to, że prawdę znał potężny Sabaku, którego jednak teraz pod ręką nie było. Można jednak było wywiedzieć się czegoś innego, już tutaj na miejscu. Shinobi, podobnie jak samurajowie, wyznawali prawo i obowiązek zemsty. Jeśli Uchiha-hime zginęła na skutek zdradzieckiego ataku, to klan Uchiha nie powinien tego puścić płazem, to oznaczałoby jego słabość, tak więc...
- Uchiha-san, jak podejrzewam, władze twojego klanu zbadały tą sprawę drobiazgowo, prawda? - zapytał niebieskooki poważnym tonem śledczego. Wychowany w szlacheckiej rodzinie samuraj doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że polityka... wymaga ofiar. Może tajemnicze "mroczne małżeństwo" było na tyle "nietykalne", że oficjalnymi drogami nie można było pomścić śmierci krewniaczki. Może też poszlaki były niejednoznaczne i pozostawały jedynie domysły i plotki, a te nigdy nie mogą być podstawą do krwawej rozprawy, a może... po prostu liderom klanu Uchiha śmierć Chise była na rękę? Niebieskooki, chociaż wychowany w poczucie honoru i obowiązku wiedział bardzo dobrze, że za fasadą ideałów kryła się mroczna plątani powinności, egoizmu i własnych korzyści. Seppuku, metoda honorowej śmierci samuraja mogła być wykorzystana przez jego pana by się go pozbyć. Wszystko to było skomplikowane i niebieskooki jak chyba nikt zdawał sobie sprawę, że prawda nie zawsze jest prosta. Czasem niektórzy nie chcieli jej poznawać, a nawet woleli, by nigdy na wierzch nie wypłynęła...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Cmentarz rodu Uchiha

Post autor: Kyoushi »

  • Zdecydowanie, białowłosy nie mógł się połapać o co chodziło i jak tak można w ogóle walczyć. To było niepojęte i niezbyt praktycznie. On nawet dźwigając dwa miecze, pozbywał się możliwości ciskania jutsu na lewo i prawo, mimo, że lubił to robić. Niezwykle to lubił. No, ale co miał poradzić, gdy chęć walki w zwarciu przyćmiewała mu obraz. Cóż, reszty nie mógł rozwikłać, więc po prostu zrezygnował z dalszego rozkminiania, co tu się odjaniepawliło. Kakita zaciekawiło jednak to co się stało z demonem i jak drużyna go pokonała. Nie mógł przecież po prostu powiedzieć, że został zapieczętowany w jednym z nich, to zbyt ogólne i zbyt tajne. Tak naprawdę nie chciał o tym rozmawiać, ale nie wypadało odpowiedzieć na takie pytanie. Jednak trzeba będzie postąpić iść jak shinobi i wyminąć ten temat, niestety.
    - Nie pokonaliśmy. Ich nie da się ot tak pokonać. Jedyne rozwiązanie to przegonić je gdzieś, gdzie nie kolidowałyby z ludźmi lub coś znacznie gorszego, zapieczętować. My mieliśmy kogoś o odpowiednich umiejętnościach do pieczętowania i tak bestia została zapieczętowana. Niestety, reszta informacji jest tajna i obiecałem ich nie rozprzestrzeniać. Wybacz Asagi-sama. – zakończył, nie będąc z tego zadowolonym, jednak musiał jakoś urwać temat. To była konieczna konieczność. Więcej nie chciał mówić, chyba, że pytania będę nieco inne, mniej skierowane na to co się wydarzyło pod iglicą, a raczej nie – w kim została ona zapieczętowana. To był temat, którego unikał. Wiadomo, klan klanem, ale postronni nie powinni wszystkiego wiedzieć. Kolejny temat był równie ciężki, ze względu na nikła wiedzę białowłosego szermierza z Sogen, a to co wiedział to starał się przekazać. W końcu to wyglądało na istotne dla samego Asagiego, stąd musiał z obowiązku zaspokoić jego ciekawość.
    - I tutaj drogi Kakita-sama muszę cię rozczarować. Niestety moja liderka nie podjęła żadnych kroków w tym temacie, chyba że nie jestem godzien o tym wiedzieć, a tak też może być, ponieważ jestem tylko podrzędnym Akoraito klanu Uchiha. Nie mam dostępu do wszelakich informacji, więc nie wiem. Szczerze wolałbym by ruszyła tę sprawę, jednak czy Shirei-kan to zrobiła? Nie wiem… - zakończył zakłopotany. Tutaj mówił prawdę i tylko prawdę, nie zważając na konsekwencje.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Cmentarz rodu Uchiha

Post autor: Kakita Asagi »

Zarówno ninja, jak i samurajowie musieli równie biegle fechtować bronią, co słowem i informacją. Kakita może tylko z pozoru wyglądał jak wyrwany z jakiegoś samurajskiego czytadła dla kobiet, ale prawda była taka - że wiedział jak się sprawy mają. Doskonale rozumiał, że są rzeczy których powiedzieć nie tylko nie wolno, ale i których wypłynięcie mogło zagrozić interesom i życiu wielu. To była jedna z największych cen, jaką płacili ci, którzy mieli do informacji dostęp - trzeba było jej chronić. Jedną z form ochrony informacji, była dezinformacja. Kłamstwo, chociaż stało pozornie w sprzeczności z bushido, wpisywało się w jego kanon. Sam niebieskooki musiał raz uciec się do kłamstwa, przybrać maskę mnicha, by przeniknąć do do siedziby gangu, który szantażował i porywał niewinnych mieszkańców osady Funemi.
Na wieść o tym, że bestia została zapieczętowana, niebieskooki nieznacznie zmrużył oczy. Widział już techniki pieczętujące w wykonaniu jego żony, ale co innego skrycie w zwoju ubrania czy nawet broni, a co innego całej bestii. I o ile w przypadku klamotów mowa była jedynie o kawałku papieru, to tutaj... sprawa miała się zupełnie inaczej. Niebieskooki nie znał się na fuinjutsu, ale najpewniej jego małżonka się z nim zgodzi, że tak ogromnego obiektu o tak wielkiej mocy, nie można zapieczętować w nawet największym zwoju. Czym musiało być naczynie, które wykorzystano do poskromienia tak potężnej istoty? Tutaj analityczny umysł samuraja momentalnie zakazał mu głębszego zastanawiania się nad tą kwestią. I nie tylko dlatego, że Kyoushi stwierdził, że jest to tajne, po prostu lepiej niektórych rzeczy nie wiedzieć. Już sam fakt, że jeszcze pięć minut temu nie zdawał sobie sprawy z istnienia Bijuu (w sensie, wierzył, że istnieją, jak wszystkie duchy), a teraz stał przed człowiekiem, który mierzył się z nim i nawet wyjawił, że potwór został poskromiony. Gdyby interesować się tematem dalej, to należałoby zapytać, gdzie jest pieczęć. Kto jej strzeże? Bo przecież... ktoś musi. Nie jest możliwym, by tak cenny obiekt pozostawić bez należytej straży, kto się tym zajmował? To wszystko wykraczało poza zainteresowanie, jakim powinie nasz bohater "darzyć" ten temat.
- Dziękuje za twoje wyjaśnienie. Nie będę więcej o to pytał. odpowiedział szczerze szermierz, po czym wrócili do tematu przewodniego spotkania na cmentarzu...

Słowa białowłosego niejako potwierdzały wcześniejsze przypuszczenia samuraja. Skoro Kyoushi nie wiedział, czy liderka jego klanu podjęła jakiekolwiek kroki w sprawie wyjaśnienia śmierci jednej ze swoich, albo co więcej, sprawiała wrażenie, że jej to nie interesuje oznaczało, że sprawa ma wymiar polityczny. To, co tam zaszło musiało być wielowątkowe i złożone, gdyby bowiem był to zwykły wypadek, zostałoby to ogłoszone. W obecnej chwili... ktoś prawdę ukrywał, albo nie chciał się nią zajmować. To było równie niepokojące, co wzmianka o demonie. Niebieskooki aż za dobrze wiedział, jak powinno się takie kwestie załatwiać, jeśli nie drogą oficjalną, to wysłać oddział z rozkazem zabicie tego, kto odpowiada za przelanie siostrzanej krwi. Zemsta była wpisana w bushido, jednakże w pierwszej kolejności, to na krewnych i rodzinie spoczywał ten obowiązek. Jeśli Shirei-kan nic nie robiła, to mogło oznaczać, że jest na etapie przygotowywania wendetty. Zbierała informacje, sprawdzała ludzi, gotowała broń. Niebieskooki nie wierzył, że wielkie rody ninja mogą sobie pozwalać na coś takiego, jak bezkarna śmierć jednego ze swoich, zwłaszcza tak wyjątkowego jak Uchiha-hime władająca niezwykłym stylem walki. Z drugiej strony, co również należało brać pod uwagę, władczyni Sogen mogło zależeć na śmierci Chise. Kakita nie znał tego rodu, nie znał tych ludzi, nie umiał przejrzeć ich serc i umysłów. Jeśli Uchiha-sama przygotowywała zemstę za śmierć Chise, to grzebanie wokół tematu mogło pogrążyć jej plany, bo przecież mogła chcieć, by wszystko wyglądało jak "zapomniana sprawa". Jeśli jednak przeciwnie, nie zamierzała nic z tym robić, to problem mógł być na poziomie wysokiej, międzyklanowej polityki. Może to "mroczne małżeństwo" miało jakiś zatarg z Chise i sami podjęli się realizacji prawa zemsty? Kakita wiedział za mało, by cokolwiek w tej chwili z tym zrobić, ale odnotował w głowie, by się wywiedzieć. Znał odpowiednie nazwiska i twarze, wiedział do kogo się zwrócić, kiedy przyjdzie czas.
- Rozumiem, Uchiha-dono. Sądzę, że należy zawierzyć osądowi waszej Shirei-kan. - odpowiedział zgodnie z prawdą. Nie spodziewał się, że sprawa jest aż tak skomplikowana, ale cóż, taki właśnie był świat - pełen kłamstw i masek, trzeba się między nimi było poruszać ostrożnie i pilnować własnego nosa. Nie wolno było jednak zapominać, nigdy.

Wraz z ostatnimi słowami Kyoushi'ego, sprawa Uchiha-hime została na razie zamknięta. Niebieskooki zrozumiał, że zagadnienie to wykracza zdecydowanie poza zwykłą "śmierć na misji". Już sam fakt, że wszystko kręciło się wokół tajemniczych Bijuu i ludzi o nienaturalnych mocach sprawiało, że Kakita obawiał się świata, w który wchodził. Może właśnie dlatego Musashi-sama zdecydował się zamknąć Yinzin na zewnętrzny, pełen niebezpieczeństw świat? Jeśli tak, to była w tym pewna mądrość, jednakże mądrością nie jest unikanie walki za wszelką cenę. Na kontynencie działo się zdecydowanie więcej, niż dumnym szermierzom się wydawało i Żuraw zaczął coraz bardziej rozumieć, że izolacjonizm który i on wyznawał, był błędem. Dwie wojny, które go ominęły, w tym jedna dosłownie na jego podwórku były tego najlepszym dowodem. Samurajowie nie mogli udawać, że świat zewnętrzny nie istnieje. Znaczy się, mogli jak najbardziej, jednakże świat zmieniał się z ich udziałem, lub bez niego. To było niewiarygodnie istotne, może pora podobnie jak Seinaru-senpai iść na wojnę? Przestać stać z boku, zacząć działać? Te myśli poruszyły serce niebieskookiego samuraja, który przeniósł spojrzenie na swoją żonę, która pozostawała trochę obok tego wszystkiego. Na chwilę jakby zapomniał, że ma ją obok, a to niedobrze. Świat, do jakiego ją zabrał był światem ninja, a to oznaczało, że jeśli chciał ją chronić, to musiał zacząć intensywnie w nim działać. Pierwszy krok już zrobił, polegał on na założeniu wraz z Yuki Natsume, wróć... Akahoshim Kenshin grupy Kenseikai, której celem było odnajdywać i jednoczyć wielkich szermierzy i zdobyć legendarne bronie. Czy... miał przed sobą potencjalnego szermierza?
Asagi spojrzał na powrót na białowłosego. Jego zachowanie było bardzo zmienne w czasie spotkania, od wielkiej beztroski, przez poważne zakłopotanie i tą... znajomą szczerość. Niebieskooki, wierząc, że nic nie dzieje się przypadkiem zrozumiał, że oto stoi przed ważną okazją. Pewne rzeczy muszą się wydarzyć, jeśli Kenseikai ma istnieć i spełniać swoją funkcję, on również musi szukać przyszłych właścicieli dla legendarnych mieczy. Postanowienie zostało zrobione.
- Uchiha-san, raz jeszcze dziękuje ci za to, że zabrałeś nas w to miejsce i podzieliłeś się swoją wiedzą. - przemówił oficjalnym tonem, po czym kontynuował.
- Kiedy spotkaliśmy się w Watarimono, obiecałem ci pojedynek. Jeśli nadal tego chcesz, stanę dziś z tobą do walki, byśmy mogli się poznać mową miecza. - zakończył prostując się i spoglądając głęboko w oczy białowłosego. Słowa mogły kłamać, gesty mogły kłamać, ale stal nigdy. Stal zawsze była szczera i jeśli Kyoushi wyznawał istotnie te same zasady, Kakita musiał sprawdzić, czy oto własnie nie stoi przed nim kolejny Kensei. Może śmierć Uchiha-hime miała w sobie sens? Może miała doprowadzić do ich spotkania, tu i teraz? Nie wiedział tego, ale pewny był, że wymieniając ciosy, dowie się...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Cmentarz rodu Uchiha

Post autor: Sagisa »

[z/t] -> zagajnik
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Cmentarz rodu Uchiha

Post autor: Kyoushi »

  • Czerwonooki nie ukrywał, że nie po drodze mu w dzieleniu się niektórymi informacjami, jednak powiedział to wprost, bez zbędnych ceregieli czy kłamstw. Nie znał zbyt długo Asagiego, z drugiej zaś strony białowłosy był człowiekiem, który nie kłamał w sprawie, która nie dawała mu kompletnie niczego. A tak było i teraz. Cóż mu z kłamstwa w tej chwili, gdy człowiek honorowy, za jakiego miał Kakita nie będzie drążył dziury w brzuchu.
    Obserwował on reakcję Kakita, który dostał teraz garść wiedzy, której do tej pory nie ogarniał na co dzień. To była nowość, którą było po nim widać, ale to nic dziwnego. W końcu sam białowłosy kiedyś nie dowierzał w to co widzi i to co się dzieje. To było jak bajka lub raczej koszmar. To już druga bestia w jego krótkim życiu, naprzeciwko której stanął twarzą w twarz. Przeżył jedno spotkanie, przeżył także i drugie. Przeżyje pewnie i trzecie i czwarte, bo już nie był byle pachołkiem, jednak czy będzie odpowiednio silny by bez oszustw, w wolnej walce na miecze dać radę komuś, kto całe życie szkolił się tylko fizycznie? Może być ciężko. Może to nie być wykonalne, jednak to był Kjudasz. Nie imał się wyzwań, a jeśli przegra, a Kakit chciałby to wykorzystać i go zabić… Wtedy musi liczyć się z tym, że szaleniec Shiroyasha obróci tę sytuację na swoją korzyść i da poluzować lejce komuś, kogo Asagi nigdy nie chce poznać. Niebieskich płomieni naprawdę, nikt nie chciał poznawać na własnej skórze. Cóż, rozmowa przebiegała całkiem pozytywnie. Nie dopytywał, a to było w tej chwili najważniejsze dla Kjosza, który nie mógł pozwolić sobie na rozwijanie tematów jeszcze bardziej, bazując przy Shikaruiu na plotkach, a o Bijuu po prostu nie mógł, ponieważ był w to za bardzo zamieszany. Jeszcze powiedziałby coś, czego nikt nie powinien wiedzieć.
    W międzyczasie rozmowy, śmignęła mu przez cmentarz ognisto-włosa. To musiała być Sagisa, nietypowa, więc i warta zapamiętania. Tak, ona też była Uchiha, więc musiała tu być. Będzie i czas z nią pogadać, w końcu nie ma co ukrywać, swoim trzeba pomagać.
    - Przyjemność po mojej stronie. Służę w moich skromnych progach – dodał, chyląc kolejny raz czoła. Teraz był jednak zaskoczony, że sam Asagi pamiętał o tym co mówił na trybunach. Czerwonooki uśmiechnął się wystawiając swoje zębiska, a oczy zapłonęły żarem.
    - Cieszę się jak dziecko słysząc, że nie zapomniałeś o naszym małym wyzwaniu i nauce. Moje miecze są już rozpalone do czerwoności na samą myśl o walce. Jednak… Nie jestem w posiadaniu bokkenów treningowych. Musiałbym odwiedzić sklep… - dodał, gładząc się po brodzie, by rozejrzeć się gdzie jest najbliższy sklep z bronią. Z drugiej strony Asagi mógł zaproponować po prostu walkę, która byłaby mocno treningowa nawet na prawdziwe ostrza, jednak bez zadawania bezpośrednich ciosów. Nie brał w takiej nigdy udziału, ale jeśli miałby się tak przestawić to by to zrobił, w końcu tutaj
    - Mam je! Jednak ruszmy się stąd na pola treningowe, nie będziemy bezcześcić miejsca zmarłych Kakita-san. - krzyknął w geście radości, trzymając bokkeny w dłoni... No to teraz miało się zacząć! Jednak lepiej było się przenieść, więc tak też zrobili.
z/t sklep, a później z/t na pola treningowe
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Azuma
Posty: 1005
Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- delikatnie zarysowane kości, mały nos
- szczupła budowa, przeciętny wzrost
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- szary płaszcz (bez zdobień)

Re: Cmentarz rodu Uchiha

Post autor: Azuma »

Poprzedni wątek: Siedziba władzy

Po opuszczeniu gabinetu Shirei-kan, nie myślał już o spotkaniu z Kamiyo Ori. Nie szukał towarzystwa żywych. Nogi poniosły go tam, gdzie raczej nie groziło mu spotkanie z tymi których chciał uniknąć. Na rodowy cmentarz. Będąc na miejscu, trawił to co usłyszał od Katsumi Uchiha. Z czasem jednak jego myśli odpłynęły znacznie dalej. Zaczął wspominać tych, których już z nimi nie było. Czy jego przodkowie podjęliby takie decyzje jak on? Jak postąpiliby z wiedzą, którą posiadał? Piętnastolatek czuł, że znalazł się w posiadaniu wiedzy niebagatelnie znaczącej. I czując to wszystko, wciąż nie wiedział czy postępował właściwie.
- Obyście po śmierci, znaleźli to czego nie dostaliście za życia - powiedział przy pomniku symbolizującym pamięć o tych, których ciał nigdy nie znaleziono lub nie sprowadzono do Kotei. Wstał i otrzepał ubranie ze śniegu, który zaczął z wolna pruszyć. Pomimo oddania hołdu tym, którzy oddali swoje życie za Kotei, Sogen i klan Uchiha, nie zamierzał jeszcze opuścić tego miejsca. Wciąż nie było w pobliżu nikogo kto mógłby zakłócić ciszę tego miejsca, więc piętnastolatek postanowił to wykorzystać.
  Ukryty tekst

[z/t] - Posiadłość rodzinna Azumy
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kōtei (Osada Rodu Uchiha)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości