Sklep z wyposażeniem
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Sklep z wyposażeniem
Podróż do Sogen trochę im zajęła, jednak Drużyna Pierścienia pojawiła się w Mordorze...przepraszam, Shijima, Seinaru i Hayami dotarli bez przeszkód
do Kōtei, bo taką właśnie dumną nazwę nosiła osada rodu Uchiha. Przeszli sobie spokojnym, powolnym spacerkiem z portu do centralnej części osady - po drodze mijali różnych ludzi, mężczyzn, kobiety, czasem śmiejące się głośno nie wiadomo z czego dzieci. Gdyby miał czas, odwiedziłby rodziców Sagi, tak jak miał w zwyczaju; wujek i ciocia byliby zachwyceni, gdyby przyprowadził swoich nowych znajomych, natychmiast przygotowaliby stół z jedzeniem, napoje, no i zasypaliby ich pytaniami. Jednak na razie nie było na to czasu, może dopiero później ich jakoś spotka albo wpadnie do nich, kiedy będzie wracać...W każdym razie pierwszym ich celem miał być sklep z wyposażeniem dla shinobi - jeżeli nic się nie zmieniło w Sogen, to ceny będą jak wszędzie, no, może trochę spuszczą z ceny za podróż albo za naprawdę wysokiej jakości mięso do zjedzenia gdzieś w jakimś lokalu (właśnie, ciekawe, czy zachowały się jakieś lokale w rodzaju tych, które zapamiętał z tamtych lat...?)
I watch you pass me by,
My words they can't describe,
But I can see the gravity,
Way up from the sky...
Szedł szybko, starając się nadążyć za Shijimą i Keiem, no i oczywiście ich nie zgubić - nie, żeby coś, ale lepiej im nie robić kłopotu, no i to, że coś tam pamiętał z wakacji, nie znaczyło, że zna to miasto jak własną kieszeń. Co jakiś czas z ciekawością się rozglądał, poprawiając broń na ramieniu; jedne elementy wystroju były tu niezmienne od lat, inne uległy znaczącej metamorfozie.
Zawędrowali wreszcie do sklepu z wyposażeniem - takiego samego, jak w Watarimono i pewnie wszędzie indziej; miał niepłonną nadzieję, że ceny też są takie same.
-Dzień dobry-powitał właściciela. -Moi znajomi chcieliby zrobić nowe zakupy...no w każdym razie ty, Kei-kun, chciałeś.
Powiedziawszy już, co miał do powiedzenia, Hayami natychmiast zaczął się rozglądać z ciekawością po asortymencie, jaki tu oferowano. Szczególnie go interesowały katany, wakizashi i inne ostrza. Gdyby tylko miał dość pieniędzy, by sobie jakąś kupić...Ale nie miał, niestety, więc mógł tylko się im przyglądając, zastanawiając się, czy lepsze będą tutejsze katany, czy jednak lepiej zaufać stali z rodzinnych stron.
do Kōtei, bo taką właśnie dumną nazwę nosiła osada rodu Uchiha. Przeszli sobie spokojnym, powolnym spacerkiem z portu do centralnej części osady - po drodze mijali różnych ludzi, mężczyzn, kobiety, czasem śmiejące się głośno nie wiadomo z czego dzieci. Gdyby miał czas, odwiedziłby rodziców Sagi, tak jak miał w zwyczaju; wujek i ciocia byliby zachwyceni, gdyby przyprowadził swoich nowych znajomych, natychmiast przygotowaliby stół z jedzeniem, napoje, no i zasypaliby ich pytaniami. Jednak na razie nie było na to czasu, może dopiero później ich jakoś spotka albo wpadnie do nich, kiedy będzie wracać...W każdym razie pierwszym ich celem miał być sklep z wyposażeniem dla shinobi - jeżeli nic się nie zmieniło w Sogen, to ceny będą jak wszędzie, no, może trochę spuszczą z ceny za podróż albo za naprawdę wysokiej jakości mięso do zjedzenia gdzieś w jakimś lokalu (właśnie, ciekawe, czy zachowały się jakieś lokale w rodzaju tych, które zapamiętał z tamtych lat...?)
I watch you pass me by,
My words they can't describe,
But I can see the gravity,
Way up from the sky...
Szedł szybko, starając się nadążyć za Shijimą i Keiem, no i oczywiście ich nie zgubić - nie, żeby coś, ale lepiej im nie robić kłopotu, no i to, że coś tam pamiętał z wakacji, nie znaczyło, że zna to miasto jak własną kieszeń. Co jakiś czas z ciekawością się rozglądał, poprawiając broń na ramieniu; jedne elementy wystroju były tu niezmienne od lat, inne uległy znaczącej metamorfozie.
Zawędrowali wreszcie do sklepu z wyposażeniem - takiego samego, jak w Watarimono i pewnie wszędzie indziej; miał niepłonną nadzieję, że ceny też są takie same.
-Dzień dobry-powitał właściciela. -Moi znajomi chcieliby zrobić nowe zakupy...no w każdym razie ty, Kei-kun, chciałeś.
Powiedziawszy już, co miał do powiedzenia, Hayami natychmiast zaczął się rozglądać z ciekawością po asortymencie, jaki tu oferowano. Szczególnie go interesowały katany, wakizashi i inne ostrza. Gdyby tylko miał dość pieniędzy, by sobie jakąś kupić...Ale nie miał, niestety, więc mógł tylko się im przyglądając, zastanawiając się, czy lepsze będą tutejsze katany, czy jednak lepiej zaufać stali z rodzinnych stron.
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Sklep z wyposażeniem
Podróż trwała na tyle długo, że mięśnie Seinaru zdążyły nieco zdrętwieć w ciasnej powierzchni pokładu łódki, która zabrała ich na kontynent. Nie było jednak co narzekać, standardy podróży były takie same dla wszystkich, a przewoźnicy tak naprawdę nie brali dużo. W zamian za to można było pewnie i bez zbędnych pytań podróżować morskimi szlakami. Dotarli zatem do Sogen, miejsca w który mieszkali Ci sławni Uchiha. Kei znał ich tylko z opowieści, lecz nigdy nie miał okazji aby przyjrzeć się z bliska temu, jak żyje się w kraju, który jest chyba najczęściej na językach innych ludzi. Kotai tego czasu nie było jednak spokojnym miejscem, lecz raczej jakby niespokojne, poruszone, oczekujące. Samuraj wyczuł w powietrzu tą aurę, a także to, że więcej tutaj wojowników niż w innych podobnych wioskach. Nie wiedział jeszcze z czym ma związek ta nietypowa zmiana, dlatego do tej pory postanowił po prostu zająć się swoimi sprawami. A miał jedną. Hayami, który miał już chyba do czynienia z tymi terenami zaprowadził ich do sklepu z wyposażeniem, gdzie Seinaru bardzo zainteresowały sprzedawane tutaj kije. Po głowie od dłuższego czasu chodziła mu myśl zmiany na coś solidniejszego, jednak do tej pory nie miał nawet okazji, aby za czymś takim się rozejrzeć. Tutaj jednak dostrzegł interesujący egzemplarz. Chwycił go w dłoń i wyważył. Idealnie.
- Ohayo. Ta sztuka będzie idealna. - Przyniósł bliżej lady swoje znalezisko. Był to zwykły stalowy kij, przez co nieco trwalszy od tego, którymi do tej pory dysponował Seinaru. Wyłożył żądną sumę z bólem serca i odwrócił się do towarzyszy.
- To już. - Oznajmił krótko. Ciekawe czy nie zbesztają go za, że chciał po prostu kupić sobie nowy kij. Dla nich mogło to być nic, lecz Kei naprawdę cieszył się nowego nabytku.
- Możemy ruszać dalej.
- Uśmiechnął się ładnie i zbierał do wyjścia ze sklepu.
- Ohayo. Ta sztuka będzie idealna. - Przyniósł bliżej lady swoje znalezisko. Był to zwykły stalowy kij, przez co nieco trwalszy od tego, którymi do tej pory dysponował Seinaru. Wyłożył żądną sumę z bólem serca i odwrócił się do towarzyszy.
- To już. - Oznajmił krótko. Ciekawe czy nie zbesztają go za, że chciał po prostu kupić sobie nowy kij. Dla nich mogło to być nic, lecz Kei naprawdę cieszył się nowego nabytku.
- Możemy ruszać dalej.

Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Re: Sklep z wyposażeniem
Gdybym napisała: bardzo nie lubił Uchihów nie byłaby to przesada..? Shijima nie przepadał za ludźmi. Wolał schodzić im z drogi, mijać ich tak, jak mija się cienie - niezauważalnie, a jednak potrafił się za nimi oglądać, potrafił się im przyglądać i tutaj nie było inaczej. Milczał już odkąd łódka wyniosła ich z bezpiecznego portu - czerwonymi oczyma obserwował wodę, w której jego własne odbicie całkowicie rozmywały fale rozbijające się na bokach łodzi, obserwował podwodne stworzenia, fantazyjne ryby, które nigdy nie podróżowały same - obecny ciałem, a duchem?
Duch rozbił się o plażę, której już nawet nie było widać za ich plecami.
To nie było wcale złe uczucie (chyba?) to nie był zły stan (na pewno?) - to był ten stan, w którym nie trzeba o niczym myśleć, niczym się przejmować - po prostu spoczywasz w zupełnym bezruchu, marmurowy posąg i wegetujesz. Odprężasz się. Odprężenie było zdecydowanie ładniejszym nazwaniem tego stanu nie-myślenia, jak zwał tak zwał - sens pozostawał ten sam. Towarzyszom zupełnie to milczenie nie przeszkadzało, pojedyncze zdania, rozmowy w tle, których słuchał, ale jednym uchem, które przyswajał świadomie, ale wcale (nie)świadomie nie brał ich do siebie - taki czysty filtr, piasek w wodzie, który wygładza każde zbite szkło, jakie doń trafi w trybie natychmiastowym. Nie to żebym porównywała dwa przyjemne, kojące głosy do ostrego szkła - były raczej jak przyjemny balsam, który dawał poczucie bezpieczeństwa i tego, że wszystko jest na swoim miejscu, nawet jeśli nic chwilowo nie było.
Przecież ciągle byli w ruchu.
Widok wielu łodzi i statków w Sogen nie było zadziwiające - zdecydowanie więcej się tutaj działo niż na Hyuo, a już na pewno więcej niż w Teiz - ciekawe ilu z tych ludzi potrafiło operować sławnymi, czerwonymi oczami..? Każda twarz według tego pytania była inna, każdej trzeba by było poświęcić chwilę - Shijima nawet nie bardzo zdawał sobie sprawę z tego, dokąd idą, gdzie prowadzą kroki - po prostu szedł, ślepa owca za pasterzem, w ogóle nie przyjmując prawdopodobieństwa bycia wywodzonym do niebezpieczeństwa pod uwagę. Zaufanie było podstawą wszystkich relacji. Podobno. Gładko opatulał się swoją lodową skorupką - a od niebezpieczeństwa lodowej kopuły chronił go ciepły, czarny płaszcz - takim sposobem w każdy dzień, nawet ten najbardziej pochmurny, można było wyłapywać promienie słońca.
Takim sposobem cały niepokój był poza nim, a on? Niewzruszony spokój, ha!
Szepty chodziły z ust do ust, strach kłębił się w ludzkich oczach, mięśnie były napięte - to wszystko działo się naprawdę, czy było tylko dziwną ułudą..?
- Zaczekam tutaj. - Ach, tak, sklep. Wejście do sklepu, Seinaru i Hayami, którzy tam idą... niech idą, dobrze. Oni weszli do środka, a czarne oczy Mokurena znów prześlizgnęły się po mieście i jego mieszkańcach. Co z nimi nie tak..? Już wcześniej, kiedy przechodził przez tą prowincję, coś było nie tak. Teraz wrażenie to sięgnęło meritum. Uzbrojeni, uzbrojeni... A na ustach zamierało słowo mur
- Przepraszam... - Podszedłeś do strażnika, którego czujne spojrzenie dryfowało po okolicy - i teraz utknęło na tobie. - Co ostatnio dzieje się w Sogen? - Co miał powiedzieć? "Ej stary, bo ludzie jacyś dziwni, o co kaman?" Tak, to zabrzmiałoby bardzo w stylu Shijimy.Shijimowo.
- Zaatakowano mur. - Zlustrował Mokurena spojrzeniem. - Shinobi i samurajowie ściągani są do obrony. Sytuacja nie jest ciekawa... Przepraszam. - Skinął głową i poszedł w pośpiechu w swoją stronę.
Zaatakowano... mur? Shijima odprowadził strażnika wzrokiem, zamarły w miejscu. Kto, co, jak?
Mur zamierał na ustach? Nie. Krążył z ust do ust. Słowo-klucz.
- Słyszeliście? - Zapytał, kiedy już dwójka panów wyszła ze sklepu. Może słyszeli, może nie. W końcu ruch był niemały. - Zaatakowano mur. Ściągają ludzi do obrony ze wszystkich prowincji.- Stał podparty o ścianę sklepu, czekając na nich i teraz wyprostował się, podchodząc w ich kierunku. Nie sądził, żeby ich uwadze umknął ten niepokój i napięcie, które kisiło się w mieście. Czarne ślepia Shijimy zjechały na stalowy kij - fiu, fiu..! Robiło wrażenie.
Duch rozbił się o plażę, której już nawet nie było widać za ich plecami.
To nie było wcale złe uczucie (chyba?) to nie był zły stan (na pewno?) - to był ten stan, w którym nie trzeba o niczym myśleć, niczym się przejmować - po prostu spoczywasz w zupełnym bezruchu, marmurowy posąg i wegetujesz. Odprężasz się. Odprężenie było zdecydowanie ładniejszym nazwaniem tego stanu nie-myślenia, jak zwał tak zwał - sens pozostawał ten sam. Towarzyszom zupełnie to milczenie nie przeszkadzało, pojedyncze zdania, rozmowy w tle, których słuchał, ale jednym uchem, które przyswajał świadomie, ale wcale (nie)świadomie nie brał ich do siebie - taki czysty filtr, piasek w wodzie, który wygładza każde zbite szkło, jakie doń trafi w trybie natychmiastowym. Nie to żebym porównywała dwa przyjemne, kojące głosy do ostrego szkła - były raczej jak przyjemny balsam, który dawał poczucie bezpieczeństwa i tego, że wszystko jest na swoim miejscu, nawet jeśli nic chwilowo nie było.
Przecież ciągle byli w ruchu.
Widok wielu łodzi i statków w Sogen nie było zadziwiające - zdecydowanie więcej się tutaj działo niż na Hyuo, a już na pewno więcej niż w Teiz - ciekawe ilu z tych ludzi potrafiło operować sławnymi, czerwonymi oczami..? Każda twarz według tego pytania była inna, każdej trzeba by było poświęcić chwilę - Shijima nawet nie bardzo zdawał sobie sprawę z tego, dokąd idą, gdzie prowadzą kroki - po prostu szedł, ślepa owca za pasterzem, w ogóle nie przyjmując prawdopodobieństwa bycia wywodzonym do niebezpieczeństwa pod uwagę. Zaufanie było podstawą wszystkich relacji. Podobno. Gładko opatulał się swoją lodową skorupką - a od niebezpieczeństwa lodowej kopuły chronił go ciepły, czarny płaszcz - takim sposobem w każdy dzień, nawet ten najbardziej pochmurny, można było wyłapywać promienie słońca.
Takim sposobem cały niepokój był poza nim, a on? Niewzruszony spokój, ha!
Szepty chodziły z ust do ust, strach kłębił się w ludzkich oczach, mięśnie były napięte - to wszystko działo się naprawdę, czy było tylko dziwną ułudą..?
- Zaczekam tutaj. - Ach, tak, sklep. Wejście do sklepu, Seinaru i Hayami, którzy tam idą... niech idą, dobrze. Oni weszli do środka, a czarne oczy Mokurena znów prześlizgnęły się po mieście i jego mieszkańcach. Co z nimi nie tak..? Już wcześniej, kiedy przechodził przez tą prowincję, coś było nie tak. Teraz wrażenie to sięgnęło meritum. Uzbrojeni, uzbrojeni... A na ustach zamierało słowo mur
- Przepraszam... - Podszedłeś do strażnika, którego czujne spojrzenie dryfowało po okolicy - i teraz utknęło na tobie. - Co ostatnio dzieje się w Sogen? - Co miał powiedzieć? "Ej stary, bo ludzie jacyś dziwni, o co kaman?" Tak, to zabrzmiałoby bardzo w stylu Shijimy.Shijimowo.
- Zaatakowano mur. - Zlustrował Mokurena spojrzeniem. - Shinobi i samurajowie ściągani są do obrony. Sytuacja nie jest ciekawa... Przepraszam. - Skinął głową i poszedł w pośpiechu w swoją stronę.
Zaatakowano... mur? Shijima odprowadził strażnika wzrokiem, zamarły w miejscu. Kto, co, jak?
Mur zamierał na ustach? Nie. Krążył z ust do ust. Słowo-klucz.
- Słyszeliście? - Zapytał, kiedy już dwójka panów wyszła ze sklepu. Może słyszeli, może nie. W końcu ruch był niemały. - Zaatakowano mur. Ściągają ludzi do obrony ze wszystkich prowincji.- Stał podparty o ścianę sklepu, czekając na nich i teraz wyprostował się, podchodząc w ich kierunku. Nie sądził, żeby ich uwadze umknął ten niepokój i napięcie, które kisiło się w mieście. Czarne ślepia Shijimy zjechały na stalowy kij - fiu, fiu..! Robiło wrażenie.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Sklep z wyposażeniem
Hayami tak bardzo zginął w idei podziwiania wspaniałych mieczy, wakizashi, o-yoroi i innych cudów techniki ludzkiej, że zgubił się w sklepie, wziął, umarł i przepadł. Dopiero fakt, że Seinaru wyszedł i przyjazne chrząknięcie sklepikarza sprawiło, że zamotany młodzieniec odzyskał rezon i niemal galopem wypadł za Keiem ze sklepu.
-Gomene, gomene!-przeprosił pośpiesznie za swoją godną podziwu i pożałowania zarazem szybkość reakcji. --Te katany były takie super, porównywałem je sobie i tak się zastana...
Nad czymkolwiek się zastanawiałeś, Hayami, to stało się to nieodwołalnie pieśnią przeszłości, gdyż w tej chwili Shijima oznajmił wszem i wobec, że, prosz paaaa, Mur został zaatakowany! Ktoś śmiał napaść mur, budowlę wzniesioną przed wieloma laty po to, by chronić cywilizację, społeczność samurajów przed tajemniczymi najeźdżcami. Teraz, gdy spojrzał na to innymi oczami, dostrzegł niepokój na twarzach kruczowłosych mieszkańców tej osady, pośpiech, z jakim wszyscy się przemieszczali, nerwy, strach na twarzach kobiet, gorączkowe, nerwowe ruchy mężczyzn, napięcie, lęk przed burzą, która mogła nadejść od strony Muru. Hayami nigdy nie był na Murze, niewiele o tym wiedział, a teraz to zagrożenie, ten lęk...
W razie czego Sogen będzie pierwsze. To jasne.
Mrużysz oczy, nagle ogarnięty wspomnieniami.
Przeszywające, gorączkowe wrzaski wyrywają się z zachrypłych od ryku gardeł. Liczba rannych zwiększa się w postępie geometrycznym, co chwila ktoś spada z konia z rozpaczliwym krzykiem na ustach i już nie wstaje. Słychać desperackie wołania "RATUNKU, MEDYKAAAAAAA...!". Wiele głosów, które tak krzyczą, milknie już po chwili - oni już nigdy nie otrzymają pomocy, anioł burzy zamknął im usta na siedem pieczęci, kiedy wroga technika przeszyła ich serca; wszędzie chaos, zamieszanie, urywające się od adrenaliny komendy dowódców, kwik koni, tupot nóg krzyżują się ze szczękiem katan, hałasem zderzających się ze sobą yari, świstem kunaiów, gdzieniegdzie słychać też huk wybuchających notek. W tym strasznym chaosie, splątaniu ciał, dusz, umysłów, kierowanych wolą dwóch ludzi, którzy nazywają siebie dowódcami, często da się dostrzec jednak yojimbou - giermków i towarzyszy samurajów, którzy towarzyszą swoim panom, ojcom, bratom, kuzynom w okrutnym boju i pod groźbą dyshonoru nie mają prawa opuścić ich boku; w walce nie biorą jeszcze udziału z powodu zbyt młodego wieku, ale podają im broń, hełmy i wykonują wszelkie posługi. Jeden z takich yojimbou, szczupły, wysoki chłopaczek o kasztanowych włosach, trzynastolatek - sądząc po budowie ciała, wzroście i innych przesłankach - stoi u boku swego wysokiego, bardzo doń podobnego ojca; różni ich tylko kolor oczu.
-Ojcze...!-próbuje zaprotestować. Mężczyzna uśmiecha się delikatnie. Mówi coś, czego jednak przez zgiełk młodzieniec nie słyszy. Z gestów wynika, że chce, aby podano mu konia. Chłopak wypełnia rozkaz, blady i zaniepokojony. Serce wali mu bardzo gwałtownie. Dosiada swojego konia i jedzie u boku ojca, niespokojny, nerwowy. Czy to przeczucie?
Godzinę później jest już po wszystkim. Stoją wśród bitwy, trupy i ranni obu stron leżą nieruchomo, krzyk wzmaga się coraz silniej, jakby chciano nim przebudzić śpiących kamich, wywołać sprawiedliwość.
Chłopak też krzyczy, głośno, rozpaczliwie, dziecinnie. Płacze, po zakurzonej, brudnej twarzy rozmazują się łzy dziecka, które pierwszy raz ujrzało, czym naprawdę jest wojna. W dłoniach trzyma, zamiast hełmu, odrąbaną głowę ojca; ciało zdążyły już stratować konie i zniszczyć wrogie techniki.
Gdzie w umieraniu kryje się szczęście?
W końcu ktoś, pewnie jakiś dobry człowiek, zabiera go stamtąd. Odbiera mu się głowę ojca, nie zważając na krzyk dziecka; zapewne pochowają ją, jak należy, lub odeślą matce. Samego chłopca odeślą na pewno; nie ma pożytku na polu bitwy z przerażonych dzieci, które nie udźwigną nawet miecza. Chłopak ma wprawdzie swoją yari, mógłby jej użyć, ale...Ale to tylko chłopak, nawet nie wyszkolony wojownik. Nie ma sensu go wypuszczać w walkę, w podróż, z której się nie wraca. Wystarczy, że nie wrócił z niej jego ojciec.
Hayami widział już oblicze wojny. Łzy, które wylał pod Atsui, wspomnienie śmierci ukochanego ojca zmroziło go. Teraz, gdy pomyślał, że jego matka i bracia mogliby zginąć podobnie, że wszystkim krajom grozi niebezpieczeństwo...Zamrugał. Zacisnął wargi.
-Ruszajmy dowiedzieć się, o co tam chodzi.
-Gomene, gomene!-przeprosił pośpiesznie za swoją godną podziwu i pożałowania zarazem szybkość reakcji. --Te katany były takie super, porównywałem je sobie i tak się zastana...
Nad czymkolwiek się zastanawiałeś, Hayami, to stało się to nieodwołalnie pieśnią przeszłości, gdyż w tej chwili Shijima oznajmił wszem i wobec, że, prosz paaaa, Mur został zaatakowany! Ktoś śmiał napaść mur, budowlę wzniesioną przed wieloma laty po to, by chronić cywilizację, społeczność samurajów przed tajemniczymi najeźdżcami. Teraz, gdy spojrzał na to innymi oczami, dostrzegł niepokój na twarzach kruczowłosych mieszkańców tej osady, pośpiech, z jakim wszyscy się przemieszczali, nerwy, strach na twarzach kobiet, gorączkowe, nerwowe ruchy mężczyzn, napięcie, lęk przed burzą, która mogła nadejść od strony Muru. Hayami nigdy nie był na Murze, niewiele o tym wiedział, a teraz to zagrożenie, ten lęk...
W razie czego Sogen będzie pierwsze. To jasne.
Mrużysz oczy, nagle ogarnięty wspomnieniami.
Przeszywające, gorączkowe wrzaski wyrywają się z zachrypłych od ryku gardeł. Liczba rannych zwiększa się w postępie geometrycznym, co chwila ktoś spada z konia z rozpaczliwym krzykiem na ustach i już nie wstaje. Słychać desperackie wołania "RATUNKU, MEDYKAAAAAAA...!". Wiele głosów, które tak krzyczą, milknie już po chwili - oni już nigdy nie otrzymają pomocy, anioł burzy zamknął im usta na siedem pieczęci, kiedy wroga technika przeszyła ich serca; wszędzie chaos, zamieszanie, urywające się od adrenaliny komendy dowódców, kwik koni, tupot nóg krzyżują się ze szczękiem katan, hałasem zderzających się ze sobą yari, świstem kunaiów, gdzieniegdzie słychać też huk wybuchających notek. W tym strasznym chaosie, splątaniu ciał, dusz, umysłów, kierowanych wolą dwóch ludzi, którzy nazywają siebie dowódcami, często da się dostrzec jednak yojimbou - giermków i towarzyszy samurajów, którzy towarzyszą swoim panom, ojcom, bratom, kuzynom w okrutnym boju i pod groźbą dyshonoru nie mają prawa opuścić ich boku; w walce nie biorą jeszcze udziału z powodu zbyt młodego wieku, ale podają im broń, hełmy i wykonują wszelkie posługi. Jeden z takich yojimbou, szczupły, wysoki chłopaczek o kasztanowych włosach, trzynastolatek - sądząc po budowie ciała, wzroście i innych przesłankach - stoi u boku swego wysokiego, bardzo doń podobnego ojca; różni ich tylko kolor oczu.
-Ojcze...!-próbuje zaprotestować. Mężczyzna uśmiecha się delikatnie. Mówi coś, czego jednak przez zgiełk młodzieniec nie słyszy. Z gestów wynika, że chce, aby podano mu konia. Chłopak wypełnia rozkaz, blady i zaniepokojony. Serce wali mu bardzo gwałtownie. Dosiada swojego konia i jedzie u boku ojca, niespokojny, nerwowy. Czy to przeczucie?
Godzinę później jest już po wszystkim. Stoją wśród bitwy, trupy i ranni obu stron leżą nieruchomo, krzyk wzmaga się coraz silniej, jakby chciano nim przebudzić śpiących kamich, wywołać sprawiedliwość.
Chłopak też krzyczy, głośno, rozpaczliwie, dziecinnie. Płacze, po zakurzonej, brudnej twarzy rozmazują się łzy dziecka, które pierwszy raz ujrzało, czym naprawdę jest wojna. W dłoniach trzyma, zamiast hełmu, odrąbaną głowę ojca; ciało zdążyły już stratować konie i zniszczyć wrogie techniki.
Gdzie w umieraniu kryje się szczęście?
W końcu ktoś, pewnie jakiś dobry człowiek, zabiera go stamtąd. Odbiera mu się głowę ojca, nie zważając na krzyk dziecka; zapewne pochowają ją, jak należy, lub odeślą matce. Samego chłopca odeślą na pewno; nie ma pożytku na polu bitwy z przerażonych dzieci, które nie udźwigną nawet miecza. Chłopak ma wprawdzie swoją yari, mógłby jej użyć, ale...Ale to tylko chłopak, nawet nie wyszkolony wojownik. Nie ma sensu go wypuszczać w walkę, w podróż, z której się nie wraca. Wystarczy, że nie wrócił z niej jego ojciec.
Hayami widział już oblicze wojny. Łzy, które wylał pod Atsui, wspomnienie śmierci ukochanego ojca zmroziło go. Teraz, gdy pomyślał, że jego matka i bracia mogliby zginąć podobnie, że wszystkim krajom grozi niebezpieczeństwo...Zamrugał. Zacisnął wargi.
-Ruszajmy dowiedzieć się, o co tam chodzi.
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Sklep z wyposażeniem
Kij, kij, kij... prosta, nieskrzywiona materia dokładnie obrazowała wszechświat mieszczący się w niewielkim ludzkim ciele. Dłoń silnie chwyciła się tego pewnika, niezachwianej istoty, która niczym morska bryza przenikała między ludźmi, oplatała ich i łagodnym pocałunkiem na karku zaznaczała swoją obecność. Czułeś ten dreszcz. Nie wiedziałeś jednak czy to brak błogosławieństwa Sol przeszywał na wskroś Twoje nerwy, czy może jesteś jednym z tych śmieci, którzy kulą się na myśl o mocnym uchwycie wszechrzeczy. Oh... gdyby tylko ona wiedziała jak wiele poświęcił dla ratowania najdroższego skarbu, wiedziałaby, że nie warto mierzyć się z niepokonanym. Wiedziałeś przecież, że nie ma szans w tym świecie, gdzie tylko fałszerskie popisy prawych rąk wiedzą jak obcować z prawdziwym Słońcem.
Kosmyk włosów ruszył w dół.
Myślał, że wie czym schwytać całe to środowisko, które oplatało go niczym zgniłe, śliskie płetwy żabnicy, która zwabiła go do swego siedziska, będąc wielce nierozpoznaną. Zęby wielkie jak brzytwy, oka w których odbijała się jedynie kamienna posadzka pałacu zgryzoty. Truchło leżące gdzieś w oddali, poza zasięgiem wzroku sprawiało, że czuł się nieswojo. Może to za tymi cegłami, może musisz wychylić swój szpetny łeb, aby ogolono Cię z każdej rzeczy, która wrosła w Ciebie jak płacząca wierzba.
- Ale kijek fajny, co nie, Shi? - Seinaru był dumny ze swojego nowego zakupu. Zauważył jednak, że obu jego towarzyszy zaaferowało coś innego, niż dzielenie z nim szczęścia z nowego nabytku. Kei wiedział o murze tyle co każdy: że jest ważny, że chroni ludzi przed "nie wiadomo czym" i że jak upadnie, to wszyscy na kontynencie, bez wyjątku, mają równo przesrane. I akurat teraz zbierają ludzi?
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł... - Samuraj przez długą chwilę wahał się, jakby kalkulując ryzyko.
Zdawał sobie jednak sprawę, że to co się dzieje kilka metrów dalej jest naprawdę fantastyczną okazją do tego, aby przeżyć kolejną mrożącą krew w żyłach przygodę, gdzie zwierzęta odgryzają ludziom ręce albo sami ludzie jedzą się nawzajem. Perspektywa cudna, aczkolwiek nieco makabryczna i o ile brunet nic a nic nie miał ochoty wplątywać się w kolejną aferę, o tyle zarzucił tylko na siebie szczelniej płaszcz i stuknął Shijimę w ramię.
- Tego jeszcze nie było...
Wszyscy trzej skierowali się w stronę muru.
z.t. x3
Kosmyk włosów ruszył w dół.
Myślał, że wie czym schwytać całe to środowisko, które oplatało go niczym zgniłe, śliskie płetwy żabnicy, która zwabiła go do swego siedziska, będąc wielce nierozpoznaną. Zęby wielkie jak brzytwy, oka w których odbijała się jedynie kamienna posadzka pałacu zgryzoty. Truchło leżące gdzieś w oddali, poza zasięgiem wzroku sprawiało, że czuł się nieswojo. Może to za tymi cegłami, może musisz wychylić swój szpetny łeb, aby ogolono Cię z każdej rzeczy, która wrosła w Ciebie jak płacząca wierzba.
- Ale kijek fajny, co nie, Shi? - Seinaru był dumny ze swojego nowego zakupu. Zauważył jednak, że obu jego towarzyszy zaaferowało coś innego, niż dzielenie z nim szczęścia z nowego nabytku. Kei wiedział o murze tyle co każdy: że jest ważny, że chroni ludzi przed "nie wiadomo czym" i że jak upadnie, to wszyscy na kontynencie, bez wyjątku, mają równo przesrane. I akurat teraz zbierają ludzi?
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł... - Samuraj przez długą chwilę wahał się, jakby kalkulując ryzyko.
Zdawał sobie jednak sprawę, że to co się dzieje kilka metrów dalej jest naprawdę fantastyczną okazją do tego, aby przeżyć kolejną mrożącą krew w żyłach przygodę, gdzie zwierzęta odgryzają ludziom ręce albo sami ludzie jedzą się nawzajem. Perspektywa cudna, aczkolwiek nieco makabryczna i o ile brunet nic a nic nie miał ochoty wplątywać się w kolejną aferę, o tyle zarzucił tylko na siebie szczelniej płaszcz i stuknął Shijimę w ramię.
- Tego jeszcze nie było...
Wszyscy trzej skierowali się w stronę muru.
z.t. x3
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Re: Sklep z wyposażeniem
Kenjiro przyszedł do sklepu po rozmowie z liderką klanu, właśnie zostało mu zlecone najważniejsze zadanie w jego życiu. Można powiedzieć że czuł pewien dreszczyk emocji przed tym wydarzeniem, co było dość rzadkim zdarzeniem w przypadku jego charakteru. Jednak tutaj klarowała się jego przyszłość, a może i los całego świata. Mógł umrzeć w walce z tubylcami, lub wykazać się i awansować w hierarchii klanu. Wszystko zależało od niego, dlatego postanowił uzupełnić swój ekwipunek po ostatnim starciu. Stanął przed ladą i powiedział co chce zakupić stanowczym tonem głosu, sprzedawca w miarę szybko podał mu zamówione przedmioty. Ten zapłacił i schował je do kabury, a następnie czym prędzej popędził w stronę muru.
3x Wybuchowa Notka
0 x
Re: Sklep z wyposażeniem
Najemnik przybył dosłownie na chwilę do tego przybytku, musiał kupić trochę rzeczy i to w stanie natychmiastowych. Dlatego, gdy tylko przekroczył próg odepchnął jakiegoś pierwszego lepszego klienta, który właściwie skończył zakupy i stanął przed handlarzem. Niestety nie był w Shigashi no Kibu, a tutejszy klimat nie był tym Jego ulubionym ale na to nie poradzi absolutnie nic... Jednak czas ogarnąć to co potrzebne...
z/t
- A więc... 13 Kwadratowych Shurikenów... Jedna Torba... Jedna Bombka Chili... Jeden Fūma Shuriken i trzy Krzywe Shurikeny... - zamówił... Tym sposobem właśnie wydał wszystko co miał.
A gdy tylko dostał to co zamówił przed chwilą, postanowił od razu udać się w kierunku Muru. Już nie ma nic innego do zrobienia, a niestety nie zdąży uporać się z częściami lalki. A przynajmniej na to wychodzi.z/t
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Sklep z wyposażeniem
Przetarł twarz. Uśmiechnął się lekko, kiedy technika przestała działać i na powrót stał się już materialny, szturchnął drwiąco Tensę w bok.
Ostatecznie to, że był zmęczony, nie oznaczało, że nie umiał chodzić i życzył sobie śmierci, u licha! Posłał jej długie spojrzenie, słysząc wcześniejszą jej wypowiedź.
Nigdy nie pojmę, jak to możliwe. Cóż, Hayami widział dość dużo i stwierdził, że postara się nie dziwić w życiu zbyt wielu rzeczom - był bardzo młody, miał raptem szesnaście lat (od kwietnia miał mieć ukończone siedemnaście), więc wciąż wszystko było przed nim. Liznął już i życia, i śmierci, i walki, i treningu, nie poznał tylko miłości innej niż ta rodzicielska i braterska. Z drugiej strony po co byłoby się śpieszyć i na siłę wskakiwać kobiecie do serca? Miłość zdąży jeszcze przyjść, a jeżeli Sagisa go odrzuci, nie zabije się przecież. Są inne dziewczęta na tym świecie.
-Są rzeczy tu na ziemi, w niebie i w piekle, o których nie śniło się naszym daimyo-zacytował z uśmiechem swoje autorytety.-Tak mnie uczył ojciec, a jego sławna Zenpachi. Jeszcze mamy przed sobą takich rzeczy całe mnóstwo, w końcu w kwietniu skończę dopiero siedemnaście lat, a gempukku miałem trzy lata temu. Inna sprawa, że przez te trzy lata wydarzyło się naprawdę wiele...
Zawiesił spojrzenie w niebie, cichym, czystym, milczącym, jakby szukał tam odpowiedzi na jakieś pytanie. A potem roześmiał się i skinął głową.
-Nieboszczyk ojciec zawsze powtarzał, nie chodź z kobietą na zakupy...Ale pójdę z tobą, bo i tak musimy coś kupić.
Tak więc ruszyli w drogę i po dłuższym spacerze, pełnym śmiechu, łaskotek, żartów i długich opowieści o wojnie o Mur, w których główną rolę grały Przypadek, Śmierć i Samotność, dotarli do Kōtei. Osada - zdaniem Hayamiego - nie zmieniła się zbyt specjalnie przez te trzy lata. Życie, jak w innych osadach, płynęło tu swoim torem. Uśmiechnął się do wspomnień.
Jakże szybko upływają szczęśliwe chwile...
Po drodze do sklepu zahaczyli o tablicę ogłoszeń. Jak nakazuje przezorność, Hayami przejrzał dokładnie listę zleceń, jednak nie znalazł tam nic ciekawego poza...No właśnie, poza jednym ogłoszeniem - traktowało ono o koronacji Shimakage Yukiego oraz o wiążących się z tym uroczystościach. Naturalnie jego żądny przygód duch wyraził się słowami:
-Widziałaś to ogłoszenie o Kantai, Shimakage i festiwalu? Chciałbym tam pojechać, bo i tak muszę odnaleźć szkołę Taka w Kaigan, tam, gdzie uczył się mój ojciec, aby oddać tam braci. Czas najwyższy, by i oni poznali prawdę, która ich wyzwoli. Przy okazji zabrałbym też was, ale to już jak Saga zechce.
Zamilkł, gdyż akurat wchodzili do sklepu. Za ladą stał syn właściciela, przystojny i wesoły Shimada. Od razu zaczął się rozglądać uważnie po sklepie, szukając czegoś, co mógłby kupić. W oko wpadła mu śliczna, sporej wielkości, wygodna katana, ale...
-Ile to kosztuje?
Kiedy uzyskał odpowiedź, jęknął. Był tak blisko, a tak daleko zarazem swojego upragnionego celu! Wprawdzie trochę sobie uciułał po wojnie, ale teraz...Poza tym i tak nie był pewien, czy czułby się godzien tak wspaniałej broni. Katany nie nosiło się ot tak, to przeznaczenie wybierało cię, byś ją dzierżył jako prawdziwy bushi, wojownik z krwi, urodzenia i domu, bohater, o którym opowiadało się legendy.
Rodzisz się i umierasz, jak drzewo strzegące honoru.
-Nawet nie myśl o tym, Tensa, nie dołożysz mi się do tej katany, jak mam te osiemset kilkanaście ryou!-zastrzegł od razu z całą stanowczością młody samuraj. Uczono go również, iż wojownikom nie wypada zaciągać długów, ale jeżeli już są czymś zobowiązani wobec drugich, winni wypełnić owe umowy co do joty. Pytanie, jak miałby się wywiązać z czegoś takiego wobec Tensy? Przecież ledwo mu starczało na upranie hachimaki i onigiri, a co dopiero na jakieś podróże. Jak miałby to zwrócić? Grabiąc matkę z ostatnich oszczędności, które musiały jej wystarczać na to, by utrzymała siebie i dwóch synów? Wiele złego można było powiedzieć o samurajach, ale na pewno nie to, by rabowali ubogich i własne rodziny.
-Dobrze wiesz, że nie mam jak tego odpracować, a takich długów nie pozostawia się bez oddania! Tak mnie uczono w domu.-dodał z uśmiechem.
Ostatecznie to, że był zmęczony, nie oznaczało, że nie umiał chodzić i życzył sobie śmierci, u licha! Posłał jej długie spojrzenie, słysząc wcześniejszą jej wypowiedź.
Nigdy nie pojmę, jak to możliwe. Cóż, Hayami widział dość dużo i stwierdził, że postara się nie dziwić w życiu zbyt wielu rzeczom - był bardzo młody, miał raptem szesnaście lat (od kwietnia miał mieć ukończone siedemnaście), więc wciąż wszystko było przed nim. Liznął już i życia, i śmierci, i walki, i treningu, nie poznał tylko miłości innej niż ta rodzicielska i braterska. Z drugiej strony po co byłoby się śpieszyć i na siłę wskakiwać kobiecie do serca? Miłość zdąży jeszcze przyjść, a jeżeli Sagisa go odrzuci, nie zabije się przecież. Są inne dziewczęta na tym świecie.
-Są rzeczy tu na ziemi, w niebie i w piekle, o których nie śniło się naszym daimyo-zacytował z uśmiechem swoje autorytety.-Tak mnie uczył ojciec, a jego sławna Zenpachi. Jeszcze mamy przed sobą takich rzeczy całe mnóstwo, w końcu w kwietniu skończę dopiero siedemnaście lat, a gempukku miałem trzy lata temu. Inna sprawa, że przez te trzy lata wydarzyło się naprawdę wiele...
Zawiesił spojrzenie w niebie, cichym, czystym, milczącym, jakby szukał tam odpowiedzi na jakieś pytanie. A potem roześmiał się i skinął głową.
-Nieboszczyk ojciec zawsze powtarzał, nie chodź z kobietą na zakupy...Ale pójdę z tobą, bo i tak musimy coś kupić.
Tak więc ruszyli w drogę i po dłuższym spacerze, pełnym śmiechu, łaskotek, żartów i długich opowieści o wojnie o Mur, w których główną rolę grały Przypadek, Śmierć i Samotność, dotarli do Kōtei. Osada - zdaniem Hayamiego - nie zmieniła się zbyt specjalnie przez te trzy lata. Życie, jak w innych osadach, płynęło tu swoim torem. Uśmiechnął się do wspomnień.
Jakże szybko upływają szczęśliwe chwile...
Po drodze do sklepu zahaczyli o tablicę ogłoszeń. Jak nakazuje przezorność, Hayami przejrzał dokładnie listę zleceń, jednak nie znalazł tam nic ciekawego poza...No właśnie, poza jednym ogłoszeniem - traktowało ono o koronacji Shimakage Yukiego oraz o wiążących się z tym uroczystościach. Naturalnie jego żądny przygód duch wyraził się słowami:
-Widziałaś to ogłoszenie o Kantai, Shimakage i festiwalu? Chciałbym tam pojechać, bo i tak muszę odnaleźć szkołę Taka w Kaigan, tam, gdzie uczył się mój ojciec, aby oddać tam braci. Czas najwyższy, by i oni poznali prawdę, która ich wyzwoli. Przy okazji zabrałbym też was, ale to już jak Saga zechce.
Zamilkł, gdyż akurat wchodzili do sklepu. Za ladą stał syn właściciela, przystojny i wesoły Shimada. Od razu zaczął się rozglądać uważnie po sklepie, szukając czegoś, co mógłby kupić. W oko wpadła mu śliczna, sporej wielkości, wygodna katana, ale...
-Ile to kosztuje?
Kiedy uzyskał odpowiedź, jęknął. Był tak blisko, a tak daleko zarazem swojego upragnionego celu! Wprawdzie trochę sobie uciułał po wojnie, ale teraz...Poza tym i tak nie był pewien, czy czułby się godzien tak wspaniałej broni. Katany nie nosiło się ot tak, to przeznaczenie wybierało cię, byś ją dzierżył jako prawdziwy bushi, wojownik z krwi, urodzenia i domu, bohater, o którym opowiadało się legendy.
Rodzisz się i umierasz, jak drzewo strzegące honoru.
-Nawet nie myśl o tym, Tensa, nie dołożysz mi się do tej katany, jak mam te osiemset kilkanaście ryou!-zastrzegł od razu z całą stanowczością młody samuraj. Uczono go również, iż wojownikom nie wypada zaciągać długów, ale jeżeli już są czymś zobowiązani wobec drugich, winni wypełnić owe umowy co do joty. Pytanie, jak miałby się wywiązać z czegoś takiego wobec Tensy? Przecież ledwo mu starczało na upranie hachimaki i onigiri, a co dopiero na jakieś podróże. Jak miałby to zwrócić? Grabiąc matkę z ostatnich oszczędności, które musiały jej wystarczać na to, by utrzymała siebie i dwóch synów? Wiele złego można było powiedzieć o samurajach, ale na pewno nie to, by rabowali ubogich i własne rodziny.
-Dobrze wiesz, że nie mam jak tego odpracować, a takich długów nie pozostawia się bez oddania! Tak mnie uczono w domu.-dodał z uśmiechem.
0 x
Re: Sklep z wyposażeniem
Trening na ten dzień został zakończony, dwójka rywali, ale co ważniejsze przyjaciół nie miała już przynajmniej jak na razie czego szukać na polu treningowym.
-Czasy się zmieniają i ludzie, ehh, nic nie stoi w miejscu, nie jest takie jak powinno. Trzy lata to wiele czasu, ale czy tak naprawdę jest potrzebny? W ciągu kilku chwil całe życie wywraca się do góry nogami. Oby jak najszybciej wszystko wróciło do normy. Jesteśmy młodzi, a wplątaliśmy się w sprawy z którymi mało kto dałby sobie radę. Shinobi, samuraj, to bez znaczenia. Dostajemy zadanie, albo sami się go łapiemy, a w tym czasie życie się zmienia, wracamy i widzimy ile przegapiliśmy. Jakby czas nas nie dotyczył. Adrenalina, ryzyko, tylko po to, aby... właściwie po co? Dla naszego honoru? Większego dobra? Ty służysz wartościom, ja osadzie... ale co z tego? Jest bezpieczniej, odwalamy brudną robotę, a życie ucieka. Nie chcę za kilka lat obudzić się i widzieć, że pozostawiłam za sobą tylko stos trupów, setki wypełnionych zadań. - westchnęła ciężko, uwalniając z siebie kolejne przewalające się przez nią myśli.
-Rozmawiałam z liderką, współczucie, wyraziła je, może nawet szczere, przynajmniej tak to odebrałam, ale co to zmienia? Straż zawiodła, nikt nic nie wiedział. Najlepszy shinobi, dobrze się maskował? Katsumi nie ma odpowiedniej wiedzy o własnych ludziach, nie kontroluje ich. Silniejsze jednostki robią co chcą pod jej nosem, słabsi muszą dbać sami od siebie... Pewnie gdybym wtedy tam nie wpadła, gdyby nie strażnicy, wszystko by zatuszowali... Nikt by się nie dowiedział, bo po co? - po raz kolejny westchnęła, po części, aby wypuścić z siebie emocje, jednak chciała również chociaż na chwilę do słowa dopuścić Hayamiego.
- Ktoś powiedział mi, że żyjemy w spokojnych czasach. Bitwa pod Atsui, kolejna pod murem, wcale nie jest spokojnie. Może nie wiem wszystkiego, ale łatwo się domyślić co się może się stać, Sogen jest zagrożone... a kiedy dojdzie do bitwy o Kotei dostane rozkaz, ale wiesz co? - spojrzała poważnie na samuraja, to co miała powiedzieć nie było już tylko przemyśleniami czy przekonaniami, to była obietnica składana w jego obecności samej sobie.
- Nawet jeśli nie wierzę w tą osadę, nawet jeśli nie mam zamiaru za nią walczyć to mój dom. Dom Sagi i nie pozwolę żeby ktoś odebrał jedyne miejsce które daje jej bezpieczeństwo. - krótkie wspomnienie o piekle, życiu uwolniło jej myśli tak długo tłumione, te na które nie miała czasu. Wątpliwości które tłamsiła w sobie, najważniejszym było być przy Sadze, wszystkie środki ukierunkować na pomoc w jej powrocie do normalności. Nie było myśli która by tego nie dotyczyła, Teraz miała czas dla siebie. Dla siebie i przyjaciela, w końcu kogo innego niż tego dzielnego samuraja mogła by męczyć swoimi rozważaniami o sensie tego wszystkiego? Wcześniej była jeszcze płomiennowłosa, ale teraz nie miała zamiaru do jej problemów dokładać swoich wątpliwości, te mogły zaczekać, nie były niczym wielkim, są sprawy ważniejsze... priorytety które trzeba obrać.
-Mądrze mówił, ale postaram się Cię nie wymęczyć to tylko kilka rzeczy. - powiedziała wesoło, by zaraz poważniejszym tonem dodać jedno ważne słowo. -Chyba. - w końcu sama nie wiedziała czy coś nie rzuci jej się w oczy. Tak samo jak było z wakizashi dla Sagi, zwykły impuls wystarczył, aby wylądowało przy jej boku. Zakupy dziwna rzecz, większość kobiet znajduje uciechę w zdobywaniu nowych ubrań czy innych świecidełek, a Tensa? Nie to, żeby ich nie lubiła, ale większość zarobionych pieniędzy wydawała na sprzęt, zwykle kierując się listą tego co najbardziej w danej chwili potrzebne, rzadko szalała, chociaż po części spowodowane to było tym, że w większości przypadków to co ważne cenowo pokrywało się z tym co miała w sakwie... chociaż ostatnimi czasy udało jej się odłożyć sporo grosza. Nie zarabiała, ale też nie miała na co wydawać, no i jakoś się tak stało, że koniec końców wraz z Hayamim udała się na większe zakupy.
Dwójka wojowników po drodze zahaczyła o tablicę ogłoszeń, no i niestety tak się dobrali, że oboje musieli skrupulatnie przejrzeć wszystkie ogłoszenia, aby nie przegapić niczego ważnego.
-Koronacja, heh fajnie byłoby tam być. - westchnęła marzycielsko, pozostało sporo czasu, ale obawiała się o Sagę, czy będzie w stanie jechać? Przecież jej nie zostawi. -Historia dzieje się na naszych oczach, może uda nam się przekonać. - zamyśliła się na chwilę. -Co myślisz o turnieju? Pewnie będą tam najlepsi z najlepszych... powinniśmy wziąć udział, sporo się nauczymy. No i korci mnie żeby się sprawdzić... - zrobiła teatralną pauzę. -Gdzieś, gdzie mnie nie zabiją. - dodała z wrednym uśmieszkiem. W końcu w swej podróży dotarli oni do sklepu. Hayami ujrzał piękną katanę, chociaż na samo wspomnienie o dołożeniu zaczął protestować. Białowłosa położyła mu dłoń na ramieniu.
-Żadnego pożyczania, masz rację. - westchnęła. -Mogę tę katanę? - zapytała syna sprzedawcy który najwyraźniej załatwiał coś na zapleczu. Chłopak nieco starszy od nich podał jej miecz wraz z sayą. Białowłosa wysunęła część ostrza i na przedramieniu sprawdziła ostrość. Jasne włoski, ścięte poleciały na ziemię.
-Jak brzytwa. - powiedziała wsuwając miecz z powrotem i uśmiechając się pod nosem obróciła się do Hayamiego wciskając mu ostrze. -Prezentu od przyjaciółki chyba nie odmówisz? - zaśmiała się, gdy odebrał od niej. Wyjęła notes z torby i po chwili wyjęła z niego zapisaną kartkę. -I szesnaście metrów bandaża.- dodała bez wahania. Notes powędrował do torby, a w jej ręce pojawił się mieszek ze skrupulatnie odliczoną kwotą...
Wtem z zaplecza wyłonił się sprzedawca. -Tensa? Twoje zamówienie przyszło niedawno. - powiedział sprzedawca. Tak to prawda, jeszcze na jesień w jej głowie pojawiła się pewna myśl. Umiejętności, siła to dwie rzeczy, jednak co mogło z nimi współgrać? Dopełniać je? Dobre wyposażenie ot co. Pamiętała ten wiosenny dzień tak jakby dział się teraz, przyszła do sklepu w poszukiwaniu czegoś co mogłoby ją zadowolić. Odpowiedniej broni... Długo rozmawiała z handlarzem na ten temat, opisując co ją interesuje, negocjując i próbując przekonać go do do siebie. Zdobyć zaufanie, w końcu interes w który mieli wpaść nie był chyba do końca legalny. Prototyp, wynalazek jakiegoś odległego klanu, skradziony podczas napadu na wóz transportujący całą partię. Pewnie wiele czasu minęło nim dotarł do sklepu, wpadł w ręce handlarza. Podczas tamtej rozmowy opowiedział o nim białowłosej. Już po krótkim wyjaśnieniu czym on jest zaczynała przekonywać mężczyznę, aby jeśli wpadnie mu jeszcze kiedyś w ręce jakiś egzemplarz zostawił go dla niej... dzisiaj nadszedł widocznie ten dzień. Wiedziała, że przepłaca, ryzyko musiało kosztować. Była w stanie poświęcić tak ogromne ilości Ryo na ten jeden przedmiot, zdobyty przypadkiem...
-Nie sądziłam, że się uda. - powiedziała z uśmiechem, dokładając dokładnie tyle na ile umówili się z handlarzem, ten w zamian na ladzie położył parę wysokich skórzanych butów w idealnym stanie.
-Coś jeszcze dla was? - zapytał starszy jegomość. Fiołkowe oczy przeleciały po tym co znajdowało się w sklepie, a jej oczy zatrzymały się na czarno-czerwonej zbroi.
-Ile za to? - zapytała wskazując ową sztukę wzrokiem. Gdy usłyszała cenę jej źrenice rozszerzyły się, była to mała fortuna, ale... ta zbroja była taka piękna, tak wytrzymała, musiała ją mieć.
-Wezmę.
-Nie chcesz przymierzyć? Co prawda ktoś musi Ci pomóc ją założyć...
-Chodź ze mną. - powiedziała ciągnąc Hayamiego na zaplecze, nie ukrywała, że liczy na jego pomoc, w końcu był samurajem, więc chyba znał się na tym. Chwile im zeszło, nie krępowała się, w końcu znała go od zawsze, to tak jakby był jej bratem.
-Idealna. - powiedziała dość niezgrabnie wchodząc z powrotem do sklepu. -Nie wiem jak można w tym chodzić, ale się przyzwyczaję. Do zobaczenia! - rzekła zarzucając na siebie płaszcz i pozostawiając resztę ciężko zarobionych pieniędzy wyszła wraz z samurajem ze sklepu.
-Czas iść do domu. - powiedziała do swego towarzysza i... ruszyli, co prawda niewygoda nieco ją spowalniała, ale w końcu dotrą na miejsce... prawda?
z/t x2
Koszt zakupu: 7035 Ryo
Pozostała kwota: 10 Ryo
-Czasy się zmieniają i ludzie, ehh, nic nie stoi w miejscu, nie jest takie jak powinno. Trzy lata to wiele czasu, ale czy tak naprawdę jest potrzebny? W ciągu kilku chwil całe życie wywraca się do góry nogami. Oby jak najszybciej wszystko wróciło do normy. Jesteśmy młodzi, a wplątaliśmy się w sprawy z którymi mało kto dałby sobie radę. Shinobi, samuraj, to bez znaczenia. Dostajemy zadanie, albo sami się go łapiemy, a w tym czasie życie się zmienia, wracamy i widzimy ile przegapiliśmy. Jakby czas nas nie dotyczył. Adrenalina, ryzyko, tylko po to, aby... właściwie po co? Dla naszego honoru? Większego dobra? Ty służysz wartościom, ja osadzie... ale co z tego? Jest bezpieczniej, odwalamy brudną robotę, a życie ucieka. Nie chcę za kilka lat obudzić się i widzieć, że pozostawiłam za sobą tylko stos trupów, setki wypełnionych zadań. - westchnęła ciężko, uwalniając z siebie kolejne przewalające się przez nią myśli.
-Rozmawiałam z liderką, współczucie, wyraziła je, może nawet szczere, przynajmniej tak to odebrałam, ale co to zmienia? Straż zawiodła, nikt nic nie wiedział. Najlepszy shinobi, dobrze się maskował? Katsumi nie ma odpowiedniej wiedzy o własnych ludziach, nie kontroluje ich. Silniejsze jednostki robią co chcą pod jej nosem, słabsi muszą dbać sami od siebie... Pewnie gdybym wtedy tam nie wpadła, gdyby nie strażnicy, wszystko by zatuszowali... Nikt by się nie dowiedział, bo po co? - po raz kolejny westchnęła, po części, aby wypuścić z siebie emocje, jednak chciała również chociaż na chwilę do słowa dopuścić Hayamiego.
- Ktoś powiedział mi, że żyjemy w spokojnych czasach. Bitwa pod Atsui, kolejna pod murem, wcale nie jest spokojnie. Może nie wiem wszystkiego, ale łatwo się domyślić co się może się stać, Sogen jest zagrożone... a kiedy dojdzie do bitwy o Kotei dostane rozkaz, ale wiesz co? - spojrzała poważnie na samuraja, to co miała powiedzieć nie było już tylko przemyśleniami czy przekonaniami, to była obietnica składana w jego obecności samej sobie.
- Nawet jeśli nie wierzę w tą osadę, nawet jeśli nie mam zamiaru za nią walczyć to mój dom. Dom Sagi i nie pozwolę żeby ktoś odebrał jedyne miejsce które daje jej bezpieczeństwo. - krótkie wspomnienie o piekle, życiu uwolniło jej myśli tak długo tłumione, te na które nie miała czasu. Wątpliwości które tłamsiła w sobie, najważniejszym było być przy Sadze, wszystkie środki ukierunkować na pomoc w jej powrocie do normalności. Nie było myśli która by tego nie dotyczyła, Teraz miała czas dla siebie. Dla siebie i przyjaciela, w końcu kogo innego niż tego dzielnego samuraja mogła by męczyć swoimi rozważaniami o sensie tego wszystkiego? Wcześniej była jeszcze płomiennowłosa, ale teraz nie miała zamiaru do jej problemów dokładać swoich wątpliwości, te mogły zaczekać, nie były niczym wielkim, są sprawy ważniejsze... priorytety które trzeba obrać.
-Mądrze mówił, ale postaram się Cię nie wymęczyć to tylko kilka rzeczy. - powiedziała wesoło, by zaraz poważniejszym tonem dodać jedno ważne słowo. -Chyba. - w końcu sama nie wiedziała czy coś nie rzuci jej się w oczy. Tak samo jak było z wakizashi dla Sagi, zwykły impuls wystarczył, aby wylądowało przy jej boku. Zakupy dziwna rzecz, większość kobiet znajduje uciechę w zdobywaniu nowych ubrań czy innych świecidełek, a Tensa? Nie to, żeby ich nie lubiła, ale większość zarobionych pieniędzy wydawała na sprzęt, zwykle kierując się listą tego co najbardziej w danej chwili potrzebne, rzadko szalała, chociaż po części spowodowane to było tym, że w większości przypadków to co ważne cenowo pokrywało się z tym co miała w sakwie... chociaż ostatnimi czasy udało jej się odłożyć sporo grosza. Nie zarabiała, ale też nie miała na co wydawać, no i jakoś się tak stało, że koniec końców wraz z Hayamim udała się na większe zakupy.
Dwójka wojowników po drodze zahaczyła o tablicę ogłoszeń, no i niestety tak się dobrali, że oboje musieli skrupulatnie przejrzeć wszystkie ogłoszenia, aby nie przegapić niczego ważnego.
-Koronacja, heh fajnie byłoby tam być. - westchnęła marzycielsko, pozostało sporo czasu, ale obawiała się o Sagę, czy będzie w stanie jechać? Przecież jej nie zostawi. -Historia dzieje się na naszych oczach, może uda nam się przekonać. - zamyśliła się na chwilę. -Co myślisz o turnieju? Pewnie będą tam najlepsi z najlepszych... powinniśmy wziąć udział, sporo się nauczymy. No i korci mnie żeby się sprawdzić... - zrobiła teatralną pauzę. -Gdzieś, gdzie mnie nie zabiją. - dodała z wrednym uśmieszkiem. W końcu w swej podróży dotarli oni do sklepu. Hayami ujrzał piękną katanę, chociaż na samo wspomnienie o dołożeniu zaczął protestować. Białowłosa położyła mu dłoń na ramieniu.
-Żadnego pożyczania, masz rację. - westchnęła. -Mogę tę katanę? - zapytała syna sprzedawcy który najwyraźniej załatwiał coś na zapleczu. Chłopak nieco starszy od nich podał jej miecz wraz z sayą. Białowłosa wysunęła część ostrza i na przedramieniu sprawdziła ostrość. Jasne włoski, ścięte poleciały na ziemię.
-Jak brzytwa. - powiedziała wsuwając miecz z powrotem i uśmiechając się pod nosem obróciła się do Hayamiego wciskając mu ostrze. -Prezentu od przyjaciółki chyba nie odmówisz? - zaśmiała się, gdy odebrał od niej. Wyjęła notes z torby i po chwili wyjęła z niego zapisaną kartkę. -I szesnaście metrów bandaża.- dodała bez wahania. Notes powędrował do torby, a w jej ręce pojawił się mieszek ze skrupulatnie odliczoną kwotą...
Wtem z zaplecza wyłonił się sprzedawca. -Tensa? Twoje zamówienie przyszło niedawno. - powiedział sprzedawca. Tak to prawda, jeszcze na jesień w jej głowie pojawiła się pewna myśl. Umiejętności, siła to dwie rzeczy, jednak co mogło z nimi współgrać? Dopełniać je? Dobre wyposażenie ot co. Pamiętała ten wiosenny dzień tak jakby dział się teraz, przyszła do sklepu w poszukiwaniu czegoś co mogłoby ją zadowolić. Odpowiedniej broni... Długo rozmawiała z handlarzem na ten temat, opisując co ją interesuje, negocjując i próbując przekonać go do do siebie. Zdobyć zaufanie, w końcu interes w który mieli wpaść nie był chyba do końca legalny. Prototyp, wynalazek jakiegoś odległego klanu, skradziony podczas napadu na wóz transportujący całą partię. Pewnie wiele czasu minęło nim dotarł do sklepu, wpadł w ręce handlarza. Podczas tamtej rozmowy opowiedział o nim białowłosej. Już po krótkim wyjaśnieniu czym on jest zaczynała przekonywać mężczyznę, aby jeśli wpadnie mu jeszcze kiedyś w ręce jakiś egzemplarz zostawił go dla niej... dzisiaj nadszedł widocznie ten dzień. Wiedziała, że przepłaca, ryzyko musiało kosztować. Była w stanie poświęcić tak ogromne ilości Ryo na ten jeden przedmiot, zdobyty przypadkiem...
-Nie sądziłam, że się uda. - powiedziała z uśmiechem, dokładając dokładnie tyle na ile umówili się z handlarzem, ten w zamian na ladzie położył parę wysokich skórzanych butów w idealnym stanie.
-Coś jeszcze dla was? - zapytał starszy jegomość. Fiołkowe oczy przeleciały po tym co znajdowało się w sklepie, a jej oczy zatrzymały się na czarno-czerwonej zbroi.
-Ile za to? - zapytała wskazując ową sztukę wzrokiem. Gdy usłyszała cenę jej źrenice rozszerzyły się, była to mała fortuna, ale... ta zbroja była taka piękna, tak wytrzymała, musiała ją mieć.
-Wezmę.
-Nie chcesz przymierzyć? Co prawda ktoś musi Ci pomóc ją założyć...
-Chodź ze mną. - powiedziała ciągnąc Hayamiego na zaplecze, nie ukrywała, że liczy na jego pomoc, w końcu był samurajem, więc chyba znał się na tym. Chwile im zeszło, nie krępowała się, w końcu znała go od zawsze, to tak jakby był jej bratem.
-Idealna. - powiedziała dość niezgrabnie wchodząc z powrotem do sklepu. -Nie wiem jak można w tym chodzić, ale się przyzwyczaję. Do zobaczenia! - rzekła zarzucając na siebie płaszcz i pozostawiając resztę ciężko zarobionych pieniędzy wyszła wraz z samurajem ze sklepu.
-Czas iść do domu. - powiedziała do swego towarzysza i... ruszyli, co prawda niewygoda nieco ją spowalniała, ale w końcu dotrą na miejsce... prawda?
z/t x2
- Buty 1100
- Zbroja 3500
- Bombka świetlna 75
- Notka wybuchowa x2 500
- Pigułka z zakrzepniętą krwią 300
- Bandaż x16 160
- Katana 1400
Koszt zakupu: 7035 Ryo
Pozostała kwota: 10 Ryo
0 x
- Hitsukejin Shiga
- Martwa postać
- Posty: 2743
- Rejestracja: 26 wrz 2017, o 20:12
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Forteca-san. Po lepszy pogląd kierować się do podpisu.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach wypełniony kołczan i torba, z namiotem na torbie. Do tego na jednej ręce kusza, na drugiej pazurzasta rękawica. No i oczywiście zbroja, maska, bandaże i pełen fortecowy ekwipunek.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4164
Re: Sklep z wyposażeniem
Gdyby Shiga znał myśli Chise, zapewnie żałowałby, że ta nie zaczęła drążyć dalej uznając, że każdy może mieć swoje tajemnice. Shiga definitywnie nie chciał mieć więcej tajemnic przed młódką niż aktualnie miał. Jeszcze wyjdzie w jej oczach na jakiegoś podstepnego typa czy osobę podejrzaną której nie można zaufać pod ryzykiem własnego zdrowia i życia. I w sumie, patrząc na to, że ma do czynienia z Jashinistą, byłoby to całkowicie zrozumiałe i akceptowalne z jej strony. W końcu praktycznie wszyscy pobratymcy Szygi to fiksaci skupieni tylko na nadmiernym przelewaniu krwi, bezmyślnym, byle złożyć ofiarę. Mało który z nich widział w tym akcie jakiś większy cel, większą ideę. Niektórzy tylko upiększali ten proces na siłe, co wychodziło sztucznie, gorzej, niż gdyby po prostu kogoś zabili i zmówili formułkę w której przekazują tą śmierć i duszę jej ofiary w łapska lorda Jashina. Przesadny patos u większości ludzi tylko psuł jeszcze bardziej całą ocenę sytuacji i nagle mamy albo barbarzyńców Jashinistów albo fetyszystów Jashinistów. I gdzieś tam w tym całym rozgardiaszu Shiga, który teraz zachowywał się... dziwnie.
-Yup. Mur. Chyba cała ta wzmianka o tym, że szlachetne i szczytne działa na innych. Bo niby siedzisz tam najlepsze lata swojego dość krótkiego życia, codziennie mogąc umrzeć, ale jednak jesteś częścią czegoś większego. Robisz coś więcej, jesteś kolejną linią obrony między potworami, a ludźmi którzy sami by się nie mogli obronić. To jest jakiś powód do dumy, nie powiem, ale osobiście... waham się. Pewnie bycie w klanie i staranie się o bycie numer jeden wojownikiem by przynieść swojemu rodowi chwałe jest prostsze, chyba, że ma się ród bardzo nastawiony na takie rzeczy i tam wyścig szczurów wszechobecny. To rzeczywiście mogłoby być jeszcze trudniejsze na murze. Swoją drogą... - Szy zamyślił się przez chwilę, wpatrując w Chise, w te jej ślepe, śliczne oczka. - Ciekawe jak niebezpieczne naprawdę jest życie na murze. Czy są tacy, którym jest tam łatwiej i tacy, którym jest trudniej. Z tego co wiem każdy kończy na podobnym poziomie chyba, że się bardzo wykazał. Ale to by oznaczało zrownanie kogoś pilnującego szaletu z kimś kto pilnuje jakiejś waznej baszty. To byłoby bardzo głupie i niesprawiedliwe, nie uważasz, Kajin-hime?
Nie, Shiga tym razem nie skakał z tematu na temat. Po prostu drązył ten sam, bo o ile przed chwila powiedzial, ze zastanawia się nad murem, to faktem jest, że system gratyfikacji i wynagrodzenia na murze obecny jest dla Shigi zupełnym kosmosem i bezsensem. Każdemu podług zasług, a nie podług obowiązków. Ale w ten sposób na mur by szli tylko najpewniejsi siebie, a to by się mogło skończyć bardzo ciężkimi brakami kadrowymi w załodze tego przecież turbo-ważnego miejsca świata, które stanowiło tamę przed tsunami dzikusów i potworów.
-W sumie, tak w temacie kupowania... Zauważyłem, że nie posiadasz siedmiu mieczy, tylko pięć. Jedyne wytłumaczenie dla którego ktokolwiek miałby nosić ze sobą aż tyle mieczy jest walka stylem Nanaken no mai. Musze przyznać, że spotkałem bardzo niewielu szermierzy posługujących się tymi umiejętnościami na swej drodze, a podróżowałem sporo. Zgadłem, to ten styl? - Uśmiechnął sie, wiedząc, że dziewczyna tego uśmiechu nie dostrzeże. Trzeba będzie się jakoś odwdzięczyć chyba za okazaną dobroć i to, że dziewczyna naprawdę chciała mu pomagać. W końcu prowadziła go do miejsca, gdzie zrobią z niego wreszcie człowieka.
-Jashiniści. Phew. - Mruknął jedynie. Rzeczywiście nie można powiedzieć by miał... "pozytywne skojarzenia z tymi wyznawcami". Jego wszystkie skojarzenia z braćmi to krew, pożoga i odór śmierci. Oni zapewne, gdyby Chise zawędrowała do świątyni, grupowo próbowali ją zaszlachtować nie dostrzegając w niej wartości, którą dostrzega Shiga. To własnie takich osób nie powinno się mordować, bo są wartościowi. Może sama by chętnie przekonwertowała się na Jashinizm i zabijała w imieniu Lorda Jashina? Cóż za wyśmienity pomysł.
Kiedy Chise mrugnęła do niego, Shiga zalał się rumieńcem i zamilkł ledwo otwierając usta do odpowiedzi na to, by nie chwalił się technikami przedwczesnie, tylko je sobie zachował to będzie miał asa w rękawie.
Wizyta u krawca nie była ani sympatyczna, ani fajna, ani ciekawa. Shiga dał sie mierzyć, przymierzał i czuł się jak jebany debil, małpa w cyrku pijąca krew.
Strój który został mu... przypisany? Składał się z czarnego montsuki i juban, skórzanego ciemnego haorihomo, bordowego date-eri i o śnieżnym haori. Będzie wyglądał w tym zestawieniu jak paw dwadzieścia cztery na siedem popisujący się swoimi piórkami. Cóż za wstyd dla Jashinisty..
Po wyjściu od krawca trafili do miejsca, gdzie znajdowały się sklepy - płatnerskie, kowalskie, szwalnie i tym podobne miejsca gdzie każdy szanujący się wojownik mógł uzyskać i zdobyć to, co sobie wymarzył.
Shiga stosunkowo wiedział, czego potrzebuje. Bez wahania odwiedził sklep płatnerski, wskazał kilka rzeczy, poczekał chwile, zostawiając Chise na zewnątrz i już po kilkunastu minutach jej grzecznego oczekiwania był spowrotem.
-Mam prezenty. - Powiedział przesadnie zadowolony z siebie. Na rękach Chise wylądowały dwa wakizashi zapakowane w papier w pochwach, przewiązane sznurkiem konopnym, mocno i sztywno. Jak prawdziwy prezent. Ale dziewczyna na pewno i zapakowane mogła rozpoznać czym są.
-Dwa Wakizashi, żebyś mogła walczyć jak na prawdziwego wojownika twojego stylu przystało, Hime. A także... - Wydobył zza pleców, do tej pory wciśniętą za pas kimona, maskę. Bardzo wytrzymałą, mocną, piękną.
-Jeśli uda ci się trafić na turniej, to zasłonięcie niewidomych oczu może być bardzo silnym atutem. Podejrzewam, że walka z niewidomą, a z widomą zupełnie się różni i ludzie będą popełniać więcej błędów... - Kucnął przed dziewczyną, równając się z nią wzrostem. Nabrał powietrza w płuca, kilkukrotnie, oddychając głęboko, prawie się hiperwentylując.
-Etto.. Jeszcze mam nadzieje, że ta maska ochroni twoją śliczną buzię przed wszystkim, co mogłoby ci zagrażać. Jesteś naprawdę piękna. - Z licznikiem słów w ręku Shiga wystrzelił z siebie to zdanie i równoważnik zdania z prędkością porównywalną bez oporu do prędkości światła. Aż prawie mu się usta zapaliły od prędkości wystrzeliwanych słów. Speszył się w chuj. PIZDA. Zamknij się. LESZCZ. Cicho. PRZYJEB. Kurwa, proszę! PIZDALESZCZPRZYJEBODZILLA, NA NA NA NA NA. A TERAZ PATRZ JAK OPLUWA TWOJE PREZENTY, DAJE CI PO RYJU I IDZIE W CHUJ. NIKOGO NIE PRZEKUPISZ SWOIMI KRWAWYMI PIENIEDZMI, KULTYSTO. JESTES STWORZONY BY ZABIJAC TAKIE JAK ONA, A NIE JE BRONIC. Źrenice Szygi rozszerzyły się do granic możliwości, puls jak i oddech nagle znów zaczął być nieregularny i przerywany. Shiga poczuł zapach krwi i mógłby przysiąc, że słyszy jej bulgotanie w żyłach mijających go ludzi. Żyletka wisząca na piersi zaczęła parzyć piekielnym ogniem. Miał ochotę rozciąć ręce do kości od nadgarstków do obojczyków i ulżyc w ten sposób swoim żądzom mordu. Miał ochotę kogoś zamordować. Widział teraz wszystko jakby przysłonięte czernią w postaci macek zła i chmura bordowej juchy... Cały świat spowił mrok prócz jednego jasnego punktu który stał przed nim. Chise.
Dłoń wyciągnięta z maską delikatnie dygotała.
-Yup. Mur. Chyba cała ta wzmianka o tym, że szlachetne i szczytne działa na innych. Bo niby siedzisz tam najlepsze lata swojego dość krótkiego życia, codziennie mogąc umrzeć, ale jednak jesteś częścią czegoś większego. Robisz coś więcej, jesteś kolejną linią obrony między potworami, a ludźmi którzy sami by się nie mogli obronić. To jest jakiś powód do dumy, nie powiem, ale osobiście... waham się. Pewnie bycie w klanie i staranie się o bycie numer jeden wojownikiem by przynieść swojemu rodowi chwałe jest prostsze, chyba, że ma się ród bardzo nastawiony na takie rzeczy i tam wyścig szczurów wszechobecny. To rzeczywiście mogłoby być jeszcze trudniejsze na murze. Swoją drogą... - Szy zamyślił się przez chwilę, wpatrując w Chise, w te jej ślepe, śliczne oczka. - Ciekawe jak niebezpieczne naprawdę jest życie na murze. Czy są tacy, którym jest tam łatwiej i tacy, którym jest trudniej. Z tego co wiem każdy kończy na podobnym poziomie chyba, że się bardzo wykazał. Ale to by oznaczało zrownanie kogoś pilnującego szaletu z kimś kto pilnuje jakiejś waznej baszty. To byłoby bardzo głupie i niesprawiedliwe, nie uważasz, Kajin-hime?
Nie, Shiga tym razem nie skakał z tematu na temat. Po prostu drązył ten sam, bo o ile przed chwila powiedzial, ze zastanawia się nad murem, to faktem jest, że system gratyfikacji i wynagrodzenia na murze obecny jest dla Shigi zupełnym kosmosem i bezsensem. Każdemu podług zasług, a nie podług obowiązków. Ale w ten sposób na mur by szli tylko najpewniejsi siebie, a to by się mogło skończyć bardzo ciężkimi brakami kadrowymi w załodze tego przecież turbo-ważnego miejsca świata, które stanowiło tamę przed tsunami dzikusów i potworów.
-W sumie, tak w temacie kupowania... Zauważyłem, że nie posiadasz siedmiu mieczy, tylko pięć. Jedyne wytłumaczenie dla którego ktokolwiek miałby nosić ze sobą aż tyle mieczy jest walka stylem Nanaken no mai. Musze przyznać, że spotkałem bardzo niewielu szermierzy posługujących się tymi umiejętnościami na swej drodze, a podróżowałem sporo. Zgadłem, to ten styl? - Uśmiechnął sie, wiedząc, że dziewczyna tego uśmiechu nie dostrzeże. Trzeba będzie się jakoś odwdzięczyć chyba za okazaną dobroć i to, że dziewczyna naprawdę chciała mu pomagać. W końcu prowadziła go do miejsca, gdzie zrobią z niego wreszcie człowieka.
-Jashiniści. Phew. - Mruknął jedynie. Rzeczywiście nie można powiedzieć by miał... "pozytywne skojarzenia z tymi wyznawcami". Jego wszystkie skojarzenia z braćmi to krew, pożoga i odór śmierci. Oni zapewne, gdyby Chise zawędrowała do świątyni, grupowo próbowali ją zaszlachtować nie dostrzegając w niej wartości, którą dostrzega Shiga. To własnie takich osób nie powinno się mordować, bo są wartościowi. Może sama by chętnie przekonwertowała się na Jashinizm i zabijała w imieniu Lorda Jashina? Cóż za wyśmienity pomysł.
Kiedy Chise mrugnęła do niego, Shiga zalał się rumieńcem i zamilkł ledwo otwierając usta do odpowiedzi na to, by nie chwalił się technikami przedwczesnie, tylko je sobie zachował to będzie miał asa w rękawie.
Wizyta u krawca nie była ani sympatyczna, ani fajna, ani ciekawa. Shiga dał sie mierzyć, przymierzał i czuł się jak jebany debil, małpa w cyrku pijąca krew.
Strój który został mu... przypisany? Składał się z czarnego montsuki i juban, skórzanego ciemnego haorihomo, bordowego date-eri i o śnieżnym haori. Będzie wyglądał w tym zestawieniu jak paw dwadzieścia cztery na siedem popisujący się swoimi piórkami. Cóż za wstyd dla Jashinisty..
Po wyjściu od krawca trafili do miejsca, gdzie znajdowały się sklepy - płatnerskie, kowalskie, szwalnie i tym podobne miejsca gdzie każdy szanujący się wojownik mógł uzyskać i zdobyć to, co sobie wymarzył.
Shiga stosunkowo wiedział, czego potrzebuje. Bez wahania odwiedził sklep płatnerski, wskazał kilka rzeczy, poczekał chwile, zostawiając Chise na zewnątrz i już po kilkunastu minutach jej grzecznego oczekiwania był spowrotem.
-Mam prezenty. - Powiedział przesadnie zadowolony z siebie. Na rękach Chise wylądowały dwa wakizashi zapakowane w papier w pochwach, przewiązane sznurkiem konopnym, mocno i sztywno. Jak prawdziwy prezent. Ale dziewczyna na pewno i zapakowane mogła rozpoznać czym są.
-Dwa Wakizashi, żebyś mogła walczyć jak na prawdziwego wojownika twojego stylu przystało, Hime. A także... - Wydobył zza pleców, do tej pory wciśniętą za pas kimona, maskę. Bardzo wytrzymałą, mocną, piękną.
-Jeśli uda ci się trafić na turniej, to zasłonięcie niewidomych oczu może być bardzo silnym atutem. Podejrzewam, że walka z niewidomą, a z widomą zupełnie się różni i ludzie będą popełniać więcej błędów... - Kucnął przed dziewczyną, równając się z nią wzrostem. Nabrał powietrza w płuca, kilkukrotnie, oddychając głęboko, prawie się hiperwentylując.
-Etto.. Jeszcze mam nadzieje, że ta maska ochroni twoją śliczną buzię przed wszystkim, co mogłoby ci zagrażać. Jesteś naprawdę piękna. - Z licznikiem słów w ręku Shiga wystrzelił z siebie to zdanie i równoważnik zdania z prędkością porównywalną bez oporu do prędkości światła. Aż prawie mu się usta zapaliły od prędkości wystrzeliwanych słów. Speszył się w chuj. PIZDA. Zamknij się. LESZCZ. Cicho. PRZYJEB. Kurwa, proszę! PIZDALESZCZPRZYJEBODZILLA, NA NA NA NA NA. A TERAZ PATRZ JAK OPLUWA TWOJE PREZENTY, DAJE CI PO RYJU I IDZIE W CHUJ. NIKOGO NIE PRZEKUPISZ SWOIMI KRWAWYMI PIENIEDZMI, KULTYSTO. JESTES STWORZONY BY ZABIJAC TAKIE JAK ONA, A NIE JE BRONIC. Źrenice Szygi rozszerzyły się do granic możliwości, puls jak i oddech nagle znów zaczął być nieregularny i przerywany. Shiga poczuł zapach krwi i mógłby przysiąc, że słyszy jej bulgotanie w żyłach mijających go ludzi. Żyletka wisząca na piersi zaczęła parzyć piekielnym ogniem. Miał ochotę rozciąć ręce do kości od nadgarstków do obojczyków i ulżyc w ten sposób swoim żądzom mordu. Miał ochotę kogoś zamordować. Widział teraz wszystko jakby przysłonięte czernią w postaci macek zła i chmura bordowej juchy... Cały świat spowił mrok prócz jednego jasnego punktu który stał przed nim. Chise.
Dłoń wyciągnięta z maską delikatnie dygotała.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=43&t=4560[/ghide]
0 x

Uśmiech normalny, nie od ucha do ucha, ale jednak kły zwierzęce, kły bestii ze stali - ostatnie zęby jaśniejsze. Całe ciało owinięte bandażami. Mocne buty, rękawice z płytami na dłoniach. Na lewym ręku widoczna kusza z systemem szpulowym. Na prawym ręku pazurzasta, przerażająca rękawica. Na plecach u boku wypełniony kołczan, na biodrze duża torba, a na niej zwinięty namiot. Ogólnie całe ciało opancerzone pancerzem Shinobi, a na głowie, prócz bandaży wszystko ukrywających (Chyba, że jasno zaznaczone, że jest inaczej), znajduje się maska jeżdzca głodu.
Ekwipunek
Piękne ząbki Shigi.
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Ozdobne tachi przy pasie, zbroja (+rękawice), kołczan i bełty na plecach, duża torba ze zwojami i namiot, maska, rękawica z pazurami, Kusza z systemem szpulowym na ręku, w formie rękawicy z bronią, oprócz torby ze zwojami - moneta Akuryo na szyi.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Statystyki
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
KEKKEI GENKAI: Fumetsu - Dar wyznawców Kultu krwawego Boga Jashina.
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
Znane techniki
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
- Wrodzona - Brak.
- Nabyta - Brak.
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA 70
WYTRZYMAŁOŚĆ 77
SZYBKOŚĆ 121
PERCEPCJA 70
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1 | 16
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
- NINJUTSU E
GENJUTSU E
STYLE WALKI- Chanbara S
- Rankanken B
- ---
FūINJUTSU D
ELEMENTARNE:- KATON A
SUITON E
FUUTON E
DOTON E
RAITON E
Fuinjutsu:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Podręczna ściągawka zawartości zwojów:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Mnisia maska jeżdzca.
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
- Nazwa
- Maska "Głód".
- Typ
- Ubranie, Maska
- Objętość
- Do noszenia na twarzy lub w torbie, 20
- Waga Fūin
- 25
- Opis Maska Głodu to prosty stosunkowo przedmiot. Zasłania całą twarz i jest dość gruba, przez co żeby ciężar jej był nieodczuwalny, a sama maska przyległa odpowiednio do ciała konieczne jest zawiązanie jej z tyłu głowy paskiem. Wykonana z wytrzymałej stali, oprze się większości broni miotanych, a także technik do rangi B włącznie, za wyjątkiem technik penetracyjnych, których efekt zostaje pod ocenę MG. Maska ma stosunkowo prostą budowę, ważna jest łuskowata pancerna struktura, cienkie otwory na oczy i rogi sponad oczu przypominające wydłużone oczy lub brwi. Maska głodu prezentuje się jak zdarta przednia część hełmu samuraja i tym w rzeczywistości jest - została oderwana z marionetki która była ciałem jeźdźca głodu - Kabuto.
- Cena
- 600 ryou
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Sumairu + Kiba
- Typ
- Unikat/Broń
- Opis Sumairu oraz Kiba to dwa oddzielne przedmioty, a raczej zestawy przedmiotów łączące się w jedną upiorną całość. Po rozcięciu swoich policzków i ust, poszerzając uśmiech niczym przy "uśmiechu kota Cheshire", użytkownik Sumaire zakłada sobie dwie trójkątne nakładki z nierdzewiejącego metalu w które wchodzi rozdarta skóra - taki separator w postaci ruchomych metalowych łuków nie pozwala skórze się zregenerować i policzkom zrosnąć, zostawiając użytkownikowi niesamowicie wielki i szeroki uśmiech (który jednak nie odsłania zębów, jeśli mamy zamknięte usta - uśmiech jest po prostu znacznie dłuższy wtedy niż u normalnych śmiertelników), co przy okazji pozwala znacznie szerzej otwierać usta. Kiba to para szczęk, dolna i górna, składające się z takich samych pod względem ilości zębów co normalne ludzkie, jednak te zęby są wykonane z nierdzewiejącego metalu i mają bardzo ostre, spiczaste kształty niczym kły zwierzęcia lub potwora, co pozwala z łatwością szarpać oraz rwać mięso i cieńsze materiały. Zęby niestety muszą być wyrywane jeden po jednym, a potem kły wkręcane na śrubach w mięso jedno po drugim. Na dziąsłach na stałe zostają zamontowane metalowe okowy w formie gwintowanego otworu na wkręcenie kła, ale także pełniące role stopera powstrzymującego odrost zwykłego zęba.
- Właściwości Sumairu zwiększa możliwości rozwarcia ust, co pozwala na większe i głębsze ugryzienia, Kiba pozwala wyrywać i rwać gryziony materiał ze względu na ostrość kłów i ich twardość.
- Dodatkowe Aby poprawnie wykorzystać Sumairu oraz Kibę użytkownik musi posiadać iryojutsu lub regenerację pozwalającą na bardzo sprawne zregenerowanie tkanek do wsadzonych łuków Sumairu oraz do zregenerowania dziąseł by Kiba były w stu-procentach użyteczne.
- Wytrzymałość
- 100 punktów
- Zdobycie
- 500 ryou + misja C na "zamontowanie".
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Suiseki - Krzesiwo
- Typ
- Dodatek
- Opis Suiseki to nic innego jak specjalny kieł/ząbek który montuje się zamiast zwykłego stalowego kła do istniejącej już, zamontowanej w szczęce szyny z otworami - do gotowego produktu Kiba. Suiseki jest stworzony z magnezu który uderzając o zwykły metal - pocierając, uderzając i tak dalej, wystarczy kłapnięcie zębami - krzesi dużą ilość iskier co pozwala podpalać łatwopalne płyny/gazy jeśli te są w zasięgu do 25 cm od ust użytkownika krzeszącego iskry.
- Zdobycie
- 300 za sztukę.
- Link do tematu postaci
- KLIK!