Opuszczona Tawerna

Uchiha Matsu

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Uchiha Matsu »

Matsu pożegnał nową znajomą i poszedł do domu. Po drodze nie czuł się najlepiej. Po zjedzonym posiłku bolał go żołądek i chciał pożądnie beknąć. Nie mógł jednak tego zrobić. Coś go blokowało. Nie wiedział co się dzieje. Postanowił rozruszać swój brzuch jakimś napojem gazowanym, więc zaszedł szybko do sklepu. Jednak od razu na wejściu zapytał o toalete, bo ścisnęło go niemiłosiernie.

Ruszył w te pędy do kibelka i zajął pozycję na tronie, by uwolnić zakładników. Jednak zamiast z drugiej strony, Matsu wstał, a następnie otworzył usta, by wypuścić płomienny podmuch, który ruszył przez drzwi toalety prosto w lustro łazienki. Do był znak, że jego żywioł, wreszcie się ujawnił. Teraz trzeba będzie poznać pierwsze techniki. Ruszył szybko do domu by potrenować'...
z/t
Otwieram Katon na D
0 x
Shishinori

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Shishinori »

Pogłoski głosiły, że to miejsce jest nieodpowiednie dla ludzi, że nie nadaje się do odwiedzania, ani tym bardziej do zamieszkania. Wszystko to było jednak nieprawdą. Tawerna była zwykłym budynkiem, który uległ pożarowi i przez to został zaniedbany. Pewnie, że ciemne,przysmolone ściany sprawiały wrażenie jakby zaraz coś miało na ciebie wyskoczyć, a niewielka dostępność światła w środku przyprawiała o dreszcze, ale dało się to wytrzymać. Można powiedzieć, że dało się to nawet zignorować tak, jak za każdym razem robił to Shishinori. Nastolatek uwielbiał to miejsce z kilku powodów. Po pierwsze, był tutaj zawsze sam. Nikt mu nie przeszkadzał, nikt nie sprawiał, że musiał się wysilać, nikt niczego od niego nie oczekiwał. To opuszczone domostwo było jego małą światynią, która była na tyle paskudna, że nie przyciągała do siebie żadnych wścibskich ludzi. Po drugie, nastrój jaki tu panował zdawał się nawet odpowiadać Shishinoriemu, chociaż nie mógł dać się mu przytłoczyć. Ta nutka grozy i niepewności sprzyjała kreatywności, co prowadzi nas do trzeciego punktu. Jakiego? Ściany! Tak, te podniszczone, lekko spalone, zaczernione a nawet zwęglone ściany wydawały się blondynowi wprost idealne do malowania. Jego artystyczna dusza mogła się tutaj spełnić... Nie, tak serio to tylko pierwszy punk był prawdziwy. Od dłuższego czasu Shishinori nie odczuwał radości z malowania, nie miał nagłych przypływów weny, ani nowatorskich pomysł. Przez treningi odbywające się pod oczami czujnych Uchiha, Shishi stracił artystyczne zacięcie, a stał się zwykłą maszyną produkującą kolejne obrazy, z których niektóre mogły zamienić się w dość silną broń. Dlatego też zjawił się w tym miejscu - by trenować. Nie musiał malować zwierząt do swoich technik, bo wystarczył mu dowolny obraz - cokolwiek, co ruszyłoby jego skostniałe palce i sprawiło, że caly czas pozostawałby w rygorze malowania. Do jego bazgrołów najlepiej nadawały się właśnie podniszczone ścianyw opuszczonym budynku, bo nikomu nie będzie ich żal i nikt o nie nie dba. Shishi przeczyścił więc jedną ze ścian za pomocą papieru i kunaia, a następnie wziął w ręce pędzel, umoczył go w atramencie i zaczął malować swój pierwszy dzisiaj obraz.
0 x
Uchiha Izanagi

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Uchiha Izanagi »

0 x
Shishinori

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Shishinori »

Odstraszanie dzieciaków było czynnością najłatwiejszą. Niewielu z nich wiedziało czym tak naprawdę jest ninjutsu i coś, co dla shinobiego było zwyczajnie normalne, dla nich samych było magią lub duchami. No, a do tych drugich z pewnością zaliczały czarne, atramentowe nietoperze czy też białe lwy, które ochoczo wyskakiwały ze zwojów Shishinoriego. Niby nie powinien używać ich w ten sposób, ale biorąc pod uwagę, że nikomu krzywdy nimi nie wyrządza, to raczej nie powinno to sprawiać nikomu żadnych problemów. No, a już na pewno nie będzie to przeszkodą, jeśli nikt się nie dowie, że pochodzą od niego. Szybkie złożenie pieczęci i twór zamienia się w atrament, a tego przecież dookoła pełno.
Tym razem wyglądało jednak, że Shishi nie będzie się mógł pozbyć nieproszonego gościa w tak łatwy sposób, jak do tej pory. Może dlatego, że był to jakiś zdechły szczur, może dlatego, że mógł to być zwykły kawał mięsa zostawiony tutaj przez bezdomnego, a może też dlatego, że był to trup. Przy ostatniej opcji bezdomny również pasuje. Mógł tutaj przyjść i umrzeć z głodu, wycieńczenia czy czegokolwiek, chociaż przy takim rozwiązaniu coś tutaj nie pasowało. Była zima, tak? Pomimo tego, że może nie była ona jakoś szczególnie mroźna, to i tak temperatura dawała się we znaki, a zniszczone ściany starej tawerny może i gwarantowały chwilę wytchnienia od wiatru, ale nie sprawiłyby, że przy minusowej temperaturze cialo zaczyna się rozkładać. Mimo wszystko taki zapach nie zniechęcił Shishinoriego nawet przez chwilę. W końcu bywało gorzej, a i shinobiemu nie przystoi kręcić nosem, bo coś śmierdzi. I właśnie z tych powodów młody Gazo postanowił zaufać swojemu zmysłowi węchu i udać się na miejsce "zbrodni", żeby wyniuchać o co tak naprawdę tutaj chodzi. Może i normalnie by to zignorował, ale przecież w tym miejscu przebywa dość często, więc dobrze byłoby się nim od czasu do czasu zainteresować.
0 x
Uchiha Izanagi

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Uchiha Izanagi »

0 x
Shishinori

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Shishinori »

Shishinori nie rozumiał jak to miejsce mogło kogoś przyprawiać o dreszcze. Na tym świecie nie było niczego takiego jak duchy czy straszenie, a jedynie pułapki umysły, w które mimowolnie się wpadało. Shishi też to robił, ale od razu z tyłu głowy miał jakieś takie małe światełko, które mu to uświadamiało. Nie sztuką było się nie bać, ale sztuką za to było kontrolowanie swojego strachu. Młody Gazo należał do tej drugiej grupy osób i choć opuszczone, ciemne pomieszczenia przyprawiały go o dreszcze tak samo, jak resztę, to on trzymał je na wodzy w sferze psychicznej. Nie pozwalał, aby te jakkolwiek wpływały na jego ciało czy osąd. Dlatego też nie widział żadnych minusów w sprawdzeniu skąd dochodzi ten cały dźwięk. Normalny człowiek być może wolałby wiać gdzie pieprz rośnie, bo smród wskazywał na to, że znajduje się tu jakiś trup (niekoniecznie ludzki), ale przecież Shishi był szkolony do tego, żeby dawać sobie radę tam, gdzie inni podwinęliby ogon.
W końcu jednak Shishi znalazł się w kuchni i choć źródła smrodu nadal nie widział, to doskonale je wyczuwał. Pozostało je tylko zlokalizować i tutaj na pomoc przyszła klapa znajdująca się na podłodze. Oczywiście pewnie by jej nawet nie zauwazył, gdyby nie zawadził o nią swoją stopą, ale grunt, że ją znalazł. Pozostawał tylko jeden problem. Dobra, dwa. Pierwszym był smród i z nim poradził sobie przez chwilę przyzwyczajając się do intensywniejszego zapachu i zaciągając materiał znajdujący się do tej pory na jego twarzy, jeszcze wyżej, aż zasłonił on czubek nosa. To powinno trochę pomóc. Drugi problem był trochę bardziej skomplikowany. Ciemności nie dało się tak łatwo rozproszyć za pomocą jutsu, a przynajmniej nie w przypadku Shishinoriego. Chłopak zwyczajnie nie znał takich technik. Najpierw postanowił się więc posiłkować zwyczajną dobrą wolą i otworzył więc klapę, odsuwając jednocześnie trochę twarz. Jeśli to stamtąd dochodził ten odór, to pewnie teraz uderzy go w twarz ze zdwojoną siłą.
- Jest tam kto? Potrzebna pomoc? - zaczął bezosobowo, czyli tak, jak to miał w zwyczaju. Zwięzłe, proste komunikaty były kluczem do zrozumienia, więc może i pomogą w tym wypadku. Jeśli jednak nikt ani nic mu nie odpowie, to będzie musiał kombinować inaczej. W takim wypadku pozostało jedynie zamknąć klapę, aby nic nie wypełzło i udać się przed budynek w poszukiwaniu lampy albo chociażby pochodni. Cokolwiek takiego powinno znajdować się na ulicach osady, aby zapewnić choć niewielkie oświetlenie w czasie zimowym, kiedy noc zaskakuje mieszkańców dość szybko. Dopiero z takim ekwipunkiem pod ręką mógł znowu wrócić do kuchni i rozświetlić sobie tajniki, jakie skrywa przed nim klapa położona w kuchni. O ile oczywiście znajdzie źródło światła.
0 x
Uchiha Izanagi

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Uchiha Izanagi »

0 x
Shishinori

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Shishinori »

Ten słodkawo nieprzyjemny zapach był na tyle charakterystyczny, że człowiek chyba nigdy nie będzie w stanie się do niego przyzwyczaić, a jednak mimo tego wiele ludzi musi na co dzień funkcjonować przebywając w zapachach podobnych do tego. Skoro oni dają radę, to tym bardziej radę musi dać Shishinori, dla którego była to nie tyle sprawa honoru, co zwykłej przydatności. Tak też zapatrywał się na większość rzeczy na tym świecie. Jeśli zdoła im sprostać - jest przydatny, jeśli im ulegnie - może zostać znowu porzucony, a to drugie wiązałoby się z kolejnym cierpieniem. Wybór był więc prosty i skoro droga została już obrana, to chłopakowi nie pozostało nic innego, jak brnąć uparcie do przodu i nie zważać na żadne przeszkody.
Taką przeszkodą oczywiście nie była klapa w podłodze, której otwarcie nie sprawiło mu żadnych problemów. Paskudny fetor też jakoś wytrzymał, a jakby los się do niego za mało uśmiechnął, to na dodatek jego pytanie nie pozostało bez odpowiedzi. No... W sumie to jednak pozostało, bo nikt nie dał mu werbalnie znać, że potrzebuje pomocy, ale to szuranie i nerwowe wiercenie się mogło mówić samo za siebie. Na dole był ktoś kto albo właśnie dostawał ataku padaczki albo też potrzebowal jakiejkolwiek pomocnej dłoni. Być może ręka Shishinoriego do tego najlepsza nie była, ale w tym momencie musiano postawić na niego. I już w sumie mógłby się zabierać do pomocy, ale wtedy do jego uszu dobiegł kolejny dźwięk, który mógł oznaczać dosłownie wszystko. Mózg Gazo był jednak już tak zaprogramowany, że od razu układał fakty w najgorsze scenariusze. Obecny scenariusz wyglądał tak: zniszczony budynek + smród zginilizny + wiercenie się człowieka w ukrytej piwnicy + nieproszony gość = niebezpieczeństwo. Tak prosty rachunek oznaczał tylko jedno - zwój. Mały zwój niemal natychmiast, dzięki niezwykle sprawnemu i wyuczonemu ruchowi, znalazł się w prawej ręce Shishinoriego i delikatnie się rozwinął. Jednocześnie jego lewa ręka sięgnęła po pędzel, którego czubek po sekundzie został zamoczony w atramencie. Plan był prosty i ograniczał się do stworzenia równie prostych malunków. Dwa węże i jeden lew były wszystkim, co przez tę chwilę mógł wykrzesać z papieru. Zwierzęta te nie posiadały skomplikowanych konturów, a jednocześnie mogły przydać się do ewentualnej obrony. Jak? Dwa węże ustawiły się przy drzwiach prowadzących do kuchni, a lew stanął przed klapą z pyskiem skierowanym frontalnie do wejścia. To był najlepszy plan, na jaki w tej chwili mógł sobie pozwolić Shishinori, a jednocześnie nie wypadał tak źle gdyby się nad nim trochę zastanowić. Węże mogły spętać intruza, a dodatkowo były całe czarne, więc doskonale wtapiały się w panujący w budynku półmrok. Lew natomiast pełnił funkcję odstraszacza, który pewnie zadziała na wyobraźnię nawet największego osiłka. W końcu pijacka burda to nie to samo, co mierzenie się z potężnym i silnym kocurem. Teraz pozostało tylko czekać na jegomościa i dowiedzieć się jakie ma zamiary.
Nazwa
Chōjū Giga
Pieczęci
Tygrys
Zasięg
50m
Miniatura
E: 7% | D: 6% | C: 5% | B: 4% | A: 3% | S: 2% | S+: 1 (za 12)
Mały
E: 16% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (za 6)
Średni
E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (za 3)
Duży
E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (za 1)
Monstrualny
D: 45% | C: 35% | B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5% (za 1)
Opis Technika, która polega na urzeczywistnieniu wcześniej namalowanych na płótnie zwierząt. Użytkownik za pomocą atramentu i pędzelka maluje określoną ilość i rodzaj bestii, co trwa dosłownie moment (szybkość procesu zależy zarówno od naszych statystyk jak dziedziny klanowej), po czym składa pieczęć Tygrysa skupiając się na malunku. Rezultatem jest wyskoczenie ze zwoju pełnoprawnych, twójwymiarowych replik narysowanych zwierząt. Posiadają szczątkową inteligencję, która pozwala im na wykonywanie prostych poleceń. Przykładowo zaatakowania kogoś, przemieszczenia się i powrotu bądź też pogoni za kimś. Dzięki temu zwierzęta zyskują funkcje zarówno ofensywną, jak i wspomagającą, mogąc przykładowo przeprowadzić zwiad czy przeszkadzać przeciwnikowi. Oprócz tego możemy kontrolować je samodzielnie za pomocą własnej woli, zyskując większą precyzję podczas wykonywania przez nie zadań. Wadą zwierząt jest zerowa wartość defensywna (poza nielicznymi wyjątkami), twory rozpadają się pod wpływem każdego ciosu wymierzonego w nich bądź po zranieniu bronią, wystarczy nawet kunai (ale nie senbon).
Nazwa
Lew Tomoe
Rozmiar
Średni
Ranga C
Ranga A
Opis Główna siła ofensywna. Ceniony za swoje ostre pazury i kły, a także dużą zwrotność. Sam wygląd bestii może przestraszyć o dużej skuteczności nie wspominając. Najlepiej sprawdza się w grupach po kilka osobników, gdzie mogą się rozproszyć i flankować samotne cele korzystając z przewagi liczebnej.
Nazwa
Wąż
Rozmiary
Średni
Ranga C
Ranga A
Opis Cienki i całkowicie czarny. Długi zgodnie z życzeniem wykonującego, ale nie dłuższy niż 2-3m. Sunąc cicho po ziemi, zbliża się do przeciwnika by ostatecznie spętać go swoim elastycznym ciałem i utrudnić poruszanie. Szczególnie przydatny jeśli wpełźnie na ręce i je spęta, blokując możliwości przeciwnika. Obwinięcie szyi ofiary skutkuje powolnym duszeniem i ostatecznie utratą przytomności, zależną od Wytrzymałości ofiary. Radzi sobie w wodzie, poruszając się tuż pod jej powierzchnią.
Narysowałem trzy średnie potworki, moje KG ma rangę B, kontrola chakry to D. Jeśli cały plan się powiedzie, to stan chakry: 82%
0 x
Uchiha Izanagi

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Uchiha Izanagi »

0 x
Shishinori

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Shishinori »

Rysunki były zabezpieczeniem koniecznym, bo o ile sama wioska Uchiha uchodziła za bezpieczną, to nigdy nie było wiadomo co za wichrzyciel mógł zmącić jej spokój. Shishinori trenował natomiast po to, żeby do takiej sytuacji najlepiej nie dopuścić, a gdyby już nie miał wyboru, to zwyczajnie musiałby ją opanować. Dlatego też Szyszek nie wybuchł śmiechem kiedy zobaczył znajomą twarz. Nie miało to też żadnego znaczenia, że ten człowiek pośrednio się nim opiekował, zawsze dając mu parę groszy. W tym momencie był intruzem, który potencjalnie zagrażał Gazo, więc musiał być traktowany w sposób odpowiedni. Nóz w ręce natomiast nie wskazywał na pokojowe zamiary i stąd musi nastąpić odpowiednia reakcja. Zza drzwi z pełną szybkością wypełzają węże, które mają za zadanie zacisnąć się na nadgarstkach i kostkach marynarza tak, żeby pysk znajdował się przy dłoni, a ogon przy stopach. Tak proste unieruchomienie powinno zdać egzamin biorąc pod uwagę szybkość tworów i same możliwości fizyczne marynarza. Jeśli jednak nie wystarczyło, to do akcji zawsze może wkroczyć lew, który swoim grubym cielskiem przyciśnie mężczyznę, a łapami stanie na jego przedramionach. Wyjdzie na to samo. Niezależnie jednak od rozwoju akcji, Shishinori będzie musiał się odezwać.
- Shishinori ze szczepu Gazo, podlegający pod rozkazy Uchiha. I to Ty odpowiadasz na moje pytania. Czemu wszedłeś do tego opuszczonego budynku z nożem w ręce? - zapytał, wychodząc lekko z cienia. W jego głosie nie było słychać wyższości, złości czy nawet zaskoczenia. Jego ton był niezwykle jednostajny, monotonny, a nawet mogłoby się wydawać, że lekko nieżywy. Każdy kto spotykał Shishiego po raz pierwszy mógł odnieść wrażenie, że chłopak nie pała zbyt wieloma emocjami, a całe wrażenie potęgowało się, kiedy przydzielono mu misję. Teraz co prawda oficjalnie to nie nastąpiło, ale Gazo czuł, że ta sprawa na pewno zainteresuje jego zwierzchników.
0 x
Uchiha Izanagi

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Uchiha Izanagi »

0 x
Shishinori

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Shishinori »

Węże zadziałały, ale trochę nie tak, jak spodziewał się tego Shishinori. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Lew nie musiał interweniować, a cała sytuacja została zażegnana dość szybko. Broń potencjalnego napastnika wylądowała na ziemi i, co w sumie najważniejsze, jego ręce zostały skutecznie unieruchomione. W takim stanie nie sprawiał większego zagrożenia, więc Shishinori mógł przystąpić do dalszego wyciągania informacji, choć pierwsza próba niezbyt się powiodła. Przeszłe doświadczenia i znajomości nadal dusiły się gdzieś we wnętrzu shinobiego, ale zostały na tyle zagluszone, że nawet po ich wspomnieniu nie potrafiły dojść do głosu. To co z tego, że człowiek stojący przed nim pomagał mu w dzieciństwie? To co, że o tym wspominał, nadal go pamiętał i potrafił skojarzyć? Teraz Shishinori jest w pracy i powinien dowiedzieć się co dzieje się na podwórku jego pana.
- Skup się, Taksumoto. - skarcił go niemal natychmiast młody Gazo - Jaki psychol? Co się tu wyprawia, czemu tu jesteś i czy masz jakieś światło? Chyba mamy gościa w piwniczce. Odpowiadaj na wszystko po kolei. Jak na służbie. - poinstruował marynarza, ale nadal nie ściągnął z jego rąk węża, ani nie odwołał swojego atramentowego lwa. Dopóki wszystko się nie wyjaśni, to Shishinori nie odpuści. Nie chciał wspominać jak to miło było na herbatce u babusi, a dowiedzieć się co tak naprawdę się tu wyprawia. Wielokrotnie przychodził do tego miejsca, ale to pierwszy raz jak ktoś siedzi w piwniczce, a na dodatek wydobywa się stąd smród zginilizny. Jeszcze marynarz, który mówi coś o psycholu przebywającym w opuszczonej tawernie. Informacje. Tego właśnie teraz Szyszek potrzebował i to starał się uzyskać możliwie jak najdelikatniej.
0 x
Uchiha Izanagi

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Uchiha Izanagi »

0 x
Shishinori

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Shishinori »

A więc to takie buty. Zapach zginilizny zdawałby się potwierdzać teorie i plotki rozsiane po mieście, ale żeby ostatecznie się przekonać o prawdziwości informacji, ktoś z tej dwójki musiał zejść na dół/ Shishi popatrzył z lekkim niedowierzeniem na marynarza. Jeśli ten cały psychol dał radę skasować pare młodych dziewczn, a na dodatek Uchiha go nie złapali, to było bardzo mało prawdopodobne, że szeregowy marynarz z miernym nożem w ręce będzie w stanie faktycznie schwytać takiego oprycha. Shishinori wstchnął tylko pod nosem i machnął od niechcenia ręką, na co w tym samym momencie zareagował wąż. Najpierw rozluźnił swoje atramentowe cielsko, a następnie opadł na ziemię i zmienił się z ciała stałego w czarną ciecz - atrament. Marynarz nagle miał wolne ręce i mógł robić wszystko, co tylko chciał. Oczywiście w granicach rozsądku. bo lew nadal znajdował się w pogotowiu.
- Na pewno zgłoszono to odpowiednim władzom? Nie mam wątpliwości, że Uchiha poradziliby sobie z jakimś podwórkowym mordercom. - zapytał, lekko niedowierzając w tę część historyjki. Jego oddanie i podziw dla czerwonookich był zbyt wielki, żeby od tak mógl do siebie dopuścić taką informację. Chociaż jeśli ludzie tak myśla, to Shishinori najpewniej będzie musiał wziąć doprowadzenie typa przed oblicze sprawiedliwości na swoje barki.
- Ktoś jest pod podłogą. Przynieś na wszelki wypadek dwie pochodnie. Wtedy zejdę na dół i sprawdzę co to za ruchy. Miejmy tylko nadzieję, że z tej piwniczki nie ma innego wyjścia. - po raz kolejny zwrócił się do marynarza. ale tym razem ton jego głosu był jeszcze bardziej formalny. Zupełnie tak, jakby człowiek stojący przed nim był jego podwładnym, który własnie dostał zadanie. Nie ma sie jednak co dziwić. Skoro Gazo służy Uchiha, to mieszkańcy wioski powinni robić to samo.
0 x
Uchiha Izanagi

Re: Opuszczona Tawerna

Post autor: Uchiha Izanagi »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kōtei (Osada Rodu Uchiha)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość