Kolejna z prowincji Wietrznych Równin o dość pokaźnych rozmiarach. Sakai zamieszkiwane i zarządzane jest przez Ród Akimichi . Prowincja sąsiaduje od południowego zachodu z regionem Samotnych Wydm, a od południowego wschodu z regionem Prastarego Lasu. Od południa Sakai z kolei sąsiaduje z terenami niezbadanymi, co niejednokrotnie powoduje zbrojne utarczki. W prowincji tak jak w regionie, od czasu do czasu dopatrzeć się można niewielkich zagajników leśnych, ale w przeważającej części dominuje ukształtowanie równinne, z wysoką trawą, które idealnie nadaje się do hodowli bądź uprawy roli. Nieopodal granic znajdują się również wioski pod zarządem Szczepu Kakuzu .
Satsu
Martwa postać
Posty: 78 Rejestracja: 1 kwie 2021, o 01:34
Wiek postaci: 25
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie czarne włosy, 165cm, 59kg, atrakcyjny, szaro-bure ubrania.
Widoczny ekwipunek: Koszula bez rękawów, szara. Spodnie szare i czarne sandały. Plecak podróżny.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 51#p169451
Lokalizacja: Sakai
Post
autor: Satsu » 1 cze 2021, o 18:58
Satsu nie mógł się doczekać swojej podróży do Sogen. Wstał jeszcze przed świtem i przygotował wszystko, co należało przygotować na drogę: śpiwór, płachta służąca za namiot, jedzenie, pieniądze, ubrania na zmianę i wyposażenie, które będzie mu potrzebne już na miejscu. Zjadł porządne śniadanie i wyruszył, nie pożegnawszy się z nikim. Nie chciał wzruszających scen, z resztą mimo tego, że nie chciał robić im przykrości, to gorszym dla niego byłoby żegnanie się z dziesiątkami ludzi stojącymi w kolejce za młodzieńcem, który nigdy nie wyruszał na samotną wędrówkę przez dłuższy czas. No cóż, jego doświadczenie będzie musiało mu starczyć...
Dokąd: Sogen
Środek transportu: Nogi
Czas podróży: 30 minut
Czas przybycia: 19:30
0 x
Myślę (#004080) | Mówię (#00ab80)
Uzumaki Hibana
Gracz nieobecny
Posty: 1070 Rejestracja: 8 lip 2018, o 18:36
Wiek postaci: 26
Ranga: Wyrzutek C
Krótki wygląd: Wysoka, czerwonowłosa, złotooka kobieta, z dużą blizną na twarzy. Ubranie czarne z czerwonymi elementami.
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie. Torba przy pasie. Dwa miecze przy biodrach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=5993&p=92024#p92024
GG/Discord: 66265515
Post
autor: Uzumaki Hibana » 22 sie 2021, o 19:09
Następnego dnia od odejścia ze świątyni, znalazła się na głównym szlaku. Wiedziała, że droga do Antai będzie długa, ale liczyła, że jeśli będzie robić krótkie odpoczynki, uda jej się wrócić do świątyni przed końcem miesiąca. To dość czasu by nabrać sił, uzupełnić ekwipunek i obmyślić strategię w celu odzyskania swojego towarzysza. Musiała to przyznać: mocno zżyła się z Onną. Gotowa była o niego walczyć. Podniosła głowę z oczami pełnymi determinacji. Wiedziała, że droga bez konia będzie dłuższa, ale mimo tego postanowiła wyruszyć. Potrzebowała być w pełni sił do walki. Powrót w rodzinne strony mógł zaczekać. Teraz musiała iść na północ. Poprawiła plecak, który udało jej się ochronić przed złodziejem, i ruszyła raźnym krokiem wzdłuż drogi. Szła szybko i sprężyście. Czuła w sobie nadmiar energii. A może to gniew dodawał jej sił? Gniew i frustracja z przegranej walki? Prychnęła i potrząsnęła głową. Nie powinna się nad tym rozwodzić. Skoro miała siłę to powinna iść. Do Antai!
Dokąd: Antai
Przez: Yusetsu
Środek transportu: pieszo
Czas podróży: 1h
z/t ->
Kły Susanoo
0 x
Matsu
Gracz nieobecny
Posty: 215 Rejestracja: 24 kwie 2020, o 13:42
Wiek postaci: 15
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=8445
GG/Discord: 706675
Post
autor: Matsu » 30 wrz 2021, o 10:05
Arc 1, Podróż
Matsu po zakupach znalazł się przy wyjściu z osady. Płaszcz błyszczał na jego plecach a kaptur zakrywał idealnie twarz. Gdy tylko oddalił się od bramy i przyjacielskich spojrzeń strażników Akimichi, ubrał na twarz maskę, którą niedawno zakupił. Podobał mu się jej styl, ala zwierzęcy, z prostymi kolorami. Maska była biała i idealnie zakrywała jego całą twarz. Można było dostrzec tylko oczy poprzez małe czarne otwory. Wiedział, że lepiej nie dawać poznać swojej osoby wielu ludziom po drodze. Jak już dotrze do nowej osady zdejmie ją, by nie wyglądać na bardzo podejrzanego. Jednak poza granicami, w dziczy, lepiej mieć ją na sobie, w razie problemów.
Doszli do pierwszego przystanku i na chwilę usiadł, by napić się wody i nakarmić psiaka i przy okazji samemu wrzucić coś na ząb. Gdy zjedli ruszyli dalej w stronę granicy.
Gdy dotarli do niej Matsu z dala zobaczył posterunek, na którym stali shinobi. Lekko poddenerwowany podszedł i okazał się swoją oznaką ninja.
- Patrz Miro, kolejny Inuzuka. Gdzie się podziewasz chłopcze, front jest w tamtą stronę? - zapytał go od razu jak białowłosy podszedł do niego. Ten postanowił odpowiedzieć szczerze, by nie robić sobie później problemów:
- Nie jestem Inuzuka, to mój pies, ale nie jest ninkenem. Pochodzę z Shinrin i udaję się do Raigeki. - powiedział i czekał na reakcje.
- Rozumiem, czyli najemnik z lasu. Kilku ich już meliśmy. A więc wszyscy bijemy Uchiha. O to chodzi. Sprawdzimy jeszcze tylko torby, czy aby nie ma nic co mogłoby działać przeciwko naszym interesom. - powiedział i wystawił ręce, aby Matsu podał mu torby. Ten bez problemów oddał do inspekcji swój dobytek i czekał dalej, aż ninja pozwolą mu przejść.
- Shurikeny, kunaie, wszystko w normie. Możesz przejść. Proszę tu jest kwitek. Pokaż go przy wejściu do wioski. - powiedział i oddał mu torby, wskazując drogę za jego plecami. Białowłosy podziękował i udał się w swoją stronę, wraz ze swoim psim towarzyszem. Czyli jednak, wszyscy myślą, że jest z klanu Inuzuka. Będzie musiał uważać, żeby nie zapuszczać się blisko granicy i frontu walk.
Dokąd: Raigeki ( Antai )
Przez:
Środek transportu: Pieszo
Czas podróży: 30 min
Z/t
0 x
Myśli / Mowa
Boukyaku Shinichi
Posty: 152 Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
Wiek postaci: 26
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach - Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach - Duża blizna na prawej skroni - Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej
Widoczny ekwipunek: - Ciemno-szary płaszcz - Dwie białe maski - Medalion przynależności do klanu Nara - Torba na glinę na lewym biodrze - Torba na glinę na prawym biodrze - Kabura na broń na lewym udzie
Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
GG/Discord: knowo#2998
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Boukyaku Shinichi » 18 kwie 2023, o 23:46
Młody mężczyzna odziany w ciemny płaszcz z bardzo charakterystyczną oszpeconą przez bliznę twarzą zbliżał się do skraju regionu jaki był mu jedynie znany do tej pory. Wewnątrz czuł ekscytacje, która wręcz mrowiła mu koniuszki palców, choć równie dobrze powodem mogły być to jego dawno nieużywane dodatkowe otwory gębowe. Tak czy owak była to dla niego wiekopomna chwila. Pierwszy raz opuszczał region swoich narodzin. Spędził tu długie kilka lat swojego życia. Dużo się jednak nie zmieniało i oczekiwania, które nadmuchane były co niemiara, szybko zostały ugaszone. Nic właściwie się nie zmieniało i nawet nie był pewny czy opuścił już Sakai. Nic dziwnego, ponieważ dalej pozostawał w Wietrznych Równinach. Jego niemalże dziecięcy umysł zawiódł się, ale tylko na chwilę. Być może i nic się nie zmieniło, ale z każdą chwilą zbliżał się do Muru, a ten widok z pewnością sprosta jego wyobraźni. Wielki mur w Sogen oddzielające to co znane od tego co nieznane. Choć dla Shinichi'ego wszystkie rzeczy po obu stronach muru były nowe, to jednak pamięć mięśniowa ciała w którym się 'nowonarodził' podawała mu informacje jakby zza mgły, przez co wiedział o rzeczach mimo, że były dla niego nowe. Chciał więc wdrapać się na mur i spojrzeć na te wszelakie cuda, które nie zostały zbadane przez świat cywilizowany. Chciał choć raz spojrzeć na coś i nie wiedzieć jak to się nazywa, nie dostać żadnej informacji z mózgu, której nie powinno tam być.
Dokąd: Sogen
Przez: -
Środek transportu: Nogi
0 x
Yami
Posty: 2824 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 24 maja 2023, o 20:27
Zmieniająca się sytuacja. No tak, sam powiedziałem, że z jakiegoś powodu muszę iść dalej dlaczego nie daję dziewczynie możliwości obrony swojej racji w ten sam sposób. Podczas debaty niewłaściwym jest znieważenie logiki argumentu, którego podwaliny są takie same jak moje. To tak jakby ktoś mówił, że możesz utożsamiać się z dowolnym bytem, czy to męskim czy żeńskim a ty powiesz, że utożsamiasz się z osobą, która ma rację. Dlaczego ktoś, kto chce abym ja utożsamiał go z kimś kim nie jest, nie uznaje mojego utożsamiania się z osobą mającą rację? Abstrakcyjny przykład ale ciężko mi znaleźć właściwszy, który dobitniej pokazuje hipokryzję argumentu.
- Nie jestem taki szybki jak myślisz. Byłaś skupiona na swojej walce do tego stopnia, że wszystko co działo się naokoło było przez Twoje zmysły naginane. Kiedy rzuciłem parasolem zobaczyłaś go dopiero w momencie przysłonięcia go celowi jaki miałaś. Nagłe się jego pojawianie, mimo zmieniło Twoją percepcję co do mnie jako osoby szybkiej i nawet jeśli tak się nie poruszałem wciąż odczuwałaś niepokój, który mógł zawyżać moje zdolności w Twoich oczach. Nie pamiętam jak się nazywało to zjawisko ale wykorzystywane jest głównie przez polityków i dobrych handlarzy. Mimo, że dla tych drugich chodzi o zaburzenie percepcję logiki i zatajenia "haczyków".
Nie uznawałem się za błyskawicę, zwłaszcza biorąc pod uwagę ilość porażek i sytuacji gdzie ledwo co przeżywałem. Dlatego próbowałem wyjaśnić jak dziewczyna mogła źle odczytać moje zdolności. Kiedy jeszcze dziadek "szkolił" mnie na kupca, uczył mnie nie tylko rachowania , oceny wartości przedmiotów oraz ogólnego prawa czy myślenia ale również tego typu sztuczek, które są wykorzystywane przy pertraktacjach. Jeśli będziesz kładł nacisk na punkt A, możesz przyćmić spojrzenie na istotny punkt B zaniechując jego znaczenie. Ale to już przecież wytłumaczyłem.
Nie miałem też zamiaru kontynuować rozmowy odnośnie tego czy warto poznać wszelkie motywy czy uznać własne przypuszczenia jako absolut. Nie chcę trwać w nieskończonej pętli rozmowy w tym temacie.
- Jestem tylko ciekaw jak długo będzie ten "test" trwać. Pragnę zauważyć, że jeśli będziemy zbliżać się do celu mej podróży będę musiał powiedzieć "stop". Słowo o zachowaniu tajemnicy, mam nadzieję, że jako honorowa osoba rozumiesz co to oznacza.
Skoro dziewczyna wykorzystała mojej logiki co do zmienności sytuacji ja wykorzystam jej dotyczącej honoru. Jako samuraj powinna rozumieć co to oznacza, a to możliwe, że będzie idealną kartą przetargową aby koniec końców się rozstać. Nie planowałem dalszych nacisków. Czekało mnie kilka jeśli nie kilkanaście dni podróży więc spokojnie przez tydzień mogę przeboleć rzepa, który się uczepił. Miałem nadzieję, że nie będzie stwarzał większych problemów. No i jeśli nadarzy się okazja... zawsze mogę ruszyć "przodem" zostawiając ją w tle.
* * *
Co jak co ale czas przebywania z dziewczyną był niesamowicie krępujący. Była niczym duch, irytujące przeświadczenie, że ktoś non stop ciebie obserwuje, choć w tym przypadku nie było to przeczucie. Do tego miała niesamowicie wyczulone zmysły. Raz czy dwa próbowałem zmyć się wcześniej jednak "witała" mnie za każdym razem. Było to przerażające i nie raz czy dwa poczułem cień strachu... bo sama była jak taki cień... Innym podejściem było narzucenie szybszego tempa, nie był to bieg ale ktoś mniej wytrzymały mógłby paść po dwóch czy trzech godzinach, ona jednak nie dawała za wygraną...
Jedyny pozytyw jaki mogłem zaobserwować to pokrywanie kosztów własnych postojów. To była jej prywatna decyzja aby za mną podążyć toteż nie posiadałem moralnego obowiązku aby opłacać również i ją, tak jak to powinno się robić według staromodnych zwyczajów. W przypadku obozowania też wykazywała chęci czuwania jednak uznawałem, że nie ma potrzeby bo i tak się wybudzimy jeśli coś będzie się działo.
Naturalnie jako osoba posiadająca przenośny zestaw do gotowania raczyłem siebie ale również i ją ciepłym posiłkiem a nie suchym prowiantem (To, że nie podobało mi się, że za mną idzie nie oznaczało, że nie posiadałem kręgosłupa moralnego). W kwestiach nocowania... namiot był mój, "WYŁĄCZNIE MÓJ", parasol wraz z kocem od czasu do czasu mógł jej towarzyszyć ale namiot był MÓJ!
Zapomniałbym o rozmowach między nami. Suzumebachi raczej nie chciała rozpoczynać rozmów. Ja też wolałem tego uniknąć ale kiedy szła obok mnie często wzdychałem i pytałem ją o rzeczy związane z kulturą Lazurowych Wybrzeży i tym podobnych aby mieć informacje na wypadek gdyby dane mi było zahaczyć przez ten region ponownie. Czas jaki spędziłem podczas trwającego tam turnieju był zbyt mały aby coś więcej poznać, a suchy tekst który był mi wpajany za dziecka zdążył już ulecieć i zastąpiły go stereotypy, które zawsze we łbie pozostaną. Sam nie pozostawałem dłużny i jeśli ona sama pytała mnie o kulturę pewnych rejonów próbowałem odpowiedzieć. Nie poruszałem jednak prywatnych spraw bo... są prywatne i jeśli dziewczyna nie chciała sama o nich opowiadać... trudno, choć może to i lepiej?
* * *
Wkraczając do Sakai zacząłem zadawać pytania Kokuou o dokładniejsze lokalizacje dotyczące świątyni o której mówiła. Musiałem wiedzieć gdzie dokładniej iść oraz jaka dzieli mnie droga. Nie mogłem przecież wejść tam z Suzumebachi i zdradzić jej a tym samym całym Lazurowym Wybrzeżom gdzie znajduje się Demon, którego siły pragnie każdy...
I zdawać by się dało, że zrządzenie losu i łut szczęścia się do mnie uśmiechnął. Smuga nad wioską, błyskająca czerwień ognia. Dziewczyna puściła się pędem do przodu. Zostawiła mnie samego, była skupiona na innym celu a to oznaczało, że jej percepcja była zaburzona i wymknięcie się było w tym momencie najłatwiejsze. Wystarczyło skoczyć w przeciwną i biec przez godzinę czy dwie i miałem pewność, że więcej się nie spotkamy. Postawiłem krok. Westchnąłem. Dlaczego? Bo ruszyłem za nią. Próbowałem biec wolniej niż ona ale wciąż za nią podążać. Mimo, że wizja ucieczki była słodka wiązało się z nią kilka problemów. Pierwszym było to, że nie znałem zdolności tropicielskich dziewczyny. Biorąc pod uwagę zawziętość, może śledziłaby mnie tygodnie jak mężczyznę, którego zabiła pod karczmą. Druga kwestia to nieprzyjemny ścisk żołądka jaki najpewniej by mi towarzyszył. Byli to dla mnie obcy ludzie i nic mnie z nimi nie łączyło. Nie będę narażać swojego dobra dla innych. Byłem święcie przekonany, że to logiczna decyzja, czemu więc tak bardzo mnie męczyła? Po trzecie istniała dość wysoka szansa, że ten "akt" będzie dla Suzumebachi wystarczający aby uznała, że się myliła co do mnie, a z tym wiązała się rozłąka, która była mi jak najbardziej na rękę.
0 x
Yuki Hoshi
Posty: 485 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 25 maja 2023, o 23:24
~ 12/... ~ ~ Yami ~
~ Wyprawa Rangi B ~
~ W poszukiwaniu siebie ~
- Jeszcze zobaczymy - kobieta chyba ci pogroziła, kiedy powiedziałeś, że prędzej czy później będziesz musiał ją zostawić, żebyś załatwił swoje sprawy w sanktuarium. Nie zapowiadało się to dobrze, ale jeszcze było dużo czasu do tej konfrontacji.
Okazało się, że kiedy ty się trochę otworzyłeś, Suzumebachi - o dziwo - też. Była trochę sztywna, ale łapałeś ją w momentach, kiedy się rozluźniała. Odpowiadała na twoje pytania o Lazurowe Wybrzeże i jego chłodny klimat. Wspomniała, że czasami na ich wybrzeżach lądują ludzie, którzy atakują ich wioski, a ich lider nie robi z tym dużo. Ona sama chciała się sprawdzić w turnieju i oraz trochę zarobić na wygranej. Chciała też uczyć i otworzyć swoje własne dojo - musiała znaleźć uczniów, którzy chcieliby się od niej uczyć. Nie wygrała jednak żadnej rundy na turnieju, więc musiała poszukać innego sposobu na zebranie pieniędzy. No, po tym, kiedy już cię oceni.
Nie miała zamiaru korzystać z twojego namiotu.
Kiedy Suzumebachi i ty dobiegliście do niewielkiej wioski z pożarem, od razu zobaczyliście, że... nie ma czego ratować. Dom był już prawie całkowicie spalony, a ludzie - chyba wszyscy z wioski - stali wokół niego. Kilka osób płakało, ale nikt niczego nie robił.
Sam dom był też trochę oddalony od innych domów, zabudowań, a także od drzew i krzaków. Nic się od niego by nie zajęło.
- Ustawcie się w linii dostawa i przynieście wiadro wody! - zawołała Suzumebachi. Ale nikt się nie ruszył. To było oczywiste, że nie miało to sensu i spoglądali na nią, jak na wariatkę.
Kobieta spojrzała na nich z szeroko otwartymi oczami i sama podbiegła do studni, żeby wziąć wiadro z wodą i zacząć gasić budynek.
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Yami
Posty: 2824 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 27 maja 2023, o 22:53
Świadomość niemocy. Nie dało się inaczej opisać emocji jakie musiały towarzyszyć przy stracie całego swojego dobytku. Suzumebachi postanowiła działać od razu zaś to co pojawiało się w mojej głowie to dlaczego doszło do owego pożaru i czemu właśnie nie były prowadzone żadne działania ratunkowe. Dlaczego ludzie tylko stali i się patrzyli? Nawet jeśli aktualna sytuacja była beznadziejna, taką nie była od początku. Pojawienie się pożaru wzbudza panikę w ludziach, nawet jeśli wszystko wskazuje, że nic więcej nie powinno zająć się ogniem tak obawa wciąż istniała. Wszystko było w interesie każdej stojącej osoby aby próbować powstrzymać ogień a tak jednak nie było. Westchnąłem. Żałowałem, że nie nauczyłem się techniki pieczętowania ognia ale...
Wyjąłem z dużej torby średni zwój. Rozwinąłem go i skoczyłem w górę. Złożenie jednej pieczęci doprowadziło do opuszczenia znacznych pokładów wody. Powinno to doprowadzić do zelżenia ognia, wątpiłem aby jednak udało się go w całości zgasić. Wylądowałem na ziemi a zwój w ręce zaczął samoczynnie się zwijać. Prosta technika i odrobina chakry. Mogłem sobie na to pozwolić.
- Domyślam się, że sytuacja była zbyt ciężka aby ją okiełznać ale nie widzę dookoła żadnych prób ratowania dobytku. Ogień nie pojawia się nagle. Co się tak właściwie stało?
Rzuciłem pytaniem w kierunku grupy gapiów. Nie działali zbyt wiele więc może języki im się choć trochę rozwiną i będą chętni na rozmowę.
Ukryty tekst
0 x
Yuki Hoshi
Posty: 485 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 28 maja 2023, o 22:14
~ 13/... ~ ~ Yami ~
~ Wyprawa Rangi B ~
~ W poszukiwaniu siebie ~
Ludzie z lekkim przerażeniem obserwowali to, kiedy podbiegłeś bliżej i z góry użyłeś swoich umiejętności, żeby zgasić ogień. Zajęło ci to tylko chwileczkę, ot, wyciągniecie zwoju i wpuszczenie wody na płonące zgliszcza. Zrobiłeś to sprawnie, a wyglądało to bardzo imponująco.
Suzumebachi właśnie wyciagnęła wiadro ze studni i odwróciła się, żeby dobiec do budynku, kiedy zobaczyła, jak radzisz sobie z całym ogniem. Bo z całym ogniem sobie poradziłeś. Wypuściła wiadro z dłoni i tylko na ciebie patrzyła, kiedy wylądowałeś, i podszedłeś do ludzi, którzy wyłącznie stali i patrzyli.
Wyglądali na naprawdę wystraszonych, niektórzy może i byli pod wrażeniem, ale to przerażenie górowało. A potem pojawiły się szepty. W końcu ktoś wystąpił z tłumu.
- Katagi Ken, jestem sołtysem tej wioski - przedstawił się. - Nic nie mogliśmy zrobić, bo nam zabroniono. Mamy problemy z taką jedną grupą, co się zatrzymała niedaleko w lesie. Próbowaliśmy się postawić i nie płacić haraczu za "ochronę" i tak to się skończyło. Podpalili dom i pilnowali aż spłonie tak, że nie warto było nic robić. Teraz sobie już poszli ale… swego dopięli. Zapłacimy.
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Yami
Posty: 2824 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 28 maja 2023, o 23:41
Takiego obrotu spraw się nie spodziewałem. Znaczy spodziewałem się, że Suzumebachi przestanie latać z wiadrem kiedy zobaczy jak można gasić pożar... aczkolwiek nie spodziewałem się, że uda mi się go ugasić przy pomocy wody z tylko jednego zwoju.
Przechodząc jednak do kwestii zebranej gawiedzi. Biorąc pod uwagę, że mieli kontakt z grupą bandycką wydawał się o dziwo bardzo spokojny. Sposób w jaki opowiadał o problemie wskazywał, że proceder musi trwać o dłuższego czasu. Wzorkiem prześledziłem każdego z mieszkańców wioski aby spróbować wyłapać jakie potencjalne emocje można wyczytać z ich sylwetki.
- Rozumiem, że byli nie tylko dzisiaj? Czemu nie posłaliście po kogoś z większych osad? Jeśli nie Shinobi to przynajmniej straż by się nimi zajęła. Nie musielibyście teraz przeżywać utraty dobytku.
Westchnąłem. Problem w tym wszystkim był taki, że brak podjętych działań przez nich wpłynie na moją misję. Nie wiedziałem ile mam czasu aby przygotować się na znacznie większe niebezpieczeństwo niż grupa złodziejaszków. Biorąc pod uwagę ukrywania się w lesie mogę spędzić na próbie ich odnalezienia zdecydowanie więcej czasu niż go miałem. Zwróciłem się w stronę Suzumebachi. To właśnie ona chciała pomóc mieszkańcom wioski, to właśnie ona pragnęła przybycia tutaj jak najszybciej.
- Jeśli to co mówią jest prawdą, pierwszą możliwością jest zaczajenie się w wiosce. Nie wiadomo jednak kiedy przyjdą z powrotem i fakt, że dom został ugaszony nagle - tutaj wskazałem na potężne kłęby dymu będącego efektem zetknięcia się wody z ogniem - może być dla nich oznaką, że w wiosce przebywa shinobi, a to sprawi, że będą bardziej czujni. Drugą opcją jest pójście ich śladem. Nie wiesz jednak czy nie są na tyle cwani aby zatajać ślady bądź czy w tej chwili nie obserwują nas z linii drzew. Co koniec końców doprowadzi do wyprowadzenia Ciebie w pole.
Następnie skierowałem się w stronę "sołtysa" wioski aby dopytać się jeszcze kilku rzeczy.
- Czy jakoś się przedstawili? Czy coś ich wyróżniało np. akcent albo budowa ciała? Czy mówili o której się stawią bądź gdzie zanieść haracz?
Nigdy nie należy uniżać zdolnościom przeciwnika. Nigdy nie wiadomo kto jakiego asa ukrywa w kieszeni. Chwila nieuwagi może oznaczać wiele. Błędna decyzja da złudną nadzieję mieszkańcom na bezpieczeństwo, a mi na rozwiązanie dwóch problemów jednocześnie. Wciąż nie wiedziałem czy okazana pomoc jakkolwiek przekona samurajkę, że nie stanowię zagrożenia. Kto wie może wpadnie na "inny" pomysł. Pytanie tylko co wtedy?
0 x
Yuki Hoshi
Posty: 485 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 29 maja 2023, o 20:37
~ 14/... ~ ~ Yami ~
~ Wyprawa Rangi B ~
~ W poszukiwaniu siebie ~
Widziałeś, jak ramiona twojej towarzyszki lekko opadają, a ona na ciebie patrzy… i się uśmiecha, przelotnie. Miała ładny uśmiech, chociaż wyjątkowo rzadko gościł on na jej ustach. Westchnęła lekko i podeszła do ciebie, stając obok, kiedy rozmawiałeś z mężczyzną i analizowałeś sytuację. Wciąż była drobna obok ciebie. Pewnie nigdy to się nie zmieni - byłeś wysokim mężczyzną.
- No nie, to nie było tylko dzisiaj. Dzieje się tak od dawna, a większe osady mają swoje kłopoty, a nas nie stać na wynajęcie shinobi, żeby zajęli się sprawą. Nawet jeżeli mieszkamy przy trakcie, nikogo nie obchodzą tereny przygraniczne. Jeszcze niedawno zabijali się na granicach, może nie naszych, ale niedaleko - wyjaśnił mężczyzna.
No, nie dało się ukryć, że shinobi tani nie byli i nie było łatwo ot tak po prostu kogoś sobie wynająć (pomimo, że tych shinobich trochę na świecie było). Zwykle biedni ludzie musieli liczyć na siebie lub na shinobich, którzy przechodzili obok i mieli dobre serca i chcieli pomóc. Bądź na dobre serce syna kupca i jego samurajskiej… kuli u nogi.
- To jest banda Hanza, z okoliczych lasów. Zalęgli się, cholerstwo, kiedy Uchiha ogarnęli po wojnie i wykurzyli ich z Sogen. Zamiast wyłapać wszystkich to odwalili i teraz my się musimy z tym męczyć - stwierdził Katagi Ken, oburzony.
- Dranie! - ktoś zakrzyknął.
Suzumebachi zmarszczyła brwi i zerknęła na ciebie. Wydawało się, że uważnie ci się przysłuchuje i ocenia każde twoje słowo. Trzymała się jednak obok, niemal jak skała i nie wyglądało, że miałaby gdziekolwiek odejść.
- Nie przyjdą po haracz już dzisiaj, mamy tydzień na zebranie go, albo przyjdą i znowu spalą jakiś budynek. Obiecali też, że jeżeli się im dalej będziemy sprzeciwiać, to nas po prostu pozabijają. Jeden po drugim. Niby chcą pieniądze, a nas będą zabijać. Pewnie przeniosą się od innej wioski. Jest ich kilkunastu, chyba jacyś z tych okolic. Sogen, Midori, Sakai, może Antai. Nie przyglądaliśmy się im za bardzo, bo od razu by kogoś pobili, gdybyśmy to zrobili. Samego Hanzo nie widzieliśmy, ale to on wydaje rozkazy. I jest schowany w lesie.
Przez chwilę sołtys popatrzył na was i w końcu zapytał.
- Pomożecie nam z żoną? Bo jeżeli nie, to idźcie sobie. Nie chcemy więcej kłopotów.
Suzumebachi drgnęła i bardzo szybko odpowiedziała.
- Pomożemy, prawda, Yami-san? Potrafię tropić. Znajdę ich. - I odwróciła się do ciebie, patrząc prosto w twoją twarz. - Pomożesz tym ludziom, prawda? Możemy od razy zabrać się za szykanie śladów, gdzie mogą być. W którą stronę szli?
Sołtys wskazał ręką kierunek, a Suzumebachi była bardziej niż gotowa, żeby go obrać, ale czekała na ciebie.
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Yami
Posty: 2824 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 30 maja 2023, o 23:50
Przymknąłem powieki i głośno westchnąłem. Dwoma palcami złapałem się za nasadę nosa i ponownie westchnąłem. Dłoń ześlizgnęła się z twarzy i jedyne co chciałem zrobić to ziewnąć, byłoby to jednak ciutkę zbyt częste więc w ostatniej chwili się powstrzymałem. Nie mogłem winić mieszkańców pobocznej wioski o brak edukacji. Nie mogłem winić ich za krzywą logikę i błędne podejście do sprawy. Bali się i złość, która narastała z powodu bezsilności się uwidaczniała. Jednak spośród całej tej grupy musiał być ktoś kto ma "sznurek" między uszami i potrafi z niego korzystać. Chyba będę musiał zrobić krótką lekcję historii, aby sytuacja nie powtórzyła się ponownie.
- Jednym z najbardziej brutalnych sposobów na wygranie wojny jest zagłodzenie broniących się. Każda wioska odpowiada za produkcję żywności bądź innych dóbr, które są potrzebne do życia codziennego. Co więc się stanie jeśli takie wioski będą dewastowane przez bandytów bądź wrogą nację? Przepływ żywności do stolicy zostanie ograniczony. Magazyny będą bardzo szybko się uszczuplać kiedy liczba uchodźców za murami zacznie rosnąć. Ograniczenie racji dla walczących, bunty między murami, koniec końców porażka. Wspomnijcie od czego się to wszystko zaczyna, od dewastacji takich wiosek jak wasza. Oznacza to, że w interesie regionu jest wasze bezpieczeństwo. Zgłoszenie tego incydentu najpewniej szybko rozwiązałoby wasze problemy. Poza tym istnieje niezerowa szansa, że za ich głowy wystawiono już odpowiednie listy gończe, a wy, zgłaszając sprawę, moglibyście zyskać niewielką sumę za wskazanie bliskiego pobytu. Tyle w temacie...
Brak działania był najgorszym co mogli zrobić, bo tylko pozwala obrosnąć w piórka bandytom. Istniała szansa, że mieszkańcy w oczekiwaniu na pomoc zebraliby odpowiednie środki aby przetrwać maksymalnie tydzień więcej. Potem wszystko byłoby im zwrócone najpewniej zwrócone albo jakoś zrekompensowane. Jak wspominałem najlepszą rzeczą dla stolicy i regionu jest utrzymywanie bezpiecznych traktów transportujących dobra oraz społeczności produkującej żywność.
Westchnąłem.
Zrobiłem to po zakończeniu swojego krótkiego wywodu, jednocześnie dając odpowiedź sołtysowi względem "żony" jaką miała być Suzumebachi. Nie wiem jak do tego doszedł i chyba nie chciałem wiedzieć biorąc pod uwagę opłakany stan wioski. Jeśli dwoje podróżujących można nazwać "małżonkami" wówczas oznaczałoby to, że jestem w związku trwającym kilka dobrych lat z pięcioogoniastym demonem.
Kolejną rzeczą była chęć dziewczyny do udzielenia pomocy. Miałem nadzieję, że samo ugaszenie chaty dopnie moją stronę "układu". Kiedy pojawiły się nowe okoliczności... odwróciłem się do niej plecami i ugryzłem paznokieć prawego kciuka. Nawet jeśli uda się ich złapać jeszcze dziś pojawi się dodatkowe opóźnienie w postaci "odprowadzenia ich do straży co jeszcze bardziej opóźni moją podróż. Jeśli jednak odmówię, dziewczyna pójdzie sama i najpewniej pójdzie moim śladem dalej. Słowa o zdolnościach tropicielskich były potwierdzone przez dopadnięcie mężczyzny w karczmie. Kosztem odrobiny czasu może zdoła mi się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Odwróciłem się w kierunku oczekujących sołtysa oraz Suzumebachi.
- Zobaczymy co uda nam się znaleźć.
I z tymi słowami skierowałem się w stronę wskazaną przez mężczyznę. Dziewczyna u boku była tak naprawdę tylko kwestią czasu.
- Najlepiej będzie pojmać jednego i zdobyć informacje dotyczące położenia ich "obozu", ilości, posiadanych zdolności, wyposażenia oraz planów... Najbardziej martwię się transportem do posterunku. I nim zaczniesz coś mówić o ucinaniu głów... wciąż są to ręce do pracy, które mogą przyczynić się do rozwoju regionu, czy to przez prace w kamieniołomie czy przy utwardzaniu dróg, czy jeszcze w jakiś inny sposób.
To był też moment w którym mogłem przeanalizować zdolności tropicielskie jakimi szczyci się dziewczyna. Potencjalnie mogę znaleźć lukę i ją wykorzystać jeśli po wszystkim nie rozstaniemy się pokojowo.
0 x
Yuki Hoshi
Posty: 485 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 1 cze 2023, o 21:31
~ 15/... ~ ~ Yami ~
~ Wyprawa Rangi B ~
~ W poszukiwaniu siebie ~
Świat, w którym żyłeś ty oraz świat, w którym żyli ci ludzie - to były dwa różne światy. To, co im mówiłeś, co im wyjaśniłeś, miało w sobie dużo wartości i opisywało dość idealny świat. Świat, gdzie klany nie pilnowały wyłącznie własnych nosów, świat, gdzie bandytami zajmowała się władza, a ludzie byli zaopiekowani i mogli w spokoju żyć po swojemu. Taki świat byłby piękny.
Kwestią było, który z tych światów potencjalnie dawał szansę na lepszą opowieść.
Nie można było też powiedzieć, że nie miałeś racji. Poniekąd ją miałeś. Ale chyba nie było to roztrząsać. Zupełnie inną sprawą była kwestia twojego małżeństwa. To był bardzo naturalny wniosek, że kobieta i mężczyzna podróżujący razem pewnie będą postrzegani jako małżeństwo. Po prawdzie przecież ludzie po prostu mogli o tym zdecydować bez żadnych ceremonii. Oczywiście, jeśli to raczej nieznani ludzie. Nikt też nie trzymał takich zapisków, jeśli nie przynależało się do pewnej społeczności. Pewnie dlatego Suzumebachi nie oponowała. Nie miało to sensu.
Dodatkowo nikt nie wiedział, że byłeś zadurzony w swoim demonie.
Suzumebachi skinęła głową w podziękowaniu, że zdecydowałeś się pomóc. Kawałek razem przeszliście po prostu w stronę lasu. Przy lesie znaleźliście ścieżkę - uczęszczaną - która prowadziła w las. Było to oczywiste, że tamtędy wiodła wasza droga. Przynajmniej na początku.
Kobieta, idąc, trzymała dłoń na swoim mieczu, gotowa w każdej chwili na wyciągnięcie go. Dość pewnie obecne prowadziła przez las, ale nie znaczyło to zbyt wiele, bo tyle to i ty mogłeś poprowadzić.
- Przemoc nie jest drogą, którą samuraj obiera lekko - odpowiedziała ci, nie patrząc na ciebie. - Jeżeli jednak jest to konieczne, żeby chronić niewinnych ludzi, musimy być na nią gotowi. Jeżeli nie będzie innej drogi, będę miała prawo i obowiązek działać. Tamten mężczyzna zasłużył na śmierć, Yami-san.
Szliście jeszcze kilkanaście minut, zanim Suzamebachi przystanęła i zawołała cię, a następnie pchnęła cię przy ściółce. Kiedy to zrobiła, ty również zauważyłeś wgłębienie w podłożu i drobnej roślinności.
- Tędy. Tutaj ktoś zsiadł ze ścieżki. Yami-san, bardzo dziękuję, że mimo swojej niechęci to robisz.
Podniosła się i poszła dalej w las, tym razem już nie po ścieżce.
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Yami
Posty: 2824 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 2 cze 2023, o 22:30
Im dłużej obserwowałem sposób w jaki dziewczyna nie tylko szuka śladów ale również je interpretuje tym bardziej topniały moje szanse na ucieczkę. Oznaczało to, że nawet przy zmyślnym pomysłach ucieczki dziewczyna znajdzie mnie jeśli tylko będzie tego chciała. Brak czasu coraz bardziej wdawał się we znaki. To była moja ostatnia szansa na doprowadzenie naszej relacji do "szczęśliwego" zakończenia.
- Zdefiniuj konieczne. Co jeśli Twoje konieczne jest w rzeczywistości przykrywką do słowa "łatwe". Dużo prościej ocalić jednego kosztem innych, wyzwaniem jest ocalić każdego pomimo trudności.
Poszukiwania wciąż trwały. Im wyraźniejsze stawały się ślady również i ja zacząłem baczniej obserwować okolicę, nie tylko historię odbitą w ziemi. Nie wiem czy właśnie to rozbicie uwagi czy bystrzejsze oko Suzumebachi ale to właśnie ona dostrzegła ślad, który schodził z trasy jako pierwsza. Słysząc podziękowania cicho westchnąłem.
- Gdybym odpowiedział "nie", co byś zrobiła? Najprawdopodobniej załatwiła problem sama i szybko dogoniła mnie uznając, że jednak jestem niebezpieczny dla otoczenia. Wiedziałem, że potrafisz tropić, teraz widzę jak dobrze. Nie wiem czy ta "pomoc" jakkolwiek zmieni Twoje zdanie o mnie. Koniec końców mam nadzieję, że ta decyzja będzie z korzyścią dla wszystkich.
Powiedziałem prawdę ale czy powiedziałem ją dlatego, że widziałem w tym jakąś swoją korzyść? Istnieje szansa, że Samurajka uzna moją prawdomówność za szlachetną kończąc swoją honorową misję. Istnieje również szansa, że uzna mnie za kłamcę i będzie jeszcze bardziej czujna. Nie podejmując ryzyka w korzystnych dla mnie chwilach jak mogę doprowadzić do satysfakcjonujących rezultatów? Przerażające w tym wszystkim jest to, że szukam powodów dla których powiedziałem prawdę i tym bardziej, że zarzucam sobie użycie go dla własnych korzyści nie ze względu na społeczną moralność.
Westchnąłem.
- Chodźmy...
0 x
Yuki Hoshi
Posty: 485 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 4 cze 2023, o 13:43
~ 16/... ~ ~ Yami ~
~ Wyprawa Rangi B ~
~ W poszukiwaniu siebie ~
- Yami-san bardzo dużo mówi - powiedziała i uśmiechnęła się do Ciebie. To było niespotykane, żeby się do Ciebie uśmiechnęła. Nie było jasne, dlaczego to zrobiła i które słowa sprawiły, że była rozbawiona. Nie rozwijała jednak dalej swoich myśli, pozostawiając Cię w niewiedzy.
Po pewnym czasie, gdy już szliście przez las, Suzumebachi ponownie się odezwała.
- Dokładnie tak by było, Yami-san. Pozbyłabym się problemu sama, a następnie bym Cię znalazła, chociaż w istocie byłabym Yami-sanem wtedy bardzo zawiedziona - wyjaśniła Ci. - Co do mojego zdania na Twój temat, Yami-san, pozwolę sobie je zachować dla siebie. Nie jest ono jednak aż tak negatywne, jak na początku. Muszę przyznać, że kierowała mną pewnego rodzaju złość na to, że Yami-san się wtrącił. Miała to być moja pokuta, a wyszło jak wyszło. Teraz jest mi trochę wstyd, że pozwoliłam na to, żeby kierować się tą złością.
Czy były to przeprosiny? Trudno było powiedzieć.
Im dalej szliście przez las, tym więcej było znaków, że ktoś tutaj mieszkał. Połamane gałęzie, brak zwierząt, wydeptane ścieżki. Przez chwilę jeszcze wydawało się, że było bezpiecznie, ale potem Suzumebachi przyłożyła palec do ust, dając znak, żeby być cicho. Nie musiała tego mówić, także Ty wyczułeś, że ludzie byli w pobliżu. Z daleka usłyszałeś i zauważyłeś patrol, który przedzierał się przez las, a w oddali, na drzewie, był punkt obserwacyjny z jedną osobą tam przebywającą.
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Yami
Posty: 2824 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 4 cze 2023, o 23:42
Czy rzeczywiście mówiłem tak dużo? Z całą pewnością mówiłem więcej od samurajki, która wydawać by się mogło złożyły śluby milczenia, jednak nie tak wiele jak przekupy na targowiskach. Z całą pewnością mówiłem to co myślę i często irytowała mnie ludzka głupota stąd pewnie wyrobiłem sobie nawyk "pouczania" innych choć sam tak naprawdę gówno wiedziałem o życiu. Ile może wiedzieć szczyl mający dwa czy może nawet trzy razy mniej wiosen niż przewodniczący wioski którego chwilę temu edukowałem o istotności wiosek i bardzo prawdopodobnej metodzie prowadzenia wojny, wojny, której nigdy nie doświadczyłem. Westchnąłem.
To co zbiło mnie z pantałyku to uśmiech dziewczyny, którego do tej pory nie widziałem. Zupełnie jakby jakaś maska, która zakrywała jej twarz opadła ukazując całkowicie inną osobę, a ten uśmiech... był uroczy. Odwróciłem wzrok i skierowałem go na ślady, które prowadziły nas prosto do obozu.
Samurajka pozwoliła odpowiedzieć na moje przypuszczenia dotyczące tego co by zrobiła, gdybym się nie zgodził na pomoc. Nie odbiegało ono od mojej wizji. Dobrze zrobiłem decydując się na pomoc. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jej przeprosiny mimo, że wciąż podszyte swego rodzaju niechęcią. Suzumebachi zdawała się nie chować już urazy... nazywa mnie wszak bardzo zwyczajowo moim imieniem... choć w zasadzie tylko je podałem. Czułem się jednak niekomfortowo słysząc to z jej ust.
- Ja z kolei nie mogę przeprosić za tamto wtrącenie. Jeśli jest szansa, nawet najmniejsza, na to, aby uratować innego człowieka niewielkimi zasobami... dlaczego miałbym nie spróbować?
Wciąż stałem przy swoim i wciąż uważałem, że postąpiłem właściwie, nawet jeśli moje działania wtedy nie spotkały się z przychylną opinią innych. Każdy zasługuje na to aby żyć, jeśli czynił źle musiał za to odpokutować.
Nie mogłem jednak zbyt dużo na ten temat myśleć albowiem większa ilość śladów podpowiadała, że niedługo będziemy na miejscu. Samurajka również doszła do tych samych wniosków albowiem przyłożyła palec do ust. Uniwersalny symbol milczenia. Patrol oraz punkt obserwacyjny. Najlepiej byłoby ogłuszyć ich jednocześnie. Przekraść się i zadać jeden cios w tył głowy. Pozbycie się dwójki czy trójki nie da nam zbyt wiele ale pozwoli na zdobycie odpowiedniej wiedzy.
Wskazałem na siebie palcem a następnie na drzewo gdzie znajdował się patrol. Następnie na dziewczynę i patrol. Płaską dłonią przyłożyłem do tyłu głowy próbując wskazać chęć ogłuszenia. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem analizować otoczenie. Próbować wybrać odpowiednią trasę, która pozwoli mi na uniknięcie patrolu i podkradnięcie się do drzewa na której znajdował się obserwator. Musiałem wszystko zgrać w czasie. Techniki jakie posiadałem niestety należały do głośnych dlatego musiałem polegać na własnych zdolnościach analitycznych oraz szybkości. Wziąłem głęboki wdech i przeszedłem do działania. Obserwując patrol oraz obserwatora zacząłem przekradać się między drzewami, możliwie szybko. A gdy w końcu uda mi się dostać do "wieży obserwacyjnej" powoli wchodzić na nią przy pomocy podstawowej techniki ninja aby na samym końcu obezwładnić mężczyznę jednym ciosem w tył głowy. Miałem tylko nadzieję, że nikt mnie nie wypatrzy ani nie usłyszy.
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości