Kolejna z prowincji Wietrznych Równin o dość pokaźnych rozmiarach. Sakai zamieszkiwane i zarządzane jest przez Ród Akimichi . Prowincja sąsiaduje od południowego zachodu z regionem Samotnych Wydm, a od południowego wschodu z regionem Prastarego Lasu. Od południa Sakai z kolei sąsiaduje z terenami niezbadanymi, co niejednokrotnie powoduje zbrojne utarczki. W prowincji tak jak w regionie, od czasu do czasu dopatrzeć się można niewielkich zagajników leśnych, ale w przeważającej części dominuje ukształtowanie równinne, z wysoką trawą, które idealnie nadaje się do hodowli bądź uprawy roli. Nieopodal granic znajdują się również wioski pod zarządem Szczepu Kakuzu .
Yoichi
Post
autor: Yoichi » 11 maja 2015, o 20:50
Świątynia Onikirimaru oraz Dojo Battodo stylu Ryu
Równinna i centralnie położona prowincja Sakai jest domem nie tylko dla potężnego klanu Akimichi. Poza zdolnymi do zwiększania swych kształtów ninja, pośród lasów i uprawnych pól mieszka niejedno bóstwo, toteż nie dziwota, że w ciągu blisko 400 letniej historii tych terenów zrodziło się tutaj wiele legend i opowieści…
Jedna z nich opowiada o jednym z najpotężniejszych youkai – królu kruczych demonów zwanym Inazuma Karasu no Tengu. Ów kruczy demon słynąć miał jako największy mistrz szermierki, który swoje nauki przekazał ludowi, który w przyszłości miał zasiedlić lodową wyspę Yizin i dać początek dumnej klasie samurajów.
Bronią potężnego demona była wspaniała katana, którą zdobył w czasie pojedynku z innym złym duchem – przeraźliwym Yoma no Oni, rogatym potworem terroryzującym zachodnie równiny prowincji (w legendarnych czasach porośnięte wielkim lasem).
W miejscu, gdzie stoczona została walka wszystkie drzewa zostały wyrwane przez huraganowy wiatr, jaki wzbudzały skrzydła kruczego demona, a ziemia została straszliwie rozdarta do litej skały pod wpływem ciosów szponów Oni. Obu youkai towarzyszyły nieprzebrane zastępy ich pobratymców i tak po jednej stronie walczyły tengu najróżniejszych kolorów i kształtów, a po drugiej najgorsi mieszkańcy otchłani.
Pojedynek Tengu z Oni trwać miał siedem dni i siedem nocy, a zakończony został interwencją cesarskiej bogini – Amaterasu, która swym blaskiem oślepiła na chwilę mrocznego ducha, dając krukowi szansę zadać decydujący cios. Z ciał poległych potworów usypano wielki kurhan, pod którym schowano zapieczętowane ciało Yoma no Oni by nigdy nie zdołał powrócić na ziemię. Jego broń, o nazwie Onikirimaru, stała się głównym orężem królewskiego tengu…
Jaka była prawda, tego nie wie nikt. Pewne jest jedno, pośród równin prowincji Sakai znajduje się jedna, wielka góra na której założona została świątynia…
Świątynia wzniesiona na szczycie legendarnego grobu demona założona została ok. 100 roku, ku uczczeniu pamięci straszliwej walki nadprzyrodzonych sił i by strzec domniemanych zwłok Oni.
Do świątyni prowadzi zadbana, leśna droga wytyczona pomiędzy drzewami. Podobnie jak w przypadku świątyni Amaterasu w prowincji Kaigan, jest ona ozdobiona kilkoma, starymi bramami wykonami z czerwonego dębu. Ociosane pnie potężnych drzew zostały dodatkowo pomalowane na czerwono, a poprzeczna belka wykończona hebanowymi imitacjami dachówek – wprawne oko szybko wyłapie, że zdobienia te zostały dodane stosunkowo niedawno i nie należały do pierwotnego projektu.
Sama ścieżka, w porównaniu z drogami prowadzącymi do pozostałych 2 wielkich świątyń, jest zdecydowanie dłuższa i rozpoczyna się już 4 kilometry od głównej bramy. Początkowo wije się ona wzdłuż rzeki hiryu, bogatej w ryby, ale o zdradliwym prądzie i budującą wysoki na 5 metrów wąwóz. Ściany ów wąwozu porastają mchy oraz paprocie, a na litych skałach podziwiać można różnobarwne porosty, stanowiące jedyne organizmy zdolne do ich zasiedlenia.
Kanion i rzeka są rzekomymi pozostałościami po legendarnej wojnie między demonami, a fakt, że ich granice obrośnięte są przez stare buki oraz klony, które swoimi liśćmi tworzą sporo cienia, potęguje odczucie mistycyzmu i nadaje miejscu nieco strasznego charakteru.
Początkowo, bramy Tori umieszczone są w odległości 200 metrów od siebie, jednakże na odcinku ostatnich tysiąca metrów pojawiają się coraz gęstniej, by ostatecznie występować co pięć metrów. Może się wydawać, że jest to swoista przesada, jednakże władcy prowincji nie szczędzili środków na wzniesienie wspaniałej świątyni…
Ostatnia brama ozdobiona jest posągami dwóch tengu, stojących w grożących postawach. Obaj uzbrojeni są w miecze katana i wydaje się, że rozszarpią każdego, kto przekroczy próg z nieczystymi intencjami w sercu…
Po przekroczeniu ostatniej bramy, oczom ukazuje się wysoki, drewniany budynek poprzedzony obszernym placem wyłożonym kamiennymi płytami, między którymi wysypany jest bieluteńki żwir. Sam placyk utrzymany jest w nienagannym porządku, o który dbają zamieszkujący to miejsce mnisi, oraz kapłanki.
Tak, w Świątyni Onikirimaru w przeciwieństwie do dwóch pozostałych ośrodków kultu spotkać można kobiety, piastujące kapłańskie stanowiska. Chodzą one ubrane w czerwone, długie hakama oraz jasne chihaya o długich rękawach. Długość rękawa świadczy o randze kapłanki, im krótszy rękaw, tym niższy stopień w świątynnej hierarchii piastuje dana kobieta.
Wartym zauważenia jest też fakt, że obecność kobiet to nie jedyna różnica względem innych świątyń – tutaj kobiety mają dużo większą władze niż w innych ośrodkach kultu, bowiem na czele tego przybytku stoi arcykapłanka nosząca tytuł Tomayorihime (na zdjęciu druga po prawej). Wysoka rola kobiet w społeczności świątynnej związana jest nawiązaniem do mitologii okolicy – to bogini kobiet – Amaterasu-sama pomogła królowi kruczych demonów, bez której to pomocy nie zwyciężyłby Oni, ani też nie zdobył legendarnego ostrza.
Poza prowadzeniem ceremonii i świąt, kapłanki doskonalą się w sztuce łuku. Na wewnętrznym dziedzińcu znajduje się specjalny plac służący do nauki kyujutsu, do której dostęp mają tylko kobiety, lub też po zdobyciu stosownej zgody samurajowie praktykujący w szkole Smoka. Same kapłanki doskonalą się również w ceremonialnym tańcu z użyciem prostego miecza tsurugi (druga po lewej) – na czas ów uroczystości przywdziewają również ceremonialne zbroje.
Co się zaś tyczy mnichów, to wiodą oni spokojne życie świętych mężów. W przeciwieństwie do swoich braci ze świątyni Amaterasu, czy też Okami no Kami, ci mnisi nie zajmują się sztukami walki. Oczywiście, podstawowe ćwiczenia odmiany taijutsu zwanej tai chi praktykują dla utrzymania ciała i umysłu w gotowości, to jednak nie skupiają się na sztukach wojennych. Dużo bardziej zajmuje ich zgłębianie tajników ludzkiego umysłu oraz chakry.
Mnisi świątyni Onikirimaru należą do sekty Sugenja – „zaklinaczy żywiołów”. Mówi się, że znają i praktykują egzotyczne techniki władania naturami chakry i nie jest to dalekie od prawdy. Każdy mnich nosi szatę w barwie odpowiadającej jego żywiołowi i tak mnisi zajmujący się ogniem noszą czewień, wodę zaś głęboki granat. Adepci żywiołu ziemi przywdziewają brunatne szaty, badacze powietrza zaś biel, podobnie jak swoi bracia od żywiołu błyskawicy.
Chociaż brzmi to kusząco dla wszelkich ninja pragnących zgłębiać jutsu żywiołów, to jednak w praktyce niewiele można się od mnichów nauczyć, a raczej niewiele rzeczy chętnie nauczą. Jako, że są oni pacyfistami nie interesują ich zabójcze i groźne techniki. Ich trening opiera się o podstawowe metody wykorzystania aspektów danego żywiołu, celem doskonalenia ducha, nie walki.
Plotki głoszą, że w katakumbach świątyni skrywane są zwoje niosące informacje o potężnych, z dawna zapomnianych jutsu, ale czy jest to prawdą? O tym wiedzieć mogą jedynie mnisi, a pewnym jest, że nie powiedzą.
Pozostawiając na chwilę mieszkańców świątyni, przyjrzyjmy się bliżej samej budowli. Składa się na nią jeden, ogromny trzypiętrowy budynek wykonany w całości z drewna. Przy budowie nie wykorzystano ani jednego gwoździa, a dokładność połączeń między poszczególnymi deskami, tudzież belkami jest efektem drobiazgowej pracy niezliczonej liczby cieśli. Drewniana konstrukcja zaprojektowana została z myślą o przeciwstawianiu się trzęsieniom ziemi i jak na razie wydaje się, że ze swojego obowiązku wywiązuje się delikatnie mówiąc dobrze.
Podstawowych budulcem wykorzystanym w konstrukcji było wytrzymałe drewno bukowe, co ważniejsze elementy wykonano z hebanu, lub też dębiny, ale z powodu ich dużej wagi, oszczędzano z ich wykorzystaniem.
Zastanawiać może kwestia nazwy Świątyni. Skoro bogini Amaterasu jest tutaj tak ważna, to dlaczego nazwano to miejsce na część demonicznego miecza? Cóż, ponieważ broń rzekomo będąca onikirimaru jest przechowywana w najgłębszych katakumbach tego przybytku. Nikt poza Tamayorihime nigdy nie widział tego miecza, ani nie zna do niego drogi – podziemia świątyni to jedna wielka plątanina korytarzy i zwodniczych zaułków, jednym słowem potężny labirynt. Historia zna przypadki śmiałków, którzy pragnęli zdobyć tę broń i przypłacili to własnym życiem, ginąc w podziemiach.
Legenda głosi, że miecz ten jest kluczem do zapieczętowanego pod ziemią demona, ale czy taka jest prawda? Czy demon w ogóle kiedykolwiek istniał? Tego nie wie nikt. Pewne jest jedynie to, że kapłanki i mnisi strzegą swoich skarbów, chociaż raz do roku straszliwy miecz jest pokazywany publicznie (a na pewno jakaś broń, która podobno ów mieczem jest), w czasie obchodów święta najdłuższego dnia, stanowiącego niejako symbol zwycięstwa światła nad ciemnością.
Za głównym budynkiem świątynnym znajduje się ścieżka prowadząca do dojo Smoka…
Szkoła Ryu
Nikt do końca nie wie co przed laty skłoniło jednego z trzech wielkich szermierzy – Mataro Kizaniego do założenia swojej szkoły przy kramie świątyni Onikirimaru. Czy kierował się pięknem przyrody, czy może też chciał przykładem pozostałych 2 szkół założyć swój ośrodek przy jakimś miejscu kultu, a jeśli tak, to co będzie lepsze dla szkoły smoka niż świątynia demonicznego ostrza? Cóż, tego nie wie nikt, pewne jest jednak to, że kierując się prosto za teren świątyni trafiamy na plac treningowy, który stanowi spory prostokąt o wydeptanej ziemi. Ów plac otacza kamienista dróżka wyznaczając jego granice i prowadząc do właściwego dojo - dużego, prostokątnego budynku o białej barwie i strzelistym dachu wyłożonym pomarańczową dachówką.
Wewnątrz jest zupełnie typowo dla takich miejsc - niemalże pusta sala z drewnianą, jasną podłogą, która na pewno nie amortyzuje upadków. Przed wejściem znajduje się specjalnie miejsce przy którym należy pozostawić swoje okrycie oraz miseczka z wodą do obmycia twarzy, bowiem tylko czyste oczy mogą chłonąć wiedzę. Z innych ciekawostek wyróżniających tę salę od innych wspomnieć należy mosiężny dzwon, wiszący tuż przy wejściu. Służy on nie tyle do wzywania uczniów na trening, co do poinformowania sensei’a, że może się on odbyć, bowiem gdy najstarszy rangą uczeń przeprowadzi z pozostałymi adeptami zajęcia rozgrzewające, może on wezwać mistrza (co by te nie zajmował się takimi błachostakmi)
Naprzeciw wejścia znajduje się malutkie podwyższenie – ołtarzyk kamiza, na którym spoczywa katana założyciela szkoły - Mataro Kizaniego. Miejsce to otoczone jest szczególną czcią i czuć w nim moc i obecność duchów dawnych mistrzów szkoły. Mówi się, że wszyscy znamienitsi szermierze których wychowały te mury po śmierci wracają by trenować w niebiańskim dojo, a nad obecnymi adeptami roztaczać opiekę. Z tego też powodu, przed treningiem prowadzący zajęcia oraz uczniowie wzywają duchy przodków specjalną mantrą prosząc o bezpieczny i owocny trening.
Zarówno po lewej jak i po prawej stronie znajdują się odsuwane drzwi. Te z zachodniej strony prowadzą do niewielkiego pokoju, w którym przebywa aktualny Mistrz szkoły Ryu, a zatem Sensei - Tetsui Zante. Jest to nic innego jak jego mieszkanie wyposażone wyjątkowo skromnie, lecz z osobnym, malutkim pokoikiem, w którym przechowywane są rzeczy uczniów oraz prawdziwy oręż.
Naprzeciwległe drzwi prowadzą na niewielki, szkolny placyk. To tutaj uczniowie mogą praktykować szermierkę na świeżym powietrzu, albo jeśli rozgniewają mistrza medytować w strugach deszczu.
Wzdłuż całej lewej ściany wiszą poziome wieszaki na których składowany jest wszelaki, ciężki oręż. Tutejsze bokkeny dzielone są na trzy główne wersje: twarde i proste bokuto, służące do walk sparingowych, cięższe i zakrzywione suburito, wzmacniające siłę mięśni przy wielogodzinnych treningach cięć oraz największe – tetsubo – przypominające bardziej belki niż miecze – te służą do najcięższych treningów.
Gdybyśmy jednak skierowali się na ścieżce w lewo dotarlibyśmy do wyjątkowo długiego budynku z osobnymi wejściami - jest to miejsce, gdzie uczniowie szkoły Ryu mieszkają na czas nauki. Są to małe, dwuosobowe pokoje z prostokątnym, niskim stolikiem, specjalnymi poduszkami do siedzenia i futonami do spania. Oprócz tych rzeczy nie znajduje się tam nic więcej.
Kierując się ścieżką w prawo docieramy do długiego, podzielonego na dwie części budynku. Pierwsze drzwi to jadalnia, drugie zaś to kuchnia, gdzie są przyrządzane posiłki dla uczniów, zaś trzecia część - oddzielona znacznie od drugiej, to łaźnia. Obok niej zaś znajduje się studnia, z której pobierana jest woda.
To jednak nie wszystko - za Dojo znajduje się kolejny prostokątny plac treningowy, lecz ten zawiera manekiny, na których można ćwiczyć uderzenia oraz kolejną część pustego placu. Na tym kończy się otoczony murem teren Dojo, lecz oprócz tego w jego skład wchodzi małe jeziorko oddalone o 500 metrów na północ oraz kilka niedużych pól uprawnych na wschodzie.
Nauka tutaj jest darmowa, lecz każdy uczeń dostaje tutaj własne obowiązki, aby utrzymać się samemu, a nawet przynieść jakiś dochód. Niekiedy jest to sprzątanie, innym razem praca na polu, a jeszcze inni przygotowują posiłki.
Notka dla MG i adminów: Nauczycielem jest Tetsui Zante. Mierzący 180 centymetrów postawny mężczyzna, w wieku 38 lat. Ma on krótkie, czarne włosy i błękitne oczy. Na klatce piersiowej ma sporą bliznę od lewego barku do końca żeber z prawej strony. Jest ona pamiątką treningu, w którym wykorzystano prawdziwy oręż i siła ataku jego oponenta przebiła się przez jego blok.
Jak wiadomo - jest surowy, wymaga od swoich uczniów wiele i wyjątkowo mało mówi. Jego treningi opierają się zazwyczaj na długich ćwiczeniach ciężkim bokkenem. Co drugi dzień urządza swego rodzaju sparingi, w których uczniowie sami sobie wybierają przeciwników. Gdy Ci wybierają zbyt słabych - sam Tetsui Zante staję naprzeciwko niesfornego ucznia, aby ukarać go za ułatwianie sobie zadania.
Resztę zostawiam waszej wyobraźni.
Z wielkimi podziękowaniami dla Asagiego, który stworzył świetny opis. Dzięki!
0 x
Sekizan
Post
autor: Sekizan » 5 maja 2018, o 19:28
Cel nie był jasno sprecyzowany dokąd wybierał się Sekizan. Parł przed siebie krok po kroku z rękami schowanymi w kieszeń w gęstym lesie, gdzie znikomo opadające płatki śniegu, prześlizgnęły się przez labirynt gałęzi i tworzyły delikatą warstwę puchu na trakcie. Był w stanie odczuć chłód, który wywoływał niekiedy nawet niezauważalny uśmiech na jego twarzy. Droga wiodła ku górze, przez kręte ścieżki. Im wyżej, tym śniegu na gościńcu więcej, a i niebo dało się nawet zauważyć przez rozrzedzajace się korony łysych drzew. Bramy Tori rozmieszczone co pięć metrów, były jedynie zachętą, aby wejść w utworzony przez nie tunel, który prowadził ku świątyni Onikirimaru. Zaraz po przekroczeniu głównej bramy, podniósł nieznacznie głowę, aby wybrać najbardziej odpowiadający mu budynek na spoczynek. Wybrał ten największy, gdzie znajdowała się główna świątynia, chociaż dostrzegł zabudowę dachu budynku zaraz za nim. Przekroczywszy próg budynku, zdjął buty i podszedł bliżej ołtarza na przy którym były tlące się jeszcze kadzidełka. Sekizan widział miejsca takie jak to, ale nie rozumiał fenomenu tlącego się dymu w miejscu, dla niektórych świętym. Nie rozumiejąc symboliki zrobił to co robili wszyscy. Odpalił swoje kadzidełko, które leżało pośród wielu w małym koszyczku, od dogasającej obok świeczki. Wbił je, jak resztę obok innych i przez chwilę zapatrzył się w dym, który z jarzącego się miejsca ulatywał ku górze. Westchnął cicho rozglądając się dookoła pustego pomieszczenia. Skierował swoje kroki pod ścianę, usiadł przy niej, skrzyżował nogi i przymknął oczy.
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 6 maja 2018, o 01:13
TRYB MG - MISJA RANGI D DLA SEKIZANA
"Blinding stars"
1/15
I still search
for you in crowds,
in empty fields
and soaring clouds.
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=3ialPtQuMMg [/youtube]
Odległe śmiechy adeptów, łagodne lub stanowcze słowa senseiów i starszych uczniów, czasami podniesione w gniewie, szczęk ćwiczebnych bokkenów, ciężkie uderzenia tetsubou, chrzęst nagrzanego żwiru pod bosymi stopami...
Życie na chwilę staje się takie odległe. Przez krótki, rozjaśniony latem moment możesz czuć ulgę, prawda? W końcu udało ci się zapomnieć. Oczyścić umysł. Odpłynąć w krainę obrazów, myśli, słów, twarzy, uśmiechów przesuwających się powoli przed oczami jak stary portret. Jak wyjątkowo wyraźna fotografia.
Wszystko to przerywa nagle szum deszczu. Słychać krople bębniące monotonnie o szyby i dachówki, najpierw powoli, potem coraz szybciej. Słychać też wołania młodych mnichów, pędzących się schronić przed nieuchronnie nadchodzącą ulewą w swoich pokojach, jadalni, gdziekolwiek, tupot stóp, trzask zamykanych drzwi.
- Ej, pospiesz się!
- Co się dzieje?
- Zamknęliście okna?
- Mówiłem, debile, żeby panele zasuwać, do jasnej cholery! Znowu wszystko zmoknie!
- RENJI, A PRANIE ZDJĄŁEŚ?!
Wszystko jednak kiedyś musi się skończyć, więc i ten harmider się kończy. Znów zostajesz sam: z ciszą, deszczem, spokojem, którego nie mąci już nic.
Przez następne dwie godziny toniesz.
Wokół ciebie są jedynie wspomnienia. Twarz matki, ojca, nici, nici, nici. Na ile już przejęły nad tobą kontrolę? Ile jest w tobie z przeraźliwie silnych Kakuzu, a ile z prawdziwego ciebie, Sekizan...? Ile w tym wszystkim jest prawdy, a ile słów, które mają stworzyć rzeczywistość...?
Nagle wśród szumu deszczu słyszysz coś, co brzmi jak płacz. A może tak tylko ci się wydaje?
Ten płacz - o ile nim rzeczywiście jest - dobiega jakby z podziemi. Jakby z mroku.
Ale czy na pewno stamtąd? Może z zewnątrz? Zza grubych, mocnych ścian, po których ześlizgują się cienie?
Czy naprawdę istnieje? Czy nie jest to tylko wytwór zatopionego w medytacji umysłu? Rozpaczliwa symfonia istnienia, podobna do aktora w kiepskim przedstawieniu? Takiego, który jeszcze przez dwadzieścia minut po przerażającej scenie śpiewa szczegółowo o tym, że został zamordowany?
Czy nie jest to kolejna z tych porcelanowych masek, które przywdziewa na siebie świat, by nas oszukać?
Cóż, powinieneś pamiętać o podstawowej zasadzie przyświecającej wojownikom szkoły Ryu i samurajom szkolącym się kiedyś w tych murach: nic nie jest prawdziwe. Wszystko jest dozwolone.
Nie powinniśmy wierzyć światu, skoro tak łatwo przychodzi nam oszukać samych siebie pięknymi słówkami.
Słówkami, które i tak nie mają znaczenia.
Deszcz bębni coraz wścieklej o szyby. Katana wielkiego mistrza szkoły Ryu lśni groźnie wśród ciemnoszarego półmroku.
Ten płacz...
Pewne jest jedno: należy on do kobiety, co zresztą nie jest zbyt dziwne, biorąc pod uwagę obecność mniszek w tych murach. Może jakaś kapłanka zbyt ciężko zniosła narzucone na nią obowiązki? Może posprzeczała się z kimś, straciła kogoś ważnego, jest chora, coś jej się stało? A może jesteś wrażliwszy niż inni i usłyszałeś to, co nazywamy łkaniem Amaterasu?
Nie, nie...Przywykliśmy nie wierzyć w bogów, Sekizan. Odrzucać ich istnienie, pozostając lojalnymi wobec świątyń, jak nakazuje samotność - wojownik bowiem idzie swoją drogą, wolną od zobowiązań, bogów, ludzi i panów, chociaż potrafi okazać im cześć i szacunek. Może on jednak w sumie dochodzić zewsząd - i to jest właśnie najgorsze.
Kadzidełko dopala się z wolna. Ku ołtarzowi unosi się cienka, czarna smuga dymu. Cienie załamują się powoli na twardych panelach podłogi, rozpływają się gdzieś w mroku.
Co teraz...?
Cóż za niedopowiedziane pytanie.
0 x
Sekizan
Post
autor: Sekizan » 6 maja 2018, o 02:40
Skąpany był praktycznie cały w półmroku małej sali z równie skromnym ołtarzem. Płomienie świec blado odbijały płomień w jego żółtych oczach, które przymykał, aby wsłuchać się w krople deszczu obijające się o szyby i dachówki budowli.
Głosy mnichów, przyśpieszone kroki i krzyki, były tylko dopełnieniem klimatu, który nie wiadomo dlaczego zaczął rozgrzewać jego wciąż bijące serce. To przyjemne uczucie pozwoliło mu przywrócić wspomnienia z mglistego dzieciństwa. Chwile kiedy siedział samotnie w pustej chacie, wypatrując przez mokrą od kropel szybę, swoich rodziców.
Tkwił w mirażu własnych wyobrażeń, aż cisza zaczęła być głośniejsza od krzyku, który wraz z płaczem wytworzył obraz pustki, pustego pokoju o ścianach z najczarniejszej smoły. Dźwięk łkania wpadał w jego uszy z każdej strony.
Z nostalgii wyrwało go znikający płomień świeczki na którym jego nieobecny wzrok był skupiony. Powstał, a następnie skierował swoje kroki do Katany wielkiego mistrza szkoły Ryu, która lśni groźnie wśród ciemnoszarego półmroku. Wzrok skupił na srebrnej, doskonale oszlifowanej klindze. Wtedy to też obudziła się w nim ogromna zazdrość. Zazdrość nie z powodu posiadania, zazdrość z powodu umiejętności rzemieślnika, który włożył w swoją pracę niemożliwy do ogarnięcia przez Sekizana wysiłek.
Znowu ten płacz, czuł się jakby był w pułapce swoich myśli... może to płacz jego matki, tęskni za nim, przecież tyle lat się nie widzieli. Zaciskając zęby i złapał ostrze zaciskając mocno na nim swoją dłoń. Miejsce w którym przed chwilą odbijał się płomień świeczki, został zakryty ręką, a stal zagłębiła się w jego paliczkach. Tak bardzo chciał poczuć odrobinę bólu... potrzebował tego w tym momencie nie mniej jak oddechu.
Puścił artefakt i zbliżył dłoń do swoich oczu, aby przyjrzeć się praktycznie niewidocznym cięcia... czyżby znowu widział tylko mrok swojego ciała, czarne nici wypełniające jego młode ciało? Chciał zapłakać i zapłakałby gdyby mógł... ten moment jedynie pozwolił mu na mocne pociągnięcia nosem, które zazwyczaj towarzyszą słonej cieczy, wydobywającej się z kącika oczu.
-Nie płacz... - Powiedział do siebie, ale mogłoby się zdawać, że te słowa były również kierowane do dziewczyny. -Nie płacz! - Podniósł głos, teraz już można było się domyślić, iż dodawał tak sobie otuchy. Pociągnął jeszcze raz doniośle nosem...
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 8 maja 2018, o 00:36
TRYB MG - MISJA RANGI D DLA SEKIZANA
"Blinding stars"
3/15
These scars long have yearned for your tender caress.
To bind our fortunes, damn what the stars own
Rend my heart open, then your love profess.
A winding, weaving fate to which we both atone...
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=3ialPtQuMMg [/youtube]
Łkanie nasila się, drży, płynie przez mroczne pomieszczenie, tonie w przerażających cieniach. Płomienie kadzidełek chwieją się lękliwie, migoczą rozpaczliwie wśród nasilających się ciemności. Po chwili jedna z nich gaśnie - i trzebaż trafu, by właśnie w tej chwili płacz kobiety się nasilił. Kimkolwiek jest owa lamentująca kobieta, na pewno nie należy do krainy snów; jest bardzo realna , pochodzi na pewno z tego świata i na pewno nie jest twoją matką. Ma na to zbyt młody, dźwięczny głos, chyba że jakimś cudem przeniosłeś się w przeszłość -- zresztą nie. Nawet, gdyby cudem zapętlił się tu czas, jesteś wciąż w tej samej świątyni. Nie ma potrzeby ubarwiać rzeczywistości zbędnymi wyobrażeniami, nadawać jej nowych barw.
Wciąż żyjesz - tak jak wszyscy.
Deszcz bębni coraz szybciej, niecierpliwiej, z furią. Gdzieś w oddali słychać już pierwsze grzmoty. W pomieszczeniu rozlewa się martwa ciemność, rozjaśniana jedynie gasnącymi powoli światełkami i wlewającą się przez szyby żółcią.
Czas podjąć jakąś decyzję, Sekizan. Nie możemy wiecznie czekać, aż los wskaże nam drogę, oczekiwać rozwiązania.
Wychodzisz więc na zewnątrz na korytarz, kierując się owym to głośniejszym, to cichszym łkaniem; płacz zdaje się dobiegać na pewno z tego budynku, jakby spod podłogi. Czy to znaczy, że nieznajoma ukryta jest gdzieś pod ziemią? W jakichś korytarzach? Ukrytych podziemiach? Komnatach?
Czy to gra wiatru? Kolejne złudzenia, które sami sobie stwarzamy, dając się ponieść samotności?
Ból zgasł równie szybko, jak ogień, potrzebujesz mocniejszych doznań, jakichś silniejszych wrażeń, takich, które cię zniszczą odrodzą zarazem; pustka i żal mają to do siebie, że szybko trawią zmysły, pozostawiając martwy spokój.
W morzu zależności zapominasz nawet o oddechu.
Gubisz się, idziesz spać - czy powiesz mi wreszcie coś innego niż to?
Szukając jakiegoś zejścia do podziemi, ukrytej klapy, czegokolwiek, nie znalazłeś nic - widać akurat w tym pomieszczeniu nie zaplanowano drogi ucieczki; lecz hej, doskonale wiesz, że w świątyni pełno jest przedziwnych miejsc, sekretów, których nie znają nawet sami mistrzowie? Tajemnic, które zatarł tak trudny, szary czas po licznych wojnach? Zwoje i księgi znikły w otchłani czasu, zmarli wszyscy, którzy mogli wyjawić przeszłość - a przynajmniej tak by się wydawało.
- RATUNKU! Niech mi ktoś...pomoże! Ratunkuuuu...!
Deszcz szemrze coraz głośniej, głośniej, głośniej. Pierwszy piorun uderza gdzieś blisko, przez chwilę w szybach odbijały się krwawe blaski. Czy na to zwróciłeś uwagę, czy nie, twoim priorytetem jest głos - ochrypły od szlochu i krzyku, przestraszony, drżący, załamujący się gdzieś w odgłosach szalejącej nawałnicy.
Wreszcie, po podniesieniu entego z kolei dywanu, skręceniu w enty korytarz i rozpaleniu entej pochodni udaje Ci się znaleźć dziwne, kruche schody z białego kamienia wiodące w dół. Wydają się być niepewne o tyle, że są śliskie i mokre, ale raczej nie powinny się zawalić. Płacz dochodzi jakby z tego kierunku, ale nie masz pewności z uwagi na to, że burza nasila się i skutecznie zagłusza Ciebie i nieznajomą.
Oooh, this sky is soaring now.
0 x
Sekizan
Post
autor: Sekizan » 8 maja 2018, o 11:39
Łkanie mimo jego słów do siebie, ciągle się nasilało, a ludzka strona słysząc ten nieprzyjemny dźwięk, dała o sobie znać. Coś również antypatycznego zmusiło go do podjęcia odpowiednich kroków w celu poszukiwania źródła płaczu. Pragnienie, aby jak najszybciej uciszyć rozchodzący się pogłos po całej świątyni, wywierało w nim złość. Świątynia to nie jest miejsce na lament, to jest miejsce na oddawanie się cichej modlitwie i medytacji. Sekizan wyszedł z głównej świątyni, aż do labiryntu korytarzy. Sprawę miał o tyle prostą, że wiedział, iż ma się kierować ku podziemiu. Ostrożnie stawiał każdy krok, aby skrzypnięcia starego drewna nie były głośniejsze od celu jego zmagań. Wstrzymał się na chwil kilka przed pochodnią, którą złapał w jedną dłoń, aby w przyszłej drodze, rozświetlić sobie ścieżkę. Ogień znowu błyszczał w jego oczach, a myśli stawały się silniejsze, aby znów zrobić coś nieludzkiego i sprawić sobie ból. Chwilową absencje przerwał stłumiony grzmot, którego nadejście zwiastował świetlisty rozbłysk wśród czarnych chmur. Uśmiechnął się do siebie, często to robił. Powrót ze skrajnych masochistycznych myśli zawsze sprawiało mu nieocenioną radość, tak było również teraz. Zmrużył lekko czy, aby blask ognia nie był jedynym co widzi przed sobą i ruszył dalej. W miejscach do których doszedł, w powietrzu było więcej znacznie więcej kurzu. Najprawdopodobniej były to mało uczęszczane miejsca. Świątynia jest na tyle tajemniczą i rozbudowana budowlą, że brakuje rąk i odwagi do pracy, aby zapuszczać się tak daleko, mimo iż jest to ciągle poziom wrót wejściowych. Podwinięty róg jednego z dywanów zdradził mu, że jednak jego fascynacja nieodkrytymi miejscami jest błędna. Ktoś był tutaj przed nim. Seki przykucnął, złapał za dywan i przesunął na bok. Jego oczom ukazała się klapa, niczym portal do otchłani. Krzyk dziewczyny, zagłuszony przez burzę szalejącą na zewnątrz, była kolejnym ludzkim bodźcem, który zadziałał na niego. Nabrał dziwnej pewności siebie, a może była to tylko chęć zostania bohaterem...
Otworzył klapę, a schody, które rozpostarły się przed nim, prowadzące nie wiadomo dokąd wywarły w nim nieodparte wrażenie, że nie jest to najmądrzejsze schodzić niżej. Ciekawość i chwilowy błysk ludzkich bodźców mówiło inaczej. Zacisnął mocniej dłoń na jarzącej się pochodni i wykonał powoli pierwszy krok, a za nim kolejne do samej podstawy. Kiedy tylko grunt wydawał się stabilniejszy, a burza została stłumiona przez piwniczne ściany, zwolnił pracę swojego ciała, a bicie serca było wręcz niezauważalne. Celem był nasłuch, czy jest tutaj prawdopodobnie ktoś jeszcze poza nim i łkającą dziewczyną, o ile ją też dane było mu usłyszeć. Wiadomo było, że chce ją znaleźć, spojrzeć w jej zapłakane oczy i zrobić z nią... właśnie...
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 8 maja 2018, o 22:15
TRYB MG - MISJA RANGI D DLA SEKIZANA
"Blinding stars"
5/15
The wish I whispered, when it all began.
Did it forge a love you might never have found?
Cóż, Sekizan. Schodzisz w dół z przerażającymi myślami pełnymi destrukcji, zniszczenia samego siebie, chcesz być bohaterem i jednocześnie potworem, próbujesz dostać się tam, gdzie naprawdę nie powinno Cię być. Ale jednak...krzyk tej kobiety. Kakuzu wierzą w nici przeznaczenia, w więzi łączące serca i dusze; wszak sami są jedynie nićmi, które spajają ciała.
...on sorrow already spoiled...
Idziesz przed siebie krętymi, ciemnymi korytarzami, widząc przed sobą, cóż, mało. Pochodnia to jedno, ale potrzebowałbyś czegoś innego. Większego źródła światła.
Jest tu zimno, zimniej niż na powierzchni, co jakiś czas można natknąć się na drzwi zamknięte od środka, zablokowane albo po prostu zamurowane. Czuć chłodny powiew powietrza, chwilami płacz to milknie, to narasta. Raz słychać go tam, innym razem ówdzie, co chyba odbiera pewność siebie takim jak ty? Czujesz tą gorycz w ustach, ten strach? Szept demonów, które krążą po twojej głowie, wołając z triumfem "zabij się"? Bo przecież komu byłby potrzebny ktoś taki jak ty. Ale to nie czas na wątpliwości, na strach.
that sorrow is already spoiled.
Kolejne korytarze, drzwi, puste pomieszczenia z pustymi, wiekowymi skrzynkami, do których nie musisz nawet zaglądać, by wiedzieć, że mimo wszystko są świetnie utrzymane - tak jakby ktoś mimo wszystko dbał o te podziemia, o ich konserwację i generalnie o całość. Mimo wszystko, jeśli nawet je otwierasz, nie znajdujesz tam nic. Pustka. Nicość.
Płacz dziewczyny prowadzi Cię ciągle przed siebie, w ciemność i chłód, który narasta. Wreszcie jednak znajdujesz drzwi, które wyraźnie są dużo nowsze od pozostałych, ale masywne i trudne do wyważenia. Drzwi...wrota tak do nieba, jak i do piekła.
Drzwi to symbol przejścia, zakazanych światów; związane są zwykle z wielkimi tajemnicami, tak starymi jak ten świat. Ten sam świat, który kąpie się właśnie w żółci i deszczu. Przestałeś już nawet słyszeć głosy, dźwięki z góry.
Zostałeś sam, Sekizan.
Sam na sam z tym, co nieznane. Z tym, czego nie sposób zrozumieć.
Co teraz zrobisz? Głos dziewczyny wciąż niesie się echem, ale jest coraz słabszy, w każdej chwili może zabraknąć jej sił, może krwawi, jest ranna? Nie wiadomo. Tak czy inaczej, wyczułeś jeszcze czyjąś chakrę: stłumioną, słabą, wyraźnie zamaskowaną, lecz bardzo nieudolnie, taką maskaradę wykryłoby nawet dziecko. Zresztą, ktokolwiek to robi, zrzuca z siebie tę żałosną próbę ukrycia się i po chwili już czujesz dość silne źródło chakry.
0 x
Sekizan
Post
autor: Sekizan » 9 maja 2018, o 16:41
Myśli, które krążyły w jego głowie nie były jasno sprecyzowane. Jednakowo kochał i nienawidził, kiedy lament dziewczyny przebijał się przez puste korytarze. Ludzka strona napędzała go, aby przyśpieszył kroku, biegł na pomoc damie w potrzebie, oraz zasłonił ją własną piersią w razie potrzeby. Natomiast martwa strona naszego bohatera cierpiała katusze słysząc płacz głośniejszy do tego, który tłumi w sobie. Ten dysydent pragnął złapać gołymi rękami gardło damy i zaciskać tak mocno, aż uleci z niej życie.
Pochodnia to jedyne co miał do oświetlenia sobie drogi, ale był to obosieczny miecz, aczkolwiek sam czasami się nim oślepiał. Mimo iż miał wyciągniętą rękę najdalej jak pozwalało mu ciało, a płomień skierowany również od siebie to na wiele się to nie zdawało. Mijając kolejne drzwi, myśli same nasuwały pytania. Ciekawość co skrywają, dokąd prowadzą była na prawdę intensywna. Stawiając ostrożnie kolejne kroki, zwracał uwagę na każde nieścisłości związane z tym miejscem. Wydawać by się mogło, że podziemia są bardziej zadbane niż piętro parterowe i przez to Sekizan wzmógł swoją czujność.
Zatrzymywał się co kilka kroków, aby znowu się wsłuchać w otoczenie. Z ciemności wyłoniły się przed nim drzwi, lecz po wielkości można od razu stwierdzić, że są to wrota... masywne, stare, prowadzące w nieznane i na pewno trudne do sforsowania. Wtedy to też zrozumiał, że został sam. Nie towarzyszył już mu nawet żaden dźwięk, który wcześniej towarzyszył każdemu przebytemu centymetrowi. Głosy w głowie również ustały, a jego ciemna strona zamilkła. Płacz dziewczyny... on tylko był obecny, ale coraz słabszy, czyżby brakowało jej sił? Źródło chakry, które uderzyło jego receptory sprawiło, że obudził się z nostalgii i zamyślenia. Teraz zaczął bardziej myśleć o sobie, niż o celu swojej tułaczki.
Podszedł bardzo blisko do granicy pomiędzy tym co zna, a tym czego może się spodziewać. Gołą ręką przeciągnął po starym drewnie, spojrzał na rozmieszczenie masywnych zawiasów. Dzięki temu wiedział, czy wrota otwierają się do wewnątrz czy też w drugą stronę. Pochodnie położył pod ścianę te dwa metry za sobą, złapał za mosiężne uchwyty i pociągnął za nie z uwarunkowaną siłą. Jeżeli poczuł opór, a drzwi nawet nie drgnęły to złapał ponownie za maczugę i rozpalonym końcem uderzył dwa razy w nie. Zastosował taktykę, że jeżeli ktoś nie chce abyś wszedł to poczekaj, aż sam otworzy. Zrobił dwa kroki w tył i przygotowywał się na najgorsze, na interwencję w razie niezapowiedzianego ataku.
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 10 maja 2018, o 10:25
TRYB MG - MISJA RANGI D DLA SEKIZANA
"Blinding stars"
7/15
You flee my dream come the morning...
Your scent - berries tart, lilac sweet
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=3ialPtQuMMg [/youtube]
Czujesz dość silny zapach bzu i agrestu. Pewnie to jej perfumy, woń naturalna, coś, co czuje się od każdego. U ciebie pewnie byłyby to nuty korzenne, oddające silnego mimo wszystko młodzieńca, który wie, jak przeżyć. I wie, co robić z życiem, z odkryciami, z rzeczywistością, która się przed nim jawi.
Rozpalony koniec uderza w drzwi z hukiem. Ogień i bliskość twojej chakry momentalnie sprawiają, że drzwi otwierają się do wewnątrz - tak, jak założyłeś za pierwszym razem. Szkoda tylko, że nie wszystkie nasze założenia mają w tej chwili sens, nie każde ma szansę się sprawdzić. Nie wszystko jest częścią naszej rzeczywistości, historią, którą bogowie wpisują w naszą księgę życia. Nie wszystko pójdzie za tobą w zamieć, w martwotę i gniew.
Pustka i chłód...Ile jeszcze czasu ci zostało? Ile tak naprawdę masz przed sobą chwil, zanim wszystko to okaże się jedynie rozpaczliwym majakiem zgłodniałego umysłu? Nim wszystkie siedem serc zatruje się po kolei tym światem, w którym nie ma nic poza niepewności?
Na szlak moich blizn poprowadź palec,
By nasze drogi spleść gwiazdom na przekór...
Czujesz tę gorycz i słodycz zarazem? Słyszysz milknące powoli łkanie? Aaah, jakże piękne są nasze wyobrażenia o życiu. Ty też pewnie jakoś wyobrażasz sobie tą uwięzioną kobietę, której wołanie ginie w zbyt grubych i nieprzyjaznych murach, w chłodzie świątyni i przerażających tajemnic. W potędze bogów, którzy zamknęli już dawno oczy na ten świat.
Czy aby nie są to tylko figury retoryczne? Czym ty jesteś, Sekizan? Metaforą odrodzenia? Siedmiu nowych żywotów, w które wraca się zawsze po śmierci, czekając na nowe wybory i nowe łzy żalu?
Czym ty jesteś, Sekizan?
Wreszcie udaje ci się wejść do środka. Wita cię tam olbrzymia komnata ze słowiczą podłogą , skrzyniami i licznymi wazonami tokonoma, w których nie rosną jednak żadne rośliny. Na ścianach wymalowane są ptaki, drzewa i rośliny, których nigdy w życiu nie widziałeś, znajdują się też dziwne napisy nie do odczytania - częściowo zatarte lub niewyraźne. Pożarte przez czas.
Na podłodze leży młoda, czarnowłosa kobieta odziana w szaty kapłanki, otoczona przez trzech mężczyzn w jikattabi, stroju skrytobójców. Jeden z nich właśnie wznosi miecz do cięcia, a kunaie znajdują się w jej nadgarstkach i kostkach, nie może więc uciec. Pewnie dlatego tak krzyczała.
Cóż, musisz spróbować. Zbyt późno już, żeby się wycofać.
0 x
Sekizan
Post
autor: Sekizan » 10 maja 2018, o 13:33
Mimo iż jego powonienie było słabsze niż kiedyś, potrafił rozróżnić zapach bzu i agrestu. Woń jest na tyle silna i przyjemna, że uspokoiło go to całkowicie. Myślami mógłby cofnąć się dziesięć lat wstecz do pięknych chwil, kiedy ledwo głową wyrastał poza trawę. Szalony dzieciak, który całe dnie biega po łąkach i lasach nie patrząc wstecz, nie patrząc naprzód. Aktualna pozycja w ciemnych korytarzach nie nadawała tym myślom klimatu. Szczęk otwierających się wrót napawał Sekizana niepokojem. Ciężko było mu samodzielnie sprecyzować czy się bał, czy był podekscytowany. Czujność go nie opuszczała, kiedy przekroczył próg wielkiej komnaty. Wszystko to co udało mu się zauważyć na pierwszy rzut oka, zachwyciło go. Mimo iż było ciemno, atmosfera cmentarna to wpuszczone tutaj światło na pewno ożywiłoby to miejsce. Słowiczą podłogę przyozdabiała gdzie nie gdzie krew dziewczyny... Kunaie wbite w jej nadgarstki zdawały się ratować tylko jej życie i powstrzymywać krwotok. Szybko wzrokiem zmierzył przeciwników, trzech skrytobójców. Myśli same dopowiadały mu resztę historii. Osoby o takim fachu jak oni są zazwyczaj bardzo skuteczni za dnia i w nocy, a szczególnie w otwartych przestrzeniach. Dlaczego tylko postanowili rozprawić się ze swoją ofiarą w takim miejscu jak to. Tutaj odpowiedz sama pchała się na język; chcieli wyciągnąć z niej informacje, a potem pozbyć się balastu. Teza chłopaka mogłaby być błędna, ale ciekawość tego co wiedzą była silniejsza. Zakładał, że otwierane wrota zdradził już jego pozycje, także nici z dywersji. Zimny, nieobecnym wzrokiem spojrzał na to całe zgromadzenie i uśmiechnął się demonicznie. Zła strona chłopaka chciała zobaczyć jak zamaskowany facet szybko kończy sprawę z płaczącym problemem, a ludzka strona nie mogła mu na to pozwolić. Tego wieczoru pierwszy raz, dwie strony chłopca doszły do porozumienia.
-Stop... - Powiedział wykonując powolne kroki w ich stronę z ciągle tajemniczą jak i złowrogą mimiką twarzy. Śpiewająca podłoga wydawała majestatyczne dźwięki ćwierkania małego ptaszka, którego nazwy nie znał. Tym bardziej się zachwycił całym tym przedstawieniem. Krążąc po takiej sali, aż chciało się tańczyć wśród wymalowanych na ścianach roślin, drzew i ptactwa. Słowicza posadzka nadawała temu miejscu klimatu, a wręcz zwieńczenia.
Sekizan zbliżył się czujnie do nich na tyle blisko, aby przeciwnik machnięciem miecza nie mógłby go dosięgnąć, a przynajmniej musiałby doskoczyć dając chłopakowi okazję do kontrataku. Pochodnie lekko opuścił, aby nie oślepiać siebie i móc spojrzeć co kto mu spędza sen z powiek w postaci czarnowłosej kapłanki.
Zmienił ton głosu na gniewny i równie wyniosły, jakby to on im płacił za zlecenie.
-Za długo to trwa... czego się dowiedzieliście? - Zapytał patrząc czujnie, a wręcz podejrzliwie na każdego z osobna. Nie dawał po sobie poznać, że był gotowy do obrony. Podekscytowanie, strach i pełno innych uczuć wypełniało jego puste wnętrze. Zakochał się w tym, chciał, aby jego oczy błyszczały pełnią życia... był strasznie pewny siebie, czuł jakby mógł osiągnąć wszystko... chciał osiągnąć wszystko.
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 10 maja 2018, o 23:21
TRYB MG - MISJA RANGI D DLA SEKIZANA
"Blinding stars"
9/15
To dream of raven locks entwisted, stormy...
Of violet eyes, glistening as you weep.
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=3ialPtQuMMg [/youtube]
Mężczyźni odwracają się do ciebie, zaskoczeni tym, co powiedziałeś. Nie spodziewali się, że zleceniodawca przyśle tu kogoś jeszcze - chociaż znają doskonale klienta, to nie mogą założyć, że nie posłał za nimi kogoś, kto będzie ich pilnował, miał na nich oko. A skoro tak, to równie dobrze mógł nająć do tego celu jakiegoś czarnucha, jak i białego shinobi z wuj wie skąd.
Jeden z nich do ciebie podchodzi, obrzucając cię ostrym spojrzeniem. Drugi wymierza dziewczynie tęgi policzek, którego odgłos roznosi się po całym pomieszczeniu, co sprawia, że ostatecznie milknie, zalana łzami bólu i strachu. Nieznajomi uwalniają ją z tych...więzów, jeden z nich nawet leczy jej rany za pomocą niebieskiej, migocącej chakry. Dziewczyna milczy, tłumiąc jęki bólu i krzyki strachu, wciąż wstrząśnięta, przerażona i w szoku. Oddycha ciężko i szybko, łapiąc każdy napływ powietrza do płuc niczym ryba wyrzucona na zimny, zmoczony deszczem piasek - nie powiesz mi chyba, że takie rzeczy, sztormy, burze, nigdy nie zdarzają się na morzach?
Nigdy nie zdarzają się żadne precedensy? Przypadki? Wszystko zawsze idzie zgodnie z planem? Nic nigdy się nie komplikuje...
...tak jak teraz?
- Kim jesteś? - pyta ostro ten, który odwrócił się do ciebie pierwszy: wysoki, bardzo chudy i brązowooki mężczyzna z długimi do pasa włosami o kolorze czystego złota, ubrany w czarno-czerwony mundur. - - Kto cię tu przysłał?
Na szczęście w niejaki sukurs przychodzi ci drugi z mężczyzn, bliźniak blondyna, tylko z kruczymi włosami i z blizną przez oko:
-Daj spokój, stary, facet się zna na swojej robocie. Widzisz, nasz słowiczek wie, gdzie jest skarb, tylko problem leży w tym, że uporczywie milczy. I tak straciliśmy już dużo czasu. Pomożesz nam to odzyskać czy szefunio zrobił nas w chuja?
Uśmiecha się cynicznie, czekając na odpowiedź. A od tejże dużo zależy, Sekizan. Nie tylko twoja własna głowa i siedem czystych, bijących z cicha serc.
Serc, których tak naprawdę już nie ma.
Fioletowe oczy dziewczyny są pełne łez i przerażenia. Czarne, kręcone loki kobiety podobne są kruczym piórom.
Z moich snów uciekasz nad ranem,
Cierpka jak agrest, słodka jak bez...
Chcę śnić - czarne loki splątane,
Fiołkowe oczy mokre od łez.
0 x
Sekizan
Post
autor: Sekizan » 11 maja 2018, o 17:49
Konsternacje dało się wyczytać z ich oczu. Haczyk został połknięty, a teraz wystarczy dobrze to wszystko rozegrać. Kiedy jeden z nich obrzucał go spojrzeniem, on nie był dłużny oceniając siłę przeciwnika na podstawie jego postawy. Zauważywszy moment leczenia dziewczyny przez zamaskowanego mężczyznę, wzbudził w jego gorszej stronie złość. Fakt, iż znowu będzie musiał ją ranić, aby wyciągnąć informacje, których oni nie mogli mijał się z celem. Natomiast druga strona Sekizana była zadowolona z takiego obrotu spraw. Teraz wiedział, że przynajmniej jeden z nich jest medykiem i trzeba się go jak najszybciej pozbyć jeżeli doszłoby do zwarcia, a przy okazji już zużywa chakrę na leczenie... można to dobrze wykorzystać. Chociaż nigdy nie był w takiej sytuacji, gdzie musiał walczyć to dzisiejsze wydarzenia zrobiły z niego drapieżnika.
Poczekał na rozwinięcie sytuacji, poczekał na pytania i odpowiedzi, które padły bez najmniejszego wysiłku ze strony chłopca.
-Skarb... - Zaczął się śmiać niezagłośno, aby nie był on głosnieszy od ich rozmowy, ani nie rozszedł się dalej niż komanta w której się znajdują.
-Byłoby dziwne, gdyby nie chodziło o skarb... wasz słowiczek, mój słowiczek wie o wiele więcej niż wam się zdaje... - Zakwestionował wypowiedz mężczyzny o kruczoczarnych włosach. Ruszył tym razem pewniej w stronę dziewczyny robiąc mały pokaz sił uderzając z tak zwanego "bara" faceta, który podszedł do niego, aby mu się przyglądnąć. Czujność go nie opuszczała, gdyby ten miałby się mścić za zniewagę. Kucnął przy dziewczynie, złapał ją żuchwę, a drugą ręką odgarnął jej włosy z twarzy. Zrobił to bez najmniejszej gracji, jakby w ogóle mu na niej nie zależało. Była to ciągle walka dwóch stron chłopca.
Zaczął się bacznie przyglądać kapłance przekręcając za pomocą siły, gdyby się stawiała ją głową lekko w lewo, lekko w prawo. Chciał dobrze sobie popatrzeć i rozegrać jeszcze jedną bitwę z własnym ja. Skupił się na fiołkowych oczach, mokrych od łez, zazdrościł jej tego błysku, tej iskierki nadziei. Odtrącił twarz dziewczyny, jakby była szmacianą lalką, jakby nie podobała mu się, a mógł mieć każdą. Powstał w ciszy, dał im dosłownie kilka sekund czasu na walkę z myślami, aczkolwiek co może zwykły czarnoskóry chłopak wiedzieć. Przez te kilka sekund starał się wyłapać faceta z największymi pokładami chakry. Sekizan skierował swój gniewny wzrok na niego.
-Te barbarzyńskie metody. Ranienie, przybijanie, przebijanie to już jest nawet nie modne, nie skuteczne. Ile tu jesteście...? Nie odpowiadaj! Wiem. Wystarczająco długo, abym wysłali mnie za wami. - Zrobił długą pauzę, którą przerywało ciche pociąganie nosa przez dziewczynę.
-Wykonuje takie zlecenia dla przyjemności. Po wszystkim ona będzie moja, jak każda inna i zrobię z nią co zechcę, a ja nie lubię, kiedy moja nagroda jest uszkodzona. Jak zamierzacie mi to zrekompensować? - Mówiąc zrobił półkole przy kapłance, aby mieć wszystkich w zasięgu wzroku, który skupił na jednym z nich, który wydawał się mięknąć. Czujność go nie opuszczała.
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 11 maja 2018, o 23:42
TRYB MG - MISJA RANGI D DLA SEKIZANA
"Blinding stars"
11/15
I know not if fate would have us live as one,
Or if by love's blind chance we've been bound?
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=3ialPtQuMMg [/youtube]
Dziewczyna leży nieruchoma, przerażona i zesztywniała. Czy to możliwe, że zamiast obrońcy, bohatera, który ją wesprze ramieniem, zyskała sobie kata? Kolejnego oprawcę, który zabawi się z nią, jak tylko zechce? Zniszczy ją w dowolny sposób, psychicznie, fizycznie, zrobi z niej następną ofiarę milczenia ? Po jej twarzy spływają tylko kolejne łzy. Patrzy na ciebie błagalnie, rozpaczliwie, jakby mentalnie próbowała cię ubłagać, żebyś od niej albo odszedł, albo ją ocalił.
Tamci posyłają jej drwiące spojrzenia, śmieją się głośno. Jeden z nich rozdziera na niej ubranie, odsłaniając nagie, kształtne piersi. Prowokuje to kolejne wybuchy śmiechu i drwin pod jej adresem. Jednak ten, który z tobą rozmawiał, jest pełen nieufności wobec ciebie i podejrzeń. Jakoś ma wątpliwości mimo tego, co powiedział jego kompan - ten sam kompan, który właśnie uśmiecha się szeroko.
- Jest słodka. Jak ci było, suko, na imię, co? - pyta kobietę, spluwając sążniście w jej stronę. Kręci głową z wyraźną pogardą. - Fuyu?
Kapłanka Fuyu kiwa głową, trzęsąc się ze strachu jak liść. Nie ma jednak odwagi wydobyć z siebie jakiegokolwiek dźwięku, więc nieznajomy zachęca ją do tego kunaiem rzuconym tak, by wbił się w podłogę niedaleko jej głowy.
-Odpowiadaj, dziwko, i to już!
-T-tak! T-t-tak, to moje imię!
Głos dziewczyny się łamie. Drży. Tamten wzrusza ramionami, zadowolony. Skupia się na poważniejszych kwestiach, niż szmata, którą można oddać ostatniemu łachmycie z oddziału w ramach...niewypłaconej pensji. Może to odwróci ich uwagę od żołdu.
-W innych pomieszczeniach też są takie zabezpieczenia. Skarb ma być gdzieś tu, na tym poziomie - oznajmia. -Porwaliśmy tą małą, jak szef polecił, problem jest taki, że - jak widzisz - już ją sobie zaklepaliśmy. Po co się mamy z tobą dzielić?
Wyraźnie ma ochotę dorzucić jakiś epitet, jednak autorytet dowódcy - albo tego nieznajomego zleceniodawcy? - zdaje się być twoją tarczą i zasłoną. Inni wyglądają na skołowanych. Zapewne twoje pojawienie się zmieniło całkowicie plan; może próbują grać na zwłokę? Może jest tu ktoś jeszcze? Nie...nie wyczuwasz innej chakry. Najsilniejszym z nich jest mężczyzna o kruczych włosach, ten, z którym rozmawiałeś jako pierwszym. Co ciekawe, poziom chakry dziewczyny jest niski, niższy nawet od twojego, tak jakby już ją zużyła, jakby nią szastała. Czy to możliwe, byś przegapił taką walkę? Zapewne...Jeśli walczyła wtedy, kiedy medytowałeś, kiedy świat tonął w żółci i szarości, to rzeczywiście sporo faktów mogło ci umknąć, zwłaszcza jeśli nie byłeś skupiony na tym, co cię otaczało. Po co mieliby z tobą współpracować? Zleceniodawca i skarb to jedno, ale jeśli cię zabiją i zabiorą kapłankę, zyskają dostęp do skarbu, a wówczas, mając go w ręku, mogliby oszukać także tamtego człowieka.
Wszystko przed tobą, Sekizan. Także bez i agrest.
I czarnowłosa kobieta, która próbuje ufać światu.
W której oczach widzisz strach łamany przez żal i niepokój.
Nie wiem, czy jesteś moim przeznaczeniem,
Czy przez ślepy traf ciemność nas związała...
0 x
Sekizan
Post
autor: Sekizan » 12 maja 2018, o 12:55
Podróżowanie znaczną część życia z cyrkową trupą nauczyło go kilku sztuczek. Teatr, kuglarstwo to jego chleb powszedni. Zdarzało mu się zerkać na dziewczynę, zakochał się w jej oczach. Z jednej strony chciał sobie je zagarnąć tylko dla siebie, ale z drugiej ona musi żyć, aby iskierka blasku była wieczna. Nie skomentował widoku jej kształtnego biustu, ale teraz obie strony chłopca się wściekły. Przyglądał się poczynaniom szarlatanów, które wywoływały w chłopaku tylko obrzydzenie. Mimo, iż zachowanie jest nieludzkie to mógł dowiedzieć się kilku innych istotnych rzeczy. Dziewczyna ma imię, Fuyu i na pewno nie jest niemową. Chakry już nie posiadała to fakt, a tym bardziej Sekizan czuł jakby ulatywało z niej życie... jakby mały niebieski płomyk w jej serce czekał na lekki podmuch wiatru gasząc jej żywot.
-Durnie... - Powiedział to bardzo wymownie, pełnym pogardy, pełnym władzy głosem. Stawiając siebie na piedestale, dużo wyżej w piramidzie pokarmowej od nich.
-Nie chcę waszego Skarbu, chociaż mogę wymienić dziewczynę na skarb, to kupię sobie za niego setki takich jak ona. Nic nie wartych suk. - Po słowo suka, spojrzał pogodnie z szelmowskim uśmiechem na osobę, która wyciągała przed chwilą jeszcze imię od naszej bohaterki.
-Ja... nie zostawiam wam wyboru. Ja biorę co chcę! Uwielbiam się bawić... uwielbiam... - szelmowski uśmiech zamienił się na stonowany śmiech szaleńca. Rozchodzący się jakimś mrocznym, echem po komnacie. Teatr naucza jak wykorzystywać scenę, aby zmaksymalizować efekt swojego głosu. Wtedy też to przykucnął znowu przy dziewczynie, zasłaniając gapiów. Dłonią sięgnął po kunach wbity niedaleko jej użyty do wyciągania informacji. Jedną ręką podciągnął jej ubranie, aby zasłonić odsłonięte kształty. Patrzył jej ciągle w oczy, chciał czerpać inspiracje z jej łez. Kunai wsadził jej w dłoń, którą przysłonił rękawem jej szaty. Szepnął po cichu kilka słów do niej.
-Twój los jest w twoich rękach. Walcz, albo umieraj. - W tym momencie, pewnie gapie zrobili wystarczające półkole, aby widzieć co Sekizan robi z dziewczyną. Tutaj zaczęło się kuglarstwo... jedną dłoń położył na jej zapłakanym policzku. Drugą rękę złożył w pieczęć barana stosowaną przykładowo do wykonania techniki Kai. Cały ten manewr miał na celu pokazaniu zamaskowanym jak wyciągać informacje w cywilizowany sposób, nieinwazyjny, ale przecież wiemy, że to tylko sztuczka opracowana na poczekaniu, która jest zwykłym pokazem gestów i niczym więcej. Głęboko patrzył w jej oczy, aby chwilę milczenia w którym tak na prawdę nic się nie stało przerwać słowami.
-Idioci... - Powstał pomagając przy tym wstać kapłance. Stanął za nią, kładąc ręce na jej ramionach. W tym momencie była jego żywą tarczą, ale i też mogła rozejrzeć się, który ma zginąć pierwszy, chociaż od początku zakładał, że popełni samobójstwo. Zakochał się w dawaniu wyborów, które zmuszają do zaglądnięcia w głąb siebie.
-Poziom dobry. Budynek błędny... Za świątynią jest Dojo, które również skrywa swoje tajemnice. Gdzie lepiej schować skarb, jak nie pod miejscem, które ma naturalnych strażników, którzy codziennie tam ćwiczą. Szef się dowie o tym, że marnujecie jego czas, ale ja nie zmarnuje dziewczyny... obiecuje wam. - Uśmiechnął się, jakby już wygrał. Ostateczna viktoria jest jego. Czujność ciągle go nie opuszczała, teraz czas na wielki finał. Nieważne jaką decyzje podejmie dziewczyna. On nie będzie się czynnie przyglądał, tylko wesprze ją, gdyby miał dojść do walki.
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 12 maja 2018, o 21:16
TRYB MG - MISJA RANGI D DLA SEKIZANA
"Blinding stars"
13/15
By ire ever growing, hardening into stone.
Amidst the cold to hold you in a heated embrace...
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=3ialPtQuMMg [/youtube]
Fuyu drży, nie kryjąc lęku i obawy. Wciąż nie jest pewna, jakie masz intencje, czy nie zamierzasz jej skrzywdzić, posłużyć się nią jak tygrysem, który ma tylko rozszarpać wrogów, a potem pójdzie na oskórowanie, ale kiedy wręczasz brunetce kunaia, chyba rozumie, bo przyjmuje go - z drżeniem i cichym łkaniem, by nie wyprowadzić oprawców z błędu. Jest piękna, z tym swoim zapachem bzu i agrestu, słodyczy i goryczy, yin i yang, przeciwieństw, które składają się na jej naturę.
Czeka. Na twój rozkaz? Na możliwość? Okazję? Na szansę na atak?
Mężczyźni przypatrują się wam badawczo. Przywódca nadal nie wierzy w twoje intencje, jest rozdarty: jeśli ci uwierzy, może zginąć, bo okaże się, że ich zdradziłeś i zabrałeś kobietę, jeśli zaś ci nie uwierzy, ryzykuje zemstę ich szefa. Poza tym w grze wciąż jest skarb, który musicie odnaleźć, ty przynajmniej dla pozorów, oni dla zlecenia. W trudnych, wojennych czasach walki o renomę i nowe polecenia dla najemnika liczy się każdy klient. I każdy grosz, każde najmniejsze ryou uciułane z zabójstw, porwań i innych brudnych spraw. Nie ma już miejsca na czystość. Na wiarę w te bzdurne inskrypcje z klątwami i innymi karami, wymyślone dla prostaczków. Słowem, na wiarę w opium dla mas i słabość. Jakby którykolwiek z nich mógł sobie na to pozwolić!
- Co ty pieprzysz? - pyta zdumiony brunet, patrząc na ciebie jak na wariata. - Pod dojo nie ma żadnych korytarzy ani ukrytych pomieszczeń. Gdyby coś takiego było, to by nas tu nie było, cymbale! A może ty kłamiesz, co? Masz ty w ogóle mapę, durniu?!
Podchodzi do ciebie z gniewem w oczach i w twarzy, jego towarzysze wyrzucają momentalnie shurikeny w kierunku Twoim i Fuyu, ta jednak zdąża uniknąć ich jakoś i atakuje z pomocą kunaia. Wywiązuje się walka; to było do przewidzenia...
Cichą dotychczas salę wypełnia mieszanina rozmaitych odgłosów towarzyszących pojedynkom, słychać też - spodziewanie lub nie - dźwięk słowiczej podłogi.
Seria pieczęci. Obok czarnowłosego powstaje klon, który pospiesznie biegnie do wyjścia, ponaglony szybkim "kurwa mać!". Kolejne szybkie gesty, uśmiech pełen pewności siebie...
W waszym kierunku lecą ogniste kule - nie licząc ich, wiesz, że jest ich wiele. Klon zabezpiecza drzwi, skupiony na tym, by samemu nie oberwać. Jeden z mężczyzn szarżuje na dziewczynę z naelektryzowaną ręką; widząc to, tamta chowa pospiesznie kunaia w rękaw szaty i stara się uniknąć konfrontacji. Bardzo mądrze, zresztą. Trzeci facet zachodzi cię od tyłu, mając w ręku swoją broń. Shurikeny, które miały was trafić, trafiły w ścianę - szczęście w nieszczęściu, ale co dalej?
Przecież zostaliście zdemaskowani. Jaką macie szansę przekonać mnichów w razie czego, że to nie wy? Że zło nie przyszło razem z tobą? Mieliby mimo wszystko rację, gdyby znali tą część twoich serc; ooh, ta opowieść jest jednak tylko dla bogów.
Tych samych, których imion zapomnieliśmy na wieki.
UŻYTO TECHNIK:
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość