Najmniejsza, a zarazem najbardziej wysunięta na północ prowincja Wietrznych Równin. Antai położone jest nad Morzem Lazurowym i graniczy z Atarashi i Zachodnim Sogen na wschodzie, Midori i Shinrin na południu oraz Sakai i Yusetsu na zachodzie. Prowincja jest w trakcie walk, kiedy to w 394 roku część ich ziem na Półwyspie Antai została zajęta przez ludzi zza Muru i próbując przejąc ziemie Zachodniego Sogen. Ukształtowanie terenu w przeważającej części jest równinne. Ziemiami zarządza klan Kaminari. W południowych sektorach prowincji można znaleźć niewielkie osady Szczepu Kami.
Pozostało jej zatem ruszać dalej. Podziękowała za napar, który choć do wybitnych nie należał, to był do zaakceptowania. Sama pewnie zrobiłaby lepszy, bo podczas swojej przerwy od misji uczyła się między innymi prac w kuchni, ale nie było co tego wypominać... zwłaszcza po zapłaceniu z góry. Wzięła głębszy oddech i pożegnała się, kierując się do wioski Kagemune. Podczas tej drogi dane było jej zobaczyć inne oblicze wojny. Widziała już chaos i piekło na linii frontu, jednak i poza miejscami, gdzie trwały walki też rozgrywały się tragedie. Ludzie, którzy zabrali wszystko co mogli i dniami, tygodniami wędrowali naprzód, gonieni myślą, że wróg może ich dopaść. Wojna była okrutna, niezależnie od tego, która strona wygrywała.
Nie mogła zrobić wiele, by im pomóc, nie miała dość zasobów i czasu. Starała się tylko wywiedzieć czegoś o Dzikich w okolicy, nie tylko o tych, których szukała. Niestety, wiele się od nich nie dowiedziała. Każdy praktycznie miał inne informacje, a Misaki nie umiała się w tym odnaleźć. Ktoś starszy doświadczeniem może i coś by z tego wyciągnął, ale nie ona. W samej wiosce zdobyła już informacje z pierwszej ręki. W najgorszym wypadku osiemnastu kiepsko uzbrojonych Dzikich... nie brzmiało to jak niemożliwe wyzwanie. O ile połowa nie okaże się nagle być shinobi. Pod znakiem zapytania pozostawał jedynie fakt, czy Tanaka zdąży ich dogonić nim ci przekroczą granicę i wejdą wgłąb swojego terytorium. Bo szukanie ich tam będzie znacznie bardziej problematyczne. Skoro jednak mieli jeńców i wypchane kieszenie, to powinna być ich w stanie wytropić. -Zrobię co w mojej mocy by je odszukać i sprowadzić z powrotem. - oświadczyła i ukłoniła się, planując skierować się do rzeki, a po drodze próbować skontaktować się z ptactwem, które mogłoby jej pomóc w odszukaniu tych Dzikich.
0 x
Suknia na formalne okazje (Made by Akari - młoda, zdolna krawczyni z Ryuzaku)
Bank PH
Kompletnie straciła poczucie czasu, zatracając się w pościgu. W końcu miała przeciwnika do dogonienia. Na całe szczęście, tak duża grupa, dodatkowo prowadzącą zakładników, musiała robić sobie przerwy na odpoczynek. Niestety, jej cele nie pozostawiły za sobą wyraźnych śladów, toteż musiała poprosić o pomoc okoliczne ptactwo, w tym wypadku kruki. Ich meldunek był dokładny, co do tej pory nie zdarzało się jej często. Podziękowała im szczerze i serdecznie, prosząc by wypatrywały pozostałej trójki, obiecując, że po misji i powrocie do portu kupi im za pomoc wybrane przez nich jedzenie. Zrobiłaby to i bez tej dodatkowej pomocy, ale nie będzie w stanie tego zrobić, jeśli trójka nieznanych oponentów pojawi się znikąd i pozbawi ją życia, prawda? Nastolatka przeanalizowała sobie wszystko dokładnie i zdecydowała się podkraść do pagórka na bezpieczną odległość, ot tyle by móc obserwować go z ukrycia. Sześciu strażników, czyli dziewięciu w samym obozie i trzech w nieznanym miejscu. Mając tylu na warcie na pewno czują się pewnie i odpoczywają. Zakraść się tam raczej nie dałabym rady, ale zaszarżować też nie mogę... Czyli zostaje mi, ehhh.... - przeanalizowałą sobie tę sytuację w myślach, przeklinając w myślach, że nie wzięła się jeszcze za naukę jutsu żywiołowych, które pewnie by się tu przydały. Ostatecznie zaświtał jej w głowie jeden pomysł, który jednocześnie ją brzydził. Udawać Dzikiego i zbliżyć się na ile się dało do przeciwników. Do tego celu zamierzała użyć prostego Henge i zmienić się w postać, którą pamiętała bardzo dobrze, bo przez pierwsze tygodnie po Upadku Muru spędzała jej sen z powiek. Była to przedstawicielka szczepu posługującego się wężami, która podczas walk o Mur zafundowała jej spotkanie trzeciego stopnia jadowitym wężem, który najpierw ją zatruł, a później zmiażdżył żebra i klatkę piersiową. Kobieta musiała być silna, bo Misaki była wówczas na Przeobrażeniu, a i tak przegrała... chociaż wcześniejsze rany też pewnie zrobiły swoje. Szkoda, że Henge nie kopiuje mowy, chociaż nie wiem czy przeżyłabym kolejne "zostańmy przyjaciółkami", uhhh.... - stwierdziła sama do siebie z obrzydzeniem, powoli krocząc w kierunku obozu, siląc się na to, by pokazać po sobie spokój i pewność siebie
Ukryty tekst
0 x
Suknia na formalne okazje (Made by Akari - młoda, zdolna krawczyni z Ryuzaku)
Bank PH
Henge było prostą, tanią ale i niedoskonałą techniką. Gdyby próbowała się podszyć pod osobą, którą ta grupa Dzikich znała to niechybnie by ją zdemaskowano i bez wykorzystania dojutsu. Jutsu to nie kopiowała głosu oryginału, pod który się podszywamy, a Misaki nie był wprawiona w manipulację własnym. Z reguły rozwiązywała sprawy własnoręcznie za pomocą brutalnej siły fizycznej, jak na taiusera przystało. Dlatego też wybrała Dziką, którą znała najlepiej i która jednocześnie wydawała się być w zbliżonym wieku. Nie była tylko pewna, czy tamta żmija była kimś ważnym i znanym, ale raczej nie, skoro walczyła z siłami shinobi, gdy całe pole walki miało zostać przeorane przez głazy wypełnione wybuchowymi notkami. Do ataku samobójczego nie wysyłało się raczej ważnych ludzi, prawda? Z drugiej strony, to byli Dzicy, logika nie musiała się od nich aplikować.
Podeszła do ich posterunków powoli, pokazując, że jest świadoma ich obecności. Zerkała też to na prawo, to na lewo i za siebie, jakby czegoś wypatrywała, kupując sobie sekundy czasu na wymyślenie jakiejś składnej historyjki. Oczywiście, mogła do nich podejść i rozpocząć walkę, jednak najchętniej zaczęłaby od zlokalizowania zakładniczek, żeby mieć pewność, że nic się im podczas tej walki nie stanie. Szybko potwierdziły się też słowa kruka, kiedy przy Misaki znalazła się grupa Dzikich. Wszyscy w jednym miejscu... Aż kusiło ją by to szybko rozwiązać, za pomocą Przeobrażenia. Te parszywe, dzike twarze sprawiały, że krew jej żyłach mimowolnie się gotowała. Napięła się i zadarła głowę w górę, przyjmując najbardziej pewną siebie i przepełnioną pychą pozę jaką potrafiła. Orochi Akuma, jeśli już musisz wiedzieć prostaku. Wasz durny rajd sprowadził na moją grupę oddział Kaminarich. - odezwała się, ostrym głosem, na szybko wymyślając sobie personalia, próbując dostosować się do ich tonu wypowiedzi. Czyli poszczególne szczepy Dzikich się nie lubią? Ciekawe...
Opis Technika kamuflażu, dzięki której użytkownik może przybrać wygląd znajomej osoby lub obiektu, maksymalnie odbiegającego o 1/3 rozmiarami od użytkownika. Skuteczność iluzji zależna jest od tego, jak dobrze znamy wygląd danej postaci - im mniej znamy daną postać, tym stworzona przez nas iluzja jest mniej dokładna i łatwiejsza do przejrzenia. Dodatkowo technika nie wpływa na zmianę naszego głosu. Podczas używania techniki chakra użytkownika pozostaje niezmieniona, przez co sensorzy i ninja posiadający Doujutsu z łatwością przejrzą przygotowany fortel. Henge no jutsu zostaje przerwane po zranieniu lub uderzeniu użytkownika, a także w chwili mieszania chakry do jakiejkolwiek innej techniki. Również sięganie po ukryte pod iluzją bronie, tudzież przedzieranie się w tłumie prowadzi do przerwania jutsu.
0 x
Suknia na formalne okazje (Made by Akari - młoda, zdolna krawczyni z Ryuzaku)
Bank PH