- Wiem i postaram się zrobić wszystko.... wszystko żeby nie zawieść - powiedział, a nawet powtórzył doskonale zdając sobie sprawę z tego z czym to się mogło wiązać. Na szczęście, nie był w tym wszystkim osamotniony. Mógł liczyć na wsparcie towarzyszy, o czym go zapewnili Kousuke i Fuyumi. Kłamstwem byłoby stwierdzić, że nie dodawało to otuchy.
- Doceniam to. Musimy zrobić wszystko, aby zbliżyć się wystarczająco blisko do rządcy Shōhei. Jak zrozumiałem… gdyby coś poszło nie tak, to najważniejsze jest aby się go definitywnie pozbyć? - dopytał, nie chcąc pozostawiać żadnych niedopowiedzeń. Zresztą, dobrze by wszyscy o tym usłyszeli i wiedzieli co trzeba zrobić.
Był środek nocy gdy dotarli na obrzeża Shōhei. Najpierw ujrzeli jasne punkty wyróżniające się na tle ciemnego lasu, a potem… także nieliczną straż niedbale rozstawioną na obrzeżach wioski. Tadaaki ostrzegł ich jeszcze, że zaczyna się właściwa akcja, na co Azuma cicho westchnął, bo wiedział że teraz to od niego będzie właśnie wiele zależało.
- Podejdźmy do nich. Udawajmy wyczerpanych - zaproponował, po czym ruszył przodem w kierunku wejścia do osady, nieco powłócząc nogami. Czekał na to, aż ich zauważą, podejdą i zatrzymają, choć nie miał w tym zamiarze nikogo na celu zabić. Chciał doprowadzić do rozmowy, w trakcie której będzie mógł ujawnić jak się tu znaleźli, czyli wykorzystać wcześniej zmyśloną historię. Znali też co ważniejsze informacje dotyczące przybranych tożsamości, co też pozwalało przeprowadzić to w taki, a nie inny sposób nie ryzykując, że nie będzie wiadomo do kogo się w danym momencie zwracają.