Stajnia Hōseki

Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Tatsuo »

Ludzie chwalą wiele rzeczy. Począwszy od tych, które pierwsze rzucają się nam w oczy - Słońce, Księżyc, wiatr, rodzina, a z biegiem czasu obiekty ich zainteresowania zmieniają się. Zaczynają czcić to, czego nie powinni, choć kim ja jestem, aby to oceniać? W końcu takie dobre wino czy porządna dziewczyna potrafią dla niektórych znaczyć wiele, czasami nawet zbyt wiele, co w zasadzie nie zmienia faktu, że kryją one w sobie złudne nadzieje, jakie można w nich pokładać. Podobnie jak w Dwóch Siostrach, lekkich z zewnątrz, lecz gdy już cię przytulą, stają się coraz cięższe. Chcą mieć ciebie tylko dla siebie, a jedyne, co pozostaje ci wielbić, to one same. Nie masz czasu, ani siły nad tym, żeby rozmyślać o czymś innym, a nawet jeżeli pozwolą ci wyściubić głowę poza swe ramiona, to delikatna woalka ich energii wciąż będzie cię otaczać i to, co do tej pory znałeś tak dobrze, będzie ukazane w ciemnych barwach, odstraszających swoim wyglądem, ukazujących swoją niedostępność. Czy jednak potężne mityczne kreatury powinny mieć w sobie siłę, aby się przeciwstawić ich działaniu? Ludzie je czczą i podziwiają. Smoki wcale nie odstępują w swej brzydocie na krok innym, bardziej widocznym złom tego świata. Chyba jedynie kapłani wiedzą, jak wiele razy ukazały one swoją słabość, którą świat wykorzystał, aby im zaszkodzić, a te powoli traciły na swej nieskazitelnej energii, niczym Toyotama, zdradzona przez ludzi, których szczerze kochała, uciekła tam, gdzie nie spotkała już żadnego z nich. Niczym Kiyohime, której jedyną siłą, pozostawiającą ją przy życiu, była chęć zemsty na tym, który w końcu dał jej namiastkę miłości, której tak poszukiwała. Chęć zabicia tych, którzy ją zdradzili. Czy to jest perła, której szukasz, Wilku? Pełnej godności i majestatu historii? Wystarczy czasem spojrzeć głębiej, niż jest nam to przedstawiane, aby ujrzeć, że to, co z pozoru jest dla nas dobre, w głębi ma swoje zło. Skryte, ciche, czekające na ujawnienie się, gdy najmniej się tego będziemy spodziewać. Czy zatem tak łatwo jest dać się prowadzić nieznanemu, złudnemu pięknu i czystości, którym dajesz swe serce? Człowiek raz się potyka, drugi raz całkowicie się przewraca, a trzeci raz boi się chodzić. Boi się postawić krok, że być może to będzie jego ostatni krok.

Rozbawienie malujące się na twarzy Kaiho było... och, sam nie wiem, powiedziałbym, że było nie do zniesienia, bo ja też bym chciał się z siebie pośmiać, nie forsując chichotów za sprawą stresu, lecz takie słowa byłyby co najmniej karygodne w tym momencie. Niech się śmieje, nie zamierzam mu tego blokować w żadnym stopniu. Niech choć jedno czerpie niezaprzeczalną radość z naszego spotkania, a być może udzieli się to i mnie. Hej... nie no, przecież mnie jest tutaj przyjemnie! Trochę niezręcznie, czując się, jakbym był na jakimś pokazie ubrany w strój krępujący moje ruchy, lecz było naprawdę przyjemnie. Błogo, lekko, cisza i las. Mój umysł tak kreował sobie wizję podróży przez leśne gęstwiny wraz z klaczą na moim grzbiecie... nie, wróć, na odwrót, jeju no i tyle z moich wyobrażeń, a czar prysnął, a dodatkowe warstwy problemów, niebędące rozwiązane w żaden sposób przez Kaiho wcale mi nie pomagały w tym, aby umiejscowić siebie z Taiyofu pośród drzew. – Co bym chciał cococ- czekaj nie. – Gdy chłopak wskoczył na zad konia, a klacz aż wesoło prychnęła, poczułem się, jakby ktoś mnie zaatakował od tyłu. Włożył sztylet między moje żebra i powykręcał go kilkukrotnie dla własnej zabawy w rozwiercanie mnie od środka i wyrzucanie moich wnętrzności na zewnątrz. I z tym drugim wychodziło mu bardzo dobrze, bo ze stresu aż nie wiedziałem co powiedzieć, co myśleć, jak reagować. Mimowolnie spadło mi napięcie dłoni, a lejce same przesunęły się w stronę rąk Kaiho. Będących tak blisko... za blisko. Lecz sam nie wiem, czy to strach, zdziwienie, szok czy jakiś udar mózgu, lecz przez chwilę nic nie potrafiłem powiedzieć. 

Przesunąłem się delikatnie do przodu, tak jakby w ogóle było miejsce na to na tym niewielkim siodle i zaskoczony tym, gdzie może siedzieć Kaiho, odwróciłem na chwilę głowę w jego kierunku, jednak aaaaaaa rozległo się ponownie w mojej głowie. Bogowie, zapomniałem, że on siedzi zaraz przy mnie. Gdy tylko przypadkiem, czy też nie, spojrzałem w jego oczy, moja głowa natychmiast powróciła do pozycji wyjściowej, nie chcąc się więcej peszyć. – Mam nadzieję, że jakaś gałąź ciebie zaatakuje i będę mógł sam jechać. – Wydusiłem z siebie. Szybko, szybko, wymyślaj riposty mmmmmm.... – Pierwsza lekcja jest taka, że na dotknięcie mistrza i korzystanie z jego konia potrzebna jest zgoda. Nie pamiętam, żebym ją wyraził... kiedykolwiek! – Ostatnie słowo wypowiedziałem, z nieco większą werwą, zbierając się na nie przez kilka sekund. Niech wie, że ta nagła akcja mnie w żaden sposób nie wytrąciła z równowagi! – A druga lekcja jest taka, że Taiyofu też nie wyraziła zgody. Toż to... to karygodne, tak. Ja sobie to zapiszę i zapamiętam przy wystawieniu oceny. – Uspokajałem powoli oddech, choć dłonie wciąż miałem delikatnie czerwone, przez co schowałem je pod swoje uda, chcąc się przy okazji złapać siodła, bo teraz to już kompletnie tracę równowagę, gdy ktoś nagle postanowił zabrać mi jedyną rzecz, której się trzymałem. – I nie kradnie- – Nie co. Jakie nie kradniemy lejc. Przecież ja ich nie wezmę, a szczególnie teraz, gdy Taiyofu coraz szybciej przebierała swoimi kopytami. Czy ja brałem udział w jakiejś niedzielnej szkółce przed chwilą? Myślałem, że ona jest stara i sobie drepcze tak jak ja, a zaraz pewnie wywali mnie z butów jakby to powiedziała młodzież. – A ty w ogóle coś będziesz widział? Ja nie wiem, czy to takie bezpieczne jechać w dwójkę. Może, może się schylę. Mistrz wie, gdy ustąpić. Szkoda, że uczeń tej wiedzy nie posiadł. – Zalanie falą słów i myśli to był mój idealny pomysł na to, by nikt nie słyszał zdenerwowania. Zawsze działało. Ludzie przeważnie wtedy nie słyszeli większości tego, co próbuję im przekazać, a ja sam nie wiedziałem, co w większości im mówiłem. Więc taka wygrana-wygrana sytuacja nawet.

Teraz jednak sam nie wiem, czy cokolwiek wygrywam. Podgarbiony, ze skuloną do klatki głową, z powykrzywianymi nogami, wyglądałem jak jakaś podróbka człowieka. Jedyne co mi pozostało, to pogładzić Taiyofu po grzywie, a może będzie w stanie zrozumieć, co teraz ja przechodzę z tym człowiekiem. Czy ty też tak miałaś z tym upartym człowiekiem, moja droga, najlepsza przyjaciółko? Gdy coś sobie postanowi, to chyba za nic go nie przekonam do zmiany zdania. – Ech. – Westchnąłem cicho zrezygnowany. Nie pozostało mi nic innego jak poddać się temu, co ma tutaj miejsce. Chyba że nagle się nauczę jak spaść z konia bezpiecznie.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Kaiho »

I Ty, Smoku, ozywasz Wilkiem swojego myśliwego, co chciał cię wyprowadzić z lasu. . Tak nie wolno. Te zielone, jasne oczy, ich błysk, dziki wyraz - to tylko po to, żeby móc cię lepiej widzieć. Ten nos, drobny i płaski, którego płatki często poruszały się mocno, gdy chłonął twój zapach i bardzo chciał go zapamiętać, to tylko po to, żeby łatwiej cię odnaleźć, jeśli znów się zgubisz. Tymi uszkami cię lepiej słyszał i każdy twój krok, kiedy starałeś się skradać po cichu i nie nadepnąć na żadną z gałązek. Potrafiłeś być bardzo cichutki, wiesz? Ale kiedy już się odezwałeś, to okazywało się, że wcale nie byłeś leciutki jak piórko, którym próbowałeś się stać. Z jaką łatwością przychodziło ci kiedyś latanie - sam już zapomniałeś. Nie ścigałeś się już z pięknym żurawiami i nie próbowałeś głosem zagłuszyć mew. Jesteś straceńcem, Smoku. Skazany na tego Wilka, czy Myśliwego, świadomie i z własnego wyboru. Wilk, słodką obietnicą tego, że pod jego ogonem będzie cieplej, zabrał już na podróż, z której się nie wraca, bardzo wiele istnień. Nie miał stada, dlatego musiał się zadowolić mniejszymi ofiarami. Ale perełka, którą tak kusisz, mmm... to był zupełnie nowy rodzaj zdobyczy, o który łatwo się było pokusić. Ryzyko kalkulowane, zgodnie ze słowami, że wysoko podniesione obiecuje również wysokie nagrody. Tymczasem ta perła miała mniejszą wartość, niż ludziom się wokół wydawało. I ten Wilk o tym wiedział. Nie pozwalała wcale osiągnąć boskości, jak wielu sądziła. Nie uzdrawiała i nie pozwalała na to, żebyś stał się bogaty czy wiecznie młody. Smok też nie chował w swoim leżu stosu diamentów, które mógłby za nią oddać. Ta perła chowała w sobie wszystkie te brzydkie opowieści, rany i przykre myśli, które nie mogły znaleźć odzwierciedlenia na pięknych łuskach Smoka, jego grzywie i długim ogonie.
Tworzyli idealny zbiór przeciwieństwa. Ten Ognisty Smok o charakterze wiatru i ten Wietrzny Wilk o charakterze ognia. Czerwone łuski i czarne futro. Powstałby z tego piękny obraz i na pewno niesamowita pieśń - gdyby tylko ktoś zapragnął ją opowiedzieć. I gdyby tylko nie byłby za bardzo zajęty myśleniem o spaniu i odpoczynku. Cóż, w każdym lesie był jakiś Wilk, którego należało się jednak wystrzegać. Patrz, w coś ty się wpakował. A mogłeś spokojnie leżeć w cieniu drzew, nie myśleć o pięknych koniach i o tym, czy zaraz nie zejdziesz na zawał, albo nie stanie się coś gorszego. Nie wiem, na przykład zaraz naprawdę będzie koń na białym rycerzu?! To tylko wyrwane z twojej własnej bajki! Przecież tutaj mieliśmy realia! Nie smoki, nie wilki, tylko dwójkę ludzi! Związanych jednym z bardziej dziwnych spotkań, jakie mogły się wydarzyć pod niebem Raigeki.
Być może dałoby się nie zauważyć dziwnych ruchów, jakie wykonywał Tatsuo, ale tak się składało, że Itazura je widział. To odsunięcie się, przykurczenie. Rany, no co go tak gryzie? Niby znów - był ciekaw, ale nie na tyle, żeby teraz ryzykować pytaniem. Troszeczkę zastanawiał się, czy możliwe byłoby bardziej dyskretne okręcenie się wokół tematu..? Ale zaraz naszła go konkluzja, że przecież Tatsuo by się domyślił, do czego zmierza. Tak, wysokie miał o nim mniemanie. Naiwny dzieciak. Opisany tą czystością, którą Smok bardzo chciał skryć i w którą już przestał w zasadzie wierzyć, a miał ją na wyciągnięcie swojej łapy. Nawet, jeśli była całkiem brzydko zapakowana. Lśniła teraz dodatkami złota w postaci okrągłych kolczyków Kaiho, kiedy wiatr rozwiał jego włosy. Te Tatsuo zatrzymał na swojej ręce. Jednej ręce. Druga, luźno, całkowicie nie tak, jak pokazywał samemu Tatsuo, złapała za lejce. Cmoknął znów, a klacz przyśpieszyła tempa i żwawo wyjechała prosto w stronę łąk.
- To mam zawrócić? Tylko szybko, póki jesteśmy blisko! - Zabrzmiało to bardzo dramatyczne, ale Kaiho celowo akurat chciał tak zabrzmieć. Teraz powstawało największe pytanie, czy tak naprawdę Kaiho nie był wewnętrznym sadystom i nie sprawiało mu największej przyjemności znęcanie się nad bogom winnym Tatsuo. Biedak chciał tylko popatrzeć na te piękne konie, a tu o - diabeł! Naprawdę mógł zawrócić w każdej chwili. I nie, nawet nie byłby zawiedziony. Zrozumiałby. Namyśliwał się nad tematem, zdając sobie sprawę, że to może być odrobinę przeginka, ale stwierdził, że warto zaryzykować! Owszem, nie przekonałby go Tatsuo, że to zły pomysł. Ale ciągle wystarczyło tylko jedno jego słowo i Kaiho by po prostu skończył. Wyłączył się. Więc co było powodem tego, że czerwonowłosy ciągle w to brnął? Masochizm? No, noo..! To by nawet pasowało. Po randce z dwoma paniami prawdziwym wstrząsem musiało być wyrwanie do realiów i spotkanie takiego wariata, jakim Kaiho był. - Wiesz, że gdybyś od razu mówił, czego ci potrzeba i czego chcesz to byłoby ci wygodniej? - Miał wrażenie, że Tatsuo KOMPLETNIE sobie z tego sprawy nie zdawał. Albo, jak kobiety, liczył na to, że ktoś się czegoś domyśli? Hmm... Mogło tak być. Tatsuo był w końcu całkiem delikatny z wyglądu... - Dziękuję za zaufanie. Jesteś bardzo odważny. Rozluźnij się trochę. Nic ci nie będzie. Udawaj, że mnie tu nie ma. Zamknę się. Podziwiaj widoki, chłoń las, słońce i wiatr. To naprawdę piękne. - Musiał się najpierw przekonać co do tego, że naprawdę żadna gałąź go nie trzaśnie, a sam Kaiho nadal wmawiał sobie, że rudzielec wcale nie miał niczego złego na myśli! Klacz stąpała równomiernym krokiem, zsuwając się pomiędzy wysokie drzewa. Wysokie, pozbawione nisko gałęzi, nie rosnące gęsto. Las był zadbany wokół. Wszystko zmieniało swój zapach. Woń ściółki leśnej, sosen, kory drzew. Zapach słońca tonącego w igliwiu i liściach. Delikatny wiatr przynosił ze sobą również zapach powoli zasypiających na jesień łąk. Niewiele kroków do tego było potrzeba. Kroków do znalezienia się w zupełnie innym świecie.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Tatsuo »

Obraz lasu z tej perspektywy był zupełnie inny. Nie miałem jak wcześniej wielu godzin, by móc ze spokojem spoglądać w wybrany przez siebie krajobraz, który teraz zmieniał się w zawrotnym tempie. Szybkie spojrzenie i już znika to, na czym chcieliśmy się skupić, co pragnęliśmy zaobserwować i zrozumieć. To nie jest pora na poznawanie dogłębnej architektury lasu, to jest pora na to, aby poczuć jego promienie słońca, podmuchy wiatru obijającego się o delikatną skórę, szumiącą gamę kolorowych jesiennych koron drzew - złotych jak twoje kolczyki, czerwonych niczym twoje ubranie i zielonych, tych jeszcze ostatnich żywych, co spoglądały na ciebie, swoją pozostałą cząstką liściastego życia. Malinowy krzak, w którym mógłbym leżeć przez kilka godzin, zanim wyjadłbym wszelkie maliny, a robactwo uznałoby mnie za trupa, po którym należy zacząć chodzić, teraz był jedynie ułamkiem sekundy. Mało znaczącym w kontekście całej przygody. – Nie, nie zawracaj. – Wyrzuciłem z siebie wraz z oddechem. Cicho, wręcz podświadomie. Czułem, że jakaś siła, zbierająca się we mnie, wypchnęła to słowo na zewnątrz. Poczułem ją już wiele razy dzisiaj, lecz z każdym po chwili gasła, tracąc całkiem na sile. Teraz jednak, czując naturalną woń lasu, zmieniającego się z każdą sekundą, do czego mój nos z reguły przyzwyczajał się po kilku minutach, mogąc dotknąć skóry Taiyofu, naprężającej i uspokajającej się co chwilę. A przede wszystkim mogłem poczuć ciebie tak blisko mnie. Wszystko to pulsowało energią, biegło do przodu, nie zatrzymywało się, nie pozwalało sile zgasnąć czy całkowicie się zatracić, budując wciąż napór, którego się nie dało zasłonić żadną woalką.

Przesunąłem swe ręce do góry i choć wciąż miałem chwilę zawahania się, to wiedziałem, że tego potrzebuję. I nie, to nie były tylko próby przełamania tego, jakie wcześniej mi się udawały, lecz wraz z nadejściem przeszkody, kolejnej z wielu do przeskoczenia, spełzały na niczym, a ja wracałem pod swoją ciemną zasłonkę nałożoną przez siostry. Musiałem działać, bo nikt nie powie mi, w co mam chodzić ubrany, a na pewno jakieś czarne, żałobne tkaniny nie pasowały mi ani do oczu, ani do włosów. No nigdzie! Mam czerpać z życia tak? Nieważne, jakie by nie było, nieważne co złego by mnie w nim nie spotkało. Taiyofu nauczyła się, jak słabości, za które większość ją odrzucała, zmienić w coś, dzięki czemu, choć dla jednej osoby, może być całym światem. Kaiho pokazał mi, jak niewiele trzeba, aby wywrócić czyjeś życie do góry nogami, wstawiając się za nią, gdy sama tego nie wie, że potrzebuje. A ja, kurwa, nie potrafię zrobić nic nawet dla samego siebie. Czy jestem aż tak beznadziejny? Nie. Nie jestem. Podniosłem ręce pewnie do góry, łapiąc lejce w swoje dłonie. Mam mówić czego mi potrzeba, tak? – Daj mi je. – To nie była prośba. To chyba nawet nie był rozkaz. Po prostu chciałem to powiedzieć, to powiedziałem. Nie było myśli, nie było krążących dookoła rozważań. To nie czas i miejsce na nie. Las przemija, a ja muszę się dostosować do losu kreowanego mi przez te dwie, bliskie mi osoby. Czy bliskie w sensie duchowym? Tak... tak. Teraz tak. Czy pozostaną w mych myślach na dłużej? To tylko wiedzą mijane nas drzewa.

Wyprostowałem się w siodle, czując się pewniej, choć to tylko złudzenie, które sobie sam chcę wmówić, to naprawdę czułem się pewniej! Łapiąc mocniej za skórzane linki, poczułem, jakbym teraz kierował swoim życiem. Może na tym właśnie polega żywot ludzki? Podejmowaniu decyzji, których przyszłości nie znamy. Czuciu tego, co jeszcze nie byliśmy w stanie odkryć. Taka w końcu jest ewolucja, jak już trafnie zauważyłeś - naturalne odruchy człowieka, które z biegiem czasu w sobie hamujemy, wyrastając z dziecka. Tylko ja chyba nigdy naprawdę z niego nie wyrosłem. Po prostu wyłączyłem w sobie to, co nie było mi potrzebne. – W końcu jestem mistrzem, tak? – Zadziorny uśmiech pojawił mi się na twarzy. Chyba pierwszy raz od dawna, kiedy mogłem komuś naprawdę pokazać, na co mnie wewnętrznie stać. Nie było to wiele, lecz nawet w nikle tlącym się ognisku, czasami są te pojedyncze iskierki wyskakujące w powietrze, mogące wywołać pożar, gdy trafią na odpowiedni grunt. – Zaufam ci nawet bardziej. – Teraz, to tak po prawdzie, nawet nie miałem innej możliwości. – Kieruj mnie tam, w to miejsce, które chciałbyś, aby ktoś – Abym ja. – zapamiętał ze swojej pierwszej przejażdżki. Gdzie wręcz czuje się, że to jest to, dlaczego jeżdżenie jest tak nienaturalne. No chyba, że to ma być pierwsza i ostatnia przejażdżka to... No. Tylko nie w dzikie psy, jak już. – Co za dużo wrażeń, to niezdrowo by było. Do tej pory jednak nie wydałem jeszcze żadnego polecenia Taiyofu. Jak to było? Przywiodłem nogę bliżej klaczy, delikatnie ruszyłem lejcami, choć tak naprawdę nie wiem po co i cmoknąłem, a raczej skleiłem swe wargi, w dość śmieszny sposób. Wewnętrznie zbierało mnie na śmiech, lecz muszę być twardy! Dla siebie, dla Kaiho, aby pokazać mu, jak dużo mi dał. – Ufam ci, więc spraw, abyśmy się wspólnie nie zabili. A przynajmniej nie wy, bo ja to tam. – Ach no, a jednak, zaśmiałem się wypowiadając ostatnie słowa. Nie, przypadkiem nie spadnę z konia. O to już nie ma co się martwić. – Żart. – Dodałem dla pewności.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Kaiho »

Chyba nie zdawałeś sobie sprawy z tego, jak silny wpływ mogłeś mieć na drugiego człowieka. Nie wiedziałeś, że każdy twój krok mógł nieść siłę tajfunu, który mieszał w sercu. Nie podczas występów, nie podczas śpiewania i nie podczas układania wierszy, tylko idąc ciemną doliną, zła się nie lękając, a tylko mroku własnego wnętrza. Myślałeś, tak na poważnie, że ktoś może cię idealizować? Nie z powodu piosenek i nie z powodu pięknego głosu. Ciebie - całego i prawdziwego - chcąc dowiedzieć się więcej, poznać więcej i przekonać się, czy całe to uczucie, które pchało do dalszego rujnowania granic jest warte zachodu. Czy to tylko jakiś dziwny kaprys Losu, która zepchnęła dwie postaci na jedną drogę, akurat na schodach, na których stanie blokowało przejście? Uczucia bywały bardzo zwodnicze i złudne, zwłaszcza, kiedy wynosiłeś innych na piedestał i podziwiałeś w pełnym blasku słońca. Wtedy jeszcze nie wiedziało się, że ta i tamta wada będzie drażnić, a ta trzecia to w ogóle stanie się nie do wytrzymania. Jeszcze nie rozważałeś, czy lubisz za zalety, czy lubisz pomimo wad. Czasem wystarczy jedno słowo, by coś dostać. Coś uzyskać. Kaiho też bał się po to sięgać. Bał się, że tamto tyknięcie albo dotyk sprawią, że uciekniesz, albo rozpryśniesz się w pył. Zamienisz w wiatr i ulecisz, przesuwając się pomiędzy jego palcami, nieuchwytny i niedostępny. Bał się, że chociaż poddawałeś się jego kolejnym wymysłom, w końcu nastąpi linia, w której nie pojawi się zwykła odmowa a cały grom z jasnego nieba, zsyłając na niego, jednego Wilka, gniew boski za drażnienie Smoka i przesuwanie go coraz bardziej w kierunkach, których nie lubił. Zawierzał instynktowi i tego, co mu się wydaje, ale wydawać się może wiele, a ludzie potrafili zaskakiwać o wiele bardziej niż świat. Jak już zostało powiedziane - dobrymi chęciami piekło brukowano. On chciał tymi chęciami wybrukować trakt, na którym poczułbyś się pewnie, a który nie byłby wcale trwały. Nie zmuszałby cię do wędrowania tylko w jednym kierunku, jak to drogi miały w zwyczaju. Nie. Ta droga zmieniałaby się wedle twojej woli, kręciła i wiła tak długo i tak daleko, jak tylko byś tego zapragnął. Cała twoja - do dyspozycji. Czuł, że to bardzo odważna wizja w jego głowie i niezwykle śmiała. Lecz skoro śmiała to czy nie była też krucha? Zapał Kaiho potrafił szybko gasnąć i równie szybko rozbłyskać na nowo. Potrzebował motywacji. Lecz nie była to motywacja w postaci klepania po plecach czy szukania dla niego rozwiązań, czy sobie poradzi. Potrzebował oczu, które będą skierowane tylko na niego i będą wierzyły w to, że mu się uda. Będą jego ostoją zaufania i liczenia się z nim. Będą potrzebą. Przecież Ty właśnie taką jesteś - ognistą potrzebą na coś lepszego. Przemów mi do rozsądku odrobiną sensu, bo to, co się tutaj działo, ramom sensu umykało całkowicie. Niby powiedziane zostało, że szukanie tutaj sensu w sensie nie miało żadnego... sensu. Nie kiedy wszystko ocierało się o bardzo skomplikowane, mgliste emocje, które samemu trzeba było jeszcze zeksplorować i się z nimi oswoić. Oswajany Smok. Wiesz, że to działa w dwie strony? A potem człowiek musi wziąć odpowiedzialność za to, co oswoił. Kaiho był na to gotów. A Ty, Smoku?
Chociaż dostałeś brukowaną drogę, to masz rację - nie było już na niej osób, które powiedziałyby ci, jak masz ją pokonać. Sam musiałeś zadecydować. Mogła być pomocna dłoń Wilka, mogły być drogowskazy, mogłeś nawet dostać mapę. Lecz nikt nie poruszy za ciebie nogami. Nikt nie nauczy się latać na nowo, Smoku. Musisz przypomnieć sobie sam, jak się to robiło. Jeśli jednak nie pamiętasz - próbuj od początku. Na początku będzie ci ciężko, przecież wiesz to sam. Ale każda kolejna próba rodziła owoce, które były obietnicą na to, że niewiele jest na tym świecie rzeczy niemożliwych. Kaiho nawet nie pisnął, kiedy bardzo spokojnie i bez najmniejszego zawahania przekazał lejce. Przesunął rękę nieco w przód, uważając, żeby nie przełamać tej granicy, którą próbowałeś zachować. I po prostu ci je wręczył. Pan swego życia, samemu sobie stermistrz. Tak to miało być? Historia tocząca się wokół tego, jak próbujesz zedrzeć z siebie nieprzyjemnie lepki zapach perfum Dwóch Sióstr i uświadamiasz sobie, że całe twoje ciało zesztywniało od zbyt długiego zasiedzenia się u nich. A to miała być tylko popołudniowa herbata. Tymczasem - ile to już lat? Czy młodość ci nie przeminęła?
- Jesteś. - I wcale nie brzmiało to cynicznie, jak to Kaiho zwykł się wysławiać. Brzmiało całkowicie szczerze i naturalnie. W końcu to on był tutaj po to, żeby się uczyć, a Tatsuo, żeby nauczać. Tak, zdecydowanie tak to musiało być. Bo kto to widział, żeby siedemnastolatek uczył czegokolwiek takiego starego pryka jak Tatsuo, który powoli to powinien myśleć o emeryturze dla shinobi? Jeśli chciałeś pokazać, że możesz, że potrafisz - to pokazałeś. I Kaiho był pod wrażeniem. I było mu milej. I znów zakodował sobie w tej swojej łepetynie, pod całkowicie odmiennymi od Tatsuo włosami, bo pięknie rozczesanymi, poukładanymi, będącymi jak jedwab, że jednak zrobił dobrze. Nawet jeśli ziarnko wątpliwości zostało już zasiane i ciągle się zastanawiał, czy czerwonowłosy go nie oszukiwał z jakiegoś powodu. Na przykład tylko dlatego, żeby dał mu jak najszybciej spokój, albo właściwie tylko po to, żeby sprawić przyjemność właśnie jemu. Nie godziłby się na to. Czasem można się poświęcić i zrobić coś wbrew sobie, tak. Ale nie wtedy, kiedy obie strony miały czerpać z tego zabawę i przyjemność. Następne słowa były właśnie jak ten przyjemny balsam na duszę. O wiele cieplejsze niż promienie słońca. Tak? Naprawdę? Już zapomniał, jakie to uczucie. - Jasne! - Nie trzeba było widzieć jego miny, żeby wyczuwać tę szczerą, czystą radość tego, że można się z kimś czymś podzielić. Czym własnym. Sprawić, żeby stało się to wspólne. To ten rodzaj radości, który niewielu ludzi zachowywało na dorosłe życie. Przemijała, zastąpiona potrzebami i przymusami. - To w prawo! Objedziemy stajnię. - Pokazał nawet paluchem, chociaż (mam nadzieję) nie było to konieczne ani niezbędne. Ale to odruch. - Żadnych psów i żadnego zabijania. Spokojnie, staruszku, ze mną dożyjesz lat siwości.
Las skończył się całkiem szybko, kiedy rzeczywiście wyjechali z obszarów stajni. Kaiho jednak nie poprowadził ich z powrotem do miasta. Wjechali na pola i łąki, przesunęli się pomiędzy jednym z oliwnych gajów, gdzie Kaiho sięgnął do paru gałęzi, żeby pozrywać oliwki. Może troszkę nadrobili też drogi, kiedy brunet zachęcił do wjechania pomiędzy drzewka pomarańczy - i z nich też podkradł kilka owoców. Kiedy Tatsuo się bardziej rozluźnił zachęcił go też do przyśpieszenia klaczy - i w razie potrzeby przytrzymywał go w siodle, żeby ten czasem nie wywinął dziwnego orła. Oddalili się od miasta, ale nie jakoś szczególnie daleko. Za tymi bajecznymi krajobrazami, które zostawili za swoimi plecami, zmieniającymi się o wiele szybciej i zupełnie inaczej od tego, czego człowiek doświadcza wędrując o własnych siłach, kryło się miejsce, do którego Kaiho bardzo kochał zaglądać. Rozległe płycizny morskie i złoty piasek przywitał ich razem ze skrzekiem mew i cudownym powietrzem, które chłopak wciągnął pełnią swoich płuc. Tutaj miało się wrażenie, że niebo i ziemia nie mają swoich granic. Wszystko zlewało się w jeden błękit na horyzoncie.

Zapraszam ->tutaj
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Mei
Posty: 454
Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Mei »

0 x
Obrazek Kolor wypowiedzi || Głos Mei Przydział misji D-B
Awatar użytkownika
Ryuujin
Martwa postać
Posty: 361
Rejestracja: 29 kwie 2021, o 14:42
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie czarne włosy częściowo spięte w kucyk, reszta puszczona luzem
przez co jeden kosmyk zasłania lekko lewą część twarzy. Spore płatki uszu w
których znajdują się duże, okrągłe czarne kolczyki. Ubiera się w stylu buddyjskich mnichów.
GG/Discord: Aogiri#3463
Multikonta: Zenin Toji

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Ryuujin »

0 x
Obrazek
Słowa|BattleTheme | +18 | Theme|Myśli
Jeśli to czytasz to chciałbym Ci życzyć cudownego dnia! ❤️
Lepiej tu nie zaglądać.
BabyRyuujin
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Kaiho »

Kaiho wkroczył do stajni Hoseki jak do siebie. Bo po prawdzie - czuł się jak u siebie. Jak paniczysko, któremu wiele się należy i które nie zwykło nie dostawać tego, co sobie zażyczy. Chciałabym powiedzieć, że to była nieprawda, ale sam Itazura, jakby się nad tym nie zastanawiał, chyba był jednak po prostu rozpuszczonym bachorem o dziwacznym pojęciu świata i jeszcze dziwniejszych pomysłach na nie. Tym nie mniej, może o dziwo, a może nie o dziwo, było łatwiej tylko dlatego, że nie miał dobrego humoru. Wtedy jakoś posiadanie tej specyficznej, niekoniecznie zadowolonej miny było o wiele prostsze.
- Sam oprowadzę swojego gościa i zajmę końmi, jak zwykle. - Uniósł rękę i machnął nią, jakby odsuwał od siebie bzyczącą muchę - nie nachalnie, bo całkowicie leniwie, ale jednocześnie tak, żeby sobie poszła. - Honorowego gościa? Kto przyjechał? - Wiedział, że aktorem jest fatalnym, ale nawet on potrafił spojrzeć na służącego tutaj jegomościa i wykrzesać z siebie minimum zdziwienia. Miał nadzieję, że nie nader sztucznego przy tym, ale wszystko zawsze mógł zwalić na to, o czym pewnie się w tym mieście mówiło - czyli żałobę, w której się znajdował.
W całkowicie dżentelmeńskim geście wyciągnął dłoń w kierunku towarzyszki, którą, jak powiedział, sam zamierzał oprowadzić - nie było to nic innowacyjnego, Itazura zazwyczaj odpędzał od siebie tutaj sługi i sam zajmował się swoimi sprawami, chyba że potrzebował z czymś pomocy. Jak przygotowanie padoku czy akurat sobie wymyślił coś kontrowersyjnego, co trzeba było przywlec cholera wie z jakiej części miasta. Ale jeśli chodzi o własnych gości to osobiście o nich dbał. Nie zamierzał pozwolić, żeby tutaj było inaczej. Poprowadził niewiastę dokładnie do tego domu, do którego mieli się udać. Czy też - budynku - kiedy ustalali cały plan. Z ciekawością spoglądał na ściany, czy uda mu się wypatrzyć jakąś z tych... jakiś z tych oznakowań zastosowanych przez Ryuujina i bogowie mi świadkiem, że musiał wykorzystywać resztki swojej samokontroli żeby nie powiedzieć Kyoko, czy też Kaede, żeby sama tutaj została, a on ruszy w ślad za młodym Kami. Martwił się. Martwił się o tego cholernego mężczyznę o oczach jak węgielki. Ale został. Został razem z nią, ponieważ z ich trójki to ona była najbardziej bezbronna. I aktualnie był za nią odpowiedzialny... ale tak samo był odpowiedzialny za bezpieczeństwo Ryuujina.
Tymczasem przyszło mu usiąść na dupie, westchnąć ciężko i ostentacyjnie, założyć nogę na nogę, spleść ręce na klatce piersiowej i... czekać. Z nadzieją, że czegoś nie spieprzy... bo miał wrażenie, że jego pamięć jest posiatkowana i sam nie wiedział już, co powinien zrobić. Zazwyczaj tak mu się załączało - kiedy dopadał go stres.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Mei
Posty: 454
Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Mei »

0 x
Obrazek Kolor wypowiedzi || Głos Mei Przydział misji D-B
Awatar użytkownika
Ryuujin
Martwa postać
Posty: 361
Rejestracja: 29 kwie 2021, o 14:42
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie czarne włosy częściowo spięte w kucyk, reszta puszczona luzem
przez co jeden kosmyk zasłania lekko lewą część twarzy. Spore płatki uszu w
których znajdują się duże, okrągłe czarne kolczyki. Ubiera się w stylu buddyjskich mnichów.
GG/Discord: Aogiri#3463
Multikonta: Zenin Toji

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Ryuujin »

0 x
Obrazek
Słowa|BattleTheme | +18 | Theme|Myśli
Jeśli to czytasz to chciałbym Ci życzyć cudownego dnia! ❤️
Lepiej tu nie zaglądać.
BabyRyuujin
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Kaiho »

To, co im się podobało a co się im nie podobało nie miało teraz znaczenia. Nie dla nie posiadającego dobrego humoru Kaiho, którego głowa unosiła się wokół bezpieczeństwa Ryuujina i tego, czy na pewno dobrze zrobili. Wokół tego, czy czasem mu się nic nie stanie. Wokół tego, że trzymał za rękę drobną dziewczynę, którą musiał chronić. Wokół tego, że w sumie w dupie miał ten świat i chciał tylko, żeby wszyscy dali mu spokój. To i jego empatia zrobiła "klik!". Zniknęła. Zamknięty na świat, zamknięcie na ludzi. Niech zajmują się swoimi problemami. Niech dadzą mu święty spokój. Niech to wszystko układa się po prostu według planu, a kto może to niech schodzi mu z drogi. Panicz Itazura nawet nie poświęcił więc jednego spojrzenia dla chłodnego głosu. Kiwnął głową po prostu na stwierdzenie faktu, że to tajemnica i na tym skończył swój teatrzyk. Bo przecież - powód, dla którego byli tacy uważni stał obok niego. I to tylko zwykły klon w przebraniu przemieszczał się teraz konno... gdzieś.
Swoją rękę cofnął dopiero, kiedy już weszli do środka. Spojrzał po koniach - rumaki potrafiły się tutaj zmieniać, jedne ruszały w świat, inne przychodziły tu, ale było parę koni niezmiennych. W końcu tutaj też je hodowano. Posiadali swoje czempiony, posiadali swoje konie do wypożyczenia wierzchem kto tylko tego potrzebował. Czasem wracały. Czasami kończyły tragicznie, ginąc razem z tym, kogo niosły. A jeśli bogowie byli łaskawi, to chociaż pozostawiały miejscową szansę na przetrwanie swego jeźdźca. Skinął lekko głową, kiedy Kyoko stwierdziła, że są urocze. Były. Były piękne, dumne, urocze, mądre. Były towarzyszami, który ci ufał - i którego warto było obdarzyć zaufaniem. Usiadł na stogu siana i tak siedział - w ciszy. Lekko pochylony, z ramionami zaplecionymi na klatce piersiowej. Tak po prawdzie chyba nie zauważyłby nawet niebezpieczeństwa w porę, gdyby ono nadeszło. Dopóki nie znalazłoby się wystarczająco blisko, kiedy można było już powiedzieć: za późno. Powinien pewnie bardziej się zainteresować dziewczyną, powinien pewnie w ogóle wykazać większe... zainteresowanie tym wszystkim. A zamiast tego nieco nieobecnym wzrokiem patrzył na słupek przed sobą. I można było mieć pewność, że nawet tego słupka nie widział. Kyoko zwróciła jednak na siebie wystarczająco dużo uwagi, żeby wyrwać go z tego stanu otępienia i wędrowania myślami tam, gdzie już właściwie niemal każda historia miała tylko swoje czarne zakończenie.
- Huh... - Iść..? No tak, chciał iść... ale... zarazem wcale nie chciał. - Nie no, jestem tu od tego, żeby o ciebie zadbać, to nie zamierzam nigdzie iść. Smok to duży chłopiec, poradzi sobie. - Rozplótł ręce i opuścił je w dół, żeby oprzeć na sianie. Kuło nieco w skórę. Na tyle zwróciło to jego uwagę, że jakoś nie załapał tego, co właściwie dziewczyna chciała zrobić, kiedy wyciągała te ręce... a potem położyła je na jego ramionach. W pierwszej reakcji się spiął i wybałuszył oczy... ale w drugiej już jego mięśnie uległy rozluźnieniu. Odetchnął. Ech, kobiety... Nieprzewidywalne istoty. I nie zawsze w tym złym znaczeniu. - O, tka mi rób, niech Ryuujin umrze z zazdrości jak tu wróci. - Odetchnął po raz drugi... właściwie... moment... czy oni tu... co tu się w zasadzie dzieje? Było mu to chyba wszystko obojętne. Tylko jakiś minimalny głosik rozsądku mówił, żeby nie zrobić jakiegoś głupiego kroku, którego potem oboje mogliby żałować... a jednak powłóczyste spojrzenie Kaiho, które padło na Kyoko mówiło coś zupełnie innego. Mówiło, że robiłby teraz wszystkie głupstwa tego świata.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Mei
Posty: 454
Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Mei »

0 x
Obrazek Kolor wypowiedzi || Głos Mei Przydział misji D-B
Awatar użytkownika
Ryuujin
Martwa postać
Posty: 361
Rejestracja: 29 kwie 2021, o 14:42
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie czarne włosy częściowo spięte w kucyk, reszta puszczona luzem
przez co jeden kosmyk zasłania lekko lewą część twarzy. Spore płatki uszu w
których znajdują się duże, okrągłe czarne kolczyki. Ubiera się w stylu buddyjskich mnichów.
GG/Discord: Aogiri#3463
Multikonta: Zenin Toji

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Ryuujin »

0 x
Obrazek
Słowa|BattleTheme | +18 | Theme|Myśli
Jeśli to czytasz to chciałbym Ci życzyć cudownego dnia! ❤️
Lepiej tu nie zaglądać.
BabyRyuujin
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Kaiho »

Dziwne. Jakie to wszystko dziwne, kiedy rzeczywistość ci się rozmywa, kiedy myślisz o tym, czy na pewno wszystko dobrze zinterpretowałeś, kiedy czujesz się zwyczajnie winny, że siedzisz na dupsku w tej bezpiecznej przystani, a ktoś, na kim ci zależy, lata po drogach na koniu, który w każdym momencie może się spłoszyć, bo potencjalni agresorzy nie będą wcale pytać i nie będą rozmawiać. Zapłacono im, żeby zabić. Zabić tę dziewczynę, która siedziała tutaj z nim, bezpieczna. Przynajmniej chciał tak myśleć, że te magiczne znaczki nasączone chakrą na ścianie budynku ich ochronią. A jeśli nie one, to on zdoła ochronić ją. Dziwne było to, że kiedy nad tym się zastanawiasz, to siedzisz na dupie i właściwie nie masz żadnego wpływu na wydarzenia. Że myślisz sobie - lepiej by było, gdybym się znalazł obok tego cholernego Smoka, gdybym przypilnował jego pleców. Druga strona twojego umysłu mówi - nie, nie byłoby lepiej! Narażałoby to samą Kyoko! A najdziwniejsze było wszystko to, o czym ani on ani złotowłosa nie mogli pomyśleć. To, że Ryuujin właśnie walczył o życie, a oni gruchali do siebie jak dwa gołąbeczki. Chociaż - trudno to było nawet tak nazwać. To przecież nie była miłość. To nawet nie było zauroczenie. Kaiho nie wiedział, co chciała osiągnąć ta drobna kobietka i czy w ogóle była bardziej podstępna, niż chciała to pokazać. Czy rzeczywiście była taka empatyczna, czy może grała bardzo dobrze swoją rolę - rolę panienki, która bardzo potrzebowała ninja do wynajęcia, więc postanowiła dopasować się do melodii, jaką grali. Zamiast dyrygować, miała sprytniejszą metodę - współgrała. Nie zastanawiał się nad pułapkami i nie zastanawiał się nad motywami. Dla niego zbliżenie fizyczne nie miało głębi. Nie miało jej, dopóki nie dostał jednego takiego pocałunku, przez który absolutnie zwariował i oszalał. Oj tak, bo to było szaleństwo! A teraz.. teeeraz... Ach, kobiety. Narzędzie westchnień mężczyzn. Powód ich zawrotów głowy. Przyczyna, dla której potrafili palić królestwa - wszystko za Helenę! Powód, dla którego przy odpowiednich podszeptach potrafił brat brata zabić i wyrzucić ciało do rzeki, na pożarcie głodnym psom i krukom. Nigdy go nie pociągały. Takie za małe. Takie za delikatne. Trzeba się nimi zajmować, podczas gdy on chciał, żeby to się nim zajmowano. Miały swoje humorki, podczas gdy to on chciał mieć na humorki przyzwolenie. Wiecznie kazały się domyślać, podczas gdy to on chciał, żeby się domyślano. Wszystko było na nie, kiedy myślał o kobietach. W ich ciałach po prostu nie było nic pociągającego. A jednak teraz tak bliska obecność Kyoko była odurzająca. Było mu to wszystko obojętne. Och, Itazura Kaiho był chyba po prostu nimfomanem.
Do tej stajni nie doszły krzyki z pola walki. Nie dotarł nawet dźwięk wybuchu. Nie było na zewnątrz zamieszania, które mówiłoby, że należy się podnieść i ruszać. A jego własne myśli zamglone były teraz z zupełnie innego powodu. Teraz już widział to, na co patrzył. Widział te oczy - jasne jak jedwabne płatki róży, które pieszczą twoją skórę. Jej ton, jej gesty - wszystko było jak ta pułapka, w której stajesz się ofiarą. A Kaiho lubił się uginać do gestów. Lubił całą magię, która wiązała się z tym decydującym momentem, kiedy ktoś pokazywał, czy miał wystarczająco odwagi, żeby sięgnąć po obiekt pragnienia i zrobić ten gest. Kaiho z tą odwagą nie miał żadnych problemów. I takim sposobem przedzielił dzielącą ich usta odległość, żeby złożyć na usteczkach dziewczyny pocałunek. Łagodny, ale zmysłowy. I czy ten pocałunek cokolwiek znaczył? Czy posiadał głębię, w której drzemałaby wielka miłość? Nie. Kaiho zastanawiał się, czy w ogóle był zdolny jeszcze do kochania. W swojej chorobliwej pogoni za tym, żeby to jego ktoś pokochał - czy czasem nie zatruł się tym do końca? I przy okazji jak głęboko zatruł świat wokół siebie? Przez moment, drobny moment, zawisnął tak, wpatrując się w jej oczy. Pewnie wiedziała. Zapewne wiedziała, jak daleko mogło się to wszystko posunąć i że rankiem byliby jak ci, którzy wychodzą po ziele do fajki. I nigdy już nie wracają. Bez żalu, bo przecież zawsze można znaleźć się ponownie. Bez zobowiązań. I cóż z tego wynikało..?
- Załóż kaptur. Weźmiemy mojego konia i ruszymy za Ryuujinem. - Już czas. Chyba minęło go wystarczająco, żeby nadgonili odległość, żeby ruszyli za Kami. Przecież tak to miało wyglądać. Mieli dać mu tylko tyle czasu, żeby zyskał zainteresowanie wroga. Mieli wytyczoną trasę. Mieli... wszystko było dogadane. Tylko czy właściwie nie było już za późno? Kaiho podniósł się nad wyraz szybko i nad wyraz sprawnie. I wyjechali - Kaiho najpierw pomógł Kyoko wdrapać się na grzbiet konia, a potem sam na niego wskoczył i puścił rumaka z kopyta trasą, którą pojechał Ryuujin.
Może wcale nie będzie za późno.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Mei
Posty: 454
Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Mei »

0 x
Obrazek Kolor wypowiedzi || Głos Mei Przydział misji D-B
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Stajnia Hōseki

Post autor: Kaiho »

Wolał siedzieć z przodu. Wolał mieć pewność, że dziewczyna będzie bezpieczna. Że gdyby cokolwiek miało się stać, gdyby cokolwiek miało w nich polecieć, to trafi w niego - nie w nią. Bohaterowie szybko umierają, wiesz? Jeśli jeszcze tego nie wiedziałeś to miałeś się dowiedzieć.
Stukot końskich, podkutych kopyt niósł się przez stajnię, a potem dalej - na ubitej drodze. Wjechali w las. Trakt był na razie przeciętny - drzewa, krzewy, droga dość szeroka, na tyle, że nie trzeba było się obawiać o to, że zaraz cię trzaśnie jakaś gałąź. Dzięki temu można było też gnać. Jakoś teraz serca Kaiho było zadziwiająco spokojne. Jego umysł stał się bardziej pusty - wystarczyło złapać wiatr, poczuć, jak przeczesuje twoje włosy. Wszystko wybrzmiewało wokół tego, że przecież Ryuujin był Kami. Smoki nie upadały. Zawsze wznosiły się na błękicie nieba, groźne, niebezpieczne. Piękne i dumne. Nie, nie mogło pójść coś nie tak. Zaplanowali to. Ryuujin miał doskonałe przebranie. Jego klon zwabił pewnie już tych złych, a zakradający się Ryuujin ich załatwił. Może już nawet nie było do czego dołączać? Kiedy w kogoś wierzysz to strach czasami znika. Kiedy myślisz o tym, że masz kogoś do ochrony i kiedy trzeba dać siłę nie tylko sobie, ale też komuś, kto na tobie polega... a Ryuujin na nim polegał. Smok dał mu siłę, której potrzebował. I dopełniła ją Kyoko. Oh, no czyż nie mówiłeś, że trójkąt to figura idealna..? Przyszłość to jedna wielka dziura, w którą człowiek się zanurza. Kiedy wydaje ci się, że miała wiele barw, że jest kolorowa, kiedy wydaje ci się, że nawet podoba ci się to, co widzisz, zaczyna do ciebie docierać, że to wszystko pozór. Uderza rzeczywistość, strąca z kolan. Pokonuje. Ludziom wydaje się, że kiedy siedzisz na złotym tronie i masz wszystkie pieniądze tego świata to jesteś szczęśliwy. Każdy się do ciebie uśmiecha, każdy poda ci rękę, pokłoni się. Nazwie cię paniczem. Spełni twoje zachcianki, bo przecież jesteś spadkobiercą fortuny. Ale to nie była prawda. To był pusty i zimny świat. Uczył cię, że te fałszywe twarze to maski, że ciężko ufać ludziom, ale ty walczysz i wydłużasz swoją agonię. Chcesz uparcie widzieć w ludziach dobro, aż wszystko zamienia się w jedną wielką tragedię i już widzisz tylko paskudztwa. Trudno ci zaufać, nie możesz już zrozumieć, nie potrafisz nawet dobrze nikogo wysłuchać. Tu było zimno. I zazwyczaj im głośniej krzyczałeś za zimnymi ścianami tego świata, tym więcej ludzi odwracało wzrok. Też mam taką nadzieję. Nadzieję na to, że ta jedyna osoba, która wprowadziła tyle ciepła do tego świata, radość, promienie słońca, jest cała i zdrowa, a kiedy go zobaczą to znowu będzie mówił, że przemoc wcale nie jest rozwiązaniem. I wtedy powie Kyoko, że powinna z nimi najpierw porozmawiać. Nie. Ja to wiem. Wiem, że nic mu nie jest.
Kaiho zwolnił konia, kiedy zobaczył obce sylwetki na drodze. Wokół kartki - jakoś nie dotarły do niego fakty. Nie dodawało mu się dwa do dwóch i nie wychodziło cztery. To było jakieś trzy? Może pięć? Właściwie to mimo zwolnienia konia do stępu nadal pchał go do przodu. No bo - czemu niby nie? W końcu to tutaj powinien być Ryuujin... ale Ryuujina nie było. Były kartki. Byli jacyś obcy. I byli... To oni? Szept dotarł do niego aż nader wyraźnie. I chyba właśnie wtedy dziwne ptaszki pojawiły się w powietrzu. Kaiho się zawahał. Pobladł. To atak? To już? Ściągnął lejsce konia tak mocno, że ten stanął dęba. Potężne, umięśnione stworzenie, które miało przeznaczenie bojowe - ale wymagało jeszcze treningu. To był w końcu bardzo młody koń. I kiedy go obrócił zeskoczył z jego grzbietu.
- Eee-eej! - Wydusił tylko z siebie w absolutnym szoku. Nie miał pojęcia, co się dzieje i co to za ptaszki. Ale skoro to oni... pierwsze co w myślach Kaihos ię pojawiło to to, że rozpoznali Kaede. I było to głupie - w końcu siedziała za jego plecami i miała kaptur. Nie mieli szans jej rozpoznać. Jakoś tak to jednak bywało, że człowiek nie myślał zawsze racjonalnie w takich sytuacjach. Poza tym... Ryujin! - UCIEKAJ! - Krzyknął do Kyoko i sam złożył pieczęci do techniki uwolnienia Rantonu, aby puścić wiązki w kierunku ptaków i je zniszczyć. Czymkolwiek były nie chciał, żeby znalazły się koło niego.
- Możemy to przedyskutować? Tak? Nie? - Zwrócił się w kierunku tych jegomości. Próbował jednocześnie skrócić dystans - chciał znaleźć się w zasięgu swojego reberu. A raczej - mieć ich w zasięgu swojego reberu. Ale nie robił tego gwałtownie. nie wiedział, czego się spodziewać... i starał się, naprawdę się starał, żeby kartki wokół nie rozpraszały go do reszty. Jego serce było spokojnie? Teraz biło, jakby miało wybić żebra. Biło już nie pewnością, że Ryuujinowi nic nie jest. Biło nadzieją, że zaraz go zobaczy. - Szukam... mniach? Czarne włosy, czarne oczy. Chyba pogubił tu kartki. - Zadziwiające, że strach potrafi być przekuwany w złość. Kaiho sam nie wiedział, czy to się właśnie działo z nim. Ale wiedział, że nie boi się kroków, jakie stawiał w ich stronę. Nie puszczał pieczęci, ale jeśli ptaki zostały zniszczone to sunął nimi do przodu. Gdyby jednak leciało cokolwiek innego, albo i nawet tego samego - zamierzał to rozbroić w ten sam sposób. Atakując wiązkami , które wędrowały razem z nim w przód. Na jakiej odległości - z preferencją do 10m.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
ODPOWIEDZ

Wróć do „Raigeki (Osada Rodu Kaminari)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość