Zapomniana świątynia Susanoo

Najmniejsza, a zarazem najbardziej wysunięta na północ prowincja Wietrznych Równin. Antai zamieszkiwany jest przez Ród Kaminari i ze względu na swoje położenie, ma idealne warunki do rozwoju wszelakich przedsięwzięć bazujących na żegludze morskiej. Ukształtowanie terenu w przeważającej części jest równinne, i dopiero przy linii brzegowej zauważyć może wszelkie niewysokie, porośnięte trawą wydmy. W południowych sektorach prowincji można zaś znaleźć niewielkie osady Szczepu Kami.
Awatar użytkownika
Kaiko
Postać porzucona
Posty: 185
Rejestracja: 29 gru 2019, o 15:02
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Białe włosy nieumiejętnie przystrzyżone, oczy o barwie jasnego złota, rekinie zęby. Niewysoki, drobny, ubrany w proste, mało krzykliwe ubrania
Widoczny ekwipunek: Dwa Shuang Gou przytroczone do pasa po jednym na bok, czarna, duża torba na lewym pośladku, podłużne coś zawinięte w materiał i szczelnie związane - noszone na plecach, niczym plecak
GG/Discord: 1032197 / Ray#8794
Multikonta: -

Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Kaiko »


Jaki był dzień tygodnia? Jaka godzina? Tego Kaiko nie wiedział, gdy otworzył oczy, ale przekonany był, że jest już grubo po południu. Odkąd mieszkał sam, to zupełnie tracił rachubę w czasie. Nikt nie budził go swoim spokojnym, aczkolwiek donośnym głosem, oznajmiając, że należy nanieść wody lub wybrać się do osady po worek ryżu. Wstawał leniwie, może nawet niechętnie, gdy na myśl przychodziło mu to, że jakoś musi sobie zająć czas aż do zmroku. Chociaż świątynia ta była dla niego wszystkim i wiązał z nią najprzyjemniejsze wspomnienia swojego życia, to jednak znał jedynie jej samotne, spokojne otoczenie, które pozbawione było rozrywek. Miał jednak obowiązki, które mógł w każdej chwili porzucić, ale z samego szacunku dla Etsuyi, nie zrobił tego. Po skromnym śniadaniu złożonym z kulek ryżowych zrobionych dnia wczorajszego i po szybkiej, porannej toalecie, nastał moment, by wysprzątać na błysk główną salę świątyni. Przygotował sobie wodę w wiadrze, kilka szmat i ruszył do roboty. Dobrze namoczył materiał, rzucił go na ziemię, oparł się na nim rękami, a tyłek pozostawił uniesiony wysoko ponad głowę.
- Hyaaaah! - z takim rykiem ruszył zaskakująco szybko, przecierając jeden pasek podłogi wszerz świątyni. Następnie zawrócił i zrobił to samo, z jednakowym okrzykiem, ale już obok poprzedniego paska. I tak raz za razem mył podłogę, jednocześnie, według niego, ćwicząc... z pewnością coś istotnego. Z zewnątrz słychać było tylko krzyk Kaiko i dudnienie stóp, które uderzały mocno i szybko o wysłużone, skrzypiące deski.
0 x
#FFCC66
Popieram kasację Henge i Kawarimi, a nawet Genjutsu.
Obrazek
"Never to retreat
Mystery and wonder
Messy hearts made of thunder"
Awatar użytkownika
Hou
Martwa postać
Posty: 39
Rejestracja: 16 gru 2019, o 15:01
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Wysoki, czarne włosy, piegi na twarzy, kapelusz na głowie, czerwone korale na szyi, zwykle chodzi bez koszulki i w krótkich spodenkach.
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie.

Re: Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Hou »

Dzisiejszy dzień z pewnością nie może zostać uznany przez czarnowłoswego za jeden z łatwiejszych. Niedawno zdecydował się opuścić gniazdo zwane domem i nie zdążył przywyknąć do trudnych warunków, które towarzyszą koczowniczemu trybowi życia. Po kilku tygodniach podróży dotarł do prowincji Antai, a przynajmniej takie informacje uzyskał od ludzi, których spotkał wcześniej na swojej drodze. Noc samotnie spędził pod gołym niebem, a cały poranek zmuszony był szukać pożywienia. Wszystkie próby znalezienia zwierzyny zakończyły się niepowiedzeniem, więc zmienił taktykę i ruszył w głąb lasu, tym razem szukając owoców. Poruszając się od krzewu do krzewu natknął się na co najmniej kilkadziesiąt jagód, ale jego żołądek chciał więcej i więcej. Powoli tracił nadzieję na zjedzenie czegoś dobrego, jednak w oddali dostrzegł jakąś świątynie. Szybko wydedukował, że w środku może znaleźć jakieś smakołyki, które wierzący zostawili bożkowi w ofierze. Jego uwagę przykuł rozwalony, wybrakowany płot, jednak sama świątynia wyglądała na całkiem zadbaną. Będąc blisko wejścia wydawało mu się, że usłyszał jakieś dziwne odgłosy. Nastawił się na najgorsze, a wchodząc do środka krzyknął głośno
-Halooooooo, jest tu ktoś!
Ciekawy czy w świątyni zastanie przyjazną duszę, przygotował się również mentalnie na ewentualną konfrontację.
0 x
Awatar użytkownika
Kaiko
Postać porzucona
Posty: 185
Rejestracja: 29 gru 2019, o 15:02
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Białe włosy nieumiejętnie przystrzyżone, oczy o barwie jasnego złota, rekinie zęby. Niewysoki, drobny, ubrany w proste, mało krzykliwe ubrania
Widoczny ekwipunek: Dwa Shuang Gou przytroczone do pasa po jednym na bok, czarna, duża torba na lewym pośladku, podłużne coś zawinięte w materiał i szczelnie związane - noszone na plecach, niczym plecak
GG/Discord: 1032197 / Ray#8794
Multikonta: -

Re: Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Kaiko »

Białowłosy nie przerywał ścierania podłogi, ani nie zwalniał, a może nawet przyśpieszał. Im bardziej czuł się zmęczony, tym bardziej na siebie naciskał i w ten dziwaczny sposób "trenował". Według niego z pewnością był to jakiś trening, a może nawet konkretnie kondycji i hartu. Jego dni opierały się na takich rutynowych czynnościach i zazwyczaj nie działo się nic spontanicznego. Nic bardziej, niż kolejne dziki ryjące ogródek, wilki zakradające się w pobliże świątyni czy sarny wypasające się naprzeciwko. Teraz nawet i zwierząt nie było, a Kaiko pokonywał kolejne długości świątyni. Jakiekolwiek odwiedziny były chyba w tym momencie na ostatnim miejscu rzeczy, których się spodziewał. Może jednak przed prawdopodobnym powrotem rodziców i przeproszeniem go za porzucenie.
Między swoimi krzykami, które miały mu pomagać kontrolować oddech, nie słyszał niczego, aż w końcu ktoś zakrzyczał. Był gdzieś w połowie świątyni i w połowie szerokości, więc nieznajomy miał dogodną pozycję do obserwacji małego wypadku. Mieszkaniec, zdawałoby się, opuszczonej świątyni przestraszył się nagłego głosu i to tak blisko, tak znienacka, że chciał natychmiast się zatrzymać, jednak mokra szmata pod rękami była innego zdania. Nogi stanęły, ręce odjechały, a on z niemałym hukiem uderzył czołem prosto o jeszcze mokre deski. Zadudniało, a także dało się usłyszeć mokry plask. Chłopak jednak natychmiast podniósł głowę i właściwie znajdował się teraz w tradycyjnej, siedzącej pozycji, z nogami schowanymi pod siebie. Wyprostował się, wpatrując w nieznajomego jegomościa, jednocześnie pocierając czoło dłonią, chcąc je trochę rozmasować.
- Witam w świątyni Susanoo! - odezwał się wesoło i mocno. Naprawdę bardzo rzadko go ktoś odwiedzał, a jeszcze rzadziej ktoś, kogo nie znał z wioski, a tu w progach małej jinjy nagle stanął nieznajomy. Dosyć prostolinijny umysł Kaiko kazał mu się zwyczajnie cieszyć tym faktem. Mogło to się wydawać głupie, ale brakowało mu kontaktu z ludźmi do tego stopnia, że często mówił sam do siebie, chociaż było to bardziej głośnymi myślami. Miał świadomość, że jak zacznie sam sobie odpowiadać, to będzie to znakiem jego chorującego umysłu. Na to również uczulał Etsuya, gdy wykładał swoją filozofię.
- Raczej nie jesteś stąd... co Cię tu sprowadza? - postanowił zapytać bez ogródek, bo natychmiast zrozumiał, że kimkolwiek jest ten człowiek, to raczej nie przyszedł tutaj się pomodlić. Taka osoba nie wołałaby z progu czy jest ktoś w środku, bo nie przyszłaby dla kapłana czy wiernych, a samego bóstwa. Zatem chodziło o coś innego. Odkąd Kaiko został odwiedzony przez bandytę, który ostatecznie zginął na tych świątynnych deskach, to stał się znacznie bardziej ostrożniejszy. Dopiero wtedy dotarło do niego, że już nie ma w pobliżu Etsuyi, który nawet trawiony chorobą był w stanie wymierzyć precyzyjne cięcie. Teraz dbał o siebie sam i musiał to sobie uświadomić w bardzo wielu aspektach życia.
0 x
#FFCC66
Popieram kasację Henge i Kawarimi, a nawet Genjutsu.
Obrazek
"Never to retreat
Mystery and wonder
Messy hearts made of thunder"
Awatar użytkownika
Hou
Martwa postać
Posty: 39
Rejestracja: 16 gru 2019, o 15:01
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Wysoki, czarne włosy, piegi na twarzy, kapelusz na głowie, czerwone korale na szyi, zwykle chodzi bez koszulki i w krótkich spodenkach.
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie.

Re: Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Hou »

Wtargnięcie do zaniedbanej świątyni można porównać do losu na loterii. Porzucone nieruchomości często służą bandytom za ich kryjówki, a taki obrót spraw nie wróżyłby czarnowłosemu nic dobrego. Ten fakt wpłynął na niesamowite skupienie i koncentrację
, które towarzyszyły mu podczas wtargnięcia do środka. Wszystkie pesymistyczne przypuszczenia i myśli zostały rozwiane, gdy jego oczom ukazał się nieszkodliwy rówieśnik. Białowłosy wyglądał na pracownika tego skromnego przybytku i na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie miłego. Z drugiej strony ich spotkanie przypominało scenę z tandetnej komedii romantycznej. Nieznajomy skupiony na myciu podłogi najprawdopodobniej nie spodziewał się żadnego gościa, bo pierwszym wrażeniem, które po sobie zostawił był soczysty upadek na ziemię. Reakcją młodego Houtarou nie mogło być nic innego jak donośny śmiech, który z prędkością światła rozszedł się po całej świątyni
Obrazek Niedługo po tym jak białowłosy odzyskał równowagę i stanął na nogi, z uśmiechem na twarzy przywitał swojego gościa. Chwilę później zapytał co go tu w ogóle sprowadza, a na odpowiedź nie trzeba było długo czekać.
-Cześć! Nazywam się Houtarou i przybywam w pokoju. Nie udało mi się upolować nic do jedzenia, więc liczyłem, że tutaj znajdę coś apetycznego.
W międzyczasie poprawił kapelusz i podrapał się po ramieniu. Dzisiaj nie założył nawet koszuli, więc liczył, że jego rozmówca nie czuł zakłopotania. Nim pozwolił dojść mu do słowa, dodał żartobliwie
-Mam nadzieję, że nie jesteś duchownym, który żyje w celibacie i nie planujesz mnie wykorzystać?
Później z uśmiechem na twarzy oczekiwał na odpowiedź, jednoczesnie rozglądając się dookoła.
0 x
Awatar użytkownika
Kaiko
Postać porzucona
Posty: 185
Rejestracja: 29 gru 2019, o 15:02
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Białe włosy nieumiejętnie przystrzyżone, oczy o barwie jasnego złota, rekinie zęby. Niewysoki, drobny, ubrany w proste, mało krzykliwe ubrania
Widoczny ekwipunek: Dwa Shuang Gou przytroczone do pasa po jednym na bok, czarna, duża torba na lewym pośladku, podłużne coś zawinięte w materiał i szczelnie związane - noszone na plecach, niczym plecak
GG/Discord: 1032197 / Ray#8794
Multikonta: -

Re: Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Kaiko »

Nie sposób winić roznegliżowanego młodzieńca za śmiech. Kaiko często przez swoje energiczne i gwałtowne reakcje wywoływał śmiech u innych. Uśmiechnął się jedynie przyjaźnie, nie będąc wcale skrępowanym swoim wypadkiem oraz zaczerwienionym czołem, które już skończył masować. Wcale nie bolało tak bardzo. Chłopak się przedstawił siebie i powód jaki go sprowadził do tej zapomnianej świątyni. Sam wygląd tego miejsca raczej nie nastawiał nikogo na luksusy czy rarytasy, więc białowłosy nie czuł się źle ze swoim skromnym stanem spiżarni.
Nim zdążył się odezwać, Houtarou wtrącił się z zaskakującą kwestią, na którą Kaiko zareagował najpierw uniesieniem brwi i otworzeniem szerzej oczu, a dopiero po chwili, gdy do niego wszystko dotarło, roześmiał się, zasłaniając usta ręką. Drugą w tym czasie pokiwał na boki, jakby chciał czemuś zaprzeczyć.
- Nic z tych rzeczy. Nie jestem kapłanem, chociaż zajmuję się tym miejscem. Chociaż chciałbym żeby było inaczej, to jednak mimowolnie zachowuję celibat. - odparł również żartobliwym tonem, gdy już sam przestał się śmiać. Teraz, gdy już się naprawdę podniósł, to mógł lepiej się przyjrzeć Houtarou, który był... niesamowicie wysoki i dosyć szczupły. Jednak Kaiko znał tę budowę ciała, bo chociaż przy głodnym przybyszu wypadał na kurdupla, to sylwetkę miał podobną - mięśnie były wyrzeźbione, ale nie duże. Niewiele to mówiło o samym młodzieńcu, bo tak wyglądać mógł ninja, zwykły chłopak z wioski czy bandyta. Tak wyglądał w końcu białowłosy, którego życie było wyjątkowo monotonne.
- Uczty nie będzie, ale mam jeszcze kulki ryżowe z posiekanym mięsem z zająca w środku. Może nie jest to rarytas, ale są bardzo pożywne. - powiedział, wskazując ręką Houtarou, aby za nim ruszył i skierował się gdzieś za posąg Susanoo, który znajdował się praktycznie na środku sali. Zaraz za przesłoniętą częścią znajdowały się drzwi przesuwne, które Kaiko otworzył i wszedł pierwszy, czekając na boku, aż jego gość wejdzie do środka. - Nie przewieje cię? Antai jest dosyć wietrzne, a burze są gwałtowne. Jak na podróżnika to słabo jesteś przygotowany. Bo jesteś podróżnikiem, prawda? - skoro nie był stąd i szukał jedzenia, to musiał być podróżnikiem. A temat braku okrycia wierzchniego po prostu go nurtował. Jeżeli Houtarou za nim wszedł, to zamknął za nim drzwi i odsunął jedno z krzeseł przy stole, wskazując mu, by usiadł. Następnie skierował się do klapy w podłodze, która znajdowała się na uboczu drobnej kuchni. Podniósł nią i wyciągnął z tej prowizorycznej spiżarni drewniane pudełko, które postawił na stole i otworzył. Wewnątrz było pięć zapowiedzianych wcześniej onigiri z mięsem z upolowanego zająca.
- Bierz ile chcesz, mam jeszcze trochę zapasów. - powiedział spokojnie, a następnie gwałtownie nabrał powietrza, jakby coś sobie przypomniał. Natychmiast złapał się za głowę, wyglądając na przejętego. - Wybacz! Nie przestawiłem się! Jestem Kaiko Kanamura. Chociaż wolałbym, abyś mi mówił Kaiki. - z każdym kolejnym słowem był spokojniejszy, aż na końcu uśmiechnął się przyjaźnie i zasiadł obok chłopaka w milczeniu, dając mu spokojnie zjeść.
0 x
#FFCC66
Popieram kasację Henge i Kawarimi, a nawet Genjutsu.
Obrazek
"Never to retreat
Mystery and wonder
Messy hearts made of thunder"
Awatar użytkownika
Hou
Martwa postać
Posty: 39
Rejestracja: 16 gru 2019, o 15:01
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Wysoki, czarne włosy, piegi na twarzy, kapelusz na głowie, czerwone korale na szyi, zwykle chodzi bez koszulki i w krótkich spodenkach.
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie.

Re: Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Hou »

Kaiko szybko zdemenotwał przypuszczenia dotyczące jego kapłańskiego fachu, przy okazji chwaląc się swoim niepowodzeniem wśród kobiet. Czarnowłosemu spodobał się przyjazny uśmiech rozmówcy i z zainteresowaniem wysłuchiwał odpowiedzi na zadane wcześniej pytania. Los w końcu się uśmiechnął, ponieważ zaoferowano mu kulki ryżowe, dodatkowo podrasowane mięsem z zająca. Nie musiał się zastanawiać żeby szybko potwierdzić swoje zainteresowanie i głośno oznajmić
-Bardzo dziękuję! Nie mogę doczekać się, aż spróbuję Twojej kuchni.
Natychmiast ruszył za gospodarzem we wskazanym przez niego kierunku, po drodze mijając pomnik czcigodnego Susanoo. Chwilę później jego oczom ukazały się drzwi, a gdy zostały otwarte, Houtarou wszedł razem z kolegą do środka. W międzyczasie przyszła kolej Kaiko na zadawanie pytań, a pierwsze z nich nawiązywało do ubioru. Jako gość czuł się zobowiązany do rozwiania wszelkich wątpliwości, więc poprawiając kapelusz na głowie szczerze odpowiedział
-Za moim brakiem koszulki nie kryje się jakiś głębszy sens. Do chłodu można przywyknąć, a chodząc w ten sposób czuję się po prostu komfortowo. Podróżnik nie do końca opisuje to kim jestem, a przynajmniej chciałbym być. Bardziej podoba mi się poszukiwać przygód!
Wykrzyczał na koniec i zaczął się śmiać. Następnie usiadał na wyznaczonym mu krześle i obserwował jak białowłosy sięga po zapasy ukryte w podłodze. Na stole znalazło się pięć sztuk onigiri z zającem, a osiemnastolatek słysząc, że może zaczynać, w ułamek sekundy złapał ze pierwsze i włożył je do ust. Przegryzał w tempie przy którym większość śmiertelników po prostu by się zadławiła, następnie bez wahania łapiąc za drugą i trzecią sztukę. Maniery to jedna z nielicznych rzeczy, którą udało mu się wynieść z domu, więc dwa onigiri zostawił. Grzecznie podziękował za posiłek i przedstawił się, w odpowiedzi na słowa Kaiko
-Dawno nie miałem okazji zjeść czegoś tak dobrego, jestem Twoim dłużnikiem. Nazywam się Donkihōte Houtarou i pochodzę z prowincji Shinrin. Jako młody ninja opuściłem swój kraj w poszukiwaniu wyzwań i możliwości rozwoju. Nie wiesz gdzie w okolicy można dobrze zarobić?
Miejscowy na pewno zna jakieś mniejsze czy większe osady, a w nich najczęściej nie brakuje pracy dla takich jak on. Houtarou położył się plecami na podłodze, a jego nogi zaplecione były jakby siedział po "turecku". Miał tylko nadzieję, że nie urazi tym gestem hojnego gospodarza.
0 x
Awatar użytkownika
Kaiko
Postać porzucona
Posty: 185
Rejestracja: 29 gru 2019, o 15:02
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Białe włosy nieumiejętnie przystrzyżone, oczy o barwie jasnego złota, rekinie zęby. Niewysoki, drobny, ubrany w proste, mało krzykliwe ubrania
Widoczny ekwipunek: Dwa Shuang Gou przytroczone do pasa po jednym na bok, czarna, duża torba na lewym pośladku, podłużne coś zawinięte w materiał i szczelnie związane - noszone na plecach, niczym plecak
GG/Discord: 1032197 / Ray#8794
Multikonta: -

Re: Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Kaiko »

Mówienie o "kuchni" Kaiko było mocną przesadą. Prawda, umiał coś tam ugotować, ale najpewniej niewiele miało to wspólnego z prawdziwymi kulinariami. Znał kilka przepisów, które przekazał mu Etsuya, a reszta była po prostu połączeniem składników tak, aby było pożywnie i, przy okazji, smacznie. Nie stać go było na takie luksusy, aby korzystać z przypraw poza solą czy pieprzem, a i to nie zawsze. Nie przejmował się smakiem, bo Hou był przede wszystkim głodny i nie przyszedł tutaj, aby oceniać kunszt kulinarny białowłosego.
Jak się okazało - brak koszuli był po prostu wyborem bardziej komfortowym, niż jej założenie, a przynajmniej dla Houtarou. Osobiście Kaiko nie wyobrażał sobie podróżowania po Antai w tak skąpym ubiorze, bo prowincja zwyczajnie była wietrzna, a dokładniej burzowa. Tylko czarnowłosy nie był zwykłym podróżnikiem, a poszukiwaczem przygód, na co mieszkaniec świątyni zareagował widocznym zaciekawieniem. Jego oczy się otworzyły szerzej, usta rozchyliły, ale nic nie powiedział, nie teraz. Spokojnie pokiwał głową, by jednak zająć się najpierw nakarmieniem przybysza, a dopiero później dalszym wypytywaniem go. Były pewne priorytety, które należało z grzeczności zachować w odpowiedniej kolejności. W ten sposób dowiedział się też, że Hou pochodził z Shinrin. Tylko... gdzie to było? Wiedza geograficzna Kaiko znajdowała się na żenująco niskim poziomie. Potrafił wymienić parę sąsiednich prowincji z Antai, ale gdzie dokładnie się znajdowały pozostawało dla niego zagadką. Znaczenie bardziej interesujący był moment, w którym czarnowłosy oznajmił, iż jest młodym ninja. Na to białowłosy już nie potrafił zareagować spokojnie, bo on też marzył o zostaniu ninja i staniu się kimś na zasadzie poszukiwacza przygód, ale nie do końca.
- Naprawdę?! Jesteś ninja?! - poderwał się na proste nogi, podnosząc jednocześnie nie tylko siebie, ale także swój głos. Wyglądał na naprawdę pozytywnie zaskoczonego. - Ja też chciałbym zostać ninja! Nawet umiem kilka jutsu, patrz! - i w tym momencie bez oczekiwania na reakcję Houtarou zawiązał trzy pieczęcie, a następnie w krótkim obłoku dymu znikł. Gdy Hou go ujrzał, to mógł dostrzec, że wygląda dokładnie tak samo, jak on sam. Była to najprostsza technika ninjutsu, pozwalająca zmieniać swoją aparycję, ale dla żyjącego w świątyni Kaiko, było to niesamowite jutsu, z którego był bardzo dumny. Nie do końca nawet rozumiał pojęcia chakry i jej kontroli, ale potrafił wykonać kilka technik z tą tajemniczą siłą. Równie szybko co się zmienił, to się odmienił, ponownie znikając pod białymi kłębami. Wrócił do swojego wyglądu, wciąż wyglądając na prawdziwego pasjonata tematu, o którym mówili, a więc o zawodzie shinobiego.
- W najbliższej okolicy znajdziesz jedynie małe osady, a tam zarobić można jedynie pracą fizyczną, a nie konkretnie zdolnościami ninja. Jeżeli szukasz roboty dla shinobiego, to najlepiej będzie udać się do Raigeki - stolicy naszej prowincji. Tam z pewnością coś dla siebie znajdziesz. - odpowiedział na pytanie Houtarou z uśmiechem i znów usiadł, aby już tak nad nim nie stać, nie osaczać go swoją niedużą osobą. Prawdę mówiąc, to Kaiko nie miał pojęcia gdzie szuka się zleceń dla ninja, ale główna osada musiała mieć jakieś tablice ogłoszeniowe z misjami albo urząd, który się tym zajmuje. Coś być musiało. Dla białowłosego świat ninja był równie zagadkowy, co świat poza świątynią. Niby coś wiedział, ale na dobrą sprawę nie miał zielonego pojęcia czy jego wiedza jest jakkolwiek praktyczna. Nie wiedział też jak zacząć być ninja, ale ten temat był zdecydowanie bardziej problematyczny, gdyż oprócz marzenia białowłosego, w grę wchodziły także sprawy uczuć, sentymentów i prostych predyspozycji.
- Jesteś silny? Musisz być, skoro jesteś poszukującym przygód ninja z Shinrin. Właśnie, gdzie jest Shinrin? Pochodzisz z jakiegoś klanu? Pokażesz mi jakąś technikę? - zalał czarnowłosego przybysza pytaniami niczym pięcioletnie dziecko, ale właśnie tak się czuł w tym momencie - jak rozmarzone w fachu shinobi dziecko, które ma teraz szansę porozmawiać z ninja i zapytać go o wszystko, o co tylko chce. Zamierzał jakoś skorzystać z tego, że go nakarmił, chociaż zrobiłby to nawet, gdyby Hou był zwykłym żebrakiem. Nakarmił by każdego tak czy siak, ale teraz czarnowłosy mógł się czuć w jakiś sposób zobowiązany do odpowiedzi.
- Jedz dalej, ja sobie ugotuję później potrawkę jakąś. Dziś mam smak na rybę, pójdę popołudniem spróbować złapać, więc jedz do woli. - ocknął się na chwilę, widząc dopiero teraz, że Houtarou zostawił trochę onigiri, chociaż wsuwał je wcześniej z prędkością, która zapewne definiowała szybkość ninja. Albo po prostu był tak nieprzeciętnie głodny. Nie był nic mu dłużny, ale nie zamierzał się z nim spierać w tej kwestii. I tak jak już się naje oraz odpowie na zadane pytania i prośby, to ruszy w świat, a Kaiko tutaj zostanie, więc nie będzie miał nawet jak skorzystać z tego długu. Nie grało to roli, bo dobroć białowłosego była, niemalże, bezwarunkowa. Tego był nauczony i tego się kurczowo trzymał po tym, jak odkrył w sobie coś niepokojącego.
- Chyba skończyła mi się herbata, ale mogę Cię poczęstować krystalicznie czystą i zimną wodą prosto z mojej studzienki. Nie chcę się chwalić, ale w okolicznych osadach nie mają tak dobrej wody. - na koniec uśmiechnął się, jakby był to jakiś powód do dumy. Kaiko żył bardzo prostym życiem, wręcz przerażająco prostym, które opierało się na dbaniu o świątynie i... siebie. Na tym się kończyło. Cieszyły go tak drobne rzeczy, jak właśnie lepsza woda, deszcz w porze wegetacji roślin czy jakikolwiek gość. Jego żywot był jeszcze mniej skomplikowany, niż prostego osadnika. I tak też pojmował życie, przez pryzmat tego, jak się wychował i gdzie aktualnie znajdował się w swoim życiu. Wracając jednak do tematu - nie czekał na odpowiedź Hou, a zwyczajnie wziął jeden z kubeczków i napełnił go z gara, który stał w kuchni. Była to woda z wczorajszego wieczoru, ale wciąż zimna i czysta. Postawił naczynie przed Hou, który położył się wygodnie na ziemi, odpoczywając po posiłku i, może, męczącej podróży. Jakby chciał, to mógłby nawet zostać tutaj na noc, wszak Kaiko miał dwa posłania i mógł jedno użyczyć. Ba! Mógł nawet dwa użyczyć, gdyby tylko miał dwóch gości.
0 x
#FFCC66
Popieram kasację Henge i Kawarimi, a nawet Genjutsu.
Obrazek
"Never to retreat
Mystery and wonder
Messy hearts made of thunder"
Awatar użytkownika
Hou
Martwa postać
Posty: 39
Rejestracja: 16 gru 2019, o 15:01
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Wysoki, czarne włosy, piegi na twarzy, kapelusz na głowie, czerwone korale na szyi, zwykle chodzi bez koszulki i w krótkich spodenkach.
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie.

Re: Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Hou »

Kaiko wydawał się być naprawdę zaskoczonym i szczęśliwym, gdy dowiedział się o mojej profesji. Z wrażenia nie mógł się powstrzymać i szybko wstał od stołu, przy którym jadł Houtarou. Ledwo pochwalił się, że zna kilka podstawowych technik, a chwilę później złożył kilka pieczęci i przybrał wygląd czarnowłosego. Równie szybko anulował technikę i wrócił do normalnej aparycji, jednocześnie odpowiadając na wcześniej zadane przez osiemnastolatka pytania. Wygląda na to, że w okolicy można natknąć się tylko na drobne, fizyczne prace, ale niekiedy nawet te wymagają pomocy shinobich. W poszukiwaniu trudniejszych wyzwań polecił udać się do Raigeki, stolicy tej niewielkiej prowincji. W rzeczywistości Kaiko udzielił kilku cennych informacji, a gdy ponownie usadził swoje cztery litery, zaczął zasypywać gościa pytaniami. W podzięce za ciepłe przyjęcie i podzielenie się swoim śniadaniem, uśmiechnięty młodzieniec zaczął odpowiadać na każde z nich
-Nie powiedziałbym, że jestem silny, a obiektywnie rzecz biorąc to chyba nawet całkiem słaby. Moja podróż dopiero się zaczęła, więc jeszcze długa droga zanim opanuje swoje techniki do perfekcji i nabiorę odpowiedniego doświadczenia. Shinrin to prowincja leżąca w północnej części Prastarego Lasu. Nie sugeruj się moimi umiejętnościami, ponieważ paradoksalnie mieszkańcy zwykle zajmują się tam zbieractwem i łowiectwem.
Czarnowłosy wziął przykład z wcześniejszego zachowania gospodarza i wspomagając się prawą ręką, wstał od stołu. Składając odpowiednią pieczęć dokończył wcześniejszą "opowieść"
-Shinrin to prowincja kontrolowana przez klan Senju. Pewnie się domyślasz, ale w przeszłości byłem jego członkiem. Specjalizujemy się w kontroli drewna, którą ogranicza jedynie chakra i nasza własna wyobraźnia.
W tym samym momencie ze stołu zaczął wyrastać wąski kawałek drewna, który finalnie okazał się być prowizorycznym mieczem. Czarnowłosy złapał za rękojeść i rzucił broń swojemu koledze
-Łap! - wykrzyczał z uśmiechem na twarzy i liczył, że jego umiejętności przypadną mu do gustu. Osiemnastolatek uwielbiał swoje kekkei genkai i w głębi serca uważał, że mokuton jest niepokonany. Ponownie dosiadł się do drewnianego, małego stolika, a słysząc jak Kaiko namawia go do zjedzenia ostatnich sztuk onigiri, grzecznie podziękował
-Jedzenia w brzuchu wystarczy mi do końca dnia. Nie mogę pozwolić na rozrośnięcie się żołądka, bo nie przyniesie to nic dobrego podczas dalszych podróży. Mimo wszystko dziękuję, że tak chętnie dzielisz się wszystkim co masz, to dobrze o Tobie świadczy.
Z twarzy nie schodził mu uśmiech, a to jedyne czym mógł obdarować swojego wybawcę. Wszystkie oszczędności wydał na niezbędny ekwipunek, więc z jego kieszeni świeciło pustkami. Białowłosy zaproponował mu szklankę świeżej wody, którą własnymi rękami wydobył ze studzienki, ponownie stawiając gościa w niezręcznej sytuacji. Ten w ramach podziękowania wpadł na dziwny pomysł, więc półżartem zapytał
-Nie potrzebujesz nowych mebli lub drewnianych narzędzi? Tylko tak mogę chociaż w części spłacić swój dług, a za niedługo muszę ruszać w dalszą podróż.
Spędzanie czasu z białowłosym przywoływało miłe wspomnienia, jednak siedzenie na tyłku nie jest w jego stylu. Musiał wziąć się w garść i zarobić trochę grosza na lepszy sprzęt, a przygody wiążą się również z rozwojem umiejętności i nowymi znajomościami. Houtarou przypomniał sobie, że przecież najlepiej wędrować jest w grupie, więc drapiąc się po głowie zapytał
-Nie chciałbyś do mnie dołączyć? Wiem, że opiekujesz się tym miejscem, ale krótka przygoda na pewno wyjdzie Ci na dobre.
Ciekawy był odpowiedzi chłopaka, który najprawdopodobniej odrzuci jego propozycję. W głębi serca liczył, że wspólny wypad się uda i oboje na tym skorzystają. Tak byłoby też bezpieczniej, bo kto wie jakie przeciwności można spotkać na swojej drodze.
0 x
Awatar użytkownika
Kaiko
Postać porzucona
Posty: 185
Rejestracja: 29 gru 2019, o 15:02
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Białe włosy nieumiejętnie przystrzyżone, oczy o barwie jasnego złota, rekinie zęby. Niewysoki, drobny, ubrany w proste, mało krzykliwe ubrania
Widoczny ekwipunek: Dwa Shuang Gou przytroczone do pasa po jednym na bok, czarna, duża torba na lewym pośladku, podłużne coś zawinięte w materiał i szczelnie związane - noszone na plecach, niczym plecak
GG/Discord: 1032197 / Ray#8794
Multikonta: -

Re: Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Kaiko »

Chociaż Houtarou mówił o tym jaki jest słaby, to w oczach białowłosego był naprawdę kimś, był shinobim, który umiał walczyć, poradzić sobie w życiu i w dodatku nie siedział w osadzie, a podróżował samotnie po świecie. To wymagało nie tylko umiejętności, ale także pewnego charakteru, twardego i ciekawskiego. Przypadło to do gustu jasnowłosemu, gdyż w pewien sposób marzył o takim życiu i byciu kimś takim. Wędrownym ninja, który jest wystarczająco silny, by poradzić sobie z każdym napotkanym podczas swojej podróży problemem.
Północna część Prastarego Lasu. Na twarzy Kaiko widniała w tym momencie dezorientacja i głęboka próba skojarzenia sobie gdzie to jest. Etsuya opowiadał nieraz o różnych regionach i prowincjach, ale bez ujrzenia ich na mapie ciężko było zapamiętać lokalizację każdej z nich. Nie wiedział też nic o ich mieszkańcach, zatem to co mówił Hou było dla niego nowością. Opiekun świątyni uwielbiał odkrywać coś nowego, poznawać rzeczy dla niego dotychczas nieznane. Poszukiwał tych wrażeń, a raczej chciał ich poszukiwać.
- To tak jak ja! Ja też tylko zbieram i poluję. - powiedział wesoło, wskazując palcem na siebie. Nie przerywał jednak dalej Hou i pozwolił mu dokończyć opowieść o Shinrin. Słowa docierały do niego z opóźnieniem, gdyż cała uwaga skupiła się na czymś wyrastającym ze stołu. Oczy Kaiko rozszerzyły się, wyglądał teraz na naprawdę zaskoczonego tym, co ujrzał. Właściwie to w głowie mu się nie mieściło, że chakra jest zdolna do takich rzeczy. Dotychczas uważał, że to raczej proste sztuczki, wszak nikt go o niej nie nauczył, a świata nie znał. Rzucony miecz złapał w powietrzu, podrywając się tym samym od stołu. Zręcznie chwycił go i szybko mu się przyjrzał, uderzając nawet kostkami o drewno, by sprawdzić jak bardzo jest twarde. Twór wydawał się naprawdę mocny, jakby był wykonany przynajmniej z dębu. W dodatku nie był wcale tak ciężki, jakby sugerowała solidność. Obrócił nim w dłoni, robiąc nim krótki młynek, by sprawdzić wyważenie broni. Było, jak na miecz ćwiczebny, wykonany z drewna, w porządku. Sprawdzony, tradycyjny kształt sprawiał, że ciężar sam się rozkładał odpowiednio. Kaiko, chociaż był tego nieświadomy, to nie był wcale takim laikiem w kategorii walki mieczem, chociaż nawet nie posiadał teraz żadnego ostrza. Białowłosy jeszcze wykonał dwa szybkie cięcia po ukosie, po których odłożył miecz na bok, opierając go o stół. Przez cały czas, gdy bawił się drewnianą repliką, na jego twarzy widniała dziecięca radość. Było to dla niego świetną zabawą, wszak był swego rodzaju zapaleńcem, jeżeli chodziło o kenjutsu.
- To niesamowite! W głowie mi się nie mieści, że da się takie rzeczy robić chakrą! To wspaniała umiejętność, zazdroszczę! - słowa chłopaka były szczere, też chciał posiadać jakąś wyjątkową moc, coś, co by go wyróżniało. Jego talent, specjalność.
Rzadko słyszał jakiekolwiek komplementy czy pochwały. Etsuya był surowy i dopiero na starość złagodniał, a nawet wtedy rzadko chwalił swego podopiecznego, nawet gdy spisywał się idealnie wedle jego zaleceń. Inna sprawa, że Kaiko nie potrzebował takich słownych aprobacji, bo wiedział, że zrobił coś dobrze i to mu wystarczało. Nauczył się swojej wartości, a nie potrzebował jej nadawania poprzez inne osoby. Jednak gdy Houtarou pochwalił gościnność Kaiko, to chłopak zareagował zakłopotanym, ale szerokim uśmiechem, obnażającym jego raczej paskudne, rekinie uzębienie. Szybko sobie o tym przypomniał, zasłaniając usta dłonią. Nie odezwał się nic na ten temat, a jedynie pozwolił mówić czarnowłosemu dalej.
Zadane pytanie zdecydowanie zaliczało się do tych niecodziennych. Czy potrzebował mebli? Rozglądnął się po kuchni, spoglądając przy okazji do innych pomieszczeń, ale nic nie przychodziło mu na myśl. To, co posiadał, w zupełności mu wystarczało i wcale nie potrzebował tutaj jakiegoś przepychu. Prosta praktyczność była zdecydowanie wygodniejsza oraz milsza. Drewnianych narzędzi też nie potrzebował, a co najwyżej żelazne, ale to była inna kategoria. Za to wpadło mu coś innego na myśl.
- O! Wiem! Pewnie widziałeś ten zniszczony płot wokół świątyni. Jeżeli jesteś w stanie, to potrzebuję sztachet. Nie stać mnie na zakup, a nie mam odpowiednich narzędzi żeby zrobić samemu. No i może potrzebowałbym dużego, ćwiczebnego miecza? Takiego... no dużego, chciałbym popracować nad siłą. - przez całą wypowiedź przewinęła się cała gama emocji, od entuzjazmu przez przygnębienie, aż do pewnej determinacji. Jednak po chwili zdał sobie sprawę jak zabrzmiał i pochylił głowę. - Proszę, jeżeli nie wymagam zbyt wiele. - odezwał się łagodnie, spokojnie, bo właściwie to wymagał dosyć wiele. Nie pojedynczych mebli, a wiele sztachet. No i duży miecz. To koncert życzeń nie był, a szczególnie za marne trzy onigiri. Jednak Houtarou chciał jakoś się odwdzięczyć, zatem jeżeli już, to w taki sposób, inne byłyby zbędne.
Pytanie o dołączenie wstrząsnęło jasnowłosym, który nie spodziewał się, że kiedyś usłyszy coś takiego. Nie chodziło o to, że nie chciał, bo było zupełnie przeciwnie, ale zwyczajnie nie wyobrażał sobie opuścić tę świątynię po tylu, mimo Etsuyi, samotnych latach. Był z tym miejscem jakoś związany w sposób, którego nie mógł wytłumaczyć. Tu został porzucony, tu został przyjęty i tutaj się wychowywał. Tutaj miał teraz dom i coś, o co musiał dbać, chociaż każdy o tym zapomniał. Świątynia, nie mógł jej porzucić. Jednak jeżeli wróci, to będzie to zwyczajnie nieobecnością. Tym tokiem rozumowania stwierdził, że właściwie mógłby sobie pozwolić na, jak to nazwał Hou, krótką przygodę. W końcu ocknął się z tego głębokiego zamyślenia i z całkiem twardą miną na twarzy kiwnął głową w potwierdzający sposób.
- Chciałbym. Nie mogę tego miejsca opuścić na długo, ale jakiś czas mogę być nieobecny. I tak wszyscy zapomnieli o tej świątyni, więc nikt tutaj nie przychodzi. Przez chwilę mogę i ja o nim zapomnieć. - ostatnie słowa powiedział dosyć cicho, spuszczając wzrok w dół, ale szybko go poderwał, jakby nie chciał się pogrążać w tym uczuciu. - Masz jakiś plan czy ahoj przygodo? - zapytał już wesoło, z uśmiechem na twarzy. Obie opcje go zadowalały, bo jakakolwiek przygoda była dla niego krokiem w stronę spełnienia marzeń.
0 x
#FFCC66
Popieram kasację Henge i Kawarimi, a nawet Genjutsu.
Obrazek
"Never to retreat
Mystery and wonder
Messy hearts made of thunder"
Awatar użytkownika
Uchiha Masako
Martwa postać
Posty: 638
Rejestracja: 11 kwie 2019, o 20:07
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niska, w miarę szczupła dziewczyna o bladej cerze i ciemnych, krótkich włosach do ramion. Ubrana w lekkie, bure kimono oraz narzuconą na nie kamizelkę. Na głowie nosi słomkowy kapelusz, a w ustach niemal zawsze ma fajkę.
Multikonta: Hoshigaki Toshiko, Hanuman

Re: Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Uchiha Masako »

0 x
Głos

Prowadzone misje:
  1. Ślad popiołu - Rozdział 3 - (C) Katakuri
Awatar użytkownika
Hou
Martwa postać
Posty: 39
Rejestracja: 16 gru 2019, o 15:01
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Wysoki, czarne włosy, piegi na twarzy, kapelusz na głowie, czerwone korale na szyi, zwykle chodzi bez koszulki i w krótkich spodenkach.
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie.

Re: Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Hou »

Houtarou nie spodziewał się tak energicznej reakcji rozmówcy, który widząc stworzony przez niego miecz, natychmiast go złapał i wykonał kilka prostych ruchów. Czarnowłosy zauważył, że nie brakuje mu wprawy jeśli chodzi o dzierżenie oręża, a nawet wyglądał na całkiem dobrego. Późniejsze zachwyty dotyczące jego kekkei genkai wprowadziły go w zakłopotanie, a na jego policzkach uwydatniły się lekkie rumieńce. Z bananem na twarzy podziękował i podzielił się równie szczerym komplementem, związanym z tym co przed chwilą zobaczył.
-Jesteś bardzo miły, ale kekkei genkai to nie jest coś, na co masz wpływ. Taki się urodziłem, ale mimo wszystko jestem zadowolony z tego co "dał" mi mój klan. Tak poza tym twoje ruchy z mieczem wyglądają imponująco, jeśli chodzi o tężyznę fizyczną to jestem przeciętniakiem.
Oczywiście wiedział, że nie ma nic złego w posiadaniu jakichś słabości, a wysiłek fizyczny od zawsze nie należał do jego ulubionych. Gospodarz na swoją nagrodę wybrał części potrzebne do naprawy zniszczonego płotu, otaczającego zapomnianą świątynię, oraz jakiś większy, ćwiczebny miecz. Houtarou od razu podniósł się z ziemi i długo się nie zastanawiając złożył pieczęć węża. Do wytworzenia płotu sztachetowego użył mniej wytrzymałej wersji drewna, która powinna idealnie sprawdzić się w swojej roli. Odpowiednie fragmenty ogrodzenia zaczęły wyrastać z drewnianej podłogi, a czarnowłosy w międzyczasie zastanawiał się jaki miecz mógłby pasować do wskazówek nowego kolegi. Wybór padł na połączenie dwóch oręży, które kiedyś widział w jednym ze sklepów. Broń wyłoniła się powoli z parkietu, wyglądem wzorowana na Zanbato, jednak gabarytami przypominając Miecz-tasak. Do jego stworzenia wykorzystał najwytrzymalsze drewno, które obecnie może kontrolować, a kończąc upewnił się krótko
-Dasz radę posługiwać się takimi gabarytami, czy wolałbyś coś bardziej zgrabnego?
Houtarou ponownie klapnął na podłodze i wziął łyka świeżej wody, której wcześniej podał mu gospodarz. Z radością przyjął do wiadomości, że białowłosy chciałby wyruszyć z nim w świat, nawet jeśli miałaby to być krótka przygoda. Nie zdążył odpowiedzieć na pytanie dotyczące planu, a jakiś nieznajomy jegomość z hukiem wtargnął na teren świątyni.
-Sprawdźmy to. - wydusił dość cicho z siebie i tak szybko jak usiadł, ponownie się podniósł. Zdecydował się pójść przodem i ostrożnie otworzył drzwi od salonu, w którym obecnie spędzali czas. Jego oczom ukazał się brodaty mężczyzna w średnim wieku, który widząc go, od razu zaczął prosić o pomoc. W dłoni trzymał stalowy miecz, a jego klatka piersiowa pokryta była zakrwawionym pancerzem. Spluwając krwią zapytał o drogę do najbliższej wioski, dodając, że jego pracodawca został ograbiony i porwany. Los chyba uśmiechnął się do dwójki żądnych przygód młodzieńców, którzy właśnie poszukiwali jakiejś rozsądnej pracy. Houtarou przejął inicjatywę i z niesamowitym zapałem zaoferował się nieznajomemu, wciągając w swój plan Kaiko
-Nie wiem gdzie znajduje się najbliższa wioska, ale za uczciwe wynagrodzenie możemy wam pomóc.
Wzrok skierował na towarzysza oczekując na jego aprobatę. Nie chcąc wyjść na zimnego egoistę, który jedynie żąda pieniędzy od człowieka w potrzebie, wyciągnął w jego stronę ręce i poprosił o współpracę
-Pokaż mi swoje rany nim zaczniesz przedstawiać szczegóły tego niefortunnego zdarzenia. Jestem medykiem więc załagodzę trochę twój ból
.
Czarnowłosy czekał aż brodaty mężczyzna odsłoni wszystkie krwawiące miejsca, a jego dłonie pokryły się jasno-zieloną poświatą. Korzystając z podstawowej techniki medycznej opatrywał nieznajomego i czekał, aż zacznie opowiadać co dokładnie się im przydarzyło.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Kaiko
Postać porzucona
Posty: 185
Rejestracja: 29 gru 2019, o 15:02
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Białe włosy nieumiejętnie przystrzyżone, oczy o barwie jasnego złota, rekinie zęby. Niewysoki, drobny, ubrany w proste, mało krzykliwe ubrania
Widoczny ekwipunek: Dwa Shuang Gou przytroczone do pasa po jednym na bok, czarna, duża torba na lewym pośladku, podłużne coś zawinięte w materiał i szczelnie związane - noszone na plecach, niczym plecak
GG/Discord: 1032197 / Ray#8794
Multikonta: -

Re: Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Kaiko »

Kekkei Genkai? Zdawało mu się, że kiedyś słyszał o tym czymś, ale w tym momencie nie był w stanie sobie przypomnieć, ani kontekstu, ani znaczenia. Zrozumiał jednak, że Hou miał na myśli swoje umiejętności posługiwania się drewnem, z którymi się urodził. Kaiko nie posmutniał, słysząc tę informację, bo przecież i on mógł się urodzić z jakimiś niesamowitymi zdolnościami, których zwyczajnie jeszcze nie odkrył, bo prowadził inny żywot, niż lwia część obdarowanego społeczeństwa. Niepokojąco zabrzmiał tylko ten klan, bo białowłosy wątpił, aby do jakiegoś należał. Nie znał swoich rodziców, ani swojego pochodzenia, ale wydawało mu się, że gdyby był klanowiczem, to ktoś by go szukał, aby te umiejętności nie zostały wykorzystane przeciwko nim. Nie wiedział czy ten tok rozumowania jest prawidłowy, zatem nie polegał zbytnio na swoich nieodkrytych zdolnościach. Znacznie lepiej się czuł z ćwiczeniem tych mu znanych, czyli pewnej predyspozycji do posługiwania się bronią białą. W szczególności długą. Musiało być to widoczne, bo nawet Houtarou go pochwalił, na co Kaiko zareagował szczerym uśmiechem.
Jedni byli wysocy, a drudzy niscy. Jedni przeważali w zdolnościach opartych na chakrze, a drudzy na fizycznych. Białowłosy nie czuł potrzeby tłumaczenia tego swojemu rozmówcy, bo zdawał się rozumieć doskonale, że nie można być świetnym we wszystkim, chociaż warto próbować. Zawsze będzie coś w czym jesteśmy znacznie lepsi w porównaniu do innych posiadanych przez nas umiejętności. Zamiast tego w milczeniu, nie chcąc przeszkadzać, obserwował jak Hou spełnia jego dwie prośby. Nie potrafił ukryć wymalowanej na twarzy ekscytacji z tak błahego powodu, jak posiadanie sztachet, by móc naprawić płot. W szczególności nie dało się zamaskować radości z ćwiczebnego miecza, który był wariacją na temat sklepowych odpowiedników. Kształtem przypominał Zanbatou, ale był zdecydowanie mniej przytłaczający swymi rozmiarami. Podniósł go do góry, ale już nie machał nim na boki, bo jego drobna dobudówka do świątyni nie pozwalała na takie manewry bez obaw, że coś zostanie zniszczone lub uszkodzone. Broń nie była za ciężka, wbrew obaw Hou i dobrze się ją trzymało w dłoni. Drewno wydawało się też bardzo silne, zdecydowanie mocne na tyle, by wytrwać siłę uderzeń białowłosego. Na to nie mógł liczyć przy zwyczajnych odpowiednikach.
- Jest świetny. Dziękuję. - odparł krótko z nieskrywaną radością. I nim zdążył cokolwiek więcej dodać, to usłyszał jak ktoś z impetem otwiera przesuwne drzwi świątyni i wpada do środka, dudniąc nogami o wysłużoną podłogę. Sam hałas wskazywał, że to ktoś duży lub po prostu ciężki. Jego mina natychmiast spoważniała, gdy usłyszał, wręcz, polecenie czarnowłosego, by to sprawdzić. Kiwnął głową i ruszył zaraz za nim, pozostawiając drewniany miecz oparty o ramię, aby w razie czego być gotowym do działania. Ich oczom ukazał się dosyć młody, ale z pewnością starszy niż oni, mężczyzna w dosyć kiepskiej kondycji. Widać było, że potrzebuje pomocy, ale spluwanie na podłogę w świątyni i tak wywołało w Kaiko pewien niesmak, by nie powiedzieć o zirytowaniu. Białowłosy, chociaż rzekomo miał złote serce, to nie był tak skory do natychmiastowej pomocy. Już raz został zaatakowany na tych samych deskach, więc teraz do gości podchodził nieco ostrożniej. Przynajmniej z początku, bo na długo nie potrafił kontrolować swoich naturalnych odruchów.
- Najbliższe wioski są małe, pozbawione zorganizowanej straży. Prawdziwa osada znajduje się wgłąb prowincji, zdecydowanie dalej, niż chciałbyś, aby była. - dodał tylko do słów Hou, któremu pozwolił zająć się tą sprawą, jako że od pierwszej chwili wydawał się być zdecydowanie bardziej doświadczonym w tego typu sytuacjach. Postanowił polegać na jego decyzjach, samemu nie podejmując żadnej, by nie wplątać się w kłopoty. Świat zewnętrzny nie był jego mocną stroną i poza świątynią czuł się tak, jak ślimak bez swojego domku na plecach czy żółw bez skorupy. Tylko ta mowa o wynagrodzeniu... to natychmiast zwróciło uwagę białowłosego. Wiedział, że tak wygląda zawód ninja, że pomaga się za pewną opłatą, bo oprócz ryzykowania życia, to użycza się swoich umiejętności. Tylko co, jeżeli nie stać ich na pomoc? W takim wypadku należy zachować profesjonalizm i odmówić wsparcia czy jednak dobroduszność i wspomóc mimo to? Nie wiedział, więc się nie odzywał. Stał tak, z mieczem opartym o ramię i nie wiedział co zrobić. Wolał poczekać na Houtarou i jego decyzje oraz polecenia. Po prostu mu zaufał. Kiwnął głową, na znak zgody w udzieleniu pomocy, gdy potrzebujący upewni ich w wynagrodzeniu za nią. Pancerz i miecz były wskazówkami, że pracodawca brodatego jegomościa albo nie szczędzi na wyposażeniu dla ochrony, albo stać go na usługi opancerzonych wojaków. Obie te opcje tłumaczyły, że napadnięty pracodawca ma odpowiedni budżet, by wynająć jeszcze dwóch do pomocy.
Hou zaproponował pomoc medyczną, na którą białowłosy zareagował, ponownie, zaskoczeniem. Mówił, że był poszukiwaczem przygód, shinobim z klanu z tym czymś co nazywał Kekkei Genkai, a w dodatku był medykiem? Naprawdę posiadał wiele talentów. Kaiko mógł o sobie powiedzieć, że umie poprawnie wykonać cięcia i pchnięcia, i że dobrze sprząta, ale na tym chyba kończyła się jego lista zdolności, którymi mógłby się pochwalić. Gotowanie wychodziło mu tak sobie, chociaż radził sobie z wieloma "przepisami". Zastanowiło go tylko to, czy ranny mężczyzna zdecyduje się na pomoc dwóch nastolatków, z czego jeden przedstawił się jako medyk, a drugi wyglądał na drobnego, łagodnego, może nawet kapłana. Tylko ten wielki drewniany miecz na ramieniu zdradzał, że nie był takim zwyczajnym kimś, kogo można było się spodziewać wewnątrz świątyni Susanoo.
  Ukryty tekst
0 x
#FFCC66
Popieram kasację Henge i Kawarimi, a nawet Genjutsu.
Obrazek
"Never to retreat
Mystery and wonder
Messy hearts made of thunder"
Awatar użytkownika
Uchiha Masako
Martwa postać
Posty: 638
Rejestracja: 11 kwie 2019, o 20:07
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niska, w miarę szczupła dziewczyna o bladej cerze i ciemnych, krótkich włosach do ramion. Ubrana w lekkie, bure kimono oraz narzuconą na nie kamizelkę. Na głowie nosi słomkowy kapelusz, a w ustach niemal zawsze ma fajkę.
Multikonta: Hoshigaki Toshiko, Hanuman

Re: Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Uchiha Masako »

0 x
Głos

Prowadzone misje:
  1. Ślad popiołu - Rozdział 3 - (C) Katakuri
Awatar użytkownika
Hou
Martwa postać
Posty: 39
Rejestracja: 16 gru 2019, o 15:01
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Wysoki, czarne włosy, piegi na twarzy, kapelusz na głowie, czerwone korale na szyi, zwykle chodzi bez koszulki i w krótkich spodenkach.
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie.

Re: Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Hou »

Czarnowłosy uradowany faktem, że Kaiko zadowolony był ze swojego nowego oręża, nie mógł przestać drżeć z ekscytacji. Nieznajomy przycupnął na ziemi i koniec końców postanowił podzielić się dokładniejszymi informacjami o niefortunnym zajściu. Historia brzmiała pięknie jak z baśni i tylko utwierdziła Houtarou, że to zadanie będzie idealne żeby zweryfikować swoje dotychczasowe umiejętności. Ledwo dał skończyć swojemu przedmówcy i krzyknął zerkając na Kaiko, mając nadzieję, że ten podziela jego zdanie
-O panie, dobrze trafiłeś! My dwaj uchodzimy za najlepszych shinobich w tej okolicy i chętnie pomożemy Ci w walce z bandytami. Wskaż tylko drogę i możemy wyruszać! - dodał na koniec, chociaż przed opuszczeniem świątyni chciał jeszcze coś zrobić. Śmiejąc się dodał -Musicie jednak jeszcze chwile poczekać, chakra daje się we znaki więc pozwolę się poczęstować ostatnimi onigiri.
Szybkim krokiem wrócił do salonu gdzie wcześniej go goszczono, a następnie złapał za talerz. Jedzenie zniknęło dosłownie w dwie sekundy, a Houtarou z zapchanymi ustami wrócił do towarzyszy sygnalizując, że jest gotowy.
0 x
Awatar użytkownika
Kaiko
Postać porzucona
Posty: 185
Rejestracja: 29 gru 2019, o 15:02
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Białe włosy nieumiejętnie przystrzyżone, oczy o barwie jasnego złota, rekinie zęby. Niewysoki, drobny, ubrany w proste, mało krzykliwe ubrania
Widoczny ekwipunek: Dwa Shuang Gou przytroczone do pasa po jednym na bok, czarna, duża torba na lewym pośladku, podłużne coś zawinięte w materiał i szczelnie związane - noszone na plecach, niczym plecak
GG/Discord: 1032197 / Ray#8794
Multikonta: -

Re: Zapomniana świątynia Susanoo

Post autor: Kaiko »

Ranny mężczyzna potrafił trzeźwo określić sytuację. Pewnie uważał siebie za jakoś doświadczonego wojownika, a teraz miał przed sobą dwóch młodzieniaszków, którzy na pierwszy rzut oka nie wyglądali na zbyt walecznych. Kaiko sam do końca nie wiedział czy jest w stanie poradzić sobie w starciu jeden na jednego z jakimkolwiek bandytą, a co dopiero kilkoma uzbrojonymi i to, według nieznajomego, groźnymi. Niby pewności siebie mu nigdy nie brakowało, ale rozumiał swój brak doświadczenia aż za bardzo. Nie znał swoich możliwości w takich warunkach, więc zapewnianie, iż sobie poradzi byłoby czymś na pograniczu skrajnej głupoty oraz szaleństwa. Młodzieńcza brawura, która mogła pogrążyć nie tylko jego. Jeżeli tylko stawiałby swoje życie na szali, to z pewnością do sprawy podszedłby lżej. Jednak drobny pokaz umiejętności Hou przekonał ochroniarza, że jest w nich jakaś nadzieja. To ironiczne, bo chociaż można było ich nazwać w pewien sposób ninja, to podstawowe techniki znane Kaiko oraz Iryojutsu raczej nie stanowiły zbytniego zagrożenia. Jednak manipulacja drewnem pozostała tajemnicą tak samo, jak jakieś umiejętności walki mieczem tego przypadkowego duetu.
Białowłosy był równie zdziwiony zapewnieniami Houtarou, co Ichigo faktem napotkania ninja na swojej drodze. Oczywistym było, że chłopak kłamie, aby uspokoić mężczyznę i przekonać go do pozwolenia sobie na pomoc, a przynajmniej próbę. Nie odezwał się, chociaż nie do końca podobało mu się takie fałszowanie. Co prawda Hou nie mówił jaką okolicę miał na myśli, zatem rzeczywiście mogli stanowić najlepszych shinobi w promieniu... do kilku kilometrów, bo ten teren pozostawał zajęty przez lasy i ścieżki. Żadnych domostw, ani budynków. Pusta przestrzeń, pośród której znajdowała się świątynia. Wciąż zaskoczony podążył za Houtarou wzrokiem, gdy ten skierował się do kuchni, by wpałaszować ostatnie onigiri. Kaiko uśmiechnął się tylko, chociaż myślami starał się objąć sytuację, by móc zacząć myśleć co robić. Nawet nie wiedział za co się zabrać. Skoro Ichigo był jednym z ochrony, a mówił o jeńcach, to pewnie reszta strażników była także schwytana i, najprawdopodobniej, ranna. Czas grał dużą rolę nie tylko w przypadku odnalezienia porwanych. Istniało też spore ryzyko, że pan Watanabe zostanie zakładnikiem i to znacząco komplikowało sytuację. Białowłosy, który był bez doświadczenia, nie wiedział co powinien uczynić. Na ten moment postanowił po prostu odnaleźć uprowadzonych, a później, na podstawie zebranych informacji i sytuacji, dokonać szybkiej decyzji co dalej. Chyba o to chodziło w byciu ninja. Szybkie decyzje. Chyba, bo Kaiko nie miał zielonego pojęcia.
- Jesteś w stanie chodzić, aby nas zaprowadzić? Chociaż lepiej, jakbyś nam po prostu wskazał kierunek. Twoje rany będą nas spowalniać, a w walce tylko narażą Cię na jeszcze większe ryzyko. Jeżeli chcesz, możesz zostać w świątyni, a my zajmiemy się sprawą. - odezwał się, podchodząc bliżej, opierając miecz o ziemię teraz. - Zrobiłeś co mogłeś. - dodał po chwili, starając się jakoś pocieszyć strażnika, ale też uświadomić go w trudnej sytuacji. Nie chciał, by ten doznał kolejnych ran lub nawet zginął, ale też nie chciał, aby swoim słabym stanem zmuszał ich do ochrony także i niego. Z drugiej strony - sam na miejscu Ichigo ruszyłby do walki bez najmniejszego zastanowienia.
Im dłużej stali w miejscu, tym bardziej Kaiko się denerwował. On chciał już działać, już ruszać. Wystarczyło mu tej chłodnej kalkulacji, która ostatecznie sprowadziła się do ustalenia planu opierającego się na spontaniczności. Marny był z niego strateg. Wizja walki była naprawdę ekscytująca, a jak dla niego, to może nawet za bardzo. Finalnie nie potrafił się za bardzo skupić. W tym momencie wolałby już wykonywać cięcie swoim nowym orężem. Co prawda jego miecz był drewniany, ale twardy i ciężki, zatem może cięcia nie będą wyjątkowo groźne, jak i wszystkie inne ataki, ale z pewnością bolesne. Nie rozetnie nikomu boku, ale złamie żebra. Nie rozpłata czaszki, a najwyżej rozłupię. Ryzyko ran śmiertelnych malało i chociaż chciałby powiedzieć, że to dobrze, że powinien ograniczyć rozlew krwi, to jednak jakoś smuciła go świadomość, że nikogo nie zabije, a ma ku temu doskonałą okazję. Bandyci skazywali sami siebie na wyrok, gdy sędzią był białowłosy. Jego kodeks był bardzo dziwny - egzekucja za każde poważniejsze zbrodnie. Kradzież drogich rzeczy? Śmierć. Porwanie? Śmierć. Morderstwo? Śmierć. Rozwiązanie było proste, chociaż niezbyt układało jakąś hierarchię wartości.
- Nie ma czasu, Ichigo. Podejmuj decyzję i ruszamy! - ponaglił go, oczywiście zapominając o jakichś grzecznościach, o których to jeszcze czasami pamięta, gdy jest spokojny i nie nakręcony na pojedynek. Jego pierwsza przygoda, pierwsza "misja", pierwsza współpraca i pierwsza prawdziwa walka. Nie mógł się już doczekać momentu przekroczenia progu świątyni, by tylko zacząć działać. Chciał już nakarmić swoją ciekawość świata i był gotowy jak nigdy dotąd.
0 x
#FFCC66
Popieram kasację Henge i Kawarimi, a nawet Genjutsu.
Obrazek
"Never to retreat
Mystery and wonder
Messy hearts made of thunder"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Antai”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość