Wioska Shōhei
Re: Wioska Shōhei
Aktywował Sharingana, a czerwone ślepia miały spojrzeć z innej perspektywy na pokój, zaglądał we wszystkie kąty, dłonią dotykał wszystkich półek jakby szukając jakiego tajnego przejścia ale niestety nic z tych rzeczy nie znalazł. Delikatna nutka irytacja zaczynała go dopadać, nie miał żadnego punktu zaczepienia co się tutaj mogło dziać, a dokładniej rzecz mówiąc zaczynał wątpić, że uda mu się to zadanie wykonać, choć jeszcze się nie poddawał, to te myśli pojawiły się w jego głowie.
Pozostało mu do przeglądnięcia biurko, w którym jak się okazało była karteczka, na której coś pisało... Uśmiech wymalował się na jego twarzy kiedy to tekst przetworzył mu się w głowie, teraz wiedział, że jest obserwowany lub coś w tym stylu. Z tą wiedzą nie odpuści i ukończy tą dziwną misję, w której to nic nie trzyma się kupy. Nagle karteczka zaczynała się zmieniać, a po chwili przybrała wygląd wybuchowej notki. Czerwony Król od razu puścił notkę i ruszył prosto w stronę okna by przez nie wyskoczyć. Budynek nie był wielki, więc nic mu się nie stanie... A kiedy to wyląduje na ziemi ruszy w kierunku dalszych części miasta.
-Zniszczyć miasto? Przecież ja się chce dogadać... -uśmiech malował się pod nosem, a on szedł przed siebie, prosto naprzeciw pustego miasta? Które stoi naprzeciw niego...
Pozostało mu do przeglądnięcia biurko, w którym jak się okazało była karteczka, na której coś pisało... Uśmiech wymalował się na jego twarzy kiedy to tekst przetworzył mu się w głowie, teraz wiedział, że jest obserwowany lub coś w tym stylu. Z tą wiedzą nie odpuści i ukończy tą dziwną misję, w której to nic nie trzyma się kupy. Nagle karteczka zaczynała się zmieniać, a po chwili przybrała wygląd wybuchowej notki. Czerwony Król od razu puścił notkę i ruszył prosto w stronę okna by przez nie wyskoczyć. Budynek nie był wielki, więc nic mu się nie stanie... A kiedy to wyląduje na ziemi ruszy w kierunku dalszych części miasta.
-Zniszczyć miasto? Przecież ja się chce dogadać... -uśmiech malował się pod nosem, a on szedł przed siebie, prosto naprzeciw pustego miasta? Które stoi naprzeciw niego...
0 x
Re: Wioska Shōhei
Kroczył przed siebie, zostawiając za swymi krokami ślady, przed siebie ku dalszym częścią miasta, jakby nigdy nic rozglądał się tu i tam, aż w pewnym momencie świat zrobił się dziwny... Wszystko zaczęło bujać, a po chwili wirować, złapał się za głowę, przymknął oczy, ale to nic nie dało, stracił kontrolę nad ciałem. Najpierw ugięły mu się kolana, na które to upadł, kurz przemieszany z piachem wzbił się na około jego postaci, ale to on upadł pierwszy, a nie powstała chmura. Leżał na ziemi, ledwo przytomny, czując czyjąś obecność, ba! Nawet usłyszał czyjś głos, ale po tym objęła go totalna głucha ciemność. Nie wiedział co się z nim dzieje, a czas mijał...
Po jakimś czasie zaczął odzyskiwać przytomność, trucizna czy cokolwiek to było przestawało działać, najpierw konfrontacja z bijącym od dołu zimnem, leżał na podłodze? Jeszcze nie wiedział, nie wszystkie zmysły do niego wróciły, zaraz to pociągnął mocniej nosem by nabrać więcej powietrza, pozwolić organizmowi szybciej pracować. Niemal udusił się tym haustem, niespodziewany smród wparował do jego nozdrzy, pewnie gdyby nie to, że jest w takim stanie, to teraz złapał by się za nos i przycisnął mocno, ot niespodziewany odruch.
Kolejne minuty mijały, a on wracał do swojego naturalnego stanu, nie wiedział gdzie jest, było ciemno... zbyt ciemno by cokolwiek dostrzec. Odruchowo aktywował Sharingana by być może zauważyć jakieś źródło chakry? Choć nie miał żadnej nadziei, że to się stanie.
-Co tu się odpierdala... -wydusił z siebie powoli przyzwyczajając nos do zapachu.
Po jakimś czasie zaczął odzyskiwać przytomność, trucizna czy cokolwiek to było przestawało działać, najpierw konfrontacja z bijącym od dołu zimnem, leżał na podłodze? Jeszcze nie wiedział, nie wszystkie zmysły do niego wróciły, zaraz to pociągnął mocniej nosem by nabrać więcej powietrza, pozwolić organizmowi szybciej pracować. Niemal udusił się tym haustem, niespodziewany smród wparował do jego nozdrzy, pewnie gdyby nie to, że jest w takim stanie, to teraz złapał by się za nos i przycisnął mocno, ot niespodziewany odruch.
Kolejne minuty mijały, a on wracał do swojego naturalnego stanu, nie wiedział gdzie jest, było ciemno... zbyt ciemno by cokolwiek dostrzec. Odruchowo aktywował Sharingana by być może zauważyć jakieś źródło chakry? Choć nie miał żadnej nadziei, że to się stanie.
-Co tu się odpierdala... -wydusił z siebie powoli przyzwyczajając nos do zapachu.
0 x
Re: Wioska Shōhei
Czerwony Król spoglądał wszędzie przy pomocy swojego Sharingana, ale niestety nic z tego nie wyszło. Był w jakimś pomieszczeniu, które nie ma żadnego źródła chakry, to znaczy że nie jest w żaden sposób chronione. Gdyby gdzieś była jego ukochana Inu, to na pewno teraz niszczyła by gołą pięścią ściany idąc na ratunek swojemu kochankowi. Yoshi niestety nie posiadał w aspektach swojej siły tak potężnego uderzenia, teoretycznie byłby w stanie się uwolnić z tego bez zbędnych zabaw, ale chciałby skonfrontować się wreszcie z kimś kto jest za to odpowiedzialny i dodatkowo dowiedzieć się czegokolwiek o tym miejscu. Nagle do jego uszu dotarł cichy nieśmiały czy osłabiony głos, należał do jakiegoś mężczyzny, który znajdował się tuż za ścianą. Lekkie zdziwienie wymalowało się teraz na jego twarzy, no ale przez ciemności i tak nie było nic widać.
-Odpoczywam, a Ty co tutaj robisz? -odpowiedział głupio, na głupie pytanie. Choć jego rozmówca wydawał się być lekko idiotyczny lub to osłabienie tak na niego wpłynęło, to delikatnie został naprowadzony, na to co być może stało się ze wszystkimi jednostkami, które zostały tutaj wysłane w celu wykonania misji.
-Powiedz mi lepiej, kim jesteś... -oczekiwał kogoś z jego rodu, a tym samym była by to idealna odpowiedź na część zadawanych pytań. Poza tym na teraz pozostało mu jedynie czekanie na rozwój sytuacji.
-Odpoczywam, a Ty co tutaj robisz? -odpowiedział głupio, na głupie pytanie. Choć jego rozmówca wydawał się być lekko idiotyczny lub to osłabienie tak na niego wpłynęło, to delikatnie został naprowadzony, na to co być może stało się ze wszystkimi jednostkami, które zostały tutaj wysłane w celu wykonania misji.
-Powiedz mi lepiej, kim jesteś... -oczekiwał kogoś z jego rodu, a tym samym była by to idealna odpowiedź na część zadawanych pytań. Poza tym na teraz pozostało mu jedynie czekanie na rozwój sytuacji.
0 x
Re: Wioska Shōhei
Trafił do miejsca, w którym najwidoczniej wszyscy czekali na egzekucję, a jak się zaraz okazało jest tutaj ktoś jeszcze. Osoba, mężczyzna mający bardziej naturalny głos niż ten, który odezwał się pierwszy. Znajdował się więc między szalonym człekiem, a kimś z kim ewentualnie można pogadać, choć teraz już nie byłby taki prawny tego, ale zawsze można spróbować.
-Heh, czyli Ty jesteś ten co może mi coś powiedzieć? To śmiało, nie krępuj się, chętnie posłucham co masz do powiedzenia o tym miejscu czy ogólnie co się tutaj odpierdala... kim jesteś i takie tam. Pewnie mamy sporo czasu, więc nie szczędź szczegółów. -westchnął na koniec, był skazany by dowiedzieć się czegoś od kolejnego nieznajomego. Gdyby to znajdował się w normalnych warunkach na pewno już dawno rzuciłby Genjutsu i sam wydobył potrzebne informacje z jego głowy, ale tak też teraz nie było i trzeba było jakoś skrócić sobie czas na "egzekucję", a być może czegoś się dowie i okaże się być to kolejnym elementem układanki tego dziwnego zadania. Choć powątpiewał też, że to w ogóle ma jakiś logiczny sens.
Usiadł przy jednej ścianie, opierając się o nią plecami, w oczekiwaniu na odpowiedź ze strony nieznajomego.
-Heh, czyli Ty jesteś ten co może mi coś powiedzieć? To śmiało, nie krępuj się, chętnie posłucham co masz do powiedzenia o tym miejscu czy ogólnie co się tutaj odpierdala... kim jesteś i takie tam. Pewnie mamy sporo czasu, więc nie szczędź szczegółów. -westchnął na koniec, był skazany by dowiedzieć się czegoś od kolejnego nieznajomego. Gdyby to znajdował się w normalnych warunkach na pewno już dawno rzuciłby Genjutsu i sam wydobył potrzebne informacje z jego głowy, ale tak też teraz nie było i trzeba było jakoś skrócić sobie czas na "egzekucję", a być może czegoś się dowie i okaże się być to kolejnym elementem układanki tego dziwnego zadania. Choć powątpiewał też, że to w ogóle ma jakiś logiczny sens.
Usiadł przy jednej ścianie, opierając się o nią plecami, w oczekiwaniu na odpowiedź ze strony nieznajomego.
0 x
Re: Wioska Shōhei
Oparty plecami o chłodną ścianę jego celi, z łbem delikatnie spuszczonym w dół, przymkniętymi ślepiami by skupić się na otoczeniu, w oczekiwaniu na odpowiedź, dostał ot po prostu krzyk ze strony innej niż się spodziewał. Człek zwariowany, zaczął miotać się i uderzać najpierw dłońmi w ścianę, głębokie dudnięcie odbijało się echem najpierw w jego ciele, by później wyjść przytłumione dla otoczenia. Raz po raz uderzał, aż do momentu kiedy to pierwsza i druga kropla krwi spłynęła z zranionych kostek, zamienił swój desperacki oręż na własne czoło, tym samym tutaj rozchodziły się głośniejsze echa... Czerwony Król znał dobrze te dźwięki, nie trzeba było mu tłumaczyć co tam się dzieje. Wiedział na tym świecie tyle rzeczy, że nie byłby w stanie sobie nawet wszystkiego przypomnieć. Ba! Sam nie raz zgniatał czy rozbijał głowy swych ofiar, toteż czuł się między tym jakby w swoim naturalnym rytmie.
Zaraz pojawiła się odpowiedź z drugiej strony, na te dwie zaczepki Yoshimitsu niezbyt miał zamiar odpowiadać, choć uśmiech delikatny rozgościł się na jego ustach. Zaraz dźwięk odbijającego się moczu, aż przypomniała mu się sytuacja, kiedy to desperacja duetu Senju i Kouseki wzięła górę, a Ci schowali się za barierą, a Uchiha po prostu na nią naszczał. Kolejne słowa nieznajomego niezbyt zrobiły na nim wrażenie, poza tym, że zaczął się śmiać, to nic innego z tego nie wyszło.
-Hah! Dobre... Skoro jesteś wytworem mojej wyobraźni, to dobrze wiesz, że nie mogę umrzeć. Śmierć nie może ponieść śmierci, bo to ona ją stworzyła i to prawo nie tyczy się twórcy. Możesz sobie zabijać tego drugiego mnie za ścianą ile razy chcesz... Ale pierdolenie o tym, że JA... umarłem? Jest dobrym żartem. -zaśmiał się po raz drugi.
-Ale nic nie stoi na przeszkodzi byśmy sobie pogadali. Dawno z nikim kompetentnym nie rozmawiałem. -czyżby Czerwona Bestia drwiła ze słów, wypowiedzianych przez niego samego? Niezdolny do okazania strachu, wypruty czy zmieszany emocjonalnie... Jakim to człowiekiem... jaki jest? Jaki będzie kiedy wspomnienia trochę się ostudzą...
Zaraz pojawiła się odpowiedź z drugiej strony, na te dwie zaczepki Yoshimitsu niezbyt miał zamiar odpowiadać, choć uśmiech delikatny rozgościł się na jego ustach. Zaraz dźwięk odbijającego się moczu, aż przypomniała mu się sytuacja, kiedy to desperacja duetu Senju i Kouseki wzięła górę, a Ci schowali się za barierą, a Uchiha po prostu na nią naszczał. Kolejne słowa nieznajomego niezbyt zrobiły na nim wrażenie, poza tym, że zaczął się śmiać, to nic innego z tego nie wyszło.
-Hah! Dobre... Skoro jesteś wytworem mojej wyobraźni, to dobrze wiesz, że nie mogę umrzeć. Śmierć nie może ponieść śmierci, bo to ona ją stworzyła i to prawo nie tyczy się twórcy. Możesz sobie zabijać tego drugiego mnie za ścianą ile razy chcesz... Ale pierdolenie o tym, że JA... umarłem? Jest dobrym żartem. -zaśmiał się po raz drugi.
-Ale nic nie stoi na przeszkodzi byśmy sobie pogadali. Dawno z nikim kompetentnym nie rozmawiałem. -czyżby Czerwona Bestia drwiła ze słów, wypowiedzianych przez niego samego? Niezdolny do okazania strachu, wypruty czy zmieszany emocjonalnie... Jakim to człowiekiem... jaki jest? Jaki będzie kiedy wspomnienia trochę się ostudzą...
0 x
Re: Wioska Shōhei
Można by nawet pokusić się o powiedzenie, że trafił między swoich szalonych znajomych czy bardziej klonów. Obydwoje mieli podobne reakcje do niego, ba! Sam by reagował tak jak oni, to znaczy tak jakby... Ciężko to ująć było, ale to nic specjalnego nie wnosiło. Czerwony Król wyciszony wsłuchiwał się we wszystkie otaczające go dźwięki. Nic specjalnego nie udało mu się wychwycić poza nutami wydobywającymi się od szalejącego mężczyzny.
Ustaw Yoshiego otworzyły się szeroko, ziewnął głośno nabierając sporo powietrza w płuca. Klatka piersiowa uniosła się dumnie, a do uszu wpadały kolejne słowa. Bardziej zaczynał irytować go człek, który wmawiał mu śmierć. Yoshimitsu był człowiekiem, który przetrwał spotkanie z Hisato nie mając odblokowanego pełnego Sharingana, był człekiem, który nosił na klatce piersiowej bliznę po przebiciu całej klatki piersiowej na wylot, przetrwał potężne twory klanu Douhito, ba! Nie umrze, bo takie jest jego przekleństwo!
-Trochę zaczynasz mnie irytować, sprawdźmy czy to rzeczywiście jest jawa, jeśli tak to pasuje się obudzić... -gwizdnął, aktywując swoją technikę, dzięki której człek ten miał zostać rzucony w istne odbicie Tsukuyomi, gdzie człek ten rozrywany jest przez stado wygłodniałych psów raz po raz... A więc zemdleje czy też nie? Oto jest pytanie.
-Ty tam! Skoro chcesz ze mną pogadać, to śmiało. Tylko przestań pierdolić jakieś tam bełkoty swoje, mów prostym językiem. -pojawiła się Inu, która utwierdziła go w aspekcie żywotności, bo przecież gdyby umarł, ta nie pojawiła by się obok niego, gdyż ta istnieje teraz tylko w jego nowym wykreowanym świecie.
Ustaw Yoshiego otworzyły się szeroko, ziewnął głośno nabierając sporo powietrza w płuca. Klatka piersiowa uniosła się dumnie, a do uszu wpadały kolejne słowa. Bardziej zaczynał irytować go człek, który wmawiał mu śmierć. Yoshimitsu był człowiekiem, który przetrwał spotkanie z Hisato nie mając odblokowanego pełnego Sharingana, był człekiem, który nosił na klatce piersiowej bliznę po przebiciu całej klatki piersiowej na wylot, przetrwał potężne twory klanu Douhito, ba! Nie umrze, bo takie jest jego przekleństwo!
-Trochę zaczynasz mnie irytować, sprawdźmy czy to rzeczywiście jest jawa, jeśli tak to pasuje się obudzić... -gwizdnął, aktywując swoją technikę, dzięki której człek ten miał zostać rzucony w istne odbicie Tsukuyomi, gdzie człek ten rozrywany jest przez stado wygłodniałych psów raz po raz... A więc zemdleje czy też nie? Oto jest pytanie.
-Ty tam! Skoro chcesz ze mną pogadać, to śmiało. Tylko przestań pierdolić jakieś tam bełkoty swoje, mów prostym językiem. -pojawiła się Inu, która utwierdziła go w aspekcie żywotności, bo przecież gdyby umarł, ta nie pojawiła by się obok niego, gdyż ta istnieje teraz tylko w jego nowym wykreowanym świecie.
NazwaKogi-jutsu
DziedzinaGenjutsu
Ranga B
PieczęciBrak
ZasięgTak jak niesie się dźwięk.
KosztE: 25% | D: 20% | C: 15% | B: 10% | A: 5% | S: 3% | S+: 1%
DodatkoweWyjście z Genjutsu za pomocą Kai. | Użytkownik musi znać "używaną" technikę. | Łapiemy za pomocą gwizdnięcia (ofiara musi usłyszeć dźwięk).
Opis Technika iluzji mająca na celu stworzenia genjutsu odpowiedniej techniki... Prosty przykład: użytkownik chce wyprowadzić przeciwnika w pole i tworzy iluzję ataku pali Mokutonu, te obwiązują go i obezwładniają. Wtedy przeciwnik nie może się ruszyć, czuje ucisk itp. Jednak po dezaktywacji techniki np siniaki czy ból spowodowany przez silne zaciśnięcie się tej iluzji Mokutonu znika. Dla podania większego zrozumienia. Użytkownik używa kuli ognia, która perfekcyjnie trafia. Oparzenia (iluzja ich), pojawia się na ciele. Oponent czuje smród spalonego ciała, odczuwa dany ból itp. Wychodzi z techniki i jedyne co pozostaje po technice to wspomnienie. Efekt kuli ognia jak podpalona trawa przez którą leciała ognista technika również jest towarzyszem, jak i inne zmiany w otoczeniu. Oczywiście jedynie ofiara to wszystko widzi, jak i również przestaje widzieć po wyjściu z techniki.
Jest też inny efekt uboczny można powiedzieć, ponieważ jak wiemy iluzje mogą doprowadzić do różnych rzeczy, zmiany w psychice omdlenia itp. W tym wypadku, jeśli oponent w rzeczywistości nie przeżyłby ów użytej techniki w iluzji, straci on przytomność.
Efekt omdlenia możliwy jedynie jeśli przeciwnik posiada mniej konsekwencji od psychiki użytkownika o 60. Czyli użytkownik posiada 60 psychiki, natomiast przeciwnik 0 konsekwencji = omdlenie. Jeśli natomiast posiadałby 1 konsekwencji, wtedy takowego efektu nie ma.
DziedzinaGenjutsu
Ranga B
PieczęciBrak
ZasięgTak jak niesie się dźwięk.
KosztE: 25% | D: 20% | C: 15% | B: 10% | A: 5% | S: 3% | S+: 1%
DodatkoweWyjście z Genjutsu za pomocą Kai. | Użytkownik musi znać "używaną" technikę. | Łapiemy za pomocą gwizdnięcia (ofiara musi usłyszeć dźwięk).
Opis Technika iluzji mająca na celu stworzenia genjutsu odpowiedniej techniki... Prosty przykład: użytkownik chce wyprowadzić przeciwnika w pole i tworzy iluzję ataku pali Mokutonu, te obwiązują go i obezwładniają. Wtedy przeciwnik nie może się ruszyć, czuje ucisk itp. Jednak po dezaktywacji techniki np siniaki czy ból spowodowany przez silne zaciśnięcie się tej iluzji Mokutonu znika. Dla podania większego zrozumienia. Użytkownik używa kuli ognia, która perfekcyjnie trafia. Oparzenia (iluzja ich), pojawia się na ciele. Oponent czuje smród spalonego ciała, odczuwa dany ból itp. Wychodzi z techniki i jedyne co pozostaje po technice to wspomnienie. Efekt kuli ognia jak podpalona trawa przez którą leciała ognista technika również jest towarzyszem, jak i inne zmiany w otoczeniu. Oczywiście jedynie ofiara to wszystko widzi, jak i również przestaje widzieć po wyjściu z techniki.
Jest też inny efekt uboczny można powiedzieć, ponieważ jak wiemy iluzje mogą doprowadzić do różnych rzeczy, zmiany w psychice omdlenia itp. W tym wypadku, jeśli oponent w rzeczywistości nie przeżyłby ów użytej techniki w iluzji, straci on przytomność.
Efekt omdlenia możliwy jedynie jeśli przeciwnik posiada mniej konsekwencji od psychiki użytkownika o 60. Czyli użytkownik posiada 60 psychiki, natomiast przeciwnik 0 konsekwencji = omdlenie. Jeśli natomiast posiadałby 1 konsekwencji, wtedy takowego efektu nie ma.
0 x
Re: Wioska Shōhei
Gwizdnięcie rozeszło się niesamowitym echem po tym miejscu, w którym się znajdował Czerwony Król... Odbijając się od ścian miało się wrażenie, że dźwięk będzie rzucany w nieskończoność po wszystkim i wszystkich u obecnych. Gdzie zazwyczaj zaraz znika, tak tutaj brzmiało to dobrą długą chwilę, a kiedy ten dźwięk ucichł dało się usłyszeć kolejny, tym razem bardziej głuchy i ciężki, mężczyzna za ścianą uderzył o ziemię, jego ciało bezwładnie opadło. Na twarzy Yoshiego rozciągnął się uśmiech, od ucha do ucha, można by rzec że przybrał barwę Czerwonej Bestii, którą jest podczas przeróżnych spotkań z rzeczywistością... Zwłaszcza teraz, kiedy nie ma obok niego już Inu. Kły rozszczepiły się, a sam potwór rzucił kilka słów.
-Ta... Pierdolone ścierwo, powtórzę ostatni raz. Jestem kimś kogo nie da się zabić... Nikt nie zdoła tego dokonać, a ja sam będę kroczył przez świat do momentu kiedy moje przekleństwo zwane Inoue, nie przestanie darzyć mnie tym uczuciem... Będę kroczył tutaj wiecznie... -zaraz to człek będący pod wpływem załamania emocjonalnego zaczął znów paradować w swoim niezachwianym chaotycznym tańcu. Yoshi westchnął głęboko, słuchając najwidoczniej bredni jakie ma do powiedzenia ów nieznajomy. Liczył, że między tymi słowami znajdzie jakiś sens, ale niestety raczej nic z tego. Mężczyzna był po prostu złamany psychicznie i nic innego nie pozostaje teraz dla Uchihy jak czas... Jemu się nigdzie nie śpieszy, a ponoć mają tutaj przyjść i zabrać go na egzekucję, którą chciałby chętnie zobaczyć. Bo przecież wielkim wydarzeniem byłby zabicie kogoś, kogo nie da się zabić. A więc oczekiwał...
-Ta... Pierdolone ścierwo, powtórzę ostatni raz. Jestem kimś kogo nie da się zabić... Nikt nie zdoła tego dokonać, a ja sam będę kroczył przez świat do momentu kiedy moje przekleństwo zwane Inoue, nie przestanie darzyć mnie tym uczuciem... Będę kroczył tutaj wiecznie... -zaraz to człek będący pod wpływem załamania emocjonalnego zaczął znów paradować w swoim niezachwianym chaotycznym tańcu. Yoshi westchnął głęboko, słuchając najwidoczniej bredni jakie ma do powiedzenia ów nieznajomy. Liczył, że między tymi słowami znajdzie jakiś sens, ale niestety raczej nic z tego. Mężczyzna był po prostu złamany psychicznie i nic innego nie pozostaje teraz dla Uchihy jak czas... Jemu się nigdzie nie śpieszy, a ponoć mają tutaj przyjść i zabrać go na egzekucję, którą chciałby chętnie zobaczyć. Bo przecież wielkim wydarzeniem byłby zabicie kogoś, kogo nie da się zabić. A więc oczekiwał...
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości