Wschodnie niziny

Najmniejsza, a zarazem najbardziej wysunięta na północ prowincja Wietrznych Równin. Antai zamieszkiwany jest przez Ród Kaminari i ze względu na swoje położenie, ma idealne warunki do rozwoju wszelakich przedsięwzięć bazujących na żegludze morskiej. Ukształtowanie terenu w przeważającej części jest równinne, i dopiero przy linii brzegowej zauważyć może wszelkie niewysokie, porośnięte trawą wydmy. W południowych sektorach prowincji można zaś znaleźć niewielkie osady Szczepu Kami.
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Wschodnie niziny

Post autor: Tatsuo »

Obrazek
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Wschodnie niziny

Post autor: Tatsuo »

Obrazek
Posłaniec Bogów [ C ]
19 / 30
Kaminari Anzou
Cicha eliminacja. Ha! Niech wiedzą, że się mają bać, chłopcze. Jesteś młody, to pewnie nie rozumiesz tego, co ja. Życie jedynie pokazało mi, że tylko siłą jesteśmy w stanie coś osiągnąć. Gdy ktoś pyskował na statku, to co, myślisz, że spokojnie sobie z nim gadaliśmy na boku? A GDZIEŻ! Na deskę na oczach wszystkich, by widzieli jego zaszklone oczy, skomlący głos i strach, choć nie wszyscy chcieli to pokazywać, to było widać, że się boją. – Co to w ogóle za pomysły w swojej głowie miał Anzou. Przepędzić, przekonać? Hitoko jakby sobie chciał pogawędzić, to wysłałby listy, a nie wynajmował shinobiego, który swoją posturą i swoimi działaniami miałby zastraszyć całą ludność Sanike. – Jak tam sobie uważasz. Ja chcę tylko odzyskać to, co mi zostało zabrane, a potem będę zajmował się niezależnością mojej osady. Byłem miły, spłacałem to, co należało do mnie, a widzisz, jak mi podziękowali. Jednym shinobim wysłanym w ostatniej chwili. – Ale to jakim shinobim! Tego oczywiście Hitoko jeszcze nie wiedział, choć mógł jedynie przypuszczać. – Gdzież tam iluzja. Sam żem widział, jak to cholerstwo z nieba leciało. Myślałem, że nas atakują, już się miałem zbierać do walki, a tu się okazało, że jakiś kamień z nieba spadł. Rozumiesz to? Kamień, aa zresztą już ci to mówiłem, ale sam w to nie dowierzam. Eiji wykorzystał to i nagadał wszystkim tym starym babom, że to znak od bogów, że to on teraz ma rządzić. A chłopy mnie pogoniły. Pewnie mieli dość tego, że muszą robić. Banda leniwców. Jak wrócę, to im pokażę, co to prawdziwa robota. Tak samo ten Eiji. Nic nie robił, żarł i leżał całe dnie. Ponoć babę miał w mieście, co ją zostawił, bo go dręczyła. Nie znam typa, ale dogonić go na pewno nie będzie trudno, jeżeli zacznie uciekać.

Podróż morska przebiegła bez żadnych zakłóceń. Dryfowali spokojnie oddaleni o kilka kilometrów od brzegu, aby przez skąpe światło Księżyca nie zatracić swojego położenia na mapie świata. Gdy przepłynęli już obok północnego portu, będącego jedynym tak jasnym punktem na ich drodze, niektórzy z wiosłujących odpuszczali sobie, aby móc się choć te kilka godzin czy nawet minut przespać. By zregenerować siły, poukładać myśli i co najważniejsze przygotować się mentalnie do walki. Nawet ocean był dziś wyjątkowo spokojny, pozwalając tej niewielkiej załodze przetrwać tę eskapadę.
* * * Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem. Braki w ludziach dały się we znaki, kiedy Słońce wychodziło już nad horyzont, a do Sanike były przynajmniej dwie godziny morskiej wędrówki. Każdy z marynarzy wiosłował tyle, ile miał sił w rękach. W końcu chcieli dotrzeć tam, zanim ludzie powrócą od swoich trzód.

No, patrz młody. – Staruszek klepnął otwartą dłonią w ramię Anzou, gdy przed nimi, na zielonych polach zaczęły pojawiać się pierwsze drewniane budynki. Brzeg, do którego mieli za chwilę przybijać, był niemalże całkowicie pusty. Niewielka plaża oddalona może trzysta metrów od samej osady, a na niej... ktoś właśnie stał i ochoczo machał w kierunku całej załogi. Nie wydawała się to być jednak osoba, która zagroziłaby całej wyprawie. Była to dziewczynka, młodsza może o kilka lat od Anzou, ubrana w tradycyjne, choć nieco biedne kimono. W ręku swym trzymała niewielki wiklinowy koszyk. – Nie dość, że się spóźniliśmy, to jeszcze jakiś bachor musiał nas wyczaić. – Ciekawe czy też tak mówił do swoich mieszkańców.

Marynarze jednak wiosłowali dalej, aż w końcu łajba mocno uderzyła o piaszczystą mieliznę, zarzucając nie tylko skrzyniami, ale i ludźmi. Siedzący za Anzou Yoto, którego wcześniej Kaminari poparzył prądem, całkowitym przypadkiem upadł na białowłosego, spychając go na ścianę statku, o którą uderzył swoim lewym ramieniem. – Przeprzapszam – Wybełkotał przestraszony i czym prędzej powrócił do pozycji siedzącej, kuląc się nieco. Nie chciał znowu dostać prądem. Nie było to dla niego zbyt miłe przeżycie.

Hitoko w tym czasie nawet nie przejął się tym, że komuś lub czemuś mogłoby się coś stać podczas uderzenia. Wyskoczył na piasek, wstając wcześniej na ławeczce i podszedł czym prędzej do dziewczynki. 

Pan Hitoko! – Zachichotała radośnie na widok starszego mężczyzny. – Przyszedł Pan na ceremonię połączenia? – Dziewczynka pogrzebała w swoim koszyku, wyjmując jedną z wielu muszli, jakie znalazła. A to była naprawdę ładna muszla. Biała z delikatnymi różowymi akcentami. I to jaka duża ona była! No naprawdę piękny okaz. – Proszę, zebrałam je dla n-
Ceremonie, kurwa, czego? – Mężczyzna nawet nie zwracał uwagi na to, co ta dziewczynka zamierzała mu pokazać. A co go to obchodzi.
Połączenia z-z... Inarim na placu głównym. To znaczy z darem od niego! Cząstka, która spadła z nieba, przypomina naszemu Eiji-samie gołębia. Mama mówi, że gołąb przekazuje wiadomości bogów. To takie wspaniałe. – Rozpromieniła się jeszcze bardziej, lecz uśmiech szybko zszedł z twarzy, gdy Hitoko odwracając się w kierunku swojej załogi, swym płaszczem wytrącił muszlę z rąk dziewczynki. – Dobra. Sprawa jest prosta. Nie wiem, kto, po co i jak wymyśla takie durnoty, ale musimy temu zapobiec. Ja z moimi idziemy przez wioskę. Niech wiedzą, że prawowity właściciel przybył ponownie. – A ty? Choć Hitoko nie zadał tego pytania, to jego wzrok wskazywał na to, że liczy na odpowiedź Anzou na temat jego drogi.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 948
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Wschodnie niziny

Post autor: Anzou »

Tego można było się spodziewać. Staruszek i dyplomacja? Niewykonalne. Niestety, Kaminari prawdopodobnie będzie musiał wpaść z buta do osady i zrobić porządek. Niby dobrze, jednak nie do końca. Szybka akcja, brak kontroli nad sytuacją może się źle skończyć, zwłaszcza, jeżeli chodzi o niewinnych ludzi. Młodzieniec w swoich działaniach musiał być ostrożny. Tyle i aż tyle. Rozmowa przyspieszała podróż i sprawiała, ze chłopak nie zwracał uwagę na to, czy trwa długo czy nie. Robił co musiał. Najzwyczajniej w świecie wiosłował.
- Każdy ma swoje cele. Mi też zależy na tym, by dostawy wełny ponownie były dostarczane do Raigeki. Usunę tego przebierańca i wszystko wróci na swoje miejsce.
Tym komunikatem Białowłosy zamierzał zaznaczyć jaki ma w tym wszystkim interes. Przecież to był jego cel misji. Mógł rozegrać ją na kilka sposobów, mógł nawet nie rozmawiać z dziaduszkiem! Mógł go olać i rozpocząć negocjacje z nowym przywódcą osady, ewentualnie zamordować go, gdyby stwarzał większa problemy. Anzou upewnił się, że to nie jest iluzja. Taką opcję również trzeba było rozważyć. Cała akcja z kamieniem brzmi jak jakaś technika. Ktoś wykorzystał ją, by zmanipulować ludzi i przejąć władzę. Zrobił to w idealny sposób. Podróż mijała, a grupa w końcu dotarła do celu. Młodzieniec ponownie stanął na lądzie. W trakcie wiosłowania nie mógł poświęcić wystarczającej uwagi na to, by podziwiać widoki. Może przyjdzie jeszcze na to czas, chociażby w drodze powrotnej.
- Ładnie tu!
Powiedział z uśmiechem na twarzy przedstawiciel klanu Kaminari. Masa terenów, przyroda - wszystko robiło ogromne wrażenie. Wartość dodana misji! Zdecydowanie na plus. Chłopak wziął głęboki oddech, a czyste i świeże powietrze przeszyło jego płuca. Wspaniała sprawa. W tym samym czasie usłyszał głos dziewczynki, która błyskawicznie rozpoznała Hitoko. Nic dziwnego, był przywódcą osady przez długi czas, każdy go raczej znał albo przynajmniej kojarzył. Teraz jednak plany się pokrzyżowały, ponieważ element zaskoczenia odpadł. Dziewczynka z pewnością opowie rodzicom, znajomym, że powrócił Hitoko. Widziała wszystkich. Niedobrze. Do tego jakaś dziwna ceremonia? Czy to jakiś chory obrzęd? Kaminari uważnie wszystkiego słuchał. Starał się wyłapać jakieś istotne wskazówki, które być może pomogą mu połączyć kropki i sprawnie rozwiązać całą zagadkę. Kamienie, ceremonia, połączenie z cząstką... O co tu do cholery chodzi? Czyżby był to użytkownik Dotonu i jakąś zacną techniką pochłonie kamień? Wielka manipulacja.
- Nie mam pojęcia co to za ceremonia, ale musimy być ostrożni. Nie ma sensu się ukrywać, widziała nas, rozpoznała Pana. Pójdziemy wszyscy razem, na spokojnie porozmawiamy. Nie możemy dopuścić do rozlewu krwi wśród cywili. Uważam, że ten człowiek to Shinobi, który potrafi manipulować ziemią. Wykorzystał technikę, którą zrzucił kamień, a teraz w jakiś specyficzny sposób się z nim połączy. To tylko moja teoria, ale musimy uważać.
Ton Anzou był pozbawiony emocji. Czuł, że niedługo będzie zmuszony podejmować decyzje, które mogą odbić się nie tylko na jego losie, ale losie wszystkich, którzy mogą brać udział w tym całym przedstawieniu. Brak logicznego myślenia u ludzi prowadzi do okropnych rzeczy. Chłopak powiedział to na tyle głośno, by usłyszał go jedynie Hitoko. Trójka osiłków raczej nie przyda mu się za bardzo, sądząc po ich małym starciu - Kaminari załatwiłby ich w ułamek sekundy. Oby z pomocnikami zesłannika boskiego było podobnie, bo co do samego przebierańca - może być ciężko. Doton i Prąd? Ciężko będzie się przebić. Być może będzie trzeba wykorzystać ekwipunek. Kaminari teraz był jednak gotowy do drogi. Jego zmysły powoli się wyostrzały, chłopak uważnie rozpoczął obserwowanie okolicy. Polowanie czas zacząć.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Wschodnie niziny

Post autor: Tatsuo »

Obrazek
Posłaniec Bogów [ C ]
21 / 30
Kaminari Anzou
Opcji było wiele, a Anzou musiał wybrać tę, którą będzie najlepsza nie dla niego, ale dla rodu, któremu służy, czyż nie? W końcu chyba tylko o to tutaj chodziło. Dziewczynki też można byłoby się pozbyć. Nikt inny nie patrzy, nikt przecież nie widzi, co się na plaży dzieje. Z drugiej strony czy taka drobna istota byłaby w stanie przeszkodzić całej wyprawie? Hitoko jedynie przytaknął słowom Anzou. Podszedł energicznym krokiem w kierunku łódki i wyjął spomiędzy skrzyń miecz znajdujący się w skórzanej saya. Przypiąwszy go do pasa, ruszył przed siebie.– W takim razie nie ma się co obijać. Ruszamy. – I tak jak powiedzieliście, to ruszyliście. Dziewczynka w tym czasie mogła w spokoju zbierać swoje muszelki dalej. Nawet nie zamierzała informować rodziców o tym, że ktoś tam powrócił. Pewnie sama nie za wiele wie, bo przecież kto by takiemu dziecku opowiadał o tym, dlaczego wygnano poprzedniego władcę wioski. 

Osada, a raczej jej główna część, w której się obecnie znajdowaliście, nie była jeszcze zbyt elegancko rozbudowana. Oprócz domów położonych wzdłuż ziemistej ścieżki, ubitej przez wiele stóp i kół, wzrok przyciągać mógł rozpościerający się główny plac z centralnie usytuowaną studnią. Na placu tętniło życie miasta. Tutaj spotykali się osadnicy na rozłożonych dookoła niego ławkach, a także chodzili na najlepszą ryżówkę w Sanike (bo aż jedyną) do karczmy przy zachodnim brzegu kamiennego placu. Teraz jednak większość miejsc zajmowały przeróżne ornamenty, ozdoby, a także niewielki stół z krzesłem, mającym być miejscem dla przyszłego władcy, sądząc po dużej liczbie ozdobników zwisających z niego. 

Maszerując przez wieś, ludzie spoglądali na was, plotkowali. Niektórzy nawet schowali się do swoich domów, pozostawiając dary, jakie nieśli przed chwilą dla Eiji-samy. Choć bądźmy szczerzy, ale grupki kilku mężczyzn wyglądających, jakby większość z nich nigdy prawdziwej broni w ręce nie dzierżyła, mało kto by się bał naprawdę. Większość była raczej zaciekawiona, a nawet usłyszeć można było lekkie chichoty dobiegające z okolic karczmy. 

W końcu jednak Wasza krótka wędrówka dobiegła końca, gdy dotarliście do granicy placu. Hitoko wiedział, że długo czekać nie musi, dlatego przybrał postawę gotową do działania. Lekko rozłożone nogi, głowa do góry, wypięta do przodu klatka piersiowa i kamizelka zsunięta nieco bardziej do dołu, aby zakryć wciąż znajdujący się tam bandaż. 

I jak się okazało - ta cierpliwość, trwająca może kilkanaście sekund, opłaciła się. Po chwili, z głównego budynku w wiosce, wyszedł mężczyzna mający na oko 40 lat. Ubrany w ciemny mundur ze złotymi, a raczej mającymi imitować złote, ozdobnikami wszytymi na rękawach i pasie. Ciemne włosy związane w kitę, delikatnie przystrzyżona czarna broda, na której zaczęły pojawiać się przedwczesne siwe włosy. Widać było, że był to człowiek schludny, a jego wzrok nie pozostawał złudzeń, że i jego temperament nie należy do najłatwiejszych do okiełznania. Zaraz za nim z domu wystąpił ubrany w niebieskie happi związane pasem z malowniczymi białymi falami u spodu, które raczej były zakładane ku czci bogów morza, niżeli Inariego, otyły mężczyzna. Jego wzrok niestety na nic nie wskazywał. Wydawało się, jakby w ogóle nie wiedział, że tutaj jest.

Przybyłem po to, co zostało mi zabrane. – Zaczął swoim niższym głosem staruszek. – Jeżeli skończysz te głupie wymyślone bajki, daruję ci życie, wysyłając cię na wygnanie z osady. Nikt nie będzie cię gonił i nikt nie będzie cię śledził. 
Ale to nie my to zabraliśmy. To coś silniejszego od nas postanowiło, że nie jesteś dobrym władcą, Hitoko. Tak postanowili bogowie, tak też postanowili ludzie. – Ludzie obecnie nie wydawali się, aby zajęli jakąkolwiek ze stron. Oni pewnie tylko chcieli spokoju, stabilności, a nie przepychanek o władzę. – Nie masz dobrych intencji. Przychodząc pod bramy przyszłej świątyni z bandytami, pragniecie zbezcześcić ten święty teren. – Mężczyzna wykonał kilka kroków do przodu, znajdując się przed stołem rozstawionym na środku placu. – Prawo nakazuje, że ci, co rozgniewali naszego Eiji-same, muszą skończyć w najgorszy możliwy sposób, lecz Eiji-sama ma czułe, gołębie serce. Gdy odejdziecie, daruje wam życie i obłaskawi je, wnosząc ofiary za was. – Czterdziestolatek nawet nie patrzył na obecnego władcę, który bez zastanowienia kiwał głową na każde słowo, które mężczyzna wypowiedział. – Chcecie wiecznego potępienia duszy czy wiecznego szczęścia i życia w świetle Inariego? – Mężczyzna położył swoją prawą dłoń na rękojeści broni przyczepionej do pasa i spojrzał w kierunku przybyszy. Anzou mógł zauważyć, że ich niewielka armia powoli traciła na silę. Wiedzieli, że żadne z nich wojaki, a sam zarządca, bo chyba tak już o nim można powiedzieć, nie wydawał się kimś, kogo będzie można później poprosić o łaskę. Nawet sam Hitoko wydawał się niezwykle zmieszany, łapiąc się za brzuch. Najwyraźniej dawny ból do niego wraca. Pod wpływem emocji, a może ciężkiej pracy na morzu. W końcu żaden chory nie powinien się przemęczać. Było tylko kilka sekund na zastanowienie się. Odpuścić, spróbować dogadać się z Eiji-samą czy zakończyć całą tę szopkę już teraz?
Mapka
https://i.imgur.com/gfOzMv3.png
Po lewej od placu: karczma (2 piętra)
Na północ od placu: dom zarządcy (2 piętra)
Pojedyncze domki - 1 piętro
Skarpa w lewym rogu - około 30-metrowe podwyższenie terenu
Pomarańczowe - różne ornamenty (lataranie, niewielkie bramy, do 2m każdy, zbudowane z drewna)
Zielone kropki - Hitoko i jego banda
Czerwona kropka - Anzou
Różowa kropka - Zarządca
Niebieska kropka - Eiji
Żółte kropki - a jacyś ludzie
Wysokość muru studni - 1.5m
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 948
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Wschodnie niziny

Post autor: Anzou »

Chłopak zbliżając się do osady czuł, jak napięcie w nim narasta. Z każdym kolejnym stawianym krokiem, z każdym przebytym metrem było bliżej do rozwiązania całej sytuacji. Sposób jednak, w jaki to wykona nie był jeszcze pewny. Nie miał najmniejszego pojęcia jak potoczą się sprawy i czy dziaduszek Hitoko pod wpływem emocji nie popełni żadnej głupoty. Jedynie przyroda, która otaczała przedstawiciela rodu Kaminari delikatnie go uspokajała, wywierała na nim pozytywny wpływ. Wioska nie wyróżniała się niczym szczególnym, centralny punkt, kilka domów, cywile, którzy w różnoraki sposób reagowały na obecność dawnego władcy. Pewnie spory w tym udział miał sam staruszek. Nie można mu się wcale dziwić, poświęcił na to całe swoje życie, więc jego smutek związany z utratą kontroli nad losem miasteczka był w pełni uzasadniony.
- Proszę Was, tylko spokojnie. Najpierw porozmawiajmy, jak nas zaatakują - wyrżniemy każdego, kto stanie nam na drodze.
Młodzieniec już po wejściu obserwował najbliższą okolicę, starał się skupić i wytężyć zmysły. Nie mógł sobie pozwolić na atak z zaskoczenia, czy to techniką, czy bronią, czy też jakikolwiek inny fizyczny atak. Musiał być przygotowany na każdą ewentualność. Nie był u siebie, nie znał tych ludzi i nie miał najmniejszego pojęcia czego się spodziewać. Po dotarciu do centralnego punktu wioseczki zaczęło się przedstawienie. Hitoko od razu zaczął z grubej rury. Albo odchodzą w pokoju, albo zginą. Dyplomacja pełną parą. Kaminari obserwował zarówno zarządce jak i niejakiego lokalnego bożka, który wydawał się być nieobecny, jakby był samą przykrywką, marionetką, którą wykorzystuje ten wygadany pajac. Anzou musi zachować trzeźwy umysł. Poczekał, aż wszyscy skończą rozmowę i wtedy wyszedł przed szereg stając metr przed grupką, z którą przybył.
- Po pierwsze, to nie jestem żadnym bandytą. Nieładnie tak kogoś oceniać z góry, bez przywitania.
Powiedział wystarczająco głośno i pewnym głosem Białowłosy. Powiedział prawdę. Nie był zwyrolem, był uczciwym Shinobi, który ciężko pracował na swój sukces. Nie zrobił nigdy nikomu krzywdy, chyba, że taka osoba na to zasłużyła. To on był oprawcą bandytów. Wrzucanie go do jednego worka z podejrzanym elementem jest karygodne.
- Albo mi się wydaje, ale wiara w Boga nie wymaga przejmowania władzy w osadzie. Wszystko można połączyć. Można zbudować świątynie, a pozwolić Hitoko dalej rządzić. To, co zrobiliście jest nieetyczne. Pójdę dalej, zaprzestaliście dostaw wełny do Raigeki. Chronimy Was przed najazdami Piratów. Jak sobie teraz z tym chcecie poradzić? Może sami jesteście z nimi powiązani?!
Chłopak był dociekliwy i konkretny. Cały czas obserwował, przynajmniej starał się obserwować osoby, do których mówi. Był gotowy, by odskoczyć przed potencjalnym atakiem po skosie w prawo, niezależnie od jego formy.
- Pozwólcie, że ja Wam złożę propozycję, która nie doprowadzi do żadnego rozlewu krwi. Hitoko wróci do władzy. Wy, jeżeli chcecie - zbudujecie sobie świątynie. Dostawy wełny zostaną wznowione. Proste, prawda? Każdy będzie zadowolony. Okazuje Wam serce. Każdy będzie żył w szczęściu. Będzie żył.
Białowłosy uśmiechnął się na koniec swojej wypowiedzi. Chciał zaznaczyć, że każdy wyjdzie z tego zdrowo, postawić się w roli mocnego wojownika, w roli kogoś, kim jest. Nie mógł odpuścić. Nie mógł też pozostać bierny na potencjalny atak, więc gdyby padł jakikolwiek ruch ze strony jego rozmówców, czy kogokolwiek innego - odskok po skoku w prawo i automatyczny rzut Kunai z notką w kierunku zarządcy i Bożka. I nie, to nie będzie koniec, gdyby doszło do eskalacji konfliktu, Anzou złoży pieczęci i będzie kontynuował bieg po skosie w prawo, by wystrzelić swoimi wiązkami w swoich przeciwników. Będzie to robił dopóki nie padną podtrzymując pieczęć. Oby nie doszło do takiej sytuacji, nie jest ona nikomu potrzebna...
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Wschodnie niziny

Post autor: Tatsuo »

Obrazek
Posłaniec Bogów [ C ]
23 / 30
Kaminari Anzou
Zarządca nie był aż tak skory do walki jak Hitoko, który jednak przez swoją niezdolność spowodowaną wycieńczeniem organizmu w przeciągu ostatniej doby, również pozostawił rolę rozmówcy w rękach Anzou. Młody chłopak, czy to przez buzującą w jego żyłach adrenalinę, czy też przez lata doświadczenia jako shinobi (a to wciąż dziecko!), bez większego stresu wyszedł przed szereg, tym samym stając się obiektem, na którym skupili swój wzrok mieszkańcy osady. Zamiast szykować się na obrzędu poświęcone bóstwu, teraz mają prawdziwy teatrzyk, który przyjechał do nich z przeciwległego brzegu. I to za darmo! Takich atrakcji, to nawet w Raigeki nie mają. Ciekawe co u Nakamury? Czy zapił się i leży gdzieś pod ławką, o ile słowa zarządcy sklepu z bronią okazały się być prawdziwe, a może wykonuje inne ważne zlecenia ku chwale rodu? Tego póki co się nie dowiemy, ale możemy dowiedzieć się o wiele więcej ciekawych informacji.

Takich jak te, że mężczyzna, widząc brak bojowej postawy wśród swoich wrogów, wliczając w to białowłosego, skrzyżował ręce za swoimi plecami i wyprostował się jeszcze bardziej, powracając do swojej pozycji wyjściowej - eleganckiej i spokojnej. Dało się zauważyć, że nawet ludzie kompletnie ucichli, nie śmiejąc się już pod nosem i nie plotkując między sobą. Byli po prostu ciekawi tego, co się wydarzy. Czy zabiją siebie nawzajem? Czy powstaną nowe rządy w osadzie? A może...

To nie wiara. My wiemy, że Inari dał nam poprzez kamień w kształcie gołębiego serca wiadomość, że Eiji jest tym, który został wybrany, aby głosić prawdę wśród ludzi, dbać o ich zdrowie i nieść Sanike światło dobrobytu. – Wszystko to brzmiało jak z wyuczonej formułki, którą mężczyzna głosił bez najmniejszego zająknięcia, choć jego wzrok nie był już skierowany prosto w Anzou. Zamknął on swoje powieki, nie próbując nawiązać z nikim kontaktu wzrokowego. – Zaprzestaliśmy dostaw, bo to nasza wełna, nasze mleko i nasze owce, wypasane na wybranych ziemiach. – Jednak ostatnie zdanie, jakoby zarządca miał mieć jakieś powiązania z piratami, wzbudziły nagłe głosy pomiędzy mieszkańcami, a na twarzach niektórych zaczął pojawiać się strach.

EKhm. – Zakaszlał mocno, chcąc pokazać, że on nadal tutaj jest. Nadal jest i to jako najważniejsza osoba w mieście. – Nasz Eiji-sama tak rzekł, a jego słowa są świętością. To jakby sami bogowie do nas przemawiali. – Mówiąc to, odwrócił się na pięcie o czterdzieści stopni, spoglądając na mężczyznę stojącego przed drzwiami głównego budynku. Zarządca jednak musiał się do niego zwrócić, bowiem to jego słowa są najważniejsze i to jego posłucha lud. Ten jednak sam już nie wiedział, co się dzieje. Wizja tego, że zaraz zaatakuje go banda rzezimieszków, bo takich przecież zebrał sobie Hitoko, napawała go strachem. Biedny aż się powoli cały czerwony na twarzy robił, a wśród placu roznosił się jedynie cichutkie jąkanie pod nosem. Biedny Eiji.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 948
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Wschodnie niziny

Post autor: Anzou »

Plan, który polegał na rozmowie, publicznej rozmowie i unikaniu zbędnego rozlewu krwi działał. Przynajmniej na razie. Anzou uważnie słuchał i obserwował osobę, z którą rozmawiał. Wiedział, że jest w stanie poprowadzić to wszystko w odpowiedni sposób i zagwarantować sukces i przywrócenie władzy dla Hitoko. Najważniejsza jednak w tym wszystkim jest wełna. To przecież jej dostawy mają zostać wznowione i słodko ocieplać ciała wspaniały ród Kaminari, prawda? Patrząc na to wszystko z boku można było się pośmiać, cyrk na kółkach w środku wioseczki. Młody Shinobi rozwiązuje trudne sprawy osady. Kto wie, może w lokalnej karczmie będą o tym śpiewać piosenki!
- Nie wątpię! Naprawdę, nie wątpię, że to właśnie Eiji jest wybrańcem. Tak na dobrą sprawę - nikt wam nie zabrania wierzyć w to, że to był znak. Kamień z gołębiego serca - coś pięknego! Tak w ogóle, to gdzie on jest?
Zapytał Anzou i rozłożył ręce by jeszcze bardziej podkreślić swoje słowa. Przejechał wzrokiem po zgromadzonym w okolicy tłumie, by skupić na sobie ich uwagę, by przyciągnąć ich do siebie i zaatakować dalej słowami. Teraz, gdy przyszedł ktoś, kto potrafi użyć mózgu, ktoś, kto myśli krytycznie może przekonać tłum, że wcale nie są to wysłannicy boscy.
- Wełna jest wasza. To niezaprzeczalne. My jej Wam nie kradniemy. Przecież to układ! My zapewniamy Wam ochronę przed piratami, a w zamian otrzymujemy towar. To bardzo uczciwa wymiana i nikt temu nie zaprzeczy!
Kaminari naciskał. Bardzo dobrze odnajdował się w roli, którą teraz grał. Mógł napierać, zadawać niewygodne pytania i z lekkim uśmiechem na ustach podziwiać, jak wprawia w zakłopotanie tych, którzy wykorzystują niewinnych ludzi.
- Proszę, powiedzcie mi, w jaki sposób chcecie obronić się przed piratami? To ludzie, którzy nie pytają czy mogą coś wziąć. Niszczą wszystko, co spotkają na swojej drodze. Nie będą pytać, czy to wasze mleko, wasza wełna, czy wasze owce! Przyjdą i wezmą co zechcą. Zgwałcą wasze kobiety i córki. Czy tego chcecie?!
Anzou zacisnął swoją pięść. Czuł w sobie energię i moc. Liczył, że ma za sobą tłum, tłum, który go wesprze i pozwoli mu usunąć ze stołka i przywrócić normalność, pozorną normalność w wiosce.
- Tak wiele słyszymy o tym, że czcigodny Eiji-sama tak wiele mówi, jest taki dobry. Może niech sam nam powie, co o tym wszystkim myśli?!
Im dłużej trwała rozmowa, tym Anzou był bardziej przekonany do tego, że to zarządca za tym wszystkim stoi, że to właśnie on pociąga za sznurki i wyciera sobie mordę jakimś niewinnym człowiekiem. Brzmi na ogromnego manipulanta. Kaminari nie opuszcza jednak gardy i dalej pozostaje w skupieniu, by w razie jakiegokolwiek ataku wykonać dokładnie ten sam plan, który naszkicował sobie dosłownie sekundy temu.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Wschodnie niziny

Post autor: Tatsuo »

Obrazek
Posłaniec Bogów [ C ]
25 / 30
Kaminari Anzou
No właśnie. Gdzie on jest? Niewiele było osób, co go widziały, a nawet jeśli takie się znalazły, to od długiego czasu nikt nie mógł zaobserwować, jak ten kamień wygląda. Wszyscy widzieli łunę światła nad osadą i było pewne, że trafiło to do domostwa Eijiego. Nie było innej możliwości! – Kamień oczekiwał na rytuał połączenia, w którym nasz Eiji-sama dostąpiłby zaszczytu pozyskania wszelkiej wiedzy, jaką Inari chciałby mu przekazać. Leży on w skrytce. Miałem go wynieść dla Eiji-samy, dopóki banda dzikusów z tobą na czele nie wystąpiła i nie zakłóciła naszego porządku ceremonii. – No trochę tak było. Trudno byłoby nie zgodzić się z ostatnim zdaniem wypowiedzianym przez zarządcę.

Większość mieszkańców nawet nie wiedziało, co dalej jest z wełną czy innymi przetworami pochodzącymi od owiec. Składowane one były w spichlerzu na zboczu pagórka, do którego wstęp miał w głównej mierze Hitoko, a reszta się tym niezbyt interesowała. Wiedzieli, że muszą pracować na rzecz Raigeki i rozumieli to jak najbardziej. W zamian jednak dostawali jedzenie. Ataku piratów nie było już od kilkudziesięcu lat, toteż większość młodych mieszkańców niezbyt się nimi interesowała, a starsi, którzy pamiętali te ataki, za wiele energii życiowej w sobie nie mieli, aczkolwiek zaczynały się wezbierać głosy, które można byłoby skwitować jednym zdaniem: precz ze wszelką władzą. Samorządów jeszcze im się zachciało.

Mądrość Inariego nas oświeci i wskaże, kiedy atak nastąpi. I tak z władzami nie mamy żadnego kontaktu. Porzucili nas, lecz teraz już ich nie będziemy potrzebować. Wkroczymy na nową drogę oświecenia. – No. Tak? Czy nie? Niektórzy zaczynali patrzeć między sobą, a jeszcze inni powoli odrzucali ornamenty czy wstążki, które sobie wcześniej powpinali w ubrania. Nawet jeżeli bóstwo wskaże czas ataku, to co wtedy? Ześle kolejny meteor niszczący statki najeźdźców? Nikt nie lubi, kiedy jego dorobek życia zostaje spalony. Dlatego też nikt nie chciał, aby dochodziło tutaj do większych niepotrzebnych rękoczynów. – A! – Wykrzyknęła kobieta stojąca w tłumie przy karczmie. Z początku bała się cokolwiek powiedzieć, ale skoro już się jej wymsknęło, to musiała wyjść te kilka kroków przed szereg.
Hitoko to gbur! Widziałam, jak handlował naszymi towarami i nic z tego nie dostaliśmy!
Co ty za głupoty pleciesz babo. A niby co mieliście jeszcze dostać? Żreć macie, dom macie. Ślepaś jest, że nie widzisz, co dla was robię? – Trudno było mu powiedzieć więcej zdań. Nawet te wypowiadał przez zaciśnięte zęby.
Nooo... ale bo ja widziałam, że nas okradasz i osz – Zanim zdążyła coś dokończyć, rozwścieczony mężczyzna, najpewniej mąż, złapał ją za łokieć i przysunął do siebie, aby nie gadała więcej głupot publicznie.

Wszyscy jednak czekali na to, co Eiji-sama powie, lecz lud tak naprawdę był podzielony. Znaleźli się ci, co chcieli stabilnej władzy, która ochroni ich przed przyszłymi najazdami i zapewni dobrobyt. W końcu mieszkańcy pamiętali, że Sanike jest tak naprawdę jedyną osadą na wschodnich nizinach, która się tak szybko rozwinęła pod protektoratem Raigeki, lecz inni wierziyli w moc bogów i to, że tylko dzięki nim uda się żyć w spokoju i szczęściu.

Ale o co wam wszystkim chodzi. – Wydusił z siebie przestraszonym głosem. Hitoko opowiadał, że do tej pory był to człowiek, który niezbyt sobie radził życiowo. A teraz miał być przecież duchowym guru wioski! – Nie możemy powrócić do tego, jak było dawniej? Spokój, cisza. Ja nie chcę tego.
Nasz Eiji-sama jest zdenerwowany waszym przyjściem. – Wykrzyczał zarządca, chcąc przekrzyczeć słowa wypowiadane przez przyszłego wybrańca Inariego. Sam zdawał się być tym co najmniej lekko poddenerwowany. – Musi udać się na medytację, aby móc powrócić i dokończyć rytuał połączenia. To wszystko przez tych, co zakłócili naturalny bieg woli bogów. Nie powinnieneś tutaj nigdy powracać. – Ostatnie słowa skierował do Hitoko. Nie podobało mu się to, co ma właśnie miejsce, choć ludzie, przynajmniej połowa, popierająca Hitokiego, była innego zdania. Nie podobała mu się utrata władzy, więc jakby...

// W ostatnim poście zły kolor dałem, ale nie chcę już edytować.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 948
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Wschodnie niziny

Post autor: Anzou »

Anzou konsekwentnie dążył do celu. Zaparł się i był gotowy zrobić wszystko, by publicznie, przed całą osadą ośmieszyć tego oszusta, którym jest zarządca. W chwili obecnej Kaminari nie miał już żadnej wątpliwości. Gubił się w swoich zeznaniach, a co więcej, mowa ciała Grubaska również utwierdzała go w jego teorii.
- Banda dzikusów? Tak Twój Bóg każe nazywać innych ludzi? Mówiłem Ci już, że nie jestem dzikusem. Jestem Kaminari Anzou. Zapamiętaj to sobie.
Białowłosy odbił piłeczkę. Ten człowiek nie zasługiwał na szacunek, rzucał się, gdy tylko coś nie szło po jego myśli. Nie potrafił znieść słów krytyki. Czy Anzou go krytykował? Bardziej wytykał prawdę. Nieistotne. Kobieta postanowiła wtrącić swoje trzy grosze. Ludzie oczywiście skupili na niej swoją uwagę, nic dziwnego. Hitoko również się do tego odniósł.
- Pan Hitoko dbał o osadę najlepiej jak mógł! Zapewnił jej bezpieczeństwo, które umożliwiło dalszy rozwój. Nie widzicie tego, ludzie? Gdyby nie Pan Hitoko, to piraci już dawno by was ograbili do zera!
Kolejny cios wymierzony w grupę ludzi. Chłopak chciał wytrącić ich z równowagi, chciał sprawić, by ich funkcje poznawcze doznały szoku. Gdy usłyszał słowa Eijiego nie miał już żadnych wątpliwości. On chciał spokoju, chciał ciszy. Wszystko było więc jedną wielką ustawką, którą wyreżyserował zarządca. Był zdenerwowany, zachowywał się nienaturalnie. O to chodziło! Teraz Kaminari nie może tego tak zostawić.
- Panie Eiji! Wszystko może być jak dawniej! Cisza, spokój, bezpieczeństwo! Stabilizacja! Przecież każdy tego chce. Nie musi się Pan denerwować.
Białowłosy skierował delikatny uśmiech w jego stronę. Nie miał podstaw, by go atakować werbalnie. Był skołowany, do tego manipulowany przez zarządce. Biedny człowiek, któremu zrobiono z mózgu sieczkę.
- Szanowny zarządco! Wydaję mi się, że wykorzystuje Pan niewinnych ludzi, by sprawować władzę. Dlaczego narzuca Pan swoją wolę Eijiemu-sama? Skoro dostąpił go boski zaszczyt, to właśnie On jest wybrany, to On ma swój własny rozum i to On jest w stanie podejmować decyzje. Samodzielne decyzje... Apeluję jeszcze raz, ludzie! Wierzcie w co chcecie, jednak nie dajcie się wykorzystywać! Nikt nie widział Kamienia, Eiji-sama jest wykorzystywany, a za wszystkim stoi Zarządca. Takie są fakty!
Ostatni prawy sierpowy. Chłopak czuł się jak w trakcie pojedynku, tylko tym razem walczył na argumenty. Nie musiał używać technik, przynajmniej na razie, ale oby do tego nie musiało dojść. Plan na ewentualną obronę przed atakiem jest dokładnie taki sam - jedyna zmiana, to całkowity atak totalny wymierzony w zarządcę. Jednak w głębi serduszka i to nie gołębiego serduszka czuł zgoła inaczej.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Wschodnie niziny

Post autor: Tatsuo »

Obrazek
Posłaniec Bogów [ C ]
27 / 30
Kaminari Anzou
Z pewnością powiedzenie swojego imienia i nazwiska zapunktowało wśród mieszkańców, z których, choć część kojarzyć będzie imię Anzou w przyszłości, o ile jemu uda się w ogóle przeżyć tę wyprawę. Atmosfera jednak robiła się coraz bardziej napięta, a lud postanowił włączyć się do trwającej dyskusji. Jedna z grup, wykrzykując hasła wychwalającego Eijiego i jego wybranie przez bóstwo, zaczęła coraz liczniej gromadzić się wokół głównego budynku w wiosce, dając znak poparcia młodemu posłańcowi bogów. Inni z nich, głównie młodzie mężczyźni, niezbyt przekonani do prawd, jakie wygłasza Eiji, a raczej jego zarządca, zaczęli zbliżać się w kierunku Hitokiego, chwaląc jego stąpanie po ziemi, a nie bujanie w obłokach, bo choć religia jest dla wielu rzeczą bardzo ważną, to przecież nikt nie pamięta, aby udało jej się wyżywić mieszkańców wioski, gdy głodowali z powodu braku dostaw.

Rozmowa powoli dobiegała końca. Niemal każdy z mieszkańców wybrał swoją stronę w tej politycznej gierce, a sam zarządca nie miał nic więcej do powiedzenia, skoro nawet Eiji-sama nie jest w stanie stanąć w pełni po jego stronie. – Myślę, że wystarczy nam już pustych słów, które za wiele nie znaczą. Zgodnie z wolą mi przekazaną, wrogów osady należy likwidować, a Wy, wchodząc tutaj, niszcząc nasze obrzędy i zwyczaje, naruszyliście nie tylko naszą wolność, ale co najważniejsze zdeptaliście samego Inariego. Czas na przebaczanie już się skończył. – Mężczyzna wyprostował ręce, a następnie jego prawa dłoń spoczęła na rękojeści tanto. Przechylając swoją klatkę piersiową do przodu, powoli wyciągał swoją broń z saya, a Anzou mógł zobaczyć delikatny błysk odbijanych o metal promieni Słońca. Zarządca po wykonaniu kroku w przód, był gotowy ukarać tych, co przybyli tutaj nielegalnie, a sam młody Kaminari liczył się z tym, że atak może nastąpić. 

Nie, nonno nie! – Wybełkotał wreszcie Eiji, bijąc się samemu z sobą w wewnętrznej bitwie. Miał się postawić mężczyźnie, sprawującym niejako władzę nad nim, czy patrzeć na to, jak dojść mogłoby do bratobójczej bitwy w osadzie, która przecież go przyjęła z otwartymi ramionami, nawet jeżeli niekoniecznie był bardzo w niej pomocny. Był to człowiek leniwy, niezbyt skory do pracy czy zjednywania sobie ludzi, ale przecież nie był aż tak całkowicie tępy i rozumiał, co się tutaj wyprawia! A podzielenie ludności wcale nie pomoże nawet najlepszemu władcy. A przecież on miał nawracać ludzi, wskazywać im drogę światła, a nie drogę przelanej krwi.

Słysząc głos Eijiego, zarządca skamieniał. Nie zamierzał przystępować do dalszego ataku, szczególnie teraz, gdy wybraniec przemawia: – No, tak. – Zakaszlał, połykając ślinę i zbierając w sobie siłę. Już nie tylko jego ubranie się świeciło, ale i czoło, od zbierających się na nim coraz większej liczby kropli potu. Rozejrzał się to w prawo, to w lewo, spoglądając uciekającym wciąż wzrokiem na swoich popleczników. Oni chyba naprawdę wierzyli w to, że Eiji może być kimś więcej niż zwykłym człowiekiem. Mocniej obwiązując pas wokół swojego brzucha, chcąc tym samym dodać sobie więcej siły, kontynuował to, co chciał w końcu powiedzieć, a jakiś opowiadacz historii mu w tym przeszkodził. – Inari ma wiele postaci. Wszystkie razem łącza się w jedno, aby dać nam powodzenia, szczęście i w ogóle. – Choć się silił i szkolił przez ostatnie dni, to wciąż pozostawał słabym mówcą. – My, jako lud Inariego, też możemy mieć wiele postaci. Jak mówił... chłopak! Wybudujemy świątynię przy głównym placu, by nasze ofiary nie poszły na marne, a pozwolimy Hitoko rządzić naszymi uprawami, które za sprawą Inariego rosnąć będą na naszych polach. A Saburo będzie chronił bram świątyni, by nikt nie zbezszczesćił naszego daru w postaci świętego kamienia. – Mówił to bez większego zająknięcia, lecz na jednym tchu, przez co, wypowiedziawszy wszystko, co chciał, zaczął gorączkowo łapać powietrze, by jeszcze bardziej się nie zbłaźnić.

W końcu nie to proponował Anzou? Wybudowanie świątyni i pozwolenie Hitoko rządzić. A skoro już o nim mowa... Staruszek nie tego chciał. Chciał przecież śmierci, tak? Ale przede wszystkim chciał odzyskać władzę w osadzie. Jeżeli Anzou spojrzałby w jego kierunku, mógłby zauważyć pewne skinienie głową, potwierdzające to, co zostało wypowiedziane. Jego twarz jednak stawała się coraz bardziej blada, a on sam wymagał już podparcia ze strony swojego kompana.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 948
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Wschodnie niziny

Post autor: Anzou »

To było to. Anzou wprowadził odpowiednie zakłopotanie wśród Eijiego i Zarządcy. Sprawił, że oboje pokazali swoje oblicze. Eiji zdaje się być dobrym człowiekiem, wierzy w sprawę i ma odpowiednio poukładane w głowie. Jest skłony do negocjacji, a to bardzo istotne z punktu widzenia Kaminari. Układ na postawieniu świątyni i wznowieniu dostaw? O to mu chodziło! Co więcej, obyło się bez zbędnego rozlewu krwi, chociaż i sam Anzou był gotowy by zaatakować gdy dostrzegł ruch po broń zarządcy. Dobrze się skończyło, ponieważ nikt nie ucierpiał. Przynajmniej jeszcze. Młodzieniec uśmiechnął się w kierunku Eijiego.
- Myślę, że to dobre rozwiązanie dla wszystkich. Hitoko będzie sprawował władzę, lud będzie wierzył w co chce, a dostawy wełny powrócą do Raigeki. Bardzo dobra decyzja, Eiji-Sama. Pokazał Pan, że zależy Panu na ludziach, co bardzo mnie cieszy. Przemoc nie prowadzi do niczego dobrego. Prawda?
Tutaj Anzou skierował swój wzrok na zarządce, który ma problemy z tym, by panować nad swoimi nerwami. W momencie, gdy sytuacja wymyka mu się spod kontroli zaczyna się zachowywać niepoprawnie, ma ochotę walczyć. Takie podejście nie gwarantuje niczego dobrego w długoterminowej perspektywie.
- Eiji-sama to dobry człowiek, panie Hitoko. Nie potrzebujemy nikogo mordować. Władza jest Pańska. Chyba nic tu po mnie, chociaż jest tu bardzo ładnie...
Te słowa skierował do staruszka młody Kaminari. Zrobił co mógł, może forma nie była taka, jakby sobie życzył... Nadal Kaminari był w gotowości by walczyć. Oby jednak nie musiał.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Wschodnie niziny

Post autor: Tatsuo »

Obrazek
Posłaniec Bogów [ C ]
29 / 30
Kaminari Anzou
Dla zarządcy nie było już o co walczyć. Zarówno jedna, jak i druga grupa ludzi, znalazła plusy w całej tej sytuacji, przez co jakakolwiek walka w tym momencie jedynie doprowadziłaby do rozłamu w osadzie, a jego samego pewnie wygoniliby z wioski, jak kilka tygodni temu pana Hitoko. Staruszek ucieszył się i podziękował chłopakowi skinieniem głowy, lecz nie miał siły prowadzić dłuższej konwersacji, niż powiedzenie jedynie tyle, że dostawy faktycznie zostaną wznowione, ale jedynie dwie kolejne. Na temat kolejnych będzie prowadził dyskusję, gdy już dojdzie do siebie. Eiji-sama natomiast, zamiast brania udziału w kolejnej nudnej ceremonii, zaprosił wszystkich do swojego, a może właściwie jego i Hitokiego domu, aby tam mogli urządzić ucztę ku chwale nowego, lepszego Sanike, które teraz będzie nie tylko gospodarczo rosło w siłę, ale będzie również miejscem, do którego ludzie będą mogli udawać się na pielgrzymki, aby móc zobaczyć święty kamień, który był prawdziwy mimo wszystko! Teraz nie pozostało nic innego, jak powrócenie do osady bądź udane się na ucztę wraz z Eijim i resztą mieszkańców.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 948
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Wschodnie niziny

Post autor: Anzou »

Kaminari Anzou dopiął swego. Sam do końca nie wierzył, że w tak pokojowy sposób uda mu się przywrócić władzę dla Hitoko i wznowić dostawy. Myślał, że spotka się z wiele większym oporem. Nawet sam dziaduszek go zaskoczył, ponieważ Białowłosy oczekiwał zupełnie innego rozwoju wypadków. Myślał, że on sam będzie chciał się zemścić, pokazać, kto tutaj rządzi i dać krwawą nauczkę. Do tego nie doszło.
- Bardzo tutaj miło, panie Hitoko, ale ja muszę wracać. Mam nadzieję, że się kiedyś jeszcze spotkamy. Rozumiem, że mam wrócić tą samą łodzią?
Chłopak zapytał dziaduszka i czekał na potwierdzenie, by gdy tylko je otrzyma - ruszyć prosto dokładnie tą samą drogą i rozpocząć podróż do Raigeki. Chłopak miał o czym opowiadać, musiał znaleźć koło karczmy swojego kuzyna i przekazać mu dobrą nowinę. Bez wątpienia, zrobił coś dobrego dla swojego rodu i klanu. Najpierw jednak transport morski, potem droga piechotą. Młodzieniec nie będzie forsował tempa. Będzie przemieszczał się spokojnym krokiem i gdy będzie taka potrzeba, zrobi sobie przerwę czy to na jedzenie, czy też picie. Posiada w swoim ekwipunku odpowiednie rzeczy, które nie będą problemem. Kaminari więc po dotarciu do swojej macierzystej osady odnajdzie kuzyna i zda mu następujący raport.
- Misja wykonana. Dostawy wełny wrócą do Raigeki. Udało się to załatwić w sposób pokojowy. Hitoko odzyskał władzę, a Ci, którzy chcą wierzyć - będą wierzyć. Postawią sobie jakąś świątynie i tam będą czcić swoje bóstwa. Koniec końców, wełna wróci, a nikomu nie spadł włos z głowy... No może poza pomocnikiem Hitoko, który chciał pokazać swoje umiejętności walki włócznią i przy okazji ucierpiał od naszego Reberu. Niezbyt przyjemne, ale pewnie wiesz, jak ludzie reagują na nasze techniki. Nie ma więcej o czym mówić.
Krótka historia, ponieważ była bardzo prosta. Początkowo skomplikowana misja okazała się być w miarę łatwa. Największym sukcesem było bez wątpienia pokojowe rozwiązanie sytuacji. Anzou jest zwolennikiem takich rozwiązań. Przemoc nie prowadzi do niczego dobrego, a chłopak wykonując to zadanie utwierdził się tylko w jednym. Odpowiednio przeprowadzone negocjacje są w stanie wybawić ludzkość. Może brzmi to nieco zbyt optymistycznie, bo fakt, niekażdego da się nawrócić czy przekonać w pokojowy sposób do swojej racji, ale warto próbować. Po co napędzać wodą ten młyn nienawiści?
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Wschodnie niziny

Post autor: Tatsuo »

Obrazek
Posłaniec Bogów [ C ]
/ 30
Kaminari Anzou
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Antai”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość