Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha. Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Wszystko już się na dobre zaczęło. Tylko czym był ten początek? Zwykłą wycieczką po osadzie, która nie oferowała wiele, a każdy tutaj żył w swoim tempie starając się zapewnić sobie lepszą przyszłość. Właśnie w taki sposób poszukując pracy jednooki znalazł się przed kowalem, któremu chciał zaproponować dość proste zlecenie. - Wybacz, że przeszkadzam. - powiedział spokojnie, kłaniając się na przywitanie mistrzowi fachu kowalstwa, w tej mieścinie. - Chciałbym żebyś zajął się moją bronią. Przydałoby się jej małe naostrzenie. Mam nadzieje, że to nie byłby żaden problem. - dodał po chwili, przechodząc od razu do całego problemu bez owijania w bawełnę. Oczywiście, zaraz po prośbie młodzieniec odwrócił się na moment tyłem do kowala by pokazać mu broń, a następnie dobył ją w swoje dłonie, opierając o jakąś ścianę, czy też bale drewna.
Jeżeli sam kowal nie widział problemu, Akashi był zadowolony. W końcu mógł nieco odpocząć od dość masywnej zabawki, którą non stop ze sobą taszczył. - Odbiorę ją za jakiś czas. Teraz udam się do karczmy jeżeli nie będzie to żaden problem. - powiedział na sam koniec. Po czym skierował się w stronę centrum osady. Gdzie liczył, że uda mu się znaleźć coś interesującego dla niego. Może będzie tam jakaś tablica zleceń, bądź sam karczmarz będzie posiadał wiedzę, na temat ludzi szukających najemnika w okolicy. Wszystkiego warto spróbować, w końcu inaczej straci się cały dzień.
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Wszystko poszło gładko, kowal najwidoczniej był bardziej kompetentny niż mógł to ocenić strażnik. W końcu ktoś takiego rozmiaru musiał przywyknąć do dość nietypowych zleceń, na wykucie czy też przerobienie różnorakiego oręża. Teraz można udać się spokojnie do karczmy i coś zjeść, przynajmniej taki był początkowy plan. Jednak został zmieniony przez niezbyt miłe odgłosy dochodzące z wnętrza budynku, nieznajomego z początku pochodzenia. Właściwie aż na same usta rwało się pytanie co to jest, oraz co znajduję się w środku. Jednak nawet sam kowal był wyraźnie zdziwiony zaistniałą sytuacja, więc to nie była ich codzienna rutyna? - Ech... czyli dalej będę głodny. - powiedział cicho pod nosem, nawet nie czekając na to co się wydarzy. W końcu warto wziąć udział w przedstawieniu, wchodząc w nie z buta. Bądź robiąc sobie wejście przez okno, zależy co znajdowało się bliżej. W końcu epickie wejście to podstawa, a przebijanie się przez ścianę bez broni raczej nie należałoby do najłatwiejszych.
Będąc w środku, młodzieniec zachowywał spokój, będąc równocześnie lekko podekscytowanym. Ostatnia walka nie dodała mu zbyt wielu wrażeń, przez co teraz oczekiwał czegoś wyjątkowego bez udziału iluzji i innych upierdliwych oraz wybuchowych narzędzi, które skutecznie niszczyły uśmiech na jego twarzy.
Tylko co tutaj się właściwie stało? Właśnie to próbował ustalić jednooki rozglądając się po budynku, szukając źródła agonalnego krzyku, który go tutaj sprowadził.
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Czy właśnie tak źle smakuje rozczarowanie? Chyba tak, właśnie tego doświadczył młodzieniec po wbiegnięciu do budynku. Bryzgająca krew, która pomalowała całe pomieszczenie w niewielkim stopniu i poszkodowany, który najwyraźniej nie umierał. Przynajmniej w tym momencie, lecz sam jednooki miał momentami ochotę na jego dobicie, za rozczarowanie go kiepskim przedstawieniem jakie mu zaoferował. To było tylko tyle? Nic więcej?
To robiło wrażenie na każdym w tym pomieszczeniu, z wyjątkiem młodzieńca o fioletowych włosach, każdy tutaj był przyjęty, zaniepokojony i chyba do końca nie wiedział co robić. Chociaż jednak, on też zbytnio nie wiedział co zrobić. Jednak po chwili, gdy udało mu się pogodzić z rozczarowaniem jakie go spotkało, przyszła pora na przemówienie i drobną pomoc rannemu, w końcu samemu także stracił już rękę parę razy, więc wiedział jak ograniczyć chlapanie krwi do minimum. - Macie tutaj jakiegoś medyka? - zapytał się, kierując swój wzrok w stronę strażnika, licząc na jego profesjonalizm w tej chwili, a nie panikę. Jednak w przypadku braku uzyskania odpowiedzi, mężczyzna zarobi mocnego liścia w twarz na obudzenie się i odzyskanie świadomości, po czym pytanie zostało ponowione.
Poza zwykłymi pytaniami i biciem strażnika po twarzy, oczywiście z nieukrywaną przyjemnością. Młodzieniec zdjął z siebie koszulkę, składając ją parę razy by zrobić z niej opatrunek na kikuta, tak żeby jak najbardziej zniwelować efekt krwawienia do minimum. W końcu trochę to zajmie nim to przesiąknie.
Mając już wiedzę czy jest w okolicy medyk, czy też nie mógł. Przejść do dalszych działań. Oczywiście w zabraniu mężczyzny we wskazane miejsce. Oczywiście podróżując w najszybszy możliwy sposób, czyli po dachach. Dłoń także została zabrana, w sumie w pewnym momencie młodzieniec o niej zapomniał w końcu jemu ona nie odrośnie. Dlatego warto byłoby ją jakoś zabrać, najlepiej w przyjacielskim uścisku dłoni, który w tym momencie raczej nie zostanie odwzajemniony, przez wzgląd braku ruchu w palcach.
W sumie, nawet jeżeli mężczyzna nie odzyska dłoni, to przynajmniej się nie wykrwawi, w krótkim czasie. Chociaż pomylenie drogi byłoby dobrą opcją, nie licząc ilości mieszkańców, którzy raczej zwróciliby na to uwagę i uznali to za celowy błąd przy transporcie rannego. Dlatego droga prosta do wskazanego miejsca, z wejście z buta.
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Czemu to się robiło w pewien sposób upierdliwe? No cóż raczej nic na to zaradzić nie można. W końcu ludzie mają swoje problemy i nie każdemu chce się mieszkać w dostępnym miejscu dla każdego. Własnie tak jak temu potencjalnemu medykowi, tylko dlaczego wybrał sobie tak odosobnione miejsce. - Las... Mięsożercy, oraz zapach krwi... To nie jest najlepsze połączenie. - powiedział cicho pod swoim nosem. Przyglądając się rannemu mężczyźnie, skoro nie chce stracić ręki, to może zwyczajnie pozbawić go życia? To byłoby dobre rozwiązanie o wiele szybsze i mniej kłopotliwe. Chociaż to nie było rozwiązanie zbyt humanitarne, którego raczej nie zaakceptowali by obserwatorzy, oraz Pan strażnik.
Czy w tej sytuacji była dobra decyzja? Oczywiście, że każda będzie zła jak nie dla poszkodowanego to dla młodzieńca. Jednak trzeba coś tutaj zrobić. - Zabierzcie go do miejscowego medyka. Nie chce nosić ze sobą żywego wabika na zwierzęta, które poczują jego krew. Nie byłbym w stanie zagwarantować mu w pełni bezpieczeństwa. - powiedział, oschłym i zimnym głosem. Wymierzając zimny werdykt w stronę mężczyzny. Może pierwsza wypowiedź nie napełni go optymizmem, ale była jeszcze jedna,, która mogłaby podnieść go na duchu na tyle długo by sobie poczekał cierpliwie. - Jednak pójdę tam samemu i przyprowadzę tego człowieka tutaj, bez znaczenia czy za jego zgodą czy też siłą. Tylko wezmę ze sobą broń. - dodał, odwracając się od mężczyzny i pół nagi wyszedł z budynku by powrócić do kowala i zabrać od niego swoją broń.
Teraz będąc już owinięty łańcuchem i trzymając kosy w dłoniach był w stanie wyjść jak człowiek przez bramę i ruszyć wgłąb lasu odnaleźć tajemniczego medyka znającego się na naprawianiu bardzo kłopotliwych rzeczy.
Jedynie co można zrobić to biec przed siebie po drzewach, korzystając przy okazji z broni żeby lepiej się poruszać między większymi odstępami, używając jej jak haków z linami w wersji bardziej ekstremalnej.
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Sytuacja wydawała się coraz dziwniejsza. W końcu niby spokojna podróż przez lat skończyła się nieoczekiwanym spotkaniem z niebezpieczeństwem, daleko idącym od czegoś normalnego. W końcu tutaj jak na razie pojedynczy wilk zagryzł niedźwiedzia, zwierzę znacznie większe od siebie, a i o niebo silniejsze. Do tego samo psisko nie wyglądało do końca normalnie i przywoływało niezbyt miłe wspomnienia z walki pomiędzy dwoma jashnistami i mężczyzną, któremu towarzyszy właśnie dwa wilki, zwierzęta bardziej niebezpieczne niż ludzie. Tylko czy to był podobny typ przeciwnika? Czyżby to stworzenie należało do człowieka, w sumie ślady szwów mogły tylko w tym utwierdzać. - Czyżby leśny medyk maczał w tym palce? - powiedział cicho pod nosem obserwując ruch wilka w jego stronę. Starając się ocenić z jaką szybkością porusza się to zwierzę. Walka z czymś takim odbiega od standardowego starcia z ludzkim przeciwnikiem. Temu właśnie strategia na tą walkę wyglądała zupełnie inaczej. Młodzieniec odrzucił swe bronie na bok i czekał aż zwierze zbliży się do niego na odległość około 4 metrów, właśnie wtedy postanowił zapaść się pod ziemię by uniknąć nadchodzącego ataku i od razu przejść do najłatwiejszej ofensywy, korzystając zapewne z niewielkiej odległość. Wciągnięcia stworzenia także pod ziemię, tak by jedyne co z niej wystawało to część jego łba. Bez większej możliwości poruszania szczękami czy też łapami stworzenie będzie nieszkodliwe i o wiele łatwiejsze do zabicia z powierzchni, na którą chłopak wrócił zaraz po zakopaniu problemu. - Co z Tobą zrobić. - powiedział, przyglądając się stworzeniu dobywając swej nietypowej broni, by jedno z ostrzy zatopić w czaszce wilka. Pozbywając się go raczej już na dobre. Niby z początku posiadając jakieś opory, jednak gdyby to coś się uwolniło raczej byłoby bardziej ostrożne przy następnym spotkaniu, o ile obecnie ten manewr się powiódł. W końcu coś mogło pójść nie tak, a sam Akashi skończy samemu pod ziemią bez wilczego przyjaciela. Wtedy nie posiadał żadnego powodu by wychodzić na powierzchnię, z wyjątkiem zostawionych broni, po które sięgnął zamiast wilka wciągając je do siebie.
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Wilk zjadł niedźwiedzia i najprawdopodobniej teraz chce zjeść Akashiego. W końcu trzymał go w tym momencie za rękę, którą skrupulatnie starał się odgryźć, albo zwyczajnie pozbawić mięsa. W przypadku tego drugiego nie było to aż tak straszne, w końcu chłopak się regenerował, powoli co prawda. Jednak o wiele lepiej niż przeciętny śmiertelnik. Chociaż i tak był poważnie osłabiony przez brak ofiar i teraz płacił za swoją głupotę wyczekiwania do ostatniej chwili, która przeminęła nim się zorientował. - Niestety nie mogę Cię tu karmić całą wieczność. - powiedział, lekko się uśmiechając by druga ręką złapać wilka za łeb i wbić palce prosto w jego ślepia dla prostego oślepienia i przytrzymania go w miejscu za oczodoły. Technika wyjątkowo brutalna, ale raczej skuteczna, z takiej odległości zwierze nie powinno być w stanie tego uniknąć, a nawet jakby mu się udało sam młodzieniec wtedy całkowicie zapadł by się pod ziemię chowając się przed zagrożeniem.
Jednak zakładając wersje bardziej optymistyczną, tą w której czaszka jeszcze żywego zwierzaka staje się niedorobioną kulą do kręgli z otworami na palce w oczodołach. Młodzieniec postanowi wykorzystają fakt swej siły i niezbyt przyjemnej dla niego pozycji, odciągając łeb zwierzęcia do tyłu, równocześnie naciskając drugą ręką w dół, by rozerwać pysk stworzenia, aż on nie chrupnie. W końcu kły powinny to ułatwić odpowiednio blokując przedramię w szczęszczę do finalnego momentu. Tylko czy to podchodziło pod znęcanie się nad zwierzętami? Odrobione tak, z czego chłopak nie był zadowolony. Jednak futro z wilka idealnie zastąpiłoby jego koszulę, którą poświęcił do zatamowania krwotoku rannego cieśli, który w tej całej historii odgrywał rolę brzydkiej księżniczki.
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Znajomość anatomii ludzi i zwierząt momentami bywała przydatna, o ile swoją anatomię młodzieniec mógł sprawdzić zwyczajnie rozcinając swoją skórę i mięso. To tak o wnętrzu wilków nie wiedział nic, jednak mógł się założyć o odcięcie swojej głowy, że to kudłate dziadostwo znacząco odbiegało swą fizjonomią od istot żywych z jego gatunku.
Lecz po próbie pozbawienia zwierzęcia wzroku, jak i zdolności gryzienia wydarzyło się coś dziwnego. Coś we wnętrzu jego czaszki chciało złapać palce młodzieńca. Nie wróżyło to nic dobrego ani przyjaznego, bardziej nieprzewidzianego jeszcze bardziej. W końcu młodzieniec w swoich oczodołach nie miał żadnych takich rzeczy, a miał już to okazje sprawdzić wtykając palce aż do nasady czaszki.
Teraz pozostało sobie zadać pytanie, czy ratowanie dłoni cieśli było warte ryzykowania własnego życia? Oczywiście, że nie. Od samego początku był to głupi pomysł. Jednak teraz powoli górę brała żądza mordu jak i ciekawość co znajduję się w środku tego nietypowego wilka, a w sumie jego czaszka byłaby fajną nagrodą za te wszystkie starania i nadałaby się idealnie do kolekcji.
Przez co plan nadal polegał na tym samym, jednak już nie na wciągnięciu wilka pod ziemię.Tylko zlokalizowaniu go i oddalenia się samemu za najbliższą osłonę, którą w tym przypadku było truchło niedźwiedzia. Czy warto było tracić przewagę ukrycia oczywiście, że tak.
Jednak nim młodzieniec postanowił przejść do realizacji swojego planu z odwrotem. Wyciął ze swej ręki kawałek mięsa, który postanowił zostać w miejscu swojego pobytu, po czym odczekał moment, aż jego rany się zregenerują i nie będzie tracił więcej krwi. W końcu zwierzęta mają silny zmysł węchu i jeżeli wszystko się powiedzie, wilk powinienem wyczuwać kawałek mięsa pod ziemią, a nie samego jednookiego, który schowa się w innym miejscu śmierdzącym krwią i padliną. Gdzie mógł spokojnie obmyślać nowy plan ataku szykując coś grubszego kalibru, żeby pozbyć się tego stworzenia raz, a dobrze.
Czy brutalność była tutaj dobrym pomysłem? Oczywiście, że tak przecież nic nie uspokaja tak dobrze zwierząt jak olbrzymi głaz, które ma je zmiażdżyć i zostawić po nich jedynie mokrą plamę.
Jeżeli wszystko się powiedzie, niestety kolekcja czaszek nie zostanie zwiększa, co było smutne, ale z drugiej strony problem z upierdliwym zwierzęciem zostanie rozwiązany raz, a dobrze.
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.