Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha . Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Sugiyama Orochi
Posty: 248 Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
Wiek postaci: 26
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Post
autor: Sugiyama Orochi » 5 maja 2022, o 12:34
Plan... powiedzmy, że zadziałał. Yuu poleciał, ale zajęło mu to sekundę dłużej niż wcześniej, sekundę której Orochi potrzebował, żeby dosięgnąć go łańcuchami. O ryj Yuu się aż tak bardzo nie martwił - jak sobie rozkwasi nos, to będzie mieć nauczkę a i niektóre panny i młodzieńcy czasem lubią takich, co mają trochę twarz poobijaną. Sam przypomniał sobie takiego byczka z Teiz, którego swego czasu poznał w jednej z tawern w Kotei... ale dobrze, nie było czasu na wspominki, jakkolwiek miłe. Tym, co go martwiło, był zarejestrowany z pomocą sharingana kunai, który ktoś najwyraźniej cisnął w Yuu.
Znaleźli ich, niech to szlag. Susano notki wybuchowe strzelił czy coś.
Kunai leciał bardzo precyzyjnie, co prawdopodobnie oznaczało, że osoba go ciskająca - po pierwsze, miała bardzo dobry czas reakcji, bo musiała go cisnąć po tym, jak Orochi krzyknął i schwytał Yuu, po drugie - była stosunkowo niedaleko. Szarpnął ramieniem, przyciągając pakunek z paniczem do siebie i odwiązując go, jak już był przy nim. Jednocześnie wykorzystał wzmocniony wzrok by ustalić, skąd dokładnie poleciał pocisk i gdzie jest napastnik. Do Yuu warknął krótko, tracąc w tym momencie miłą otoczkę, a zostawiając chłodny profesjonalizm.
- Znaleźli nas. Wskakuj mi na plecy i trzymaj się najmocniej, jak potrafisz. Spadamy stąd. Zero dyskusji, robisz dokładnie to co mówię albo zginiesz. - wyjaśnił, ustawiając się tak, by stanowić barierę przeciwko ewentualnym kolejnym kunaiom. Kiedy już Yuu spełnił polecenie i Orochi był pewny, że młody siedzi mu na plecach, ruszył biegiem po dachach w stronę posterunku straży, który powinien był być w pobliżu wedle słów Kurou. Oczywiście nie leciał w linii prostej, ale kluczył, utrudniając wzięcie ich na cel, od czasu do czasu zerkając za plecy, gotów użyć łańcucha do odbicia czegokolwiek, co by w nich leciało i samemu posłać parę shurikenów, by spowolnić i zniechęcić napastnika do pościgu.
Statystyki i dziedziny:
Ukryty tekst
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
Yuki Hoshi
Posty: 490 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 6 maja 2022, o 17:16
~ 31/... ~ ”Rozdział Pierwszy, w którym nasz bohater zaczyna robić coś więcej niż proste zlecenia”
Misja Rangi C
Sugiyama Orochi
Szczęśliwie Orochi mógł działać bardzo szybko, ponieważ wszystko widział i wszystko wiedział. Dlatego nawet przed tym, jak Yuu spadł na ryj, pociągnął go do siebie, co spowodowało, że kunai został uniknięty. Yuu jednak bezpieczny jeszcze nie był, bo chociaż Orochi już wiedział, to Yuu nawet nie zdążył jeszcze przetrawić myśli, że tych latawców Ayatsuri tam nie było. A już w międzyczasie stracił równowagę, został ochroniony, niemal zabity i do tego mocno pociągnięty w stronę Orochiego. Właśnie robił jakiegoś niezgrabnego pirueta, łańcuch się odwijał (To bolało!), a Yuu poczuł, że chce mu się wymiotować. Oczywiście, to był Yuu, więc jak tylko został dociągnięty do Orochiego, ponownie leciał na ryj.
Orochi był w stanie go złapać i ochronić przed upadkiem, niemal jakby pochylał dziewkę przy tańcu. Niemal - ponieważ Yuu wcale nie był odwrócony do Orochiego twarzą, tylko poleciał przez jego ramię, tak, że Orochi musiał go złapać w pół.
Postawiony już na nogi Yuu poczuł, że go wszystko boli - szyja i całe ciało. Poza tym naprawdę było mu niedobrze, pozieleniał na twarzy i zaczął wiukać. Wyglądało na to, że naprawdę miał zwymiotować.
A nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, co się tak naprawdę działo. I chyba tylko z powodu swojego złego stanu psycho-fizycznemu nawet nie zaprotestował, tylko wdrapał się na plecy Orochiego.
Sam Orochi widział poruszenie w tłumie, jakiś krzyk i przepychanie się. Napastnika jednak nie zobaczył, przynajmniej nie od razu. Najwyraźniej nie miał zamiaru on wyjść z ukrycia, tylko atakować z daleka. Prawdopodobnie nie spodziewał się aż takiego oporu.
Kiedy Orochi się odwrócił i ruszył szybko do strażnicy, wtedy zaczął się ostrzał. Sharingan, bezużyteczny trochę, jeżeli chodziło o plecy, powodował, że Orochi poruszał się pewniej, przez co szybciej i bardziej nieprzewidywalnie dla przeciwnika, który rozpoczął pogoń. Dość szybko Orochi również określił, że wróg jest od niego wolniejszy. Uchiha z łatwością przeskakiwał dachy, nie robiąc przy tym zamieszania, nawet jeżeli było mnóstwo ludzi wokół. Nie miał też daleko - miejsce ukrycia dobrał odpowiednio - żeby znajdowało się blisko strażnicy.
Shurikeny Orochiego niestety, nie dosięgnęły celu, ale kilka rzuconych przez przeciwnika zostało odbitych, chociaż raczej nie dosięgnęłyby celu. Wróg wciąż trzymał się z dala, poza zasięgiem wzroku, ale wydawało się, że ta pogoń była bardziej desperacją niż czymkolwiek innym.
- Będę rzygał - oznajmił Yuu, kiedy Orochi dopadł dachu posterunku straży, a ostrzał zakończył się.
Takeda Yuu
Ukryty tekst
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Sugiyama Orochi
Posty: 248 Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
Wiek postaci: 26
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Post
autor: Sugiyama Orochi » 8 maja 2022, o 00:01
Adrenalina uderzyła Orochiemu nieco do głowy, razem z Sharinganem. Chociaż był wściekły na Yuu, że wylazł z pokoju i naraził się na zgon (i to przy okazji taki, który nie wymagał nawet ingerencji trzeciej strony), to jednak sam miał dość siedzenia w zamknięciu i możliwość biegu po dachach, z przeciwnikiem na plecach... czy też raczej z Yuu na plecach i z przeciwnikiem za plecami była ekscytująca i wyzwalająca. Tym bardziej, że świat oglądany przez pryzmat sharingana nabierał doprawdy niezwykłej ostrości i głębi - wątpił by jakiekolwiek inne dojutsu dawało podobny, niemal uzależniający efekt. Dlatego gnał w stronę wyznaczonego sobie uprzednio punktu na mapie miasta, klucząc i co i rusz odwracając się by odbić shuriken lub kunai mknący w jego kierunku. Na szczęście wyglądało na to, że chociaż jego oponent miał niezły czas reakcji i celne oko - ostatecznie nie był tak szybki jak sam Orochi, nawet z pakunkiem na plecach. Mimo swojej woli, Orochi się uśmiechał. To był jego żywioł, nie jakieś kombinacje i krycie się nie wiadomo jak długo w ukryciu.
Kiedy stanęli na dachu posterunku straży, Orochi nie zatrzymał się, nawet jeśli zarejestrował, że ostrzał ustał. Byli dopiero w połowie drogi. Co prawda nie sądził, żeby napastników było więcej - nawet jeśli w mieście było ich więcej, to ten pewnie miał po prostu farta, będąc akurat w pobliżu w odpowiednim momencie. Dlatego młody Sugiyama uznał, że zostawienie Yuu pod opieką straży na chwilę będzie wystarczająco bezpieczne, a jemu da czas na schwytanie zabójcy... a następnie przesłuchanie. Dlatego z dachu popędził po ścianie budynku prosto na dół, zeskakując tuż przy wejściu i płynnym ruchem stawiając Yuu na ziemi i odwracając tak, by mógł zwrócić zawartość żołądka gdzieś na ulicy. Trudno, gorsze rzeczy się trafiały. Sam Orochi zaś rozejrzał się za pierwszym strażnikiem, jakiego miał w zasięgu wzroku lub zagrzmocił pięścią w drzwi, by jakiś się pojawił. Co chwila jednak zerkał na górę i dookoła, szukając zabójcy i pilnując, by nic nie trafiło Yuu. Kiedy tylko pojawił się strażnik, spojrzał na niego - sharingan w jego oczach jasno dawał do zrozumienia, kim jest, jednak dla pewności jeszcze mignął swoją odznaką.
- Jestem Sugiyama Orochi, działający z ramienia Uchiha Kurou, Kogo klanu Uchiha. Ten tu to Takeda Yuu, spadkobierca rodu Takeda. Ściga go zabójca, macie go zatem wziąć na posterunek, trzymać z dala od okien i pilnować jak oka w głowie, albo będziecie mieli poważne kłopoty. Ja biegnę uporać się z zabójcą. Jasne?! - rzucił błyskawicznie do strażnika, nim ten w ogóle zdążyłby się odezwać i pchnąl Yuu w jego kierunku i do środka posterunku. Kiedy tylko jego podopieczny zniknął w środku, rozejrzał się dookoła i ruszył z powrotem na dach, rozglądając się za typem, który w nich ciskał kunaiami. Podejrzewał, że tamten mógł chcieć się teraz wycofać, ale kto wie - może jeszcze oceniał sytuację... popełniając błąd, za który zapłaci - Orochi się co do tego upewni. Gdyby kolejne pociski leciały w jego stronę, gotó był ponownie je odbić w kierunku nadawcy i zacząć skracać ku niemu dystans.
Statystyki i dziedziny:
Ukryty tekst
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
Yuki Hoshi
Posty: 490 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 9 maja 2022, o 12:00
~ 33/... ~ ”Rozdział Pierwszy, w którym nasz bohater zaczyna robić coś więcej niż proste zlecenia”
Misja Rangi C
Sugiyama Orochi
Yuu, postawiony na ziemi, dumnie się wyprostował, pozieleniał i faktycznie, zwymiotował na ziemię, zginając się wpół. Wyglądało na to, że nie był raczej fanem przejażdżki na plecach shinobiego, ale też spotkało go całkiem sporo w przeciągu ostatnich kilku minut. Być może wystarczająco na następny rok czy nawet i więcej. Wszystko, co działo się wokół, działo się dla młodego Takedy stanowczo zbyt szybko.
I tak naprawdę dopiero teraz, kiedy młody panicz, najważniejszy smarkacz w okolicy, wymiotował do kałuży, zdał sobie sprawę, jak w jak wielkim był niebezpieczeństwie, jak głupi był, że chciał uciec Orochiemu i…
- Nie wycofał się - wymamrotał. - Ojciec pozwoliłby, żeby mnie zabili, żeby nie stracić przychodu.
Wyglądało na to, że Yuu chyba dostał cenną lekcję.
Do strażnicy Orochi wpadł łatwo, strażnik pojawił się niemal natychmiast i, chociaż zaskoczony, że wciska się mu chłopaka (chyba od razu poznał panicza z włości pod miasteczkiem). Nie kłócił się też z Orochim, skoro ten mu zaświecił Sharinganem. Uchiha mieli reputację w całym Sogen. Różną - od bycia groźnymi przeciwnikami, do bycia pomocnymi ludźmi, ale z całą pewnością się z nimi nie zadzierali i słuchali się, kiedy zostały wydane rozkazy. Dlatego strażnik przyjął Yuu i rzucił do Orochiego.
- Jestem tu sam, reszta patroluje festiwal. Jeżeli jest ich więcej, musisz się pospieszyć. - Potem zamknął drzwi, chowając bladego Yuu do środka.
Orochi miał problem z wypatrzeniem swojego przeciwnika. Zrezygnował trochę przed tym, jak Orochi odstawiał Yuu, więc miał czas, żeby się rozejrzeć i schować - cóż, przynajmniej próbował. Cień, przeskakujący z dachu na dach, za wyższymi piętrami, próbujący się ukryć. Orochi już zdecydował ruszyć za przeciwnikiem, więc ruszył. Jak tylko złapał przeciwnika wzrokiem, potrafił przewidzieć, gdzie ten pobiegnie. Był też wyraźnie szybszy, więc dość szybko zmniejszył dystans do swojego przeciwnika i mógł już dokładnie zobaczyć jak wygląda. Przynajmniej jak bardzo nie wyglądał na nic - strój był ciemny, na twarzy maska i kaptur - odsłonięte były tylko oczy. Przez chwilę przeciwnik pewnie uciekał, a potem zauważył Orochiego.
Poleciało kilka shurikenów, które zostały ominięte lub odbite, kilka nawet poleciało w stronę przeciwnika, który został muśnięty w ramię. Przeciwnik wyraźnie syknął i złapał się za ramię, następnie rzucił się do skraju dachu, żeby zeskoczyć do uliczki, a następnie pobiec i zniknąć w tłumie festiwalowym.
Takeda Yuu
Ukryty tekst
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Sugiyama Orochi
Posty: 248 Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
Wiek postaci: 26
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Post
autor: Sugiyama Orochi » 9 maja 2022, o 13:04
Szlag by to trafił festiwal. Orochi ułamek sekundy wahał się, czy jeden strażnik wystarczy, by zapewnić bezpieczeństwo Yuu. Z drugiej strony, jeżeli coś by huknęło w pobliżu, to reszta straży powinna się szybko zlecieć... gorzej, jeśli jego podopieczny do tej pory będzie martwy. Niemniej, młody Sugiyama nadal był przekonany, że to tylko ślepy traf pozwolił napastnikowi ich znaleźć i nawet jeśli jest ich więcej - to są zbyt rozproszeni po mieście i okolicach, szukając ich, żeby być w stanie szybko zareagować. Swoją drogą, Yuu chyba otrzymywał solidną lekcję życia i to nie z uwagi nawet na samo zagrożenie życia... ale na relacje panujące w jego rodzinie. Współczuł mu w tym momencie, jednak nie mógł pozwolić sobie na przerwę i jakiekolwiek pocieszanie młodzika. Liczyło się teraz schwytanie niedoszłego zabójcy - mógł on mieć cenne informacje dla śledztwa prowadzonego przez Kurou-sama. Dlatego skinął po prostu głową strażnikowi, na znak, że przyjął do wiadomości jego komunikat i rzucił się w pogoń.
Kiedy tylko dostrzegł cień przesuwający się po dachach, poczuł się jak pies gończy spuszczony ze smyczy. Co prawda w duchu dalej był pełen obaw, czy nie ryzykuje za bardzo, ale jednak perspektywa pomocy w śledztwie wydawała się zbyt kusząca jak na gorącokrwistego doko. Z zadowoleniem odkrył, że jego oponent jest od niego wolniejszy i przynajmniej póki co - jedynie posługiwał się shurkienami i kunaiami. Czyżby specjalizował się w ninjutsu? A może to jakiś klon? Jednak... oczy Orochiego nie sugerowały żadnego podstępu ani wyższej techniki, postanowił więc zaryzykować i szybko zaczął ścinać drogę ofierze, starając się przewidywać jej ruchy oraz uważać na ewentualne wybuchowe notki, które mogłyby go zmieść z dachu - bądź inne techniki, choć z tymi jego przeciwnik jeszcze się nie zdradził za bardzo. Trzeba było jednak zaryzykować. W biegu Orochi przypiął z powrotem Kusarigamę do łańcucha, gotów "bawić się" na poważnie. Zbijał na bok lub unikał wszystkiego, co zamaskowany osobnik ciskał w jego stronę, a gdy ten spróbował uciec na ulicę, sam Orochi zbiegł na ścianę, skracając jeszcze dystans i ciskając łańcuch tak, by opleść przynajmniej nogę przeciwnika, doskonale świadom że jeśli trafi, to ostrze prawdopodobnie wbije się dość głęboko w kończynę, blokując ruch i pozwalając mu podciągnąć zamaskowanego z powrotem na dach, a następnie cisnąć mocno o ziemię - w miare możliwości tak, by znokautować, ale nie zabić.
Statystyki i dziedziny:
Ukryty tekst
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
Yuki Hoshi
Posty: 490 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 9 maja 2022, o 20:58
~ 35/... ~ ”Rozdział Pierwszy, w którym nasz bohater zaczyna robić coś więcej niż proste zlecenia”
Misja Rangi C
Sugiyama Orochi
Po drodze nie było żadnych notek, tylko te shurikeny, które były bardziej po to, żeby spowolnić Orochiego. Co nie zdało egzaminu, bo Orochi i tak był szybki, sprawny i nie było szans, żeby go spowolnić. Przeciwnik zeskakiwał z dachu, a Orochi rzucił swoim łańcuchem, który przeciął powietrze i tak, jak Orochi tego chciał - wbił się w nogę przeciwnika. Ten już zeskakiwał, więc leciał w dół, jednak Orochi trzymał za łańcuch, przez co noga została w górze, a wrogi shinobi poleciał do przodu, głową w dół. Była to niekomfortowa sytuacja, tak zwisać głową w dół i na pewno nie było to miłe przeżycie. Jednak przeciwnik nie był zwykłym człowiekiem, jednak był wyszkolonym shinobim.
Kiedy Orochi wciągnął go na dach, ten już, mimo bólu i zakrwawionej nogi zdołał złożyć pieczęcie. Z dachu oderwały się dachówki i te poleciały w stronę Orochiego - całą salwą. Ten jednak, wciąż z sharinganem, był w stanie części uniknąć całkowicie, a część częściowo, więc oberwał w ramię, ale trzymał się bez żadnego problemu. Mógł też spokojnie wykonać swój plan polegający na ciśnięciu przeciwnika na ziemię.
TRACH!
Wrogi shinobi wylądował na ziemi, wstrząśnięty mocnym ciosem. Być może połamały się jakieś kości, któż to wiedział. Noga krwawiła i to mocno - mięśnie zostały rozerwane i wyglądało, że noga nie była do uratowania. Kariera shinobi się zakończyła dla tej osoby. O ile nie zakończyło się dla niej życie.
Nokautu jednak nie było. Orochi, kiedy podszedł do skraju dachu, mógł zobaczyć, że przeciwnik ciągle żyje, oddycha, ale nie ma się dobrze. Leżał plackiem w uliczce, z ramieniem wykrzywionym pod dziwnym kątem, z rozszarpaną nogą. Z łańcuchem wokół tej nogi. Próbował wstać - pewnie zdając sobie sprawę, że zależy od tego jego życie, tym bardziej, że nie mógł składać pieczęci.
Takeda Yuu
Ukryty tekst
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Sugiyama Orochi
Posty: 248 Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
Wiek postaci: 26
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Post
autor: Sugiyama Orochi » 9 maja 2022, o 22:57
Rzucanie dachówkami? Co to była za technika? Ninjutsu, a może jakiś doton? Powinien był bardziej uważać na lekcjach teoretycznych udzielanych mu przez Shinjiego, a nie skupiać się tylko na praktyce. Cokolwiek to było, kosztowało go zadrapanie na ramieniu, nieco bolesne... ale w sumie chyba powinien być zadowolony, że nie było to nic więcej. Jego oponent miał się znacznie gorzej i przez moment nie był pewny, czy aby nie przesadził z impetem ciosu. Na szczęście jednak wyglądało na to, że tamten dalej dycha, choć... nie wiadomo było, jak długo. Ramię jednak miał wykrzywione i prawdopodobnie albo złamane, albo jakoś naderwane, więc pieczęci odpadały, a sam Orochi nie widziął na oczy jeszcze takiego zamurca*, który by jedną dłonią potrafił pieczęcie składać, nawet jeśli różne historie po świecie krążyły. Czując się zatem w miarę bezpieczny, wciągnął czym prędzej z powrotem na dach osobnika, po czym szybko rozbroił gościa, przecinając po prostu pasy przy jakichkolwiek torbach, kaburach i innych takich pojemnikach, jakie miał przy sobie i pilnując, żeby tamten niczego nie kombinował. Jeśli po podróży na górę dalej był przytomny, zwrócił się do niego, zimnym tonem.
- No dobra, masz dosłownie jedną szansę jeszcze ujść z tego z życiem... O ile powiesz mi tu i teraz, jak się nazywasz, kto cię wysłał i opłacił, a także czy jest w mieście ktoś poza tobą wynajęty w tym samym celu. Jak nie będziesz kombinować, to może odniosę cię do lazaretu na posterunku straży. - rzucił, gotów w razie gwałtownych ruchów tamtego zmiażdżyć mu palce drugiej, sprawnej ręki. Nie lubił być aż tak brutalny, ale co zrobić - polowe warunki. Gdyby tamten zwlekał z odpowiedzią, delikatnie szarpnął łańcuch, by ostrze wbite w nogę poruszyło się, wywołując dodatkową falę bólu i ponaglając typka do odpowiedzi.
W międzyczasie zerknął szybko na zawartość torby bądź kabury w poszukiwaniu odznaki shinobiego lub jakichkolwiek dokumentów, które miał przy sobie przeciwnik. Priorytetem była jednak obserwacja delikwenta przed nim - nie miał zamiaru pozwolić, by tamten coś w ostatnim momencie wywinął, chociaż wątpił, żeby był w stanie cokolwiek sensownego zrobić, a i chyba nie był aż tak dobrze opłacany, żeby poświęcić życie w służbie swojemu pracodawcy.
* - odpowiednik "koksa"/"kozaka"
Statystyki i dziedziny:
Ukryty tekst
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
Yuki Hoshi
Posty: 490 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 11 maja 2022, o 10:05
~ 37/... ~ ”Rozdział Pierwszy, w którym nasz bohater zaczyna robić coś więcej niż proste zlecenia”
Misja Rangi C
Sugiyama Orochi
Odsłonięty przeciwnik okazał się być kobietą. Ta, cała poobijana, z jej całą karierą kunoichi skończoną, jeżeli jej noga i ręka nie zostaną złożone przez jakiegoś sprawnego medyka. Jej oczy były niebieskie, powieki ciężkie. Nie miała przy sobie dokumentów, które świadczyłyby o jej tożsamości ani o przydzielonej jej misji - co wydawało się sensowne. Nie miała również odznaki - więc albo ją ukryła, albo była niezależną kunoichi wynajętą do tego zadania. Osoba, która ją wynajmowała musiała wiedzieć, że działanie było na szkodę klanu Uchiha. Lub nie było ich stać na Uchiha.
- Pierdol się. Mamy swoje rozkazy, ty masz swoje - odpowiedziała, kiedy została rozbrojona. Próbowała nie pokazywać, jak bardzo ją boli, ale skrzywiła się i syknęła, kiedy Orochi zdecydował się trochę ją torturować, żeby wyciągnąć informacje. Te jednak nie miały się pojawić. - Ale pamiętaj. Dopadną cię i mnie pomszczą.
Ciężko było powiedzieć, czy kobietą kierował honor, strach czy też jeszcze coś było w tle, czego Orochi mógł się tylko domyślać. Wyglądało jednak na to, że nie mógł się od niej niczego ciekawego dowiedzieć.
Jednak w przypadku shinobich, którzy nie byli z klanów, zdarzało się tak, że osoba wynajmująca ich, płaciła za sprzęt, który shinobi dostawał. W czasie przeszukiwań kabur i innych toreb, Orochi znalazł symbol - kwiatu czy motyla. Wyraźnie klanowy, ale Orochi nie był świadomy jakiego klanu był to symbol. I czy w ogóle należał on do rodziny tej kunoichi czy wynajmującego.
Kurou by pewnie wiedział.
Takeda Yuu
Ukryty tekst
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Sugiyama Orochi
Posty: 248 Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
Wiek postaci: 26
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Post
autor: Sugiyama Orochi » 11 maja 2022, o 23:55
Orochi nie był przesadnie zdziwiony, kiedy jego przeciwnik okazał się być przeciwniczką - bądź co bądź kunoichi wcale nie były rzadkim widokiem w szeregach klanu, zresztą nie trzeba było daleko szukać - koniec końców Shirei-kan ich klanu była kobietą. To co jednak zdziwiło Orochiego był... upór i determinacja, z jaką dziewczyna postanowiła bronić tajemnicy i chronić osoby, które ją najęły. Reputacja reputacją, ale teraz... cóż, walczyła o życie. Orochi był przekonany, że jeśli jakiś Iryonin nie zajmie się nią, i to szybko, to cała przygoda skończy się dla dziewczyny tragicznie. Do tego sugestia, że działała w większej grupie, która miałaby się jakoś na nim mścić... było to tyleż ciekawe, że sugerowało jakiś poziom zaangażowania emocjonalnego kunoichi przed nim. Nie była w całej sprawie tylko dla pieniędzy, ale także dla jakiejś idei, albo też wyjątkowo profesjonalnie traktowała swoje usługi, wychodząc z założenia, że lepiej zginąć niż żeby o jej braku lojalności rozeszły się słuchy. gdzieś dalej.
- No dobra, dobra, już się tak nie egzaltuj, bo nie ma sensu. Masz ostatnią szansę powiedzieć mnie coś więcej, na przykład... - tutaj urwał, szperając momencik w zdobycznych przedmiotach i wyciągając spośród nich przedmiot ozdobiony jakimś klanowym malunkiem przedstawiającym... chyba jakiś klan, chociaż on niestety nie kojarzył jaki dokładnie. - ...na przykład, co to za symbol. I zastanów się dobrze, czy warto położyć na szali swoje życie za cenę tych paru ryo, które może dostajesz za wypełnienie zadania. -
Jego słowa padły już teraz spokojniejszym tonem, choć nadal dość ostrym i pełnym niemal wystudiowanej obojętności. Jeżeli tamta nie miała faktycznie zamiasru się odzywać, zbliżył się nieco , chwytając dłonią głowę dziewczyny i uderzając nią w dachówki tak, by straciła przytomność. Jeżeli nie poskutkowało, zamiast tego postanowił ją poddusić na tyle, by uzyskać identyczny efekt, przy okazji dezaktywując sharingana. Następnie szybko związał łańcuchem nieprzytomne ciało i zarzuci je sobie na plecy, aby ostatecznie sprowadzić je z powrotem na posterunek i sprawdzić co z Yuu, a także oddać kobietę do aresztu.
Na miejscu miał zamiar - o ile Yuu był cały i nikt inny w międzyczasie nie zaatakował - kazać sprowadzić większą grupkę strażników, najlepiej zawierającą przynajmniej jednego shinobiego, aby była osoba do pilnowania jego więźniarki. Następnie polecił, aby więźniarkę natychmiast odprowadzono do celi i pozostawiono pod obserwacją, a do posiadłości Takedów wysłano posłańca z wiadomością dla Kurou: "Znaleźli nas, ale schwytaliśmy niedoszłego zabójcę. Jest pod kluczem, odmawia złożenia zeznań. Orochi"
Statystyki i dziedziny:
Ukryty tekst
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
Yuki Hoshi
Posty: 490 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 13 maja 2022, o 09:34
~ 39/... ~ ”Rozdział Pierwszy, w którym nasz bohater zaczyna robić coś więcej niż proste zlecenia”
Misja Rangi C
Sugiyama Orochi
- Powiedziałam już, pierdol się - odwarknęła kobieta, nie mając zamiaru niczego zdradzać. Harda była z niej sztuka, nie ma co. Orochi jednak nie miał zamiaru się patyczkować i rozkwasił jej twarz o dachówki, pozbawiając przytomności. Chyba nie miał zamiaru jej zabijać, nawet jeżeli jej tym groził. Cóż, nie było potrzeby brudzenia sobie rąk, prawda?
Orochi pokazał swoją szlachetność. Oby ona nie ugryzła go kiedyś w tyłek (oczywiście, jeżeli sobie tego nie życzył).
Łańcuch okazał się również bardzo praktyczny. W czasie swojego życia Orochi mógł usłyszeć o różnych grach, w tym takich z opowieściami. Jedna osoba opowiadała co się dzieje, druga osoba mówiła, co robi. I właśnie w takich grach najczęściej okazywało się, że nigdzie pod ręką nie było liny. A lina zawsze była potrzebna. Dlatego łańcuch, który zastępował linę pod każdym względem - był doskonałą inwestycją.
Związana kobieta, ciągle krwawiąc i zostawiając za sobą ślad lub nie (można założyć, że jakoś jednak krwawiącą ranę zabezpieczył - nie to, że robiło to jakąś różnicę w kwestii przeżywalności kobiety, ale w kwestii krwawego śladu na dachach i Orochim), została przerzucona przez ramię i wzięta na posterunek, gdzie strażnik ponownie otworzył drzwi, jak tylko Orochi się zjawił. Kobieta została zamknięta w areszcie, strażnik został wysłany po innych strażników, żeby ktoś pobiegł z informacją do Takedów o tym, co się stało i z wiadomością od Orochiego.
Panicz Yuu został schowany w schowku na miotły* - nie było tam ani okien ani innych wejść, więc był bezpieczny. Wyszedł dopiero, kiedy Orochi wrócił i byli sami - z nieprzytomną kobietą. Podszedł do Orochiego, rozglądając się nerwowo i starając się unikać okien.
- Tego się nie spodziewałem. Myślałem, że to tylko czcze pogróżki. Ja przecież nikim ważnym nie jestem… - powiedział nerwowo Yuu. Była to duża zmiana w porównaniu z jego wcześniejszym zachowaniem. Już nie był znudzonym, aroganckim paniczykiem. Był wystraszonym, ale poważnym dzieciakiem. Nie był shinobi, nie był przeszkolony z takich rzeczy.
Yuu nie znał tej kobiety. Symbol klanu też mu nic nie mówił, chociaż chwilę się nad tym zastanowił.
- Na południu Sogen są rodziny z podobnymi symbolami. Nie takimi dokładnie, ale dość podobnymi. Mieszkają na terenach blisko z Shirin. Ale to raczej nie jest rodzina z Sogen. Pewnie z innych prowincji. Z innych prowincji znam jedynie ważniejsze rody. Pewnie ojciec by wiedział, skoro chyba oni mam grożą… mi grożą… - Yuu przestąpił z nogi na nogę, dość nerwowo, potem wpatrywał się w Orochiego. - Ale… ale mnie ochroniłeś…
Strażnica wydawała się bezpiecznym miejscem i zostali tam przez jakiś czas. Kobieta, mimo upływu godzin, wciąż była nieprzytomna - raczej przeżyje, ale Orochi przyłożył jej porządnie. Strażnicy pozwolili im zostać, zresztą jako jakikolwiek shinobi Uchiha, Orochi mógł przejmować kontrolę nad strażnikami w Sogen. Oni jednak nie mieli nic przeciwko ich obecności i właściwie cieszyli się, że mogli chronić panicza Yuu. Takedowie byli szanowaną rodziną, nawet jeżeli ich synem był taki wypłosz.
W nocy, na przełomie dnia szóstego i siódmego, znalazł ich Kurou. Yuu już spał na pryczy strażników, wykończony atrakcjami tego dnia - nie chowając się nawet w schowku na miotły - kiedy starszy shinobi wszedł do środka, wprowadzany przez strażnika. Musiał wcześniej błysnąć odznaką, prawdopodobnie.
- Dobra robota - powiedział do Orochiego, kiedy się zobaczyli. - Nie myślałem, że uda ci się utrzymać przy życiu. Słyszałem, że nie jest szczególnie korny. Chyba udało nam się unieszkodliwić wszystkich trzech zabójców, którzy byli wysłani. Miałeś też nosa, żeby nie wsiadać do powozów Takedy, a sztuczka z klonami bardzo mi się podobała. Powozy, niestety, zostały zaatakowane, wszyscy zginęli. Zaatakowane zostały jednocześnie, dlatego zakładam, że mogła być ich tylko trójka. Ale przesłuchamy ją - wskazał na kobietę, która niedawno na chwile odzyskała przytomność, ale znów spała. - I dowiemy się więcej. Może będziemy mieli szczęście, poprzedni nie chcieli mówić, jeden sobie nawet odgryzł język, zanim udało mi się go w genjutsu wciągnąć. A tobie co udało się odkryć?
Uchiha Kurou
Takeda Yuu
*
Broom closet ending (Spoilery do The Stalney Parable)
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Sugiyama Orochi
Posty: 248 Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
Wiek postaci: 26
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Post
autor: Sugiyama Orochi » 13 maja 2022, o 12:53
Na całe szczęście panicz Yuu był cały i zdrowy, nawet jeśli nieco poobijany i wyraźnie głęboko wstrząśnięty. W sumie może cała ta przygoda wyjdzie mu na dobre? Orochi był w stanie stwierdzić, że przynajmniej na razie zaczął nieco poważniej traktować swoją sytuację i może ogarnie się trochę bardziej na przyszłość. Klepnął go w ramię.
- Haha, jak widzisz - wcale takim znowu nikim nie jesteś... obawiam się, że na twoich barkach spoczywa pewnie w dużej mierze przyszłość handlu Sogeńskiego. Pytanie jednak, czy faktycznie chcesz się tym zajmować? A co do ochrony - cóż, po to tutaj byłem, nie? Grunt, że najwyraźniej się udało. - na twarz Orochiego powrócił serdeczny uśmiech, kiedy siedział przy Yuu, pilnując nieprzytomnej kunoichi, czekając na swojego przełożonego oraz obracając w dłoniach symbol motyla, który odnalazł w torbach niedoszłej zabójczyni. Co to do cholery było? Trochę kojarzyło mu się z jakimiś legendami Akimichi, ale czy to był właściwy trop? Nie miał pojęcia na ten moment. Dlatego pozostały czas spędził dalej na pilnowaniu Yuu i kobiety, a kiedy pojawiło się więcej strażników - pozwolił sobie na drzemkę, by w razie czego mieć siły do dalszego działania, polecając się jednak natychmiast obudzić w razie jakichkolwiek problemów.
- Dziękuję, Kurou-sama. Trochę się obawiałem, że plan jest nieco... karkołomny. - Orochi skinął z wdzięcznością głową, nieco zawstydzony komplementem. Był przyzwyczajony do przychylnych komentarzy na temat jego wyglądu, ale pochwała dotycząca raczej jego intelektu była... pewnym novum w jego życiu i poczuł się nieco zmieszany. Jego ręka powędrowała za kark, przeczesując włosy. Odchrząknął. - Ekhm. W każdym razie, ta tutaj nie wydawała się jakoś wyśmienicie wyszkolona, albo z jakiegoś powodu nie ujawniła wszystkich atutów - wydaje mi się, że musiała być jakąś rezerwą zostawioną w mieście na wszelki wypadek. Znalazłem jednak przy niej coś takiego. - sięgnął dłonią do torby, wyciągając symbol kwiatu, czy też motyla. - Pojęcia nie mam, co to takiego, a nie miała przy sobie w sumie niczego innego, żadnej odznaki, ani nic podobnego. -
Kiedy omówili śledztwo, Orochi odchrząknął jeszcze raz, po czym z nieco zakłopotanym wyrazem twarzy dodał jeszcze.
- Aaaa, i jeszcze jedna rzecz, Kurou-sama... czy jest jakaś szansa na to, że klan albo Takedowie pokryliby koszty naszego noclegu? Obawiam się, że zaciągnąłem nieco dług w przybytku, do którego nas skierowałeś, który wypadałoby spłacić. Następnym razem pomyślę o takich wydatkach wcześniej. -
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
Yuki Hoshi
Posty: 490 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 14 maja 2022, o 14:22
~ 41/41 ~ ”Rozdział Pierwszy, w którym nasz bohater zaczyna robić coś więcej niż proste zlecenia”
Misja Rangi C
Sugiyama Orochi
Kurou spojrzał na symbol, który pokazał mu Orochi. Zmarszczka pojawiła się między jego brwiami, kiedy je ściągnął. Kurou zawsze wyglądał o wiele młodziej, niż wskazywałby na to jego wiek. W tym momencie jednak wyglądał starzej i stateczniej niż zwykle. Pokręcił głową.
- Nie wiem, jaki to klan - przyznał. - Ale znając Takedę, pewnie będziemy dalej wyjaśniać sprawę. Pewnie zostaniemy tutaj dłużej. Postaram się użyć genjutsu i przesłuchać tę dziewczynę, może dowiem się czegoś więcej faktycznie. A Takeda… cóż, zachwycony nie będzie, że akurat temu przybytkowi musi zapłacić, ale to zrobi. Kiedy wykonujesz zadanie dla zleceniodawcy, ty jesteś zobowiązany zrobić, co w twojej mocy, żeby zadanie wykonać, a on powinien dostarczyć wszelkie możliwe środki. Tyle może zapłacić za to, że narażasz swoje życie. Dlatego rachunkiem się nie martw.
Misja została wykonana, panicz Yuu ochroniony przez bezpośrednim niebezpieczeństwem. Kurou przesłuchał kobietę za pomocą sharingana i genjutsu, nie dowiadując się zbyt wiele. Ona i dwoje innych shinobich, wysłanych do miasteczka zostali wynajęci po to, aby znaleźć i zabić panicza Yuu w przypadku, gdyby Takedowie nie chcieli wycofać się z interesów z Unią i Ayatsuri. Pierwszej nocy ona zaatakowała posiadłość, zabijając dwóch strażników i sługę, ale Yuu tam nie było. Potem cała trójka podążyła za wozami - jedna osoba za jednym wozem. Śmierć wtedy również poniosły wszystkie osoby będące na miejscu, a kryjówki Takedy zostały odkryte. Trzeciego dnia wrodzy ninja wrócili do miasteczka i szukali jakichkolwiek śladów panicza Yuu. I nie znaleźliby, gdyby Yuu nie zaryzykował swojego życia uciekając. Kobieta - tak jak podejrzewał Orochi - wpadła na nich przypadkiem. Innych zabójców w tym czasie nie było.
Pan Takeda nie był zachwycony tym, że Orochi spuścił Yuu z oczu, ale jego żona ofukała męża, mówiąc, że Yuu jest rozpuszczony jak dziadowski bicz, a młodzieniec (Orochi) przecież musiał potrzeby załatwiać. To ona dała Yuu popalić za jego głupotę i nie brania poważnie tego, co poważnym było. W dalszych dyskusjach zgodzono się, że zadanie zostało wykonane, Yuu był tymczasowo bezpieczny. Ale zaczęła się część, gdzie należało wykonać dalsze śledztwo, które miało wykazać, kto za tym wszystkim stał.
Orochi został wynajęty przez rodzinę Tokuda na stałe, żeby chronić dziedzica, a Kurou zajął się dalszym prowadzeniem śledztwa. Oczywiście, nie było z tym najmniejszego problemu - rodzina Tokuda i klan Uchiha byli znakomitymi przyjaciółmi, szczególnie teraz, kiedy Tokuda czuł wdzięczność w stosunku do Uchihów. Z czasem coraz częściej składał wizyty w Kotei, prowadząc rozmowy bezpośrednio z liderką klanu. Dużo rzeczy się działo.
Ojciec Orochiego był dumny z syna, że ten zdobył zaufanie klanu Takeda. Wyraził to w krótkim i bezpośrednim liście do syna.
Yuu trochę się zmienił. Dostał potężną lekcję życia i trochę zmężniał, biorąc na siebie odpowiedzialność za swoje własne życie. Co znaczyło, że słuchał Orochiego i naprawdę mu ufał. Oczywiście, było o wiele luźniej, nie dało się żyć zamkniętym w jednym pokoju przez długie miesiące, ale Yuu wyraźnie o wiele mniej dokazywał i rzadziej spotykał się z kolegami na to, co nastolatkowie robią w wolnym czasie. Trochę dlatego, że Orochi, starszy od nich, zawsze był w pobliżu. Okazało się również, co Orochi mógł podejrzewać, że Yuu więcej gadał, mniej gryzł. Jego aroganckie nastawienie wynikało z wychowania - jedynak i dziecko cud - jego rodzice mieli go bardzo późno. Był rozpieszczany, mógł sobie pozwolić zawsze na wszystko, ale też były wobec niego bardzo wysokie wymagania. Miał prowadzić interes ojca, miał prowadzić klan w przyszłości, miał się ożenić i mieć dzieci. Chłopak nie wiedział, co z tym wszystkim zrobić i buntował się, jak tylko mógł - nawet nie wiedząc przeciwko czemu i komu. Jego rodzice byli rozsądni, przyszłość była rozsądna. Nie miał robić niczego, czego nie chciał.
Właśnie to dotarło do niego, kiedy przebywał z Orochim. Yuu nie miał nic przeciwko schedzie po ojcu. Z jednym małym wyjątkiem - chciał się rozwijać w znajomości wynalazków Ayatsuri, w czym mu również pomógł mu entuzjazm Orochiego. Wiele pięknych rzeczy mogło wyniknąć ze sparowania ich jako… czegoś na kształt przyjaciół. Ciężko było inaczej to nazwać, skoro Orochi zawsze był w pobliżu i odzywał się tak, po ludzku. Mógł tylko brać pieniądze, traktować to jak misję i się nie odzywać. Ale jednak.
Yuu nie przyznał na głos, że Orochi był dla niego, jak starszy brat.
Sprawa pewnie wyjaśniłaby się o wiele szybciej, Kurou by rozwiązał zagadkę. Ale wybuchła nikomu niepotrzebna wojna. Orochi tym bardziej został oddelegowany do pilnowania panicza Yuu w trakcie wojny, nawet jeżeli byli bardzo daleko od frontu. Jednak niebezpieczeństwo było nadal, a i Takeda zaczął mieć więcej wrogów, bo na wojnie bardzo szybko się wzbogacił, w przeciwieństwie do reszty Sogen. Transportował nadal towary z pustyni - innymi szlakami, gdzie udało mu się zdobyć bardzo dobre umowy oraz blisko zaczął współpracować z Ryuzaku, co bardzo ułatwiło pomoc Sogen, jednocześnie umacniając pozycję Takedy na rynku. Wraz z Takedą rozwijało się miasteczko Sarufutsu, stając się perełką Sogen.
Wojna się skończyła, potęga Takedy wcale nie zmniejszyła się. Jednak Orochi został odwołany z posterunku i wezwany z powrotem do Kotei, a Yuu dostał innego ochroniarza - z czego nie był zadowolony. Orochi był potrzebny gdzie indziej po wojnie, poza tym już za długo był na jednej misji.
~ Koniec Rozdziału Pierwszego
"Rozdział drugi, w którym Orochi bierze udział w Turnieju Pokoju."
Uchiha Kurou
Takeda Yuu
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Sugiyama Orochi
Posty: 248 Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
Wiek postaci: 26
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
Multikonta: Hoshigaki Toshiko
Post
autor: Sugiyama Orochi » 15 maja 2022, o 23:03
Orochi odetchnął z ulgą, zadowolony, że jego nadwyrężanie operacyjnego budżetu zostało załatwione z sakiewki Takedy - mimo wszystko, odpracowywanie długu w burdelu... no, jednak cholera wie co można złapać. Poza tym niektórzy klienci pewnie nie byli zbyt rozgarnięci i jeszcze by kogoś pobił, a wtedy tylko dodatkowe problemy... więc lepiej, że udało się to w ten sposób załatwić. A następnym razem - zgarnąć zawczasu kasę na tego typu wydatki. Szkoda też, że symbol, który odnalazł okazał się nie być aż tak wymowny, jak miał nadzieję. Niemniej, poczuł w pewnym sensie... ukłucie dumy na myśl, że oto po raz pierwszy w życiu chyba nie był darmozjadem i przydał się na coś klanowi. Problemem okazało się jednak to, że wykonał swoją robotę aż... zbyt dobrze? Chociaż nie, aż tak próżny chyba nie mógł być. Po prostu śledztwo się przedłużało, a ustalenie wszystkich zaangażowanych w zamach było wyjątkowo trudne, przez co... utkwił w miejscu, zamiast podróżować po świecie. Co za ironia, że kiedy w końcu wyrwał się spod kurateli ojca, wpadł pod kuratelę klanu. Jak na ironię, pierwszy raz zdobył chyba też pochwałę od ojca, choć bynajmniej tego nie oczekiwał.
Z początku chodził nachmurzony, z czasem jednak, cholera, nawet trochę polubił tego dzieciaka, dziwacznego i aroganckiego wypłosza, buntownika bez powodu, tak jak poniekąd i on sam. Rozumiał, że dalej jest tutaj potrzebny, aczkolwiek... no wolałby po prostu być w drodze, czuć przestrzeń dookoła i nie być aż tak związany lojalnością wobec klanu, choć oczywiście nadal kochał lud Sogen i chciał im pomagać, a tymczasem kazano mu zajmować się tylko jednym młodzikiem, na dodatek szlachcicem, podczas gdy pomocy najczęściej potrzebowali ludzie z gminu. Dużo pisał w tym czasie z Yasui Kiyomi, przyjaciółką z rodzinnego domu, wylewając swoją frustrację, której nie mógł okazać przy Yuu. Dopiero ona wskazała mu, że może jednak ukierunkowując nieco Yuu i pokazując, jak wiele od niego zależy, może tak naprawdę bardziej pomóc zwykłym mieszkańcom Sogen, niż wykonując tysiąc misji w których pomaga im zdjąć koty z drzew, odnaleźć zagubione psy czy pomagając przy zbieraniu plonów. Od tego bowiem, jakim Yuu stanie się mężczyzną zależało w dużej mierze to, jak będzie prowadzić interesy w przyszłości, interesy, które były być może kluczem dla prosperity Sogen.
Od tamtego czasu Orochi zmienił swoje nastawienie do Yuu, bez ogródek wytykając mu durne zachowania, jak i chwaląc za to, co w jego opinii było dobre i pokazywało jego rozwój. Oczywiście czasem się zdarzało, że się żarli, ale szybko jednak dochodzili do zgody, tym bardziej że sam Orochi nie żywił długo urazy, a i czasami przyjmował punkt widzenia panicza, o ile ten sensownie to uargumentował, a nie kończył na ordynarnym "bo ja tak chcę i koniec". Wojna, która wybuchła, zaskoczyła mocno Orochiego. Nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć - Mur zawsze jawił mu się jako pewna oczywistość, stały punkt krajobrazu, nawet jeśli wiedział dobrze, że nie jest to aż tak znowu stara konstrukcja. Nie wierzył jednak nigdy w to, że jest on niezbędny - z pewnością po drugiej stronie żyli też zwykli ludzie, tacy jak on i reszta Sogen i lepiej byłoby się z nimi dogadać, niż ich odcinać od reszty świata. Szkoda tylko, że szlachetne chyba pobudki ich shirei-kan zginęły w morzu krwi, które rozpętała decyzja o ataku na Mur. Szybko się okazało, że oto walczą na wielu frontach i gdyby nie dzielna postawa ich shinobich, a także - od pewnego momentu - pomoc udzielona przez Ryuzaku, nie byłoby pewnie już jego rodzimej prowincji. Myśl ta była naprawdę przerażająca i Orochi w tym czasie miotał się jak w klatce, czując, że powinien wspomóc rodaków umierających na granicach oraz w głębi prowincji. Ostatecznie jednak wszystko się zakończyło i teraz nadszedł czas na uczczenie pokoju, jaki powrócił na ich ziemie.
Co więcej, najwyraźniej uznano gdzieś u góry, że on sam wystarczająco długo trwał przy boku Yuu i należy przydzielić nowego ochroniarza. Orochi zarówno się ucieszył - koniec końców oznaczało to, że wkrótce będzie mógł wrócić także do poszukiwań matki, albo przynajmniej pomóc odnaleźć długoletnich wrogów Takedów i zakończyć tę sprawę raz na zawsze - jak i się zasmucił, gdyż... nieoczekiwanie przywiązał się dość mocno do Yuu, który też już zdążył nieco wydorośleć. Dlatego przed opuszczeniem go, zabrał go po pierwsze... do burdelu, w tajemnicy pewnej przed jego rodzicami, za to dziesięć razy upewniając się, że chłopak rozumie i zna zasady w tym miejscu. Po drugie, napisał dość obszerny list do następnego ochroniarza, w którym tłumaczył charakter panicza, na co należy uważać, na co nie, co lubi, czego nie znosi i przy czym warto się z nim użerać, a kiedy prościej zamknąć się i pozwolić mu wyszumieć i dojść do własnych wniosków.
Dopiero wtedy powrócił spokojnie do Kotei, choć oczywiście wiedział, że na Turniej Pokoju z pewnością Yuu także dotrze, wraz z rodziną. Było to zbyt duże wydarzenie, aby nie wziąć w nim udziału, a i sam Orochi postanowił wziąć udział w walkach - z pewnością będą okazją do sprawdzenia się i porównania siły z innymi shinobi. Do tego była to niesamowita okazja na poznanie innych, ciekawych ludzi, co z pewnością było jego priorytetem.
[Zmiana tematu.]
0 x
Avki podrasowane przez Nanę. <3
Uchiha Tsuyoshi
Posty: 368 Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
Multikonta: Sashiko
Post
autor: Uchiha Tsuyoshi » 3 lut 2023, o 13:47
Po uczciwej i jakże odmiennej od codziennych obowiązków shinobi pracy w Osadzie Rybackiej, Tsuyoshi skierował się na południe. Szedł głównym traktem, po drodze robiąc sobie krótkie przerwy na ćwiczenia kontroli chakry oraz tężyzny fizycznej. Nocował w niezbyt przyjemnych miejscach, którymi były karczmy przy drodze, jednak nie przeszkadzało mu to. Dał sobie trochę czasu na to, żeby tempo jego życia zwolniło i po prostu układał sobie w głowie niektóre sprawy.
W końcu dotarł do miasteczka Sarufutsu. Już z daleka wiedział, że gdzieś przed nim musi się znajdować jakaś duża osada, bo ruch na drodze się zagęszczał, a i minął przy okazji pojedynczy patrol shinobi. Bez wahania jednak przekroczył strzeżone mury świadczące o istotności tego miejsca i skierował się gdzieś ku centrum. Pora była jeszcze dość wczesna, ale pewnie powoli będzie trzeba znaleźć coś do jedzenia, więc Uchiha zaczął się rozglądać za karczmami i innymi miejscami, gdzie podawano strawę. Nie miał jednak konkretnego celu i po prostu poznawał Sarufutsu, które - trzeba przyznać - na początku zrobiło na nim całkiem pozytywne wrażenie.
0 x
Yami
Posty: 2828 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 3 lut 2023, o 22:13
Misja rangi D
1/7
Uchiha Tsuyoshi
Podróż bywa męcząca. Nie zależna od narzuconego tempa przy dłuższej podróży każdy odczuje ubytek sił cielesnych ale również i nadwątlenie myśli. Znajdująca się na szlaku między Shi no Geto a Ryuzaku miejscowość była idealnym miejscem na odpoczynek. Mury, własny garnizon straży pozwalały na poczucie zwodniczego bezpieczeństwa. Dość wczesna pora oraz burczący żołądek sprawiły, że młodzian zaczął rozglądać się za karczmą. Koniec końców to nie wybitny wzrok członków rodu Uchiha a nos pozwoliły obrać mu właściwy tor. Zapach pieczonego mięsa sprawił, że mimowolnie skierował obrał właściwy kierunek aby koniec końców wejść do budynku lokalnej karczmy "Srebrny Potok".
Lokal był dobrze wystrojony, wolne stoły czyste i poza zapachem dobrego jadła wyczuwać można było również nutę cytrusową, bynajmniej wysoce procentową. Orzeźwiająca woń pozwoliła odetchnąć. Liczba gości była dość sztandarowa. Połowa stołów była zajęta w różnym stopniu. Część z nich zajmowane było przez jedną czy dwie osoby ale kilka stołów było ze sobą połączonych aby większa grupa, zdawałoby się karawana, mogła cieszyć się rozmową i dobrym trunkiem. W jednym z rogów pomieszczenia dostrzegłeś grających w karty. Zawsze w jakiejś karczmie ktoś musi grać w karty. Nie było to przeznaczone miejsce aczkolwiek niektóre lokale przymykały na to oko zwłaszcza podczas towarzyskich turniejów, ściągających większe grupy, zaś one wiązały się z większym zyskiem.
- W czym mogę pomóc?
Dziewczyna stojąca za ladą, około dwudziestu siedmiu lat, urodziwa, chuda, włosy spięte w długi kucyk opadający po jej prawym barku przez okazałą klatkę piersiową. Gościł na jej twarzy niewinny uśmiech.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość