Knajpka Kitsurai
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
To dobrze, że dziewczyna nie oponowała przed tak małymi, delikatnymi gestami. Dzięki temu obie mogły poczuć się swobodniej i w jakimś sposób dało się przebić chociaż trochę przez mur, który przeważnie powstawał przy pierwszym spotkaniu. Dało się wyczuć, że Iwaru bardzo się rozluźniła, bo żart, w jej mniemaniu pewnie wysokich lotów, raczej nie zachwycił białowłosej. Jej mina doskonale to wyrażała. Uniesiona lewa brew, przekrzywiony uśmiech i pełne skupienie na czarnowłosej.
- Lepiej będzie, jak udam, że tego nie powiedziałaś. Serio, kiepski żart. - mruknęła całkowicie poważnie, kręcąc przy okazji głową z dezaprobatą. Nie chciała jej tu w żaden sposób robić przykrości, dlatego nadała temu aż nader poważny ton, który Iwaru powinna odpowiednio odebrać. Oczywiście tak, że rzeczywiście, to nie był jej najlepszy tekst, a po drugie, nie było to też nic, co by do niej białowłosą zniechęciło.
- Nie musisz należeć dla klanu czy szczepu, by zdefiniować swoją moc. Jestem jednak ciekawa, słysząc twój cel, co skłoniło cię do zostania kunoichi, Iwaru-chan? - zapytała zaciekawiona, bo dziewczyna nie dość, że wyglądała na niewinną, niezbyt rozsądną niestety też momentami, to jakoś, mimo wszystko, nie wyjawiała wielkiego zainteresowania typowego życia ninja. Wielka miłość jako cel? Raczej rzadko kiedy usłyszy się to z ust kogoś, kto był związany z tym zawodem. Stąd też jej ciekawość była uzasadniona. Ona robiła to dlatego, że po prostu to lubiła. Nie umiała tego inaczej wyjaśnić. Nie widziała siebie przy zajmowaniu się czym innym, niż to, co aktualnie robiła.
- Mogłabyś być wtedy niewinną psychopatką. Niewinność kryje się pod wieloma znaczeniami i nie musi ściśle wiązać się z niemożnością popełnienia grzechu czy wyrządzenia komuś krzywdy. Pamiętaj o tym. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy, po czym mając nadzieję, że jej herbatka już nieco ostygła, upiła niedużego łyka. Upewniwszy się, że nie poparzy sobie języka, pozwoliła sobie upić nieco więcej ciepłego napoju, ale spokojnie zostało jeszcze więcej niż połowa kubeczka.
Spojrzała z zaciekawieniem na dziewczynę, kiedy wypowiedziała dość zastanawiające stwierdzenie. Można było nad tym trochę podyskutować, więc patrzyła na nią badawczo, dalej lekko się uśmiechając.
- Myślisz, że ta śmierć mniej by bolała? To też pewnie zależy od tego, jaki powód miałaby owy przyjaciel, czy nie miałby wybory, czy byłoby tu słuszne posunięcie. Wątpię jednak, by lepiej byłoby umrzeć z rąk przyjaciela, który chwilę wcześniej okazałby się zdrajcą. - powiedziała, próbując wyobrazić sobie taką sytuację. Było to nieco trudne, przede wszystkim przez wzgląd na to, że jako tako, przyjaciół nie posiadała. Nigdy się z nim nie spoufalała, więc nie miała czego i kogo stracić. Nie miała jak się przekonać o takich sprawach. kto wie, może Iwaru ją trochę oświeci?
- Lepiej będzie, jak udam, że tego nie powiedziałaś. Serio, kiepski żart. - mruknęła całkowicie poważnie, kręcąc przy okazji głową z dezaprobatą. Nie chciała jej tu w żaden sposób robić przykrości, dlatego nadała temu aż nader poważny ton, który Iwaru powinna odpowiednio odebrać. Oczywiście tak, że rzeczywiście, to nie był jej najlepszy tekst, a po drugie, nie było to też nic, co by do niej białowłosą zniechęciło.
- Nie musisz należeć dla klanu czy szczepu, by zdefiniować swoją moc. Jestem jednak ciekawa, słysząc twój cel, co skłoniło cię do zostania kunoichi, Iwaru-chan? - zapytała zaciekawiona, bo dziewczyna nie dość, że wyglądała na niewinną, niezbyt rozsądną niestety też momentami, to jakoś, mimo wszystko, nie wyjawiała wielkiego zainteresowania typowego życia ninja. Wielka miłość jako cel? Raczej rzadko kiedy usłyszy się to z ust kogoś, kto był związany z tym zawodem. Stąd też jej ciekawość była uzasadniona. Ona robiła to dlatego, że po prostu to lubiła. Nie umiała tego inaczej wyjaśnić. Nie widziała siebie przy zajmowaniu się czym innym, niż to, co aktualnie robiła.
- Mogłabyś być wtedy niewinną psychopatką. Niewinność kryje się pod wieloma znaczeniami i nie musi ściśle wiązać się z niemożnością popełnienia grzechu czy wyrządzenia komuś krzywdy. Pamiętaj o tym. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy, po czym mając nadzieję, że jej herbatka już nieco ostygła, upiła niedużego łyka. Upewniwszy się, że nie poparzy sobie języka, pozwoliła sobie upić nieco więcej ciepłego napoju, ale spokojnie zostało jeszcze więcej niż połowa kubeczka.
Spojrzała z zaciekawieniem na dziewczynę, kiedy wypowiedziała dość zastanawiające stwierdzenie. Można było nad tym trochę podyskutować, więc patrzyła na nią badawczo, dalej lekko się uśmiechając.
- Myślisz, że ta śmierć mniej by bolała? To też pewnie zależy od tego, jaki powód miałaby owy przyjaciel, czy nie miałby wybory, czy byłoby tu słuszne posunięcie. Wątpię jednak, by lepiej byłoby umrzeć z rąk przyjaciela, który chwilę wcześniej okazałby się zdrajcą. - powiedziała, próbując wyobrazić sobie taką sytuację. Było to nieco trudne, przede wszystkim przez wzgląd na to, że jako tako, przyjaciół nie posiadała. Nigdy się z nim nie spoufalała, więc nie miała czego i kogo stracić. Nie miała jak się przekonać o takich sprawach. kto wie, może Iwaru ją trochę oświeci?
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Knajpka Kitsurai
No nie! Mój żart był kiepski? No skoro białowłosa tak mówiła? Tym razem postanowiłam więc jej zaufać, bo czemu nie? Nie byłam zbyt ufna w stosunku do obcych ludzi, ale musiałam jej jakoś zaufać, a w takich małych, nic nieznaczących rzeczach nic się nie stanie jeśli postawię na coś w rodzaju lekkiej naiwności. Jednak czy zaufanie do drugiego człowieka można utożsamiać z naiwnością? To jednak temat na inny esej dotyczący tematów filozoficznych. Nie miałam czasu i ochoty i moja towarzyszka pewnie też nie miała, by poruszyć i ten temat. Było wiele, wiele innych, ciekawszych. A dokładnie trzy, z czego dwa miałam zamiar urwać. Na wieść o tym, że żart był kiepski, skinęłam tylko głową obiecując, że już będę się takich wystrzegać.
- Rodzice uważali, że mam talent - to miała być oczywiście odpowiedź na pytanie dlaczego zostałam shinobi. W sumie to była po części prawda. Chociaż tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Urodziłam się w klanie, który kultywował od wieków tradycję shinobi, więc i ja musiałam ją kultywować. Czyżbym była kimś w rodzaju dziedzica? Być może. Jednak to wątpliwe. Mój ojciec nie był liderem klanu. Treść "pouczenia" na temat bycia niewinną psychopatką także zbyłam skinieniem głowy i zakończyłam. Oczywiście wzięłam to sobie do serca. Byłabym wtedy niewinną psychopatką. Tak czy siak byłabym niewinna. Zatem niewinność pewnie nie mogłaby mnie wtedy ocalić. Niemniej jednak, kto wie? Więc, tak, temat śmierci był ciekawy i chciałam coś więcej w tej materii powiedzieć.
- Widzisz, onee-san ... myślę, że śmierć z ręki przyjaciela byłaby mniej bolesna. Ktoś kto cię szczerze nienawidzi przed śmiercią by cię jeszcze zgwałcił, złamał wszystkie kończyny, podtapiał, podpalał ... torturował na wiele innych sposobów! Ja bym po prostu ucięła głowę i mój przyjaciel by nie cierpiał długo!
Uśmiechnęłam się i po przyjacielsku klepnęłam białowłosą dość mocno po plecach, tak, że jeśli coś piła to pewnie się zakrztusiła czy coś. No i jeśli miała jakiś ból pleców, o czym nie wiedziałam, no! To wtedy pewnie ją trochę to zaboli. Przepraszam z góry! Po wszystkim tylko zrobiłam krótkie:
- Hehe!
A następnie kontynuowałam swoją wypowiedź:
- Z drugiej strony, jeśli zabija cię nieznajomy, to jedyne co czujesz to nienawiść do tej osoby. Pewnie szybko zapomnę dzisiejszy dzień i to jak mnie po przyjacielsku poczochrałaś po główce ...
Uśmiechnęłam się i położyłam głowę na szynkwasie czy tym czymś przy czym siedziałyśmy, tak, że odwrócona byłam w kierunku mojej nowej znajomej czy nawet przyjaciółki. Trochę się rozmarzyłam. Co prawda wyobrażałam sobie własną śmierć i to nie było najlepsze możliwe marzenie, jednak było na swój sposób piękne. Nie mogłam jednak powiedzieć, że chciałabym to przeżyć, bo własnej śmierci przeżyć się nie da.
- Wiesz, Niku ... gdybyś mnie kiedyś zabiła i miałabym chwilę, by sobie wszystko przemyśleć ... to pewnie bym sobie przypomniała dzisiejszy dzień i umarła z uśmiechem na ustach. Bez nienawiści. Dlatego, jeśli mam umrzeć, to niech zabije mnie ktoś ... ktoś ... ktoś taki jak ty ...
- Rodzice uważali, że mam talent - to miała być oczywiście odpowiedź na pytanie dlaczego zostałam shinobi. W sumie to była po części prawda. Chociaż tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Urodziłam się w klanie, który kultywował od wieków tradycję shinobi, więc i ja musiałam ją kultywować. Czyżbym była kimś w rodzaju dziedzica? Być może. Jednak to wątpliwe. Mój ojciec nie był liderem klanu. Treść "pouczenia" na temat bycia niewinną psychopatką także zbyłam skinieniem głowy i zakończyłam. Oczywiście wzięłam to sobie do serca. Byłabym wtedy niewinną psychopatką. Tak czy siak byłabym niewinna. Zatem niewinność pewnie nie mogłaby mnie wtedy ocalić. Niemniej jednak, kto wie? Więc, tak, temat śmierci był ciekawy i chciałam coś więcej w tej materii powiedzieć.
- Widzisz, onee-san ... myślę, że śmierć z ręki przyjaciela byłaby mniej bolesna. Ktoś kto cię szczerze nienawidzi przed śmiercią by cię jeszcze zgwałcił, złamał wszystkie kończyny, podtapiał, podpalał ... torturował na wiele innych sposobów! Ja bym po prostu ucięła głowę i mój przyjaciel by nie cierpiał długo!
Uśmiechnęłam się i po przyjacielsku klepnęłam białowłosą dość mocno po plecach, tak, że jeśli coś piła to pewnie się zakrztusiła czy coś. No i jeśli miała jakiś ból pleców, o czym nie wiedziałam, no! To wtedy pewnie ją trochę to zaboli. Przepraszam z góry! Po wszystkim tylko zrobiłam krótkie:
- Hehe!
A następnie kontynuowałam swoją wypowiedź:
- Z drugiej strony, jeśli zabija cię nieznajomy, to jedyne co czujesz to nienawiść do tej osoby. Pewnie szybko zapomnę dzisiejszy dzień i to jak mnie po przyjacielsku poczochrałaś po główce ...
Uśmiechnęłam się i położyłam głowę na szynkwasie czy tym czymś przy czym siedziałyśmy, tak, że odwrócona byłam w kierunku mojej nowej znajomej czy nawet przyjaciółki. Trochę się rozmarzyłam. Co prawda wyobrażałam sobie własną śmierć i to nie było najlepsze możliwe marzenie, jednak było na swój sposób piękne. Nie mogłam jednak powiedzieć, że chciałabym to przeżyć, bo własnej śmierci przeżyć się nie da.
- Wiesz, Niku ... gdybyś mnie kiedyś zabiła i miałabym chwilę, by sobie wszystko przemyśleć ... to pewnie bym sobie przypomniała dzisiejszy dzień i umarła z uśmiechem na ustach. Bez nienawiści. Dlatego, jeśli mam umrzeć, to niech zabije mnie ktoś ... ktoś ... ktoś taki jak ty ...
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Knajpka Kitsurai
Chyba dwa główne czynniki, które pchały ludzi do obrania tej ścieżki, to sama determinacja w pokazaniu swojej siły oraz chęć kontynuowania jakiejś tradycji czy zachcianek rodziców, bo tak trzeba. Najczęściej spotykane. Obie należały do tych grup, chociaż różniły ich je pobudki. Nie było to jednak problemem, by móc ze sobą konwersować i znaleźć wspólne tematy. Zresztą, zawsze przychylniej patrzyła na kobiety, nawet jeśli zdarzało im się zachowywać nieco dziwnie. W takich momentach po prostu wzbudzało w niej to jakieś poczucie chęci dawania rad i opieki nad kimś tak nieporadnym. Gdyby takie zachowanie prezentował już jakiś mężczyzna, to zdecydowanie nie potraktowałaby go zbyt miło. Owszem, to zaczęło się powoli zmieniać i nie pałała już taką niechęcią do rodzaju męskiego, jednakże dalej coś w jej psychice pozostawało, bo nie da się wieloletnich przekonań od tak wyrzucić z głowy. Nie oznaczało to jednak, że w każdej dziedzinie życia preferowała kobiece towarzystwo. W końcu zdarzyło się, że intymne sytuacje przeżywała z mężczyzną, nie czując w tym temacie żadnego pociągu do swojej płci.
Nie kontynuowała tematu powodu wybrania drogi ninja. Sama Iwaru skwitowała go krótko, odpowiadając na jej pytanie. Nie czuła potrzeby ciągnięcia tego dalej, stąd sprawnie skupiła się na kolejnym temacie. Dość poważnym i może nieco dziwnym, jeżeli chodzi o pierwsze spotkanie. Nim jednak cokolwiek odpowiedziała, czarnowłosa pokusiła się o klepnięcie ją w plecy. Normalnie nie byłoby to nic specjalnego, ale biorąc pod uwagę fakt, że ta część jej ciała była mocno obolała, skrzywiła się natychmiastowo, sycząc cicho pod nosem. Całe szczęście, że nie trzymała wtedy kubka z herbatą, bo możliwe, że byłby już w kawałkach, otoczony rozlanym napojem.
- Wszystko fajnie, ale bez klepania po plecach, dobra? Jestem świeżo po misji, trochę oberwałam i wolałabym nie pogarszać tego stanu. - mruknęła, marszcząc brwi i poprawiając się na krześle, by ponownie znaleźć dogodną pozycję, która nie przysporzy jej tyle dyskomfortu.
- Naprawdę masz takie przekonania? I niekoniecznie możesz zginąć z ręki kogoś, kto cię nienawidzi. Może to być ktoś zupełnie obcy, komu stanęłaś na drodze, komu jesteś zupełnie obojętna i zabije cię szybko, możliwe, że bezboleśnie, idąc dalej. Nie wiem czy nawet każdemu twojemu wrogowi chciałoby się ciebie tyle torturować. Tu znowu weszłabym bardziej na temat jakieś psychozy albo jakimś chorym przekonaniom. A nawet rzekomy przyjaciel, który cię zdradził, może okazać się taką szują, żeby się nad tobą poznęcać. Nie ma na to reguły, słoneczko. - wyjaśniła swój punkt widzenia, bo była szczerze przekonana o tym, że tak właśnie jest. Różni ludzie trafiali się po drodze, więc i różna śmierć mogła czyhać za rogiem. Bardziej prawdopodobne wydawało jej się to, że zginie się z ręki całkowicie obcej osoby, kiedy nagle okaże się, że ich interesy są sprzeczne i jedno z nich po prostu musi zginąć. A że sama zawsze walczyła z myślą, by zabić, a nie tylko unieszkodliwić, to w takiej sytuacji też byłaby zagrożona.
Uśmiechnęła się lekko i popatrzyła na Iwaru, który ułożyła głowę na drewnianym blacie. Wyobrażanie sobie własnej śmierci? To zdecydowanie nie leżało w jej charakterze. Nawet, jeśli to było jedynie gdybanie.
- Podobno wtedy przewijają się same najlepsze chwilę, więc mimo będzie mi w nich uczestniczyć. Niekoniecznie przy wydawaniu wyroku na ciebie, Iwaru-chan. - dodała i złapała za swój kubek, upijając kolejnych kilka łyków słodkiej herbaty, z delikatną nutą cytrynową. Nawet nie było tak źle, z racji tego, że zastąpiła sake herbatą. Też smakowała i nawet rozgrzewała, ale nie dawała przyjemnego uczucia lekkości z niewielkim upojeniu. - Może jednak warto zostawić ten temat. Jestem ciekawa, czy rodzina nie wysyłała po ciebie po ostatnim incydencie. Z tego co pamiętam, to większość osób wyniosła się z Ryuzaku, chcąc być na miejscu by w razie co zareagować. Może warto byłoby odwiedzić rodzinne strony? - zapytała, pokazując, że jednak nieco interesuje ją los dziewczyny. W końcu w tej wiosce kupieckiej była sama, a teraz, nie oszukujmy się, najbezpieczniej było chyba tylko we własnej osadzie. Iwaru powiedziała przecież, że pochodzi z Kantai. I coś jej nawet świtało w głowie o tych terenach.
- Czy Kantai nie zamieszkuje Ród Hōzuki? - zapytała, bo tak coś jej się kojarzyło z wiedzy jaką wyniosła z Antai, ale nie mogła być tego stu procentowo pewna. A skoro Iwaru się tam urodziła, to powinna wiedzieć lepiej. Możliwe, że przy okazji zdobędzie trochę więcej informacji o tamtych terenach.
Nie kontynuowała tematu powodu wybrania drogi ninja. Sama Iwaru skwitowała go krótko, odpowiadając na jej pytanie. Nie czuła potrzeby ciągnięcia tego dalej, stąd sprawnie skupiła się na kolejnym temacie. Dość poważnym i może nieco dziwnym, jeżeli chodzi o pierwsze spotkanie. Nim jednak cokolwiek odpowiedziała, czarnowłosa pokusiła się o klepnięcie ją w plecy. Normalnie nie byłoby to nic specjalnego, ale biorąc pod uwagę fakt, że ta część jej ciała była mocno obolała, skrzywiła się natychmiastowo, sycząc cicho pod nosem. Całe szczęście, że nie trzymała wtedy kubka z herbatą, bo możliwe, że byłby już w kawałkach, otoczony rozlanym napojem.
- Wszystko fajnie, ale bez klepania po plecach, dobra? Jestem świeżo po misji, trochę oberwałam i wolałabym nie pogarszać tego stanu. - mruknęła, marszcząc brwi i poprawiając się na krześle, by ponownie znaleźć dogodną pozycję, która nie przysporzy jej tyle dyskomfortu.
- Naprawdę masz takie przekonania? I niekoniecznie możesz zginąć z ręki kogoś, kto cię nienawidzi. Może to być ktoś zupełnie obcy, komu stanęłaś na drodze, komu jesteś zupełnie obojętna i zabije cię szybko, możliwe, że bezboleśnie, idąc dalej. Nie wiem czy nawet każdemu twojemu wrogowi chciałoby się ciebie tyle torturować. Tu znowu weszłabym bardziej na temat jakieś psychozy albo jakimś chorym przekonaniom. A nawet rzekomy przyjaciel, który cię zdradził, może okazać się taką szują, żeby się nad tobą poznęcać. Nie ma na to reguły, słoneczko. - wyjaśniła swój punkt widzenia, bo była szczerze przekonana o tym, że tak właśnie jest. Różni ludzie trafiali się po drodze, więc i różna śmierć mogła czyhać za rogiem. Bardziej prawdopodobne wydawało jej się to, że zginie się z ręki całkowicie obcej osoby, kiedy nagle okaże się, że ich interesy są sprzeczne i jedno z nich po prostu musi zginąć. A że sama zawsze walczyła z myślą, by zabić, a nie tylko unieszkodliwić, to w takiej sytuacji też byłaby zagrożona.
Uśmiechnęła się lekko i popatrzyła na Iwaru, który ułożyła głowę na drewnianym blacie. Wyobrażanie sobie własnej śmierci? To zdecydowanie nie leżało w jej charakterze. Nawet, jeśli to było jedynie gdybanie.
- Podobno wtedy przewijają się same najlepsze chwilę, więc mimo będzie mi w nich uczestniczyć. Niekoniecznie przy wydawaniu wyroku na ciebie, Iwaru-chan. - dodała i złapała za swój kubek, upijając kolejnych kilka łyków słodkiej herbaty, z delikatną nutą cytrynową. Nawet nie było tak źle, z racji tego, że zastąpiła sake herbatą. Też smakowała i nawet rozgrzewała, ale nie dawała przyjemnego uczucia lekkości z niewielkim upojeniu. - Może jednak warto zostawić ten temat. Jestem ciekawa, czy rodzina nie wysyłała po ciebie po ostatnim incydencie. Z tego co pamiętam, to większość osób wyniosła się z Ryuzaku, chcąc być na miejscu by w razie co zareagować. Może warto byłoby odwiedzić rodzinne strony? - zapytała, pokazując, że jednak nieco interesuje ją los dziewczyny. W końcu w tej wiosce kupieckiej była sama, a teraz, nie oszukujmy się, najbezpieczniej było chyba tylko we własnej osadzie. Iwaru powiedziała przecież, że pochodzi z Kantai. I coś jej nawet świtało w głowie o tych terenach.
- Czy Kantai nie zamieszkuje Ród Hōzuki? - zapytała, bo tak coś jej się kojarzyło z wiedzy jaką wyniosła z Antai, ale nie mogła być tego stu procentowo pewna. A skoro Iwaru się tam urodziła, to powinna wiedzieć lepiej. Możliwe, że przy okazji zdobędzie trochę więcej informacji o tamtych terenach.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Knajpka Kitsurai
Wyjątkowo fajnie mi się rozmawiało z moją nową przyjaciółką, Nikusui. Jednak trochę się zapędziłam i spowodowałam tylko ból pleców, bowiem klepnęłam tam, gdzie bolało. W tej chwili było mi bardzo głupio i myślałam jakby to tutaj naprawić. Niemniej jednak nic mi nie przychodziło do głowy. Zapewne medycy zaaplikowaliby maść czy coś takiego lub wykorzystali jakąś technikę. Masażyści postaraliby się to rozmasować jakość. Ja jednak nie byłam ani medykiem ani masażystą i nic nie mogłam poradzić. Spuściłam tylko głowę, jeszcze przed położeniem jej na blacie, a następnie podniosłam ją i powiedziałam bezgłośne "przepraszam", jednak po ruchu moich warg białowłosa mogła rozpoznać to słowo. Nie chciałam bowiem przerywać jej wypowiedzi, jednak przeprosiny były konieczne, bowiem to ja tutaj właśnie zawiniłam. Chociaż z drugiej strony zawinił ten, kto tak potraktował Nikusui, że teraz ją bolą plecki, ale ja także miałam w tym jakiś swój, niewielki bo niewielki, udział.
- Nie wiem ... nie mam przekonań, tak tylko mi przyszło do głowy ... chciałam się przed tobą popisać chyba - odpowiedziałam na odpowiedź towarzyszki dotyczącą problemu zabijania, drapiąc się po głowie. Niesamowicie się wydurniałam i pewnie to nie ostatni mój wybryk - Ale myślę, że łatwiej mi by było się pogodzić ze śmiercią, gdybyś to była ty ...
W tym momencie jednak przerwałam, bowiem zostałam poproszona o to, by przerwać ten temat. Następnie białowłosa dopytywała się o to czy rodzina nie zechciała mnie ściągnąć z Ryuzaku do domu. No nie chciała, więc tylko pokręciłam przecząco głową. Nie wiedziałam nic o tym incydencie, a rodzinka nie zechciała mnie powiadomić. Czyżby o mnie zapomnieli? No cóż, trudno! Przeżyłam i to się dla mnie liczyło.
- Być może warto by było odwiedzić rodzinne strony. Nie wiem.
Krótkie pytanie. Krótka odpowiedź. No i znowu się zaczyna! Czy Nikusui musi zadawać same takie pytania, na które nie znam odpowiedzi? Jakiś ród Hōzuki? W czasie swojego dzieciństwa nie przykładałam dużej wagi do wielkich rodów ninja i nie wiedziałam skąd pochodzą, jak się nazywają, jak wyglądają ci członkowie tego klanu Hōzuki. Być może i ich widywałam i być może byli nawet bardzo dziwni czy to z wyglądu czy to z charakteru, jednak dla mnie się to nie liczyło. Nie byłam zwyczajnie tego ciekawa. Niemniej jednak, jeśli odpowiem, że nic nie wiem, to wyjdzie na to, że jestem po prostu głupia! Jak można nie znać klanu, który zamieszkuje własną prowincję? To przecież niedorzeczne.
- Tak, zamieszkuje.
Rzuciłam tylko, a następnie wypiłam herbatkę. To było oczywiście paskudne kłamstwo. Jak można było tak okłamywać potencjalną przyjaciółkę? Czy taka relacja budowana na kłamstwie jest zdrowa? Ale w końcu obie byłyśmy shinobi i dla nas ukrywanie prawdy, nawet pod płaszczem kłamstwa, gdy tylko zajdzie taka potrzeba, było czymś naturalnym. Shinobi był w pewnym sensie pozbawiony honoru i moralność. Z pewnością kiedyś będę się za to smażyć w piekle, ale cóż mam począć? Tak mnie wychowano i wyszkolono. Niemniej jednak, ciężko mi się blefowało, bo zaraz dostałam jakichś dziwnych wypieków. Jeśli tylko Nikusui jest dość spostrzegawcza to z pewnością może przejrzeć moje kłamstwo. Nie miałam już w szklance herbaty. Zamówiłam jeszcze jedną i znowu ją posłodziłam trzema łyżeczkami. Spojrzałam na Nikusui. Widać, że jej herbata jakoś niezbyt smakowała. Chyba napój, który piła wcześniej był lepszy. Zawołałam więc:
- Barman! Proszę "to" dla tej Pani! - zaakcentowałam "to" i wskazałam na białowłosą - To, to znaczy to czego mi nie wolno, bo jestem za młoda!
Mój wesoły głos przebiegł dystans i dotarł do uszu właściciela i ten natychmiast zrealizował moje zamówienie, stawiając czarkę z sake przed Nikusui.
- Możesz to dolać sobie do herbatki albo wypić oddzielnie!
No! Jak chce, to niech sobie zrobi drinka! Chociaż może do drinka byłby lepszy sok niż herbata? Kto wie? Kto wie? Zapłaciłam za swoje dwie herbaty i za alkohol, który postawiłam białowłosej i podjęłam temat pleców, oddalając tym samym temat Hōzuki.
- Przepraszam, że cię uderzyłam. Nie wiedziałam. Może rozmasować ci plecki? Nigdy tego nie robiłam, ale mogę spróbować! Serio!
- Nie wiem ... nie mam przekonań, tak tylko mi przyszło do głowy ... chciałam się przed tobą popisać chyba - odpowiedziałam na odpowiedź towarzyszki dotyczącą problemu zabijania, drapiąc się po głowie. Niesamowicie się wydurniałam i pewnie to nie ostatni mój wybryk - Ale myślę, że łatwiej mi by było się pogodzić ze śmiercią, gdybyś to była ty ...
W tym momencie jednak przerwałam, bowiem zostałam poproszona o to, by przerwać ten temat. Następnie białowłosa dopytywała się o to czy rodzina nie zechciała mnie ściągnąć z Ryuzaku do domu. No nie chciała, więc tylko pokręciłam przecząco głową. Nie wiedziałam nic o tym incydencie, a rodzinka nie zechciała mnie powiadomić. Czyżby o mnie zapomnieli? No cóż, trudno! Przeżyłam i to się dla mnie liczyło.
- Być może warto by było odwiedzić rodzinne strony. Nie wiem.
Krótkie pytanie. Krótka odpowiedź. No i znowu się zaczyna! Czy Nikusui musi zadawać same takie pytania, na które nie znam odpowiedzi? Jakiś ród Hōzuki? W czasie swojego dzieciństwa nie przykładałam dużej wagi do wielkich rodów ninja i nie wiedziałam skąd pochodzą, jak się nazywają, jak wyglądają ci członkowie tego klanu Hōzuki. Być może i ich widywałam i być może byli nawet bardzo dziwni czy to z wyglądu czy to z charakteru, jednak dla mnie się to nie liczyło. Nie byłam zwyczajnie tego ciekawa. Niemniej jednak, jeśli odpowiem, że nic nie wiem, to wyjdzie na to, że jestem po prostu głupia! Jak można nie znać klanu, który zamieszkuje własną prowincję? To przecież niedorzeczne.
- Tak, zamieszkuje.
Rzuciłam tylko, a następnie wypiłam herbatkę. To było oczywiście paskudne kłamstwo. Jak można było tak okłamywać potencjalną przyjaciółkę? Czy taka relacja budowana na kłamstwie jest zdrowa? Ale w końcu obie byłyśmy shinobi i dla nas ukrywanie prawdy, nawet pod płaszczem kłamstwa, gdy tylko zajdzie taka potrzeba, było czymś naturalnym. Shinobi był w pewnym sensie pozbawiony honoru i moralność. Z pewnością kiedyś będę się za to smażyć w piekle, ale cóż mam począć? Tak mnie wychowano i wyszkolono. Niemniej jednak, ciężko mi się blefowało, bo zaraz dostałam jakichś dziwnych wypieków. Jeśli tylko Nikusui jest dość spostrzegawcza to z pewnością może przejrzeć moje kłamstwo. Nie miałam już w szklance herbaty. Zamówiłam jeszcze jedną i znowu ją posłodziłam trzema łyżeczkami. Spojrzałam na Nikusui. Widać, że jej herbata jakoś niezbyt smakowała. Chyba napój, który piła wcześniej był lepszy. Zawołałam więc:
- Barman! Proszę "to" dla tej Pani! - zaakcentowałam "to" i wskazałam na białowłosą - To, to znaczy to czego mi nie wolno, bo jestem za młoda!
Mój wesoły głos przebiegł dystans i dotarł do uszu właściciela i ten natychmiast zrealizował moje zamówienie, stawiając czarkę z sake przed Nikusui.
- Możesz to dolać sobie do herbatki albo wypić oddzielnie!
No! Jak chce, to niech sobie zrobi drinka! Chociaż może do drinka byłby lepszy sok niż herbata? Kto wie? Kto wie? Zapłaciłam za swoje dwie herbaty i za alkohol, który postawiłam białowłosej i podjęłam temat pleców, oddalając tym samym temat Hōzuki.
- Przepraszam, że cię uderzyłam. Nie wiedziałam. Może rozmasować ci plecki? Nigdy tego nie robiłam, ale mogę spróbować! Serio!
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Knajpka Kitsurai
Nie miała za złe Iwaru, że sprzedała jej porządne klepnięcie w plecy. Nie wiedziała, że aktualnie to dość wrażliwe miejsce, więc się nieco zagalopowała. Na szczęście ból był w miarę do zniesienia i można było to puścić płazem. Tak jak i temat śmierci, a raczej tego, z czyjej ręki wolałaby zginąć Iwaru. Dalej stała przy swoim, chociaż przyznała, że swoją opinią chciała się trochę popisać. To jedynie umocniło Nikusui w przekonaniu, że to dziewczę jest naprawdę nieco zagubione, nie zna jeszcze swojego miejsca w tym świecie i chyba tak naprawdę nie wie, czego chce, nie licząc oczywiście wielkiej miłości.
Białowłosa zauważyła, że temat jej rodzinnych stron raczej nie jest zbyt komfortowy dla dziewczyny. Nie wiedziała jednak dlaczego, bo powodów mogło być mnóstwo. Od tego, że nie lubiła Kantai tak po prostu, aż po to, że mogło się tam wydarzyć coś, o czym nie chce wspominać. Jednak jeśli tak o tym myśleć, bo Iwaru wyglądała bardziej na zakłopotaną, niżeli zaniepokojoną. Wypieki na policzkach wskazywały, że coś chciała przed nią ukryć. Czyżby gdzieś kryło się tutaj kłamstwo? A może dziewczyna wcale nie pochodzi z Kantai? Zaraz się okaże, że młoda Kaminari posiada większą wiedzę o tych terenach niż rodowita kunoichi z tamtych stron.
- Ooo, to opowiedz mi coś o nich! Wiesz, nigdy nie miałam okazji być na Kantai, a jestem ciekawa jak tam jest, jak nastawiony jest klan, który ma tam swoją osadę. To bardzo cenne informacje i mogą być niezwykle przydatne, jeśli kiedyś zaniesie mnie w te strony. Kto wie, może natrafimy tam na siebie. - mruknęła, chcąc pociągnąć czarnowłosą za język. Na nic zdała się jej próba zmiany tematu bądź też chęci dalszego pojenia białowłosej alkoholem, by nie zadawała możliwie niewygodnych pytań. Oj, nie z nią te numery. Alkohol może chwilę poczekać, więc niemal z triumfalnym wyrazem twarzy, odsunęła nieco od siebie czarkę wypełnioną sake i dalej wlepiała swoje zielono-zółte spojrzenie w swoją rozmówczynię.
- I nie przepraszaj, nie wiedziałaś, nic się nie stało. Uwzględnisz chociaż to przez parę najbliższych chwil, dopóki się nie rozejdziemy. - dodała, chcąc zapewnić dziewczynę, że nie musi poczuwać się do winy i wcale nie musi jej tego rekompensować. - I spokojnie, mam odpowiednią maść, nasmaruje się nią w domu, powinno przejść przez noc. - dopowiedziała, upijając kolejny łyk swojej letniej już herbaty. I to bez dodatku! Jeszcze nie.
Białowłosa zauważyła, że temat jej rodzinnych stron raczej nie jest zbyt komfortowy dla dziewczyny. Nie wiedziała jednak dlaczego, bo powodów mogło być mnóstwo. Od tego, że nie lubiła Kantai tak po prostu, aż po to, że mogło się tam wydarzyć coś, o czym nie chce wspominać. Jednak jeśli tak o tym myśleć, bo Iwaru wyglądała bardziej na zakłopotaną, niżeli zaniepokojoną. Wypieki na policzkach wskazywały, że coś chciała przed nią ukryć. Czyżby gdzieś kryło się tutaj kłamstwo? A może dziewczyna wcale nie pochodzi z Kantai? Zaraz się okaże, że młoda Kaminari posiada większą wiedzę o tych terenach niż rodowita kunoichi z tamtych stron.
- Ooo, to opowiedz mi coś o nich! Wiesz, nigdy nie miałam okazji być na Kantai, a jestem ciekawa jak tam jest, jak nastawiony jest klan, który ma tam swoją osadę. To bardzo cenne informacje i mogą być niezwykle przydatne, jeśli kiedyś zaniesie mnie w te strony. Kto wie, może natrafimy tam na siebie. - mruknęła, chcąc pociągnąć czarnowłosą za język. Na nic zdała się jej próba zmiany tematu bądź też chęci dalszego pojenia białowłosej alkoholem, by nie zadawała możliwie niewygodnych pytań. Oj, nie z nią te numery. Alkohol może chwilę poczekać, więc niemal z triumfalnym wyrazem twarzy, odsunęła nieco od siebie czarkę wypełnioną sake i dalej wlepiała swoje zielono-zółte spojrzenie w swoją rozmówczynię.
- I nie przepraszaj, nie wiedziałaś, nic się nie stało. Uwzględnisz chociaż to przez parę najbliższych chwil, dopóki się nie rozejdziemy. - dodała, chcąc zapewnić dziewczynę, że nie musi poczuwać się do winy i wcale nie musi jej tego rekompensować. - I spokojnie, mam odpowiednią maść, nasmaruje się nią w domu, powinno przejść przez noc. - dopowiedziała, upijając kolejny łyk swojej letniej już herbaty. I to bez dodatku! Jeszcze nie.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Knajpka Kitsurai
Temat moich rodzinnych stron był o tyle drażliwy, że po prostu niezbyt dużo na ich temat wiedziałam. Oczywiście, klimat czy ukształtowanie terenu było mi doskonale znane, bowiem mieszkałam na tej wyspie od urodzenia i czasem mi się zdarzyło uciec z domu i zapuścić się do tych niewielkich lasów, w pobliżu czy raczej na bagnach albo do portu. Jednak jeśli chodzi o mieszkańców tej wyspy, to niewiele mi było wiadomo. Oczywiście widywałam ich, jednak nie przywiązywałam żadnej wagi do tego z jakiego klanu pochodzą, jakim zaawansowanym limitem krwi władają, jakie mają zdolności czy ukryte techniki klanowe czy nawet jak wyglądają przeciętni przedstawiciele danego klanu. Nie interesowały mnie nawet nazwy. Jedynym klanem o jakim miałam pojęcie był klan Yuki, a także mój własny - Ranmaru, no i Uchiha, którego przedstawicielami męskimi podobno przedstawiałam dość chorą fascynację.
- Kantai, tak? - dopytałam dla pewności, a właściwie, by zyskać trochę na czasie. Jednak już wtedy wiedziałam, że nie wymigam się od odpowiedzi, a każde moje kłamstwo natychmiastowo zostanie przejrzane. Nie potrafiłam jeszcze dobrze kłamać, ale to pewnie przychodzi wraz z doświadczeniem. A może to białowłosa po prostu tak dobrze potrafiła odgadnąć które z moich słów jest prawdą, a które zwyczajną bajeczką czy perfidnym kłamstwem - Jeśli chodzi o teren, to jest bardzo różny. Porty, lasy, bagna, mgła i ... różne pagórki?
Tylko tych pagórków do końca nie byłam pewna. Nie często bowiem bywałam w górach, oczywiście jeśli były. Jakoś mi się po prostu nie chciało. Moją niepewność zdradziło delikatne pytanie. Cóż poradzić! Denerwowałam się okrutnie! Śmieszne było też to, że zaliczyłam mgłę do terenu, a przecież była ona elementem klimatu. Pewnie przyjdzie mi się jeszcze nieraz wygłupić, rozmawiając z białowłosą. Wygłupiłam się już tym, że przyszłam w odzieniu nieodpowiednim do klimatu, jakie licho w ogóle mnie podkusiło? Potem wygłupiłam się, próbując filozofować na tematy własnej śmierci. Wygłupiłam się, zadając Nikusui ból pleców poprzez zwyczajne klepnięcie. Prawdopodobnie wygłupiłam się jeszcze, gdy chciałam zamówić alkohol, chociaż nie było mi wolno go pić. Pewnie wygłupiłam się też, zamawiając dziewczynie porcję alkoholu. Przecież nie piła, prawda? No i teraz się wygłupiam, nie posiadając elementarnej wiedzy na temat własnej wyspy. Było mi tak głupio, że zaczęłam się jeszcze mocniej czerwienić, i wcale nie mówię tutaj o oczach, a także odbiło się to dość ujemnie na mojej umiejętności mowy.
- Przeprzeprzeprzepraszaszam - wydukałam. Oczywiście przepraszałam za to, że nic nie wiem, ale też za to, że po prostu okłamałam swoją nową przyjaciółkę. Przyjaciele nie powinni sobie kłamać. Przepraszałam też za to, że uderzyłam ją i spowodowałam ból, ale także za to, że poczułam do niej coś jakby "miętę". To nie było normalne uczucie i wstydziłam się go, ale z sekundy na sekundę białowłosa po prostu coraz bardziej mi imponowała. Przeszło mi nawet przez myśl, że to może ona mogłaby zostać moją wielką miłością, a nie jakiś tam Uchiha! Niemniej jednak, nie! Ja przecież wolałam chłopców. A przynajmniej tak zawsze myślałam. Imponowała mi jej mądrość, to, że potrafiła mnie zdominować i zmusić do tego czego nie chciałam robić, jej siła, uroda, troska. Po prostu wszystko. Klepnęłam się więc po policzkach ze 3 razy, próbując jakoś odgonić te negatywne i niepożądane myśli. Przepraszałam także za nieśmieszny żart. Nigdy więcej go już nie powiem! Słowo! Ona tak naprawdę jednak nie wiedziała za co ją przepraszam, bo ja zaraz potem umilkłam. Mogła więc pomyśleć, że po prostu przepraszam ją za całokształt swojego zachowania. Ewentualnie jeszcze za coś innego, co było oczywiście nieprawdą. Bardzo dziwnie się zachowywałam. Tak jakbym nie była sobą. Przecież byłam shinobi, do cholery! A teraz zachowywałam się jak jakaś mała dziewczynka, która zgubiła się w obcym mieście i potrzebuje natychmiastowej pomocy.
- Kantai, tak? - dopytałam dla pewności, a właściwie, by zyskać trochę na czasie. Jednak już wtedy wiedziałam, że nie wymigam się od odpowiedzi, a każde moje kłamstwo natychmiastowo zostanie przejrzane. Nie potrafiłam jeszcze dobrze kłamać, ale to pewnie przychodzi wraz z doświadczeniem. A może to białowłosa po prostu tak dobrze potrafiła odgadnąć które z moich słów jest prawdą, a które zwyczajną bajeczką czy perfidnym kłamstwem - Jeśli chodzi o teren, to jest bardzo różny. Porty, lasy, bagna, mgła i ... różne pagórki?
Tylko tych pagórków do końca nie byłam pewna. Nie często bowiem bywałam w górach, oczywiście jeśli były. Jakoś mi się po prostu nie chciało. Moją niepewność zdradziło delikatne pytanie. Cóż poradzić! Denerwowałam się okrutnie! Śmieszne było też to, że zaliczyłam mgłę do terenu, a przecież była ona elementem klimatu. Pewnie przyjdzie mi się jeszcze nieraz wygłupić, rozmawiając z białowłosą. Wygłupiłam się już tym, że przyszłam w odzieniu nieodpowiednim do klimatu, jakie licho w ogóle mnie podkusiło? Potem wygłupiłam się, próbując filozofować na tematy własnej śmierci. Wygłupiłam się, zadając Nikusui ból pleców poprzez zwyczajne klepnięcie. Prawdopodobnie wygłupiłam się jeszcze, gdy chciałam zamówić alkohol, chociaż nie było mi wolno go pić. Pewnie wygłupiłam się też, zamawiając dziewczynie porcję alkoholu. Przecież nie piła, prawda? No i teraz się wygłupiam, nie posiadając elementarnej wiedzy na temat własnej wyspy. Było mi tak głupio, że zaczęłam się jeszcze mocniej czerwienić, i wcale nie mówię tutaj o oczach, a także odbiło się to dość ujemnie na mojej umiejętności mowy.
- Przeprzeprzeprzepraszaszam - wydukałam. Oczywiście przepraszałam za to, że nic nie wiem, ale też za to, że po prostu okłamałam swoją nową przyjaciółkę. Przyjaciele nie powinni sobie kłamać. Przepraszałam też za to, że uderzyłam ją i spowodowałam ból, ale także za to, że poczułam do niej coś jakby "miętę". To nie było normalne uczucie i wstydziłam się go, ale z sekundy na sekundę białowłosa po prostu coraz bardziej mi imponowała. Przeszło mi nawet przez myśl, że to może ona mogłaby zostać moją wielką miłością, a nie jakiś tam Uchiha! Niemniej jednak, nie! Ja przecież wolałam chłopców. A przynajmniej tak zawsze myślałam. Imponowała mi jej mądrość, to, że potrafiła mnie zdominować i zmusić do tego czego nie chciałam robić, jej siła, uroda, troska. Po prostu wszystko. Klepnęłam się więc po policzkach ze 3 razy, próbując jakoś odgonić te negatywne i niepożądane myśli. Przepraszałam także za nieśmieszny żart. Nigdy więcej go już nie powiem! Słowo! Ona tak naprawdę jednak nie wiedziała za co ją przepraszam, bo ja zaraz potem umilkłam. Mogła więc pomyśleć, że po prostu przepraszam ją za całokształt swojego zachowania. Ewentualnie jeszcze za coś innego, co było oczywiście nieprawdą. Bardzo dziwnie się zachowywałam. Tak jakbym nie była sobą. Przecież byłam shinobi, do cholery! A teraz zachowywałam się jak jakaś mała dziewczynka, która zgubiła się w obcym mieście i potrzebuje natychmiastowej pomocy.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Knajpka Kitsurai
Ich sytuacja potrafiła w sekundę zmienić swój obrót i z poważnych tematów przeszły do takich, które wywoływały jedynie rozbawienie. Może niekoniecznie sam temat to powodował, a fakt, że Iwaru nieporadnie próbowała wybrnąć z sytuacji. Nieustannie, niemal bez mrugnięcia okiem przyglądała się dziewczynie, ciekawa co też takiego wymyśli. Próbowała się powstrzymać, ale kiedy czarnowłosa zaczęła ją przepraszać na swój zabawny sposób, po prostu roześmiała się radośnie, przymykając na trochę oczy. Rzeczywiście, była niecodziennym zjawiskiem. Jakby jeszcze dziecko uwięzione już w ciele kobiety. To było jednak na swój sposób słodkie i rozczulało starszą o parę lat dziewczynę.
- Na pewno pochodzisz z Kantai? - zapytała rozweselona, widząc zakłopotanie na twarzy Iwaru. Najwidoczniej było jej głupio, że nie potrafi odpowiedzieć na pytanie białowłosej, ale nic nie szkodzi. Równie dobrze to wszystko mogło być jakimś dziwnym elementem gry, ale chyba nie chciała się tym teraz przejmować. Tak było całkiem przyjemnie. Przynajmniej skuteczny sposób na odgonienie myśli od bólu pleców.
- Dobrze, nie będę cię już tym męczyć, bo wiedza o Kantai nie jest twoją najmocniejszą stroną. - zażartowała, po czym puściła oczko do dziewczyny, by wcale się tym nie przejmowała. To nie był przecież jakiś egzamin z teorii, a jedynie luźna, przyjacielska rozmowa. Już dawno jej się tak dobrze i lekko nie rozmawiało z kimś, kogo poznała. W sumie, to dawno nie poznała nikogo nowego. Ostatnimi czasy obracała się, o dziwo, w towarzystwie męskim. Przez dwa lata pobytu w Ryuzaku zdążyła poznać jedynie Mei w gorących źródłach oraz Reikę, siostrę Shigeru. Ta druga nie była zaś zbyt rozmowna, w sumie jakby nieco zbywała jej obecność, ale możliwe, że białowłosej się wtedy wydawało. W każdym razie, pewnie będzie miała okazję ją jeszcze poznać, gdy przeprowadzi się do Shinrin.
- Wspomniałaś coś o kenjutsu, tak? No, o walce mieczem. Podszkolisz się trochę, to będziemy mogły się zmierzyć. Co prawda nie lubuje się w mieczach, ale mój bicz też spisuje się całkiem nieźle. - dopowiedziała zadziornie, wykluczając sparing w tym momencie. W końcu dopiero co wróciła z misji, nie była w pełni sprawa fizycznie, a i przypuszczała, że dziewczyna też nie ma zbyt wiele siły. Była za nią ciężka podróż, więc pasowałoby odpocząć, a nie pchać się w wir walki, nawet jeśli byłaby to tylko walka treningowa. Pomyślała jednak, że w przyszłości mogłoby to być przydatne, w końcu można rozwinąć nieco swoje umiejętności, potrenować walkę w zwarciu, a nie często zdarzała się do tego okazja. I to pod warunkiem, że jeszcze się spotkają. W końcu jeszcze się nie dowiedziała czy dziewczyna naprawdę pochodzi z Kantai. A nawet jeśli ona by jej tam nie znalazła, to sama Iwaru mogłaby mieć problem z odszukaniem białowłosej. W końcu ta chciała się przeprowadzić do Shinrin, o czym raczej nie zamierzała wspominać, bo w sumie to wszystko jeszcze mogło się zmienić. W każdym razie liczyła na pozytywne rozpatrzenie jej propozycji. Czarnowłosa miałaby okazję do potrenowania i mogłaby lepiej zadbać o swój tyłek, żeby ktoś go nie sprał. Same plusy!
- Na pewno pochodzisz z Kantai? - zapytała rozweselona, widząc zakłopotanie na twarzy Iwaru. Najwidoczniej było jej głupio, że nie potrafi odpowiedzieć na pytanie białowłosej, ale nic nie szkodzi. Równie dobrze to wszystko mogło być jakimś dziwnym elementem gry, ale chyba nie chciała się tym teraz przejmować. Tak było całkiem przyjemnie. Przynajmniej skuteczny sposób na odgonienie myśli od bólu pleców.
- Dobrze, nie będę cię już tym męczyć, bo wiedza o Kantai nie jest twoją najmocniejszą stroną. - zażartowała, po czym puściła oczko do dziewczyny, by wcale się tym nie przejmowała. To nie był przecież jakiś egzamin z teorii, a jedynie luźna, przyjacielska rozmowa. Już dawno jej się tak dobrze i lekko nie rozmawiało z kimś, kogo poznała. W sumie, to dawno nie poznała nikogo nowego. Ostatnimi czasy obracała się, o dziwo, w towarzystwie męskim. Przez dwa lata pobytu w Ryuzaku zdążyła poznać jedynie Mei w gorących źródłach oraz Reikę, siostrę Shigeru. Ta druga nie była zaś zbyt rozmowna, w sumie jakby nieco zbywała jej obecność, ale możliwe, że białowłosej się wtedy wydawało. W każdym razie, pewnie będzie miała okazję ją jeszcze poznać, gdy przeprowadzi się do Shinrin.
- Wspomniałaś coś o kenjutsu, tak? No, o walce mieczem. Podszkolisz się trochę, to będziemy mogły się zmierzyć. Co prawda nie lubuje się w mieczach, ale mój bicz też spisuje się całkiem nieźle. - dopowiedziała zadziornie, wykluczając sparing w tym momencie. W końcu dopiero co wróciła z misji, nie była w pełni sprawa fizycznie, a i przypuszczała, że dziewczyna też nie ma zbyt wiele siły. Była za nią ciężka podróż, więc pasowałoby odpocząć, a nie pchać się w wir walki, nawet jeśli byłaby to tylko walka treningowa. Pomyślała jednak, że w przyszłości mogłoby to być przydatne, w końcu można rozwinąć nieco swoje umiejętności, potrenować walkę w zwarciu, a nie często zdarzała się do tego okazja. I to pod warunkiem, że jeszcze się spotkają. W końcu jeszcze się nie dowiedziała czy dziewczyna naprawdę pochodzi z Kantai. A nawet jeśli ona by jej tam nie znalazła, to sama Iwaru mogłaby mieć problem z odszukaniem białowłosej. W końcu ta chciała się przeprowadzić do Shinrin, o czym raczej nie zamierzała wspominać, bo w sumie to wszystko jeszcze mogło się zmienić. W każdym razie liczyła na pozytywne rozpatrzenie jej propozycji. Czarnowłosa miałaby okazję do potrenowania i mogłaby lepiej zadbać o swój tyłek, żeby ktoś go nie sprał. Same plusy!
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Knajpka Kitsurai
Kantai, Kantai, Kantai. Przecież się tam urodziłam. Jak mogłam posiadać tak mało informacji o tej wyspie? Wyjaśniłam więc szybko całą sytuację. Oczywiście nic nie usprawiedliwiało mojej niewiedzy, jednak nie taki był mój cel. Celem było natomiast przekonanie białowłosej, że jednak pochodzę z Kantai. Nie wiem dlaczego akurat taki cel sobie postawiłam, bo to przecież praktycznie nieistotne skąd pochodzę. I tak jeszcze przez rok nie zamierzam opuszczać Ryuzaku. A może nawet i dłużej, jeśli będzie mnie stać na czynsz. Może będzie, zobaczymy. Nie spodziewam się też, że coś mnie do tego zmusi.
- Widzisz, Niku - zaczęłam dość nieśmiało po pewnej chwili. Dałam po prostu Nikusui trochę czasu na złapanie oddechu po tym całym śmiechu. Także się uśmiechnęłam, gdy ona się śmiała. Jednak jej rozbawienie i cała ta sytuacja nie były dla mnie na tyle śmieszne, żebym i ja wybuchła śmiechem. Kontynuowałam - Naprawdę urodziłam się w Kantai, ale nie byłam jakimś orłem i nie przykładałam uwagi do imion, nazw klanów, ich sekretnych zdolności ... zakładam także, że w tym wieku wiele osób jeszcze nie aktywowało swoich ... mi się udało dopiero po ...
Zasłoniłam usta dłonią i poprawiłam się w krześle, tak by siedzieć wygodnie z wyprostowanymi plecami i patrzyć na swoją rozmówczynię. W porę jednak udało mi się zatrzymać moją wypowiedź, która mi się po prostu wymsknęła. Nie chciałam tego mówić. Nie chciałam niczego sugerować, ale zapewne poległam na tej linii i teraz cała prawda wyjdzie na jaw. Będę znowu ciągnięta za język, ale tak widocznie musi być. Postanowiłam szybko rozwinąć temat:
- Jak widzisz, jestem głupia, bo nie zapamiętałam takich istotnych informacji. Wiedza jest potęgą, a ja przez własną głupotę z niej zrezygnowałam. Jestem głupia, prawda?
Uśmiechnęłam się delikatnie, a następnie podjęłam ostatni temat. Sparing. To może być fajna sprawa i niezmiernie cieszyłam się, że ta kobieta, bowiem dla mnie była kobietą, to zaproponowała. No, ale na swój sposób, odwróciłam całą wypowiedź do góry nogami i rzekłam po prostu:
- Jeśli tak bardzo chcesz wyżyć się na tak głupiej dziewczynie jak ja, to wiedz, że ona chętnie spełni Twoje marzenie!
Wyszczerzyłam zęby. To był naprawdę zabawny kawał. Jednoczesne nawiązanie do własnej głupoty, którą niewątpliwie posiadałam, jednoczesna zgoda na propozycję pojedynku i jednoczesne zasugerowanie jego wyniku. Uważałam bowiem, że nie jestem w stanie wygrać tego starcia.
- Może zostaniesz moją Mistrzynią? - wypaliłam w końcu, ni z gruchy ni z pietruchy.
- Widzisz, Niku - zaczęłam dość nieśmiało po pewnej chwili. Dałam po prostu Nikusui trochę czasu na złapanie oddechu po tym całym śmiechu. Także się uśmiechnęłam, gdy ona się śmiała. Jednak jej rozbawienie i cała ta sytuacja nie były dla mnie na tyle śmieszne, żebym i ja wybuchła śmiechem. Kontynuowałam - Naprawdę urodziłam się w Kantai, ale nie byłam jakimś orłem i nie przykładałam uwagi do imion, nazw klanów, ich sekretnych zdolności ... zakładam także, że w tym wieku wiele osób jeszcze nie aktywowało swoich ... mi się udało dopiero po ...
Zasłoniłam usta dłonią i poprawiłam się w krześle, tak by siedzieć wygodnie z wyprostowanymi plecami i patrzyć na swoją rozmówczynię. W porę jednak udało mi się zatrzymać moją wypowiedź, która mi się po prostu wymsknęła. Nie chciałam tego mówić. Nie chciałam niczego sugerować, ale zapewne poległam na tej linii i teraz cała prawda wyjdzie na jaw. Będę znowu ciągnięta za język, ale tak widocznie musi być. Postanowiłam szybko rozwinąć temat:
- Jak widzisz, jestem głupia, bo nie zapamiętałam takich istotnych informacji. Wiedza jest potęgą, a ja przez własną głupotę z niej zrezygnowałam. Jestem głupia, prawda?
Uśmiechnęłam się delikatnie, a następnie podjęłam ostatni temat. Sparing. To może być fajna sprawa i niezmiernie cieszyłam się, że ta kobieta, bowiem dla mnie była kobietą, to zaproponowała. No, ale na swój sposób, odwróciłam całą wypowiedź do góry nogami i rzekłam po prostu:
- Jeśli tak bardzo chcesz wyżyć się na tak głupiej dziewczynie jak ja, to wiedz, że ona chętnie spełni Twoje marzenie!
Wyszczerzyłam zęby. To był naprawdę zabawny kawał. Jednoczesne nawiązanie do własnej głupoty, którą niewątpliwie posiadałam, jednoczesna zgoda na propozycję pojedynku i jednoczesne zasugerowanie jego wyniku. Uważałam bowiem, że nie jestem w stanie wygrać tego starcia.
- Może zostaniesz moją Mistrzynią? - wypaliłam w końcu, ni z gruchy ni z pietruchy.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Knajpka Kitsurai
Słuchała dziewczyny uważnie, aczkolwiek z lekkim uśmiechem na twarzy. Rzeczywiście nie posiadała takie wiedzy. Niewiele wiedziała o terenach, z których pochodzi. Trudno, tak bywa. Jednak naprawdę mogło to kiedyś przysporzyć jej problemów. Wiedza w tych czasach była naprawdę cenna i mogła wiele razy uratował tyłek. Przy okazji dowiedziała się tez o tym, że Iwaru może mieć jakąś ukrytą moc w oczach, ale w ostatniej chwili się zatrzymała i nie dokończyła. Widać, nie chciała poruszać tego tematu, więc już wolała nie ciągnąć ją za język, bo byłoby to zbyt podejrzane. Może będzie miała się okazję przekonać, co takiego skrywa czarnowłosa.
- Raczej nierozsądna. - wyjaśniła, upijając ostatnie łyki herbaty i odsuwając od siebie pusty kubek, chcąc dać gospodarzowi do zrozumienia, że już skończyła. Nie prosiła jednak o żadną dolewkę. - Wszystko jednak da się nadrobić. Jak odwiedzisz rodzinne strony to będziesz miała okazję na poszerzenie swojej wiedzy, nic straconego. - dodała, chcąc podnieść dziewczynę na duchu. Skoro do tej pory nie miała z tego tytułu problemów, to tylko się cieszyć. Kiedyś jednak może natrafić na takiego przeciwnika, który będzie na tyle groźny, że takie informacje mogą być kluczowe.
Roześmiała się ponownie na wspomnieniu o wyżyciu. Oczywiście nie to miała na myśli, ale czarnowłosa też nie mówiła tego poważnie, chociaż sparing był jak najbardziej na poważnie. Uważała, że taka potyczka mogłaby im dobrze zrobić. Sama białowłosa, chociaż próbowała działać, to jednak nie miała wielkiego doświadczenia w walkach, więc każdy trening byłby przydatny. W Antai nie było osób, z którymi mogłaby ćwiczyć, jakoś nie uśmiechało jej się ponownie starcie z przybranych braciszkiem. Zanim jednak zdążyła odpowiedzieć, Iwaru zadała jej dość... dziwne pytanie. Aż otworzyła oczy szerzej i na parę sekund znieruchomiała. Ona mistrzynią? Owszem, może nie była początkującym adeptem, ale też nie była najlepszą kunoichi na świecie, chociaż dążyła do potęgi.
- To znaczy, jak to sobie wyobrażasz, Iwaru-chan? - zapytała zaciekawiona, bo przecież obie pochodziły z różnych prowincji, nie wiadomo było kiedy się zobaczą i raczej ciężko było obiecać, że białowłosa będzie mogła ją szkolić. Owszem, na pewno dałoby się jakoś ugadać i spotykać się co jakiś czas, by poświęcić go na treningi, ale to też nie będzie należało do najprostszych zadań. W sumie, chyba nawet nie miałaby nic przeciwko, bo czarnowłosa budziła w niej jakieś opiekuńcze uczucia, więc czemu by nie przenieść ich na strefę treningową. Chociaż pytała całkiem poważnie, to nie chcąc spłoszyć dziewczyny, by ta zaraz nie zaczęła się migać, że się wygłupiała, zachęciła ją szerokim, ale pogodnymuśmiechem.
- Raczej nierozsądna. - wyjaśniła, upijając ostatnie łyki herbaty i odsuwając od siebie pusty kubek, chcąc dać gospodarzowi do zrozumienia, że już skończyła. Nie prosiła jednak o żadną dolewkę. - Wszystko jednak da się nadrobić. Jak odwiedzisz rodzinne strony to będziesz miała okazję na poszerzenie swojej wiedzy, nic straconego. - dodała, chcąc podnieść dziewczynę na duchu. Skoro do tej pory nie miała z tego tytułu problemów, to tylko się cieszyć. Kiedyś jednak może natrafić na takiego przeciwnika, który będzie na tyle groźny, że takie informacje mogą być kluczowe.
Roześmiała się ponownie na wspomnieniu o wyżyciu. Oczywiście nie to miała na myśli, ale czarnowłosa też nie mówiła tego poważnie, chociaż sparing był jak najbardziej na poważnie. Uważała, że taka potyczka mogłaby im dobrze zrobić. Sama białowłosa, chociaż próbowała działać, to jednak nie miała wielkiego doświadczenia w walkach, więc każdy trening byłby przydatny. W Antai nie było osób, z którymi mogłaby ćwiczyć, jakoś nie uśmiechało jej się ponownie starcie z przybranych braciszkiem. Zanim jednak zdążyła odpowiedzieć, Iwaru zadała jej dość... dziwne pytanie. Aż otworzyła oczy szerzej i na parę sekund znieruchomiała. Ona mistrzynią? Owszem, może nie była początkującym adeptem, ale też nie była najlepszą kunoichi na świecie, chociaż dążyła do potęgi.
- To znaczy, jak to sobie wyobrażasz, Iwaru-chan? - zapytała zaciekawiona, bo przecież obie pochodziły z różnych prowincji, nie wiadomo było kiedy się zobaczą i raczej ciężko było obiecać, że białowłosa będzie mogła ją szkolić. Owszem, na pewno dałoby się jakoś ugadać i spotykać się co jakiś czas, by poświęcić go na treningi, ale to też nie będzie należało do najprostszych zadań. W sumie, chyba nawet nie miałaby nic przeciwko, bo czarnowłosa budziła w niej jakieś opiekuńcze uczucia, więc czemu by nie przenieść ich na strefę treningową. Chociaż pytała całkiem poważnie, to nie chcąc spłoszyć dziewczyny, by ta zaraz nie zaczęła się migać, że się wygłupiała, zachęciła ją szerokim, ale pogodnymuśmiechem.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Knajpka Kitsurai
Cieszyłam się, że udało mi się parę razy rozbawić Nikusui. To znaczy, że przynajmniej byłam zabawna. Chociaż to może moja głupota czy raczej brak rozsądku była śmieszna. Zatem Niku może śmiała się ze mnie a nie ze mną. Chociaż ja się nie śmiałam. Niemniej jednak mi to nie przeszkadzało. Najbardziej zaciekawiła mnie reakcja onee-san na to jak ją zapytałam o to czy zgodzi się zostać moją mistrzynią. Najpierw osłupiała i to była naturalna reakcja. Ja też bym pewnie się tak zachowała. Nie na co dzień ktoś prosi drugą osobę o to, by ją trenowała, a jeśli prosi to zapewne ma dość poważny powód, jak chociażby wygranie jakiegoś turnieju czy dokonanie zemsty, chęć obrony czy nawet, w dłuższej perspektywie czasowej, chęć objęcia władzy. Powodów dla których prosi się obce osoby o to, by trenowały może być bez liku, jednak zazwyczaj te powody są ważne dla osoby proszącej. Osoba proszona jest można by rzec ostatnią deską ratunku. Czy Niku właśnie tak o mnie wtedy myślała? Nie wiedziałam. Jednak moje pobudki były zgoła inne. Ja nie potrzebowałam na gwałt siły (chociaż sam gwałt był niezwykle interesujący). Nie potrzebowałam ani dopełniać zemsty ani nikogo chronić czy przejmować władzy. Mi po prostu Nikusui bardzo, ale to bardzo zaimponowała. Chciałam więc po pierwsze czerpać od niej wiedzę o świecie. Może dzięki niej dałabym radę uzupełnić braki w wykształceniu? Może przy niej nabrałabym jakiegoś rozsądku? Może nauczyłaby mnie jakichś fajnych ruchów? Ten powód jednak bladł w porównaniu do drugiego powodu. Po prostu chciałam z nią spędzić więcej czasu. Chciałam, byśmy po wspólnych treningach w przyszłości udawały się do jakiejś uroczej kawiarenki i rozmawiały ze sobą o różnych rzeczach. O treningu. O świecie. O chłopakach. O różnych innych fajnych rzeczach. Nie wiedziałam czy białowłosa jest ode mnie mocniejsza, a mistrzyni taka powinna być, jednak prosząc ją o szkolenie tak jakbym wywyższyła jej osobę, a poniżyła własną. Gdy tylko zgodzi się mnie szkolić zyska mój szacunek, niemniej jednak ja i tak się do tego nie przyznam, bowiem ja z reguły nie darzę nikogo szacunkiem. A przynajmniej staram się, by tak wszyscy myśleli i ... bym ja także tak myślała. Jednak czasem są chwilę, gdzie po prostu nie mogę zagłuszyć tego wewnętrznego głosu, który mówi "Nie oszukuj siebie. Przecież ty ją szanujesz!". Jak sobie wyobrażałam tą naszą relację Mistrzyni-Uczennica? Odpowiedziałam krótko:
- Będziesz mnie szkolić, uczyć technik, przekażesz mi caaaaaaaaaaluuuuutką wiedzę jaką posiadasz. A ja w zamian nie będę cię słuchała i będę ci wchodziła na głowę. Będę wszystkim mówiła jaka to głupia i niefajna jesteś, bo mi każesz biegać trzecie kółko dookoła jeziora, a mnie przecież już po pierwszym koszmarnie nogi bolą! A o czymś takim jak wdzięczność czy szacunek to możesz sobie tylko pomarzyć! Nie będę ci mówiła "per sensei". Co to to nie!
Pokazałam jej tylko język, jak gdybym chciała już na samym wstępie pokazać jak to bardzo nie darzę Niku szacunkiem, a następnie uśmiechnęłam się jednak i puściłam do niej oczko, sugerujące coś jakby "Tylko żartowałam. Nie martw się. Będziesz najcudowniejszą mistrzynią pod słońcem i będę Cię słuchać i szanować i kochać i będę wdzięczna. Będzie fajnie! Tylko się zgódź!". Oczywiście ten drobny gest zapewne nie mógł być tak odebrany, niemniej jednak właśnie podobne myśli gościły wtedy w mojej głowie. Oczywiście wiedziałam, że Nikusui zapewne pyta o kwestie organizacyjne. Zapewne chodzi jej o to, że nie będziemy się często widywać. Nie miałam stuprocentowej pewności, jednak miałam tego świadomość, że to właśnie to może być pewnego rodzaju problemem. Niemniej jednak w Ryuzaku miałam jeszcze jakiś rok darmowego mieszkania, a później sama będę musiała opłacać czynsz. Co to za różnica czy ten czynsz opłacam w Ryuzaku czy gdzieś indziej? Zawsze mogłam się przeprowadzić. Nie brałam jednak przy tym pod uwagę wątpliwej reakcji mojego klanu. Czy taka decyzja przysporzy mi kłopotów? Czy będą mnie ścigać? Miałam to totalnie gdzieś i nawet o tym nie myślałam. Po chwili jednak w moich myślach coś się pojawiło. Czarka z sake, którą zamówiłam dla Nikusui. Od jakiegoś czasu stała nienaruszona. Kobieta zadowoliła się bowiem herbatą. Zapytałam więc:
- Będziesz to pić?
A następnie wyciągnęłam rękę i sięgnęłam po tą czarkę. Oczywiście miałam zamiar ją pochwycić i wypić. Co z tego, że podobno nie było mi wolno? Miałam to gdzieś. Co z tego, że to był prezent, a "kto daje i zabiera ten się w piekle poniewiera"? Ja miejsce w piekle już miałam przygotowane. Brak szacunku! Właśnie okazywałam brak szacunku, a co! Nie mogę? Oczywiście jeśli udało mi się tą czarkę pochwycić, to zaczynam ją sobie pić, powoli.
- Będziesz mnie szkolić, uczyć technik, przekażesz mi caaaaaaaaaaluuuuutką wiedzę jaką posiadasz. A ja w zamian nie będę cię słuchała i będę ci wchodziła na głowę. Będę wszystkim mówiła jaka to głupia i niefajna jesteś, bo mi każesz biegać trzecie kółko dookoła jeziora, a mnie przecież już po pierwszym koszmarnie nogi bolą! A o czymś takim jak wdzięczność czy szacunek to możesz sobie tylko pomarzyć! Nie będę ci mówiła "per sensei". Co to to nie!
Pokazałam jej tylko język, jak gdybym chciała już na samym wstępie pokazać jak to bardzo nie darzę Niku szacunkiem, a następnie uśmiechnęłam się jednak i puściłam do niej oczko, sugerujące coś jakby "Tylko żartowałam. Nie martw się. Będziesz najcudowniejszą mistrzynią pod słońcem i będę Cię słuchać i szanować i kochać i będę wdzięczna. Będzie fajnie! Tylko się zgódź!". Oczywiście ten drobny gest zapewne nie mógł być tak odebrany, niemniej jednak właśnie podobne myśli gościły wtedy w mojej głowie. Oczywiście wiedziałam, że Nikusui zapewne pyta o kwestie organizacyjne. Zapewne chodzi jej o to, że nie będziemy się często widywać. Nie miałam stuprocentowej pewności, jednak miałam tego świadomość, że to właśnie to może być pewnego rodzaju problemem. Niemniej jednak w Ryuzaku miałam jeszcze jakiś rok darmowego mieszkania, a później sama będę musiała opłacać czynsz. Co to za różnica czy ten czynsz opłacam w Ryuzaku czy gdzieś indziej? Zawsze mogłam się przeprowadzić. Nie brałam jednak przy tym pod uwagę wątpliwej reakcji mojego klanu. Czy taka decyzja przysporzy mi kłopotów? Czy będą mnie ścigać? Miałam to totalnie gdzieś i nawet o tym nie myślałam. Po chwili jednak w moich myślach coś się pojawiło. Czarka z sake, którą zamówiłam dla Nikusui. Od jakiegoś czasu stała nienaruszona. Kobieta zadowoliła się bowiem herbatą. Zapytałam więc:
- Będziesz to pić?
A następnie wyciągnęłam rękę i sięgnęłam po tą czarkę. Oczywiście miałam zamiar ją pochwycić i wypić. Co z tego, że podobno nie było mi wolno? Miałam to gdzieś. Co z tego, że to był prezent, a "kto daje i zabiera ten się w piekle poniewiera"? Ja miejsce w piekle już miałam przygotowane. Brak szacunku! Właśnie okazywałam brak szacunku, a co! Nie mogę? Oczywiście jeśli udało mi się tą czarkę pochwycić, to zaczynam ją sobie pić, powoli.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Knajpka Kitsurai
Nawet nie próbowała ukryć szerokie uśmiechu, kiedy Iwaru tłumaczyła, jak to by wyglądało. Mówiła to z takim przekonaniem i oczywiście tak przekomicznie, że nie dało się nie unieść kącika warg do góry. Rzecz jasna białowłosa jeszcze jej przytakiwała, jakby całkowicie to rozumiała i wcale nie byłoby to dla niej dziwne. Dała jej jednak dokończyć, nie przerwała ani jednym słowem czy też westchnięciem. Postanowiła, że jeszcze potrzyma ją trochę w niepewności. I o dziwo, nawet nie zareagowała, kiedy czarnowłosa wykazała chęć wypicia czarki, która wypełniona była sake. Cóż, na dobrą sprawę, nie była jej matką czy starszą siostrę. Ani nawet mistrzynią, przynajmniej jeszcze. Także nie miała prawa jej tego zabronić. Co najwyżej zasugerować, że nie powinna tego robić. Z drugiej strony, to jedynie jedna czarka, która nie powinna sprawić, że lada moment będzie leżeć na podłodze. Raczej.
Odczekała jeszcze trochę, po czym, jeśli dziewczyna wypiła alkohol, zerknęła jeszcze na puste już naczynie i spojrzała na gospodarza, który akurat zajął się jakimś innym zamówieniem.
- Mhm, czyli będziesz się słuchać, chwalić mnie i uważać, że cokolwiek powiem, to będzie słuszne. - mruknęła, całkowicie przekręcając jej słowa, bo mogła sobie na to pozwolić. W końcu samo puszczenie oczka mówiło już wiele! - W takim razie nie widzę problemu. - dopowiedziała z zadziornym i zwycięskim uśmieszkiem, po czym nachyliła się w stronę dziewczyny i zmrużyła nieco oczy, jakby zaraz miała powiedzieć najbardziej poważną rzecz na świecie.
- Ale żadnego sake przed treningami. No, może po. - powiedziała zdecydowanie, ale na końcu znowu się uśmiechnęła, po czym pacnęła ją palcem wskazującym w czoło. Owszem, temat z treningami nie był prosty, ale czemu by nie spróbować? Jeśli będzie okazja się spotkać, to będą mogły nawzajem się nieco podszkolić. To może przynieś same profity, a przynajmniej tak jej się teraz wydawało.
Wyprostowała się, zostawiając jeszcze parę ryo na ladzie, co oznaczało, że na pewno nic już nie będzie zamawiać. Nie oznaczało to jednak, że będzie się już zbierać, chociaż na pewno niedługo wybije już jej pora. Pasowałoby wybrać się do tego sklepu i zakupić parę rzeczy, bo jej ekwipunek zaraz zacznie płakać ze swojej biedoty. Poza tym, też powinna ubezpieczyć się w jakiś płaszcz, bo niedługo czekała ją podróż do Shinrin. Już nie wspominając o tej nieszczęsnej maści, która uśmierzy jej ból. Nie wyobrażała sobie jakoś chodzić przez kilka najbliższych dni z tym bólem. Dobra, teraz momentami o nim zapominała, bo dawka alkoholu i dobre towarzystwo odwracały uwagę od dyskomfortu, no ale w nocy czy rano już tak nie będzie, niestety.
Odczekała jeszcze trochę, po czym, jeśli dziewczyna wypiła alkohol, zerknęła jeszcze na puste już naczynie i spojrzała na gospodarza, który akurat zajął się jakimś innym zamówieniem.
- Mhm, czyli będziesz się słuchać, chwalić mnie i uważać, że cokolwiek powiem, to będzie słuszne. - mruknęła, całkowicie przekręcając jej słowa, bo mogła sobie na to pozwolić. W końcu samo puszczenie oczka mówiło już wiele! - W takim razie nie widzę problemu. - dopowiedziała z zadziornym i zwycięskim uśmieszkiem, po czym nachyliła się w stronę dziewczyny i zmrużyła nieco oczy, jakby zaraz miała powiedzieć najbardziej poważną rzecz na świecie.
- Ale żadnego sake przed treningami. No, może po. - powiedziała zdecydowanie, ale na końcu znowu się uśmiechnęła, po czym pacnęła ją palcem wskazującym w czoło. Owszem, temat z treningami nie był prosty, ale czemu by nie spróbować? Jeśli będzie okazja się spotkać, to będą mogły nawzajem się nieco podszkolić. To może przynieś same profity, a przynajmniej tak jej się teraz wydawało.
Wyprostowała się, zostawiając jeszcze parę ryo na ladzie, co oznaczało, że na pewno nic już nie będzie zamawiać. Nie oznaczało to jednak, że będzie się już zbierać, chociaż na pewno niedługo wybije już jej pora. Pasowałoby wybrać się do tego sklepu i zakupić parę rzeczy, bo jej ekwipunek zaraz zacznie płakać ze swojej biedoty. Poza tym, też powinna ubezpieczyć się w jakiś płaszcz, bo niedługo czekała ją podróż do Shinrin. Już nie wspominając o tej nieszczęsnej maści, która uśmierzy jej ból. Nie wyobrażała sobie jakoś chodzić przez kilka najbliższych dni z tym bólem. Dobra, teraz momentami o nim zapominała, bo dawka alkoholu i dobre towarzystwo odwracały uwagę od dyskomfortu, no ale w nocy czy rano już tak nie będzie, niestety.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Knajpka Kitsurai
Udało mi się zdobyć alkohol. Byłam prawdziwą shinobi! Oszukałam przeciwnika. Uśmiechnęłam się i powąchałam to nosem. Pachniało strasznie dziwnie. Jakoś chyba nie będzie mi smakować. Tak właśnie myśląc, odstawiłam czarkę i pokazując ją ręką zachęciłam Nikusui do tego, by jednak ją wypiła. Kupiłam ją dla niej, z dobrego serca! Wcale nie miałam zamiaru jej pić, no.
- To Twój napój. Wypił, proszę. - powiedziałam z uśmiechem, a potem podjęłam poważniejszy temat, a mianowicie temat treningów:
- No ... masz rację ... - zaczerwieniłam się - Jednak nie zawsze będę uważać, że to co powiesz to będzie słuszne, ale będę się liczyć z Twoim zdaniem, Nikusui-sensei. I chyba jednak podaruję sobie picie tego czegoś. Zarówno przed jak i po jak i w trakcie treningów.
A jednak to zrobiłam. Nazwałam ją nauczycielką, okazując tym samym szacunek. Tym razem mówiłam na serio. Jednak ciężko mi było wyobrazić sobie nasze wspólne treningi. Kiedy i gdzie się będą odbywać? Czy ja rzeczywiście mogę kogoś darzyć szacunkiem? Nie wierzyłam w to. Niemniej jednak zamierzałam spróbować, bo niby czemu nie? Może jednak korona mi z głowy nie spadnie? Rozmyślałam nad tym, a czas leciał i leciał i leciał. Nie wiedziałam, że Niku też zamierza wybrać się na zakupy. Jednak ja musiałam. Potrzebowałam płaszcza, bo droga powrotna w takie zimno ... niezbyt mi się widziała. No i przydałoby się zakupić jakiś fajny, nowy sprzęt. Niektóre dziewczynki kupowały sobie lalki. Ja kupowałam noże i inne tego typu przedmioty. Może więc jednak pobędziemy jeszcze jakiś czas razem? Swoją drogą. Ten dzień był niezwykle ciekawy. Mógł bowiem wywrócić całe moje życie do góry nogami. Do tej pory byłam bowiem sama sobie panią i robiłam co chciałam. Grałam pierwsze skrzypce. Teraz jednak będę musiała się podporządkować osobie, która była dla mnie obca, chociaż wydawało mi się, że znałam ją od lat. Jeden dzień potrafi zmienić bardzo wiele. Najlepszym przykładem jest chociażby śmierć. Nie ginie się codziennie. Jeden dzień wszystko zmienia.
- To Twój napój. Wypił, proszę. - powiedziałam z uśmiechem, a potem podjęłam poważniejszy temat, a mianowicie temat treningów:
- No ... masz rację ... - zaczerwieniłam się - Jednak nie zawsze będę uważać, że to co powiesz to będzie słuszne, ale będę się liczyć z Twoim zdaniem, Nikusui-sensei. I chyba jednak podaruję sobie picie tego czegoś. Zarówno przed jak i po jak i w trakcie treningów.
A jednak to zrobiłam. Nazwałam ją nauczycielką, okazując tym samym szacunek. Tym razem mówiłam na serio. Jednak ciężko mi było wyobrazić sobie nasze wspólne treningi. Kiedy i gdzie się będą odbywać? Czy ja rzeczywiście mogę kogoś darzyć szacunkiem? Nie wierzyłam w to. Niemniej jednak zamierzałam spróbować, bo niby czemu nie? Może jednak korona mi z głowy nie spadnie? Rozmyślałam nad tym, a czas leciał i leciał i leciał. Nie wiedziałam, że Niku też zamierza wybrać się na zakupy. Jednak ja musiałam. Potrzebowałam płaszcza, bo droga powrotna w takie zimno ... niezbyt mi się widziała. No i przydałoby się zakupić jakiś fajny, nowy sprzęt. Niektóre dziewczynki kupowały sobie lalki. Ja kupowałam noże i inne tego typu przedmioty. Może więc jednak pobędziemy jeszcze jakiś czas razem? Swoją drogą. Ten dzień był niezwykle ciekawy. Mógł bowiem wywrócić całe moje życie do góry nogami. Do tej pory byłam bowiem sama sobie panią i robiłam co chciałam. Grałam pierwsze skrzypce. Teraz jednak będę musiała się podporządkować osobie, która była dla mnie obca, chociaż wydawało mi się, że znałam ją od lat. Jeden dzień potrafi zmienić bardzo wiele. Najlepszym przykładem jest chociażby śmierć. Nie ginie się codziennie. Jeden dzień wszystko zmienia.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Knajpka Kitsurai
Roześmiała się cicho, kiedy Iwaru jednak zrezygnowała ze skosztowania sake. W sumie jakoś ją to cieszyło, bo dziewczyna sama zdecydowała, że jednak tego pić nie będzie. Całkiem dobrze mogło to rokować na przyszłość. Dlatego skinęła jej delikatnie głową z geście aprobaty, po czym sama opróżniła alkohol z małego naczynia, wlewając je w swoje gardło.
- To już wystarczy do współpracy. - powiedziała, jednocześnie słownie przypieczętowując ich mały układ. Co prawda teraz nie odbędą żadnego treningu, ale jakoś była pewna, że się jeszcze spotkają. A wtedy będzie najlepsza okazja do tego, by sprawdzić swoje umiejętności. Nie będą to typowe spotkania sensei-uczeń, ale może nawet taka opcja byłaby wygodniejsza. Spotykałyby się po jakimś czasie, mogłyby powymieniać się informacjami. Kto wie, może czarnowłosa do tego czasu zdąży się dowiedzieć coś o Uchiha? Co prawda ona też trochę wiedziała, no ale nie były to, według niej, wystarczające wiadomości, zawsze można było dowiedzieć się ciut więcej, przecież nie zaszkodzi.
- Wiem, że chcesz wybrać się do sklepu. Przydałby ci się ten płaszcz przed powrotem do Ryuzaku. O ile tam się wybierasz. - dopowiedziała, zerkając na dziewczynę i jednocześnie wstając ze swojego miejsca. Naprawdę wystarczy już tych pogaduszek. Odpowiednio się zrelaksowała przy rozmowie z Iwaru, wypiła parę czarek sake, które przyjemnie ją rozgrzały i pozwoliły nieco zapomnieć o bólu.
- Też muszę zrobić małe zakupy. Mój ekwipunek płacze, bo jest taki ubogi. - dodała, krzywiąc się nieco teatralnie. Zresztą, niewygodne było noszenie tego wszystkiego w pończoszy czy gorsecie. Mogłaby się poharatać, a szkoda byłoby tego bladego ciała. Poza tym, przydałoby się jej zabezpieczenie przed podróżą do Shinrin. I jeszcze ta nieszczęsna maść. Smarowanko dzisiaj konieczne.
Spodziewała się, że dziewczyna przystanie na jej propozycję. Będą mogły wymienić jeszcze parę słów po drodze, przy okazji Iwaru nie będzie musiała błądzić i zostanie odprowadzona prosto pod sklep z wyposażeniem i innymi niezbędnymi rzeczami. Układ idealny! Teraz pozostaje zebranie się, pożegnanie z gospodarzem, oczywiście dość krótkie. I zakupy, też dość krótkie, bo białowłosa wiedziała, czego potrzebuje i nie potrzebowała spędzić w sklepie więcej, niż pięciu minut. Konkrety.
- To już wystarczy do współpracy. - powiedziała, jednocześnie słownie przypieczętowując ich mały układ. Co prawda teraz nie odbędą żadnego treningu, ale jakoś była pewna, że się jeszcze spotkają. A wtedy będzie najlepsza okazja do tego, by sprawdzić swoje umiejętności. Nie będą to typowe spotkania sensei-uczeń, ale może nawet taka opcja byłaby wygodniejsza. Spotykałyby się po jakimś czasie, mogłyby powymieniać się informacjami. Kto wie, może czarnowłosa do tego czasu zdąży się dowiedzieć coś o Uchiha? Co prawda ona też trochę wiedziała, no ale nie były to, według niej, wystarczające wiadomości, zawsze można było dowiedzieć się ciut więcej, przecież nie zaszkodzi.
- Wiem, że chcesz wybrać się do sklepu. Przydałby ci się ten płaszcz przed powrotem do Ryuzaku. O ile tam się wybierasz. - dopowiedziała, zerkając na dziewczynę i jednocześnie wstając ze swojego miejsca. Naprawdę wystarczy już tych pogaduszek. Odpowiednio się zrelaksowała przy rozmowie z Iwaru, wypiła parę czarek sake, które przyjemnie ją rozgrzały i pozwoliły nieco zapomnieć o bólu.
- Też muszę zrobić małe zakupy. Mój ekwipunek płacze, bo jest taki ubogi. - dodała, krzywiąc się nieco teatralnie. Zresztą, niewygodne było noszenie tego wszystkiego w pończoszy czy gorsecie. Mogłaby się poharatać, a szkoda byłoby tego bladego ciała. Poza tym, przydałoby się jej zabezpieczenie przed podróżą do Shinrin. I jeszcze ta nieszczęsna maść. Smarowanko dzisiaj konieczne.
Spodziewała się, że dziewczyna przystanie na jej propozycję. Będą mogły wymienić jeszcze parę słów po drodze, przy okazji Iwaru nie będzie musiała błądzić i zostanie odprowadzona prosto pod sklep z wyposażeniem i innymi niezbędnymi rzeczami. Układ idealny! Teraz pozostaje zebranie się, pożegnanie z gospodarzem, oczywiście dość krótkie. I zakupy, też dość krótkie, bo białowłosa wiedziała, czego potrzebuje i nie potrzebowała spędzić w sklepie więcej, niż pięciu minut. Konkrety.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Knajpka Kitsurai
Skinęłam tylko głową. Co innego mi pozostało? Trzeba było wracać do Ryuzaku. W sumie to było trochę bezmyślne, bo wychodzi na to, że wybrałam się w 12 godzinną pieszą podróż, żeby sobie z godzinę posiedzieć w knajpie. Oczywiście! Było warto! Bo jednak poznałam Nikusui. Niemniej jednak chyba trzeba było wracać, bo strasznie zaniedbałam ostatnio treningi. Trzeba by się wziąć do roboty. Wyszłam więc z knajpy, przepuszczając Nikusui-onee-san-sensei przodem. Ja bowiem nie wiedziałam gdzie ten klep z wyposażeniem się znajduje. Po drodze jednak wysunęłam pewną propozycję:
- Jeśli będziesz chciała ze mną wspólnie potrenować ... - mówiłam wolno i nieśmiało, ciągle krocząc za swoją nową mistrzynią - Oczywiście do niczego Cię nie zmuszam ... ale jeśli tak, to może po prostu zostawisz mi wiadomość w tej knajpie co byłyśmy? Możesz też wysłać ją pocztą. Ja będę odwiedzała tą knajpę powiedzmy co tydzień, w każdą niedzielę i w ten sposób będziemy mogły się komunikować. Ewentualnie wyślij ją do Ryuzaku, ale ja niestety ... nie pamiętam swojego adresu. Przepraszam. Jestem taka głupia!
Zrobiłam tutaj długą przerwę, żeby białowłosa mogła mi odpowiedzieć. Następnie gdy ta skończyła swoją wypowiedź, ja zadałam bardzo dziwne i mroczne pytanie. Jakoś bardzo lubiłam ten temat. Mogło to oznaczać początek jakichś zaburzeń psychicznych czy emocjonalnych, ewentualnie takie zaburzenia już we mnie tkwiły od bardzo, bardzo dawna, ale dopiero teraz zostały aktywowane. Ale po prostu byłam ciekawa!
- Mam pytanie - zaczęłam - Gdybyśmy były wrogami i stoczyłybyśmy walkę. Powaliłabyś mnie i obezwładniła. Jednak ciągle bym żyła. Co byś wtedy zrobiła? Zostawiłabyś mnie tam? Może ktoś by mi pomógł? Dobiłabyś mnie? Czy może poddała torturom za karę, że próbowałam podnieść na Ciebie rękę ... oczywiście potem musiałabym pewnie zginąć i tak, nie?
Nie planowałam z nią walczyć. Chciałam w ten prosty sposób wybadać po prostu jakim typem człowieka jest białowłosa. Czy jest bardziej jak matka? Ukarze, ale przebaczy i da drugą szansę? Czy może jest jak prawdziwy zabójca czy genialny strateg? Pozbywa się zagrożenia raz a dobrze i nie podejmuje zbędnego ryzyka? Czy może jest sadystką, która lubi się znęcać nad swoimi wrogami? Szłyśmy dalej, aż w końcu udało nam się dojść do wspomnianego sklepu.
z/t: tutaj
- Jeśli będziesz chciała ze mną wspólnie potrenować ... - mówiłam wolno i nieśmiało, ciągle krocząc za swoją nową mistrzynią - Oczywiście do niczego Cię nie zmuszam ... ale jeśli tak, to może po prostu zostawisz mi wiadomość w tej knajpie co byłyśmy? Możesz też wysłać ją pocztą. Ja będę odwiedzała tą knajpę powiedzmy co tydzień, w każdą niedzielę i w ten sposób będziemy mogły się komunikować. Ewentualnie wyślij ją do Ryuzaku, ale ja niestety ... nie pamiętam swojego adresu. Przepraszam. Jestem taka głupia!
Zrobiłam tutaj długą przerwę, żeby białowłosa mogła mi odpowiedzieć. Następnie gdy ta skończyła swoją wypowiedź, ja zadałam bardzo dziwne i mroczne pytanie. Jakoś bardzo lubiłam ten temat. Mogło to oznaczać początek jakichś zaburzeń psychicznych czy emocjonalnych, ewentualnie takie zaburzenia już we mnie tkwiły od bardzo, bardzo dawna, ale dopiero teraz zostały aktywowane. Ale po prostu byłam ciekawa!
- Mam pytanie - zaczęłam - Gdybyśmy były wrogami i stoczyłybyśmy walkę. Powaliłabyś mnie i obezwładniła. Jednak ciągle bym żyła. Co byś wtedy zrobiła? Zostawiłabyś mnie tam? Może ktoś by mi pomógł? Dobiłabyś mnie? Czy może poddała torturom za karę, że próbowałam podnieść na Ciebie rękę ... oczywiście potem musiałabym pewnie zginąć i tak, nie?
Nie planowałam z nią walczyć. Chciałam w ten prosty sposób wybadać po prostu jakim typem człowieka jest białowłosa. Czy jest bardziej jak matka? Ukarze, ale przebaczy i da drugą szansę? Czy może jest jak prawdziwy zabójca czy genialny strateg? Pozbywa się zagrożenia raz a dobrze i nie podejmuje zbędnego ryzyka? Czy może jest sadystką, która lubi się znęcać nad swoimi wrogami? Szłyśmy dalej, aż w końcu udało nam się dojść do wspomnianego sklepu.
z/t: tutaj
0 x
Re: Knajpka Kitsurai
Anzou dotarł do knajpki. Może to wyglądać nieco śmiesznie, ale dziecko siedzące w knajpie dla dorosłych. No, może to być nieco dziwne. Z drugiej strony, czy jest coś bardziej dziwnego od dzieciaka zachęcającego do skorzystania z usług domu publicznego? Chyba nie... Młody Sosei rozglądał się dookoła za jakąś pracą, jakimś zleceniem. Szukał ogłoszeń wbitych w ścianę, czegokolwiek, co umożliwi mu zarobienie pieniędzy. Tak, taki był niestety ten świat. Bez pieniędzy nie można być kimś. A żeby być kimś, Anzou potrzebuje miecza. Specjalnego miecza, ze wzmocnionej stali, który będzie doskonale przewodził żywioł błyskawicy... Ale ile jeszcze czasu, zanim chłopak uzbiera na ten miecz pieniądze...
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość