Klif nadmorski

Najmniejsza, a zarazem najbardziej wysunięta na północ prowincja Wietrznych Równin. Antai położone jest nad Morzem Lazurowym i graniczy z Atarashi i Zachodnim Sogen na wschodzie, Midori i Shinrin na południu oraz Sakai i Yusetsu na zachodzie. Prowincja jest w trakcie walk, kiedy to w 394 roku część ich ziem na Półwyspie Antai została zajęta przez ludzi zza Muru i próbując przejąc ziemie Zachodniego Sogen. Ukształtowanie terenu w przeważającej części jest równinne. Ziemiami zarządza klan Kaminari. W południowych sektorach prowincji można znaleźć niewielkie osady Szczepu Kami.
Reigen

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Reigen »

Technika za techniką. Kohaku czuł się, jakby wpadł w jakiś dziwny trans, który popychał go jedynie do przodu. Każdego ranka odczuwał zakwasy w mięśniach, a pomimo tego chciał przeć do przodu i uczyć się czegoś nowego. Ból fizyczny wcale mu nie przeszkadzał, bowiem nadrabiał to wszystko zdrową i ambitną psychiką. Mówi się, że stan ciała to jedno, a determinacja, silna wola i duch, to drugie. Faktycznie coś w tym było, bo Ran nie zwracał uwagi na zmęczenie. Dzisiejszego dnia również zjawił się na klifie i poczuł, jak zimne powietrze z otaczającej go wody owiewa jego twarz. To będzie dobry dzień na naukę kolejnej techniki.
Dzisiaj Kohaku wrócił do swojego ulubionego treningu wizualnego. Czuł wewnętrzną potrzebę wyobrażenia sobie całego procesu pomimo tego, że technika, którą chciał opanować dzisiaj była do złudzenia podobna do ostatniej. W obecnej musiał jednak uderzyć w przeciwnika od dołu tylko po to, żeby następnie wysłać go prosto w powietrze i zostawić tam dalej na jego łaske. Niewielu shinobi potrafi manewrować nad ziemią, więc kombinacja dalszych ciosów byłaby nieskończona. Rozgrzewka wróciła za to do normy. Standardowo brzuszki, pompki, przysiady, bieganie. Do tego ostatniego dzisiaj strasznie się przyłożył. Jak tak dalej pojdzie, to na tym klifie zostanie wydeptana ścieżka, która będzie żywym dowodem jego treningów. Po bieganiu znowu zajął się wspinaczką po klifie. Ból czuł nie tylko w rękach, ale także w tułowiu oraz nogach. To jednak w jakiś dziwny sposób sprawiało, że czuł się o wiele lepiej. Czerpał przyjemność z bolu, którego doświadczał podczas treningów, co może wydawać się naprawdę dziwne. Dopiero, kiedy shinobi poprawnie się rozgrzał, mógł przystapić do właściwego treningu. Wizualizacja pomogła mu w upłynnieniu wszystkich ruchów i sprawieniu, żeby wyglądały chociaż przeciętnie. Dopiero późniejszy i ciągły trening sprawiał, że z każdą chwilą ruch był poprawniejszy. Oczywiście cały czas musiał zwracać uwagę na sposób, w jaki wykonuje swoje ruchy, ale na sam koniec mógł powiedzieć, że wykonywał je poprawnie. Bardzo pomogło mu jednak to, że nie tak dawno uczył się techniki podobnej. Tamta również polegała na odepchnięciu od siebie przeciwnika, czyli nie na zadaniu mu obrażen bezpośrednich, a zrobieniu sobie okazji do dalszej wymiany ciosów. Na dłoniach Kohaku zaczynały pojawiać się już utwardzenia spowodowane ciężką pracą, ale niestety teraz nie było go stać na kupienie bandażów. Może kiedyś, może kiedyś.

Nauka techniki: Shōgekishō
z/t
0 x
Ryu

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Ryu »

Kogóż to przywiało w takie dziwne miejsce? Ryu z rodu Kaminari. Młodego czarnucha, który jak to miał w zwyczaju wyróżniał się z otoczenia. Tym razem jego odzienie nie było aż tak ekstrawaganckie gdyż przybył tu w jednym celu - odbycia treningu. Cóż takiego miał na sobie? Zwykłą białą koszulę bez żadnych napisów. Niektórzy nazwaliby to Januszowym odzieniem do bicia żony, tylko że Ryu takowej nie miał więc tego jednego małego wymogu nie spełniał. Co poza tym? Jak to miał w zwyczaju i tym razem na jego nosie znajdywały się okulary przeciwsłoneczne. Spodnie były już nieco bardziej ekstrawaganckie. Nieco większe nogawki niż być powinny tworzące tzw. dzwony. Pokryte kilkoma kolorami co przypominało nieco kamuflaż wojskowy z tym, że były niesamowicie jaskrawe przez co wręcz chciało się odwrócić wzrok czego w walce zrobić absolutnie nie można. Oprócz tego wszystkiego w ustach musiał znaleźć się skręt, który bardzo często mu towarzyszył. Już odpalony. Tak przygotowany przeszedł do właściwych czynności usadawiając się na ścieżce.
Pierwszą czynnością, było zaciągnięcie się zbawiennym ziołem, które wprawiło go w melancholijny nastrój. Już od jakiegoś czasu był lekko "upalony". Pozytywnemu nastawieniu towarzyszył brak chęci do czegokolwiek, którą jednak potrafił pokonać poprzez swoje zdeterminowanie. Nie bez powodu wszedł do "gangu" przemytników. Musiał być silny. Co miał zamiar przetrenować? Reberu swojego klanu. To co obecnie reprezentował mijało się z tym co powinien. Nie ociągając się dłużej ze swoich dłoni posłał małą wiązkę błyskawic. Było to wszystko co na tej moment potrafił. Co musiał zrobić? Włożyć nieco więcej chakry. Najprościej to opisywało zabieg, który musiał się dokonać. Tak też zrobił. Dodając małe, dodatkowe porcje w przerwach pomiędzy, którymi zaciągał się kolejnymi buchami swojego cudownego zielonego przyjaciela znajdującego się w zawiniętym papierku. Powtarzał tą akcję kilkukrotnie aż w końcu uzyskał zadowalający efekt. Małe dawkowanie pozwoliło na wykalkulowanie odpowiedniej porcji chakry, który musiała zostać użyta. Upalenie umilało jakby nie patrzeć monotonną czynność sprawiając, że wykonywał on ją mimo wszystko automatycznie. Całą operację zaczął powtarzać upewniając się, że na pewno dobrze pojął lekcję. Wprowadzał także poprawki w samej technice formowania chakry co pozwoliło nieco spotęgować efekt do momentu gdy osiągnął limit dla danej ilości. Ten właśnie moment po kilku próbach zakończył udoskonalanie Reberu: Shi.

Trening: Ranton no Jutsu: Reberu Shi
0 x
Ryu

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Ryu »

Zasoby chakry upalonego człeka nieco stopniały jednak nie na tyle by nie mógł kontynuować swojego treningu. Wpierw jednak dopalił końcówkę skręta i rzucił go na ziemię. Chętnie by spalił kolejnego, aczkolwiek wiązałyby się z tym konsekwencje, których nawet ktoś tak wprawiony jak on nie mógłby przeskoczyć. O czym mowa? Zioło powodowało nastrój, który nie sprzyjał robieniu czegokolwiek. Jako, że był "weteranem" działało to na niego w mniejszym stopniu. Dużych ilości narkotyku nie był jednak w stanie przeskoczyć, a był naprawdę zmotywowany by nabyć kilka nowych trików do swojego szczupłego arsenału. Dlatego zamiast się obijać przeszedł od razu do działania.
Przedmiotem dalszego treningu było nic innego jak kontynuacja rozwoju podstawowej umiejętności klanowej zwanej Reberu. Udało się mu już opanować nieco bardziej zaawansowaną wersję jednak nie stanowiło to jeszcze szczytu jego obecnych możliwości. Tym razem jednak zbliżał się na skraj umiejętności, które posiadał. Skupił się i nauczony opanowywaniem poprzedniczki włożył od razu większą dawkę w chakry w swój twór. Z dłoni wystrzeliła wiązka błyskawic jednak tym razem nie było to już takie hop siup i do przodu. Niemal sam się nie kopnął swoim tworem i musiał jeszcze chwilę zbierać się do kupy po tym czego doświadczył. Zdecydowanie przesadził z ilością niebieskiej energii, która znajdowała się w organizmie każdej żyjącej na tym świecie istotny. Nieco zmniejszył jej ilość i próbował dalej. Trud całego przedsięwzięcia trwał i trwał aż do zmroku. Ponosił zarówno zwycięstwa jak i porażki na drodze ku udoskonaleniu swoich sztuk. Nie udało mu się jednak uzyskać rezultatów, które by go zadowalały. Właśnie z tego powodu wrócił do siebie by się przespać, nabrać nowych sił poprzez posiłek i wrócić w pełnym wigorze gotowym na kolejną potyczkę z własnymi ograniczeniami. Wrócił ubrany tak samo no może poza spodniami. Tym razem założył krótkie, które lepiej pasowały do terenu w którym przyszło mu się poruszać. Robił dokładnie to samo co poprzednio, czyli próbował aż do utraty tchu wprowadzając stale drobne korekty czy to w ilości używanej chakry czy też stricte technicznego przy jej formowaniu. Nie ograniczał się także jedynie do wiązek. Próbował tworzyć chmury z mizernym skutkiem. W tym drugim był także zalążek myśli o następnej technice, które nauki miał się zamiar podjąć. Póki co jednak skupiał się na czym innym. Próbował dalej i dalej. Tak mu mijał czas. Tym razem jednak rezultaty nadeszły znacznie szybciej aż dotarł do formy w której po prostu albo nie dało się nic poprawić albo wykraczało to już poza jego możliwości. Powtórzył ją jeszcze kilkukrotnie dla upewnienia i takowe nadeszło. Mógł sobie odhaczyć w głowie jedną z wielu rzeczy, które miał zamiar opanować. Technik zakończył się powodzeniem.

Trening: Ranton no Jutsu: Reberu Bi
0 x
Ryu

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Ryu »

Kolejny trening zakończył się powodzeniem. Któż mógłby się spodziewać? Zwłaszcza po tak leniwej osobie jaką zdecydowanie był Ryu. Mimo wszystko także niesamowicie zdolną, która zawsze starała się szukać najprostszych rozwiązań. Zajęło mu to jednak półtora dnia, a on jeszcze nie palił! Nie do pomyślenia. Tym razem jednak posiadał jedynie przygotowany susz, który musiał samodzielnie skręcić. Lata doświadczenia nie poszły na marne. Przygotował papier i wysypał na niego idealną ilość. Drugi mniejszy, nieco twardszy posłużył na prowizoryczny filtr. Rozpoczął się proces kręcenia, który trwał zadziwiająco krótko zwieńczony przejechaniem językiem po brzegu i sklejeniem tworu. Przy odpalaniu także trzeba było improwizować. Postanowił przy tym wykorzystać swoje umiejętności klanowej. Kilkukrotnie z palca wydobyły się drobne iskierki, które w końcu zapaliły zawiniątka i tak mógł się cieszyć zbawiennym dymem.
W przerwach pomiędzy kolejnymi buchami postanowił rozpocząć trening tego co mu się zbyt dobrze nie udawało poprzednio. Tym razem na celowniku stała pełnoprawna technika, a nie jakieś Reberu będące tak naprawdę podstawką pod to wszystko. Bez zbędnego ociągania się przystąpił do roboty. Doskonale wiedział co miał robić. Czas spędzony w domu poświęcił lekturze. Pierwszą podstawową czynnością, którą należało wykonać było uformowania specyficznej pieczęci, która nie pojawiała się w żadnym innym miejscu. Następnie kontynuację stanowiły znaki Świnia i Koń. To co uzyskał to cóż... zupełnie nic. Przez cholernego skręta zapomniał o dodaniu chakry i tak sobie tylko pomachał rączkami. Wkurzony na siebie wziął bucha i wykonał sekwencję drugi raz. Tym razem przeznaczył odpowiednią ilość chakry, a tak przynajmniej się mu wydawało gdyż w praktyce uzyskał jedynie malutką czarną chmurkę, która równie szybko jak się pojawiła tak szybko zniknęła nie robią praktycznie nic. W duchu pozytywnego nastawienia jakby negując niepowodzenie podjął kolejną próbę, która zakończyła się takim samym fiaskiem. Nie przejął się tym zbytnio. Po prostu położył na ziemi i palił dalej. Patrzył przy tym w niebo przyglądając się uważnie zwykłym, naturalnym chmurom. Tyle możliwych kształtów, które wydawały mu się jeszcze piękniejsze niż w rzeczywistości poprzez stan błogiego upalenia. Leżał tak i leżał dumając o niebieskich migdałach aż w końcu poczuł drobne pieczenie na opuszkach palców. Cóż to było? Nawet nie zauważył aż całość skręta zniknęła. Oznaczało to powrót do nauki techniki, którą tak cholernie potrzebował. Filtr wylądował na ziemi obok niego. Powstał, przygniótł go butem i po raz trzeci złożył sekwencję pieczęci. Tym razem nie rozpraszany paloną rośliną wyobraził sobie chmurę sunącą po niebie. Wysłał trochę chakry przed siebie i stał się cud. Tym razem uformowała się piękna czarna chmura, która jednak nie waliła piorunami a powinna. Kolejne dwie godziny spędził na próbie dodania tego efektu. Pot lał się całymi strumieniami on jednak wbrew sobie nie poddawał się i dalej próbował aż w końcu uzyskał zadowalający efekt. Kolejne próby były jedynie poprawkami tego co udało się uzyskać. Gdy wszystko wyglądało już pięknie. Powtórzył wykonanie techniki ot tak dla pewności i udał się do domu zadowolony sam z siebie. W końcu udało się mu opanować nie łatwą sztukę. Technika była klasyfikowana jako ranga B, a to już nie byle co a prawdziwa broń!

Trening: Ranton: Raiunkōha
[z/t]
0 x
Reigen

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Reigen »

Kohaku zdążył się już trochę zżyć z tym klifem. Nie chodziło tutaj o same widoki, które dzięki niemu mógł podziwiać, ale raczej o fakt wylania tutaj wielu litrów potu i obolałych mięśni. To miejsce od teraz zawsze będzie kojarzyło mu się z ciężkimi treningami i przekraczaniem własnych możliwości. Dzisiejszy dzień nie różnił się więc niczym innym do poprzednich. Oczywiście nie mam tutaj na myśli pogody, a motywacji chłopaka stawiającego swoje kroki na znajomym gruncie. Przeczuwał, że niedługo będzie mógł już bez żadnych obaw wyruszyć w dalszą podróż, ale póki jeszcze mógł, chciał stać się przed tym silniejszy.
Tego dnia przed Kohaku stało całkowicie nowe wyzwanie, któremu przyszło mu sprostać. Dzisiejszy trening wyróżniał się na tle pozostałych nie tylko skomplikowaniem, ale również możliwościami, które za sobą niósł. Siła jutsu była znacznie większa od reszty, ale scalała się przy tym z wytrenowaniem ciała do odpowiedniego poziomu. Tradycyjne, jak to zawsze podkreślam, Kohaku zaczął od wizualizacji swoich ruchów w głowie. Usiadł na ziemi, zamknął oczy i pozwolił swojemu umysłowi na wyciszenie. Dopiero wtedy mógł przystąpić do wyobrażania sobie wszystkich sekwencji. Jedna za druga, ruch za ruchem, aż wszystko stało się dla niego na tyle jasne, żeby mogł przełożyć to na praktykę. Najpierw jednak rozgrzewka! Standardowo brzuszki, pompki, przysiady, bieganie. Dzisiejszego dnia największy nacisk położył na przysiady. W tej technice najważniejsze są sprawne nogi, a podczas jej ćwiczenia wszelakie skurcze mogły sprawić, że nie wyjdzie poprawnie. Po bieganiu znowu zajął się wspinaczką po klifie. Ból czuł nie tylko w rękach, ale już w całym swoim ciele. Tak częste nadwyrężanie swojego ciała dawało mu się we znaki, ale było konieczne, więc na razie staral się to jakoś zignorować. To jednak w jakiś dziwny sposób sprawiało, że czuł się o wiele lepiej. Dopiero, kiedy Kohaku poprawnie się rozgrzał, mógł przystapić do treningu, którym miał się dzisiejszego dnia, i w ciągu kilku kolejnych, zajmować. Wizualizacja pomogła mu w upłynnieniu wszystkich ruchów i sprawieniu, żeby wyglądały chociaż przeciętnie. Dopiero późniejszy i ciągły trening sprawiał, że z każdą chwilą ruch był poprawniejszy. Do zadowalającego poziomu potrzeba mu było jednak kilku dni, a do perfekcji jeszcze więcej. Czuł, że tak męczące ruchy opłacą się w przyszłości i jednocześnie sprawią, że shinobi stanie się bardziej pokorny. W końcu nic tak nie uczy pokory, jak przekonanie o własnych limitach, a następnie próby ich przełamania.

Nauka techniki: Girochin Doroppu
z/t
0 x
Reigen

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Reigen »

Treningi Kohaku powoli dobiegały końca, a wraz z nimi nadejdzie koniec jego wizyt. Młodzieniec zżył się z tym miejscem niesamowicie i cięzko będzie mu je opuszczać. Czekał na niego jednak świat, który musiał zwiedzić i poznać jak własną kieszeń. Mieszkanie w górach sprawiło, że shinobi nie wiedział wiele o świecie oraz jego mieszkańcach. Znał jedynie nazwy prowincji i mniej więcej nazwy osad, ale to wszystko. Nie wiedział niczego o szczepach, rodach, relacjach pomiędzy nimi panujących, zupełnie nic. Był jak dziecko we mgle, którego na dodatek nie miał kto prowadzić za rączkę. Jednakże Kohaku podoła i tej przeszkodzie, jeśli się uprze. Tak, na pewno mu się uda.
Ostatni trening w tym miejscu miał być dla chłopaka szczególny, więc podszedł do niego inaczej, niż do tej pory. Przede wszystkim swoje ćwiczenia zaczął od napełnienia brzucha. Onigiri idealnie się do tego przysłużyło, a bukłak z wodą dopełnił całość. Dopiero z pełnym brzuchem przystąpił do zwyczajowego rozgrzewania swojego ciała. Pompki, bieganie, przysiady, wyskoki, delikatna wspinaczka po klifie, a wszystko to zostało zwieńczone chodzeniem na rękach przy krawędzi skały. I to nie raz, nie dwa czy trzy, a aż dziesięć razy wykonywał swoje okrążenia. Pot spływał po jego czole, a następnie spadał na ziemię, ale był to jedynie znak tego, że Kohaku traktował całą sprawę niezwykle poważnie. Nie mógł sobie pozwolić na żadne półśrodki, ani lenistwo, więc dawał z siebie zawsze wszystko. Przyjemności rozgrzewki musiały jednak kiedys się zakończyć, a młody shinobi musiał przejść do treningu. Nie uskuteczniał wcześniej wizualizacji, więc całośc wyglądała z początku trochę pokracznie, ale z czasem każdy ruch był coraz dokładniejszy i coraz bardziej dopracowany. To wszystko przekładało się na siłę ruchów, a także ich prezycję. Oczywiście musiał je lekko skorygować, ale na sam koniec mógł powiedzieć, że wykonywał je poprawnie. Dopiero wtedy mógł przystapić do drugiej części treningu, jaką było ćwiczenie podczas uruchomionego Kaimona. To była ta cięższa partia, którą mógł uskuteczniać tylko raz dziennie i to wcale nie przez tak długi czas, jakby chciał. Mimo tego pojawiał się na klifie każdego ranka i wychodził z niego dopiero wieczorem. Tym razem w opanowanie techniki musiał włożyć więcej wysiłku, bo technika była niezwykle wymagająca, ale jednocześnie warta wysiłku. Kohaku miał to do siebie, że nie robił rzeczy, które miałyby mu się w przyszłości nie przydać. Tymczasem Raigyaku Suihei z pewnością nie zaliczała się do kategorii nieprzydatnych. Dzięki odpowiedniemu uderzeniu i wsparciu ośmiu bram shinobi był w stanie zadać naprawdę potężne obrażenia, które zmiotłyby z nóg niejednego przeciwnika. Na to przynajmniej liczył.

Nauka techniki: Raigyaku Suihei
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Nikusui »

Z nowymi siłami, chociaż jeszcze nie w pełni sił, jakie prezentowała parę miesięcy temu, postanowiła nad sobą popracować. W tym celu opuściła osadę, oczywiście niezbyt daleko, ale zapewniało jej to spokój podczas treningu. Była pewna, że to jej pomoże w szybszym odzyskaniu formy. Fizycznej, jak i psychicznej, która i tak z dnia na dzień była coraz lepsza. Nie mogła się zadręczać wspomnieniami i wyrzutami. Zrobiła, co mogła, to się teraz liczyło, a Shigeru zawsze pozostanie w jej pamięci. Przyczynił się do wielu pozytywnych zmian w jej życiu, miała mu co zawdzięczać. Jednak to nie był czas, by ponownie się nad tym rozckliwiać. Dotarła przecież na klif nadmorski, który był jej celem odkąd wyszła z domu. Przystanęła, gdy już znalazła się na miejscu i odetchnęła świeżym, aczkolwiek nieco zimnym powietrzem. Pogoda wciąż nie dopisywała, ale cóż to była za przeszkoda? Żadna! Na pewno nie dla białowłosej.
  Ukryty tekst
z/t
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Nikusui »

Kolejny dzień nastał w całej prowincji Antai. I był to kolejny dzień, który zamierzała poświęcić na trening. Chociaż i tak czuła, że na ten moment wielkiego postępu nie zrobi. Tak czy siak, coś robić musiała, zanim zdecyduje się na jakiś czas opuścić osadę. Miała zgodę od Lidera, więc w sumie nic nie stało na przeszkodzie. Chciała jednak jeszcze spędzić trochę czasu ze swoją matką, zanim na nie wiadomo ile stąd zniknie. Rodzicielka też zdawała się być jakaś radośniejsza od jej pojawienia się. Chociaż, tak naprawdę sprawę, przeważnie taka była. O dziwo, białowłosa nie widzenia jeszcze swojego ojca. Może był na jakiejś misji? Zresztą, miał swoją rodzinę, więc czas też miał zaplanowany. Młoda Ryukata wychowała się praktycznie bez niego, więc jakoś nieszczególnie brakowało jej spotkań z ojcem.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Tensa

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Tensa »

0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Nikusui »

Po odbytym treningu i wkroczeniu na kolejny poziom swoich umiejętności, postanowiła tu jeszcze chwilę zostać, by pooddychać świeżym, acz nieco mroźnym powietrzem, nim wróci do osady. Była przekonana, że już czekała na nią matka, która próbowała cieszyć się każda chwilą, gdy Nikusui była na miejscu. Nie wiedziała przecież, kiedy córka postanowi ponownie wyrwać się na dłuższy czas z Raigeki. A to miało stać się niedługo. Jednakże białowłosa nie widziała powodu, by informować o tym swoją rodzicielkę. Ta na pewno starałaby się wydłużyć jej pobyt, bądź, co gorsze, próbowałaby na siłę ją tu zatrzymać. Z jednej strony nie mogła się dziwić, była jej jedynym dzieckiem i oprócz jej, nie miała tu nikogo. Nie liczyła przecież ojca, który miał swoją rodzinę, więc kontakt z nim był znacznie ograniczony. Zresztą, młoda Ryukata w ogóle go nie potrzebowała. Pchało ją jednak coś w jego kierunku. Może to była chęć sprawdzenia swoich sił? Czy już go prześcignęła? Czy mogłaby mu pokazać, że jego pierwsze założenia wobec niej, kiedy zobaczył ją tuż po urodzeniu, były ogromnym błędem? Że, mimo jego założeń, mimo dziwnych przekonań, już dawno wykroczyła ponad poziom jego pierworodnego syna, rodowitego Kaminari, jego cholernej chluby. Nie... była ponad to. Nie musiała mierzyć się ani z nim, ani ponownie z jego synalkiem, bo wystarczyło to, co robiła. A osiągnęła już całkiem sporo, na pewno więcej, niż ktokolwiek w osadzie by się spodziewał.
Jej rozmyślania coś przerwało. I nie był to chłodny powiew wiatru czy płatki śniegu, które co chwilkę opadały na jej ciało. Nie był to też żaden grzmot. Chociaż, może to jednak był grzmot? To nieszczęsne wycie było nieudaną próbką jakiegoś chłopskiego śpiewu. Białowłosa zmarszczyła swoje brwi, stając nieśpiesznie na równych nogach i próbowała wychwycić, skąd dochodzą te fałsze. Pijackie śpiewanie? Cóż, co jak co, ale Antai akurat słynęło z niesamowicie dobrych trunków, więc wielu mogło się na nich pokusić i nieco przesadzić. Ciekawość jednak robiła swoje i żółto-zielone oczy kobiety próbowały wychwycić bohaterów tego zamieszania. Absolutnie nie zamierzała też bez powodu do kogokolwiek podchodzić. Ostatnim, czego by chciała, to wdawanie się w gadkę z pijaczynami. Wiedziała, jacy upierdliwi mogli być. Dobra, sama też lubiła napić się sake, ale absolutnie nie prowadzała się potem po osadzie i nie szukała zaczepki. Do wyra i spać!
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Tensa

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Tensa »

0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Nikusui »

Jej ciekawość miała zostać zaspokojona dość szybko. Jej oczom ukazało się trzech mężczyzn, wszyscy w podobnym wieku i to mundurowi. Przypuszczała, że jacyś strażnicy, raczej nic specjalnego. Jej prawa brew jednak uniosła się wyżej, kiedy usłyszała lecący w jej stronę komplement. Nie, nie była na to łasa. Ani jej to schlebiało, ani nie żenowało. Nawet drugi, który padł na kolana, proponując jej zostanie matką jego dzieci, nie wywarł na niej żadnego wrażenia. Byli pijani, więc takie wzniosłe słowa były nic nie warte. W sumie nawet trzeźwy nieznajomy nie zwróciłby takim postępowaniem na siebie uwagi białowłosej. A teraz to naprawdę pijackie bełkotanie, nic więcej. Przynajmniej jeden z nich pokazywał jakieś przejaśnienia w racjonalnym myśleniu i delikatnie ich skwitował. Na pewno delikatniej, niżby to zrobiła kobieta.
- Tak tandetnych teksów już dawno nie słyszałam. Chodzicie na jakiś tani i szybki kurs podrywu? - zapytała, uśmiechając się krzywo. Jakby po prostu odeszła, to by mogli za nią leźć, a tak to trochę im podogryza, może da im to nauczkę na przyszłość i nie będą zaczepiać płci przeciwnej. Ona by sobie z nimi poradziła, miała twardy charakter, ale gorzej, jakby natrafili na taką, co języka w gębie nie potrafi znaleźć. Albo na taką, która po usłyszeniu takiego "komplementu" po raz pierwszy w życiu, jeszcze rzuciłaby się któremuś w ramiona. Różnie to bywa. Poza tym, to była sytuacja, w której należało pokazać, że takie bzdety kompletnie na nią nie działają i lepiej dla nich, żeby nie tracili czasu i wrócili do domu, czy gdziekolwiek, gdzie nocują. Lepsze to, niż jakby miała im w tym pomóc i spędziliby noc na takim zimnie. Dopóki byli nieszkodliwi, mogła potraktować ich z przymrużeniem oka, dając im szansę na to, by nie próbowali się bardziej ośmieszać. Przynajmniej tamta dwójka. Ratunkiem dla nich mógł się okazać ten trzeci, który próbował pomóc jednemu wstać. Może wypił najmniej? A może jeszcze coś tam myślał i nie ślinił się na widok każdej napotkanej kobiety.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Tensa

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Tensa »

0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Nikusui »

Panowanie zaczynali sobie porządnie grabić. A przynajmniej dwóch z nich. Chociaż ten jeden, co właśnie zwrócił to, co co zdążył wypić, zagrożeniem raczej nie był. Za to czarnowłosy dalej zgrywał chojraka i myślał, że jej niedawna wypowiedź była jedynie udawaniem, że jakaś przeszkoda stoi na tym, by jednak poznali się bliżej. Bardzo się mylił i bardzo uparcie dążył do tego, by się o tym boleśnie przekonać.
- Lubisz ryzyko, co? - zapytała, może chcąc go nieco zbić z tropu i tak jakby może dając znak, że jest zainteresowana jego propozycją. Umiała to robić! Miała już parę misji, w których trzeba było pobajerować jakiegoś pechowca, by coś zdobyć. Nigdy nie posuwała się zbyt daleko, to jasne, a jedynie wykorzystywała to, co miała. Tu nie było co prawda takiej potrzeby, no ale facet sam pchał się w gips, ewidentnie. - Jeśli nie, to masz dwie sekundy, by zabrać tę rękę. - dodała stanowczo, kładąc dłoń na rękojeści swojego bicza. Na potwierdzenie tego, że wcale nie żartuje, szybkim ruchem ręki, uwolniła przedmiot, rozplątując go i z impetem uderzając o ziemię. Tak, że powstał długi, cienki ślad, a odrobinki śniegu na chwilę się uniosły, by zaraz bezwiednie opaść znowu na ziemię. Jakby chciała zaatakować, zrobiłaby to od razu, ale dawała facetowi jeszcze szansę. Powinien ją zdecydowanie docenić, bo jeszcze chwila i nie będzie się cackać. A wtedy dostaną wszyscy trzej. Albo może tylko czarnowłosy? Swoją drogą, ciekawe jak bardzo zmarzłoby mu gołe dupsko, gdyby musiał tu przenocować. Za to na pewno szybko by otrzeźwiał.
Co prawda, to facet mógłby jej zachowanie różnie odebrać. Może niekoniecznie jako ostrzeżenie, że ma się od niej odczepić. Co bardziej uparty mógłby sobie ubzdurać, że to jakaś zachęta do nieco ostrzejszej zabawy. Albo, że lubiła dominować? Któż to wie, co może się w takiej głowę uroić! Białowłosa wiedziała, jaka jest prawda. Ten najbardziej ogarnięty chyba też powinien zdawać sobie z tego sprawę, chociaz mógł się tym teraz nie interesować, w końcu miał na głowie kolegę, który może zaraz zarzyga mu buty. Co za dno. Swoją drogą, ciekawe czy facet grałby takiego chojraka, gdyby był tu sam. Może jedynie popisuje się przed kolegami. Bo na nią jego umięśniona sylwetka w ogóle nie działała, nie była z tych, które to rozpływają się nad wyglądem gostka, który niechlujnie próbuje ją poderwać.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Tensa

Re: Kliff nadmorski

Post autor: Tensa »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Antai”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości