Siedziba władzy

Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kyoushi »

  • Obrazek To jaa, typ niepokorny! Dało się ją opisać jednym słowem – fascynująca. Tak jak określiła zainteresowanie młodzieńca do klanu Uchiha, tak on mógł określić ją. Jak już wcześniej wspominałem, był zachwycony możliwością rozmowy z kobietą, która miała taką klasę, jednocześnie taki autorytet. Mimo wszystko, on zachowywał się jakby był nieco skrępowany, a jego ‘luźne’ podejście, jeszcze bardzie ukazywało zakłopotanie, które mimo wszystko jakoś przełknął. Nie przejmował się sobą, a nawet tym jak wypadnie. Chyba szło mu nawet całkiem dobrze, skoro do tej pory nie skończył jako sushi, w pobliskim barze. Wspaniale. Odgrywając dalej swoje, mówił, a ona słuchała. W końcu jednak, musiała nadejść chwila, gdzie pytania zaczęły przekształcać się w bardziej rozmowę, aniżeli przesłuchanie, co bardzo było na rękę Shiroyashy, który przestał się gubić i zaczął myśleć, co było dość.. Wyjątkowe.
    - Nie wiem czy mam to traktować jako komplement.. Jednak założę, że przynajmniej nawet podczas tej rozmowy, nie zanudzam. – znów uśmiechnął się delikatnie, jak wcześniej, tym razem jednak był o wiele bardziej wyluzowany. Na temat klanu Uchiha nie chciał się wypowiadać. Już za wiele powiedział, mimo to dołożył jeszcze coś. – Mam inne zdanie na ten temat, bardziej nazwałbym Wasz ród, tajemniczym. – uśmiech nie zszedł mu ani na sekundę. Dzięki temu mógł pokazać, że wcale nie ma niczego złego na myśli. Jak wiadomo, można być tajemniczym, wręcz mrocznym, jednak w jego przekonaniu, Uchiha byli kowalami własnego losu. Ich siła rodzi się ze strachu oraz bólu, straty i cierpienia. To nie ich wina, że limit krwi rozrzuca ich jak chce, rozdaje karty. Zdawał sobie z tego sprawę, dzięki tak dobrze poznanym mu szkarłatnookim.
    - I nie powinniśmy. Nie znam się na dyplomacji.. – rzekł, jednak drugie zdanie bardziej powiedział pod nosem, tak by nie usłyszała za wiele. Jiro jednak na pewno to słyszał, gdyż ten ‘szept’ wcale nie był taki cichy. Kobieta, w końcu odeszła od fotela i ukazała się w pełnej okazałości. Oczy białowłosego tylko zalśniły, przemierzając całą sylwetkę Katsumi. Ehhh.. W końcu wróciła do fotela, kontynuując serię pytań, przechodząc do sedna sprawy.
    - Zapłatę.. Tak, tak.. Farbowane lisy na lewo i tam czekał żołd, przypominam sobie.. – zażartował, może nie na miejscu, jednak nie mógł się powstrzymać, przechodząc od razu do poważnej miny oraz stanowiska. – W pełni rozumiem te obawy co do obcych. Szczególnie teraz, po wielkiej bitwie. Nie wiem jednak, czego możecie ode mnie oczekiwać.. Co mógłbym dać, by Uchiha mogli mi uwierzyć. – tutaj dokończyła już Katsumi, która zaczęła wątek o Kazuyoshim. Od razu domyślił się, że te informacje mogą być bardzo cenne. To co widział w wieży, śnić mu się będzie jeszcze przez naprawdę wiele lat. Koszmary, spędzające sen z powiek. Jednak takie sprawy go nakręcały – do dalszej walki i eliminacji śmieci, takich jak chociażby Kazuyoshi.
    - Kazuyoshi.. – wypowiadając imię byłego generała widać było skwaszenie, jakby przed sekundą zjadł cytrynę, taką świeżą, wyciskaną. – Pamiętam, jeszcze przed wybuchem, gdy dostaliśmy się do wieży wraz z Jiro była ona napędzana, dokładnie ładowana chakrą jakichś ludzi. Nie potrafię powiedzieć kim byli, obiło mi się jednak o uszy od ludzi kontrolowanych przez Kazuyoshiego.. Juugo? Proces wyglądał na pobieranie chakry i przetwarzanie jej na energię, którą ciskał w przeciwników. Byli po przywieszani do ścian wieży. Większość nie żyła, bądź ledwo dychała. Ci co silniejsi wydobywali z siebie jakieś dźwięki. Multum pojemników, przetrzymujących chakrę oraz innych zabawek technologicznych, o jakich mi się nawet nie śniło. Nie wiem co jeszcze mogę dodać. Byliśmy w niemałym szoku, a w dodatku wybuch w trakcie ataku spowodował to, że musieliśmy stamtąd jak najszybciej uciekać. Nie wiem czy kogokolwiek ze ściany stamtąd uratowaliśmy.. – zakończył monolog, delikatnie spoglądając na Katsumi-sama, która mogła być zainteresowana zdarzeniami, które odbywały się w wieży. Ciekaw był, czy te informacje, w ogóle mogły się na coś zdać. Czy już to wszystko wiedziała? Czy może tylko czekała, albo chciała poznać to o czym powie Kyu, którego w końcu tak długo sondowała.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3834
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kyoushi »

  • Czerwonooki tylko spoglądał podczas przemawiania na Katsumi, która wydawał się na dość zainteresowaną. Na taką, która nie chciała go przestraszyć czy też speszyć. Nie wiedział co nią kierowało i dlaczego wydawał się taka, o jakiej zawsze myślał. O kobiecie liderze, która samą postawą motywuje swoich żołnierzy. Żeńska, o wiele bardziej urodziwa wersja Hisato, który samym spojrzeniem potrafił przecież przekonać kogoś do jego ideałów i zmusić wręcz do walki po jego stronie. Tak też było z młodzieńcem, który przecież całym sercem nienawidził Mizuno, który przysporzył mu tak wielu kłopotów. Chwytliwy żart, który poleciał z ust Kyu nawet rozbawił panią lider, która delikatnie się uśmiechnęła. To był miód dla oczu i serca młodzieńca, który tak bardzo był przesiąknięty niekiedy nic nieznaczącą walką, którą cały czas toczył ze światem zewnętrznym, ale i jak często z samym sobą. Powoli zaczynał rozumieć, że nie tylko o to chodzi w świecie, należy doceniać każdą chwilę. Sam odwdzięczył się nieśmiałym, delikatnym uśmiechem i zaczął się jej przyglądać, gdy tylko się ruszała, czy mówiła, a miała wiele do powiedzenia, co po chwili mogło wprawić w osłupienie białowłosego szermierza.
    Po usłyszeniu tego, że Katsumi-sama nie ma zamiaru dłużej drążyć tematu, dlaczego dołączył do bitwy i czemu tak zawzięcie brał w niej udział, zaliczając do tego inne jego grzeszki czy opowieści, ucieszył się jak mały chłopiec, który po raz pierwszy próbuje słodkiego jak cukier lizaka. Niebywałe zachowanie, którego jednak próbował nie ukazywać na zewnątrz, a ciasno i mocno zachować dla siebie. Po chwili, kobieta stwierdziła, że to koniec rozmowy, po czym młodzieniec lekko wypuścił z ust powietrze, które zwiastowało ulgę i szczęście w jednym. Jednak jak się okazało, na tym się nie skończyło. Liderka pozytywnie zaskoczyła Kyu, który stał jak wryty nie wiedząc co powiedzieć na to co usłyszał.
    - Ofertę? – zadziwił się młodzian i nie przerywał w monologu, który przeprowadziła kruczowłosa. „Czy ona mówi poważnie? Mnie? Beztalencie, z kupieckiej rodziny? Przecież to Uchiha! Są.. Potężni i beze mnie..” Zastanawiał się czerwonooki, który próbował zachować choć krztę powagi na twarzy. Uśmiech znów zagościł na jego twarzy, kreując odpowiedź dla liderki:
    - Z rodziną nie widziałem się blisko dwa lata, od kiedy tylko zacząłem trudzić się tym.. Zawodem. Ryuzaku? To tylko miejsce, w którym hamowany jest mój rozwój. Jeśli uważasz, że byłbym przydatny, dzięki czemu mógłbym się rozwijać.. – spojrzał nieco na ziemię i podniósł swój wzrok skierowany na kobietę, wraz z uśmiechem, który był objawem pewności siebie, jednak niezbyt chamskiej i nachalnej, a raczej bardziej przyjacielskiej.
    Jestem w stanie wysłuchać Twojej propozycji Katsumi-sama. Z wielką przyjemnością.. – nie odpowiedział co czuje do Ryuzaku i tamtejszej Rady, która nawała go obrzydzeniem ze względu na podejście do służby. Shinobi to mięso armatnie. Ot takie..
    - Myślę, że nie pożałuje mojej decyzji.. – powiedział wesoło, uśmiechając się od ucha do ucha. Spojrzał jeszcze na Jiro, którego pragnął poniekąd zarazić swoim doskonałym humorem i samopoczuciem, w które wprawiła go liderka klanu Uchiha..
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3834
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kyoushi »

  • Zdecydowanie relacje się zawężały. Mimo małej różnicy wieku, widoczne było nie tylko doświadczenie, ale i siła Katsumi, która budziła respekt u młodego szermierza, niezamierzającego wychodzić poza ramy dobrego wychowania i kultury, którą wpoił z mlekiem matki. Spoglądając na Jiro, mógł dokończyć dialog, który schodził na dobrą drogę, która mogła wprowadzić młodzieńca w szeregi klanu Uchiha, jako nowego członka nie tyle samego klanu co Sogen, w którym mógłby pracować i jednocześnie zdobywać doświadczenie czy też siłę, którą tak bardzo cenił i pragnął w pierwszej kolejności. Zgłębianie tajemnic czerwonookich należało niejako do jego hobby, aniżeli chęci zdobycia tegoż potężnego Doujutsu. Sama wiedza pozwalała mu na walkę z innymi, których ten klan poznawał – choćby jego aktualnie przeciwnicy czy to Kaminari czy Senju, na których aktualnie musiał uważać. Wysłuchał Katsumi-sama, w końcu dochodząc do głosu.
    - Chyba się zarumienię, jeśli miałaś na myśli choćby po części mnie, mówiąc o utalentowanych shinobi. – uśmiechnął się i dodał – Doskonale to rozumiem. Chciałbym pomóc, jednocześnie nie ograniczając się co do moich zachcianek. Nie robię tego dla pieniędzy, więc to świetna oferta, którą jestem zainteresowany. A i racja.. Jeśli tak to widzisz czcigodna, to chętnie zapracuje sobie na nie. Wspomogę Sogen i Uchiha swoją osobą. – zakończył pierwszą część dialogu, gdy tylko czarnowłosa przeszła do swojej propozycji, wyjaśniając co ją gnębi i czego oczekuje od szkarłatnookiego, białego szermierza.
    - Więc na start mogę liczyć na jakieś domostwo oraz przynależność do Sogen jako najemnik.. Zdaje sobie sprawę, jak militarną częścią świata jest ta prowincja, więc to byłyby dla mnie dwa, jak nie trzy kroki na przód dzięki takiemu rozwiązaniu. W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak złożenie obietnicy, że będę godnie reprezentował Sogen, rósł w siłę i staną ramie w ramie z klanem Uchiha do walki, jeśli nastanie taka konieczność. Sam oczekuję jedynie wolnej ręki co do zdobywania ów siły, bo moja droga po nią, na pewno będzie inna niż klanowiczów.. – tu nastała chwilowa cisza, po czym młodzieniec uśmiechnął się i dodał już całkiem żartobliwie:
    - Czy z ja z moimi włosami nie będę się aż nadto wyróżniał? – zapytał spoglądając na czarnowłosą, jednocześnie przypominając, że sam posiada śnieżnobiałą czuprynę oraz białe kimono..
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Yuusha

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yuusha »

Yuusha wybrał się do urzędu.

Nie mógł narzekać na pogodę - w końcu było lato, a skoro tak mur, jak i osada rodu Uchiha znajdowała się w tej samej prowincji, nie mogło być mowy o jakiejś nagłej zmianie klimatu. Tak właściwie to tam skąd przylazł, a miejsce, gdzie szedł było ledwie rzut beretem od siebie. Jakby nie patrzeć mur w całości podlegał klanowi, który ma w herbie biało-czerwony wachlarz. Tak więc z całkiem dodatniej temperatury i miłego wietrzyka nie mogło się zrobić nagle -15 i jakaś zamieć śnieżna. Aczkolwiek deszcz już był mocno możliwy. Jednak nic z tych rzeczy, kiedy zaczynał wyprawę był wczesny poranek, a teraz, po 12 w południe słońce świeciło jak w mordę strzelił. Ani jednej chmurki. Deszcz? Jaki deszcz? Chłopie, nie wymyślaj, ciesz się tym, co masz. 'Racja', stwierdził w końcu. W końcu nie ma nic lepszego niż mały spacer w przepiękny dzień, nawet jeśli ten wypad dotyczył interesów. Mimo wszystko nie spodziewał się problemów. Przyjdzie - wyłoży sprawę, otrzyma hajs i pójdzie. Proste, nieprawdaż? Przynajmniej na papierze tak było, ale Yuusha chciał wierzyć całym swoim serduszkiem, jakiekolwiek, by ono nie było. Przeca to nic trudnego, on tylko po pieniążki za coś, co mu się należało. Narażał w końcu dla nich życie. A jeśli kierować się tym jacy Uchiha byli w boju - trza było wierzyć, że jest i tak samo w innych sferach. Chociaż urzędasy to zupełnie inna para kaloszy. Nigdy nie wiesz na jakiego trafisz i co wymyśli, by przykrzyć Ci życie. Uchiha byli spoko, ale co jeśli ten ktoś będzie spod ich znaku, ale z więzami krwi nie będzie miał nic wspólnego? To wtedy coś zmieni? No właśnie. Bohater nie brał tego pod uwagę, trza się będzie przekonać na własnej skórze.
Samo dotarcie do osady obyło się bez żadnych komplikacji, tak jak i znalezienie odpowiedniego budynku. Zwyczajnie zapytał ludzie, gdzie ma iść, a Ci o dziwo bez problemu wskazywali mu drogę. Może to efekt tego, że miał na sobie strój Shinsengumi, który bądź co bądź został lekko przysłonięty przez równie czarny płaszcz? W każdym razie za nim się obejrzał - a oglądał się parę razy, no bo w sumie był w tym miejscu... no, pierwszy raz, ale niestety nic go nie zachwyciło jakoś za specjalnie, osada jak osada - był już w środku, skinając głową parę razy na mijanych strażników. Gdzie okiem sięgnąć same Uchihy. Dziwne, nie? Trafiasz do osady Uchihów, a tu Uchiha na Uchiha, jeden na drugim i jeszcze trzeci próbuje wleźć na to wszystko. Po prostu anomalia jakaś. No ale wróćmy do konkretów, najpierw interesy, później zwiedzanie i takie tam. Przecież i tak dziś nie da rady wrócić na mur, a skoro dostał przepustkę, to mógł ją wykorzystać właśnie na posiedzenie sobie tutaj.
- Yuusha Otori, Strażnik na murze. - zaprezentował się przed jakimś mężczyzną, który był... no, urzędnikiem. Czy kim tam. I nie wiedzieć czemu, ale jakoś ten 'tytuł' mile go połechtał. Następnie odsłonił lekko płaszcza, by pokazać swój uniform łącznie z pasem, gdzie widniał znak Shinsengumi, ale nie poprzestał na tym. Po chwili przed mężczyzną wylądował odpowiedni zwój, który potwierdzał tożsamość Ogara oraz informacja, że ten mógł się zatrzymać w osadzie. Kolejne udogodnienie - jeśli już gdzieś się wybierał, Ci musieli zapewnić mu schronienie. Przynajmniej miał pewność, że nie wywalą go na zbity pysk.
- Wszystko się zgadza. Z jaką sprawą pan do nas przychodzi? - gdy jegomość skończył czytać, zwinął papier do poprzednie go stanu, a następnie oddał go Yuushy.
Zaś ten westchnął cicho, chowając zwój, gdzieś tam, gdzie trzymał go wcześniej, no i zaczął tłumaczyć.
- Przybyłem po odbiór mojej należności za uczestnictwo w ostatniej bitwie jako najemnik. Walczyłem pod tą całą Kodokunayamą po stronie Uchiha. Jednak nie miałem możliwości odbioru zapłaty od razu. Zostałem ciężko ranny i musiałem się wycofać na mur pod groźbą rychłej śmierci ze strony Senju. Dowódca Hisato, znaczy Wasz lider, może potwierdzić moje słowa. Otrzymałem od niego bezpośrednie rozkazy spalenia lasu, ale nie tylko. Również jego asystent może to potwierdzić, jak mu tam było? Kazuyoshi? Zresztą walczyłem z nim w pierwszej linii, pomagał mi przy odparciu wielkiego smoka. To jak będzie? Bo nie ukrywam, że chciałbym coś zjeść i odpocząć. Mur jest rzut beretem, ale podróż i tak męczy. - drapnął się w swą pseudo bródkę i czekał. Chyba dobrze mu powiedział, nie? Szastanie imionami najważniejszych osób na polu bitwy winno załatwić sprawę jak się patrzy. Szkoda jedynie, że Otori nie miał bladego pojęcia, że pierwszy z nich wyzionął ducha, a drugi był zdrajcą, który zafundował cały ten burdel. I również zdechł. Ale o tym to już nie wiedziały nawet najtęższe głowy w tym miejscu. No nic. Bydzie co bydzie.
Jegomość zmierzył Strażnika wzrokiem, wyraźnie coś mu się nie podobało w jego słowach. Tylko co? Przeca tak było, no! Yuusha by nie kłamał, bo i po co?
- Lord Hisato, teraz już świętej pamięci, nie żyje. Nowym Shirei-kan'em została mianowana szanowna Katsumi Uchiha dla twojej wiadomości. Co zaś się tyczy tego... - jakoś słowo 'zdrajca' nie chciało mu przejść przez gardło. Albo zwyczajnie się brzydził tego człowieka? Kto wie. W każdym razie urzędas pstryknął paluchami i po chwili przy boku Bohatera znalazło się dwóch strażników. - Katsumi-sama będzie miała do Ciebie parę pytań. Zaprowadźcie go. - skinął głowę w stronę gabinetu.
- Co? O chuj Wam chodzi?! - z początku chciał się wyrywać, coś protestować, ale szybko zrozumiał, że to nie miało sensu. Byli silniejsi od niego. Poza tym był w samej paszczy lwa. Robienie tu czegoś głupiego skończyłoby się również tragicznie jak na polu walki, gdzie miał dookoła samych Drzewolubów. Poza tym Kyuo mu powiedział - żadnych burd, godne reprezentowanie barw Shinsengumi i takie tam. A Otori sam się z tym zgodził, ugh. No nic, zobaczymy co się z tego urodzi, choć cholernie mu się to nie podobało. Przeca on tylko po wypłatę, panie, co w tym złego!
Po chwili trafił do pomieszczenia, gdzie była głowa Uchihów, gość od białych ciuchów i ten dzieciak Uchihów. Praktycznie wszystkich znał. Za wyjątkiem kobiety, no bo skąd?
- O, to Wy wciąż żyjecie? - jakoś mu się tak wyrwało na widok koleżków, którzy wcale jego koleżkami nie byli. W każdym razie aż by się chciało machnąć dłonią na powitanie z wesołym 'Jołeczka', ale na szczęście nic takiego się nie stało. To nie w jego stylu.

[Żeby nie było, że robię jakąś samowolkę - Ray pozwolił]
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3834
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kyoushi »

  • Swawoli dobiegło końca. Sielanka również przeminęła, a liderka doszła do głosy tak szybko jak tylko mogła, nie przerywając jednak słów białowłosego. Zdecydowana i stanowcza, to kolejne atuty świetnej liderki, którą w niej widział młodzieniec, decydujący się na dołączenie do Sogen i wzięciu udziału w grze po stronie Uchiha. Kyu popatrzył na nią z zadowoleniem, gdy ta tylko zaczęła znów mówić. Młodzieniec nawet nie śmiał jej przerywać. Dopiero, gdy miał stosowaną okazję i musiał odpowiedzieć to to zrobił, jednocześnie zgadzając się z błyskiem w oku.
    - Oczywiście, rozumiem. Możesz na mnie liczyć, Katsumi-sama – mówiąc to, delikatnie się pokłonił wyrażając szacunek i w ten sposób dziękując głowie klanu szkarłatnookich za przyjęcie go pod swoje skrzydła. Pod militarną wioskę, która może spełnić jego marzenia i pomóc w ich realizacji. W końcu w gronie takich osobistości jak Uchiha, powinno pójść prościej, czyż nie? No właśnie. Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie, bo ja odpowiedź już znam. Kyu również, a tu przecież o niego się rozchodzi.
    - Również i z tego powodu się cieszę. Nie będę w takim razie dłużej zawracał głowy.. – powiedział młodzieniec, gdy nagle drzwi otworzył strażnik, a w nich kątem oka można było zauważyć wysokiego chłopaka o kruczoczarnych włosach. Kyu go poznał, od razu. W końcu walczył wraz z nim ramię w ramię przeciwko Senju, a niejaki Yuusha posiadał niezwykle ciekawe umiejętności, które rzucały się na tyle w oczy, że nie było opcji ich przeoczyć. To na pewno był on. Katusmi jednak pierw zaczęła dialog ze strażnikiem, instruując go co dalej ma począć Kyoushi, któremu zostało przydzielone jakieś małe, przytulne mieszkanko w Sogen, w którym mógłby rezydować jako nowy żołnierz tych terenów. Słysząc o przyznaniu mu praw, poczuł się dumnie. Uśmiechnięty spoglądnął tylko na Yuushę i nawet nie odpowiadał na jego prawdopodobnie dość arogancki tekst. Nie miał potrzeby z nim aktualnie rozmawiać, mimo, że niewykluczone iż w przyszłości znów się spotkają jako kompani jednej drużyny. Tego nikt nie wie i wiedzieć nie może.
    - Dziękuję za wszystko Katsumi-sama. Będę czekał na posłańca, nie zawiodę. – powiedział pewny siebie będąc cały czas odwróconym w jej stronę i spoglądając na kobietę. Na chwilę odwrócił się również do Jiro i powiedział mu:
    - Zostaniemy pewnie sąsiadami. Jakbyś czegoś potrzebował, znajdziesz mnie w okolicy. – powiedział kamratowi i uśmiechnął się nieznacznie dodając do Katsumi:
    - Pozwoli pani, do zobaczenia i jeszcze raz dziękuję za wszystko – rzekł, wychodząc wraz ze strażnikiem i skierował się w kierunku nowego lokum, w którym złoży swoje zabawki i rozpocznie intensywne przygotowania do służby w Sogen..

    z/t
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Jiro

Re: Siedziba władzy

Post autor: Jiro »

Katsumi nie za bardzo wierzyła w słowa, które wypowiedział młodzieniec, zresztą tak samo jak w wypowiedź Kyoushiego, lecz w jego przypadku był to raczej zbieg okoliczności, zaś Jiro z własnej woli chciał zobaczyć bitwę. Jego historia, a zwłaszcza ta część sprzed bitwy, mogła wydawać się niewiarygodna, no bo hej, kto normalny łazi w wiosce wroga, podczas wojny, tym bardziej że o bitwie wiedział już każdy, a jeszcze do tego robi tam rozróbę w jednej z tawern i wychodzi z tego bez guza?
Na szczęście, rozmowa przeniosła się na Kyoushiego, a młodzieniec nie chciał się trącać, słuchał jedynie tego, co w tej sprawie miał do powiedzenia jego towarzysz. Rozmowa całkiem szybko się rozpędziła, a Katsumi pytała o coraz to inne rzeczy, na początku w znacznej większości, były to pytania na temat bitwy, powiązań Kyoushiego z Uchiha, oraz działania maszyny zniszczenia, którą nazywali więżą. Mógł z tej rozmowy wywnioskować iż jego towarzysz naprawdę miał jakiś dziwny pech, lub szczęście poznawania coraz to nowych Uchiha, a także często mieszał się w sprawy tegoż rodu i ogólnie był bardzo nim zainteresowany. Nie przeszkadzało to raczej czarnowłosemu, jednak było to dla niego dziwne, pałać taką sympatią do jednego klanu, jeżeli się do niego nie należy, bo rozumiał iż każdy pożąda mocy, w tym i on sam, ostatnio nawet był wręcz zarażony ciekawością, na temat tegoż potężnego sharingana, o dziwnym wzorze, ale to było kekkei genkai jego klanu, więc było to raczej normalne iż chce poznać wszystkie jego tajemnice, tym bardziej iż nigdy o tym nie słyszał, pomimo urodzenia się Uchihą. Rozmyślał tak, ale starał się wyciągnąć jak najwięcej z słyszanego właśnie dialogu, być może kiedyś, przyda mu się ta wiedza. Pozytywnie zaskoczyła go , skierowana do białowłosego propozycja Katsumi, w sumie to nawet go to ucieszyło, w końcu będzie miał tu kogoś, kogo przynajmniej trochę zna, bo mimo iż mieszkał tutaj, w Sogen, od kiedy tylko się urodził, nie miał tutaj żadnych znajomych, ani bliskich, pierwszy raz od wypadku mógł poczuć, iż nie jest całkiem sami przynajmniej kogoś zna.
Rozmowa zmierzała ku końcowi, wtedy też do sali wparował nie kto inny, jak ich drugi z najemników, których imię znał, podczas gdy Katsumi poinstruowała strażnika, młodzieniec lampił się w czarnowłosego, ponieważ przez cały ten czas myślał iż on zginął, ulżyło mu gdy dowiedział się iż tak nie było.
- A więc wróciłeś z martwych. - powiedział cicho, gestem witając Yuushę, a gdy strażnik wyszedł, Katsumi dokończyła rozmowę z Kyoushim, który pożegnał się i zwrócił się także do Jiro, który odpowiedział:
- Dobrze, pewnie w najbliższym czasie do ciebie zajrzę. - a następnie odprowadził go wzrokiem, do wyjścia.

Tym razem młoda lider, zwróciła się do młodzieńca, a po dotychczasowej rozmowie, można było pomyśleć iż całkiem już o nim zapomniała.
- Raczej nie dodam nic, co mogłoby być ważne, jeżeli chodzi o bitwę, już się wypowiadałem, mogę wspomnieć tylko iż tuż przed bitwą, gdy razem z obecnym tutaj Yuushą i Kyoushim, który już wyszedł, weszliśmy do namiotu lidera, Hisato kłócił się z Kazuyoshim, nie wiem dokładnie o co była ta kłótnia, ale Hisato wypomniał zdrajcy pomysł z wybudowaniem działa, a co do samej maszyny zniszczenia, działało to wszystko tak, jak powiedział Kyoushi, zniewoleni Juugo, byli zmuszani do transformacji i poprzez nieznane mi urządzenia pobierano i kompresowano ich chakrę, aby potem wystrzelić promień, posiadający olbrzymią moc rażenia. powiedział liderce klanu, nie wiedział, czy może teraz o tym mówić, jednak ze względu na to iż Yuusha też widział tą moc, postanowił się o to spytać:
- Pytania... tak? Otóż mam jedno, co to był za sharingan, którego wszyscy troje widzieliśmy, między innymi tworzył on potężne czarne płomienie, których użył Kazuyoshi na drewnianym smoku Senju, lub też tworzyły coś w rodzaju powłoki, która była bardzo potężna, zdolna do powstrzymania tak dużego stworzenia, nie wiem, czy możesz o tym mówić Katsumi-sama, tym bardziej przy kimś, kto nie należy do naszego klanu, lecz on także widział te potężne oczy.
0 x
Yuusha

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yuusha »

Co? Jakiego świętego pamięci? Jakiego zdrajcę? Panie, co tu się odjemadarowało? Czemu? Yuusha nie rozumiał ni w ząb, za dużo informacji na raz. Poza tym co to wszystko miało do tego, że on tylko po sakiewkę z monetami? No niby dziesiąty już minął, ale to chyba niczego nie zmieniało... czy oni próbują mu zepsuć humor? To o to chodzi? Rozumiem, rozumiem, to spisek. A wy cholery!
Wszedł do pomieszczenia akurat, gdy liderka kończyła załatwiać sprawy z jednym z jegomości. Kyoushi. To ten czerwonooki, co nosi na biało. Wyglądało na to, że miał się całkiem nieźle. Tylko czemu tu był? I żółtodziób od Uchihów również? To wszystko było naprawdę dziwne.
Otori nieco ochłonął gdy stanął twarzą w twarz z samym Shirei-kanem, no bo to jednak ktoś ważny. I silny. Nie żeby mu to przeszkadzało, żeby jej nawrzucać jak coś mu się nie spodoba, ale akurat nie miał zbytniego powodu, by to robić, poza tym urzekła go jej uroda. No bo trza było przyznać, że kobietą była... hojnie obdarowaną przez naturę. Naprawdę hojnie. Jakby się zastanowić, to była chyba najpiękniejszą kobietą jaką do tej pory widział. Ekhm. 'O czym ty myślisz?', skarcił się szybko w myślach i wrócił do rzeczywistości, przymykając oczy.
- Tak właściwie to nigdzie się nie wybierałem, choć przyznaje, że wesoło nie było. - pokręcił głową, nie ma to jak prywatne rozmówki przed samym liderem klanu. A co tam. Przecież może poczekać, aż skończą wspominać 'stare' czasy, nie? 'Ke? Przecież ja go ledwie znam', zdziwił się po chwili. A niech tam.
Katsumi skierowała swe pytanie najpierw do młodzieńca, a dopiero później do Strażnika, który nie oponował. Mógł poczekać, miał przecież czas, choć nie ukrywał, że wolałby załatwić to szybko i mieć z głowy. Poza tym, powtórzmy to po raz kolejny - on nie wiedział o co tu chodzi. Jiro mówił o wieży, o Juugo - szczep który swoją drogą znał - którzy byli wykorzystywani jako broń. Co kurwa? Dobra, to już było jeszcze bardziej dziwne. Teraz to kompletnie zbaraniał. Wytłumaczy ktoś? Jakaś mapa? Słownik? Cokolwiek? Dalsza część była mu zdecydowanie bliższa. No bo faktycznie widział te dziwaczne oczy Kazuyoshiego (w tym i Hisato). I co potem dzięki nim zrobił. Właściwie to dzięki niemu prawdopodobnie Yuusha w dalszym ciągu był wśród żywych, a przynajmniej jego smok jeszcze pożył, dzięki czemu mógł narobić większych szkód. Ino cię cieszyć, chyba.
- Niemal wszyscy Senju to widzieli. - sprostował chłopaka, wreszcie się wtrącając. Następnie odchrząknął, zdjął z płaszcz z ramion, odsłaniając tym samym uniform Shinsengumi, i przewiesił go sobie na lewej ręce. - To coś zablokowało tego cholernego smoka, na całe szczęście. - skrzywił się.
- Yuusha Otori, Strażnik na murze, pochodzę z rodu Kōseki. Co mnie sprowadza? Moja wypłata za udział w bitwie, jak mówiłem temu gościowi, tam. - wskazał kciukiem za siebie. - Walczyłem po Waszej stronie, ale nie miałem możliwości odbioru wynagrodzenia od razu po bitwie. Tak w ogóle to o co chodzi w tym wszystkim? Dowiaduje się, że Wasz lider nie żyje, ty, Pani, teraz piastujesz pozycję Shirei-kan'a, jeszcze jakiś zdrajca. Że niby Kazuyoshi-san? Cholernie tego nie rozumiem. - podrapał się w głowę. Jeszcze Ci cali Juugo. Ale to już przemilczał.
- Czy się znamy to za dużo powiedziane, jednak jest jak dzieciak mówi. Otrzymaliśmy bezpośrednie rozkazy od Głównodowodzącego w jego namiocie. Tamten Biały też był z nami. I to właściwie tyle. Co do reszty, a co w tym dziwnego, że się na nich powołuje? Nie mam żadnego świstka poświadczającego, że brałem udział w walce jako najemnik, a Hisato-sama i Kazuyoshi-san mogą to potwierdzić. Zbyt dużo razy zostałem zrobiony w konia i zdążyłem się nauczyć, że najlepiej powoływać się na kogoś kto ma dużo do gadania. Zresztą, ten drugi właściwie uratował mi skórę za co mu jestem wdzięczny, ale jak się okazuje teraz to zdrajca. - podrapał się w głowę. To wszystko nie miało sensu. Dlaczego zdrajca? Co on takiego zrobił? Meh.
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3834
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Yuusha

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yuusha »

'Słyszała o mnie?', zdziwił się. Po chwili wszystko było jasne. 'A no tak, ten gość...' Kazuo Senju, aktualny lider rody Senju. No cóż, może i było to godne pochwały, że takiemu kompletnemu no-namenowi bez większych umiejętności udało się dorwać kogoś o tym kalibrze, jednak przeceniali go.
- Z całym szacunkiem, ale w ferworze walki wiele rzeczy wygląda zupełnie inaczej niż jest to w rzeczywistości. Chociaż to fakt, udało mi się go dorwać, jednak zawdzięczam to tylko i wyłączenie szczęściu, nic więcej, nic mniej. - sprostował. Skromniś? Nie, nie, nic z tych rzeczy. Tego zwyczajnie nie dało się nazwać inaczej jak (bardzo) dużą dawką fartu. Szczęścia. Dziecko Szczęścia. Zwał jak zwał, znalazł się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie, by użyć jednej z najpotężniejszych technik klanu Kouseki, która krystalizowała żywy organizm i tyle. Shirei-kan był zajęty walką i został złapany, choć nie na tyle ile powinien, bo w trakcie finalizowania techniki, Yuusha został zamknięty, a następnie przebity wieloma kamiennymi kolcami. O tej sytuacji wolałby zapomnieć, o tym bólu jakiego doznał. Brrr. 'Drugi raz się nie dam', mimowolnie zacisnął zęby na myśl o tej błękitnowłosej, która mu to zrobiła, ale szybko się opamiętał i powrócił do rzeczywistości, by wysłuchać wyjaśnień.
Zakazane oczy, wpajanie komuś rozkazów, by myślał, że to jego własne myśli. Przerażające. Czyli było tak jak myślał na początku - 'Potwory', pokiwał głową. Czyli cały ten 'cyrk' z wojną to wszystko intryga Kazuyoshiego, którego uważał za dobrego wojaka. I Uchihę. Tylko kim był ten cały Antykreator? 'A w sumie chuj z nim', stwierdził. To go nie dotyczy, więc nie ma co się interesować. Jeśli ktoś zły i potężny to problem liderów i innych herosów, którzy dbają o ład i porządek. Yuusha (Bohater), się do nich nie zaliczał. On właściwie widział tylko czubek własnego nosa, chyba że coś zagrażałoby jego rodowi, wtedy przygnałby w podskokach, by go wspomóc, mimo, że nie był tam mile widziany. Ale tak to po co?
- Czyli to był jakiś rodzaj genjutsu? Bo jakoś ciężko mi to sobie uzmysłowić. - iluzje, najbardziej upierdliwa sztuka shinobi. Taki Yuusha był przeciw niej bezradny. Ze wszystkim innym kryształ jakoś sobie poradzi, z lepszym, bądź gorszym skutkiem, ale gen? Nijak kawałkiem minerału nie odeprze czegoś takiego. Zaczął powoli rozumieć czym są te ich oczy. Jeśli tak faktycznie było, to Uchiha to bardzo niewygodny dla niego przeciwnik. Na szczęście nie miał z nimi zatargu, wręcz przeciwnie, uważał, że są w dobrych stosunkach. Przynajmniej on sam ich lubił i wolał, by tak zostało. - Rozumiem. Czyli przez niego zrobił się niezły bajzel. Osobiście nie zazdroszczę, jednak moje odczucia w żaden sposób tu nie pomogą, więc zwyczajnie proszę wybaczyć, że zawróciłem tym głowę Szanownej Pani. Nie miałem pojęcia, że Kazyu- ten człowiek jest za to wszystko odpowiedzialny. Ale skoro Szanowna Shirei-kan słyszała o mnie, to chyba nie powinno być większych problemów z potwierdzeniem, że należy mi się wypłata? Jak mówiłem, przybyłem tu tylko po nią i nie wiem o niczym więcej. Z tym człowiekiem miałem styczność jedynie w namiocie dowódcy i podczas walki, jednak nie zamieniliśmy nawet słowa. Podczas batalii ciężko o rozmowę z kimkolwiek, kiedy między innymi walczy się o własne życie. - następnie się skłonił i wyprostował ponownie, wbijając czerwone ślepia w kobietę. Zaiste była przepiękna. Jednak za wysokie progi chłopie, nawet nie warto próbować bajerować. Zresztą, Otori nie umiał takich rzeczy. Czarowanie i podrywanie kobiet to jedna z tych umiejętności, której mu poskąpili (jak i wielu, wielu innych).
- Pytań z mojej strony brak. ...Aczkolwiek, te Wasze oczy zwą się sharinganem, tak? Dzieciak użył tego słowa. Dla własnej wiadomości wolałbym wiedzieć. - odpowiedział wreszcie i zerknął na młodego Uchihę. A łon miał jakieś jeszcze?
0 x
Jiro

Re: Siedziba władzy

Post autor: Jiro »

Po tym, jak młodzieniec wypowiedział się, dodając na koniec swoje pytanie, na temat potężnych oczu, które widział w czasie bitwy, liderka rodu tylko pokiwała głową, nieco się uśmiechają, zapewne był to uśmiech w stylu "Ehh młodziaku, jeszcze wiele tajemnic skrywa przed tobą świat", lecz nie odezwała się, za to głos zabrał strażnik. Szesnastolatek słuchał, tego co członek Shinsengumi, miał do powiedzenia, a dowiedział się z jego wywodu, mniej więcej tego, że Yuusha, nie za bardzo wie, co się właściwie stało, zresztą podobnie jak i on sam, jednak mówiący, nie wiedział nawet o tym, iż Hisato został zabity, oraz o zdradzie Kazuyoshiego, chociaż to drugie, było nieco mniej powszechną informacją, a przynajmniej tak mu się zdawało. Zdenerwował go jednak fakt, iż Otori powiedział o nim per "dzieciak", no dobra, może ma dopiero szesnaście lat, ale bez przesady, jako że był dumny, musiał naprawdę mocno trzymać się na wodzy, by nie stracić nad sobą panowania, w końcu nie chciał zrobić awantury w gabinecie Shirei-kana, tym bardziej o tak błahą, a przynajmniej według potencjalnych świadków, rzecz.
Opanowawszy się, westchnął, a wtedy przemówiła Katsumi, rozsiadając się uprzednio w swoim fotelu, mówiła coś o tym, iż słyszała o Otorim. - No tak, w końcu stworzył tego swojego smoka, przetrzebiając oddziały Senju, a wcześniej jeszcze, uformował mur, którym dał schronienie przed strzałami, dla wielu osób. - pomyślał, wracając wspomnieniami, do tamtego pełnego śmierci, dnia. Nie przypominał sobie jednak, by kryształowy facio złapał w swoje sidła aktualnego lidera Senju, był to według niego nie lada wyczyn, chociaż przy tym, co widział na tej bitwie, oraz same umiejętności Yuushy, które zdążył zauważyć, były już niesamowite, więc zapewne miał kilka asów w rękawie, byłoby to dla niego, pewnego rodzaju rozczarowaniem, gdyby okazało się, iż wszystkie karty zostały już odkryte. Nareszcie, dowiedział się czegoś, może niewiele, ale jednak, zaczerpnął nieco świeżych informacji o fascynujących go oczach, tym bardziej, że były to pierwsze informacje, usłyszane od kogoś, ponieważ poprzednie gromadził, jedynie poprzez obserwacje i jak najlepszą analizę. Było to dla niego bardzo ważne, ponieważ chciał poznać wszystkie tajniki swojego kekkei genkai, a informacje były podane, praktycznie z pierwszej ręki, tym bardziej że Katsumi, sama miała Mangekyou Sharingana. Wprowadziła ona także nieco światła, nad sprawą bitwy, zdrajcy i Hisato, co oczywiście było dla młodzieńca ukojeniem ciekawości, lecz ciągnęło za sobą nowe pytania, między innymi; - Kim do cholery, jest Antykreator?! -, wszystko jednak zaczęło mu się układać, kłótnia Hisato z Kazuyoshim, potężne działo, posiłki, które nie pomogły, śmierć Hisato, torturowanie Juugo, a także zdrajca i aresztowanie go, nie było to już dla niego, tylko zwykłym zbiegiem losowych wydarzeń i chaotyczną historią, pełną zwrotów akcji, lecz dużo jaśniejszym ciągiem, przyczynowo-skutkowym.
Miał tyle pytań, za dużo, jak na jedną rozmowę, robiły mu one w głowie, prawdziwy chaos, a jedyną, znaną osobą, która mogła na nie wszystkie, a przynajmniej większość odpowiedzieć, była Katsumi, którą nie chciał zadręczyć na śmierć, właśnie miał coś powiedzieć, ale Yuusha zaczął pierwszy, więc nie zamierzał mu przerywać, co jak co, ale rzadko kiedy przerywa takie rozmowy, co innego gdy jest to zwykła pogawędka. Wypowiedział się on, na temat swoich wyczynów, które według niego były tylko szczęściem, było widać iż albo udaje, albo rzeczywiście nie zdaje sobie sprawy z tego, iż posiada ponadprzeciętne umiejętności. Zadał jedno z wielu pytań, "chaotycznie wirujących", po głowie Jiro, a także wyjaśnił, po co tutaj przyszedł, oraz zapytał o Sharingana, młodzieniec zrozumiałby, gdyby ten zapytał o tą niedostępną, potężniejszą jego ewolucję, lecz on zapytał po prostu, o Sharingana, a przecież miał już jakiś staż na murze, nie? Było to o tyle dziwne, iż każdy w tych okolicach, tym bardziej współpracujący z Uchiha, czy to podczas bitwy, czy to na Murze, wiedział co nieco o tymże kekkei genkai.
Chyba nadszedł czas, na wypowiedź młodego Uchihy, ten jednak nie miał zbyt wiele do powiedzenia, jako że praktycznie wyczerpał temat, a przynajmniej jeżeli chodziło o to, co on wiedział, bo jeżeli to on miałby pytać, zapewne rozmowa trwałaby kilka dni, a może nawet tygodni, w każdym razie Katsumi wiedziała o wiele więcej od niego.
- Nie mam nic do dodania, a przynajmniej nic, co byłoby warte uwagi, lub jakkolwiek mogło pomóc w tej sprawie. Pytań, mam zbyt wiele, by wszystkie je teraz zadać, a i tak dzięki tobie Katsumi-sama, wiem wystarczająco dużo, by orientować się w temacie, przykro mi, iż nie mogę więcej tutaj zdziałać. - powiedział, westchnął jedynie i dodał:
- Jeżeli się czegoś dowiem, lub będę chciał się czegoś dowiedzieć, poproszę o audiencję, o ile oczywiście będę mógł na nią liczyć.
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3834
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

//Wybaczcie, ale nie zauważyłem wczoraj posta. Możliwe, że nie wyświetlił mi się w nowych postach. A za ten przepraszam, ale łeb mnie niesamowicie boli i może być jakiś dziwny. Nie wiem.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Yuusha

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yuusha »

- No i fajnie. - stwierdził w końcu. Mieszek z hajsem był, info było, może nie całe, bo mógłby pokusić się o więcej - ale nie chciał; nawet nie miał już w sumie za złe, że go tak zmusili do rozmowy z liderem mimo własnej niechęci. Zrozumiał, że było to potrzebne, gdyż osoba, którą uważał za w porządku - wcale w porządku nie była. Kazuyoshi okazał się zdrajcą, mordercą i cholera wie kim tam jeszcze. Lepiej by go szybko złapali i osądzili jak trzeba.
- Jakoś tak wyszło, staram się nie wtykać nosa w nie swoje sprawy, wykonuje tylko rozkazy. - wzruszył ramionami na jej słowa na temat sharingana. A więc sharingan, co? No dobrze, potężne oczy umiejące szastać potężnymi iluzjami. Od tej chwili Yuusha będzie miał to mocno na uwadze, gdy takowe zostaną skierowane w jego stronę. A teraz pora się zbierać, bo i temat się wyczerpał, tak jak i Shirei-kan miała swoje własne sprawy. Otori zgiął się w pół.
- Żegnam. - po czym wyprostował się, rzucając jej ostatnie spojrzenie, coby utrwalić sobie w głowie jeszcze bardziej obraz tej piękności, a następnie wymaszerował z biura kobiety i dalej w stronę wyjścia. Przystanął sobie przed samym budynkiem. Co teraz powinien począć? Ah tak, miał coś zjeść. Tylko gdzie tu jest jakieś dobre żarełko? Trza będzie potem pomyśleć o lokum na przespanie nocki. Ale to potem, właśnie tak.
Z kieszeni płaszcza wygrzebał paczkę papierosów, a następnie umieścił jednego w ustach, by kolejno go przypalić i zaciągnąć się siwym dymem. Od razu lepiej. Westchnął. Nie chciał myśleć o całym tym bajzlu, który wyniknął przez 'zdrajcę', jednak nie miał na to wpływu. 'Dlatego wojny to głupota', mruknął w duchu.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kōtei (Osada Rodu Uchiha)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości