Hitsugaya - miasteczko portowe
- Yami
- Posty: 2835
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
- Rika Kari Matsubari
- Postać porzucona
- Posty: 1091
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Hitsugaya - miasteczko portowe
Sztorm. To właśnie on towarzyszył Rice przy narodzinach. Panienka Matsubari, nie wiedzieć czemu, poznała swoją wcześniacza historię dopiero gdy zaczęła dorastać. Teraz stanowiła część jej życia. Czerpała z niej siłę do bycia odważną kunoichi. Nigdy się nie poddawaj i inne brednie. Teraz mieszanina czarnych chmur na pogrążonym w mroku niebie, przecinających je błyskawic, a także szalejącego wiatru tworzącego coraz to agresywniejsze fale towarzyszyła jej ponownie. Przy kolejnych narodzinach.
Nie ważne co ci się przydarza; I komu przydarzasz się ty!; Gdziekolwiek się nie podziałaś; Na pewno dasz sobie radę! – zaśpiewałaby Rika.
Ale jej już nie było.
Złapana za szmaty i utopiona we własnych łzach, tak samo jak dziesiątki śmiałków, których na wodach między Lazurowymi Wybrzeżami a Antai dopadły fale niosące śmierć i ciszę. Riki jednak z całą pewnością nie dotknęła cisza.
I żadne sztormy tego świata; Nie powstrzymają mojej furii – mruczała pod nosem. Tak brzmiała melodia przyszłości.
Kari miała w myślach jedno. Akihito – imię to powtarzała jak mantrę, zupełnie jakby obawiała się, że może je zapomnieć i oddalić od siebie obsesję, jaką było poznanie prawdy. Nie może do tego dopuścić. Zbyt długo czekała na tę szansę. Jej vis a vis słabła od czasu wyjazdu na wyspy. Czemu? Nikt nie wie. Teraz jednak na próżno było szukać na jej szyi złotego naszyjnika, tkwiącego gdzieś na dnie brunatnej torebki. Coś zostało złamane i dziewczyna o zwierzęcych, emanujących pewnością siebie oczach delektowała się tym nieustannie. Akane zapłaci za to. Kari fantazjowała o sposobach na zabicie starej. Wiedziała, że gdy już do tego dojdzie, zaciśnie ręce na jej szyi, patrząc jak ulatnia się z niej życie. Czyż jest coś gorszego, niż patrzeć w oczy sprawcy, oczy osoby, którą kochasz?
Ale to będzie musiało poczekać. Właśnie przybili do brzegu. Nie tego, do którego chciała. Kapitan tłumaczył się coś wiatrem, ale nie chciała tego słuchać. Była wkurwiona. Najchętniej skończyłaby z nim tu i teraz, ale musiała pamiętać, co tutaj robi. Akihito wskaże jej drogę, czy tego chce czy nie. Jeśli przyjdzie jej zostać w Antai i wróci na wybrzeże, dobrze aby nikt na nią nie czekał. Musze pomyśleć o przebraniu. – pomyślała.
Rika z pewnością byłaby zrozpaczona. Zostałaby z załogą aż do kolejnego wypłynięcia. Nie potrafiłaby odmówić sobie tylu wygód. Teraz jednak dziewczynka opuściła łódź skokiem pozbawionym gracji, wdzięku i wszystkiego innego i już w tej chwili wiedziała, że pójdzie pieszo. Nie przeszkadzał jej pot, nieprzyjemny deszcz ani nawet posklejane włosy. Miała to gdzieś. Zanim jednak wyruszy, chciała krwi. Walczyła sama z sobą. Nie powinna tego robić, ale… Zabawmy się.
-Którędy do jakiejś większej osady? – zapytała niby od niechcenia „upolowanego” jednego z młodszych członków załogi. Jednocześnie chowając rękę do torebki. Na dłoni czuła zimny metal kunai’a. Coś jej się od życia należy. Poczuła lekkie mrowienie wynikające z podniecenia. Podniecenia, bo biedak nie mógł mieć świadomości, że od odpowiedzi zależy jego życie.
Nie ważne co ci się przydarza; I komu przydarzasz się ty!; Gdziekolwiek się nie podziałaś; Na pewno dasz sobie radę! – zaśpiewałaby Rika.
Ale jej już nie było.
Złapana za szmaty i utopiona we własnych łzach, tak samo jak dziesiątki śmiałków, których na wodach między Lazurowymi Wybrzeżami a Antai dopadły fale niosące śmierć i ciszę. Riki jednak z całą pewnością nie dotknęła cisza.
I żadne sztormy tego świata; Nie powstrzymają mojej furii – mruczała pod nosem. Tak brzmiała melodia przyszłości.
Kari miała w myślach jedno. Akihito – imię to powtarzała jak mantrę, zupełnie jakby obawiała się, że może je zapomnieć i oddalić od siebie obsesję, jaką było poznanie prawdy. Nie może do tego dopuścić. Zbyt długo czekała na tę szansę. Jej vis a vis słabła od czasu wyjazdu na wyspy. Czemu? Nikt nie wie. Teraz jednak na próżno było szukać na jej szyi złotego naszyjnika, tkwiącego gdzieś na dnie brunatnej torebki. Coś zostało złamane i dziewczyna o zwierzęcych, emanujących pewnością siebie oczach delektowała się tym nieustannie. Akane zapłaci za to. Kari fantazjowała o sposobach na zabicie starej. Wiedziała, że gdy już do tego dojdzie, zaciśnie ręce na jej szyi, patrząc jak ulatnia się z niej życie. Czyż jest coś gorszego, niż patrzeć w oczy sprawcy, oczy osoby, którą kochasz?
Ale to będzie musiało poczekać. Właśnie przybili do brzegu. Nie tego, do którego chciała. Kapitan tłumaczył się coś wiatrem, ale nie chciała tego słuchać. Była wkurwiona. Najchętniej skończyłaby z nim tu i teraz, ale musiała pamiętać, co tutaj robi. Akihito wskaże jej drogę, czy tego chce czy nie. Jeśli przyjdzie jej zostać w Antai i wróci na wybrzeże, dobrze aby nikt na nią nie czekał. Musze pomyśleć o przebraniu. – pomyślała.
Rika z pewnością byłaby zrozpaczona. Zostałaby z załogą aż do kolejnego wypłynięcia. Nie potrafiłaby odmówić sobie tylu wygód. Teraz jednak dziewczynka opuściła łódź skokiem pozbawionym gracji, wdzięku i wszystkiego innego i już w tej chwili wiedziała, że pójdzie pieszo. Nie przeszkadzał jej pot, nieprzyjemny deszcz ani nawet posklejane włosy. Miała to gdzieś. Zanim jednak wyruszy, chciała krwi. Walczyła sama z sobą. Nie powinna tego robić, ale… Zabawmy się.
-Którędy do jakiejś większej osady? – zapytała niby od niechcenia „upolowanego” jednego z młodszych członków załogi. Jednocześnie chowając rękę do torebki. Na dłoni czuła zimny metal kunai’a. Coś jej się od życia należy. Poczuła lekkie mrowienie wynikające z podniecenia. Podniecenia, bo biedak nie mógł mieć świadomości, że od odpowiedzi zależy jego życie.
0 x
- Yami
- Posty: 2835
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Hitsugaya - miasteczko portowe
Misja Rangi C ~W poszukiwaniu korzeni~
Rika Kari Matsubari
3/30
Panująca pogoda nie przyspieszyła działań młodej dziewczyny, której twarz smagały krople deszczu. Gdyby nie wiatr nie przeszkadzało by to jej czy innym w takim stopniu. Załoga statku próbowała jak najszybciej uwinąć się z oddelegowaniem ludzi do jedynego zajazdu Hitsugayi a także zabezpieczeniem okrętu. Mimo, że wody nie były tak mocno wzburzone tak wciąż trzeba było odpowiednio przywiązać statek do cum znajdujących się na nabrzeżu, do którego mogły przybić jeszcze dwie większe jednostki pływające. Załoga w większości pracowała razem jednak jeden z chłopaków znajdował się ciut dalej i sprawdzał czy skrzynie części wyładowanego towaru na pewno nie zostały uszkodzone. Sam chłopak mógł mieć dwadzieścia trzy wiosny. Nie był jeszcze tak dobrze umięśniony jak reszta jego kolegów choć nie można było z tego powodu nazwać chuderlakiem. Widocznie pracą na okręcie zajął się nie tak dawno bądź pracował jako zwykły majtek, który musiał szorować podłogi. Nie posiadał cech charakterystycznych. Należał chyba do osób o których szybko się zapomina.
Kiedy usłyszał głos młodej osóbki lekko się wzdrygnął. W tym głosie było coś specyficznego, coś co sprawiło pojawienie się gęsiej skórki jednak równie dobrze mógł być to efekt niższej temperatury oraz padającego deszczu. Spojrzał w kierunku dziewczyny, która trzymała rękę w torbie. Chłopak westchnął z wyraźną ulgą kiedy zorientował się z kim miał do czynienia. Nawet nie wiedział jak wtedy się pomylił.
- Nie znam się dokładnie na szlakach lądowych ale z całą pewnością jakbyś szła na południe wówczas dotarłabyś do Tenshikoku. A teraz uciekaj migiem do zajazdu, rodzice najpewniej się będą martwić jak im nagle znikniesz bądź przeziębisz.
Deszcz zaczął lać coraz mocniej. Chłopak zasłonił się rękę i powrócił do oględzin skrzyń. Widoczność zmalała, zaś ściana wody która wylewała się z nieba uderzała o ziemię ze znaczną siłą, głuchy łomot wypełniał ich uszy.
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Postać porzucona
- Posty: 1091
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Hitsugaya - miasteczko portowe
Słuchając chłopaka łapała się na tym, że chyba bardziej zależy jej, by nie znał drogi prowadzącej do jakiejkolwiek osady. Było to raczej niemożliwe, ale z drugiej strony? Mógł być tu nowy. Nie znać tych stron i pochodzić z Lazurowych Wybrzeży. Mógł też nie orientować się w miejscu, w którym awaryjnie się zatrzymali albo najzwyczajniej ją zlekceważyć. Ale on tego nie zrobił. Wskazał jej drogę na południe i zapewnił, że dotrze do celu. Co to ma znaczyć na południe… - pomyślała, licząc na zdecydowanie bardziej konkretną odpowiedź. Prosto i za dużym drzewem w prawo, czy coś takiego. Z przykrością musiała jednak stwierdzić, że udzielił prawidłowej odpowiedzi. Tak ją to zniesmaczyło, że nawet nie zwróciła uwagi na jego rozkazujący ton, gdy prosił aby wróciła do rodziców. Już się martwią. Nawet nie wiesz jak.
Chłopak odwrócił się do niej plecami ponownie szukając czegoś w skrzyniach. Odpędziła od siebie myśl o zabójstwie. Przyszła po Akihito, a raczej po jego wiedzę. Przypomniała sobie słowa wiedźmy o tym, że znalazła go na północnym wierzchołku Wietrznych Równin. Skoro tak, Kari nie powinna podążać w głąb. Czy to oznacza, że ten koleś wskazał jej zły kierunek? Naraża ją na tułaczkę i nieodnalezienie czego szuka? Na to wychodzi. A to oznacza, że udzielił błędnej odpowiedzi.
Podeszła kroczek bliżej. To było wbrew zasadom, jakie ustanowiła, ale miała gdzieś zasady, nawet własne. Być może miał rodzinę i dzieci, a nawet jeśli nie, to wiele lat przed sobą. Nie łudźcie się jednak, że o tym myślała. Nie patrzyła nawet za siebie, czy ktoś ją w tym miejscu widzi. Jeśli tak, to tym gorzej dla niego. Chwyciła za kunai i wyjęła go z torby. Sorry, kolego. Czasem tak jest, że znajdujemy się w złym miejscu w nieodpowiednim czasie. Gdyby była dawną sobą, pewnie wskoczyłaby mu teraz na barana, jak to niegdyś robiła tacie. Miast tego wybiła się i tak samo skacząc na szyję przejechała bronią po gardle mężczyzny, przewracając się razem z nim.
Spojrzała błogo w zachmurzone niebo, z którego bez przerwy kapały kolejne krople. Podniosła się, przykładając kunai do ust i ssąc z niego krew jak ze smoczka. Czy ktoś jeszcze patrzył w nieodpowiednią stronę?
Chłopak odwrócił się do niej plecami ponownie szukając czegoś w skrzyniach. Odpędziła od siebie myśl o zabójstwie. Przyszła po Akihito, a raczej po jego wiedzę. Przypomniała sobie słowa wiedźmy o tym, że znalazła go na północnym wierzchołku Wietrznych Równin. Skoro tak, Kari nie powinna podążać w głąb. Czy to oznacza, że ten koleś wskazał jej zły kierunek? Naraża ją na tułaczkę i nieodnalezienie czego szuka? Na to wychodzi. A to oznacza, że udzielił błędnej odpowiedzi.
Podeszła kroczek bliżej. To było wbrew zasadom, jakie ustanowiła, ale miała gdzieś zasady, nawet własne. Być może miał rodzinę i dzieci, a nawet jeśli nie, to wiele lat przed sobą. Nie łudźcie się jednak, że o tym myślała. Nie patrzyła nawet za siebie, czy ktoś ją w tym miejscu widzi. Jeśli tak, to tym gorzej dla niego. Chwyciła za kunai i wyjęła go z torby. Sorry, kolego. Czasem tak jest, że znajdujemy się w złym miejscu w nieodpowiednim czasie. Gdyby była dawną sobą, pewnie wskoczyłaby mu teraz na barana, jak to niegdyś robiła tacie. Miast tego wybiła się i tak samo skacząc na szyję przejechała bronią po gardle mężczyzny, przewracając się razem z nim.
Spojrzała błogo w zachmurzone niebo, z którego bez przerwy kapały kolejne krople. Podniosła się, przykładając kunai do ust i ssąc z niego krew jak ze smoczka. Czy ktoś jeszcze patrzył w nieodpowiednią stronę?
0 x
- Yami
- Posty: 2835
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Hitsugaya - miasteczko portowe
Misja Rangi C ~W poszukiwaniu korzeni~
Rika Kari Matsubari
5/30
Dziewczyna wysunęła kunai ze swojej torby. Krople wody zaczęły spływać po ostrzu. Zbliżyła się w kierunku młodzieńca, który niczego się nie spodziewał. Jego odpowiedź była błędna. Musiał zostać ukarany. Musiał zapłacić za swoją ignorancję i stosunek wobec niej. Jedyną możliwą zapłatą... była przelana krew.
Dziewczyna wykonała błyskawiczny sus niczym kot polujący na niczego nie spodziewającą się mysz. Żelazny kieł przejechał po tętnicy szyjnej. Bryznęła krew, czerwona posoka. Mężczyzna nie mógł zareagować w jakikolwiek sposób. Złapał się za gardło ale krew lała się obficie po jego ciele barwiąc ziemię oraz ubranie krwistą czerwienią. Barwiła ten szary świat, pozwalała mu nabrać nowych kolorów. Wzrok mężczyzny przesunął się na dziewczynę. Oczy pełne bólu i goryczy spoglądały na małą dziewczynkę, która trzymała zakrwawioną stal. O czym mógł myśleć w tej chwili? Rodzina? Przyjaciele? Chęć mordu swojego oprawcy? Czy może myśl nad żałością swojego życia? Nie mogła wiedzieć. Mężczyzna poruszył wargami. Musiał miał na języku osobliwy posmak żelaza. Wyciągnął rękę ku Rice. Powolnie z wyraźnymi trudnościami. Wykonał krok do przodu lecz zakołysał się. Drugi krok sprowadził go do kolan. Nie wykonał trzeciego. Klatka piersiowa uderzyła o ubitą ziemię. Ziemię na której na jej oczach zaczęła wyrastać piękna czerwona róża której płatki stworzone były z krwi nieszczęśnika. Powieki pozostały podniesione lecz wszelki blask życia w oku zniknął bezpowrotnie. Zabiła dla przyjemności dla własnej satysfakcji.
Stała w zachmurzone niebo. Krople deszczu uderzały o jej ciało i zakrwawiony rękaw ubrania. Krew zaczynała spływać po broni. Deszcz próbował zatrzeć na niej ślady ale nie potrafił zatrzeć śladów na jej ubraniu. Obserwacja otoczenia nie wykazała kolejnego chętnego do zabawy.
Nie dostała odpowiedzi której pragnęła zaś śmierć mężczyzny również jej go nie przyniosła. Pozwoliła jednak zaspokoić inne potrzeby.
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Postać porzucona
- Posty: 1091
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Hitsugaya - miasteczko portowe
Przykre to były widoki. Nie, nie przykre. Straszne! Jeśli gdzieś tam była wewnętrzna Rika (a jestem nią poniekąd ja) to powiedzieć, że czuła się z tym źle, to jak nic nie powiedzieć. Chłopak konał w zastraszająco szybkim tempie. Nie był po kursie szybkiego umierania, chyba nie wiedział co ma zrobić i nie rozumiał, dlaczego i jak zabił go ktoś taki. Czy czuł żal, gniew, a może dezorientację? Czy to tylko sen? Odszedł szybko. I całe szczęście. Przynajmniej dla niego, dla mnie i innych dobrych. Kari odtrąciła wyciągniętą w jej stronę dłoń umierającego chłopaka, który, co się rzekło, niczym się nie wyróżniał. Nie oznacza to jednak, że niczego przed sobą nie miał. Nie przejmowała się tym. Wpatrywała się w niego jak w dopiero co rozpakowany prezent. Wcale nie z ekstatyczną radochą, a raczej szczęściem zdmuchiwanych świeczek z tortu bądź też wdychanego zapachu kwiatów.
Ale to nie mogło wiecznie trwać.
Trup daje ukojenie tylko przez chwilę, a potem potrzeba kolejnych ofiar. Musiała ruszyć dalej, wpierw jednak należało podjąć pewne przygotowania. Biała suknia pokryta była czerwonymi kropkami, które mogły być tylko krwią. I tak jej się nie podobała. Jak można chodzić w takich szmatach? Czas na skupienie. Skąd ten chaos? Nerwy nowicjusza, którym nie była. Zrobiła kilka kroków w stronę łodzi i złożyła sekwencję pieczęci. Rika wypowiedziałaby jeszcze jej nazwę, aby zyskać punkty za styl. Teraz jednak miała to w dupie. Potrzebowała kilku chwil i nie życzyła sobie świadków. Następnie wróciła do swojej ofiary, klękając przy jego twarzy. Co dokładnie robiła? Tego nie wiem, widząc tylko jej plecy. Wiem za to, że na koniec jęła nakładać na twarz jakąś maseczkę. Dopiero gdy wstała i zaczęła się zmieniać jasne okazało się, że to wcale nie była maseczka, a maska.
-Raz, dwa. – szepnęła, jak na próbę mikrofonu, których zresztą w feudalnej Japonii nie było. Jej głos się zmienił. Wskrzesiła swoją ofiarę, samą się nią stając.
-Dobrze, Kai. – tak nazwała sobie chłopaka. – a teraz sprawdźmy, co znajduje się na południu.
Ruszyła do osady, o ile rzeczywiście jakaś tam była.
Ale to nie mogło wiecznie trwać.
Trup daje ukojenie tylko przez chwilę, a potem potrzeba kolejnych ofiar. Musiała ruszyć dalej, wpierw jednak należało podjąć pewne przygotowania. Biała suknia pokryta była czerwonymi kropkami, które mogły być tylko krwią. I tak jej się nie podobała. Jak można chodzić w takich szmatach? Czas na skupienie. Skąd ten chaos? Nerwy nowicjusza, którym nie była. Zrobiła kilka kroków w stronę łodzi i złożyła sekwencję pieczęci. Rika wypowiedziałaby jeszcze jej nazwę, aby zyskać punkty za styl. Teraz jednak miała to w dupie. Potrzebowała kilku chwil i nie życzyła sobie świadków. Następnie wróciła do swojej ofiary, klękając przy jego twarzy. Co dokładnie robiła? Tego nie wiem, widząc tylko jej plecy. Wiem za to, że na koniec jęła nakładać na twarz jakąś maseczkę. Dopiero gdy wstała i zaczęła się zmieniać jasne okazało się, że to wcale nie była maseczka, a maska.
-Raz, dwa. – szepnęła, jak na próbę mikrofonu, których zresztą w feudalnej Japonii nie było. Jej głos się zmienił. Wskrzesiła swoją ofiarę, samą się nią stając.
-Dobrze, Kai. – tak nazwała sobie chłopaka. – a teraz sprawdźmy, co znajduje się na południu.
Ruszyła do osady, o ile rzeczywiście jakaś tam była.
Ukryty tekst
0 x
- Yami
- Posty: 2835
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
Re: Hitsugaya - miasteczko portowe
Misja Rangi C ~W poszukiwaniu korzeni~
Rika Kari Matsubari
7/30
Pierwsza z technik była wielce przydatna aby umknąć przed ewentualnymi gapiami i zyskać na czasie. Czasie, którego wymagała druga z technik. Uklękła przy mężczyźnie. Nie musiała obawiać, się ataku z jego strony. Jedyne co mogło zagrażać to rzucona przez ducha klątwa. Duchy jednak nie istnieją, a mała istotka mogła zrobić z ciałem co tylko chciała. Przelała przez rękę chakrę do twarzy mężczyzny. Ta po chwili traciła swój kształt. Stawała się wodnista niczym błoto. Błoto, które można było łatwo zdjąć ze zwłok. Pozostawała po nim jedynie krwista maź i plątanina mięśni. Niektórzy najpewniej zwymiotowaliby na taki widok. Rika czy raczej Kari trzymając twarz zniekształconą do postaci pulpy twarz mężczyzny zaczynała wcierać ją w swoją skórę. Idealnie ją rozprowadziła. Była teraz z twarzy mężczyzną. Z reszty ciała wciąż piętnastoletnią osóbką. Karykaturalny widok. Jednak Rika nie zdawała się mieć z tym problemu. Ruszyła w kierunku południa, kierunku większej osady. Przynajmniej tak wynikało ze słów młodzieńca.
Wszystko byłoby piękne gdyby nie fakt, że chłopak miał pracować a zniknął bez słowa. Nie zniknął jednak chłopak, który widział co się stało a który z przerażenia schował się przed możliwym wzrokiem dziewczyny. Im bliżej była wyjścia przez południową bramę tym większy robił się raban w osadzie. Straż. Płomienie osłoniętych przed deszczem świec zaczęły migotać na ulicach. W końcu jeden ze strażników, wyposażony w skórzaną kamizelkę oraz dzidę dostrzegł małą osóbkę.
- HEJ TY! PODEJDŹ NO TUTAJ!
Głos miał surowy. Nie oczekiwał odpowiedzi, oczekiwał czynności młodej osóbki. Osóbki którą była Kari.
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3434
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Hitsugaya - miasteczko portowe
Misja Rangi - C - 15/30
- Rok 388 - Jesień -
- Yoake -
- Hitsugaya -
- Sprawa Honoru -
" Honor " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=TWSKFy6ULL0[/youtube] Nie można było ci zarzucić, że próżnowałeś. Medytacja pozwalała uspokoić nie tylko serce, ale dawała dużo czasu na przemyślenia - pozbawione nerwów i złych myśli. To pozwoliło co przemyśleć swoje kolejne działania, zaplanować starcie które miało się odbyć - zwyczajnie poczynić przygotowania. Jednak dopiero wiadomość, że to ty wybierasz miejsce pozwoliła ci rozwinąć skrzydła i zacząć przestawiać pionki i tereny na tej szachownicy zwanej pojedynkiem który dopiero miał się odbyć.
Twój przeciwnik był pewien siebie, a przynajmniej tak sądziłeś, że był pewny swoich zdolności na pewnym polu i nie dopuszczał myśli przegranej, jeśli już wszystkie jego warunki zostaną spełnione. Lecz czy mogłeś sądzić, ze cię nie docenia skoro pozwolił ci wybrać miejsce? Byłeś pewien, że to nie jest jakiś fortel, że to odpowiednie zagranie będące odwetem za tajemniczego wojownika który miał walczyć w jej honorze... Czyli ciebie. Jakby się zastanowić to już oficjalne, wiadomo kto przeciwko komu walczy, czy istniała opcja by wiedział coś czego ty nie wiedziałeś? By uzyskał pomoc której się nie mogłeś spodziewać?
Miałeś pomysły jak umniejszyć siłę swojego oponenta, wydawałoby się, że całkowicie zgodnie z regułami. W końcu technik nie mogłeś używać podczas samej walki, a nie przed nią. Podzieliłeś się swoimi złotymi uwagami z dziewczyną. Przytakiwała na twoje słowa, nie mogła wiele więcej jak przyjąć do zrozumienia to co zamierzasz zrobić i ewentualnie zastosować się do pozostałych zaleceń jakich jej udzieliłeś. – Nie byłabym taka pewna czy rzuciłby się na ciebie po walce. Prędzej zrobi coś przed — To też była opcja, choć atak po walce jakiego oczekiwałeś byłby całkowitym okryciem się hańbą. Nie tylko siebie, lecz też rodziny z której się wywodził. – Musisz też wziąć pod uwagę, że inni powiązani przyjdą obserwować, moja i jego rodzina na pewno... Może nawet i ktoś z twoich bliskich jeśli chcesz... Mogłabym ich powiadomić. Nie stawiłeś się przecież nawet w wiosce... — I tym akcentem się rozstaliście. Yorikane nie chciała ci przeszkadzać w przygotowaniach, dlatego opuściła twoją samotnię i udała się do miasta by zamknąć wszelkie sprawy związane z walką do czasu jej odbycia.
Nastał dzień starcia, jako pierwsi w zatoce pojawili się dwaj mężczyźni, pierwsi nie licząc ciebie. Jeden był wysoki, na około metra siedemdziesięciu pięciu. Jasne włosy, łuk na plecach i miecz przy pasku. Odziany w skórzany pancerz, skóra już z odległości wyglądała na dosyć twardą. Wyglądał na gotowego do starcia. Drugi był gruby, zupełnie nie uzbrojony, przypominał jakiegoś kupca z bazaru. Jeszcze cię nie dostrzegli, aczkolwiek rozglądali się po arenie uważnie. Motoichi na pewno był wysokim blondynem i nawet ty powiedziałbyś, że dość przystojnym o delikatnej urodzie, nawet nie miał na twarzy śladów zarostu, a wyraźnie był starszy od ciebie. Na miejscu wciąż brakowało większości obserwujących, a w tym zainteresowanej, choć w oddali dostrzegałeś kilka nadchodzących sylwetek.Ukryty tekstYorikane Tawaraya
0 x
- Akaruidesu Yoake
- Martwa postać
- Posty: 906
- Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7711
- Multikonta: Budyś
Re: Hitsugaya - miasteczko portowe
Po dwóch dniach przygotowania mentalnego i obserwacji wybranego pola bitwy, nastał w końcu czas na właściwe starcie. Ale nie tak prędko! Dzieliły go godziny, a może minuty, ale jednak była jeszcze chwila, by dopracować jego plan. Poszedł z samego rana nad zatokę i głęboko oddychał. Wyjął wakizashi i kunaia, po czym skierował je ku niebu. Z obu broni wyskoczyły błyskawice, które pomknęły ku niebu. Widzowie mogli się zbierać, a pogoda zaczynała się psuć. Kunai został ponownie schowany do kabury.
Następnie Yoake zszedł po klifie w dół, wspomagając swoje stopy chakrą, żeby przypadkiem nie zlecieć. Niedługo później niebieska energia dalej była skupiana w stopach, by wejść na wodę. Ta już powinna się zacząć wzburzać pod wpływem wiatru, który zwiastować miał burzę. Stanął w pewnej odległości od brzegu i czekał na przeciwnika. Ten prawdopodobnie się pojawił, bo broń przybysza z łukiem pasowała do informacji o przeciwniku. Mógł to być zbieg okoliczności, ale kto by w to wierzył, szczególnie w taki dzień?
Niski blondyn unosił się na falach, wpatrując się w prawdopodobnego przeciwnika. Wiatr, wilgoć i błyskawice. To była otoczka pojedynku, który zadecyduje o losie i szczęściu bezradnej dziewczyny. Rzucana w powietrze piana i krople słonej wody powinny skutecznie przeszkadzać przed obraniem go na cel z łuku w tym momencie, szczególnie, że sama cięciwa nie lubi takich warunków…
Ukryty tekst
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3434
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Hitsugaya - miasteczko portowe
Misja Rangi - C - 17/30
- Rok 388 - Jesień -
- Yoake -
- Hitsugaya -
- Sprawa Honoru -
" Honor " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=TWSKFy6ULL0[/youtube] Miejsce w którym miała odbywać się walka poznałeś bardzo dobrze. Były niezwykle nikłe możliwości zaskoczenia cię - jeśli by spróbował. Grubszy z mężczyzn którzy pojawili się na polu dotknął dłonią wody, zamruczał. Pokręcił się chwilę w miejscu, potem przeszedł z jednej strony areny na drugą, westchnął parokrotnie i zbliżył się na koniec do Motochiego. Blondyn natomiast w pewnej chwili zmrużył oczy i spojrzał w niebo na bardzo powoli gromadzące się chmury. Pokręcił głową wyraźnie niepocieszony – Będzie padać... — Stwierdził a następnie ściągnął z pleców łuk. Grubszy mężczyzna sięgnął za pazuchę i wyciągnął z niej coś w rodzaju niewielkiego słoika, wręczył go od razu blondynowi, a ten spojrzał na cięciwę swojego łuku, po chwili otworzył słoik i zaczął nacierać. Tobą się nie przejmował. – Korin, zrób mi tutaj kawałek suchego lądu. Nie będziemy przecież walczyć po kolana w wodzie. — Zwrócił się do do swojego grubego towarzysza, który ukłonił się swojemu panu by po chwili udać się na jedną ze stron. Ty kręciłeś się po lewej, to on poszedł na prawą. Przyłożył dłoń do ziemi i po chwili skupienia i niewielkim trzęsieniu kawałek ziemi wysunął się ponad wodę. Znajdował się delikatnie nad nią. Grubas wydawał się zmęczony po swoim tworze. Sam łucznik powędrował na miejsce przed chwilą utworzone, gdy rzecz jasna skończył nacierać cięciwę dodatkową warstwą łoju.
Co do pozostałych - Sylwetki w oddali nie schodziły na dół, wszyscy obserwatorzy zgromadzili się na okolicznym wzniesieniu które można było nazwać klifem. Po jednej stronie dostrzegałeś sporo osób których nie znałeś - to musieli być osobnicy od Motochiego, pośród nich dostrzegałeś również kilka osób o ciemnej karnacji. Po drugiej zobaczyłeś swojego dziadka i kilka innych osób które kojarzyłeś z widzenia. Między innymi Yorikane. Gdy zerkałeś w stronę "swojej" trybuny dostrzegłeś jak jeden z mężczyzn który się tam znalazł zaczął się oddalać, a po kilku chwilach znalazł się na dole. – Chyba potrzebujecie sędziego. Twój dziadek mnie wyznaczył, więc nie masz się czego obawiać... — Spojrzał w kierunku blondyna i odezwał się głośniej – Mam nadzieję, że neutralny sędzia ci odpowiada Motochi-sama — Blondyn tylko skinął głową na potwierdzenie słów sędziego.
Jak sędzia się oddalił to wyjaśnił jedną i najważniejszą zasadę tej walki. Zakaz korzystania z chakrowych technik...
– Chcesz coś powiedzieć nim dasz się pokonać? — Odezwał się blondyn, wyraźnie zadowolony z przebiegu sytuacji. Zaczął przygotowywać swój łuk do działania, a pogoda? Pogoda psuła się dalej.
Ukryty tekstSędzia
Motochi
Yorikane Tawaraya
0 x
- Akaruidesu Yoake
- Martwa postać
- Posty: 906
- Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7711
- Multikonta: Budyś
Re: Hitsugaya - miasteczko portowe
Grubas i pewny siebie wojownik trochę krzyżowali plany Yoake, tworząc nową wyspę w zatoce. To nie było dobre, bo trochę przeczyło taktyce blondyna. Szczególnie, że wyciągnął też łuk i zaczął wzmacniać cięciwę smarowidłem. No cóż, skoro przeciwnik używa technik, i to jeszcze za pośrednictwem pomocnika, to skoro walka się jeszcze nie zaczęła – skupienie Akaruidesu powinno wykorzystać jego chakrę, którą poświęcił na wywołanie burzy. W związku z tym błyskawica opadła z nieba, by zniszczyć łuk przeciwnika. Nie więcej, nie mniej. Nie miał zamiaru go teraz porazić, bo się nie godziło.
Na swojej pozycji chwycił mocniej miecz i ustawił się gotów do startu. Ciągle mierzył przeciwnika wzrokiem, jak gdyby miał go tym wzrokiem zabić. Co dziwne, bo nie pasowało to do lekkiego uśmiechu na twarzy Yoake, który zamierzał teraz zadrwić z przeciwnika.
- Poczekajmy na oficjalne rozpoczęcie walki przez sędziego. Jak na razie nawet nie stawiłeś się na miejsce walki, którą miała być płycizna, a nie widzę, żebyś był na płyciźnie, tylko na wyspie. – Po błyskawicy atakującej łuk powinna zacząć się pełnoprawna burza. Kolejne błyskawice i fale wzburzanego morza powinny zacząć wlewać się na utworzoną wysepkę. Przed oficjalnym rozpoczęciem walki piorun mógł uderzyć, podobnie jak towarzysz przeciwnika mógł wynieść wysepkę z dna. - Tak więc, Motoichi, może zgodnie z uzgodnieniem udasz się na wybrane przeze mnie miejsce i w końcu zaczniemy? – tu wskazał głową na sędziego, który powinien poprzeć jego sprawę. W końcu takie były uzgodnienia.
Ukryty tekst
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3434
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Hitsugaya - miasteczko portowe
Misja Rangi - C - 21/30
- Rok 388 - Jesień -
- Yoake -
- Hitsugaya -
- Sprawa Honoru -
" Honor " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=TWSKFy6ULL0[/youtube] Każdy miał w rękawie swoje własne asy które bez oporów wyciągał. Zarówno mowa tutaj o tobie jak i o twoim przeciwniku. Twój przeciwnik skorzystał z usług przyjaciela by wyrównać sobie szanse. Przed walką - ty natomiast również korzystałeś ze swoich mocy by przechylić szale na swoją stronę w tej walce. Nie musiałeś długo czekać - tworząca się burza nagle strzeliła w kawałek drewna który mężczyzna trzymał w dłoniach. Po tym jak błyskawica strzeliła w łuk - ten rozpadł się na dwie części i upadł na podniesioną ziemię na której się znajdował. Motochi wyraźnie zirytowany zacisnął pięść wyciągając swój miecz z sayi – A więc zamierzasz ze mnie drwić? Dobrze. Myślisz, że nie wiem co potrafisz? Tak, oszustwo na każdym kroku po tym jak rzuciłem wyzwanie, sprawiedliwe, mające być okupioną honorową krwią, a ty co? Nie myśl sobie, że pozwolę ci zwyciężyć. W tak obrzydliwy sposób i nie myśl, że zamierzam cię traktować jak honorowego przeciwnika. Straciłeś tą szansę — Zaczął wtedy na przemian ściskać i luzować uścisk w rękojeści swojego ostrza. – Nie zamierzam walczyć po kostki w wodzie. Jeszcze wykorzystasz w niej swój Raiton, zastanawiam się czy powinienem przyjmować walkę z takim niskim pędrakiem jak ty. Wszyscy wiedzą, że twój Honor pewnie nawet osobie twojego wzrostu nie sięga do kolan, co? — Mówił wyraźnie poirytowany, gotował się i tego mogłeś być pewien. Stracił swoje usposobienie z którym tutaj przybył. – A za łuk zapłaci mi twoja rodzina jak już nabije cię na miecz... Sędzia! Żądam zmiany zasad, walka na śmierć i życie! — Ostatnie wykrzyczał unosząc jedną z rąk do góry, tak by wszyscy w okolicy wyraźnie to widzieli.
Sędzia był zaskoczony, zarówno przypadkowym piorunem z nieba jak i wypowiedzią która tutaj padła. – Em... Nie pisałem się na to... — Wertował oczami pomiędzy zarówno tobą jak i drugim wojownikiem na placu boju. Nawet stąd wyraźnie widziałeś jak ludzie na obu wzniesieniach coś do siebie szepczą, niektórzy zaczęli się uważniej przyglądać tobie i twojej reakcji na rzucone wyzwanie. Nikt się jednak nie odezwał. – Teoretycznie obaj jesteście na placu walki, a on jest na płyciźnie wyniesionej wyżej... A wedle pierwszej zasady, jak tylko użyjesz techniki do chodzenia po wodzie będę musiał cię zdyskwalifikować. Poza tym... — Sędzia dodał swoje trzy grosze, po chwili jednak po ciężkim westchnięciu i kopnięciu wody na której stał - przy użyciu techniki rzecz jasna. Powiedział nieco ciszej w twoim kierunku – Poza tym, ani to miejsce, ani ten piorun nie mogły być przypadkiem, prawda? Musiałbym zdyskwalifikować was obu... Rany... — Zajęczał kończąc, wyraźnie zirytowany sytuacją w jakiej go postawiono. Pozostała teraz jedynie kwestia twojej deklaracji, czy jesteś gotowy do stoczenia tego pojedynku, którego zasady zmieniły się diametralnie - no i ewentualnej zmiany pozycji na bardziej dogodną. Bo jak widziałeś Motochi nie zamierzał się ruszyć – To jest moja strefa, nie może tu zaczynać — Mówił głośno pokazując na granice podniesionej ziemi.Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Akaruidesu Yoake
- Martwa postać
- Posty: 906
- Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7711
- Multikonta: Budyś
Re: Hitsugaya - miasteczko portowe
Mina wojownika, któremu ulubiona broń łamie się w ręku, to niesamowity widok. Smutny, jeśli się czuje wobec niego choć trochę współczucia, ale w tym przypadku, gdy ten się chełpił swoją przewagą, było to wręcz satysfakcjonujące. Twarz Yoake była nawet obdarzona lekkim uśmiechem, gdy szedł w stronę wyspy wyniesionej dla przeciwnika. Po drodze zdjął haori i zarzucił je sobie na lewą rękę. Tkanina opadając zakrywała część jego nogi. Miało to na celu dywersję od tego, co przygotowywał chłopak. Żeby jednak wszystko wydawało się mieć inny cel, musiał wymyśleć coś innego. I wymyślił. Otóż haori przytknął do pochwy na wakizashi, by wyjmując ostrze z sayi wytrzeć miecz – w końcu lepiej, jeśli będzie suchy na czas walki, by zapobiec możliwemu poślizgowi w czasie bloku. W ukryciu jednak wydobył kunai i trzymał go w lewej dłoni, która trzymała też haori.
- Boisz się zmoczyć, czy po prostu nie zniesiesz słonej wody na swoich ranach? – Zagadnął jeszcze obraźliwie Motoichiego, gdy dochodził do jego wyniesionej ziemi. Trzymał porządnie rękojeść miecza prawą dłonią, a także podtrzymywał lewą. Ciągle jednak była ona owinięta w haori, które ciągnęło się niby ogon za wakizashi. Jednak podtrzymywanie dłonią, a nawet chwyt dwoma palcami było tylko zmyłką, by przeciwnik nie dostrzegł kunaia, czekającego na jakąkolwiek lukę w obronie.
Gdy tylko znalazł się na ziemi, ruchem głowy dał znać sędziemu, że może zaczynać. O ile oczywiście przeciwnik jeszcze się na niego nie rzucił z mieczem, bo z jego porywczością to było dość prawdopodobnie. A atak na przeciwnika przed rozpoczęciem pojedynku oznaczałby konieczność samoobrony, a skoro już chodził po wodzie, to mógł równie dobrze użyć Raitonu. A jeśli przeciwnik zginie, no to cóż. Ślub i tak się nie odbędzie, prawda?
Ukryty tekst
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3434
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: Hitsugaya - miasteczko portowe
Misja Rangi - C - 23/30
- Rok 388 - Jesień -
- Yoake -
- Hitsugaya -
- Sprawa Honoru -
" Honor " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=TWSKFy6ULL0[/youtube] Walka miała się rozpocząć już za chwilę. Wyprowadzony z równowagi Motochi to możliwa przewaga którą być może uda ci się wykorzystać. Gorzej jednak jeśli wszystko szło dokładnie po jego myśli, a jego utracony spokój to farsa, maska którą przybrał by cię zmylić. Była przecież taka opcja, prawda? Próbował w końcu zrobić to samo z tobą - wyprowadzić z równowagi. Żaden z was nie dawał po sobie poznać, czy to pozory, czy może stan faktyczny.
Przygotowałeś zmyłkę, ukryłeś kunai w swojej lewej dłoni w której trzymałeś część swojej szaty, tej uprzednio zdjętej. Póki pozostawałeś ciut niżej było to skuteczne... Miałeś wrażenie, że nie dojrzał twojego ruchu. Dostrzegałeś jak sam przyjmuje pozę bojową, wystawiając miecz przed siebie, nogi lekko rozsunięte i ugięte. Wyglądał jakby był gotowy zarówno do kroku, skoku, albo i wymachu.
Sędzia podniósł rękę do góry, sygnalizując wam obojgu rozpoczęcie walki. Ty dostrzegłeś jednak, że on chyba ruszył się szybciej, dosłownie sekundę, może mniej przed tym kiedy sędzia ogłosił rozpoczęcie walki - nie zamierzał ci dać czasu na na myślenie czy odpoczynek. Ruszył szybko, wykonał bardzo szeroki wymach przed sobą, przecinając przy pomocy miecza okrąg powietrza. Tak jakby zamierzał cię trafić, choć samo ostrze nie sięgnęło, możliwe, że nawet nie zamierzało. Przeszło bardzo blisko twojego brzucha, nawet cię nie dotykając. Po wykonaniu cięcia widziałeś jak przymierza się do schowania miecza do sayi, lecz czy faktycznie próbował to osiagnąć?
Ukryty tekstUkryty tekst
0 x
- Akaruidesu Yoake
- Martwa postać
- Posty: 906
- Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
- Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7711
- Multikonta: Budyś
Re: Hitsugaya - miasteczko portowe
Szybki początek walki gdy tylko się stawił na podeście mógł zaskoczyć niejednego, ale Yoake brał to pod uwagę, skoro go tylko prowokował do przedwczesnego ataku. Problem był jednak w tym, że mimo oczekiwań względem szybkiego ataku, ten był aż nazbyt szybki. Na szczęście skończył się wcześniej, jak jakaś forma popisu „Jaki to ja jestem zdolny, by celowo nie trafić przeciwnika i dać mu fory”. Motochi miał zajęte obie ręce trzymając swój miecz i pochwę na niego, więc blondyn, będąc świadomy swoich braków w czystej sile, postanowił działać sprytnie. Dzięki kunai’owi mógł walczyć sprawnie na dużo krótszym dystansie, niż można to było robić mieczem.
Myśląc o skróceniu dystansu, Akaruidesu naparł lewym barkiem na przeciwnika. Wakizashi ustawił się tak, by katana tamtego nie mogła do niego dotrzeć z pozycji, w której „chciał” ją schować. Silny chwyt prawą dłonią może wystarczy, jako iż przeciwnik nawet nie jest w stanie zrobić zamachu, gdyż po prostu nie ma zbyt dużo miejsca. Walka ta mogłaby być już prawie skończona, ale niestety skórzany pancerz chronił tułów oponenta. Trzeba było wykorzystać wszelkie luki w tej formie obrony, więc celem ataku kunai’a był prawy łokieć Motochiego. Ostrze jednak ciągle było pod haori i wydostać się miało stamtąd dopiero je przebijając, by wbić się w przeciwnika. A wcześniej mogło to po prostu wyglądać, jakby Yoake chciał złapać za ten niezwykle ważny dla szermierze staw, bo oczywiście w podstawowym domyśle pod kawałkiem materiału była dłoń nieuzbrojona, a nożyk jednak się w niej znalazł.
Ukryty tekst
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości