Zły to chyba bardzo delikatnie powiedziane, prawda? Wściekły? Nie, to też nie to. Nie był pewien nawet, kiedy trzasnął i swoimi drzwiami, nie próbując ich nawet zamykać, w końcu co złego mogło się stać? Co najwyżej mogli mu ukraść płaszcz. Wątpliwe, by ktoś w tak drogim hotelu przyszedł ukraść ten jeden, konkretny płaszcz, choć kto wie? Złośliwość rzeczy martwych. Nie pomyślał nawet, że kiedy wyjdzie - Seinaru już nie będzie. Przecież...
zawsze czekał. Co teraz miało się zmienić, czym ta sytuacja miała się różnić od tych
wszystkich razy? Chyba tym, że teraz prócz Keia - otworzył się również Shijima. Wcale nie delikatnie. Jego emocje wypłynęły i przytłoczyły niemal samuraja, nic dziwnego, zachował się jak jakiś choleryk, który nie potrafi poradzić sobie sam ze sobą.
Zupełnie jak nie on. Nie bardzo zauważył też, kiedy przeszedł przez cały korytarz, przeskoczył po dwa schodki i znalazł się znów w recepcji, by wyjść na zewnątrz, ani ile czasu zajął mu marsz przez błotniste tereny. Częściowo droga tutaj była zamarznięta, łatwo było się poślizgnąć i takiego też orła prawie wywinął Ranmaru. Prawie. Złapał się drzewa i to w końcu spowodowało zatrzymanie się. Nie wiedział, gdzie jest, miał to w dupie.
Wyciągnął miecz, drobne, smukłe wakizashi - tak samo ciche, jak cichy był on sam, ha! Miecz świsnął w powietrzu raz, drugi, trzeci - krzyk shinobi poniósł się po całkowicie pustym, głuchym lesie. Stal napotykała pnie, zarysowując je, chakra niemal wrzała w powietrzu, sunąc kompletnie niekontrolowanie, ale zdecydowanie nie umywało się to do efektu, jaki potrafił stworzyć chociażby Shinji. Miecz ten był teraz jak prawdziwe przedłużenie dłoni Shijimy - tylko kompletnie niestabilne, kompletnie niezdrowe. W końcu on sam był
niezdrowy. Błękitna energia nagrzewała stal i nagrzewała też jego ciało, kiedy stawiał kolejne kroki, a kolejne gałęzie łamały się pod jego nogami. Ostrze odbijało się od grubych kor, nie miało mocy niszczenia tak solidnych struktur, chociaż chakra przepływała przez niego, chociaż sam Shijima czuł się o wiele silniejszy - stało się za to coś zupełnie innego. Nie zauważył ognistych smug od razu, dopiero kiedy zziajany zatrzymał się, podpierając na najbliższym pniu i uniósł wzrok. Czarne smugi ciągnęły się po pniach w miejscu, w którym machnął okrężnie stalą.
Ogień. Spojrzał na wakizashi. Rozumiał, co się stało, co zrobił podświadomie - albo raczej zrozumiał to po chwili zastanowienia. Złapał kontrolę nad własną chakrą i wpakował ją w stal, robiąc nim wymach. Poczuł, że powietrze się nagrzewa, widać było, jak drży. Drugi wymach. Trzeci. Tym razem nie było to obijanie się o kory, tym razem nie było to bezsensowne machanie, by tylko się wyżyć, jego umysł skupić się na tym jednym celu - wydobyć z miecza jak najwięcej. W końcu płomienie zaczęły buchać, drobne, sunąc lekko przed siebie, ale zaraz gasły - to nic. Jeszcze parę więcej machnięć, ogień w końcu musiał mu być posłuszny. Nie było żadnego powodu, żeby się poddawać. I w końcu gładkie linie ognia zaczęły buchać z miecza zgodnie z wolą użytkownika, rozbijając się na drzewach. Silne i zdecydowane.
Skończył trening i skierował się do hotelu.
trening
- Nazwa
- Kaengiri
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- 5 metrów
- Koszt
- E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3%
- Dodatkowe
- Należy mieć dowolny styl Kenjutsu na randze C.
- Opis Specyficzna technika, dająca możliwość łączenia technik szermierzom z talentem w korzystaniu z żywiołu ognia. Użytkownik pokrywa ostrze miecza chakrą tego właśnie elementu, po czym wykonuje zamach. Shinobi dzięki temu jest w stanie wysłać z ostrza falę płomieni, mogącą poparzyć przeciwnika. Dodatkowo, podpalone ostrze zadaje nieco zwiększone obrażenia.
[/zt]