Strona 1 z 5

Ruiny spalonego domu

: 16 sty 2018, o 21:36
autor: Hayami Akodo
Na obrzeżach osady, tam, gdzie zaczynają się lasy i droga wiodąca do morskich klifów, a chłodna bryza przyjemnie orzeźwia wędrowców, stoi zrujnowany, spalony doszczętnie dom. Po sporym i kiedyś pewnie pięknym domku otoczonym gaikiem pięknych drzew, zielonych i pełnych ćwierkających ptaków, pozostały jedynie stosy gruzów, zawalona piwnica i na wpół zawalone dwa mniejsze budynki - jeden okazuje się być graciarnią, składzikiem, w drugim zaś mężczyzna trzymał broń i trenował z żoną, która dopiero uczyła się życia shinobi. Teraz...teraz nic tam nie pozostało.

KOLEJNOŚĆ: YOSUKE, NOMI

Re: Ruiny spalonego domu

: 16 sty 2018, o 23:29
autor: Yōsuke
Trochę czasu nam to zajęło, ale w końcu znaleźliśmy się na miejscu. Zostały tylko zgliszcza. Nic, a nic. Żadnych poszlak, których mógłbym się uczepić. Nie widziałem nic, a nic. Żadnych ciał… Ale kto normalny by je tu zostawił, nie okazując szacunku? Z pewnością nie byłaby to osoba Kazuyi, który należał do tych honorowych i pełnych tradycji osób. W końcu był samurajem. A właśnie. BYŁ nim. Być może ten człowiek tworzy tylko pozory. Jedno jednak wiem. Cierpienie jest tak wielkie, że zostawiło na nim jakieś piętno. Widzę to. Nie ufam mu.. Widzę, co robi żeby rozwikłać to wszystko. Jaki szanujący się samuraj oddaje byle ninjy swój miecz? Miecz tak ważny w historii tych ludzi. Z ich punktu widzenia jestem niegodny je dzierżyć. Ale go już nic nie obchodzi… Stracił to, co było dla niego najważniejsze. Rodzina… Miłość. Ten człowiek już tego nie zazna.
- Niech ta chwila wiecznie trwa - nuciłem sobie lekko pod nosem, podśpiewując jedną ze stworzonych przeze mnie tekstów. Czasami musiałem się bardziej skupić. Wtedy nucę, śpiewam i gwiżdżę. Nie uważałem, że nie okazuję szacunku zmarłym. Ich duchy już dawno odpoczywają. O tyle dobrze. Nie muszą patrzeć na to gówno, zwane światem. Że też ludzie giną podczas snu. Co tu się tak właściwie wydarzyło…?
Gdy podeszliśmy do grobów, rozejrzałem się. Wszędzie leżały jakieś karty. Chyba nie były tutaj bez powodu. Podniosłem je wszystkie, przyglądając się im. Mimo tego, że były wyblakłe, widać było na nich co nieco. Tym bardziej, że porównałem je to zdjęć z grobów. Rzekłbym, że są zabójczo podobne. Ale na co komu karty..? Nie wiem, pewnie to znowu moje głupie podejrzenia, ale może cała ta śmierć ma związek z czymś, co robił mój zleceniodawca? Karty do gry, stare, porzucone. Jakby chciał o czymś zapomnieć… Zmyć swoje winy. Zapomnieć… Zapomnieć? Ale o czym? Co mógł takiego zrobić, że jego rodzina zginęła? Jakiś gigantyczny dług? Ale skąd..? No jasne. Hazard. Kazuya musiał być hazardzistą, który to rzucił. W końcu karty są już stare, ale. Właśnie ale. Długi dzięki temu nie zniknęły. Męczyli go, ale on nie oddawał pieniędzy, więc musieli przemówić mu do rozsądku trochę inaczej.
- Ciekawe - wypowiedziałem w zamyśleniu. Ale dlaczego nie posprzątał tych kart..? Dlaczego one nadal tutaj leżą? Przecież grób jest zadbany. Świeże kwiaty, zioła i kadzidła. Dla wszystkich trzech ofiar. Jeszcze jedną rzeczą, która mnie zaintrygowała to sam wygląd dzieci. Tylko jedno było podobne do ojca. Ale to zapewne doszukiwanie się, niepotrzebne i głupie.

Re: Ruiny spalonego domu

: 18 sty 2018, o 18:24
autor: Nomi
Kazuya otarł jej łzy, a Yosuke wziął w dalszą podróż. Do miejsca gdzie pogrzebane zostało życie ich zleceniodawcy, tego w którym zginęły miłość i nadzieja. Szli tak w milczeniu, ona starając się panować nad szlochem, a oni nie rozpamiętując tamtych wydarzeń. W końcu wszystko co mógł wyjaśnić im kupiec, wyjaśnione zostało w hotelu. Droga trwała dłuższą chwilę. Gdy dotarli na miejsce, jej oczom ukazał się spalony do fundamentów budynek, ten w którym zginęło tak wiele osób. Przełknęła łzy, nie mogła płakać, nie teraz, gdy wspomnienia mogły uderzyć w tego byłego samuraja. Musiała być silna, żeby nie sprawić nikomu bólu.
-Yosuke-kun, tak nie wypada. - powiedziała smutno do nucącego towarzysza. Byli w miejscu, gdzie panowała śmierć, gdzie pogrzebano życie towarzyszącego im mężczyzny. Groby bieliły się, a kadzidełka tliły, pomogła pozbierać Yoshiemu karty.
-Co ciekawe? - zapytała zarumieniona, wstydziła się swej niedomyślności...

Re: Ruiny spalonego domu

: 19 sty 2018, o 15:39
autor: Hayami Akodo

KOLEJNOŚĆ: YOSUKE, NOMI

__________________________________________________________________________
Zapraszam tutaj: klik

Re: Ruiny spalonego domu

: 18 wrz 2018, o 23:17
autor: Kami Noriko
Poza granicami wioski czy miasteczka, jakkolwiek to nazwać, postanowiła że to właśnie dziś potrenuje, a nawet może nauczy się czegoś. Założyła jaskrawy pomarańczowy top i ciemne, luźne spodnie nie ograniczające ruchów. To właśnie nogi miały dziś popracować. Umiała już pewną technikę, która łączyła się ze wzmocnieniem siły poprzez chakrę iyrojutsu, która zakładała, że uderzeniem dłonią czy pięścią umiała zniszczyć ziemię wokół siebie w promieniu ok. 5m. Całość tworzyła okrąg o promieniu 10m, co w trakcie walki mogło wytrącić przeciwnika z równowagi, a nawet dać innym członkom drużyny szansę na atak. Sama uważała się za dobrego pomagiera, jednak nie była asem walki. Owszem, wyuczyła się technik klanowych dla swojego bezpieczeństwa i podtrzymania tradycji, jednak to medyczne techniki ją zafascynowały. Tą konkretną, której zamierzała się dziś douczyć podpatrzyła w akcji kiedyś. Już nawet sama nie pamiętała w jakim momencie było dane jej się tego naoglądać. Pamiętała jaka chakra była potrzebna do utworzenia techniki i zamierzała to wykorzystać. Skupiła się i wykonała technikę Chakra Kōgeki, która wzmacniała daną partię mięśni. Skierowała ją prosto na stopę i mięśnie nóg. Niedaleko stał spalony dom i niektóre jego pozostałości leżały porozrzucane wokół, dlatego też postanowiła wykorzystać jak najbardziej teren wokół. Znalazła kawałek belki, która chyba kiedyś była jednym z żeber dachu. To była jej dzisiejsza ofiara. Wykonała zamach i uderzyła. Nic się jednak nie stało. Nawet sama nie zorientowała się, kiedy straciła skupienie i uderzyła nogą w belkę. Poczuła niesamowity ból, gdyż uderzyła dość mocno. Wstrzymując syknięcie, dokuśtykała do belki i starała się oprzeć ją o jakieś drzewo czy ścianę, gdyż stwierdziła, że zdecydowanie łatwiej nauczy jej się tego uderzając w coś pionowego. Wzięła głęboki oddech i znów wykonała technikę wzmocnienia. Przekierowała ją na nogę, która miała zaatakować. Otworzyła oczy i szybko zaatakowała belkę wzmocnioną nogą. Drewno pękło z trzaskiem, a drzazgi rozleciały się wokół. Cios był tak mocny, że w miejscu, w którym stała zrobiło się wgniecenie w ziemi. W głowie już widziała scenariusze, w których ta technika będzie bardzo przydatna.
Nazwa
Tsūtenkyaku
Pieczęci
Brak
Zasięg
Okrąg o promieniu 10 metrów
Koszt
Brak dodatkowych
Dodatkowe
Wymaga aktywnego Chakra Kōgeki
Opis Technika bliźniacza do opisanego powyżej Ōkashō, tyle że tym razem zamiast ładować za pomocą chakry pięści, wzmacniamy nasz kopniak. Uderzenie o ziemię niszczy ją i tworzy krater, a jeżeli staliśmy na czymś - na przykład budynku lub murze - zostaje to zniszczone na malutkie kawałeczki. Nie mówiąc już o oponentach - jeżeli którykolwiek dostanie bezpośrednie uderzenie tą techniką, ma marne szanse przeżycia.
zt

Re: Ruiny spalonego domu

: 20 wrz 2018, o 22:53
autor: Kami Noriko
Jako że bardzo spodobały jej się tereny spalonego domu, powróciła tu już kolejnego dnia. Postanowiła, że dziś nauczy się techniki klanowej. Ostatnio bardziej poświęciła się medycznym technikom, a więc dla balansu zajmie się swoim dziedzictwem klanowym - kartkami. Już co nieco umiała, ale czuła i wiedziała, że stać ją na więcej. Chciała je trochę podrasować, żeby w razie ataku móc się obronić, jednak wskazówki przekazywane przez jej krewnych nie były dość... precyzyjne. Można było je bardzo subiektywnie odbierać, przez co wcale wskazówkami nie były. Nienawidziła naprowadzania typu: poczujesz to, tak na oko, jak ci wygodnie. Była osobą raczej precyzyjną, więc "poczucie" nie było dość dobrą miarką. Szczególnie, że nie lubiła, kiedy na początku jej nie wychodziło. Zdecydowanie dążyła do perfekcji.
Kolejny poziom opanowania Kokami wiązał się, oprócz zwiększenia zasięgu i ilości kontrolowanych kartek, z tworzeniem rzeczy wielkości człowieka. Oczywistym był fakt, że kolejny poziom pociągał za sobą płynniejsze i pewniejsze opanowanie Kekkei Genkai. Tak więc usiadła na jakiejś resztce domu, który chyba kiedyś był ścianą i przelała chakrę. Było to tak niesamowite uczucie, kiedy czuło się jak w każdej chwili jedno, zbite ciało może rozbić się na setki karteczek. A czuło się każą karteczkę. Fascynujące. No i okej, przelała chakrę i właściwie nie wiedziała z początku co miała robić dalej. Bo wszystko wyglądało jak zazwyczaj. Nie czuła, żeby kartki były jakoś bardziej wytrzymałe czy w jakikolwiek sposób inne. Postanowiła, że postara się stworzyć coś dużego. Coś, czego jeszcze nigdy nie udało jej się stworzyć. Na myśl od razu przyszedł jej pies, jednak nie było to nic dużego. Dopiero po chwili dotarło do niej, że to przecież nie musi być nic prawdziwego. Tak naszedł nią pomysł stworzenia wysokiego na ok. 1,5m i szerokiego na 2m psa, na którym mogłaby usiąść. Pierwsze kartki zaczęły formować łapy, potem korpus i głowę. Był to jednak twór tak mierny, że gdy otworzyła oczy ze skupienia natychmiast rozpadł się. Kosztowało ją to strasznie dużo wysiłku, jednak powtórzyła ten zabieg. I kolejny raz. I ponownie. Nie dawało to wystarczających efektów, dlatego kiedy skończyła pastwienie się nad potworkiem, był już wieczór. Nie zauważyła nawet kiedy minął jej ten czas. Pot kapał jej z czoła, a ona zmieniła jakiś czas temu pozycję na stojącą, żeby móc bardziej wczuć się w rolę stwórcy. Resztką sił stworzyła psa. Był nawet na tyle wytrzymały, że usiadła na niego i uniósł ją po okolicy dzięki kontrolowaniu go kartkami. Może rzeczywiście płynniej teraz dobierała sploty, kiedy musiała przećwiczyć to na czymś większym. Pewność kontroli kartek także wzrosła, gdyż już była pewna, że z małymi i średnimi istotkami poradziłaby sobie bez trudu, jeśli stworzyła potworka. Na koniec usiadła pod ruiną ściany, opierając się o nią plecami i obejrzała zachód słońca.
Nazwa
Kokami no Jutsu: Reberu Bi
Trzeci z kolei poziom Kokami. Tutaj użytkownik zyskuje znacznie większe możliwości. Możliwe jest tworzenie kształtów wielkością porównywalnych do rozmiarów człowieka, a więc możemy tworzyć chociażby wilki, tygrysy, papierowe kukły - spektrum naszego działania znacznie się poszerza. Kontrola papieru jest płynna i prosta, a zasięg zadowala już nawet najbardziej wybrednych. Cóż, jednak idzie za tym większy koszt tworzenia papierowych tworów i kontrolowania ich.
Wytrzymałość
Słaba
Szybkość
Przeciętna
Zasięg
Kontrola
Koszt Chakry
E: 27% | D: 21% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (na turę)

Re: Ruiny spalonego domu

: 25 lut 2019, o 19:41
autor: Anzou
Młody Kaminari lubił wędrować, zwiedzać świat, to był jeden z jego życiowych celów, zdobyć wiedzę, która pozwoli mu rozwinąć się zarówno jako Shinobi, jak i człowiek. A by taką wiedzę zdobyć, trzeba przemierzać świat. Chłopak trafił nad ruiny domu, nie wiedział, co tutaj się wcześniej wydarzyło, jednak widoki i orzeźwiająca bryza potrafiła wpływać dobrze na myślenie...
*Całkiem tu ładnie... Ciekawe co się stało z tym domem? Co się stało z ludźmi, którzy tutaj żyli? Muszę rozwinąć się i posiąść ponad przeciętną siłę... Na razie nie wybieram się na żadną misję... Jest pewne miejsce, słyszałem o organizacji, która stacjonuje na Murze oraz organizuje wyprawy poza... Czy to miejsce dla mnie? Za murami jest jeszcze wiele nieodktrytych miejsc, a co za tym idzie? Siła... Moc... Szybkość... Tajemniczość... WIem, to niebezpieczne, a ja jestem jeszcze zbyt słaby by tam dołączyć... Ahhh, ile ja bym dał, żeby zamienić z kimś teraz chociaż jedno słowo...*

Re: Ruiny spalonego domu

: 26 lut 2019, o 21:08
autor: Hitsukejin Shiga

Re: Ruiny spalonego domu

: 26 lut 2019, o 22:05
autor: Anzou
Trzeba przyznać, że czas młodemu Kaminari leciał całkiem szybko. Podziwianie natury, rozważanie nad sensem życia, to wszystko sprawiło, że Anzou nieco wyłączył się z rzeczywistości, można nawet powiedzieć, że rozmarzył się, odpłynął, tylko gdzie? Ciszę i spokój przerwali tajemniczy ludzie, którzy postanowili zrobić sobie postój przy ruinach domu? Anzou widział ich i słyszał, jednak zamierzał zachować wszelką ostrożność. W głowie doskonale miał swoją ostatnią misję i to, jak szybko został uwięziony w drewnie przez człowieka z południa... Chłopak jest zbyt powolny, zbyt słaby, by ot tak zaryzykować kontakt. Młodzieniec wytężył wzrok, słuch i postanowił bacznie obserwować nieznajomych. Jak na razie był niewidoczny.
*To pewnie jacyś podróżnicy, może kupcy? Ta kobieta wygląda na silną, do tego ta blizna... Swoje już w życiu przeszła, pewnie dorobiła si owej blizny w trakcie walki. Ciekawe co mają w tych skrzynkach... Mam nadzieję, że gdy mnie zauważą, to nie zaatakują mnie, a tym bardziej nie potraktują jako złodzieja, nie chce żadnych kłopotów.*
Anzou rozmyślał nad tym, co powinien zrobić... Wiatr przeszedł po jego młodym ciele, spowodował lekkie ochłodzenie, a nawet delikatny dreszczyk. Dwóch facetów również nie wyglądało na mięczaków. Młody Kaminari postanowił zbliżyć się nieco do domu, skoro oni nie wiedzą o jego obecności, ma przewagę, może podejść, z daleka coś krzyknąć i powiadomić ich o tym, że nie ma złych zamiarów... Cały czas jest ostrożny.

Re: Ruiny spalonego domu

: 27 lut 2019, o 20:58
autor: Hitsukejin Shiga

Re: Ruiny spalonego domu

: 2 mar 2019, o 21:01
autor: Anzou
Wszystko potoczyło się dość szybko, kobieta dostrzegła młodego Anzou, który spokojnym krokiem wędrował w stronę domu. Chłopak nie miał złych zamiarów, wręcz narzekał na brak towarzystwa, nudził się, może to dobra okazja, by dowiedzieć się czegoś ciekawego o świecie. Jednak cały czas trzeba zachować czujność, zasada ograniczonego zaufania, bez względu na intencje drugiej osoby. Młodzieniec uśmiechnął się szczerze do kobiety, również wyciągnął dłoń w geście zapoznania, okazania szacunku. Kobieta z bliska robiła jeszcze większe wrażenie.
-Nazywam się Anzou, miło mi poznać... Nie, nie jest to mój dom,. W sumie, to jestem tutaj pierwszy raz, siedziałem i zastanawiałem się, do kogo należał, co tutaj się wydarzyło. To bardzo ładne miejsce, całkiem przyjemnie mi się tutaj rozmyślało. Również nie mam złych zamiarów, wręcz narzekam na brak towarzystwa. Widzę, że jesteście tutaj przejazdem, prawda? Nie jesteście z okolic? W zasadzie, to co tutaj robicie?
Zapytał młody Kaminari spokojnym, stonowanym głosem. Bardzo ciekawiło go, kim są nieznajomi. Może spędzi z nimi chwilę, może im w czymś pomoże... W końcu, ostatnio od zwykłego siedzenia w knajpce zarobił troszkę pieniążków, to czemu tym razem nie mogłoby być podobnie? Anzou wyprostował się i cały czas zachowywał czujność, spojrzał głęboko w oczy silnej kobiety, gdy kierował do niej swoją wypowiedź...

Re: Ruiny spalonego domu

: 4 mar 2019, o 00:05
autor: Hitsukejin Shiga

Re: Ruiny spalonego domu

: 4 mar 2019, o 08:31
autor: Anzou
*Wydaje się być szczerą osobą... Do tego wiezie towar na mur... Tak, ten mur, o którym wszyscy wiedzą, wspiera prawdopodobnie organizacje, która rusza za mur, by badać wszystko co się tam znajduje, by zdobywać wiedzę, ryzykują swoim życiem by chronić i wspierać ludzi. To bardzo szczytny cel. Chętnie sam bym wstąpił do tej organizacji... Może to nie jest wcale głupi pomysł?*
-Na mur powiadasz? Słyszałem o nim co nieco... muszę przyznać, że zastanawiam się coraz poważniej nad dołączeniem do organizacji, która tam stacjonuje... Szczerze, zazdroszczę Ci, że masz kontakt, styczność z tymi ludźmi... Na pewno słyszałaś jakieś plotki, ktoś Ci powiedział o tym, co znajduje się poza murem? Jacy są ludzie z organizacji? Opowiesz mi? A co do Twojego kolegi... Mogę, jeżeli mi na to pozwolisz z Wami zostać, zobaczymy w czym leży problem. Pomogę również z rozpaleniem ogniska, jeżeli nie masz nic przeciwko, oczywiście. Może źle reaguje na tutejszy klimat? Przyjezdni często mają problemy z głową, mają różne zawroty, halucynacje... W okolicy chyba nie ma żadnej żywej duszy poza nami, przynajmniej nikogo do tej pory poza waszą grupką nie zobaczyłem.
Powiedział spokojnym głosem młody Kaminari. Trzeba przyznać, że słowo MUR budzi w nim swego rodzaju ekscytacje, podniecenie, dreszczyk emocji... To, co jest poza murem wydaje się być takie nieokiełznane, potężne, choć tak bardzo niebezpieczne. Czy można powiedzieć, że chłopak był troszkę naiwny i oczekiwał cudów poza tym murem, poza granicą bezpieczeństwa? Bardzo możliwe, jednak chęć poznania i zgłębienia świata jest zbyt duża, by się tego bać. Anzou cały czas jest czujny, ma wytężony słuch i wzrok, wiadomość o kolejnej osobie nieco go zaniepokoiła, zwłaszcza, że mogą to być zwykli bandyci, którzy czyhają na towar...

Re: Ruiny spalonego domu

: 4 mar 2019, o 20:31
autor: Hitsukejin Shiga

Re: Ruiny spalonego domu

: 5 mar 2019, o 08:34
autor: Anzou
Każde słowo, które opisywało coś wspólnego z murem przyprawiało młodzieńca o dreszcze... Mają rację, każda para rąk się tam przyda, każda osoba może dołożyć swoją cegiełkę, by mur funkcjonował tak jak należy, by chronił wszystkich dookoła. To bardzo ważne, by świat był bezpieczny, by każdy człowiek mógł czuć się komfortowo. Anzou skupił się jednak w tym momencie na mężczyźnie, który dostał kolejnego ataku. Niby znowu to się dzieje, jednak w okolicy nie widać nikogo, ani tym bardziej nie słychać... Jednak to nie pozwala młodemu Kaminari na rozluźnienie, cały czas ma wytęzone zmysły. Trzeba wyciągnąć od tego człowieka jak najwięcej, może to będzie jakaś poszlaka...
-Hej, już spokojnie, nic złego się nie dzieje... Jesteśmy tutaj wszyscy razem, nie stanie się nikomu żadna krzywda. Powiedz, co się znowu dzieje, co i gdzie widzisz? Wszystko jest w porządku, tak jak powiedziałem, nie masz się czego bać. Postaraj się dokładnie nam opowiedzieć o tym, otwórz się. Na pewno to lepiej Ci zrobi.
Powiedział młodzieniec w miarę spokojnym głosem, chciał zyskać zaufanie mężczyzny, na dodatek, szczerze chciał mu pomóc, możliwe, że to były zwykłe napady lękowe, może jakiś uraz z przeszłości, który w tej chwili wywiera wpływ na psychikę mężczyzny? Wszystko było możliwe... Równie dobrze, może mieć lepsze zmysły słuchu, wzroku i faktycznie coś widzieć, czego nie dostrzegają inni.