Siedziba władzy

Awatar użytkownika
Defrevin
Założyciel Forum
Posty: 2109
Rejestracja: 11 lut 2015, o 22:31

Siedziba władzy

Post autor: Defrevin »

0 x
Jeśli masz ważną sprawę, pytanie lub potrzebujesz pomocy związanej z funkcjonowaniem forum, proszę wyślij do mnie prywatną wiadomość. Z chęcią zapoznam się ze sprawą i rozwieje wszelkie wątpliwości.
Tsuyoshi

Re: Siedziba władzy

Post autor: Tsuyoshi »

0 x
Rayne

Re: Siedziba władzy

Post autor: Rayne »

W końcu trafiłem do celu mojej podróży i chociaż początkowo czułem się lekko zagubiony to jakimś cudem udało mi się trafić do odpowiedniego pokoju. Gdy tylko zatrzymałem się przed drzwiami akurat zza nich wyszła jakaś kobieta. Zapewne wielu facetów nie mogło od niej oderwać wzroku, ale na mnie akurat to nie działa. Chyba jestem odporny na płeć piękna, albo jestem gejem, chociaż bardziej stawiam na to pierwsze.
Kobieta zaprosiła mnie do środka, gdzie już znajdowały się trzy osoby przydzielające misje i strażnik. Zostałem szybko poinformowany że moja pierwszą misją będzie pilnowanie muzeum. Jako że nie miałem żadnych pytań to tylko lekko się skłoniłem w ich kierunku i opuściłem pomieszczenie, aby następnie udać się do muzeum, gdzie spędzę całą noc na pilnowani eksponatów.
0 x
Yoichi

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yoichi »

Powrót z Sabishi do Yusetsu minął wyjątkowo sprawnie. Minęli Shigashi no Kibu, zatrzymując się tam jedynie na chwilę, aby zjeść coś, napić i umyć. Był to postój nadwyrężający czas o jedynie trzydzieści minut. Tak więc z nową dawką siły, z pełnymi żołądkami i bez brudów walk natychmiast ruszyli do rodzinnej prowincji. Tym razem rudzielec nie miał oporów i zwyczajnie na grzbiecie Ninkena dotarł do samej osady, gdzie dopiero wtedy zsiadł z czworonoga. Był to wygodny sposób przemieszczania się, gdyż Akira był wyjątkowo szybki, a także na tyle silny, aby balast jakim był młodzieniec nie spowalniał go zbytnio oraz nie obciążał.
Widok rodzimej osady był naprawdę przyjemny. Wiązało się z nią wiele wspomnień, chociaż nie zawsze pozytywnych. Szczerze, to więcej było tych negatywnych, ale jednak to miejsce, do którego należał. Wioska tętniąca życiem gdzie na każdym kroku znajdują się Ninkeny. Nie są tutaj niczym dziwnym, ani egzotycznym jak poza terenami Yusetsu. Tam budziły zdziwienie oraz niezrozumienie, lecz nie tutaj. Wraz z Akirą przyglądali się ile zmieniło się od ich ostatniej wizyty tutaj i z pewną ulgą stwierdzili, że niewiele. Jednak wiedza jaką niósł w głowie rudowłosy nie pozwalała mu się cieszyć tym wszystkim tak, jakby tego chciał. Uwolniony demon, zamach, bitwa i zwiastun wojny. Możliwe, że za jakiś czas spokój osady zostanie zakłócony przez kolejny konflikt obejmujący niemalże cały świat. Parszywa sprawa. Tyle dobrego, że domowy klimat wpływał bardzo pozytywnie na humor Yoichiego, który mimowolnie uśmiechał się na myśl, że w sumie przeżył, dał radę, coś zdziałał, a teraz jest u siebie i odwiedzi matkę, za którą, nie ukrywając, tęsknił. Miał sporo lat, ale rodzina pozostawała rodziną. Z tych więzów się nigdy nie wyrośnie. Najpierw jednak musiał odwiedzić liderkę i zawiadomić ją o wszystkim. Taki był chyba jego obowiązek, bo szczerze, to jakoś nigdy nie był zbytnio powiązany sprawami z rodem. On robił swoje, miał swoje cele, a Ród Inuzuka swoje. To chyba ten moment, w którym ich drogi zaczynają lekko się łączyć. Przynajmniej na chwilę.
Młodzieniec wraz ze swoim Ninkenem podszedł pod wejście do budynku, gdzie zostali zmierzeni wzrokiem przez strażników. Ci z pewnością dokładnie ich obejrzeli zanim pozwolili im wejść do środka. W końcu każdy mógł tam się znaleźć o ile nie był podejrzany, a członkowie rodu raczej do grupy głównego zagrożenia nie należeli. Dwójka natychmiast skierowała się do urzędników. Chcieli to szybko załatwić i zająć się swoimi sprawami, czyli przede wszystkim treningiem. Wydarzenia w pustynnej osadzie otwarły im oczy na to, w którym kierunku muszą się rozwinąć i jak bardzo tego potrzebują. Wystarczy chwila odpoczynku i mogą ruszać do katorżniczych ćwiczeń. W sumie to rudowłosy był podekscytowany tą wizją. Rośnięcie w siłę było wyjątkowo przyjemne.
- Witam, muszę spotkać się z Shirei-kan Rodu Inuzuka. Jestem Yoichi Inuzuka, a mój Ninken to Akira. Przybywamy z Sabishi, z turnieju, w którym uczestniczyliśmy i mamy do przekazania niesamowicie ważne informacje. Niesamowicie ważne. - powtórzył specjalnie, aby uzmysłowić, że nie jest to w jego ustach żartem lub chwytem, aby szybciej dostać się na rozmowę z liderką. W końcu mowa tutaj o pieprzonym demonie, który ukazał się. Niby był w klatce, ale na jak długo? Czy sytuacja nie zmusi Sabaku do skorzystania z niego albo Shiro Ryu skoro tylko oni mieli do niego dostęp? Lepiej, aby jednak pozostał tam zamknięty na wieki.
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Yoichi

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yoichi »

Yoichi był zbyt wiele razy brany niepoważnie, aby ten kolejny raz zrobił na nim wrażenie. Często zachowywał się jak zwyczajny szczeniak, nie obrażając psów, więc ludzie patrzyli na niego z pobłażliwością. Kto mógł sobie zdawać sprawę, że pod tą radosną, głupkowatą skorupą istnieje całkiem sprytny młodzieniec? Pewnie jedyne ci, którzy znali go lepiej, a takich osób nie było zbyt wiele. O samej postaci chłopaka mógł każdy w wiosce słyszeć, bo był dosyć... nietypowym przypadkiem. Owoc gwałtu, który posiadał umiejętności rodu Inuzuka jakimś cudem. Część osób nie chciała go uznać za członka rodu, ale jego zdolności jednak przeważyły i został uznany za jednego z nich. Jednak historia ta mogła być pokroju, że ktoś słyszał, ale nie wiedział nic więcej, zatem nie mógł skojarzyć. Ostatecznie to Miyoko zdecydowała, że jest "z nimi". Tak przynajmniej mówiła matka.
Krótka drzemka z Sabishi do Shigashi no Kibu nie wystarczyła, aby usunąć potężne zmęczenie spowodowane najpierw podróżą do piaskowej osady, później oczekiwaniem na walkę, walką, leczeniem, a następnie całym tym popieprzonym wydarzeniem z Oni no Mori, Shiro Ryu i Ichibim w tle. Dodając do tego fakt, że Yoichi z Akirą omal nie zginęli tam i żyją jedynie dzięki Yuriko. Mimo prostej pozycji, otwartych oczu, to rudowłosy czuł jak niesamowita siła próbuje go zgiąć, zamknąć oczy i rozluźnić ciało, by oddać się snu. Akira musiał czuć coś podobnego, jednak on był zawsze wytrzymalszy. Mimo wszystko młodzieniec z determinacją patrzył na strażników, którzy widocznie sceptycznie podchodzili do jego wizyty u Shirei-kan rodu.
- Z Rodu Inuzuka tylko ja brałem udział. Od ponad roku mieszkałem w Shigashi no Kibu zgodnie z rozporządzeniem możnowładców. Nic dziwnego, że możecie mnie zupełnie nie znać. - zaczął aby rozjaśnić nieco sprawę. W końcu i tak jego czas pobytu w kupieckiej prowincji się skończył, zatem powinien wrócić do rodu lub samemu się tam utrzymywać. Chociaż zapewne władze Yusetsu miały wobec niego jakieś plany, które zakładały wspomaganie Inuzuka, a sam Yoichi wolał jednak zająć się swoimi sprawami. - Jeżeli będziecie potrafili jako nienaoczni świadkowie przekazać, że osada Sachū no Senjō już nie istnieje, a za tym stoi Ichibi no Shukaku, to proszę bardzo. Nie ja będę miał problemy, że nie wpuściłem kogoś z tak ważnymi informacjami. - młody Inuzuka uznał, że przekonywanie o tym jak bardzo istotne są wieści jakie niesie bez podania ich, to czysta bzdura, bo każdy mógłby twierdzić, iż takie posiada. Niech sami ocenią czy warto dać mu spotkać się z liderką, czy jednak nie. Ostatnie zdanie dodał jedynie dlatego, że zawsze odgryzał się osobom, które go lekceważyły. Jak lekceważyć to on, a nie jego. Taki już był. Akira zaszczekał, dając mu znać, że powinien pohamować emocje, bo to gwardziści samej Miyoko-sama, a nie byle kto. Jego zuchwałość z pewnością nie wyjdzie mu na zdrowie. Rudzielec westchnął i postanowił dodać jeszcze kilka słów.
- Ten napływ papierów jest spowodowany właśnie tym wydarzeniem. - dodał na sam koniec. Jeżeli go nie wpuszczą, to mówi się trudno. Wróci wreszcie do matki, porozmawia z nią i ruszy odpocząć. Musi tutaj pomieszkać kilka dni, dać sobie czas na regenerację oraz poukładanie wszystkiego w głowie. No i oczywiście na trening, a tego zaplanował sobie sporo. Chociaż sporo to też mało powiedziane. Wracają czasy, w których codziennie trenował od rana do wieczora wraz z Akirą. Ta myśl powinna go raczej przygnębiać, ale on czuł przyjemny dreszcz ekscytacji. Pokazanie się na nowym poziomie siły po turnieju był dla niego czymś niesamowitym. Wzrost w siłę był przyjemny, chociaż nigdy nie dążył do jakiejś potęgi. Cel był jeden - stać się na tyle silnym, aby zabić biologicznego ojca, a później... później zdecyduje Akira, który poprzysiągł pomóc rudowłosemu w jego zadaniu.
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Yoichi

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yoichi »

Reakcja strażników była całkowicie normalna. Takiego efektu też oczekiwał Yoichi, gdyż nagła informacja o Bijuu raczej do codzienności nie należy. Szczególnie, że od długiego czasu nie było słychać o tych bestiach zbyt wiele. Gdzieś żyły, gdzieś były, ale kto wie gdzie? Pewnie nieliczni. Rudowłosego nigdy nie interesowały zbytnio, chociaż Akira przejawiał zaciekawienie. Niekiedy zaczynał swoje przemyślenia na ich temat oraz wypytywał młodzieńca o istnienie ksiąg mówiących coś więcej o nich, lecz jeżeli były one dostępne, to raczej nie w Yusetsu albo nie dla zwykłych Uczniów Rodu. Teraz Ninken sam wiedział coś o Shukaku. Jak wygląda, jak się zachowuje, jaki jest potężny i gdzie przebywa. Ważne informacje, chociaż dla psa raczej ciekawe niż użyteczne.
- Były. Były solidną miejscowością. - odparł całkowicie poważnie Yoichi, a wtem pojawiła się sama liderka. Zielone oko młodego Inuzuki, aż otwarło się szerzej pomimo znacznego zmęczenia. Nie był zaskoczony, że sama wyszła po niego, a że tak dużą kobietą jest. Jakkolwiek źle to brzmiało, tak na myśli miał jedynie jej wzrost. Sam rudzielec należał do wysokich mężczyzn. Przekraczał kilkoma centymetrami magiczną granicę stu osiemdziesięciu, a w połączeniu z jego wagą i umięśnieniem tworzył całkiem okazałego młodzieńca, a jednak Miyoko była chyba równa z nim. Pierwszy raz widział ją z tak bliska i pierwszy raz będzie rozmawiał z nią oko w oko. Wyglądała bardzo dojrzale i kobieco, toteż Yoichi zrozumiał, aby nie przesadzać z zalotami. Granica tego wieku już średnio go interesowała, chociaż Shirei-kan Inuzuka nie należała do brzydkich. Miała w sobie to coś, co mają jedynie prawdziwe kobiety, a co pociągało dojrzalszych mężczyzn. Niestety nie była blondynką, szkoda. Jednak ładnie prezentowała się w tej krótkiej fryzurze i obfitym biuście. Mimowolnie chłopak uśmiechnął się, zaś Akira szturchnął go pyskiem, aby ten się opamiętał. Na niewiele się to zdało. Jak zwykle. Podkreślone szkarłatną szminką usta przykuły wzrok rudowłosego na chwilę zanim usłyszał polecenie.
- Dobrze, Miyoko... - i znów szturchnięcie Ninkena. - ...-sama. Miyoko-sama. - lepiej jej nie prowokować i psisko miało rację, gdyż liderka nie wyglądała na osobę pobłażliwą szczególnie teraz, kiedy podwijała rękawy i chciała sobie "pogadać" ze strażnikami odnośnie ich błędu. Akira znacznie mocniej skupił się na czarnym wilczysku, które pojawiło się w drzwiach. Było znacznie większe niż sam towarzysz Yoichiego, a ten do małych też nie należał. Można było sobie tylko wyobrażać jak potężny jest. I jak wspaniały duet tworzy z Miyoko. Swoją drogą - rudzielec został zaskoczony, że znała jego imię. Albo usłyszała przez drzwi, bo w końcu mieli wyczulony słuch. Mogła go też wyczuć. On ją czuł od samego wejścia do budynku, chociaż wcale brzydko nie pachniała. Zwykła ludzka woń, która zawsze jest.
Weszli wraz z Akirą do środka i rozglądnęli się po gabinecie. Młody Inuzuka nie czuł żadnego skrępowania, ale Ninken nie wiedział dokładnie jak się zachować przed Shirei-kan swojego rodu, a także jej czworonogim towarzyszem, który również w pewien sposób był liderem Ninkenów. Autorytetem z pewnością. Yoichi jednak nie miał zbyt wiele sił, aby czekać na pozwolenie, by usiąść, zatem zdjął powoli kosę i oparł ją o ścianę z dala od biurka, a następnie usiadł na wolnym fotelu przed blatem, aby być naprzeciwko Miyoko. Akira jednak stał obok niego, nie usiadł na ziemi. Wolał jednak zachować jakąś kulturę. Nie zwracał nawet uwagi swojemu kompanowi, gdyż rozumiał, że ten słania się na nogach. Widać było po nim od razu, że był potężnie zmęczony.
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Yoichi

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yoichi »

Kto jak nie Inuzuka mógł zrozumieć jak wspaniałym Ninkenem był, jak się później okazało, Okami. Wielki, czarny pies z rasy Urufu, który spokojnie swym łbem sięgał głowy Yoichiego. Młodzieniec patrzył na niego z zachwytem, ale także ogromnym szacunkiem. Ta rasa była specyficzna, trudna w znalezieniu kontaktu, jedynie dla osób o silnym charakterze, którzy potrafią docenić ich wspaniałość. Nic dziwnego, ze jednocześnie Miyoko urosła w oczach rudowłosego. Nie bez powodu nosiła swój tytuł i było to widoczne właśnie poprzez jej wspaniałego towarzysza. Ciężko było się nie uśmiechnąć kiedy na myśl chłopakowi przychodziło, że Akira kiedyś dorówna wielkością temu Ninkenowi. Będą stanowić równie wspaniały duet budzący respekt.
Jednak podziw nie zakończył się na samym Urufu, gdyż w gabinecie znajdował się jeszcze nie jeden, a dwa psy. Oba były Ninkenami, a ich wypowiedzi wskazywały na to, że były również kompanami liderki. Szmaragdowe oko znów otwarte szerzej niż siły na to pozwalały spoglądało na przedstawicieli rasy Esukimo i Hitsuji. Yoichi pierwszy raz spotkał się z kimś kto potrafiłby nawiązać taką niesamowitą oraz unikatową więź, aż z trzema czworonogami. Słyszał o przypadkach dwóch, nawet spotykał takie osoby w osadzie Yusetsu. Podobno jego dziadek miał dwa Ninkeny z rasy Hitsuji, lecz nie zdawał sobie sprawy, że można mieć trójkę psów za towarzyszy. To wymagało ogromnego talentu i niesamowitego wkładu pracy. Rudzielec nie mógł sobie nawet wyobrazić jak niesamowici muszą być w walce kiedy jest ich czwórka. Idealne zgranie, idealne uzupełnienie się. To musiało być coś, na co patrzyło się z czystą, nieskrywaną przyjemnością. Natychmiast obudziło się w Yoichim marzenie, aby samemu kiedyś nawiązać tak wspaniały kontakt z dwoma innymi Ninkenami. To jednak wymagało czasu, a on miał już ponad dwadzieścia lat. Musiał przyśpieszyć.
Słuchał w spokoju rozmów psów, które widocznie zainteresowały się ich duetem. Akira jak zwykle przyjął komplement z konsternacją, którą wyraził spojrzeniem na rudowłosego. Ten jak zwykle uśmiechnął się szyderczo do niego, gdyż zdawał sobie sprawę, iż jego kompan bywał nieco niezręczny w relacjach z płcią przeciwną. Aż dziwne, że po tylu latach przy boku młodzieńca nie nauczył się niczego o podrywaniu i zachowaniu. Cóż, nigdy nie chciał pomocy i czasami sobie radził nawet nieźle, więc Yoichi nie naciskał. Rozmówki Ninkenów przerwała Miyoko, która po raz kolejny zyskała w skromnym mniemaniu młodego Inuzuki. Nie za ucieszenie psów, a za prostotę i natychmiastowe przejście do konkretów bez zbędnego owijania w bawełnę. Tak lubił.
- Wydarzyło się cho- chorobliwie dużo. - Akira swym szturchnięciem znów przerwał mu w odpowiednim momencie, aby zachować kulturę i szacunek wobec Shirei-kan. - Zgodnie z Twoją wolą wyruszyłem wraz z Akirą natychmiast do Sabishi na turniej. Dotarliśmy bez problemu. Ogromne wydarzenie, pełno ludzi i wyśmienitych shinobi. Szybko rozpoczęły się walki. Startowałem w trzeciej, a moim przeciwnikiem był Natsume z Rodu Yuki. Swoją drogą - równy gość. Pech chciał, że na niego trafiłem, bo odpadłem w pierwszej walce. Wyeliminował mnie lodowym kolcem przeszywającym niemalże całą nogę, a Akira został ranny mieczem. Jak się później okazało - to on wygrał turniej. Zatem od samego początku miałem ciężko. Zabawne jest to, że mimo szybkiego odpadnięcia zadałem mu jako jedyny obrażenia. Mniejsza z tym. - tutaj sobie przerwał, gdyż jego czworonogi przyjaciel spojrzał na niego. Dalszą część historii zaczął opowiadać właśnie on. "Po kuracji w szpitalu, gdzie profesjonalna ekipa medyczna się nami wzorowo zajęła, wróciliśmy na trybuny. Ujrzeliśmy tam liderów różnych szczepów i rodów. Niekoniecznie rozpoznaliśmy ich, lecz przyboczna straż wskazywała na ich pozycję. Z pewnością była tam liderka rodu Yuki, a także Terumi. Turniej zakończył się, nastała chwila spokoju, a wtedy właśnie wszystko się rozpoczęło".
- Nagle widownia wraz z nami wszystkimi została zaatakowana przez nieznaną nam osobę. Wybuchy pochłonęły całe trybuny, a liderzy postanowili ubezpieczyć ewakuację wszystkich z tego miejsca. Zeszliśmy błyskawicznie na sam dół, a tam nie było wcale lepiej. Osada została zaatakowana przez ten Ród od kości... - uciekło mu zupełnie z pamięci, lecz Akira wiedział o kogo chodzi. "Kaguya. Zaatakowali Kaguya, a sprzeciwili się im jacyś ninja posługujący się piaskiem. Sunęli na wielkich falach z niego i nim atakowali. Cała osada była nie tylko pochłonięta przez te walki, ale także zwykli bandyci się pojawili, a także ogólny chaos sprowokował niektórych shinobi i mieszkańców do próby wzbogacenia się".
- Ochronę turnieju i całego tego wydarzenia miał sprawować zakon Shiro Ryu, Szkarłatni, którzy też zajmowali się sędziowaniem pojedynków. Jednak nagle wszyscy zniknęli. No, prawie wszyscy, bo została jedna osoba - Yuriko. Specyficzna dziewczyna o jednym oku dziwnie czerwonym, które niekiedy krwawiło od używania, a drugim białym, otoczonym żyłami. Potrafiła widzieć na dalekie odległości i przenosić się z miejsca na miejsce. Mówię o niej, bo ja oraz jedna z kunoichi zebranych tam zwróciliśmy się do niej z pytaniem o wyjaśnienia. Sama nie wiedziała co się działo, ale rozkazy zabraniały jej interwencji w to. Przekonaliśmy ją albo sama zdecydowała, że nie chce zostawić mieszkańców pustynnej osady na pewną śmierć i stwierdziła, iż należy udać się do jakiejś wieży, by tam porozmawiać z resztą Szkarłatnych. Ruszyliśmy za nią. - tutaj znów Yoichi oddał głos swojemu kompanowi. "Szybko trafiliśmy na opór ze strony zakonu Oni no Mori, który był wrogiem Shiro Ryu. Pokonaliśmy ich i dołączyła do nas dwójka wcześniejszych uczestników turnieju. Inoue i Yoshimitsu Uchiha. Mieli swoje sprawy, ale postanowili podążyć z nami. Ponownie trafiliśmy na Oni no Mori, lecz tym razem byli znacznie silniejsi. Wcześniejszych Yuriko pokonała jednym uderzeniem, lecz teraz postanowiła wezwać pomoc, gdyż sobie sami mieliśmy nie poradzić. Znikła z taką obietnicą".
- Wyeliminowaliśmy prawie wszystkich. Ja z Akirą zamordowałem wtedy łącznie z poprzednimi czterech. Jednego raniłem i został ostatni, najsilniejszy. Wyglądał na pięćdziesiąt lat - mocno mnie poturbował, zaś Akira omal nie zginął wtedy. Nagle stało się z nim coś dziwnego. Jakieś znaki pokryły jego ciało, aż połączyły się w jedno i stał się... potworem. Wyglądał jakby miał na sobie stworzoną z mięśni i skóry zbroję. Był cholernie szybki i jak się okazało - korzystał z drewna. Cały pojedynek przerwał Hanji Suzumura - lider Shiro Ryu. Człowiek niezmiernie potężny. Zalał całe pole bitwy wodą, a wtedy Akira był uwięziony. Bez namysłu rzuciłem się po niego i omal nie zginęliśmy, ale uratowała nas Yuriko. Mniejsza. Tym potworem okazał się nijaki Senju Akuma. - musiał sobie przerwać, bo tak długie wypowiedzi zwyczajnie go męczyły. "Suzumura Hanji wytłumaczył, że ten człowiek po wojnie eksperymentował na, jeszcze wtedy, Rodzie Juugo i wynalazł Akuma no Kigo, czyli Znak Diabła umożliwiający im przyjmowanie chakry natury. Założył później Oni no Mori, aby udoskonalić pieczęć. Hanji potężną techniką zapewne Raitonu bez problemu zabił Senju Akumę, zaś mną i Yoichim zajął się jeden z Shiro Ryu znający sztukę medyczną. Później miał powiadomić nijakich "Kościanych", aby otworzyli "Puszkę". Wtedy Suzumura zaczął tłumaczyć, że Shiro Ryu jest organizacją sprzymierzoną z Radą Dwudziestu, zatem najwyższą Izbą Zgromadzenia Możnowładców i ich zadaniem była obserwacja, aby stwierdzić czy Shinobi są gotowi na odparcie zagrożenia. I wtedy...". Akira się zawahał, lecz Yoichi przejął pałeczkę w tłumaczeniu.
- Wtedy pojawił się Bijuu. Piasek uformował się w formę czegoś przypominającego jenota, ale wciąż stworzonego z piasku. Ogromna, pieprzona bestia. Zniszczył bez najmniejszego problemu ogromny budynek. Hanji przedstawił go jako "Ichibi no Shukaku", czyli Jednoogoniastego Demona. Był on właśnie w tej "Puszce", aby ostatecznie zakończyć walki w osadzie, gdyby nie było to normalnie możliwe. Zadziałało i to cholernie. Wraz z innymi zaczęliśmy uciekać. Ogromna fala piasku goniła nas, ale zdążyliśmy przekroczyć mury. Tam czekał znów Suzumura, który jedną techniką stworzył barierę wokół całej osady i tam zamknął Bijuu. Wtedy też dał nam znać, że za całym tym zamachem stał rzekomo Ekiken Douhito. Kimkolwiek on jest. Powiedział również, że do bariery ma dostęp jedynie on i jakiś Sabaku. - im dalej w opowieść tym bardziej pozwalał sobie na wulgarny język, bo świeże wspomnienia budziły emocje. "Sabaku Jou, tak powiedział. Po tym wszystkim całe Shiro Ryu znikło, a my natychmiast udaliśmy się do Yusetsu z przystankiem w Shigashi no Kibu. I tak oto jesteśmy". Dokończył opowieść Akira i czekali na jakąś reakcję Miyoko. Opowiedzieli wszystko ze szczegółami, które zdołali zapamiętać. Jak nie Yoichi, to Ninken. Uzupełniali się w ten sposób. Dlaczego wszystko powiedzieli od A do Z? Bo cholera wiedziała, która z tych informacji jest mniej ważna. W tak ogromnym wydarzeniu każda, nawet najdrobniejsza rzecz wydawała się być niezbędna, aby powstała logiczna całość. Przedstawili zatem wszystko. Raczej, bo mogli o czymś zapomnieć zawsze.

//Nie pytaj dlaczego opisałem wszystko zamiast dać "opowiedzieli". Nudziło mi się. I to cholernie. xD
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Yoichi

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yoichi »

W ciągu ostatniego dnia wydarzyło się tak wiele, że ciężko było poskładać to wszystko ze szczegółami w całość. W jednolitej wypowiedzi było to szczególnie trudne. Może gdyby Yoichi postanowił to spisać na zwoju, to byłoby bardziej drobiazgowo i dokładnie, ale w tym momencie aktualna opowieść była maksimum jego możliwości. I tak wyszło dostatecznie szczegółowo. Pytanie o coś jeszcze wzbudziło w nim jednak wątpliwości. Spojrzał na Akirę, który odwzajemnił rzucone spojrzenie i pokiwał łbem na boki co było znakiem, że nic sobie więcej nie przypomina. Rudzielec zadarł głowę, spoglądając na sufit, a jego oko zostało zmrużone. Wysilił pamięć w próbie prześledzenia całych wydarzeń od początku, aż w końcu trafił na coś, na co wcześniej nie zwrócił uwagi, a teraz wydało mu się całkiem istotne. Ten dzieciak, który chyba nazywał się Toshio i był kuzynem Reiki, wspomniał coś do Nikusui, że Shigeru walczy z jakimś Uchihą. Dlaczego walczyli skoro ród Senju i Uchiha zaprzestał walk wiele lat temu? To musiało coś znaczyć. Yoichi opuścił głowę i spojrzał na Miyoko z powagą, którą rzadko można było uświadczyć u tego młodzieńca.
- Jeden z towarzyszących mi na samym końcu Senju walczył z kimś od Uchiha. To chyba ostatni szczegół jaki pominąłem. Nie jestem pewien, wydarzyło się cholernie dużo. - dodał szczerze i podrapał się po głowie. Czy chciał o coś zapytać? W jego umyśle kłębiły się setki, a może tysiące pytań, ale na niewiele z nich mogła odpowiedzieć Shirei-kan. Postanowił jednak ruszyć z kilkoma. Położył dłoń na łbie Akiry i pogładził go spokojnym ruchem.
- Chciałem zapytać o pobyt w Shigashi no Kibu. Okres naszej wymaganej wizyty w tamtym miejscu został zakończony, więc czy możemy zostać w Yusetsu? Nie ukrywam, że wydarzenia z Sabishi wzbudziły mój niepokój, więc nie chcę zostawiać matki samej. Potrzebuję też znacznie, znacznie więcej siły, aby osiągnąć swoje cele. W tamtym miejscu ciężko o warunki do treningu. - może i miasto kupieckie było świetnym miejscem tętniącym życiem, pełnym kobiet, które mogłyby stać się celem Yoichiego, ale nie czuł się tam dobrze już wtedy - zanim widział Ichibiego. Świadomość, że zostawił samotnie matkę w domu jakoś nie wpływała na niego dobrze. Wiedział też, że z pewnością martwi się o niego, a szczególnie, iż wziął sobie taki cel, a nie inny. Błagała go, aby sobie odpuścił, jednak on nie zamierzał. Może chociaż trochę uspokoi się, gdy ujrzy, że ten słaby chłopak, który ją zostawił ponad rok temu przepadł, a został zastąpiony kimś znacznie silniejszym. I nieco mocniej stąpającym po ziemi.
- Przy okazji chciałem zapytać... co teraz? Jeżeli wierzyć temu Hanjiemu Suzumura, to pojawiło się jakieś zagrożenie. Sabaku i Kaguya mają wojnę, a także możliwe, że Uchiha i Senju. To niedaleko nas. Nie zamierzam walczyć w wojnach o dominację jednych nad drugimi, ale jeżeli trzeba będzie bronić bezbronnych, to zapewne zostanę w to zamieszany. - ta wypowiedź była prostym pytaniem oraz pewnym... ostrzeżeniem? Czymś w tym stylu. Nie zamierzał ruszać na front jeżeli Miyoko stwierdzi, że przykładowo, dołączenie do Uchiha pozwoli im zdobyć coś dla siebie. Jednocześnie dawał znać, że może pojawić się w jakiejś wiosce Uchihów, która będzie, przykładowo, mordowana przez Senju i stanąć przeciwko nim. Jako Inuzuka reprezentuje swój ród, ale Yoichi był dosyć specyficzny - stawiał jednostkę ponad całym rodem. Nie czuł się zobowiązany do niczego, ani ograniczany.
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Yoichi

Re: Siedziba władzy

Post autor: Yoichi »

Wiadomość o Elizjum zdziwiła dwójkę kompanów. Podczas drogi powrotnej rozmawiali o tym jak mogą zachować się teraz Kraje Kupieckie i przyszło im do głowy całkowite zamknięcie granic dla shinobich, a pozostawienie jedynie handlowego kontaktu z prowincjami, aby uniknąć obcych wojen na własnych terenach. Jednak nie myśleli, że ci mogą utworzyć bezpieczną strefę. Takie posunięcie podobało się Yoichiemu - w końcu każdy kto nie chciałby walczyć za nie jego idee mógł teraz przeprowadzić się do Shigashi no Kibu albo Ryuzaku no Taki. Z jednej strony - prowincje te będą przeludnione, a z drugiej - jako obszary stawiające na handel, to idealny moment na wzbogacenie się. Im więcej ludzi, tym więcej potencjalnych klientów. Sprytny ruch z ich strony. Sęk w tym, że mogą mieć niewystarczającą ochronę. Strażnicy w obu z tych osad wyglądali raczej na jedynie przeszkolonych zwyczajnych ludzi, a nie ninja. W starciu z osobą władającą żywiołami albo korzystającą z zdolności wrodzonych ich szansę są dosyć nikłe. Zapewne kraje te musiały ponieść koszta związane z prawdziwymi strażnikami pokroju kogoś z Shiro Ryu. Ale wiadomo - na mniejszą skalę.
Wojny nie przemawiały do rudowłosego. Podobne podejście do tego tematu miał również Akira, który kierował się rozsądkiem. I dumą. Według niego Ród Inuzuka był wystarczająco silny i w wystarczająco korzystnej sytuacji, by nie mieszać się do żadnych bitw. Mogli spokojnie żyć na własnych terenach, gdyż były one z pewnością jednymi z najlepszych z całego kontynentu. Walki o jakieś inne ziemie czy dominację zatem były bezsensowne i dodatkowo ryzykowne. Niby była w nim ta iskra "bądźmy najlepsi", ale jednocześnie rozum mówił "hegemonia to nie jedyny sposób". I trzeba było przyznać - psisko miało rację. Inaczej jednak sprawa się miała w przypadku wojen "sprawiedliwych". W życiu młodzieńca zdarzyły się takie chwile, w których sam, nieprzymuszony sięgał po jakąś książkę. Nie było to też spowodowane naciskami Akiry, który uwielbiał literaturę wszelaką, chociaż sam czytać niezbyt mógł. Zatem w jednej z ksiąg trafił na podział wojen. Były niesprawiedliwe - kiedy atakowałeś i sprawiedliwe - kiedy broniłeś się. To przypadło do gustu rudzielcowi, gdyż ta filozofia całkiem zgadzała się z jego podejściem. O ile w niesprawiedliwe nie chciał się mieszać, nie chciał do tego przykładać ręki, o tyle do uczestnictwa w sprawiedliwych czuł się zobowiązany. Nigdy nie czuł tej jedności z Rodem Inuzuka, więc nie walczyłby za niego, a zwyczajnie w obronie bliskich i bezbronnych. Zatem w tych czasach pozostanie w Yusetsu było rozsądną decyzją.
Yoichi niezbyt zrozumiał dlaczego otrzymał ten zwój w pierwszej chwili. "Cerber" - tak głosiły znaki na nim. Legenda o trzygłowym psie była powszechnie znana w całym Yusetsu, lecz dlaczego otrzymał ją w formie spisanej? Znał ją, często była opowiadana młokosom jako ciekawa historia odnośnie rodu. W końcu jaki smarkacz nie zachwyciłby się ogromnym, potężnym, trzygłowym psiskiem, które było strażnikiem? Rudowłosy należał do grupy zachwyconych. Kiedy usłyszał słowa, jego szmaragdowe oko otworzyło się szerzej, jakby w niedowierzaniu. Weterani z osady opowiadali o Sōtōrō, ale zazwyczaj bez szczegółów. W ten sposób nawet nie dało się zrozumieć czym jest "Sōtōrō". Mówili tylko, że podczas bitew Sōtōrō przesądzali o ich wyniku. Wypowiadano się jakby to była tajna broń udostępniona jedynie dla wybranych. Teraz do tej grupy miał dołączyć Yoichi oraz Akira. Sam opis Sōtōrō był zdumiewający. Twarz młodzieńca nagle wyrażała ogromne zdziwienie i dezorientację, ale niemrawy uśmiech połączony z otwartymi ustami wskazywał na zachwyt. Dwa organizmy połączone, aby stworzyć jeden, o większych możliwościach. To nieco dziwne dla Rodu Inuzuka - w końcu bazowali na tym, że ich duet równał się trzem osobom poprzez ich zgranie. Mogli atakować z dwóch stron, odwracać uwagę, zaskakiwać, tworzyć skomplikowane plany poprzez właśnie tą synchronizację z towarzyszem, a teraz... to wszystko miała zastąpić pojedyncza potęga. Yoichi nie narzekał, nawet przez myśl mu to nie przeszło. W końcu technika była wspaniała z samego założenia. Pozwalała osiągnąć kolejny poziom więzi z Ninkenem. Dwie głowy, ale jedno serce i jedno życie. Wspaniała sprawa. Rudzielec odebrał zwój i omal go nie upuścił, gdy usłyszał, że awansuje na Akolitę. Z jeszcze większym, bo spotęgowanym niedowierzaniem spojrzał na Akirę. Pies również zdawał się nie wierzyć w to co słyszy. Razem osiągnęli kolejną rangę, kolejny szczebel w ich karierze Shinobi. To znaczyło, że wzrośli w siłę, rozwinęli się. Yoichi zaczął się śmiać z radości, ale tak lekko i dosyć nerwowo, bo nie potrafił zwyczajnie się opanować. Zawsze był słaby w te klocki. Szereg jasnych zębów z dodatkiem długich kłów został ujawniony. Nie wiedział jak się zachować, więc zadziałał instynktownie. Wstał i skłonił się w pół. Akira jedynie opuścił łeb.
- Oczywiście, że przyjmuję. Dziękuję bardzo. Jesteśmy wniebowzięci. - Ninken w tym momencie jedynie zaszczekał proste "Dziękuję". Głos Yoichiego wciąż był rozbawiony, rozradowany, powoli starał się uspokoić. Pokiwał głową jakby odrzucał od siebie tą radość. Wyglądał trochę jak pies otrzepujący sierść z wody.
- Zostaniemy w Yusetsu. Zajmiemy się treningiem, rozwojem i dążeniem do własnych celów. Jesteśmy do usług. - powiedział, rzucając okiem na Akirę, który dumnie stał z wlepionym wzrokiem w Miyoko. Jako Urufu musiał czuć się jeszcze wspanialej niż rudowłosy, gdyż ta rasa miała w sobie wrodzone ambicję i nieco arogancji.
- Dziękujemy jeszcze raz za technikę oraz awans. Nie będziemy marnować więcej czasu. Również przydałby nam się sen. Nie spaliśmy odkąd wyruszyliśmy na turniej. Do widzenia, Miyoko-sama. - dodał grzecznościową formę, aby nie wyjść na chama, który otrzymał prezenty i mógł znikać. Akira zaszczekał również w pożegnaniu i po zabraniu kosy wyszli z gabinetu. Czas wrócić do rodzinnego domu. Czas odpocząć, aby móc później trenować.

Z/t
0 x
Awatar użytkownika
Kenshi
Postać porzucona
Posty: 426
Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Multikonta: Azuma
Lokalizacja: Atsui

Re: Siedziba władzy

Post autor: Kenshi »

Kontynuacja wątku z Bateimury

Kości zostały rzucone, decyzje podjęte. Należało o całym zajściu powiadomić przede wszystkim władze pod których jurysdykcją znajdowała się Bateimura. Zanim jednak to uczynili, odpowiednio zabezpieczyli wioskę, a dokładniej - obszary z których mógł być potencjalny dostęp do jaskiń w których roiło się od zarodników. Przez pewien czas w Bateimura podłoże drżało od wybuchów a także od osunięć potężnych zwałów ziemi, wywoływanych technikami Dotonu....
*** Ich stan nie był tak poważny, jak przed zaserwowaną pierwszą dawką medykamentów. Tetsuo słusznie jednak zauważył, że konieczne będą dalsze badania nad własciwym antidotum. Do tego potrzebował jednak zarówno odpowiedniego miejsca jak i specjalistycznego sprzętu. A ten mógł mieć zapewniony w szpitalu. Nim jednak by to wszystko otrzymał, uzyskać najpierw musiałby odpowiednie zgody, a to było możliwe do uzyskania jedynie w siedzibie tutejszej władzy. Dlatego po opuszczeniu Bateimury, udali się do centrum administracji prowincji Ōkami-den, miejsca urzędowania przywódcy jednego z Wielkich Rodów.
Wraz z Tetsuo i Nikusui kierowali się uliczkami Ōkami-den, mijając kolejne zaułki, budynki, tumany ludzi. Cywile już dawno znaleźli się w szpitalu - ich trójka zadbała o to, by nikt im nie przeszkadzał. Saisei w tym względzie było mocno sensytywne. Dużo nie mówili między sobą, wiedzę jaką mieli zachowywali do moment w którym przekazana zostanie odpowiednim uszom.
- Nazywam się Kenshi Maji... Wraz z towarzyszami przybywam z Bateimury, prosimy o audiencję. Jest to sprawa niecierpiąca zwłoki, zdecydowanie warta wysłuchania. Dotyczy bezpieczeństwa... całego Yusetsu - zakomunikował strażnikowi strzegącemu korytarza prowadzącego na wyższe szczeble, wprost pod gabinet tutejszego Shirei-kana. Strażnik, mężczyzna, który miał przy sobie dwa potężne wilczury, badawczo przyjrzał się całej trójce, ale nic nie powiedział. Skinął jedynie na jednego ze swoich czworonogów, który pobiegł korytarzem naprzód, najwyraźniej z jakimś zadaniem. Być może z zapowiedzią przybycia trójki nieznajomych.
Z korytarza którym pobiegł wilczuł, w niedługim czasie nadszedł post- awny mężczyzna, o rudej czuorynie zmierzwionych włosów. Towarzyszył mu pies, który wrócił do pierwotnego towarzysza.
- Czcigodna Miyoko-sama Was przyjmie, proszę za mną - rudowłosy posłaniec przemówił, a nawet się uśmiechnął, akcentując w ten sposób pozytywnie rozpatrzoną prośbę o audiencję. Trójka posłańców skierowała więc swoje kroki za strażnikiem, który poprowadził ich wprost do gabinetu Shirei-kana Rodu Inuzuka.
W gabinecie za biurkiem w towarzystwie kolejnego czworonoga, znajdowała się kobieta o krótko ściętych włosach, ciekawskim spojrzeniu i dość pokaźnym biuście. Z pewnością w całej jej garderobie szczególną uwagę przykuwał dekolt, który co prawda zakrywał strategiczne obszary, ale pozwalał popuścić wodze wyobraźni...
- Czcigodna Miyoko-san, na imię mam Kenshi i pochodzę z klanu Maji. W imieniu swoim i moich towarzyszy, dziękujemy za przyjęcie... Przychodzimy z ważnymi informacjami odnośnie wioski Bateimura. W gruncie rzeczy... byłej wioski, bo unicestwionej...
Nie była to łatwa rozmowa. Nie była też krótka. Po pierwszej dawce informacji, która nawet nie dotyczyła połowy zdarzeń, zostaliśmy zbombardowani licznymi pytaniami. Na niektóre łatwo było udzielić odpowiedzi, ale niektóre pytania, choćby dotyczące powodu udania się tam, sprawiały istotne problemy, na które na szczęście zawsze odpowiedzi miał Tetsuo. W takich momentach to on przejmował pałeczkę, udzielając prawidłowych, choć omijające kwestie, które dotyczyły Saisei.
- W celu zabezpieczenia miejsca zdarzenia, postanowiliśmy zasypać wejścia, a także wysadzić najbliższe budynki. Dodatkowa warstwa gruzu powinno zakamuflować miejsce przed ciekawskimi spojrzeniami. W szpitalu znajdują się ocaleni cywile. Potwierdzą naszą wersje, niemniej chcielibyśmy prosić o możliwość pracy nad odtrutką... Doświadczyliśmy sami działania tego nieznaneg specyfiku i nie mamy gwarancji, że jest już po problemie. Mając dostęp do odpowiedniej aparatury, a także do tych ludzi zdających się niepodatnych na zarodniki... Na pewno znajdę antidotum - powiedział Tetsuo z przekonaniem, co też wiązało się z kolejną dawką pytań. W kierunku Nikusui również takie padły, choć w nieco odmiennym tonie. Miyoko wiedząc że Nikusui pochodzi z innego wielkiego Rodu, Kaminari, doszukiwała się w jej odpowiedziach potwierdzenia lub zaprzeczenia co do swoich obaw, podejrzeń lub uprzedzeń. Na ich szczęście, niczego z tych rzeczy jednak nie otrzymała.
*** Kilka godzin później, po opuszczeniu siedziby władzy, mogli się chyba czuć zadowoleni. Inuzuka Miyoko przyjęła ich wyjaśnienia, zadeklarowała wysłanie grupy ekspedycyjnej w celu zabezpieczenia pobliskiego terenu. Udzieliła również Tetsuo zgodę na przeprowadzanie badań nad antidotum w szpitalu. Choć w pewnych momentach robiło się gorąco, na szczęście wydawać się miało, że skończyło się tylko na nerwach.
- Chyba, możemy być zadowoleni. Wciąż żyjemy, nie jesteśmy ścigani. Ty Tetsuo masz notatki, Nikusui pomogła podopiecznej - zauważyłem, kierując się w stronę szpitala, gdzie mieliśmy poddać się wszyscy szczegółowym badaniom w celi wykluczenia możliwości zarażania innych. Tetsuo nie sądził by to było możliwe, ale nie wdawał się w dyskusję z Miyoko, tylko pozwolił posypać głowę popiołem. Czasem trzeba pochylić się, aby uzyskać to co się chciało.

[z/t]
0 x
Wiem, że niektórzy mają ser­ca jak dzwon

Silne, głośne, pra­wie niez­niszczal­ne

Lecz zim­ne jak żela­zo, z które­go je odlano
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ōkami-den (Osada Rodu Inuzuka)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość