Na tym etapie raczej nie spodziewał się pułapki. Bandyci nie wyglądali na kogoś, kto właśnie wpędzał go w zasadzkę. Byli raczej beztroscy i gadali o głupotach. Chłopak z ciągle włączonym sharinganem postanowił skradać się dalej. Skierował swoje kroki kilka metrów do tyłu, a następnie w prawo (albo na północ z perspektywy mapy), w kierunku drzew, które znajdowały się nieopodal. Zamierzał znaleźć się około piętnaście metrów od bandytów, tak żeby zajść ich od boku. Stamtąd zamierzał potraktować ich ulubionym jutsu klanu Uchiha.
Osada na mokradłach i jej okolice
- Ame Uchiha
- Martwa postać
- Posty: 244
- Rejestracja: 21 sty 2021, o 17:00
- Wiek postaci: 15
- Ranga: Doko
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 53#p164153
Re: Osada na mokradłach i jej okolice
Wszystko szło dobrze. Być może zbyt dobrze. Wiadomo, że jak coś idzie za dobrze, to prawie na pewno zaraz wszystko się zepsuje. A jak mówi prawo Murphyego - jak coś ma się zepsuć to się zepsuje. Czyli zaraz będzie źle. Ame jednak nie zamierzał pogrążać się w pesymistycznych myślach, które go nachodziły. Póki co udało mu się zakraść na tyły domostwa. Zaczynał słyszeć już wyraźną rozmowę. Po tym co usłyszał był pewny, że jest we właściwym miejscu i spotkał właściwych ludzi. Teraz wystarczyło ich pokonać. Czy był gotowy zabić bandytów? Sam nie był pewny. Z drugiej strony jeżeli ich tylko obezwładni to nie ma opcji, że przynajmniej dwóch bandziorów dostarczy chociażby do gospodarstwa. Zajedzi konia albo siebie i wystawi się na potencjalny kontratak wspólników. Nie mógł też odzyskać samego konia. Przecież jeżeli zabierze im go podstępem, to znowu będą próbowali obrabować gospodarstwo.
Na tym etapie raczej nie spodziewał się pułapki. Bandyci nie wyglądali na kogoś, kto właśnie wpędzał go w zasadzkę. Byli raczej beztroscy i gadali o głupotach. Chłopak z ciągle włączonym sharinganem postanowił skradać się dalej. Skierował swoje kroki kilka metrów do tyłu, a następnie w prawo (albo na północ z perspektywy mapy), w kierunku drzew, które znajdowały się nieopodal. Zamierzał znaleźć się około piętnaście metrów od bandytów, tak żeby zajść ich od boku. Stamtąd zamierzał potraktować ich ulubionym jutsu klanu Uchiha.
Na tym etapie raczej nie spodziewał się pułapki. Bandyci nie wyglądali na kogoś, kto właśnie wpędzał go w zasadzkę. Byli raczej beztroscy i gadali o głupotach. Chłopak z ciągle włączonym sharinganem postanowił skradać się dalej. Skierował swoje kroki kilka metrów do tyłu, a następnie w prawo (albo na północ z perspektywy mapy), w kierunku drzew, które znajdowały się nieopodal. Zamierzał znaleźć się około piętnaście metrów od bandytów, tak żeby zajść ich od boku. Stamtąd zamierzał potraktować ich ulubionym jutsu klanu Uchiha.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Wszystko opiera się na prostym fakcie, iż 1+1=13
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Osada na mokradłach i jej okolice
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
- Ame Uchiha
- Martwa postać
- Posty: 244
- Rejestracja: 21 sty 2021, o 17:00
- Wiek postaci: 15
- Ranga: Doko
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 53#p164153
Re: Osada na mokradłach i jej okolice
Nie wszystko udało się tak jak zakładał. Wypuścił kulę ognia i tylko jeden z przeciwników oberwał. Niemajestatycznie spadł z płonącego już podwyższenia. Chyba już po nim. Drugi z przeciwników w porę zareagował i uniknął losu jak chciał zgotować mu Ame. Po drodze jeden z bandytów wyskoczył z budynku, w którym jak chłopak zakładał, miał znajdować się koń. Przez płomienie wskoczył do podwyższonego budynku. Wariat - pomyślał Uchiha. Co było tam tak cennego, że warto było ryzykować poparzenie? Czarnowłosy nie miał jednak czasu się zastanawiać, gdyż bandyta, który uniknął kuli ognia otrzepał się z błota i złożył pieczęć, która nie wróżyła niczego dobrego. Po chwili zobaczył wodny atak. Najgorszy scenariusz właśnie się spełniał. Kontra kolejnym katonem wydawała się idiotyczna. W zasadzie nie miał nic, co pozwoliłoby mu uniknąć ataku nie licząc jego własnych umiejętności. Zamierzał rzucić się w bok robiąc taktycznego fikołka. Po wszystkim złoży pieczęci psa i tygrysa szykując kontrę w postaci iluzorycznych klonów (dwóch), które mają za zadanie zmylić zarówno przeciwnika, który mu zagrażał jak i tego, który po coś wskoczył do domku, poprzez atak frontalny na bandytę zanurzonego w bagnie. Następnie wybierze shurikena z torby i podkręconym rzutem będzie celował w szyje użytkownika suitonu. Jeżeli coś pójdzie nie tak to chłopak będzie starał wycofać się bardziej w las.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Wszystko opiera się na prostym fakcie, iż 1+1=13
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Osada na mokradłach i jej okolice
szkic poglądowyAme
Misja C
23/30
Ograniczona widoczność, szok i ból sprawiły, że wodny pocisk nie był wycelowany perfekcyjnie. Tak więc szybkie zejście Ame z linii strzału okazało się wystarczającą reakcją. Kula wody świsnęła tylko obok upadając z głośnym pluskiem gdzieś za plecami Uchihy. Natomiast z drugiej strony dobrze podkręcony shuriken z łatwością znalazł stacjonarny cel. Ostra jak brzytwa gwiazdka wbiła się nad obojczykiem oponenta zakłócając kolejną przygotowywaną technikę i zmuszając go na skupieniu na uciekającym z niego czerwonym strumieniem życiu. Ten charcząc jednak chwycił kunaia zza pazuchy i rozpaczliwym rzutem cisnął nim w stronę młodego shinobi. Broń niestety nie miała już wystarczającej prędkości i rzucona przez poparzonego bandytę spadła gdzieś w połowie drogi. Chwilę później przywódca koniokradów,mając spaloną całą prawą połowę ciała znieruchomiał w błocie z dłońmi przyciśniętymi do dziury w szyi. Ostatnimi ruchami próbował zatrzymać upływ krwi jednak jego trud był daremny.
Wciąż pozostał jeszcze ostatni rzezimieszek, wypadł on w końcu z domku i pośród drobnych ogników na podeście naładował lekką kuszę. Poderwał kolbę do policzka i wypuścił bełt w stronę kształtów w ciemnościach. Niestety jego ofiarą okazał się być iluzoryczny klon.
- Co jest psia mać! - Spanikowany zaczął ładować kolejny pocisk do swojej broni.
Pierwotny trzask płomieni z kuli ognia i oliwnej lampy nieco ucichł i Ame był w stanie wyłapać drobne skrobania i rżenie niespokojnego zwierzęcia z chatki na nasypie. Zapewne rozbudzone przez światło i hałasy zwierze zaczynało dawać o sobie znać.
Odwrót ninjy nie był konieczny po drobnych problemach z użytkownikiem żywiołu wody ponownie miał inicjatywę w rękach. Stał przed nim na podeście przeciwnik mocujący się ze swoją wyrzutnią. Nie należało go lekceważyć, wielokrotnie generałowie padali od zabłąkanej strzały, lecz Uchiha wyrwał się z pętli na jego szyi.
Ukryty tekst
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
- Ame Uchiha
- Martwa postać
- Posty: 244
- Rejestracja: 21 sty 2021, o 17:00
- Wiek postaci: 15
- Ranga: Doko
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 53#p164153
Re: Osada na mokradłach i jej okolice
Te oczy są cudowne. Pozwalają wyłapać zagrożenie w porę i wykonać odpowiedni unik. Inna sprawa, że przeciwnik już oberwał i zapewne do końca nie widział chłopaka atakującego z lasu i zza mgły. Czarnowłosy nie używał ich zbyt często, ale jak już używał, to dawały mu niesamowitego kopa, a to nawet nie był jeszcze kres ich możliwości. Nie wyobrażał sobie jak można się bez nich obyć w walce. Nic dziwnego, że Uchiha są najlepsi. Nie potrzebnie martwił się na zapas. Może faktycznie był trochę paranoiczny? Z perspektywy raczej był niedoświadczony i znajdował się pod dużą presją ze względu na oczekiwania klanu. Porażka po prostu nie wchodziła w grę. Chciał wypaść jak najlepiej, piąć się w szeregach, żeby jeszcze lepiej móc przysłużyć się wszystkim. Jak widać w imię klanu był w stanie przełamać swoje opory i zaatakować niczego niespodziewających się bandytów. Gdyby nie on, to zrobiłby to ktoś inny - w przyszłości łatwiej będzie mu to zracjonalizować. Przynajmniej do czasu. Jeden spalony, drugi trafiony w gardło za pomocą shurikena. Został kusznik, który najwidoczniej nie radzi sobie z genjutsu. Mimo wszystko nie można go było zlekceważyć. Kusza nie wymagała zbyt wielu umiejętności, zwłaszcza przy celowaniu w nieruchomy cel. Dlatego właśnie Ame zdecydował, że czas mu to celowanie kompletnie uniemożliwić. Zamierzał nałożyć na kusznika kolejną iluzje z gatunku tych paskudnych, które pozwalają na bezproblemowe wyeliminowanie celu. Złożył odpowiednie pieczęcie. Iluzja będzie polegała na powstaniu szybko rosnącej rośliny, która bez problemu przeniknie przez drewniane podwyższenie i natychmiastowo uwięzi bandytę krępując mu przede wszystkim ręce i nogi, nie pomijając oczywiście całego ciała i głowy, gdzie oplotą go pnącze przytwierdzające do niej. Zamierzał wyłonić się z tworu i dobić przeciwnika dźgnięciem w gardło, żeby nie cierpiał za długo.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Wszystko opiera się na prostym fakcie, iż 1+1=13
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Osada na mokradłach i jej okolice
Ame
Misja C
25/30
Kolejne sukcesy i perspektywa rozpoznania w klanie wypogodziły myśli młodego Uchihy. Nieco pewniej zaczął stawiać swoje kolejne kroki w stronę ostatniego już przeciwnika. Kilka mistycznych gestów i przepływ chakry u kusznika wywrócił się do góry nogami. Ame mógł dostrzec jak jego zmagania z ładowaniem, broni zostają uniemożliwione przez niewidzialne dla innych gałęzie. Dało to ninjy czas by błyskawicznie przeniknąć za wroga, by chwilę później wbić nóż w jego szyję. Nie oszukujmy się, rzezimieszek nie miał zbyt wiele czasu ani możliwości by zareagować i wkrótce dołączył do swoich kolegów. Upadł na kolana jak lalka, której ktoś podciął sznurki i moment później z plaśnięciem spadł z podestu obok suitonowca.
Po kilku intensywnych momentach walki nastała z powrotem cisza. Zakłócał ją tylko syk gasnących na mokrym drzewie języków płomieni i nerwowe rżenie zwierzęcia w sąsiednim budynku. Możliwe, że przeraził go hałas, lecz bardziej prawdopodobne było, że wywęszył nieprzyjemne zapachy. Bo kto kiedyś poczuł woń palonego mięsa i włosów wiedział, że do najmilszych nie należą. Niestety konie były wielkimi zwierzętami, ale jednocześnie zaskakująco wrażliwymi, zarówno na dziwne zapachy, jak i urazy. Ochwat, skręt jelit lub złamana noga, wszystkie te przypadki mogły zakończyć się dla kopytnego tragicznie.
Ame Uchiha stał po środku całej sceny, był tutaj głównym aktorem i punkt kulminacyjny przedstawienia był już za nami. Spokój okolicy przytłaczał, uzmysłowił shinobi jak napięty był podczas całej walki i teraz tylko pozostało rozluźnienie.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
- Ame Uchiha
- Martwa postać
- Posty: 244
- Rejestracja: 21 sty 2021, o 17:00
- Wiek postaci: 15
- Ranga: Doko
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 53#p164153
Re: Osada na mokradłach i jej okolice
Realizował swoje plany z zabójczą skutecznością. Nawet sam nie wiedział kiedy nabrał takiej wprawy w likwidowaniu przeciwników. Był zaskoczony swoim postępowaniem. Czuł jak adrenalina opuszcza jego ciało, a mimo wszystko jego dłonie drżały. W rękach cały czas miał zakrwawiony kunai. Starał się pozbyć krwi z ostrza, ale szło mu to bardzo niesprawnie. W pierwszym odruchu próbował wytrzeć go o ścianę domu, ale nie było to zbyt efektywne. Dopiero po kilku minutach otrząsnął się na tyle, żeby wpaść na to, że najlepiej będzie pozbyć się jej wycierając ją o zwłoki pokonanego. Jak pomyślał, tak uczynił. Wyglądało to jakby przekroczył kolejną granicę, zza której już nie wróci. Z każdym kolejnym razem przyjdzie mu to łatwiej, a na drodze jaką sobie obrał można być pewnym, że te razy nastąpią i to dużo szybciej niż później. Chłopak jednak na tę chwilę nie był tego świadomy. Poruszał się jak we śnie. Zeskoczył z dogasającego podwyższenia, które groziło zawaleniem. Niezgrabnie próbował wyjąć shurikena z szyi użytkownika suitonu. Ręka omsknęła mu się na ostrzu delikatnie upuszczając mu krwi z palca. Dopiero po chwili udało mu się je wyciągnąć, mimo że nie wymagało to wielkiej siły.
- Po chuj kradliście te konie!? - wrzasnął, wyrzucając z siebie emocje i naturalnie zwalił winę na przeciwnika ratując swoją własną psychikę. Paradoksalnie bandytę, który zginął jako pierwszy będzie pamiętał najmniej. Nawet nie patrzył w stronę zwęglonego trupa, starając się w ogóle nie zauważyć faktu, iż on doprowadził go do takiego stanu. Najgorszym momentem było wbicie noża w szyje. Ten moment, mimo tego że zamknął oczy będzie pamiętał bardzo długo. Odwrócił się w kierunku prowizorycznej stajni. Koń zapewne był wystraszony odgłosami walki. Nie miał pod ręką żadnego warzywa. Czarnowłosy musiał jakoś uspokoić zwierzę. Głupio by było gdyby po pokonaniu przeciwników zabiło go końskie kopyto. Wszedł bardzo powoli do stajni. Za pomocą spokojnych ruchów chciał zbliżyć się do zwierzaka, aż ten pozwoli mu się dotknąć. W każdej chwili był gotowy, żeby odskoczyć gdyby ten chciał go kopnąć albo ugryźć. Jeżeli uda mu się nawiązać kontakt bezpośredni, to użyje techniki usypiającej. Zamierzał dać mu odpocząć przez pół godziny, a następnie wybudzić go później za pomocą Kai, żeby nie robił mu takich problemów podczas podróży jak bandytom. Chłopak sam był zmęczony, więc chwila odpoczynku też dobrze mu zrobi.
- Po chuj kradliście te konie!? - wrzasnął, wyrzucając z siebie emocje i naturalnie zwalił winę na przeciwnika ratując swoją własną psychikę. Paradoksalnie bandytę, który zginął jako pierwszy będzie pamiętał najmniej. Nawet nie patrzył w stronę zwęglonego trupa, starając się w ogóle nie zauważyć faktu, iż on doprowadził go do takiego stanu. Najgorszym momentem było wbicie noża w szyje. Ten moment, mimo tego że zamknął oczy będzie pamiętał bardzo długo. Odwrócił się w kierunku prowizorycznej stajni. Koń zapewne był wystraszony odgłosami walki. Nie miał pod ręką żadnego warzywa. Czarnowłosy musiał jakoś uspokoić zwierzę. Głupio by było gdyby po pokonaniu przeciwników zabiło go końskie kopyto. Wszedł bardzo powoli do stajni. Za pomocą spokojnych ruchów chciał zbliżyć się do zwierzaka, aż ten pozwoli mu się dotknąć. W każdej chwili był gotowy, żeby odskoczyć gdyby ten chciał go kopnąć albo ugryźć. Jeżeli uda mu się nawiązać kontakt bezpośredni, to użyje techniki usypiającej. Zamierzał dać mu odpocząć przez pół godziny, a następnie wybudzić go później za pomocą Kai, żeby nie robił mu takich problemów podczas podróży jak bandytom. Chłopak sam był zmęczony, więc chwila odpoczynku też dobrze mu zrobi.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Wszystko opiera się na prostym fakcie, iż 1+1=13
- Kutaro
- Posty: 885
- Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
- Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8723
- GG/Discord: Templar#5431
- Multikonta: Templar
Re: Osada na mokradłach i jej okolice
Pozostaje mi zaprosić szanownego Pana ponownie na gospodarstwo.Ame
Misja C
27/30
Zabójstwo. Ciach i już nitka życia została przecięta. Niektórzy podchodzą do tego bezrefleksyjnie, inni potrzebują kilku dni by sobie z takim zdarzeniem poradzić, jeszcze inni nigdy nie tego nie zapominają. Do której grupy należał Ame? Na pewno nie do pierwszej. Można było tu zawrzeć wyświechtany monolog o profesji shinobi, wojownik wie w co się pakował. Jednakże jednostkowo absolutnie nie ma to znaczenia, każdy inaczej podchodzi do takich sytuacji. Pierwsze ruchy po momencie ciszy były bardziej instynktowne lub wyuczone, a nie przemyślane i świadome. Jak w transie poruszał się od jednego zadania do drugiego. Wyczyścić nóż, zejść z podestu, podnieść shurikena. Każdy kolejny krok był łatwiejszy od poprzedniego, szedł do przodu. Dopiero gdy z krzykiem uwolnił z siebie napięcie, ponownie zaczął normalnie rejestrować otoczenie. Z sąsiedniego budynku wciąż dochodziło nerwowe skrobanie, chociaż z czasem jakby cichło.
Shinobi delikatnie podszedł do drzwi i je uchylił. Nie było więcej niespodzianek, w środku znajdował się Toto. Szybki rzut oka na uszy tylko potwierdził tożsamość zwierzęcia. Młody ninja wyciągnął przed siebie rękę i powolutku zaczął zbliżać się do konia. Ten na początku raz jeszcze niespokojnie drapnął kopytami o ziemię, prychnął chrapami ale jakby odpowiadając na ostrożny ruch zaczął się rozluźniać. Po krótkiej chwili, która wydawała się trwać godzinami, potężny ogier pozwolił położyć sobie dłoń na pysku. Wypuścił nosem powietrze, dodatkowo potwierdzając opadnięcie stresu, by zaraz powolutku przysiąść na zadzie i pogrążyć się we śnie.
Udało się. Ame również mógł sobie pozwolić na kolejne już tego dnia rozluźnienie. Mógł się rozglądnąć po środku budynku. Koń tak naprawdę nie miał tu tak źle. W rogu znajdowało się świeże siano, było tu względnie sucho i nawet gdzieś na ścianie wisiał worek po ziarnie. Bądź co bądź głównym celem koniokradów była sprzedaż zwierzęcia, a nie znęcanie się nad nim. Cel misji został osiągnięty. Wciąż pozostawało odprowadzić Toto na gospodarstwo, ale była to już tylko formalność, czyż nie? Krótki sen uprowadzonego miał też dodatkową niespodziewaną korzyść - ogier przyzwyczaił się do zapachu Uchihy. Wzbudziło to w nim zaufanie które było nieocenione w podróży która wciąż przed nimi pozostawała.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"
- Ryuujin
- Martwa postać
- Posty: 361
- Rejestracja: 29 kwie 2021, o 14:42
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Długie czarne włosy częściowo spięte w kucyk, reszta puszczona luzem
przez co jeden kosmyk zasłania lekko lewą część twarzy. Spore płatki uszu w
których znajdują się duże, okrągłe czarne kolczyki. Ubiera się w stylu buddyjskich mnichów. - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9612
- GG/Discord: Aogiri#3463
- Multikonta: Zenin Toji
Re: Osada na mokradłach i jej okolice
Moja podróż pomału dobiegała końca. Pełna emocji, pochopnych decyzji i osądów. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się tego po sobie ale jednak z jakiegoś powodu taka właśnie była ów wędrówka. Może była to kara, za moje gniewne myśli skierowane w stronę bogów którzy dotychczas okazywali mi swą łaskę strzegąc przed niebezpieczeństwami, a może liczyłem że to będzie jedna z tych przygód którą z dumą będę mógł się pochwalić gdy tylko wrócę do rodziny?
Cokolwiek jednak by to nie było to jednak ten rozdział mojej opowieści pomału się zamykał, cel był już niedaleko, widoczny gołym okiem. Jednak gdy kątem oka spojrzałem na Sugu zdawało mi się, że coś jest nie tak. Mimo to milczałem. W końcu nie mogłem jej po prostu zapytać, choć właściwie to mogłem ale nie mogłem liczyć, że raptem magicznie mi odpowie. Dodatkowo zmęczenie dalej dawało o sobie znać, nie miałem czasu na porządną regeneracyjną drzemkę więc nie byłem w formie jeśli tak można to było ująć.
- Już prawie jesteśmy Sugu, jeszcze trochę i nasze drogi się rozejdą ale jeszcze się spotkamy. - zagadałem chcąc nieco przerwać milczenie.
Jednak gdy wypowiedziałem te słowa na głos zacząłem się zastanawiać ile w tym było prawdy. Ile było szans na to bym jeszcze kiedyś trafił na tą dziewczynę? Odpowiedź była jasna. Musieliśmy się jeszcze spotkać. W końcu obiecałem, że wszystko naprawię. Co prawda dalej nie miałem pojęcia w jaki sposób miałbym to zrobić jednak to był cel który pragnąłem osiągnąć. Dwa cele. Tyle teraz ich miałem i chyba zwrócenie głosu Sugu mimo wszystko wydawało się być prostsze.
Przez chwilę otworzyłem też usta by coś jeszcze dodać lecz w porę ugryzłem się w język, w końcu nie było sensu mówić niczego więcej. Przynajmniej tak mi się wydawało w tamtej chwili bo do tej pory wiele pochopnych decyzji okazała się błędem. Mam nadzieję, że mimo naszej kłótni wciąż mnie słuchacie bo będziemy musieli nieco popracować, wspólnie. W końcu wy też powinniście chcieć udowodnić swoją boskość i opiekę nad tą dziewczyną czyż nie? Ale to później gdy zostaniemy już sami. Odezwałem się do bogów w myślach tak jak robiłem to dotychczas po czym skupiłem całą uwagę na obserwowaniu otoczenia. Im bliżej byliśmy tym bardziej starałem się wyłapywać wszystko co mogło by potencjalnie okazać się potwierdzeniem moich wcześniejszych podejrzeń. Czy była to już paranoja? Możliwe ale jak to się mówi przezorny zawsze przygotowany.
Jeśli jednak nic się nie zdarzy to pukam do drzwi domu brata Sugu i oddaję pieczę nad nią jej bratu upominając się przy okazji o wynagrodzenie zgodnie z tym co zostało mi wcześniej powiedziane po czym odchodzę w swoją stronę.
0 x
Słowa|BattleTheme | +18 | Theme|Myśli
Jeśli to czytasz to chciałbym Ci życzyć cudownego dnia!
Lepiej tu nie zaglądać.
BabyRyuujin
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Osada na mokradłach i jej okolice
Misja Rangi - C - 39/?
- Rok 390 - Zima -
- Ryuujin -
- Osada na Mokradłach -
- Rachu ciachu i po strachu -
" Bagno w bagnie " Podróż do wioski dobiegała końca, zdawało się, że odprowadzenie Sugu do domu miało zakończyć ten jakże niebezpieczny i trudny temat. Trudno było się spodziewać takiego obrotu wydarzeń gdy wyruszałeś, ale czy czegokolwiek wtedy oczekiwałeś niżeli zwyczajnego doprowadzenia dziewczyny na miejsce? Wszystko, co zrobiłeś oraz to, co próbowałeś osiągnąć - było tylko i wyłącznie twoim wyborem i decyzją, jaką zdecydowałeś się podjąć, nie każda była dobra, ale - chciałeś dobrze.
Do pełnej formy brakowało ci wciąż dużo, nie byłeś wyspany, raczej zmęczony, ale przynajmniej trzymałeś się na nogach i byłeś w stanie "jakoś" funkcjonować, lepsze to niż nic, a na pewno nie raz i nie dwa bywałeś w dużo lepszej formie. Gdy odezwałeś się do niej, skinęła jedynie delikatnie głową, wyraźnie nie czując się najlepiej. Choć możliwe, że było to spowodowane ogólnym strachem i całą tą sytuacją, w której się znalazła, trudno jednak było jej ukryć grymas na twarzy i znów - lekkie otępienie, z którego próbowała się wyrwać.
Domostwo było już blisko, gdy dotarłeś na miejsce, światło wciąż się paliło. Wystarczyło podejść i zapukać, co zresztą na pewno miałeś w swoich planach, pomiędzy dyskusją z bogami, jaką zwykłeś prowadzić. Zastanawiające było czy którykolwiek z nich, tym razem ci odpowie, czy może znów rzuci w odmęty mroku, z których trudno będzie ci się wygrzebać. W drodze do domostwa - nic wam się nie wydarzyło. Dalej za domostwem brata Sugu znajdowały się domy innych mieszkańców osady, ten stał na uboczu tak jak wcześniej. Najpewniej już spali.
Mężczyzna otworzył drzwi. Dostrzegł Sugu, ona jego też - nie było żadnego radosnego przywitania. Możliwe, że wciąż dzierżyli wobec siebie urazę, albo - żadne z nich nie było jeszcze gotowe na uczucia. Mężczyzna szybko zaprosił cię do środka, odsunął się, robiąc miejsce dla wchodzących, nim jeszcze Sugu wykonała swój krok do środka. Wtedy, dostrzegłeś kątem oka, że Sugu wyciąga z wnętrza swojego płaszcza nóż i próbuje wykonać agresywny krok w kierunku Raicho, była uzbrojona, on natomiast właśnie grzebał po wewnętrznej stronie swojej grubej koszuli, możliwe, że właśnie miał zamiar wręczyć ci ryo... W końcu o to właśnie poprosiłeś.
Karczmarz
Raicho
Mężczyzna
Sugu
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Ryuujin
- Martwa postać
- Posty: 361
- Rejestracja: 29 kwie 2021, o 14:42
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Długie czarne włosy częściowo spięte w kucyk, reszta puszczona luzem
przez co jeden kosmyk zasłania lekko lewą część twarzy. Spore płatki uszu w
których znajdują się duże, okrągłe czarne kolczyki. Ubiera się w stylu buddyjskich mnichów. - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9612
- GG/Discord: Aogiri#3463
- Multikonta: Zenin Toji
Re: Osada na mokradłach i jej okolice
Los lubi płatać figle, los albo bogowie... a może bogowie losu? Zwać to można w różny jednak niestety z reguły te figle raczej nie należą do najzabawniejszych. Tak niestety było i tym razem gdy dotarliśmy już do celu podróży, w końcu jak chorym człowiekiem trzeba by było być by śmiać się na widok siostry atakującej brata NOŻEM! Mi do śmiechu nie było. W głowię zapanował całkowity mętlik i pomieszanie, nie rozumiałem co się działo jednak reagowałem raczej instynktownie.
Nie byłem pewny czy dam radę rozbroić dziewczynę wręcz, może gdyby nie zmęczenie tak bym spróbował to rozwiązać jednak zamiast tego momentalnie zacząłem z obu rąk wytwarzać kartki tak aby znalazły się one zarówno obok brata Sugu i mniej więcej trzy czwarte ich ruszyło w stronę dziewczyny tak aby ją zatrzymać jednocześnie zbierając się wokół jej dłoni tak by "zamknąć" dłoń bądź dłonie z nożem w ogromnej papierowej kuli. Ma to na celu uniemożliwienie jej próby użycia broni do ataku na Raicho jak i do samobójstwa gdyby przyszło jej coś takiego do głowy w przypływie desperacji.
Jednocześnie kilak kartek, dokładnie dziesięć sztuk unosi się w pobliżu mężczyzny wisząc w okolicach jego głowy ale tak by nie widział wszystkich. Ja natomiast marsząc gniewnie brwi tworzę sobie skrzydła i jednym z tych skrzydeł staram się złapać Raicho wyciągając go na zewnątrz po czym wznoszę się delikatnie na ziemię spoglądając na tę dwójkę z góry. Jeśli wszystko się udało sytuacja powinna być tymczasowo opanowana, a oboje rodzeństwa mam nadzieję delikatnie choć zaskoczeni bym miał ich uwagę skupioną na sobie.
- Czyście rozum stracili!? Co tu się na wielkiego Amaterasu dzieję? I lepiej dla was byście nie próbowali żadnych sztuczek inaczej oboje narazicie się na mój gniew, a uwierzcie że nie jestem w nastroju. - zagroziłem spoglądając to na jedno to na drugie robiąc chwilę przerwy aby zobaczyć czy zrozumieli - Sugu?! Czy to jest twój brat? Dlaczego próbowałaś na niego napaść czy on cię skrzywdził? Mówiąc to część z kartek z zmieni powoli zaczęła "pełznąć" w stronę mężczyzny po czym wygięły się niczym białe węże przed atakiem.
- Raicho, radzę ci mówić prawdę jeśli skłamiesz bogowie Cię ukarzą, czy to jest twoja siostra? Dlaczego uciekła z tego domu, czy biłeś swoją siostrę/tę dziewczynę?
Ukryty tekst
0 x
Słowa|BattleTheme | +18 | Theme|Myśli
Jeśli to czytasz to chciałbym Ci życzyć cudownego dnia!
Lepiej tu nie zaglądać.
BabyRyuujin
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Osada na mokradłach i jej okolice
Misja Rangi - C - 41/?
- Rok 390 - Zima -
- Ryuujin -
- Osada na mokradłach -
- Rachu ciachu i po strachu -
" Bagno w bagnie " Wydarzyło się coś, czego na pewno nie przewidziałeś... Choć, być może przeczuwałeś już wcześniej, że coś tutaj jest nie tak, choć, najpewniej przeczuwałeś, że to z tym mężczyzną, bądź tym który tę pracę ci zlecił, co mogło nie grać. Zaskoczenie - bo to Sugu ruszyła z ostrym narzędziem jako pierwsza i to właśnie na niej skupiły się twoje ruchy. Ty byłeś zmęczony i dawało ono o sobie znać. To był instynkt... A może właśnie zrządzenie losu, że wybrałeś jako swój cel właśnie ją, by to właśnie jej ostrze zostało zatrzymane, nim dojdzie do jakiejś tragedii. Kartki, które tworzyłeś, zaczęły fruwać wedle wydawanych przez ciebie poleceń i to właśnie one sprawiły, że Sugu stała się zupełnie bezbronna i nie groźna, bo jej nóż - znalazł się pod naporem ich ilości. Zamierzałeś zadbać, by nie zrobiła sobie sama krzywdy. Stała wtedy w bezruchu, odległości pomiędzy całą waszą trójką były niewielkie. W całym tym zamieszaniu - kątem oka, widziałeś, że Raicho skończył wyciągać coś z kieszeni, gdy tylko dostrzegł ruch jej dłoni, przyśpieszył. Właśnie wtedy twoje kartki zaczęły wirować. On również miał nóż! I to wcale nie taki zwykły, przypominał szpitalny skalpel. Twoje skrzydło zdążyło w ostatniej chwili pochwycić mężczyznę i wysunąć go za drzwi. Wtedy też jego skalpel zatopił się w twoim skrzydle, odruchowo, ponieważ skrzydło wpadło wystawiony skalpel, który emanował niebieską poświatą.
Wzniosłeś się i bezproblemowo ci się to udało - ty i Raicho byliście na zewnątrz, ona natomiast w środku, tuż za drzwiami. Wciąż trzymana przez twoje kartki. – To niedokończony interes między mną a Kairim! Nie wtrącaj się. Był mi to winny. Dostaniesz swoją nagrodę za transport gdy ta suka zdechnie. Poczekaj, bo warto. — Zmarszczył brwi, machając przed swoimi oczami skalpelem, by poprzecinać, bądź odegnać znajdujące się przed jego twarzą kartki i możliwie te, które jeszcze polecą w jego stronę. Nie mniej - powoli kierował się w stronę Sugu. Szedł, słuchając twoich słów. Dziewczyna natomiast była przerażona sytuacją, do jakiej tutaj doszło. Patrzyła od strony drzwi w kierunku twoim i Raicho. Jej dłonie wciąż były spętane przez stos kartek, który się na nich znajdował.
Czas płynął bardzo szybko i należało podjąć decyzję co zrobić w mgnieniu oka. W końcu... Sugu chyba i tak ci nie odpowie, ale co jeżeli to właśnie ona była tutaj problemem? Co jeżeli podpadła złym ludziom i sprowadziła na innych kłopoty poprzez własne machlojki i teraz po prostu los... Dał o sobie znać.
Twoja odległość od Raicho - 2 metry.
Twoja odległość od Sugu - 4 metry
Karczmarz
Raicho
Mężczyzna
Sugu
Ukryty tekstUkryty tekstUkryty tekst
0 x
- Ryuujin
- Martwa postać
- Posty: 361
- Rejestracja: 29 kwie 2021, o 14:42
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Długie czarne włosy częściowo spięte w kucyk, reszta puszczona luzem
przez co jeden kosmyk zasłania lekko lewą część twarzy. Spore płatki uszu w
których znajdują się duże, okrągłe czarne kolczyki. Ubiera się w stylu buddyjskich mnichów. - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9612
- GG/Discord: Aogiri#3463
- Multikonta: Zenin Toji
Re: Osada na mokradłach i jej okolice
Sytuacja mimo mojej interwencji wcale nie poprawiła się tak bardzo jak bym sobie tego zażyczył, szczerze mówiąc to nawet sprawiła że wmieszałem się w coś w co nie powinienem. W końcu cóż ja wiedziałem o tej sytuacji tak naprawdę? Tylko tyle, że dwójka ludzi właśnie próbowała się pozabijać. Z jednej strony Raicho, domniemany brat Sugu, okaleczonej kobiety która mogła tym samym nożem którym próbowała napaść mężczyznę, poderżnąć mi gardło we śnie.
Wszystkie kartki które dotychczas leżały wolne wzniosły się do góry dając wyraźne ostrzeżenie napastnikowi, że każdy kolejny krok może skutkować bolesnymi represjami z mojej strony. Jednak to nie wystarczyło by ten się zatrzymał, był zaślepiony. Częściowo go rozumiałem, sam zaślepiony gniewem omal nie rzuciłem się z powrotem do wioski uchiha w celu zamordowania mężczyzny który przekazał mi dziewczynę. Gniew zaślepia i powstrzymuję procesy myślowe zaburzając właściwą ocenę sytuacji, mnie wtedy powstrzymała tylko obecność dziewczyny i sytuacja w jakiej się znaleźliśmy która uniemożliwiła mi podjęcie działania. On niestety zapewne nic takiego nie miał jeśli nawet po ujawnieniu moich zdolności nie wahał się przeć w przód.
- Jeśli nie odstąpisz ta ziemia może splamić krew. - rzuciłem krótko zmęczonym głosem w którym wybrzmiewała nuta troski.
Nie chciałem tego robić jednak wiedziałem, że nie mogę stać biernie. Samosądy nie były sprawiedliwością. Nie miały one z nią nic wspólnego. Niestety Raicho nie dawał mi wyboru bym przeprowadził właściwą ocenę i mógł osądzić oboje na podstawie ich win. Choć gdyby odstąpił to właściwie jak bym to zrobi? W końcu mężczyzna mógł rzucać oskarżenia, za to ona nie mogła by się bronić. Jednak jedna rzecz sprawiała, że wolałem stanąć w obronie Sugu. Jej łzy. W końcu czy okrutne, złe kobiety płaczą w taki sposób? Czy pozwalają aby ktoś kto zamknął je wbrew ich woli w pokoju chodził nie ukarany? Nie wiedziałem tego ale założyłem że nie byłby by do tego zdolne, a tym samym że to Sugu jest tu poszkodowana.
Gdy kończyłem wypowiadać ostatnie ostrzeżenie wyciągnąłem nad siebie jedną rękę wokół której skupiła się część kartek wirując wkoło z niesamowitą prędkością. Natomiast część kartek ruszyła w kierunku mężczyzny tak by przysłonić mu pole widzenia starając się opleść jego głowę, oczywiście pierwszym celem były oczy, uszy, nos i usta. Natomiast gdy tylko technika zdołała się uformować, opuściłem rękę w dół tak by chakram trafił mężczyznę w tors w tym samym czasie roniąc jedną gorzką łzę. Gdyby zdołał jakoś uniknąć kilka wolnych kartek zmieniam w senbony które z mają na celu zmusić przeciwnika do uniku aby ustawić go tak by nawracający chakram trafił go od tyłu.
Czy postąpiłem sprawiedliwie? Czy to była jedyna opcja? A co jeśli decyzja którą podjąłem była niewłaściwa? Wiele pytań pojawiło mi się w głowie gdy gdy atak doszedł do skutku ale ani jednej odpowiedzi. Tylko pustka, a w niej wciąż na nowo rozbrzmiewające pytania. Gdy było już po wszystkim zszedłem na ziemię pieczętując szybko w czarnym zwoju kartki które przetrwały po czym wszedłem do środka powoli otwierając drzwi.
- Przepraszam Sugu, nie mogłem pozwolić byś splamiła się krwią. - mówiąc te słowa powoli zbliżałem się do dziewczyny trzymając ręce na widoku tak by poczuła się bezpieczniej jednocześnie stopniowo część kartek uwalniały jej ręce tak bym mógł złapać za jej dłonie i zabrać z nich ostrzę odrzucając je gdzieś w kąt, a następnie przytulając jej głowę do swojej piers - Ten mężczyzna już cię nie skrzywdzi. Od teraz już nikt cię nie skrzywdzi Sugu. Chodź ze mną, zaprowadzę cię do mojej rodziny. Zajmiemy się tobą tak by niczego ci nie zabrakło dobrze?
Jeśli się zgodzi szybko przy okazji pieczętuję resztę papieru i macanko po zwłokach, a następnie kierunek Tenshikoku.
Ukryty tekst
0 x
Słowa|BattleTheme | +18 | Theme|Myśli
Jeśli to czytasz to chciałbym Ci życzyć cudownego dnia!
Lepiej tu nie zaglądać.
BabyRyuujin
- Jun
- Postać porzucona
- Posty: 1735
- Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Kenshi | Akoraito
- Krótki wygląd: Kapelusz
- Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka - Link do KP: viewtopic.php?p=143621#p143621
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Maname | Kabuki
- Aktualna postać: Kayo
- Lokalizacja: Shigashi no Kibu
Re: Osada na mokradłach i jej okolice
Misja Rangi - C - 43/?
- Rok 390 - Zima -
- Ryuujin -
- Osada na mokradłach -
- Rachu ciachu i po strachu -
" Bagno w bagnie " Każdy bywał zły i zaślepiony, sam wiedziałeś to po sobie, ale czy dotrzymanie swojej części umowy można jakkolwiek nazwać zaślepieniem, jak nie zwyczajnym poczuciem sprawiedliwości? Owszem, tak właśnie było, sprawiedliwie - gdy ludzie dotrzymywali słowa i dopełniali obietnic. Nie każda obietnica była jednak prawa, albo tym bardziej - szczera i dobra. W tym przypadku, na pewno było jej bliżej do niegodziwego układu, z którym nie chciałeś mieć niczego wspólnego, ale musiałeś... Nie - chciałeś obrać jakąś stronę. Szybko zdecydowałeś się, po której staniesz i to, co rzeczywiście teraz zrobisz.
Pewne było jedno - nie ustąpi. Ziemia zostanie zalana krwią, pytanie, jakie należało tutaj postawić - czyją i jak dużo jej przelane zostanie. Obawy, jakie miałeś, mogły być słuszne, mogła być morderczynią, ale również i on mógłby spróbować przebić cię swoim skalpelem po całym zajściu - wszak, po co zachowywać świadków przy życiu. Kilka gestów i kartki zaczęły szybko lecieć w kierunku twarzy mężczyzny. Chciałeś go zupełnie obezwładnić, by nie mógł zrobić już nic. Niebieska energia nie opuszczała jego niewielkiego ostrza. Tak ogłuszonego, zamierzałeś go znów zaatakować - tym razem przy pomocy broni uformowanej z papieru. Wydawałoby się, że był to zwyczajny papier - niemalże taki sam jak ten, na którym pisze się listy do ukochanych, ale twoim listem dla Raicho była krótka i krwawa wiadomość, że nie przeżyje tego spotkania. Może i nie wypowiedziałeś tego na głos, ale kartkowy chakram wbił się ogłuszonego i pozbawionego zmysłów mężczyznę. Nie był na tyle silny, by się przebić, ale cóż przeszkadzało by próbować? Trafiłeś go, ale poczułeś i również dostrzegłeś, że ostrze nie straciło koloru i natychmiastowo zaatakowało to, co go trafiło. Zakneblowany przez twój papier nie mógł nawet krzyknąć z bólu, jaki mu przyprawiłeś... Choć, nie było to wystarczająco by go zabić... Przynajmniej jednorazowo, bo krwawienie, o jakie go przyprawiłeś, było... Zaskakująco duże. Trudno było przyznać czy to było to, co należało zrobić.
Mogłes mieć wiele pytań. Do siebie, do bogów, ale też i do Sugu, no i do niego, dlaczego jeszcze dycha. No i tak dychał, prawie jak dwie dychy - przez kilka chwil, aż papier otaczający jego twarz i postępujące krwawienie w końcu go wykończyły - to była kwestia czasu gdy wił się po okolicy tak ogłuszony, podczas gdy ty chciałeś zająć się dziewczyną. Ona natomiast... Oj, wcale nie stała w miejscu. Gdy tylko dostrzegła, że "wygrałeś" w chwili gdy chakram trafił w ciało jej domniemanego brata, a jego twarz została ukryta pod stosem kartek - ruszyłą w jego kierunku. Bez zmysłu wzroku, trudnościami w oddychaniu i tą raną - to teraz on był bezbronny. I o ile ona nie miała jak zadać mu ciosu swoim nożem, to nie zamierzała odpuścić. Zaczęła go kopać - jak psa, takiego bezużytecznego, na tyle na ile miała siłę - a widziałeś, że nie było jej w ruchach tej istoty zbyt wiele. Po kilkunastu kopnięciach, które była w stanie wykonać chyba tylko z powodu gnieżdżącego się gdzieś w jej sercu gniewu - odsunęła się, miała na twarzy wypisaną złość, zmęczenie - i jak zawsze, niezmywalny smutek.
On już się nie ruszał.
Mogłeś zrobić, co chciałeś, nie broniła się, nie odganiała się - gdy tylko uwolniłeś jej dłonie - wypuściła ostrze. Nie było już jej potrzebne. Przez kilka chwil dochodziła do siebie podczas gdy ty zająłeś się przeszukiwaniem mężczyzny. Znalazłeś w jego kieszeni klucz - duży, całkiem zwracający uwagę. Sugu, gdy tylko go dojrzała skupiła na nim całą swoją uwagę - Nie widziałeś takiego błysku w jej oku nigdy przedtem. Oboje byliście zmęczeni i prawdopodobnie wstrząśnięci tym zdarzeniem, ale w tej chwili - wstąpiło w nią coś innego i mimo zmęczenia, strachu i wszelkich innych odczuć zaczęła ci wskazywać jego dom, sama również zamierzała doczłapać się do środka.
W środku... Kawałek dalej za drzwiami były drzwi otwierane owym kluczem - za nim natomiast zejście do dziwczanej piwnicy udekorowanej w stoły pełne dziwnych medycznych narzędzi - było tutaj zadziwiająco sterylnie. Dalej - Sugu zaczęła się uważnie rozgląda,ć po tym miejscu aż w końcu upatrzyła coś, na czym najbardziej jej zależało. Coś, co jej odebrano. Może spędziliście w środku kilka minut, po których Sugu pokazała ci słoik, w którym znajdowało się coś, co na pewno nie było ani ogórkiem, ani marchewką - ani nawet jajkiem (podobno mieszkańcy Wietrznych równin lubią jajka marynowane) - Był to ludzki język. Twoje serce biło szybko... Czy powodem tego był twój obecny - ledwo przytomny stan spowodowany wycieńczeniem zarówno fizycznym jak i tym duchowym, czy może miało to związek z okropieństwem, do jakich musiało tutaj dochodzić? Może ci cali bogowie wcale nie uczynili sobie dzisiaj spektaklu z twoich poczynań... Może - miałeś się tutaj znaleźć...
Niezależnie jednak od tego co wydarzyło się dalej w domu - chciałeś zabrać ją ze sobą. Nie miała zamiaru zostawiać słoika - cokolwiek by się nie stało, trzymała się go kurczowo, jakby było to jej serce... Twój dom był daleko. Nie było możliwości, byście dotarli tam szybko... Mogliście jednak zmierzać w tym kierunku. I tak tez się działo. O ile entuzjazm Sugu opadł, tak jej ogólny stan wcale się nie poprawił - z każdym dniem drogi wyglądała coraz gorzej, była coraz bledsza i miała coraz mniej sił - widziałeś to z każdym stawianym przez nią krokiem. Na twoje szczęście - zbliżaliście się do osady na Antaiskich ziemiach, o której wiedziałeś tyle - że mają w niej oddział faktycznej straży i że żyją w dobrej komitywie z innymi okolicznymi osadami. Tak dobrze prosperująca wioska musiała mieć sposoby na radzenie sobie z... Różnymi problemami.
- Wioska Ozai -
Karczmarz
Raicho
Mężczyzna
Sugu
Ukryty tekstUkryty tekstUkryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości