Zachodni klif

Najmniejsza, a zarazem najbardziej wysunięta na północ prowincja Wietrznych Równin. Antai zamieszkiwany jest przez Ród Kaminari i ze względu na swoje położenie, ma idealne warunki do rozwoju wszelakich przedsięwzięć bazujących na żegludze morskiej. Ukształtowanie terenu w przeważającej części jest równinne, i dopiero przy linii brzegowej zauważyć może wszelkie niewysokie, porośnięte trawą wydmy. W południowych sektorach prowincji można zaś znaleźć niewielkie osady Szczepu Kami.
Awatar użytkownika
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 906
Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Multikonta: Budyś

Re: Zachodnie klify

Post autor: Akaruidesu Yoake »

0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2128
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Zachodnie klify

Post autor: Ario »

Dziadek wsadził głowę do korytarza. Rozglądał się równie żarliwie jak Yoake i w momencie, gdy młody Shinobi przemówił, dziadek rzeczywiście pokiwał głową.
- Masz rację. Masz zaiste rację. Tutaj są różnego rodzaju zapadki, a żeby je wyłączyć, musielibyśmy niemalże przeszukać cały korytarz, który przeszliśmy, by znaleźć pod którą cegłą się znajduje. Ruszmy więc górą...w tamtych czasach wątpię, by spodziewali się, że ktoś bedzie chodził sufitem.

Mężczyzna złożył pieczęć i zebrał chakrę w stopach, po czym zaczął prowadzić, krocząc po suficie. Młody shinobi dołączył zaraz za nim, a gdy obaj znaleźli sie w połowie drogi, z końca, do którego zmierzali wyleciał wielki głaz, który - tak jak przewidywał Yoake - miał na celu zgnieść po intruzów po drodze. Obaj nasi bohaterowie byli jednak bezpieczni - kamień minął ich, po czym wpadł w jakąś szynę i zatrzymał się w miescu, blokując przejście niemalże na samym początku.
- Dobrze, młody Shinobi, bardzo dobrze. Może powinieneś pomyśleć o ścieżce kariery badacza? Dobrze łączysz fakty. - pochwalił go mężczyzna, po czym ruszyli dalej.

Minęło z 10 minut, gdy doszliście do końca korytarza. Przed Wami, tym razem bez żadnych drzwi - ukazała się dość spora sala. Wyglądała jak jakaś sala ofiarna, ponieważ na środku był swojego rodzaju ołtarz, zaś dookoła, co rzucało się w oczy - wyryte kanaliki, które prowadziły do małej kratki odpływowej na środku sali. Oprócz tego były bardzo duże szafy, na których było mnóstwo zakurzonych zwojów, był również biesiadny stół, lecz nie widać było żadnych naczyń. Dziadek popatrzył na ołtarz i ruszył truchtem w jego stronę.
- To to! To tutaj jest to, czego szukam! - powiedział, dobiegając i przecierając ołtarz. - Teraz tylko trzeba to przesunąć i zdobyć skarb! - dodał i pchnął (co Cię zdziwiło) dość mocno pokrywę, która imitowała blat, by dostać się do wnętrza.

Wtedy też wydarzył się szereg rzeczy, który nastąpił w takiej kolejności: dziadka coś złapało za rękę (z tej perspektywy wydawało Ci się, że to jest jakiś mechanizm, trochę jak pułapka na niedźwiedzie). Krew trysnęła dookoła, a starzec się wydarł. Tym samym na samej górze, sufit się poruszył i zaraz miał prawdopodobnie runąć wielki kamień, zgniatając ołtarz i dziadka na miejscu. Na samym końcu, z wnętrzna sarkofagu, przy którym stał dziadek, wystrzeliła fioletowa chmura, która zamierzała się rozciągnąć po całym pomieszczeniu. Kimkolwiek był ten lud, pułapki mieli dobrze opantentowane. Pytanie co zrobi Yoake - czy uratuje dziadka, czy uratuje siebie...czy może obu naraz? A najlepiej, jakby jeszcze wyjął skarb (jakikolwiek jest) w środku sarkofagu.
0 x
Awatar użytkownika
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 906
Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Multikonta: Budyś

Re: Zachodnie klify

Post autor: Akaruidesu Yoake »

  Ukryty tekst
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2128
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Zachodnie klify

Post autor: Ario »

0 x
Awatar użytkownika
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 906
Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Multikonta: Budyś

Re: Zachodnie klify

Post autor: Akaruidesu Yoake »

  Ukryty tekst
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2128
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Zachodnie klify

Post autor: Ario »

0 x
Awatar użytkownika
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 906
Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Multikonta: Budyś

Re: Zachodnie klify

Post autor: Akaruidesu Yoake »

0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2128
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Zachodnie klify

Post autor: Ario »

0 x
Awatar użytkownika
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 906
Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Multikonta: Budyś

Re: Zachodnie klify

Post autor: Akaruidesu Yoake »

0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2128
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Zachodnie klify

Post autor: Ario »

0 x
Awatar użytkownika
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 906
Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Multikonta: Budyś

Re: Zachodnie klify

Post autor: Akaruidesu Yoake »

0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Awatar użytkownika
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 906
Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Multikonta: Budyś

Re: Zachodnie klify

Post autor: Akaruidesu Yoake »

  Ukryty tekst
[z/t]
0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1834
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Zachodnie klify

Post autor: Kakita Asagi »

Zadanie odnalezienia „zapomnianej świątyni Susanoo” okazało się być zdecydowanie trudniejsze, niż się początkowo naszemu bohaterowi wydawało, ale hej, czyż zwrot „ZAPOMNIANA” nie powinien być wystarczającym wyjaśnienie? Tak czy inaczej, bezowocne szwendanie się po Antai drażniło samuraja, czuł presję czasu, czuł presję obowiązku – miał do dostarczenia ważną wiadomość do Asahi Ichirou, a następnie chciał wracać do żony. Zdecydowanie za długo nie było go już w domu, co prawda, zapowiadał, że jego misja długo potrwa, ale stale piętrzące się trudności wpływało na samopoczucie szermierza…
Kakita znał kilka metod radzenia sobie w takich warunkach, czołowymi i najbardziej pożądanymi przez świątynną starszyznę było po prostu pozwolić się rzeczom dziać i nie zajmować myśli, a następnie (chociaż już mniej faworyzowanie), zabicie myśli czymś innym… Kakita, chociaż bardzo się starał realizować tę pierwszą strategię, bardzo szybko poniósł porażkę – samotne wędrowanie, przez bezludne regiony sprzyjały podszeptom złych duchów. Ów duchy wydawały się nad wyraz chętnie korzystać z możliwości znęcania się nad samurajem, podsuwając mu przed oczy najróżniejsze obrazy, głównie pod postacią niespokojnych snów.
Noce w Wietrznych Równinach nie należały do spokojnych. Z jednej strony stałe zagrożenie pod postacią wielkich wilków sprawiało, że Żuraw musiał zachować nadzwyczajną czujność i delikatny sen. Ostatecznie więc, samuraj zdecydował się spać nad ziemią, przywiązując się bandażem do drzewa, jednakże to nadal nie sprzyjało wypoczynkowi. Ponad to (czyli z drugiej strony), ten ciągły, szumiący wiatr. To mogło wpędzić w szaleństwo i samuraj powoli odczuwał, że jest coraz gorzej…


W końcu, docierając nad położone na zachodzie klify, samuraj zatrzymał się na kolejny nocleg. Tym razem zapowiadało się, że będzie nocował na ziemi, znów sam. Przygotował więc swój obóz, zapoznać się z terenem i przygotowawszy posiłek spróbował odegnać złe myśli. To zadanie jednak okazało się znów trudne, złe obrazy zaczęły do niego napływać, tak dotyczące domu, tak szkoły, tak zostawionej tam Ayame. Podszepty demonów stawały się coraz wyraźniejsze, a cierpliwość samuraja, skończył się. Dobyło prawą dłonią swojego tachi i zadał serię szybkich cięć w powietrze, ostatecznie chowając nieelegancko broń do saya. Był zły, oczy wbijał w mrok, zastanawiając się, skąd nadejdą kolejne mary, ale tym razem był już gotowy. Zamierzał walczyć. Czy demony przybyły do niego z powodu tego, co uczynił? Czy popełnił błąd obierając taką, a nie inną ścieżkę? Czy zdradził drogę wojownika?
Zanim znalazł odpowiedź na to pytanie, ponownie poczuł obecność – otaczały go cienie, nie zamierzał się jednak poddawać. Lewa dłoń spoczęła na koiguchi, prawa znów zawinęła się wokół oplotu rękojeści, samuraj czekał. Zmrużył oczy. Wiedział, co należy zrobić, zakończy tą walkę tu i teraz. Praktykowane przez niego battodo, miało swoje dwie twarze: pierwszą stanowiącą sztukę walki i drugą, rzadziej widywaną, drogę samooczyszczenia – battoho no misogi – oczyszczenie poprzez pracę z mieczem. Zmrużywszy oczy, Żuraw wyobraził sobie oblegające go duchy, chciał je zobaczyć. I zobaczył. Wyobraźnia podsunęła mu najróżniejsze obrazy youkai wszelakiego typu. Był gotów do walki.
Pierwszy na cel poszedł podbiegający do niego Buruburu. Samuraj odwrócił się w jego stronę, ocenił dystans. Pozbawiony nóg stwór, przypominający starą kobietę – straszliwy przeciwnik przywołujący lęk. Kakita zrobił krok dobywając miecza, tnąc cięciem skośnym przez ramię demona. Nie zrobił mu tym wielkiej krzywdy, tak więc momentalnie bez dołożenia drugiej ręki pociągnął drugie cięcie od dołu i ostatecznie trzecie, oburącz znad głowy, dokładnie przez środek łepetyny. Stwór zakręcił się niczym niewielka trąba powietrza, by po chwili się rozwiać a Kakita wykonał eleganckie chiburi, a potem noto i już szykował się na dalsze starcie, bowiem zastęp demonów był liczny…
Kerakera-onna była kolejną zjawą, która zbliżała się w stronę samuraja. Ubrana w strój gejszy, z wyzywającym makijażu zbliżająca się z prawej. Jej postawa, sama jej osoba, stanowiła uosobienie tego, czego samurajowi brakowało w drodze. I chociaż bez trudu mógłby znaleźć „ukojenie” w ramionach jakiejś oiran, to jednak wolał pozostać wiernym żonie. Wiedział co ma zrobić. Kakita niespiesznie odwrócił się w stronę potwora, znów chwycił za tachi. Wymierzył swoją kashire na lewą pierś bestii, która ruszyła w jego stronę. Pierwsze cięcie – szerokie z wypadem w przód, przecięło demonicę przez obojczyki, następnie ostrze poszło nad głowę i po dodaniu drugiej ręki spadło pionowe, rozbijające na dwa uderzenie. Następnie znów chiburi, tym razem poprzez położenie miecza na kolenia, odwrócenie chwytu i schowanie elegancko do saya. Nie miał być to jednak odpoczynek, bowiem z lewej strony…
Kakita „dostrzegł” jak w jego stronę zbliża się ślepy starzec o długiej szyi i zniszczonych szatach. Szedł powoli, ale samuraj wiedział, czego jest zwiastunem – rozpoznał go: Umizatou, youkai zdolny materializować lęki. Samuraj bał się wielu rzeczy w tym momencie, tak tych blisko siebie, jak i daleko. Nie mógł się jednak wycofać, zwłaszcza, że miał wciąż prawą rękę na rękojeści miecza. Oto przyszedł moment walki. Kakita ponownie jak poprzednim razem, wziął na cel zbliżającego się potwora. Wysoki, o ciele skrytym w długich szatach. Jak rozwiązać to starcie? Odwrócony chwyt zapewniał tylko jedno dobycie – prosto w górę. I tak zrobił samuraj, zwizualizował sobie wszelkie możliwe formy zadania ciosu z tej pozycji i wiedząc, co chce zrobić wyszedł na spotkanie potwora, tnąc do dołu – kissaki jego ostrza śmignęło przez twarzą starca który się zatrzymał, ale chwilę po nim spadło kolejne uderzenie, skośne cięcie na lewy obojczyk, a po nim nieco na odczepnego zadane kolejne po lustrzanej trajektorii. I ponownie, niczym w ceremonii strzepnięcie krwi i schowanie ostrza. Kakita był w coraz większym transie, jego ruchy wydawały się być nadzwyczaj lekkie, umysł rysował tak dobrze znane, niezliczoną ilość razy ćwiczone trajektorie cięć…
Starcie jednak nie miało się ku końcowi. Przeciwnie, w stronę bitnego samuraja zbliżał się bowiem jeszcze jeden przeciwnik – pokraczny i o wielkiej głowie, kuszący do złych czynów Amanojaku. Samuraj był gotów stanąć przeciwko niemu, jednakże… poprzednie walki uspokoiły go. Kakita zdał sobie sprawę z tego, że obrana przez niego metoda rozwiązania problemu zaczęła przynosić efekty. Samuraj, przecinając powietrze i wyobrażone własne słabości, w istocie odzyskiwał stracony spokój ducha. Kiedy świadomie to pojął i spojrzał przed siebie, Amanojaku już tam nie było, natomiast on zaczął uważnie zastanawiać się, co tak właściwie przed chwilo się stało...

Samuraj przez moment trwał niczym w posąg, a wokół niego panowała cisza, przerywana jedynie pękanie płonącego w ognisku drewna. Kakita, który początkowo próbował jedynie pozby się dręczących jego umysł demonów, w istocie znalazł niezwykłą metodą łączenia iaijutsu z kenjutsu – kwintesencje samurajskich metod walki. Teraz, kiedy jego umysł znów był spokojny i wolny, mógł się zająć dokładnym przeanalizowaniem tego, co w zasadzie zrobił – pozwolił swojemu ciału działać naturalnie, wręcz nieskrępowanie, każdą akcję zaczynając i kończąc od rodowego iaijutsu, przez chwilę osiągając to, co niektórzy nazywają ken no satori – oświeceniem na drodze miecza, ale… to była tylko chwila. Z resztą, wcale nie było to aż tak doskonałe, jak się mu mogło wydawać, jednakże, pewna boska nuta w tym była. Teraz, należało to odtworzyć.
Samuraj powoli skierował dłoń na rękojeść swojej broni, dokładnie tak, jak w technice Shoten, po czym zobrazował sobie w jaki sposób wykonać pierwsze cięcie – poziome i szybkie. Tak dokładnie się stało, dobył broni i ciął szeroko, jednakże… kolejny cios nie nadszedł. Płynność, z jaką „zabijał demony” teraz odeszła – wtedy, w tej krótkiej chwili był jednością z mieczem, nie zastanawiał się, tylko ciął. Wywołanie tego stanu na zawołanie było nie lada wyzwaniem. A czas naglił…

Kakita tym razem przysiadł na ziemi w pozycji tatehiza i sprawnym ruchem schował miecz. Znów na moment zmrużył oczy, chcąc sobie przypomnieć, co czuł w czasie „bitwy”. Uczucia, emocje… nie mógł sobie przypomnieć, co tak naprawdę tam było. Denerwowało go to. Zdecydował się więc ciąć z tej pozycji, jednoręcznym cięciem w prawo pod kątem 30 stopni, a następnie przejść do kolejnego cięcia w lewo, dokładnie pod takim samym kątem. Płynnie.
Jak zdecydował, tak uczynił – skupił się na cięciu, po czym ciął dokładnie na wysokość własnej brody, a następnie przeszedł skręcając biodra w drugą stronę i ciął pionowo już oburącz. Jako mistrz miecza, Asagi bez trudu wykonał zadane ćwiczenie, jednakże wcale nie był zadowolony. Denerwowało go to. Cięcia miały między sobą swoistą przerwę, coś je blokowało, co więcej, były sztuczne. Brakowało jakiegoś składnika, czegoś, co pojawiło się wtedy, a teraz nie mógł tego wydobyć. Co to było?

Niebieskooki zmarszczył brwi. Nie mógł sobie przypomnieć, co takiego w zasadzie zrobił, że udało mu się osiągnąć ten jakże pożądany stan. Wtedy… widział wroga. Czy o to chodziło? Kakita nie miał problemu z wizaulizowaniem sobie przeciwnika – był mistrzem iaido. Szybko ustawił przed sobą wizję nieprzyjaciela, stojącego około 3 metry przed nim, dobywającego miecz z prawą nogą. Kakita odpowiedział błyskawicznym iaido, wybiciem się lewą nogą, dobyciem, które wyprzedziło trafienie rywala i… w zasadzie niczym nie różniła się od klasycznego iaido. Było przy tym nienaturalne, wymuszone i składało się z tylko jednego ciosu. Gdzie tamta płynność, tamten taniec? Czy może tylko mu się wydawało, że doświadczywszy boskiej iluminacji? No cóż, na razie należało schować miecz.
Nie znajdując odpowiedzi, Kakita ponownie wyobraził sobie trzech wrogów, którzy zachodzą go z trzech stron, kolejne cięcia musiały więc być szybkie – pierw dobycie ze skrętem w prawo i cięcie na wysokość twarzy. Dalej, przejście przez środkowego wroga spojrzeniem, sprawdzenie czy można go pominąć i cięcie tego, który stał mu za plecami, oburącz znad głowy. Następnie, ponownie powrót spojrzeniem do środkowego oponenta, ocenienie sytuacji i cięcie znad głowy. Zwycięstwo. Jak zazwyczaj. Cienie padły, ale Kakita nie był zadowolony i chociaż dla przeciętnego oka jego miecz był płynącą błyskawicą, to jednak sam Asagi nie był zadowolony. Coś go blokowało, tylko co?

Miecz został znów schowany, tak jak wtedy i samuraj zaczął szukać odpowiedzi… co mu dało tamtejszą prędkość i płynność? Przywołał w umyśle wszystko co pamiętał, a to co pamiętał… to nic. - Pustka. TO PUSTKA! – zakrzyknął po środku niczego samuraj otwierając szeroko oczy. Zrozumiał to, pierwsza lekcja od jakiej zaczynano naukę miecza, pierwsza która nigdy się nie kończyła, przewijająca się w zwrocie „miecz i umysł to jedno” i wielu innych. Kakita zrozumiał. Nie chodziło o liczbę przeciwników, nie chodziło też o przygotowanie wszystkich alternatyw – miecz był umysłem Należało określić linie cięć które ciało znało i… zwyczajnie je wykonać. Skupić się i działać.
W tym momencie ponownie zerwał się wiatr, wiatr znad brzegu który niósł wiele liści. Czyżby jakiś duch jednak jeszcze tutaj był i wraz z nim ćwiczył? Możliwe…
Samuraj nie mógł odrzucić boskiego wyzwania, tak więc skupił swoją uwagę na spadającym liściu. Obserwował jego ruch, jak powiewa na wietrze i pozwolił mu tak opadać, w głowie przewidując gdzie się pojawi. Ocenił prędkość, wyznaczył 3 cięcia, które zamierzał zadać i… zadał je. Miecz opuścił saya i ciął po trajektoriach które zaplanował. Nie zważał na kąt miecza, nie zważał na kształt liścia, po prostu ciął. Ciął pustką. Po ostatnim cięciu schował miecz do saya jednym ruchem, nieeleganckim, ale naturalnym.
Chwilo trwaj! Samuraj przeniósł spojrzenie w stronę kolejnego liścia, który mknął w jego stronę. Ten kręcił lekkie kółka w powietrzu, ale samuraj wyostrzył swoje zmysły i go namierzył. Widział jak ten się porusza, zamierzał ciąć od dołu, potem od góry i poziomo – wszystko zacząć i zakończyć w saya. Powolny, niczym w kleju krok w stronę celu i tuż po nim cofnięcie lewą ręką saya i dobycie miecza – wierne tachi opuściło pochwę i pomknęło w stronę liścia. Pierwsze cięcie nie naruszyło trajektorii liścia, drugie spadło niemal natychmiast, trafiając już tylko w jedną z połów. Trzeci cios nie dosięgnął celu, który zboczył z kursu w sposób nieprzewidywalny, ale to nic. Samuraj i tak schował miecz do saya, a wzrokiem szukał już kolejnego liścia, a tych nie brakowało…
Historia powtarzała się raz, za razem – liście leciały w jego stronę, licznie, a on wybiera sobie jeden. Jego doświadczony umysł rysował na nim linie cięć, a ciało wykonywało rozkaz. Raz za razem sekwencja dobycia -> cięcie -> schowanie. I tak wciąż. Ileż to trwało? Trudno powiedzieć, ale kiedy nad linią horyzontu pojawił się blask tarczy Amaterasu, samuraj wiedział, że jego trening się zakończył. Przez chwilę zapomniał nawet o zadaniu, jakim było dostarczenie listu do Natsume – teraz jednak, wraz ze Słońcem ten obowiązek wracał. Wiatr również wydawał się o tym wiedzieć, bowiem przestał wiać. Czy samuraj spotkał tutaj samego Futsunushi-sama - boga mieczy który pierw zesłał na niego demony, a potem pod postacią wiatru przypomniał mu o drodze szermierza, czy po prostu brak ludzi dał się niebieskookiemu we znaki? Cóż, tego nie wiedział nikt, ale Asagi wolał zdecydowanie tą pierwszą opcję…


<ZT>
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Zachodnie klify

Post autor: Tatsuo »

Nobody knows... [ C ]
7 / 30
Kaminari Anzou
Ym... co? – Lekkie skonsternowanie wymalowało się na twarzy mężczyzny, ale dość szybko przemieniło się w piękny uśmiech. – Tak, tak, no właśnie. To ten. Powodzenia. – Skinął głową w kierunku chłopaka i odmachał mu na odchodne. No przecież sobie poradzi całkowicie sam, tak? Nie było to jego pierwsze zlecenie w tym okrutnym świecie. Nie pozostało nic innego, jak wreszcie móc przekroczyć bramę wioski i udać się w kierunku zachodnim. Co prawda nie była to najczęściej wybierana przez shinobi trasa, ale jako mieszkaniec tych terenów Anzou doskonale wiedział, 
* * * Dalsza wędrówka przebiegła w dużej mierze bez komplikacji, choć pod sam koniec, gdy szlak transportowy zaczął powoli zanikać, a w jego miejscu zaczął pojawiać się prawdziwy teren górzysty obfitujący w liczne spadki, gałęzie porozrzucane na trasie czy wielkie głazy, uniemożliwiające swobodne przejście przez las, do którego chłopak chcąc nie chcąc musiał wejść, trakt zdawał się być właściwie nieprzejezdny dla wozów handlowych. Co tylko potwierdzić mogły obserwacje, które Anzou mógł podczas wędrówki poczynić - jedynymi postaciami, które go mijały w drodze w przeciwnym kierunku, byli pojedynczy kupcy, niosący raczej przedmioty służące im do życia niż będące przeznaczone na handel. Był to szlak, którym obecnie nikt się już nie poruszał, a większość towarów, w tym drewno, przenoszone były za pośrednictwem łodzi do portu w północnej części osady. 

Dlatego też nic dziwnego, że chłopakowi udało się dotrzeć w jednym kawałku do zbocza gór, pod którymi na szerokość całej trasy ustawiona była wartownia - dwie niewielkie drewniane budki stojące po obu stronach ogromnych wrót, których wysokość sięgała przynajmniej 6 metrów. Przed shinobi może i to by nie ochroniło, ale przecież w lesie krąży wiele dzikich stworzeń grasujących szczególnie w nocy, a do niej, jak młody Kaminari mógł zauważyć, dużo nie brakuje. Słońce praktycznie zachodziło za horyzont.

W stronę zbliżającego się białowłosego wyruszył wartownik, trzymający w swojej dłoni drewnianą podkładkę z kartką papieru i ołówkiem w ręce. – Skąd przebywasz, po co idziesz, na ile zostajesz. – Na to dość szorstkie przywitanie Anzou mógł liczyć od strażnika będącego niewiele wyższym od niego samego. Ubrany był w szary skafander dobrze wtapiający się w otoczenie i widać było, że praca papierkowa mu służy, bo do tej pory jego brzuch, jak i twarz, zdołały przyrosnąć nieco wszerz. Oczom jego nie umknęła również odznaka, jaką shinobi dumnie prezentował na swojej szyi. – Numer identyfikacyjny, imię nazwisko. Kto cię przysłał? – Na samo słowo numeru identyfikacyjnego Anzou mógł zauważyć, że w drugiej budce wartowniczej doszło do małego poruszenia, a po chwili także ujawnienia się głowy drugiego wartownika, który z ciekawości spojrzał, kto do nich przybył.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 948
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 16
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Zachodnie klify

Post autor: Anzou »

Życie Anzou to była jedna wielka podróż. Odkąd został Shinobi ciągnęło go do zwiedzania świata, poznawania nowych ludzi, technik, czy zdobywania wiedzy. Ten wewnętrzny głód doprowadził go do tego, że był nawet za Murem i dzielnie walczył z istotami, które tam żyją. Zupełnie inny świat. Kaminari miał zamiar nawet rozpocząć służbę, jednak był na to za słaby. Po prostu nie dałby rady i mógłby stać się obciążeniem dla swoich towarzyszy, a na to Białowłosy pozwolić sobie zwyczajnie nie mógł. Chłopak po pewnym czasie dotarł na miejsce, gdzie przywitał go strażnik, który wypytał go o cel podróży. Nic w tym dziwnego, pełnił swoje obowiązki należycie i nie chciał się nikomu narazić. Sam Kaminari teraz miał w głowie swego rodzaju dylemat. Nie wiedział, czy powiedzieć prawdę, czy może zblefować. Nie wiedział, jak go przyjmą. Stał jednak wyprostowany i spojrzał prosto w oczy swojemu rozmówcy. Dał mu skończyć.
- Kaminari Anzou, przybywam z osady Raigeki. Przyszedłem odwiedzić Pana Hitoko, chcę z nim porozmawiać. Po rozmowie od razu opuszczę to miejsce.
Kawa na ławę. Białowłosy nie zamierzał kłamać. Prędzej czy później prawda wychodzi na jaw, a to mogłoby zniesławić opinię o Doko. Po co sobie psuć reputację? Kaminari czekał teraz na odpowiedź i reakcję strażnika. Miał świadomość, że ryzykuje, nie miał pojęcia w jaki sposób zareaguje i jaką podejmie decyzję. Nie wiedział też, czy w ogóle go wpuści. Wtedy musiałby kombinować, a tego nie lubi. Tak na dobrą sprawę, Anzou nie ma przecież złych zamiarów, jednak jak traktują tutaj Kaminarich? Okaże się za chwilę. Białowłosy nadal utrzymywał kontakt wzrokowy z pulchnym rozmówcą. Pucki jak u Azumy.
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Antai”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości