Przystań Lotosu - szkoła

Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Przystań Lotosu - szkoła

Post autor: Kaiho »

0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Dom rodziny Itazura

Post autor: Kaiho »

Wprowadzenie do posiadłości młodego Fumihito nie było żadnym problemem. Kaiho nawet nie oddawał go w ręce zarządcy - sam się zajął oprowadzaniem go, przygotowaniem wcześniej dla niego pokoju i wyjaśnieniem obowiązku. Ta w pierwszym wydaniu. Potem i tak trafił między resztę służby, gdzie ta miała go przeszkolić we wszystkim. Było czego uczyć. Musiał zapamiętać ścieżki służących, które zawsze były wytyczone poza oczami domowników jak i gości, nauczyć się ładnie kłaniać, dobrze wysławiać, prezentować idealnie, kiedy ktoś go zaczepi i o cokolwiek zapyta. Roboty było po pachy i Itazura nie wątpił, że jest to i nie będzie przyjemne. Nauka z chodzeniem wyprostowanym, kiedy kładą ci książki na głowie i strzelają bambusowym kijem, żebyś na pewno szedł wyprostowany. Albo tak dla zasady, po łydkach. Nie owijał w bawełnę i nie oszukiwał Fumihito co do tego, jaki ciężki będzie początek. Chłopak znosił to dzielnie. Dawał z siebie wszystko i nawet więcej. A Kaiho się cieszył, że w końcu miał kogoś, kogo naprawdę chciał wpuścić do własnego pokoju i pozwolić mu rozczesywać swoje długie, piękne włosy.
Lubił zimę, bo była spokojna. Większość źle ją znosiła przez porywiste wiatry i mróz, jaki potrafił tu panować. Ale piękne płatki śniegu, które opadały w dół, biel, malowane na ścianach i szybach wzory - przychodziła całkiem niespodziewanie. Ta zima. Temperatura po prostu powoli, powoli szła w dół... aż pojawiała się Ona. Fakt, trzeba się było cieplej ubrać - ale dzięki temu Kaiho mógł tez zmienić swoje kreacje. Przybrać coś grubszego i popisać się większą warstwą ubrań. Nie lubił za to zimowych treningów, a te były nie do uniknięcia.
  Ukryty tekst
[z/t]
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Dom rodziny Itazura

Post autor: Kaiho »

Witaj w domu.
Hasu no Sanbashi było przepięknym miejscem. Nawet o tej porze roku zachwycało. Choć teraz też... było puste. Było dość późno, kiedy w końcu Kaiho tutaj dotarł. Kiedy przeszedł tą znaną drogą, przekroczył próg jeszcze bardziej znajomej bramy i uśmiechnął się do znajomej służącej, która powitała go w progu i że już, ona tu i teraz przygotuje kąpiel, a że herbata, a że może bla, bla, bla... brunet był na tyle zmęczony długą podróżą, że ledwo ją słyszał i tylko kiwnął ręką, że tak, taak, on wszystko przyjmuje i rozumie, że kąpiel i herbata. Brzmiało jak dobre połączenie. Pewnie nawet do tego będzie jakieś jedzenie.
Nie mógł spać. Mimo zmęczenia przewracał się z boku na bok i nie mógł o tym zapomnieć. O nim. W nocy śniły mu się smoki, ich miękka grzywa, ich majestat na niebie. Ta zazdrość i pragnienie, by samemu tak latać bolała serce. Nie mógł się skupić i nie mógł patrzeć na swoje odbicie w lustrze. Nie chciał się czesać i nie chciał stawać kimś innym. Więc lustro zbił. Rozbite kawałki, rozpryśnięte po całym pokoju, tworzyły fałszywy obraz rzeczywistości - wiele obrazów, które do siebie nie pasowały. Wiele takich samych spojrzeń. I cóż to? Nie powinno być żal. Powinien ubrać się prosto i ładnie, porzucić te malowidła i te perfumy, powinien wyglądać jak mężczyzna, być mężczyzną, powinien dorastać do oczekiwań Shizuki jak i swojego wuja. Powinien. A myślał o tym, jakie piękne były te czarne włosy i czarne oczy, jaki piękny był ten uśmiech i jak miło brzmiał tamten śmiech. I jak bolało to, że był tylko sobą. Jak rwało serce, jak gniotła klatka piersiowa. I nie ważne, jak wiele razy się w tę pierś uderzyłeś, jak bardzo drapałeś paznokciami, ono nadal chciało tam zostać. A ty nie znałeś odpowiedzi na pytanie, dlaczego w tym świecie nie można być po prostu kimś innym.
Dopiero kilku dniach, po tej kąpieli, po ciepłej herbacie, po głębokim śnie stanął przed swoim wujem. Kyo jeszcze drzemała, kiedy usłyszała krzyk toczący się po domu. Kiedy uniosła łeb i spojrzała na otworzone drzwi, przez które korytarzem niósł się donośny głos pana tego domu. Osoby, która przecież trzymała pieczę nad tym dzieciakiem i która, często wbrew pozorom, chciała dla niego jak najlepiej. "... dziwkarzu! Jak ty wyglądasz?! Biała wilczyca nie ruszała się. Trwała w bezruchu z uszami nastawionymi w sztorc, gdy rozległ się trzask - brzmiało jak przewrócony, drobny mebel na podłogę. Nie, to nie było tutaj nowe. Nie było dla tego miejsca dziwne. Z jej pyska wydobył się pomruk zwiastujący ukazanie zębów, kiedy poniosła się ze swojego posłania szybkim ruchem i z głową niżej ziemi potruchtała w kierunku dźwięku zamieszania. "Tak się zachowujesz! Nie używaj pustych wymówek!" Wilczyca przyśpieszyła kroku, kierując się do salonu, z którego dobiegały dźwięki.
- Bo co?! To nie jest moja bajka! Zachowaj sobie to wszystko, nie chce tego! Nie jestem moim ojcem! A jakbym nim był to co?! Zabiłbyś mnie tak samo?!
Złość niesie ze sobą różne konsekwencje. Krzyk nie zawsze był rozwiązaniem, a uniesiona dłoń nie zawsze odpowiedzią. Ale tutaj i jedno i drugiej znalazło swoje miejsce. Splotło się ze sobą. Reakcja napędzała swoje skutki. Kula zlepiona z zatargów, niezrozumienia, z braku możliwości znalezienia wspólnego języka toczyła się w dół. Popchnięta ledwo jednym ruchem dłoni. Nabierała tylko tempa, nabierała masy, im szybciej leciała, tym więcej jej przybywało. To była pułapka. I pułapką była też dłoń, która opadła na policzek Kaiho. Plaśnięcie dłoni na skórze, zdziwiony wyraz twarzy młodego chłopaka, dźwięk kroków. I cisza. Zatopienie salonu w ciszy tylko na kilka chwil, nim rozległo się warknięcie i między jednego a drugiego mężczyznę wpadła stara ninken.
- Nie podnoś na niego ręki! Co ty robisz?! - Wydobywało się pomiędzy warknięciami. Suka położyła po sobie uszy, szczerząc ostrzegawczo kły. Może to był błąd. Może wypadało to zrobić inaczej. Może to wszystko... Może to sen..?
- Nie wtrącaj się w to!
- O nie, człowieku, nie masz nade mną władzy. Mam takie samo prawo się wtrącać. Czuwam nad nim w imieniu Asami! Ty nie masz prawa podnosić na niego ręki! Opamiętaj się, Hideaki!
Czy powinno się wstydzić tego, że nie możesz się porozumieć z własnym opiekunem, kiedy zaczynasz już mieć problemy z porozumieniem się z samym sobą?
Hideaki opuścił rękę, marszcząc brwi. Miał sokole spojrzenie. Ten typ spojrzenia, który przecina cię na wylot jak tysiące ostrzy. I to właśnie spojrzenie skrzyżowane było ze ślepiami wilczycy przez kilka chwil, co ciągnęły się nieznośnie. Ale wystarczająco, by dłoń Kaiho też opadła. I opadły emocje, mięśnie się rozluźniły, pozostawiając popiół i zgliszcza po wszystkim. Pozostawiając gniotące się poczucie, że to nie jest ten rodzaj kłótni, za który chcesz przepraszać. Że to ten rodzaj kłótni, w której twój umysł krzyczy "to nie moja wina!" W końcu odwrócił się. W końcu to nie oczy, a jego plecy, zawsze dumne i wyprostowane, były w polu widzenia - kiedy się oddalał szybkim, sprężystym krokiem. Jego złość nie opadła. Słychać to było po trzasku przesuwanych drzwi.
I cóż? To naprawdę Ty, Kaiho? Nie, na pewno nie. To nie Ty. To nigdy nie byłeś ty. W tym domu, w tym miejscu i w tej wiosce. Rodzinnej, ha... Więc i ty odwracasz się i odchodzisz. Do swojego pokoju, gdzie jakoś bezpieczniej, gdzie stabilniej, gdzie milej. W rozbitych kawałkach lustra szukać blasku własnych oczu - no dalej, powiedz teraz samemu sobie, że nie jest ci wstyd. Za całą tą twórczość, za pomieszanie myśli, za to, że sam bałeś się dowiedzieć, co drzemie w twoich myślach. Nie myśl o czarnych oczach, w których się gubiłeś. O grudniowej nocy i dotyku, który działał jak narkotyk. I o tym, że żal ci tej straconej, grudniowej nocy. To przeszłość. W końcu powiedz sobie, że to rodzaj znajomości, którego się nie szuka ponownie. Byłoby łatwiej, gdyby nie to, jak bardzo nie znosiłeś poczucia żalu. A wina przecież nie twoja. Zrozum. To nie jest twoja wina, dzieciaku.
Zanim Kaiho dobrze się obejrzał, minął grudzień i minęła zima. Zanim się obejrzał wszystko kwitło.
Tylko on, splatając kolejny raz warkoczyki przed nowym lustrem, rozmazywał kolejny raz swój makijaż łzami.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Dom rodziny Itazura

Post autor: Kaiho »

  Ukryty tekst
[z/t]
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Dom rodziny Itazura

Post autor: Kaiho »

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Nie wiem, kto pierwszy wypowiedział te słowa, ale szczerze pozazdrościłeś tej osobie. Musiała czuć się w domu dobrze. Swobodnie. Musiała nie spędzać tyle czasu przed lustrem, starając się ukryć to, kim jest i kim nie chciałaby być. Musiała nie starać się zniknąć z własnego domu, żeby nie krzątać się wszem i wobec. Najzwyczajniej rzecz ujmując - musiała być szczęśliwa. W tym domu. Ze swoją rodziną. Albo może właśnie nie miała rodziny? Może tylko pies, czy też kot, czekał na nią, dlatego zawsze była witana merdającym ogonem i pełnymi miłości oczami? Miałczeniem albo szczekaniem, kolejno opierdzielającym cię za to, że na tak długo zniknąłeś, albo wyrażającym wielką miłość, że już wróciłeś. Pies i kot - aha. Wspaniała para, jak niebo i ziemia. Niby wiesz, że mogą się przyjaźnić, że tak naprawdę istnieją oba i jakoś koegzystują, ale jednak zawsze nachodziła fascynacja ich zróżnicowaniem.
Paraliż, jaki ogarnął Antai był straszny. Kaiho czuł go na całym swoim ciele. Przesyłał ciągle i ciągle dreszcze po jego ciele, jakby ktoś stale częstował go nieprzyjemną dawką Raitonu, nie pozwalając spać, nie pozwalać spokojnie siedzieć, nie zezwalając na wypoczynek. Chcesz żyć? Żyj niedobrze. W czasie wojny przecież nikt nie mógł siedzieć wygodnie na swoim stołku. Młody Inuzuka nie sądził po prostu, że szpony krwi i gwałtu na ludzkim życiu przyjdą tak szybko. A już na pewno nie spodziewał się, że zastanie takie wieści po swoim powrocie z pięknego Shigashi no Kibu, gdzie poznał tak interesującą personę.
Mam jeszcze drugą wspaniałą mądrość do przedstawienia, która akurat dobrze oddawała stan rzeczy. Jeśli umiesz liczyć - licz na siebie. Kaiho czasami żałował, że jego głowa spamiętywała te wszystkie durne powiedzonka i wysnuwała je na wierzch nawet w sytuacjach, kiedy nie było mu do śmiechu. Bo teraz śmiesznie wcale nie było. Wręcz przeciwnie. Potargane, nieułożone włosy, półmrok pokoju, skrycie się przed światem, który właśnie stał na głowie. Krokodyle łzy - tak na to mówił jego wuj. Nawet Kyo się z nim zgadzała - jeśli grzmią bębny wojny, to każdy musi się na tę wojnę stawić. Podoba ci się, czy nie podoba - idź, zabij wroga! Najbardziej niebezpieczną rzeczą dla wojownika jest rozumieć wroga. Rozumieć - znaczy wybaczyć. Kaiho rozumiał. I wybaczał. Bo zaatakowali Mur, bo to skandal polityczny, bo... bo przecież to chodziło o dawne urazy - widział to nawet w oczach wuja. Nadal miał spuchnięty i czerwony policzek po tym, jak znów uderzył go w twarz. Zawiódł - po raz kolejny. Czy ja kiedykolwiek prosiłem, żeby zostać ninja? Tego nie wybierasz - rodzisz się z klanowymi zdolnościami, albo nie. Masz szczęście albo pecha. Chcą cię traktować wyjątkowo i zmuszają do rozwoju, bo masz potencjał, albo zostawiają w spokoju - i żyj własnym życiem! Proszę bardzo!
Dopiero pod wieczór Kaiho w końcu odważył się wypełznąć ze swojego pokoju pociągając nosem, z zaczerwienionymi oczami i poczuciem słabości w nogach. Jakby ktoś odebrał im sprężystość i nadał nowej właściwości - właściwości waty. To wcale nie było miłe uczucie, kiedy wszem i wobec straszyli cię tragediami. Ale o tej porze Hasu no Sanbashi było spokojne. Ciche. Nikt się nie kręcił pomiędzy budynkami i tylko wiosna w swoim pełnym rozkwicie cieszyła doznaniami.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Shabondama Haruki
Posty: 322
Rejestracja: 11 lip 2021, o 19:57
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Białe włosy, błękitne oczy, błękitna Yukata w bańki i fale. Dmuchawka za pasem.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka za pasem.
GG/Discord: Silens#9436
Multikonta: Panda

Re: Dom rodziny Itazura

Post autor: Shabondama Haruki »

0 x
Polecam używać mojego ID do ukrywanej treści. Obrazek

Wszystkie moje grafiky są autostrwa najlepszego forumowego grafika. Kaisy. Polecam użytkowniczkę.
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Dom rodziny Itazura

Post autor: Kaiho »

To prawda, do niczego się nie nadawał. Do witania gości, do wojny, do ćwiczeń, bycia ninja. Nawet do bycia członkiem tej rodziny. Dumna rodzina Itazura - widział to ktoś? Takiego jak Ty wśród nich? Wszystkich dumnych, wysoko noszących głowy? Starał się. To nie tak, że w ogóle nie próbował sprostać oczekiwaniom swojego wuja i w końcu - samej Kyo, która pokazała się teraz na szerokim korytarzu, nastawiając uszu i spoglądając z drzwi właśnie na ciebie. Obraz rozpaczy i tragedii. Ubranego w kimono w kolorze fioletu, który wcale nie komponował się tak dobrze z jadowitą zielenią oczu z kroplami złota przy samej źrenicy. Właściwie to teraz nic by się dobrze nie komponowało. Dobrze, że nie byłeś umalowany, bo dopiero byłby dramat - rozmazany, nie nadający się do czegokolwiek. A czekaj... to już było, tak? Do-niczego. Czyli idealny do tego, żeby wrócić do pokoju i udawać, że zupełnie nic się nie stało, kolejna wielka rodzinna afera nie miała miejsca, którą chyba słyszano nawet w ostatnim budynku w tym rozległym kompleksie. Nigdy nie sądziłeś, że dojdzie do rękoczynów. Czarka przebrała miarę, gorycz wypłynęła - jest akcja, jest reakcja. Najgorsze było to, że nawet nie do końca miałeś za złe wujowi. Raczej przychodziło zwrócić się do samego siebie. Własnych niekompetencji, nieporadności, duszenia się w tych murach, nawet w tym ogrodzie, który był na wyciągnięcie ręki. Bo też tam chciał się udać - wyjść... ale niekoniecznie tam, gdzie pukano. Pukanie. To, co wyciągnęło Kyo i jednocześnie to, co sprawiło, że sam się zatrzymałeś. I odpowiedziałeś na spojrzenie złotych ślepi. Pociągnąłeś nosem i kiwnąłeś tylko głową, robiąc gest w kierunku Kyo mówiąc, żeby odeszła. Nawet w jej ślepiach przesadził. Nie wywiązywał się z obowiązków - i chociaż stawała między nim a wujem, kiedy ten podnosił na niego rękę, to nie zmieniało faktu, że nawet ona wiedziała - zrobił źle. To i nie chciała się zbytnio odzywać. I, ach, jego matka była lepszym shinobi. I na pewno nie takim mazgajem, jakim był on. Ale za to pasował do swojego ojca - tak twierdziła ninken. Mizerne pocieszenie. Nie chciał go przypominać. Zakały rodziny. A jednak zakały, która była pierworodnym i która miała całą rodzinę przejąć. To i nie dziwne, że nie mając własnych dzieci, wuj był nadmiernie aż surowy.
Poprawienie obi od kimona, wyprostowanie go, wygładzenie, przygładzenie włosów, zaczesanie ich za ramiona, przysłonięcie grzywką oka z blizną, przetarcie tych oczu - wszystko to trwało moment, w których to momentach zbliżał się powoluuutku do drzwi. Tych samych, gdzie pukali. Żeby nie było wątpliwości, że uciekał. Co to, to nie. Nawet w tak tragicznym stanie zamierzał odpowiednio się prezentować, skoro nikt nie mógł się tym zająć za niego. Z drugiego pokoju wyjrzał Fumihito, spoglądając na niego pełnym obaw spojrzeniem. Kochany, dobry Fumihito... Kaiho uśmiechnął się do niego tak wręcz jakby chciał pocieszyć jego - a nie jakby sam potrzebował pocieszeń. Ten dzieciak martwił się o niego tak, jakby był co najmniej... co najmniej dla niego ważny? Miał wielkie serce - i w jego oczach był jego zbawcą, wiedział to doskonale. Prawdę mówiąc... no powiedz to sobie! To, co było szeptem. Boisz się, że go skrzywdzisz. W całej swojej paskudnej, dziwkarskiej naturze.
Wziął głęboki wdech i otworzył, kłaniając się połowicznie. O ile nie stał tam ktoś z wycelowanym mieczem prosto w jego twarz, rzecz jasna. Bo w takim wypadku ukłonów to nie było, a raczej bardzo dzielne i mężne podniesienie rąk w górę w geście poddania się.
- Itazura Kaiho, witam w Hasu no Sanbashi. Czy mogę w czymś pomóc?
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Shabondama Haruki
Posty: 322
Rejestracja: 11 lip 2021, o 19:57
Wiek postaci: 19
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Białe włosy, błękitne oczy, błękitna Yukata w bańki i fale. Dmuchawka za pasem.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka za pasem.
GG/Discord: Silens#9436
Multikonta: Panda

Re: Dom rodziny Itazura

Post autor: Shabondama Haruki »

0 x
Polecam używać mojego ID do ukrywanej treści. Obrazek

Wszystkie moje grafiky są autostrwa najlepszego forumowego grafika. Kaisy. Polecam użytkowniczkę.
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Dom rodziny Itazura

Post autor: Kaiho »

Właśnie - kto nie lubi widzieć tego zainteresowania na swojej osobie? Oczu, które śledzą cię z zainteresowaniem. Oczu, które cię pożądają. Pewnie znajdą się takie osoby - i to nie jedna. Ale nie było takiej osoby między Smokiem a Osiołkiem. Bo obaj te spojrzenia lubili. Człowiek czuje się pod ich gładkimi muśnięciami inaczej - zaczyna inaczej samego siebie postrzegać, pojawiają się wtedy inne myśli: może jestem szczególny? Jestem ładny, przystojny, może ktoś mnie dziś pokocha? Nie było w tym niczego niezdrowe, póki jak ze wszystkim - sięgałeś po to z umiarem. Z tym zaś Itazura Kaiho miał problem - i to bardzo duży problem.
Ciekawe więc, czy Smok dobrze też wiedział, że wbija noże w serduszko tego małego, krzykliwego spojrzenia, które teraz ze zmęczeniem i znów zmatowiałym wzrokiem, twarzą bez wyrazu, spoglądało w bok, nieobecnie. Przytaknął tylko kiwnięciem - tak, tak, pewnie, że trzeba tego spróbować. Gdy zaczynasz tonąć we własnych myślach i wszystko staje się jednym wielkim zmęczeniem najwygodniej było już nie myśleć. Ponoć był to jeden z systemów obronnych naszego umysłu - odłączenie się. Wyłączenie. Nie ma ciebie, nie ma myśli, nie ma problemów. Ludzie ułatwiali sobie to alkoholem, a na pewno robił to Kaiho, bo przecież - on? Nie myśleć? Nie dumać, nie szukać, nie grzebać, nie drążyć? Jeśli kiedyś dotrze do takiego dnia to stanie przed lustrem i zapyta: "Kim jesteś? Bo nie TEGO Itazurę Kaiho znam." Tak i teraz brunet zerknął na Smoka, wertując jego słowa. Nie lubię kobiet. Miały wszystko, czego on nie miał i były wszystkim, czym chciał się stać, a nie mógł. Miały wszystko, czego pragnął i o co czasem zabiegał tak intensywnie, że brakowało mu tchu i zapominał, jak się oddycha. A potem w zamian nie dostawał wcale wiele. I gdy tak patrzył na swoje życie wstecz to właściwie odkrył, że nie było na co patrzeć. Że te życie było na przetracenie i nikt nawet nie zauważyłby, gdyby zniknął. A to już były bardzo niebezpieczne myśli.
- Znajdzie się jakiś pokój gościnny u mnie... - Mruknąłeś. Nawet nie jeden a dwa. Nawet nie dwa a... Tylko czy to był właściwie dobry pomysł, żeby zapraszać kogokolwiek do domu? Otóż nie. Bardzo, bardzo kiepski pomysł. To może i lepiej, że Ryuujin miał... "jakieś sprawy do załatwienia". Tak, o wiele lepiej. - Dobrze. Miłego dnia. - Czy to był sposób na rozmowy? Brak rozmowy? Lepiej w ogóle się nie odzywać? Brunet czuł się teraz jeszcze bardziej jak idiota, chociaż coś mu podpowiadało, że nie powinien. Że to nie jest źle mówić o wszystkim wprost, wręcz przeciwnie - bo jak coś ma być tworzone na ułudzie, na lekich odepchnięciach i na udawaniu, że wszystko jest w porządku? Właśnie... jak tak możesz żyć, Kaiho? Chłopak odprowadził Smoka spojrzeniem, a potem popatrzył na te krewetki, co już trochę podstygły i smętnie usiadł z powrotem, po prostu dziubiąc w nimi pałeczkami. Dojadając.
- No, to standardowa taktyka. - Jak ktoś jest większy od ciebie to po prostu obieraj słabe punkty. Teraz to już właściwie mógł powiedzieć - obieraj słabe punkty i wciskaj im laser między żebra.
Zgrozo, czy mój nastrój od ostatniego roku to ciągła, chujowa spadnia w dół? Chcę wrócić do przeszłości. Mam dość czucia. Chcę się wyłączyć. Jestem zmęczony...
Odetchnął na słowa Yamiego, ale mimo wszystko się uśmiechnął do swoich myśli i do tych słów. Ładnie to brzmiało - przyjaciel, towarzysz. Sam tak błyskawicznie nazywał ludzi - chyba dlatego teraz już nie potrafił zrozumieć, co to znaczy "przyjaciel". Definicja się rozmazała. Ciężko było posądzać Yamiego o nieszczerość, zresztą znał dobrze jedną ze swoich największych wad - naiwność. To naprawdę słodkie, że gotów był tak bronić... Jak prawdziwy rycerz - przeszło mu przez myśli i przez to na drobną sekundę uśmiechnął się nawet bardziej.
- Nikt mnie nie gnębi, po prostu jestem wybuchowy i mówię, zanim pomyślę. Jak kot zaczepno-obronny. Najpierw zaczepia a potem go broń. Z tym, że ja nie szukam obrońców. - Zawsze brałeś odpowiedzialność za swoje własne czyny - nie wolno było przed nimi uciekać. Zresztą gdy całe życie jesteś zdany na siebie to się tego uczysz. Jasne, wuj potrafił pomóc za dzieciaka, ale potem awantura była taka, że już lepiej było być spranym na kwaśne jabłko niż się z nim konfrontować. To tylko ostatnio już te jego reprymendy przerodziły się w kłótnie, bo Kaiho nie potrafił utrzymać języka za zębami, a kłótnie przeszły w rękoczyny. - Ech, Yami, ja mówiłem o seksie a nie o... sparingach-treningach i innych ćwiczeniach ninjowatych. - Mimo wszystko cicho się zaśmiał. Co za uroczy człowieczek! Kaiho aż spojrzał na niego z taką pobłażliwą czułością, trochę tak jak mógłby spojrzeć właściciel na psiaka, który właśnie kombinuje coś zupełnie niegroźnego, ale jednocześnie rozbrajająco sweetaśnego.
- To ja mogę skorzystać z odprowadzenia. Dzięki, Yami. Gdzie w ogóle mieszkasz? - Wstał od stolika i poszedł do karczmarza, żeby zapłacić. - A tamten mnich zapłacił za siebie? - Dopytał tak jeszcze dla formalności... bo nie przyuważył, żeby Ryu wyciągał pieniądze. I cóż - chyba nie wyciągał.
Od knajpki do Hasu no Sanbashi był kawałek. Nie zniewalająco długi, ale jednak kawałek. Droga w słońcu, cieple... jakoś tak brunetowi było źle. Na tyle, że po drodze musiał przysiąść na ławeczce, bo kręciło mu się w głowie i było jakoś... jakoś nie tak. Słabo, nogi nie chciały współpracować głowa ciężka, a z głową i serce, bo pomieszane, pomylone.
Pożegnał się ze swoim towarzyszem przed bramami wielkiej posiadłości i w niej zatonął, modląc się do wszystkich bóstw, żeby jego wuja tym razem nie było... Ha. Niedoczekanie.
- KAAIHOOO! Gdzieś ty był?! Trzy dni cię szukali! - Oh? To minęły trzy dni? Kaiho miał wrażenie, że to była ledwo jedna noc... no cóż, bywa - mówi się trudno i żyje się dalej.
- Co za różnica, byłem tam, gdzie mi się podobało. - Kaiho bardzo chciał go minąć i udawać, że mimo wszystko znów nie podskoczyło mu ciśnienie na widok tej ostrej twarzy, na widok tego sprężystego kroku i dumnej sylwetki Hideakiego. Kiedy to się stało, że zaczęliśmy siebie nienawidzić..? To w ogóle nienawiść?
- Obiecałeś, że potraktujesz z szacunkiem i poważaniem nazwisko Itazura. Stój, jak do ciebie mówię! - Właściwie to czy on był nadal dzieckiem, by przeprowadzać te rozmowy w ten sposób? Kaiho wywrócił oczami, ale zatrzymał się - i obrócił w kierunku opiekuna. Zgodnie z jego życzeniem. - Patrz, jak ty wyglądasz! Jak zdzira z ulicy! I znowu piłeś! - Wyciągnął do Kaiho rękę, ale ten ją odtrącił.
- Spieprzaj! Moje życie, moje ubrania, moja sprawa, czy piję, czy nie! - Itazura wykonał prewencyjne dwa kroki w tył.
- Czy ty już nie potrafisz porozumiewać się normalnie? Przynosisz wstyd ojcu i matce swoim prowadzeniem się! - Oo, najlepszy argument. Koronny wręcz! Mamusia i tatuś by się wstydzili, więc trzeba zachowywać się tak, by mamusia i tatuś byli dumni. Żeby nie mogli na synka narzekać. Żeby wszystko było cacy. Żeby wszystko grało.
Awantura w domu Itazura musiała się po prostu odbyć. I jak ostatnio bywało - nie mogła się skończyć na pokojowym rozejściu się do pokoi.
[/zt]
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Dom rodziny Itazura

Post autor: Kaiho »

Ach, no tak. No przecież. Militaria. Walki. Wojna. Gdyby chociaż przez chwilę, choć jedna rzecz mogła się nie kręcić wokół tej cholernej wojny..! Ile to już trwa? Od zimy. Ciągle wieści drżą, a ludzie zachowują się prawie tak, jakby każde jutro miało dla nich nadejść. Normalnie! Przecież wojna nie toczy się obok nich, to co to dla nich za problem? Żaden, no żaden! Najmniejszy problem nie istniał na tym świecie, kiedy byłeś wystarczająco pijany, żeby o tym zapomnieć. I to dowodziło tego, że nie musisz gnać na końskim grzbiecie ani wysilać swoich nóg, żeby biec przed siebie jak najszybciej. Możesz siedzieć w miejscu - a i tak uciekniesz! Ha! Tak się przynajmniej wydawało, bo nie ważne, w jakiej karczmie Kaiho siedział, nie ważne, do jakiej winiarni go nogi zagnały, albo na jakiej plaży by nie spoczął - zawsze znalazł się ten jeden człowiek, który przyszedł i powiedział: hej, a słyszałeś może o wojnie..? łatwo zapomnieć, że gdy uciekasz, to zazwyczaj ktoś cię goni. Z ciekawości, z wredoty, z... jakiegoś popaprania świata, skoro już ustaliliśmy, że ten świat to był kompletnie popierdolonym miejscem. A przynajmniej taki był ten malutki świat Kaiho, który czasem rozszerzał się na niewiarygodne i barwne horyzonty. Te błyski były intensywne - tak jak intensywnie rozpalał się jego świat. Kiedy coś wybucha mocnym i jasnym płomieniem to nie było nadziei, że ten ogień będzie płonąć długo i równomiernie. Zupełnie jak na wojnie - zostawiał tylko popioły rozdmuchiwane przez wiatr.
Wczoraj wydawało się, że wszystko z nią w porządku - no jasne, że było z nią w porządku, kretynie! Jeszcze wczoraj się z nią widziałem..! ...przelotem... To troszkę wstrząsające - patrzeć na tego człowieka, który, słusznie ujęte, jak dziecko raczej wolało unikać spojrzenia, raczej przekazywał treści, ale nie chciał przekazywać emocji. Czy tak? Jakoś interpretacja tego jak czuje się człowiek naprzeciwko umknęła i była obcą alternatywą dla obecnych zachowań i odczuć, jakie rozdały sobie miejsca w teatrze serca Kaiho i tam postanowiły rządzić. Scenariusz trafiał z ręki do ręki, wszystko fajnie, skrypt już opracowany, nawet cała ta ekipa nosiła już sobie dekoracje i decydowała, jakiego koloru będzie tło - o, może błękit i ten zabawny, malowany zameczek ze śmiesznymi, czerwonymi flagami? Nie, nie, niech będą białe. Jak kapitulacja. W zamieszaniu i chaosie był on - próbujący pogodzić to, co się dzieje, z tym, co powinno się dziać. I z tym, czego nie chciał w swoim życiu. No bo skoro tutaj nikt nie ma pojęcia o co chodzi, to pewnie po prostu źle się czuje, albo... albo jest samotna. Samotna. Co uderzało najmocniej to nawet nie to, że jest chora - to znaczy - może być chora. Przejdzie jej - to była naturalna reakcja samoobronna mózgu, bo przecież Kaiho nie pomyślał, że to starość, że może jej coś NAPRAWDĘ być. Nie, nie, to chwilowe. Wiesz, co człowieka w takich chwilach uderza najbardziej? Myśl, że niedostatecznie doceniał to, co miał. Bo przecież co robił ostatnimi czasy? Tylko się kłócił - nawet z Kyo! Ze wszystkimi! Nikogo nie chciał słuchać, wiedział wszystko najlepiej i chciał tylko się odciąć od świata. Biadoląc przed samym sobą i do samego siebie. A przecież... przecież bliskich nie powinno się tak traktować. Nie, kiedy mam tylko ciebie, Kyo.
Kyo była wieczna. Musiała być wieczna.
Jeśli jego rodzice nie byli - to ona jedna musiała przeżyć wszystko.
Oczekiwał, że służący po milczeniu się odezwie i powie, że sobie z niego żartuje. Że to taki... kawał, że to naprawdę tylko jakaś kiepska próba przykucia go do tego miejsca, którego z roku na rok nie lubił coraz bardziej. Bo i coraz bardziej kojarzyło mu się ze wszystkim, od czego próbował się uwolnić. Lecz nie. Nie znalazł ani jednego słowa, z którego byłby zadowolony i ani jednego. Po prostu tak... stali. Spoglądając na siebie. Już? Jechać? Nie? Jakoś... brakowało sił. Jemu brakowało sił do tego, żeby jednak odlepić te nogi od podłoża... ale nawet to musiało minąć. Tchnięte podmuchem wiatru, ciepłego, bo przecież ten letni dzień był piękny, słoneczny - jak większość dni w Antai. Tego samego Antai, które mimo wszystko - kochał. Tak jak kochał tę starą sukę...
Puścił Shiro z kopyta. Kiedy wlazł na jego grzbiet spiął boki silnego rumaka, choćby miał po drodze potrącić przechodniów i wszystko, co się na niej znajdowało - łatwo było się zapomnieć, że przecież byli nadal w środku miasta. Zostawiając za plecami sumę swoich pragnień i marzeń - i zarazem swojego najcięższego raka, jakiego przez te swoje nie długie życie się dorobił. Rak imienie Ryuujin musiał poczekać na swoją kolej. Wiele rzeczy mogło poczekać, kiedy jego życiowej towarzyszce coś groziło.
Zatrzymał konia przed bramą i nawet nie kłopotał się jego wiązaniem - wrzucił lejce w dłonie strażnika.
- Trzymaj. - Rzucił jedynie i już biegł przez bramę prosto do posiadłości - i do ich wspólnego pokoju, który kiedyż Kyo dzielili... ale która ten pokój opuściła, bo nie mogła znieść i nie chciała patrzeć na to, jak Kaiho się stacza. Ja rozumiem, rozumiem. Wszystko rozumiem, tylko nie świruj mi tutaj, Kyo! To nie jest zabawne! Serce waliło mu w klatce piersiowej jak młotem - och. Przypomniało sobie, jak się bije.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Dom rodziny Itazura

Post autor: Satoshi »

0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Dom rodziny Itazura

Post autor: Kaiho »

Słyszałeś o tym, że najbardziej samotny jesteś w tłumie? Nie w pustym domu, nie w pokoju nad rankiem, kiedy nie masz do kogo powiedzieć "dzień dobry". Dopiero kiedy wkraczasz między ludzi, kiedy widzisz zakochane pary, kiedy matki z dziećmi chodzą po ulicach, a inne pilnują z mężami swoje pociechy, kiedy te kąpały się w jeziorze czujesz, że jesteś naprawdę sam. Punkt siedzenia, punkt widzenia, ale i punkt odniesienia. Jeśli jest na tym świecie człowiek, który choć raz nie powiedział sobie "ach, szkoda że tak nie potrafię jak on", niech pierwszy rzuci kamieniem. Heh, tylko jak tu celować, kiedy cel nie chce stanąć w miejscu. Ciągle przed czymś ucieka, co? Sporo by tutaj wyliczać. Ostatnio jednak pojawiło się takie jedno pytanie - czy gdy uciekasz to uciekasz przed problemami czy może przed... samym sobą? Co generuje problemy? Świat? Na pewno nie. Już napisaliśmy - dziwny jest ten świat, bardzo szalony, bardzo pomylony, ale to nie świata wina. Miał proste reguły, wszyscy chcąc nie chcąc graliśmy na jego zasadach. Problemy generowali ludzie. Ale wciąż to nie oni byli największymi przeszkodami do pokonania. Najcięższym przeciwnikiem, koniec końców, zawsze byłeś sobie sam. Twoje myśli, Twoje emocje, Twoje... wszystko. I to właśnie wszystko powoli sprawiało, że nawet tratwa, na której chciałeś popływać, zaczynała się rozpadać, a ty traciłeś i przez to punkt podparcia. Toniesz. Czy wiesz, o czym mówisz? O uczuciu, gdy woda napełnia twoje płuca, a ty jak ryba - rozpaczliwie próbujesz złapać oddech? Kiedy Kaiho spoglądał teraz wstecz na swoje życie to miał wrażenie, że całe to poszukiwanie emocji były resztkami tej skazanej na straty próby ratowania się. Bo może jeszcze uda się złapać jeden oddech, może jeszcze w tych ponurych wodach wystarczy miejsca na... wdech? Przybędzie tlen? A teraz już zostało pozwolić na to, by świat unosił cię na swych ramionach. Woda w końcu przyjemnie kołysała - wystarczyło się jej nie opierać. Nie walczyć już z prądem i nie próbować iść pod prąd. Nie próbować się zmienić, bo co tu zmieniać, kiedy wszystko jest nie tak? W tym wszystkim potrzebowałeś tylko jednego. Potrzebowałeś, by ktoś cię potrzebował. Ach, ale przecież mężczyźnie nie wypadało przyznać się do takich słabości na głos.
- Kyo! Starucho! Nie strasz mnie tak! - Kaiho wpadł do pokoju. kyo wyglądała... strasznie. Po prostu źle. Wyglądała jak... jak ktoś, kto się utopił i potem już tylko unosił na wodzie. Nigdy nie widział jej w takim stanie. Zawsze dawała pokaz tego, że można być dumnym i niezależnym zarazem. Była dla niego ideałem tego, jak mógłby wyglądać ninja, jak SAM mógłby wyglądać, gdyby tylko bardziej się postarał. Taki chciałby być - jak ta biała wilczyca, która swoją mądrością przegoniłaby tutaj wielu, a jednocześnie wcale się tym nie chełpiła. Wiedziała swoje, swoje robiła i nikt nie stawał jej na drodze - bo dlaczego miałby? Nie było dla niej rzeczy niemożliwych - wypełniała motto tego miejsca, chociaż wcale nie była mu poddana. Nietypowy członek rodziny Kaminari. A teraz leży tutaj - jakby coś wyciągnęło z niej wszystkie siły. Mimo to ulżyło mu, kiedy ją zobaczył. Kiedy do niego przemówiła. Uf, przesadzali... przesadzali, prawda? - Jakie znowu demony! Jestem lepszym pływakiem, potopiłem je wszystkie. - Chciał zabrzmieć dumnie, ale wiedział, że zawsze był kiepskim aktorem. I tak samo teraz głos mu się trochę zachwiał, kiedy jego mózg ciągle walczył z napływającymi obrazami, słowami i faktami. Podbiegł do niej, kiedy wstała z łóżka, wyciągając ręce, żeby ją asekurować, żeby pomóc jej się podnieść... Co ci jest, Staruszko? Odpowiedź na to pytanie znajdowała się w samym pytaniu. Zmartwiona twarz, ściągnięte brwi. Tylko brzęczenie bransoletek i ozdóbek we włosach oraz szuranie łap ninkena przecinało ciszę. To prawda, że Kaiho nie zwracał nawet uwagi na sługi. Był przyzwyczajony do ich obecności, a to, co teraz działo się z białowłosą Kyo zupełnie pochłaniało jego uwagę. Pochłaniało jego wszystko.
- Przestań mnie straszyć, gdzie ty chcesz rozmawiać... możemy pójść wszędzie, chcesz iść do Kłów Susanoo? Albo... Kyo no co się dzieje. - Zaczynał panikować. Owszem, "musimy porozmawiać" nie było nietypową frazą w jej wykonaniu, zazwyczaj potem następowało ruganie go za to, jak się zachowuje, kiedy za dużo imprezował, pił, czy lądował w łóżku z kim popadnie. - Nigdzie nie pojadę, jeśli nie chcesz, tylko nie rób mi tu teraz... kobiecego domyśl się.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Dom rodziny Itazura

Post autor: Satoshi »

0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Dom rodziny Itazura

Post autor: Kaiho »

To szum wiatru? Na pewno? To na pewno on - wiecznie biegnący pomiędzy budynkami, liśćmi, przeczesujący włosy, jakby chciał się stać szczotką. To ten sam - Wiatr? Posłaniec Susanoo, który drażnił konie, kiedy plątał ich grzywy? Niosący skrzydła orła w daleką dal i przeszkadzający drobnym kolibrom, dla których utrzymanie się w powietrzu przy jego mocniejszych porywach było katorgą - to ten Wiatr? Dziwne. Byłem przekonany, że to krew w moich żyłach. Serce bije czy nie bije - już sam tego nie wiesz. Mogło się zatrzymać i jeszcze równocześnie wybijać żebro - może wtedy dałoby święty spokój. Ten dzień mógł się zacząć pięknie tylko wtedy, kiedy puder wylądował na twarzy, a rzęsy zostały podkreślone czernią. Kiedy paznokcie stawały się równe, a ciało zmieniało przed lustrem w kogoś, kim nie było się naprawdę. I gdy patrzysz na to lustro to najpierw widzisz tego, którego nawet nie lubisz, a zaraz potem pojawia się ten, którego kochasz i uwielbiasz. To narcyzm? Egocentryzm, który nakazywał stawiać samego siebie w centrum wszystkich wydarzeń? Nie wiem, co to było i kiedy się wydarzyło, ale wiem jedno - przeznaczeniem młodych i gniewnych nie było w końcu unoszenie się wraz z falami, kiedy powinni z nimi walczyć, by odkrywać nowe lądy. Nasza nadzieja i wiara - czy nie to pokładaliśmy w dzieciach, które patrzyły wielkimi oczami na ten świat? Aby widzieć świat w pyłku, w każdej gwiazd iskierce - przecież gdy nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu! A cuda te, jak maki na polach czy może sasanki na wietrze? Przebiśniegi, co bielą zachwycą, niewinność pokażą, przebijając się przez śnieg? To nie mógł być wiatr. I nie mogły być prawdziwe chmury. To był tylko świat białej sierści, jak przebiśniegi i złotych oczu, jak jasny miód przelewany z łyżki do kubka herbaty. Ale nie, nie - on nie klarowny, bliżej mu do rzepaku niż do cudnych kwiatów... Dziwne. Byłem przekonany, że oczy Kyo zawsze były klarowne. Szedł tak Piotruś Pan wierzący w to, że jeszcze kiedyś polata, a Hak nie będzie czyhał na otwartym oceanie, tuż obok swojego własnego Dzwoneczka. Kto jak nie ona dawała ten magiczny pyłek, żeby móc cieszyć się dzieciństwem i jednocześnie kto jak nie ona potrafiła ściągnąć cię w dół, żebyś też w końcu zaczął ćwiczyć i działać? Każdy krzyczał o butelkach, o opium, o... ach, nie, nie wszyscy. Ale ona jedyna robiła to dobrze. I mimo, że mu to przeszkadzało, jej jedynej gotów był wysłuchać. Tak było. Tak było do tego półrocza. Felernych odwiedzinach w Sogen, po których tkwił zamknięty w swoim pokoju rycząc i nie potrafiąc się ogarnąć, a potem... przyszła wojna. I pierwsza osoba, której krew miał na rękach. Znów był płacz, znów był krzyk i... w końcu było tylko topienie. Huh, kto by potrafił niby utopić swoje demony..? Przecież potrafiły pływać.
Nie sądził, że to, co usłyszy, będzie poparciem słów jego wuja. Wiedziała przecież, jak tego nie znosił. Powoływania się na zmarłych. I cóż z tego, że to nie była matki wina, by został tu sam. Nie było jej tu - zmarli nie mówią. Ale jakoś... jakoś nie potrafił się nawet zdenerwować. Zamiast tego - zmroziło go to.
- KYO! - krzyknął, wyciągając znów do niej ręce, kucając przy niej, by złapać jej łeb, oprzeć dłonie na jej karku. - Przestań, gdzie ty chcesz iść! Wróć do pokoju, źle się czujesz, trzeba... muszę iść po medyka! - Zaraz, zaraz... no co to jest? Co się dzieje? Dlaczego ona... dlaczego ona kaszle krwią? I gdzie chce iść? Dlaczego jeszcze nie sprowadzili żadnego iryoninja? Kaiho aż obejrzał się za siebie - na tę dwójkę, co taka niepewna tam stała, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. - NO RUSZCIE SIĘ PO MEDYKA! - Czemu oni tu w ogóle stali?! Czy naprawdę nikt po żadnego nie posłał? Obrócił głowę w jej stronę, kiedy ruszyła do przodu - nie zatrzymywał jej na siłę, po prostu zrobił jej odrobinkę miejsca i sam się podniósł, żeby za nią iść. Niepewnie. Jakby cała ta droga teraz była zbudowana z kafli, które zaraz się zapadną w ciemność. I w ciemność powędruje razem z nią.
- Ale... ale ja... - Zatkało go. Strwożyło, zatkało, wbiło w ziemię. Były jeszcze jakieś barwne opisy tego stanu? Patrzył na Kyo tak, jakby próbował zrozumieć, czy on ją w ogóle dobrze zrozumiał. To, co mówi. Tę wylewającą się z niej prawdę, której nawet nie chciał spojrzeć w oczy w całym artyzmie, mimo tego, że znał płótno, znał poszczególne pędzle, farby i technikę, którą było malowane dzieło. O ile to można nazwać dziełem. Przecież to wszystko jakiś alkoholiczny bohomaz, delirium niedoszłych ślepców-artystów. - Wiem, że chce mi pomóc... ja tu nie pasuję, Kyo! Dobrze o tym wiesz! Nie nadaję się do tego miejsca, do tej rodziny i... też jestem już zmęczony! Wiem to wszystko, wiem... ty też musisz mi to mówić? Ja to wiem, tylko... nie umiem sobie z tym poradzić... - I bardzo nie chciał mówić, że jest jak własny ojciec - który również się tutaj dusił.
W końcu się udusił - wieszając się pod rodzinnym drzewem.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Dom rodziny Itazura

Post autor: Satoshi »

0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Raigeki (Osada Rodu Kaminari)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości