Port

Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha. Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Saiki

Re: Port

Post autor: Saiki »

- Zachciało się ratować świat... - westchnął Saiki po tym jak Fafik zeskoczył z jego ramion i zaczął dawać jasne sygnały, że nie był zadowolony z próby uwolnienia mewy.
Miało być tak pięknie, ale jak to w życiu bywa - coś musiało pójść nie tak. Młody shinobi powolnym i bardzo spokojnym ruchem schował swój owinięty pajęczyną kunai do torby na ekwipunek.
- Fafik, nie musimy się sprzeczać. - powiedział spokojnie Saiki do naburmuszonego pająka.
Gdyby nie chodziło tu o pupila Kurou, Saiki mógłby sobie pozwolić na potyczkę i próbę unicestwienia, gdyby było to konieczne.
Chłopak zrobił krok do tyłu i starał się załagodzić zaistniały konflikt między nim, a Fafikiem.
Saiki chciał już mieć to wszystko z głowy i ruszać w dalszą podróż, ale musiał liczyć się z tym, że pająk w każdej chwili może zaatakować. Fafik ma przewagę nad chłopakiem z uwagi na to, że Saiki miałby opory by zadać cios i zranić zwierzaka podczas prawdopodobnego starcia.
Nie wiedział na co stać Fafika w walce, zwłaszcza kiedy ten czułby się zagrożony. Saiki nie miał też pewności, czy pająk jest jadowity, choć miał takie przeczucie co jeszcze bardziej motywowało go do jak najszybszego załatwienia sprawy bez przemocy i w przyjaźni. Próbując uspokoić pająka, Saiki starał się wytłumaczyć, że nie jest on zainteresowany obiadem Fafika i nie musi go bronić.
- Wybacz, że dotknąłem Twój obiad bez pytania, Fafiku. - oznajmił bacznie obserwując nawet najdrobniejszy ruch pająka. Pomimo spokoju w ruchach i mowie, Saiki był bardzo skupiony i wiedział, że w każdej chwili może zostać zaatakowany. Jeżeli jego przeczucie by się sprawdziło i trucizna Fafika dostałaby się do ciała chłopaka, mógłby mieć on niemały problem.
Nie interesował się technikami uzdrawiającymi, ani nie znał się na trujących zwierzętach, a nim znalazłby kogoś kto mógłby mu pomóc, mogłoby już być zbyt późno.
- Zgoda? - zapytał i czekał na dalszy przebieg wydarzeń.

Atrybuty:
SIŁA 15
WYTRZYMAŁOŚĆ 22 | 16,5
SZYBKOŚĆ 44
PERCEPCJA 20
PSYCHIKA 20 | 25
KONSEKWENCJA 10 | 12,5
0 x
Uchiha Izanami

Re: Port

Post autor: Uchiha Izanami »

0 x
Saiki

Re: Port

Post autor: Saiki »

Saiki robił się coraz bardziej znużony całą sytuacją i negocjacjami z pająkiem, jakkolwiek by to nie brzmiało.
- Chodź. - powiedział stanowczo i powoli wyciągnął otwartą dłoń ku Fafikowi czekając na jego reakcję.
Dalej nie był pewny, czy konflikt został zażegnany, czy może jednak pająk dalej żywi urazę do chłopaka, ale Saiki chciał już być w domu - lub po prostu w innym miejscu, by skupić się na innych sprawach.
Jeżeli pająk dalej był na niego obrażony i czuł zagrożenie, mógł zaatakować i w razie zbyt powolnej próby uniku lub braku reakcji, mógł zostać ukąszony przez stworzenie, które prawdopodobnie potrafi nieźle namącić w organizmie ofiary, co widać było po poprzednich przeciwnikach Fafika.
Chłopak rzucił spojrzenie na niezbyt rozgadanego pająka i czekał.
Czekał na jego ruch. Chciał, aby spór został zakończony i aby Fafik dał się ponownie znieść, a następnie zostać odprowadzonym do swojego domu.
Pomimo gotowości do uniku, Saiki bardziej nastawiał się na optymistyczne zakończenie negocjacji odbywających się na maszcie opuszczonego statku.
Zajęty pająkiem nawet nie był pewny, czy dziewczynka, która go tu zaprowadziła dalej czeka na niego na dole, czy zniknęła i zostali sami. Sami z pajęczymi kokonami.
0 x
Uchiha Izanami

Re: Port

Post autor: Uchiha Izanami »

Saiki - ostatni odpis tutaj klik
Twój następny post to koniec misji, zdeklaruj co weźmiesz - czy 250 ryou czy równowartość w gratach. Kiedy odpiszesz, daj znać, wrzucę do oceny.
0 x
Momon

Re: Port

Post autor: Momon »

Momon uwielbiał przychodzić w to miejsce. Był wiecznym włóczęgą, który nie robił w zasadzie nic więcej poza czytaniem książek i podróżowaniu. W dużej mierze spłacił już swój dług względem rodziny, u której mieszkał przez ostatni czas. Widział, że tamta mała wioska nie jest dla niego. Nie został stworzony do całodziennego uprawiania roślin, rąbania drewna, czy ciągłego wyprowadzania bydła. Nie tylko dlatego, że umiał walczyć, czy był synem bogatego kupca, lecz głównie dlatego, że jakaś jego część zawsze kierowała się w stronę większego świata - w stronę przygody.
Wiedząc, co powinien zrobić wybrał się do portu. Kto wie przecież więcej o świecie niż ciągle podróżujący żeglarze? Nie był w stanie na to pytanie odpowiedzieć, bowiem nie znał żadnych światowych osób. W tamtej małej wioseczce człowiek, który najbardziej się oddalił zrobił to o jakieś 20 kilometrów. Podziwiany jest do tej pory.
Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to wiele stojących przy brzegu okrętów, wspaniale się prezentujących na tle słońca. Samo miasteczko przybrzeżne natomiast podobało mu się mniej. Śmierdziało tu alkoholem, rybami i innymi nienajlepiej pachnącymi specyfikami. Jeśli chciał ruszyć w świat to przede wszystkim powinien poszukać pracy. W końcu trzeba być pieniężnie zabezpieczonym zanim cokolwiek się zacznie.
0 x
Kazuya

Re: Port

Post autor: Kazuya »

0 x
Momon

Re: Port

Post autor: Momon »

Już po chwili przechadzki przez port udało mu się usłyszeć osobę obiecującą pracę i zarobek. Poszedł więc w tym kierunku i nie potrafił zrozumieć, co zobaczył na miejscu. Stał tam, wyglądający niemalże jak żebrak, mężczyzna. Jego tłuste(a może mokre?) włosy ukazywały go raczej jako mało zadbanego. Nie wspominając już o ubiorze. Ujmując to w kilku słowach - nie wzbudzał żadnego zaufania. Ludzie z wioski Momon'a przypominali przy nim dystyngowanych dżentelmenów. Chociaż może trochę przesadzał?
Widział jednakowoż, że ludzie nie boją się podchodzić do niego, więc on też chyba powinien to zrobić. Nie ocenia się przecież książki po okładce. Chociaż wygląd potrafi wiele powiedzieć o człowieku - tak przynajmniej przeczytał w którejś z książek.
"Chociaż wygląd może powodować błędne wrażenie, jako odzwierciedlenie osobowości, to on w głównej mierze jest jednym z pierwszych czynników, który zachęca nas do poznania nowej osoby."
Uznał, że nie zna żadnego lepszego miejsca do znalezienia pracy, więc chcąc-nie chcąc musiał porozmawiać z mało przyjemnie wyglądającym panem. Podszedł do niego ustawiając się w kolejce, a gdy się zbliżył zapytał.
- Może ja się nadam? Mogę zrobić wszystko.
0 x
Kazuya

Re: Port

Post autor: Kazuya »

0 x
Momon

Re: Port

Post autor: Momon »

Momon w miarę uważnie wysłuchał instrukcji, w odpowiednim do tego momencie odwracając wzrok w stronę magazynu, żeby dokładnie wiedzieć, gdzie ma się udać. Okazało się jednak, że nie było to jakoś potrzebne, ponieważ oprócz niego w tamtą stronę zmierzała jeszcze trójka mężczyzn nieco bardziej doświadczonych niż on. Dwójka z nich wyglądała jak jakieś dziwne klony. Obaj dość podobni do tego obcięci na zero. Nie potrafił zrozumieć, co na celu mieli ludzie całkowicie ścinający włosy w wieku około dwudziestu lat. Po prostu ich ulubionym zajęciem jest odbijanie promieni słonecznych w twarze przechodniów? Czy raczej lubieją przyjmować te promienie większą powierzchnią ciała? Może w ten sposób wytwarzają więcej witaminy D? To wiedzą już tylko oni.
Z kolei blondyn był zbyt entuzjastyczny. Tryskał energią jakby kazano mu iść do miejsca dla samotnych panów. Jeśli nie chciał pracować to niech nie pracuje, a skoro chce to niech mniej gada, a więcej robi. Momon kompletnie nie rozumiał takich ludzi. Był mu całkowicie obojętny, ale wkurzało go takie podejście do pracy.
W każdym razie chłopak nie kazał na siebie czekać i powolnym krokiem ruszył w odpowiednią stronę. Nie chciał przecież kazać na siebie czekać.
0 x
Kazuya

Re: Port

Post autor: Kazuya »

0 x
Momon

Re: Port

Post autor: Momon »

Ten mężczyzna był zupełnie różny od pośrednika pracy. Czyżby zarabiał o wiele więcej? A może po prostu przykładał większą wagę do swojej zewnętrznej aparycji. A może obydwa? Zresztą co za różnica, przyszedł tu przecież tylko, żeby wykonać swoją pracę i zarobić parę groszy.
Blondyn jak zwykle wyrwał się z gadaniem. Shinobi nie potrafił zrozumieć jakim sposobem ten paniczyk wciąż miał wszystkie zęby. Przy ciągłym chodzeniu i narzekaniu posiadanie całej szczęki jest rzadko spotykane. Szczególnie w porcie, gdzie zbiera się tak ogromna mieszanka przeróżnych ludzi.
Wkrótce okazało się, żę Momon niestety nie ma zbyt wiele szczęścia. Spodziewał się, że beczki będą ciężkie, ale naprawdę nie za bardzo miał ochotę współpracować z tym pajacem. Niestety nie zapytał łysych na czas, więc pozostało mu tylko wziąć się do roboty nic nie mówiąc. Podszedł do najbliższej beczki, przechylił ją w swoją stronę i zaczekał aż blondyn załapie, że z tamtej strony musi podnieść. Zrobił to oczywiśćie ostrożnie. Nie chciał, żeby stało się to przed czym ostrzegał ich pracodawca.
15 siły
0 x
Kazuya

Re: Port

Post autor: Kazuya »

0 x
Momon

Re: Port

Post autor: Momon »

Zadanie wyglądało na o wiele łatwiejsze niż było w rzeczywistości. Już przy pierwszych ruchach dało się wyczuć jak duży balast przyszło im przenosić. A do tego wszystkiego średnio-współpracujący kolega nie ułatwiał pracy. Ciągle przyspieszał tempo, jakby urządzili jakieś wyścigi w niesieniu beczek. Ten patafian ewidentnie nie rozumiał, że liczy się przede wszystkim dobrze wykonana praca, a nie sprint na krótkim dystansie. Ręce Momona bardzo szybko zaczęły odczuwać zmęczenie. Czuł jak beczka zaczyna powoli wyślizgiwać mu się z rąk. Wiedział, że za żadne skarby nie może dopuścić do sytuacji, w której beczka upadnie z hukiem. Tak swoją drogą, to kto do tak niebezpiecznego materiału bierze nieprzeszkolonych w tym zakresie ludzi? Widać było, że pracodawcy pod sufitem równo nie mają. Albo sytuacja ich do tego zmusiła.
W każdym razie musiał zatrzymać ten bieg, bo mógłby się on tragicznie skończyć.
-Zaczekaj chwilę, bo zaraz mi wypadnie.- powiedział dość wyraźnie Momon. Tak żeby mieć pewność, że informacja dotrze do współpracownika -To jest bez sensu. Nadźwigamy się więcej niż to warte. A do tego możemy skończyć w grobie. - starał się rozsądnie wytłumaczyć swój tok myślenia, żeby tamten zrozumiał.
- Odstawmy to na ziemię na chwilę, tylko na boku. - powiedział powoli kładąc beczkę na boku - I tobie i mi zależy na czasie oraz na własnym życiu. - zrobił delikatną pauzę, żeby blondyn mógł spokojnie ochłodzić swój entuzjazm i pomyśleć. - Beczki nie bez powodu mają taki kształt, a nie inny. Po co ją dźwigać skoro można ją toczyć? W ten sposób obaj doprowadzimy do statku dwie beczki w czasie, w którym przenosilibyśmy jedną i przy okazji nie natyramy się jak wół na roli. - zrobił krótką przerwę na wdech i kontynuował - Potem tylko wniesiemy ją kawałek na pokład, a potem na swoje miejsce. Co ty na to? - zapytał o zdanie blondyna. Był to zabieg tylko psychologiczny, aby ten miał wrażenie, że ma jakikolwiek wpływ na tę decyzję. W rzeczywistości, jeśli się nie zgodzi, to Momon sam zrealizuje swój plan. Może nawet uda mu się dogadać z łysymi w kwestii załadunku.
0 x
Kazuya

Re: Port

Post autor: Kazuya »

0 x
Momon

Re: Port

Post autor: Momon »

"Czyli co? Będziemy je toczyć aż do statku, a tam wnosić na pokład? Dasz radę je unieść? Twoje ręce całe się trzęsą!"
W jego gowie rozbrzmiewała wypowiedź blondyna. Szczególnie ta ostatnia część była prawdziwa. Jego ręce trzęsły się jakby stał tam w środku lutego, a przecież było lato. Co mogą zrobić w takim wypadku? Przecież nie może ryzykować życia swojego, ani życia współpracownika przy wnoszeniu beczek na pokład statku.
I w tym momencie pod kopułą zaświtał mu kolejny genialny pomysł. Nie wiadomo jednak, czy uda im się go dobrze zrealizować.
-Mam pewien pomysł. Narazie chodźmy pod statek.
Kiedy dochodził do statku nadeszła pora na ostatnią część planu, być może uda mu się ją w miarę szybko zrealizować. Wystarczy, żeby dwaj łysi panowie byli chociaż troszkę skorzy do współpracy.
- Panowie, przepraszam że przeszkadzam. - zaczekał aż zwrócą na niego uwagę -Chciałem zapytać, czy dało by się grupowo współpracować. Nie jestem najlepiej zbudowany, co zresztą widać, więc podnoszenie beczek jest średnim pomysłem, szczególnie jeśli mogą one wybuchnąć i zabić ludzi dookoła. -wziął głebszy oddech i upewnił się, czy ma uwagę słuchaczy.
- Może więc my byśmy przynosili wam beczki w ekspresowym tempie, a wy silniejsi od nas, wnieślibyście je tylko na pokład. W końcu bez sensu, żebyście musieli parać się bieganiem. - zakończył tutaj swój wywód. Pozostało mu tylko mieć nadzieję, że uda mu się namówić resztę grupy do chociaż minimalnej współpracy.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sogen”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości