Strona 1 z 8
Trawiaste równiny
: 24 kwie 2021, o 10:41
autor: Ame Uchiha
Jak na wietrzne równiny przystało, muszą znajdować się tutaj tego typu tereny. W końcu nazwa zobowiązuje i nie wzięła się znikąd. Na północ od Ryuzaku no Taki, od samej granicy z Sogen podróżni podróżują po płaskim terenie w całości porośniętym niską, żółtwą trawą oraz tam gdzie ziemia jest odrobinę lepsza - bujną, zieloną o wysokości około metra. Obszar ten rozciąga się na terenie całej prowincji i trudno wyodrębnić jakieś jego fragmenty. Oczywiście gdzieniegdzie pojawiają się lasy, wsie i miasta, ale wszystko to nie umywa się do przedwiecznego, pierwotnego morza jednej i tej samej rośliny, która ma jednak kilka rodzajów.
Re: Trawiaste równiny.
: 24 kwie 2021, o 10:50
autor: Ame Uchiha
Wyprawa B dla Oshiego
31/57
Oshi nawet za bardzo nie miał okazji, żeby popatrzeć na chaos w karczmie. W końcu jego własny, szczelny tunel mu to uniemożliwiał. Szybko wybiegli z karczmy. Następnie niezastanawiając się wrzucił dziadka na siwego konika, a samemu dosiadł czarnego wierzchowca. Ten rzucał się niemiłosiernie. Wyglądał jakby należał do samego szefa, a zachowywał się jeszcze gorzej. Przeskakiwał z kopyta na kopyto, podskakiwał próbując zrzucić niegodnego nieznajomego. Na szczęście dla drewniaka, jego drewno kupiło mu dostatecznie dużo czasu, żeby opanować krnąbrne zwierze. Mistrz za to nie zastanawiał się nawet chwili. Przytulił szyję swojego konia i pognał w kierunku, który wcześniej zaproponował.
- Nie czas na głupoty, młodzieńcze. - rzucił na szybko, gdy chłopak zapytał go o trening. Chyba inaczej postrzegali całość akcji a Senju miał mniej czasu niż mu się mogło wydawać.
Widocznie szarusie były jakieś spokojniejsze i łatwiejsze do opanowania, albo wiekowy starzec umiał sobie bardzo dobrze radzić ze zwierzętami. Oshi po chwili nierównej walki z rumakiem ruszył za starcem. Gdy oddalił się na większy dystans, gdyby się jeszcze do tego obrócił, mógłby dostrzec ubranego na czarno mężczyznę... a może był już tak daleko, że wydawał się czarnym kształtem w oddali? Raczej to drugie. Stał przed karczmą i patrzył na uciekinierów po czym wskoczył na konia i zaczął gnać w kierunku uciekinierów. Przed karczmą pojawił się tłum ludzi, którzy jednak nie byli tak skorzy do pościgu. Większość to prawdopodobnie zwykłe gapie. Tymczasem jednak opanowanie porywistego czarnego rumaka nie było prostym zadaniem i ten nie do końca chciał współpracować. Od czasu do czasu zakręcał w nieprzewidziany sposób albo dalej próbował zrzucić balast w postaci obcego mu człowieka poprzez stawanie na tylnych kończynach. Dziadek, mimo wyboru pozornie gorszego konia odstawiał młodego Senju co raz bardziej. Tymczasem tajemniczy kształt z pod karczmy zbliżał się nieubłaganie. Ze względu na podróż po równinach, las wydawał się majaczyć gdzieś na horyzoncie, ale tak na prawdę był jeszcze oddalony o spory kawałek drogi. Była dobra pogoda, więc na płaskim terenie pościg mógł ich bez problemu znaleźć - nawet nie ze względu na wyraźne ślady tylko na genialną widoczność. Przynajmniej do granicy przerażającego lasu.
Re: Trawiaste równiny
: 25 kwie 2021, o 10:07
autor: Oshi
Oshi zdecydowanie nie przykładał odpowiedniej wagi do sytuacji w której się znaleźli. Jego umiejętności "prowadzenia" konia nie była zbyt widowiskowa, dlatego często przypominało to bardziej wzajemną walkę z wierzchowcem. Mimo wszystko Oshi bawił się całkiem nieźle, wierząc po prostu iż zwierzak poddawał go testowi na wytrzymałość. Jego przewodnik radził sobie znacznie lepiej, co wcale nie zmieniało jego położenia. Chłopak starał się jednocześnie obserwować otoczenie, aby nikt z potencjalnych przeciwników nie zaskoczył ich nagle. Dziadio chciał zniknąć w strasznym lesie, jednak nie do końca było pewnym czy było to rozsądne w obecnej sytuacji.
-Musimy zniknąć z głównej drogi, jeśli nas ścigają to właśnie tędy ruszą w pierwszej kolejności
Chłopak czuł się najlepiej w obecności drzew i leśnego runa, jego umiejętności były tam największe co potęgowało to czego nauczył się kilka dni przed rozpoczęciem podróży. Przeciwnicy jednak mogli połączyć drewniany tunel z klanem Senju, co mogło owocować w dwa rozwiązania. Albo zignorują wszystko i wjadą za nimi do lasu, albo zdecydują że ściganie ich przez las będzie zbyt niebezpieczne i w ostateczności odpuszczą. Senju starał się nie zgubić towarzysza z oczu, zwłaszcza że wyprzedzał go coraz bardziej... Ostateczna decyzja wreszcie została podjęta.
-Musimy zniknąć w lesie... Czuje że coś wisi w powietrzu
Krzyknął do starego przewodnika, starając się przebić głosem przez pęd powietrza który zagłuszał wszystko. Nie tylko on czuł że coś się święci, Buru wystawił głowę przez rękaw jego płaszcza kosztując otoczenie długim językiem. Oshi doskonale zdawał sobie sprawę z tego że wąż najlepiej potrafi ocenić zagrożenie, wiedział że bez odpowiednich szans na powiedzenie gad po prostu da drapaka... Jednak czym była ta niepewność która niemal obrała cielesny kształt.
Re: Trawiaste równiny
: 25 kwie 2021, o 12:54
autor: Ame Uchiha
Wyprawa B dla Oshiego
33/57
Tak, Oshi nie zdawał sobie sprawy z tego, że popełnił po drodze błędy, które są w tym momencie pętlą nałożoną na jego szyje. Tylko od chłopaka zależy czy pętla się zaciśnie. Musi być jednak boleśnie świadomy tego, iż sam ją na siebie nałożył. Skoro świadomie pragnął walki, to może właśnie tak chciał i wcale nie wpada w pułapkę, a jest wręcz przeciwnie? Poważnym błędem chłopaka był wybór narowistego wierzchowca, który nijak nie dawał się prowadzić. Dystans między Senju a Mistrzem zwiększał się co raz bardziej, za to jednoosobowy pościg był już blisko. Gdyby chłopak się przyjrzał, to rozpoznałby szefa bandyckiej hałastry prześladującej dziadka. Widocznie jeżeli chcesz, żeby coś było zrobione porządnie to musisz to zrobić sam. Daje też to informacje, że reszta bandytów to zwykłe pachołki, które niewiele znaczą i mało prawdopodobne, że będą go ścigać bez szefa. Za to dziadek prawie na pewno nie mógł już usłyszeć tego co chciał mu przekazać wężowiec.
Nagle Oshi usłyszał gwizd. Trwał kilka sekund. Dobiegał od strony prześladowcy. Wszystko ma swój cel i to też miało. Koń, na którego postawił Senju widocznie był dobrze wytresowany, gdyż zatrzymał się i żadną siłą nie dało się go przekonać, żeby ruszył. Na Buru raczej daleko nie zajedzie, a to jedyna alternatywa jaka mu została. Koń stał jak wryty i gniewnie prychał machając ogonem. Drewniak mógł dostrzec ubranego na czarno mężczyznę, którego twarz szpeciła ukośna blizna biegnąca od linii włosów przez lewe oko, nos i usta, a kończyła się gdzieś w okolicach podbródka.
- Nie wiem po jaką cholerę się w to wmieszałeś, ale na pewno nie będziesz miał dużo czasu na przemyślenie bolesnych konsekwencji. - jego głos był bardzo donośny, ale spokojny. On nie groził. On stwierdzał fakty.
Zanim Oshi zdążył się ogarnąć, bandyta płynnie zeskoczył z konia i rzucił bombkę dymną przed siebie. Do linii dymu Oshi miał jakieś 40m. Po chwili wybiegło z niego dwóch bandytów wyglądających jak szef. Biegli zygzakiem wprost na chłopaka.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Re: Trawiaste równiny
: 28 kwie 2021, o 07:46
autor: Oshi
Oshi większość swojego czasu podczas tej jazdy spędził na walce z narowistym wierzchowcem. Jego obserwacja otoczenia spadła niemal do zera, z pewnością był to jeden z powodów przyszłych wydarzeń. Chłopak starając się jednocześnie dotrzymać tępa swojemu towarzyszowi, oraz nie zwalić się z grzbietu ogiera, nawet nie zauważył kiedy na scenie pojawiła się dziwna postać. Senju zatrzymał swój transport ściągając cugle, chociaż sam nie wiedział dokładnie czym był tajemniczy jegomość. Osiek spojrzał z całkowitym zdziwieniem, odkrzykując tylko po swojemu.
-
Jest mi wystarczająco ciężko prowadzić bez dodatkowych utrudnień...Spadaj z drogi
Senju był całkowicie wybity z rytmu, zwłaszcza że jego transport właśnie stanął dęba. Coś tu definitywnie było nie tak jak powinno... Zanim jednak w jego stronę dotarło choćby jedno słowo, niemowa zniknął w kłębach dymu z którego wybiegły na spotkanie dwa kolejne klony. Na całe swoje nieszczęście, wszystko w nim załączyło się w tryb "Fight"... Buru jedynie zacisnął się mocniej na pierwsi swojego kompana, dając znak że wcale nie jest na to gotowy. Oshi zeskoczył z porywistego stworzenia, kumulując własne pokłady chakry. Jego plan był raczej prosty, a tym bardziej nie wymagał tyle czasu by nie sprostać podobnemu zagrożeniu... O ile faktycznie miał pewność że któryś był oryginalny. Własnym raberu chciał jedynie w odległości kilku kroków od własnej pozycji, wypuścić z ziemi zielone mocne pędy, które miały skrzętnie zablokować kolejne kroki bliźniaków. Plącza miały unieruchomić przeciwników od kostek do samego pasa, co pozwoliłoby chłopakowi na bezpieczne zastosowanie taktycznego odwrotu... Przeciwnik pokonany, pastwienie trzeba zostawić na później.
Ukryty tekst
Re: Trawiaste równiny
: 28 kwie 2021, o 10:08
autor: Ame Uchiha
Wyprawa B dla Oshiego
35/57
Można się było spodziewać, że koń niechętny współpracy od samego początku będzie później sprawiał problemy. Czy można było przewidzieć, że będzie dobrze wyszkolony? Z tym jest gorzej, ale czas pokazał, ze Oshi postawił na niewłaściwego konia. Zdradzony przez zwierzaka - spełniło się jego marzenie. Przeciwnik go dogonił i obiecał brak taryfy ulgowej. Czy nie tak miało być? Na pewno mogło być inaczej, ale teraz już nic z tym nie można zrobić. Jedynym plusem jest to, że dziadek najwidoczniej pognał do lasu, bo chłopak nie był już w stanie go zauważyć.
W tym czasie klony dobiegały do Senju. Znajdowały się około 15 metrów od chłopaka, gdy ten ogarnął się po rozstaniu z koniem, który chciał jeszcze kopnąć Oshiego tylnymi kopytami na pożegnanie, ale nie był nawet w części tak sprawny jak wyszkolony shinobi. Po tym niepowodzeniu pognał przed siebie i słuch po nim zaginął.
Drewniak od razu złożył pieczęć, aby stworzyć pułapkę na bliźniaków. W tym czasie kątem oka zdołał zobaczyć, że z dymu wybiega kolejny, trzeci już bliźniak i składa jakieś pieczęcie. Nie miał czasu się nad tym zastanowić ze względu na dynamikę sytuacji. Dostrzegł tylko, że ten trzeci jest dużo szybszy od tych szarżujących. Mniej więcej na jego poziomie. W tym czasie jednak ci pierwsi byli dużo bliżej i chciał zająć się nimi w pierwszej kolejności. Nawet jeżeli próbowali stosować uniki, to nie byli na tyle szybcy, aby uniknąć ataku. Pojedyncze pnącza złapały ich najpierw za jedną kostkę. Chwilę później kolejne trafiło na drugą i zaczynały podążać co raz wyżej. Atakujący byli niewzruszeni. Żadnego śladu przerażenia. Równie bez emocjonalnie, praktycznie jednocześnie unieśli dłonie. Oshi dostrzegł w nich niewielki, pomarańczowy przedmiot, który chwilę później leciał w jego kierunku. Był skupiony na swoim reberu i zanim się obejrzał, zaczął go z każdej strony otaczać pomarańczowy dymek. Równocześnie jakieś 10m przed chłopakiem, mniej więcej w okolicy złapanych przeciwników, pojawił się wielki na 8m twór stworzony z kamieni i ziemi. Wyłonił się spod trawy jakby czekał tam od wieków, chociaż racjonalny umysł podpowiadał, że raczej tak nie było. Swoim kształtem przypominał węża, ale żadne szczególne cechy już na to nie wskazywały. Trudno było nawet orzec gdzie jest jego przód a tył ze względu na nieregularności związane z tym, że składał się z losowych kamieni połączonych glebą. Jedno jest pewne - nie miał wobec chłopaka dobrych zamiarów, gdyż ruszył wprost na niego, chociaż wydawał się odrobinę wolniejszy od chłopaka. Oshi jeszcze nie zauważał żadnego efektu związanego z otaczającym go pomarańczowym pyłem. Jedynie w kąciku prawego oka pojawiła się samoistnie pojedyncza łza.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Re: Trawiaste równiny
: 3 maja 2021, o 19:40
autor: Oshi
Oshi stanął w sytuacji która w pewny sposób niesamowicie go zadowalała, jednak z drugiej była dość kłopotliwa. Przeciwnik który zjawił się tak szybko jak zły sen w środku nocy, pokazał zdecydowaną przewagę w dziedzinie planowania kolejnych posunięć. Co prawda młodemu wojownikowi udało się przygwoździć dwa klony, jednak zaraz pojawiło się zagrożenie w postaci kamiennego węża, oraz trzeciego z braci bliźniaków. Senju zanim zaplanował coś by uratować własne życie, znalazł się w polu rażenia dymnej zasłony... Wszystko działo się zbyt szybko, jednak chłopak musiał zachować zimną krew. Przecież nie wyruszył na kolejną wyprawę by zaraz znaleźć się w zimnej ziemi z denną tabliczką na ciemnej mogile "Zginął bo nie do końca był gotowy"... Oshi uśmiechnął się do siebie, po czym skoczył w tył by uniknąć gryzącego dymu przed sobą. W tej samej chwili zacisnął pętle które więziły klony, by zakończyć ich niepotrzebny żywot. Jednocześnie kumulując chakre do kolejnego etapu swojego planu, stworzył na pozór identyczne kopie samego siebie z tą różnicą że te pochodziły z mokutonowego materiału. Zanim twory przybrały pełny kształt, Oshi przykleił na ich plecach po jednej notce wybuchowej, licząc że przeciwnik nie zauważy tego drobnego fortelu... Posyłając obu w stronę trzeciego z oponentów który wydawał się znacznie zwinniejszy niż reszta, kazał im dobyć wakizashi zza pleców, by wszystko wyglądało na frontalny atak...
Ukryty tekst
Re: Trawiaste równiny
: 5 maja 2021, o 10:06
autor: Ame Uchiha
Wyprawa B dla Oshiego
37/57
Oshi od początku pragnął konfrontacji i byłby zawiedziony gdyby jej nie dostał. Nie wykorzystał możliwości utrudnienia pościgu. Następnie wybrał pozornie najlepszego konia, który jak się później okazało był bardzo trudny do opanowania a w dodatku ślepo lojalny swojemu panu. Czy to wszystko było tego warte? Podobno trzeba uważać czego sobie życzymy. Przeciwnik był zdeterminowany, aby ukarać tego, który śmiał wejść mu w drogę i używał wszelkich dostępnych środków, aby pozbyć się zawadzającej mu persony.
Senju był w średniej sytuacji. Po jego policzkach zaczęły mimo woli wypływać łzy. Skóra piekła go jakby zaraził się jakimś egzotycznym choróbskiem. Co prawda od razu wyskoczył z pomarańczowej chmury, ale niewiele to dało. Proszek zdołał osiąść na jego skórze, a oczy były już potężnie podrażnione. Specyfik działał szybko i jak widać przeciwnik doskonale wiedział kiedy go zastosować. Za chmurką chilli znajdował się ziemny wąż, który rozpoczął szarżę na chłopaka. W tym czasie Oshi po odskoczeniu skupił się na zgnieceniu klonów, a następnie zdecydował się na stworzenie własnych. Trzeci bliźniak zniszczonych klonów powoli podchodził do wcześniej stworzonych roślin chłopaka. Ten jednak miał większe problemy. Co prawda jego klony właśnie powstały, ale zbliżała się nieuchronnie chwila konfrontacji z wielkim wężem. W momencie, gdy chłopak przykleił notki na plecach swoich własnych drewnianych bliźniaków i puścił ich ku przeznaczeniu, został staranowany przez twór. klony zdążyły odbiec nieznacznie i uniknęły obrażeń. Sam Oshi, który był głównym celem ataku oberwał frontalnie. Mimo, że wąż nie był aż tak szybki, to nadrabiał bardzo masą. Typowa konfrontacja malucha z tirem. Senju odleciał około 5 metrów do tyłu, żeby następnie przekoziołkować jeszcze kilka razy. Przez chwile chłopaka i węża rozdzieliła chmura pyłu, która wzbiła się ze stepu podczas uderzenia, jednak ta szybko rozwiała się na wietrze zanim Oshi w ogóle mógł pomyśleć o wstaniu. A z tym nie pójdzie mu zbyt łatwo. Jeszcze podczas samego uderzenia drewniak wypluł sporo krwi, której część została na ziemnym tworze. Krew również wypływała mu z nosa i z kącików ust. Jeśli chodzi o resztę to trzeba zacząć od pozytywów - jego lewa noga mogła się ruszać i było na niej tylko kilka siniaków. Cała reszta wyglądała jak już wspomniany maluch - ciężko go będzie wyklepać i nadaje się tylko do kasacji. Prawa noga zgięła się pod kątem 90 stopni i odmawiała posłuszeństwa i jej jedyną funkcją na obecną chwilę był rozdzierający ból. Gdyby chłopak się przyjrzał to zobaczyłby niewielką plamę krwi na udzie, bliżej kolana. Prawa ręka nie była w dużo lepszym stanie. Mógł mieć wrażenie, że jeśli chodzi o kości przedramienia, to rozpadły się na miliony kawałków i bardziej przypominały model do sklejania niż funkcjonalną tkankę. Do tego wszystkiego dochodził ból w klatce piersiowej. Miał wrażenie, że jakiś organ w środku pękł w nim jak balonik. Żebra również były obolałe i na pewno nie były całe. Chwilowo adrenalina działała na pełnych obrotach, ale organizm w zasadzie się poddawał. Do tego dochodził strumień łez wywołany przez pomarańczowy dym, a także pieczenie skóry. Wyglądało to żałośnie, jak gdyby popłakał się w obliczu nadchodzącej śmierci, której chłodny oddech mógł czuć na karku.
Gdzieś w oddali usłyszał tętent kopyt.
- Haha! Szefie, no to żeśmy Senju usiekli! - dobiegło go gdzieś zza mgły.
- My? - nadeszła jeszcze bardziej zamglona, aczkolwiek pogardliwa odpowiedź. Potem już nic do niego nie docierało.
Oshi - śmierć postaci.
Ukryty tekst
Re: Trawiaste równiny
: 14 lip 2021, o 18:49
autor: Meijin
Zakłopotanie starca rozbawiło chłopaka, przecież on nawet nie planował tego wykorzystywać, po prostu zaciekawiło go to, jak taka maść powstaje. Poza tym, pewnie nawet by nie miał odpowiednich narzędzi żeby to wszystko zrobić. Nie chciało mu się jednak tłumaczyć, dlatego też po prostu pokiwał ze zrozumieniem głową. Potem pozostało mu tylko zapisać wszelkie potrzebne informacje i... wybrać odpowiednie miejsce. Chłopak sam jeszcze nie wiedział, gdzie się uda, ale chciał sprawić wrażenie ogarniętego, dlatego też bardzo spokojnym tonem powiedział do starca. -Dobrze, w takim razie wszystko już wiem. Niebawem do ciebie wrócę. Powiedz mi tylko gdzie mam cię potem szukać? Będziesz tutaj?
Po otrzymaniu odpowiedzi schował swoje rzeczy, zebrał się i niespiesznym krokiem ruszył w pierwszym lepszym kierunku. Nie czuł pośpiechu.
Po kilkunastu krokach już wiedział gdzie pójdzie. Trawiaste równiny na południe od Kotei brzmiały jakoś tak lepiej, bardziej pierwotnie, a więc powinny tam być niezniszczone roślinki. No i będzie tam mniej Uchiha. Wybór prawie idealny. Pod wpływem tej decyzji, Meijin musiał zmienić swoją trasę, początkowo szedł w stronę zachodu i oczywiście doszedłby do jakiejś trawiastej równiny, ale skoro aptekarz wspominał o równinie na południu, to pewnie właśnie tam znajdują się te konkretne badyle.
Chłopak opuścił osadę i po dłuższej chwili niespiesznego spaceru chłopak dotarł do czegoś, co można określić morzem niekończącej się trawy. Jedyne, co widział to trawa, trawa i trawa. -Jak ja tutaj odnajdę te rośliny? Zapytał sam siebie i puknął się w czoło. Nie znał się na tym, więc musiał polegać na opisie podanym przez starca. Meijin sięgnął więc do torby, wyciągnął notes i spojrzał na swoje zapiski. Shiso - liście z wierzchu zielone, od spodu zaś czerwono-fioletowe, pachnie jak cytryna, anyż, mięta. W sumie niewiele mu to mówiło. Od góry zielone liście, ale czy tutaj wszystko nie jest od góry zielone? Chyba będzie musiał użyć swojego węchu. Potem spojrzał na opis drugiego zielska. Mitsuba - pachnie jak seler, pietruszka, jest do nich podobne, jest niewielkie, ma liście o postrzępionych brzegach. Starzec coś tam mówił, że chłopak powinien je znać z ramenu, ale jakoś nigdy się nie skupiał na tym, co tam pływało. Po prostu to jadł.
Będąc tak przygotowanym Meijin skręcił z trasy wprost w bezkresne trawiaste równiny. Szedł powoli i delikatnie, nie chcąc niczego przeoczyć czy też zniszczyć. Zawsze szanował swoje otoczenie i chciał żeby tak było również teraz. To na czym się skupiał, to na dziwnych zapachach oraz na kwiatkach, liściach, które wyglądają inaczej niż dominująca tutaj trawa.
Czy jego "misja" zakończy się sukcesem? Przekonamy się.
trafiam tu z tematu:
https://shinobiwar.pl/viewtopic. ... &start=135
Re: Trawiaste równiny
: 14 lip 2021, o 21:52
autor: Satoshi
Misja rangi D - Meijin
7/15
Meijin może i nie zamierzał wykorzystywać zdobytej wiedzy w praktyce, jednak staruszek miał rację, reagując przestrogą. Z nieznanymi substancjami nie ma żartów, nawet jeśli z pozoru receptura brzmi banalnie prosto. Z drugiej strony jednak, ciekawość świata nie była niczym złym, młody Gozo nie powinien zatem czuć się specjalnie dotknięty ostrzeżeniem zielarza, słusznie zatem się zachował, nie dając po sobie poznać rozbawienia. - O, jesteś nowy w mieście? Mam sklep z ziołami w jednej z ulic nieopodal centralnego placu w Kōtei. "Praktyka aptekarska mistrza Yoshiyuki" - po tych słowach starzec wskazał z dumą na siebie, dodając po chwili - Tak, Yoshiyuki to ja. Pokazałbym Ci znak cechowy jako dowód, problem w tym, że zgubiłem go kilka dni temu, zbierając zioła. Jeśli go znajdziesz, zapłacę Ci za dodatkową fatygę. Zanim zapytasz, nie wiem, gdzie go dokładnie straciłem. Niemal codziennie obchodzę wioskę dookoła w poszukiwaniu składników do swoich maści. - widać było, że obliczu starca zagościł smutek. Znak cechowy był ważny dla każdego mistrza swojego fachu, potwierdzał on bowiem umiejętności osoby, która je nosi i był symbolem ciężkiej pracy, włożonej w naukę swojego zawodu.
Dowiedziawszy się tyle, ile można było od siwego mężczyzny, Meijin ruszył spacerowym krokiem w bliżej nieokreślonym kierunku, układając sobie w trakcie przechadzki plan działania. W którą stronę lepiej było się udać, i co ważniejsze, czy miało to jakiekolwiek znaczenie? Na trawiastych równinach od wieków rosło wszelkiej maści zielone badziewie, nie tylko wysokie trawy, a wiatr skutecznie rozsiewał nowe rośliny na tym ogromnym obszarze. Meijin podjął jednak decyzję, sugerując się faktem, że od południowej strony osady ruch ludzi, karawan i wszelkiej maści transportu był nieco mniejszy, polany z porastającymi je ziołami miały więc większą szansę rosnąć nienaruszone. Zmienił więc trasę wędrówki, idąc prosto do bramy południowej.
Po kilkuminutowym marszu stanął przed oceanem zielonej trawy, uginającej się niczym fale pod naporem wiatru, bez przeszkód przemierzającym okolicę. Chłopak dobrze zrobił, notując sobie ze szczegółami opis każdego z ziół. Szkoda tylko, że w przypływie nieopisanej frywolności postanowił dać upust swoim emocjom i uderzył się we własne czoło, co wzmogło tylko ból głowy. Choć to chyba dobry znak, maść ewidentnie skutecznie uśmierzała ból, skoro chłopak o nim chwilowo zapomniał, prawdopodobnie w innym przypadku nie uderzyłby się.
Całe równiny pachniały, głównie wiatrem i mieszaniną wszystkich kwiatów rosnących w okolicy. Niestety, na taką odległość Meijin nie rozpozna kierunku, z którego nadchodzą zapachy poszczególnych ziół. Może gdyby był Inzuką, potrafiłby dokonać takiej sztuki, z powonieniem zwykłego śmiertelnika niestety nie było to wykonalne. No, chyba że akurat nadepnie na jedno z ziół. Musiał posłużyć się raczej innym zmysłem, zmysłem wzroku. Dobrym pomysłem byłoby zapewne wypatrywanie kępek o nieco innej barwie od tej prezentowanej przez trawę. Dodatkowo struktura ziół była inna, inaczej więc reagowały na podmuchy wiatru. Mężczyzna zauważył nawet kilka takich wyróżniających się "placków" rosnących nieopodal. Wystarczyło podejść, rozpoznać i sięgnąć po potrzebne zioła[Patrz mapka poglądowa].
Słowniczek:
-Aptekarz Yoshiyuki
Dodatkowe wyjaśnienia:
Ukryty tekst
Re: Trawiaste równiny
: 14 lip 2021, o 22:59
autor: Meijin
Jestem tu nowy? To pytanie uderzyło chłopaka ze zdwojoną siłą. Urodziłem się tu, ale jestem obcy. W innych częściach świata też nie ma dla mnie miejsca. Kim jestem? Brak przywiązania do swojego rodu, a w szczególności nadrzędnego klanu - Uchiha spowodowało pojawienie się myśli o porzuceniu dotychczasowego sposobu życia, na rzecz samodzielnej wędrówki. Meijin nie chciał jednak teraz o tym myśleć. Kiwnął delikanie głową i odpowiedział. -Tak, nie jestem stąd. I jasne, postaram się znaleźć zgubę.
Uderzenie w czerep trochę go orzeźwiło. Co prawda ból zniknął, możliwe, że przez maść, ale bardziej prawdopodobny był fakt, że chłopak się po prostu przyzwyczaił i ten ból po prostu przestał robić na nim wrażenie. Kiedy tylko zakiełkowała ta myśl, od razu pojawiła się cyniczna strona Meijina. -To by było strasznie zabawne gdyby maść była fałszywa i zbierałbym badyle na jakąś zupę. Skwitował to sarkastycznym parsknięciem, albo bardziej chrząknięciem, po czym kontynuował poszukiwania.
Jego wstępne założenia nie do końca się sprawdziły. Stało się w sumie to czego się spodziewał. Czuł jakieś zapachy, ale nie miał pojęcia, co to za zapachy. Musiał się więc skoncentrować na tym co widzi, a to powinno być troszkę łatwiejsze. I jak się okazało, było. Otóż w zasięgu swojego wzroku zauważył kilka wyróżniających się kęp roślinności. Sprawdzenie każdej z nich osobno w sensownym czasie mogłoby stanowić nie lada problem, dlatego też chłopak postanowił wykorzystać jedną ze swoich sztuczek.
Sięgnął do torby i wyciągnał z niej falkonik z atramentem oraz zwój. Na zwoju w bardzo dynamiczny, ale również wyrafinowny sposób namalował swoje dwie kopie. Po chwili obok niego stały dwa atramentowe klony - totalni idioci bez własnej woli, ale potrafiący wykonywać rozkazy, a to włąśnie tego w tym momencie potrzebował.
Mając swoich pomocników wysłał ich do dwóch różnych kęp trawy. Pierwszego do kępy znajdującej się na godzinie 11, a drugiego do tej znajdującej się na godzinie 2 (patrząc na mapkę). Sam natomiast udał się do kępy będącej najbardizej po lewej stronie.
Zadanie jakie zlecił klonom? Podejście tam i sprawdzenie czy jakiś z kwiatków zgadza się z opisem, który jest w notatniku.
Technika:
Nazwa Sumi Bunshin no Jutsu
Ranga C
Pieczęci Tygrys
Zasięg Tworzenie Obok użytkownika Zasięg 50 metrów od użytkownika
Koszt E: 25% | D: 20% | C: 10% | B: 7% | A: 5% | S: 3% | S+: 3% (2 klony)
Statystyki Szybkość Równa twórcy
Siła Równa twórcy
Wytrzymałość 20
Dodatkowe Wymaga znajomości Chōjū Giga, Rozmiar tworu Średni
Opis Technika opierająca się na możliwościach Chōjū Giga rozwija koncept ożywiania rysunków. W pierwowzorze chodziło jedynie o zwierzęta, tutaj uzyskujemy możliwość stworzenia swoich atramentowych klonów. Wystarczy narysować upragnioną ilość kopii, po czym złożyć jedną pieczęć i te wyskakują ze zwoju gotowe do służby. Ich możliwości fizyczne są równe ich twórcy, za wyjątkiem Wytrzymałości, gdyż rozpadają się po jednym ciosie. Klon potrafi wykonywać wszelkie techniki Tai/Buki (bez wykorzystywania chakry) znane oryginałowi. Stworzona kopia nie posiada ekwipunku swojego twórcy, za wyjątkiem tej widocznej na wierzchu co utrudnia odróżnienie oryginału od kopii. Tak skopiowany ekwipunek jest równie groźny co oryginalny. Właściwości artefaktów nie zostają skopiowane, tak samo jak np. właściwości notek wybuchowych lub bombek dymnych.
Klony mogą przybierać wygląd innych osób. W chwili ich zniszczenia ich barwa powraca do klasycznych dla tworów Gazo, zaś po chwili rozpadają się pozostawiając po sobie plamę atramentu.
Klon nie posiada wolnej woli oraz zdolności mówienia. Ze względu na brak świadomości jest więc niepodatny na genjutsu. Jego działania są w pełni uzależnione od stwórcy, który musi wydawać mu mentalne polecenia. W przypadku braku poleceń wywołanych np. krytycznymi ranami użytkownika bądź wykluczenia z walki, klony rozpadają się.
Ukryty tekst
Re: Trawiaste równiny
: 15 lip 2021, o 19:07
autor: Satoshi
Misja rangi D - Meijin
9/15
Mejin wpadł na świetny pomysł, jak zaoszczędzić swój cenny czas. Był przecież wyszkolonym shinobi, a sztuka zbierania informacji była jedną z podstawowych umiejętności, jakie nabyć musiał każdy, kto na poważnie zamierzał parać się tym zawodem. Klony miały wiele wad, były delikatne i nie miały aż tak wielu zastosowań, jak można było się spodziewać, ale do zbierania informacji prawdopodobnie mogłyby się nadawać. Dwa kolejne Meijin'y zamrugały, gdy oryginał za pomocą chakry wysłał im polecenie, po czym ruszyły do wyznaczonych kęp roślinności wyróżniającej się na tle morza zwykłej trawy.
Sam użytkownik Chōjūjutsu także ruszył w upatrzone miejsce. Zaciągając się świeżym powietrzem, młody Gazo mógł wyczuć, że zapach staje się bardziej intensywny, można by rzec, wręcz odświeżający. Kątem oka zauważył też swoje klony, uważnie obserwujące kępy ziół, do których zostały oddelegowane. Problem w tym, że nie nadsyłały one żadnej informacji zwrotnej. Najprawdopodobniej uzyskały potrzebne dane i czekały na dalsze instrukcje nadesłane im za pomocą chakry przez oryginał.
Wracając do prawdziwego shinobi, dotarłszy na miejsce, Meijin mógł zauważyć, że teren jest porastany przez kilka różnych roślin, z czego jedna na pewno odpowiada opisowi zioła Mitsuba. Za potwierdzenie domysłów mężczyzny można uznać fakt, że w powietrzu roznosił się przyjemny zapach pietruszki, który Gazo mógł pamiętać właśnie z Ramenu. Może i nigdy nie zastanawiał się, co tam pływa w jego zupie, teraz jednak mózg bez problemu połączył znajomy zapach barowego wywaru z tym, co obecnie rosło sobie dookoła niego. Wygląd także się zgadzał z opisem przedstawionym przez Yoshiyuki'ego.
Co do innych roślin porastających tą małą połać terenu, śmiało można stwierdzić, że aptekarz raczej nie miał ich na myśli, gdy wysyłał Meijin'a. Te miały duże, prawie okrągłe liście o dziwnej, chropowatej powierzchni, a łodygi upstrzone były okrągłymi kulkami, najeżonymi cienkimi igiełkami. Roślina bardzo dobrze znana naszemu bohaterowi, ba, prawdopodobnie każdemu mieszkańcowi równin, który choć raz kiedyś bawił się z kolegami w dzieciństwie. Brzdące uwielbiały rzucać w ludzi tymi kulkami, które przyczepiały się do materiałów i włosów. Roślina Gobo, popularnie zwana rzepem.
Słowniczek:
-Aptekarz Yoshiyuki
Dodatkowe wyjaśnienia:
Ukryty tekst
Re: Trawiaste równiny
: 15 lip 2021, o 20:27
autor: Meijin
Chłopak wraz ze swoimi klonami rozpoczął poszukiwania pożądanych składników. Musiało to wyglądać naprawdę interesująco gdy trzy identyczne Meijiny uwijały się jak w ukropie próbując osiągnąć swój cel. Byli niczym mrówki, które muszą zdobyć pożywienie dla swojego mrowiska. I zasadniczo takie porównanie mogłoby być trafione, gdyby nie to, że mrówki są inteligentniejsze od atramentowych klonów. Chłopak miał takie przekonanie, ponieważ z dotychczasowej obserwacji wynikało, że te specyficzne bunshiny wypadałoby ciągle kontrolować, bo inaczej nie zrobią nic (albo przynajmniej nic dobrego). Aczkolwiek może to być związane z tym, że Meijin jest dość kiepskim Gazo...
Kiedy chłopak podszedł do wybranej przez siebie kępki trawy okazało się, że trafił w dziesiątkę. Kiedy jego węch zaczął wyłapywać zapach, o którym mówił starzec, Meijin jeszcze dokładniej zaczął się przyglądać swojemu otoczeniu i nagle... znalazł coś. Roślina wyglądała zgodnie z opisem i zdaniem chłopaka kwalifikowała się na zioło lecznicze. Oczywiście pewność będzie miał dopiero wtedy, kiedy wróci do starca, ale lepiej wziąć ze sobą cokolwiek niż nic. Ostrożnie sięgnął po roślinę i zaczął się zastanawiać, jak ją zerwać. Czy po prostu wyrwać? A może uciąć? Chodzi o sam liść czy o korzeń? Okazało się, że informacje, które zdobył mogły być niewystarczająco dokładne.
W związku z tym musiał się zdać na swoją intuicję. Wyciągnął kunai i delikatnie odciął kilka postrzępionych liści, a następnie wziął się za resztę rośliny. Po prostu ją wydobył w całości, najdokładniej, jak tylko potrafił. Po wykonanej pracy, ostrożnie schował swoją zdobycz do torby i ruszył w stronę klonów, chciał zobaczyć co też ci agenci odnaleźli. Idąc w ich kierunku rozglądał się, przede wszystkim za roślinami, ale także za znakiem cechowym starca.
Po drodze do swoich kopii jego uwagę przykuły rzepy. Zasadniczo nigdy nie myślał o nich jako o roślinach, ale jakkolwiek by na nie nie spojrzeć, to one takimi roślinami były. Może też są w jakiś sposób przydatne? Opłaci się wziąć z kilka, może będzie za to dodatkowy zarobek. Jak pomyślał, tak zrobił. Zatrzymał się i zebrał kilka rzepów, nie do końca był przekonany czy mu się one przydadzą, ale żyje się tylko raz.
Niezależnie od tego, co odnajdzie u klonów, to gdy tylko do nich podejdzie, to wydaje im kolejny rozkaz. Mają iść do kolejnych kępek i szukać odpowiednich roślin, a także wspominanego wcześniej znaku cechowego. Jeśli cokolwiek znajdą, to mają stać i czekać, niczym grzeczne pieski. Meijin natomiast będzie po prostu weryfikował czy sprawdzili miejsce wystarczająco dobrze.
Re: Trawiaste równiny
: 16 lip 2021, o 05:54
autor: Satoshi
Misja rangi D - Meijin
11/15
Zapach ziół przyjemnie łaskotał nos Meijin'a, gdy ten zbierał pierwsze z potrzebnych ziół, w duchu przeklinając swoją pamięć, niepotrafiącą teraz przytoczyć słów Yoshiyuki'ego dotyczących tego, ile roślin było mu potrzebnych. Poradził sobie z własną słabością jednak, pakując całą roślinę razem z korzeniem i licząc na to, że lepiej wziąć więcej niż mniej. W rękach mistrza aptekarza i tak się pewnie nie zmarnuje.
Klony posłusznie czekały na przybycie młodzieńca, który chcąc nie chcąc, musiał skontrolować ich pracę. Nie potrafiły one mówić ani przesyłać informacji za pomocą chakry, nie okazały się więc jakoś specjalnie pomocne. Chłopak jednak miał szczęście. Choć pierwszy z Bunshinów nie odnalazł żadnych z poszukiwanych ziół, drugiemu poszczęściło się, jego kępa zawierała zarówno młodą cebulkę ze świeżymi pąkami wielkości oczka od kunaia, jak i osobliwą roślinę o dwukolorowych liściach. Chłopak mógłby wypchać swoją torbę do pełna, gdyby zaszła taka potrzeba. Nigdzie nie było jednak widać medalionu cechowego. Mógł kryć się przecież wszędzie w okolicy, ba, mógł leżeć gdzieś zapomniany w trawie rosnącej przy gościńcu wiodącym do osady o nazwie Toshima.
Nie poddając się jednak, chłopak wysłał klony na zwiady w kolejne połacie pełnych ziół. Pierwszy z Bunshinów dotarł na miejsce, lecz oczywiście nie znalazł nich poza ziołami, drugi natomiast prawie dotarł we wskazane przez Meijin'a miejsce, po drodze jednak przewrócił się i zamienił w plamę z atramentu. Co się stało? Dlaczego klon po zwykłym upadku się rozchlapał, znacząc zielone dotąd źdźbła trawy czarną mazią?
Słowniczek:
-Aptekarz Yoshiyuki
Dodatkowe wyjaśnienia:
Ukryty tekst
Re: Trawiaste równiny
: 16 lip 2021, o 16:57
autor: Meijin
Zbieranie ziół nie jest w sumie takie złe. Rzucił do siebie chłopak idąc w stronę klona. Po sprawdzeniu tylko jednego miejsca miał już część pożądanych składników, a przecież zostało jeszcze tyle innych kęp do sprawdzenia, że kto wie, może by na tym nawet zarobił.
Pieniądze, to jest to.
Jako biedny artysta, chłopak potrzebował ciągłych zastrzyków gotówki, w końcu zwoje i atrament nie są tanie, a bez nich nie da się malować. Bez malowania nie ma przyjemności, a bez przyjemności życie jest jakieś takie smutne. Dlatego też na samą myśl o dodatkowym zarobku, w chłopaka wstąpiły nowe siły, jak wcześniej pracował tak na 90%, tak teraz na 100. Oby tylko udało mu się utrzymać ten entuzjazm...
Wizyta u swojej pierwszej kopii nie była owocna, ten klon nie znalazł nic. Aczkolwiek to i tak był dla Meijina sukces, bunshin nie zrobił nic głupiego, ot po prostu sobie stał i patrzył. Nic nie popsuł, nie rozpadł się, po prostu był. Z tego powodu chłopak mógł na spokojnie rozejrzeć się po kępie i stwierdzić, że faktycznie nie ma tutaj nic, co mógłby zabrać. Niestety nie było tutaj odznaki starca...
Pierwszy klon poszedł dalej, natomiast Meijin ruszył w stronę drugiego i tutaj... sukces! Były rośliny, a wśród nich ta poszukiwana, dwukolorowa. Dla pewności chłopak jeszcze użył swojego nosa, szukając zapachu mięty i anyżu, bo ponoć to one miały oznaczać odnalezienie zioła. Kiedy miał pewność, że to jest to, zrobił to samo, co z poprzednią rośliną. Wziął dużo i w różnych sposobach. Wziął same liście, ale wziął też korzeń. -Przezorny zawsze ubezpieczony.
Zasadniczo chłopak miał to czego szukał, ale mimo to nie chciał przestać. Liczył, że znajdzie więcej ziółek, a przy okazji jeszcze tą cholerną odznakę. Z tego też powodu kazał bunshinom zrobić to co ostatnio. I kiedy drugi z klonów ruszył na dalsze poszukiwania, wydarzyło się to, czego Meijin się obawiał. Upadł i się rozlał...
Ignorując pierwszego klona, chłopak ruszył w stronę plamy atramentu, musiał sprawdzić, co się stało. Co prawda klony są nieporadne, ale dziwne by było gdyby nie potrafiły nawet chodzić.
Nie chcąc kusić losu, wyciągnął kunaia i spokojnym krokiem ruszył.
Kiedy jest na miejscu stara się dokładnie wybadać miejsce, szukając tego, co mogło spowodować zniszczenie bunshina.