- Słuchać rozkazów to będziemy Akiego - poprawiła go poważnym tonem. Za pewne źle go zrozumiała. Może nie miał tego na mysłi, a może miał? Jej twarz nie wyrażała absolutnie nic. Nie gniewała się, nie była też zadowolona. Okropna neutralność, która aż szczypała w oczy. Nie rozumiała dlaczego miałaby słuchać się
Pokręciła jedynie głową, jak gdyby się rozmyśliła. Nie było sensu na dyskutowanie. Nie mieli czasu do stracenia. Różnice poglądów na pewno będą mogli porównać po wszystkim, a widocznie były całkiem spore. Można się tego jednak było spodziewać. Każde z nich miało całkowite różne dzieciństwo, inne przeżycia, chociaż obydwoje wychowywali się jako sieroty. Kochała go, nie było czemu zaprzeczać, jednak nie zamierzała przymilnie się z nim zgadzać. Znał ją już całkiem dobrze. Nie miała łatwego charakteru. Wiedział na co się pisał. Westchnęła dając za wygraną. - Zrobisz jak uważasz. Jestem tuż za Tobą - stwierdziła w końcu i szła za nim zbliżając się do celu. Wciąż czujna, rozglądała się od jednego domku do drugiego, wypatrując ewentualnego ruchu. Gotowa w każdej chwili na unik. Wiedziała, że Aki ich osłaniał. Polegała na jego umiejętnościach i chłodnej ocenie sytuacji. Nie znała go zbyt długo, jednak to właśnie dystans i jego podejście do sprawy, ceniła w nim najbardziej. Był przede wszystkim skuteczny, a to w takich momentach liczyło się najbardziej.
Hiro spróbował zagadać trójkę nieznajomych. Chciał ich oszczędzić, spróbować uratować. Taką miał naturę. Delikatną i pokojową. W takim Hiro się zakochala. Nie zamierzała stawać mu na drodze, chociaż się z nim nie zgadzała. Zaakceptoawła tę próbę stojąc u jego boku. Niestety nie wszystko poszło po ich myśli. Wrogowie liczyli sobie całkiem sporo za przejazd, jeśli ktoś w ogóle postanowiłby im zaufać. Przecież równie dobrze mogli kłamać i zaatakować ich w najmneij oczekiwanym momencie. Jeden z nich zbliżył się do okna, a Aki zareagował. Maszyna do zabijania: mode on. Osłaniał ich, nie ryzykował, działał - tak jak się po nim spodziewała. Potem wszystko działo się bardzo szybko i każcy ruch musiał być idealnie dopasowany. Hiro zdecydował się ich osłonić mgłą, dzięki czemu nie stali już tak na widoku. Sama złożyła trzy pieczęcie i obok nich pojawiły się dwie kopie Isane. Obydwie pobiegły czołowo w stronę przeciwników udając, że wykonują pieczęci. Dzięki temu chciała zmylić wroga, zmusić do wynurzenia głowy - jeśli się chowali, w końcu nie widziała tak wiele jak reszta - tym samym dając okazję Akiemu i Hiro do łatwiejszego strzelania do celu. Chwilę później odnalazła dłoń Hiro, a on jej. Myśleli o tym samym? Obydwoje zbiegli po skarpie chowając głowy nisko. Dzięki temu byli osłonięci z jednej strony przez dróżkę, pozostała jeszcze druga, jednak widoczność była raczej kiepska, a Aki ich osłaniał. Czy mieli spore szanse? A może niewystarczajace? Liczyli na łut szczęścia biegnąc w stronę wozu. Isane biegła ile sił w nogach ciągnąc za sobą Hiro za dłoń. Nie zamierzała go puszczać ani na chwilę. Dotyk jego skóry dodawał jej otuchy. Jak zawsze był elektryzujący i przyciągał ją niczym magnez. Ile metrów do pokonania?
- Co się dzieje? - rzuciła w jego stronę nie obracając się za siebie. Nie chciała się potknąć lub stracic równowagę. Wiedziała, ze Hiro mógł obserwować co działo sie za nimi. Ona skupila się na trasie, jaką mieli do pokonania