Wioska Saikuron
- Ōkami
- Postać porzucona
- Posty: 429
- Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8837
- GG/Discord: Mef#2020
- Sayona Kidori
- Gracz nieobecny
- Posty: 282
- Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8842
- Multikonta: -
Re: Wioska Saikuron
Sayona kiwnięciem głowy przytaknęła chłopakowi, który w zasadzie miał rację. Jak do tej pory Eren okazał się dobrym źródłem informacji, więc skoro dom Aona stał pusty, to sołtys musiał wiedzieć gdzie jego mieszkańcy się podziali. Nieco się stresowała jego reakcją na jej widok, w końcu ostatnio jak tu była to narobiła niezłego zamieszania, nawet jeśli nie do końca z jej winy. Dziewczyna przyjechała tu z dobrymi zamiarami, to Azuna okazał się narwany i ich zaatakował, nie mogła więc mieć do siebie pretensji.. Nie wiedziała tylko czy taka będzie opinia przywódcy wioski. Ale przynajmniej miała pewność, że Aon i Aragaki nie mieli do niej żalu po stłuczeniu i aresztowaniu środkowego z trzypokoleniowej rodziny, a to było najważniejsze.
Jednakże poczuła dreszcz niepokoju kiedy zauważyła, że drzwi do domu są uchylone. Automatycznie cofnęła się o pół kroku, zbliżając do siebie ręce, gotowa użyć klanowego jutsu, ale.. Usłyszała znajomy głos i rozluźniła się. Od razu wyprostowała się, schodząc z bojowej postawy do otwartej i przyjaznej.
- Aragaki! - stwierdziła radośnie, uśmiechając się szeroko - Co taki zaskoczony? - zajrzała do środka, a potem weszła wraz z akoraito do przedpokoju, ostukując buty z brudu. Zawadiackim gestem odrzuciła włosy na plecy.
- Chętnie! Nieco zdążyliśmy zmarznąć - odpowiedziała entuzjastycznie na propozycję herbatki. Nie ściągała butów ani płaszcza, bo na razie nie była pewna ile tu zabawią, a poza tym, sam Aragaki nie zaproponował jej tego, więc i nie narzucała się. Odważnie ruszyła w stronę salonu, kiwając głową na akoraito. Widząc dwójkę starszych mężczyzn, ukłoniła się przed nimi i obdarzyła radosnym uśmiechem.
- Panie Aonie, Panie Erenie, dzień dobry! - rzuciła wesoło, po czym przesunęła się, pokazując na chłopaka - To Noragami, akoraito z mojego klanu. Niestety, Junpei nadal jest w szpitalu - westchnęła głęboko, nieco pochmurniejąc, ale zaraz wróciła do rozmowy - No, ale sprawy nie rozwiążą się w tym czasie same - stwierdziła z powracającym entuzjazmem, po czym sięgnęła do kabury i wyciągnęła z kieszeni kartkę, pomiętą i brudną. Krótką notatkę, którą została spisana przez Azunę niedługo po jego schwytaniu i podała ją Aonowi z lekkim skłonem.
- Musimy odnaleźć tego Moritę. To nie tylko wskazówka od Azuny, ale i polecenie z klanu, bo może być on uciekinierem albo zaginionym człowiekiem od Senju - powiedziała prosto z mostu, nie ukrywając celu ich podróży - Jeśli tak jest, będzie moim obowiązkiem doprowadzenie go do klanu w celu złożenia wyjaśnień. No i bez niego nie uda się nam też rozpracować tych Kōyō i poprawić stanu wioski - no i się nagadała, aż jej w ustach zaschło.
Jednakże poczuła dreszcz niepokoju kiedy zauważyła, że drzwi do domu są uchylone. Automatycznie cofnęła się o pół kroku, zbliżając do siebie ręce, gotowa użyć klanowego jutsu, ale.. Usłyszała znajomy głos i rozluźniła się. Od razu wyprostowała się, schodząc z bojowej postawy do otwartej i przyjaznej.
- Aragaki! - stwierdziła radośnie, uśmiechając się szeroko - Co taki zaskoczony? - zajrzała do środka, a potem weszła wraz z akoraito do przedpokoju, ostukując buty z brudu. Zawadiackim gestem odrzuciła włosy na plecy.
- Chętnie! Nieco zdążyliśmy zmarznąć - odpowiedziała entuzjastycznie na propozycję herbatki. Nie ściągała butów ani płaszcza, bo na razie nie była pewna ile tu zabawią, a poza tym, sam Aragaki nie zaproponował jej tego, więc i nie narzucała się. Odważnie ruszyła w stronę salonu, kiwając głową na akoraito. Widząc dwójkę starszych mężczyzn, ukłoniła się przed nimi i obdarzyła radosnym uśmiechem.
- Panie Aonie, Panie Erenie, dzień dobry! - rzuciła wesoło, po czym przesunęła się, pokazując na chłopaka - To Noragami, akoraito z mojego klanu. Niestety, Junpei nadal jest w szpitalu - westchnęła głęboko, nieco pochmurniejąc, ale zaraz wróciła do rozmowy - No, ale sprawy nie rozwiążą się w tym czasie same - stwierdziła z powracającym entuzjazmem, po czym sięgnęła do kabury i wyciągnęła z kieszeni kartkę, pomiętą i brudną. Krótką notatkę, którą została spisana przez Azunę niedługo po jego schwytaniu i podała ją Aonowi z lekkim skłonem.
- Musimy odnaleźć tego Moritę. To nie tylko wskazówka od Azuny, ale i polecenie z klanu, bo może być on uciekinierem albo zaginionym człowiekiem od Senju - powiedziała prosto z mostu, nie ukrywając celu ich podróży - Jeśli tak jest, będzie moim obowiązkiem doprowadzenie go do klanu w celu złożenia wyjaśnień. No i bez niego nie uda się nam też rozpracować tych Kōyō i poprawić stanu wioski - no i się nagadała, aż jej w ustach zaschło.
0 x
- Ōkami
- Postać porzucona
- Posty: 429
- Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8837
- GG/Discord: Mef#2020
Re: Wioska Saikuron
Misja Rangi - C - 16/30
- Rok 389 - Zima -
- Sayona Kidori -
- Wioska Saikuron -
- Na tropie -
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=wy1bXhEczGM[/youtube]Chłopaka zakłopotało jej pytanie. W sumie nie wiedział, czemu był zaskoczony, ale nie wiedział też, po co dziewuszka się tutaj z drugim młodzieńcem zjawiła. Fakt, mówiła chwalebne hasła pod tytułem POMŚCIMY WAS I ODBUDUJEMY NOWY PIĘKNY ŚWIAT!, ale to nie był pierwszy raz, kiedy się trójpokoleniowa rodzina spotykała z takimi hasłami. Wszak trochę jeździli po świecie, tego faktu nikt nie ukrywa, i nie raz potrzebowali pomocy i nie raz jej udzielili. I zazwyczaj padały górnolotne hasła bez pokrycia. A naprawdę miernej wartości walutą jest "niech wam amaterasu wynagrodzi". Amaterasu, czy innymi obietnicami, brzucha nie wypełnisz. A dziewuszka, jak się okazuje, pojawiła się zaskakująco szybko. A jeśli przybyła jakkolwiek im pomóc...
- Nie spodziewałem się twojego powrotu tak szybko po prostu. - I mimo jego zaskoczenia dziewczyna z towarzyszem zostali wpuszczeni do środka.
Mężczyźni odpowiedzieli powitaniem i lekkim ukłonem, płytszym niż ona, korzystając z przywileju wieku. Przedstawili się też Noragamiemu, a Aon jako typowy chłop na szkwał podszedł nawet i uścisnął dłoń chłopcu, na co ten odpowiedział jeszcze głębszym ukłonem i zaczerwienieniem na polikach.
- No, było to do przewidzenia. Mocno oberwał. Azuna pewnie w takiej sytuacji jest dalej w więzieniu? Wiadomo, co z nim dalej będzie? Wyrok, egzekucja? W sumie zaatakował jednego z waszych, ale było to wynikiem długotrwałej, narastającej paranoii. Od miesięcy zachowywał się coraz bardziej nerwowo. - Rzucił z nieskrywanym smutkiem Aon, z ciężarem w głosie typowym dla kogoś, kogo potomek gnije za kratami, kogoś, kto nie do końca zgadza się z taką karą i pewnie sam by obstawał za chociaż częściowym uniewinnieniem...
Eren, sołtys słysząc te rewelacje które wypowiadała Sayona był mocno zaskoczony.
- Pojmali go, a mimo to pozwolili dać ci notatkę? - W jego głosie była obecna nieufność, nie był pewien, czy dziewczyna jest godna zaufania. Wszak jak na razie dla jego wioski, z jego punktu widzenia, to przez nią bilans wioski był na minus. W tym momencie interweniował Noragami. - No, nie jej, a właśnie Junpeiowi poprzez naszego znajomego, licząc, że ten przekaże to Sayonie. Ale oprócz tego się zgadza. - Zaczął uciekać wzrokiem, to przekazanie informacji było średnio legalnym rozwiązaniem w świetle poszanowania dla reguł prawa.
- Jak zabierzesz Morite to wioska na pewno jest skazana na zagładę. Wtedy będzie to już pewne. - Aon spochmurniał wyraźnie. Aragaki podszedł do niego, kładąc dłonie na jego ramionach, uciskając lekko.
- A więc każesz nam podjąć decyzję. Liczyć, że Moricie uda się uratować Saikuron i nie wydać go wam, albo wydać go wam i mieć świadomość, że być może uratujecie inne wioski, osady w Shinrin, depcząc po naszych truchłach, po naszym dziedzictwie. - Nie atakował dziewczyny, był wyraźnie smutny. Zmęczony ciężarem życia. Prawie niesłyszalne "dziadku" wymsknęło się Aragakiemu. Eren położył dłoń na dłoni Aona, wszak siedzieli blisko siebie.
- Chyba takie czasy. Czasy, w którym osada w Sogen musi wierzyć w szczerość ludzi z Shinrin. Czyż to nie znak czasów? Zresztą, co to za życie, nawet jak nas opuszczą? - Sołtys podzielał podobny entuzjazm co do całej sytuacji. Teraz, od ich decyzji, zależeć mogły losy przeszłości, teraźniejszości i przyszłości Saikuronu. Być może byli o krok od paktu z diabłem.
- Wolę zdechnąć na własnych zasadach. Nie wydamy Mority. Zasłużył na naszą dozgonną wierność. - Ostatnie zdanie które brzmiało jakby było nagrobkowym epitafium. Aragaki westchnął, mruknął pod nosem, że idzie do Pani Ayane spytać, czy nie trzeba jej pomóc.
- Możecie w takim razie wracać do Shinrin. - Skwitował Eren. Zignorowali dwójkę razem z Aonem i wrócili do rozmowy, nie mając ochoty dalej męczyć się obecnością dzieciaków z rodu Senju. Mijający Sayonę Aragaki.. wziął ją z bara, może w formie ataku, a może w formie zwrócenia uwagi. Wyszedł więc z domu sołtysa jeszcze szybciej od nich.
Sarenki
Noragami
Eren
Aon
Aragaki
0 x
- Sayona Kidori
- Gracz nieobecny
- Posty: 282
- Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8842
- Multikonta: -
Re: Wioska Saikuron
Sayona uśmiechnęła się lekko do Aragakiego, z pewnością siebie i zadziornością. Chłopak zapewne sądził, podobnie jak jego ojciec, że Senju są klanem bez honoru, który załatwia tutaj tylko swoje sprawy, a potem zostawi ich na lodzie, bo to nie ich prowincja. Nie wiedziała skąd taka opinia u Azuny, ale nie zamierzała jej potwierdzać, porzucając znajomych.
Sayona powoli pokręciła głową na pytania Aona. Jego pytania była trafne, ale.. No właśnie ale. On pojmany nie chciał udzielać za wielu informacji, a oni sami mieli na niego tylko to, że zaatakował, bez większego kontekstu. Trudno było na tej postawie wydać jakiś wyrok.
- Jeszcze nic nie jest pewne, Azuna, on.. Nie jest na razie zbyt rozmowny, z tego co wiem. Nie jest jeszcze nic postanowione, ale na razie na pewno nic mu nie jest - podrapała się po wierzchu dłoni, wyraźnie zakłopotana. Jeśli miałaby wybierać to wolałaby, żeby te wiadomości przekazywał ktoś inny, ktoś bardziej do tego kompetentny, lepiej poinformowany, ale lepsze to, niż brak żadnych informacji.
Spodziewała się nieufności ze strony sołtysa, podziękowała więc skinieniem głowy Noragamiemu za wyjaśnienie tego nieporozumienia. Może i średnio to było poprawne, ale na pewno okazało się dobrym bodźcem w kierunku tego, by szybciej tu wrócić. Zresztą, Aon powinien rozpoznać pismo własnego syna, prawda?
Musiała jednak stanowczo pokręcić głową na kolejne słowa najstarszego z rodu. Jej mina jasno wskazywała na to, że nie tylko się nie zgadzała z jego słowami, one ją wręcz uraziły. Było jej zwyczajnie przykro. Mimo tego jednak uniosła wysoko brodę, nie dając się sprowokować takimi oskarżeniami.
- Panie Aonie, to nie ja postawiłam wioskę w tej sytuacji. Nie ja postawiłam was przed wyborem, a na pewno nie skazuję was na zagładę. Jeśli chce pan, Panie Aonie, kogoś o to oskarżać, to bandytów oraz Moritę i Azunę, którzy sobie z tym nie poradzili - słowa dziewczyny były gorzkie, choć nie tak jak wcześniejsze słowa staruszka - Sądziłam, że zna mnie pan lepiej, panie Aonie. Nie zostawiłabym tej wioski na pewną śmierć, to już powinien pan wiedzieć - dodała, a głos jej zadrżał, zdradzając jak bardzo w nią to uderzyło. Jedyne, co od niej do tej pory otrzymali to była dobroć i wsparcie, ale w zamian otrzymała.. Wyrzuty i obraźliwe gesty. Pokręciła powoli głową, z głębokim westchnięciem. W ty czasie Aragaki wpadł na nią z bara, trochę.. Nie, bardzo nie w jego stylu. Początkowo otworzyła usta, chcąc to skomentować, ale szybko je zamknęła. To było tak do niego nie pasujące, że aż dało jej do myślenia.
- Nie mogę odpuścić, dobrze o tym wiecie. Nie będę jednak wam dłużej zawracać głowę, rozumiem, że nie jestem tu mile widziana - wiedziała, że to ostatnie stwierdzenie było zupełnie niepotrzebne i złośliwe, ale po prostu nie mogła nic poradzić na to, że czuła się.. Źle. Oczywiście, że brała pod uwagę odmowę, to była jedna z opcji. Nie spodziewała się jednak pozostałych słów, sugerujących, że to ona szukając Mority sprowadza na wioskę zagładę i dąży do rozwiązania problemu po ich trupach. Bez dalszej zwłoki ukłoniła się sztywno i szybko wyszła z budynku, jej krok był niemal biegiem. Już za drzwiami zasłoniła twarz dłońmi, oddychając głęboko. Po kilku oddechach dopiero podniosła głowę, odrzuciła włosy na plecy i pociągnęła nosem. Rozejrzała się za najmłodszym z rodziny, teraz w nim pokładając całą nadzieję.
Sayona powoli pokręciła głową na pytania Aona. Jego pytania była trafne, ale.. No właśnie ale. On pojmany nie chciał udzielać za wielu informacji, a oni sami mieli na niego tylko to, że zaatakował, bez większego kontekstu. Trudno było na tej postawie wydać jakiś wyrok.
- Jeszcze nic nie jest pewne, Azuna, on.. Nie jest na razie zbyt rozmowny, z tego co wiem. Nie jest jeszcze nic postanowione, ale na razie na pewno nic mu nie jest - podrapała się po wierzchu dłoni, wyraźnie zakłopotana. Jeśli miałaby wybierać to wolałaby, żeby te wiadomości przekazywał ktoś inny, ktoś bardziej do tego kompetentny, lepiej poinformowany, ale lepsze to, niż brak żadnych informacji.
Spodziewała się nieufności ze strony sołtysa, podziękowała więc skinieniem głowy Noragamiemu za wyjaśnienie tego nieporozumienia. Może i średnio to było poprawne, ale na pewno okazało się dobrym bodźcem w kierunku tego, by szybciej tu wrócić. Zresztą, Aon powinien rozpoznać pismo własnego syna, prawda?
Musiała jednak stanowczo pokręcić głową na kolejne słowa najstarszego z rodu. Jej mina jasno wskazywała na to, że nie tylko się nie zgadzała z jego słowami, one ją wręcz uraziły. Było jej zwyczajnie przykro. Mimo tego jednak uniosła wysoko brodę, nie dając się sprowokować takimi oskarżeniami.
- Panie Aonie, to nie ja postawiłam wioskę w tej sytuacji. Nie ja postawiłam was przed wyborem, a na pewno nie skazuję was na zagładę. Jeśli chce pan, Panie Aonie, kogoś o to oskarżać, to bandytów oraz Moritę i Azunę, którzy sobie z tym nie poradzili - słowa dziewczyny były gorzkie, choć nie tak jak wcześniejsze słowa staruszka - Sądziłam, że zna mnie pan lepiej, panie Aonie. Nie zostawiłabym tej wioski na pewną śmierć, to już powinien pan wiedzieć - dodała, a głos jej zadrżał, zdradzając jak bardzo w nią to uderzyło. Jedyne, co od niej do tej pory otrzymali to była dobroć i wsparcie, ale w zamian otrzymała.. Wyrzuty i obraźliwe gesty. Pokręciła powoli głową, z głębokim westchnięciem. W ty czasie Aragaki wpadł na nią z bara, trochę.. Nie, bardzo nie w jego stylu. Początkowo otworzyła usta, chcąc to skomentować, ale szybko je zamknęła. To było tak do niego nie pasujące, że aż dało jej do myślenia.
- Nie mogę odpuścić, dobrze o tym wiecie. Nie będę jednak wam dłużej zawracać głowę, rozumiem, że nie jestem tu mile widziana - wiedziała, że to ostatnie stwierdzenie było zupełnie niepotrzebne i złośliwe, ale po prostu nie mogła nic poradzić na to, że czuła się.. Źle. Oczywiście, że brała pod uwagę odmowę, to była jedna z opcji. Nie spodziewała się jednak pozostałych słów, sugerujących, że to ona szukając Mority sprowadza na wioskę zagładę i dąży do rozwiązania problemu po ich trupach. Bez dalszej zwłoki ukłoniła się sztywno i szybko wyszła z budynku, jej krok był niemal biegiem. Już za drzwiami zasłoniła twarz dłońmi, oddychając głęboko. Po kilku oddechach dopiero podniosła głowę, odrzuciła włosy na plecy i pociągnęła nosem. Rozejrzała się za najmłodszym z rodziny, teraz w nim pokładając całą nadzieję.
0 x
- Ōkami
- Postać porzucona
- Posty: 429
- Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8837
- GG/Discord: Mef#2020
Re: Wioska Saikuron
Misja Rangi - C - 18/30
- Rok 389 - Zima -
- Sayona Kidori -
- Wioska Saikuron -
- Na tropie -
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=wy1bXhEczGM[/youtube]Czasem trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest ważniejsze w życiu. Wartości które wynosi się z domu rodzinnego, wartości i zasady wpojone przez rodziców, to jak się zachowywać z kulturą i jak się prezentować, swoistego rodzaju savoir vivre... czy może to, czego nauczyła ulica, jak sobie nie dać w ryż dmuchać, swoistego rodzaju uliczne savoir faire. Pewnie rodzice Sayony nie doceniliby tego, że zamiast wyjść z domu bez słowa, z domu z którego wszak została wyproszona, została pozamiatać, a potem wynieść śmieci. Oczywiście metaforycznie. Z drugiej strony, może rodzice właśnie byliby dumni, że dziewczyna umie o siebie zadbać i nie daje się zakrzyczeć, wepchnąć w kąt i stłamsić? To w gruncie rzeczy bardzo cenna cecha dla kobiety. Pokaz buntu, rewolucyjny charakter i siła głosu, zaoranie pola oszczerstw i zarzutów, aż do żywej gleby. Coś wspaniałego, gdy młoda dziewuszka nie daje się poniżyć dwójce starszych mężczyzn traktujących ją z wyższością, bo co, bo mają wiek? Bo pochodzą z innego regionu? Oceniali książkę po okładce, a w Sayonie to właśnie treść była najważniejsza. Dużo walki w małym rudym kocie! Albo to chodziło o długość pazurków?
Zwłaszcza, że mężczyźni chyba nie zdawali sobie sprawy, jaką przykrość jej sprawiają. Albo się tym postanowili nie przejąć. Wszak ona jest tylko doko z innej prowincji, prawie wrogiej, historycznie można by rzec. I gdyby nie ona, gdyby nie nadejście z Junpeiem, gdyby nie to, że zwróciła na nich uwagę w Hayashimurze, gdyby nie to, że wypytywała... Azuna poradziłby sobie z najeźdzcami bez problemu. Zakopaliby ich w ogrodzie. Dalej ojciec miałby syna, a wnuk ojca. Obrońcę i nadzieję dla wioski. A teraz został tylko Morita. Którego jedyną bronią była tajemnica, odkąd silne ramie jakie stanowiło jego ochronę siedzi w więzieniu. Początkowo Aon i Aragaki się z Sayoną zgadzali, ale Aon i Eren mieli czas przedyskutować wiele spraw. Azuna zawinił, ale nie zasłużył na karę. Chciał dobrze.
- Gdybyś się tu nie pojawiła byłoby lepiej. Wolałbym kark złamać niosąc te nasiona z Shinrin, aż tutaj, niż stracić syna. On jest zbyt dumny, by z wami współpracować, a wy go nie wypuścicie. Krótkowzroczność. - Aczkolwiek dalsze słowa Sayony, zarzuty jakie wystosowała, jej słowa... Uderzyły mężczyznę. Zrozumiał, że zarówno on, jak i jego rodzina, mimo przyjętej męczeńsko misji zbawców Saikuronu i okolicznych wiosek jak Shohei i inne, zawalili. Pochowali matkę, pochowali babkę, zostali we trzech. Siła i mądrość trzech pokoleń. A mimo to zawiedli. I sprzątać po nich musiał niedorośnięty rudzielec. To bolało.
A najbardziej to, że w sercu wiedział, że ona ma największe szanse. Przez swoją głupotę i opór. Przez brak doświadczenia i wiedzy.
Przez to nie wiedziała, kiedy może stracić życie. Przez to mogła poświęcić się w całości.
Przez to mogła zginąć.
Przez to mogła zwyciężyć.
Mimo wspólnej rozmowy z Eren, odprowadził ją kątem oka. Nienawidził jej za to, że przez nią i jej przyjaciela odebrano mu syna. Nienawidził jej jeszcze bardziej za to, że mimo swojego wieku i nikłego doświadczenia bojowego była gotowa poświęcić wszystko dla jego osady. Mimo, że nic z nią jej nie łączyło i wcale nie musiała. Nienawidził, bo widział, że jej serce jest czystsze od jego.
Po wyjściu na zewnątrz dziewczynę od razu przechwycił Aragaki, stawiając Noragamiego w gotowości. Nim się jednak odezwał, Noragami skwitował sytuację.
- Nieźle. Ja nie umiem pyskować starszym. Chyba im dowaliłaś. - Stwierdził, a jego poliki paliły. Współodczuwał żenadę, widząc jak Sayona ustawia mężczyzn do pionu i to skutecznie. Aragaki spojrzał ze współczuciem na chłopca, a potem zwrócił wzrok na Sayonę. - Wiesz, że w Ciebie wierzę. Jesteś ostatnim, w co wierzę. W ojca wiarę straciłem, gdy mną cisnął i próbował zabić. Oszalał, ale serce ma dobre i chciał dobrze. Tylko ugiął się pod ciężarem. Zaprowadzę was do Mority. Jest niegroźny. Ne róbcie mu krzywdy. Nie pętajcie go, nie więźcie. To zmęczony człowiek. - Od Aragakiego bił smutek. Nie chciał robić wbrew swojemu dziadkowi, wbrew sołtysowi który był dla niego jak wujek. Nie brał konia, bo kierowali się w las. Prowadził ich prężnym krokiem, nie oglądając się za siebie. Nie mógł im wskazać, bo droga była w jego głowie, w jego pamięci. To nie było miejsce, gdzie można trafić dzięki mapie. W dłoniach miał kosę, wziętą zza domu sołtysa. Przyrdzewiałą, niegdyś służącą zapewne do koszenia zbóż, ale te są marne od lat. Nie wiedział, czy robi dobrze, postępując w ten sposób.
Ale musiał słuchać serca, a jego bicie przyśpieszało na jej widok.
W nadziei, a może w wyniku czegoś więcej.
Z/T dla Sayony.
Sarenki
Noragami
Eren
Aon
Aragaki
0 x
- Ōkami
- Postać porzucona
- Posty: 429
- Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8837
- GG/Discord: Mef#2020
- Hayami Akodo
- Posty: 1279
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Wioska Saikuron
On taki nie jest, on by tego nie zrobił, to był taki dobry chłopak i zawsze mówił dzień dobry... Hayami widział już w swoim życiu coś takiego. I wiedział, jak się to skończyło w tamtych... Przypadkach. Jednak nie skomentował tego ani słowem. To nie była jego sprawa. Spojrzał więc tylko na dziewczynę i zdecydował się zrobić coś innego. Skoro ta kobieta twierdziła tak stanowczo, że w lesie niczego nie było, pozostawało Ryuzaku. To samo Ryuzaku, w którym już kiedyś był, chyba nawet z Seinarem... Właśnie, Seinaru. Powinien wreszcie się z nim skontaktować... Ile czasu jeszcze ma to odkładać? I tak czekał na to zbyt długo.
- Wybacz, jeżeli cię zraniłem. Nie to było moim zamiarem. - powiedział łagodnie. - Pojadę do Ryuzaku i tam dowiem się wszystkiego, co trzeba. Gdy będę coś wiedział, dam znać. Wyruszam jeszcze dziś.
Spojrzał na mężczyznę, potem na dziewczynę. A potem upewnił się, że Yasushi będzie pod dobrą opieką - mimo wszystko nie należało... zostawiać tak w potrzebie dzieciaka shinobi - i skłonił się zarówno dziewczynie, jak i mężczyźnie, który stanął w jego obronie. Zamierzał zabrać ze sobą swoje rzeczy, psa i ruszyć do Ryuzaku no Taki najszybciej, jak będzie to możliwe. W końcu, jak powiadali mędrcy, czas to pieniądz. Pożegnał się z nimi, następnie zaś opuścił wioskę Saikuron. Itachi, jak zawsze, towarzyszył mu, szczekając cichutko i najwyraźniej ciesząc się z opieki swego pana - nawet, jeżeli ów pan był głęboko zamyślony.
Pod Błękitnym Jeziorem... Raczej charakterystyczna nazwa. Powinno się udać. Mam nadzieję, że nie straciłem zbyt wiele czasu.
__________________________________________________________________________________________________
nie wiem, czy ja to dobrze w ogóle po takim czasie robię i czy ten post ma sens, no ale. zt dla Hayamiego do miejsca, z którego się podróżuje @@ to chyba tu było.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1279
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Wioska Saikuron
Po dotarciu do wioski samuraj o kasztanowych włosach odnalazł dość szybko dom ojca Miyako. Nie było to zbyt trudne, ponieważ był już dość wczesny poranek (ale nie na tyle, by nie spotkać ludzi) - po prostu zapytał, kogo trzeba, i uzyskał odpowiedź. Szedł w tamtym kierunku wolno, spokojnie, rozważnie stawiając każdy krok. Starał się nie przyciągać uwagi; ta sprawa - jego zdaniem - i tak nabrała już zbyt wiele rozgłosu. Miał nadzieję, że Makoto będzie miał na tyle rozumu, by go posłuchać i nie robić cyrków. Potarł czoło ze znużeniem. Naprawdę muszę się wyspać.
Rozejrzał się jeszcze, czy nie widzi nic podejrzanego (raczej nie widział, ale i tak wolał to zrobić), po czym podszedł do drzwi wspomnianego domu. Zrobił to szybkim, żołnierskim wręcz krokiem, zdecydowanym. Do diabła z nim i tym wszystkim.
Zapukał. Jeżeli ktoś mu otworzył, to zamierzał przedstawić się krótko jako "samuraj z rodu Akodo" i powiedzieć, że chce porozmawiać z ojcem dziewczyny w sprawie morderstwa Miyako, najlepiej na osobności. Liczył, że się uda.
Albo i nie.
Do dwóch razy sztuka? Może do trzech. Jednak miał nadzieję, że wystarczy tylko jeden.
0 x
- Yami
- Posty: 2835
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Wioska Saikuron
Misja Rangi C
Yasushi &Hayami Akodo
15/14 (kolejek) +3 z Yasu Hayami co w pogardzie mając tnące szpony mrozu i słońce pustyni dnie i noce gnał, nie pomnę przepisów BHP, aż dotarł gdzie dotrzeć miał. Albowiem był najmężniejszy i najprzystojniejszy w całym królestwie i pomysł jego i tylko jego mógł zdjąć z Makoto straszliwy urok.
Podróż bez odpoczynku zaczynała odbijać na nim swoje piętno. Zmęczenie uwidaczniało się na twarzy w postaci niewielkich worków pod oczami, bardziej leniwymi powiekami oraz posmakiem flegmy w ustach. Ta ostatnia równie dobrze mogła mieć swój powód w długiej podróży a niekoniecznie z niewyspania.
Wioska Saikuron wyglądała tak samo jak zastał ją poprzedniego dnia. Było co prawda mniej ludzi, a wśród nich dominowała raczej atmosfera milczenia i żałoby. Jedna z nich została zamordowana przez własnego sąsiada. To była wielka tragedia dla wioski. Ostatnim razem kobiety jeszcze plotkowały o samej zbrodni jednak teraz liczyła się głównie tragedia.
To czego Hayami nie zastał to straż, która najprawdopodobniej sporządziła odpowiedni protokół sprawy i przekazała go innym organom. Najprawdopodobniej za głowę chłopaka zostanie wyznaczona odpowiednia nagroda a jego noga w Sogen nie postanie. Smutny to był los ale czy życie bywało sprawiedliwe? Czy bogaci nie wykorzystują słabych aby ich kosztem jeszcze bardziej się wzbogacić?
Nie było to teraz istotne. Kilka uderzeń w drzwi pozwoliło wybudzić mieszkańca domu, w którym mieszkała już tylko jedna osoba, ojciec zamordowanej. To właśnie on otworzył drzwi. Smród alkoholu był bardzo wyraźnie odczuwalny. Biorąc pod uwagę tragedię był to stan wytłumaczalny, choć nie należało się go pobłażać.
- Czego?! Niewiecie żem... HIK... w żałobie?!
Notatki:Ukryty tekst
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1279
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Wioska Saikuron
Powiedzieć, że mężczyzna nie nadawał się do rozmowy, to było nic nie powiedzieć. Hayami głęboko i ciężko westchnął, zdegustowany takim obrotem spraw. Jednak - cóż - nie zawsze świat musiał się układać po jego myśli, prawda? Z drugiej strony, jakież on miał prawo, by osądzać tego faceta? Sam w końcu swego czasu zapijał w pokoju hotelowym smutki, doprowadzając się do stanu absolutnego schlania, tak bezwstydnego i niegodnego wojownika, że ojciec i dziadek drugi raz położyliby się w grób ze wstydu, gdyby zobaczyli haniebne zachowanie swego syna i wnuka. Dlatego przełknął flegmę, która zaczynała się już zbierać w jego ustach, i zmusił się do dalszego wysiłku. Po prostu to załatw, do cholery.
- Dzień dobry. Wiem, że jest pan w żałobie i boleję nad pana stratą, ale musimy porozmawiać. Teraz. - ton Hayamiego wyraźnie nie pozostawiał zbyt wiele pola do dyskusji, jakkolwiek był bardzo uprzejmy i bardzo spokojny. - Mam nowe dowody w sprawie Miyako.
Zaczekał na reakcję pijaka, aby upewnić się, czy ten go wpuści. Jeśli to zrobił, to Hayami zamierzał wejść do środka, zamknąć starannie drzwi i rzucić okiem na pomieszczenie, w którym się znajdowali, tudzież na schlanego, aby ocenić ewentualne zagrożenie. Następnie zamierzał zacząć rozmowę. Mówić spokojnie, z opanowaniem, ale jego ton miał stać się zimny. O wiele zimniejszy niż kiedykolwiek, na tyle, że nawet człowiek w maksymalnym stanie upojenia alkoholowego musiał to zauważyć.
- Na wstępie uprzedzę, że jak zaczniesz wrzeszczeć, to cię uciszę. A teraz do rzeczy. Pewne małe ptaszki wyćwierkały mi, że podobno morderca przed atakiem powiedział do Miyako "Zrobisz tak, jak zechcę, suko", następnie uderzył ją tak, że upadła i już się nie podniosła. A potem, by zamaskować swoje tchórzostwo, zaczął krzyczeć na całą wioskę o mordercach, zwalając winę na niewinnego dzieciaka. Brzmi to jak całkiem racjonalna historia, zważywszy, że ptaszki dodały coś o plamie krwi, którą pozostawiła dziewczyna. Sądzę, że wioskowa straż łatwo w nią uwierzy, zważywszy, że tenże morderca miał motyw: nie znosił sprzeciwu, więc uderzył dziewczynę, żeby się nie sprzeciwiała więcej, a jak zauważył, że zjebał, to stchórzył. Tak było? - miał spytać cichym, niebezpiecznie spokojnym, ale zimnym jak noce na Hyuo głosem. Tak zimnym, że spokojnie mógłby przypominać lodowiec.
Oczywiście, jeżeli został wpuszczony. Bo wtedy byłaby to inna historia.
0 x
- Yami
- Posty: 2835
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Wioska Saikuron
Misja Rangi C
Yasushi &Hayami Akodo
16/14 (kolejek) +3 z Yasu Jak racjonalnie może zachowywać się osoba pod wpływem alkoholu. W przypadku jednych doprowadza do rozstroju żołądka i boleści na wiele dni, w przypadku innych odbywa się jako przyjemne uczucie pod skórą i luźniejszy ton. Alkohol może również wpływać na to jak dana osoba się zachowuje, może paplać ile wlezie albo od razu rzucić się z pięściami. Rozmówca Hayamiego znajdował się pomiędzy tymi dwiema opcjami. Nie rzucił się w jego stronę ale wskazał w jego twarz palcem w której trzymał butelkę. Druga ręka opierała się framugę drzwi. Oznaczało to, że gdyby samuraj popchnąłby faceta ten wpadły do środka a jego droga do środka zostałaby odblokowana.
- Dowody, dowody - zaczął niemrawo choć z wyrzutami - W DUPIE MAM WASZE NOWE DOWODY. STRACIŁEM JĄ. PRZEZ NIEGO. NIE ZAZNAM SPOKOJU JAK NIE ZAWIŚNIE - jego głos podniósł się jednak nie był to jeszcze krzyk. Minę miał wykrzywioną w goryczy - Demon, nie człowiek. Nie chciał jej szczęścia, zazdrościł. I NA CO TO BYŁO? ZABIŁ JĄ, ON ZABIŁ MOJE DZIECKO. GDYBY TYLKO NIE ON.
Łzy pojawiły się w oczach mężczyzny, który chlipnął pod nosem. Stawiane było więc przed Hayami bardzo trudne zadanie. Trzeźwa ocena nietrzeźwej osoby. Kiedyś też się znajdował w stanie upojenia, czy oznacza to, że łatwiej będzie mu wyciągnąć prawdę? Czyżby to syn kowala zabił? Czy może mężczyzna do tego stopnia wierzył w kłamstwo, że w jego oczach stało się prawdą.
Jedno można byłoby powiedzieć na pewno. Nie był to łatwy orzech do zgryzienia.
Notatki:Ukryty tekst
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1279
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Wioska Saikuron
Jak na pijanego człowieka, ten facet stanowczo zachowywał się zbyt... Zbyt pośrednio, o ile to było właściwe słowo. Hayami nie był zbyt doświadczony w piciu, nie miał takiego pojęcia o alkoholu i jego działaniu jak bardziej zżyci z trunkami mężczyźni jego pokroju, ale... Coś mu nie pasowało. Alkohol powinien wyciągać prawdę, powinien sprawiać, że ludzie się uzewnętrzniają, ale ten człowiek... On trzymał się ślepo wersji, która wskazywała na sprawstwo Makoto. Czyżby się jednak pomylił? Albo spotkał się właśnie z klasycznym mechanizmem wyparcia? Ze strategią, która nakazywała zwalać winę na Makoto do końca. Pchnął tamtego do przodu, tak żeby musiał wpaść do środka (ale na tyle ostrożnie, żeby przy okazji nie rozbił sobie o nic łba - z butelką to tam mniejsza, nigdy nie przywiązywał wagi do alkoholu i jak dla niego, to butelka mogła się spokojnie zbić).
- Gdyby nie on, to co? Przehandlowałby pan córkę za jakiegoś szlachcica wbrew jej woli? - spytał ostrym niczym jego włócznia głosem. Zamknął drzwi za sobą kopnięciem, żeby nie zwracać już więcej uwagi, a potem podniósł gwałtownie pijanego człowieka z ziemi (miał chyba dość siły, żeby to zrobić) i przyparł go do ściany. Był już zmęczony, niezadowolony tym całym obrotem spraw, drażnił go pijacki wrzask mężczyzny.
- Co tak naprawdę się stało tamtej nocy? Tylko bez darcia mordy i pijackich wykrętów. Nie mam na nie czasu - uprzedził chłopak, wyraźnie zdenerwowany. - Jeżeli będzie trzeba, wydam was obu straży i niech straż sama zadecyduje. Obaj zawiśniecie, jeżeli nie zacznie pan gadać, do najjaśniejszej cholery!
Czy ten wybuch emocji był potrzebny? Pewnie nie. Ale to był właśnie jeden z tych, coraz już zresztą rzadszych, momentów, gdy po prostu pozwalał się kontrolować emocjom. I tym samym popełniał błąd. Prawdopodobnie.
//w opisywaniu powyższej sceny kierowałam się tym, co napisał Yami, że facet stoi w wejściu i jak go popchnę, to może upaść na ziemię; starałam się jak najbardziej rozsądnie i logicznie to napisać, ale nie wiem, jak mi to w końcu wyszło x_x
0 x
- Yami
- Posty: 2835
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Wioska Saikuron
Misja Rangi C
Yasushi &Hayami Akodo
17/14 (kolejek) +3 z Yasu Ta cała wyprawa zdawała się odciskać coraz większe tempo na młodym samuraju. Bieganina za widmem, słuchanie dwóch wersji zdarzeń, brak miejsca zaczepienia się o cokolwiek. Może istniała ta jedna odpowiedź, która rozwiązuje problem. Pytanie dlaczego więc musiała zostać przez kogoś podzielona na puzzle i wymieszane z innymi elementami. Hayami po raz pierwszy poczuł niemoc, która doprowadziła do tego, że coś w nim pękło. Pchnął mężczyznę, który wykopyrtnął się na podłodze. Wrota do środka zostały otwarte a samuraj nie planował zaprzepaścić szansy. Drzwi zostały zamknięte. Nikt teraz nie dostrzeże tego co się tutaj będzie działo, nikt nie będzie przeszkadzał. Hayami mógł poddać się emocjom jeszcze bardziej.
Mężczyzna nie stanowił dla niego większych problemów. Piżgnięty o ścianę zaczął trzęść portkami, a zęby zaczęły szczękać. Strach jest jednym z najlepszych "odtrutek" na okryty pijacką mgłą rozum. Pytanie jakie się pojawiało to czy strach o własne życie doprowadzi do tego, że wyda sam siebie, o ile był winien, skazują siebie na późniejsze męki. Chłop był przerażony jednak w jego słowach słychać było złość i... niemoc. Jednak minęło sporo czasu nim pierwsze słowa opuściły jego słowa.
- Namącił jej w głowie... gdyby nie on... nie stanęłaby przeciw mnie, WŁASNEMU OJCU... To była dla niej szansa, wielka szansa aby wyrwać się... - pociągnął nosem - z tej pipidówy... Mówiłem jej co jest dobre... mówiłem, że później ale nie... zwyzywała mnie od najgorszych... własnego ojca, który troszczył się o nią i dbał, chciał jej dobra. - łzy zaczęły napływać do jego oczu - zaczęła mnie bić więc pchnąłem ją aby się uspokoiła. Gdyby nie on, nigdy by do tego nie doszło... ona... a on tam był... diabeł, który do tego doprowadził... widziałem jak się śmieje i ucieka... to wszystko jego wina.
Mężczyzna zaczął szlochać. Łzy połączone z wydzielinami z nosa zaczęły nasączać brudną koszulę. Łzy nie chciały przestać płynąć. Tragedia rodzinna powstała z braku porozumienia. Tragedia rodzina, której można było uniknąć. Niestety nie udało się. Zbrodnia i kara. Winni powinni zostać należycie osądzeni. Pytanie tylko czy Hayami zdoła wymierzyć właściwą.
Notatki:Ukryty tekst
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1279
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Wioska Saikuron
A więc jednak wyparcie. Cóż... Hayami westchnął głęboko i ciężko. Takich mechanizmów było sporo, ale każdy prowadził do tego samego: najlepiej było zasłonić się pustymi słowami i kłamstwami, do końca zwalać winę na kogoś innego, uważać, że to ten zły somsiad, ten diabeł, te demony są wszystkiemu winne. Bo przecież gdyby nie te hipotetyczne demony, gdyby nie zła, niedobra i niewdzięczna córka, to cała historia ułożyłaby się inaczej. W tej historii - przynajmniej z pozoru - były trzy zaangażowane strony: kochający tatuś, który aranżował małżeństwo latorośli, jej zazdrosny i zły, niżej urodzony chłopak i owa podła latorośl, która śmiała podnieść rękę na ojca. Był pewien, że większość ludzi we władzach tak właśnie by spojrzała na sprawę. Chłopaka powiesić, dziewczynę pochować, o sprawie zapomnieć - prosty mechanizm odhaczenia zbędnych punktów na liście. Jednak w opinii samuraja o złotych oczach sytuacja była o wiele bardziej skomplikowana. W jego opinii prawdziwy morderca sam się przyznał. Czy przestraszyła go groźba, że zawiśnie razem z tym, którego chciał wplątać w morderstwo? A może wizja podzielenia stryczka z plebsem sprawiła, że spróbował się wykręcić? (no bo przecież ktoś taki jak on nie może tak po prostu wisieć...
Inna sprawa, że wyznanie pozyskane po alkoholu i bez świadków może być problematyczne z punktu widzenia władz. Samuraj wziął i to pod uwagę - ale wiedział, że wycofać się już nie może. Skoro uzyskał informację od tego człowieka, to teraz musiał ją wykorzystać. W ten czy inny sposób. Pociągnął więc mężczyznę do siebie, ale nie przestał go trzymać - nie zamierzał pozwolić mu uciec czy stawiać oporu.
- Chciał pan dla swojej córki jak najlepiej, wiem to. Każdy ojciec chce - zauważył chłodnym, zimnym, opanowanym tonem głosu. Wciąż był oschły, surowy, sprawiedliwy; niby była ta zasada o nie osądzaniu innych, ale... Jego też kiedyś osądzono. Może dlatego znalazł w sobie siłę, żeby wskazać winnego?
- To jednak nie usprawiedliwia morderstwa. Pójdzie pan ze mną. I bardzo prosiłbym nie stawiać oporu, nie uciekać ani nie robić tym podobnych... błędów. To już nie wskrzesi pańskiej córki.
Z tymi słowami Hayami zamierzał po prostu wyciągnąć faceta na zewnątrz, a następnie zaciągnąć go do siedziby władzy. Tam planował podejść do pierwszego lepszego przedstawiciela sił porządkowych i oświadczyć:
- Ten człowiek zabił swoją córkę. Dowodem na to jest jego własne zeznanie, które mi złożył przed chwilą. Oskarżył on też niesprawiedliwie Makoto o wspomnianą zbrodnię, podnosząc wrzask "morderca!" tak, by ludzie musieli uwierzyć, że to on jest zbrodniarzem. Dowodzi tego zeznanie wspomnianego Makoto, z którym rozmawiałem. Przyprowadziłem wam więc tego człowieka, abyście zrobili z nim, co uważacie za słuszne.
Tutaj już zamierzał posłużyć się cieplejszym tonem, acz nadal używałby bardziej profesjonalnego oblicza, starałby się pokazać, że przyszedł tu jedynie z zamiarem wymierzenia sprawiedliwości. Oczywiście wszelkie próby ucieczki, stawiania oporu czy czegokolwiek innego spotkałyby się ze zdecydowaną reakcją - jednak nie na tyle brutalną, by nieszczęśnika zabić. W końcu martwy bogacz ani nie przysłużyłby się jego opinii, ani nie przywróciłby zmarłej do życia.
0 x
- Yami
- Posty: 2835
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Wioska Saikuron
Trwająca 3,5 roku misja została nareszcie zakończonaMisja Rangi C
Yasushi &Hayami Akodo
18/14 (kolejek) +3 z Yasu Mężczyzna oczywiście zyskujący świadomości co go miało spotkać zaczął się stawiać, jednak co mógł zrobić osłabiony alkoholem starszy facet wobec skały jaką był Hayami. Zwykły człowiek nie mógł stawić czoła samurajowi a więc po kilku nieudanych próbach, które musiały zakończyć się kilkoma siniakami (na szczęście obyło się bez wybijania stawów i złamań) udało się naszemu bohaterowi odstawić zabójcę w skutek nieszczęśliwego wypadku do strażnicy.
Oczywiście podczas całego procesu podróży na ulice wyszło kilka osób, które widziało jak samuraj niedelikatnie zabiera pijaczka z wioski. Wiązało się to oczywiście z plotkami, które poniosły się po okolicy. Również pojawiła się Yuki, która poinformowała, że twój towarzysz odzyskał siły i wrócił do miasta. Prosiła również o przekazanie wszystkich informacji co do sprawy jednak Hayami, mógł odpowiedzieć skrótowo, miał bowiem więźnia do odstawienia.
Na miejscu w strażnicy początkowo doszło do nieprzyjemnej sprzeczki między samurajem a jednym z pracujących tam osób. Zarzucono mu próbę zmuszenia do przyznania się do winy osobie nietrzeźwej. Takie zeznania niestety nie mogą zostać uwzględnione w procesie. Dla pewności jednak wezmą mężczyznę i ponownie przesłuchają. W tym miejscu do pomieszczenia wszedł niemiły sierżant, który widząc Ciebie wraz z mężczyzną najpierw się zdziwił a następnie uradował albowiem wyszło na to, że sam miał po niego niebawem jechać. Analiza miejsca zdarzenia wraz zeznaniami świadków wskazywało na luki w opowieści mężczyzny. Miał zostać ponownie przepytany aby upewnić się co do porządku zdarzeń. Dodatkowo dowiedziałeś się, że Makoto również będzie sprowadzony z karczmy. Co jak co ale siła plotek kobiecin doprowadziła w końcu do zdradzenia lokalizacji w której się znajdował.
Koniec końców wyszło na to, że Hayami jedynie o kilka godzin przyspieszył to co i tak miało nadejść. Ironiczne, czyż nie?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości