Karczma "Akame"

Ryūji

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Ryūji »

Misja rangi D
Awantura
13/15
Taro totalnie zignorował kelnera, który wyraził swoje zaniepokojenie stanem poszkodowanego brodacza. Zamiast tego zwrócił swoją uwagę ku ostatniemu z oprychów, zamierzał go delikatnie mówiąc obudzić. Chłopak wyczyścił swą splamioną krwią broń o ubranie właściciela krwi, po czym skierował swoje kroki ku oszołomionemu awanturnikowi. Czarnowłosy stanął na przeciwko i nie zastanawiając się za długo uderzył mężczyznę otwartą dłonią prosto w polik. Pijak od razu zareagował, uderzenie było na tyle silne, że wyrwało go z szoku, jego uwaga skupiła się całkowicie na Taro kiedy ten krzyknął aby go wysłuchał, jednocześnie zajmując miejsce na przeciwko. Czarnowłosy rzucił tym razem bronią słowną a więc kolejną groźbą, w oczach oprycha dało się zobaczyć najprawdziwszy strach, jego całe ciało trzęsło się a wzrok utkwiony był w jednym punkcie. Długo włosy wstał i podszedł do swojego wielkiego kunaia, którym dał do zrozumienia że następnej szansy nie będzie. Mężczyzna wstał i kłaniając się szybko, zaczął cofać się w kierunku wyjścia jednocześnie nerwowo mamrocąc -Wybacz panie! Wybacz! To.. to się więcej nie powtórzy! Już się tu.. tu nie pokażemy, nigdy prze.. prze nigdy! Ani nas robaków nie.. nie spotkasz! Kończąc ostatnie słowa stał już pod drzwiami, by zaraz w nich zniknąć. W tym samy momencie z kuchni wybiegł właściciel i co o dziwo wcale nie był sam. Towarzyszyła mu sąsiadka, która pracowała w karczmie jako kucharka i to właśnie jej przepyszne dania były serwowane w Akame. Sąsiadka niosła ze sobą niewielką skórzaną torbę i podążała w ślad, w ślad za właścicielem. Starsza kobieta, niewysoka kobieta, podeszła do brodacza z grobową miną, przykucnęła przy nim po czym szybko oceniła sytuację.
-Wystarczy powstrzymać krwawienie i mocno zszyć, na szczęście nóż nie wyrządził zbyt dużo szkód... Kobieta otworzyła swoją torbę, z której wyciągnęła nożyczki. Sprawnymi ruchami rozcięła nogawkę poszkodowanego. Kiedy miała utorowaną drogę do rany, oczyściła ją bezbarwnym płynem i gazikami, po czym chwyciła za igłę oraz szew. Kiedy tylko zabrała się za zamykanie ranny, rozejrzała się po zebranych, po czym skupiła wzrok na właścicielu.
-Mam nadzieję, że bardzo dokładnie mi to wyjaśnisz, bo za cholerę nie wiem co się tu wydarzyło. Powiedziała poddenerwowanym głosem. Zszywanie szlo jej równie dobrze jak gotowanie, gołym okiem było widać, że kobieta zna się na rzeczy. Brodacz nawet nie burknął kiedy igła przebijała mu skórę widocznie wciąż nie doszedł do siebie po potężnym ciosie na szczękę.
0 x
Taro

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Taro »

Oprych już nie zachowywał się jak oprych ale w pełnym pokłonów marszu zmierzał ku wyjściu co najważniejsze o własnych siłach. Zza baru wyszedł właściciel z pracownicą. Ta podeszła do krwawiącego taszcząc jakąś torbę i kucnęła przy ranie sprawnie ją oceniając. Następnie przeszła do zabiegu jakim było szycie i pomimo wielu nakłuć brodaty mężczyzna nie wyglądał jakby coś odczuwał. Taro stał tak przez chwilę uważnie się przyglądając zręcznym palcom kucharki. Chwila nie minęła a po dziurze w nodze prawie nie ma śladu. Widać, że kobieta ma już w tej dziedzinie jakieś doświadczenie. Uchiha kończąc wzrokiem na właścicielu nie chciał poganiać, wręcz musiał to zrobić. -Staruszku.- Powiedział beztroskim tonem do barmana. -Wiesz chciałbym się już zbierać ale chyba jeszcze czegoś nie załatwiliśmy.- Pokazał sugestywny gest pocierając opuszkami trzech palców o siebie, co miało oznaczać pieniądze. Mężczyzna raczej nie powinien mieć trudności z odgadnięciem znaczenia, zważywszy, że jest on dość popularny. Tak czy inaczej kończy formalności w knajpie i wychodzi. -Swoją drogą. Przepysznie Pani gotuje.- Skierował na odchodne w stronę kobiety po czym przekroczył próg drzwi od knajpy wyciągając po drodze wbitego we framugę shurikena.

z/t
0 x
Ryūji

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Ryūji »

Misja rangi D
Awantura
15/15
Zszywanie było już praktycznie na ukończeniu, kobieta doskonale sobie przy tym radziła. Kilka ostatnich pociągnięć i sprawa była praktycznie załatwiona. Kucharka odcięła resztkę szwu nożyczkami, po czym owinęła całą ranę gazikami i bandażami.
- Gotowe, to powinno wystarczyć, to co zarobicie z nim teraz to już wasz problem panowie. chowając swoje rzeczy z powrotem do swojej skórzanej torby, ruszyła do swojego kucharskiego królestwa z wielce zniesmaczoną miną. Brodacz natomiast wciąż był nieprzytomny, lecz jego oddech był bardzo spokojny co mogło wskazywać, iż po prostu zasnął, a jego życiu i zdrowiu nie zagrażało już zupełnie nic. Taro zwrócił się w kierunku właściciela lokalu, upominając się o jego nagrodę, sam właściciel na jego słowa popadł w krótką zadumę po czym kiwając ręką ruszył w stronę baru. Mężczyzna pogrzebał krótką chwilę za ladą aby zaraz wrócić do chłopaka wręczając mu pieniądze. -Proszę, mam nadzieję, że to wystarczy.. dziękuję Ci za pomoc, mimo że ucierpieli przy tym ludzie. Powiedział jak zwykle swym cichym i niepewnym głosem. Można było zauważyć, że wszyscy ludzie związani z Akame mieli dobre, proste serca oraz spokojne podejście do życia. Taro odebrał pieniądze i również opuścił dobytek, zgarniając swojego shurikena przed wyjściem. Właściciel knajpy oraz kelner rzucili ku sobie krótkie spojrzenie a następnie ich wzrok przeniósł się na śpiącego brodacza.- A co znim? Chyba go tu tak nie zostawimy, będzie odstraszał klientów. Powiedział kelner, znów zwracając się w kierunku swojego szefa. - Akurat to będzie twoje zadanie. Rzucił krótko po czym zaczął porządkować salę, ustawiając wszystko na swoje miejsce i zgarniając porozrzucane naczynia. Kelner natomiast pozostawiony ze sporym ciężarem na głowie, wstał z krzesła, chwytając za obolałe od upadku miejsce. -No i co by tu z tobą zrobić... ehh..

KONIEC MISJI - Wynagrodzenie standardowe
0 x
Yoshimitsu

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Yoshimitsu »

I wszystko miało zakończyć się w przeciągu kolejnych kilku sekund. Stwór mknął na niego, był coraz bliżej. Nie miał pojęcia co zrobić by przetrwać natarcie wybuchającej świni. Ale wiedział, że jego ukochana mu pomoże, jak zawsze. Bo przecież bez niej jest nikim, jest niczym, jest martwy. Sharingan spoglądał na bestię, ta poruszała się teraz jakby trochę wolniej, nie wiedział jeszcze czemu. Nie zdawał sobie sprawy, że w jego ślepiach odbija się teraz inny znak. Czuł się inaczej, czuł coś zupełnie innego... Ale zdawało mu się, że jest to znajome. Nic innego do głowy mu nie przychodziło jak stwierdzenie, że to Rudowłosa podarowała mu te boskie oczy, a teraz stojąc obok niego miała go jeszcze uratować.
Yoshi czekał na odpowiedź, natomiast Inu spoglądała na niego znów jak na głupka. Pokręciła głową wzdychając głęboko.
-Nic nie rób. Zostaw wszystko mnie. Jak zwykle muszę ratować Twoją dupę! -nadlatująca świnia była już blisko, bardzo blisko. Zaraz miała eksplodować, chakra w tym tworze zaczynała buzować. Ale... Nagle światło zniknęło, bijący po plecach chłodny powiew wiatru zamienił się w nicość, a otaczający go śnieg wyparował. Przeciwników nie było widać, a on był sam. W nieskończonej nicości?
-J-jak? Jak to zrobiłaś? -zapytał zaczynając znów chwiać się na nogach. Organizm znów odmawiał mu posłuszeństwa. Zaczął szukać wzrokiem Inu, jednak jej nigdzie nie było. Poczuł puknięcie w plecy, odwrócił się i znów stała naprzeciw niego. Uśmiechnięta, z rękoma założonymi na piersi, naburmuszona Ruda kulka.
-Matoł! To przecież Ty. Dobrze wiesz... -przestała na moment mówić, nastała chwila ciszy. Miała zaraz coś dodać, lecz wtrącił się Czerwony Król.
-Wiem... -łzy płynęły mu nieustannie. Nie mógł ich powstrzymać. Nie zdoła już nigdy odzyskać tego co zostało mu utracone. Był tego świadom. Ale dalej ją widział. Kiedy tylko zapraną ona stawała naprzeciw niego i mówiła, to co zawsze. Cisza znów została przerwana, lecz tym razem przez Inu.
-Nie płacz. Wiesz dobrze, że tu jestem i zawsze będę, kiedy tylko będziesz chciał mnie zobaczyć, pojawię się. A teraz zmykaj, musisz wyzdrowieć i... Dotrzymać obietnicy. -ostatnie słowa padły cichym echem w jego głowie, gdyż nagle znalazł się znów w zupełnie innym miejscu. Znów pojawił się kojący oparzenia chłód, zimny śnieg. Nie był w tym samym miejscu co wcześniej, to wyglądało mu znajomo, nawet bardzo znajomo, ale nie mógł sobie przypomnieć niczego. Do jego uszu wpadły nagle słowa, mężczyzn czy kobiet? Nie wiedział nawet tego. Wszystko zaczynało być coraz to cięższe do zrobienia. Oddech, utrzymanie przytomności czy nawet krok. A starał się wejść do karczmy i uzyskać jakąś pomoc, ale nie wiedział czy da radę zrobić nawet kilka kroków, by po tym otworzyć drzwi do Karczmy zwanej Akame. Sharingan z jego ślepi zniknął. Te szkarłatne ślepia przyozdabiała teraz pustka, żal, smutek... i wiele innych emocji, w około których cały czas tańczyły łzy.
MS i Shar off.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Zapłata
Obrazek
26/70

Misję wrzuć do wynagrodzeń, zakończona niepowodzeniem. Od tego miejsca przejmuje cię Ray.
Odnotuj sobie stratę w oku ~ (link w kp itd.)


Yoshi z/t
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4025
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Taro

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Taro »

Taro wchodząc do karczmy nie miał pojęcia, że tak szybko i bez komplikacji namierzy muzykanta. Ale zadowalał go ten fakt, gdyż to oznacza szybszy powrót po wynagrodzenie. Teraz jedynie pozostało mu porozmawiać z nim o interesach. Dobrze się złożyło po raz kolejny, ponieważ Mamoru kończył właśnie swój występ, odkładając instrument i podchodząc do stolika niedaleko podestu, z którego chwilę temu rozchodziła się muzyka. Uchiha nie czekając zbyt długo skierował swoje kroki w jego stronę. Gdy był już na przeciw artysty ukłonił się lekko. -Wspaniały występ.- Zkomplementował. -Miyashiro Mamoru jak sądzę. Jestem posłańcem, który ma ci złożyć pewną ofertę. Czy mogę się przysiąść?- Starał się zachowywać z najwyższą kulturą. Potrafił się domyśleć po słowach Shouheia, że musi uważać żeby ten nie miał nawet podstaw do ewentualnych fochów. Czekając na odpowiedź Taro przysłuchiwał się rozmową obecnych w lokalu. Usiadł czy nie, ciągnął dalej. -Niedługo piękna kunoichi o imieniu Mia bierze ślub. Tak się również składa, że jest twoją wielką fanką i poprosiła rodzinę, żeby cię wynajęli na tą wspaniałą uroczystość. Rzecz jasna i oczywista, że na pewno ci się to opłaci. Ja z kolei też zostałem wynajęty do pozałatwiania niektórych spraw by odciążyć trochę jej brata, który jak pewnie się domyślasz spełnia każdą zachciankę związaną z weselem.- Mówił powoli i wyraźnie. Czasem dodając do wypowiedzi delikatną gestykulację rąk.- Widać pieniędzy im nie brakuje, ale o szczegółach musisz porozmawiać właśnie z jej bratem, Shouhei`em. Terminem uroczystości także się ze mną nie podzielono, więc moja funkcja polega głównie na zaaranżowaniu spotkania między waszą dwójką.- Skończył mówić i czekał na reakcję artysty.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4025
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Taro

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Taro »

Artysta niezbyt przejął się ingerencją młodego Uchihy. Na propozycję najęcia go na wesele Mii odpowiedział nijako. W sumie się nie dziwił, rzeczywiście nie podał mu zbyt wielu szczegółów zlecenia, a jeno tylko przedstawił mu, że ktoś byłby zainteresowany jego usługą na ważnej uroczystości. Nagle podniósł głos. Zwrócił uwagę w stronę gdzie wskazywał Mamoru. Zauważył jak jeden osobnik wybiega z karczmy trzymając pod ręką instrument muzyka. Szybko przeanalizował sytuację i stwierdził, że na pewno opłaci mu się ingerencja w to małe zamieszanie. Zanim wybiegł starał się zapamiętać w co był ubrany złodziejaszek by nie stracić go z oczu na zewnątrz. Nie było czasu, bo ten mógł być wprawny w swoim fachu i za progiem gdy nikt z obecnych w Akame nie mógł już śledzić wzrokiem oprycha, mógł zwyczajnie się rozpłynąć. Tak więc parę sekund po zainicjowaniu całego zdarzenia Taro pędził w stronę wyjścia depcząc po piętach złodziejowi. Gdy wybiegnie z karczmy rozgląda się za swoim celem. Powinna to być postać za którą wręcz się kurzy, jeśli jednak stwierdzi że nie jest w stanie go zlokalizować samemu z tego miejsca, w którym stoi, to stara się wypytać aktualnych przechodniów znajdujących się na drodze o jakieś wskazówki podając ogólny opis tego człowieka. Jeśli jednak uda mu się wypatrzeć złodzieja to leci co sił w nogach by go dopaść, ostatecznie używając kunai by cisnąć kawałkiem metalu w jego nogi, nie raniąc przy tym śmiertelnie. Chociaż z tego co słyszał za kradzież ucinano ręce bądź nawet zabijano, zależne było oczywiście kogo się okradło.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4025
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Taro

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Taro »

Jak się okazało złodziejaszek nie posiadł najważniejszej umiejętności w jego fachu jakim było zręczne rozpływanie się w tłumie. Uchiha szybko odnalazł go wzrokiem, skrócił nieco dystans by posłać w jego nogę kunai. Ten trafiając w łydkę uniemożliwił rabusiowi dalszą ucieczkę, a instrument powędrował z pod pachy na drogę. Taro podszedł do skomlącego wychudzonego młodzieńca. -Podszkól się w szybszym bieganiu młody.- Odparł zimno chodź sam nie był dużo od niego starszy. Po czym schylił się i wyciągnął swoje ostrze z jego nogi, jakby wyciągał go z tarczy. Beznamiętny i pozbawiony delikatności ruch mógł spowodować większy ból u chłopaka, ale dla Taro to się nie liczyło. -Powinieneś cieszyć się że nie celowałem by zabić.- Skwitował sięgając po instrument, po czym zawrócił do karczmy. Wszedł do środka pewnie trzymając narzędzie muzyka w jednej dłoni i skierował się prosto do Mamoru. Podał mu harfę i nic nie mówiąc zasiadł na swoim poprzednim miejscu z przed całej akcji czekając na pierwsze słowa ze strony harfisty. W tym czasie podeszła do niego kelnerka pytając czy Taro czegoś sobie życzy, lecz ten tylko odparł, że nie zabawi tu długo, więc niech się nie kłopoczą. Pół jego twarzy była zakryta przez wysoki kołnierz, a pozostała część skupiała swoją uwagę na oczach przenikających w tym momencie poczynania Mamoru.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4025
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Ichirou »

możesz dopisać do porzedniego posta [zt] i dać kolejny odpis w herbaciarni, jeżeli chcesz już opuszczać gospodę.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Jun

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Jun »

Z tego co powiedział chłopiec, też chciał coś kupić, co było logiczne, w końcu znajdywali się w sklepie z wyposażeniem shinobi, a do sklepów chodzi się zazwyczaj po to, by coś kupić. Do tego nastolatek użalał się nad dużym wachlarzem produktów wystawionych na sprzedaż, których wybranie mogło stanowić dla niego pewnego rodzaju problem, tym bardziej, iż nie posiadał zbyt wiele pieniędzy, cóż, taki właśnie był trudny żywot shinobich, czasami brakował pieniędzy, ale trzeba [za coś] żyć dalej.
- Rozumiem cię, chłopcze, także i z mojej sakwy nie wysypuje się złoto. - rzekł młodzieniec, jednakże bez jakichkolwiek wyrzutów. Uważał iż nie warto nadmiernie przejmować się czymś takim, dopóki nie będzie się miało celu, na który chce się zgromadzić pieniądze. Choć zawsze lepiej mieć coś pod ręką, niż tego nie mieć, więc jeżeli włożył w coś swój wysiłek, albo poświęcił na to czas, a miał dostać za to wynagrodzenie, brał je, bez żadnych skrupułów.
Kupców-złodziejów? To jakaś nowa profesja? - spytał retorycznie młodzieniec, - Słusznie. Skoro uważasz, iż była to słuszna decyzja. - rzucił swego rodzaju pochwałą, - A więc pochodzisz z Kantai? Mieszkałem tam dawno temu, po za tym można mnie zaliczyć do członków szczepu Hoshigaki, o którym zapewne słyszałeś. oznajmił niebieskowłosy, by nieco rozjaśnić Shiro'emu powód nietypowych cech swego wyglądu, - Za to ja nie słyszałem nigdy o twoim szczepie.
- Nie. A przynajmniej nie tutaj, prowadź do tej karczmy, a być może będziemy mogli pogawędzić nieco dłużej. - odparł młodzieniec, gdyż nie miał zamiaru mówić o sobie ot tak w jakimś sklepie, a po za tym chciał już zamówić jakąś dobrą, ciepłą strawę, której smaku tak długo już nie miał okazji zasmakować.
Oboje wyszli ze sklepu, a następnie udali się w stronę karczmy, prowadził Shiro, gdyż - jak twierdził - znał drogę do jednej z tawern. Przeszli kilkanaście przecznic, na których nie było raczej nic specjalnego, jedynie zwykłe, miejskie domy, których architektura nieco różniła się od tych na Kantai i znacznie bardziej od tych z Tsurai, ale młodzieniec zdążył już poznać podobne struktury, podczas pobytu w Antai, krótkiego, bo krótkiego, ale jednak.
Szli w stronę obrzeży miasta, aż w końcu znaleźli się przed kolejnym budynkiem, wyglądającym prawie tak samo, jak poprzedni. Jednak tym razem, miast go ominąć, chłopiec zatrzymał się, oznajmiając iż właśnie dotarli do celu. Cóż... wyglądem to ta tawerna nie powalała, co nie przeszkadzało Yotsuki'emu, gorsze było jednak to, iż jej podobieństwo do innych budynków mogło zmylić potencjalnych klientów. Młodzieniec wszedł do środka, gdzie było już lepiej, a przynajmniej jeżeli chodzi o wygląd, gdyż nie było zbyt wielu klientów. Wybrał pierwszy lepszy stolik i usiadł przy nim, wołając do siebie oberżystę.
- Więc? O czym to chciałeś porozmawiać? - zapytał chłopca, oczywiście o ile ten usiadł przy tym samym stole.
0 x
Shiro

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Shiro »

Gdy białowłosy wszedł do budynku razem ze swoim towarzyszem odetchnął z ulgą, bowiem trafił do karczmy, do której chciał dotrzeć, a nie do domu jakiegoś uchiha, który zapewne nie byłby zadowolony z nieproszonych gości. Wnętrze karczmy nie powalało swym wyglądałem, ale było czuć w nim klimat, dzięki, któremu utrzymywała stałych klientów. Część z nich przebywało nawet teraz na sali, a między stolikami przemieszczał się młody kelner, który skrupulatnie wykonywał swoje obowiązki. Shiro usiadł przy tym samym stoliku, co jego nowo poznany znajomy. -Wybaczm że dopiero teraz, ale zamyśliłem się co do drogi tutaj i tak słyszałem o tym szczepie. Mam nadzieje, że nie masz mi za złe tą zwłokę z odpowiedzią w końcu czekałeś na nią od kiedy wyszliśmy ze sklepu, a co do mojego szczepu to cóż. - Mówiąc to młodzieniec wyjął za swojego paska dmuchawkę do baniek i położył ją na stole. - To moja broń. - Dodał po chwili z szerokim uśmiechem na ustach. Jak na razie młodzieniec nie chciał zdradzać więcej informacji na temat swojego klanu. Bo nie był pewny czy kiedyś nie stanie przeciwko swojemu kamratowi. Ta krótka wypowiedź wystarczyłaby do stolika, przy którym siedzieli przybył kelner. - Dobry wieczór. Co mogę podać? - Powiedział mężczyzna stojący przy stole.
-ja poproszę, trochę wody i jakiś chleb. A ty, co weźmiesz? - Powiedział Shiro, po czym zaczął przyglądać się wystrojowi wnętrza, które dość go ciekawiło. - Tak poza tym, co właściwie robisz tutaj? Skoro jesteś spokrewniony z wyspiarskim szczepem. Ja akurat wyruszyłem by odnaleźć ojca, który mnie został. Szczerze, nawet nie wiem gdzie go szukać. - Powiedział chłopiec patrząc się na Suzaku. Najwidoczniej starał się poczuć do niego zaufanie.
0 x
Jun

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Jun »

Suzaku lubił miejsca takie jak to - choć zależało to także od jego nastroju i stanu upojenia - czyli przyciemnione tawerny, w których unosiła się smakowita woń różnego rodzaju potraw, pieczonego mięsa, gotowanej właśnie zupy, czy smażonych warzyw, czosnku i przypraw, oczywiście nie mogło się obyć bez zapachu sake, czy wina, a także innych popularnych trunków. Oczywiście podczas grubszych biesiad mogło już nie pachnieć aż tak przyjemnie, ludzie zachowywali się nienormalnie, a czasami nawet wszystko walało się na podłodze, ale komu z obecnych mogło to szkodzić, skoro wszyscy byli zalani w trupa? Najgorsze był tylko brud i odór wymiocin rano, po hulance, o ile ktoś został na miejscu spotkania, bądź też - co gorsze - gdy ktoś zasnął.
Shiro usiadł przy tym samym stoliku, przy którym siedział już Yotsuki chwilę po tym, jak ten zawołał kelnera. Konwersacja między nimi rozpoczęła tym, że chłopak przeprosił za rozkojarzenie się i za to, że nie mówił nic w czasie ich przechadzki do tegoż miejsca. Było to zupełnie niepotrzebne, gdyż Suzaku nie zmuszał go do rozmowy, ani jej od niego nie wymagał. Zatem nawet nie przeszło mu przez myśl, by mógł poczuć się urażony za coś takiego. Błękitnowłosy jedynie zasugerował temat rozmowy, nie prosił się przecież o nagłe wyjawienie wszystkich tajemnic klanu, po prostu była to próba zaznajomienia się z Shiro. Gdyby rzeczywiście chciał coś z niego wycisnąć, to zrobiłby naciskając na niego psychicznie, bądź też używając siły. W tej sytuacji był jednak subtelny, gdyż nie widział jakiejś wielkiej potrzeby zdobycia tych informacji, a przynajmniej teraz. Mimo to, chłopiec wyciągnął swego rodzaju dmuchawkę, która jak sam twierdził służyła mu za broń. Niestety Suzaku nie znał szczepu, który posługiwałby się bańkami, lub czymś innym, co można zrobić za pomocą tegoż narzędzia.
- Rozumiem, aczkolwiek nie wiem nic na temat szczepu... Shabondama? - powiedział pytająco wręcz, by w razie potrzeby chłopiec go poprawił, gdyż nie był pewien czy nie jest to jego nazwisko własne, czy też nazwa szczepu, - Więc nawet dmuchawka do baniek może stać się śmiercionośną bronią, ne? - zapytał retorycznie, nie wymagając odpowiedzi, - Bardzo interesujące. - powiedział szczerze. Rozmyślił się na ten temat, próbując pojąć w jaki sposób mogliby tego dokonać, a jedyną rozsądną odpowiedzią na to pytanie było powiązanie ich umiejętności z mocą Suitonu, jednak na tym zakończyły się jego domysły, gdyż do ich stolika podszedł młody kelner.
- Podajcie mi najlepsze danie waszego kucharza, byle ciepłe! A i butelka sake też nie zaszkodzi. - powiedział, nie pamiętał kiedy ostatnio pił, więc nie zamierzał się ograniczać w tej kwestii, niestety jego towarzysz był chyba jeszcze zbyt młody, by próbować alkoholu, więc będzie miał całą flaszkę dla siebie. Kelner zapisał coś szybko w notesie i odszedł od ich stolika.
- Mówiłem że mieszkałem na wyspach, ale od wielu lat już nie mieszkam. Gdyż widzisz Shiro, czasem nie posiadamy w sobie jednej, lecz dwie natury, złączone w jedną. - zaczął tłumaczyć Suzaku, - Przy czym zawsze jedna z nich musi wziąć górę nad drugą, co jest normalne, a także w każdym przypadku może być inne. - kontynuował, - Nie mówiłem że jestem pełnoprawnym Hoshigaki. - zrobił tu małą przerwę, by chłopiec mógł wszystko dokładnie zapamiętać i przeanalizować, - Czy wiesz już, o co mi chodzi chłopcze? - spytał, oczekując reakcji chłopca i jednocześnie wystawiając go na próbę. Wiedział, iż mógł on mieć teraz pętlik w głowie i chciał zobaczyć jak na to zareaguje.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kōtei (Osada Rodu Uchiha)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości