Karczma "Kurinuka-me"

Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha. Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Akashi »

Przygoda w karczmie właśnie dobiegła końca, zupełnie inaczej niż z początku to planował Akashi razem z Kejim, to spotkanie miało się zakończyć epicka walką dwojga potężnych shinobich, która zaważy nad losami świata i wszystkich mieszkających na nich ludzi, walka dobra ze złem, diabła z Paperzem, mrówki z mrówkojadem….Lecz los pokazał, że może być inaczej, że każdego potężnego wojownika może ktoś pokonać, jeden przeciwnik, który jest w stanie powalić wszystkich mężów tego świata, niepowstrzymana siła zwalająca z nóg i powodująca utratę świadomości. Tym przeciwnikiem, głównym wrogiem każdego na świecie, był alkohol. Właśnie tak się stało, wspaniały fioletowo-włosy wojownik odniósł poważne rany w tym starciu, którym oznaczył całą karczmę w paru strategicznych miejscach, jak pies, który znaczy swój teren. Właśnie on tak postąpił, jak prawdziwy samiec alfa, zaznaczył swój teren swoją krwią. Teraz pozostało się pożegnać i każdy ruszy w swoją stronę. Kenji wiedział gdzie chce iść, ale gdzie ma iść młody kultysta? Spokojnie go wysłuchał i jego racji i z radością zjadł z nim posiłek, lekko skinając głową, gdy ten życzył mu smacznego i ze spokojem zajadał się swoją porcją posiłku, ludzie tak szybko się tutaj zmieniali, że nikt nie zwrócił na nich uwagi poza właścicielami dobytku i kelnerkami w końcu niemały raban tutaj zrobili. Posiłek trochę trwał, ale przez to, że byli bardzo głodni poszło im to szybciej niż większości ludzi tutaj, można rzec, że uszy im się trzęsły, gdy jedli. Po czym młody aburame wstał od stół€ i ruszył w kierunku drzwi żegnając się z Akashim. – Odwiedzie Cię kiedyś w rodzinnych stronach i tam się zabawimy. – Powiedział młodzieniec uśmiechając się i zmierzając do lady by uregulować rachunki za wyrządzone szkody oraz pokoje dla nich obu plus pożywienie. Po czym wyruszył w swoją stronę parę minut po kenjim.
0 x
Obrazek
Shijima

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Shijima »

-> zapraszam tutaj
0 x
Hisui

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Hisui »

Po opuszczeniu obozu od razu skierowali się na główny trakt. Był on teraz wyjątkowo zatłoczony, w końcu nie tylko oni zdecydowali się na szybki powrót do domu. Pełno było zwykłych żołnierzy, jak i śmigających po drzewach Shinobich jak i maszerujących grup zbrojnych niewiadomego pochodzenia. Z czasem jednak było ich coraz mniej, gdy odchodzili w stronę innych prowincji, zatrzymując się na postój czy rozbijając obozowiska. Hisui jednak ciągnęła rybiastego dalej i dalej, choć ze zmęczenia niemal chwiała się na nogach. Zwolniła dopiero kiedy nawet byakuganem nie dostrzegała najmniejszego śladu po Murze. Mineli z dwie karczmy, ale były przepełnione i nie wyglądały zbyt sympatycznie, więc ruszyli dalej. Wkrótce dotarli do rozstajów. Jeden z nich prowadził do Ryuzaku, drugi zaś wgląd krainy Uchiha, w stronę ich stolicy. Dziewczyna zawahała się i zdecydowała się na kolejne, niemal bolesne już użycie oczu. Idąc w stronę Sogen dostrzegła karczmę za kilka kilometrów, jęknęła więc z ulgą i zamknęła oczy, po czym przetarła je dłońmi. Nieco jej łzawiły, ale nie była to kwestia emocji, a tego, że przez cały dzień uruchamiając je zapominała odpowiednio często mrugać, były więc zmęczone i podrażnione. Wyciągnęła notatnik.
- Za kilka kilometrów karczma. Wygląda porządnie. Dość pełna, ale znajdzie się chyba dla nas miejsce - zapisała, po czym spojrzała w niebo. Był już najwyższy czas, słońce już schowało się za horyzontem i została już tylko po nim jasna łuna.
Perspektywa odpoczynku uskrzydlała i te ostatni etap był chyba ich najszybszym. Budynek mamił jasnym światłem bijącym z okien, rzucającym miękki blask dookoła. Środek także wyglądał porządnie, drewniane solidne meble wzbudzały zaufanie. Dziewczyna skierowała się w stronę baru, gdzie stał właściciel, jednak mówienie zostawiła towarzyszowi.
0 x
Yujiro

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Yujiro »

-Gdzie Ty tak pędzisz, spieszy Ci się? - zapytał ją gdzieś po drodze, gdy pokonywali drogę traktem, a ta spieszyła się jakby ją gnali widłami co najmniej. Minęli jedną, potem drugą karczmę jednak przy żadnej się nie zatrzymali. Miał pytać, jednak ta szła w całkowitej "ciszy" jeżeli tak można to w ogóle nazwać. Czasami żałował że nie może czegoś powiedzieć normalnie, bo to by usprawniło ich komunikację. Przypomniało mu to że Sowa w trakcie ich wyprawy nie do końca wiedziała, że wyłupiasta jest nie ma stąd doszło do pewnych komplikacji, ale cóż... każdy popełnia błędy. W końcu jednak zwolniła i napisała karteczkę że karczma jest niedaleko.
-Nie mogliśmy wybrać jakiejś wcześniejszej? W czym jest ta jakoś specjalna, że ją wybrałaś? Byłaś tu? - zapytał, gdy w końcu zwolnili i mogli sobie podreprać do tej karczmy już spokojnym krokiem. Faktycznie trochę minęło przez całą tą drogę i cieszył się że w końcu będą mogli odpocząć. Gdy jego oczy zaobserwowały karczmę widział różnicę pomiędzy tą, a poprzednimi. Nie wyglądała po prostu parszywie jak poprzednie więc wieczór spędzony w takim miejscu będzie po prostu przyjemniejszy. Weszli do środka, usiedli przy barze i usiedli razem przy barze.
-Butelkę dobrej sake i coś ciepłego na podkładkę. Dla mnie i tej Pani obok - wskazał na białogłowę i rozmarzył się nieco czując że w końcu będzie mógł sobie usiąść wygodnie.
0 x
Hisui

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Hisui »

Dziewczyna spojrzała na chłopaka zza ramienia i uniosła brwi. Pokręciła przecząco głową na jego pytanie czy nie mogli wybrać wcześniejszej i równocześnie odpowiadając czy tam była. Nie mogli, jeśli chcieli spać spokojnie, a nie półczuwając przez burdy pod oknem, a na to się zapowiadało. Poza tym, były zwyczajnie obskurne i przypominały meliny, a ona sama dobre pamiętała jaki Takeshi był wybredny kiedy pierwszy raz byli w Ryuzaku i koniec końców miał racje, bo spędzili w tej karczmie przyjemne popołudnie. Z tego wynika wniosek, ze dla własnej wygody warto się czasem pofatygować nieco nieco dalej i postarać nieco bardziej. Nie chciała zresztą by potem narzekał na coś, musiała się więc postarać.
Pokiwała głową potwierdzając zamówienie Takeshiego po czym sama z westchnieniem opadła na siedzenie, po czym oparła się łokciami o blat, a dłońmi za głowę. Włosy opadły dookoła niej jak kurtyna, a ona sama westchnęła. Głowa ją bolała i chyba nawet nie odmówi sake w tej sytuacji. Po niej się podobno lepiej śpi, a miała wrażenie, że będzie tego bardzo potrzebować.
Podniosła w końcu głowę i odchyliła się do tyłu, opierając całym ciężarem na oparciu.
- I co, nadal sądzisz, że powinniśmy wybrać wcześniejszą? - nieco prowokacyjnie zapisała, dodaj na drugiej stronie - Zostajemy tu na noc, prawda? Powinniśmy od razu zaklepać jakieś pokoje - zapisała. Myślała praktycznie jak nigdy. Wzrokiem pomknęła w stronę kuchni, śledząc roznoszące jedzenie kelnerki, które jednak nie zanosiły jeszcze do nich jedzonka.
- Jakieś dalsze plany? Chyba nie musisz zaraz biec do swojego lidera jak grzeczny piesek.. Czy jednak? - przekrzywiła lekko głowę, podając mu kolejną wiadomość. Chyba przez to zmęczenie stała się bardziej uszczypliwa.
0 x
Yujiro

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Yujiro »

Ah ta prowokacja na karteczce. Gdyby to powiedziała normalnie poczułby się, jakby chciała wytargować lepsza cenę u karczmarza, ale przecież nie mógł mu przypadkiem rzucić karteczki i powiedzieć "ups wymsknęło mi się!". No może gdyby nie było tam tego "nadal", ale i tak odniósł takie wrażenie i trochę go to rozśmieszyło widząc białogłowę jako Janusza biznesu. Co do reszty, to potaknął tylko i dodał zaraz, gdy przechodził obok nich jakiś kelner.
-Poproszę jakiś pokój, byle by był wygodny, bo nie mam zamiaru kolejnej nocy przespać na dworze... - kiwnął do kelnera dając do zrozumienia że mówi jak najbardziej poważnie. Przed tym jak tutaj dotarł nie miał nawet czasu pomyśleć o odpoczynku, a wcześniej podróżował więc o ciepłym łóżku mógł zapomnieć.
-Mój lider? A po co miałbym do niego od razu lecieć? On sobie spokojnie siedzi w Kantai, niczym się nie przejmuje, a ja go sobie odwiedzę spokojnie za jakiś czas. Szczerze powiedziawszy to pasuje mi ten układ - ja robię co chcę, może nawet dostanę coś więcej niż tylko mieszkanie, a tak mam się stawić jakby szykowała się kolejna wojna. - wzruszył ramionami, bo taka była prawda i zaznaczył to od razu na samym wstępie, gdy rozmawiał z liderem. Miał z tego same profity, żadnego zobowiązania prócz cóż... tego pierwotnego. Miał jakiś dom i mógł go chronić i będą mu jeszcze za to płacić. Byli tam tacy jak on, ze skrzelami, nawet bardziej śmierdzący śledziem niż on sam!
-Wypadałoby tam w końcu zajrzeć, bo dawno mnie nie było ale kto się będzie spieszył. Mam zamiar pójść do Yusetsu, spotkałem niedawno gościa, który mówił, że mają tam najlepszy alkohol to trzeba to sprawdzić. Może będzie coś lepszego niż w pierwszej lepszej karczmie przy drodze, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. A Ty?
0 x
Hisui

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Hisui »

Przygryzła wargę, zaczynając bawić się stojącą na stole solniczką. Zakręciła nią, by wirowała na samej krawędzi, coraz wolniej do momentu gdy znów nią zakręciła. Słuchała przy tym chłopaka, na jej ustach nawet pojawił się delikatny uśmiech kiedy wspomniał o najlepszym alkoholu. To było dla niego typowe, zdaje się, że po prostu lubił czasem wypić w dobrym towarzystwie. A może chciał się spotkać z tym znajomym i miał dobry powód? Kto wie.
A co z nią? Co teraz miała zrobić?
Mogłaby wrócić do rodziców. Staruszkowie na pewno się o nią martwili, trzeba im się pokazać na oczy od czasu do czasu. W mieście kupieckim czeka na nią spokojny dom, ciepłe łóżko, domowe obiady mamy i wsparcie ojca. Mogłaby się wygadać bez tych cholernych karteczek.
Mogłaby też pojechać na pustynię, by wśród gorących piasków wypocząć i pozwolić słońcu wypalić troski z jej umysłu, aż jej jedynym zmartwieniem pozostanie czerwona skóra i piegi. Tak, myśl by wyleżeć się w cieniu palm, przy jakieś czystej, pięknej oazie i nie myśleć o niczym była także kusząca. Przez pewien czas zastanawiać się nad tym jedynie czy zjeść teraz pomarańczę czy wskoczyć do wody.
Najmniej teraz chciała wstać i wyjść znów w noc, by w ciemności wypatrywać tego, co widziała wcześniej. Zignorowała to, chcąc tylko się dostać do karczmy, postanawiając, że to nie jej kolej na bohaterowanie... Do diaska, wrócili dopiero z wojny nie mogli nawet odpocząć? Nawet powinni. Pchanie się teraz gdzieś dalej było zwyczajnie głupie. Głupie głupie głupie. Dlaczego więc czuła do ssanie w żołądku, a myśli uciekały do tych cholernych rozdroży?
Solniczka upadła, rozsypując sól na stole.
Hisui podniosła wzrok, nagle zdecydowana.
- Zamierzam wrócić na rozdroże. Tam była dwójka ludzi, leżących przy trakcie. Może rannych*. Nie chciałam do nich iść, ale chyba nie potrafię usiedzieć spokojnie wiedząc o tym - napisała, po czym zerwała się gwałtownie. Napisała jeszcze jedną karteczkę, krótką wiadomość.
- Wybacz mi, Takeshi - po czym wybiegła na zewnątrz. Choć przeklinała swoją głupotę, ciekawość, sumienie, cokolwiek jej kazało wracać, to nie potrafiła sobie odpuścić. Zaczęła biec w stronę tych cholernych rozdroży, to było na szczęście kilka kilometrów, co to dla shinobiego? Głupie pytanie. Dla kogoś zmęczonego to bardzo dużo, czy był shinobim czy nie.



*Chodzi o info jakie dostałam od administratora fabularnego*
0 x
Yujiro

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Yujiro »

Spodziewał się wszystkiego... prócz tego. Że co? W ogóle jak, po co, dlatego? Zebrało jej się na wspominki i pomaganie ludziom po takim czasie? Wybiegła, a on został z zamówieniem i wpół słowie. Nawet nie zdążył nic powiedzieć, a ta po prostu sobie poszła. Miał tu teraz zostać sam? Jeszcze raz sprawdził czy to co się dzieje to tak naprawdę, ale faktycznie wyłupiasta pobiegła do drzwi.
Westchnął ciężko i rzucił do kelnera.
-Zanieście mi to wszystko do pokoju. Takeshi - tak się przedstawię i zapłacę przy wyjeździe. Z góry dziękuję, ale muszę coś zrobić pilnie... - by zaraz dodać pod nosem, gdy dopinał swoje miecze do boków - A Ty będziesz musiała mi to wynagrodzić - rzucił już trochę ciszej, pod nosem, po czym ruszył do drzwi. Nie odpuści tego ciepłego wyrka, nie ma bata, ale nie mógł jej też puścić samej. Ruszył więc w kierunku drzwi, zaczął biec by ją dogonić. Gdy tylko wypadł na zewnątrz rozejrzał się to w jedną, to w drugą stronę.
-Czekaj a nie biegasz jak poparzona! Jak są ranni to jak im pomożesz! - zawołał do niej i w sumie miał rację. Skoro miała zamiar komuś pomagać, to potrzebowała do tego leczącego, a sama takowych zdolności nie miała.
z/t
0 x
Yujiro

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Yujiro »

Skinęła głową... i co to już? Patrzył jak zawraca po tej całej gonitwie i chyba w ten sposób objawiała się jakaś choroba psychiczna, bo dziewczyna po prostu wróciła... Jak gdyby nigdy nic, wszystko pięknie i tyle. Z początku nawet pomyślał, że Ci, których szukała tak naprawdę byli już za nimi i przegapiła moment gdy się minęli, dlatego też podążał za nią już nieco spokojniej. Do czasu aż dostał wyjaśnienia. Zaczął odczytywać karteczkę i gdy doszedł do końca stanął na chwilę na środku drogi, a z jego oczu błyskały piorunu ciskane w wyłupiastą.
-Nie miałem... nie mogłaś tego od razu powiedzieć, nim ruszyliśmy w tę całą pogoń za tym, żeby dowiedzieć się, że to nasza kochana, bezużyteczna Ren? - zapytał nieco podirytowany, jednak jego głos był cichy, co zwiastowało, że był bardziej wkurzony niż mogłoby się wydawać. Wreszcie sobie usiadł, wreszcie mógł odpocząć, napić się w spokoju, a tu wyszła taka rzecz i nie mógł przecież tak łatwo odpuścić. Minął ją i dalej do karczmy szedł już w ciszy ignorując karteczki wyłupiastej.
Gdy tylko znalazł się już w środku, skinął na kelnera który miał załatwić mu miejscówkę i przyzwał go do siebie gestem dłoni. Odebrał klucz i upewnił się, że wszystko jest na swoim miejscu jak poprosił, na co tamten tylko potaknął. Ucieszony chociaż tym faktem ruszył na górę, otworzył drzwi kluczem, zamek przyjemnie zahałasował i zobaczył dwa wygodne łóżka w rogu pokoju, a obok kanapa ze stolikiem, na którym było już mocno ostygnięte miski z ramenem i obok nich flaszka. Rybokage usiadł wygodnie, nalał sobie i zaczął jeść. W kompletnej ciszy.
0 x
Hisui

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Hisui »

Aż się cofnęła z zaskoczeniem kiedy Takeshi zareagował taką złością na wspomnienie o Ren. Zamrugała zaszokowana, odwracając wzrok. Nie potrafiła sobie przypomnieć czy kiedykolwiek się tak wściekł na nią.. Ba, nie pamiętała by był tak rozzłoszczony kiedykolwiek, od kiedy go zna. Nawet w czasie walki był spokojny. Speszyła się więc tym, zwłaszcza, że chłopak ruszył w ciszy, nie dając się zaczepić. Ruszyła za jego plecami, zastanawiając się co zrobić z tym fantem, jak się zachować, jak go rozpogodzić czy coś takiego, ale nic nie wpadało jej do głowy. Wszystkie pomysły były zwyczajnie głupie.
Wdrapała się za nim na piętro i stanęła w progu pokoju, rozglądając się. Domyśliła się, że to on to tak zorganizował, nie było trudno, takich rzeczy nie robiło się bez pytania przecież. Wykręciła ręce za plecami, nie widząc kompletnie jak się zachować. Nadal milczał. Ona nie mogła mu nic przekazać, dopóki tego nie chciał.
W końcu zamknęła za sobą drzwi i zdjęła z siebie torbę i dwie kusze, rzucając je obok wejścia. Następnie powoli odpięła kabury z bronią, rzucając je na tą samą stertę. Nieważne jak wściekły, Takeshi by jej przecież nie zaatakował.. Prawda?
Rzuciła okiem na jedzenie, ale cicha furia chłopaka sprawiała, że miała zamiast żołądka zimną gulę. Nie dałaby rady niczego przełknąć. Przeszła przez pokój i otworzyła okno na oścież, wpuszczając nieco świeżego, nocnego powietrza, po czym wychyliła się przez nie, stając na palcach. Oparła dłonie na framudze, najpierw zaciskając je mocno, by potem rozluźnić. Zaczęła wystukiwać palcami rytm jakieś piosenki którą pamiętała nie wiadomo skąd. Chciała zaczekać, aż się odezwie, ale jeśli to nie nastąpiło, to przecież nie będzie tu stać wiecznie. Napisała karteczkę, po czym podeszła do stolika i położyła obok, przechodząc. Nie do ręki, ale obok, z drugiej strony, by następnie wyjść cicho z pokoju i skierować się na dół.
- Nie odchodzę daleko.
Poszukała jakiegoś kelnera, który by jej wskazał gdzie jej miejsce z którego może nabrać wody i się obmyć i przy okazji czy nie mają czegoś na zmianę przypadkiem. W pokoju nie było nawet miski z wolą, a oboje byli ubrudzeni i zakrwawieni. Przed spaniem musieli się ogarnąć, tak czy siak. Chłopak, choć nieco zaskoczony karteczkową formą porozumiewania się, wskazał jej studnię na zewnątrz i niewielkie pomieszczenie, gdzie można było się opłukać. Żuraw skrzypiał delikatnie w czasie poruszania, ale to nie przeszkadzało. Zaczęła nabierać wody do wiadra, które następnie zaniosła do pomieszczenia, i tak z dwa, trzy razy. Zostawiła większość czystej wody dla chłopaka, który prędzej czy później też tu przyjdzie. Inną część wody zostawiła na pranie, bez niego się nie obędzie.
Ściągnęła z siebie brudne ciuchy, wrzucając je do miski z wodą, po czym uklękła obok wiadra i zaczęła się obmywać, zaczynając od rąk z czerwonymi smugami.
0 x
Yujiro

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Yujiro »

Kątem oka spojrzał jak ściąga całą broń, którą miała przy sobie i zauważył, że jego miecze ciągle przytwierdzone są do pasa. Zrobił sobie chwilę przerwy i odłożył je na bok, obok łóżka. Takie przyzwyczajenie, by zawsze być gotowym do walki, bo gdy Ty śpisz, to wróg nie patrzy na to że jesteś bezbronny, tylko chce wbić nóż tak głęboko, jak tylko się da. Jadł dalej zapełniając żołądek i podążając za nią wzrokiem. Otwarte okno trochę ostudziło jego gniew, świeże powietrze dobrze mu robiło i widział tę niezręczność w jej ruchach, która nieco przeszkadzała mu w posiłku. Odetchnął głębiej w przerwie pomiędzy po prostu zasysaniem całego posiłku, który wygodnie ułożył mu się na żołądku. Położyła karteczkę, na którą tylko rzucił okiem i potaknął. Szybki ruch głową, który potwierdzał że rozumie, jednak nadal pozostawał w tej strefie ciszy, która ich otaczała od dłuższego czasu. Gdy zjadł oparł się wygodnie i do jego uszu dotarła ta cisza. Irytująca, denerwująca bardziej niż hałas, który dziewczyna mimo "lekko niedziałającego" aparatu głosowego potrafiła wprowadzić do pomieszczenia. Stuknął palcami w oparcie i poczuł jak śmierdzi. Jego ubranie było już mocno przepocone, jednak krwi na nim nie można było znaleźć. Głównie z tego powodu, że nie walczył w zwarciu jak dziewczyna i nie otrzymał żadnej rany. Może jego ręce były nieco ubrudzone posoką Kisho, gdy leczył jego rany, ale poza tym w sumie nic. Poszukał w plecaku czegoś na zmianę, znalazł proste ciuchy, zawiesił je sobie na ramię i zszedł na dół wcześniej zamykając za sobą drzwi. Na sali było już dużo ciszej niż wcześniej, ludzie albo ruszyli dalej, albo zachowywali się po prostu ciszej. Zapytał kelnera gdzie mógłby się obmyć i pomyślał dopiero teraz, że dziewczyna nie wejdzie do pokoju, skoro to on ma klucz. Pracownik chyba poczuł że ryboludowi przydała by się kąpiel więc wskazał miejsce i ruszył do niego. Chciał zostawić rzeczy i pójść po wodę, jednak tam spotkał wyłupiastą, która już tutaj była i nawet o nim pomyślała. Poczuł się głupio, gniew nie pozostawał w nim na zbyt długi czas. Zawiesił czyste ubranie na wystającym drewnianym kołku, rozebrał się, wrzucił swoje cichy do tej samej miski co ona, po czym wyszedł na chwilę. Zaczerpnął wody ze studni - zimnej jak cholera, wszedł do środka i chlusnął jej tą wodą po plecach.
-To za to, że musieliśmy latać w jedną i w drugą stronę - po czym podszedł do niej i położył swoje ręce na jej pośladkach.
-A to moja nagroda
0 x
Hisui

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Hisui »

Hisui zanurzyła całą głowę w wiadrze, wstrzymując powietrze i tak wypłukując z włosów wszelkie kurze i nieczystości. Wyprostowała się, chlapiąc dookoła i wzdrygając się z zimna kiedy ziemne krople spadające z włosów dotykały gołych ramion i spływały po plecach. Szybko sięgnęła po małą kostkę mydła, która była zostawiona do użytku gości i namydliła je, po czym spłukała, brudną wodę zostawiając na podłodze, skąd ściekła na zewnątrz. Sprytnie to było urządzone, nie trzeba było samemu się tym trudzić.
Zaczęła właśnie myć resztę ciała, gdy usłyszała kroki za plecami. W pierwszym momencie spanikowała nieco i złapała za wiadro jak za broń, gotowa bronić swojej godności i honoru tymi zbitymi sztabami drewna, ale rozpoznała te ciężkie, długie kroki. Ostawiła pojemnik na ziemię i odwróciła plecami do drzwi, wracając do mycia. Twarz jej spochmurniała, gdy się nie odezwał, ale teraz nawet gdyby chciała, to nic by mu nie przekazała, chyba ze drogą perswazji bezpośredniej. Odwiesił ubranie i wyszedł, a Hisui westchnęła głęboko. Zastanawiała się ile jeszcze będzie się gniewał. Może tak cały wieczór? Następny dzień? Tydzień? A może po prostu się do niej zraził do końca i postanowił urwać z nią dalszy kontakt? Coraz czarniejsze myśli miała w głowie. Nie chciała stracić przyjaciela, więc coraz rozpaczliwiej się zastanawiała co zrobić.
Spłukiwała z siebie powoli resztę piany, kiedy usłyszała kroki, a zaraz potem.. Lunęła na nią lodowata woda, od której aż podskoczyła w miejscu i zerwała się na równe nogi. Zaciśnięte pięści już miały się skierować w kierunku złosieja, który to uczynił, ale wystarczyło by się odezwał, a zatrzymała się w ćwierć ruchu. Dłonie opadły i rozluźniły się, a dziewczyna spojrzała na rybiastego znad ramienia z nadzieją. Koniec gniewania się i nieznośnej ciszy? Jak zwykle bezczelne ręce chłopaka wylądowały tam, gdzie nie trzeba, a mimo dziwacznej sytuacji, chyba pierwszy raz naprawdę się z tego cieszyła. Może to i było nietypowe, ale dla niej było jak gwarancja. "Jest ok, jest tak jak dawniej". Co nie znaczyło, że się nie zawstydziła. Czerwień na policzkach i uszach, a ona sama nie wiedziała jak się zachować, aż w końcu odchyliła głowę do tyłu tak, że oparła się nią o klatkę piersiową chłopaka, a sama widziała jego twarz i uśmiechnęła się do niego.
Jednak co za dużo to niezdrowo. Hyuuga odczepiła od siebie Rekiniego i pociągnęła kawałeczek za sobą, a następnie ręką pchnęła na mały, drewniany stołek. Niewiele myślała przy tym, czuła głównie ulgę, że się już nie gniewał. To ciążyło jej bardziej, niż sama była nawet skłonna przyznać. Przeciągnęła do siebie wodę, szmatki i mydło, po czym wylała na niego trochę wody, by zmoczyć mu włosy. Sięgnęła po mydło i zaczęła je namydlać, a potem szorować i czyścić, uważając, by mydliny nie wpadły mu do oczu. Zwolniła nieco, kładąc mu po prostu dłoń na głowie i gładząc. Miał miłe w dotyku włosy, chociaż trochę szorstkie, to się jej podobało. Miały frakturę i były gęste, nie były bez wyrazu. Przypominały nieco futro, a to porównanie nieco ją rozbawiło, przez co zaczęła uśmiechać się pod nosem. Ryba z futrem. Oczywiście, nie raz czochrała go po głowie, ale wcześniej coś takiego nie wpadło jej do głowy. Zaraz jednak się ocknęła z zamyślenia i jakby na przekór poprzednim, pieszczotliwym gestom stanowczym ruchem wylała na niego lodowatą wodę, zmywając głowę i mocząc całego. Złapała zdecydowanie za mydło i namydliła mu plecy i ramiona, a potem wyszorowała niemal bojowo szorstką szmatą, aż były całe czerwone, pogwizdując pod nosem jakąś melodię, po czym zorientowała się, że były to szanty. Wróciła do góry i umyła szyję. Delikatnie dłońmi przykryła jego skrzela, zatrzymując się na nich na moment. W pewien sposób zapewne było to coś wrażliwego, psychicznie lub fizycznie. Poruszała łagodnie palcami wzdłuż długich sznyt, jakby miała do czynienia z czymś kruchym. Czy nie dlatego ukrywał je pod bandażami? A może zwyczajnie nie chciał się wyróżniać?. Stała tak za nim właśnie w zamyśleniu, kiedy usłyszała pukanie do drzwi.
Z zaskoczenia podskoczyła niemal pod sam sufit. Gdyby nie była niema, jej krzyk usłyszałoby zapewne pół Sogen.
- Panienko, przyniosłem ubranie, o które Panienka prosiła - zawołał kelner. Spłoszona cofnęła się natychmiast, rozglądając za czymś, czym mogłaby się okryć, potknęła się o wiadro i poślizgnęła na śliskiej wodzie z mydlinami, w ostatniej chwili łapiąc się ściany. Słysząc harmider, chłopak mógł dojść do różnych wniosków, ale zachował się wzorowo.
- To ja zostawię je pod drzwiami! - krzyknął głośno, po czym odszedł. Hyuuga znieruchomiała pod drzwiami, nasłuchując jego kroków, po czym słysząc trzask drzwi wychyliła się. Nikogo nie było. Szybkim ruchem zabrała prostą, wiejską sukienkę i błyskawicznie wciągnęła ją na siebie, wylatując z łaźni, cała czerwona, nie biorąc swoich ubrań ani notatnika. Pobiegła na górę, zapominając, że drzwi były zamknięte i ostatecznie usiadła przed nimi, chowając twarz w dłoniach.
Co ja wyrabiam?
0 x
Yujiro

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Yujiro »

Lodowata woda, takie proste, takie dziecinne, a jednak podziałało. Liczył że mu zwróci z nawiązką, jednak tak się nie stało, więc przekrzywił nieco głowę czekając na wyjaśnienia tylko był jeden problem, bo wyłupiasta musiałaby chyba nadać go morsem. Spojrzał na nią z góry, jakby nie patrzeć ich różnica wzrostu była całkiem spora, a sam do najwyższych spośród swego rodu na pewno nie należał. Odpowiedział jej tym samym - krótkim, przelotnym uśmiechem i pogładził jeszcze po pośladku póki się nie oderwała.
Usiadł na stołeczku próbując z niego nie spaść, bo zrobili go chyba dla liliputów, a nie dla Hoshigakich. Wędrował za nią wzrokiem próbując odgadnąć co takiego kombinuje, jednak ta zaplanowała że umyje mu głowę. Było mu przyjemnie, jej palce poruszały się po skórze masując ją miejscami, więc mimowolnie odchylił ją do tyłu i zaczął mruczeć jak kot głaskany po brzuszku. Czuł jak brud z niego schodzi, jak pozbywa się wszelkiego świństwa, które zdążyło w ostatnim czasie przylepić się do jego skóry i łba. Ocuciła go chłodna woda, jednak nie aż tak jak dziewczynę. W tym miał akurat przewagę, bo pływał w dużo chłodniejszych Kantaiskich zbiornikach wpław chyba jak każdy tamtejszy dzieciak, a tym bardziej Ci, którzy w wodzie mieli swoje drugie królestwo. Podrapał się więc po nosie nie wiedząc czy ma wstać już czy co, czy to koniec tych przyjemności, jednak zeszła trochę niżej, w stronę pleców.
-To chyba na statku ktoś nucił, hm? - zagadnął słysząc znaną melodię z czasów już nieco dawnych, gdy robili razem pierwsze zlecenie, lecz nieco się wzdrygnął jak namydliła mu odkryte już od dłuższego czasu skrzela. Zwykle je chował nie chcąc zdradzać swojej przynależności do rodu zwłaszcza, gdy nie mieli o nim bladego pojęcia. Może powinien to zmienić i zacząć traktować je normalnie, jak część swojego ciała? I miała rację, bo akurat ta część ciała była wrażliwa na dotyk, nawet unosiła się, rozchylała na boki łapiąc powietrze z otoczenia. Gdy usłyszał drzwi i zobaczył kelnera miał machnąć tylko ręką i wskazać mu miejsce, gdzie sam odwiesił ubranie ignorując trochę fakt, że jego towarzyszka praktycznie wywinęła orła i pewnie musiałby ją zbierać z ziemi, gdy się czegoś nie złapała. Ten jednak chyba się przestraszył tego co działo się w środku i zdecydował sam co z zrobić z tym fantem. Ta jednak wybiegła bez słowa (hehe) znowu zostawiając go samego. Był jeszcze cały w mydlinach, dlatego też wziął wiadro, doczyścił się do końca już sam i postanowił iść na górę. Wcześniej zerwał spodnie z kołka, przewiązał podtrzymujący je na tyłku pasek. Zabrał też jej rzeczy, a dokładniej całą miskę, bo nie chciało mu się obecnie prać tego wszystkiego, a lepiej żeby nikt im tego nie zabrał w międzyczasie. Pojawił się na górze z miską w rękach i zobaczył jak ta siedzi przed drzwiami.
-Wygodnie Ci tu? Bo ja to bym wszedł do środka szczerze powiedziawszy. - położył miskę, otworzył drzwi, wsunął miskę nogą, podniósł skuloną dziewczynę zarzucając ją sobie na ramię, po czym wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Położył ją dopiero na kanapie przed zimną już miską zupy i opróżnioną nieco butelką. Potem spojrzał na nią nieco z boku i stwierdził że chyba pierwszy raz widzi ją w sukience. Usiadł obok i nalał im po trochę do kubeczków, po czym poczochrał ją po głowie.
-Zapomniałaś o paru miejscach, ale sam też sobie poradziłem. - wystawił kły na zewnątrz i spojrzał na nią z boku, na jej ciało i nie widział powodu do tego, by miała się czegoś wstydzić więc było to dla niego niezrozumiałe.
0 x
Hisui

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Hisui »

Zastanowiła się chwilę, po czym pokiwała głową. Rzeczywiście, to było chyba na statku, choć nucenia nie było chyba odpowiednim określeniem. Trójka marynarzy, ludzi morza, z Rybiastym na czele, wydzierali się przecież na całe gardło na tym statku, tak, że nie dało się tego nie słuchać, nawet siedząc na maszcie.
Zerwała się nieco w pośpiechu i dopiero na górze orientowała się w guzikach i zapięciach tej sukienki na plecach. Kolorowa kiecka z rozkloszowaną spódnicą, tego nie było od dawna.. Od kiedy zniszczyła swój niebieski komplet, tak się zdaje. Jeszcze przed pustynią. Tam nosiła spodnie i spodnie, i potem znów spodnie na wojnie.. No, trochę się zeszło.
"Pora odwiedzić rodziców" pomyślała z uśmiechem. Pustynia nie ucieknie, zresztą, to będzie już niedaleko. A staruszkom należą się odwiedziny, z pewnością. Podróże podróżami, ale trzeba wiedzieć, ze można wrócić w każdej chwili. Nie miała od nich wiadomości kilka miesięcy, chyba zachowywała się jak nieco wyrodna córka, choć oni byli przyzwyczajeni do jej długotrwałych zniknięć.
W końcu pojawił się Takeshi, już przebrany. Dziewczynie już przeszedł humorek, który miała myjąc go, siedziała sobie wygodnie, opierając brodę na kolanach i prostując dopiero kiedy usłuchała charakterystyczne kroki. Powitała go normalnym uśmiechem i machnięciem ręką, przeciągając się w czasie kiedy on otwierał drzwi. Nawet zabrał pranie i jej notatnik, przed co pokiwała głową z aprobatą. Musieli wyczyścić te ubrania, inaczej będą chodzili w takich niecodziennych ciuchach kolejny dzień. A jej kiecka była ciut za duża.
Pisnęła niemo, kiedy ją bezceremonialnie przerzucił przez ramię, po czym wykorzystując pozycję wiszącą kopnęła go w cztery litery, pokazując co sądzi o noszeniu jej na ramieniu jak jakąś lalkę. Sapnęła, lądując w fotelu, na który na szczęście ją odłożył, a nie rzucił jak workiem ziemniaków. Wystawiła mu jeżyk, kiedy wspomniał o paru miejscach.
- Uznałam, że taki duży chłopiec sobie sam poradzi - zapisała rozbawiona, puszczając oczko. Zakręciła się niespokojnie, widząc wzrok chłopaka i ponownie się zaróżowiła. Złapała więc za kubeczek i powąchała zawartość, od razu się niemal krzywiąc.
- Mam złe wspomnienia z alkoholem. Spróbowałam raz. Powiem tylko, że w środku tej historii ląduje naga w klatce, i to nie dlatego że się upiłam, a na koniec jest kilka trupów więcej na pustyni - zapisała żartobliwie, przypominając sobie tą historie. W końcu jednak uniosła pojemnik w pozdrowieniu i upiła łyczek.
0 x
Yujiro

Re: Karczma "Kurinuka-me"

Post autor: Yujiro »

W sumie to sobie poradził, aczkolwiek taki sposób mycia mu nie przeszkadzał, a wręcz przeciwnie. Był po prostu przyjemniejszy niż sprawdzanie co chwila czy nie zostało mu nic innego przyschniętego na plecach. Dziewczyna znowu się zarumieniła, na co Takeshi wzruszył ramionami i wychylił kubek sake, które przyjemnie rozlało się po jego gardle gryząc je delikatnie. Trunek nie był mocny, w sumie jak normalne wino ryżowe ale większa jego ilość wprawiała w dobry nastrój. Spojrzał na nową karteczkę, potem na dziewczynę, usiadł przodem do niej i przekręcając głowę na bok spróbował to sobie wyobrazić.
-Nie wiem co ma do tego alkohol, ale skoro masz chodzić naga po pokoju, to ja jestem za. Tylko nie wiem jak w tej historii znalazła się klatka i pustynia, ale brzmi ciekawie. - co by nie mówić dziewczyna była atrakcyjna, a Rybokage jak każdy szanujący się facet był wzrokowcem i lubił czasem spojrzeć na ładne kształty. Nalał sobie znowu do kubeczka i postawił go sobie na kolanie kręcąc płynem się w nim znajdującym. Westchnął ciężko, bo jakoś nie dochodziło to do niego, że jest w miejscu, gdzie może się odprężyć i na chwilę zapomnieć o tym, że zaraz pewnie znowu będzie musiał stawić się do walki. Może odpuści sobie na jakiś czas i zajmie się sobą? Na pewno wiedział czego mu brakuje po wyprawie za mur, więc wiedział w czym będzie musiał się poprawić. A to pokrótce oznaczało, że nie zazna spokoju przez jeszcze długi czas.
-Szkoda że wybiegłaś, zaczynało się robić przyjemnie - wystawił jęzor ku wyłupiastej, a sam wstał i podszedł do okna wyglądając na zewnątrz oczywiście z kubeczkiem w ręku, a jakby inaczej. Oparł się wygodnie i przymknął na chwilę oczy czując jak wiatr owiewa jego twarz delikatnie muskając po twarzy i mokrej jeszcze głowie.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sogen [394 r.]”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości