Strona 1 z 7
Osada Morinoko
: 7 lut 2023, o 23:32
autor: Tetsurō
Osada Morinoko
Niewielka wioska licząca może dwustu mieszkańców. Znajduje się na obrzeżach Sakai, tuż przy ogromnej puszczy, z dala od głównych szlaków handlowych, dlatego też podróżny nie odwiedzają jej zbyt często. Mieszkańcy specjalizują się w czerpaniu z okolicznych lasów garściami, dlatego też w większości zajmują się łowiectwem oraz przetwarzaniem mięsa i skór. W osadzie znajduje się także niewielka karczma, w której głównie przesiadują lokalni mieszkańcy, choć raz na jakiś czas pojawiają się przyjezdni.
Re: Osada Morinoko
: 7 lut 2023, o 23:46
autor: Tetsurō
Jinpachi mimo swoich problemów z oczami, wiedział jak poradzić sobie w tym trudnym świecie. Dzięki swojemu niezawodnemu kijaszkowi pokonał zarówno drabinę w domku babci jak i trawę, która starała się ukryć przed nim odpowiedni szlak. Na szczęście doskonale znał się on na warstwach lasu, dzięki czemu wiedział, gdzie ma się kierować. Kiedy już trafił na ścieżkę, ta prowadziła tak jak babuszka powiedziała, cały czas prosto. No i czas tak mijał, a nasz bohater brnął przed siebie. Las robił się powoli rzadszy a odgłosy leśnego życia cichły. W końcu, po kilku godzinach spacerowania przed siebie, Jinpachi natrafił na bardziej ubity trakt, który był dobrym znakiem. Po kilku kolejnych chwilach do jego uszu zaczęły dochodzić odgłosy ludzkiej działalności. Słyszał jak w oddali ktoś rąbie drewno, ja ręczna piła przecina duże pnie. Słyszał też dźwięki kopyt oraz wozów. Po jakimś czasie do wszystkiego dołączył zapach krwi, garbowanych skór oraz wędzonych wędlin. To wszystko musiało oznaczać, że ludzka osada jest coraz bliżej, a po kolejnych chwilach nasz heros był pewien, że do niej dotarł. Nie mógł być pewien, czy to dokładnie to miejsce, do którego wysłała go babinka, jednakże na pewno było w jakiejś ludzkiej miejscowości.
Odnalezienie rzeźnika także nie było trudne. Wystarczyło iść za nosem, tak gdzie zapach wędlin jest najmocniejszy, i tak po kilku kolejnych chwilach nasz heros stanął przed dosyć dużym budynkiem o kolorze... a nieważne, przecież i tak on nie widzi. Słyszał on dosyć dobrze odgłosy pracy, oraz rozmowy lokalnych, którzy targowali się o jak najlepszą cenę wędzonego boczku. A więc dotarł on do swojego celu, albo też jakiegoś innego rzeźnika, wtedy też będzie to trochę większy przypał. No ale trzeba było liczyć, że jednak to było to miejsce, o którym wspomniała mu zleceniodawczyni.
- Następny proszę! - odezwał się donośny głos gdzieś z wnętrza budynku, co mogło pomóc naszemu herosowi w zlokalizowaniu zarówno wejścia jak i lady, przy której prawdopodobnie czekał na niego oprawca. Oczywiście oprawca zwierząt, nie ludzi... W wnętrzu mieszało się mnóstwo intensywnych zapachów, dlatego też bardzo ciężko było określić jakie produkty dokładnie były tutaj sprzedawane, na pewno były one mięsne, ale ile ich było i jakie, do tego trzeba było mieć nos Inuzuka, albo żołądek Akimichi.
- W czym pomóc młodzieńcze? - odezwał się tajemniczy głos, chyba mówiący w stronę Jinpachiego. Tylko czemu ktoś miałby mu oferować pomoc. Czyżby aż tak nieporadnie wyglądał? Pewnie tak... aż dziwne, że jeszcze nie wpadł na żadną półkę i nie zrzucił na podłogę słoika ze smalcem czy też konserwowej szynki. Ten młodzieniec to jednak miał dużo więcej szczęścia niż mu się wydawało.
Na prośbę Jinpachiego, Toshiko znika z misji.
Re: Osada Morinoko
: 27 lut 2023, o 17:58
autor: Jinpachi
Ktoś może się spytać "Jinpachi, jak ty to robisz, że świat taki okrutny, a ty ślepy i sobie radzisz?". I wtedy Jinpachi by odpowiedział "Nie zawracaj mi dupy" i poszedł dalej ze znalezionym kijaszkiem. Potem może go wyrzucił i znalazł nowy, nieco dłuższy i prostszy. Natura niezwykłą była i może kiedyś podaruje mu idealnie prosty kijaszek do chodzenia i do stukania przed siebie. Podróż przez gąszcza i trakty była idealną okazją do rozchodzenia strawionego wcześniej jedzenia. Nie było lepszego sposobu na lepsze przyswojenie wciągniętych kalorii, niż lekka i metodyczna aktywność fizyczna na świeżym powietrzu. Nie skażonym dymem z ognisk czy krowimi plackami. Tylko natura, szumy drzew, ćwierkanie ptaszków i potencjalnie niebezpieczne duchy zmarłych czy inne demony nawiedzające wilki. Je to tam pal licho, bo nie z takimi rzeczami sobie radził i nie takim wrogom odcinał dopływ powietrza. Szedł więc lekko, bezstresowo. Zakładając, pewnie nieco błędnie, że nie ma czego się obawiać i że wszystko pójdzie dobrze.
Godziny mijały, a dla urozmaicenia marszu Jin zaczął śpiewać pod nosem zasłyszane kiedyś w karczmach i zajazdach przyśpiewki. O różnej tematyce, ale to warto pominąć w ogólnym opisie podróży. CO PRAWDA chwila to nie była, ale babuszka na pewno miała lekkie skrzywienie odnośnie czasu. No bo dla nas to może była chwila, gdzie ona zejdzie po drodze na piąty zawał w swoim życiu. No dla Jina nie było to jakkolwiek problematyczne. Jeśli jedzenie, to i praca i ta umowa była całkiem oczywista. Nic za darmo w tym świecie nie było, nawet o wpierdol trzeba się było doprosić. On na szczęście nie miał zamiaru dopraszać się o fizyczną konfrontację, a o mięsko.
Mięsko, jak niektórzy koneserzy myśli prostej wiedzieli, ma zapach. Jinpachi chodził także dzięki zapachowi. Toteż znalezienie wyraźnego zapachu mięsa (i pewnie krwi przy okazji), problemem w wiosce nie było. Głos rzeźnika doprowadził go do lady, mógł więc wywiązywać się ze swojej części umowy w sposób bardziej praktyczny.
- Witajcie, Gospodarzu. Babuszka z leśnego domu na drzewie wysyła mnie po coś. Nie powiedziała po co dokładnie, ale chyba mięso. - rzekł i nonszalancko oparł się o ladę. Albo, gdy była za mała i nie dosięgał, o postawiony pionowo kijaszek. Nie powinno być to przecież trudne, jak i on miał wiedzieć o co chodzi.
Re: Osada Morinoko
: 27 lut 2023, o 21:00
autor: Tetsurō
"Stara ale Jara"
Misja C dla Hoshigaki Toshiko{*} & Jinpachi
Kolejka 8 / 14
Jinpachi musiał chwilę poczekać nim przyszła na niego kolej. Zdawało się, że w sklepie jest trochę osób, choć nie było ich przy ladzie, być może chodzili między regałami i wybierali to na co mieli ochotę. Nasz bohater słyszał ich rozmowy, czuł ich obecność, to jak przmykają między meblami, jak sprawdzają produkty poprzez dotyk czy też zapach. Mimo tego, że nie widział ich, jego pozostałe zmysły były doskonałym przewodnikiem w tym trudnym świecie. W końcu jednak przyszła i na niego kolei, został zaproszony do lady, gdzie gospodarz przyjął od niego zamówienie. Kiedy tylko wspomniał o co chodzi, rzeźnik zaśmiał się i odszedł od lady na chwilę, zapewne znikając w jakimś swoim kantorku. Wrócił po kilku chwilach i położył przed młodzieńcem zwój. Jinpachi nie miał problemu ze zlokalizowaniem go, nie był on najmniejszy, poza tym słyszał odgłos jego lądowania na drewnianej ladzie.
- Staruszka ma ostatnio coraz więcej zamówień. Powiedz jej proszę, że nie tak łatwo teraz o coraz lepsze mięso. Niech zacznie robić zapasy, bo z miesiąca na miesiąc może być coraz gorzej. Wojna się skończyła, więc zwierzyna już nie chodzi tak bezpańsko po lesie. - w donośnym głosie sklepikarza dało się wyczuć dziwną nutę, jakby zawahanie, a może było w tym coś głębszego? Nie ma znaczenia... Właściciel poklepał Jinpachiego po ramieniu a następnie udał się w stronę jednego z regałów, gdzie zaczął opowiadać o jakimś swoim produkcie, który z opowieści zdawał się być wędliną. Opisywał on ten kawał mięsa tak jakby pochodził z nie wiadomo jakiego bydła. Jakby było karmione najlepszymi zbożami i codziennie masowane, aby nadać odpowiedniej jędrności i faktury. Czy na tym świecie na prawdę byli ludzie, którzy robili by coś tak dziwnego swojemu mięsu??
Nasz młodzieniec miał swoją paczuszkę pod postacią zwoju. Teraz wystarczyło jedynie wyjść i wrócić w stronę domku babuszki. No chyba, że on miał inne plany. Pora była młoda a droga do chatki w lesie nie taka długa, więc mógł on gdzieś zabawić w okolicy i odpocząć. No chyba, że spieszyło mu się na kolację, którą szykuję babcia. Skoro ogromna kobieta jej pomaga, to na pewno szybko się uwiną, a wtedy jak się spóźni, to będzie jadł zimne. A zimne mięsko już nie smakuje tak dobrze, więc może jednak trzeba było się spieszyć. Tylko czy przypadkiem spacer w nocy przez las był bezpieczny? Co prawda ciemność nie robiła różnicy naszemu bohaterowi, w końcu i tak nic nie widział, no ale noc była porą dzikich zwierząt a w lesie zdecydowanie było ostatnio za dużo wilków...
Re: Osada Morinoko
: 28 lut 2023, o 21:59
autor: Jinpachi
Sklepik rzeźnika cieszył się chyba sporym powodzeniem wśród lokalnych, sądząc po ilości klienteli. Cóż, każdy miał ochotę na nieco mięska dobrej jakości i ładnie pokrojonego. Ale do uboju świni mało kto się rwał. W tym Jinpachi, ale to chyba z wiadomych powodów. Wiedza, gdzie uderzyć by ujebać i gdzie uciąć, by wyciąć żeberka, była i zaawansowana, i absolutnie dla niego niedostępna. Niczym znaki wywieszane na drzwiach. Ale do tej pory żadne takie ostrzeżenie na tabliczce nie powstrzymało go przed jego przygodami, a nawet kilka z nich spowodowało. Także udawało mu się przeżyć dzięki niewątpliwej dobroci i życzliwości innych ludzi, na przykład tego dobrego człeka za ladą. Który przekazał wiadomość Jinowi, który to miał ją przekazać babuszce.
- Dziękuję serdecznie, zdrówka i do widzenia. - schował zwój za pazuchę, ukłonił się z wdziękiem i gracją galopującej ślepej antylopy i wyszedł ze sklepu, oczywiście trafiając w drzwi od razu przez wiedzę o ich położeniu. Następnie przyszła pora na stoczenie walki z otoczeniem. Chłodne powietrze powoli uderzało w skórę Jina, a niespecjalnie się śpieszył. Nie na kolejną porcję, przecież niedawno jadł. Dlatego postanowił poszukać w wiosce jakiegoś rodzaju karczmy czy zajazdu. Może ktoś z lokalnych prowadzi agroturystykę albo inną formę kwaterunku dla nietutejszych? Chętnie skorzysta, rzecz jasna. Nawet jeśli był wybitnym wojownikiem i niepoprawnym alkoholikiem, to wypad w nocy po lesie był bardziej niebezpieczny, niż wypad w dzień po lesie. Nadal pamiętał słowa matki, by "Uważać, bo w nocy wychodzą niedźwiedzie, wilki i krwiożercze dziki". I o ile wilków się nie bał, to niedźwiedzie ponoć były bardzo sprawne w łażeniu po drzewach, a dziki były dzikie i bardzo złe. I mogły zrobić z niego szaszłyk jednym prostym patatajem.
Poczeka więc na następny dzień w jakimś przyjemnym i odpowiednim do tego miejscu. Nic mu nie ucieknie, a zimne i pyszne jedzonko nadal będzie lepsze niż brak jedzonka.
Re: Osada Morinoko
: 1 mar 2023, o 12:32
autor: Tetsurō
"Stara ale Jara"
Misja C dla Hoshigaki Toshiko{*} & Jinpachi
Kolejka 9 / 14
Nasz bohater dosyć słusznie uznał, że nie ma co szlajać się po nocy, lepiej po prostu przeczekać w jakimś ciekawym miejscu, pryz okazji grzejąc się i zapoznając z okolicą. Zdecydował, że poszuka jakiejś karczmy w okolicy, gdzie będzie mógł coś zjeść i przeczekać do rana. Bardzo dobry pomysł. znalezienie takiego lokalu nie było trudne, wystarczyło iść za odgłosami dobrej zabawy i za zapachem lanego piwa. Nawet nie trzeba było tego widzieć! Po chwili szukania nasz bohater dotarł o swojego upragnionego celu. Dzięki kijaszkowi znalazł on wejście do środka i pierwsze co usłyszał, to gwar, mnóstwo ludzi, którzy rozmawiali ze sobą, grali w jakieś gry, śpiewali, część nawet krzyczała! Później do jego nosa dotarł zapach dań i napojów serwowanych w tym lokalu, w większości były to piwo i kiełbasa, ale dało się też wyczuć inne, trochę bardziej szlachetne nuty. Co ciekawe, musiała trwać jakaś impreza, gdyż muzyka była bardzo głośno, jakiś lokalny zespół grał skoczną muzykę do tańca. Skąd wiemy, że do tańca? Otóż Jinpachi przekonał się o tym osobiście. Kiedy tylko wszedł głębiej w salę, poczuł jak jakieś ręce łapią go z lewej i prawej strony pod ramiona i usłyszał przemiły kobiecy głos zapraszający do skocznego tańca w kółku. Zadanie było trudne, gdyż nasz heros nie widział kroków, no ale ostatecznie był amortyzowany z obu stron, więc mógł sobie poskakać i pobawić się. Taniec trwał kilkanaście minut, po czym wielkie koło w którym wszyscy się bawili pękło i ludzie rozeszli się do stolików. Mogło wydawać się, że nasz heros pozostanie sam, jednakże tak nie było. Te same kobiece ręce, które zaciągnęły go do tańca, teraz znowu złapały go za dłoń i zaprowadziłī o jakiegoś stolika. Czy jego towarzyszka wiedziała, że jest ślepy, czy może po prostu nie chciała, żeby jej uciekł? Nie wiadomo, w każdym razie, zaciągnęła go do swojego stolika, gdzie mogli usiąść.
- Napijesz się czegoś? Może piwo albo wino? Po takim tańcu zawsze zasycha mi w gardle. - powiedziała lekko zdyszanym, ale bardzo uroczym głosem tajemnicza towarzyszka. Następnie zagwizdała a kiedy tylko pojawił się przy nich ktoś z obsługi, poprosiła dla siebie piwo i dla Jinpachiego to na co miał ochotę. Kiedy karczmarz przyjął zamówienie, wróciła ona do rozmowy z tajemniczym gościem, który chyba wyglądał dosyć nietypowo jak na ludzi w tej wiosce. Choć ciężko powiedzieć, no bo Jinpachi nikogo nie widzi, sam chyba nie wie do końca co ubiera...
- Co cię sprowadza do naszej wioski? Wcześniej cię nigdzie nie widziałam, wiem bo bym zapamiętała. - Gdyby tylko Jinpachi widział, to powiedziałbym, że dziewczyna się uśmiechnęła, no ale nie widzi, więc tego nie powiem...
Staruszka
Rzeźnik
Przemiła Tancerka [
Re: Osada Morinoko
: 1 mar 2023, o 21:39
autor: Jinpachi
Ciepło, alkohol, potencjalnie bala z wodą i może ciepłe posłanie. Nie liczył na wiele, starczyło mu chociażby posłanie i nieco wody. O gorszych warunkach żył, gorsze przeżywał. Grunt, żeby mógł spać w spokoju i bezpieczeństwie. Wybredność nigdzie go nie zaprowadzi i tylko przeszkodzi, jak do tej pory miała w zwyczaju. A okazało się, że potencjalnie mógł liczyć na pełen serwis usług. Karczma była, dźwięki zabawy i pijackiego śpiewu były tak charakterystyczne, że Jin poznałby je nawet spod kilku metrów drewna i ubitej ziemi. Wnętrze - standardowe. Kobiety, hazard i alkohol. Trzy z trzech rzeczy, które bardzo lubił w tego typu przybytkach. O i jedzenie, rzecz jasna. Bez tego jak bez ręki.
I tańce. Tego akurat nie lubił, bo to wymagało synchronizacji pomiędzy dwoma tańczącymi. Więc albo ten ktoś dostosuje się do niego, albo Jin będzie kopał po kostkach i następował na stopy. Nie mówiąc już o okolicznych. Gdy odgłosy zabawy wchodziły za mocno, ciężko mu było zorientować się w otoczeniu. Ot jedna z ułomności, które czyniły go tak unikalnym i uniwersalnie niebezpiecznym. Na szczęście tańczył w kółku, nie miał więc jak fizycznie skrzywdzić, a po drganiach podłogi mógł w miarę sensownie wyczytać rytm kroków. Na pewno nie odbiegał aż tak. Tylko, o zgrozo, gdzieś zgubił swój kijaszek. Strata, z którą łatwo się nie pogodzi, to na pewno. Może wyłamie nogę od stołu? Zawsze jakaś alternatywa, faktycznie...
- Piwo będzie dobre. - odpowiedział pogodnie, ciesząc się, że ktoś tutaj rozumie jego potrzeby. I to kobieta. Jej głos i zapach natychmiast uderzyły w zmysły Jina. Była to bardzo przyjemna kombinacja. Chociaż nie była to wielka, rybia baba bez kawałka cycka (to ostatnie sobie dopowiedział, ale w głębi siebie wiedział, że może być prawdziwe).
- No cóż... Fakt, rzucam się w oczy. - hehe - Pomagam takiej jednej babuszce z lasu. I tak jakoś tutaj trafiłem po drodze. - odpowiedział, mając nadzieję na zamówione piwo, by mógł sobie nieco pożłopać do dobrego towarzystwa.
Re: Osada Morinoko
: 11 kwie 2023, o 23:50
autor: Minoru
Misja D:
“Nowy początek"
Boukyaku Shinichi
Kolejka 1:
Boukyaku Shinichi: 0
Minoru: 1
Od pogrzebu minęło już kilka dni, a Shinichi wciąż jeszcze nie potrafił rozpocząć nowego etapu w swym życiu. Etapu, w którym nie było jego matki. Snuł się całymi dniami po pozostawionym mu domu, czy też jego okolicy. Nic to jednak nie pozwalało mu wypełnić pustki jaka pozostała w jego sercu. W końcu jednak przełamał się i postanowił opuścić swoje domowe gniazdko. Nie nastąpiło to jednak z dnia na dzień. Wpierw musiał wybrać gdzie też miałby się udać. Potem zebrać wszystko to co mogło pomóc mu w jego wyprawie, a także wszystko to co było bliskie jego sercu. Tak przygotowany, być może po raz ostatni spojrzał za siebie, na swój dom i wyruszył.
Wybór padł na osadę Morinoko. Było to jedno z niewielu miejsc, które dane było mu już kiedyś odwiedzić. Znajdowało się niedaleko domku, w którym Shinichi spędził swoją „młodość”. To tutaj, również, staruszka zaopatrywała się w rzeczy i żywność, której nie mogła wyhodować sama czy znaleźć w lesie. Wydawało się, że będzie to dobry start w nowe życie.
Shinichi wkroczył do osady, skupiając na sobie wzrok każdego kto znajdował się na ulicy, lub też wyglądał przez okiennice. Ot prawo każdej małej miejscowości. Niektórzy poznawali go i mogli odetchnąć z ulgą. Inni bacznie przyglądali się każdemu jego krokowi, bo tylko patrzeć jak zbiry napadną na nich wszystkich i ograbią. W centrum wioski zdawało się, że coś się działo. Zbiegowisko kilkudziesięciu ludzi, szczelnie otaczało kolejną osobę, która coś wykrzykiwała.
- Poszukujemy silnych chłopów do wycinki w lesie, obiecujemy sowite wynagrodzenie, a dla najlepszych możliwość podpisania dalszych kontraktów. - Wykrzykiwał jegomość ubrany w proste płócienne ubrania, choć na pierwszy rzut oka było widać, że był lepiej odżywiony od mieszkańców tej miejscowości. Po twarzach miejscowych było widać, że mocno rozważali ofertę, jaką im dano. Być może była to i szansa dla Shinichiego?
Re: Osada Morinoko
: 12 kwie 2023, o 00:51
autor: Boukyaku Shinichi
Lęk przed opuszczeniem gniazda i wbiciem się w swój pierwszy lot dotyczył chyba każdego młodego ptaka. Ten sam lęk przed nieznanym towarzyszył w pewnej mierze młodemu mężczyźnie, który stawiał kolejne kroki prowadzące do małej osady w której to zdarzało mu się bywać raz na długi okres czasu. Być może nie był to nader imponujący pierwszy lot, ale lepiej zacząć powoli niżeli czekać na coś wielkiego co może nigdy nie nadejść. Czemu akurat Morinoko? Być może dlatego, że było w pewnej mierze czymś znanym i bezpiecznym. Każde nowe miejsce rodziło wiele powodów do rozterek, a największą z nim zawsze była sytuacja w której ktoś mógłby rozpoznać ciało Shinichi'ego i zacząć odnosić się do niego jako tego, który wcześniej urzędował w tym wieloustym pojemniku krwi i mięśni.
Morinko więc było bezpiecznym miejscem, a to poczucie bezpieczeństwa zaraz po utracie jedynej osoby z którą tak naprawdę miał kontakt nowonarodzony Shinichi, dodawało więcej odwagi w odkrywaniu nieznanego świata. Krok za krokiem, nie oglądając się w tył do miejsca zwanego domem, dotarł do małej osady. Niebieskie oczy o szerokich źrenicach chłonęły wiosenną otoczkę i być może doszukiwały się nawet symboliki jego własnej wiosny życia. Szczęśliwie ze zbyt wybujałej, być może nawet iście dziecięcej wyobraźni wyrwał go harmider podniesionych głosów. Zbliżył się nieufnie niczym dziki kot i zrozumiał cały powód zamieszania. Praca. W dodatku nie byle jaka, a uczciwa praca. Shinichi nie należał może do pokaźnie obdarzonych przez naturę, ale zdecydowanie nie był również byle chłystkiem. Czyżby to była jego okazja, aby wejść nieco głębiej w obcy świat, który go otaczał? Zdecydowanie tak. Praca przynosi wiele korzyści, a uczciwa praca przynosi również uśmiech na twarzy babci, a właściwie przynosiłby, gdyby dalej żyła. Nie mniej jej głos rozbrzmiał gdzieś echem w głowie młodego mężczyzny tak jakby dalej żyła w jego pamięci - "jeszcze uczciwa praca nikomu nie zaszkodziła". Przydałyby mu się również pieniądze jak i również potencjalni koledzy a może nawet przyjaciele. W końcu jak to powiadała babuszka, samotność to jedna z najgorszych chorób. Znów tonąc w odmętach swojej własnej wyobraźni zbliżył się do pierścienia ludzi zainteresowanych wycinką i potencjalnymi dalszymi kontraktami. Umysł Shinichi'ego znów puścił wodze fantazji - "a może bym został drwalem".
Re: Osada Morinoko
: 12 kwie 2023, o 15:11
autor: Minoru
Misja D:
“Nowy początek”
Boukyaku Shinichi
Kolejka 2:
Boukyaku Shinichi: 1
Minoru: 2
Shinichi zbliżył się do tłumu w momencie gdy spośród gawiedzi zgłosiła się pierwsza osoba. Był to rosły mężczyzna o potężnych barkach i otyłym brzuchu, choć widać było, że od noszenia tych wszystkich ciężarów, nabawił się lekkiego zgarbienia. Czyn ten zdawał się podzielić ludzi na dwa obozy, tych którzy również potrzebowali pieniędzy i zaczynali wychodzić z tłumu, by w ten sposób okazać, że biorą pracę. Oraz na tych, którzy byli przeciwni temu by ktoś z zewnątrz ingerował w ich własne życie. Oczywiście tych drugich było znacznie więcej niż tych pierwszych.
- Dość! 250ryo za robotę to więcej niż większość z nas zgarnia miesięcznie! Jeśli wam nie pasuje taki interes, wasza sprawa. Ja mam rodzinę do wykarmienia. - Zareagował na oburzenie drugiej grupy, ten który zgłosił się jako pierwszy. I wtedy proporcje zaczynały się odwracać i z każda chwilą przybywało chętnych. Shinichi mógł dostrzec, że zgłaszali się przeróżni ludzie. Wysocy, o potężnych barkach, zaprawionych w robocie. Jak i ci dużo niżsi, czy bardzo chudzi, nawet kilku staruszków się znalazło. Mężczyzna który przybył do wioski by zrekrutować mieszkańców, wręcz zacierał dłonie zadowolony. Ostatecznie zebrała się niemała grupka, bo aż ponad trzydzieści osób.
- Doskonale, dla każdego znajdzie się praca. Panowie, każdego kto przyjął ofertę pracy prosimy o udanie się do wozu, skąd zostaniecie przetransportowani do miejsca pracy. - Mężczyzna wskazał dłonią kierunek, w którym powinni udać się wszyscy chętni. Wszystko wskazywało na to, że impreza miała się ku końcowi. Gawiedź zaczęła rozchodzić się w wybranych przez siebie kierunkach. Również rekrutujący mężczyzna zdawała się zbierać w swoją stronę. Nim jednak to nastało obrócił się jeszcze ostatni raz w kierunku rozchodzących się ludzi.
- Proszę państwa, to wasza ostatnia szansa na dołączenie do naszej wyprawy. Czy jest ktoś jeszcze chętny? - Zwrócił się po raz ostatni w kierunku ludzi, nim uda się, w kierunku wozu.
Re: Osada Morinoko
: 12 kwie 2023, o 15:52
autor: Boukyaku Shinichi
Sytuacja z każdą kolejną chwilą stawała się coraz bardziej przejrzysta. W osadzie padła oferta nie do odrzucenia dla wielu tu zebranych. Pokaźne wynagrodzenie i potencjalne inne prace dla obcego zamożnego inwestora. Shinichi również należał do tej grupy. Nie posiadał wielkich środków finansowych, a w dorosłym życiu są one chcąc nie chcąć niezbędne. Chociażby aby napełnić pusty brzuch i wiecznie głodne białej gliny dodatkowe otwory gębowe. Shinichi nie miał pojęcia ile można zarabiać, więc cieszył się, że cała ta oferta nie dotyczy tylko jego samego. W dodatku zebrani ludzie wydawali się reagować entuzjastycznie na kwotę 250 ryo. Tak czy owak było to więcej niż posiadał i pozwalało mu na nabycie niezbędnego doświadczenia. Pierwsza praca.
Shinichi przez chwilę zastanawiał się, albo przynajmniej próbowął wyglądać na takiego. Nie chciał wyjść na kompletnego żółtodzioba, natomiast gdy na stronę chętnych przeszedł pierwszy starszy mężczyzna od razu jego nogi oderwały się od ziemi i zaprowadziły go obok starca. Naturalny konflikt peszył młodego mężczyznę. Niekomfortowa atmosfera pomiędzy chętnymi, a tymi którzy nie chcieli tu obcych, panoszących się po ich terenie. Natomiast jego parszywa aparycja skrzętnie to ukrywała. Pośród strudzonych życiem mężczyzn, którzy z nie jednego pieca chleb jedli on sam nie wyróżniał się zbytnio. Surowa twarz, zużyte odzienie i blizna szpecąca pół twarzy.
Ruszyli kupą w stronę wozu, który najpewniej niedługo zawiezie pracowników w miejsce wyrębu. Shinichi kurczowo trzymał się starszych mężczyzn w myślach rozgrywając różne możliwe scenariusze. Jego główną rozterką było to, czy każdy bedzie pracował osobno, czy może zostaną wyznaczone grupy. Praca w parach miałby dużo benefitów, choć również stawiało otwarte pytanie. Czy Shinichi będzie w stanie dogadać się w swojej grupie. Nie miał też żadnego posiłku przy sobie, a skromna tykwa ze świeża wodą mogłaby okazać się niewystarczająca podczas wykonywania uciążliwej pracy fizycznej.
Re: Osada Morinoko
: 12 kwie 2023, o 22:58
autor: Minoru
Misja D:
“Nowy początek”
Boukyaku Shinichi
Kolejka 3:
Boukyaku Shinichi: 2
Minoru: 3
Kto by pomyślał, że nasz bohater będzie taki wyrywny. Ale tak, to on jako druga osoba zgłosił się na ochotnika. A niewiele brakowało, a byłby pierwszy. Oczywiście nie umknęło to uwadze miejscowym. Niektórym było nie w smak, że przejezdny podkradał im robotę. Tylko patrzeć jak zabiorą im ziemię! Takich problemów nie miał jednak rekrutujący mężczyzna, dla niego im więcej osób tym lepiej. Wracając jednak do sytuacji teraźniejszej. Cała grupa udała się do wozu, a mężczyzna zadał pytanie, czy znajdzie się jeszcze jakiś chętny. Odpowiedziała mu jednak cisza. Toteż rad, nierad udał się za pozostałymi do wozu.
Transport okazał się podstawowym wozem, jakich pełno na farmach. Ot zbite ze sobą deski, zero siedzisk, cztery koła i miejsce dla woźnicy, ewentualnie dwóch. Zaprzęgnięto do niego dwa konie i to niebyle jakie. Były ogromne, masywne, czarne jak noc. Nie służyły raczej do wyścigów, acz do zaprzęgów nadawały się jak żadne inne. Wracając jednak do samego wozu. Szybko na jaw wyszedł jeden poważny problem. Nie było miejsc dla wszystkich. Pomieściło się na nim ledwie dwanaście osób, plus osprzęt, taki jak piły, siekiery, liny i tym podobne. Szybko pośród zbiorowiska zaczęły narastać dysputy, kto też powinien zająć miejsce na wozie, a kto będzie szedł pieszo. Z minuty na minutę sytuacja wydawała się coraz bardziej napięta. Do momentu aż rekrutujący mężczyzna nie zareagował.
- Panowie, rozumiem, że nikt nie ma ochoty iść na piechotę. Ja jednak nie mam czasu aż zdecydujecie się na któryś z polubownych rozwiązań. Wóz wyrusza za minutę, nie ważne czy ktoś będzie na nim siedział czy nie. - Słysząc to w gawiedzi obudziły się prymitywne instynkty. Ludzie rzucili się na wóz przepychając między sobą, byle tylko zająć miejsce. Wszak nikt im nie wyjaśnił jak długa będzie to podróż, a co jeśli będą musieli iść przez kilka godzin? Dotrą na miejsce wyczerpani i nici z roboty i wypłaty. Jednakże nie wszyscy posuwali się do tak prymitywnych odruchów. Pytaniem jednak było, do której grupy przyłączy się nasz bohater?
Re: Osada Morinoko
: 13 kwie 2023, o 00:00
autor: Boukyaku Shinichi
Rozgniewana miejscowa ludność kręciła nosem na obcego oferującego uczciwą prace za jakby się mogło wydawać, godne pieniądze. Nie podobało im się również, że kolejny obcy zamierza poniekąd sprzątnąć im tą okazje sprzed nosa, choć tak naprawdę limitów żadnych nie ustalono jeśli chodzi o liczebność pracowników, a nawet pracodawca zaproponował reszcie wzięcie pod rozwagę oferty po raz drugi. Shinichi czując na sobie nieuprzejmy wzrok miejscowych nie do końca rozumiał powodu takich spojrzeń. W jego mniemaniu nie robił niczego złego, ale umknął mu jeden prosty fakt. Miejscowym nic co nie miejscowe się nie spodoba. Choć początkowo zakładał przez jakiś czas pozostać w Morinoko i być może nawet któregoś dnia stać się takim osadnikiem, to teraz czuł, że może być to znacznie trudniejsze zadanie. Silna potrzeba należenia do jakieś grupy powodowała, że lgnął do ludzi i nie mógłby żyć pustelniczym życiem. Toteż obrócił się plecami do smętnych miejscowych i spojrzał na niemała grupę pracowników, być może łatwiej mu będzie dołączyć do jakieś społeczności właśnie z nimi. Co prawda mało który wyglądał na przyjaznego, ale sam po sobie doskonale wiedział, że pozory potrafią mylić.
Był to pierwszy raz kiedy widział na własne oczy konie. Choć tak naprawdę wiedział o nich tyle co przeciętny człowiek, a wiedza ta pochodziła jakby znikąd. Prawdopodobnie od resztek wiedzy jaką pozostawił po sobie poprzednik Shinichi'ego. Nie mniej te mgliste informacje, które zdawały się tak samo realne jak przeczytana powieść w książce nie odebrały młodemu mężczyźnie jego pierwszego razu. Konie były masywne i majestatyczne, a w dodatku potężne. Ich umięśnione, czarne ciała wzbudzały respekt i być może nawet lekki postrach. Tak naprawdę zatopienie się w pierwszym spotkaniu z tego typu zwierzęciem odebrało możliwość Shinichi'emu w wyścigu o to kto zasiądzie na wozie. Być może to i lepiej, ponieważ sam miałby problem jaką decyzje podjąć i do której grupy drogą konsekwencji przyjdzie mu przynależeć. Jego nogi były już nieco zmęczone, ponieważ dopiero co przybył do osady i nie zdążył nawet zbytnio odpocząć. Z drugiej strony był młody, oraz w pewnych kręgach można byłoby go nazwać nawet Shinobim.
Shinichi przyglądał się pierwszej fali, która natarła na wóz. Wiedział, że jest już za późno i uznał, ze naturalną drogą selekcji będzie należał do tych "słabszych", którzy na wóz się nie dostali, albo mieli na tyle empatii, że pozwolili wejść starszym i mniej sprawnym. Liczył po cichu, że nie skreśla go to z ewentualnych znajomości z grupy "silnych", a jego zagapienie się na konie będzie odebrane jako akt łaski wobec tych, którzy iść rady by nie dali. A więc dokonało się i ruszył pieszo obok wozu. Miejmy tylko nadzieje, że nie był to zły wybór. Choć tak naprawdę i to będzie dobrą lekcją dla kogoś kto dopiero wkracza w życie dorosłe i samodzielne.
Re: Osada Morinoko
: 13 kwie 2023, o 17:40
autor: Minoru
Misja D:
“Nowy początek”
Boukyaku Shinichi
Kolejka 4:
Boukyaku Shinichi: 3
Minoru: 4
A więc dokonało się. Shinichi postanowił, a może też został zmuszony do pozostania poza wozem, gdy inni walczyli o miejsce dla siebie. Nie trwało to długo, wszak czasu dostali mało. A ci szczęśliwcy, którzy zasiedli na wozie, reprezentowali bardzo zróżnicowane towarzystwo. Od tych najsilniejszych, którzy zasiedli na wozie grożąc innym, poprzez tych pośrednich, którzy zasiedli tam ponieważ nikt silniejszy od nich się nie wtrącił, aż do tych najsłabszych, którzy dostali się na wóz tylko dlatego, że inni ich przepuścili. Ci którzy pozostali na dole, szybko zbili się również w grupki i tak oto ta cała ferajna wyruszyła w drogę.
- Aż strach patrzeć. - Głos dobiegał zza pleców Shinichiego. Gdy tylko się obrócił, mógł dostrzec mężczyznę w sile wieku. Gdyby umiejscowić go w jakiejś grupie, byłoby mu bliżej do mięśniaków niż średniaków. Widząc spojrzenie naszego bohatera uśmiechnął się do niego i wyciągnął swoją dłoń w geście powitania.
- Mam na myśli to co działo się przy wybieraniu, kto będzie jechał. Ci wszyscy ludzie pochodzą z jednej wioski. Każdy zna każdego z imienia, pomagamy sobie na co dzień. Ba większość tych ludzi witała razem ze mną przyjście na ten świat mojego syna. Co też się z nami porobiło. - Zaczął żalić się Shinichiemu, właściwie nie wiadomo dlaczego. Kręcił przy tym głową z niedowierzaniem. Jakby stało się coś niemożliwego.
- Tak właściwie to jestem Ukitake. A jak ciebie zwą wędrowcze? - Niespodziewanie zmienił temat, przedstawiając się i bacznie przyglądając naszemu bohaterowi. Chyba szybko wyjaśnił się powód tej rozmowy.
Droga zajęła im prawie dwie godziny, forsownego marszu. Tak jak niektórzy przewidywali, była to wędrówka dość męcząca, choć nie tak bardzo jak niektórzy się tego obawiali. Co by jednak nie mówić, Shinichi spocił się niemiłosiernie a i łydki i uda czuł już bez przerwy. Początkowo weszli oni w las, ścieżka prowadzącą do granicy z Shinrin. To tutaj większość mieszkańców zajmowała się zbieractwem, polowaniem, czy od czasu do czasu wyrąbali sobie jakieś drzewo. Lecz oni szli głębiej w puszczę. Z każdym mijającym kwadransem, drzewa rosły coraz wyższe i potężniejsze. Nikt nie wiedział dlaczego musieli pchać się w las akurat tak daleko. Nikt również nie był pewien czy czasem już nie przekroczyli granicy.
- To tutaj. - Oznajmił im woźnica, zatrzymując nagle wóz. Las otaczał ich zewsząd, a był przy tym tak gęsty, że wystarczyło zboczyć ze ścieżki na kilkadziesiąt kroków i murowanym było, że człowiek się zgubi. Rosły tutaj drzewa ogromne, o pniach szerokich na tyle, że dziesięciu mężczyzn, byłoby potrzebnych by go objąć. Były jednak również te mniejsze, bliższe tym, które Shinichi mógł znaleźć wokół swego starego domostwa. Rosły tu jednak jeszcze bambusy. Wysokie na kilka metrów, chwiały się pod wpływem nawet najsłabszego wiatru.
- Sprawa ma się tak. Na wozie znajdziecie siekiery, piły i wszystko inne czego będziecie potrzebować. Macie wyciąć mi jak najwięcej bambusa, tylko ma być dobrej jakości a nie jakieś uschnięte gówno! Potrzebuje też czterech dryblasów, którzy zetną dla mnie kilka drzew, ale tylko tych oznaczonych białymi iksami. Jeśli dorwę kogoś, kto wyrębuje inne drzewa, urwę jaja! - Woźnica zszedł z wozu, kierując się na pakę, gdzie ściągnął plandekę, pod którą leżało mnóstwo sprzętu o którym wspominał.
- Jeszcze jedno, jeśli ktoś się pojawi i zacznie wypytywać co tutaj robimy, przerywacie robotę i wołacie mnie! Jasne? No to do roboty. Waszym celem jest wypełnić wóz aż konie zaczną się pocić na sam widok tego co będą musiały ciągnąć i macie to szczelnie przykryć ściętym drzewem. - Dopowiedział jeszcze, wyjaśniając jaki właściwie jest ich cel. Sam skierował się ku początku wozu, skąd wyciągnął większy worek, który rzucił na ziemię. Z niego wysypało się mnóstwo mniejszych sakiewek, w których zadźwięczały monety. Ludziom wokół Shinichiego zaświeciły się oczy. Natychmiast, wszyscy, rzucili się do wozu by wziąć się do roboty jak najszybciej.
Re: Osada Morinoko
: 14 kwie 2023, o 00:46
autor: Boukyaku Shinichi
Podział między tych na wozie i tych wokół pojazdu odbył się prędko, a gdzieś w głębi Shinichi czuł, że mógł przegrać swój los na loterii dostając przy tym nagrodę pocieszenie w postaci odcisków. To ponure myślenie prysło równie szybko jak się pojawiło. W momencie kiedy głos nieznanego mu do tej pory mężczyzny nie wpadł w jego uszy. Zwracał on się do nikogo innego jak do samego Shinichi'ego. W sposób nonszalancki i nienachalny, dosłownie wzorzec zagadania i poznania obcej sobie osobie. Wzorzec z którego młody mężczyzna z pewnością sporządzi mentalną notkę. Obdarowany uśmiechem i wyciągniętą dłonią czuł, że cały pomysł z dołączeniem już przynosi mu zysk. Sam odwzajemnił uprzejmości i uścisnął dłoń starając się wydobyć z siebie przyjazny uśmiech, to zaś łatwe nie było z tak parszywym licem. - Rzeczywiście, nieprzyjemny widok. - Zgodził się krótko nie musząc nawet udawać. Obraz walczących ze sobą sąsiadów z małej osady o skrawek sękatej deski na rozklekotanym wozie mrowił jego własne poczucie dumy jako istoty ludzkiej. Jego jasne oczy przywarły ciekawsko do sylwetki nieznanego mężczyzny, który podzielił się z nim przekonaniem bliźniaczym do jego własnego. Był to bez wątpienia osobnik z kategorii "silnych", ale najwyraźniej o miękkim sercu. Dokładnie taki jakiego najbardziej by ceniła babcia. - Może to przez zimę. Kiedy głód zagląda do oczu to i ludzie dziczeją. Szczęśliwie mamy już wiosnę, więc jak bogowie dadzą to i plony będą wystarczające, aby takie sceny się już nie działy. - Mówiąc to brzmiał trochę jak swoja własna starsza opiekunka. W końcu dzieci to tak naprawdę kopie swoich rodziców, często powielając ich sposób bycia i mówienia. Shinichi może i nie był dzieckiem jeśli chodzi o ciało, ale skądś musiał zaczerpnąć to w jaki sposób się zachowywać skoro jego duch miał zaledwie kilka lat. - Shinichi - Przedstawił się krótko i pozwolił sobie na moment zawahania. - Dziękuje, że do mnie zagadałeś Ukitake. Mało osób ufa obcym i nie ukrywam, że ciężka to dola być obcym gdzie się nie zawędruje. - Decydując się na krótki moment szczerości uśmiechnął się. Nie był przekonany, czy to odpowiedni sposób w jakim powinien rozmawiać z nowo poznanym mężczyzną, ale poczuł do odważnych świat należy i warto być sobą, cokolwiek to "sobą" miałoby oznaczać w jego przypadku.
W trakcie drogi czuł, że Ci to znaleźli się na wozie mieli znacznie lepsze położenie. Jego nogi bolały, a mięśnie z każdym kolejnym krokiem paliły dziwnie przyjemnym, promieniującym bólem. - Mówiłeś, że masz syna. Jak się nazywa? - Postanawiając umilić sobie trochę podróż użył swojej karty pułapki, którą skrzętnie ukrywał jeszcze gdy ostatni z osadników gramolili się na wóz. Doskonale zapamiętał, że Ukitake ma syna i wydawał się być to idealny temat na rozmowę i zaciśnięcie tej płytkiej znajomości, poza tym był też szczerze zainteresowany. Sama trasa do miejsca wyrębu ciągnęła się i ciągnęła, a zmęczone nogi Shinichi'ego przeklinały jego wybór z każdym kolejnym przebytym metrem. Teraz gdy miał czas na zastanowienie, to właściwie uczciwym podejściem byłaby zmianowość na samym wozie, ale ktoś musiałby to zaproponować. Ktoś, kto nie był nim. On sam wolał się nie wychylać, albo po prostu bał się być w centrum uwagi, a co gorsza w centrum ewentualnego konfliktu.
Pośladki Shinichi'ego uderzyły o ziemie, gdy tylko orszak drwali dotarł do miejsca docelowego. Pozwolił sobie na chwile odpoczynku dla zmęczonych nóg. Całe szczęście rąbanie drzew odbywa się głownie za pomocą rąk i pleców, więc jego nogi nie będą tak obciążone. W krótce wszystko się wyjaśniło. Nawet same pieniądze za dzień pracy miały większy sens. Była to praca bez wątpienia, ale daleko było jej od uczciwej. Szwindel czuć było tutaj na odległość widzianą w najbardziej przejrzysty dzień w roku. W dodatku pracodawca poniekąd postawił ich pod ścianą. Jeśli im się nie spodoba mogą sobie wracać skąd przyszli z pustymi rękoma i stracą cały dzień, męcząc przy tym swoje nogi. Praca zaś oznacza szemrane interesy, a być może nawet kłopoty. On sam nie potrafił zdecydować co było gorsze. - A więc oblężenie na rozklekotany wóz z rana nie było najgorszym co dziś zobaczymy. - Odezwał się z przekąsem do Ukitake. - Oby nie wynikły z tego żadne kłopoty. - W momencie gdy wypowiadał nieopatrznie ostatnie słowo sam niemal ogryzł się w język, ale było już za późno. Wilk został wywołany i wcale to dobre nie było. Możliwe, że to tylko stare przesądy, ale lepiej dmuchać na zimę i nie gadać o rzeczach, których byśmy nie chcieli uświadczyć. Tak czy owak za siedzenie mu nie zapłacą, a jak już mają wykorzystywać jego osobę w taki sposób to niech chociaż na tym trochę zarobi. Wstał otrzepując tyłek i spojrzał na całą ekipę. Wewnątrz miał nadzieje, że ktoś się sprzeciwi, że ktoś powie stanowcze nie. Przecież na pewno całe to przedsięwzięcie było nielegalne. Miał nadzieje, ale ludzie tacy nie są. Nawet jeśli czują to co on, to czekają na tego który się pierwszy wyłamie. Odwaga to cecha, której natura nie przeznacza nader szczodrze.