Przerażający las

Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha. Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Zaibatsu

Re: Przerażający las

Post autor: Zaibatsu »

- Po kiego grzyba tu polazłem? - Młody chłopak ściągnął maskę omiatając las wzrokiem. Okolica nie wyglądała zbyt zachęcająco i bezpiecznie, ale jako miejsce odosobnienia nadawała się idealnie.
Już wcześniej przekazał ojcu, że nie będzie go przez kilka dni i gdzie może go szukać. Miał tylko nadzieję, że nikt go tu nie napadnie. Z resztą był shinobi, umiał sobie radzić.
- Chyba nikt nie będzie miał mi za złe jeżeli połamię kilka gałęzi. - Powiedział do siebie pod nosem, po czym z porozrzucanych badyli na obrzeżach lasu skleił naprędce niewielki szałas, ognisko i gdy zaczęło już zmierzchać zjadł porcję onigiri którą zabrał z domu, całość popił herbatką i poszedł spać.
Następnego dnia wstał skoro świt. Ognisko już co prawda zgasło, ale by oszczędzić sobie pracy z ponownym zbieraniem chrustu przykrył je i opał niewielkim daszkiem z rosnących nieopodal liści.
Po szybkim polowaniu wrócił do obozu niosąc ze sobą kilka niewielkich ptaków, które oprawił i zawiesił na drzewie nieopodal trzymając je z dala od obozowiska i wygłodniałych drapieżników.
- Lepiej jak mi to zeżrą niż mnie. - Skwitował, przygotował niewielką porcję, zjadł, popił i przystąpił do treningu.
Trening zaczął jak zwykle od medytacji. Akira usiadł na pniu wygiętego drzewa w pozycji kwiatu lotosu, zamknął oczy i wyciszył się nasłuchując swoim 'wnętrzem' rytmu serca. Miał sporo spraw na głowie dlatego siedział długo zanim udało mu się w pełni oczyścić umysł.
Wreszcie po godzinie otworzył oczy i wstał. Rozciągnął mięśnie nóg i rąk dokładnie, potem kark i resztę ciała. Na końcu wykonał jeszcze kilka podskoków i już był gotowy.
Fizyczną część treningu zaczął od przebiegnięcia dziesięciu kilometrów równym tempem naokoło obozu wykonując przy tym przy okazji obchód. Przeskakiwał co jakiś czas nad zwalonymi pniami oraz korzeniami starając się utrzymać równowagę. Gdy skończył nastało południe. Nie tracąc czasu i utrzymując mięśnie w stanie napięcia padł na ziemię wykonując sto pompek na początek oburącz, następnie sto na jednej oraz drugiej ręce. Gdy skończył położył się na plecach przystępując do serii brzuszków, a dokładniej czterech po sto. W końcu wstał wykonał kilka podskoków, skrętoskłonów, złożył ręce, zamknął oczy i czując napięcie w każdym fragmencie ciała zaczął ćwiczyć ciosy.
Walka z cieniem może nie należała do najbardziej efektywnych i efektownych, nie mniej jednak z braku innych osób chętnych do ćwiczeń to musiało wystarczyć.
Prawa noga na zmianę wykonywała low kick, medium kick i high kick wykończony ciosem z kolana w brzuch i półobrotem. Gdy liczba powtórzeń dobiła do setki Akira zmienił nogę aplikując jej zgoła podobny, o ile nie ten sam zestaw ćwiczeń, aż w końcu poczuł, że ma dosyć.
Nim mięśnie zdążyły mu odpocząć w ruch poszły pięści w serii jab, jab, jab, hak drugą ręką, jab, jab, jab lewy podbródkowy. Pomimo swojej praworęczności starał się odtworzyć ruchy z podobnym skutkiem tą mniej dominującą przynajmniej na tyle by poczuć jej pracę.
Gdy już porządnie się zmęczył, a trwało to dłuższą chwilę ze względu na jego nadludzką wytrzymałość, ponownie złożył ręce jak do modlitwy, zamknął oczy i rozpoczął coś co widział jeszcze jako dziecko - otwieranie pierwszej bramy, bramy początku.
Każdy mięsień dawał mu się teraz we znaki i czuł go dokładnie. Musiał jednak przekroczyć nie tyle bariery jego ciała, a te tkwiące w mózgu. Napiął zmęczone ciało jak sprężynę czując na zmianę falę bólu i kotłującej się w nim krwi. Musiał wytrzymać za wszelką cenę. Ból coraz bardziej stawał się nie do zniesienia. Z jego ust wydobył się głośny krzyk, jego wytrzymałość sięgnęła zenitu, ale nie przestawał.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - Przeraźliwy krzyk przeszył niebo podrywając za sobą chmary ptactwa. Ciało napinało się coraz bardziej jak gdyby całe miało zaraz żywcem wyskoczyć ze skóry. Szwy w jego stroju puściły, poczuł jak powoli traci kontakt z rzeczywistością, a oczy zachodzą mu mgłą.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! - Wydarł się ponownie i nagle, gdy był już u kresu swoich sił jego umysł uległ. Niestety, ból był na tyle intensywny, że stracił przytomność.
Obudził się po kilku godzinach czując zakwasy w zerwanych mięśniach po czym na wpół przytomny przeniósł się do obozowiska gdzie zasnął.
Gdy wstał było już południe dnia następnego. Akira pospiesznie zjadł wcześniej upolowany posiłek, popił herbatką i ponownie przystąpił do morderczego treningu. Kilkanaście kilometrów biegu później przystąpił ponownie do serii pompek i brzuszków. Następnie, skierował swoje jestestwo w kierunku zwalonych gałęzi, które sukcesywnie maltretował serią jab, jab, hak po którym odkręcał ciało wykonując wysoki półobrót, a następnie medium kick.
Gdy zaczęło zmierzchać stwierdził, że nadszedł czas by ponownie otworzyć pierwszą bramę. Jego ciało napięło się jak struna, a krew ponownie zaczęła w nim buzować uwydatniając wszystkie żyły znajdujące się przy skórze.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAA! - Jeszcze raz krzyk przebił niebo i chłopak czuł, że chociaż nie ma już sił tym razem się nie podda. Obraz wkrótce zaszedł mu mgłą, a umysł odpuścił. Ciało owionęła teraz euforia.
- KAI... - Zdążył krzyknąć z uśmiechem na twarzy zanim ponownie zemdlał.
Obudził się trzeciego dnia brudny, śmierdzący, zmarznięty, głodny, spragniony i przede wszystkim wykończony. Gdyby każdą z jego dolegliwości w tej chwili odzwierciedlał mały płomień w sumie miałby on wymiar ognia trawiącego cały las.
- Nie poddam się... - Powiedział do siebie na wpół przytomny prawie potykając się o własne nogi.
Stanął jak to miał w zwyczaju ze złożonymi rękoma, zamknął oczy i odbył mentalną podróż wgłąb siebie. Tym razem jednak czuł nie tylko swoje mięśnie, ale i cały organizm. Wydawało się, że wszystkie możliwe organy odmawiały mu posłuszeństwa, ale on za wszelką cenę starał się je nie tyle trzymać w ryzach co kontrolować.
Serce wkrótce poddało mu się jako pierwsze i zaczęło coraz szybciej pompować krew. Wkrótce potem nastąpił wyrzut adrenaliny, a funkcja żołądka czy jelit oraz pozostałych narządów zostały wyciszone. Płuca pracowały miarowo podsycając płomień pozostałej w nim energii. Wkrótce nie czuł już zmęczenia ani bólu. Czuł, że te nie mają teraz znaczenia bo może w pełni je kontrolować. Własną wolą napiął mięśnie, jednak tym razem wiedział, że sam ustawia poprzeczkę.
- KAIMON! - Krzyknął i stało się. Jego ciało wreszcie przekroczyło próg bezpieczeństwa, a on mógł rozpocząć nierówny wyścig z autodestrukcją własnego ciała. Jednym szybkim kopniakiem ściął młode drzewo, po czym zadowolony z siebie stracił przytomność.
Gdy się obudził pamięta, że resztką sił doszedł tylko do obozu, przykrył się stertą liści i tak zakopany przespał cały dzień. Piątego dnia zagasił ostatecznie ognisko i jednym wprawnym kopniakiem zburzył szałas przywracając przyrodę do pierwotnego stanu. Następnie, po skromnym posiłku, skierował swoje kroki ku Kotei.


NAUKA TECHNKI:
Nazwa
Hachimon Tonkou: Kaimon
Tytuł
Brama Otwarcia
Numer Bramy
Pierwsza
Położenie
Mózg
Koszt
5% za aktywację
Bonusy
Na czas trwania +20 siła, +30 szybkość
Wymagania Całkowita suma PAF (punktów atrybutów fizycznych) 100, w tym 30 wytrzymałości, trening na 15 linijek, styl wallki D
Opis Pierwsza Brama chakry jest wstępem do osiągnięcia mistrzostwa w Taijutsu. Opanowanie sztuki otwierania Bram wymaga od użytkownika dużej wytrzymałości i samozaparcia - lecz gdy się to uda, staje się on nieludzko niebezpiecznym oponentem. Brama ta położona jest w mózgu, i manipuluje ona przesyłem energii do mięśni, utrzymując ją na bezpiecznym poziomie 20%. Zdjęcie tej blokady pozwala na używanie mięśni użytkownika w 100%, co znacząco zwiększa jego siłę i szybkość. Dodatkowo poprawia jego możliwości reakcji, dzięki czemu uniki stają się znacznie precyzyjniejsze. Niestety, jest to broń obosieczna - po dezaktywacji Kaimona użytkownik staje się dość wyczerpany i potrzebuje kilku godzin odpoczynku, by wrócić do pełni sił.
0 x
Awatar użytkownika
Sayona Kidori
Gracz nieobecny
Posty: 282
Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
Multikonta: -

Re: Przerażający las

Post autor: Sayona Kidori »

Słowa Aona były krzywdzące. Sayona patrzyła na niego czystymi oczyma, z sercem pełnym dobrych intencji i nie przyniosła im niczego złego. Ba, samo jej przybycie tutaj pierwszy raz.. Było spowodowane tym, że ją przecież na start okłamali w sprawie Prastarego Lasu. Kłamstwo, które pociągnęło ze sobą kolejne konsekwencje. Dlatego Sayona nie odwróciła wzroku od staruszka, choć miała ochotę po prostu uciec, znaleźć Moritę i naprawdę zostawić ich samych sobie. Doskonale jednak wiedziała, że nie to uczyni.
- Zjawiłam się tutaj, ponieważ za moją pomoc, nakarmiliście mnie kłamstwem - powiedziała dźwięcznym, czystym głosem - Jeśli więc szuka pan winnych, to niech pan nie szuka ich w Shinrin, tylko tutaj, w tym pokoju. Zrzucanie winy na kogoś nie przystoi starszyźnie - powiedziała jedynie na odchodne. Nie wiedziała czym zasłużyła na ten jad i na tą złość, ale nie pozwoliła, by ją opanowała. Aon był zgorzkniały, ponieważ stracił syna, Sayona starała się brać to pod uwagę, choć szczerze mówiąc, to powinien się cieszyć, że Azuna jeszcze żyje. Jak szybko wyleciało mu z pamięci, że to właśnie on zaatakował Junpeia, że sami ich tu sprowadzili swoimi kłamstwami.. Krótka była ludzka wdzięczność.
Trwała mniej niż dwa tygodnie.
Na szczęście nie musiała teraz nabiegać się jeszcze za najmłodszym z rodu, bo ten przyszedł do nich sam, aż się Noragami wystraszył. Sayona się go spodziewała, choć teraz już nie była pewna jego intencji. Przychodząc tutaj nie spodziewała się przecież takiego odrzucenia ze strony Aona, a proszę bardzo. Możnaby powiedzieć, że jednak Azuna aż tak daleko od ojca nie odbiegł jak się wydawało na początku. Zatruta jabłoń urodziła zgniłe jabłko, a czy z niego może jeszcze wykiełkować zdrowe drzewo? Senju nie była pewna, dlatego patrzyła na chłopaka nieco nieufnie.
- Nie pyskowałam im, Noragami - zaprzeczyła, kręcąc głową - Nie chciałam też im dowalić. Aon stracił syna, żal przysłania mu prawdziwy obraz rzeczywistości. Chciałam mu przemówić do rozsądku, ale.. - wzruszyła ramionami. Staruszek nie wyglądał nadal na przekonanego, w żadnym stopniu i wolał zrzucać winę na kogoś innego. To była łatwa droga, zaprzeczanie faktów, przeinaczanie rzeczywistości, jednak od kogoś w jego wieku spodziewała się bardziej trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość.
Nieco jej ulżyło, że chociaż Aragaki nadal jej wierzył. Sayona uśmiechnęła się do niego krótko, nadal poruszona poprzednią rozmową. Pokręciła mocno głową na słowa chłopaka.
- Nie jesteśmy oprawcami tutaj. Przede wszystkim chcemy zdobyć informację, a nie nikogo dręczyć - powiedziała uczciwie, wedle swojej wiedzy, po czym westchnęła - O ile Morita nas nie zaatakuje, my na pewno nie będziemy atakować jego - dodała. Pozostało im tylko ruszyć za Aragakim, prosto w las. Nie było to środowisko dla Senju niepokojące, wręcz przeciwnie, mogli się czuć jak w domu. Prawie.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Przerażający las

Post autor: Ōkami »

0 x
Awatar użytkownika
Sayona Kidori
Gracz nieobecny
Posty: 282
Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
Multikonta: -

Re: Przerażający las

Post autor: Sayona Kidori »

Być może to była prawda, Sayona była za młoda i zbyt mało doświadczona, by rozumieć zgorzknienie Aona, by zrozumieć ich tragedię, nieszczęście, które ich spotkało. Nikt nie złamał jej zaufania pustymi obietnicami pomocy, które przyniosły tylko cierpienie. Nie spotkała się w życiu z sytuacją, gdzie z powodu jej dobrych chęci doszło do jakieś dramatu, że jej interwencja doprowadziła do katastrofy, może dlatego miała w sobie do siebie takie zaufanie. Wiarę, że jak coś weźmie w swoje ręce, to uda się jej naprawić i połatać, poskładać, tu postawić ścianę do domu, a tam naprawić wóz i wszystko będzie na pewno dobrze. I to, że Aon tak wyraźnie i jasno okazał, że on jej nie powierzy swojej tajemnicy, że jej nie zaufa, a wręcz uważa za przyczynę swoich nieszczęść.. To bolało, ale i napędzało. I tak zamierzała pomóc tej wiosce, ale teraz zrobiłaby to choćby po to, by udowodnić staruszkowi, że się co do niej myli.
Myślała praktycznie tylko o tym w czasie drogi do Mority. W swoich myślach była już triumfatorem nad niedowiarkami, Aonem i Eren. Będą musieli przyznać jej rację. Przeprosić może? Na pewno przyznać się do błędu.
Do tego stopnia ją to pochłonęło, że wybudziła się ze swoich rozmyślań dopiero kiedy się zatrzymali. Z ciekawością obserwowała jak dwójka chłopaków buja kamieniem, a następnie odsłania.. Podziemny tunel? Dziewczyna zajrzała do środka, wsadzając głowę między obu chłopców.
- Wooo.. - jęknęła z podziwem - Ale super, tajna kryjówka! Ja wchodzę po tobie! - od razu się zadeklarowała iść jako druga. Wolałaby jako pierwsza, ale lepiej byłoby gdyby jako pierwszy szedł ktoś znajomy Moricie, ale także obeznany w terenie. A widok po drugiej stronie był.. Nietypowy. Jak wszystko dookoła wioski było uschnięte, zamarznięte i martwe, tak tutaj stała sobie zielona jabłonka, płynęła rzeczka, stał domek.. To na pewno było imponujące, choć gdyby Sayona nie była Senju, zapewne zrobiłoby to na niej większe wrażenie.
- Na pewno byłoby bardzo trudno - zgodziła się dziewczyna ze stwierdzeniem Aragakiego - Bądź ostrożny. Gdyby się ktoś zbliżał, zawołaj nas, nie walcz sam - ostrzegła go jeszcze a'propo jego pilnowania, po czym ruszyła w stronę Mority. Chyba on, bo jego twarzy nie widziała, ale to chyba wskazywało na niego. Nie skradała się, nie próbowała się ukrywać, szła prosto na niego licząc wręcz, że ją zauważy wcześniej. Stanęła tuż przed nim, wyprostowała się i spojrzała mu prosto.. W maskę? W oczy? Cokolwiek udało się jej dostrzec.
- Pan Morita Ai? - zapytała upewniając się. Jej głos, choć był dość sztywny, nie niósł ze sobą żadnych negatywnych emocji. Tak samo jak uśmiech, który pojawił się na jej twarzy i dość głęboki ukłon, który wykonała. Kątem oka zezowała na akoriato, czy robi to co ona, w razie potrzeby próbując dyskretnie zamachać do niego dłonią, by się poprawił. W końcu, mieli nie traktować go jak więźnia, prawda? To obiecała Aragakiemu. Wyprostowała się, oburącz odrzucając włosy na plecy.
- Nazywam się Sayona Kidori, Doko rodu Senju, a to Noragami.. Senju, akoraito. Przysłały nas władze rodu.. Oraz Azuna - powiedziała szczerze i uczciwie, bez owijania w bawełnę - Klan nas wysłał z powodu obawy, iż jest Pan zbiegiem z naszego rodu, co chcieli wyjaśnić - zaczęła się rozwijać, sięgając do kieszeni - Zaś Azuna.. Dał nam to - wyciągnęła niewielki skrawek papieru z wiadomością, już raz pokazywaną Aonowi, którą, jeśli nie było sprzeciwu, przekazała zamaskowanemu mężczyźnie.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Przerażający las

Post autor: Ōkami »

0 x
Awatar użytkownika
Sayona Kidori
Gracz nieobecny
Posty: 282
Rejestracja: 25 sie 2020, o 14:05
Multikonta: -

Re: Przerażający las

Post autor: Sayona Kidori »

Sayona kiwnęła głową, przyjmując ostrzeżenie chłopaka. Może i był rozgoryczony, ale Aon wydawał się jej w pełni sił umysłowych. Jeśli wiec twierdził, że coś widział, warto było chociaż wziąć to pod rozwagę i być ostrożnym. Z tym nie można było przesadzić, prawda? Nie do końca, Azuna coś o tym wiedział, co czyni z człowieka nadmierna ostrożność. Niemniej ignorowanie tego było głupotą, trzeba było postępować więc zgodnie z zasadą złotego środka. Niczego nie za wiele.
Obserwowała mężczyzna z ciekawością, zachowując do niego pewną dozę szacunku. Przynajmniej nie wypierał się tego kim jest, co nieco ułatwiło im zdanie, Senju wykazała się też dobrą wolą i podała mu karteczkę z wiadomością.
- Azuna jest teraz w Shinrin.. Ale to pewnie wiesz - powiedziała z pewnym zawahaniem w głosie - I nie wiemy kiedy.. Hej! - urwała, kiedy po przeczytaniu Morita bezprecedensowo podarł jej karteczkę. Bez żadnego pytania ani nawet uprzedzenia!
- To była wiadomość do mnie! - stwierdziła gniewnie, patrząc na mężczyzną spod zmarszczonych brwi - I to nie na prośbę Azuny zamierzamy Pana.. Przetransportować do Shinrin - dodała, tak samo jak on, w gwoli ścisłości. Ale to powiedziała na samym początku, no i była mu chyba winna kilka słów wyjaśnienia. Przecież sam fakt, że znała Azunę oraz była z rodu Senju jeszcze nie sprawiał, że musiał jej całkowicie ufać! Nim jednak zdążyła się odezwać i wygłosić oświadczenie podobne co do Aona i Aragakiego o tym, że nie zostawi wioski na zmarnowanie (a robila się już niezła w tych przemowach), starszy Senju po prostu wstał i poszedł do domu. Sayona z frustracją wypuściła powietrze nosem, posyłając towarzyszącemu jej akoriato zirytowane spojrzenie. Jednak co mieli zrobić? Poszli do środka, choć z pewną nieufnością.
Sayona obdarzyła drewnianą nogę spojrzeniem nieco zbyt ciekawskim jak na przedstawianą tragiczną historię i zmarszczyła nieco nos. Proteza wydawała się jej.. Prostacka. Senju mógłby przecież zrobić sobie dużo lepszą! No, ale to nie ona na niej śmigała. Jego opowieść byłaby nawet wzruszająca, gdyby nie jeden szczegół, który ją nieco wzdrygnął. Starała się nie okazywać zbytnich emocji, jednak w jej naturze nie leżało aktorstwo. Nie tak wyobrażała sobie słynnego Moritę. Nie wiedziała jak dokładnie to określić, ale.. Sądziła, że jej zaimponuje, a ten człowiek.. Przede wszystkim ją irytował.
- Panie Morita, to wszystko bardzo ładnie.. Ale Pan nie jest martwy. Pan jest dezerterem - stwierdziła z rozbrajającą szczerością - A skoro nie chciał pan już służyć, trzeba było po prostu.. Zrezygnować. Bez tego.. No, wszystkiego - powiedziała, mają na myśli kryjówkę, ukrywanie się i cały ten sajgon. Rozumiała piękne idee łączenia klanów, wspomaganiu się, sama jej obecność tutaj o tym mówiła, ale.. Morita zabierał się za to ze złej strony. Sayona pochyliła się nad dziurą w ziemi, podziwiając cały ten wymysł i podrapała się po tyle głowy.
- Ile czasu Pan potrzebuje? - zapytała z zastanowieniem, zezując na akoraito.
0 x
Awatar użytkownika
Ōkami
Postać porzucona
Posty: 429
Rejestracja: 23 sie 2020, o 19:18
GG/Discord: Mef#2020

Re: Przerażający las

Post autor: Ōkami »

0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Przerażający las

Post autor: Kutaro »

Słysząc pytanie o miejsce do spania mężczyzna rozglądnął się po okolicy. Niestety głównie były to ruiny zniszczonej świątyni. Może znalazłby się jakiś kąt murów, w którym dałoby się zawinąć w koc i przespać.
- Nie bardzo. Dopiero ogarniają to miejsce i na noc mają wrócić do wioski. - Wskazał głową pozostałych okolicznych pielgrzymów. Lecz nie było widać żadnego miejsca do spania, niestety trzeba było ruszyć prosto w drogę w głąb lasu.

Na początku droga wydawała się być całkiem przyjemna. Jednakże po kilku godzinach drogi powoli ścieżka zaczęła schodzić niżej, a powietrze zaczęło się robić coraz gęstsze od wilgoci. Pocieszające było tylko to, że woda trzymała się jedynie w powietrzu i grunt był stabilny. Powoli, kiedy zachodzące słońce zaczęło sprawiać, że podróż przez las przestawała być wygodna, a Anzou zaczął się zastanawiać czy nie wybije sobie zaraz oka gałęzią, usłyszał on daleki szum wody. Wspomniana rzeka, a z nią cel podróży była już blisko. Chłopak musiał zdecydować, jak chce spędzić noc. Drzewa był tu dosyć stare i wysokie. W ich górze na pewno dało się znaleźć jakieś w miarę wygodne miejsce do spania.

Rankiem z daleka przez korony drzew, Kaminari mógł dojrzeć cel swojej misji. Drewniany most przerzucony nad stromym wąwozem na dnie którego płynęła rwąca rzeka. Sam most miał ledwie 30 metrów długości i był szeroki na jeden wóz. Po obu stronach parowu był podparty przez rusztowania z pni drzew. Było bardzo wcześnie i Anzou mógł się spodziewać, że ma jeszcze trochę czasu na przygotowanie się.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 951
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Przerażający las

Post autor: Anzou »

Na nieszczęście Anzou - nie było w pobliżu świątyni odpowiedniego miejsca na nocleg. Chłopak musiał więc improwizować. Zgodnie ze swoimi założeniami poszedł w las, w kierunku mostu by obserwować teren i przygotować się na potencjalne starcie. Noc była wilgotna i chłodna, jednak bez większych komplikacji udało się dotrzeć na miejsce. Białowłosy miał całkiem dobry widok na okolice, która była pusta. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Przed podjęciem jakiegokolwiek kroku Anzou wyjął ze swojego plecaka manierkę z wodą i napił się pół butelki. Schował również do kieszeni odznakę, która zdradzała, że jest Kaminari. Musiał działać mądrze. Spokojnym krokiem ruszył w kierunku mostu. Chciał zbliżyć się do niego i użyć notek w strategicznych miejscach, by potem dokonać detonacji. Dywersja pierwsza klasa. Nastolatek przemieszczał się powoli, bez pośpiechu, miał jeszcze trochę czasu. Cały czas jednak miał oczy dookoła głowy i zwracał uwagę na każdy szczegół, nic nie mogło umknąć jego uwadze. Sama droga i most nie wyróżniał się niczym szczególnym. Typowa konstrukcja, typowa ścieżka. Anzou po dotarciu do mostu nie zacznie działać od razu. Rozejrzy się dookoła i wtedy spróbuje dostać się pod most. Po to, by oblepić go notkami. Pierwsza notka pod spodem, tuż przy ścieżce, druga na środku, druga w takim samym miejscu co pierwsza, tylko po przeciwnej stronie konstrukcji. Trzy notki. Powinno wystarczyć na detonację mostu i uniemożliwienie przejazdu dla wozu. Oczywiście Anzou chce jak najszybciej to zrobić i wykorzysta w tym celu technikę, która umożliwi mu poruszanie po takiej konstrukcji. Prosta i stara jak świat. Wtedy Białowłosy wycofa się ponownie w kierunku drzew. Zacna taktyka. Godna największego umysłu, jaki ten świat widział.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Przerażający las

Post autor: Kutaro »

Krótki okres czasu Anzou rozważnie poświęcił na przygotowanie pola bitwy. Podchodząc po most mógł lekko się ślizgał idąc po luźnych kamieniach tworzących ściany wąwozu. Jednak gdy doszedł do drewnianej konstrukcji przerzuconej nad rzeką, z łatwością mógł się przyczepić do belek i w ten sposób zaminować cały most. Trzy kluczowe punkty - mocowania po obu stronach brzegu i jeden ładunek na środku mostu. Czy wystarczy to na zniszczenie przeprawy? Kaminari mógł tylko się domyślać i czekać na swoje efekty. Po naklejeniu notek wybuchowych w kluczowych miejscach, shinobi mógł szybko się oddalić na wcześniej upatrzoną pozycję między drzewami. Nie pozostawało mu nic innego, jak obserwować trakt. Przypadkowych podróżnych nie było. Niewykluczone, że nikt nie chciał się pakować w środek wojny, było to dosyć rozważne działanie dla każdego cywila.
Całe szczęście, że chłopak nie musiał tam tkwić między drzewami zbyt długo. Jakąś godzinę później na horyzoncie pojawił się drobny ruch. Wkrótce Anzou mógł być niemal pewny, że był to jego cel. Transport okazał się być małym wozem, około trzech metrów długości i półtorej szerokości, do którego był zaprzęgnięty osioł. Rzeczywiście znajdowało się na nim kilka koszy z rzepą, ale ładunku rzepy nie poprzedza raczej mężczyzna trzymający się około dwadzieścia metrów przed nim. Również wózkowi z warzywami zazwyczaj nie towarzyszą strażnicy z prostymi włóczniami.
Krok za krokiem dostawa na front zbliżała się do przeprawy. Prowadzący oponent zatrzymał się przed wejściem na most z zamiarem zaczekania na wóz. Kiedy transport się z nim zrównał i wjechał jednym kołem na most Ninja z daleka mógł usłyszeć stłumione przez szum rzeki głosy.
- Stop! Gdzie się pakujecie na most? Na początku go sprawdzę. - Zatrzymał swoich towarzyszy i powoli zaczął szukać dogodnego miejsca do zejścia w dół parowu.
Sytuacja prezentowała się więc następująco: wóz w połowie znajduje się na moście. Dwójka przeciwników z włóczniami stoi obok niego. Trzeci przeciwnik zaczyna schodzić w dół parowu by obejrzeć most. Anzou znajduje się około 50 metrów od przeciwników między drzewami.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 951
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Przerażający las

Post autor: Anzou »

Ku zdziwieniu Władcy Piorunów udało się całkiem sprawnie i bez problemu oblepić most wybuchowymi notkami i powrócić na miejsce obserwacji. Szlak transportowy był pusty. Widocznie wojna odpędzała ludzi, którzy chcieli cokolwiek tutaj zdziałać. Chłopak odczuwał wewnętrzną ekscytację, ponieważ wiedział, że każda kolejna sekunda, która mija zbliża go do nieuniknionego momentu. Do momentu, w którym będzie musiał odstawić emocje na boczny tor i wykazać się profesjonalizmem i chłodną głową. Profesjonalizm w mordowaniu. To nie brzmi za dobrze, jednak nie da się ukryć... Białowłosy był w tym całkiem dobry. Odebrał już kilka żyć, nie tylko na tej wojnie. Niestety, takie są fakty, a z faktami się nie dyskutuje. Serce Anzou zabiło mocniej gdy dostrzegł w oddali zbliżający się wóz. Zanotował uważnie każdą osobę w pobliżu. Prawdopodobnie to był cel ataku. Najbardziej w tym wszystkim szkoda jedzenia oraz osiołka, który prawdopodobnie w wyniku całej akcji straci życie. Tylko koni... nie, tylko osła tylko osła żal! Młody Kaminari czekał, aż grupa zbliży się w kierunku kładki. Notki były gotowe, nikt przy nich nie majstrował. O dziwo, wóz znalazł się na moście, jeden człowiek coś sprawdzał, jednak nie było już odwrotu. Chłopak złożył pieczęć węża i NATYCHMIASTOWO aktywował wszystkie trzy notki, które złożył na moście. Niech się dzieje co ma się dziać! Anzou po złożeniu pieczęci obserwował efekty swojej akcji. Był niemal pewny, że wóz zostanie zniszczony, a jeżeli są tam notki - wybuch się nasili. Prawdopodobnie wszyscy w pobliżu wozu zginą. Oby była to szybka śmierć. Raz, a porządnie. Jedyną osobą, która może przeżyć to starcie jest przewodnik, którego trzeba unicestwić. Tego jednak nastolatek nie wie. Obserwuje otoczenie dalej z bezpiecznej odległości. Z nadzieją, że jego dywersja się powiodła i udało się zniszczyć zarówno most jak i ładunek. Tylko to się liczy. Przewodnikiem będzie mógł zająć się później. Po dokonaniu detonacji, tylko dla własnego bezpieczeństwa Władca Piorunów złoży pieczęci do Reberu. Będzie gotowy do wystrzelenia we wszystko, co zbliży się w jego kierunku. Czy to będzie broń, czy to będzie człowiek. Nie ma to najmniejszego znaczenia. Młodzieniec pozostaje w skupieniu i będzie gotowy również na odskok. MImo wszystko, Władca Piorunów liczy, że uda mu się dostrzec podejrzany ruch i dokończyć dzieło. Żaden przeciwnik nie wyjdzie z tego żywy. Nie tym razem. Za Antai.

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Przerażający las

Post autor: Kutaro »

Przewodnik ostrożnie zaczął schodzić w dół wąwozu, po kilku metrach odwrócił się plecami do Anzou i spojrzał na most. Wtedy młody Kaminari złożył pieczęć węża i zgodnie na wszystkich trzech notkach pojawił się trawiący je język ognia. Strażnik odskoczył w bok i próbował ostrzec swoich towarzyszy o pułapce lecz było dla nich za późno.
- Spier… - Zaczął przewodnik, lecz zaraz resztę jego wypowiedzi ocenzurowała eksplozja ładunków wybuchowych. Kładka w trzech miejscach został ukryta pod kłębami siwego dymu. Gdy tylko huk wybuchów przestał się odbijać od ścian wąwozu Kaminari mógł zacząć słyszeć zbolałe skrzypienie drewnianej konstrukcji. W rzekę zaczęły wpadać rozerwane przez notki kawałki desek. Jednakże eksplozja wciąż była tylko wybuchem notek Anzou. Nie rozległo się żadne ogłuszające inferno sugerujące zniszczenie ładunku z pirotechniką. Kiedy wątły dym z notek zaczął się rozwiewać Władca Piorunów mógł dojrzeć dlaczego. Most znacznie uszkodzony zaczynał smętnie obniżać się w dół wąwozu. Notki po obu jego końcach zniszczyły rusztowania, a środkowa nieodwracalnie nadwyrężyła konstrukcję. Nie został on niestety kompletnie rozbity w drzazgi przez trzy notki wybuchowe, było to trochę za mało. Lecz był na najlepszej drodze do spotkania się z rzeką, co podkreślało wycie rozciąganych desek. Przeciwnik w wąwozie nie był dla Anzou widoczny, ale ninja raczej mógł być niemal pewny, że przeżył. Mógł zostać zraniony kilkoma drzazgami, ale był od eksplozji zwyczajnie za daleko by otrzymać poważne rany. Jeden z dwóch pozostałych strażników oraz osiołek nie mieli takiego szczęścia. Notka wybuchła tuż pod ich nogami i ciało strażnika zaraz zniknęło w kipieli na dnie wąwozu. Drugi strażnik porzucił swoją broń i panicznie trzymał się wozu. No właśnie, co z wozem? Kładka z każdą chwilą zaczynała robić się coraz bardziej wklęsła i mężczyzna walczył, by transport nie stoczył się na środek ostatecznie pogrążając wóz. Ciało biednego osła mu w tym wyraźnie nie pomagało, jeszcze bardziej obciążając most i utrudniając wycofanie wozu. Bardzo możliwe, że wysiłki włócznika były daremne, lecz wymagało to krytycznego myślenia, na które teraz nie miał czasu. Przynajmniej Kaminari mógł być pewny, że wóz ma jakiś istotny transport. Nikt przy zdrowych zmysłach nie ryzykowałby własnym życiem dla kilku kilogramów rzepy.
Po krótkiej chwili trochę bliżej Anzou z wąwozu wyłoniła się sama głowa przewodnika, który najwyraźniej chciał oglądać okolicę by stwierdzić, z której strony nadszedł atak.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 951
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Przerażający las

Post autor: Anzou »

Przedstawiciel klanu Kaminari nie miał pojęcia, że most może być tak wytrzymały. Pozornie prosta konstrukcja z drewna całkiem dobrze zniosła skumulowany atak trzech notek. Czego nie można było powiedzieć o jego kilku rywalach, których eksplozja skutecznie unicestwiła. Co prawda, nie każdy był polu rażenia notek, więc Białowłosy musiał dokończyć dzieło. Postawić kropkę nad i. W jaki sposób? Plan był niezwykle prosty. Trzeba było wykorzystać moment i element zaskoczenia, nie można było pozwolić przeciwnikom się pozbierać czy wyciągnąć wnioski. Trzeba było kontynuować ofensywę. Uprzednio Kaminari złożył pieczęci do ataku Reberu. Pech jednak chciał, że zasięg techniki Anzou nie pozwala mu atakować z takiej odległości. Trzeba było więc skrócić dystans. Młodzieniec wyszedł zza drzewa i skierował w kierunku wystającej głowy trzy wiązki tak, by ten nie mógł się przemieszczać i wspierać tego, który usiłuje utrzymać wóz przed spadkiem w dół. Młodzieniec przebiegnie około 25 metrów po to, by ten, który jest przy moście znalazł się w zasięgu techniki. W jego kierunku wystrzeli cztery dodatkowe wiązki. Jedna prosto w głowę, dwie w plecy i jedna w lewą nogę. Szanse na unik ma raczej niewielkie. Będzie musiał wybrać: wóz albo życie. Sądząc po pierwotnej reakcji, gdzie ryzykuje swoim życiem by utrzymać wóz na drodze - raczej nie odpuści. Dwie wiązki Anzou zostawi sobie na ewentualną obronę. Władca Piorunów pozostaje w skupieniu, zna teren, wie, że należy uważać by nie wywinąć orła. Nie lekceważy też przeciwnika. Nie wie, co robi ten, który wystawił głowę, nie widzi jego rąk, więc należy zachować największe skupienie. Chłopak jest gotowy do odskoku jak i obrony Reberu. Oczywiście, by niwelować koszty Chakry - po wystrzale pieczęć zostanie utrzymana, a gdyby którykolwiek z rywali chciał uniknąć wiązki - w miarę możliwości Anzou będzie nią kierował (tak jak pozwala Reberu) by dorwać wroga. Walka do samego końca. Za Antai.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Przerażający las

Post autor: Kutaro »

Skoro w szeregach wroga został wywołany chaos, w końcu przyszedł czas by Anzou skrócił dystans i zaczął przerzedzać linie przeciwnika. No, nie licząc nieszczęśnika, który już spadł z mostu. Krótki bieg i Kaminari posłał w kierunku przeciwnika w wąwozie kilka wiązek energii. Krawędź urwiska chwilę później zamieniła się w fontanny żwiru i spalonej ziemi. Nie mając większego wyboru przeciwnik musiał pozostać w swojej kryjówce. Ogień osłaniający zdał egzamin.
Takiej możliwości nie miał oponent przy wozie. Może nawet by odpuścił trzymanie wozu lecz miotacz piorunów i jego pociski były dla niego zwyczajnie zbyt szybkie. Kilka świetlistych pocisków trafiło przeciwnika od tyłu zadając mu śmiertelne rany, lecz Anzou nie miał zbyt wiele czasu by oglądać stan ofiary, gdyż pocisk, który trafił w nogę, się na niej nie zatrzymał i wpadł prosto w wóz. Potężna eksplozja jak się później wydarzyła, potwierdziła poprzednie przypuszczenia. Rzepa nie wybucha, w wozie więc musiały być materiały wybuchowe. Tak więc przeciwnik, który starał się ratować wóz nagle uciekł we wszystkich kierunkach rozerwany przez notki wybuchowe, oślepiające, bombki dymne i bogowie wiedzą co jeszcze się w wozie znajdowało. Cała okolica została obsypana przez drzazgi, które nie tak dawno temu były całkiem niezłym wózkiem. Kilka z nich niegroźnie uderzyło o ubranie shinobi, lecz huk i błysk sprawiał, że był on nieco ogłuszony. Dla pocieszenia przeciwnik, który znajdował się w jarze musiał być w podobnym stanie. Lecz nie był to koniec symfonii zniszczenia, gdyż most, doszczętnie pozbawiony podparcia z jednej strony, teraz z hukiem kamieni i jękiem desek zwalił się w koryto rzeki.
Po kilku sekundach piszczenia w uszach Anzou w końcu się otrząsnął, lecz nie był to koniec walki. Zza krawędzi wąwozu nagle wyleciały dwa shurikeny po nienaturalnie ostrym łuku. Chwilę później zza krawędzi wyskoczyła fala ognia, która po dosyć nietypowej trajektorii wraz z shurikeniami leciała w stronę Kaminari.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 951
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Przerażający las

Post autor: Anzou »

To był moment, w którym akcja zaczęła nabierać rumieńców. Technika Anzou zdała egzamin, udało się skrócić dystans i wyeliminować wroga oraz wóz. Bez wątpienia - cel został osiągnięty. Młodzieniec chyba nigdy w swoim życiu nie widział takiego wybuchu. Rzepa to mocne warzywo! Białowłosy nie miał jednak wystarczająco dużo czasu na to, by celebrować swój sukces. Przewodnik grupy, osoba, która dysponuje raczej największymi umiejętnościami. To on był teraz jego przeciwnikiem. To on przystąpił do kontrataku. Kaminari widział Shurikeny, które zmierzają w jego stronę. Widział też ogień. Każdy rozsądny człowiek wie, że ognia trzeba unikać. Co postanowił zrobić Władca Piorunów? Pieczęć Reberu była podtrzymywana, więc wykorzystał ten fakt. Cisnął cztery wiązki Reberu w Shurikeny po to, by zbić je z lotu i mieć ten problem z głowy. Posłał również cztery wiązki w kierunku, gdzie potencjalnie mógł przebywać jego rywal. Na szczęście Reberu opanowane przez Anzou umożliwia mu skuteczne skręcanie, więc nawet jeżeli go nie widzi, to może uda się go trafić. Każda wiązka będzie wystrzelona w odległości około trzydziestu centymetrów od siebie. W ten sposób zajmie powierzchnię ponad metra, co zmaksymalizuje możliwość trafienia rywala. Oczywiście - Anzou nie będzie stał jak słup soli w miejscu. Zwyczajnie będzie się cofał w linii prostej do tyłu, w kierunku lasu. Jego cel został osiągnięty, więc nawet jeżeli nie uda ubić się każdego - to dywersja została zakończona sukcesem. Mimo wszystko, wybuch powinien również w jakiś sposób ogłuszyć jego rywala, a Reberu jest na tyle szybkie i nieprzewidywalne, że jedna wiązka jest w stanie praktycznie zakończyć walkę. Jedną wiązkę swoją drogą młodzieniec zostawił po to, by bronić się, gdyby pojawiło się coś jeszcze - wtedy automatycznie wiązka ruszy w tamtą stronę. Oczy i uszy dookoła głowy. Eksplozja na pewno przyciągnęła uwagę, więc w tym kierunku mogą zmierzać posiłki Uchiha. I tego trzeba unikać. Walki z większą ilością wrogów, którzy są na świeżości. Pieczęć zostanie podtrzymana jeżeli będzie taka możliwość.

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sogen”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości