Misja C dla Maname
25/30 Zanim wyruszyłyście dobrze przyjrzałaś się wozom kupców. Były to dość solidne pojazdy, każdy miał dwa konie ciągnące jeden z nich. Karawana nie była zbyt długa, bo zajmowała może dwadzieścia metrów w całości. Ruszyliście powoli z portu by przyspieszyć tempa poza osadą. Kilka rzeczy było zastanawiających. Pogoda w Sogen raczej była przejrzysta, a Wy jechaliście z dość drogocennym ładunkiem. Nagle kapitan z ostatniego wozu odezwał się do młodej dziewczyny w czarnym płaszczu:
- Mayore co z Tobą, gdzie ta mgła? Zapomniałaś dlaczego wzięliśmy Cię do tej roboty? Na statku chyba też Ci się zapomniało co?- zapytał brunet lekko poirytowany.
- Amatorka- burknął z przodu kolumny Reido.
- Już, przepraszam, Ja, totalnie zapomniałam.- powiedziała młoda kunoichi i złożyła odpowiednie pieczęci. Mgła pokryła całą okolice i poza główną drogą, wozami i koniami nie można było dostrzec niczego. Ktokolwiek polował na kupców na pewno miałby problem ze znalezieniem ich w takim mleku.
- Ja nie wiem, nie znam się.- powiedziała przestraszona dziewczyna. Zaczynała wyjątkowo się denerwować. Jej ręce pod rękawami dziwnie się ruszały, jakby skrobała palce ze stresu.
Droga była dość spokojna i przebiegała bez większych problemów, więc Ty jako doświadczona już shinobi po prostu obserwowałaś karawanę i jej najbliższą okolicę. Na tyle na ile wzrok pozwalał sięgnąć przez mgłę.
Dotarliście do dziwnej wioski, która wyglądała na opuszczoną. Budynki majaczyły w oddali zakryte nieco przez mgłę, ale było ich niewiele, a ludzi na horyzoncie żadnych.
Nagle karawana zatrzymała się, bo konie z pierwszego wozu zaczynały być niespokojne.
- Co jest moje małe- zapytał Reido wyglądając z siedzenia. Nagle zza domu wystrzeliły dwa kunaie i wbiły mu się w ramię i nogę, przewracając go na wóz. Zaczął krzyczeć: - Aaaa, Zasadzka!- miał rację. Nagle zza domów wyskoczyli przeciwnicy. Dwóch mężczyzn, którzy wyglądem przypominali łysych osiłków pracujących w tartaku. Jednak jeden z nich trzymał w ręce dość duży miecz, a drugi mial w ręce dwa kunaie, które gotowy był wyrzucić.
- To jest napad, przejmujemy Wasze wozy. Niech nikt się nie rusza, to nikomu krzywda się nie stanie.- powiedział kark z mieczem. Bardzo odkrywczy był, skoro musiał oznajmiać, że to napada. Nikt się wcześniej nie zorientował.
Stali przed pierwszym wozem pięć metrów. Jeden obok drugiego blokując możliwy przejazd. Byli odważni myśląc, że zdołają porwać we dwójkę całą karawanę.
Nagle jednak Mayore zerwała się migiem z wozu numer dwa i popędziła do bandytów krzycząc:
- Misiaczku, dlaczego tak późno? Już się bałam, że mnie zostawicie.- a więc to mała paskuda zdrajczyni!
- Ta durna mgła nie pozwoliła nam Was wcześniej zlokalizować. Nie martw się króliczku, teraz ich mamy- powiedział kark z mieczem i przytulił swoją dziewczynę.
- Ty suko!- wrzasnął brunet z wozu numer trzy.- Miałeś dobre przecucia, Reido, że kazałeś jej szukać drugiej shinobi. Byłem ślepy na jej podejrzane zachowanie, cóż ze mnie za głupiec.- powiedział do swojego wspólnika Kisashi i wskoczył do Ciebie na wóz numer dwa. Trzech na dwoch, więc szanse raczej marne. Ale coś Ci mówiło, że osiłki to raczej wyszkolenia shinobi nie dostali. Chociaż miecz w rękach łysego leżał dość swobodnie, więc i krzepę pewnie ma.
Przybliżony wygląd :
Łysy: