Obozy Uchodźców
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 386
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
- Sugiyama Orochi
- Posty: 255
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
- Multikonta: Hoshigaki Toshiko
- Yuki Hoshi
- Posty: 490
- Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
- Sugiyama Orochi
- Posty: 255
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
- Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Re: Obozy Uchodźców
Jak na złość, szałasik był wykonany z materiałów, które poddałyby się woli kogoś z rodu Senju, a nie z Uchiha. Jakkolwiek byli potężnym klanem, tak gadanie do drzew było jednak konikiem (drewnianym) ich największych rywali. Jak raz mogliby się przydać, a tutaj... ech. Ponownie, Senju nigdy nie ma, kiedy są potrzebni. Naprawdę. Do tego Orochi oczywiście nie posiadał żadnych zdolności w kierunku chociażby Dotonu, który pozwoliłby mu szybko wykopać tunel do środka szałasu. Jedyne co miał przy sobie, to bazowy sprzęt shinobiego, swoje oczy i... w zasadzie tyle. Trzeba było inaczej pokombinować, bo nie chciał brutalnie rozwalać dech - nawet jeśli były stare i pod jego naporem by się ugięły, to narobiłoby to z pewnością hałasu. Jego zmysły były jednak nadal wyostrzone i mniej więcej słyszał, że jakiś nowy głos dołączył do reszty, do tego wszystko wskazywało na to, że jednak będzie bitka i Tsu zostanie zmuszony do pokiereszowania porywaczy.
To dało mu pewien pomysł.
Szybko wyciągnął dwa kunaie, wyszukując w miarę szeroką i najgorzej przymocowaną dechę spośród wszystkich, z odpowiednio dużą szparą pomiędzy nią, a kolejną lub poprzednią deską. Wbił kunaie w dwóch miejsach - jeden wyżej, drugi nieco niżej i wytężył słuch, by jak najlepiej zsynchronizować swoje działanie z pierwszym głośnym dźwiękiem - krzykiem, uderzeniem, albo czymś podobnym - które dobiegnie z drugiej strony. Wtedy naparłby na oba kunaie, chcąc wyłamać dechę w tym samym momencie, tak by bitka zagłuszyła jego działanie. Na nic innego nie miał teraz pomysłu, a to dawało mu jakieś szanse powodzenia i wyprowadzenia Iwao po cichu.
Ukryty tekst
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 386
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Obozy Uchodźców
Wszystko było już przesądzone. Ostatni moment na powstrzymanie rozlewu krwi właśnie minął i Tsuyoshi był tego doskonale świadomy. Oczywiście od początku był na to gotowy i nie zaskoczyło go to nawet w najmniejszym stopniu. Teraz pytanie brzmiało już zatem nie "czy" walczyć, ale "jak" ich pokonać.
A musiał wziąć pod uwagę kilka istotnych zmiennych. Po pierwsze, Orochi ukradkiem przekazał mu komunikat o tym, kto jest najbardziej niebezpieczny z tej grupy. Komunikat, że chłopak z nożem był shinobi uruchomił alarm w głowie młodszego Uchihy. Może być zatem pewien problem z tym, żeby wszystko poszło tak gładko, jak zakładał. Po drugie, z namiotu wyszedł jeszcze jeden - szósty już zbir - który wyglądał na herszta tej bandy. Jeśli to on wydawał rozkazy tym ludziom, to znaczy że musiał być również co najmniej tak silny jak shinobi. Wyglądało więc na to, że czekająca go walka wcale nie będzie tak jednostronna jak się spodziewał i rzeczywiście może się wiązać z poważnym niebezpieczeństwem.
Okręt o imieniu "brak konfrontacji" odpłynął już jednak kilkanaście sekund temu, więc trzeba było się zmierzyć z tym wszystkim. Natychmiast.
Tsuyoshi nie zamierzał się cackać, stopniowo odkrywać swoje karty czy wyczekiwać. Nadszedł czas na użycie narzędzia-niespodzianki. Od razu sięgnął do torby i wyjął z niej dwa przedmioty. Były to oczywiście dwa kunaie. Do pierwszego była przyczepiona stalową linką notka świetlna, a do drugiego była przyczepiona bombka świetlna. Natychmiast, płynnym ruchem wyrzucił je w kierunku wrogów, nie dając im czasu na zrozumienie, co się tutaj kroi. Kunai z notką świetlną poleciał natychmiastowo w stronę herszta bandy (tego, który wyszedł przed chwilą z namiotu), a bombka świetlna w kierunku koleżki z nożem (i przy okazji reszty bandy). W momencie aktywacji obu podarunków Tsuyoshi zamknął oczy i odskoczył lekko w bok.
Dalsze działania były równie proste, co poprzednie. Liczył się bowiem czas - oślepionych przeciwników trzeba było unieszkodliwić jak najszybciej. Jak tylko otworzył oczy, sięgnął po kolejną rzecz z torby, a mianowicie notkę wybuchową, która - niespodzianka! - również była przyczepiona do kunaia stalową żyłką. Nie czekając ani chwili cisnął tym prosto w oślepionego przywódcę i aktywował jak tylko była najbliżej niego. Więcej zapewne nie zdążył na razie zrobić.
Ukryty tekst
0 x
- Yuki Hoshi
- Posty: 490
- Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Re: Obozy Uchodźców
Tsuyoshi się w tańcu nie pierdolił. Kiedy chłopaki na niego ruszyły, on rzucił jedną notkę, rzucił bombkę, światło rozbłysnęło potężnie wokół. Nawet Orochi, co siedział za szałasem, zobaczył jak mocno rozbłysnęło światło.
Orochi czekał jednak na dźwięk. I się doczekał. Tylko… nie tego się pewnie spodziewał.
Podmuch wręcz zmiótł szałas z powierzchni ziemi (poukładana sterta drewna stała się chaotyczną, prawdziwą stertą drewna). Patyki latały wszędzie, dach się zawalił, dechy obaliły, po prostu chaos. Ale zupełnie nie niebezpieczny. To była naprawdę kiepska konstrukcja.
Zostawiło to Orochiego z dwoma kunaiami w rękach i… cóż, dziurze w szałasie. No, może być.
Pod stertą drewna był Iwao, związany. Trochę jęczał z bólu, ale nie wydawało się, że coś poważnego mu się stało. Orochi mógł spokojnie zacząć go ratować.
Tyle że.. Cóż, Tsuyoshi…
Już rozbłysk światła wzbudził panikę wśród tych młodzieńców. Na pewno nie wiedzieli, co ze sobą zrobić, kiedy nie mieli pojęcia, gdzie mają iść. Krzyknęli, rozeszli się trochę, potem zatrzymali.
Nastąpił wybuch.
Tsuyoshi trafił w wybranego przez siebie przeciwnika bezbłędnie. Notka zrobiła swoje. Młodzieniec krzyknął, jęknął, a przód jego ciała dymił. On sam leżał na ziemi, odrzucony w stronę szałasu, którego już nie było. Zaczął lamentować z bólu. I to jeszcze bardziej spowodowało panikę u reszty zbójów. Na razie niczego nie widzieli - dlatego biegli na oślep, próbując uciec. Potykali się o własne nogi i namioty. Tylko ten jeden, co miał nóż w ręce krzyknął do Tsuyoshiego.
- Oszalałeś? Odbiło ci?
Następnie wyraźnie się skupił, zaciskając ręce na nożu.
+4 kolejki Orochi/Tsuyoshi Strażnik
Zirytowana Kobieta
Dziewczyna z Zachodniego Sogen
Wyrostek
Ranna Kobieta
Mapka:Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 386
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Obozy Uchodźców
Błysk, wybuch, chaos. Podobno tak to wyglądało u zarania dziejów, albo coś na kształt tego. Uczestnicy tej sceny na sielskiej polanie mieli okazję dosłownie przenieść się w czasie i doświadczyć namiastki stworzenia - a to wszystko dzięki Tsuyoshiemu i jego notkom.
Nie powielając jednak tego, co zostało napisane wcześniej, trzeba wskazać, że sytuacja wyglądała następująco. Herszt bandy został praktycznie wyeliminowany z walki, przynajmniej na najbliższe chwile. Reszta hałastry również - oprócz gościa z nożem. Ten zaczął coś krzyczeć i wyraźnie był zdeterminowany do dalszej walki. Jak nietrudno się domyślić, nie spodobało się to Tsuyoshiemu, który zwrócił się teraz w jego kierunku.
- A ty co? Głuchy? Uprzedziłem, co się stanie - powiedział tylko, składając pieczęcie w porządku, którego nie zapomniałby już chyba nigdy i nigdzie. Oczywiście było to przygotowanie do wykonania sztandarowej, klanowej techniki katonu, czyli Goukakyuu - i to jej silniejszej wersji (chyba że dostrzeże, że tamten stoi na tyle blisko resztek szałasu, że kula ognia sięgnie również szałas - wtedy wykonuje słabszą wersję). Zaraz po tym, jak wykonał wszystkie znaki, wypluł prosto we wroga swoją technikę, nie hamując się ani na moment. Widać było, że tamten coś kombinował i jeśli szybko mu się nie przerwie, to może niepotrzebnie skomplikować tę konfrontację.
Ukryty tekst
0 x
- Sugiyama Orochi
- Posty: 255
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
- Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Re: Obozy Uchodźców
Orochi czekał na głośniejszy dźwięk - i się go doczekał, choć w zupełnie innej formie niż podejrzewał. Tsuyoshi ewidentnie uznał, że nie będzie ryzykować i użyje ciężkich argumentów, takich jak notka wybuchowa - przez co Orochi stał teraz za rozwalonym szałasem, bardzo zdziwiony, z dwoma kunaiami w dłoniach. Gdyby był bohaterem tych śmiesznych obrazkowych historyjek, które czasami Shizaki malował w wolnym czasie, pewnie jego włosy teraz sterczałyby całkiem do tyłu, a całe jego oblicze było komicznie osmolone. Nawet by się zaśmiał, gdyby nie to, że trzeba było działać.
Przede wszystkim - póki reszta była rozproszona - chwycił Iwao i szybko skoczył do tyłu, odnosząc go poza zasięg wzroku reszty i położył za jakimś drzewem, rozcinając jego więzy i wręczając mu kunai.
- Iwao-san, jestem Sugiyama Orochi. Jeśli jest pan na siłach - proszę wracać do obozu, my tutaj skończymy i dołączymy do pana. Z żoną wszystko w porządku. - rzucił do niego szybko, po czym czym prędzej wrócił na polanę, w biegu rozkręcając łańcuch.
Jeśli tylko zdążył przed tym, jak Tsuyoshi wykonał swoją technikę, wskoczył przed typa z nożem, rozkręcając łańcuch, chcąc chociaż częściowo ochronić siebie i debila, który porwał Iwao przed techniką Tsuyoshiego. Chociaż bowiem był wkurwiony na wszystkich obecnych - i to zdrowo - tak ostatecznie wierzył, że ich działania były tylko skutkiem desperacji i głupoty, nie realnej, głęboko zakorzenionej złej woli.
- STOP! - krzyknął na całe gardło, chcąc skupić na sobie uwagę, jeśli tylko manewer mu się udał. - DEBILAMI TO JEST CAŁA WASZA BANDA. TYLKO IDIOCI PORYWAJĄ OSOBĘ, O KTÓREJ SŁYSZAŁ I KTÓRĄ CENI SUGIYAMA. WIEM TO, BO JESTEM JEGO SYNEM. I MACIE NAPRAWDĘ OSTATNIĄ SZANSĘ, ŻEBY SIĘ KURWA PODDAĆ. - krzyknął, mocno akcentując każde słowo, nawet jeśli był nieco poparzony. - Albo to, albo pozwolę mojemu kumplowi was wykończyć. I sam pomogę. ZROZUMIELI? -
Ukryty tekst
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
- Yuki Hoshi
- Posty: 490
- Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Re: Obozy Uchodźców
Iwao, podniesiony przez Orochiego i szybko ogarnięty - schowany bezpiecznie za drzewem, przedstawił się i dał broń. Mężczyzna skinął głową.
- Orochi-dono, hai, hai, kojarzę. Nie róbcie im krzywdy, toż to dzieciaki - wymamrotał i podniósł się, żeby, zgodnie z poleceniem Orochiego, sam dotrzeć do obozu. Nie powinno być to trudne, poza tym - nie było daleko, a Iwao wydawał się być w dobrej formie, nawet nie za bardzo poobijany.
Tsuyoshi w sumie nie zauważył, kiedy Orochi odtransportował Iwao, sam zajęty zbójami, którzy teraz zachowywali się jak kurczaki bez głów - nadal oślepieni. No, ale miał rację, uprzedził o tym, co miało stać.
Złożył pieczęcie i po chwili wypluł z siebie ogromną kulę ognia - kulę ognia, która była popisową techniką klanu Uchiha. Techniką, która wskazywała na dojrzałość i gotowość młodego shinobiego lub młodej kunoichi do prawdziwego życia w służbie klanu. Młodzieniec poczuł ciepło na swojej twarzy, a przed sobą widział tylko kulę, ogromną, przysłaniającą cały świat. Już za chwilę miał słyszeć krzyki ludzi, czuć swąd ich spalonych ciał. Miał idealną odległość, kąt. To nie miało prawa się nie udać.
Nie minęła jednak chwila, a technika jakby uderzyła w ścianę. Nie było słuchać krzyków, a ogień zaczął wirować i się rozpraszać, wyrzucony w górę, dół, na boki. Po chwili, kiedy już Tsuyoshi przestał pluć ogniem, zobaczył, że oto przed nim, zasłaniając bandę, stał Orochi, kręcąc długim łańcuchem tak szybko, że nie było go prawie widać.. Jedynym znakiem, że to się działo, było odkształcanie się trawy, kiedy łańcuch był na dole.
Orochi nie miał prawa tam być. Nie miał prawa tego zablokować. Był w zupełnie innym miejscu!
No ale był. I przemówił.
Bandyci byli przerażeni tym, co się stało i już chyba powoli odzyskiwali widzenie. Nie uciekali, nie ruszali się wcale - ci z kijami. Ten, który dostał ciężką ranę próbował się podnieść, a ten drugi, który trzymał nóż, zawołał.
- Kto? Co? Jakim synem?
No ale jeszcze nie mogli nic tak naprawdę zrobić.
+4 kolejki Orochi/Tsuyoshi Strażnik
Zirytowana Kobieta
Dziewczyna z Zachodniego Sogen
Wyrostek
Ranna Kobieta
Iwao
Mapka:NieaktualnaUkryty tekst
0 x
- Sugiyama Orochi
- Posty: 255
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
- Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Re: Obozy Uchodźców
Na całe szczęście, przybył na czas. W każdym razie - na szczęście dla tej bandy kretynów. Miał nadzieję, że to pojmują. Bo gdyby nie łańcuch, to skwierczeliby tutaj jak wołowina na festiwal Amaterasu u Akimichich. Licząc na to, że Tsuyoshi chwilowo powstrzyma się z atakim, odwrócił się do typka z nożem, spowalniając łańcuch, ale nadal nim kręcąc - leniwie, ale tak, by było jasne, że w razie czego broń może bardzo łatwo pomknąć ku któremuś z nich.
- Nazywam się Sugiyama Orochi, syn Sugiyamy Kuroyamiego. Obecnie sprawującego obowiązki shirei-kana klanu Uchiha, dopóki Masahiro-dono, bohater walki z Hanem nie dojdzie w pełni do siebie i nie obejmie w pełni stanowiska. Wyrażam się dla was wystarczająco jasno?! - warknął do nich Orochi, postanawiając rzucić rodzinnym imieniem. Niech Stary i jego zamordystyczna reputacja się na coś przydadzą wreszcie. - Popełniliście błąd, który prawie was kosztował życie. Nie wiem, czemu pomyśleliście, że porywanie Iwao-san może się dla was skończyć jakkolwiek inaczej, niż śmiercią, ale to już nieważne. Wypuścicie broń i pójdziecie spokojnie z nami, to wstawimy się za wami i postaramy wam znaleźć jakieś pożyteczne, płatne zajęcie. Dorzucę nawet pomoc medyczną dla największego debila z was wszystkich. - wskazał brodą na herszta, który próbował się podnieść i posłał łańcuch nieco w jego kierunku.
- Siedź, gdzie siedzisz i oszczędzaj siły, bo zdechniesz. Nie jesteś już tutaj żadnym liderem. Gadam z tym drugim. Jak ci na imię? I lepiej, żebyś puścił ten nóż i trzymał ręce przy sobie, żadnych pieczęci. -
Dwie łezki sharingana błyszczały w jego oczach, kiedy patrzył na przeciwników, licząc na to, że wreszcie pójdą po rozum do głowy.
Ukryty tekst
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 386
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Obozy Uchodźców
Coś się... coś się popsuło i nie było widać kuli ognia. A właściwie to nic się nie popsuło - po prostu kula ognia została w jakiś całkowicie niezrozumiały dla niego sposób została powstrzymana i zneutralizowana. Wyglądało na to, że wszystko to stało się za sprawą Orochiego, który... no właśnie - jak on się w ogóle tutaj znalazł? I co to było, to coś, co trzymał w ręku?
Zanim jednak Tsuyoshi zdołał zareagować, Orochi złożył ich przeciwnikom coś, co miało być chyba propozycją. Albo groźbą? A może jednymi i drugim na raz? Chłopak zmarszczył brwi i popatrzył na tych, którzy jeszcze byli w stanie się opierać. Nie podobało mu się to, że jego towarzysz naraził ich na niebezpieczeństwo kontrataku. Kto wie, jakiego asa w rękawie mogą mieć bandyci? Ci ludzie odrzucili już jedną propozycję pokojowego rozwiązania tej sytuacji. Jaki był sens składania drugiej? Powołanie się na swój autorytet? Ale po co niby teraz ratować tych, którzy jawnie obrażają klan? Skoro to robią, to są już za daleko na ścieżce, którą obrali. I nie chodzi tutaj o sprawy honorowe i to, co śmieli powiedzieć o Uchiha. Chodziło tutaj o najbardziej prozaiczną kwestię - to byli ludzie, którzy byli im po prostu wrodzy. Okazanie im pomocnej dłoni wcale nie sprawi, że nagle odmienią swój stosunek do klanu. Przyjmą jedzenie z ręki, która ich nakarmi, po czym natychmiast ją ugryzą, znowu.
- Do licha, co za głupota - myślał - przecież gdy się zorientują, że i tak nie mają szans, to przyjmą ratunek, po czym dalej będą robić to, co robili. Tylko będą trzymali nieco niżej łby. Ale nadal będą stanowić zagrożenie - zacisnął pięść w wyrazie złości. Gdyby Orochi był "zwykłym" shinobi, szeregowym członkiem klanu tak, jak on, to nie siedziałby cicho, tylko otwarcie zakwestionował coś takiego. Tsuyoshi miał jednak jak każdy odpowiedzialny i nieskrzywiony shinobi poczucie pewnego rodzaju hierarchii, dzięki której utrzymywał się porządek.
W jego głowie wykiełkowała już jednak nieśmiało pewna myśl. Myśl, która była związana z tym, dlaczego klan znalazł się w takim położeniu, jaki wpływ na to miały możne rody, które sprawują władzę i jak to wszystko jest ze sobą związane. W każdym razie wspólnym mianownikiem była "słabość".
- Nie zamierzam kwestionować twoich poleceń, ale jeśli naprawdę sądzisz, że ci ludzie nadają się do takich propozycji, a nie na stryczek albo do ciężkiego więzienia, to... - odezwał się wreszcie, ale nie skończył. Nie było sensu. Cały czas jednak obserwował, co robią oponenci. Jeden fałszywy krok i gotów był cisnąć w nich kunaiem. Tym razem co prawda bez notki, ale jednak.
0 x
- Yuki Hoshi
- Posty: 490
- Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Re: Obozy Uchodźców
Powołanie się na swojego Lorda Ojca musiało być bardzo trudne dla Młodego Księcia. Jednak zrobił to, aby uratować potencjalnie jak najwięcej żyć.
Prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo podobny był do swojego ojca w momencie zadawania retorycznego pytania o to, czy wyraża się wystarczająco jasno. Jego poza, jego ton, definitywne postawienie sytuacji. Biła z niego siła i autorytet. Ciężko było uwierzyć, że ten mężczyzna wciąż był Doko, a nie piastował żadnej ważnej pozycji. Sam jego ton budził respekt. Rozproszenie potężnej techniki tylko utwierdzało to wrażenie.
To, jak się przedstawił Orochi, jak postawił sprawę, wyraźnie dotarło do młodych bandytów. Zaczęło się od tego, że jeden odrzucił kij, następnie zrobiła to reszta. Orochi także dość dobrze rozegrał ich psychologicznie, zawstydzając ich herszta i subtelnie przekazując władzę nad grupą, chłopakom z nożem. Było od razu widać zmianę.
- Karasu Haru - przedstawił się, kiedy Orochi go o to stanowczo poprosił, po czym odrzucił nóż. Obaj - Orochi i Tsuyoshi - zauważyli, że mięśnie chłopaka się rozluźniają, ramiona opadają. - I tak nie potrzebuję pieczęci, umiem trochę taijutsu, ale za słabo mieszam chakrę, żeby wasz klan uznał mnie za godnego - powiedział gorzko. - Nawet nie możemy w polu pracować, bo prowadzicie wojnę za wojną, walkę za walką. A my potrzebujemy pieniędzy, żeby żyć. Był tam sam, mieliśmy skorzystać z okazji? Nic by mu się nie stało, chcieliśmy tylko trochę pieniędzy...
- Mówiłem, że to głupi pomysł - powiedział nagle jeden z chłopaków, który trzymał wcześniej kij. - Mówiłem, żeby nie zadzierać z Uchihami - dodał, patrząc na herszta ich bandy, który nadal leżał, ale posłuchał się Orochiegi i leżał spokojnie.
- A skąd miałem wiedzieć, że ten gość jest ceniony przez jebanego Sugiyamę?
- Zamknij ryj, debilu!
- Kurwa…
Pełne obaw spojrzenie padło na Orochiego, w obawie, jak ten zareaguje na obrazę swojego ojca. Bezpiecznie można było jednak stwierdzić, że Młody Książę miał w sobie dużo cierpliwości. Czego nie można było powiedzieć o Tsuyoshim.
Na niego przemowa Orochiego też zadziałała. Tsu był przekonany, że Młody Książę był kimś ważniejszym niż naprawdę był. Dlatego dostosował się do tego, mówił Orochi i miał zamiar zrobić to, o co starszy shinobi prosi, uważając przy tym na bandę, żeby nie zrobiła nic głupiego. Jednak pozwolił sobie na wyrażenie swojego zdania.
Co nie spodobało się Haru. Chłopak zacisnął pięści, potem je rozluźnił, po czym podniósł rękę i oskarżycielski wskazał palcem na Tsuyoshiego.
- To przez z takich drani, jak ty, ludzie was nienawidzą. Myślicie tylko o sobie i swoich własnych, klanowych dupach i gdzieś macie to, że zwykłym ludziom się żyje tak źle!
+4 kolejki Orochi/Tsuyoshi Strażnik
Zirytowana Kobieta
Dziewczyna z Zachodniego Sogen
Wyrostek
Ranna Kobieta
Iwao
Karasu Haru
Mapka:NieaktualnaUkryty tekst
0 x
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 386
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Obozy Uchodźców
Tsuyoshi obserwował z boku wszystko, co się działo, z dezaprobatą kręcąc co jakiś czas głową. Stali tutaj we dwóch, negocjując ze zwykłymi bandytami. Był przekonany, że gdyby nie był od nich silniejszy, to sam padłby ich ofiarą. I to nie taką jak Iwao, o nie - jemu status zakładnika w życiu by się nie należał. Jego by po prostu zabili, bo cóż był wart dla lokalnej społeczności.
Prychnął tylko na uwagę skierowaną w jego kierunku. Nie miał charakteru furiata ani osoby szczególnie przewrażliwionej na punkcie własnego "ja". Niestety, w swoim niezbyt długim życiu dostał już kilka bolesnych lekcji związanych ze swoim statusem szaraka wśród shinobi (w szczególności z tego powodu, że nie obudził do tej pory sharingana), więc coś takiego mogło go tylko co najwyżej lekko zirytować, ale na pewno nie wyprowadzić z równowagi. I w sumie większa część jego irytacji pochodziła stąd, że w ogóle rozmawiali z takimi ludźmi.
- Zastanów się dobrze, co zamierzasz z nimi zrobić - powiedział jeszcze tylko do Orochiego, ale w jego głosie nie było zawziętości ani próby wymuszenia jakiegokolwiek rozwiązania. To, że zwrócił się do swojego kuzyna, a nie do chłopaka, który się z nim skonfrontował, było oczywiście celowe, nie zamierzał wchodzić w dyskusję z kimś takim - zobacz, gdy ja zaproponowałem im taką samą, uczciwą propozycję, oni nie tylko odrzucili ją obrzucając mnie przy tym obelgami, ale jednocześnie chcieli mnie zabić. Oni rozumieją tylko argument siły, są jak zwierzęta. I nikt normalny nie porywa innych i zachowuje się w taki sposób. To wszystko z mojej strony - podkreślił, że od teraz wszystko należy do Orochiego, a on po prostu nie ma zamiaru się w to wtrącać. Nieszczególnie przejął się też argumentem, jakoby ludzie nienawidzili Uchiha przez takich jak Tsuyoshi. Był pewien, że gdyby ludzie dowiedzieli się, że skutecznie spacyfikował tę szajkę rozbójników, byliby mu po prostu wdzięczni. Usprawiedliwianie narażania zdrowia i życia innych (biedna pani Naburoto!) jakimiś przyziemnymi powodami było po prostu dorabianiem teorii do własnego zezwierzęcenia.
0 x
- Sugiyama Orochi
- Posty: 255
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
- Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Re: Obozy Uchodźców
Naturalnie Orochi niepomny był zupełnie podobieństw, jakie dzielił w tym momencie z ojcem, a gdyby takie zasugerowano mu wprost - kategorycznie by się zapierał, że nie istnieją. Niemniej, wprost żadne podobne słowa nie padły, ale przynajmniej sytuacja odrobinę się uspokoiła... chociaż nadal widać było negatywne emocje po obu stronach. Nie dziwiło go to, sam zresztą był poirytowany i musiał się skupić, żeby narzucić sobie dyscyplinę, skoro cała reszta najchętniej by się pomordowała. Z pragmatycznych czy innych względów. Tsuyoshiemu na razie tylko skinął delikatnie głową w podziękowaniu, że nie kontynuował walki. Potem znowu skupił się na drugim z domorosłych shinobi, którego namaścił tak jakby na nowego przywódcę, a który miał jak widać sporo żalu do ich klanu. Krótka dyskusja za jego plecami między pozostałymi tylko sprawiła, że przez jego twarz przemknął krótki, rozbawiony uśmieszek gdy padło "jebany Sugiyama". Spoważniał jednak szybko, po czym zwinął łańcuch.
- Tsu, mógłbyś zebrać te ich noże? Żeby nikt nie miał głupich pomysłów. - poprosił towarzysza najpierw, jednocześnie starając się ocenić skąd może pochodzić dokładnie Haru bazując na jego akcencie. Na jego słowa pokręcił głową. - Naraziliście niepotrzebnie siebie i przede wszystkim naraziliście na szwank dobrego człowieka. Fakt, że klany prowadzą często wojny, ale teraz chyba wszyscy mają ich dość i chcą w końcu żyć spokojnie. Klan Uchiha - ręczę za to swoim słowem - również. Dlatego dzisiaj pomagaliśmy uchodźcom z południowego obozu przenieść się do nowych domów w obrębie miasta. Poza tym... do jasnej cholery, może i jestem Uchiha, ale przede wszystkim - jestem Sogeńczykiem. Więc Haru - nie wciskaj mi proszę tej gadki, że po jednej stronie są Uchiha, a po drugiej - reszta mieszkańców Sogen. Rozumiem, że możecie się czuć porzuceni, ale nie jesteście i nigdy naprawdę nie byliście. Kiedy ludzie Hana zaatakowali trybuny, razem z innymi shinobi starałem się ratować życia mieszkańców miasta, do tej pory mnie napierdalają naciągnięte wtedy mięśnie, jak próbowałem utrzymać kawałek trybun, żeby się nie rozjebał do szczętu i nie przygniótł tych, co przyszli oglądać turniej. - jego ton był gniewny, ale nie wrogi. Chciał zbudować nić porozumienia, jak najbardziej personalną, dlatego mówił szczerze. Realna wściekłość i tak mu przeszła, bardziej poirytowany był na sam fakt, że wojna, Han i działania co najmniej ostatnich dwóch pokoleń Uchiha utworzyły taką wyrwę między ich klanem, a zwykłymi ludźmi. Był ciekaw, czy podobnie myśleli uchodźcy, którzy przenosili się do miasta - miał nadzieję jednak, że nie.
- Także... jedziemy wbrew pozorom na tym samym wózku. Jeśli pójdziecie z nami, miejsce znajdzie się również dla was. Po walkach z Hanem i Cesarstwem jest mnóstwo pracy... mnóstwo zniszczeń, które trzeba odbudować. Każde ręce się przydadzą. Wasze też. - wyciągnął do Haru rękę. Jeśli ten odwzajemnił uścisk, dodał. - Pomogę tobie i temu drugiemu, o ile się uspokoi - wskazał na rannego - ogarnąć się na tyle przynajmniej z taijutsu, żebyście mogli dołączyć do straży. Dostaniecie porządną robotę i szansę na uczciwe życie, a nie kryć się jak dzikusy po lasach i porywać ludzi. Macie jednak przy wszystkich przeprosić Iwao-san za to, co zrobiliście jemu i jego małżonce. Tym bardziej, że to oni okazali wam zrozumienie i prosili, by was nie zabijać, pomimo waszych czynów. - jego ton ponownie przybrał twardy, nieznoszący sprzeciwu ton. Chciał, aby naprawdę zawstydzili się swoich czynów.
- No dobra, zmontujcie szybko jakieś nosze dla kumpla, zbierzcie najważniejsze swoje rzeczy i wracamy do obozu. Raz, dwa! - zakomenderował, poganiając typków do roboty, przekonany, że zajęcie i konkretny cel zajmie ich najlepiej, jak to możliwe. Dopiero w trasie odpowiedział Tsuyoshiemu cicho, tak by tamcie nie słyszeli:
- Myślę, że byli zdesperowani i nie wiedzieli co ze sobą zrobić. A potem wszystko łatwo wybuchło. Uważam jednak, że coś jeszcze z nich będzie - skoro Iwao i jego żona dali im szansę, to ja też im ją chcę dać. Ale możemy jeszcze pogadać jak to się skończy, na razie pilnuj ich tam trochę bardziej z przodu. -
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
- Yuki Hoshi
- Posty: 490
- Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Re: Obozy Uchodźców
Trochę się porobiło. Na oskarżenie Haru, Tsuyoshi się zdenerwował i zwrócił się do Orochiuegi, ignorując samego oskarżającego. To tylko zdenerwowało młodzieńca. Orochi raczej podszedł do tego spokojnie i dalej załatwiał sprawę, chcąc tak naprawdę uratować życie tym dzieciakom - zarówno doraźnie, teraz, jak i bardziej ogólnie. Dużo mówił, ale też próbował pokazać młodzieńcom, że był taki, jak oni. Nie tylko Uchihą, ale przede wszystkim Sogeńczykiem. Poczuciem winy władał tak samo dobrze, jak swoim łańcuchem i nie dało się ukryć, że to działało.
Haru jednak nadal wyglądał dość niepewnie i rzucał nienawistne spojrzenia na Tsu. W końcu jednak wyciągnął rękę i uścisnął ją Orochiemu.
- Nie tylko nam - wskazał na siebie i byłego herszta bandy. - Wszystkim. Jeżeli mamy zacząć na nowo, a ty masz możliwości, to pomóż wszystkim. Ale nie jesteśmy jedyni. Takich band jak nasza jest wiele. Jeden ruch nie naprawi tego. Ale... dziękujemy za szansę.
Chłopaki, po prośbie Orochiego o zbudowanie noszydla kolegi, który oberwał notką, zrobili nosze z kijów, desek i płótna. Zajęło im kilkanaście minut. Dzięki temu Orochi i Tsugoshi mieli szansę na chwilę rozmowy i wymiany uwag dotyczących tego, co tu się działo. Po pewnym czasie byli gotowi i można było wyruszyć z powrotem do obozu. Banda jeszcze pozbierała swoje rzeczy, wierząc, że tam nie wrócą. Chyba zaufali Orochiemu.
Powrót do obozu był spokojniejszy. Trochę czasu minęło, Słońce przesunęło się po niebie i robiło się powoli popołudnie. Nie spędzili dużo czasu na "misji" ratowania Iwao. Jednak kiedy dotarli na miejsce, okazało się, że ludzie zdążyli się przenieść, przynajmniej ze dwie grupy. I to korzystając z pomysłu Orochiego, jak się miał kiedyś dowiedzieć. Iwao był już z powrotem i rozmawiał z...
No właśnie.
W obozie było czterech strażników, ale nie strażników Uchiha. Byli ubrani podobnie, ale w trochę odmienne ubrania niż te zakładane przez strażników Kotei - nadal były ciemne, ale ozdobione złotą nicią na krawędziach. Każdy z nich miał na sobie symbol trójgłowego psa na tle czarnego płomienia. Byli to strażnicy z posiadłości Orochiego. A razem z nimi...
- Ktoś ci dawno nie spuścił lania - powiedziała wysoka kobieta w podobnym stroju, jak czterech ludzi, z którymi była, chociaż było widać, że musiała mieć od nich co najmniej rangę wyżej. Jej głos był dość niski, przepełniony kpiną. Była piękną kobietą o nieco egzotycznej urodzie i niebieskich włosach, wysoko związanym. Jej mina jednak nie była zachęcająca - wykrzywiała wargi, kiedy patrzyła na Orochiego. A Orochi doskonale wiedział, kim ona była.
Kiyomi.
- Dlaczego musisz to robić i przynosić wstyd swojej rodzinie? Nie rozumiem, szczególnie teraz, kiedy Kuroyami-sama w końcu jest na należnej mu pozycji - powiedziała, po czym odwróciła się do swoich ludzi. - Aresztujcie ich - wskazała na siódemkę, razem z Tsuyoshim. - Ja zajmę się Orochim.
Strażnicy ruszyli, żeby aresztować grupę. Bezceremonialnie podeszli do Tsuyoshiego. Bandyci z bandy zaczęli głośno protestować. Sam Iwao zaprotestował. A Kiyomi przybrała pozycję, jakby chciała walczyć z Orochim.
+4 kolejki Orochi/Tsuyoshi Strażnik
Zirytowana Kobieta
Dziewczyna z Zachodniego Sogen
Wyrostek
Ranna Kobieta
Iwao
Karasu Haru
Kiyomi
Mapka:NieaktualnaUkryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości