Szlak transportowy

Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha. Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Awatar użytkownika
Defrevin
Założyciel Forum
Posty: 2109
Rejestracja: 11 lut 2015, o 22:31

Szlak transportowy

Post autor: Defrevin »

0 x
Jeśli masz ważną sprawę, pytanie lub potrzebujesz pomocy związanej z funkcjonowaniem forum, proszę wyślij do mnie prywatną wiadomość. Z chęcią zapoznam się ze sprawą i rozwieje wszelkie wątpliwości.
Inu

Re: Szlak transportowy

Post autor: Inu »

Yoshi niespecjalnie przejął się paplaniem Shanshiego, westchnął tylko i stwierdził całą prawdę w jednym zdaniu. Tymczasem cała trójka brała nogi za pas wiejąc z miejsca zbrodni, znikając wszystkim z oczów w jednej sekundzie jak jakieś małe niecne łotrzyki, zostawiając za sobą syk ognia i bolesny trzask palącego się drewna. Szybko zniknęli w gąszczu drzew i pędzili jakąś nieznaną nikomu ścieżką. Sanshi stawiał ciche i precyzyjne kroki niemalże bezszelestne, dobrze sobie radził w takich sytuacjach. Ruda uśmiechnęła się pod nosem. No no, nieźli są. Będzie zabawnie. Biegła tuż za Shanshim starając się dotrzymać mu kroku a zarazem popisać się swoją zwinnością by pędzić jak najciszej. Nawet nieźle jej to szło choć z reguły nie kwapiła się tym by zachowywać się cicho, była na to zbyt głośną osobą.
Nagle szefu zatrzymał się gwałtownie, ruda zahamowała i zrobiła krótką ścieżkę na ziemi wzniecając pojedyncze kępki kurzu. Sanshi uśmiechnął się i zaczął gadać rzeczy, których Inu się nie spodziewała. Wpierw dziewczyna zamrugała swoimi zielonymi ślepiami a po chwili uśmiechnęła się szeroko ukazując rząd zębów. Zaśmiała się razem z nim opierając dłonie na biodrach. - Hahaha, co za świr! - Rzekła radośnie i przeczesała niesforną grzywkę. Okazało się, że dwójka rudzielców zrobiła fajną akcję i to było zaplanowane. Ciężko się spodziewać po takich osobach czegoś innego niż wszczynanie bójki. Ruda miała ubaw po pachy, w jednej chwili cały niepokój prysł jak bańka. Czarnowłosy wyjaśnił wszystko, widocznie również miał w poważaniu życie tamtej ochrony. Bardzo dobrze, Inu mocno by się zdenerwowała gdyby ten puścił umoralniającą gadkę. Splotła uroczo ręce za plecami i uśmiechnęła się szeroko ciesząc się z obecnej sytuacji. Było wesoło.
Poczuła wzrok Shanshiego na sobie, nadstawiła uszów oczekując czegoś chwalebnego. Doczekała się, wyszczerzyła kiełki rechocąc złowróżbnie. - Najlepsza zabawka - pioruny! Są nie do powstrzymania! - Oznajmiła z jawną dumą pusząc się swoją mocą i umiejętnościami. Usłyszała komentarz odnośnie czerwonowłosego i zamyśliła się. Metodyczny? Niepozorny!? Phie. Wcale taki nie był kiedy zaczęliśmy naszą pierwszą rozmowę! Czyli dwójka zdała test i nadaje się na zdobycie artefaktu. Wybornie! Shanshi jednak nie miał tyle energii co dziewczyna, osunął się bez sił na pniu drzewa i usiadł na ziemi. Zaproponował 3 wyjścia z aktualnej sytuacji, ruda mruknęła w zamyśleniu spoglądając w ciemniejące niebo. - Wolałabym jednak iść do portu z pełnym brzuchem. Może byłaby jednak jakaś otwarta karczma w tej osadzie? Jak nie, to może w porcie by się coś znalazło....- Rzekła zastanawiając się. Inu należała do wiecznych głodomorów, mogłaby jeść niemalże co chwila. Myśl o głodnej nocy wręcz ją przerażała.
0 x
Teien

Re: Szlak transportowy

Post autor: Teien »

Wszyscy mknęli ile to sił w nogach, stawiając je jak najdalej od zostawionej za plecami karczmy, gdzie chwilę temu odbył się jednostronny bój gdzie chaotyczny duet sprzątnął śmieci ze świata. Co prawda jeden przetrwał, lecz ze swą siłą długo nie pociągnie. Zadowolenie na jego twarzy widniało jeszcze przez kolejne sto, a może więcej stóp. Rozpoczęli wyprawę od nudnego spotkania, potem musieli pomóc nowemu członkowi drużyny, a teraz już mordowali. Czuł się zachwycony swoimi nowymi kompanami. Albo nie... Wróć. Był niezwykle kontent z sytuacji w jakiej się znalazł dzięki tej dwójce. Kiedy krew niczym rozjuszona bestia przestała szaleć w jego ciele, wróciwszy normalny rytm, zaczął doglądać czy tam bardziej nasłuchiwać. Gdyż własnie od pewnego nieskupiony na otoczeniu lecz na swych morderczych myślach, dostrzegł między nimi pewne zachwianie. Słyszał krok dwójki ludzi, trzeci był cichszy niż szept wiatru, jedynie w odstępnie kilkunastu mogło się usłyszeć jakieś stąpnięcie. Sanshi stawał się coraz to bardziej czytelną księgą dla młodego Uchihy. Odkrywał z godzinami większe jego sekrety i naturę bestii, która kryje się w jego skórze. Niespecjalnie mógł napomnieć pamięcią człeka, mającego tak głuchy krok, jedynie na myśl przychodził mu zwierz. Puma. Ten kot był iście cichym zabójcą. Sporej wielkości, jednak poruszającym się z gracją i niezwykłą płynnością. Jakby był zawsze siebie pewny, z niezachwianym spokojem, a także krwawymi intencjami. Czerwony Król odkrył dopiero skrawek zwierza o imieniu Sanshi, jednak dobrze również wiedział, iż ten nie jest byle człekiem...
Nagle to zatrzymał się i odwrócił. Również i Yoshi to uczynił wraz z Inu. Zaraz zaczęło się lekkie tłumaczenie gry aktorskiej jaką przedstawił przed barem. Czy czerwooki nabrał się? Można było tak powiedzieć, jednak wraz z kolejnymi krokami, nabierał między wszystkim wątpliwości, które zostały tutaj podkreślone. Zaraz to para ślepi, bo te szermierza i demonicznego młodego mężczyzny spotkały się. Na twarzy aktorskiego pojawił się uśmiech, a po nim komentarz. Nie miał zamiaru na niego odpowiadać, sięgnął jedynie po swoją paczkę papierosów. Mozolnie wysunął jednego z opakowania. Nasłuchiwał bowiem cały czas co jeszcze ma do powiedzenia. Odpaliwszy skończył na zdaniu Sanshiego, w momencie gdy mówił iż daliby mu radę w trójkę. Papieros zasyczał, a z ust Uchihy wysunęła się szara chmurka. -Mówiąc "Jeśli będzie chciał nas gonić, to i tak nas dogoni." Nie miałem na myśli, że nie wygramy... Jednak między tymi słowami miałem nadzieję, że to zrobi i pozwoli mi stanąć samemu naprzeciw siebie. Heh...-ślepia błysnęły mu tymże jego specyficznym blaskiem, który stwierdzał, iż jest śmiertelnie poważny, a także zdecydowany. A zaraz kiedy chmurka zniknęła rozwiana przez podmuch wiatru, ukazał się szeroki uśmiech. -Największe bestie zawsze będą moje.-wydmuchał kolejną chmurkę, po której malowidło zniknęło z jego twarzy. Zainteresowanie Rudowłosą dziewczyną, również było ogromne, gdyż nie widział tak potężnej sztuki Raitonu jeszcze u nikogo... Lecz jak na teraz numerem jeden był tutaj Sanshi.
A kiedy wszyscy dokończyli swoje myśli i przedstawili. Yoshi sam chciał dodać to i owo. -Dobra, zróbmy trochę inaczej. Ja chciałbym dopracować sobie jedną sztuczkę. A Wy chcecie co innego. Więc może... Ja zostanę tutaj. A Wy zrobicie co chcecie. Osobiście nie pchałbym się do osady. Moje rodzime strony... Więc czynne są tylko jakieś bary nocne i może pokój by się znalazł, jednak cena byłaby spora. Choć może coś się zmieniło od mojego ostatniego pobytu. Tak czy inaczej, ja chciałbym coś dokończyć, więc jaki będzie tego kompromis?-włożył ręce do swojej ulubionej kieszeni, czekając na odpowiedź.
0 x
Yoichi

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yoichi »



Inu - Z/t - Dalej Tutaj
0 x
Teien

Re: Szlak transportowy

Post autor: Teien »

Młody Uchiha czekał trwale na odpowiedź przewodnika zwanego Sanshi. Człowieka, przez którego wszystko to się zaczęło. Miał w swych słowach ogromną ilość argumentów prawdziwych, jednak nie zawsze muszą one przechylić szalę "racji", naprzeciw Yoshiego. Młodzieniec bowiem był zdeterminowany do walki z każdym przeciwnikiem, tym zwanym zwykłym chłopem i tym na którego wołają boże. Nie skomentował wypowiedzi szermierza, jedynie spojrzał na niego spod byka, jakby chcąc oznajmić, żeby nie przekładał wszystkiego na doświadczenie. To tyle co chciał i mógł dodać, bowiem niedługo po tym dwójka wyruszyła przed siebie do wioski znanej mu za dzieciaka. Odprowadził ich wzrokiem, a kiedy zniknęli wymazując swe rysy postury sprzed jego wzroku, lekko zszedł z aktualnej trasy.
Oczywiście nie udał się na drogę. Stanął bowiem ukryty między drzewami, tak jak sobie upodobał. Przysiadł po turecku, po czym złapał się za głowę. Ścisnął palce mocno, jakby chciał coś z niej wydobyć. Myślał na tematy przeróżne, lecz jedno trapiło go wręcz od początku podróży. Bowiem zna on tylko kilka technik, a także posiada swoje cudowne ślepia. To jednak nie było siłą, która pozwoli przetrwać mu kolejne kilometry jakie mają przebyć. Błądził między zakamarkami swojej wyobraźni, tworząc w niej pierwszą własną technikę jaka wpadła mu do łba. Znał się bowiem na technikach z kategorii iluzji. Toteż właśnie w tym zakresie wymyślił wręcz idealne jutsu, mające bardzo wzmocnić jego przewagę na polu walki. Do łba wpadło mu bowiem coś takiego, jak genjutsu w genjutsu. Prosta sztuczka. Dla porównania można by po prostu powiedzieć, iż oponent dostanie w swoje ręce dwa konie trojańskie. Jeden był bowiem pełny niespodzianki, lecz po wykryciu takowa nie okazała się niespodzianką, to więc w nim ukryło się bowiem coś kolejnego, mniejszy lub większy drewniany konik... Uśmiechnął się szeroko, aktywował swojego Sharingana. Ten zakręcił się kilkukrotnie w jego ślepiach, zatrzymując się w swym standardowym szyku. Zdjął ręce z łba i złożył pieczęci. W tym momencie starał się wyobrazić swoją chakre, ona bowiem miała powoli krążyć w jego kanalikach, jak gdyby nigdy nic. Standardowa rozgrzewka przed nauką. Bo przecież przed wszystkim trzeba się dobrze rozgrzać by nie nabawić się kontuzji. Majstrując wyobrażał sobie właśnie to o czym przed sekundą myślał. Aż do momentu w którym wykonał iluzję! Co prawda nie miał jej na kim przetestować, lecz doszedł do wniosku, iż jest najlepszym obiektem badań. Aktywował Sakkaku... Poczuł się jak gdyby w jego ciele była iluzja, a w momencie kiedy użył Kai, to uczucie nie zniknęło. Następnie dodał kolejne Kai by upewnić się, dodatkowo. Po tym ruchu odczucie prysnęło, a on wiedział, iż będzie mógł dobrze bawić się przy użyciu tej techniki. Lecz to nie miał być koniec tej zabawy...
We łbie roiło się bowiem od pomysłów. Chciał nauczyć się kolejnej wymyślonej techniki, tym razem nazwał ją od jej działania Chēn. Efektem miało być złapanie ofiary w genjutsu, które ukazuje pojawienie się łańcuchów, z każdego materiału jakie jest na świecie, czy też z każdego miejsca jakie istnieje. Woda, ziemia, drzewo, metale... Dosłownie wszystko! Z ów miejsc miały wydobyć się łańcuchy zdolne skrępować ruchy oponenta. Cześć takowych niemających skrupułów, zimnych i nieczułych, mocno ściskając się na swoim celu, nie dając mu całkowicie szans na obronę. Aczkolwiek takie techniki mają swoje duże wady. Proste wyjście z iluzji gwarantuje przymusowy szybki atak na ofiarę by nie dać jej możliwości reakcji nim zorientuje się jak wydostać się z iluzji. Tutaj wystarczy jeden mały grymas bólu i koniec! Iluzja pryska, pozostawiajac po sobie jedynie wspomnienie bezradności. Zamknął swoje ślepia wyobrażając sobie takowe użycie. Lekko trudniejsza rzecz, a zarazem prostsza. Wykonał odpowiednie pieczęci, a następnie rzucił na siebie ów iluzję! Tym razem efekt miał być widoczny. Zaraz poczuł na sobie skrępowanie, zimne coś oplotło ręce i nogi, łapiąc również za szyję. Otworzył powoli ślepia, ciesząc się lekko efektem własnych nauk... Zaraz przegryzł wargę i dezaktywował swe szkarłatne ślepia. Położył się na chwilę na trawie, spojrzał w niebo. Zapadł już zmrok, a gwiazdy wyszły na wieczorny spacer.
Minęła godzina? Może dwie... Odpoczywał, lecz co dobre kiedyś musi się kończyć. Nie ma dużo czasu, bowiem musi wyrobić się w czasie i spotkać się niedługo ze dwójką. Rudowłosą i szermierzem. Ten dzień pozwoli mu cholernie urosnąć w siłę, stanie się czymś więcej niż tylko groźnie wyglądającym młodym mężczyzną. Znów zmienił pozycję na turecki przysiad. Tym razem nie aktywował swojej ocznej techniki, jedynie zmrużył ślepia dokonując kolejnego wymaginowanego tworzenia. Kagenoyoshi, taka nazwa przyszła mu do makówki. Dlaczego tak? Ponieważ ma to być iluzja klona, który potrafi to i owo, jak i również zniknięcie pod osłoną tego genjutsu. Dające nam możliwość zajścia oponenta i zadania ciosu, kiedy klon po prostu będzie odwracać uwagę. Wymagająca koncentracji technika, lecz będzie jedną z ulubionych tego Czerwonego Króla. Nie był jednak pewien, co zrobić ze swym krokiem, bowiem nie jest ono najcichszym, nie może się równać na pewno z tym Sanshiego. Lecz i na to przyjdzie odpowiednia pora! Bowiem dopracuje to z czasem do perfekcji. Najpierw trzeba było nabrać podstaw, a następnie szlifować je by dobierać nowe komponenty. Uśmiechnął się znów pod nosem, chakra byłą skumulowana na użycie tego jutsu. Wykonał odpowiednią sekwencje pieczęci, by to zaraz użyć jej na sobie. W pewnym momencie jakby poczuł, że znika, lecz zaraz wyczuł tuż obok zbiorowisko lekkiej jakby chakry, co utwierdziło go przy tym, iż raczej po prostu mu wyszło. Lecz to oceni przeciwnik... A on sam będzie mógł patrzeć na swoje dzieło w momencie mordowania oponenta. Wiedział, dobrze że trenowanie technik iluzji jest słabym wyjście kiedy robi się to na sobie. Bowiem większość technik nie działa zostawiając po sobie jedynie jakby lekkie zaburzenie układu niebieskiej energii jak w przypadku normalnego złapania w genjutsu. Lecz to właśnie potwierdziło, iż nauczył się tego, a teraz będzie mógł testować w boju.
Nauka kolejnej techniki poszła jakoś, a więc postanowił delikatnie zwolnić tępa i trochę znów odpocząć. Niby ma mało czasu, niby musi po prostu jak najszybciej się nauczyć tego i owego, jednak nie może ot tak zużyć wszystkich sił, bo przecież jakoś musi ruszyć do miejsca spotkania, a także później w drogę. Toteż właśnie... Nie ma zamiaru ruszać się niczym niedołężny starzec, chce iść przed siebie z podniesioną głową prosto przed siebie, jakby nigdy nic się nie stało. Czas mijał dalej. Minuty z minutami, a księżyc zmieniał powoli swoje położenia. Ten w siedzie odpoczywał, aż do momentu stwierdzenia, iż trzeba niestety dalej kontynuować trening. Co jak co, do takich rzeczy nie pałał zapałem. Czwartą już techniką, która miała przyjść mu do arsenału jakim dysponował ma być Junjin Rokju. Coś, co będzie solidnie dekoncentrować ofiarę tejże iluzji. Nie wiedział specjalnie jak się do tego zabrać poza kumulowaniem chakry i złożeniem pieczęci. Toteż ciężko mu było wyobrazić sobie jak to jest nie wiedzieć co i jak stoi, a jednak to widzieć. Umysł po prostu był maszyną zdolną do wszystkiego, również i takiego wyczynu. Zamknął ślepia by nastała ciemność. Starał się oczyścić z niepotrzebnych myśli i skupić na tej jednej. Wyobraził sobie lustro i odbicie w nim, to jest praktycznie to samo co chce uzyskać z lekkimi różnicami. Toteż jeszcze raz! Przerwał cały cykl i wrócił do początku. Skumulował jeszcze raz odpowiednią ilość jak dla niego chakry, by to następnie wykonać sekwencję pieczęci i rzucić magiczną sztuczkę. Za pierwszym razem delikatnie musnęło jego umysł, za drugim odczuł ten efekt przez chwilę, a za trzecim i kolejnymi było coraz to lepiej. Aż wreszcie doszedł do momentu w którym to wszystko co widział było kompletnie inaczej poustawiane...
Własna technika numer cztery zakończona sukcesem. Teraz przyszła pora na ostatnią, która tli się w jego umyśle. Widział to jutsu i niejednego shinobi, który posługiwał się naturą chakry suiton. Jednak on sam takowej nie posiadał, to też musiał zadowolić się genjutsu. Niezwykle użyteczna technika ninjutsu, której celem jest ograniczenie wzroku przeciwnika. Również i w tej iluzji taki cel będzie mieć ta technika zwana Kirintuzo. Jak w przypadku pierwowzoru lub rodzica tej mgły, technika tworzona jest na pewnym obszarze, a także działa na pewnym obszarze, wyjście z niej powoduje po prostu dezaktywację. Również i samo Kai powoduje to. Jednak jest ona niezwykle trudna do rozszyfrowania, bowiem spora część osób zna odpowiednik w dziedzinie Suitonu. Toteż może pomyśleć iż jest to zwykła mgła. Nie był specjalistą od tego typu zachowań pogody, ani żadnych innych. Jednak był swego rodzaju mistrzem swojej sztuki magicznej. Tak więc jedyne co pozostaje mu to wziąć się do roboty i zacząć sprawić, że rozpocznie się show! Jak zwykle zaczął od zbierania chakry, a także uspokajania jej, aby ta po prostu zachowała swój odpowiedni rytm. Spojrzał na niebo, było już lekko po północy, to też odpowiedni moment by zakończyć zabawę, również ją dokończając, a także odpocząć by rano ruszyć w dane miejsce. Skupił się maksymalnie, zaczął powoli i starannie jak nigdy wykonywać znaki do własnej techniki. Usadowiony wygodnie, po chwili miał już wszystko gotowe. Zakończona sekwencja i odpowiednia ilość chakry, pora pokazać kawałek swej sztuki. Wymruczał pod nosem nazwę techniki, po czym na przestrzeni wzroku pojawiła się jakże piękna dla jego oczu mgła. Nie była czymś naturalnym w takiej pogodzie czy terenie, to kolejna opcja dla której technika może być łatwa do przejrzenia, jednak... Uśmiechnął się dumnie pod nosem i położył na trawie, by odpocząć... //Nauka pierwszych pięciu WT
0 x
Inu

Re: Szlak transportowy

Post autor: Inu »

Spało się wybornie, a co najważniejsze - nie musiała wydawać za wiele. Z niej był ogromny dusigrosz, nie była typową babą co roztrwania wszystkie swoje oszczędności na prawo i lewo. Dzięki temu dotychczas jakoś sobie radziła w obcych miejscach. Obudziła się późno, a raczej to Sanshi ją obudził w samym ręczniku. Mogła przynajmniej obejrzeć go w niemal całej okazałości. Całkiem całkiem. W dodatku miło jest usłyszeć komplementy z samego rana, słowa kompana wprost radowały jej duszę. Złapała jabłko, wychodzi na to że Yoshi dostanie nawet sporo żarcia. Ależ ona była uczynnym człowiekiem.
Szli średnim tempem kierując się w stronę portu po drodze zahaczając o trakt. Przystanęli i zaczęli się rozglądać za trzecim kompanem. - Te wilki miałyby sporą niestrawność - skrzywiła się współczując biednym zwierzakom, które miały szanse pożreć czerwonowłosego. Nagle Sanshi zaczął czegoś szukać, po chwili orzekł że czegoś zostawił. - Spoko - Machnęła ręką kiedy towarzysz ruszył w drogę powrotną po swoją zgubę. Tsh! A to niby ja jestem sierotą! Zero samodzielności! Przewróciła oczami i pokręciła głową nie wierząc w swoje szczęście. Przeczesała włosy palcami i rozejrzała się po okolicy w poszukiwaniu Yoshiego. A ten cymbał gdzie się podział? Serio go wilki wrąbały? To by nie było nic dziwnego tsh! - Marudziła sobie pod nosem, była w gorącej wodzie kąpana i już chciała wyruszać w swoją przygodę życia ku bogactwu. Nabrała nagle wielkiego haustu powietrza w płuca i wydarła się co sił. - HEJ ruda pało! Odezwij się, albo cię tu zostawiamy! - Odetchnęła, oparła dłonie o biodra i zaczęła wystukiwać nerwowy rytm palcami o kości miednicy. No ileż można czekać!?
0 x
Teien

Re: Szlak transportowy

Post autor: Teien »

Młody Uchiha nawet nie wiedział kiedy sen zagarnął go całego, dorwany przez szpony istnych fantazji jakie to przytrafiły mu się w snach, niczym martwe truchło leżał pod jakimś drzewem. Bowiem plecy oparte miał o korę, głowa delikatnie uciekła mu na prawy bar, ręce miał założone na swej klacie, a z jego wnętrza wydobywały się dziwne odgłosy. Jakby jakiś stwór z lasów właśnie ryczał czy warczał, przygotowując się do starcia z przeciwnikiem, to jednak on po prostu chrapał. Nic dziwnego, że żaden zwiesz do niego nie podszedł, bowiem nawet najdzielniejszy mąż miałby pełne spodnie słysząc ten dziki zew. Ale tak, to właśnie ten zew wskazywał na jego dalszy żywot, bowiem poza tym praktycznie się nie ruszał. Nagle między jednym, a drugim snem, kiedy przechodził między chaotyczną wojną, która wykreowana dawała mu jakże piękne widoki, gdzie krew, krzyk, ból i stosy martwych ciał leżały wszędzie, a tuż obok miała zaczynać się inna przygoda, wyjęta z kategorii tych erotycznych. Już miał wchodzić... do łoża z cudowną niewiastą, lecz krzyk niczym potężny grom z nieba przerwał cały obraz na pół. On powoli otwierał ślepia, te leniwie podnosiły się do góry, po chwili opadając, usta rozwarły się szeroko, a ten nabrał większego haustu powietrza w swoje płuca. Zaraz szczęka opadła, a on spoglądał zaspanym spojrzeniem przed siebie. Między pniami drzew znajdowało się słońce, które jako największy wróg z samego rana, prosto świeciło w jego szkarłatne oczęta. Zaraz te opadły zamykając się trwale. On sam mozolnie podniósł dłoń do góry. -Która godzina... -rzucił słowami do siebie, przecierając podniesioną ręką śpiochy. Mlasnął również ustami, stwierdzając że delikatnie mu zaschły, toteż będzie trzeba czegoś niedługo się napić. Zaraz to przypomniało mu się co też go obudziło z tak miłego snu. Jakby echem znów odbiły się słowa Inu. -Kurwa, to ta pizda ehh...-mruknął pod nosem, po przetarciu ślepi postanowił je otworzyć. Te jakże lekko zmieniały czerń na poranny chrzest. Włożył ów dłoń do kieszeni i wyciągnął paczkę papierosów. Umieścił zaraz jednego z kilku w ustach, rozpalił swą zapalniczką, a następnie zaciągnął się mocno. Po chwili rozwarł usta, z nich zaś ku niebiosom uniósł się dym. On również postanowił się podnieść. Stanął na równe nogi, otrzepał się z kurzu i ziemi. A także wyszedł zza zasłaniającego go drzewa, nie musiał daleko szukać swym wzrokiem, bowiem kilka metrów dalej znajdowała się Inu. -Czego się tak kurwa drzesz...?-spytał ironicznie, podchodząc pod nią powoli.
0 x
Inu

Re: Szlak transportowy

Post autor: Inu »

Usłyszała jakieś dźwięki, przechyliła niedbale głowę na bok spoglądając w kierunku odgłosów. Po chwili zza pobliskiego drzewa wyszedł poszukiwany nieszczęśnik, któremu nie dane było spędzić nocy w miękkim łóżku jak jej. Uśmiechnęła się, odwróciła się przodem do czerwonowłosego i skrzyżowała ręce na dużych piersiach mocno je uciskając. - Co za leniwa dupa. Dopiero się obudziłeś? - Przywitała go z wrednym uśmieszkiem wymalowanym na jej niewinnej buźce. Zdmuchnęła drażniący kosmyk włosów z policzka i odciążyła jedną z nóg. - I jak tam twoje magiczne sztuczki, które miałeś wykonać? Udały się? - Spytała od niechcenia, a po chwili zaczęła grzebać w swojej poręcznej torbie. Nie było tam dużo rzeczy, szybko wyjęła jabłko, które dostała od Sanshiego. Wzięła gwałtowny zamach i wycelowała w biednego czerwonego by po chwili rzucić w jego stronę nieszczęsny owoc z zamiarem trafienia w jego głowę. - Rozbudzę cię hahah! Przy okazji smacznego. W tym lesie chyba nie zjadłeś za dużo - Ponownie skrzyżowała ręce na piersi taksując wzrokiem biednego Uchihę. Nie żeby się o niego martwiła czy coś, jednakże głodny towarzysz broni to beznadziejny towarzysz broni. No, może trochę mu współczuła, czy coś w ten deseń, jednakże pomińmy ten temat.
- Sanshi polazł z powrotem, coś zostawił w tej knajpce. Wygodnie się spało? - Spytała spoglądając nań kątem oka. W tej wypowiedzi o dziwo nie było wrednego podtekstu, w grę wchodziła jej kobieca ciekawość, która irytowała każdego faceta chodzącego po tej planecie.
0 x
Yoichi

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yoichi »

0 x
Teien

Re: Szlak transportowy

Post autor: Teien »

Mózg Yoshiego powoli zaczynał wracać na dzienne obroty, bowiem po przebudzeniu chyba każdy człek musi chwilę odczekać by to normalnie funkcjonować. Lekko zaspanym spojrzeniem spoglądał prosto na Inu, która to swym żywym i krzykliwym głosem od razu zaczęła go atakować. -Nie... Wyglądam tak bo dopiero skończyłem zabawiać się z pewną panną z okolicy, a co? -wyciągnął papierosa z ust i wydmuchał chmurkę dymu, która w zwyczaju miała zakrywać kawałek jego twarzy. Leniwie lustrował ją cały czas, toteż jedna dłoń znajdowała się w jego ulubionej kieszeni, swobodnie rozłożona, bowiem druga trzymała właśnie jego szluga. Rudowłosa jednak nie miała zamiaru przestać zaczepiać Czerwonego Króla, bowiem od razu przeszła do kolejnego zapytania. Jak dla niego, było to zbędne i głupie, gdyż nie zostałby w takim miejscu gdyby nie mógł wyrobić się czy też wykonać tego co chciał zrobić. Kąciki ust podciągnęły się do góry, trzymał już papierosa między wargami, wymruczał do niej szyderczo. -Ta, teraz mogę spokojnie patrzeć przez ubrania, heh... -mrugnął iluzyjnie oczyma jakby chciał poprawić swój wgląd na nią. Najwidoczniej lekko się Inu zdenerwowała gdy to zrobił, ponieważ natychmiastowo rzuciła w niego jabłkiem, poprzedzając jakimś dziwnym zdaniem o rozbudzeniu. Owoc pomknął prosto na niego, a dłoń która była wolna bowiem nie trzymała już papierosa, skupiła się na złapaniu lecącego jedzenia. Bezproblemowo przy zetknięciu się delikatnie przymknął palce, co też zaowocowało śniadaniem w jego rękach. -Dzięki, ale jak chcesz mnie rozbudzić, to lepiej zrób coś innego huh. -równie szyderczy uśmieszek zagościł na jego twarzy co wcześniej, zaraz to na przestrzeni wzroku pojawił się Sanshi. Według Inu musiał po coś wrócić, lecz nie powiedział dokładnie po co. Nie zajęło mu to zbyt długo, gdyż przybył zaraz po Inu, tak więc chyba niczego specjalnego nie knuł między tą chwilą rozłąki. Jednak to co zdumiewało go wcześniej cały czas czaiło się w postaci szermierza. Bezszelestny krok był jakże zdumiewający z początku, jak i teraz. Zapewne sam Uchiha nie spostrzegłby się gdyby ten zachodził go od tyłu, to jednak nie usprawiedliwia nieostrożności. Równie i Sanshi był zaciekawiony czy Czerwony Król zrobił co chciał, na co młodzieniec odparł. -Taa... -przerywając na moment by wydmuchać dym z płuc. -A czy Ty też zrobiłeś wszystko co miałeś zrobić?-lekka wymiana zdań nastała między nimi w mgnieniu oka.
-Wyspany czy też nie i tak nie dałbyś mi rady hah. -przerzucił wzrok z Inu na Sanshiego, zaś ślepia zaiskrzyły ciemnym ogniem pewności siebie. Zaraz to cisnął petem na ziemię, po czym zgniótł go podeszwą buta. Przyłożył złapane jabłko pod usta i ugryzł kawałek. -Raczej nie, choć jakiś miecz czy ostrze by mi się przydało. Nie lubię brudzić sobie rąk, jednak nie jest to przymusowa prośba. Więc jak dla mnie możemy ruszać... -tak więc jeśli nic się nie wydarzy po prostu rusza do celu.
0 x
Inu

Re: Szlak transportowy

Post autor: Inu »

Prychnęła najbardziej sarkastycznie, jak tylko potrafiła. Ta, jasne, ciekawe która cię kurwa chciała! On jest niemożliwy! Nie powiedziała niczego na głos chcąc zachować resztki spokoju i swojej anielskiej cierpliwości, przy tym czerwonowłosym cymbale ciężko było zachować cierpliwość. W dodatku od rana fajki. Niech no tylko zacznie męczyć mnie jakiś kaszel, od razu go zabiję! Albo nie, wsadzę mu tego papierosa w....no! Nadęła swoje policzki jak chomik, który wszamał mnóstwo papieru toaletowego. Zadała kilka pytań z wyraźnej troski, chciała się jakoś zintegrować co w jej przypadku było trudnym zadaniem, ale się starała! A ten rudy drań jej nie pomagał w żaden sposób! To przecież facet powinien się starać. Gadał o jakiś dziwnym widzeniu przez ubrania. Spojrzała na niego jak na kompletnego cymbała przymrużonymi ślepiami, uniosła nonszalancko jedną brew ku górze zaś usta były nadęte do granic możliwości. - Tak...jasne....- Mruknęła krótko nie wnikając w jego IQ. Po prostu był niemożliwy, jej gniew ze świstem eksplodował jak zatyczka od gotującego się czajnika. Wyrzuciła jabłko, które uprzednio chciała dać czerwonowłosemu w pokojowy sposób. Skrzyżowała ręce na piersi, fuknęła i uniosła wysoko głowę uwydatniając swój gniew. Zabiję go! Niech tylko ten cymbał zaśnie! Nosz jasny chuj, co za poczwara!
Żeby tego było mało, nagle dostała w nos! Wstrzymała oddech, całe jej ciało w jednym momencie napięło się jak struna. Wzięła momentalny zamach prawą ręką i zaatakowała z łokcia w tył robiąc półobrót, odwracając się tym sposobem do Sanshiego, który spokojnie sobie uskoczył. Wypuściła ze świstem powietrze, zastygła w bezruchu i z zaskoczeniem rozpoznała szefa gromady, który zaszedł ją od tyłu. Po jego słowach prychnęła i wyprostowała się po czym przeniosła wzrok gdzieś w bok urażona nie odpowiadając. Sanshi zaraz zwrócił się do Yoshiego i zrobił mu mały wywód, zaś czerwony zignorował jego słowa i wręcz rzucił mu nieme wyzwanie. Ruda przerzuciła na niego swój podirytowany wzrok, po chwili wyszczerzyła swoje kiełki w uśmiechu. - Zawalczymy...niedługo - delikatna groźba zawisła w powietrzu, czerwony najprawdopodobniej i tak ją zignoruje. Wydłubię te twoje kolorowe oczka i dam psom na pożarcie draniu! Ciekawe co wtedy byś mówił! Inu zrobiła krok w stronę portu nie chcąc już stać w jednym miejscu. - Chodźmy po prostu
0 x
Yoichi

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yoichi »

2x z/t - Inu i Yoshi. Dalej w porcie w Sogen.
0 x
Akaime

Re: Szlak transportowy

Post autor: Akaime »

Po opuszczeniu karczmy znaleźliśmy się na szlaku transportowym, chociaż wolę go nazywać handlowym. Zapewne to dlatego że poruszają się nim albo osoby chcące zarobić, rzadziej spotka się tu geninów jak ja którym się nie śpieszy. Łatwo się domyśleć że tym razem ja także będę się nim poruszał,a to wszystko przez tego starucha, podglądacza i jego małpę.
-Nienawidzę ich -Przeszło mi przez głowę i złapałem się za włosy. Wychodzi na to że będę musiał własnoręcznie to poprawić. Dopiero za jakiś miesiąc będą one w miarę normalnie wyglądać, ale przywrócenie ich do wcześniejszego stanu może zabrać nawet pół roku. Powinienem jakoś mu się odpłacić, ale to gdy nie będzie się spodziewał tego, a póki co udawajmy grzecznego chłopczyka, który słucha rozkazów staruszka, który chce mnie zaciągnąć do lasu. Tylko ciekawe czy oni wiedzą.
-Ale wy wiecie że ja nie posiadam zdolności mojego klanu, a więc mały ze mnie użytek będzie?
0 x
Kaien

Re: Szlak transportowy

Post autor: Kaien »

Misja C Shingo 10/30Droga z karczmy, przez cały teren rodu Uchiha aż na szlak transportowy odbyła się bez większych przeszkód.Co prawda droga była nużąca, bo samuraj miał szybkie ruchy i chodził w miare prężnie mimo potężnego pancerza okalającego jego ciało, to już dyplomata wlekł się niemiłosiernie. Jego wiek mógł sugerować zmęczenie i ociężałość, ale tempo jego poruszania się to już była przesada, nawet w tym wieku. A Shingo dopiero na trasie postanowił poinformować ich o pewnej małej niedogodności.
-CO!? - Wrzasnął przywódca wyprawy, piorunując cię wzrokiem. Potem od razu przeniósł go na samuraja. - Ty idioto. Wziąłeś na misje genina Uchiha BEZ SHARINGANA? Po co nam on?! - Samuraj nie drgnął, choć było widać, że spuścił głowę czując, że zawiódł. Dyplomata znów spojrzał na młodzika.
-Czyli jesteś zupełnie bezużyteczny, tak? Bez tych oczu nie potrafisz nic zrobić, tak? Czy możesz nadal być czujką naszej wyprawy? Poradzisz sobie, czy bez oczu jesteś nikim? Cholera...
No cóż Shingo w tej chwili może porzucić misje i uciekać skoro nie poradzi sobie bez oczu... Albo spróbować bez nich.
Z tego miejsca już nie będzie powrotu.
0 x
Akaime

Re: Szlak transportowy

Post autor: Akaime »

Podszedłem powoli do samuraja i szturchnąłem go ramieniem.
-Zjebałeś to stary. Widać że staruszek strasznie się na ciebie zdenerwował. -Musiałem mu jeszcze bardziej dowalić, ale to już chyba zostanie moim nawykiem. Naglę klient zalał mnie kilkoma pytaniami i sądząc po jego tonie był też chyba zły na mnie, no ale to oni mnie wybrali, a więc mają pecha.
-No cóż. Mogę z wami pójść dalej i obserwować. Mimo wszystko coś tam zauważyć mogę, w końcu jakieś oczy tam mam. -Zaśmiałem się ze swojego nieśmiesznego żartu, po czym ruszyłem przed siebie.
-Chodźmy i nie traćmy czasu. W tym tempie to nam samo dojście zabierze dwa tygodnie. Co do obserwowania to możecie mi to zostawić, ale nie uda mi się to z obecnego miejsca. To więc do zobaczenia na postoju, lub gdy coś zauważę na drodze. -Następnie zebrałem chakrę w podeszwach butów i wskoczyłem na drzewo i dopiero stamtąd obserwowałem pobocza, zarosła i miejsca gdzie mogą być zasadzki.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sogen”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość