Wioska rybacka
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2188
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
- Haruzen
- Posty: 601
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
- Multikonta: Harikido
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2188
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
- Haruzen
- Posty: 601
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
- Multikonta: Harikido
Re: Wioska rybacka
Zdarza się tak, że ludzie nie zauważają przekroczenia nieprzekraczalnych granic. Dużo za późno orientują się, że zaszli zdecydowanie zbyt daleko i nie ma powrotu. Powrotu zresztą nie ma nawet po delikatnym przekroczeniu tej granicy. Dlatego właśnie tak ważne jest, aby być świadomym tego co się robi. Trzeba wiedzieć co, jak i dlaczego działa i funkcjonuje. Trzeba wiedzieć co się robi, dlaczego to się robi i jakie będzie to miało skutki. Bez takiej świadomości inni, ci którzy mają nad nami władzę, czy mają nad nami jakąś przewagę, szybko to wykorzystają i zmienią nas w potwory, a cały świat w pogorzelisko nad którym będą mogli władać.
W momencie gdy utrzymujesz się z wymierzania przemocy i zadawania cierpienia zaczynasz inaczej patrzeć na świat. Przemoc jest dużo bardziej zrozumiała. Nie przestaje być zła. Trzeba nieustannie być świadomym tego, że jest i będzie zła. Staje się ona jednak użyteczna. To ona w końcu pozwala mi zarobić na życie. To ona też pozwala mi utrzymać się przy życiu. Podobnie jest z wszelkimi bandytami. W świecie, w którym istnieją shinobi, zadawanie przemocy przez bandytów nie może być takie złe. Czymże w końcu się od nich różnimy? Po prostu nasze granice zadawanego zła są nieco gdzie indziej i słuchamy odrobinę innych osób.
Wszystkie przygotowania minęły sprawnie i zadowalająco szybko. Moja drużyna rzeczywiście zna się na rzeczy. To dobrze. Wolałbym nie widzieć jak umierają tylko dlatego, że nie byłem dosyć szybki, czy dosyć silny, aby ich ocalić. Jedynymi, którzy mają tutaj ginąć będą Kaminari, którzy atakują Sogen bez żadnych moralnych i istotnych powodów.
Zgodnie z rozkazami udaję się we wskazane mi miejsce i oczekuję na wrogów. Co jakiś czas sonduję otaczający mnie teren.
0 x
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2188
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
Re: Wioska rybacka
Trzeba było być rozważnym, a przede wszystkim, bardzo rozsądnie podchodzić do wszystkiego. Przewidywanie skutków swoich działań, ustalanie powodów takiego zachowania i rozumienia sytuacji była sprawą kluczową. Jeśli ktoś nie chciał dać z siebie zrobić bezdusznej marionetki, musiał bardzo ostrożnie do tego wszystkiego podchodzić. To jednak kierowało shinobiego w stronę zadawania pytań oraz ciągłych wątpliwości. Wątpliwości czy to, co zleca mu klan, jest zajęciem dobrym i odpowiednim dla niego. Aby nie stać się potworem, będzie musiał rozważać, czy lojalność wobec swoich ludzi jest wartością nadrzędną względem swojego człowieczeństwa. Mogło to jednak prowadzić do kolejnego problemu. Skoro on sam postanowił nie podejmować się zadania, które mogło spowodować olbrzymią ilość zła i sprzeciwił się rozkazom, które otrzymał, to teraz klan uzna go za potwora, którego trzeba zabić. Zachowa swoje człowieczeństwo, ale przez wszystkich, których do tej pory uważał za braci, zostanie uznanym za najgorszego. Co mu po człowieczeństwie, skoro wszyscy, dla których robił wszystko, co mógł, uznają go za potwora? Czy posiadanie wątpliwości oraz kręgosłupa moralnego było w tej pracy potrzebne? Najwidoczniej jakiekolwiek zastanawianie się nad jakimkolwiek problemem zawsze prowadziło do tego samego. Może lepiej było zostać takim właśnie potworem, któremu klan rozkazuje? Co prawda sam będzie musiał żyć z takim wyborem, ale przynajmniej przez ogół będzie traktowany jako bohater.Haruzen
Misja wojenna rangi B
27/45
To czy ktoś był dobry, czy zły, wynikało tylko z tego, jak postrzegali go ludzie. Niestety nie robili tego przez pryzmat moralności czynów, a przez to, jak te czyny były przydatne dla klanu. Póki ród bądź szczep uznawał danego ninja za posłusznego, dopóty zwyczajni ludzie mieli go za przykładnego wojownika, a niektórzy wręcz za legendę. Prawda była jednak taka, że przecież przemoc w pracy ninja byłą na porządku dziennym. Nie było praktycznie misji, gdzie nie czekałoby go zagrożenie. Nie byłoby zadania, gdzie nie miałby ryzyka zmierzyć się z innym ninja. Po jednej stroni bandyci, po drugiej on. Role jednak były bardzo płynne, a przykład ostatnich zadań pokazywał, że w gruncie rzeczy Haruzen był po części takim właśnie opryszkiem. Zniszczył cały obóz oraz znajdujące się w nim medykamenty, jedzenie oraz sprzęt. Czym to się różniło od napadów na karawany kupieckie? W gruncie rzeczy tylko jednym. Słuchać się odpowiednich osób.
W czasie ostatnich przygotowań na horyzoncie pojawił się dwa statki, co natychmiastowo zaalarmowało wszystkich. Jednak zaraz po tym każdy mógł dostrzec olbrzymi symbol na żaglach. Zgodnie z przewidywaniami były to statku Uchiha, które przybyły wspomóc tutejszą obronę. No całe szczęście przybyły o czasie, choć same nie miały zbytnio dużo czasu na załatwienie formalności pomiędzy kapitanami statków a kapitanem sił naziemnych. Każdy znał swoje rozkazy, wiedział, jakie jest ich zadanie, dlatego przystąpili do przyjęcia swoich pozycji i oczekiwania na przybycie wrogich sił. Wreszcie pojawiły się w oddali dwa statki, które wypłynęły z mgły, która zasłaniała nieco widoczność. Zaczęły się zbliżać do portu, nie przejmując się przygotowaną obroną. Zapowiadała się walka morska na wyrównanych zasadach. Co prawda nie był to okręty typowo bojowe, a raczej dostosowane okręty kupieckie, które służył za siłę zwiadowcze, ale i tak było wiadomo, że to nie ma aż takiego znaczenia. Siłą obu armii byli ninja, a przewaga na morzu miała marginalne znaczenie.
-Przygotować się. Nadchodzą!- Do walki na morzu miało zaraz dojść, ale atakujący nie mieli zamiaru czekać na jej zakończenie. Ze statku natychmiastowo wysypali się wręcz ninja, dzieląc na kilka kierunków ataku. Jeden poprowadził swojego kroki na północną plażę, zgodnie z przewidywaniami, że tamtędy także spróbują wyładować swoje wojska. Kolejny zbliżał się do wzgórza, na którym ulokowana była Niwa. Najwidoczniej miał ją zająć, aż ten pierwszy spokojnie zdobędzie plażę, pozbywając się wojsk Uchiha złożonych ze zwykłych chłopów. Dwóch wrogów zbliżało się także środkiem, aby zaatakować przyczółek na kamiennej plaży. Tam zapowiadał się standardowy pojedynek, choć Atsukage i Naoshige raczej nie mają co liczyć na pomoc swoich skrzydłowych, bo ci są zajęci. Kapitan i Haruzen dostali bowiem największy przydział. Główne siły skierowały się prosto na nich. Zdobycie portu było kluczowe, dlatego, zanim statki będą mogły tu wpłynąć, konieczne jest wyparcie stąd sił Uchiha i ewentualne zrobienie miejsca, niszcząc zacumowanie gdzieniegdzie łódki rybackie.
Mapa:
Legenda:
Różowa gwiazdka - Haruzen
Pomarańczowa gwiazdka - Kapitan
Zielona gwiazdka - Atsukage
Niebieska gwiazdka - Naoshige
Czerwona gwiazdka - Niwa
Żółte gwiazdki - siły Kaminari
0 x
- Haruzen
- Posty: 601
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
- Multikonta: Harikido
Re: Wioska rybacka
W momencie przekraczania personalnych granic zła, w momencie czynienia rzeczy tak okropnych i przerażających, że zakładaliśmy, iż nigdy do nich nie dojdzie, lojalność ma co najwyżej drugorzędne znaczenie. Czyniąc zło tak, wielkie, że nie dopuszczało się go nawet do świadomości to właśnie owo zło staje się najważniejsze. Wszelkie zobowiązania klanowe i inne odchodzą na dalszy plan. W tym momencie człowiek jest tak naprawdę egoistyczny i egocentryczny i myśli tylko o sobie. Czy po przekroczeniu takiej granicy będzie w stanie być jeszcze człowiekiem? Czy zabijając potwory sam nie stał się przypadkiem jednym z nich? Czy klan, w przypadku faktycznego zrzucenia zwierzchności, nie będzie miał racji wydając rozkaz zabicia potwora, którym shinobi się stał? Czy taki shinobi w ogóle może żyć sam ze sobą i ze swoimi uczynkami? To są najistotniejsze pytania. Pytania o człowieczeństwo i o istotę potworności. Zawsze bowiem istnieje ryzyko, że shinobi stanie się potworem w ludzkiej skórze.
Czynienie z jakiegokolwiek wojownika, z jakiegokolwiek shinobiego, czyli po prostu z jakiegokolwiek mordercy bohatera i legendy, to najzwyczajniejsza w świecie propaganda. Młodzi mordercy, czy adepci na morderców, zaledwie uczniowie sztuki zabijania potrzebują jakichś wzorców. Potrzebują historii w których główny bohater owszem zabijał, ale przy okazji robiąc to czynił dobro. Te historie w swoim zakłamaniu i propagandowym przekazie wypaczają to, czym jest zabójstwo. Nie skupiają się na ofiarach. Skupiają się jedynie na kunszcie morderstwa. Wszystko tylko po to, aby stworzyć nowych morderców.
Tymczasem jednak zaczyna się walka i zapowiada się, że będę walczył w pierwszej linii. Cóż, zawsze to w miarę nowe doświadczenie. Właśnie po zdobycie takich nowych umiejętności udałem się na tę wojnę. Przy okazji będzie okazja zobaczenia jak walczy wysokiej rangi Uchiha. Jestem przekonany, że będzie na co popatrzeć.
Składam szybko pieczęcie do Fūton: Kazekiri no Jutsu, której używam gdy tylko wrogowie znajdą się w zasięgu techniki. Wszelkie lecące w moją stronę pociski odbijam Fūton: Enshō No Kaze, a jeśli będzie w moją stronę leciała jakaś technika, to używam Fūjinheki.
Ukryty tekst
0 x
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2188
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
Re: Wioska rybacka
Na drodze do stania się dobrym ninją, zawsze pojawiało się wiele problemów natury moralnej. Stając do walki ze złem, samemu tym złej powoli się stawali. Jeśli chcieli być przykładnymi ninja, to czekało ich całe mnóstwo różnego rodzaju zadań, które przecież nie zawsze musiały być moralnie dobre. Trzeba było być gotowym na to, że bezmyślnie wykonywanie rozkazów wreszcie doprowadzi do tego, że on sam stanie się potworem. W takim razie wyglądało na to, że problemem, przed którym stawał ninja, nie były same zadania, które go czekały, ale ludzie, którzy mu wydawali rozkazy. Lojalność zawsze prowadziła do tego, że ninja stawał przed wyborem. Czy w takim razie w byciu oddanym własnemu klanowi ninja mógł odnaleźć spokój? Czy istniała szansa, że klan nie wykorzysta go do złych celów, a zamiast tego wykorzysta dobroć ninja, aby polepszyć swoje funkcjonowanie? Przez tyle dziesięcioleci nic się nie zmieniło. Klany ciągle toczą ze sobą wojny, a wystarczał im do tego byle pretekst i już wysyłali swoich najbardziej oddanych ludzi na śmierć. Praktycznie nie licząc się z tym, że wielu z nich zginie. Jeśli klan nie szanował swoich, to dlaczego ludzie mieli wierzyć w klan?Haruzen
Misja wojenna rangi B
29/45
Opowieści o herosach. Bajki o legendarnych wyczynach. Dawne historie o niezwykłych dokonaniach. Wszystkie ona brzmiały wspaniale. Działały na wyobraźnie, budowały morale, ale także, sprawiały, że dzieci prościej było kontrolować. Rzeczywistość była jednak nieubłagana. Młodzi adepci sztuki ninja szybko zostawali wciągnięci w wir pracy, wykonując kolejne morderstwa. W imię klanu stawali się zwyczajnymi mordercami. Czasami jeszcze próbowali przykrywać to historyjkami o tym, jak to pomagają innym. To jednak było tylko zasłanianie się przed prawdą. Nie chcieli, przed samymi sobą, przyznać się do tego, co robili. Wielu jednak chodziło na misje coraz częściej. Zabili jednego bandytę? To zaraz szli do klanu po zlecenie na kolejnego. To było uzależniające, a klanowi odpowiadało to, że posiadali takich ninja. Nie była to jednak symbioza dwóch bytów, a pasożytowanie klanów na ambicjach młodych ludzi. Przez lata wpajali im kłamstwa, aby potem czerpać z tego korzyści.
Kapitan i Haruzen byli na pozycji obronnej, a przeciwnicy zbliżali się. Yamanaka mógł skorzystać ze swojej znaczącej przewagi zasięgu, dlatego szybko złożył pieczęci i posłał wietrzny pocisk, gdy tylko przeciwnicy byli w zasięgu. Szybkość była niesamowita, jednak należało się spodziewać ataku, dlatego jeden z nich, biegnący na przodzie także złożył pieczęci, wypluwając ze swoich ust ogromną ilość wody, która utworzyła swojego rodzaju tarcze przed biegnącymi. Kazekiri no Jutsu zderzyło się z wodną tarczą, ostatecznie jednak przebijając się przez nią, choć ze znacznie osłabioną siłą. Woda opadła, a Haruzen mógł dostrzec, że przeciwnicy byli w stanie uniknąć tego ataku, choć jeden z nich prawie oberwał już spowolnionym pociskiem.
Przyszedł czas na kontratak, jeden z przeciwników złożył pieczęci, a chwilę później pojawiło się okropnie rążące w oczy światło. Wyglądało to prawie tak, jakby ktoś wykorzystał notkę świetlną, jednak nic na to nie wskazywało. Haruzen musiał na chwilę zasłonić swoje oczy. Wtedy jednak poczuł na swoim ramieniu dłoń Kapitana, a całe oślepienie momentalnie zniknęło. Gdy ponownie Yamanaka spojrzał na przeciwników, dostrzegł, że jeden z nich, ten, który wcześniej złożył pieczęci, teraz sam złapał się za swoje oczy, jakby to jego coś oślepiło, mimo że oślepiające światło już zniknęło. Kapitan spojrzał na swojego najemniczego podwładnego, upewniając się, że wszystko z nim w porządku. Jego wzrok był jednak zupełnie inny. Oczy były czerwone, a w środku widoczne były trzy symbole, przypominające łzy. Widząc, że jego działania przyniosły skutek zarówno na przeciwniku, jak i Haruzenie, kiwnął mu głową i przystąpił do realizacji swojego planu. Miał przebić się na statek, dlatego rozpoczął swój bieg po okręgu. Natychmiast skoncentrowała się na nim uwaga jednego ninja z tej grupki, który jednak nie zostawił swojego oślepionego towarzysza. Złożył pieczęć i położył dłoń na jego ramieniu. Walka dwóch na czterech podzieliła się i wyglądało na to, że będą to dwie walki.
Ninja Kaminari, który wcześniej stworzył wodną tarczę, teraz trzymał się lekko z tyłu, złożył cztery pieczęci i wystrzelił z ust kolejną wodną techniką. Tym razem nie była to jednak defensywna technika, a ofensywne jutsu. Pocisk pod ogromnym ciśnieniem leciał prosto w Haruzena. Drugi ninja, który wysuwał się do przodu, także nie próżnował, złożył pieczęci a z jego rąk oraz ramion wystrzeliły 4 wiązki. Haruzen miał już z nimi wcześniej styczność, te jednak wydawały się znacznie szybsze, aniżeli te, których używał ninja broniący obozu przy trakcie. No i był też zdecydowanie bliżej, aniżeli tamten. A to już oznacza spore zagrożenie.
Mapa:
Legenda:
Różowa gwiazdka - Haruzen
Pomarańczowa gwiazdka - Kapitan
Zielona gwiazdka - Atsukage
Niebieska gwiazdka - Naoshige
Czerwona gwiazdka - Niwa
Żółte gwiazdki - siły Kaminari
Niebieski ślad - technika wodna
Żółte kreski - wiązki elektryczne
Ukryty tekst
0 x
- Haruzen
- Posty: 601
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
- Multikonta: Harikido
Re: Wioska rybacka
Tak, to jest ogromny dylemat chyba każdego shinobiego. Co jeśli chcąc być lojalnym wobec klanu, czy jakiegokolwiek innego własnego zwierzchnika, będzie się zmuszonym do wykonywania prawdziwie potwornych misji? Każdy shinobi chyba sam musi odpowiedzieć sobie na pytanie jak daleko może posunąć się w swojej lojalności. Jak dalece można zaufać klanowi i jego przedstawicielom. Mnie jednak obecnie nurtuje nieco inne pytanie. Czy tak mocno rozmyślam nad tym, na ile można być wiernym własnemu klanowi, z powodu mojej rozmowy z panią Arisu? Czy oddanie przeze mnie odznaki właśnie spowodowało we mnie tyle pytań i wątpliwości? Jeśli tak, to… Czy posiadanie odznaki cokolwiek znaczy? Przecież wciąż jestem Yamanaka, więc wciąż powinienem być wierny temu klanowi i jego liderce. Jestem jednak Yamanaka, jednocześnie nie mogąc się do tej przynależności przyznawać. Czy w związku z tym winien jestem lojalność wobec pani Arisu? Czy lojalność wykracza poza posiadanie odznaki i przyznawanie się do swojego pochodzenia?
Niekoniecznie jednak właśnie teraz powinienem rozwikływać ów problem. Teraz trzeba rozwikłać problem tego jak walczą moi przeciwnicy oraz jak mogę to wykorzystać, aby ich pokonać. Jeden z nich wydaje się, że korzysta z technik iluzji. Tym najprawdopodobniej było to oślepiające światło, wnioskując też po tym jak kapitan użył na mnie chyba Kai, aby mnie z tego wyciągnąć. Następnie… Odbił tę technikę w jego twórcę? Wygląda to niesamowicie. Słabo znam się na technikach genjutsu, ale umiejętności kapitana w tym względzie są chyba ponadprzeciętne. To jednak pewnie zasługa jego oczu. Chodzą plotki o tych dziwnych oczach Uchiha i teraz mam okazję ujrzeć je na własne, nomen omen, oczy.
Użytkownik genjutsu skupił się jednak na kapitanie. Przede mną stoją inni przeciwnicy. Te dziwne, chyba elektryczne macki wydają się być groźne. W dodatku widzę, że ich użytkownik może je kontrolować cały czas. Jeśli zacznie nimi atakować, to może być trudne unikanie ich wszystkich jednocześnie. Tymczasem drugi skupia się na technikach elementu wody. Cóż, walczymy na morzu, więc tej ma pod dostatkiem. Walczymy też jednak na świeżym powietrzu, więc ja swojego żywiołu też mam pod dostatkiem. Jego technika defensywna jest imponująca. Nie wygląda jednak na to, aby potrafił bronić się nią dłuższy czas, przed większą ilością technik. Będę więc musiał dokonać na niego zmasowanej ofensywy wielu ataków, aby któryś go w końcu dosięgnął. Cóż, wygląda na to, że na tej misji nie mam już do czynienia z żółtodziobami pozostawionymi do pilnowania małego fortu. Tym razem walczę z prawdziwymi, profesjonalnymi ninja.
Używam Fūjinheki, aby obronić się przed lecącą we mnie wodną techniką. Gdy to się stanie używam Fūton: Jūha Reppū Shō i atakują nią najpierw przeciwnika z energetycznymi mackami.
Ukryty tekst
0 x
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2188
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
Re: Wioska rybacka
Dywagacje na temat istoty lojalności nigdy nie były proste. Z czego w ogóle brała się chęć bycie wiernym komuś innemu? Wpajane od dzieciństwa historie, zarówno zmyślone, jak i te w całości prawdziwe, choć przeważały zapewne takie, które miały w sobie kilka dopowiedzeń do historyjek opartych na prawdziwych faktach. W takich warunkach wyrastał nowy ninja, który za podstawę swojej działalności uważał lojalność. "Tym trzeba służyć" i on służył. Dopiero z wiekiem, doświadczeniem i własnymi przemyśleniami przychodzą pytania o sens i całą istotę lojalności. Być wierny obecnie panującej Shirei-kan? Być wierny klanowi? Być wierny zwykłym ludziom z terenów należących do klanu? Pojawiał się także problem odznaki. Haruzen utracił ją po dość niejednoznacznej rozmowie. To był tylko zwykły przedmiot, a jednak czuł się tak, jakby w pewien sposób go wygnano. Mimo że przecież wcale tak nie było. Pani Arisu przyjmie go po jego powrocie z wojny, a jej decyzja to był zwyczajny pragmatyzm. Czy aby jednak na pewno? Czy dało się w bardziej bezpośredni sposób pokazać swojemu podwładnemu, że wystarczy jedna decyzja, a jedyny fizyczny ślad jego przynależności do klanu zostanie mu odebrany? Była jeszcze przecież przynależność rodzinna. Coś, czego zabrać mu już nie można. Haruzen był Yamanaką i posiadał zdolności typowe dla tego klanu. Tego nikt mu nie odbierze, nawet on sam. Czy w takim razie potrzebował jeszcze czegoś więcej?Haruzen
Misja wojenna rangi B
31/45
Początek starcia to ewidentnie silne pokazanie swojej potęgi przez Kapitana. Uwolnienie siebie oraz towarzysza z genjutsu, a potem odbicie go wprost w przeciwnika. Bardzo ciekawa i skuteczna metoda. Niewiele było możliwości, aby ataki przeciwnika kierować przeciw niemu samemu, a tutaj zostało to wykorzystane w praktyce i to z jaką łatwością. To zdecydowanie wykraczało ponad zdolności dostępne dla każdego. Legendy o oczach Uchiha oraz ich nietypowych talentach nie były więc przesadzone. Kapitan zaprezentował to właśnie wszystkim naocznym świadkom.
-Nie patrzcie mu w oczy!- Wykrzyknął jeden z przeciwników, który został wyswobodzony z własnej techniki oślepienia. Jasno on polecił pozostałym członkom swojej drużyny, aby uważali. Niestety, komunikat padł ten o chwilę za późno. Jego towarzysz, który właśnie miał wejść w bliski kontakt z Uchihą, spojrzał prosto w jego niezwykłe oczy. Momentalnie zamarł w miejscu. Wydarł się z bólu, ale wokół niego nic nie było. Krzyk był tak mocny, jakby rzeczywiście jego ciało coś przebijało. Musiałą to być kolejna ze sztuczek Kapitana. Szybkim ruchem dobył on kunaia i przebiegając koło sparaliżowanego przeciwnika, po prostu poderżnął mu gardło. Ciało nareszcie się poruszyło, ale tylko po to, aby uderzyć bezwładnie o taflę wody.
To działo się jednak gdzie obok, a Haruzen powinien także skupiać się na swoich przeciwnikach. W kierunku Yamanaki leciały kolejne techniki i musiał on się odpowiednio przed nimi obronić. Kilka pieczęci i utworzył on przed sobą powietrzną tarczę, która przyjęła na siebie impet uderzenia. Woda rozprysłą się na boki, jednak nie miała szans w starciu z taką defensywą, która stała niewzruszona. To jednak nie był jeszcze koniec jego problemów. Przeciwnik, widząc, że jego atak spalił na panewce, zaczął składać pieczęci. Bardzo dużo pieczęci. Miał przed sobą sojusznika, który jeszcze przez chwile zajmie Haruzena i chciał wykorzystać tę przewagę, aby użyć czegoś porządniejszego. No i właśnie ten drugi z atakujących, Kaminari posługujący się wiązkami energii, podobnymi do raitonu, ale jednak wyraźnie odróżniających się, chciał zaatakować. Dystans był odpowiedni, ale Haruzen użył swojej powietrznej łapy. Dwie techniki zderzyły się ze sobą, tworząc mały wybuch w miejscu trafienia. Ostatecznie jednak wiązki musiały uznać wyższość innego żywiołu. Przeciwnik został tym zaskoczony, ale wykonał odskok. Ręka, spowolniona nieco po przebiciu się, była jednak jeszcze w stanie dorównać mu kroku. Oberwał on, co odrzuciło go w tył. Przyklęknął na jedno kolano, z wyraźnym grymasem bólu na twarzy, złożył jednak trzy pieczęci, a wokół Haruzena zaczęła tworzyć się bardzo ciemna chmura.
Mapa:
Legenda:
Różowa gwiazdka - Haruzen
Pomarańczowa gwiazdka - Kapitan
Zielona gwiazdka - Atsukage
Niebieska gwiazdka - Naoshige
Czerwona gwiazdka - Niwa
Żółte gwiazdki - siły Kaminari (czerwony krzyżyk - martwy)
Niebieski ślad - technika wodna
Żółte kreski - wiązki elektryczne
Zielony ślad - Jūha Reppū Shō
Zielony wycinek koła - Fūjinheki
Ukryty tekst
0 x
- Haruzen
- Posty: 601
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
- Multikonta: Harikido
Re: Wioska rybacka
Każdy shinobi jest komuś, lub czemuś lojalnym. Z definicji i z założenia, ninja są narzędziami, które mają służyć innym. W związku z tym oczywistym jest, że w dużo większym stopniu realizuje się czyjeś ideały, a nie swoje własne. Mało jest shinobich, którzy sami decydują o swoim losie i walczą tam, gdzie chcą, a nie tam, gdzie im się każde. Kimś takim jednak chyba właśnie teraz jestem ja. W każdym razie w pewnym sensie. Sam w końcu wybrałem, że chciałbym walczyć w tej wojnie. Aby to zrobić zdałem odznakę, świadczącą o mojej lojalności względem klany Yamanaka. Jestem więc wolnym shinobim. Wolnym shinobim, który niemal natychmiast po uzyskaniu wolności oddał swoje usługi komuś innemu. Zupełnie tak, jakby ta wolność mnie przeraziła i szybko postanowiłem się jej pozbyć. Czy zatem teraz, gdy służę temu, kogo wybrałem, jestem wolny, czy wciąż spełniam jedynie funkcje narzędzia i broni?
Kapitan, z tego co widzę doskonale sobie radzi. Jego techniki iluzji są nadzwyczaj skuteczne, jakkolwiek mało widowiskowe. Naprawdę subtelna i ładna sztuka zabijania. Jako Yamanaka zapewne mógłbym mieć predyspozycje do genjutsu, jednak nigdy się tym nie interesowałem. Być może warto to zmienić? Nie czas jednak na takie rozważania, bo sam obecnie mam co robić na swoim małym polu bitwy. Użytkownik suitonu składa pieczęcie do czegoś dużego, a i te czarne chmury wskazują na użycie jakiejś techniki Kaminariego. Cóż, nad technikami obu z nich już górowałem, jednak ataku obu jednocześnie mogę nie wytrzymać.
Podtrzymując Fūton: Jūha Reppū Shō staram się rozerwać na strzępy użytkownika rantonu, a następnie jeśli zdążę przed techniką suitonowca, to również jego. Gdy tylko suitonoiec skończy składać pieczęcie i zacznie formować swoją technikę, przerywam Fūton: Jūha Reppū Shō i używam Fūjinheki.
Ukryty tekst
0 x
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2188
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
Re: Wioska rybacka
Narzędzia nie mogły wybierać, czy chcą być wykorzystane. Ninja ten wybór jednak posiadali. Wielu jednak udaje, że tego wyboru nie widzi i nie chce widzieć. Tak jest po prostu dla nich prościej. Haruzen czuł potrzebę udania się na wojnę. Oddanie odznaki, choć samo w sobie nie było czymś wielkim, to jednak niosło ze sobą olbrzymi ładunek emocjonalny. Wyzbycie się swojej przynależności potrafiło odcisnąć piętno. I najwidoczniej odnalezienie się w nowej roli, nie do końca było tym, czego Haruzen by chciał. Wolność natychmiastowo zamienił ponownie na ten sam los. Bycie narzędziem. Bronią, którą inni wysyłają do walki, było po prostu prostsze, niż samodzielne zastanawianie się co jest odpowiednie. Zrzucanie odpowiedzialności na innych było drogą, którą podążało wielu. Z pozoru była to ścieżka bardzo prosta. Miała jednak bardzo niepewny koniec.Haruzen
Misja wojenna rangi B
33/45
Walka przy pomocy iluzji znacząco odróżniała się od tej przy użyciu innych typów jutsu. Brak tutaj było widowiskowych kul ognia, mnóstwa piorunów czy ogromnych ilości wody posłanych w przeciwnika. W większości przypadków techniki działały na pojedyncze cele i tylko ofiara była świadoma, czy też właściwie oszukana, co się z nią dzieje. Oślepienie jednego, całkowity paraliż kolejnego. Jeden z atakujących ninja musiał jednak coś zrobić. Nie udało mu się przed chwilą ostrzec swojego kolegi, ale sam posłuchał się swojej własnej rady. Opuścił głowę, a wzrok, zamiast obserwować całą sylwetkę, podążał jedynie za stopami Kapitana. Ninja ten złożył też dwie pieczęci i rozpoczął swój bieg. Uchiha jednak wszystko to przewidział i wyglądało na to, że radzi sobie bez żadnego problemu. Rzucił kilkuma kunaiami, jednak większość nie leciała nawet w cel. No i nie takie było ich przeznaczenie. Ninja, który sądził, że kolejną techniką iluzji oszukał Kapitana, uniknął jednego kunaia, ale natychmiast za nim, leciał kolejny, w dodatku z małą niespodzianką. Zorientował się zbyt późno. Wybuch tuż przed twarzą nie dał mu żadnych szans na reakcję. Siła eksplozji cisnęła nim w tył, a po chwili bezwładne ciało uderzyło o taflę wody i zaczęło opadać na dno. Kolejny trup. Zabójcza skuteczność. Kapitan nie zatrzymywał się, tylko ruszył w stronę statków. Zgodnie z pierwotnym planem.
Haruzen nie chciał pozostawać dłużny. Natychmiast postanowił pozbyć się pierwszego przeciwnika, posyłając na niego swoją technikę. Futonowa ręka sięgnęła swojego celu, praktycznie w tym samym momencie co powstały wyładowania obłoku wokół Yamanaki. Blondyn był jednak szybszy, a do tego użył dużo lepszej techniki niż jego przeciwnik. Jedno solidne trafienie, chwila krzyku bólu, a potem tylko dźwięk jutsu. Przeciwnik, sądząc po sporej ilości krwi, która wystrzeliła w każdą stronę, raczej nie będzie stanowił już przeszkody. Chociaż w ostatniej chwili jego technika także zadziałała, a Haruzen poczuł, jak przez jego ciało przepłynęło kilka wyładowań. Najbardziej dotkliwie odczuły to jego plecy, chociaż mrowienie czuł właściwie w całym ciele. Na swoje szczęście zdążył on pozbyć się użytkownika Rantonu, więc jutsu nie trwało zbyt długo. To jednak dało czas drugiemu, aby koło niego zebrała się spora ilość wody, tworząc ogromnego wodnego smoka, który najpierw wystrzelił w górę, a potem w kierunku Haruzena.
Mapa:
Legenda:
Różowa gwiazdka - Haruzen
Pomarańczowa gwiazdka - Kapitan
Zielona gwiazdka - Atsukage
Niebieska gwiazdka - Naoshige
Czerwona gwiazdka - Niwa
Żółte gwiazdki - siły Kaminari (czerwony krzyżyk - martwy)
Niebieski ślaczek - wodny smok
Zielony ślad - Jūha Reppū Shō
Ukryty tekst
0 x
- Haruzen
- Posty: 601
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
- Multikonta: Harikido
Re: Wioska rybacka
Oddając swoją odznakę shinobiego i wybierając samodzielnie stronę w tej wojnie sprawiało, że z podniesioną głową mogłem powiedzieć, że sam kreuję swój los oraz sam ponoszę odpowiedzialność za swoje życie i postępowanie. To ja zadecydowałem z kim i przeciwko komu będę walczył. Byłem gotów pójść tutaj na pewne kompromisy, jednak wyrzekając się tymczasowo swojego rodu pokazałem, że mimo wszystko o żadnych kompromisach nie ma mowy. Dlatego walczę tutaj i teraz i robię to dlatego, że tak chciałem. Naturalnie dowodzony jestem przez innych. Muszę bowiem pamiętać, że jestem żołnierzem i służę w armii. W armii natomiast hierarchia dowodzenia oraz wykonywanie rozkazów są kluczem do zwycięstwa. Część odpowiedzialności za moje czyny spada więc na moich dowódców, jednak nie zamierzam obciążać ich w pełni. Służę im z własnej woli, a więc też odpowiadam za swoje czyny.
Kapitan, z tego co widzę, rozprawił się właśnie ze swoimi przeciwnikami. Poszło mu to dużo sprawniej i łatwiej niż mnie. Cóż, umiejętność technik iluzji oraz te jego nadzwyczajne czerwone oczy z pewnością dają mu przewagę niemal nad każdym przeciwnikiem. Ja nie mam tyle szczęścia i przewagę mam tylko w przypadku skrytobójstw, gdzie moje umiejętności sensoryczne są niezastąpione. W tak bezpośredniej walce jednak muszę opierać się na tych samych umiejętnościach, co wszyscy inni. Dlatego warto skupić się na tym, co obecnie dzieje na polu bitwy. Jeden z moich wrogów został wyeliminowany. Kolejny trup na mojej liście wyrzutów sumienia. Drugi przeciwnik jednak w tym czasie dokończył swoja technikę i wygląda ona zdecydowanie na mocniejszą, niż poprzednie. Waham się, czy moja defensywa będzie wystarczająca na tego smoka, ale innego wyjścia nie mam. Albo będę bronił się jakkolwiek i być może ocaleję, albo nie będę bronił się wcale i z pewnością zginę.
Szybko składam pieczęci i używam Fūjinheki. Następnie, gdy obronię się już przed wrogą techniką ponownie aktywuję Fūton: Jūha Reppū Shō, którym próbuje rozszarpać wrogana strzępy.
Ukryty tekst
0 x
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2188
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
Re: Wioska rybacka
Podział odpowiedzialności. Haruzen wiedział, że pomimo bycie jednostką, zawsze jest częścią czegoś większego. Jako przedstawiciel rodu Yamanaka zawsze będzie częścią klanu, nawet gdy odda odznakę, która symbolizowała jego przynależność. Nawet jako najemnik, teoretycznie samotny strzelec, dołączył do klanu Uchiha, aby razem z ich wojskiem przechylić szalę zwycięstwa w tej trudnej wojnie. Wziął na siebie ciężar stanięcia w tym trudnym boju, ale wiedział, że taki ciężar, a może nawet większy, ponoszą ludzie, którzy byli wyżej. Taki rozkład odpowiedzialności, połączony z honorem i odpowiedzialnością, był przepisem na zdyscyplinowane wojsko, gdzie każdy dawał z siebie wszystko, aby walczyć za innych. W tych trudnych czasach wiązały się największe braterskie więzy. Z początku traktowany jako obcy, Haruzen mógł na polu bitwy dowieść swojej przydatności i zasłużyć sobie na szacunek oraz uznanie pozostałych członków drużyny.Haruzen
Misja wojenna rangi B
35/45
Kapitan, po uprzednim przebiciu się przez kilku ninja Kaminaru, wpadł w sam środek morskiej bitwy, gdzie statki przeciwnika uzyskiwały wyraźną przewagę. Wtedy jednak elitarny wojownik o czerwonych oczach pokazał, że jeden shinobi może zmienić losy całej bitwy. Jeden ze statków po chwili był trawiony przez olbrzymi pożar, drugi stał się celem dla statków Uchiha, zaś największy z wrogiej floty, stał się celem dla Kapitana, a on stał się celem dla nich. Zwykli ludzie, nawet uzbrojeni po zęby, z przewagą na statku, nie mieli szans. Uchiha wpadł na pokład i zaczął rzeź.
Dla Haruzena były to jednak tylko jakieś okrzyki w tle, bo on sam musiał być skupiony na potężnym ataku, który leciał wprost na niego. Pomimo wątpliwości, wykorzystał maksimum swoich możliwości, aby spróbować się przed tą techniką obronić. Smok uderzył w powietrzną barierę. Dwie przeciwstawne siły starły się, a dla obu walczących czas jakby zwolnił. Po chwili jednak woda ze smoka rozprysnęła się we wszystkie strony, a efekt ten spotęgował rozwiany wiatr z techniki fuutonu. Obie techniki wzajemnie zniwelowały swoje działanie, choć w ostateczności na takim efekcie zależało wyłącznie Haruzenowi. Po wykonaniu defensywnego ruchu natychmiast przeszedł do ofensywy. Powietrza ręka błyskawicznie sięgnęła celu, który nie zdążył już niczym się zasłonić, a o uniku nie było tutaj nawet mowy. Krew ponownie bryznęła w powietrze i podobnie jak poprzednio, ciało martwego przeciwnika zaczęło tonąć. Yamanaka mógł odetchnąć, poradził sobie samodzielnie z dwoma przeciwnikami, którzy napsuli mu trochę krwi, ale zatrzymał, wspólnie z Kapitanem, główne uderzenie wrogich sił.
Mapa:
Legenda:
Różowa gwiazdka - Haruzen
Pomarańczowa gwiazdka - Kapitan
Zielona gwiazdka - Atsukage
Niebieska gwiazdka - Naoshige
Czerwona gwiazdka - Niwa
Żółte gwiazdki - siły Kaminari (czerwony krzyżyk - martwy)
Ukryty tekst
0 x
- Haruzen
- Posty: 601
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:31
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9756
- Multikonta: Harikido
Re: Wioska rybacka
Czy właśnie na tym powinna polegać droga każdego ninja? Wykonywać posłusznie wszelkie rozkazy. Być narzędziem i bronią w rękach innych. Plamienie swoich rąk krwią innych ludzi. Zadawanie bólu i mordowanie. Wszystko to jednak pod jednym bardzo istotnym warunkiem, a mianowicie, shinobi powinien samodzielnie wybrać, czyim będzie narzędziem. Najlepiej jeśli każdy, w każdej chwili mógłby dokonywać takiego wyboru. No, może poza momentami, gdy jest się na misji, aby była pewność, że ninja postara się ową misję dokończyć. W trakcie konfliktów w sumie najlepiej też, w końcu dowodzący armią chce mieć pewność jakimi siłami dysponuje. W trakcie pokoju i działań dyplomatycznych potencjalna siła klanu również jest brana pod uwagę, więc dobrze, aby wtedy było wiadomo na co i na kogo można liczyć. Cholera… Czyli kiedy shinobi mógłby mieć swobodę? Kiedy nie jest winny stuprocentowej lojalności? Chyba nigdy. Wychodzi na to, że mam ogromne szczęście, że pani Arisu obeszła się ze mną tak łagodnie i jedynie zażądała mojej odznaki. Taaak, na pewno powinienem być wdzięczny za to, że moja wolność jest tak mocno ograniczona, że nie mogę nawet decydować gdzie rozwijać swoje umiejętności, z których później moja liderka będzie mogła skorzystać...
Na całe szczęście ta bitwa nie jest tak okropnie skomplikowana jak nasz system społeczny i samo życie. W trakcie bitwy sprawa jest prosta. Albo ja, albo wróg. Ktoś zginie i to od nas zależy kto to będzie. Ja, jak się okazuje jestem całkiem sprawnym shinobim i to ja zdecydowałem o tym ostatecznie. Tak zadecydowałem, że zabiłem dwóch ludzi, których nie znałem i którzy, kto wie, może mieli podobne rozterki co ja i byli dobrymi ludźmi, dobrymi shinobimi. Cóż, niestety jednak jestem dobry w swojej pracy i to moje ręce są zakrwawione, a nie moich wrogów. To ja też będę musiał z tym żyć.
Tymczasem jednak widzę, że bitwa układa się po naszej myśli. Moi wrogowie nie żyją, Kapitan sprawnie przechyla szalę bitwy morskiej i z tego co widzę, na plaży również górują Uchiha. Dobra nasza. Hura… My jesteśmy mordercami, a nie oni… Jak to dobrze… Ech, chyba jednak przesadzam. Chyba jednak można się cieszyć ze zwykłego faktu, że jesteśmy żywi, mimo iż parę minut temu się na to nie zapowiadało. Nie ma co bowiem ukrywać. Trafiłem na wymagających wrogów i jakikolwiek błąd mógłby kosztować mnie życie. Na całe szczęście go nie popełniłem i przez to w nagrodę będę mógł obwiniać się za to do końca mojego życia.
Pamiętając o swoich rozkazach, utrzymuje swoją pozycję na wodzie i czekam aż Kapitan mnie odwoła, bądź bitwa się zakończy.
Ukryty tekst
0 x
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2188
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
Re: Wioska rybacka
Ninja powinien być wierny swojemu klanowi. Niestety, według Haruzena, prowadziło to do sytuacji, w której ninja nie ma żadnej możliwości wyboru. Po prostu powinien wypełniać wszelkie otrzymane rozkazy, bez różnicy czy się z nimi zgadza, czy też nie. Czy jednak ktoś postawiony w sytuacji, w której jest zmuszany do czegoś, czego nie chce, będzie tak naprawdę wiernym wojownikiem? Każdy ma przecież jakąś granicę, po której przekroczeniu wreszcie pęknie. Może rozwiązaniem, aby stać się lepszym ninja, to nie było bezwarunkowe przyjmowanie rozkazów, ale właśnie wykazanie się własną inicjatywą, do zrozumienia tych rozkazów i zdecydowania samemu co powinno być słuszne. Jeśli shinobi samodzielnie dojdzie do takich wniosków jak klan, uzna ich za godnych swego zachowania i stanie się nie tylko bezmyślną bronią, będzie wojownikiem, który wie, co powinien zrobić. Idąc tym tropem, oferowanie Haruzenowi wolnej ręki, było dla Liderki pewnego rodzaju testem oraz okazaniem mu pewnej możliwości. Yamanaka musi samodzielnie dojść do wniosków, czy walka dla swojego klanu jest dla niego, czy też woli żywot zwyczajnego najemnika. Tylko wtedy przestanie być zwykłą płotką, a stanie się kim więcej.Haruzen
Misja wojenna rangi B
37/45
Na może sporo się działo. Płonący statek był już właściwie ruiną, marynarze skakali do wody, ratując się przed śmiercią w ogniu. Wielu z nich płonęło, kilku bardzo poważnie poparzonych, ze dwa ciała wpadły do wody już właściwie całkowicie spalone. To było prawdziwe piekło. Czy jednak można Uchiha winić za to, że chcieli się bronić. Śmierć wroga, aby przeżył sojusznik, to nie było przecież zwykłe morderstwo, jakiego dopuszczają się bandyci. Tutaj cel był znacznie ważniejszy i wzniosły. Choć czyn ten był pochwalany, to jednak nadal blondyn miał na sumieniu kilka żyć, podobnie jak pozostali uczestniczący w tej bitwie Uchiha.
-Wygraliśmy! Odpływają!- Atsukage krzyknął, wznosząc ręce wysoko do góry, w geście triumfu. Faktycznie, jeden ze statków, który teraz był pod ostrzałem małej floty Uchiha, zmierzał ponownie na pełne morze. Trzeci, największy ze statków, został na swojej pozycji, co zapewne było zasługą Kapitana, który śmiało sobie tam dalej poczynał.
-Raportuj. Co się dzieje? Jak Kapitan?- W czasie gdy jeden z zespołu się ciszył, Naoshige dbał, aby wszystko nadal przebiegało sprawnie i nikt nie tracił czujności. Opuścił on swoją pozycję na dachu budynku portu i podbiegł do Haruzena, natychmiast żądając od niego wyjaśnień, jak wyglądała sytuacja w tej części pola walki. Samemu jednak nie bardzo kwapił się, aby podsumować swoją walkę. Najwidoczniej nie uznał Yamanakę, za kogoś przed kim musi się tłumaczyć.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości