Kły Susanoo

Najmniejsza, a zarazem najbardziej wysunięta na północ prowincja Wietrznych Równin. Antai położone jest nad Morzem Lazurowym i graniczy z Atarashi i Zachodnim Sogen na wschodzie, Midori i Shinrin na południu oraz Sakai i Yusetsu na zachodzie. Prowincja jest w trakcie walk, kiedy to w 394 roku część ich ziem na Półwyspie Antai została zajęta przez ludzi zza Muru i próbując przejąc ziemie Zachodniego Sogen. Ukształtowanie terenu w przeważającej części jest równinne. Ziemiami zarządza klan Kaminari. W południowych sektorach prowincji można znaleźć niewielkie osady Szczepu Kami.
Awatar użytkownika
Ame Meitou
Posty: 189
Rejestracja: 23 cze 2021, o 11:59
Wiek postaci: 16
Ranga: Łuska
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: torba na zadku
Multikonta: nje

Re: Kły Susanoo

Post autor: Ame Meitou »

Play me the bolero Zawsze da się bardziej, lepiej i szybciej, prawda? Tylko to zawsze ciągnie za sobą wzrost ceny, a ta potrafiła być wyrażona w wielu pojęciach. Na szczęście fundatorem dzisiejszej libacji był nie kto inny tylko najwidoczniej bogaty Kaiho, który postawił trzy flaszki najprzedniejszego alkoholu, a które co raz bardziej chciały dostać się do krwiobiegu mafiozo. Jeden łyk sake to wstęp do trzech, a trzy to wstęp do dziewięciu. Najpewniejsze jest to, że ten wyjątkowo kobiecy mężczyzna był najoryginalniejszą osobą jaką białowłosy spotkał. Był taaaaki tajemniczy, a mimo wszystko miał wrażenie, że zna go dużo dłużej niż maksymalnie jakieś dziesięć minut, chociaż mogła to być tylko iluzja wywołana przez pierwsze łyki alkoholu, którego organizm się zaczynał dopominać w celu utrzymania wesołego stanu zmienionej świadomości. W ogóle przestała go zadziwiać kobieca natura Kaiho. Przeszedł z nią do porządku dziennego i nie wywoływała w nim już takiego efektu - "coś odstającego od normy, uciekaj lub zniszcz". Zamiast tego pojawiła się ciekawość, która nakazywała zbadać nieznane zjawisko.
- Jak na faceta to tak. - odpowiedział wzruszając ramionami a następnie się roześmiał. Co miał mu odpowiedzieć. Gdyby dostawał ryo za każdym razem kiedy chłop pyta go jak wygląda w sukience to właśnie by zarobił okrągłą monetę i dalej wydawało mu się dziwne, że to się w ogóle stało. Na co dzień nie zwracał zbytnio uwagi na to w czym chodzi. Co miał to ubierał. Pewnie jakby miał kieckę w szafie to też by nałożył jakby nie miał wyjścia. Po Shigashi nie takie cuda chodziły. No akurat takie nie, ale dziwniejsze na pewno. Bez żadnych problemów dał się objąć w kumpelskim uścisku. Z daleka pewnie wyglądało to jakby właśnie prowadzał się z jakąś panienką. Stuknęli się butelkami. Ame wziął trzy szybkie łyki wbrew sugestiom, aby pić wolniej.
- Pewnie, że będzie lepiej. Teraz w ogóle nie narzekam. Zdrowie! - krzyknął podnosząc wesoło butelkę do góry. Całej sytuacji dopełnił widok oceanu, nad którymi nigdy wcześniej nie był.
- Cholera, duży. - skomentował, rozglądając się za tymi słynnymi marynarzami, ale nic nie wypatrzył. Nawet powietrze delikatnie się zmieniło. Po raz pierwszy miał okazje oddychać takim jodem. Przeniósł spojrzenie na towarzysza, który wydawał się czerpać energie z wiatru jak metalowy wiatrak. Tylko metalowe wiatraki nie zdejmowały sandałów. Białowłosy spokojnie i bez słowa zrzucił płaszcz, ale nie wypuszczał go z rąk. Pociągnął kolejnego łyka patrząc jak narwaniec biegnie w kierunku wody. Spokojnie ruszył przed siebie standardowym tempem, aby dotrzymać mu kroku. Po drodze zatrzymał się, aby zdjąć buty. Nie zamierzał go doganiać, ale chciał podwinąć spodnie zaraz przy brzegu i wejść sobie po kostki do wody.
0 x
Adieu, Goodbye, Auf Wiedersehen Die Zeit mit dir war schön Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Kły Susanoo

Post autor: Kaiho »

Bywali tacy ludzie, którzy wzbudzali w tobie instynkt opiekuńczy. Ame się do takich osób zaliczał. Nie od pierwszego wejrzenia - oh nie. Tworzył wokół siebie zimną aurę. To jeszcze nie lód, bo nie parzył w palce, kiedy go dotknąłeś. Ta bańka, w której się owinął, kokon bezpieczeństwa - ciekawe, przed czym miał go chronić..? I co było takiego cennego w środku, że warto było o to aż tak dbać? Że strach przed utratą i uwrażliwieniem spowodował, że lepiej było od siebie odtrącić otoczenie, niż przyciągać jak magnes. Kaiho wysyłał w przestrzeń impulsy mówiące ludziom, że można mu zaufać i że przecież nie każdy na tym świecie jest skończoną kurwą, która cię skrzywdzi a to, co usłyszy, wykorzysta przeciwko tobie. I chociaż był ciekawski, to też nie był ciekawski na tyle, żeby próbować na siłę dobrać się do wszystkiego, co go interesowało. Każdy człowiek to mały, pojedynczy świat, który składał się w społeczeństwie na nasz wielki, w którym było tyle do odkrycia. A Ame... Huh, po prostu nauczyłeś się w każdym dostrzegać jego wyjątkowość i szczególne cechy. I tak samo nauczyłeś się, że do każdego należy się dostosować - jakoś tak, skoro już wspomiane było o tych talentach, to był to właśnie jeden z talentów Kaiho. Zdolność do tego, żeby przypasować się do otoczenia. Trochę jak kameleon - tylko czy to czasem nie było od razu źle odbierane? Tak i starał się dopasować do rytmu nadawanego przez towarzysz, podkręcać go, kolorować. Malować przed nim świat kolorami, których wcześniej mógł nie widzieć. Jeśli za rzadko spoglądasz w słońce zapominasz, jak wygląda. Pamięć doskonała była przecież klątwą - i dlatego lepiej uważać o co się prosi. To, że zapominasz, nie miało jednak tylko złego wydźwięku. Dzięki temu, że zapominasz, możesz na nowo cieszyć się odczuciami związanymi z przypomnieniem sobie. Wszystko zachwyca po raz pierwszy - Kaiho mógłby żyć tak przez cały czas. Wszystko przez to, że mimo wszystko kochał ten świat. Więc tą swoją małą miłością i małymi wzruszeniami chciał się podzielić ze skrzywdzonym chłopakiem wyrwanym z brutalnego świata mafii. Nawet przy tym nie wiedząc, że ma przy swoim boku mafiozę! Ach, głupi, głupi Kaiho. Czego lepiej się było od niego nie uczyć, to właśnie jego roztrzepanego umysłu, który tak jak łatwo kochał, tak samo łatwo się bał i tak samo mocno - cierpiał.
- Aaa dziękuję, ocean też całkiem spory. - Wyszczerzył się bezczelnie i bez żadnego skrępowania, oglądając za Ame, nim już finalnie dał rura na złoty, miękki pod stopami piasek. Przy jednym z większych głazów na plaży zostawił na szybko sandały i położył butelkę, żeby wbiec do przyjemnie ciepłej wody - bo płytkiej. Rozległe płycizny wokół z wystającymi skałami przypominały kły czy pazury jakiejś dawno zatopionej pod ziemią bestii. I tak zostały jej tylko szczątki. Gubiło się tutaj, gdzie było niebo, a gdzie woda. Horyzont zlewał się w jedno. Chmur leniwie sunęły po błękicie, a słońce co rusz oblewało ocean swoimi promieniami sprawiając, że ten mienił się jak diamenty rozsypane w dłoni. Coś w tym było. W tym czerpaniu energii z oceanu. Kiedy sam Itazura zatrzymał się w wodzie podwijając sukienkę na nogach, ale zaraz się poddał - puścił ją. Tylko po to, żeby znów móc rozłożyć szeroko ręce. Tak. Kochał to miejsce. Kochał ocean. Kochał wolność. Wszystko to, czego nie można było doświadczyć w środku miasta, wśród ludzi. Na co oczy szeroko otwierały się właśnie w tym miejscu. Gdzie można się było skryć w cieniu skał czy usiąść w wodzie i pozwolić, by woda i miarowy ruch fal przynosił ze sobą orzeźwienie w nawet najcieplejszy dzień. Jego ulubione miejsce. Odwrócił się w końcu, przesuwając kosmyki włosów za uszy, żeby spojrzeć na Ame. Czy idzie, czy nie idzie. Czy wypił wszystko duszkiem i zaraz padnie na twarz?
- Ale zaparcie do picia to ty masz. Czyżby projekt: kłoda został wdrożony w życie?
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Ame Meitou
Posty: 189
Rejestracja: 23 cze 2021, o 11:59
Wiek postaci: 16
Ranga: Łuska
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: torba na zadku
Multikonta: nje

Re: Kły Susanoo

Post autor: Ame Meitou »

Szedł po piasku, który delikatnie wbijał się w stopy. Może nie był tak złoty jak to sobie wyobrażał chwilę wcześniej i czar trochę prysł, ale było to dla niego uczucie przyjemne. Nie wiedział tylko co zrobić z płaszczem, więc rzucił go za siebie. Trochę przyspieszył kroku, żeby nie puścić przy okazji flaszki. Był w tym momencie trochę właśnie jak ten odrzucony za siebie płaszcz. Wewnątrz było to co było widać, czyli to co wcześniej skrywał i raczej nic ponadto. Można było próbować zgadywać i dorysowywać obraz, który mógł pasować do rzeczywistości, ale to raczej nic nie zmienia. Pod płaszczem był tylko chudy, białowłosy chłopaczek. Był z natury nieufny, ale to kwestia wyobraźni, która podpowiadała mu wiele możliwych scenariuszy i nawet jeśli były one mało prawdopodobne, czy zakładały one czyste kurewstwo drugiej strony, które tak bez powodu bardzo rzadko się dzieje, to jednak wolał nie ryzykować. To jest dokładnie druga strona medalu w tym, że w każdym potrafił znaleźć coś wyjątkowego. Widział pełny obraz a nie tylko to co dobre. Może gdyby miał więcej chęci i samozaparcia to byłby w stanie pójść drogą Kaiho i przystosowywać się, ale czy komuś było to potrzebne? Lepiej chyba żyć na swoich zasadach. Zwłaszcza, że nie potrafił swoją barwną osobowością pomalować komuś życia za pomocą nieznanych mu kolorów. Przyjmował świat takim jakim go widzi, być może nawet takim jakim jest, jeśli ktokolwiek może o sobie powiedzieć, że jest obiektywny. W tym czasie jednak nie było po nim tego wszystkiego teraz widać. Uśmiechał się, a w rękach wesoło bujała się flaszka.
- Hę? Chyba jak podskoczysz. - tak, znowu wredny uśmiech. Również był bezczelny i nieskrępowany. Właśnie wchodził do wody. Poraziła go różnica pomiędzy ciepłym piachem i dużo zimniejszą wodą. Wraz z Kaiho przyglądał się niebu i dziwacznym skałom. Mimo wszystko jednak piękno natury szybko znudziło go swym statycznym majestatem. No nie licząc poruszających się chmur. Znów patrzył na niego. Rozkładał ręce, zamykał oczy. Relaksował się. Chciałby tak potrafić zatrzymać się chociaż na moment. W ogóle nie czuł połączenia ze światem. Kusiło go, aby pociągnąć łyka, ale napotkał spojrzenie towarzysza.
- Jeszcze trochę mam. - odpowiedział z wyrzutem. Nie miał tu na myśli chęci spożycia a zawartośc butelki. Na dowód tego zagrzechotał nią, a płyn odbijający się po ściankach wydał dźwięk podobny do tego, który robił ocean tylko na dużo mniejszą skalę.
- Ale może trochę odpuszczę, bo będziesz musiał iść po marynarzy, żeby mnie tymi linami, co o nich mówiłeś, wyciągali. - wyciągnął się lekko przy tym.
- Ciekawe czy daleko bym zaszedł z ninjutsu. - powiedział patrząc na horyzont. Czyżby to był wstęp do fazy "potrzymaj mi sake!"?
0 x
Adieu, Goodbye, Auf Wiedersehen Die Zeit mit dir war schön Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Kły Susanoo

Post autor: Kaiho »

Już wiem, wiem. Ame był po prostu jak MAŁŻA. Miał bardzo mocno zamkniętą skorupkę, a w środku chował perełkę. Taką, którą wszyscy chcieliby dostać. Wszyscy? No, pewnie dlatego powłóczyste spojrzenie Kaiho kojarzyło mu się z tamtymi paniami z... nie, wróć, to chyba nie o tym jednak miało być. Więc - Ame był jak małża. Ściskał swoje wnętrze i nie chciał go pokazać - samolub! Przecież nie można tak chować siebie samego dla wszystkich, trzeba się czasem podzielić! Zabawna sprawa, jak bardzo kształtowało nas nasze otoczenie. Rodzisz się, myślisz optymistycznie, z jakimś sensem i przeznaczeniem na tym świecie, żeby potem dowiedzieć się na sam start, że rodzice cię porzucili i że w sumie przeżyłeś dzięki łasce wszystkich wokół. Masz czasami taką myśl, że musisz odpłacić im wszystkim za dobroć, którą okazali? Że jesteś im coś winien, że to dług, który ciągnie się i męczy? Uciska umysł, nie daje spokojnie oddychać. Ciągle obecne poczucie winy, że w ogóle się jest. Dlatego starasz się jak najszybciej usamodzielnić i jak najmniej brać od tych ludzi, którzy dobroć i łaskę ci okazali. Dopóki nie jesteś w stanie stać o własnej sile, o własnych nogach, nie możesz mówić o tym, żeby na równi spojrzeć w oczy osobom, które cię otaczały. A to wcale nie było satysfakcjonujące.
Powiedz - czujesz się usatysfakcjonowany?
- Cham i prostak! Żeby tak do damy! - Święte oburzenie Kaiho dostało swojego klepnięcia w czynach i takim właśnie sposobem Itazura popchnął swojego towarzysza w ramię. Nie jakoś mocno, zresztą... nawet gdyby chciał mocno, to dokładnie jak wyglądał, taki Itazura był - czyli słabym chłopakiem o wątłym ciele. Nie skrywał się za ten żaden sekret i żadne drugie dno. Wiatr chyba mógłby go połamać. A ciebie? Połamałby? Chudy, wysoki, o białych włosach. Król Śniegu, który wyglądał przeciwnie na jasnym piasku, w płyciźnie, na której mizernie odbijała się sylwetka. Wszystko przez to, że woda była klarownie przejrzysta. Kawałek dalej, przy skałach, można było dojrzeć morskie życie - koralowce i kolorowe rybki, maleńkie, które się tam krzątały. A na nich - kraby, które chyba korzystały tak samo z promieni słońca i czerpały z niego energię, jak właśnie robił to Kaiho. I przy okazji, bo wcale nie zamierzał się oddalać, wyciągnął łapkę w kierunku butelki, próbując ją niecnie capnąć. Oczywiście w ramach tego, żeby się nie rozlała, gdyby czasem Ame miał się zachwiać. I był równie niestabilny i delikatny, na jakiego wyglądał. Chociaż dla Kaiho to wszyscy byli duzi.
- Oj nie, nie, nie dzieli się samodzielnie złapaną zdobyczą. - Zamachał palcem przed Ame, przymykając oczy, przykładając dłoń do biodra i przyjmując pouczającą pozę mentora, który właśnie wykłada prawdy życiowe swojemu uczniowi. - Może i w siłowaniu nie jestem za dobry, ale jak wiąże liny, hooo. - Wypiął pierś do przodu, dumnie, wyciągając też do góry podbródek. I wcale nie miał na myśli tych marynarskich lin i wiązań. - Dawaj, dawaj, idź! Świetnie pływam! Tylko nie za daleko, bo się rekin zeżre. - Oparł dłoń na ramieniu Ame, patrząc na niego z przejęciem. - Albo pojawi się rekinonado. Słyszałeś kiedyś o rekinonado? Prawdziwy koszmar! Idzie trąba powietrzna, a z niej - HYC! Skaczą rekiny. TAAKIE WIELGACHNE RYBY! Z taaakimiii zębiskaaami. I chcą wszystko zeżreć, bo są zaaawsze głodne! - Oddał butelkę po wzięciu łyka - o ile udało mu się ją capnąć - i sam otworzył następną, wyciągając ją z sakiewki.
- Ty, ty, Ame... A jak właściwie pisze się twoje imię, co? Bo imiona to super ważna sprawa, a tego mi jeszcze nie powiedziałeś.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Ame Meitou
Posty: 189
Rejestracja: 23 cze 2021, o 11:59
Wiek postaci: 16
Ranga: Łuska
Krótki wygląd: Jak na avku
Widoczny ekwipunek: torba na zadku
Multikonta: nje

Re: Kły Susanoo

Post autor: Ame Meitou »

Tylko żeby dostać takie okazałe perełki, to trzeba było się bardzo postarać. Ewolucja działa czasami w bardzo ciekawych kierunkach. Czy małże mogą mieć kolce? Wydzielać toksyny? W ostateczności zwabić ofiarę za pomocą perły, a potem zacisnąć swoją skorupkę na dłoni nieświadomego poszukiwacza skarbów? Sięganie po rzeczy chronione przeważnie kończy się źle. To nawet czasami nie jest tak, że trzeba chronić skarb przed obcymi tylko obcych przed skarbem. A jak było w tym przypadku? Takie rzeczy przeważnie wychodzą z czasem. On sam nie miał dużego poczucia żalu do świata, nie czuł też, że jest coś winny ludziom z Shigashi. Tak na prawdę jedyną żywą osobą, której coś zawdzięczał jest Souei, więc też trudno było w ogóle o tym rozmawiać. Pod tym względem można było powiedzieć wszystko, ale na swój sposób starał się wszystko ułożyć w taki sposób, żeby chociaż jemu wszystko pasowało. Taka zasada czynienia dobra w wymiarze mikro - działaj tak, żeby dobrze było Tobie i ewentualnie osobom w Twoim otoczeniu.
- Przepraszam nadobna niewiasto! - rzucił udając, że rozmasowuje bolące ramie po potężnym ciosie. Potem się roześmiał. Jakoś zaatakował go absurd sytuacji przepychania się w płytkiej wodzie z nowo poznanym człowiekiem, który zależnie od potrzeb sytuacji albo jest mężczyzną albo kobietą. Tak jakby chciał wybrać sobie najlepsze cechy z obu. Wyglądało na to, że pod tym względem są swoim przeciwieństwem. Ame akceptował świat takim jaki jest i nie potrafił dodać do niego elementów baśniowych. Stop! Nawet nie chciał, bo uważał że wszystko jest piękne takim jakie jest. Nie ma sensu psuć czegoś co zawsze działało. W końcu ile kiepskich fanficów krąży w eterze, podczas gdy akcja oryginału jest epokowym dziełem? W stosunku do twórcy pierwowzoru ma się przeważnie bardzo ograniczoną wizję. Osobną kwestią było to, że świat był tak skonstruowany, że narzucał wszystkim bytom dokładnie te same zasady, na polu których - przynajmniej w odczuciu białowłosego - istniała bardzo duża, aczkolwiek skończona liczba możliwości. Każda interakcja pociąga za sobą rozszerzenie albo zawężenie wachlarza zachowań dla danego osobnika. Kaiho jednak wydawał się ignorować pewne ograniczenia wynikające z interakcji ze społeczeństwem. Mimo tego, że deklarował się jako kameleon, tak nie można było ograniczyć jego istoty. Jakby wymykał się pewnym ramom, w które trzeba wejść, aby być akceptowanym w społeczeństwie, ale jednak udawało mu się jakoś utrzymać w nim bez bycia zepchniętym na margines. A może nie? Mafiozo sam nie wiedział. Lekko zachwiał się, gdy ten sięgał po flaszkę.
- No to jednak byś się nadawał na marynarza, co kłamiesz? - Również położył dłonie na biodrach, przyjmując oskarżycielską pozę.
- Erm... rekino co? - dopytał, bo miał wrażenie, że coś źle usłyszał.
- Fajne muszą być te rekiny. Czuje, że mogłem takim być w poprzednim życiu. - pokazał zęby w szerokim uśmiechu. Szczególnie jeśli chodzi o bycie wiecznie głodnym. Odebrał butelkę od Kaiho, ale sam nie wiedział co z nią zrobić. Próbował spić z niej ostatniej krople.
- Hmm, może kiedyś się dowiesz. - odpowiedział tajemniczo. Małże bronią swoich sekretów, prawda?
- Za to mogę opowiedzieć Ci kawał. Słyszałeś kiedyś o Krwawym Pokoleniu? - mówiąc to miał kretyńską minę, taką jak się ma kiedy wie, że celowo robi się coś głupiego, ale nie można się prze tym powstrzymać.
0 x
Adieu, Goodbye, Auf Wiedersehen Die Zeit mit dir war schön Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Kły Susanoo

Post autor: Kaiho »

Uważaj, czego sobie życzysz, co? I uważaj, po co sięgasz. Czasami im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. Całe szczęście Kaiho bardzo wielu rzeczy się bał - śmierci, na ten przykład. Nie miał wiary we własnej umiejętności i bardzo łatwo tracił głowę. Natura jak i zwierzęta były zdolne do przystosowania się, lecz to człowiek był królem możliwości dostosowania do sytuacji. Mógł żyć w niemal każdych, nawet najbardziej surowych warunkach i radzić sobie tam zdumiewająco dobrze. Patrz - pustynia. I taki Małża-Ame na pewno też potrafił się dostosować. Bronić, jeśli potrzeba, atakować, jeśli ktoś go zmusi, trzymać swoje ręce tak mocno zakleszczone na czyichś, że nagle okazywały się pułapką. Tymczasem głupiutki Kaiho nie wiedział nawet, że ma do czynienia z ninja. No bo - po czym go poznasz? Po tonie żelastwa? Hm. Odznace? Tak, to prędzej. Przecież zwykli ludzie też potrafili przy sobie nosić sprzęt ninja, bo niektórzy potrafili wybić się ponad normy obowiązujące wszem i wobec. Do minimalnego stopnia, rzecz jasna. Nie przeskoczą tego, że nie są w stanie panować nad chakrą chociażby. Dla niego nie miało to żadnej różnicy - człowiek to człowiek i każde życie było tak samo cenne. Nic nas tu nie różniło - mieliśmy tę samą krew, każdy miał swoją historię, uczucia, pragnienia i marzenia. Każdy człowiek do czegoś dążył i miał przed sobą jakąś drogę. Dlatego te światy były takie ciekawe. I dlatego tak niesamowite było to, że możesz do byle kogo w knajpie podejść i poznać jego historię! Niektórzy chcieli się nią dzielić, inni, jak Ame, woleli ją zachować dla siebie. Nawet jeśli nie została ubrana w słowa to spędzając z kimś czas poznawałeś go po kawałeczku. I zaczynałeś coraz więcej rozumieć - nawet bez wielkich słów. Tak jak Kaiho zaczynał rozumieć, że w tym młodym chłopaku nadal była iskra dziecka. Widzisz, bardzo ją cenił - ten pierwiastek, który sprawiał, że człowiek jeszcze nie musiał być w pełni dorosły. A nawet kiedy dorosły był - nadal mógł się zachwycać najmniejszymi rzeczami. Jak tu ufać oku i szkiełku dorosłych, co nic nie widzieli przed sobą? Kaiho znał prawdy żywe. Miał serce i patrzył sercem.
Bardzo zgrabnie i wdzięcznie uniósł rąbki sukienki i pokłonił się dworsko, chociaż z mocno zarysowaną ironią tego gestu i jego prześmiewczą formą. Tak jak przesadnie Ame sobie właśnie rozmasowywał ramię, ale gdyby nie te głupkowate, względnie niepotrzebne gesty nie byłoby całej zabawy. To właśnie bajka. Jest księżniczka, królewicz, który zapomniał się przebrać w swe najlepsze szaty i tylko smoka brakowało. A nie, smok do obalenia też był - a konkretnie zostały jeszcze dwa smoki. Jedna i druga butelka sake. Wieża? Podobno księżniczki należało ratować z najwyższej wieży, ale z Kaiho była taka księżniczka jak Fiona - sama mogła dać w pysk smokowi. To i na wieżę żadną się nie pchał i w żadnej nie zamierzał dać się zamknąć. Fakt, wyrywał się z ram - i związane z tym powody i uczucia były skrajne różne. Przecież był dumny z tego, kim jest i ewidentnie się nie wstydził - inaczej nie ubierałby się w taki sposób, nie malował i tak nie zachowywał. Niby z gracją i kobiecym szykiem, ale w sumie rzucając mięsem na prawo i lewo co jakiś czas i robiąc świńskie żarciki. Jak to zazwyczaj bywało - małże lubią chronić swoje sekrety i sekreciki. Ame chronił swoje milczeniem i bańką, która odpychała świat i ludzi, do których nie był przyzwyczajony, na odległość. Skoro nie można im ufać, lepiej na nich uważać, to lepiej, żeby się nie zbliżali. A Kaiho swoje sekrety chował pod opakowaniem kolorowych wstążek, jedwabiu i hałasu. Najciemniej pod latarnią, wiedziałeś o tym? Miał mnóstwo rzeczy, których nie chciał mówić i rozrywane bólem serce. Powiedziałbyś? Teraz był w końcu najbardziej wesołym towarzyszem na tej części globu.
- Nie jestem przekonany, czy z tych węzłów, które ja znam, marynarze byliby zadowoleni! - Prychnął śmiechem. Odpiął torbę od pasa i obrócił się, żeby rzuuucić ją przez piasek w kierunku rzuconego płaszcza i zostawionych sandałów iiii klapnął na dupsko. Tak po prostu. Prosto do wody. Niezrażony tym, że potem będzie musiał myć sukienkę. Przecież wyschnie! A Fumihito potem na pewno sobie poradzi z jej upraniem... Odrobina wody i piasku jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a co więcej - uwielbiał to. Siedzenie właśnie na tej płyciźnie. Zajął się odkorkowywaniem nowej butelki.
- No rekinonado! - Powtórzył cierpliwie, jakby mówił o największej oczywistości tego świata. Ale chwilowo jego mózg był po prostu zwieszony, bo nie mógł coś się uporać z korkiem i wydłubać go z butelki. Oderwał wzrok od szyjki, żeby krytycznie spojrzeć na Ame. Krytycznie tylko przez moment, bo zaraz zmienił minę i zaczął kiwać z uznaniem głową. - Noo... NOOOO... jakbyś tak... był grubszy... i bardziej taki o - wykonał tylko nieco zidentyfikowany gest rękoma do przodu, który chyba miał imitować pysk rekina - ... a nie, moment, bo mówimy o poprzednim życiu. To nie ważne. - Machnął ręką, kiedy do niego to dotarło. - Czemu wybrałeś sobie rekina na zwierzę totemiczne? Czemu to nie mógł być, nie wiem... KOTEK! Kotki są urocze, wszyscy lubią kotki. Ech, ci faceci... wszyscy tacy groźni... - Mruknął już chyba bardziej do samego siebie, powracając do swoich wojaży. I - o! poszło! Butelka była wolna od korka! A na kobiecą buzię Kaiho wróciło zadowolenie.
- Jaaki tajemniiczy... fiu, fiu! Słyszałem o Krwawym Pokoleniu. Dawaj ten kawał, panie amancie!
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1003
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Kły Susanoo

Post autor: Anzou »

Młody Kaminari musiał się zastanowić nad życiem. Korzystając z okazji, korzystając z faktu, że nikt nie przydzielił mu jeszcze żadnego konkretnego zadania - postanowił odwiedzić to słynne miejsce. Miejsce, o którym opowiadali mu ludzie, miejsce, gdzie woda jest piękna. Miejsce, gdzie wojna, przynajmniej jeszcze nie dotarła. Białowłosy w ciągu ostatnich kilku dni dokonywał rzeczy okropnych, brutalnych. Rzeczy, których starał się unikać. Do mordu, do zabójstwa uciekał się jedynie w skrajnym przypadku zagrożenia życia, a tutaj... nie było nawet szansy na jakąkolwiek dyskusję. Klan wymaga walki z Uchiha. Anzou walczy z Uchiha. Po dotarciu na miejsce, Anzou wziął bardzo głęboki wdech powietrza. Czuł, jak krystalicznie czysty tlen przepełnia jego ciało. To go uspokoiło. To dało mu chociaż namiastkę normalności. Pozwoliło zapomnieć o ostatnich wydarzeniach, które ciągną się za nim od akcji na Murze... Nastolatek kątem oka dostrzegł dwójkę osób. Kim są? Jest wojna. Chłopak podszedł do nich ostrożnie, powoli. Będąc jeszcze w znacznej odległości, postanowił do nich zagadać.
- Hej! Co tutaj robicie?
Krzyknął wystarczająco głośno i zmarszczył swoje czoło. Nie miał pojęcia kim są Ci ludzie, czego można się po nich spodziewać. Jedno było pewne - zwykli ludzie nie przemieszczają się po prowincji ot tak. Muszą więc być to Shinobi. Kto wie, może Uchiha...
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Kły Susanoo

Post autor: Kaiho »

Scena, która malowała się przed Anzou, była wszystkim, tylko nie sceną wojny. Piasek - nie złoty, nie. Był jasny, tak miękki dla oczu, jak miękki był dla skóry. Palce stóp potrafiły się w nim topić, jak sam piasek przy brzegu wciągał ciężar człowieka w swoje podwaliny. Rozpostarta przestrzeń nie była niczym skrępowana. Wolność - lubisz to słowo? Doceniasz je? Kły Susanoo stanowiły jego definicję. Były fizycznym dowodem na to, że coś niematerialnego może przybrać materialną formę. Że w tym świecie nie ma granic, których bogowie nie mogą przekroczyć, a ludzie doświadczyć. Czy za tymi mniejszymi i większymi kłami, potocznie nazywanymi dalej skałami, mógł kryć się wróg? Czy przewrażliwiony umysł młodego człowieka mógł się dopatrywać zagrożenia wszędzie? Na pewno. Niektóre z tych skał pewnie mogły pomieścić w swoim cieniu nawet ze dwóch, trzech ludzi! Ninja potrafili się maskować. Ninja wiedzieli, jak wykorzystać teren dla swojej przewagi. I w końcu - ninja wiedzieli, że na wojnie wszystkie chwyty były dozwolone. Nie ważne, czy atakuje uzbrojonego mężczyznę, czy nieuzbrojoną kobietę.
Zaraz - kobietę?
Ponieważ tak właśnie prezentował się obraz, który odbity został w jasnych, niebieskich oczach kontrastujących z ciemną skórą i pięknie komponujących się z bielą włosów. Wysoki, ewidentnie niedorośnięty jeszcze chłopak o długich, białych włosach, a obok niego siedząca na piasku, już w wodzie, niewiasta w czarnej sukience ściągniętej chyba z gorącej pustyni. Materiał odsłaniał pojedyncze fragmenty części ciała, ale robił to subtelnie - z wyczuciem. Kolejne warstwy, przejrzyste, je przysłaniały, aż w końcu całość, cieniutka, musiała pięknie wyglądać, gdyby tylko pozwolić wiatru przeczesać jego części. Długie, brązowe włosy tejże postaci ozdobione były pojedynczymi warkoczykami, zaplecione pięknie, by wszystko, włącznie z brzdąkającą na jego przegubach biżuterią czy wyeksponowanymi, drobnymi kolczykami tworzyła spójną całość. Ach, tylko sęk drzemał w tym, że oczy czasami potrafią absolutnie mylić. Bo nawet kiedy Kaiho - domniemana dziewczynka - obrócił się twarzą w kierunku Anzou, to nadal ciężko było pozbyć się wrażenia, że do mężczyzny mu tak samo daleko jak ślimakowi do motyla. Moment zdziwienia i realizacji w żmijowatych, jadowicie zielonych ślepiach o pionowych tęczówkach przywiódł na jego drobną, kobiecą twarz skonfundowanie. Tak i dostrzec można było butelkę sake, którą Kaiho machał w swoich żywych gestykulacjach na boki. Podniósł się z wody i obrócił przodem do nieznajomego jegomościa, bezczelnie się gapiąc... i skonfundowanie gładko zaczęło przepełzać w głupkowaty uśmiech. Ten zaś bardzo szybko przeszedł w wybuch śmiechu.
- Co jest kurwa, przecież jeszcze tyle nie wypiłem, żeby mieć omamy i majaki... czekaj no, Ame, bo NASTĘPNY białowłosy przyszedł do mojej kolekcji! - Parsknął, ewidentnie uhahany. I chyba tylko on wiedział, co było w tym takiego śmiesznego.
Zrobił (jeszcze) równy krok w kierunku nieznajomego. Jego sukienka była teraz całkowicie oblepiona piaskiem i lepiła się do jego nóg przez wodę. Pociągnął przy tym łyk z butelki. Jego głos - typowo męski - był tym, co absolutnie nie pasowało do całokształtu.
- Witam serdecznie w moim tym, no... witam serdecznie! - Znów chichot. - Śmieszna sprawa, kolego, że zawsze jak imprezuję to napotykam białowłosych. Mam jeszcze jedną wolną butelkę, zapraszam, zapraszam!
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1003
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Kły Susanoo

Post autor: Anzou »

Anzou powoli zmierzał w kierunku nieznajomych i zaznaczył swoją obecność. Jego podejście było profesjonalne, chociaż patrząc z boku - nieco przesadzone. Od razu, bez większych ogródek pyta przypadkowe osoby co robią. Aż przypomniał mu się jego kumpel, którego poznał w Sogen - Ame Uchiha. Ten też na każdym kroku był podejrzliwy, a teraz, w czasach wojny pewnie od razu by zaatakował Anzou gdyby dowiedział się, że ten jest członkiem klanu Kaminari. Los bywa przewrotny. Nastolatek uważnie notował każdy ruch, jednak ten człowiek nie wydawał się być zagrożeniem. Przynajmniej w tym momencie. Może podobnie jak Anzou przyszedł tutaj, by odpocząć, zresetować umysł. I przy okazji się napić. Białowłosy uśmiechnął się delikatnie słysząc komentarz na temat włosów. Nie było w tym nic uszczypliwego.
- Z Białowłosymi się najlepiej imprezuje...
Powiedział Kaminari patrząc na swojego rozmówcę. Anzou nie miał złych zamiarów. Nie chciał z nikim walczyć. Za dużo tego w ostatnim czasie. Cierpienia, bólu. Pomimo trwającej wojny, każdy ma prawo na chwilę wytchnienia. Zapomnienia o syfie całego świata. Anzou spojrzał na butelkę alkoholu. Nigdy wcześniej w swoim życiu nie próbował spożywać tego typu trunków. Czy właśnie to jest odpowiedni moment?
- Co to za alkohol? Nigdy... nigdy nie próbowałem...
Powiedział spokojnym, lekko zasmuconym głosem przedstawiciel Kaminari. Nie zamierzał naciskać, nie wiedział też, jak się zachować w tym momencie. Pierwszy raz ktoś tak otwarcie proponował mu alkohol. Pierwszy raz na tym świecie chłopak spotyka tak otwartą osobę. Tryskającą energią... Czyżby on nie widział tego zepsutego świata?
- Jestem Anzou. Miło mi Was poznać.
Powiedział nastolatek i na tym skończył swoją wypowiedź. Teraz pozostało mu jedynie czekać na dalszy rozwój wypadków. Mimo wszystko, spięcie powoli opuszczało Anzou. Czyżby to po prostu pozytywna energia nieznajomego? A może wspaniałe widoki i dźwięk wody i krystaliczne powietrze?
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Kły Susanoo

Post autor: Kaiho »

Wiele rzeczy można było powiedzieć o Kaiho - chłopaku o kobiecej urodzie, której to zresztą wiele dziewcząt mogłoby mu pozazdrości. Człowieku, który był drobny, niepozorny, a na jego twarzy zawsze można było odczytać wszystkie emocje, które na ten moment go drążyły. I który tak często się uśmiechał. Wiele rzeczy - ale na pewno nie to, że był zagrożeniem. Zwłaszcza tu i teraz, gdywidać już było po nim ślady po upojeniu alkoholowym. Krok co prawda jeszcze miał stabilny, prosty... ach, zresztą. Młody shinobi, który się tutaj pojawił nie miał przecież bezpośredniej styczności z alkoholem wcześniej. Jeśli wierzyć jego słowom, rzecz jasna. Autor zaś - oo, to co innego. Znasz ten stan? Stan, w którym już masz miękki język, wszystko przychodzi ci łatwiej i kiedy nawet twoje ruchy zaczynają nabierać płynności. Między tym, że teraz przychodziło łatwiej peplać o pewnych sprawach a tym, co potrafił Kaiho peplać na co dzień nie było zatrważającej różnicy, ale nie zmieniało to miękkości, która go wygładzała. I cały jego świat przy okazji. Spoglądając na te aspekty upojenia to czy można się dziwić, że ci, którzy z wojny wracali, pragnęli chociaż na chwilę się oderwać i pojąć za żonę tą najpiękniejszą z dam? I dla formalności - mam tutaj na myśli sake, nie Kaiho.
- Noo, jak na razie to się potwierdza! Jeszcze żaden biały mnie nie zawiódł w piciu. - Kaiho zbliżał się krok po kroku, nieśpiesznie, żeby nie musieć krzyczeć i żeby dojrzeć uśmiech, który pojawił się na ustach nowego towarzystwa. Dobrze! W tym życiu trzeba się uśmiechać, bo za dużo w nim było wszelkich smutków. Pierwsze wrażenie - jak zwykle - wyższy! Ale to nic, to nic. Kaiho lubił wysokich facetów. Młodziutki z twarzy - ale nie z oczu. Już on się znał na tych spojrzeniach. Oczach ludzi, którzy sporo widzieli. Zresztą żyjemy w kraju takim mało purpurowym - raczej czarno-czerwonym, gdzie czernią były błędy nasze i wszystkich wokół, a czerwienią krew za te błędy przelaną. Purpura dla tego świata była zbyt romantyczna. Chyba nikt nie liczył na smoki i jednorożce w świecie pełnym ninja. No - chyba że ktoś spotkał Kaiho. Wtedy nagle wkraczało się do zupełnie innej bajki.
- To? To jest, mój drogi, SAKE! Słodka, pyszniutka, itepede, itede, tam sobie dopisz wszystkie pozytywne przymiotniki jakie chcesz. Przymiotniki? To chyba były przymiotniki... - Brunet aż na moment przystanął, próbując zebrać myśli w plączących się myślach, ale równie szybko z zamyślenia wyrwał. I wyszedł w końcu z tej wody pochylając się, żeby (bezskutecznie, jak się domyślić można) otrzepać kieckę z piasku. - No co tak stoisz, chodź, chodź! Bo mnie zaraz noogi będą bolaałyyy. - Wyprostował się i machnął dwa razy zachęcająco w kierunku nieznajomego, zapraszając go do towarzystwa. - STOOP! Najpierw buciki zdejmij, bo mi piasek ufajdasz! - Tym razem pomachał ręką z wystawionym palcem w kierunku stóp Anzou. - Mi też jest zaajebiście miło, jestem Itazura Kaiho, Kaiho pisane słowami wolność i ocean, a to jest Ame! Ten tam co tam stoi. - Następne machanie ręką. Najbardziej fascynujące było to, że jakoś butelkę z alkoholem trzymał całkowicie stabilnie! - Ej, Ej, Anzou... Anzou, słuchaj mnie... chcesz się przytulić? Wyglądasz na smutnego człowieka, chcesz się przytulić? - Kaiho rozłożył szeroko ręce, a jego mina wskazywała na to, że mówił całkowicie poważnie. Bo w sumie mówił.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1003
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Kły Susanoo

Post autor: Anzou »

To był chyba historyczny moment w życiu Akoraito. Chłopak jeszcze nigdy nie spotkał osoby, która mówi tak wiele, tak szybko i z taką energią. Było to godne podziwu. Nastolatek podrapał się po głowie. Głowił się, gdzie tacy ludzie się uchowali. Bo raczej nie w Raigeki, gdzie każdy praktycznie jest chłodny. Jak wiatr. Nastolatek zbliżał się powoli, jednak każdy kolejny krok stawiał pewniej.
- Sake... chyba mogę spróbować...
Białowłosy zbliżał się i zanotował imię. Kaiho. Osoba, którą warto zapamiętać. Osoba, która w kilka sekund potrafi przełamać wszystkie bariery, która potrafi zarazić swoim optymizmem. Wspaniała rzecz. Nastolatek zgodnie z instrukcją zdjął buty. Stanął swoją niewinną... niewinną?! Stopą na piasku. Zintegrował się z naturą. Poczuł jej moc.
- Znałem jednego Ame...
Anzou zatrzymał się przywołując do swojej głowy jednego z Uchiha. Uchiha, z którym miał stoczyć pojedynek po awansie na Akoraito. Pewnie udało by się go pokonać, jednak teraz nie byłby to sparing... Białowłosy jednak wrócił myślami do obecnego miejsca. Plaża, woda. Alkohol. Czy człowiek potrzebuje czegoś więcej by poczuć się beztrosko? Chyba nie.
- Chcę.
Kaminari pomimo braku kompletnego zaufania. pomimo braku znajomości dokładnego Kaiho - postanowił to zrobić. Rozłożył swoje ramiona i zbliżył się do nowo poznanego. Czy to była dobra decyzja? Się okaże, jednak Anzou nie podejrzewa go o nic złego. Albo jest doskonałym aktorem i Kaminari zaraz zostanie zamordowany i zakopany na plaży... albo po prostu jest dobrym człowiekiem.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Kły Susanoo

Post autor: Kaiho »

Refleksja czasami przychodziła z opóźnieniem, tak tutaj z opóźnieniem dotarło do Kaiho, że rzeczywiście wypluwa z siebie słowa z prędkością wytrawnego łucznika wypuszczającego z cięciwy strzały. Najpierw Ame, teraz Anzou - obaj nie byli najbardziej otwartymi osobami tego świata. To z kolei nie oznaczało, że nie byli rozmowni czy nie można było z nimi złapać kontaktu. Ze wszystkich wad, jakie Kaiho posiadał, ta, którą było łapanie kontaktu i wspólnego języka z daną osobą była błogosławionym... błogosławieństwem. Starał się, żeby wszystkim było w jego towarzystwie dobrze i swobodnie i wierzcie bądź nie, ale normalnie aż tak nie wyskakiwał na ludzi, jak zrobił to teraz z Anzou! Albo nie? Może właśnie tak robił, tylko nawet nie do końca zdawał sobie z tego sprawę? Ta refleksja i krótka odpowiedź Anzou sprawiła, że Kaiho zatrzymał się i gapił jak ciele przez moment z zamglonymi oczami. Ale tylko przez moment. I zaznaczę tutaj, że przy tym milisekunda zastoju zwieńczona była skierowaniem na nowo spojrzenia na białowłosego, albo przynajmniej - zogniskowania go. I na twarz powrócił uśmiech - swobodny i tak rozbrajająco szczery, że... że rzeczywiście można było pomyśleć, że żadne zło nie dotknęło nigdy tego chłopca. Z drugiej strony - czy niewinni chłopcy upijali się winem na plaży? Wyciągnął w kierunku Anzou otworzoną butelkę i zamajdał nią na boki... ale ten gest trwał tylko chwilę. Został przerwany tym, że brunet rozłożył ręce... a kiedy i Anzou to zrobił, to zostało uczynione tylko CAP! I już rączki bruneta objęły młodszego kolegę, poddając w wątpliwości, kto tu właściwie kogo miał przytulać. Jedną rękę trzymał odsuniętą od pleców Anzou - tą z alkoholem, rzecz jasna. A drugą głaskał Anzou, jakby naprawdę ten potrzebował bardzo dużo ciepła drugiej osoby i współczucia, żeby znieść ciężar, który zwalał się na jego barki. Alkohol robił swoje - wyczuwalny z oddechu bruneta - sprawiając, że te gesty, te słowa, były trochę niezdarne, trochę poplątane, trochę mogłyby być sprytniejsze i bardziej subtelne. Chociaż on cały był jak słoń w składzie porcelany. Jakże to dziwne musiało być, że tak nieufna osoba postanowiła tak szybko przekonać się, czy ktoś kolejny zawiedzie jego zaufanie. Czy znów przyjdzie mu się potknąć i udowodnić samemu sobie, że ludziom nie wolno ufać? Kaiho był zupełnie naiwny. I nawet nie pomyślał, że może mieć do czynienia z niebezpiecznym ninja. A Anzou? Przezorni w tym świecie dłużej żyją. I chociaż Kaiho zachowywał się jak zachowywał to dobrze tę prawdę życiową znał. I wiedział, że powinien być bardziej ostrożny. Niestety wiedzieć, a potrafić coś wcielić w życie to dwie różne sprawy.
- Ech, Ryuujin z ciebie żaden, ale... - Och, no i palnąłem. - Alee mam nadzieję, że będzie ci lepiej. - Odsunął się od chłopaka i poklepał go po ramieniu, zaglądając w jego jasne oczy. Bardzo ładne - i bardzo smutne oczy. Przynajmniej takie się wydawały brunetowi. Przez moment się zapatrzył. Można było się pomylić, czy jeszcze spogląda się w źrenice, czy to już bezkresne niebo. Wysunął zachęcająco butelkę w kierunku Anzou. - Ty w ogóle... ty tutejszy jesteś? - Teraz z refleksją i zupełnie bezczelnie zlustrował chłopaka od góry na dół, robiąc ten krok w tył. - O kurde. To my to jak bracia prawie... czy coś... Bo ja to niby Doko Kaminari też jestem, wyobrażasz sobie? - Wyszczerzył ostrzejsze kły. Gdyby tak oceniać Kaiho z aparycji to przypominał zdecydowanie standardowego członka klanu Inuzuka. No zgoda, może trochę niestandardowego. - Małomówny jesteś, co? Ja mogę nawijać bez przerwy, ale jakby ci to przeszkadzało to mów. Witam w świecie Kaiho - bajce niezależnej od żadnego rodu! - Wyciągnął ręce w górę i cofnął się kolejne dwa kroki, jakby chciał całe to miejsce zaprezentować.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1003
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Kły Susanoo

Post autor: Anzou »

Zwykłe przytulenie. Czasami człowiek potrzebuje tylko tyle. Druga osoba, która potrafi odepchać wszystkie negatywne uczucia gdzieś w dal. Anzou odetchnął głęboko. Po chwili wypuścił swojego nowo poznanego towarzysza. Kaminari spojrzał prosto w jego oczy. Teraz był niemal pewny - ten człowiek nie kłamie. Jest szczery. Może czasami szczery aż do bólu, natomiast to, że wypowiada wiele słów - to nic złego. Kaminari nie miał w zwyczaju nigdy nikogo osądzać. A wyciąganie wniosków po kilku sekundach znajomości nie ma już kompletnie sensu.
- Może z alkoholem się jeszcze wstrzymam. Nie chcę zrobić niczego głupiego, dziękuję...
Anzou spojrzał daleko, w wodę. Przypomniał sobie jak jakiś czas temu, w stolicy Sogen, w sercu Uchiha rozmawiał z puckowatym Azumą, zajadał smakołyki i patrzył. Patrzył na ludzi, na wodę. Teraz, kilka tygodni później - Azuma i jego klan to wróg. Każdy, kto stanie na drodze Kaminari to wróg. Czasami wystarczy chwila, by utracić wiele cennych rzeczy. I przyjaciół. Sam Białowłosy zapewne nie walczyłby z Azumą. Chyba by nie potrafił.
- Tutejszy. Kaminari Anzou, Akoraito.
Powiedział spokojnym głosem wracając do Kaiho. Anzou miał powód do dumy, był całkiem zasłużonym członkiem Kaminari, chociaż chciał być... bardziej wolny, bardziej niezależny. Tak jak Kaiho?
- Nie ma nic złego w wypowiadaniu wielu słów. To, co mówisz, Kaiho, ma sens. Nasza przynależność do rodu, do klanu... Niesie za dużo zniszczenia. Po prostu za dużo...
Anzou powoli pękał w środku. Mówił pewnie, nie chciał się załamywać i płakać, jednak takie były fakty. Wolna osoba może po prostu stronić od wojny, unikać jej, robić to, co jej się kompletnie marzy! Nie jest ograniczana przez swoich sojuszników, klan. Nie musi mordować. Anzou w ciągu ostatnich kilku dni zabił przecież kilka osób... Ot tak. Nie patrzył na to, czy mają rodziny, kim są. Nie interesowała go ich historia. Liczyło się tylko zadanie. Tylko klan. Skrajne emocje targały Białowłosym...
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Kły Susanoo

Post autor: Kaiho »

Bliskość drugiego człowieka pomagała. Nie żeby to było całkowicie normalne, żeby ot tak dwóch facetów na złocistej (no prawie złocistej!) plaży się przytulało, przy czym jeden wygląda jak baba, a drugi jakby przeżył koszmar. Normalność mieszała się z abstrakcją. Czy nie? Czy tu wszystko już jest atrakcyjne? Kaiho wiedział jedno - bliskość drugiego człowieka, nawet jeśli na kilka chwil, potrafiła zwyczajnie pomóc. A skoro to miał być jeden przytulas... Kaiho czasami miał raczej problem w drugą stronę - czy nie przesadza z tykaniem ludzi! Niektórzy tego naprawdę nie lubili, jak ten bard, którego poznał, a po którym słuch zaginął. Dokładnie ten, którego kiedyś tu zaprosił. Również po to, żeby się rozluźnił i zobaczył, że ten świat i to życie wcale nie takie straszne, jak je malują.
- Nic na siłę. - Odparł zadziwiająco krótko i treściwie, uśmiechając się w stronę Anzou. Uff, pot z czoła, nie będzie dopytywania o randomowo palnięte imię. Dopiero mogłoby się zrobić nieswojo! Ale skoro nie chciał alkoholu Anzou, to Kaiho nie miał żadnego skrępowania do tego, żeby pociągnąć kolejnego łyka, przyglądając się ciekawsko nowopoznanej osobie - teraz o wiele bardziej przenikliwie. - W zasadzie całkiem mądre, kto by przyjmował alkohol od nieznajomych. - Błysnął zębami w uśmiechu. Teraz ten uśmiech. Teraz piękna plaża, śmiech kogoś niby obcego, a jednocześnie kogoś, kogo się już zdążyło przytulić i rozmowy - tak o wszystkim jak i o niczym. Na razie brodzące na podstawach poznawania się. A jutro? W świecie ninja jutro mogło nawet nie nastać. Skoro tak to czy nie jeszcze bardziej istotnym było to, żeby te chwile czerpać garściami?
Uśmiech można zgasić równie łatwo co ludzkie życie. Tak, padło to w końcu. Już zadzwoniło w głowie Itazury, kiedy padł tytuł "akoraito". Aaa, to tak. Wszystko jasne. Czyżby wrócił z wojny? A może dopiero na nią wyruszył? Zgadza się, uśmiech na twarzy Kaiho zniknął i zastąpił go ponury cień. Co on, ignoranta, mógł wiedzieć o wojnie? Co mógł powiedzieć młodemu - niewątpliwie młodemu - człowiekowi, który jej doznał? I którego gorycz już wychodziła na wierzch? Co zrobić? Czy trzeba pozwalać ludziom płakać? Niech płacze - wyleje łzy - będzie mu lepiej? HA! A będzie?! Jakoś Kaiho nigdy nie było lepiej, gdy się wypłakał. Tylko przez parę chwil panowała pustka, ale pustka wcale nie była lepszym zastąpieniem. Brunet opuścił ramiona i jakoś tak nawet nie wiedział kiedy znowu znalazł się blisko Anzou, patrząc na niego dość chmurnie. I tak intensywnie, tak bardzo intensywnie, jakby nie widział osoby - jakby wbijał się oczami wyrwanymi chyba z pyska węża prosto w duszę osoby, którą ma przed sobą. Z tym jednym pytaniem w głowie - czy w ogóle konfrontowanie jego zbuntowanego i nieszczęśliwego świata z tym, który złamał Anzou, było dobrym pomysłem? Teraz już wiedział, jakie słowo dopasować do niebieskich oczu. Złamane. Człowiek twardniał w złamanych miejscach - powtarzane za każdym razem. Jeśli jednak nie uda ci się samo regeneracja już ty wiesz, co. Śmierć nigdy nie była piękna. Rzadko bywała też delikatna.
Kaiho wspiął się na paluszki i zrobił nagły i szybki CMOK na usteczkach Anzou. I na jego usta powrócił psotliwy, tak doskonale pasujący do Kaiho uśmiech. Był właściwie gotów na to, że chłopak ucieknie z krzykiem, że mu przywali w twarz, albo że go zwyzywa - do każdej opcji był już chyba przyzwyczajony. I też nie gonił za nim, jak Anzou zrobił krok w tył - tylko opadł na pięty z zadowoleniem. A ten gest nawet nie miał z jego strony żadnej romantycznej narracji. Chyba był zbyt pijany, żeby znaleźć najlepsze rozwiązanie na oderwanie myśli Anzou. A co jak co - ale taki gest odrywał WSZYSTKICH od WSZYSTKIEGO.
- Ale zobacz, jakie też fantastyczne spotkania potrafi przynieść w fantastycznych miejscach! Słuchaj, Anzou, wielki chłop to z ciebie nie jest, ale większy ode mnie... to powiem ci, że skurwysyństwo się dzieje na całym świecie. A rodzinę to trzeba kochać i szanować, bo jest niezastąpiona. - Kaiho oparł dłoń na biodrze i zaczął machać palcem w powietrzu, przyjmując prześmiewczą pozę starej matrony, co to poucza młode służące. - Jak czegoś jest za dużo to trzeba się do kogoś przytulić, wtedy ciężar się dzieli na dwa! Prosta matematyka.
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Anzou
Posty: 1003
Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem

Re: Kły Susanoo

Post autor: Anzou »

Anzou nigdy nikogo nie oceniał. Osoba, którą poznał, Kaiho, Doko z klanu Kaminari był na pewno specyficzny, wyglądał praktycznie jak kobieta, jednak energia, którą tryskał na lewo i prawo - po prostu przyćmiła dosłownie wszystko. Białowłosy docenił gest. Przypomniał sobie, jak robił to z Puckowatym, którego prędzej czy później spotka. Sam Anzou odmówił mimo wszystko alkoholu, sięgnął do swojego plecaka i napił się wody. Po prostu wody.
- Nie chodzi o to, że Ci nie ufam. Po prostu nigdy nie piłem i nie czuję takiej potrzeby... Chociaż... Pewnie pomaga to postrzegać świat w nieco innych barwach. Może lepszych?
Zapytał zaciekawiony Anzou, który niemal zapomniał o drugim towarzyszu, jakim jest Ame. Ten przyglądał się wodzie, stał zamyślony i nie dodawał od siebie za wiele. Nastolatek jednak szanował jego podejście, jeżeli ten zechce - to się po prostu odezwie. Wtedy, gdy Anzou sam się zastanawiał nad tym, co się działo w ostatnich czasach poczuł pocałunek. Kaiho cmoknął go w usta! Mózg przedstawiciela klanu Kaminari doznał szoku poznawczego. Nastolatek dość szybko odskoczył do tyłu by pozbierać swoje myśli. Białowłosy nie podejmował żadnych kroków, nie atakował. Nie chciał wszystkiego sprowadzać do walki. Postanowił jednak mimo wszystko zaznaczyć, że nie życzy sobie aż tak bliskiej interakcji. Niezależnie od preferencji Kaiho.
- Kaiho, proszę, nie rób tak więcej. Jednak potraktuję to jako powitanie członka klanu... Dobrze?
Anzou postarał się pohamować swoje mieszane uczucia, nie uzewnętrzniać ich. To niewiele dla niego znaczyło, a może w domu Kaiho był taki zwyczaj?
- Rodzina Kaminari jest niezwykle silna. Teraz, w obliczu wojny musimy trzymać się razem. Zwłaszcza teraz!
Anzou pomimo niechęci do konfliktu wiedział, że rodzina to wszystko. Zacisnął pięść, chciał podkreślić swoją przynależność. Pomimo... pomimo tego, że kocha ten klan, to jednocześnie nienawidzi go i tego, że sam jest Shinobi. Świat jest pełen komplikacji, które niestety musimy zaakceptować...
0 x
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Antai”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości