Wszystko dobrze się skończyło. Ario był zadowolony z siebie, a przynajmniej tak mu się wydawało. Co prawda targały nim różne emocje, lub bardziej myśli, jednak sam nie chciał dać po sobie poznać, co uważa. A uważał wiele. Tak naprawdę bezczynność i próżność mieszkańców wioski sprawiły, że stali się oni łatwym celem do ataku przez wrogie wojsko. Jednakże czy to napewno ich wina? Przeciez tak naprawdę to ich przełożeni, którym składane są ciężko zarobione daniny, czy to w formie podatku, czy zwykłych dóbr powinni się tym zająć. A tak, finalnie stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Przyszedł Ario, który wykonał pracę, która nie należała do niego, a chwałę za to wszystko zgarnie i tak jakiś inny klan. Co za przypadek.
-
Cieszę się, że nic Ci nie jest. - powiedział w swoim nieobecnym trochę stylu Ario, bez cienia emocji na jego twarzy. -
Masz zadatki na wielkiego shinobi. - dodał.
Czy była to prawda? Taka se. Chłopak po prostu nie spękał w kluczowej chwili, jak miało to miejsce na ostatnim wydarzeniu na murze. Wielu było takich, którzy zapewne wygrażali się przeróżnymi przechwałkami, by finalnie schować jaja i nie pojawić się na wyznaczonym miejscu. Na murze wszak brakowało między innymi przedstawicieli takich znakomitych klanów jak Douhito, a tutaj jeden chłopak, był w stanie zaryzykować życie. Czy to nie heroizm w czystej postaci?
-
Będę się zbierać. - powiedział Ario, unosząc rękę. -
Moja praca tutaj dobiegła końca. Pamiętajcie, by przygotować się na odparcie wrogów, gdy Ci pojawią się ponownie. Mogę nie być w stanie pojawić się kolejny raz. - wyjaśnił Ayatsuri, a sam spojrzał w niebo.
I co, Katsumi. Pomogłem czy nie pomogłem?
Ukryty tekst