Obozy Uchodźców
- Yuki Hoshi
- Posty: 490
- Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
- Sugiyama Orochi
- Posty: 255
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
- Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Re: Obozy Uchodźców
Orochi obiecał sobie w duchu, że jeśli tylko będą zdawać raport z tej misji - a to, co robił okaże się przydatne i pomocne - to ani on, ani Tsu nie może w żadnym wypadku zająknąć się, że był to pomysł Orochiego. Jeszcze ojciec się dowie i zasypie go trzy razy taką ilością roboty, bo "przecież ma talent". Talent-sralent. No, ale jeśli faktycznie to pomoże tym ludziom w miarę bezproblemowo przenieść się... to chyba dobrze. Oczywiście wolałby, żeby papiery się porządkowały za jednym pociągnięciem łańcucha, ale no... nie można mieć wszystkiego, prawda? W każdym razie jeszcze, może kiedyś wpadnie na sposób jak to faktycznie robić łojąc łańcuchami dookoła.
Skończywszy kopiowanie i dzielenie listy, wstał i rozciągnął się nieco, po czym szybko posprzątał po sobie i schował skrzyneczkę... najpierw pomyślał, że pod łóżko, ale potem doszedł do wniosku, że jednak pod obluzowaną deskę - na wszelki wypadek, skoro nie był w stanie jej zamknąć z powrotem. W razie czego, gdyby nie było miejsca, wykopał szybko kunaiem niewielki dołek, zgarniając ziemię pod resztę desek obok i tak ukrył szkatułkę, zabierając ze sobą listy. Następnie wyszedł, wpadając w lekki trucht i wracając do strażnika, którego musiał poinstruować co do dalszych kroków. Kiedy go zobaczył, pomachał do niego.
- Udało się znaleźć tę listę i ją skopiować. Proszę. - wręczył mu sporządzoną przez siebie kopię, a następnie szybko dodał. - Jak idą przygotowania? Będziemy potrzebować paru piśmiennych osób, po jednej na każdą grupę, a do tego po jednej, która zna Kotei. Kojarzysz, czy nie rozstawili się tutaj czasem jacyś kupcy pomniejsi z miasta, albo może ktoś ma jakichś krewniaków w mieście, którzy przyszli im pomóc z przeprowadzką dzisiaj? Mogliby służyć za przewodników dla reszty i usprawnić trochę cały proces. -
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 379
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Obozy Uchodźców
Kobieta odzyskała przytomność, co było beż wątpienia dobrym znakiem. Tsuyoshi oczywiście pomógł jej się podnieść do pozycji siedzącej i obserwował jej reakcje. Daleko mu było do medyka, ale podstawowe zasady pomocy rannym znał. Dobrym, a nawet bardzo dobrym znakiem było to, że kobieta nie miała żadnych innych ran. Osada nie znajdowała się daleko, więc dostarczenie jej w miejsce, gdzie udzielona jej zostanie profesjonalna pomoc nie powinno zająć długo. Przeżyje.
- Jestem Uchiha Tsuyoshi, szukam Iwao. Pani jest zapewne jego żoną? - zapytał. W zasadzie odpowiedź była bez znaczenia dla tego, co zrobi dalej. Priorytetem było uratowanie tej kobiety, więc trzeba będzie sprawnie przetransportować ją na miejsce.
- Pomogę Pani wrócić do obozu i tam się panią zaopiekują. Może Pani wstać? Co tu się w ogóle stało? - pytał, starając się jednak mówić powoli i wyraźnie. Jeśli czegoś nie rozumiała, to cierpliwie powtarzał. W międzyczasie pomógł jej stanąć na nogi (jeśli była w stanie) i iść w kierunku obozu. Jeśli jej zdolności motoryczne były wciąż mocno upośledzone, to po prostu wziął ją na plecy. Nie mógł sobie pozwolić na to, żeby tutaj teraz utknąć albo wracać do Orochiego godzinami. Mimo stanu tej kobiety czas grał teraz kluczową rolę. Jeśli faktycznie ktoś porwał Iwao to każda chwila była na wagę złota.
0 x
- Yuki Hoshi
- Posty: 490
- Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Re: Obozy Uchodźców
Tsuyoshi
Kobiecie chwilę zajęło dojście do siebie, kiedy Tsu sięnią zajął. Na zadane pytanie, czy jest małżonką Iwao - pokiwała głową i westchnęła. Zamknęła na chwilę oczy, kilka razy odetchnęła i spojrzała na Tsu ponownie.
- Tak. Przyszliśmy nad strumień po wodę, bo woda w studni jest trochę zamulona. Były tu jakieś szczuny, myśleliśmy że od nas, ale nie. Napadli nas, przetarmosili przez nieskończony most. Nie mogłam zrozumieć, czego chcieli, bo mało mówili, ale potem jeden zaczął mnie obłapiać i Iwao-san powiedział, że pójdzie grzecznie, jeżeli mnie zostawią. I chyba pozbawili mnie przytomności - wyjaśniła mu.
Kobieta mogła wstać, jeżeli Tsu jej pomógł i, niestety, żeby szła bez zataczania się, musiał ją podtrzymywać. Jednak była dość spokojna, tyle, że nie szła za szybko.
- Nie jest ci za zimno? - zapytała go, kiedy jednak musiał wziąć i popatatajać z powrotem do Obozu. - Dawno mnie żaden młodzieniec nie nosił. Gdyby nie to, że Iwao-san jest zabrany, mogłabym uznać ten dzień za udany. Znajdziesz go, jak mnie odstawisz, tak?
Po kilku minutach dotarli do Obozu Uchodźców. Idealnie w czas, żeby zobaczyć jak Orochi rozmawia z pobladłym strażnikiem.
Orochi
- A skąd ja mam wiedzieć, czy ktoś jest piśmienny czy nie? - zapytał nieco przerażony i spojrzał na Orochiego, który przyniósł mu listę. Nie docenił, że Orochi ją załatwił, ale tak już to wyglądało. - Znaczy… w sumie no, nie jest to zły pomysł. Dobrze, że was do nas przysłali, Sugiyama-san, bez was to zupełna katastrofa by była. Zaraz znajdziemy piśmiennych, gorzej z krewniakami, bo nikogo za bardzo nie znam.
Strażnik ruszył, żeby porozmawiać z ludźmi, aby załatwić to, czego potrzebował Orochi i chyba coś udało mu się zrobić, bo ludzie się ruszyli (całkiem nieźle się już przygotowali do przeprowadzki - Orochi wydał dobre polecenia.
W tym czasie do Orochiego podszedł już Tsu, z kobietą na swoich plecach - żoną Iwao. Teraz, kiedy Orochi ją zobaczyć - i owszem, rozpoznał, bo widywał ja w tych okolicach.
+3 kolejki Orochi/Tsuyoshi Strażnik
Zirytowana Kobieta
Dziewczyna z Zachodniego Sogen
Wyrostek
Ranna Kobieta
0 x
- Sugiyama Orochi
- Posty: 255
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
- Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Re: Obozy Uchodźców
- No trzeba rozpytać właśnie, postaram się też zaraz w tym pomóc. Jeszcze ich jakoś zapakujemy wszystkich do miasta. - Orochi, pełen entuzjazmu jak portowe koty ryb, poklepał strażnika z uśmiechem po ramieniu. Następnie sam zaczął się rozglądać, oglądając jak też zrealizowano jego polecenia, w razie czego podchodząc do paru osób i dając im jakieś wskazówki co do jakichś szczegółów i przy okazji rozpytując czy nie słyszeli o kimś, kto poza Iwao umie czytać i czy nie mają jakiejś rodziny z miasta, która im ma pomóc w przeprowadzce, albo czy jacyś ich sąsiedzi z obozu nie mają takowej. Ten element pracy jako shinobi lubił chyba najbardziej - rozmowy ze zwykłymi ludźmi, praktyczną pomoc... wtedy czuł, że robi coś konkretnego, że nie zapomina o tym, kogo chroni i komu służy tak naprawdę. Długo jednak tak nie miał okazji sobie porozmawiać, gdyż oto nadszedł Tsuyoshi, na plecach targając żonę Iwao. Kiedy tylko Orochi ich dostrzegł, oderwał się od bieżącego zajęcia i skoczył do nich, aby w razie czego pomóc towarzyszowi dodatkowo szybko oceniając stan kobiety - na Iryojutsu się może nie znał, ale jeśli byłaby jakoś ranna, na pewno by zauważył.
- Hej, Tsu! Pani Nobutora! Co się stało, gdzie Iwao-san? Opowiadajcie! - wystrzelił szybko, wyraźnie zaniepokojony i gotów nieść wszelaką pomoc. Po krótkim zastanowieniu się pomyślał, że w sumie kobieta może go nie kojarzyć aż tak dobrze, więc szybko jeszcze wskazał na siebie i się skłonił. - Sugiyama Orochi, doko w służbie klanu Uchiha. -
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 379
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Obozy Uchodźców
Potwierdziło się już ostatecznie to, co najbardziej przychodziło na myśl i nasuwało się Tsuyoshiemu. Iwao-san i jego żona zostali napadnięci, a sam Iwao został uprowadzony. To, co powiedziała kobieta tłumaczyło, dlaczego ona została w tym miejscu, a jego uprowadzili.
Trzeba było jednak się zabrać czym prędzej do obozu, co też oboje zrobili. Kobieta była w takim stanie, że jedyną gwarancją dotarcia tam w jako-tako sensownym czasie było poniesienie jej, co Uchiha oczywiście przewidział już wcześniej.
Nie przewidział jednak tego, co powiedziała do niego w pewnym momencie korzystająca z jego usług niewiasta. Praktycznie od razu po tym, jak to powiedziała, ten znowu w ciągu dzisiejszego dnia poczerwieniał.
- N-nie, oczywiście. Ja... to właśnie powinienem zrobić, tego wymagałby klan. I... pani stan, przede wszystkim! - zaczął się tłumaczyć, choć przecież nikt tego od niego nie oczekiwał. Jak na swój wiek radził sobie całkiem dobrze w różnych typowych dla fachu shinobiego okolicznościach, ale były pewne sytuacje i osoby, którym zbicie go z pantałyku przychodziło wręcz dziecinnie łatwo.
- Umm... Tak, oczywiście! Od razu jak przejmą panią ludzie z osady, ruszę razem z moim towarzyszem żeby odnaleźć Iwao-san! Sprowadzimy go wkrótce bez problemu!
*****
Kiedy dotarli do obozu, mógł odetchnąć z ulgą. Oczywiście nie pod wpływem tego, że zaraz będzie mógł odstawić niesioną kobietę. Jego ulga miała swoje źródło w tym, że dotarł na czas (to znaczy, że kobieta była wciąż żywa) i od razu wyszedł mu naprzeciw Orochi.
Kiedy dotarł do miejsca, w którym mógł odłożyć kobietę na jakieś tymczasowe posłanie, łóżko czy po prostu postawić ją i ktoś inny pomógłby jej stać prosto, od razu zaczął wyjaśniać.
- To szanowna małżonka pana Iwao, zresztą z tego co widzę już ją znasz, Orochi. Ona i Iwao zostali napadnięci nad strumieniem. Napastnicy zranili panią w głowę - wskazał na koszulkę, która pewnie nadal owinięta była na włosach kobiety celem zatrzymania krwawienia, jakkolwiek niewielkie by ono nie było - a Iwao-san porwali. Wiem, dokąd się udali, prawdopodobnie, bo ślady prowadziły w głąb lasu - powiedział szybko. Wyręczył przy tym w wyjaśnieniach panią Nobutorę (tak najwyraźniej się nazywała), bo ona raczej nie była w stanie przedstawić sprawy tak szybko, zwięźle i sprawnie.
- Jeśli ruszymy teraz, to może całkiem szybko ich złapiemy dzięki świeżym śladom - dodał na koniec. Dał jeszcze trochę czasu Orochiemu na ogarnięcie tego, co zostało mu przekazane i jeśli tamten nie miał lepszego pomysłu, ruszył z powrotem nad strumyk, prowadząc kompana misji na miejsce, w którym zaczynał się trop.
0 x
- Yuki Hoshi
- Posty: 490
- Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Re: Obozy Uchodźców
Orochi całkiem dobrze bawił się w trakcie pomocy ludziom. Znalazło się kilkoro ludzi, którzy umieli czytać, a nawet parka, która zapewniała, że zna Kotei, jak własną kieszeń. Orochi mógł w to jak najbardziej uwierzyć, bo parka wyglądała na złodziejaszków. Młodzieńcy wysłani do Kotei jeszcze nie wrócili - coś musiało ich zatrzymać. Może też kopiowano dla nich listę i nie szło im to tak dobrze, jak kopiowanie rzeczy sharinganem. Ech, te ograniczenia. Mogli też nie pisać tak szybko, jak pisał Orochi.
Szło jednak całkiem dobrze i wydawało się, że pierwsza grupa była już prawie gotowa do wyruszenia, a drugiej brakowało kilkunastu minut. Ludzie chętnie z Orochim rozmawiali - skracał dystans do siebie, przez co mu ufano.
Przyjemna część roboty, jednak się skończyła. Tsu przyprowadził ranną.
Tak, była ranna. Nic, co by bezpośrednio zagrażało życiu, ale kobieta oberwała mocno w głowę. Tsuyoshi zdecydował się opatrzyć ją za pomocą swojej koszulki. Teraz - cóż - była wiosna, pewnie było mu trochę zimno na tors. Chyba z Orochim dobrali się pod względem upodobania do nagich torsów.
Tsuyoshi był też bardzo ładnie zbudowany. Kilka dziewcząt zatrzymało na nim swoje oczy.
Kiedy Orochi i Tsuyoshi już połączyli swoje siły, a kobieta została odstawiona na ziemię, starszy z shinobich, już wypytywał o to, co się stało.
Kobieta na to trochę się zdziwiła.
- Nie jesteś zbyt dorosły na doko? - zapytała orochiego, ale chyba go trochę skojarzyła, więc nie ciągnęła tematu. Opowiedziała to, co przed chwilą powiedział Tsu. - Szliśmy nad rzekę. Byliśmy razem z Iwao-sanem po wodę, bo studnia jest zamulona. Zaatakowali nas i chcieli porwać mojego męża. Iwao-san powiedział, że pójdzie spokojnie, jeżeli mnie puszczą. Ale mocno mnie uderzyli i straciłam przytomność. Ale chyba łatwo odnajdziecie drogę, którą poszli. Pewnie chcą wykorzystać zamieszanie i brak shinobi. Susanoo wasze sławne, Sugiyama-San.
Kobieta dość szybko po tym została przejęta przez innych obecnych, a Tsu i Orochi mogli szybko omówić plan.
+3 kolejki Orochi/Tsuyoshi Strażnik
Zirytowana Kobieta
Dziewczyna z Zachodniego Sogen
Wyrostek
Ranna Kobieta
0 x
- Sugiyama Orochi
- Posty: 255
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
- Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Re: Obozy Uchodźców
Orochi - z braku innych opcji - stwierdził, że trzeba będzie wykorzystać nawet drobnych złodziejaszków. Może to im pomoże się trochę ogarnąć? Na pewno im obiecał parę ryo w nagrodę i poważne konsekwencje, jeśli spróbują okraść kogokolwiek z uchodźców, na wszelki wypadek błyskając sharinganem.
Słuchając krótkiej, treściwej wypowiedzi Tsuyoshiego - oraz tylko trochę będąc rozproszonym przez z kolei jego nagi tors - jego czoło zmarszczyło się w gniewnym wyrazie. Porwanie? Naprawdę? Jak można było tak nisko upaść, żeby porwać osobę która zrobiła tyle dobrego dla ludzi tutaj i pozwoliła im przetrwać trudne miesiące wojny, kiedy ich domy zostały zniszczone, a siły klanu musiały być skupione na innych zadaniach? Jakim... niewdzięcznikiem i łajdakiem trzeba być, żeby coś takiego zrobić? Jego dłoń lekko drgnęła, automatycznie zawijając się w pięść. Zaraz jednak wziął głęboki oddech - nie mógł od razu dać się ponieść emocjom. Tsuyoshi mógł zauważyć, jakby przez twarz Orochiego przemknęła chmura burzowa, kontrastująca z zazwyczaj pogodnym obliczem młodzieńca. Młody Sugiyama potrząsnął głową, zmuszając się do uspokojenia i uśmiechnięcia do żony Iwao.
- Cóż, nigdy nie interesowałem się pięciem w górę hierarchii klanu, to wszystko, pani Nobutaro. Ale spokojnie, wykonuję swoje obowiązki sumiennie. Odnajdziemy pani męża i sprowadzimy, całego i zdrowego. - odparł pewnym siebie, jak najbardziej wyważonym tonem. Tak, by kobieta nie miała wątpliwości, iż właśnie tak się stanie. - Proszę dać nam... pięć minut. Przekażę instrukcje innemu strażnikowi, który odpowiada teraz za koordynację przeprowadzki i ruszymy tropem porywaczy. Tsuyoshi-san - jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, to wypytaj proszę Panią Nobutaro o wygląd porywaczy, liczbę, motywacje potencjalne... wiesz, takie standardowe rzeczy, żebyśmy mniej więcej wiedzieli kogo szukać i czego się spodziewać. Ja zaraz wracam. -
Odłączył się, szybko znajdując w tłumie strażnika, chcąc przekazać mu szybko kogo znalazł oraz poinstruować, że grupy najlepiej jakby szły w odstępach około półgodzinnych - ruszenie w trasę chwilę zajmie, a do tego po drodze może się jeszcze zdarzyć zawsze jakiś problem z wozem, czy coś podobnego. Dodał też, że jeśli by brakło piśmiennych lub znających Kotei osób - niech ci, którzy zaprowadzą pierwszą grupę wracają od razu z powrotem, pomóc przenieść się reszcie. Ludzie mieszkający w tym obozie powinni się już nieco zżyć, liczył zatem na to, iż nie trzeba będzie ich zachęcać do działania obietnicą nagrody pieniężnej. Wyjaśnił też, że postarają się wrócić jak najszybciej, ale że baza do przeprowadzki jest przyzwoita i nie powinno być zbyt dużo problemów.
To uczyniwszy, wrócił do pani Nobutaro i Tsuyoshiego.
- Pani Nobutaro, zaniesiemy panią do szpitala polowego, on i tak pewnie jako ostatni zostanie przeniesiony. Ponadto od razu chciałem uprzedzić, ale byłem zmuszony przetrząsnąć nieco Państwa rzeczy w poszukiwaniu listy mieszkańców obozu i przydzielonych im domów, do tego pożyczyłem nieco tuszu i kartek, żeby ją skopiować na potrzeby usprawnienia przenosin. Kierowała mną wyższa konieczność, niemniej - przepraszam za to wtargnięcie. Postaram się to wynagrodzić wam odpowiednio. Tymczasem... ruszamy na łowy. - wyjaśnił, po czym odstawił zgodnie ze swymi słowami żonę Iwao w bezpieczne miejsce, gdzie ktoś chociaż pobieżnie znający się na medycynie będzie w stanie udzielić jej pomocy i ruszył u boku Tsu, dając mu się prowadzić na miejsce porwania.
- I jak, dowiedziałeś się czegoś więcej o tych porywaczach? - spytał po drodze.
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 379
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Obozy Uchodźców
Pierwszy raz zobaczył Orochiego, który był naprawdę zdenerwowany. Nie trwało to może zbyt długo, ale było wyraźne i łatwe do zaobserwowania. Tsuyoshi co prawda nie znał go zbyt długo, ale nawet dla niego ten gniewny wyraz na jego twarzy stanowił pewne, niewielkie zaskoczenie. Zaskoczenie, którego oczywiście nie dał po sobie poznać. Tak czy inaczej, wyglądało na to, że Iwao-san był naprawdę szlachetną, dobrą i bezkonfliktową osobą, skoro porwanie go stanowiło w oczach Orochiego tak wielką zbrodnię.
Nie stracił jednak ani trochę ze swojego trzeźwego myślenia i zdolności do ogarniania całokształtu sytuacji. Wydał Tsuyoshiemu krótkie polecenie. W innych okolicznościach Tsuyoshi pewnie byłby zły na siebie, że jeszcze o to nie zapytał, ale żona Iwao była w takim stanie, że kontakt z nią był nieco utrudniony. Teraz jednak rzeczywiście powinni o tym pomyśleć, dlatego jak tylko jego kompan oddalił się w celu wykonania innych obowiązków zarządczych, nasz bohater znowu zwrócił się do pani Naburoto.
- Mój towarzysz jak zwykle w punkt. Czy pamięta pani, ilu było napastników? Byli uzbrojeni? Czy możliwe, że gdy już ich znajdziemy, to będą stawiać opór? Hmm... - zamyślił się, spoglądając gdzieś w niebo. Starał się przypomnieć sobie o co jeszcze mógłby wypytać, co takiego mogłoby być przydatne - może któryś z nich wyglądał jak shinobi? I czy mówili, gdzie zamierzają poprowadzić pana Iwao?
Te pytania przyszły mu do głowy. Wysłuchał uważnie odpowiedzi kobiety, żeby móc potem dokładnie zrelacjonować to, co usłyszał.
Kiedy Orochi już do nich wrócił, pomógł odstawić panią Naburoto niezwłocznie do szpitala polowego zgodnie z zaleceniami kolegi, po czym nie tracąc ani chwili ruszył w kierunku strumienia, prowadząc Orochiego najszybszą możliwą drogą.
0 x
- Yuki Hoshi
- Posty: 490
- Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Re: Obozy Uchodźców
Orochi poszedł załatwiać na szybko sprawy przenosin (to co teraz mieli zrobić ludzie to była tylko formalność, bo z ustalonym planem jakoś to wyglądało). W międzyczasie Tsu został poinformowany o tym, czego chcieli się dowiedzieć obaj - Tsu i Orochi.
- Było ich około sześciu, nie więcej, chyba, że tam, skąd przyszli, było ich więcej. Nie wydawali się shinobimi, ale ja się tak naprawdę nie znam na tym. Szczuny, mówiłam, Uchiha-san. W twoim wieku, może młodsze chłopaki. Jakieś tam ostrze mieli, ale głównie kije. Nie stać zwykłych ludzi na porządną broń. Dwa razy nie mówić, jak smarkacze sobie to wymyśliły z czystej głupoty. Łatwo o takie grupki. Po wojnie dużo sierot zostało, a takie dzieciaki, to co mają robić? Wiadomo, nie to, nie tak, ale dwa razy nie mówić. Nie będziecie dla nich zbyt ostrzy, prawda? Po prostu nauczcie ich, że tak się nie robi i sprowadźcie mojego męża.
Kobieta chyba miała dobre serce. Może to dobrze, może to źle - ale swoje już przeżyła, więc przynajmniej jej podejście nie było aż tak śmiertelne.
W każdym razie, niedługo Orochi i Tsuyoshi wyruszali w drogę, zająć się niesfornymi szczeniakami chcąc odbić Nabutaro Iwao.
Tsuyoshi dokładnie wiedział, gdzie prowadzi Orochiego. Nie to, że Orochi nie znał tych terenów. Już niemal trzydzieści lat mieszkał tutaj lub w okolicy (nie licząc dwóch lat spędzonych u Takedów. Jakby Takeda wtedy był daimyo, Orochi miałby imponujący wpis w swoim życiorysie. I to taki, który zaakceptowałby jego ojciec. A Tsu potencjalnie by się skrzywił, bo pochodził z ziem, które należały do klanu Nakano - przeciwników Takedów. Było tam dużo szczegółów, niesnasków i zawirowań politycznych i personalnych, ale Uchiha zwykle nie zwracali na to uwagi, po prostu dla nich pracowali, jeżeli było trzeba. Teraz jednak miało się to zmienić i prędzej czy później ten konflikt miał być jednym z ważniejszych na tych ziemiach. Takedowie i Nakano… zaraz chwila…
O czym to ja…?
Ekhm.
Młodzieńcy w zastraszającym tempie przecięli las i dotarli nad strumień, następnie przez strumień i niedokończony most na drugi brzeg, i na drugim brzegu Tsuyoshi wskazał ścieżkę, gdzie znalazł panią Naburoto. Ścieżka prowadziła w głąb lasu i była świeżo użytkowana - owszem, minęło parę godzin, ale było widać, że ktoś przechodził i raczej nie myślał o maskowaniu śladów. Oni z łatwością mogli w tamtą stronę iść. Ba, mogli nawet przelecieć się po drzewach - ślad był na tyle jasny.
Kiedy tamtędy poszli - zajęło im około pół godziny dotarcie do obozu porywaczy.
Obóz był skromnym miejscem, które starło się ukryć swoją obecność wśród odzyskującego swój teren lasu. Położony był na otwartej polanie, której część już zdążyła pokryć się trawą i krzewami. Grunt był tu grząski, wilgotny i niepewny pod nogami. Wiele miejsc pokrywały kałuże wody, które odbijały kłujące w oczy światło słońca.
Kilka namiotów zrobionych z rozmokłego, starego płótna. Były to proste konstrukcje, nieskomplikowane, a jednak chyba były wystarczające, aby zapewnić młodym bandytom schronienie przed pogodą. Poza namiotami na skraju polany był szałas. Wydawał się być wykonany z luźno połączonych gałęzi i porośnięty mchem i liśćmi, aby zapewnić pewną ochronę przed deszczem. Wokół niego było wiele śladów stóp, które prowadziły do wnętrza, jakby sugerując, że miejsce to jest centrum aktywności w obozie.
Młodzi bandyci, w wieku Tsuyoshiego, nosili proste ubrania, przetarte i zabrudzone. Mimo młodości, wydawali się w pewien sposób dzicy, co zapewne było spowodowane ich niełatwym życiem. Było ich czterech, może pięciu na widoku, przy sobie mieli kije, gdzieś u jednego błysnęła broń ostra.
Na polanie panował niemalże błogi spokój, który kontrastuje z obecnością tych dzieciaków. Ptaki śpiewały na drzewach, a odgłosy dzikich zwierząt dochodziły z głębi lasu. Miejsce to wydawałoby się nieodpowiednie dla takiej grupy, ale to właśnie tutaj wyrostki znaleźli swoje schronienie.
+3 kolejki Orochi/Tsuyoshi Strażnik
Zirytowana Kobieta
Dziewczyna z Zachodniego Sogen
Wyrostek
Ranna Kobieta
0 x
- Sugiyama Orochi
- Posty: 255
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
- Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Re: Obozy Uchodźców
Informacje przekazane przez żonę Iwao, a następnie przez Tsuyoshiego Orochi po prostu przyswoił, choć był zirytowany faktem, że banda wyrostków... no dobrze, może jednak nie aż takich wyrostków, w końcu mieli być w wieku Tsuyoshiego, który się prezentował wyjątkowo przyzwoicie... w każdym razie, banda młodych chłopaków nie miała lepszego planu na życie, jak porwanie porządnego człowieka dla... w sumie czego? Okupu? Co planowali z nim zrobić? Tak czy inaczej, trzeba było się upewnić, że nie zrobią rabanu i czegoś jeszcze głupszego - jak skrzywdzenie Iwao.
W trakcie pościgu sam zaproponował wspięcie się na drzewa, które dawały nieco osłony, redukując szansę wykrycia ich przez straże w mini-obozie porywaczy - o ile jakieś wystawili. Kiedy biegli, rzucił do Tsu:
- Masz jakiś pomysł jak do tego podejść? Myślałem, żeby spróbować najpierw obejść ich obóz i namierzyć, gdzie trzymają Iwao. Potem jeden z nas mógłby zająć ich rozmową, a drugi podkraść się i wykraść z powrotem Iwao, żeby przypadkiem nie oberwał albo jakimś przygodnym kunaiem, albo techniką gdyby jednak doszło do walki. A, no i pytanie do Ciebie, czy chcesz gadać wtedy z nimi, czy się skradać. Mnie wszystko jedno, chociaż wydaje mi się, że tyle razy z posiadłości się wykradałem na miasto, że to mój główny atut. -
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 379
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Obozy Uchodźców
Tsuyoshi powtórzył Orochiemu wszystko co usłyszał od pani Nobutaro, tak wiernie jak tylko mógł. Z racji tego, że komunikat był niezbyt skomplikowany, zajęło mu to tylko chwilkę i już wkrótce znajdowali się w drodze do miejsca, w którym spodziewali się znaleźć sprawców tego nikczemnego porwania. Poruszali się bardzo szybko, bo obaj byli świadomi reguł gry, w jaką zdecydowali się zagrać. Zwłoka nie wchodziła w grę. W przypadku opóźnienia w najlepszym przypadku odnajdą Iwao za nie wiadomo jak długo i nie wiadomo w jakim stanie, w najgorszym... cóż, miejmy nadzieję że tym razem nie będzie ten "najgorszy" raz.
Znaleźli porywaczy całkiem szybko. Byli na polanie, w liczbie mniej więcej odpowiadającej temu, co przekazała im żona Iwao. Tsuyoshi od razu zaczął się rozglądać i dokładnie badać całe otoczenie w poszukiwaniu wszystkiego, co mogło być istotne przed nadchodzącą konfrontacją. Dobrą wiadomością było to, że ci ludzie nie wyglądali na profesjonalnych porywaczy (co znowu potwierdzało słowa pani Naburoto), złą - że było ich jednak więcej i nie wiadomo gdzie trzymali Iwao. Ze skupieniem i zmarszczonymi brwiami Tsuyoshi układał sobie w głowie plan działania, szanse i ewentualne zagrożenia. Pytanie Orochiego przyszło więc w idealnym momencie.
- Racja, to nie jest zły pomysł. Pewnie jest w którymś z namiotów. Nie chcemy się narazić przecież na to kretyńskie zagranie "rzućcie broń, bo poderżnę mu gardło" - pokiwał głową, po czym dodał od razu - dobra. Spróbuję jakoś ich zająć, a ty w tym czasie uwolnij Iwao. Jak już puścisz go wolno i będzie miał bezpieczną drogę, żeby uciec, to możesz zajść ich od tyłu. Oczywiście jeśli do tego czasu sam nie uporam się z tymi bachorami - powiedział. Na jego twarzy na sekundę-dwie pojawił się nikczemny uśmieszek, co było efektem tego, że wiedział, że za chwilę czeka go konfrontacja. Przez jego głowę przebiegały teraz dziesiątki kierunków, w których to wszystko mogło się rozwinąć, a szczególnie mogła rozwinąć się walka. Musiał być gotowy na wszystko, ale najbardziej zależało mu na tym, żeby zneutralizować ich szybko i precyzyjnie.
0 x
- Sugiyama Orochi
- Posty: 255
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
- Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Re: Obozy Uchodźców
Orochi z zadowoleniem kiwnął głową, ciesząc się, że jego towarzysz myśli podobnie i sam już pewnie układał w myślach podobny plan. No i też ucieszył się, że to Tsuyoshi zajmie się zagadywaniem, ponieważ on średnio miał pomysł na to, jak się zabrać za te dzieciaki. Pewnie gdyby to on wyciągnął tę słomkę, to po prostu... ech, sam wstydził się tego przed sobą, ale pewnie by się powołał na to, że jest synem obecnego zastępcy Shirei-kana. Renoma jego ojca jednak niosła się daleko i mogła pomóc przy uniknięciu rozlewu krwi. Ale z drugiej strony, mogła też przeszkodzić? Cholera wie, czy te dzieciaki nawet kojarzyły kto rządzi obecnie Kotei. Na szczęście - jego zadanie było prostsze, starczyło, że namierzy Iwao i wyprowadzi go na bezpieczną odległość.
- Świetnie. Postaraj się ich nie uszkodzić za bardzo... jakkolwiek do wściekłości doprowadza mnie, że porwali tak porządnego człowieka, to pani Nabutaro pewnie ma rację i po prostu... po prostu nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Może jakby ich odpowiednio nastraszyć i pokazać, że mają do czynienia z prawdziwym shinobi z klanu Uchiha, to się po prostu poddadzą? No i można im zaoferować ułaskawienie i jakąś realną robotę, zwłaszcza jak wśród nich są jest ktoś, kto miesza chakrę. - zasugerował Tsu, licząc na to, że ten wymyśli coś sensownego. Następnie klepnął go w ramię i ruszył po łuku dookoła obozu, planując namierzyć pana Iwao i potwierdzić to Tsuyoshiemu, a następnie zająć pozycję z której będzie mógł faktycznie zakraść się do odpowiedniego namiotu i podprowadzić zakładnika sprzed nosa porywaczy. W drodze aktywował sharingana, aby móc łatwiej namierzyć chakrę przeciwników oraz być może rozpoznać, którzy są największym zagrożeniem.
Ukryty tekst
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 379
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Obozy Uchodźców
Tsuyoshi pokiwał głową w wyrazie zgody i odprowadził Orochiego wzrokiem, gdy ten zniknął gdzieś w zaroślach z boku. Teraz dzielił swoją uwagę pomiędzy porywaczami, a Orochim.
Ukryty tekstTo narzędzie-niespodzianka, które pomoże nam później.
Kiedy już Orochi dał mu znak, że namierzył Iwao w jakikolwiek sposób (poprzez machanie czy czymkolwiek innym), Tsuyoshi odchrząknął i wyszedł z zarośli prosto w kierunku zbirów na polanie. Zatrzymał się jednak niedaleko jej skraju, żeby nie wejść za daleko. Zaczynała się jego część tego przedstawienia.
- Cześć wszystkim! - powiedział tak bardzo jowialnym tonem, na jaki mógł się zdobyć - Jestem Uchiha Tsuyoshi i wydaje mi się, że mamy do obgadania pewną rzecz. Macie kogoś, na kimś bardzo mi zależy. Klan dał mi wolną rękę, żeby was puścić wolno, jeśli wydacie mi waszego więźnia albo zlikwidować, jeśli będziecie stawiać opór. Mam więc prośbę - oddajcie mi tego człowieka, a rozejdziemy się w pokoju. Mój klan zapomni o waszym wybryku, zapomni nawet o tym, że poturbowaliście jego żonę, bo różne niemądre rzeczy robi się za młodzieńczych lat - powiedział tonem, któremu najbliżej było do niefrasobliwości i swobody czy czegoś podobnego.
Ukryty tekst
0 x
- Yuki Hoshi
- Posty: 490
- Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Re: Obozy Uchodźców
Plan został ustalony. Młody Lord Sugiyama zostawił w rękach Tsuyoshiego gadanie, a sam miał zakraść się od tyłu i przetrząsnąć namioty i szałas. Tsuyoshi miał ich uwagę odwrócić. Zaczęli niezwłocznie, chociaż Tsuyoshi jeszcze przez chwilę sobie gmerał to tu to tam. Coś wygmerał, coś zrobił i rozejrzał się za Orochim.
Młody Lord przemknął przez las jak jakieś zwierzę, które przez las przemykało. Był cichy, by szybki, był spostrzegawczy, jego oczy były szkarłatne, a zmysły wyostrzone. Szczególnie zmysł wzroku, na który sharingan działał. W końcu był oczami, prawda?
Dzięki temu był w stanie z łatwością objąć wzrokiem cały ten niewielki obóz, dojrzeć wszelakie ruchy ludzi oraz ogarnąć co i jak było z podniszczonymi namiotami. W sumie niewiele, dość sprawnie zauważył, że Iwao raczej w namiotach nie było. Nie dlatego, że chakrę tam widział w środku. Po prostu namioty były niewielkie i puste przy wietrze poruszały się trochę inaczej niż z ludźmi w środku (czy wspomnieliśmy, że wiało? Oczywiście, że wiało, to były Wietrzne Równiny, tutaj zazwyczaj wieje i Uchiha oraz inni mieszkańcy byli do tego przyzwyczajeni). Drugą kwestią był, oczywiście, szałas i tam podkradnięty Orochi mógł wydedukować, że i owszem, tam oto Iwao przebywał. No, na to była największa szansa, inaczej - gdzie by był?
Wtedy na scenę wyszedł Tsuyoshi. Półnagi.
Wśród chłopaków, którzy robili swoje w swoim obozie natychmiast, natychmiast powstało zamieszanie. A Tsuyoshi tylko do nich przemówił, zachęcając się do poddania. Ton, którym przemawiał kłócił się z jego charakterem, co pewnie byłoby zauważalne, gdyby nie to, że nie miał na sobie koszulki. To równoważyło jego charakter i istotnie wyglądał niefrasobliwie i jowialnie.
- Coo…? - zapytał jeden z chłopaków, podnosząc się i zaciskając w rękach kij, który miał przy sobie. Drugi za to wyciągnął nóż. Wszyscy nieco się zbliżyli. Chyba nie do końca brali Tsuyoshiego na poważnie, patrząc na to, że przyszedł do nich w negliżu. - Spierdalaj.
Krótko i dosadnie. Nie wyglądali, jakby się chcieli wdawać w jakiekolwiek dyskusje.
Orochi wtedy zobaczył piątkę, z którego jedna osoba - właśnie chłopak z nożem, miał trochę bardziej ustabilizowaną chakrę, niż reszta, co sugerowało, że potrafił on ją mieszać.
+4 kolejki Orochi/Tsuyoshi Strażnik
Zirytowana Kobieta
Dziewczyna z Zachodniego Sogen
Wyrostek
Ranna Kobieta
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 15 gości