Karczma "Kurinuka-me"

[Uchiha Hiromi]

~ 2.2/... ~

~ Ai oraz Boukyaku Shinichi ~

~ Misja Rangi D ~

~ ... ~

Przyłączenie się do już podróżujących wydało się Shinchiemu dobrym pomysłem. Bo, generalnie, był to dobry pomysł. Nie był pierwszym ani nie był ostatnim, który wpadł na to. Była to dość powszechna praktyka. Była nawet szansa, że ta grupa to była po części zbieranina różnych karawan, które zmierzały w jedną stronę, dla bezpieczeństwa. Tym bardziej, że wyraźnie nie mieli żadnych shinobi do pomocy.

Kiedy Shinchi go zaczepił, mężczyzna o kędzierzawych włosach odwrócił się i spojrzał na niego. Uśmiechnął się i skinął głową.

- Na szlaku to jesteśmy już kilka tygodni - powiedział i lekko rozłożył ręce, w geście powitalnym. - Przez Shigashi jechaliśmy, sprzedać zioła i inne rzeczy co się zza Muru dostaje, a teraz jedziemy, żeby im tam jedzenie zawieść - dodał. - Nie płacą już tak dobrze, ale trzeba pomóc bohaterom, nie?

Ktoś z jego kolegów mu przytaknął, ktoś inny się roześmiał. Podeszli też do Shinchiego - był nowym widokiem dla nich, więc pewnie stanowił jakikolwiek element odmieniający ich dzień.

Trochę też pewnie go oceniali, żeby zdecydować czy odpowiedzieć pozytywnie na jego prośbę, ale ten kędzierzawy postanowił zadecydować spontanicznie za wszystkich.

- Tak, czemu nie. To wolna karawana, każdy może się przyłączyć, a na szlaku zawsze jakoś raźniej. Teraz Miyu-san poszła zdobyć coś do jedzenia dla wszystkich, pewnie trochę zejdzie. Nie zatrzymujemy się w karczmach, bo jest nas za dużo, ale jedzenie skądś trzeba wyciągać. Potem ruszamy dalej. Będziesz próbował się zaciągnąć? - dopytał mężczyzna. Chyba też zapomniał się przedstawić.

[Boukyaku Shinichi]

Zwykle gdy ludzie stają się już nader przyzwyczajeni do jednego stałego grona, nowa osoba staje się czymś niezwykle interesującym. W końcu nowa osoba to nowe możliwości, opowieści, opcje relacji i być może paliwo do ciekawych wydarzeń. Shinichi został oblepiony podróżnikami i właściwie nie przeszkadzało mu to jakoś bardzo. Sam był na szlaku długo i przyzwyczaił się do pewnych manier.
Tak żywa reakcja mogła oznaczać, że prośba oszpeconego mężczyzny zostanie rozpatrzona pozytywnie i bez zbędnych negocjacji. Tak właściwie też się stało, najwyraźniej ta duża karawana to już jest zlepek i kolejna łata nie będzie dla nich problemem, a przynajmniej uznał tak kędzierzawy chłopak, który podjął decyzje za wszystkich. Co prawda, nie musiało to oznaczać, że jest to ostateczna decyzja, ale i tak zanosiło się, że Shinichi nie spędzi reszty dni w podróżny samotnie.
Całkowicie zrozumianym było, że cała ta zgraja nie zamierzała wchodzić do karczmy. Było ich zbyt wiele i najpewniej też oberżyści niezbyt przychylnie witaliby potencjalnych bandytów w przebraniu. Poza tym przybytek był stanowczo za mały. Ciekawiło go natomiast to, że wyłoniony został najwyraźniej przywódca. Choć w tym wypadku to rodzaj żeński. Ta która sprawuje piecze nad posiłkiem dla innych. Paliwem dla ciała i duszy. Była więc kimś ważnym i to najpewniej ona będzie decydować finalnie o propozycji Shinichi'ego. - Tak. Chętnie się z Wami wybiorę. O ile nikt nie ma nic przeciwko. - Odpowiedział lekko rozkładając ręce tak jakby chciał pokazać wszystkich członków karawany. Lepiej podróżować w samotności niż zasypiać w strachu, że Ci którzy wcale Cie tu nie chcieli mogliby dobyć noża i wbić Ci go w szyje we śnie. Choć prawda jest taka, że nawet gdyby obdarowali go uśmiechami i entuzjazmem dalej mogliby to zrobić. Na szlaku nigdy nic nie wiadomo. Shinichi nie należał do tych doświadczonych i jego krótki pobyt na świecie wykluczał myślenie przezorne. Wewnątrz cieszył się, że będzie mógł podróżować w większej grupie. Samotność bowiem to najgorsza choroba.

[Uchiha Hiromi]

~ 3/... ~

~ Ai oraz Boukyaku Shinichi ~

~ Misja Rangi D ~

~ ... ~

Z/T

*Omijamy temat "Szlak Transportowy" w Sogen, zeby nie zakłócać misji postem przeskokowym.