Herbaciarnia "Yuri"

Kagura

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Kagura »

Właściciel herbaciarni zgodził się na jej układ, więc Kagura uśmiechnęła się szeroko i oddała mu naszyjnik, zaś sama zadowoliła się setką ryo. Dlaczego postanowiła oddać fant, który wyglądał na całkiem sporo wart, a wzięła tylko pieniądze? Opychanie skradzionych rzeczy było dość upierdliwe i istniało ryzyko, że po tym ktoś trafi na jej trop, dlatego też wolała pozbyć się dowodu swojego przestępstwa i całkowicie odciąć się od tej sprawy. Teraz to właściciel będzie się głowić, jak zarobić na tej błyskotce i nie wpaść w ręce sprawiedliwości za kradzież. Ona będzie już daleko. W sumie to jeszcze dzisiaj opuści Sogen, tylko jeszcze wstąpi do siedziby władzy, żeby się dowiedzieć tego i owego o chorym zwyrolu, mającym kryjówkę w spalonej tawernie w porcie.
- Miło się robi z Panem interesy. - Odpowiedziała, chowając kasę. - Powodzenia!
Po tych słowach opuściła herbaciarnię tylnym wyjściem i opatuliła się szczelniej peleryną, zakładając jeszcze na głowę kaptur. Dni nadal były chłodne, więc dodatkowe okrycie było jak najbardziej wskazane, zaś ciepły posiłek przydałby się jeszcze bardziej. Kagura ruszyła więc jedną z głównych ulic, gdzie po drodze kupiła sobie ciepłą przekąskę, cały czas kierując się w stronę siedziby władz. Minęło kilka dni, odkąd zgłosiła to, co znalazła w nawiedzonej tawernie. Do tego czasu obława powinna się już zakończyć, a shinobi już dawno powinni mieć zwyrola w garści. Czas się dowiedzieć co i jak i spadać stąd. Mimo faktu, że było to główne miasto Sogen, Kagura stwierdziła, że jest całkiem ubogie i nie nadawało się na dłuższe posiedzenie tutaj. Czas iść.

[zt]
0 x
Taro

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Taro »

Taro wszedł do herbaciarni, w której miał się spotkać z Shouheiem po wykonaniu jego zleceń. Gdy tylko go dojrzał ruszył w jego kierunku nie witając się już drugi raz w tym samym dniu z obsługą. Stanął na przeciw starszego Uchihy. -Jestem z powrotem. Wiadomość Pani Izumi dostarczona, a muzyk powiedział, że zagra na weselu tyle, że chce z tobą objaśnić szczegóły i przyjdzie do ciebie za parę godzin.- Złożył poprętki raport i czekał na słowa zleceniodawcy. Gdyby znalazł Shouheia nadal pijącego herbatkę przy stoliku to nie krępuje się i dosiada. *Hmmm... może i dziś skorzystam z gorących źródeł. Trochę się spociłem przy tej robocie z byciem posłańcem.* Stwierdził w myślach krążąc zamyślonym wzrokiem gdzieś za postacią brata Mii. Powoli robiło się późno ale może i na trening wystarczy mu czasu. Chwilę nad tym dumał po czym zapewne wyrwały dźwięki otoczenia. *Ninja musi być zawsze czujny.* Powtarzał sobie w głowie, wracając myślami, że w każdej chwili może stać się pionkiem w czyjejś grze choćby przy pomocy sztuki iluzji jak to było w przypadku poprzedniej głowy klanu. Obiecał sobie, że nie umrze w taki sposób, ubezwłasnowolniony i z nieznanego sobie powodu.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 3920
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Ichirou »

Misja zakończona.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Taro

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Taro »

Taro przypomniał sobie kręcenie nosa Mamoru gdy doszło do pierwszej wymiany zdań. -Chyba miałem po prostu szczęście.- Gdyby nie ten złodziejaszek, nie wiadomo czy nastoletni Uchiha dał by rade nakłonić muzyka na współpracę. Wziął swoje wynagrodzenie i schował pod szatę. -Cieszę się, że mogłem pomóc. Nie chciałbym być zbyt nachalny ale jeśli jest taka możliwość to też bym przyszedł na uroczystość złożyć wszystkiego dobrego parze młodej.- Zaoferował swoją skromną osobę po czym wstał z miejsca. -Gdyby taka ewentualność zaistniała to będę się jeszcze kręcił po osadzie w najbliższym czasie. A tym czasem zostawiam cię z tymi papierkami, to nie moja dziedzina wiec choćbym chciał nie jestem w stanie zaoferować ci pomocy. - Powiedział do Shouheia a następnie skierował swoje kroku ku drzwiom wyjściowym. Machnął mu an porzegnanie ręką, skłonił lekko głowę do obsługi po czym znikł za progiem zamykających się drzwi. Już na zewnątrz wziął głęboki wdech powietrza. *Kolejne zadanie za mną. Ostatnio chyba się przepracowuję. Cóż życie.* Pomyślał wzruszając ramionami w duchu. Naglę do jego nozdrzy dotarł dość przykry zapach przepoconego ciała. *Chyba przyda mi się relaksująca kąpiel.* Ruszył w kierunku łaźni stwierdzając, że i trening dzisiaj już sobie odpuści a skupi się na odpoczynku, by jutro znów móc działać na 110%.

[z/t]
0 x
Uchiha Matsu

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Uchiha Matsu »

Matsu wstał dzisiaj niesamowicie zaspany. Nie wiedział co było przyczyną takiego stanu rzeczy ale mógł się przecież domyślać. Położyć się spać przed jedenastą i wstać po jedenastej to nigdy nie wróżyło niczego dobrego. Do tego posiłek zjedzony w pośpiechu i z niewielką gracją tylko przysporzył mu bólu głowy w ten dzień. Wiedział, że dzisiaj lepiej odpuścić sobie misje i zadania i udać się na jakiś zasłużony relaks. Zdobył ostatnio trochę pieniędzy z misji więc czemu by nie oddać się swojej ulubionej potrawie w swojej ulubionej herbaciarni. Drogę wybrał jak najdłuższą, gdyż pogoda zasługiwała na to by ją docenić w sposób przebywania trochę chwilę na świeżym powietrzu. Gdy wszedł przez drzwi wejściowe ukłonił się i przywitał, ale zdziwił się co nie miara, bo ludzi było bardzo mało. Przepiękne słońce padało do środka przez szklany dach i atrium, zaraz pod schodami na taras. Taras, to będzie dobre miejsce na chwilę relaksu. Zamówił dwie kawy mrożone i lody, a do tego ramen i czekał na swoje rarytasy. Wiedział, że przyjdzie mu za to trochę zabulić, ale sam sobie zarobił, to sam sobie wyda.
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2620
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Kyoushi »

  • Młodzieniec po niedługim odpoczynku po treningu przypomniał sobie, że jego lodówka świeci pustkami. Cóż miał do roboty jak nie napić się ciepłej, zielonej herbaty za hajs, który zarobił podczas ostatniego wyzwania. Katsumi-sama była szczodra oddając w jego ręce takie kwoty. Zebrawszy się czym prędzej, zamknął za sobą drzwi, założył swój czarny płaszcz na białe kimono i ruszył przed siebie. Oczywiście nie zapomniał na plecach umiejscowić katany, a drugi miecz za lędźwiami. Idąc, rozglądał się za knajpą, do której mógłby wejść, w spokoju napić się herbatki przed drzemką, którą planował. W końcu kiedyś należało wypocząć od tego trudnego życia, które prowadził z własnej woli. Mijając 'Lilię', obrócił się i zdecydował. Tak! Tutaj opędzluje yerbę. Pomyślawszy, nie czekał długo tylko obrócił się na pięcie i wstąpił do Herbaciarni. Zagubił swój wzrok w tym miejscu, po chwili wychodząc na zewnątrz, gdzie mógł w ten piękny dzień napoić się na świeżym powietrzu. Dawno nie miał tyle przyjemności z życia co po ostatnich wydarzeniach w Hyuo i zdobytym doświadczeniu. Dążył na taras, gdzie gdy tylko znalazł jedno miejsce przysiadł się i zamówił swoją wymarzoną, zieloną herbatę.
    Nieopodal siedział jakiś młodzieniec, czarnowłosy, typowy Uchiha. Nie chciał go zaczepiać, w końcu wyszedłby na jakiegoś pedofila, a tego zdecydowanie nie chciał. Jedne co zainteresowało go z tego braku oryginalności z ubioru typowego dla klanu szkarłatnookich była.. Opaska na głowie, a raczej ochraniacz z dziwnym wzorkiem. Przez to, białowłosy wpatrywał się jak szalony, nie wiedząc po co to jest..
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Uchiha Matsu

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Uchiha Matsu »

Dzień płynął mu wyjątkowo powoli, popijając ulubiony zielony czaj z pięknymi dźwiękami nastrojowej japońskiej muzyki. Odprężył się całkowicie i na chwilę odpłynął w świat marzeń. Wyobrażał sobie siebie samego walczącego u boku swoich braci za słuszną sprawę. Wiele razy śnił o przygodach w odległych krainach i niezbadanych obszarach, oraz jakie tajemnice kryje ten świat. Wyobraźnie miał dość dużą, ale to dzięki panującym realiom, był w stanie nadawać swoim wyobrażeniom rzeczywistość.
Nagle coś zmąciło jego spokój. Do kawiarni wszedł uzbrojony po szyję jegomość, pewnie też by napić się herbatki. Kontynuował więc dalej swoje przemyślenia w ciszy i spokoju. Ukradkiem jednak spoglądał na jegomościa, gdyż wydawał się być z tego samego świata co on. Co było jeszcze lepsze, wydawałomu się, że przygląda się jego opasce, która może nie dość niezwykła, to jednak dzięki swojemu symbolowi wyjątkowa i oryginalna.
Młody Uchiha uznał, że będzie to dobry temat do rozpoczęcia rozmowy. Wstał, poprawił się lekko i wyruszył w stronę tajemniczego shinobi. Przynajmniej tak myślał. Gdy dotarł do niego na odległość półtora metra, skłonił się elegancko, tak jak przystało. Nie dość, że nieznajomy był starszy, to jeszcze kultura nakazywała...- Nazywam się Uchiha Matsu, Yoroshiku(miło cię poznać)- powiedział lekko ochrypłym głosem. Odchrząknął i dodał- Ten znak na opasce symbolizuje moje przywiązanie do celu, który sobie wyznaczę, jakikolwiek on miałby nie być. Także tego, co Cię tu sprowadza?- dopowiedział młody Uchiha już dość pewnym głosem. Ta knajpka nie była mu zbyt dobrze znana, ale obsługę mieli najlepszą w mieście. Matsu czekał z niecierpliwością na odpowiedź starszego kolegi. Nie chciał go w żaden sposób urazić, czy przerywać mu chwili refleksji, ale każdy czasem potrzebuje z kimś porozmawiać
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2620
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Kyoushi »

  • Ten odpoczynek był jak zbawienie dla jego organizmu. Otrzymując swoją herbatkę, powolutku i delikatnie sączył ją napawając się aromatem i smakiem, który był po prostu wyjątkowy. To jego pierwsza herbata w tych okolicach, a wydawała się znacznie lepsza niż ta, do której był przyzwyczajony w Ryuzaki no Taki. Zdecydowanie mocniejsza i przy okazji lepiej nasycona, coś pięknego. Towarzystwo kruczowłosych mu bardzo odpowiadało - wydawał się wyjątkowy, kimś kogo każdy obserwuje i jest ciekawy. Mimo braku swoistego Kekkei Genkai wyróżniał się na tle szkarłatnookich ninja, którzy uważali się za najsilniejszą rodzinę tego świata. Możliwe, że tak było - nie negował tego - w końcu nie przyłączyłby się do kogoś, kogo uważałby słabszego od siebie. Zważając na sytuację przypatrywał się młodemu Uchiha z dziwacznym ochraniaczem na czoło, aż w końcu wydarzyło się coś, czego kompletnie się nie spodziewał. Nie w tym miejscu, nie pośród tych aroganckich ludzi, którzy uważali siebie za bóstwa. Niespodzianki, wszędzie niespodzianki, a ta jest na prawdę miła.
    Młodzieniec podszedł do Shiroyasha, ukłonił się i przedstawił. Było to o tyle zabawne, że nigdy wcześniej nie spotkał tak miłego chłopaka. Widać było małą różnicę wieku, jednak wystarczyło podanie graby, w końcu nie uważa się za takiego starego na jakiego może wyglądać.
    - Mi również Matsu, jestem Kyu. - powiedział z delikatnym uśmiechem odkładając herbatę i podając rękę nowo-poznanemu Uchiha. W końcu on wychowany był na fizycznym kontakcie, który był wręcz obowiązkowy podczas rozmowy faceta z facetem. - Usiądź proszę. - powiedział, wysłuchawszy chłopaka. Mówił o celu, tylko jakim?
    - To tajemnica jaki to cel? Naprawdę, spotykam się pierwszy raz z czymś takim, a trochę lat już żyję. Wypełniałem misję, aktualnie odpoczywam i się relaksuję. Miałem luźną ochotę na herbatę, prawdopodobnie tak jak i Ty,
    prawda?
    - zapytał bardzo miło jak na niego. Dawno nie miał kompana.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Uchiha Matsu

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Uchiha Matsu »

Młody Uchiha był lekko podenerwowany zaistniałą sytuacją, ale nie dawał po sobie tego poznać. -Kyu, brzmi dość dumnie- pomyślał sam do siebie Matsu i słuchał uważnie co ma mu do powiedzenia nieznajomy. Okzało się, że również jest shinobi i do tego dość zdolnym, skoro był na misji gdzieś daleko i wrócił z powodzeniem. Musiał dowiedzieć się o nim więcej, ale zanim to zrobił postanowił sam opowiedzieć mu kim tak na prawdę jest i dlaczego powinien poświęcić mu chwilę swojego czasu. Później oczywiście uchiha zostawi go by w spokoju popijał yerbe. - Ja jestem dopiero na randze Doko i muszę jeszcze trochę ćwiczyć]/b] Spojrzał ze smutkiem na ziemie, ale potem podniósł wzrok i kontynuował dalej.
- Możesz mi opowiedzieć coś o swojej misji, była trudna? Jaką ty masz rangę Kyu-san?- powiedział Matsu w cale nie mając na celu podlizywania się. Miecze na plecach mężczyzny dodawały mu poważnego wyglądu. Po swojej wypowiedzi usiadł przy jednym stoliku co Kyu i czekał na odpowiedź, jakieś rady i słowa mądrości od starszego kolegi. Chciał również przekonać się, jakie ma poglądy, by skontrować je ze swoimi i może jeszcze nawiązać jakieś więzy znajomości.
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2620
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Kyoushi »

  • Na nowym rozmówcy widać było kapkę poddenerwowanie nową sytuacją. Chyba nie był typem, który pierwszy podchodzi do dziewczyny i zagaduje ot tak. Ani zagaja jakiegoś starszego typka w herbaciarni, który nie wyglądał na typowego Uchiha. Jednak chwała mu za to, że się zdecydował, w końcu białowłosy znalazł kogoś z kim mógł porozmawiać nieco bardziej prywatnie niż Shirei-kan, która póki co wymagała tylko informacji i wypełniania misji dla Sogen - co tak czy siak podobało mu się. W końcu nie przybył tu na pomidory, tylko by rozwijać siebie. Wysłuchawszy, spojrzał na niego z delikatnym uśmiechem:
    - Doko to nie wstyd. Ranga nie ma znaczenia, liczy się to co potrafisz. Szczególnie w tak specyficznej rodzinie jak Uchiha. Was rangi nie powinny obowiązywać, bo walka z Doko czy Sentokim może być równie niebezpieczna. - powiedział o tym z pełnym przekonaniem, maczając usta w doskonałym i aromatycznym trunku, który znajdował się w jego pucharku. Po tych słowach, na pewno wpłynął pozytywnie na rozmówcę, który nieco posmutniał i spuścił wzrok.
    - Pamiętaj, że każdy ćwiczy by stać się lepszym. A jeśli chodzi o moją misję to niestety nie mogę pisnąć, ani słowa. Taki zawód.. - rzekłszy uśmiechnął się od ucha do ucha. Matsu wyglądał na zaciekawionego i spokojnego, jednak jeszcze nie powinien tak się spoufalać. Szczególnie z nieznajomymi.
    - Rangę? Jak już mówiłem, nie gra ona zbytniej roli. Jednak zaspokoję Twoją ciekawość, należę do grupy Akoraito. - powiedziawszy, odstawił herbatkę i obserwował swojego rozmówcę siedzącego na przeciwko. Ciekawy jegomość. W myślach tylko miał jedno.. Ciekawe jak w jego wieku wygląda rozwój Sharingana. Jaki opanował poziom? Ciekawy świata, rozmyślał na temat Kekkei Genkai swojego nowego znajomego.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Uchiha Matsu

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Uchiha Matsu »

Młody ninja zaczął coraz szybciej popijać herbatę, widząc, że niedługo wejdzie główne danie, które będzie musiał szybko zjeść i lecieć na trening. Sam on się nie zrobi a słowa jego nowo-poznanego kolegi na pewno dały mu dużo motywacji. Trenować trzeba, by stać się lepszym i nie każdy od razu był Shirei-kanem. Matsu wziął sobie te słowa do serca i zastanowił się nad nimi chwilkę. Jego rozmówca okazał się mieć rangę nieco wyższą, niż sam Uchiha, mimo tego iż był bardzo młody, chociaż do wieku młodzieńca mógł już być uznanego za starego. Matsu zajadał już podany ramen i cieszył się towarzystwem Kyu, jak nigdy dotąd. Zapomniał już jak ludzie działają na niego motywująco. Odkładając na chwilę łyżkę zdał się na jeszcze jedno pytanie, które go trapiło. Mianowicie chciał zapytać o sytuację na świecie. Skoro chłopak dużo podróżował, to na pewno co nieco tam wie o warunkach pozawioskowego życia.- Chciałbym Cię jeszcze zapytać jak jest poza osadą. Czy poziom niebezpieczeństwa na szlakach jest duży? I jak wygląda sprawa z tą wojną o której każdy mówi?- pytanie było na pewno jednym z ostatnich, gdyż młodzian skończył właśnie jeść i powoli ubierał się do wyjścia. Pogoda za oknem nie wydawała się na najlepszą do treningów, ale kiedyś trzeba je w końcu odbyć. Nim jeszcze pożegnał się chciał zostawić jakieś dane kontaktowe do siebie, gdyż miło mu się rozmawiało z przybyszem. - Jeśli chciałbyś jeszcze kiedyś porozmawiać, albo udać się na herbatę czy wspolną misję, mieszkam tutaj.- Wręczył Kyu małą karteczkę, na której znajdował się adres chłopaka. Uważał, że jegomość był na tyle uprzejmy, że na pewno jeszcze przyjdzie im razem coś zmoncić. Po czym dokończył zapinanie płaszcza i skierował się do wyjścia. Ręką jeszcze pomachał swojemu nowemu koledze, by zniknąć za drzwami przybytku, który jak nigdy nic dalej kontynuował swoją działalność.
z/t
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2620
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Kyoushi »

  • Widać było u niego niezdecydowanie i pośpiech. Był jeszcze bardzo młody, przez co łatwo można go było obserwować - to niezdecydowanie i brak jakichkolwiek powodów do ukrywania swojego charakteru. Prawdopodobnie interesował go aktualnie trening i nic innego, przez wzgląd na nikłą siłę - głównie własną, którą posiadał. Po chwili otrzymał on swój ramen, który zaczął zjadać jakby nigdy wcześniej go nie widział. Białowłosy wciąż delektował się spokojnie swoim napojem, który orzeźwiał go, jednocześnie powodując błogi stan senności, który zamierza niedługo wykorzystać wskakując do swojego łóżka. Już po chwili chłopak, po zjedzeniu swojej pożywnej zupki zadawał kolejne pytania. Interesował się bardzo mocno tym, co działo się poza granicami Sogen - w sumie nie dziwne, każdy chciałby kiedyś coś zobaczyć, coś zwiedzić, jednocześnie nie narażając się na większe niebezpieczeństwa. Niestety nie było tak kolorowo.
    - Gdyby nie było niebezpiecznie na szlakach to nikt by nas nie wynajmował do ochrony. Niestety, jest beznadziejnie. Żaden normalny kupiec bez ochrony nie może czuć się bezpieczny na szlaku przez co potrzeba nas co raz więcej. - mówiąc 'nas' miał na myśli shinobich, którzy robili za ochronę. - Jeśli chcesz coś wiedzieć o wojnie, to na pewno pomoże Ci nasza Shirei-kan. Nie mam podstaw by udzielać jakichkolwiek informacji na ten temat. Niestety nie mogę o tym mówić. Obyś nie doświadczył tego tylko na własnej skórze.. - rzekł do młodszego kolegi, nie wróżąc niczego dobrego. Nie zamierzał wplątywać młodzieńca w większe kłopoty niż już miał - w końcu urodził się w jednym z rodów, których Kekkei Genkai jest ultra niebezpieczne i ultra cenne, przez co mogą na niego polować nawet we własnej wiosce. Bo dlaczego nie? Przyjął adres kolegi, dziękując i odwzajemniając uścisk, jednocześnie zatrzymując kartkę. Poprzedni Uchiha byli świetnymi partnerami białowłosego, więc dlaczego by nie skorzystać w przyszłości z umiejętności czarnowłosego?
z/t
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1279
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Hayami Akodo »

Dare no tame ni hohoende,
Dare no tame ni yuku...


Szli powoli i ostrożnie przez śnieg, który skrzypiał pod ich stopami, chrzęścił ostrzegawczo, wyszukując odpowiednią drogę. Wsparta na jego ramieniu, idąca obok piękna kobieta była dla Hayamiego dodatkową motywacją - w końcu nie mógł pozwolić sobie na błąd, który spowodowałby ich upadek.


Zamknął dosłownie na sekundę oczy, a następnie je otworzył. Świat stał się jakby barwniejszy, prostszy, łatwiejszy do zrozumienia. Wszystkie twarze, imiona, fakty, sytuacje poukładały się w jedną, logiczną całość, stworzyły rzeczywistość, w której żył - odległy teraz zarówno od śmierci, z którą już kilka razy miał styczność (puste oczy odciętej głowy, biała dziewczynka, niesłusznie oceniony samuraj, który widział śmierć brata przyjaciela), jak i od życia (bracia, matka, przyjaciółki, rodzina, nowi towarzysze, których spotkał na swojej drodze, nowe wojny, podróże, miejsca, nowe kolory). Wszystko...było tak, jak powinno być. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu. Ośnieżone pola Yinzin, ciepły, rodzinny dom, odległy od Sogen, a jednak bliski zawsze w sercu, odżyły teraz w jego pamięci. Uśmiechnął się szeroko, chwytając odrobinkę mocniej dziewczynę pod ramię, by nie upadła.


Wszystko sprowadzało się teraz do słów. Mijali kolejne budynki, ludzi spieszących się gdzieś, w swoich sprawach, albo biegnących do ciepła, parę razy zadźwięczał im w uszach śmiech dzieci - małych Uchihów lub dzieci turystów, biegających po Sogen, chociaż o tej porze w Sogen nie było zbyt wielu przyjezdnych. W pewnej chwili jego oczom ukazał się szyld "Lilia", rysunek pięknego kwiatu, który tak lubiła jego matka (obok róż, symbolu oddanej miłości) oraz drzwi do małej, ale klimatycznej herbaciarni. Wprowadził ją ostrożnie po schodach do środka i zaprowadził do jednego z pustych akurat stolików, po czym pomógł Chise usiąść.


-Pozwolisz może, że przejdziemy na ty, Uchiha-san? Tak zdecydowanie będzie wygodniej-zaczął, sięgając po menu. Przejrzał je pobieżnie, po czym westchnął z ulgą. Nic osobliwego.
Nic się tu nie zmieniło. Wszystko było jak zawsze, jakby czas się zatrzymał od owych trzech lat (niedługo to w sumie już czterech), kiedy Hayami był tu ostatnio z matką. Wypuścił powoli powietrze z ust. Śmiała propozycja, ale kto nie ryzykuje, ten nie ma, prawda, Przyjacielu? Twój ojciec powiedziałby nawet, zgorszony, że jest ona niemoralna. Z drugiej strony, cóż by w tym było niewłaściwego? Piękne, dźwięczne imię Chise jak najbardziej zasługiwało na to, by je wymawiać. Uśmiechnął się, pomyślawszy o Sagisie, Tensie, Chise, o tych wszystkich pięknych kobietach z rodu Uchiha, które miał przyjemność spotkać, o ogniu, który formalnie powinien trawić drzewo. Ciekaw był, czy już odebrały jego wiadomość.


I hope you know I'm happy that a flower bloomed that day.


-Dzisiaj w menu polecają herbatę malinową i youkan. Poza tym...-tu szybko wymienił jej wszystkie pozycje, jakie przedstawiało sobą menu.-Jak tylko wypijemy i zjemy, odprowadzę cię do hotelu, a potem pójdę do znajomych. Ale jeśli będziesz chciała kiedyś wymknąć się spod kurateli matki i zrobić coś szalonego, polecam siebie i swoich braci na przyszłość.

Zaśmiał się cicho, wspominając swoje...szaleństwa.
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Chise

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Chise »

Powolny spacer w mroźny dzień, u boku młodego i szlachetnego chłopaka - czy młoda dama mogła życzyć sobie czegoś więcej, by ten dzień był po prostu udany? Cóż, Chise była całkiem zadowolona, choć do pełni szczęścia brakowała jej ukochanych mieczy przy pasie, jednak nie była to wina samuraja. Było miło iść wspartą na kimś, kto nie traktował cię tylko jak przedmiot który trzeba podprowadzić z punktu A do punktu B, tylko jak.. Kobietę. Znajomą.
Z herbaciarni wybranej przez młodzieńca wydobywały się wspaniałe aromaty. Poza dominującym aromatem różnych rodzai herbat, było czuć też ciasta i słodycze, tworzące przyjemną kombinację. Ostrożnie przeszli kilka schodków i mogli wejść do środka. Dziewczyna rozpięła płaszcz, przewieszając go przez poręcz krzesła, które tak uprzejmie odsunął przed nią samuraj. Usiadła wygodnie, wyciągając splecione dłonie przed siebie, an stoliku.
Nieco zaskoczona przechyliła głowę w bok, słysząc pytanie samuraja i zmarszczyła brwi.
- No nie wiem, nie wiem.. To nie za wcześnie? - zacmokała z zastanowieniem, po czym roześmiała się - Przecież już do mnie mówiłeś po imieniu w hotelu, Hayami-san. Czemu teraz o to pytasz? - uniosła brew wysoko, odwracając twarz bezpośrednio w jego stronę - Oczywiście, możesz mi mówić po imieniu, o ile tobie nie będzie przeszkadzało to, że ja będę się do siebie tak zwracać.. Bushi-san - dodała, spuszczając głowę i zaczynając się bawić palcami.
Wysłuchała całego menu, choć na dobrą sprawę już na początku wiedziała co weźmie. Hayami się jednak tak rozpędził, że nie chciała go zatrzymywać, bo młodzieniec najwyraźniej wziął sobie do serca sprawienie, by czuła się dobrze ze swoją ułomnością. I rzeczywiście, czuła się dobrze. Nie musiała o nic prosić ani wyjaśniać, samurajowi wszystko przychodziło tak.. Naturalnie.
- Wezmę to, co jest polecane - skinęła delikatnie głową, zastanawiając się co odpowiedzieć na drugą propozycję. Odgarnęła
- Coś szalonego, mówisz? - westchnęła, obracając kciukami dookoła siebie - Bardzo bym chciała, ale to nie jest takie proste w moim przypadku - zatrzymała kciuki, podnosząc głowę na samuraja - Choć w rzeczywistości jestem nieco bardziej samodzielna niż by się mogło wydawać, to nadal jestem mocno uzależniona od moich bliskich. Nie chciałabym stracić.. - przywilejów? Wszystkiego, co do tej pory wywalczyłam? Tych ustępstw, jak treningi? Potrząsnęła głową z uśmiechem, nie kończąc zdania.
- Ty Hayami na pewno będziesz u nas mile widziany. Następnym razem jak będziesz odwiedziła stolicę, przyjedz do mnie. Ty i twoi przyjaciele na pewno będą mile widziani u mnie w domu - zaprosiła go nieco formalnie. W tym momencie do ich stolika podeszła kelnerka, zbierająca zamówienia. Chise przedstawiła swoje, dając samurajowi dowolność w wyborze dla siebie.
- Byłeś niedawno na wojnie, prawda? - zapytała nagle, przypominając sobie co mówił wcześniej o froncie - Spotkałeś tam może kogoś z mojego rodu? Ciekawa jestem jak się sprawują moi rówieśnicy, może nawet znajomi? - czy to była zazdrość w jej głośnie? Niewątpliwie. Zazdrość i żal. Bardzo chciała wspomóc Mur, ale nie było w domu nawet dyskusji na ten temat, jedno "nie" z ust ojca zamknęło całą sprawę zanim zdążyła ją przedstawić. Większe szanse tam się zjawić miał pewnie jej brat, na szczęście rodzice wykazali się rozsądkiem i zakazali mu brać w tym udziału, wskazując na jego młody wiek. Tak więc była w tej kwestii skazana na dość skąpe informacje.
0 x
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1279
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Herbaciarnia "Lilia"

Post autor: Hayami Akodo »

-Będzie to dla mnie zaszczyt-skłonił głowę z uśmiechem Hayami. Oczywiście, będzie to dla niego przyjemność, a zarazem i zaszczyt, ujrzeć tajemniczy, zawoalowany klan bogów płomieni, niosących przez świat dziwne brzemię przeklętych oczu, ognia i przerażającej wręcz pychy.
Zachichotał.
-Nie przeszkadzałoby mi nic, co powiedziałaby tak piękna dziewczyna jak ty, Chise-chan. Co do wcześniejszego...Pytałem drugi raz o to samo, żeby Yami miał pewność, że nie zamierzam cię pożreć żywcem. Zdaje się, że wziął mnie za jakiegoś szczególniejszego potwora-parsknął, stukając w blat szybko palcami. Zmarszczył brwi, starając się odpędzić myśl, która w związku z tym mu się nasunęła, westchnął.
A co, jeśli to wszystko było prostsze, niż sądził? Tak, czy inaczej cieszył się z towarzystwa Chise, ciepła, łagodnego zapachu lilii, ciszy i tego zimowego dnia - bo był on dowodem na to, że chłód niekoniecznie musi skuwać serce metalową obręczą, wykrzywiając czyjąś twarz cierpieniem.
Zima nie zawsze jest matką, tak jak Yinzin.
-Czasami trzeba tylko mieć odwagę, by zaszaleć, ale chyba rozumiem, co chcesz powiedzieć-powiedział nader poważnie, przyglądając się uważnie dziewczynie. Kiedy podeszła do nich kelnerka i zapytała, czy wiedzą już, co chcą wybrać, spojrzał jeszcze raz w menu, chcąc się upewnić co do swojego wyboru.
Szkoda, że tak samo nie upewniłeś się tam, w obozie.
No właśnie...Obóz. Chise pytała go o wojnę. O to, co tam przeżył. O to, co widział...Spoważniał. Zmarszczył brwi.
Krew, Szkarłatno-czarne plamy z atramentu i posoki. Otwarte oczy ofiar. Czyjś krzyk ponownie mu zadźwięczał w uszach. Przysiągłby, że słyszy szybki szelest łusek węży, mimowolnie zacisnął pięści. Gdzieś w otchłaniach jego umysłu znów przemknęła się biała panienka, zapewne już pożarta dawno przez robaczki, maleńka, jesienna ofiara.
Ofiara.
Wypuścił powoli powietrze z ust, widząc zdziwione spojrzenie kelnerki. Zamrugał powiekami. Może zbyt silnie to wszystko odbierały? Lilie, paradoksalnie, zaczęły pachnieć jeszcze mocniej. Chwycił jedną z nich i wsunął sprawnie w szczupłe dłonie Chise delikatny jak ona sama kwiat. Czy słyszał w jej głosie zazdrość? Och, tak, każdy shinobi chciałby być pod Murem, bronić cywilizacji, dokonywać bohaterskich czynów godnych pochwały, być opiewanym, zbierać podziw, chwałę, uznanie u potomnych...! Tyle, że ludzie zapominali, że ten sam wieniec laurowy, który zdobił głowę zwycięzcy, po czasie zaczynał parzyć.
-Malinowa z youkan-rzucił nieco szorstko, wypuszczając z westchnieniem kolejną dawkę powietrza z płuc. Kobieta pokiwała. Zapisała zamówienie na karteczce i po krótkiej chwili obróciła się na pięcie z furkotem fartuszka i sukienki, w którą była ubrana, aby ruszyć do kuchni. Hayami przez długą chwilę milczał, po czym zaczął, trochę przyciszonym, stanowczym, ale już łagodniejszym tonem:
-Tak, byłem już dwukrotnie na wojnie. Najpierw pod Atsui, a teraz pod Murem. Brałem udział w jego obronie przed najeźdźcami. To była bardzo wyczerpująca walka, pożarła wielu ludzi, sam byłem dwukrotnie ranny, najpierw pogryzły mnie węże, a potem niefortunnie upadłem i metal prawie przebił moje ciało. Przynajmniej nie poległem, jak mój ojciec w tej pierwszej bitwie...Ale byłem bardzo blisko, Chise. Wiesz, że śmierć nie jest taka piękna, jak się może wydawać? Ale taka honorowa, z poświęcenia, to jedyna, o jaką powinien prosić bogów samuraj, no chyba, że mówimy o takiej na łożu śmierci.
Rozluźnił mięśnie, uśmiechnął się delikatnie. Spojrzał głęboko w niewidzące oczy.
-To nie była wojna, Chise. To było piekło. -zaczął swoją opowieść.-Było tam od cholery klanów z rozmaitymi doujutsu, szczególniej wielu Uchiha. Przecież Protektorem Muru jest teraz Kyuo-sama, wiesz o tym chyba? Było nas dwie grupy, jedna broniła Muru, druga wyprawiła się bezpośrednio na wroga...Ja byłem wraz z przyjaciółmi, Shijimą i Keiem, w obronie. Walczyłem w oddziale Kenshiego Majiego. Niedaleko nas walczył oddział, który miał za dowódcę jakiegoś Uchihę...Chwila...
Zmarszczył brwi. Wytężył pamięć, próbując odtworzyć dokładnie twarz Shinjiego, dźwięk jego głosu, słowa, które wypowiadał, nachylony poufnie w kierunku Shijimy. Jakiego on wtedy użył porównania...?
Ach, tak, prawda, szczęk yari nasunął mu wtedy myśl, że...
Jeżeli Shinji byłby Królem Przypadek, to Shijima to Królowa Śmierć.
Tak, szkarłatnooki mieszkaniec Hyuo był Śmiercią - tą cichą i bezlitosną, ale przychodzącą prawie że po bratersku do człowieka, przypominającą mu o jego powinnościach, które winien wypełnić wobec swoich krewnych, panów i towarzyszy, aby móc odejść z honorem. Za to Shinjiego odbierał jako człowieka, który błąka się z upodobaniem po cudzych ścieżkach, przypadkiem je plątając, no bo hej, przecież on tego nie chciał! Tak, jak Kei nie chciał śmierci tamtego chłopaka, jego imię brzmiało Mikoto, zapamiętał je - tak jak łzę, delikatną łzę samuraja opadającą w dal.
-Jeżeli znasz Uchihę Shinjiego, to był on dowódcą oddziału B walczącego niedaleko mnie. Był...Był naprawdę dobry. Spotkałem go niedługo później, to dziwna osobowość, ale nie wydaje się być zły. Nie tak zły, jak ta wojna, Chise. Wyrzynaliśmy się nawzajem jak zwierzęta, używając technik, po wrogiej stronie byli shinobi używający dziwnej, gęstej cieczy, z której formowali węże i smoki, a w której grzęzły kukiełki kuglarzy i nasze nogi. Sam widziałem, jak Kurusu, kuglarz służący razem ze mną, miał kłopoty, by oczyścić swoją kukiełkę. Nie wiem, czy znam jeszcze kogoś z twoich znajomych, ale widziałem tam mnóstwo ludzi. Zaraz po wojnie rozstałem się z Shijimą i Keiem, moimi przyjaciółmi, a teraz chcę iść dalej na północ. Czas w końcu poznać coś więcej niż Yinzin. No właśnie...
Zatrzymał rozbawione spojrzenie na dziewczynie. Akurat w tej chwili wróciła kelnerka z ich zamówieniami. Hayami odebrał więc zarówno swoje youkan, jak i herbatę malinową, po czym zabrał się za konsumpcję.
Tak dawno już nie ulegał słodkiemu nałogowi.
Z radością stwierdził, że smak youkan w niczym się nie zmienił, wciąż idealnie wyważał proporcje, jak zawsze, odkąd pierwszy raz tu przyjechał.
-Jeśli kiedyś bogowie poprowadzą cię na Yinzin, nikt z samurajów, a na pewno nikt z Akodo, nie odmówi ci dachu nad głową, słodyczy i towarzystwa-uśmiechnął się, sięgając po czarkę. Uniósł ją ostrożnie, z precyzją, do ust, po czym zaczął pić - powoli, rozkoszując się każdą kroplą.
Demony odleciały tak szybko, jak się pojawiły.
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kōtei (Osada Rodu Uchiha)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość