Cieństarej kobiety, która stała przy jednym z blatów ciągnął się po izbie. Szponiaste palce uniosły ostrożnie wycięty ludzki język zbliżając organ do pomarszczonych, ciężkich powiek. Stróżka krwi spłynęła zgrabnie zatrzymując się na czubku. Szkarłat zatrzymał się na moment, a po chwili skapnął na drewnianą powierzchnie. Kap - kap - kap - kapanie rozlegało się przedzierając się przez ciszę. Powolnie zwalniało, aż koniec końców ustało. Wtedy zapadła absolutna cisza, nawet wiatr zdawał się lękać przed zaburzeniem myśli wiedźmy. Trwała w tej pozycji długo i w pewnym momencie można byłoby zastanawiać się czy nie zmieniła się w drzewo o ludzkim kształcie. Dłoń zadrgała i opuściła język z pieczołowitą starannością i odwróciła się w stronę kotła. Dwójka gości przestała mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie, wyglądało to jakby wcale ich nie dostrzegała. Podeszła do zwisających z belki ziół i sięgnęła po nie zrywając po garści. Jej pokraczny chód przeniósł ją później do stołu, który z pewnością był tu jedynym obiektem nienadgryzionym przez ząb czasu. Pomarszczona dłoń sięgnęła po korę zawieszoną na ścianie i głośno rzuciła ją między aparaturę. Pochrząkiwać rozpaliła małe palenisko na którym ułożyła mały garnuszek.
Wraz z ostatnim trzaskiem palonego drewna Wiedźma obróciła się od stołu mając w dwóch naczyniach oddzielne preparaty. Jedno wyglądało jak gęsta maść, drugie jak płynny cuchnący roztwór. Zanurzyła głęboko palec w lepiącej wydzielinie i podeszła do leżącego mężczyzny. Smarowidło rozciągnęło się po ranie tworząc grubą warstwę skorupy, a gdy to dokonało się Yama-uba po prostu opuściła swoją chatę pozostawiając drzwi uchylone. Dźwięki nocy ciemnego lasu uderzały zewsząd. Odległe nawoływania ptaków, drażniące uszy robactwo i podmuchy złowieszczego wiatru kołyszącego suche gałęzie drzew. Wszystko w około zdawało się być złowieszcze i śmiertelnie przerażać, lecz teraz mimo mrocznej aury świat zwolnił rytm. Ukochany żył i najpewniej żyć będzie, młoda piękność za cenę swojego języka przetrwa wraz z nim i gdy tylko odzyska siły opuszczą ten przeklęty las. Wiedźma zniknęła więc strach przed jej chaotycznym umysłem mógł na moment ustąpić. Pozostali sami u wrót piekielnych, ale za to bezpieczni.
Ciężko było odróżnić dzień od nocy. Czas płynął tylko i wyłącznie przez wypalające się kłody drzewa i topniejące woskowe świece. Czarne drzewa o rozłożystych gałęziach skutecznie walczyły ze światłem, które równie dobrze mogło być zakryte przez geste chmury. Ogień pod wielkim kotłem niemalże przygasł, a leniwie bulgocząca potrawka znacznie przycichła. Wtem drzwi uchyliły się, a w progu stanęła mała dziewczynka. Miała ona nagie ubłocone stopy, prostą koszula szara od brudów koszule sięgające kolan w równie umorusanych dłoniach spoczywały cienkie drwa. Postąpiła krok do izby wpatrując się w dwójkę ludzi. Światło zalało jej dziecięcą buzię, która do pewnego stopnia była upiorna. Wilgotne lekko poskręcane włosy kleiły się do twarzy i karku. Miały one kolor miotu, który niezwykle kontrastował ze śniadą cerą. Jej twardo zaciśnięte usta pozbawione były niemalże barwy, zaś oczy. Oczy były całkowicie przerażające. Widać było w nich to samo zmęczenie i starość jaką dostrzec można w ślepiach Yama-uby. Nienaturalne, nieprzyjemne i odrzucające. Dziecko weszło do środka nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Dłonie wyprostowały się, a drwa rozsypały głośno po podłodze. Dwie małe rączki zacisnęły się na kotle i pchnęły go z trudem. Ukazało się dogasające palenisko. Dziecko włożyło tam zebrane drewno i dmuchało nabierając w policzki pełno powietrza. Ogień zapłonął mocniej oświetlając postać dziecka. To z pewnością nie było "normalne dziecko". Przez moment światło było na tyle duże, że izba przestała być tak nieprzyjazna, lecz tylko na moment. Gdy kocioł wrócił na swoje miejsce, a potrawka zabulgotała ponownie wszystko wróciło na swoje miejsce. Cienie tańczyły pośród mrocznych zakamarków.
Czas mijał, a dziwne dziecko nie odezwało się ani słowem. Siedziała ona na jednym z taboretów machając wesoło ubłoconymi nóżkami i plotła sobie wianek z ziół, które nie zdążyły się ususzyć. Gdy skończyła włożyła go na głowę i werwą podreptała do stołu na którym spoczywały preparaty przygotowane przez Wiedźmę. Pochwyciła naczynie z maścią i podeszła do dziewczyny. Jej nieprzyjemne, stare oczy spoczęły na ranie mężczyzny po czym na samej niemowie i wręczyły maść bez słowa. Dziecko sięgnęło po szmatkę, którą zgarnęła poprzedni okład i odeszła pozostawiając kochanków samych sobie.
Kiedy ponownie w progu pojawiła się dziewczynka z wiankiem na głowie większość świec zdążyła się już wypalić. Dziecko naturalnie nie zwracając większej uwagi na dwójkę, ani tym bardziej nie odzywając się słowem. Wyciągnęła z zakamarka parę świec i rozpaliła je od paleniska. Blady blask znów rozpalił wnętrze chaty, która niemalże całkowicie została połknięta przez ciemność. Dziewczynka spojrzała na młodą kobietę i z uśmiechem przypominający martwy obraz wskazała palcem na ptaka, który bez głowy leżał na stole. Potrawki było za mało by wykarmić wszystkich, a mężczyzna najwyraźniej potrzebował znacznie więcej czasu. Sama dziewczynka zaś nałożyła sobie miskę bulgoczącej brei i usiadła przy mężczyźnie. Jej puste spojrzenie wpatrywało się w jego twarzy, kiedy drewniana łyżka podróżowała od miski pełnej brei do buzi. W chwili krótkiego przebudzenia mężczyzny dziewczyna doskoczyła prędko do stołu alchemicznego gdzie wzięła płynną mieszankę i dosłownie wlała mu ją do gardła po czym odstąpiła kierując się na posłanie. Do tego momentu dziewczyna nie opuszczała już chaty.
Dni mijały a nic nie mówiące dziecko zajmowało się różnymi rzeczami w chacie. Sporządziło nową potrawkę. Zajmowało się od czasu do czasu mężczyzną podając mu różne dawki mieszkanki przygotowanej przez Wiedźmę, lecz zwykle siedziało na swojej pryczy machając nogami i wpatrując się w różne zioła bądź też przewracając stronice księgi do której wnętrza nie pozwoliło zajrzeć ani na moment. Trwało to długo, ciężko określić ile z powodu braku słońca, ale długo. Do chwili w której mężczyzna powoli dochodził do siebie. Oddani zmęczeniu wkradli się w objęcia morfeusza. Wtedy, gdy przebudzili się nie było już dziecka, zaś w progu domu stała Wiedźma trzymając w ręce świeżo wyciętą korę. Jej przeszywające spojrzenie wwiercało się w młodą kobietę i mężczyznę. -
Odejść musicie. - Zacharczała swoim nienaturalnym, nienawykłym do tej mowy głosem. Starucha poczłapała do stołu alchemicznego, gdzie przygotowała kolejną porcje maści i wywaru. Ten ostatni "prezent" wręczyła dziewczynie w dość wysublimowano-agresywny sposób. Zupełnie tak jak traktuje się ludzi, którzy nadużyli naszej gościnności. Szponiaste dłonie złapały za drewniane miski i napełniły je wpadając do bulgocącego gara. Potrawka lała się po dłoniach i ciepłe po podłodze, lecz starucha na to nie zważała. Wepchnęła naczynia w ręce dwójki i łapiąc się wszystkiego czego mogła po drodze podeszła do drzwi chwytając po drodze język ułożony na stole.. -
Przez próg wyjdźcie i na przód idźcie z lasu wyjdziecie. - Rzekła łypiąc jednym okiem. -
Nim przybędę, Wy precz iść musicie. Jeśli zaś nie, nigdy już lasu nie opuście. - Złowieszczy głos rozszedł się po chacie, a dłoń dzierżąca język uniosła się do ust. Wargi rozdzieliły się ciągnąc stróżki lepkiej śliny. Obnażone dziąsła i zęby pochwyciły odcięty język i nieprzyjemnym dźwiękiem zaczęły rwać go i gryźć. Wiedźma pochłonęła organ, a przynajmniej mieliła go w swojej okropnej paszczy, później zaś zostawiając otwarte drzwi zniknęła klucząc po czarnym lesie.
Do zmiany w dziewczynkę Yama-uba wykorzystała technikę Ninjutsu rangi E:
- Nazwa
- Henge no Jutsu
- Pieczęci
- Pies › Świnia › Baran
- Zasięg
- Na ciało
- Koszt
- E: 7% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: Niezauważalny
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Pomocna technika przy pomocy której użytkownik może przybrać wygląd innej osoby bądź obiektu. W przypadku zmiany w inną osobę to zmieniona zostaje aparycja wraz z ubraniem, a dodatkowo głos pozostanie zmutowany do tego, jaki miała udawana przez nas osoba. Zmiana w przedmiot jest możliwa jeśli przedmiot jest wielkości porównywalnej z rozmiarem użytkownika, a dodatkowo nie zyskuje on żadnych właściwości przedmiotu w który się zmieni, np. zmieniając się w betonowy mur nie zyskamy jego trwałości. Technikę łatwo rozpoznać, ponieważ chakra użytkownika pozostaje niezmieniona, przez co shinobi o zdolnościach sensorycznych i Ci posiadający Doujutsu z łatwością przejrzą przygotowany fortel.