Szpital

Awatar użytkownika
Defrevin
Założyciel Forum
Posty: 2109
Rejestracja: 11 lut 2015, o 22:31

Szpital

Post autor: Defrevin »

0 x
Jeśli masz ważną sprawę, pytanie lub potrzebujesz pomocy związanej z funkcjonowaniem forum, proszę wyślij do mnie prywatną wiadomość. Z chęcią zapoznam się ze sprawą i rozwieje wszelkie wątpliwości.
Tsubasa

Re: Szpital

Post autor: Tsubasa »

Tsu był wykończony. Musiał jednak jeszcze dojść do szpitala. Tam go wyleczą i będzie jak nowo narodzony, a zaraz po tym zacznie trenować, aby stać się silniejszym i przyjąć kolejną misję. Tak, to jest jego misja i musi się w niej spisać jak najlepiej. Szurając nogami przybył do szpitala i nacisnął klamkę. Gdy tylko przeszedł przez próg wszystkie siły go opuściły i ledwo trzymał się drzwi. Od razu zauważyła do pielęgniarka i podbiegła do niego aby wziąć go pod ramie. Wkrótce już był prowadzony do pokoju, gdzie miał leżeć. Nie to, żeby mu się nie podobało, że tak ładna kobieta go prowadzi, ale nie chciał pokazywać swojej słabości przed nią. W sumie ona widzi to prawie na co dzień. Gdy tylko czarnowłosy poczuł miękkość poduszki całkowicie odpadł. Wkrótce po tym się przebudził i widział tylko zielono-niebieską poświatę nad nim. Musiały być to techniki leczące. Większą uwagę też przyciągnęły plecy Genina i zostały one najdokładniej zbadane i wyleczone. Po dwóch dniach bezczynnego leżenia, Tsu mógł wreszcie się wydostać. Rzeczywiście czuł się jak nowo narodzony i mógł ruszać na kolejną wyprawę w celach treningu...
0 x
Tsubasa

Re: Szpital

Post autor: Tsubasa »

Tsubasa skończył misję i ma czas na ogarnięcie się. Trzy dni to dość dużo. Aby wykonać następną misję z powodzeniem trzeba być w pełni sił. W tym celu należy się udać do szpitala i taką czynność czarnowłosy postanowił wykonać. Na własną rękę musiał dojść do szpitala, ale wiedział gdzie się owy budynek znajduje. Był już tu po poprzedniej misji. Jak na złość też z powodu pleców. Tym razem jednak nie są w tak złym stanie. Powoli włócząc nogami Tsu rozmyślał nad swoją misją. Znów przyczynił się do śmieci tylu osób. Cóż... taki los shinobi i nikt tego nie zmieni. W końcu Uchiha wypełnił zamierzony cel i aktualnie stał pod drzwiami szpitala. Teraz tylko wystarczy nacisnąć klamkę i czekać, aż ludzie się tobą zajmą. W sumie takie jest ich zadanie, więc Tsu nie miał wyrzutów sumienia. Został skierowany do konkretnej sali i tam czekał. Po chwili przyszła pielęgniarka i przyniosła ubranie na zmianę. Po krótkim dialogu stwierdzono, że czarnowłosy posiedzi w szpitalu dwa dni, a trzeciego z rana zostanie wypisany. Taki układ mu odpowiadał, ponieważ akurat zdąży odwiedzić sklep i udać się do lasu w celu kontynuacji misji. Pierwszy dzień przebiegł bez większych problemów. Zostały użyte tylko podstawowe medyczne jutsu. Drugiego dnia było ich trochę więcej, a trzeciego Tsu był jak nowo narodzony i mógł wyruszać...
0 x
Shinji

Re: Szpital

Post autor: Shinji »

Młody Uchiha wszedł do budynku lekko nieśmiałym krokiem, a przynajmniej tak właśnie wyglądał. Szczerze powiedziawszy nigdy nie był w tym budynku, no chyba, że podczas porodu, ale w sumie niewiele o nim tak naprawdę wiedział. Od razu podszedł do recepcji i powiedział o swoich ranach. Otrzymał numerek i musiał usiąść czekając na swoją kolej. Na jego szczęście ludzie nie zdążyli jeszcze wrócić z wojny, a co za tym idzie szpital nie był dosłownie przepełniony. Mimo wszystko masa medyków niestety była bezpośrednio na froncie i stąd wzięła się niewielka kolejka.
Obok niego na siedzeniach siedziała jakaś pani z płaczącym dzieckiem najwyraźniej na coś chorowało. Oprócz niej znajdowała się tam też staruszka głośno pokasłująca. Czas się ciągnął niemal w nieskończoność, chociaż tak naprawdę upłynęły zaledwie 3 minuty. W końcu z środka wychyliła się pani doktor i poprosiła następną osobę - była to pani z dzieckiem. Zapanowała chwila ciszy po czym po całym korytarzu rozciągnął się głośny krzyk dzieciaka połączony z płaczem. Wyglądało na to, że być może potrzebne były jakieś zastrzyki czy coś w ten deseń mimo znajomości medycznych ninjutsu. Po 2 minutach jednak wyłonili się z środka i weszła starsza pani. Pozostał już tylko on. Czas zaczął się dłużyć jeszcze bardziej, a jak na złość ta siedziała tam i siedziała, a on nie miał się czym zająć. Tak trwał w tej nicości, aż wreszcie łaskawie się wyłoniła. Mógł w końcu wejść do środka...
Pomieszczenie to było niewielkie, a za biurkiem siedziała całkiem ładna pani. Gdyby Shinji nie podglądał kobiet w gorących źródłach być może by się nawet zarumienił. Wzięła ona jego kartę do ręki, a następnie zaczęła leczyć. Rozpoczęła od rany na udzie. Po prostu użyła medycznego ninjutsu powodując skrzep krwi. Następną znacznie gorszą czynnością było usuwanie grotu z dłoni. Nie wyglądało to zbyt ciekawie, a nawet zdołał usłyszeć, że miał wyjątkowe szczęście. Ku jego przerażeniu wyjęła skalpel i poszerzyła ranę bolało przeogromnie jednak musiała to zrobił by nie uszkodzić dłoni podczas wyciągania cholernego grotu. Podczas powolnego wyciągania ból był przeogromny, ale udało się jej ominąć ścięgna. Nastąpiła chwila na medyczne ninjutsu. Ono już trwało strasznie długo bo i rana była nieciekawa... Potem leczenie wszelkich zadrapań itd.
Po skończonym zabiegu usłyszał, że musi oszczędzać dłoń przez 2 dni by rana się nie otworzyła i mógł wyjść. Udał się od razu do domu by coś zjeść.
PS: Dogadane z Kanem na gg.


[z/t]
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Martwa postać
Posty: 2613
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Szpital

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy po zakończonej misji nie spodziewał się uderzenia w czoło, które zostało wykonane przez śliczną dziewczynę klanu Uchiha. Uśmiechnięta i radosna po uratowaniu jej tyłka, a czerwonooki.. Oczywiście z dziurą w ramieniu, trzeba było wracać, ale ona miała jeszcze wiele do powiedzenia. Rozkazała wręcz mu wracać do Sogen by odwiedzić szpital. Kiwnął jedynie głową, z racji bliskości jaki zachowywała nie mógł ukazać żadnego innego gestu. Gdy skończyła jednak mówić, wręczyła mu sakiewkę pełną pieniędzy, które na pewno na coś się przydadzą. I dopowiedziała, że to nie koniec nagród.. Stał i nie wiedział jak się zachować. Oniemiał, gdy dziewczyna tą bliskość wykorzystała i go pocałowała.
    Zdrętwiał. Prawdopodobnie cały. Nie wiedział co ma zrobić i jak opanować emocje, które buzowały w nim jak nigdy wcześniej. Można było zauważyć delikatne zarumienienie twarzy i uśmiech, a do tego przenikający wzrok, który skierował na czarnowłosą. Chłopak ujrzał ją jeszcze jak odeszła. Znów, odmachnął ręką i sam ruszył do Sogen. Nie mógł o niej zapomnieć, a ona w końcu.. Ma go niedługo odwiedzić. Świetnie..
    Docierając wciąż o niej wspominał. Minął bramę jako nowy lokator tejże prowincji i po krótkim błądzeniu dotarł do szpitala, a w recepcji tylko pokazał rękę, która była zakrwawiona.. Teraz tylko czekać na leczenie..
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Szpital

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Yoshimitsu

Re: Szpital

Post autor: Yoshimitsu »

Był w krainie snów, oddany całym sobą w głębokie ostępy własnych zszarganych myśli. Znów stał w miejscu, gdzie mimo braku słońca było wszystko widać, a gdzie się nierozejrzeń rozciąga się nieskończona przestrzeń złożona z nieskończonej ilości tych samych elementów. Stał na białym kwadratowym kamieniu? Nie mógł tego określić dokładnie co to było, a do niczego innego nie umiał tego porównać. Naprzeciw niego, tuż na krawędzi siedziała Inu. Machała nogami, spoglądając gdzieś daleko przed siebie. Nuciła i śpiewała coś pod nosem, coś niezrozumiałego dla Yoshiego. Słyszał ją dobrze, ale jednak nie był w stanie wydobyć z tego jednego poprawnego zdania, prawie jakby używała dziwnego języka, którego on nie zna. Chciał do niej podejść, zrobić pierwszy krok, ale coś go zatrzymywało. Jego ciało nie chciało zrobić najmniejszego ruchu w jej kierunku. Starał się... Nic z tego. Próbował coś powiedzieć, ale wszystko rozchodziło się głuchym echem. Nie mógł w żaden sposób zwrócić na siebie jej uwagi... Czas leciał, aż wreszcie jego ukochana wstała. Odwrócona do niego plecami wypowiedziała wreszcie coś co zrozumiał.
-Pobudka skarbie, koniec spania. -wtedy został oślepiony przez jarzące się światło i ogłuszony na moment przez dziwny metaliczny dźwięk. Zmrużył odruchowo ślepia, lecz to nic nie pomagało. Pojawiły się czarne plamy przed oczyma i lekko zakręciło mu się w głowie, poczuł lekkie zawirowanie. Można było to po prostu porównać do szybkiej zmiany otoczenia z ciemnej na jasną, niczym wyjście z groty prosto w objęcia południowego słońca. Ślepia zaraz przymknęły się odruchowo. A jego ręka powędrowała prosto na oczy by jeszcze bardziej przysłonić bijące światło. (W sumie nie było chyba nic o tym, że jestem związany czy coś, więc uznam, że jakoś tam mogę się ruszać.)
Dłoń przysłoniła mu ślepia, jednocześnie muskając czoło czy też czują swoją dłoń na nim, zaczynały wracać chwilowo przyćmione wspomnienia. Palce objęły skroń, a do oczu zaczynały napływać łzy. Chropowata skóra w niektórych miejscach brutalnie oświadczyła mu, że to co przed momentem mogło wydawać mu się snem, było tak naprawdę jasnym i barwnym wspomnieniem, a jego ukochana żyła teraz w nim i spoglądała na wszystko przez jego Szkarłatne ślepia. Zły spłynęły, Czerwony Król miał zostać znów wrzucony w wir rozpaczy, jednak wszystko zostało przerwane przez kobiecy głos. W pierwszej chwili chciał powiedzieć "Inu", jednak po kolejnych słowach wiedział, już że jest to mu kompletnie nieznajoma kobieta. Ślepia pod osłoną dłoni otwarły się odruchowo, omal nie aktywował Sharingana, ale powstrzymała go niewiedza i osłabienie, czy też wiedza, że żyje i został uzdrowiony przez być może ów nieznajomą. Palce delikatnie zjechały, przetarły oczy. Pociągnął nosem i choć starał się pozbyć szklanych oczu, nie udało mu się to.
Ręka położyła się wzdłuż ciała, a on spojrzał na otoczenie. Był w chyba na sali operacyjnej, tak to wyglądało na pierwszy rzut oka jak dla niego. Dawno nie był w szpitalu, nie musiał odwiedzać takiego miejsca, gdyż miał przy boku Rudowłosą, dlatego nie był pewny pomieszczenia w jakim się znajduje. Szukał źródła kobiecego głosu, najpierw w prawo, potem w lewo by zaraz spojrzeć w dół. W tym momencie dziewczyna zaczęła się przedstawiać, a on spojrzał na nią z łzami w oczach, jakby był dzieckiem, któremu właśnie stała się krzywda. Ledwo ją rozumiał, a przyczyną był szum w uszach jak i pozostały mętlik w głowie. Minie trochę czasu nim w pełni sił stanie na nogi. Dowiedział się, że naprzeciw niego stoi nie kto inny jak aktualny lider... Liderka! Klanu Uchiha. Co za dziwny zbieg okoliczności, nie tak dawno, tuż przed śmiercią jego ukochanej chciał się spotkać z Katsumi i porozmawiać, jednak zrezygnował ku bezpieczeństwu Inu, a to zaprowadziło go do tego wszystkiego...
Yoshi przełknął ślinę, zbierał się w sobie by cokolwiek powiedzieć. Ale nie wiedział właściwie co. Postanowił więc po prostu odpowiadać na pytania młodej liderki.
-Yoshimitsu Uchiha... -ale dalej męczyła go pewna myśl czy to wszystko było tylko snem. -Możemy porozmawiać, ale nim zaczniemy, chciałbym... Chciałbym, żebyś odpowiedziała mi na pytanie. Czy była ze mną rudowłosa kobieta albo czy widzieliście kogoś z rodu Jugo... Cokolwiek...? -nie wiedział co o nim słyszała, nie wiedział też jaką ma o nim opinię. Wiedział jednak, że był prawdopodobnie poszukiwany i teraz może zacząć się coś czego spodziewał się w niedalekiej przeszłości. Pewne było tylko jedno, jest teraz zdany na jej łaskę.
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Szpital

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Yoshimitsu

Re: Szpital

Post autor: Yoshimitsu »

Kobieta znów zaczęła mówić, tłumaczyć to, o co pytał Yoshimitsu. Był prawie pewien co wypadnie z jej ust, ale miał w głębi serca nadzieję, że jednak to wszystko jest zupełnie inne niż mu się wydaje. Chłopak niezbyt zmienił swoją postawę kiedy ta potwierdziła to o czym przecież wiedział. Kolejna łza nie została uroniona, jedynie zmienił swoją pozycję. Uniósł ciało do siadu by zaraz przekręcić się na krawędź łoża i spróbować wstać. Jego ciało było zdrętwiałe, zastałe... Miał wrażenie, że spał kilka dni, a tak naprawdę ile minęło od tego wydarzenia. Nie miał zupełnie pojęcia. Zsunął najpierw jedną nogę, którą powoli położył na podłożu, ta będąc chwile w powietrzu drżała delikatnie, lecz kiedy dotknęła ziemi przestała. Z drugą było identycznie. Milczenie otaczało całe pomieszczenie, Katsumi zdecydowała się dać mu chwilę, krótką chwilę, którą miał zamiar wykorzystać na stanięcie na własnych nogach, o własnych siłach. Stał oparty, o łoże. Minęło kilka sekund nim odepchnął się od niego lekko i chwiejnym ruchem zrobił pierwszy, drugi i trzeci krok... W tym momencie liderka znów zaczęła mówić. On natomiast słuchając jej, wyciągnął przed siebie dłonie i zaczął ich doglądać, zaczął nimi obracać, delikatnie je muskał, znów przyciągnął je do twarzy, dotykał zmian na swoim ciele, rozpoznawał je na nowo... Bowiem wszystkie jego rany zostały zabliźnione, lecz przypominać mu będą, o jego ukochanej, zwanej Inu.
Palce zebrały szkło z jego ślepi, ten odwrócił się w momencie kiedy liderka skończyła swą mowę. Jego twarz nie pasowała teraz do płaczącego dziecka. Spoglądał z niewiadomym wyrazem twarzy na swojego przyszłego przywódcę lub kata, musiał wybrać, mimo, że już wybrał. Musiał powiedzieć, choć ciężko mu to przechodziło między myślami, to jeszcze ciężej było to z siebie wydobyć. Prawdą było, że jest sam... Nie ma nikogo na tym świecie. Jest pozbawiony sensu życia, bo przecież wtedy żył dla Rudowłosej ukochanej, podróżując z miejsca, do miejsca, szukając wrażeń, bawiąc się z nią, kochając się z nią, oddając jej całego siebie. Nie posiadał już niczego innego i musiał znaleźć sens w swym żywocie, coś co wzmocni go jeszcze trochę i pozwoli uczynić jego obietnicę spełnioną, tym czymś miała być Katsumi.
-Ja... -słowo wypadło niemal niesłyszalnie, niemal głuche. -Ja... -tym razem głośniej i pewniej. -Nie mam teraz miejsca, gdzie mógłbym się podziać. Jedynym pchającym mnie do przodu... jedyną pchającą mnie do przodu osobą była Inoue z rodu Jugo. Nie pamiętam dni, w których byłem bez niej. Obiecałem jej kilkukrotnie, że ją ochronie i wszystko poszło się jebać... Mangekyou Sharingana, siła którą płaci się za te oczy, heh... Śmieszne... Powiedz mi... Katsumi... A kogo Ty straciłaś i co mu obiecałaś? Co stracił Hisato? Co zostało zabrane wszystkim posiadaczom Mangekyou Sharingana. -ręce zwisały wzdłuż ciała, dłonie zacisnęły się w pięść. A teraz przyszła pora na konkret. W postaci, która wyglądała niemal mogła by być jego siostrą widział, coś co można nazwać aktualną odskocznią od myśli, coś co może być namiastką celu.
-Zgaduję, że Ty też masz te oczy. Powiedz mi co zrobiłaś z tym, który odebrał Ci coś cennego... I co się stało po tym jak dokonałaś swojej zemsty. Bo ja mam teraz dwa cele w życiu. Jednym z nich jest dotrzymanie obietnicy mojej ukochanej, a drugim... -lewe kolano ugięło się, jego postać zaczęła opadać, prosto do ziemi, by przystać na ukłonie i oddać charakterystyczny gest swojemu przywódcy. Nigdy, nie okazał nikomu takiego szacunku, nie ugiął głowy przed żadną personą, nie był wdzięczny nikomu innemu tak jak jej.
-Odpłacić Ci się swoją służbą do końca życia, za umożliwienie mi dotrzymania obietnicy. A jeśli zdecydujesz się mnie zabić, zrób to po tym jak zakończę swoje sprawy. Wtedy wrócę tutaj i oddam Ci wszystko. Jeśli mi nie wierzysz, dobrze wiesz jak sprawdzić czy mówię prawdę... -jego wzrok wbity był w ziemię, jego organizm odczuwał ulgę, choć ciężko mu było utrzymać tą pozycję, to starał się to robić dopóki ta go nie zwolni.
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Szpital

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Yoshimitsu

Re: Szpital

Post autor: Yoshimitsu »

Tak jak się tego spodziewał, ten legendarny Sharingan aktywuje się tylko w jeden sposób, nie istnieje inna możliwość, ktoś musi umrzeć... I tym kimś musi być osoba najbliższa sercu. Czerwony Król wolałby oddać te ślepia i być pozbawiony wzroku niż, aktywować je poprzez śmierć Inu. Był jakże zażenowany faktem, że by posiąść moc do ochrony jego ukochanej ta sama musiała się poświęcić, cóż za ironia. Nie miał zamiaru komentować pierwszej wypowiedzi Katsumi, ten temat był delikatny i rozumiał go dobrze, nie chciał jej drażnić czy rozdrapywać starych ran.
Będąc w pozycji oddania hołdu nie czuł poniżenia czy nutki gniewu, że musi się przed kimś kłaniać. Nie w tym przypadku. Nie kiedy ta zrobiła dla niego tak wiele. Choć nikomu innemu dalej nie zamierza się kłaniać, to kiedy ta pojawi się przed jego oczyma kiwnie głową na znak szacunku, za każdym razem. Był trochę zdziwiony gdy ta od razu powiedziała by wstał, tłumacząc swoje pobudki jasno i zrozumiale. Jak powiedziała, tak też zrobił. Wyprostował się, chciał to zrobić zbyt gwałtownie i w miejscach, gdzie skóra nie była jeszcze zbyt elastyczna została pociągnięta, a ból przeszył go po raz kolejny. Był niczym w porównaniu do tego wcześniejszego, był niczym w porównaniu do rozrywającego serce smutku. Uśmiechnął się szeroko, pokazał jej białe kły, niczym u krwiożerczej bestii. Uśmiech był spowodowany tym co usłyszał, miał teraz swego rodzaju cel, a Katsumi rozumiała go bardzo dobrze, kto wie... Bowiem w pustce szuka się kogoś, a być może będzie to ona. Zaintrygowała go jako postać mająca podobną przeszłość, podobny sposób działania po utracie ukochanej osoby, kiedyś może być z tego dobra przyjaźń. Nic innego, a to wszystko przez Inu. Nie widział dla niej zastępstwa czy kogoś kto mógłby być do niej porównywalny, a przecież razem podróżowali wiele i spotkali nieskończoną ilość kobiet. Żadna nie zwróciła jego uwagi choćby na moment, mimo że zaczepiał ją licznymi tekstami odnośnie nieznajomych pań. wyciągnął w jej kierunku rękę. Po chwili druga powędrowała na czubek głowy, delikatnie drapiąc się po niej.
-Obiecuje Ci pomóc jak tylko będę mógł, wezwij mnie do czegokolwiek... i oczywiście nie będę szkodził Twojej osobie jak i klanowi -przez może dwie sekundy nic nie mówił, przełknął ślinę po raz kolejny w przeciągu ostatnich minut. Nie wiedział czy tak ustala się stosunku międzyludzkie z kimś innym, bo przecież dla niego życie toczyło się inaczej i nie miał ochoty być z kimś innym blisko. Po tej krótkiej ciszy przymknął ślepia i powiedział.
-Dawno mnie tutaj nie było i nie wiem jaki teraz bar jest godny by szybko się upić, muszę się dziś zalać. Jak mniemam masz wiele do roboty i niezbyt przystoi komuś tak ważnemu pić z wyrzutkiem, więc jeśli to wszystko to chciałbym iść porozmawiać z kieliszkiem. -nie miał zamiaru pytać o boskie oczy, jeszcze nie przyszedł na to czas. Najpierw musi się oswoić i porządnie zapić.
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3660
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Szpital

Post autor: Papyrus »


//Wracasz do rodu, jesteś znów pełnoprawnym członkiem Uchiha, chociaż Twoje przewinienia nie są Ci zapomniane. Jeżeli odpowiedziałeś, że nie masz mieszkania to dostajesz też mały, lekko zaniedbany (brudny głównie, przez rok nikt z nim nic nie robił) domek. Opisz, że wpadnie jakiś posłaniec od Katsumi i zaprowadzi Cię do niego. W szpitalu spędziłeś dwa dni. Jeden dzień zupełnie przespany i pół następnego, czyli aktualnego.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Yoshimitsu

Re: Szpital

Post autor: Yoshimitsu »

I sprawy przybrały takiego obrotu sytuacji, iż ta bestia znów przystała do klanu, składając obietnice, iż będzie wspierać swój ród i pomagać mu w rozwoju. Nigdy na pewno by to się nie stało, gdyby Rudowłosa była z nim, ale świat sprawił, że wszystko toczy się zupełnie inaczej niż przewidujemy i jeszcze inaczej niż odwrotnie do tego, co byśmy przewidzieli, ot takie są prawa życia. Yoshi zgodził się na przyjęcie jakiegoś tam mieszkania, choć zapewne nie będzie z niego w ogóle korzystał. Stare nawyki pozostaną, bo od kiedy zniknął z Sogen, nie mieszkał nigdzie dłużej niż dzień czy dwa, co prawda będzie w tym kraju itp... Lecz nie uznaje czegoś takiego jak swój własny dom... Smutne, prawdziwe i zwyczajne jak dla Czerwonowłosego. Odprawił Katsumi lekko zawiedzionym uśmiechem, iż nie chciała z nim iść zapić swych miłości, a kto wie... Może kiedyś.
A więc mieszkanie, powrót do bycia prawowitym członkiem rodu Uchiha... I zemsta. Odebrał swoje rzeczy od mężczyzny i z jakże zadowoloną miną ubrał swoją bluzę na wyeksponowaną klatę, którą świecił przed liderką. Być może ta zawstydziła się tego i dlatego nie chciał iść z nim do baru. Tak czy inaczej był wolny i zamierzał udać się do baru... Ale w ostatniej chwili zrezygnował, nie lubił pić samemu, zaraz widziałby obok siebie Inu, wolał iść oddać się chwili treningu, gdzie opanuje nową potęgę.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Kisho
Gracz nieobecny
Posty: 455
Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
Wiek postaci: 20
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)

Re: Szpital

Post autor: Kisho »

Obudził go jakiś hałas, a dokładniej rozmowa. Minimum dwoje ludzi gdzieś koło niego rozprawiało na jakiś temat. W tle dało się słyszeć szum i kolejne rozmowy. Nie otwierał oczu, a jedynie co mocniej zaciskał powieki, gdyż jakieś jasne światło drażniło jego gałki. Odruchowo odwrócił głowę w bok i przysłonił twarz ręką, by zyskać odrobinę cienia.
- Obudziłeś się? - usłyszał delikatny damski głos obok siebie. - Wreszcie. Zaraz podam ci coś na pobudzenie. - Coś gładkiego, najpewniej jej ręce, odchyliło ciało chłopaka. Ułożyła jego rękę wzdłuż ciała i czymś posmarowała. Sekundę później w to samo miejsce wbiła igłę, na co Kisho zareagował lekkim stęknięciem. Nie oponował jednak. Nie miał na to siły. W zasadzie nic mu się nie chciało. Czuł się trochę tak, jakby cała energia z niego wyparowała. - Za chwilę poczujesz się lepiej.
Z trudem otworzył oczy. Musiał trzymać je nieco przymrużone, ale przynajmniej tak cokolwiek mógł zobaczyć. Był w jasnym pokoiku z jednym wielkim oknem, przez które wpadało drażniącego go światło. Po jego prawej na łóżku siedziało dwóch starszych ludzi zawiniętych w pasie bandażami. Między nimi leżał kawałek drewna, a na nim poukładane czarne i białe kamyczki. Grali w Go.
- Gdzie jestem? - spytał, czując, że rzeczywiście z wolna odzyskuje siły. Wraz z nimi wróciły także wspomnienia z traktu.
- Szpital w Sogen - Krótka odpowiedź padła z ust kobiety, która chwilę temu podała mu zastrzyk. Była to młoda, całkiem zgrabna brunetka. Nosiła biały kitel, więc bez dwóch zdań Kisho musiał znajdować się w ośrodku medycznym. Nic też dziwnego. Przypomniał sobie, co się wydarzyło na drodze do osady i to jak potraktował go krewniak z własnego szczepu. - Został pan przywieziony przez rosłego mężczyznę. Nic nam nie powiedział prócz tego, że jest pan nieprzytomny - poinformowała, przygotowując coś na tacy. Czyżby kolejny zastrzyk? - Była też dwójka dzieci. Ktoś inny się nimi zajął i jakiś czas temu zostały zabrane do tymczasowej rodziny.
- Co? Gdzie? - zapytał szybko. Dzieci, o których wspomniała pielęgniarka, z pewnością były tymi z traktu. Brat i siostra - jedyni ocaleni z rzezi. Kisho wciąż czuł się za nich odpowiedzialny i musiał dowiedzieć się, co się z nimi dokładniej stało i gdzie teraz przebywają.
Czarnowłosa odwróciła się w jego stronę, przerywając na chwilę swą czynność. Spojrzała przenikliwie na chłopaka i wzruszyła ramionami. - Nie wiem. Jak wspominałam, zajmował się nimi ktoś inny. Poza tym szpital nie może udzielać takich informacji. - Wróciła do tacy i papki, którą tam przygotowywała.
Shinobi chciał się jeszcze dowiedzieć, co się stało z bandytami, którzy napadli na wędrowców podróżujących traktem, ale domyślił się, że nie warto o to pytać. Ranmaru najpewniej wszystko „posprzątał” i zatarł wszelkie ślady, chcąc pozostać niezauważonym i w nic niezamieszanym. Skoro wiedział, iż Kisho chce poinformować o całym zajściu Uchiha, było to jedyne wyjście, jakie jego krewniak mógł wybrać, a nawet jeśli nic nie zrobił i pozostawił miejsce nietknięte, to nikt chłopakowi nic nie powie, bo albo nie mogą, albo jest to sprawa osady, a nie jakiegoś obcego.
- Zjedz to przed wyjściem. - Pielęgniarka podała Kisho niewielką miseczkę z gęstym zielonym płynem, niewyglądającym apetycznie. - Na wzmocnienie. Masz dzisiaj wypis, ale jeśli nie czujesz się w pełni sił, to możesz zostać. Byle nie na długo, bo mamy też innych pacjentów w znacznie gorszej sytuacji, którymi także musimy się zająć. - Uśmiechnęła się mile i odeszła.
Cokolwiek ta kobieta podała chłopakowi czy to w zastrzyku, czy w płynie, trzeba było przyznać, że zadziałało i postawiło shinobiego na nogi w niebywale krótkim czasie. Nic też dziwnego, medycy znają się na swojej pracy i wiedzą jak nie tylko uratować komuś życie, ale także odpowiednio zająć się chorym delikwentem. Kisho trochę zazdrościł im ich medycznych umiejętności. Gdyby je posiadał, mógłby pomagać rannym na wszelkie sposoby, a tak co najwyżej może wołać o pomoc i działać prowizorycznie, co nie zawsze idzie na korzyść ratowanego...
Czując się w całej zupełności dobrze, chłopak nie widział powodów, by zostawać dłużej w szpitalu. Wyleczono go, a w zasadzie jedynie mocno pobudzono jego ciało i podano inne środki wzmacniające, bo był jedynie uśpiony, więc całą kurację można by rzec, iż zaliczył. Dalsze leżenie plackiem na łóżku w ośrodku nie miało więc najmniejszego sensu. Marnowałby jedynie miejsce i zajmował niepotrzebne czas pracownikom. Wziął więc swoje rzeczy z szafeczki, ubrał się i z niewielkim skinieniem pożegnał na wyjściu dwóch grających mężczyzn. Wychodząc ze szpitala, widział naprawdę mnóstwo ludzi, począwszy od niegroźnie posiniaczonych, przez tych z powykręcanymi kończynami, a skończywszy na niebywale groźnych przypadkach, gdzie ciało ludzkie nie przypominało już korpusu z czterema kończynami. Ten ostatni przypadek miał nieszczęście zauważyć tuż przed głównymi drzwiami. Kilkoro medyków pośpiesznie niosło na drewnianym stelażu właśnie ów takie dziwo z początku przypominającą jęczącą breję. Dopiero z bliska, gdy przechodzili obok Kisho, dało się dostrzec, iż jest to mężczyzna, albo może jeszcze w miarę młody chłopak, z odciętą jedną nogą w całości, a drugą w okolicy kolana. Pokryty był milionami kamyczków i jakąś czarną substancją na wzór smoły, choć równie dobrze mogła być to jego krew zmieszana z błotem. Na korpusie miał szczątki uniformu ninja, co wskazywało, iż był shinobim. Widok tego człowieka z pewnością przyprawiłby nie jednego o zwrot całej zawartości żołądka. Za medykami ze stelażem ciągnęło się jeszcze dwóch ninja, ale ci byle jedynie lekko porozcinani i brudni. Nimi zajęły się pielęgniarki, a tego najbardziej poszkodowanego od razu zaczęto transportować na salę operacyjną, a w drodze już poddawano go medycznym jutsu. Jeśli tutejsi lekarze są na tak wysokim poziomie, że zdołają go wyleczyć (pomijając utracone kończyny), to naprawdę można pozazdrościć służby medycznej z tej osady i ich umiejętności. Może i wskrzeszać nie potrafią, ale takim ludziom naprawdę należy się sowite podziękowanie od świata. Dla Kisho mogliby być istnymi wzorami do naśladowania.
- Może to jest moja prawdziwa droga? - Przelotna myśl odnośnie przyszłości przeszła mu przez głowę, gdy już wyszedł ze szpitala. - Pomagać jako medyk... - Powołanie? Możliwe, choć równie dobrze mogło to być zwykłe, nigdy niespełnione marzenie.

/zt
0 x
Obrazek
Masaru

Re: Szpital

Post autor: Masaru »

https://scr.hu/G9o2KZ
Losowanie w sprawie stanu zdrowia- https://scr.hu/mL4Od2
1 zgon
2 zgon
3 przeżycie
4 strata kończyny
5 zgon
6 przeżycie
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kōtei (Osada Rodu Uchiha)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości