"Gospoda pod Dużym Garem"

Ippo

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Ippo »

Ippo niezwykle się zdziwił kiedy zobaczył że po uszkodzeniach nie ma ani śladu, podziwiał robotę którą wykonał tu w międzyczasie strażnik. A skoro o nim mowa to Lee siedział właśnie przy porządnym kawale mięsa i piwie, więc nie tracąc czasu dołączył do niego by się posilić i zdać raport z tego co się stało. Jedzenie było niezwykle smaczne po dobrze wykonanej pracy a piwo przyjemnie musowało w ustach. Idealne miejsce by odpocząć gdyby nie rany których się nabawił. Pogadał więc jeszcze chwilę z lee o dupie marynie, pośmiali się trochę ze starego, z całej sytuacji, z wieśniaków, rzucili ze dwie opowieści które godne były potem toastu i choć shinobi chciałby zostać to wiedział że z tym nie należy zwlekać, więc przeprosił strażnika że tak wcześnie spada, podziękował za w gruncie rzeczy pomoc w zatajnieniu sprawy i wyruszył do szpitala.

z/t
0 x
Ippo

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Ippo »

Od ostatniej misji na której był Ippo mięły już trzy dni, wielu powie że nic nie robienie przez taki okres czasu to lenistwo czy wręcz nieróbstwo, i nasz gruby Akimichi wcale by się takich zarzutów nie wyparł, choć miałby parę istotnych słów do dodania. Dla znacznej ilości ludzi odpoczynek czy obfite posiłki i lenistwo to tylko sposób do odreagowania, ale nie w tej wiosce, nie w tym klanie, każda spożyta kaloria to przygotowanie do bitwy, jedzenie jest tak samo ważne, o i le nie ważniejsze od treningu! A lenistwo pozwala metabolizmowi działać i umysłowi odpocząć. To sprawia że taki przeciętny Akimichi jest maszyną doskonałą, kiedy trenuje to trenuje, kiedy chodzi na misje to chodzi na misje, kiedy walczy to walczy, ale kiedy je to robi te wszystkie rzeczy na raz i jeszcze więcej. To jest najwyższe piękno bycie członkiem tego znamienitego rodu.
Takie przynajmniej jest było zdanie Ippo kiedy zamawiał swoje drugie gigantyczne udko dzika. Pierwsze napełniło już jego żołądek, lecz tu nie o napełnienie chodziło a o doładowanie tej mięciutkiej masy która pomiędzy żołądkiem a skórą się znajdowała. To tłuszczu musiało przybyć aby siła tego wojownika wzrosła. Mężczyzna popijał wszystko piwem które też swoje kalorie miało, a kiedy udziec wreszcie przybył na stół to wbił w niego swe zęby jakby niczego nie jadł od tygodnia. I tak było za każdym razem, z każdym jedzeniem i każdego dnia. Piękna to sielanka lecz niestety sam ten cudowny proces nie wystarczy. Kiedy kończył swoją czwartą porcję naszło go, że musi się opamiętać i ruszać co nieco popracować i nabrać doświadczenia. W takim kole jedzenia, odpoczywania i picia mógłby trwać pewnie wiecznie gdyby się siłą woli z niego nie wyrwał.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Oshi
Martwa postać
Posty: 669
Rejestracja: 27 sie 2017, o 23:46
Wiek postaci: 20
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: -Niebieskie włosy.
-Całe ciało pokryte tatuażem w motywach lasu.
-Zlote oczy.
-Wakizashi na plecach, przy pasie.
-Czerwony płaszcz, przewiązany w pasie rękawami.
-Typowe sandały do połowy łydek.
-Bandaże na dłoniach, sięgające do samych łokci.
Widoczny ekwipunek: -Plecak(Eventy/misje/wyprawy).
-Torba biodrowa.
Multikonta: O.O

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Oshi »

Jego podróż wreszcie się zakończyła, już kilka kilometrów przed osadą wraz z karawaną kupców i przypadkowych ludzi, trafił do długiego korowodu prowadzącego przed bramę osady. Chłopak już z tej odległości czuł zapach wspaniałych dań, unoszących się swym aromatem jeszcze daleko za horyzontem. Po kilku godzinach dostał się wreszcie do osady, przenosząc swój wzrok z miejsca na miejsce. Pierwszy raz widział tyle sklepów, kramów, oraz wszelkich punktów oferujących atrakcyjne produkty. Czujni strażnicy mieli wszystko na oku, jednak właściwie to kogo bronili. Akimichi byli rodem nie do zdarcia, swe zamiłowanie do jedzenia przekładało się tylko na ich mobilność bojową... Oshi przechodził od punktu do punktu, próbując różnych potraw. Wielu shinobi nosiło znaki rodowe rodziny, w przeciwieństwie do innych zamieszkujących te części ziemi, byli zaskakująco mili dla przyjezdnych... Oshi poznawał zupełnie nowy świat, gdy słońce z wolna weszło nad jego głowę.

- Myślę że dostaniemy tu nawet karmelizowane myszy... Drogi przyjacielu, trafiliśmy do raju.

Chłopak uśmiechnął się do Burū, który od jakiegoś czasu wydawał się nieco większy. Od jego powrotu minął miesiąc, wąż coraz bardziej przywiązany do swego właściciela opuszczał go czasem na dzień dwa, jednak zawsze wracał... Teraz owinięty wokół prawego ramienia, wystawiał łeb zza kołnierza... Po kilku kolejnych godzinach zwiedzania, poczuł wyraźne zmęczenie. Jego oczy zwróciły uwagę na przybytek o dźwięcznej nazwie "Gospoda pod dużym garem"... Ciekawe.
Oshi ruszył do środka, rozglądając się gdy tylko przekroczył próg drewnianej karczmy... W rogu sali jakiś wielkolud pochłaniał ogromne porcję pieczystego, w innej części sali jacyś ludzie prowadzili poważne dyskusje, gestykulując jak gdyby od tego zależało życie. Chłopak zajął miejsce przy wolnym stoliku, zamawiając zupę warzywną i kawałki surowego mięsa które wcisnął do kieszeni płaszcza... Burū raczej nie będzie zawiedziony.
0 x
Towarzysz podróży •<~

Obrazek
•Imię: Burū
•Wiek: 5 lat
•Płeć: Męska
•Wielkość: 80 cm
...*Wąż ukrywający się przeważnie gdzieś na ciele Oshiego, owinięty wokół szyji przyjemnie syczy mu do ucha gdy krew niemal wisi w powietrzu. Złote spojrzenie pionowych źrenic, niebieskie łuski mieniące się w słońcu zielonym odcieniem. Chłopak nadał mu miano Burū... Było to pierwsze co przyszło do jego głowy, gdy ujrzał jak mały gad wydostaje się z rozciętych wnętrzności większej besti.*...
Ippo

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Ippo »

Kolejny dzień i kolejne wyzwania żeby się z nimi zmierzyć. Ippo tego dnia wstał dość późno i nie miał ochoty na śniadanie we własnym domu więc od razu ruszył do swojej ulubionej od niedawna gospody. Kiedy tylko przekroczył jej próg zauważył że nie ma tu Lee, a szkoda bo chciał z nim obgadać jakąś przyszłą robotę, może chociaż znajdzie się ktoś do treningu czy bójki... Wzrok mężczyzny szybko padł na wyróżniającego się bladego przybysza z niebieskimi włosami, doprawdy nietypowa kombinacja. Wyglądał bardzo młodo pomimo sporego poniekąd wzrostu i była w nim jakaś tajemnica, czy też ukryta groźba, a przynajmniej tak się Ippo zdawało.
Nie marnując czasu przysiadł się do owego chłopaka nieproszony i zamówił ogromnego steka oraz piwo wołając donośnym głosem do znającego go już barmana, a następnie spojrzał prosto w oczy nieznajomego.
- Chyba przybywasz z daleka co? Nie widziałem tu nigdy kogoś choćby podobnego do ciebie. - Rzucił żeby jakoś rozpocząć rozmowę - Jestem Ippo Akimichi. - Dodał po chwili
0 x
Awatar użytkownika
Oshi
Martwa postać
Posty: 669
Rejestracja: 27 sie 2017, o 23:46
Wiek postaci: 20
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: -Niebieskie włosy.
-Całe ciało pokryte tatuażem w motywach lasu.
-Zlote oczy.
-Wakizashi na plecach, przy pasie.
-Czerwony płaszcz, przewiązany w pasie rękawami.
-Typowe sandały do połowy łydek.
-Bandaże na dłoniach, sięgające do samych łokci.
Widoczny ekwipunek: -Plecak(Eventy/misje/wyprawy).
-Torba biodrowa.
Multikonta: O.O

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Oshi »

Oshi spożywał swój posiłek w spokoju. Nie planował tutaj zapoznawać się z nikim, pobieranie informacji to jedno... Jednak emocjonalna więź z drugą osobą, tego nigdy nie pragnął. Burū wyłonił się zza kołnierza, smakując językiem zapachy unoszące się w powietrzu. Z czasem, dym unoszący się w pomieszczeniu stał niemal się tak niemal tak gęsty że dało się go ciąć nożem. Chłopak potwierdził znamienitość kuchni rodu Akimichi, gdy łyżka uderzyła o puste dno talerza. Zadowolony miał już nawet wychodzić, jednak wtedy pojawiła się osoba gotowa zmienić całkowicie jego plany... Chłopak uniósł głowę gdy tamten zaczął rozmowę...

- To miło że postanowiłeś się przysiąść... Nazywam się Hebi Oshi, a ten mały przyjaciel to Burū...

Chłopak ułożył na blacie kilka banknotów, po czym odetchnął głęboko kontynuując rozmowę... Jeśli faktycznie trafił na kogoś z Akimichi to lepiej nie ryzykować wrogiego nastawienia.

- Masz rację... Jestem tutaj pierwszy raz, wziąłem sobie wolne od ratowania świata postanawiając odwiedzić wasze znane na całym kontynencie karczmy.

Oshi wpatrywał się chwilę w wielkiego gościa, zdając sobie sprawę z tego że na pewno był od niego starszy, oraz silniejszy... Bezpośrednie starcie z czymś takim to jak samotna bitwa z olbrzymem. Hebi dziwił się znają ich naturę, przychylny lud miał ogromne możliwości bojowe... A jednak zawsze wybierali jedzenie.
0 x
Towarzysz podróży •<~

Obrazek
•Imię: Burū
•Wiek: 5 lat
•Płeć: Męska
•Wielkość: 80 cm
...*Wąż ukrywający się przeważnie gdzieś na ciele Oshiego, owinięty wokół szyji przyjemnie syczy mu do ucha gdy krew niemal wisi w powietrzu. Złote spojrzenie pionowych źrenic, niebieskie łuski mieniące się w słońcu zielonym odcieniem. Chłopak nadał mu miano Burū... Było to pierwsze co przyszło do jego głowy, gdy ujrzał jak mały gad wydostaje się z rozciętych wnętrzności większej besti.*...
Ippo

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Ippo »

- Hebi to nazwisko, czy może klan o którym nie dane mi było słyszeć? Bez obrazy oczywiście - uśmiechnął się lekko, chłopak bardzo nie pasował mu do wszystkich poznanych ludzi toteż trudno było mu go z kategoryzować. Uwagę mężczyzny cały czas przyciągał wąż zwany Buru, oczywiście węże nie były mu obce, ale głównie poznawał je poprzez zmysł smaku kiedy były już ugrilowane i specjalnie obrobione aby ludzie się nie potruli. Ciekawy wybór towarzysza, ale nie zamierzał po tym oceniać... Chociaż jakby się przyjrzeć to sam właściciel wyglądał trochę jak wąż... meh, głupota.
- Ratować świat powiadasz? Chyba musisz być całkiem silny, co chłopcze? - Był niezwykle zaciekawiony, a niestety siły shinobich nie zawsze dało się łatwo określić, ich wygląd często bywa niepozorny.
Od rozmyślania na szczęście wyrwało go przybycie zamówienia za które zabrał się od razu wrzucając wielkie kawały mięsa do ust.
- Chesz cosz? - Spytał podczas przeżuwania gdyż spostrzegł pusty talerz Oshiego.
0 x
Awatar użytkownika
Oshi
Martwa postać
Posty: 669
Rejestracja: 27 sie 2017, o 23:46
Wiek postaci: 20
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: -Niebieskie włosy.
-Całe ciało pokryte tatuażem w motywach lasu.
-Zlote oczy.
-Wakizashi na plecach, przy pasie.
-Czerwony płaszcz, przewiązany w pasie rękawami.
-Typowe sandały do połowy łydek.
-Bandaże na dłoniach, sięgające do samych łokci.
Widoczny ekwipunek: -Plecak(Eventy/misje/wyprawy).
-Torba biodrowa.
Multikonta: O.O

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Oshi »

Oshi nie miał wyjścia, musiał gościć obcego typa przy swoim stoliku. Jego słowa z początku wydały się standardowym zagajaniem do posiłku, jednak Akimichi zręcznie próbował wyciągnąć najpotrzebniejsze informacje jakie w tej chwili mogły stać się przydatne. Senju przez krótką chwilę spojrzał na Burū, który mógł przecież przewidzieć dużo wcześniej zagrożenie płynące z nowej znajomości...

- Hebi to styl życia... Wydaje mi się że najlepiej odpowiada mojej naturze.

Kolejne minuty leciały z wolna, a Oshi mógł w pełni zrozumieć naturę tej rodziny. Uśmiechając się serdecznie do starszego mężczyzny, poprawił opadające kosmyki włosów.

- Radzę sobie w różnych sytuacjach... Walczyłem pod wielkim murem, brałem udział w paru pościgach, kiedyś nawet udało mi się spotkać wyjątkowo wredne stwory w zakazanym lesie.

Oshi na samo wspomnienie o tym uśmiechnął się jeszcze szerzej, jego życie już wiele razy mogło się zakończyć... A jednak siedział tutaj i napawał się zapachami kuchni Akimichi.

- Dziękuję za ofertę ale chyba jestem pełny, wcześniej podjadałem różne pyszności z waszych stoisk... Muszę powiedzieć że kuchnia twojego rodu nie ma sobie równych, prawdziwy talent.

Wszystko było niemal pewne, chłopak znał swoje dalsze posunięcia... Tylko czy to spotkanie nie miało zmienić jego planów, przecież los już nie pierwszy raz płatał mu figle.
0 x
Towarzysz podróży •<~

Obrazek
•Imię: Burū
•Wiek: 5 lat
•Płeć: Męska
•Wielkość: 80 cm
...*Wąż ukrywający się przeważnie gdzieś na ciele Oshiego, owinięty wokół szyji przyjemnie syczy mu do ucha gdy krew niemal wisi w powietrzu. Złote spojrzenie pionowych źrenic, niebieskie łuski mieniące się w słońcu zielonym odcieniem. Chłopak nadał mu miano Burū... Było to pierwsze co przyszło do jego głowy, gdy ujrzał jak mały gad wydostaje się z rozciętych wnętrzności większej besti.*...
Ippo

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Ippo »

Stek był niezły a w szczególności kiedy zapijało się go zimnym piwem, było to zdecydowanie jedno z ulubionych połączeń rosłego Akimichi, choć będąc szczerym lista rzeczy ulubionych była na tyle długo że tak naprawdę nie znaczyło to aż tak wiele.
Hebi jako styl życia... Nie mówiło to nic mężczyźnie, człowiek przed nim stawał się tylko coraz większą tajemnicą co mogło doprowadzić do czegoś ciekawego, w końcu chęć poznania nieznanego zawsze jest silna.
- Mur, huh? Kiedyś myślałem żeby się tam wybrać, podobno można tam spotkać wiele wyzwań... - rzekł w sumie bardziej do siebie niż do Oshiego i trochę się zamyślił.
- Zwiedziłem spory kawałek świata, ale faktycznie zawsze warto wrócić tutaj chociażby dla jedzenia... - Już powoli kończył swoje danie i dopijał powoli piwo - Z tego co mówisz wydajesz się być twardym gościem, a ja czuję jak moje stawy powoli tracą na sprawności w tej wiosce wiecznego obżarstwa i lenistwa... Co powiesz na walkę? Dawno nie miałem okazji zmierzyć się z godnym przeciwnikiem. - Niby propozycja wyszła trochę znikąd, ale Ippo prawie od początku planował o to spytać, dla niego liczyły się czyny a nie słowa. Przecież każdy może powiedzieć że jest najsilniejszy na świecie a w rzeczywistości zostać powalonym przez jakiegoś Doko. Prosta konfrontacja, była zawsze najciekawsza, najpiękniejsza i mówiła więcej niż słowa.
0 x
Awatar użytkownika
Oshi
Martwa postać
Posty: 669
Rejestracja: 27 sie 2017, o 23:46
Wiek postaci: 20
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: -Niebieskie włosy.
-Całe ciało pokryte tatuażem w motywach lasu.
-Zlote oczy.
-Wakizashi na plecach, przy pasie.
-Czerwony płaszcz, przewiązany w pasie rękawami.
-Typowe sandały do połowy łydek.
-Bandaże na dłoniach, sięgające do samych łokci.
Widoczny ekwipunek: -Plecak(Eventy/misje/wyprawy).
-Torba biodrowa.
Multikonta: O.O

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Oshi »

Oshi siedział dalej na swym miejscu, karmiąc małego węża surowym mięsem z kieszeni. Nie chciał denerwować swego gospodarza, więc po prostu w spokoju czekał gdy tamten spożywał posiłek, popijając go sowicie zimnym piwem. Do końca tygodnia miał wolne od wszelkich misji, to i nie specjalnie martwił się stratą czasu... Może i trening był istotny, jednak przetrenowanie mogło prowadzić do gorszych konsekwencji.

- Podczas ostatniej bitwy na granicach niezbadanych ziem... Pojawił się ktoś posiadający zwój umożliwiający mu kontrolę węży... Mam zamiar udać się tam, gdy tylko nabiorę pewności że uda mi się odebrać co moje z rąk tubylców... Przeklęte świnie.

Oshi spojrzał na Burū, wiedząc że rozumie jego zdenerwowanie... Hebi był tylko jeden, a tamci nie mieli prawa do więzienia jego braci i sióstr. Gdy Akimichi wspomniał o walce... Oshi niemal nie wybuchnął śmiechem. Powstrzymał się na szczęście w porę orientując się że Ippo mówi całkiem poważnie... A więc tak prezentowała się natura tego ludu.

- Nie wypada mi odmówić... Ale musisz obiecać że po wszystkim opowiesz mi o tych dalekich podróżach które odbyłeś...

Przerwał na chwilę, ponownie się uśmiechając od ucha do ucha...

- Bo widzisz... Ja i Burū uwielbiamy wszystko czego sami jeszcze nie poznaliśmy...

Czyta prawda... Oshi zawsze był tam gdzie coś się działo, jego natura była ciągle głodna kolejnej porcji adrenaliny, napędzanej dodatkowo możliwością poznania.
0 x
Towarzysz podróży •<~

Obrazek
•Imię: Burū
•Wiek: 5 lat
•Płeć: Męska
•Wielkość: 80 cm
...*Wąż ukrywający się przeważnie gdzieś na ciele Oshiego, owinięty wokół szyji przyjemnie syczy mu do ucha gdy krew niemal wisi w powietrzu. Złote spojrzenie pionowych źrenic, niebieskie łuski mieniące się w słońcu zielonym odcieniem. Chłopak nadał mu miano Burū... Było to pierwsze co przyszło do jego głowy, gdy ujrzał jak mały gad wydostaje się z rozciętych wnętrzności większej besti.*...
Ippo

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Ippo »

Pakt umożliwiający kontrolę węży? Brzmiało jak coś użytecznego co może i Ippo chciałby zdobyć, ale raczej patrzył na to w perspektywie czegoś spoko a nie priorytetu. Ciekawym było czy młodzieniec był dostatecznie silny by owym tubylcom zwój odebrać. Z resztą Ippo sam mógłby zadać sobie pytanie, ale o ile konfrontacja z tubylcami jest odległa to ci dwaj mogli przynajmniej między sobą porównać siły.
- Jeśli będę w stanie to obiecuję że opowiem. - uśmiechnął się wyzywająco a następnie wypił za to kończąc tym samym posiłek.
- No dobra, chodź znajdziemy jakieś ustronne miejsce, przecież nie będziemy demolować tej zacnej gospody - Już raz przecież ją zdemolował i nie spodobały mu się konsekwencje, trzeba unikać takich błędów.
Powiedziawszy to zostawił pieniądze na stole i poprowadził w stronę miejsca korzystniejszego do bitwy.

z/t z Oshio (jeśli taka jego wola) -> http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=95&t=5858
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Shikarui »

Słońce nie przegoniło zmęczenia, które osiadło na jego ramionach. Nie, nie na ramionach - to zmęczenie wyzuło go całego. Sprawiło, że mrużył oczy, które nawykły do półmroku tamtej części szpitala i automatycznie uniósł rękę, żeby w pierwszym momencie osłonić się przed jego promieniami cisnącymi się do źrenic. Nawet światło, które wpadło do wnętrza przez odsłoniętą kotarę nie oślepiało tak mocno, jak ta największa z gwiazd, kiedy przekroczyli próg szpitala.
- Dziwne to było. - Mruknął, opuszczając w końcu rękę, a wraz z nią i głowę, żeby spojrzeć pod swoje nogi. Podarte buty i nogawki, to nie wyglądało zbyt dobrze. Zatrzymał się po paru krokach, bo niby mieli iść od razu do karczmy i napić się sake (albo czegoś mocniejszego, jeśli tylko Asaka by chciała), ale jak zaczną pić to jakoś czarnowłosy nie czuł, żeby dali radę się zebrać i odwiedzić miejscowego krawca. Wyjątkowo miał wrażenie, że tym razem nie wyjdzie z tego całkowicie trzeźwy. Nawet nie chciał. Porzucić chociaż na moment czujność - to brzmiało bajkowo. Tak jak strach, który był przywilejem, tak i porzucenie czujności było czymś, czego robić nie powinien, nie tak go wychowywano, nie tak go... tresowano. Ale teraz był tutaj i nie musiał przejmować się tym, co zostawił za plecami. Płonące mosty oświetliły mu drogę i teraz popiół obijał się o kostki.
- Muszę odwiedzić krawca i szewca, pójdziesz przodem i zarezerwujesz jakieś pokoje, czy idziesz ze mną? - Nie musiał tłumaczyć, to się rozumiało samo przez się, chociaż on zdążył się już do tego przyzwyczaić. Do tych podartych spodni i butów, w których hulał przez całą prowincję, żeby tutaj dotrzeć, do najbliższego szpitala, jaki mogli znaleźć w okolicy. Huh? Z jakiegoś powodu był nieznacznie zdziwiony obecnością dziewczyny. Tym, że tutaj jest, z nim, że pomogła mu iść, że w tamtym szpitalu kryła się za jego plecami, jakby czuła się bezpieczniej. Była ładna. O złotych oczach, w których grały promienie słońca jak w bursztynach wyławianych na plaży Hanamury, z białymi, gładkimi włosami, które żwawo podskakiwały przy każdym jej kroku, ze smukłą, drobną sylwetką. Ładny szczeniak.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Asaka »

Też wcale nie czuła się jakoś wspaniale. Prosto z marszu, z traktu ruszyli do szpitala, żeby zajęto się ranami Shikaruia. Niby siedziała tam sobie w głównej sali i mogła odpocząć, ale wcale tak nie było. Później zresztą trafili tam i wszelki spokój, jaki wcześniej osiągnęła, pękł jak bańka mydlana. Słońce nie przeszkadzało jej jakoś bardzo. Mrużyła oczy, gdy wyszli z tamtego ciemnego korytarza na klatkę schodową, ale nim wyszli z budynku już się do wszystkiego przyzwyczaiła i teraz po prostu starała się wyrzucić tamto z pamięci.
– Mało powiedziane. Czuję się tak, jakby mój mózg nie nadążył za tym wszystkim i nadal jeszcze biegł – biegł, żeby dogonić rzeczywistość, ale ta oddaliła się tak mocno, że żeby ją dogonić rzeczywistość musiałaby się zatrzymać. I zatrzyma się, w końcu. Sake – albo coś mocniejszego – już się o to postara. Da mu tyle czasu, że w końcu na pewno wróci na miejsce i jeszcze będzie miał czas odetchnąć w czasie, w którym Asaka pewnie będzie dochodziła do siebie po jednej szklaneczce alkoholu za dużo.
Och, jak zaczną pić to może skończyć się właśnie tak, że do tego krawca trafią. To może być jeden z tych genialnych pomysłów, które nachodzą człowieka o jakiejś głupkowatej godzinie. Ale może nie będzie tak źle…? Może faktycznie modły rodziny Asaki zostały wysłuchane i jednak była mądrzejsza niż ją zapamiętano? To znaczy nie była głupia, nikt tego nie twierdził, po prostu niektóre jej pomysły były… Cóż… Była porywcza, rzadko kiedy pracowała punkt po punkcie według ustalonego planu, wymyślała i improwizowała w biegu. Robiła zwykle to, na co miała w danej chwili ochotę, chyba, że czuła obowiązek, że powinna zrobić coś innego – to ostatnio dochodziło do głosu częściej niż wcześniej, ale ten diablik, który siedział jej na ramieniu ciągle miał głos. Jak wtedy, gdy podniosła sakiewkę leżącą samotnie na schodach. I co? I nie czuła wyrzutów sumienia. Zamierzała za te pieniądze zapłacić za alkohol za ich dwójkę, a część w ogóle wcisnąć Shikiemu, skoro był tam z nią i… No. Po prostu za to, że był tam z nią. Tyle jej wystarczyło.
– No jak chcesz pomocy w wybraniu koloru spodni to mogę iść z tobą – to był oczywiście głupawy żart, jakich pełno rzucała podczas rozmowy. Nie mówiła tego na serio i jej kolejna wypowiedź tylko to podkreśliła, jeśli Shiki miał jakiekolwiek wątpliwości. – Pójdę i rozmówię się z karczmarzem. Jakieś specjalne życzenia?
Znaczy mogła z nim pójść, nie było żadnego problemu, jednak dla oszczędności czasu faktycznie lepiej, żeby poszła do karczmy i wynajęła dla nich pokoje. I żeby się umyć – po podróży i po zarazkach. Wiedziała, że to najpewniej nic groźnego i że nie ma się czego bać, ale… Swoje przeżyła. Dziwactwa nie brały się z niczego. A w tym czasie Shiki mógł sobie wykombinować nowe spodnie i buty. Spodnie to tam pół biedy, nie było jeszcze zimno, ale rozwalone buty to żadna przyjemność, zwłaszcza jeśli sporo czasu spędza się pieszo. Dobre, porządne buty to była podstawa. Ona sama, spryciara, nosiła zapasowe ubranie zapieczętowane w zwoju, żeby się nie nanosić. No i żeby zawsze było coś na wszelki wypadek. Ostatnia sytuacja wyraźnie pokazała jak wredne to potrafią być przypadki.
Zdziwienie było obustronne. To, że nie była tutaj sama, że miała do kogo otworzyć twarz i za kim się schować, komu pomóc… To wydawało się całkowicie naturalne, nie było w tym absolutnie nic wymuszonego. Ładny szczeniak nawet nie zdawał sobie sprawy, że jest ładny; zwykle był po prostu ciekawostką, nawet nie przez tak rzucające się w oczy białe włosy (to nie było tak niezwykłe, przynajmniej nie na jej terenach), ale bardziej przez żółte tęczówki, które w odpowiednim świetle mieniły się złotem – jak tęczówki jakiegoś drapieżnego zwierzęcia. A na pewno nie szczeniaczka. Asaka jawiła się kompletnym przeciwieństwem Shikaruia. On wyglądał jak najciemniejsza noc – a ona jak jutrzenka. On ponury, gburowaty, małomówny, a ona potrafiła gadać i gadać, gdy już złapała odpowiedni temat i – rzecz jasna – towarzystwo. A jednak, pomimo tych przeciwieństw, oboje zauważyli, że bez wątpienia potrafią się bardzo, ale to bardzo dobrze uzupełniać. I chyba nie tylko na polu walki, co? I nie tylko zdziwienie było obustronna, bo i ona uważała, że... Jest na czym oko zawiesić. Nie była przy tym jednak nachalna.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Shikarui »

Zamknięcie oczu w tym skrawku obcego raju wydawało się naturalne. Zamkniesz powieki - niczego już nie widzisz. Ciemności, jasności, dobra i zła. Nie dostrzeżesz złodzieja, który sięgał do sakiewki i próbował cię obrobić. Nie dostrzeżesz też jednak pomocnej dłoni, która będzie cię próbowała ściągnąć z tego słonecznego deszczu, żebyś odpoczął w cieniu. Widział w tym jakiś ratunek. Sposób na pozbycie się wszystkiego wokół - samego siebie, swoich myśli i tego zmęczenia, odczuwlanego przez nich obydwu, przede wszystkim. A mimo to oczu nie zamykał, wpatrując się w Asake, nie zważając na mijających ich ludzi. Tylko zszedł dwa kroki w bok, żeby nie stać na środku drogi i naprawdę móc ignorować wszechświat. Niemal jak z zamkniętymi oczami, tylko zamiast czerni i barwnych plamek pod powiekami widzisz czyste złoto przeciekające przez tęczówki osoby przed tobą. Miał mieszane uczucia, tylko co się właściwie mieszało? Jego życie nigdy nie było poukładane, nie mogło być idealną układanką puzzli, tymczasem... Taki obraz właśnie miał przed sobą. Próbując ułożyć się że wszystkich zgliszczy, kości i pyłu. Barwy wysuwające się spod zakrzepłej krwi. Głupie niemal tak samo, jak ludzie, którzy próbowali sięgnąć gwiazd. Nie widział w tym głupoty chyba tylko dlatego, że nie zdążył się nad tym zastanowić.
- Bieganie brzmi męcząco. - Zwłaszcza tu i teraz, kiedy tak cudownie byłoby się położyć i... Nie chcieć niczego więcej. Z szeroko rozłożonymi rękoma, jak ze złamanymi skrzydłami, które na nowo chciałyby nauczyć się latać. A ty razem z nimi, przyjacielu. Ty razem z nimi.
Już chciał mówić, że on się ubiera na czarno i w sumie nie ma problemu z... Nie, nieprawda, chciał tylko powiedzieć, że czarny wystarczy. Chociaż kiedy pierwszy raz poszedł do krawca to biedny rzemieślnik nie mógł się od klienta odpędzić. Shikarui obserwował, przyglądał się, badał - jak każde dziecko (albo kot), któremu dasz coś nowego, co wymaga jego uwagi. Miał to powiedzieć, a zamiast tego wygrzebał jedną z sakiewek i wygrzebał stamtąd trochę ryo, które wydawało się odpowiednią ilością, żeby zapłacić z góry za chociażby jedną noc. Jutro będą myśleć, czy chcą tutaj zostać, czy od razu ruszają dalej, ale Shiro miał wrażenie, że zabawią tutaj parę chwil. Obserwując świat schylający się ku pełnej jesieni na tym przyjaznym skrawku ziemi. Podał Asace parę drobniaków, wyciągając w jej kierunku.
- Dużo jedzenia. - Shikarui nie był wielkim chłopem, wręcz przeciwnie, choć dla Asaki raczej wszyscy byli wielcy. Mimo to jadł tyle, że starczyło by na czterech. Przynajmniej w momencie, w którym nie ograniczał zużycia energii do poziomu banana. Gdyby nie jego cichy, uważny chód, można by było powiedzieć, że jest idealnym zwierciadłem flegmatyka. Tym prostym zwierciadłem, nie krzywym.
Ustalił z nią jeszcze, w której karczmie się zatrzymaj ą, ale padło na tą "przyzwoitą". Prosto główną drogą jak strzelił i jesteś. Udał się do krawca i tego szewca, żeby załatwić co miał do załatwienia, spoglądając jeszcze na sklep z dobrociami i pięknymi zabawkami idealnymi dla shinobi, ale minął gow końcu. Jak będą jutro łazić to najwyżej wystąpią. Pewnie Asaka też musiała kupić parę rzeczy. Nie było go dłuższą chwilę, pomierzenie, przycięcie, dopasowanie - zajęło to moment. Po godzinie z kawałkiem wrócił do karczmy w nowych butach i spodniach, które nie wyglądały jak psu z gardła wymięte. Od razu lepiej. Jak zostało zauważone - spodnie to pal licho, ale te buty były irytujące. Namierzył Asake wzrokiem i wziął od niej klucz, żeby zostawić łuk w pokoju razem z kołczanem. Wyjątkowo tego wieczoru nie będzie potrzebny. I dopiero jak wrócił to opadł na miejsce naprzeciwko niej.
- Głodny jesteem.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Asaka »

Ignorancja była czasami błogosławieństwem. Jednak tak, jak możesz w tej ciemności nie poczuć ręki złodzieja, który sięgnął po twoje złoto, tak trudno zignorować rękę, która wyciąga się w twoim kierunku, łapie cię za dłoń i ciągnie do tego cienia, chroniąc przed żarem słońca. Trudno było pozbyć się wszystkich bodźców jakie napływały wokół, trudno było też nie słyszeć słów, które wypowiadał ktoś stojący tuż obok. Kojącym, melodyjnym głosem. Można było nie słuchać, sens słów mógł do nas nie dolatywać, ale trudno było nie słyszeć. Można było ignorować wszechświat, albo chociaż próbować, ale wszechświat, tak jak i Los, był przewrotny i ignorowany bardzo się narzucał. Zaś głupota… Nie była taka oczywista. Cóż więc było głupiego w obecnej sytuacji?
– I to bardzo – właśnie o to chodziło, o to jak bardzo męczące to było. Spotkanie, jakie odbyli w szpitalu wyzuło ją z energii, którą tryskała normalnie i teraz naprawdę marzyła o tym, by zalec gdzieś na krześle z sake i spróbować zapomnieć. Albo jakoś logicznie to wszystko wytłumaczyć, bo nic w tym logicznego nie było; im więcej się o tym myślało, tym mniej tam pasowało. Ale może ciepła strawa i alkohol pomogą to wszystko odpowiednio dopasować? Konfabulacja.
Nie trzeba było jej mówić, że ubiera się na czarno – zauważyła. I nie widziała w tym nic złego, sama chętnie właśnie tak by się ubierała, gdyby nie to, że czerń w kontraście z jej alabastrową skórą i bielą włosów wyglądała bardzo przygnębiająco i jeszcze bardziej rzucała w oczy. Właśnie dlatego był to żart: dlatego, że wiedziała, że z tym kolorem nie potrzebuje żadnej, najmniejszej pomocy. Przyjęła od niego pieniądze – i gdyby była kimś innym, to pewnie mogłaby z nimi uciec i już więcej się nie pokazać; tylko po co? Nie miała w tym celu. Schowała te pieniądze do kieszeni i uśmiechnęła się lekko, słysząc o zamówieniu na jedzenie.
– Znowu mam ci coś wybrać? – tych terenów nie znała, nie wiedziała w czym się tutaj nie znają, ale to nie był problem. Zamierzała zastosować najprostszą taktykę z możliwych, czyli poprosić o specjalność szefa kuchni (hue), a dopiero później decydować, czy warto zamawiać kolejną porcję, czy jednak zobaczyć co innego mają do zaoferowania.
Wszystko było ustalone; Asaka wolała nie włóczyć się po osadzie w poszukiwaniu odpowiedniej karczmy, a ta, którą mijali idąc do szpitala wyglądała solidnie i sensownie. Tak było więc najbezpieczniej, jeszcze by się zgubili i już nie znaleźli, i co? Obdarowała go uśmiechem na odchodne i spokojnie udała się do gospody. Tam zamówiła dla nich dwa pokoje, niemal od razu zajmując jeden z nich. Plan był prosty – wyszorować bąblowe zarazki. I umyć włosy. I przebrać się w ten sprytny drugi zestaw niemalże identycznych ciuchów, tyle, że nieprzepoconych. Jej też zajęło to wszystko chwilę i teraz zajmowała jedno z krzeseł przy stoliku w głównej izbie gospody. Ludzi trochę już się zebrało, było już późne popołudnie, może nawet niektórzy nazwaliby to wczesnym wieczorem, skoro dni stawały się coraz krótsze… pora bardzo obiadowa. Asaka siedziała sobie z nieco wilgotnymi, rozpuszczonymi, całkiem prostymi włosami i leniwie skanowała otoczenie, czekając na Shikiego, który w końcu pojawił się w karczmie w glorii i chwale, w nowych spodniach i butach. Podsunęła mu klucz i czekała aż zaniesie swoje graty. Chyba nic nie zmieniło się pod jego krótką nieobecność.
– Jakiś czas temu zamówiłam jakiś ich specjał dla nas, niedługo powinni podać.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: "Gospoda pod Dużym Garem"

Post autor: Shikarui »

Czy zamówić? Taak. Czy wybrać? Taaaak! A z tych wszystkich taków wyszło tylko skinienie głową - rzecz jasna z pełnią powagi. Miał przy tym taką minę, jakby w ogóle nie brał pod uwagę żadnej innej opcji. Ostatnio wybrała nawet bardziej niż dobrze, więc czemu teraz miałoby być inaczej? Nawet biorąc poprawkę na to, że nie znała tutejszych specjałów. W ogóle nie znała "tutejszości". Tak samo zresztą jak on. Na szczęście znalezienie krawca nie stanowiło żadnego problemu, tak samo jak szewca... być może dlatego, że zamiast drałować kilometry, mógł się po prostu przyjrzeć okolicy - i od razu tak wiele wiedział! Ta krótka wędrówka po zatłoczonych ulicach była przyjemna na swój sposób, bo pozwoliła wyjść z tego dziwnego stanu zmęczenia, w który wpadł, sprawiła, że trochę otrzeźwiał. Asaka też wyglądała nieco lepiej. Albo to nie samo przejście się, tylko zapach jedzenia? Oboje byli diabelnie głodni, od rana niczego nie jedli. Dla niego priorytetem było zaleczenie ran, a dla niej... dla niej... No właśnie, ona wcale nie musiała z nim iść, to nie tak, że była jego matką czy dzieckiem, to nawet nie tak, że byli sobie cokolwiek winni. A jednak poszła. I on też wiedział, że poszedłby z nią, gdyby to ona była ranna, niósłby ją w ramionach, a potem czekał grzecznie, aż wyjdzie. Cała i zdrowa, bo inne opcje nie wchodziły w grę.
Opadł na krzesło, a na otwarcie - marudzenie na głód. Wskażcie mi palcem jedną osobę, która nie była nerwowa, kiedy była bardzo głodna, a przyklasnę i stanę na rzęsach. Nawet Shikarui łapał się na tę zasadę i nie stanowił żadnego wyjątku z niej, różnica była tylko taka, że on bardzo mocno przywyknął do głodowania, pamiętał to uczucie aż za dobrze. Jednak od niemal roku jadał naprawdę nieźle. A od pół roku - aż za dobrze.
- Idealnie. Dziękuję. - Asaka mogła uciec z pieniędzmi, ale czy warto było dla paru drobniaków? Nie było wątpliwości - nie bała się Shikiego. Tak jak on się nie bał jej i tego, że mogłaby uciec z jego pieniędzmi. Nie, tacy ludzie jak ona nie ryzykowaliby dla paru monet, które błysnęłyby dwa razy w słońcu a potem przepadły w obcej dłoni. A przynajmniej - ona taka nie była, taką miał opinię. Nadal miała wilgotne włosy po kąpieli. Specyfika ich ułożenia przyciągnęła jego wzrok. Śledził każdy kosmyk - te przylepione do jej karku, te opadające w dół, te gnące się na jej przedramionach.
- Lepiej ci już? Wydawałaś się wystraszona w szpitalu. - Nawiązał z nią kontakt wzrokowy.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Yakiniku (Osada Rodu Akimichi)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość